Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Sty 24, 2016 8:12 pm

Drugi, wielki salon umieszczony na środkowej części domu. Przydatny do spotkań w większym gronie jak i spędzaniu romantycznych chwil we dwoje przy kominku.

Pokój Dzienny - Salon II - Parter 22
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Sty 24, 2016 8:54 pm

Po dobrej opiece Ukochanego guz już tak nie bolał. Może dzięki właśnie czułym pocałunkom guz jakby zmniejszył się? Przecież wiara we własne możliwości lecznicze nie przysługuje tylko wampirom! Ale lizanie potłuczonych miejsc było zabawne, chociaż z drugiej strony nieco niepokojące. Może Wilk był już na tyle głodny? Najważniejsze, że zdecydowali się powrócić do domu, a to znaczyło się kolejnym spacerem tylko we dwoje. I wampirek nie wracał o własnych siłach, jedynie o Xin'owych nogach! Siedzenie na barana było kolejną rozrywką, lecz tym razem Wampirek uważał aby nie spaść i znowu nie stłuc swojego ciałka.

******


Gdy dotarli do domu, wampirek poprosił Ukochanego aby zsadził go na ziemię. Chciał o swoich nóżkach dotrzeć do domu, rozebrać się z ubrań wyjściowych oraz butów i nałożyć kapcie w kształcie pand.
- Kochanie, mógłbyś przynieść niedźwiedzia do kuchni? Zajmę się nim, gdy tylko napalę w kominku, muszę rozgrzać łapki. - poprosi Lubego ale jeśli nie będzie chciał przytaszczyć swojej ofiary, wampirek nie będzie go zmuszał. Sam natomiast uda się do salonu. Zapalił nie za jasne światła oraz dołożył drewna do kominka, podpalając je następnie. W salonie zapanował przyjemny półmrok a to dzięki przyciemnionemu oświetleniu. Nastał idealny nastrój aby spędzić resztę nocy tylko i wyłącznie we dwójkę.
Przycupnie więc przy kominku aby wyciągnąć łapki w stronę ognia, czując przemiłe ciepło. Aż strach pomyśleć, że płomień tak naprawdę jest wrogiem wampira. Na szczęście płomień w kominku wydawał się bezpieczny oraz kontrolowany, zatem nic złego się nie wydarzy! Poszturchał drewno pogrzebaczem, aby wzmocnić płomień.
- Może zrobić jakąś kolację? - mruknął pod noskiem, marszcząc go zabawnie. Jeśli Xin wróci wampirek pośle mu wesoły uśmieszek i zapewne wstanie, aby udać się do kuchni. Przecież musiał przedzielić mięso niedźwiedzia aby Ukochany miał na swoje posiłki. Musi dbać o Ukochanego Wilka! Wiedział jak łapczywe jest z niego zwierzątko, a to oznaczało sporą opiekę. I czy przeszkadzało to wampirkowi? Skądże! Bardzo podobała mu się taka opieka nad Xin'em. Nadal wydawał się takim nieporadnym wilczkiem o jakże mocnych zębiskach oraz muskularnej posturze! Kolejny powód aby poprzytulać się na miękkim dywanie przed kominkiem! O tak, to musi dzisiaj się wydarzyć!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pon Sty 25, 2016 7:02 pm

Przechadzka będąca spacerem z Księciem na barana idealnie zakończyła wyprawę do lasu. Gdyby nie obrażenia Fabia od zabawy z huśtawką można byłoby zaliczyć wypad za w pełni udany. Oczywiście był wielce radosny, że udało mu się nakłonić Malca na wyrwanie się z domu, jednak gdyby był ostrożniejszy - nie dopuściłby do obrażeń na pięknym, boskim ciałku Długowłosego. Eh, nie można mieć wszystkiego, najważniejsze, że mimo wszystko Fabia trzymał się humor oraz chęci do pokazywania uśmiechu. Ale i tak martwił się o Ukochanego.
Dotarli do domu, gdzie zgodnie z życzeniem posadowił Najmilszego na ziemię i weszli do środka. Malec szybko uwinął się ze zdjęciem ciepłego odzienia, po czym zasugerował, aby już teraz wnieść dziczyznę do domu, aby zająć się nim odpowiednio.
-Dobrze, Skarbie.
Zatem ochoczo udał się więc na zewnątrz, na ogród, aby przytaszczyć cielsko upolowanego zwierzęcia. Minęło kilka minut zanim wrócił, ale przyniósł misia. Tylko już pozbawionego skóry - samo mięcho i kości. O dziwo bez skóry i tak wszystko było sklejone w jedną całość. Taką oto przesyłkę postawił na ladzie stołu, gdzie były przygotowane gazety, aby nie pobrudzić lady. Przeniósł mięso z łatwością, gorzej, że cały ubabrał się we krwi. Pobudziło to jego zmysły, nie mniej porwał ze sobą zdarte futro i zniknął z nim w łazience na kolejne minuty. Wykąpał się pod prysznicem, miśka też przepłukał od środka. Wziął ze sobą pakunek i akurat natknął się na uśmiechniętego Lubego, który zaproponował coś na ząb. Na samo wspomnienie o jedzeniu odezwał się donośnie żołądek Xina, na co lekko speszył się i zarumienił.
-Poproszę.
Zgodził się z ofertą kolacji, bo był głodny. Naprawdę nie wiedział, kiedy jego żołądek wreszcie będzie pełny, ciągle czuł niedosyt i głód. Albo miał bardzo szybki metabolizm, albo musiał jeść o wiele więcej za jednym posiedzeniem niż do tej pory. Przytrzymał się jedną ręką za burczący brzuszek i usiadł w salonie na kanapie przed kominkiem, chociaż wpierw wyjął spod pachy puchaty rulon i rozwinął nowy dywan - Pana Misia. Jeszcze trochę pachniał krwią, ale to tylko dlatego, że unosił się zapach, a wampiry mają wrażliwe powonienie. Pomógłby Fabio w przygotowaniach, lecz sądził, iż zamiast przedzielać fragmenty mięsiwa - zjadłby całego niedźwiedzia. Nie mógł zrozumieć dlaczego nie może pohamować swojego apetytu? A może tu nie chodziło o ilość mięsa w diecie, tylko fakt, że do tej pory nie pił krwi jako posiłku? Utkwił zamyślony wzrok w płomieniach kominka podpierając jedną ręką podbródek, a drugą trzymając się na hałaśliwy żołądek. W tej samej chwili przypomniał mu się smak posoki Lubego, podczas karesów w sypialni. Był przepyszny, orzeźwiający, sycący... ale to była krew Fabio! Ksa, sama myśl wystarczyła, by wyrznęły się nie tylko wilcze kły, ale i te odpowiedzialne za krwiopijstwo. Jęknął cicho lekko pocąc się na skroniach. Odchylił głowę ku tyłowi opierając się mocno o oparcie kanapy, otworzył maksymalnie usta i zmrużył powieki. Nie mógłby... a może jednak... nie, nie może pozbawiać życiodajnej esencji Malca! Zacisnął mocniej dłonie w pięści, lecz zaraz zaczął się wiercić na kanapie, na której robił cuda nie widy, żeby wymościć sobie wygodnie miejsce i wreszcie wyłożyć się tyłem do ognia, a przodem do oparcia. Uszy miał położone płasko na głowie, ogon spiął się jak struna, cicho warczał pod nosem. Nigdy nie przypuszczał, że można tak bardzo odczuwać brak krwi w organizmie. Landryneczka mówiła, ostrzegała, mimo wszystko nie miał jej za złe. Uratowała go za pośrednictwem Hiro od śmierci. Ratuje go codziennie swoją miłością. Poczeka cierpliwie na Cukiereczka, może doradzi Xinowi, co powinien zrobić. Wszak był od urodzenia wampirem, znał się na sztuce przetrwania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pon Sty 25, 2016 8:20 pm

Kiedy Xin udał się po niedźwiedzia, Fabio zajął się rozgrzaniem salonu. Ogólnie w domu było ciepło, ale sam ogień nadawał odpowiedniego klimatu oraz nastroju. Poza tym planował coś romantycznego i chciał aby pozostała część nocy była jak najprzyjemniejsza. Przecież nie bez powodu poprawiał swój strój, rozpuścił włosy i z utęsknieniem czekał na swojego Najmilszego Wilka. Rozmasował też obolałą główkę na której guz jeszcze był widoczny, ale nie był już tak wielki jak kilka chwil temu. Syknął pod noskiem gdy tylko go dotknął. Wierzył, że jego wampirza regeneracja podoła zadaniu aby go wyleczyć do momentu przybycia Ukochanego. Wyczuł już krew niedźwiedzia, później Xin znikł na dłuższy czas. Wampirek przez ten czas rozsiadł się na fotelu, wyciągnął nóżki do przodu i spoglądał w tańczące płomienie w kominku. Wreszcie Xin wrócił.
Wyczuł świeży zapach bo przecież Ukochany wziął prysznic. Jednak czy woń mięsa oraz krwi zwłok zwierzęcia nie spowodują w nim większego głodu? Wampirek zaczął się martwić o swojego Wilczka, bo przecież niewiele zjadł. Zaś wstał do kominka aby szturchnąć drewno i właśnie wtedy Xin się zjawił, potwierdzając pomysł z kolacją. Zresztą żołądek Xin'a potwierdził, że ma ochotę na kolację a wampirek na reakcję wesoło się uśmiechnął. Podszedł do Wilczka i ucałował jego kącik ust po czym udał się do kuchni. Widok zwłok niedźwiedzia na stole nieco Fabio przeraził ale jakoś zdołał się opanować i zająć się dzieleniem mięsa. Upłynęło kilka minut, więc Xin musiał wytrzymać. Mięso oddzielił od kości, które także zachował. Poukładał mięso odpowiednio, nie najlepsze kąski powyrzucał. Będąc lekarzem był na szczęście przyzwyczajony do widoków wnętrzności, zatem nic go nie obrzydzało. Ile minęło? Może sporo, wampirek nie liczył czasu. Szybko jednak ogarnął się z kolacją. Przygotował mięso niedźwiedzia odpowiednio je przypiekając oraz doprawiając. Xin mimo że był wampirzym wilkiem nadal miał kupki smakowe. I kiedy wreszcie skończył ułożył spory półmisek mięsa na tacy o zaniósł do salonu. Dla siebie przygotował kanapki.
- Kochanie przepraszam, że tak długo, ale dzielnie mięsa nieco mi zajęło... - spojrzał w stronę umęczonego Wilka domyślając się, że strasznie musi być głodny i co jeszcze rzuciło się w oczy... Dywan! A raczej futro z niedźwiedzia - A to nowość! Mamy przecudny dywan w salonie! - cały misiu zostanie wykorzystany, nic się nie zmarnowało. Szybko położył tacę na stoliku, po czym dosiadł się do swojego Skarbka. Pogłaskał go po głowie z czułością oraz troską.
- Xin, już możesz zjeść... Chociaż myślę czy mięso jest wystarczające... Może chcesz też i mojej krwi? - martwił się o Wilka, bo przecież dawno temu pił krew. Musi się dobrze pożywić aby nie cierpieć. Fabio był gotowy pomóc, wciąż czuwał przy Ukochanym głaszcząc jego głowę uspokajająco.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Wto Sty 26, 2016 5:37 pm

Atmosfera w salonie była urocza. Kominek ogrzewał przyciemnione pomieszczenie, pachniało palącym się drewnem, nawet skóra z niedźwiedzia dodawała swoje pięć groszy. Jednak nie na tym skupiała się hybryda, kiedy leżała na kanapie owładnięta głodem. W głowie już starał się poukładać, od czego zacznie wcinać mięsko, które pachniało z kuchni i korciła w podniebienie. Uroczy Kucharz wiedział, jak doprawić nawet najmniej spotykane mięso do przygotowania. Czarnowłosy przekręcał się z boku na bok, uciszał żołądek silniejszym ściskaniem lub wtuleniem się w oparcie kanapy. Do tego stopnia zajął się tłamszeniem głodu, iż nie zorientował się, że posiłek został podany na stole. Dopiero czuły dotyk i słowa Ukochanego wybudziły Xina z transu. Nie tylko zapowiedział kolację, lecz także pochwalił futro leżące na podłodze. Podźwignął się Wilk z pozycji leżącej na same łokcie i odrobinę nieobecnym, zmęczonym wzrokiem obdarzył skórę z Pana Misia.
-Nic nie szkodzi, Słodziaku -odpowiedział ze zmniejszonym refleksem na przeprosiny Wampirka i dopiero teraz rzekł coś o obiekcie, od którego nie mógł oderwać ślepi- Pomyślałem, że skoro Pan Miś tak dzielnie walczył, zasługuje na wyróżnienie. Jeszcze trochę pachnie krwią... czy mi się wydaje?
Zaraz przysiadł przy nim Luby, który postanowił rozluźnić spiętego Wilka czułym mizianiem po główce. To wystarczyło, by już nie warczeć, nie mniej dziwny ból żołądka nie znikał. A mimo wszystko jeszcze nie rzucił się na mięso przyszykowane przez Wampirka. Czyżby Doktorek domyślał się, że Xin jest głodny na coś innego? Bo czemu zaoferowałby swoją krew? Westchnął cicho i wreszcie zmienił pozycję na siedzącą, a Fioletowooki nie przestawał go głaskać. Taki kochany Fabio - pomocny, do rany przyłóż i do tego zdolny do poświęceń. Za wiele dobroci tkwi w tak drobnym ciałku, lecz w pozytywnym tych słów znaczeniu.
-Chcę, ale nie powinienem... -zawahał się lekko, chociaż ślepia już jarzyły się intensywnie przecząc wyważonym słowom Xina- ...musisz wyzdrowieć - nie mogę Cię osłabiać.
Jednakże uderzyła go fala mrozu w ciele, takie poczucie pustki... Fabio głaskał swego Wilczka czule po głowie, na uspokojenie, ale wiedział co się dzieje z Ukochanym. Sam przecież znał to uczucie głodu. Na pewno musiało się kiedyś tak zdarzyć, że zabrakło woreczka z posoką pod ręką. Oddychał coraz bardziej słyszalnie, źrenice zwęziły się do niemal niewidocznych igiełek. Instynkt wziął górę, bo właściwie chciał zapytać się, jak powinien jak najmniej skrzywdzić swego Lubego, a już objął rękoma jego szczupłe ciałko i trzymał tak przy sobie Kruszynkę. Dystans między jego wargami a szyjką Najdroższego skrócił się na długość języka, którym oblizał skrawek ciała od dekoltu do uszka Fabia. Szukał najdogodniejszego miejsca na wbicie kłów, jednocześnie co kilka sekund odrywał się od Wampirka. Tak bardzo bał się, że skrzywdzi Drobinkę, iż zmuszał swój organizm do zaprzestania tego rytuału. Nie mniej nie zdołał długo oponować, zacisnął mocniej ręce na Ukochanym. Słyszał całym sobą pulsującą krew towarzysza, i ostatecznie nie wytrzymał.
Oby Fabio mu wybaczył.
Niestety nie będzie tak prosto z wybaczeniem. Zamiast, jak w przypadku czystych Krwiopijców, wbić parę kłów w szyję - Xin wgryzł się wszystkimi, czyli dolnymi także. No i tymi, którymi dysponował jako Wilkołak. Dłonie ozdobione w pazury nie pozwalały drgnąć Długowłosemu, którego zakleszczył w swoich nagich ramionach. Słychać było przełykanie bordowej substancji, gasił pragnienie w oka mgnieniu, a to dzięki liczniejszym otworom na szyi po wgryzieniu. Najgorszymi momentami niewątpliwie były samo rozpoczęcie spijania posoki, jak i zakończenie - nie mógł oderwać się od Skarbka. Ten koszmar, co mu się śnił, niestety znalazł odzwierciedlenie w rzeczywistości, ponieważ krew Fabia była aż zbyt smaczna. Czyli to prawda, że odłam Wilkołaków, którego geny posiada, polował na wampiry jak na sarenki... Dopiero ta myśl otworzyła szerzej ślepia Czarnowłosego, który otworzył szerzej paszczę, by wyjąć wbite kły jak najmniej dotkliwiej. Rana wyglądała paskudnie, aż Xin wzdrygnął się i zaczął pieczołowicie oblizywać zranione miejsce. Był na siebie zły, że zostawił taki ślad na pięknej, gładkiej skórze Lubego. Wnet przytulił go do siebie, już z troski niżeli chęci usidlenia ofiary, i głaszcząc po główce i skroni spoglądał w jego słodkie oblicze.
-Fabio? -zapytał szeptem spoglądając wciąż w twarzyczkę Ukochanego- Jak się czujesz? Powiedz proszę...
Oh, jaki był dzielny jego Książę! Gdyby wiedział, że tak to będzie przebiegać... zabrakło w tym akcie czułości, to był jego pierwszy raz, kiedy z premedytacją do samego posiłku wbił kły w ciałko jedynej bliskiej mu osoby, którą kochał nad wszystko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sro Sty 27, 2016 8:39 pm

Troszkę minęło nim Xin powrócił do świata żywych. Biedak musiał się nieźle namęczyć z głodem nim przybył wampirek z odsieczą, a raczej posiłkiem. Lecz domyślał się, że mogło chodzić o coś innego niż tylko samo mięso. Krew także wchodziła w grę, zważywszy iż Xin nie pił jej od dawna. W dodatku czuł nadal krew niedźwiedzia. Było nieco czuć woń, ale nie tak mocno aby podsycić głód.
- Jesteś głodny, Skarbie i przez to masz bardziej wyczulone zmysły. Ale spokojnie, zaraz pojesz. - uśmiechnął się, nie przestając go głaskać. Chciał aby poczuł się lepiej, pewniej i przede wszystkim nie musi się niczego obawiać - I fakt, Pan Misio zasługuje na szacunek. Dlatego będzie ozdabiał Nasz salon. Masz bardzo dobre pomysły. - pochwalił Ukochanego, nie odrywając od niego zatroskanego spojrzenia. Czekał aż się ułoży wygodniej i zacznie konsumować lecz zanim to nadejdzie... Xin będzie musiał napić się krwi. Wampirek wiedział czego potrzebuje i był gotowy do poświęceń, jednakże nie wiedział jak ten to uczyni. Zgarnął z szyi włosy, rozpiął nieco bluzkę aby odkryć ramię bo przecież nie chciał pobrudzić koszulki.
- Nic mi nie będzie, Xin. - zapewnił go wampirek, licząc w duchu iż tak właśnie będzie. Nic złego się nie wydarzy - takie myśli miał właśnie fioletowy Fabio, który zamknął oczka czując jak Xin zaczyna się do niego dobierać. Walczył z głodem, z atakiem ale nie powstrzymał tego. Poczuł wreszcie mokry język na skórze, pewny i mocny chwyt. Później najgorsze... Wbicie zębisk. Wampirek pisnął cicho, zaciskając łapki w piąstki. Odczuwał ból ogromny, choć mimo to nie przeszkadzał. Starał się wyrównać oddech, nawet wyciągnąć jakoś dłoń aby dotknąć chociaż boku Ukochanego. Słyszał jak łapczywie pije krew, jak bierze duże łyki i odbiera siły wampirkowi. Dziur było kilka, więc krwi szło więcej. Nasuwało się tez pytanie. Co Xin widział? Mógł widzieć jasnowłosego blondyna, który wrzeszczał na skromną osobę wampirka. Mógł widzieć pracę w Ratuszu, kiedy siedział przy biurku i wypełniał dokumenty, albo też towarzyszył burmistrzowi gdy ten zajmował się gnębieniem młodej dziewczyny. Mógł zobaczyć jak został zgwałcony przez białowłosego chłopaka, który pierw go porwał i pobił. Wiele rzeczy miał szansę zobaczyć, a o jakich Fabio zapomniał albo zapomnieć chciał. Czy się jednaj na tym skupił? Wampirek przeszedł naprawdę wiele, jednak nadal jakoś się trzymał i starał żyć dla innych. Gdyby Xin nie pił tak zachłannie krwi, zapewne ujrzałby więcej szczegółów. A tak? Jedynie urwane fragmenty wspomnień.
Fabio natomiast odczuwał ogromną słabość. Niemal wisiał bezwładnie w ramionach Wilka, czekając aż ten skończy. Gdy tak się stało, wciąż z zamkniętymi oczami, westchnął cicho i jakby z ulgą. Nie wiedział jak rana wygląda, ale czuł iż musi być w naprawdę kiepskim stanie. Oddychał płytko, okropnie się czuł jednak pozostawał nadal przytomny. Czy ma zmartwić biednego Wilka? Który dodatkowo tak mocno tulał? Tak bardzo chciał wylizać ranę? Wampirek uniósł łapkę aby pogłaskać jego czarny, kudłaty łebek.
- Tak, czuję się dobrze. - skłamał. Wiedział, że jeśli by powiedział prawdę, Xin następnym razem nie zechciałby pić jego krwi. Wiedział też, że jego brutalność oraz zachłanność wzięła się z silnego głodu. Wierzył całym sercem iż Ukochany tak naprawdę nie zapanował nad swoim dzikim zapędem. Zdarza się.
- Połóż mnie tylko, a Ty zjedz. Musisz mieć siły... I o mnie martwić się wcale nie musisz, bo naprawdę jest wszystko w porządku. - poprosi jedynie o tyle. Chciał odpocząć, unormować siły. Poczekać aż trochę nabierze chęci do dalszych działań, bo póki co ciężko było nawet powieki podnieść.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Czw Sty 28, 2016 6:08 pm

Serce Fabia było ze szczerego złota, oblane puszystą warstwą słodkości, które grzało jak niejeden kominek. Bardzo dobrze maskował ból, to że Czarnowłosy krzywdził w ten sposób Drobinkę, tylko dlatego, aby nie zrazić nowonarodzonego wampira. Musiał przeżywać w ciszy, a takie tłumienie w sobie cierpienia nie było dobrym rozwiązaniem. Ale Xin nie mógł oderwać się prędko od Cukiereczka, tak bardzo zasmakowała mu jego krew, że piłby aż do cna. Migały mu dziwne obrazy w głowie - wizje ze wspomnień, których nie był świadkiem w rzeczywistości, a należały do Lubego. Nie mniej nic konkretnego nie zanotował, nawet nie był w stanie. Za duży misz-masz, wszystko klatkowało i urywało się lub mieszało z innymi. No i w sumie samo picie nie zajęło dużo czasu - jedyna zaleta wbicia tylu kłów jednocześnie w delikatne boskie ciałko.
Ale dostrzegł jeden kard, który wrył mu się w pamięć. Gwałt.
Samo ujrzenie czegoś takiego, bez większych szczegółów, sprawiało ból, a co dopiero, gdy ktoś przeżył coś tak okrutnego? Tym bardziej Wilk miał wyrzuty sumienia, że zamiast nieść ulgę swemu Najdroższemu - wprawia go w mocne osłabienie. Niespecjalnie, ale jednak. Dlatego gdy tylko Ukochany odezwał się i utwierdzał Czarnowłosego w przekonaniu, że czuje się dobrze. Mimo wszystko od tej pory pragnął go wysłuchać i spełnić każdą zachciankę, chociaż Fabio z natury bardziej martwił się o innych niż o siebie. Eh, Skarbeczku... jesteś zbyt pobłażliwy dla żarłocznego Wilka.
-Dobrze, Kochanie.
Ucałował go w policzek i zgodnie z życzeniem położył Malca na kanapie w ten sposób, że leżał na pleckach, a pod jego głowę podsunął swoje uda i miękką poduszkę, żeby miał wygodnie. Jedną ręką głaskał umęczone ciałko Dzielnego Księcia, a drugą chwytał kawałki mięsa i wpakowywał do ust w zastraszającym tempie. Równie szybko zjadał i posilał się, żeby gdy tylko skończył zostawił na moment Ukochanego, by umyć ręce i talerz, przetrzeć twarz od tłuszczu i wziąć z szuflady czysty bandaż i odrobinę wody utlenionej na wacie. Usiadł z powrotem przy swojej Słodyczy i kiedy jeszcze nie spał postanowił mu założyć opatrunek. Nie chciał, aby wdało się zakażenie, toteż delikatnie przemył ranę watą z płynem oczyszczającym i oplótł dookoła szyi kilka pasemek bandażu. Przegryzł koniec zębami i rozdzielił tak szerze pasmo na dwa, aby móc związać na supełek na drugim, nietkniętym kłami boku szyi. Dodatkowo ucałował miejsce na ciałku z obrażeniami i lekko głaskał palcami po zmęczonym obliczu Najdroższego.
-Twierdzisz, że u Ciebie w porządku... ale szybciej zregenerowałaby się rana, gdybyś wypił trochę krwi. Nie zaprzeczaj, Skarbie.
Jako, że był w pełni sił, mógł chociaż trochę oddać swojej posoki, ale z innego źródła niż szyja. Bowiem przegryzł odrobinę swój język i nachylił się nad Fabiem, by złożyć pocałunek i poczęstować bordową, ciepłą substancją. Chciał pomóc wydobrzeć swojemu partnerowi, nawet gdy ten twierdził, że wszystko było w porządku. Ufał Lubemu, lecz naprawdę nie mógł ścierpieć jego osłabionej postawy. Może to było normalne po spijaniu posoki, nie mniej Długowłosy był oczkiem w głowie Wilka i nie zdzierży widoku swego Ukochanego w kiepskiej formie. Nie przerywał pocałunku, dopóki sama Pralinka nie zechce zakończyć. Trzeba się wspierać wzajemnie, a Xin stanowczo za dużo nachapał się krwi Maleństwa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pią Sty 29, 2016 2:57 pm

Nie przyzna się przecież Najdroższemu! Nie chciał aby ten cierpiał czy myślał o tym jak mocno może skrzywdzić wampirka. Wolał milczeć, cierpieć w środku i trzymać w sobie każdy smutek. Może kiedyś o nich powie Xin'owi lecz bał się iż ten go odtrąci. Wolał udawać silnego, trzymać się mocno i uśmiechać na każde zło czy krzywdę jaka może się wydarzyć drobnemu ciałku. A regeneracja nie działała tak jak powinna. Otwarta rana nie chciała się leczyć i wampirek nie rzekł nic, a jedynie chciał uspokoić wilka iż nic się nie stało. Że przejdzie. Wolał też nie poruszać tematu, a jedynie wygodnie spocząć i dać się ponieść odpoczynkowi. Miłe jest także to, że Xin postarał się aby główka wampirka spoczęła na jego nogach. I niby jak się tutaj smucić? Wiedział, że Xin nie kontroluje jeszcze swojej wewnętrznej bestii. Musiał mu w ty, pomóc ale powolutku, Nic na siłę ani na przymus.
- Dziękuję za troskę. - zero gniewu, tylko niespotykany spokój oraz cicha nutka smutku. Jednak nie musi się niczym przejmować. Potrzebował solidnego wypoczynku, aby pozbierać siły i nadal cieszyć się normalnym życiem. Czekał mając wciąż zamknięte oczka aż Ukochany skończy się posilać mięsem. Było tego sporo, więc wilczy apetyt powinien zostać na jakiś czas zaspokojony, aby biednego Xin'a nie musiał dręczyć oraz wzbudzać poczucia winy. Pomoc innym, a zwłaszcza Ukochanemu jest priorytetem.
Musiał też podnieść główkę aby ten mógł wstać, ogarnąć po sobie i za chwilę powrócić. Fabio zaś posłał mu swój słodki uśmieszek.
- Widzę, że jednak zajmiesz się moją ranką. - wskazał na przybory medyczne i oczywiście grzecznie nie zaprzeczył. Przynajmniej rana nie będzie na wierzchu i nie zacznie znowu wszystkich drażnić włącznie z jej posiadaczem.
- Ale ja naprawdę nie chcę. - jednak mimo to zaprzeczył. Lecz czy Xin powstrzymał się przed tym co chciał uczynić? Krwawy pocałunek złączył ich, a wampirek przyssał się do zranionego języka. Nie wypił za dużo, tak akurat aby móc zacząć leczyć ranę oraz odczuć siłę. Xin nie ucierpi na tym za bardzo, przecież pojadł solidnie. Jednak mimo zaprzestania picia, nadal całował Ukochanego, a łapką głaskał jego czarne włosy, zahaczając drobnymi paluszkami o szpiczaste uszy.
- Przejdziemy na nowy dywan? - przerwał i spytał tuż przy ustach Lubego jakie zaś ucałował. Bardzo chciał spędzić miło resztę nocy w ramionach najdroższego, a póki są sami mogą skorzystać z salonu i to w całkiem przyjemnym nastroju.
- I mam małą prośbę... Bądź dzisiaj delikatny. - posłucha? Fabio był zbyt obolały na mocne wybryki Wilka mógłby nie wytrzymać jego siły i zaś osłabnąć co równałoby się kolejną utratą przytomności. A w dodatku ich ostatnie intymne spotkania były wypełnione krwią wampirka...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sob Sty 30, 2016 1:35 pm

Siła spokoju Fabia mogła dawać do zrozumienia, że naprawdę cieszył się z troski Czarnowłosego, który oczywiście zawsze i wszędzie pragnął być podporą i ulgą dla niego. Ostatnio wiele razy przekraczał granice, które mogłyby źle nakreślać ich wspólną przyszłość, a którą planował jeszcze zanim stał się hybrydą. Inna sprawa, że pewne symboliczne elementy pieczętujące ich związek na stałe nie będą w pełni kompletne, albo nie są zbyt tanie. To pierwsze dotyczyło błogosławieństwa ich związku, a po Marco wszystkiego można się spodziewać. Vito wydawał się być przychylniejszy, nie mniej zawsze mógł traktować ich związek jako przelotny. A takim nie był. Dlaczego? Przecież kochali się wzajemnie, pokazywali po sobie na każdym kroku. Czy ktoś tego chciał czy nie.
-Do usług, mój Książę.
Subtelnie pogłaskał opuszkami palców jego odrobinkę smutne lico i kończył posilać się, żeby później być cały do dyspozycji swego Długowłosego Fiołka. Albo Wrzosa... nie, Landryneczki. Ubóstwiał każdy cal jego jestestwa pod każdym kątem, więc jak mógłby dopuścić przy zgaszonych, zwierzęcych zmysłach do cierpienia Malca? Stąd wziął ze sobą opatrunki i zajął się paskudną raną, która powierzchniowo wyglądała okropnie, a zapewne musiała boleć jak diabli. I stąd też przyszedł z odsieczą z własną krwią pod postacią całusa, którym napoił nieco upartego Wampirka. Przy całowaniu się nawet dłonie Lubego powędrowały na głowę Czarnowłosego, którego pieścił za uszami i same wilcze uszy. Aż zamruczał przyjemnie na ten dodatkowy przy pyszniutkim całusie gest. Nawet i tutaj pokazał się altruizm Fabia, który mimo wszystko chciał podnieść na duchu Wilka przy upuszczaniu posoki dla niego.
A po długim pocałunku padła propozycja przeniesienia się w inne miejsce, z dodatkową uwagą o ostrożności. W tejże chwili mignął mu obraz Słodziaka, który cierpiał od gwałtu nieznanego, niewyraźnego w krótkiej wizji mężczyzny. Czyżby nie przez przypadek akurat te wspomnienia wypełzły przy spożywaniu krwi? Czyżby gdzieś w głębi siebie Drobinka obawiała się Xina? Tak nie mogło być, będzie się starać pohamować wszelkie złe żądze, które mogą pojawić się przy zbytniej adoracji swego obiektu westchnień o fiołkowych oczach.
-Dobrze Kochaniutki, będę delikatny.
Lekko skinął głową na potwierdzenie swoich słów, naprawdę nie miał zamiaru nigdy być zbyt burzliwy wobec Skarbka. Najwyraźniej kiepsko sobie radził z emocjami i teraz z instynktem drapieżcy, musiał to zmienić dla Fabia. Wiedział, iż przeżył wiele złego, także nie będzie dokładać kolejnych zmartwień i bólu. Przywarł policzkiem do jego twarzyczki, a ręce tak, aby objęły jego szczupłą sylwetkę, żeby przenieść się na Pana Misia. Nieopodal, bo trzy kroki od nich, palił się przyjemnie kominek, a oni mogli sobie leżeć na futerku tuż obok siebie. Xin położył się wraz z Słodziakiem na miękkim, nowym dywanie i przygarnął do siebie ramieniem Długowłosego wciągając nozdrzami jego smakowity zapach. Drugą dłonią podpierał uszaty łeb w ten sposób, by leżąc bokiem mógł spoglądać na swą rozkoszną Pralinkę. Miał na sobie tylko spodnie i bieliznę, było mu stanowczo za ciepło w golfie. Wtulił ostrożnie do siebie Maleństwo i wolną ręką sięgnął po swój długi ogon, żeby nim miziać po boczkach Uroczego. Niech wypocznie po tylu przeżyciach, niech pomyśli o samych miłych chwilach. Chciałby mu w tym pomóc, swoim całym swoim gorejącym sercem - tylko dla Fabia.
-Jesteś naprawdę wspaniały -zaczął cicho, jakby nie chcąc przestraszyć za głośnym tonem swego Towarzysza- znasz się na tylu dziedzinach życia, wyciągasz dłonie do każdej potrzebującej istoty, pracujesz w pocie czoła, dbasz o zdrowie i urodę, dzielisz swe serce dla kochanego rodzeństwa... a mimo wszystko... znajdujesz tyle czasu, by dopieścić Wilka pod każdym względem. Jestem Ci coś więcej winien niż całe swoje życie i miłość... Bo dałeś mi wszystko - dałeś mi siebie.
Puścił swój ogon, który służył za miziadło, by dłoń powędrowała do rączki Włocha i lekko zacisnęła. Niech zawsze wie, że Xin jest przy nim, nawet jeśli fizycznie go nie będzie z powodu pracy Malca czy innych chwil wytchnienia od wygłodniałego Czarnowłosego. Ich miłość stopiła serca w jedno, a bije dla obu ciał. Pożądał Wampirka, nie tylko seksualnie - w tym momencie bardziej duchowo. Bez niego nie widziałby sensu istnieć, a dla niego zrobi wszystko, aby zasłużyć na jego miłość. Kochał Fabia i mógłby o tym mówić w nieskończoność, i nigdy nie znudziłoby mu się. To Kruszynka była jego treścią życia.
Wyjął rękę spod swojej głowy i teraz obiema ujął drobne, boskie ciałko Lubego. Ułożył je tak, jakby chciał obronić Najmilszego przed niewidzialnym zagrożeniem. Nie pozwoli nikomu niepożądanemu tknąć Skarbka, nawet obroni go przed bestią, w razie gdyby nie myślał racjonalnie. Póki co siedzący w nim zwierz merdał wolno ogonkiem i wachlował ich obu, a ślepia straciły większość zdziczałego wyglądu. Liczyło się jedynie dobro Ukochanego, a skoro pragnął odpocząć w ciszy i spokoju - nie będzie go drażnić najmniejszym uchybieniem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sob Sty 30, 2016 8:34 pm

O braci raczej martwić się nie musiał, Fabio nie dopuści aby żaden z nich zniszczył ich rewelacyjny związek. Zresztą Xin doskonale o tym wiedział, że mimo wszystko Fabek potrafi już walczyć o swoje i to zażarcie.
Ciężko było nie uspokajać oraz pieścić tak troskliwego Wilka. Przynajmniej chciał pomóc, naprawić swoje błędy i wampirek doceniał starania ogromnie. Poza tym nie chciał go zbytnio aż zamartwiać swoim stanem. Już wiele nosił na swoich barkach, a kolejnym ciężarem być nie chciał. Na szczęście wampirek otrzymał opatrunek oraz troskę Najdroższego, a to było najważniejsze. I co? Jeszcze krew! Nie wziął za wiele, lecz na tyle aby regeneracja zaczęła normalnie działać. Zaś musiał pogłaskać Ukochanego po kudłatym łbie. A przypuszczenie odnośnie strachu. Tak, istniał w Fabio strach przed tym co może uczynić Xin. Był to raczej naturalny odruch niż chęć. Bał się o swoje życie kiedy Xin tracił nad sobą kontrolę lecz nie powie o tym głośno bo to mogłoby doprowadzić, że Ukochany chciałby odsunąć się na bok. Nikt by tego nie zniósł.
Przyjemnie było usłyszeć obietnic ę o delikatności i o zgodzie. Wampirek nie chciał znowu czuć. Tym razem wolał delikatne połączenie, gesty oraz czułości. Także bez bolesnych gryzień, to nie było zbyt miłe. Rana na barku nadal była widoczna, a dokładniej to blizny. Oczywiście zagoją się, jednak niestety wymaga to czasu.
- Nadal boli mnie bark. - wypadałoby także napomknąć. Nie, nie miał pretensji do Xin'a, jedynie ostrzec w razie napadu gwałtowności. Lecz kiedy zeszli już na podłogę i na dywan z niedźwiedzia, wampirek znowu się cieplej uśmiechał. Spodobało się także umiejscowienie obok wilka, by móc się do niego wtulić i przy okazji czuć też ciepło od ognia. Niby wrogi dla wampirów, a jednak przyjemność potrafił przynieść. Zaśmiał się cicho gdy poczuł na swoim boku ogon Xin'a. Aż musiał wyciągnąć łapkę aby go pogłaskać. Taki mięciutki w dotyku! Chciał już powiedzieć o nim kilka słów, kiedy XIn wyznał wyjątkowo cudne wyznanie. Wampirek wbił swoje wielkie oczka w jego blade lico i ochoczo wyciągnął łapkę ku jego twarzy.
- Xin, mówisz tak piękne słowa. Kocham Cię. - i wampirek chętnie złapał łapkę Wilka, czując się wyjątkowo dobrze przy jego osobie. Zdał sobie sprawę jak bardzo potrzebował tego mężczyznę, że się znalazł. Ileż musiał czekać aby spotkać tak cudnego osobnika? I opłacało się. Czekanie się opłacało, cierpliwość najwidoczniej wynagradza na co wampirek niezmiernie się cieszył.
- Wiem, że Nasz związek opiera się na wszystkim co najważniejsze. - również wiedział, że gdyby wilk odszedł, załamałby się. Nie byłby już tą samą osobą co jest. Świat legł by w gryzach.
Nie miał też nic przeciwko gdy Xin mocniej się przytulił, oplatając go silnymi ramionami. Wampirek zamknął wtedy oczki i oddawał się cudownej, romantycznej chwili. Brakowało jeszcze tylko wina!
- A Ty jesteś za to cudowny. - szepnął jeszcze, rozczulając się mocno. Wdychał także woń Ukochanego, delektował się nim całym. Cieszył się też, że Najdroższy znalazł spokój ducha. I cóż się działo? W wampirku zaś pojawił się ten dziwny ból, jakby coś stworzyło się w jego drobnym ciałku. I kolejne wyssanie Energii. W dodatku zapach Fabio przybrał bardziej słodki aromat, taki niemal erotyczny jakby określić to w świecie zwierząt. Możliwe, że jego ciałko właśnie wydzielało coś w rodzaju mnemonu. Nie było to mocą... To naturalne. Jednak też nie wiedział, że trzecia moc otwiera oczy i chce zacząć działać. Tylko czym ona była? A Xin jako wilk o wyczulonym węchu wyczuje kuszący, niemal nawołujący feromon do okazania fizycznej miłości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Sty 31, 2016 10:33 am

Nie, nie był ciężarem. Nie tylko dlatego, że Fabio ważył tyle co piórko w masywnych łapach Xina, ale dlatego, że ktoś kto wspiera na każdym kroku nie może być w rzeczy samej balastem. I niech mówi głośno o każdej niedogodności - w ten sposób będzie mógł wpływać na temperament Wilka. Jeśli zanadto będzie panoszyć się swoimi czynami, czy po prostu znów będzie blisko do skrzywdzenia w miłosnym uniesieniu Lubego, odreaguje inaczej niż na niewinnym Fabio. Nie wolno być zbyt pobłażliwym, zwłaszcza że Xin nie pragnął być potworem, którego widział w swoich wizjach lub w walce z niedźwiedziem. Cieszył się, iż Cukiereczek uniknął widoku drapieżnej potyczki dwóch gladiatorów, mogłoby mu pęknąć serce.
Stąd rzeczywiście naprawiał te błędy, które mógł wykonać samodzielnie lub z pomocą Serduszka. Bandażowania nauczył się od Doktorka, więc nie uwierał opatrunek na szyi. Pojenie krwią z języka akurat pamiętał z ich pierwszych miłosnych zalotów tuż po przemianie Czarnowłosego. I właśnie w tym momencie Najdroższy wspomniał o barku. No tak, brutalnie zachował się wobec Pralinki, aż do tej chwili bolało Malca pogryzione i zmiażdżone miejsce. Tym bardziej musiał być ostrożny jak przenosili się na piętro niżej, na futerko przed paleniskiem. Nawet w pieszczotach starał się być wyjątkowo wrażliwy i subtelny, aby nieść samo ukojenie zmęczonym zmysłom Fioletowowłosego. Spokój i relaks, utulenie do snu przytuleniem i bijącym sercem. Wspólnym sercem. Ich miłość objawiała się także w słowach, pierwszy ośmielił się powiedzieć Xin co czuje, ale jak się okazało - można było o wiele prościej przynieść radość. Mimo wszystko widział entuzjazm na obliczu Najmilszego.
-Piękniejszych słów od "kocham Cię" nigdy nie usłyszałem w swoim życiu, zwłaszcza gdy wypowiedziane zostały z Twych ust.
I tu złożył głęboki pocałunek w asyście trzymanej rączki, która także wplotła palce w jego łapę. Była równie włochata co późniejsze myśli wilka, który mimo wszystko zachowywał spokój. Oj ciężka batalia, naprawdę. Jak tu nie połakomić się na Słodycz tulącą się do torsu i mrużącą oczy w zapewnieniu, że ich związek ma solidne fundamenty.
-Zaiste, Skarbie.
Dodał cichutko, lecz nie mógł przejść obojętnie obok kolejnego stwierdzenia, będącego wręcz komplementem dla Żarłoka. Uśmiechnął się kącikiem ust i cmoknął w czółko Fabia, i wtedy poczuł intensywny zapach. Tak, taka fala, która działała jak zwierzęcy magnetyzm. Ale i bez niego nie mógł odkleić się od Lubego. I nie chciał!
-Cudowny? Oho, ktoś ostatnio za mało przyglądał się samemu sobie. W dodatku... tak pięknie pachniesz... tak słodziutko... jak Twoje serce... to cały Ty.
Wzdychał cicho z aromatu, jaki płynął wprost do jego nozdrzy i wypełniał wielkie płuca. Aż do oskrzelików. Delikatnie sunął dłonią po talii Najmilszego, na tyle, że mógł go połaskotać. Prawie jakby miział ogonem, który teraz kręcił młynki jakby chciał oderwać się od właściciela i wyfrunąć we świat. Zaś ustami składał pocałunki na policzkach i usteczkach, nawet na zmrużonych powiekach. Musiał co jakiś czas łykać nadmiar śliny, lecz tym razem nie wypaskudził nią niebiańskiego ciałka Ukochanego. Skupił się na niesieniu radości i przyjemnych bodźców, stąd czasami nawet schodził niżej z pocałunkami i zasypywał nimi obolały bark i górny odcinek kręgosłupa. Przy okazji mógł Fabio czuć nos Xina, którym wędrował, gdy był bardzo blisko twarzą z ciałkiem Partnera. Czarnowłosy poczuł w sobie rosnącą chęć na coś więcej niż namiętne karesy, jednak z trudem ale panował nad sobą. Może odrobinę przyspieszył się oddech, lecz musiał mieć jakieś ujście emocji, chociażby zastępcze. Od czasu do czasu zamruczał, albo cicho szeptał do uszka Włocha:
-Du bist nicht allein, mein klein Prinz... ich liebe dich... so sehr... so sehr...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Sty 31, 2016 5:49 pm

Jeśli Xin uważał, że Fabio musi mówić o swoich obawach aby wspomóc też kontrolę, powinien o tym powiedzieć.Wampirek kieruje się zawsze tym, aby nikogo niepotrzebnie zranić a mówienie głośno o zaistniałych sytuacjach nasączonych brutalnością oraz krwią mogły by wzbudzić poczucie winy w Wilku. A tego nikt nie chciał, głównie wampirek o co tak dzielnie walczył. Ale chyba rozpoczął nieświadomy krok kiedy powiedział o bolącym barku, na co Xin stał się jeszcze bardziej ostrożny. Nie było to wcale złym pomysłem.
Nie omieszkał oddać czułego pocałunku Ukochanego, wzmacniając lekko też uścisk jego łapki. Wiedział oraz czuł, że Xin także ma chęć na mocniejsze oraz śmielsze poczynania i wcale nie miał chęci ich bronić. Zresztą nawet nie będzie musiał dawać znaków, gdyż Wilk sam wyczuje pewne zmiany w ciałku wampirka.
- Odczuwam bardzo romantyczny nastrój, mój Wilczku. Mam nadzieję, że nic go nie przerwie. - Ciekawe czy Xin także wyczuwał pobudzającą atmosferę. Czy mogłoby być lepiej? Są razem szczęśliwi, wierząc że ich związek przetrwa wszystko. Właściwie tak było i obydwaj są tego doskonale świadomi.
- Czuję też, że mógłby zatonąć w Twoich ramionach. - zachichotał cicho, głaszcząc łapką tors Ukochanego. Taki męski... Po prostu Wampirek sam odczuwał ogromną potrzebę śmielszych igraszek. Całuski, głaskanie i smyranie. Wampirek sam także ofiarowywał buziaczki w policzki oraz usta Lubego, pieszcząc dotykiem jego muskularne ciało. Uwielbiał też głaskać pokryte sierścią miejsca. Takie milutkie...
- Oraz to, jak pragniesz na dalsze kroki w igraszkach. - i aż musiał polizać usteczka Lubego, zahaczając lekko kiełkiem. Zresztą niebawem rozniósł się ten zapach wyczuwalny dla tych, którzy naprawdę mają nieźle rozwinięty zmysł węchu. Na Xin'a podziałało mocno. Wdychał, oddychał głośno, a wampirek wpatrywał się w jego lico nieco zaciekawiony oraz zdezorientowany. On aż tak tego nie czuł. Zachowanie Xin'a uległo lekkiej zmianie. Pierw te słowa o zapachu, a później czułe pieszczenie ustami, głaskanie na co wampirek mruczał z zadowolenia oraz chichotał. Uwielbiał czuć na sobie usta Ukochanego, jego dotyk oraz każdą pieszczotę wypełnioną po brzegi szczerym uczuciem jak i żądzą.
- Mów, mów jeszcze. - także szeptał kiedy Luby zaczął flirty w niemieckim języku, na skutek czego feromon nasilił się, a policzki wampirka zalał delikatny rumieniec. Uczucie tam w środku wzmocniło się - Xin! Nie przestawaj... - jęknął, mając wrażenie, że tam w środku także przyczynia się do jego odczuć fizycznych. Ale co się działo?! Bardzo chciałby żeby Xin teraz na niego wskoczył i mocno ścisnął, jakby coś miało pomóc!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Czw Lut 04, 2016 4:52 pm

Z tym mówieniem to z kolei jest też tak, że nie chce wyjść na mięczaka, że z każdą pierdółką i zmartwieniem leci od razu do Fabio. Ciężko w jedno i w drugą stronę. Może właśnie po to miał na uchu magiczny kolczyk? Długowłosy wiedział, że jego partner ma spore problemy z mówieniem, czy wręcz chwaleniem się swoim stanem, bo tak jak i Doktorek – cenił nad swoje życie tylko Ukochanego. Po co wywoływać bóle migrenowe od nadmiernych trosk? Jakoś sobie to wyjaśnią, jeszcze Xin nie wiedział jak, ale równie subtelnie jak przekazał Fabio informację o bolącym barku.
Jak na razie bawili się jak najlepiej potrafili. Nie żałowali pomysłowości ni sił, skąd oni czerpali tyle mocy do wzajemnej adoracji? Nikt nie rozwiąże tej zagadki, bo jak na ziemską miłość ta energia była hiperkosmicznie ogromna.
-O nie, nie, nikt nie przerwie… a jeśli… to będzie ostatnia rzecz, jaką pożałuje na tym świecie…
Hai, czuł unoszące się od Kruszynki szczęście wraz z czymś bliżej nieokreślonym, co korciło w nozdrza i rozchwytywało za sam środek Wilka. Niemalże lecąc. Uniesiony tą niebywałą chwilą wspólnie z Najdroższym przeżywali nowe horyzonty swej rozległej jak pustynia afrykańska miłości. Bezkresnej jak oceany ziemskie. Niezmierzonej jak wszechświat. Karesy z jednej i z drugiej strony były przyjemne w odbiorze, wrażenie potęgował uśmiech i cudowny moment, oraz tajemnicza siła tkwiąca, powoli przebudzająca się w ciałku Fabia. Sam przyznał, iż czuje się wspaniale w obecności Czarnowłosego, na co przytaknął Xin, który wymruczał mu podziękowanie do uszka i je później ucałował. Jak każdy centymetr ciała od pasa w górę. Chociaż stopy i nogi nie były zaniedbywane. Były splątane nogami Wilka, który smyrał nimi wrażliwe miejsca w tamtych partiach organizmu. A uszy pieścił nie tylko podziękowaniem czy komplementem, ale także kuszącym niemieckim językiem, który w tejże chwili przybył do jego umysłu z taką dziecinną łatwością. Bo wiedział, że Fioletowooki uwielbiał ów język.
-Du bist wunderbar… fulminant… grandios… brillant… hehr…
Rozkręcał się coraz bardziej, wraz z bardziej słyszalnym dyszeniem i oddechem, ale w taki pozytywny sposób, że aż tors wibrował jak telefon na wyciszonym głosie. Coraz bardziej chaotyczne, ale nie mniej urocze były wszelkie gesty i czułości. Nie przestawał pieścić uszu Malca słówkami z języka niemieckiego, które wypowiadał wyjątkowo płynnie, niczym rodowity Niemiec. Aż nadeszła kulminacja, wpatrywał się pilnie, z romantyzmem w spojrzenie Najmilszego.
-Du bist einzigartig… du bist… meiner.
I wtedy przekręcił się tak, że stał tuż nad Ukochanym, a jego kosmyki włosów spływały na ciałko Fabia i mogły łaskotać, zwłaszcza jak ten zaraz zgarnął łakomie Długowłosego w objęcia i zacisnął mocno (ale nie na tyle, by cokolwiek połamać) ku sobie Skarbka, a językiem świdrował mu za uchem i po szyi, tam gdzie nie było bandażu. Wreszcie tak udało mu się dobrać do Malca, że zatopił w jego ustach swoje własne, gdzie język głaskał Lubego aż do migdałków, a później znów z czcią obcałowywał swoje bóstwo. Wnet Wilka było wszędzie sporo, zwłaszcza dookoła Adorowanego. Wszystko miało bardzo namiętny wydźwięk, to nie był głód typowo fizyczny, tylko emocjonalny, którego obaj nie mieli dość. I chcieli więcej. Może dlatego, w ramach zapytania o zgodę, powędrowały dłonie jak dwa węże w stronę pośladków, które masował przez ubranko. Musiał wiedzieć, gdzie są granice, na co może sobie pozwolić na ten upojny moment. Miał być grzeczny, lecz ciężko nie grzeszyć przy takim Aniele…
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pią Lut 05, 2016 9:00 pm

I nie przerwie. Pozostało domownicy byli zajęci sobą, więc Xin z Fabiem mieli szansę na pobaraszkowanie w miejscu dość otwartym na pozostałych mieszkańców. Salon. Ale przecież wampirek marzył o upojnych chwilach ze swoim Ukochanym i to na miękkim dywanie! Nie wiedział jednak, że dywanem miało byś futrem z niedźwiedzia! Niemal z czcią dotykał miękkiego futra, co bardziej pobudzało zmysły. Sama myśl, że Xin stoczył z nim walkę podpowiadało o wilczej sile.
- Na to liczę. - uśmiechnął się dość łobuzersko i musnął usteczkami usta Wilka. Zresztą mały pocałunek był niczym wielkim w porównaniu do tego co się obecnie działo. Nie był przeciwny każdemu uniesieniu samymi pieszczotami. Wampirek chętnie przyjmował usta Ukochanego, jego dłonie i dotyk jaki od nich otrzymywał. Sam też chciał dotykać Najdroższego. Dlatego nie raz rozmasował miejsce za uszami, dotknął jego twarzy i muskularnych ramion. Obdarowywał go pocałunkami oraz nie raz musnął języczkiem!
- Xin... Rozpalasz mnie bardziej niż płomień. - także oddech wampirka przyspieszył. Tak bardzo chciał się połączyć ze swoim najdroższym. Czuł, że teraz mógł mimo poprzednich, dość wulgarnych nocy. Ale przecież to jego Xin! Potężny Wilk jakiego teraz miał w swoich ramionach, a raczej on miał wampirka... i całowali się ogarnięci silnym pożądaniem. w dodatku Xin wyczuwał silne feromony wychodzące z wampirka, kiedy jego moc zaczęła się aktywować. I jeszcze ten niemiecki!
- Weź mnie! Tutaj... Xin! - nie, już nie mógł wytrzymać. Xin był taki władczy, wygłodzony i chętny na dalsze zabawy. Wampirek chętnie opadł na plecy, widząc za chwilę swojego Najdroższego nad sobą. Przejął berło władzy w całości, wampirek leżał całkiem bezradny pod nim będąc gotowym na oddanie. Niemal wił się pod swoim Ukochanym, czekając aż ten zacznie kontynuować. Pomrukiwał, pojękiwał i ponaglał cichymi, sprośnymi słówkami do dalszych postępków. Podgryzał, poruszał się, przeszkadzając i bardziej uwodząc swojego Wilka, który też odczuwał swoje silne potrzeby. A ten ścisk w ramionach!
- Twoje usta... są takie mokre, miękkie... - sapał niemal i nie skończył gdyż usta Wilka wbiły się w wampirka, wpraszając się językiem gwałtownie. Kolejny pomruk zadowolenia... A te pocałunki? Nieśmiałe podejście do pośladków? Fabio lekko ugryzł policzek Xin'a, dając znać, że może śmiało uderzyć! A moc? Moc tworzyła się i wampirek czuł, że jeśli czegoś nie zrobi. Wybuchnie! Pytanie - Tylko co ma zrobić?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sob Lut 06, 2016 1:14 pm

Rozchwytywali się wzajemnie i darli na kawałeczki, by tylko ich miłość scaliła ich na nowo. Pieszczotami, karesami, czułym lub niemieckim słówkiem, liźnięciem, cmoknięciem, smyrnięciem, kizianiem-mizianiem, dotykiem i erotyką. Nasycona atmosfera rozprzestrzeniała się z ich ciał i pożerała nijakość świata. Tak, oni rządzą, tu na Panu Misiu, nad sercami, umysłami i innymi zmysłami, który szary świat nie pojmuje. Ich paleta barw miała po stokroć więcej odcieni niż rzeczywistość. Nie mieli siebie dość, uciekali wgłąb siebie, by rozkochiwać siebie wzajemnie jeszcze bardziej. I tak z sekundy na sekundę wpompowywali w siebie jeszcze więcej endorfin szczęścia pod całuśną, romantyczną otoczką.
Dobrze, że wziął ze sobą nie tylko opatrunki na ranę Lubego, ale i coś w płynnej, pachnącej konsystencji. Zrezygnował z własnej śliny, gdyż oceniając na chłodno ów niespodziankę dla Fabio - ślina szybko wysycha, przez co nie na długo zapewnia odpowiednie tarcie we wrażliwych miejscach. Może kiedyś poprosi swego pana Hiro o modyfikację jego śliny pod tym kątem? Albo sam znajdzie sposób, by jego ślina podczas miłosnego wzniesienia zapewniała komfort na cały upojny czas. Lubrykant musiał na dzisiaj wystarczyć.
Mimo rozpalenia ognia dzięki Fabio w ciele Xina, ten drugi zdołał na tyle opanować emocje, by nie zapomnieć o zabezpieczeniu przed bólem. Zdjął spód ubioru Ukochanego subtelnie, jak i swoje spodnie. Następnie nałożył na palce odpowiednią dawkę żelu, a podczas aplikacji we właściwe miejsce zajął się również ustami Drobinki. Żeby odrobinę pocieszyć, żeby nie bał się, nawet jeśli nie pokazuje po sobie strachu. Wszak pamiętał co wyczynił z Lubym, tym bardziej Połóweczka. Czule i delikatnie nałożył palcem odpowiednią dawkę, przy tym nie szczędził zabawy językiem w buzi Najdroższego. Gdy wszystko było gotowe... przyjął odpowiednią pozycję nad Malcem, którego nóżki już także rwały się w gotowości do zaplątania się wokół pasa Wilka. W końcu głód miłości zwyciężył i ruszył. Sapał milutko przytrzymując dłońmi ciałko swej Miłości, aby nie musiał Wampirek poprawiać się za każdym pogłębieniem ich związku. Tempo nałożył na dziesiątkę, czyli co dziesięć sekund. Musiał być pewny, że jego rozkosze nie krzywdzą tego, którego miłował nad swoje życie. Czarnowłosy co jakiś czas też przerywał, by pochwycić wargami za jego dolną wargę i ucałować go, lub polizać go po policzku jak Cukierka. W ten sposób rozkładał możliwe spięcie czy natężenie emocjonalne na poszczególne partia ciała swoje, i dzielnego Księcia. Albo mruczał głośno, gardłowo do uszka, ale na tyle intensywnie, że wibrowały ich zlepione torsy jak szalone. Nie panował jedynie nad ogonem, który oszalały wachlował wszystko i wszystkich, czasem też bijąc właściciela po łydkach.
Nie było dość pieszczotom, ani w zabawie w geologa, który szuka złóż jeszcze głębiej, jeszcze intensywniej. Fabio to jego jaskinia wspaniałości, jego własność i jego guru jednocześnie. Ah... jak cudownie... aż chciałby odrobinę przyspieszył tempo na ósemkę, nie mogąc doczekać się wydobycia z obu stron Fabia jego kwintesencji radości i podniecenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pon Lut 08, 2016 9:20 pm

Fabio potrzebował swojego Wilka o każdej porze i każdego dnia. Wampirek po prostu aż błagał całym sobą by Ukochany wziął go w swoje ramiona, wylizał, wycałował i wziął! Był naprawdę gotowy do oddania się, mimo iż tak dawno mówił mu o chwilowym zastopowaniu. Czyżby ta chwila już minęła? Najwidoczniej tak!
Przecież aktualnie Xin obdarowywał Wampirka najczulszymi pocałunkami, pieszczotami, a Fabio starał się wszystko odwzajemniać. Gdzie nie gdzie wbił nawet swoje drobne pazurki, pozostawiając czerwone ślady ale nie krwawe. Przecież takie cudne ciało nie mogło pozostać bez odpowiedniego dopieszczenia! Poza tym Xin już szykował Fabio to punktu najważniejszego! Palce i lubrykant poszły w ruch!  Fabio ułożył się w wygodnej pozycji, pozwalając tym samym na zaaplikowanie substancji. Ileż otrzymał przy tym przyjemności? Jednak żeby przytrzymać trochę własne odczucia na wodzy, przystawił łapkę zaciśniętą w piąstkę do swoich ust i lekko zagryzł. Nie chciał wydawać za często jęków czy rozkosznych stęków, chociaż kilka się wymsknęło. Ciało zaś zaczęło płonąć rozkoszą! I to w najlepszym momencie.
Wejście.
Wampirek zaś pisnął, tym razem nie broniąc dźwięków. Owinął na tyle ile mógł nóżkami ciało Xin'a aby przekazać mu aby w żaden sposób nie przerywał i to, że był gotowy. Delikatność otrzymana od Ukochanego była na miejscu oraz odpowiednia. Tyły nieco pobolewały po wcześniejszym połączeniu, ale źle nie było! Wampirek przerobił ból na przyjemność, bo przecież Wilczek tak się starał! Chętnie też odwzajemniał soczyste pocałunki, kładąc łapkę na jego główce, a drugą na łopatkach jaką rozmasował z wyczuciem. I akt jaki przyspieszał co kilka chwil podsycany nie tylko był płomieniem od ognia, lecz także ich wspólną miłością. Gdyby wampirek miał ogon jak Xin... Także merdałby zadowolony we wszystkie strony! Po prostu... Sama myśl, że ma na sobie tak cudnego mężczyznę wzbudzała ogromne podniecenie. Kiedy Xin przerywał pocałunki, to Fabio usteczkami odnajdował jego twarzyczkę i składał na niej czułe pocałunki, nie raz podgryzał wargę oraz policzek!
- Może... przyspieszyć. - wyszeptał, dysząc szybko ale cicho wprost do uszka Ukochanego. Wierzył w jego opanowanie, wierzył że nie pozwoli na ból oraz utratę kontroli. Poza tym wampirek tak się starał aby utrzymał swoją seksowną bestię na uwięzi... Doceni to? Posłucha prośby wampirka? I znowu doszło to uczucie, a feromony wzmocniły się jeszcze bardziej. Zacisnął mocniej nóżki na ciele Wilczka, delektując się każdym uroczystym wejściem! Nagrodzony wilk mógł słuchać przesłodkie jęki i delikatne nawoływania... oraz poczuć nie raz pazurki w swoim ciele!

I było im słodko do końca.

Koniec wątku.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sob Maj 21, 2016 11:56 am

W ostatnich ułamkach sekund zdążyli przed prawdziwą ulewą. Fabio po otwarciu domu, wypuścił pieska wolno. Ten podreptał kawałek i usiadł również zmęczony, mimo iż cały czas był noszony.
Wampirek ściągnął swoje butki, po czym zawiesił zapinany sweterek na wieszaku. Poczekał też na Red'a aż chłopak się ogarnie po powrocie.
- Przejdź do salonu! Ja zrobię nam coś do picia i prędko wracam. Trzeba to uczcić! - tak, to bardzo ważne wydarzenie. Dla obu panów, ale dla Fabio bardzo. Po utracie Xin'a jego życie nie miało już sensu. Oddanie się całkowicie miłości zniszczyło wampirka doszczętnie, lecz przybył taki Red z odsieczą, chociaż mógł nie zdawać sobie z tego sprawy. Nie mógł zdać sobie sprawy, że ocalił marne, fioletowe istnienie. Może kiedyś wampirek mu o tum powie? Ale czy to nie zaszkodzi? Tak już jest. Po prostu Fabio był skazany przez los.
Udał się do kuchni. Miał naszykować im po gorącym napoju kakaowym, kiedy wpadł na inny pomysł. W szafce przecież stoi na baczności flaszka burbona oraz whiskey! Może lepiej tak uczcić?
Dlatego z kuchni wrócił jedynie z dwiema szklaneczkami. Postawił je na stoliku, po czym podszedł do barku. Wyciągnął pierw krystaliczny burbon.
- Kakałko zostawimy sobie na zimowe dni. Kiedy deszczyk pada, alkoholi odmawiać nie wypada. - zachichotał cicho, siadając zapewne obok Red'a. O ile ten zechciał usiąść! Tak czy inaczej, wampirek odkorkuje burbon by przelać go do szklaneczek. Zatka go z powrotem i postawi obok na stoliczku. Tak na wszelki wypadek.
- Nie spodziewałem się, ze może być tak miłe po południe. Naprawdę mnie uszczęśliwiłeś, Red. - kilka szczerych słów. Fabio podał szklankę chłopakowi, następnie sam wziął swoją. Nie pija często alkoholu bo wie jak słabą ma głowę, ale teraz trzeba było! Upił kilka łyków, krzywiąc się lekko. Tak rzadko pił, że smak musi na nowo wejść w jego gust. Ciekawe czy Red pił! Fabio jak zwykle nie pomyśli... Chociaż ciężko było odmówić małego relaksu w przytulnym salonie, zwłaszcza gdy byli tylko we dwóch. No i pies!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Maj 22, 2016 7:52 pm

Ledwo im się udało, zaraz po przekroczeniu progu domu z nieba lunęło jak spod prysznica. To już było na pewno fuks, że tak się stało, jeszcze sekunda dłużej, a kompletnie by zmokli. Red dużo do zdjęcia z siebie nie miał, jedynie buty, bo więcej na siebie nie zakładał przy wyjściu.
- Dobra, tym razem ty się zajmuj wszystkim. - odpowiedział, gwiżdżąc za chwilę za Erebem, ale ten wydawał się już wymęczony na jakikolwiek ruch. - No i drugi do opiekowania się teraz doszedł. - szepnął do niego, podnosząc czarną kulkę mroku. Teraz musi pilnować obydwóch, bo kto wie co mogą zrobić. Niemniej ruszył za chwilę do salonu, siadając na kanapie ze szczeniakiem na kolanach, czekając na powrót fioletowego wampirka. W oczekiwaniu zaczął głaskać szczeniaka, który wysuwając różowy języczek, przymknął zadowolony oczka. Sam Red odchylił głowę za oparcie kanapy, obserwując odwrócony świat.
Z tego wszystkiego nawet nie zauważył jak Fabio wrócił, dopiero na dźwięk jego głosu wyprostował się, spoglądając najpierw na niego, a później na stolik.
- O proszę, tutaj najpierw mówi, że kakao, a przynosi coś z procentem. No panie Fabio, nieładnie. - powiedział, machając mu palcem przed nosem. Kto by pomyślał, że ten wampirek zmieni tak bardzo planowany napitek, ale nie będzie odmawiać.
Odbierając od niego szklankę, przyglądał się co zrobi, gdy się napije. Nie wyglądał na kogoś, kto ma częste spotkania z alkoholem. Potwierdził to dodatkowo widok po upiciu raptem kilku łyków. Na sam widok Red parsknął cicho pod nosem, taki widok jest niezapomniany.
- No, bardzo miły, zwłaszcza widząc jak będziesz to pił. - odpowiedział mu dopiero, uśmiechając się lekko. On chyba go ciągle będzie zaskakiwać. No ale cóż, sam w końcu też musiał się napić. Uniósł szklankę do ust, upijając za pierwszym razem tyle samo, o ile nie więcej co Fioletowy. Drugą dłonią wciąż głaskał zmęczonego Ereba.
- Widzisz Fabio, pić to trzeba umieć. - powiedział, unosząc lekko szklankę i kręcąc jej zawartością. Nauczyło się tego i owego o piciu u slumsowej menelarni, czasem też ktoś, kto płacił oferował, więc też się napiło. Po prostu, to już jest wyższa szkoła jazdy w przypadku Red'a, nie ma takie to tamto. Wziął kolejny duży łyk, co to taka szklaneczka na takiego chłopa!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Nie Maj 22, 2016 8:53 pm

Pewnie, że zajął się wszystkim. teraz Red miał odpoczywać! Chłopak dzisiaj się ciężko napracował w kuchni, kiedy to wampirek także ciężko pracował. Ale i tak Fabio sądził, że musi zajmować się chłopakiem. W końcu Red ma nosić spodnie w związku!
Poza tym miał zajmować się też pieskiem. Ereb nie może chodzić samotnie, musi mieć dużo miłości oraz opieki.
Fabio zajął się odpowiednio wysuszonymi przełykami. Nie przyniósł jednak obiecanego kakao, tylko napoje dla dorosłych.
- Dotarło do mnie, że Twoje szczere wyznanie nie może być uczczone ciepłym napojem. - roześmiał się wampirek, rozlewając to i podając szklaneczki. oczywiście wampirek nie umiał ukryć jak bardzo rzadko pije. W dodatku skrzywił się na smak burbona. Dostrzegł też oraz usłyszał jak wampir ma z niego ubaw.
- Nie jestem przyzwyczajony do smaku burbona, Panier Red. A skoro pan taki mądry, to proszę bardzo. - wskazał mu łapką jego szklankę i niech pokaże jak on pije. Burbon nie jest aż tak dobry by pić go duszkiem! Ale... Ale Red właśnie go tak pił. Fabio naburmuszył się, wyginając wargi w dzióbek. No jak on mógł?!
- Bo Ty stary pijak jesteś! Pijaczyna! Fuj! - bąknął ponuro, lecz uśmieszek wskazywał co innego - bardzo dobrze się bawił! Fabio zaś umoczył usta w ciemnej cieszy, starając się nie skrzywić. Paskudne było nadal... ale przynajmniej nie śmierdziało tak jak whiskey - myszami.
- Zobaczymy kto kogo będzie zbierał z podłogi. - ależ wyzwanie rzuca! Fabio dopił do końca i wlał sobie znowu, a jeśli Red skończy swój, doleje i jemu. Uniesie po chwili szklaneczkę lekko do góry, wznosząc toast.
- Za Nas obu i słodkiego Ereba. - po czym chętnie stuknie się szklaneczką i szklankę wampira. Należycie trzeba opić ich wyznanie miłości. To było jak święto! Muszą zapamiętać jak najlepiej... I w dodatku gdy wampirek będzie pić, kątem oka zerknie jak radzi sobie czarnowłosy. Nadal będzie pokazywał swoją Klasę pijaka pijąc na umór? A na domiar złego, przysnął się tak, że opierał się ramieniem o Chłopaka. Odrzuci Fabka? A może obejmie jak na romantyka ze szklaneczką mocnego trunku przystało? Nie... Red raczej zacznie odburkiwać. Toć to jak zwierzątko, domowe. O!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Wto Maj 24, 2016 3:12 pm

- Żebyś wiedział, że jestem pijaczyna, ale nie stary, wypraszam sobie. Dopiero dwudziestka na karku, więc w żadnym wypadku stary nie jestem. - odpowiedział spokojnie, kręcąc jeszcze trochę napojem w szklance, by zaraz dopić do samego dnia. Kątem oka przyglądał się Fabiu, który widocznie męczył się wciąż ze smakiem. Pewnie był przyzwyczajony do czegoś delikatniejszego od takich rzeczy albo po prostu nie przyzwyczajony do picia ogólnie, no nic, trzeba będzie poduczyć trochę.
- Rzucasz mi wyzwanie? Nie jestem takim marnym zawodnikiem. - przyjął wyzwanie, zobaczy się kto będzie się z podłogi zbierał! Nie da się tak łatwo, zresztą co to dla niego takie picie. Nie ma co się zbytnio przejmować, spokojnie obróci się obie butelki.
- Niech Ci będzie. - uśmiechając się lekko, stuknął z nim szklanką. Nie przerywał pić w swoim stylu, wciąż pił wielkimi łykami jak na Red'a przystało. Piłby tak pewnie dalej, gdyby nie poczuł jak chłopaczek się do niego powoli przysuwa. No proszę, czyżby ktoś potrzebował tu atencji? Na to wyglądało. Uśmiechnął się znów, odsuwając szklankę kawałek od ust, by móc coś powiedzieć.
- Co się kręcisz jak nie powiem co? - zaczął, dokańczając kolejną szklankę trunku. Jeśli Fabio dalej się męczył ze swoim drinkiem, to po prostu przechylił mu trochę mocniej szklankę, by lepiej poszło, musi w końcu kiedyś dopić, a przecież to dopiero początek!
- Teraz ja leję! - krzyknął, biorąc w swoje dłonie butelkę. Bójcie się narody, bo Red leje! Sobie nalał po same brzegi, dosłownie. Fabiu natomiast trochę mniej, jakieś dwa milimetry pod szczytem szklanki. Tak żeby za dużo nie miał.
- To do dna! - i wziął pierwszy łyk swojej porcji. Pomijając, że trochę trunku popłynęło mu po szyi, to na twarzy ledwo widoczny, ale jednak był pijaczy rumieniec. A przecież Red dopiero się rozkręcał, to co później się stanie? Toż to dopiero rozgrzewka dla niego
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Wto Maj 24, 2016 6:47 pm

Taki młody a pił. Fabio spojrzał na niego i zaraz się zaśmiał. Jak widać Red naprawdę ma solidny bagaż doświadczeń za sobą. Szkoda, że większość była bardzo przykra... Ale na szczęście wampirek postara się je wyprzeć i zastąpić miłymi wspomnieniami oraz całkiem nowym życiem - lepszym.
- To pijak. Taki młody pijak! Lepiej? - wytknął język wampirowi. Przecież chodziło tylko o określenie! Lecz wracając! Pili dalej.
Tak, rzucił mu wyzwanie. Wampirek zrobił swoją upartą minkę, pokazując mu paluszkiem na swoją szklankę. Była ona już prawie pusta, a to oznaczało, że nie podda się. O nie, nie! Nawet jak ma paść po całej pijackiej wojnie.
- Tylko się nie zachłyśnij. Gdy jestem pijany nagle zapominam jak udziela się pierwszej pomocy! - a niech wie. Fabio w stanie upojenia jest naprawdę... inny. Otwarty, bardziej grzeszny i namiętny. Red niech się nie zdziwi, kiedy wampirek zacznie się naprawdę do niego przyklejać.
Obserwował go uważnie jak pije. Naprawdę robi wielkie łyki! Fabio na samą myśl dostał dreszczy. Nie umiał tak szybko wypić! Ale no! Sam zechciał go prześcignąć, więc poddać się nie mógł. Tylko czemu Red przechylił jego szklaneczkę?! Wampirek się oblał! Miał całą bluzeczkę w śmierdzącym burbonie jak i szyjkę.
- Noo! Zobacz co narobiłeś! - pokazał mu, grożąc paluszkiem. I co teraz? - Muszę ściągnąć bluzkę! Reeeed! Świnko! - jęknął mu tuż za uchem. Gdy odstawił pustą szklaneczkę, Red oczywiście szybko je wypełnił. Skomentował jeszcze tulaski wampirka do jego ramienia, a ten tylko mu zrobił oburzoną minkę, marszcząc przy tym nosek.
Druga szklanka. Red już wziął się za picie, ale to Fabio teraz miał problem. Wziął swoją szklaneczkę i umoczył usteczka w trunku. Nie smakowało już tak źle za drugim razem, więc pił odważniej i lepiej o niebo. Tylko jak zerknął na Red'a i to jak się zalewa. Normalnie helikopter zawirował w jego główce! Już uderzał alkohol do głowy? Burbon w końcu mocny alkohol.
- Ulało Ci się... Daj wytrę. - i nie ważne czy Red pił, czy też nie, Fabio odstawi swoją szklaneczkę na stolik, a sam przystawi swój pyszczek do rozlanego miejsca. Dotknie pierw usteczkami, a później przejedzie po wilgotnym miejscu językiem. Dotrze aż do jego kącika ust w którym to zebrała się mocna ciecz. Jedną łapkę położył na umięśnionym brzuchu chłopaka wbijając w niego lekko pazurki. Drugą łapką opierał się o kanapę tuż obok jego ciała. Wypiął się przy tym dość... kusząco. Mimo iż Red jego tyłów nie widział, to i tak pozostawało wiele do wyobrażenia!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pią Maj 27, 2016 10:05 am

Zaśmiał się na widok jak Fabio się oblał, jeszcze mu grozi tym palcem. Red aż zgiął się wpół na to wszystko, bo niestety fioletowy nie wyglądał w żaden sposób groźnie dla niego, raczej śmiesznie, gdy tak się denerwował. - Co ja, nie moja wina! Trzeba było pić szybciej, bo nie będę czekać. - znów się zaśmiał, odchylając głowę do tyłu. Jeszcze ta oburzona mina, zejdzie tutaj ze śmiechu. No ale nic, poczochrał tylko dłonią fioletową czuprynę.
Druga seria już szła lepiej u Fabia, pił trochę szybciej, lecz wciąż mu było daleko do tempa Red'a, ten to pochłaniał dosłownie trunek, nie patrząc się na nic, nawet na samego Fabia, po prostu pił sobie i pił, cały on gdy dorwie się do alkoholu, jak coś to będzie mówił na Fabia, o!
Gdy poczuł jak tylko się oblał... Cóż, właściwie nic nie zrobił, pił dalej. Nawet nie zareagował w momencie, gdy wampir zaczął jechać językiem wzdłuż toru w jakim płynęła ciecz, do pewnego momentu. Dopiero jak poczuł jego ciepło przy kąciku ust spojrzał kątem oka niego. Odstawiając również szklankę na stół, przetarł drugą dłonią usta z resztek cieczy, chwilę później łapiąc mocno dłonią za żuchwę wampira i unosząc ją ku górze. Niedługo po tym wbił się agresywnie ustami w jego usta, wpychając swój język w jego buzię. Nawet nie zważał na to jak chłopak zareaguje, czy nie zrobił tego za mocno.
- Jestem głodny... - wyszeptał po oderwaniu się od jego ust, z którymi wciąż łączyły się jego usta przez „mostek” śliny. Podniósł się na chwilę, biorąc Ereba na dłoni i odkładając go ostrożnie na krzesło obok. Niech sobie odpoczywa. W tej kwestii zwierząt chyba nic go nie zmieni, nic go nie zmieni, za bardzo kocha futrzanych, pierzastych, obślizłych, łuskowych czy jakich tam jeszcze nie ma, ale przyjaciół!
Niedługo po tym spojrzał się swoimi szkarłatnymi ślepiami na Fabia. Jest chyba za głodny, by sobie darować taką świeżą krew. Podszedł do niego, kucając przed nim.
- Wiesz, że ty będziesz moim posiłkiem? - zapytał, podnosząc się trochę, by zaraz popchnąć go na kanapę, na której siedział wcześniej z nim. Po tym wszedł również na nią, siadając okrakiem nad nim. Jedną dłonią zaczął powoli poruszać po jego ciele, drapać skórę, szczypać ją, właściwie wszystko. Drugą zaś najpierw spuścił szelki z ramion, by później rozpiąć koszulę, robiło mu się coraz bardziej gorąco, ale głód nie malał. Pochylił się, by językiem przejechać od ramienia do szyi, to były jego ulubione miejsca do gryzienia go, może było to nawet widać, jakieś ślady mogły zostać. Jednak jeszcze nie ugryzł go, wrócił do ust, by przez lekkie ugryzienie znów wbić się w agresywny pocałunek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Pią Maj 27, 2016 9:09 pm

I jeszcze miał czelność się śmiać! Fabio naburmuszył się bardziej, robiąc się ze złości nawet lekko czerwony. No jak Red śmiał się z niego nabijać? Fabio zalał swoją koszulkę, w dodatku denerwował się, a Red się śmiał aż pewnie do boleści.
- Nie śmiej się ze mnie! Tak nie wolno! - ale im bardziej wampirek się burzył, tym głośniej rechotał wampir. Wygiął usteczka w dzióbek, mając tą ofochaną minkę. Był okropny! Śmiać się z wampirka, któy w dodatku był zalany alkoholem i to z winy samego czarnowłosego! Powinien się wstydzić!
- Ale... Ale mi pomogłeś i się zalałem. Oszukałeś w pojedynku. - tutaj już burknął, mając ochotę odwrócić się tyłem do chłopaka. Lecz jak mógł tak uczynić? Przecież Red aż sam się prosił chwilę później by go wylizać. Za karę! A co! Zresztą... Fabio już od momentu wejścia do domu, czuł ogromną chęć zespolenia się razem z Red'em. Więc uśmiechnął się zaś, przymilając jak kotek.
Zajął się odpowiednio umoczoną skórą, wędrując aż do jego ust. Ten chwilę nie reagował, ale nadszedł taki moment, że i Fabio został zaskoczony. Nagły, mokry pocałunek. Z początku czuł ból przez atak i to dość silny na miękkie usta, ale z czasem pocałunek także został głęboko odwzajemniony. Również wampirek zawitał językiem do ust Czarnego, wbijając mocniej paluszki w jego brzuch.
Na przerwany pocałunek Fabio pomruczał niezadowolony, jednak późniejsze słowa były bardziej mrożące krew w żyłach. Nie, nie ze strachu. Z rosnącej przyjemności.
Przejechał języczkiem po ustach Red'a oddzielając ich złączoną ze sobą ślinę. Nie zdążył nic powiedzieć, bo wampir już go zaatakował, powalając na kanapę. Fabio doskonale wiedział Kto zostanie posiłkiem Red'a, To było aż nadto oczywiste.
- Zawsze jestem, Red. - zmrużył oczka, unosząc lekko główkę by obnażyć swoją szyjkę. Lubił pieszczoty chłopaka. Czasem były zbyt bolesne, ale większość była naprawdę pobudzająca. Jak teraz będzie? Póki co całkiem inaczej...
Red pozbył się szelek, a później zaczął rozpinać koszulę. Fioletowy machinalnie oblizał swoje spragnione usta i bez żadnej chęci powstrzymania się, sięgnął łapką do jego umięśnionego torsu. Był zbyt seksowny oraz pociągający aby nie spróbować go dotknąć. Zresztą i Red;a dotyk należał do kuszących. Fabio aż rozkraczył się, by mieć Pana Himura między nogami. Zresztą już jedną nóżkę zarzucił na jego ciało.
- Pożryj mnie, zwierzaku. Jestem cały Twój. - wyszeptał wypełnionym erotyzmem głosem, przymykając też oczka. Usta Czarnego wędrowały po szyi - po tych wrażliwych punktach - aż wreszcie dotarł gwałtownie do ust. Tu już objął wampira ramionami, przyciągając go bardziej do siebie. Niech miłość się rozwija! A ma być ona mocno gorąca!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sob Maj 28, 2016 10:23 am

Zamruczał cicho, czując jak ten zaczyna dotyka jego ciała. Niestety dla niego, ale takie pieszczoty sprawiały mu największą przyjemność, lubił po prostu być dotykany, obmacywany, może dlatego też nie różnił się tak bardzo od w miarę udomowionego zwierzęcia? Odsunął od ust Fabia własne, liżąc go znów od szczytu szyi, aż po koniec ramienia. Nie mógł się doczekać poczuć znów smaku jego krwi, to uczucie ekscytacji zawsze było takie samo, a zwłaszcza po takim czasie od ostatniego wgryzienia.
- Nie masz dużego wyboru jak być moim. - odpowiedział mu, zahaczając kłami skórę w połowie ramienia. Tutaj jeszcze nie widział śladu po sobie, trzeba to zmienić. Wgryzł się tak samo jak zawsze, silnie, bez ostrzeżenia, bez jakichkolwiek ceregieli, po prostu wbił w nią swoje kły, sącząc krew drugiego wampira. Jedną dłonią przycisnął go mocniej do kanapy, drugą zaś złapał u same dołu szyi, jakby nie chciał pozwolić, by wampir mu w jakikolwiek sposób uciekł. Znając Red'a i jego zdolności, to pewnie pewna część tego co wypił, spłynie mu wzdłuż szyi, nie umiał pić nie robiąc bałaganu.
Gdy tylko się napił, zabrał zarówno głowę, jak i dłonie od ciała chłopaka, przeczesując swoje kruczoczarne włosy, patrząc się wciąż na buźkę wampira pod nim. Łapiąc jego podbródek, uniósł go lekko, a kciukiem przejechał po ustach, zbliżając swoją twarz do jego.
- Będziesz mógł płakać i prosić, ale dziś nie będę się nawet powstrzymywać. Teraz jesteś tylko mój, rozumiesz? - wyszeptał do niego, zbliżając coraz bardziej swoją twarz do niego. Na początku tylko musnął jego wargi, przesuwając się coraz dalej. Najpierw kącik ust, później polik, wziął lekko ucho między zęby przygryzając je, aby za chwilę polizać. Nie zaprzestawał na tym, zjechał tym razem niżej, do szyi, by zostawić na niej malinkę. Przerwał po tym na chwilę, podnosząc na niego wzrok. - Wszystko jest moje, nikomu nie będzie wolno Cię ruszyć, bo jesteś teraz tylko mój, rozumiesz. - wyszeptał, wracając po chwili do pieszczot. Przejechał językiem po ramieniu i ranie, które wciąż były ubrudzone krwią po jego małej kolacji. Ciekawe co by się stało, gdyby przy ich pierwszym spotkaniu to też tak poszło? Pewnie Fabio zostałby przez niego jeszcze tej samej nocy wykończony, byłby kolejną ofiarą, która spotkałaby się z nim i już na zawsze zasnęła.
Przejeżdżając językiem wzdłuż klatki piersiowej, znów położył swoją dłoń na nim, by znów mocniej go przycisnąć. Po tym znów uniósł się, już kolejny raz wbijając się w jego usta, trzymając pocałunek tak długo jak mógł przetrzymać oddech. Robił wszystko, przygryzał język, by zaraz wepchnąć swój jeszcze głębiej, praktycznie nie pozwalając na reakcje chłopaka. Chciał go niemalże kompletnie zdominować, nie pozwolić na żaden ruch, miał zbyt wielką chcicę, by nie zrobić czegoś takiego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Gość Sob Maj 28, 2016 8:13 pm

Czuł nawet całym sobą głód wampira. Wiedział, że Red nie tylko zaczyna odczuwać pożądanie ciała, ale także krwi wampirka. Właściwie oba czynniki mogły podsycać się nawzajem. Coś przerażającego, ale zarazem mocno podniecające.
Fabio czuł się powoli całkowicie zdominowany. Red okazywał się naprawdę drapieżną bestią, zdolną zapewne do wielu sprośnych zachowań. Kolejna rzecz, która pobudzała wyobraźnie i aż prosiła się by ujawnić w rzeczywistości. Prawdziwa intrygująca sytuacja.
I te słowa! Aż zmroziły wampira, a jego następne bolesne pieszczoty przerodziły się w ugryzienie. Fabio westchnął cicho, wsuwając paluszki we włosy Czarnego. Jak zwykle nie był delikatny. Brał co chciał, nie okazując żadnej litości. Po prostu dawał czysto do zrozumienia, że wampirek należy teraz tylko i wyłącznie do niego. Czuł się przyciśnięty do kanapy bez możliwości ucieczki. Ale czy Fabio chciał uciekać? W żadnym wypadku. Tak bardzo go teraz pragnął, że sam rozłożył swoje długie, smukłe nóżki. Jednakże malutka obawa wciąż pozostawała, w końcu Red bywa naprawdę nieobliczalny.
Jak karmienie ustało, wampirek zmrużył oczka, patrząc na twarz chłopaka. Zabarwiona od krwi broda, tak samo jak i usta. Wampir nigdy nie bywał zbytnio pedantyczny jeśli chodzi o kwestię picia krwi. Zawsze poranił wampirka, spuszczając z niego wiele krwi. W końcu słodka posoka Fioletowego lała się niemal jak ze strumyku.
Rozchylił lekko usta, gdy poczuł na nich dotyk. Sam natomiast sięgnął łapką do jego policzka i pogładził czule.
- I nie powstrzymuj się chociażby miał wyć. - także mówił cicho. Lekkie rumieńce wampirka świadczyły nie tylko o podnieceniu, ale także upojeniu. Zaś przeczesał włosy chłopaka, czekając aż ten na nowo podejmie się wspaniałych pieszczot. Po tak długim celibacie, Fabio aż płonął z pożądania.
Dobrze, że miał sweter zapinany! Dlatego Red mógł bez oporów dostać się do gładkiego ciałka wampirka, by móc dalej je całować. Fabio zaś westchnął lecz tym razem głośniej. Ciało aż dostawało przyjemnych dreszczy, w końcu czekał na podobne dni i z mężczyzną, którego pokochał.
- Rozumiem, Red. Rozumiem aż za dobrze... Nie przerywaj. - i otrzymał to co chciał Wampir. Fabio oddawał się, czując sporą pokorność i dominacja Red'a aż go mentalnie przygniatała. Wiedział, że jeśli teraz ucieknie, ten i tak by go złapał ściągnąwszy siłą na swoje miejsce, czyli pod niego.
Starał się też nadążyć za tempem wampira, ale ten był aż nadto doświadczony. Wampirek mimo poprzednich partnerów, to i tak nadal się uczył. Pochłonięty przez pocałunek Chłopaka, zupełnie się zgubił w rzeczywistości. Wpadł w sidła dzikiej namiętności, nie potrafiąc teraz się z niej uwolnić. Ostrożnie, chociaż może i rozdrażni, poruszy się pod ciałem wampira aby otrzeć się o niego. Jedna łapka zjedzie wzdłuż łopatek, pozostawiając słabo widoczne ślady po paluszkach. I dla małej prowokacji, sam ugryzł język Red'a. Tak mocny pocałunek rzadko się zdarza, który także doprowadza do niemałego przyduszenia. Ach ta zwierzęca miłość!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Dzienny - Salon II - Parter Empty Re: Pokój Dzienny - Salon II - Parter

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach