Mieszkanie Midori

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Nie Mar 04, 2018 12:20 am

- Nie wiesz, bo takiej nie było - burknęła w odpowiedzi czarnowłosa. - Jak już chcesz opowiadać bajeczki, to miej przygotowane je od początku do końca - upomniała go z tym, po czym uśmiechnęła się na moment. - Wtedy to brzmi bardziej wiarygodnie.
No, to wychodziło na to, że dziewczyna miała rację i tyle! Nie ma co dyskutować z faktami, co najwyraźniej zrozumiał blondyn, skoro nie chciał kontynuować tego wszystkiego. Jednakże... Co on tak nagle ją uprzedzał przed własnym bratem?
- Delikatna uroda to nie nowość w tych czasach - odparła spokojnie. - Więc myślę, że nie będę specjalnie zaskoczona... - nie wiedziała jak wyglądał jego najmłodszy brat, ale nie nastawiała się specjalnie na jakiś duży szok w związku z tym. Jak będzie naprawdę? Trzeba byłoby się o tym przekonać.
Dodatkowo jeszcze zapoznała ze sobą tą dwójkę. Odczuwała pewien cień niepokoju, mimo wszystko, wychodziło na to, że niepotrzebnie. Nie wychodziło na to, że nagle miało się tutaj coś stać naprawdę nieprzyjemnego. I tyle dobrze, że nawet nie było dodatkowych pytań, bo pewnie Midori przywaliłaby za to. Bo może i już!
Uniosła lekko brwi, słysząc natomiast słowa wampira.
- Nie usłyszałeś, co powiedziałam wcześniej? - burknęła w odpowiedzi, wyraźnie nie zamierzając dostosować się do jego słów. Nie i już. I co zrobi? - Tym bardziej nie powinnam, skoro masz na głowie sprawy rodzinne - dodała jeszcze, odwracając głowę.
Natomiast jej wzrok przekierował się na hybrydę.
- Na pewno on się gdzieś wybiera - odpowiedziała mu, lekko wzruszając ramionami. Nie wiedziała, co jeszcze dodać, dlatego zdecydowała się wziąć oba kubki i wypłukać je pod bieżącą wodą, a potem odstawić je na bok, by mogły wyschnąć.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Czw Mar 15, 2018 7:21 pm

Najwyraźniej nie poszło wszystko po myśli Krwiopijcy, skoro Złotooka oporowała przed wyjściem. Aż tak bardzo nie zamierzał się wmieszać w ich sprawy. Zależało młodzieńcowi na upewnieniu się, że wszystko grało, a gość nie nadwyrężał sił czy cierpliwości gospodyni. Yukari mimo wszystko to twarda osoba, na pewno okiełznywała niejednego wampira. Nie pozostało więc hybrydzie nic innego jak zrealizować spontaniczną część planu. Mycie się nie zaszkodzi, poza tym chyba nabrał chęci na rozprostowanie nóg. Wszak przydałoby się oswoić z miejskim środowiskiem, jak będzie mieszkać z Midori przez jakiś czas. Wychodziło na to, że nie taki krótki czas.
-Aha... -podrapał się w przedramię i również wzruszył ramionami- ...w każdym razie po kąpieli pójdę szukać pracy. Życz mi powodzenia.
Jakoś trzeba było zarobić na utrzymanie połowy mieszkania i na nowy materiał do późniejszych przymiarek. Póki więc nie będzie młodzieńca, może zorganizować sobie czas wolny wedle uznania. Najwyraźniej Marco też miał coś do załatwienia, coś z rodziną. Cóż, trzeba powiedzieć sobie jasno, że łowczyni nie pałała entuzjazmem do towarzyszenia wampirowi. Jaka ich relacja łączyła? To pozostanie zagadką.
Wreszcie zostawił ich w kuchni, by poszukać w podanym miejscu ręcznika. Trzeba było solidnie się za to zabrać. Poszukał jeszcze podstawowych środków higienicznych (nie cudował z balsamami czy innymi, nie wiedział czy nie będzie mieć reakcji alergicznych), zamknął się w łazience i rozebrał się, by czym prędzej wejść pod mocny strumień prysznica. Jako, że nie przepadał za gorącem, wystarczyła mu letnia woda, gąbka, mydło i szorował ciało z dobre pół godziny. Musiał doprowadzić się do porządku, żeby dobrze wypaść na rozmowie kwalifikacyjnej, o ile będzie możliwość. Sam jeszcze nie wiedział, kim mógłby być, lecz na dobry początek nie będzie wybredny.
Odświeżony, wypachniony mydełkiem, wysuszony i wyszczotkowany (najwięcej kołtunów miał na ogonie i uszach, które i tak będzie musiał maskować przed innymi, jednak zrobił to tylko z powodu dyskomfortu) nałożył na siebie ciuchy i pomacha na pożegnanie. Jeśli nikogo nie będzie w mieszkaniu upewni się i zamknie je na klucz, choć będzie mniej spokojny niż przedtem.

z tematu
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Wto Mar 27, 2018 10:26 am

- Dopiero, gdy zobaczysz mojego brata, to będziesz wiedziała, o co dokładnie mi chodzi - mruknął niezbyt głośno, jakby samym wspomnieniem o młodszym wampirze mógł go przywołać.
Pokręcił głową, wypuszczając wolne powietrze z płuc. Midori była uparta nawet wtedy, gdy ten upór był najmniej potrzebny. Zrozumienie tej kobiety było czymś równie abstrakcyjnym dla blondyna jak fizyka kwantowa. Przynajmniej zagadnienia z tej drugiej dziedziny można było wyszukać w książkach i internecie, rozwiewając znak zapytania nad głową.
- Jeszcze dosłownie sekundę temu narzekałaś, że nigdy cię nie zaprosiłem, a teraz zapierasz się rękami i nogami, żeby nie iść. Obiecuję, że jak źle się poczujesz przy moich braciach, to sam cię odstawię do domu. - Przyłożył lewą rękę do klatki piersiowej po stronie serce, podnosząc prawą dłoń w geście składania przysięgi. - Słowo harcerza! - dodał, odsłaniając górny rząd zębów w niewinnym uśmiechu. No, teraz to musiała się zgodzić! Nosz, ile można przekonywać?
Opuścił ręce, patrząc na wychodzącego przyjaciela Midori. Właśnie miał zaproponować, żeby poszedł razem z nim, jeśli to sprawiłoby, że łowczyni czułaby się bardziej pewnie mając przy sobie kogoś bardziej znajomego. Choć może teraz tym bardziej powinna się zgodzić, skoro chłopak tak szybko się ulotnił? Przecież nie będzie sama siedzieć w tak małym mieszkaniu, nie mając się do kogoś odezwać!
- To jak?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Sro Mar 28, 2018 12:50 am

Nachmurzyła się nieco. Niespecjalnie chciała iść i już! Głupi wampir, skoro nie potrafił się domyśleć dlaczego. I właściwie nie powinien uprzedzić ich? Tak trochę bardziej wcześniej? Nawet jej nie bardzo dawał czasu na przygotowanie się! No bo... Mimo wszystko, nie wiadomo, do czego mogłoby tam dość. A wiara Midori w to, że Marco by ją obronił... Praktycznie nie istniała.
-  Mhm - ta, już widać jej wiarę. O, ale nawet podsunął się do przysięgania, naprawdę tak chciał, by udała się z nim? Czy chodziło o coś innego? Czarnowłosa nie wiedziała i wątpiła, by dowiedziała się teraz. Dlatego też wydała z siebie ciche westchnienie. -  Mhm... - powtórzyła, po czym wzruszyła ramionami.
Przekierowała jeszcze uwagę na Zyuu i skinęła głową w jego stronę.
-   Daj mi potem znać jak poszło - zwróciła się do niego. Miała w duchu nadzieję, że będzie co świętować. Dobre wiadomości zawsze były lepsze od tych złych. No i tez nie chciała, by musiał doznawać rozczarowań już na starcie. Nie było jednak co dodawać więcej, więc przekierowała swoją uwagę ponownie na wampira...
Który najwyraźniej nie zamierzał odpuścić. Dlatego też wydała z siebie ciche westchnienie.
-  Dobra, dobra. Ale za to kupujesz słodycze też - burknęła. -  Bardzo daleko jest do ciebie? - dorzuciła pytanie, zastanawiając się, co powinna ubrać i zabrać ze sobą.

Po czym, po wybraniu stroju i w ogóle, miło się stąd zwinęli - oczywiście upewniła się, że mieszkanko zostało zamknięte.

z/t x2
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Czw Sty 31, 2019 7:39 pm

Zaraz po tym wszystkim dotarła po prostu do domu... Czując zarazem jak supeł zaniepokojenia zaciskał się jej na żołądku. Nie rozumiała tych wiadomości od Samuru. Zdecydowanie nie. Dlaczego miałby jej coś takiego wysyłać? Przecież to nielogiczne.
- Nie powinien - szepnęła sama do siebie cicho. Nie pasowało to. Jej pamięć nie zawodziła teraz, nie? Nie powinna. A skoro tak... To... Nie tak powinien się zachować jej uczeń. - Miało coś miejsce, o czym nie wiem? - doszła do takiego wniosku momentalnie. Ale... Jeśli tak było, to czy nie powinna zostać ostrzeżona przez Oświatę? W końcu... To ona miała największą styczność z nim.
Nim dotarła do domu, postanowiła się dowiedzieć co z sąsiadami. A raczej zobaczyć, czy nie zaginął ktoś ostatnio. Ale... Niespecjalnie do czegoś doszła. Chyba upłynęło za mało czasu. Mimo to, czuła zaniepokojenie nadal. Co robić, co robić... Czarnowłosa nie umiała sobie na to odpowiedzieć.
Koniec końców weszła do mieszkania, zamknęła drzwi za sobą i podreptała do salonu-sypialni. Tam rzuciła się na łóżku, wzdychając. Wygrzebała spod łóżka szkicownik i zaczęła go przeglądać, próbując się skupić na czymś innym niż ponure myśli. Aku zaraz potem podreptał do niej i zaczął spoglądać na to, co robiła.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Pią Lut 01, 2019 2:44 pm

Biegł jak na zawodach sprinterskich połączonych z maratonem, więc można się domyślić - wpadł jak strzała do bloku z mieszkaniem Midori. Jakoś nie miał czelności określać ich wspólne lokum mianem... ich. W plecaku pochował wszystkie zakupy, więc przynajmniej nie zabił nikogo reklamówką, gdy omijał przechodniów. Był coraz bardziej zły, że nie dopilnował mieszkania (bo znów poszedł na nadgodziny, by zarobić jak najwięcej kasy), a z drugiej zmieszany nie wiedząc czego się spodziewać. Znając profesję Yukari mógł podejrzewać, że jakiś wampir zalazł jej za skórę. Zabawne, gdyby wiedział, że jeszcze przed kilkoma minutami rozmawiał z łowczynią, może i jej powiedziałby o obawach. A tak to musiał, a przynajmniej chciał dać z siebie wszystko, by oddalić jakiekolwiek zagrożenie.
Od razu, gdy wszedł do budynku, powziął się za intensywne niuchanie. Prócz znajomych zapachów sąsiadów i kilku kurierów niespecjalnie wyczuł kogoś innego. Albo nie umiał rozróżnić woni zapachowej. W każdym razie z zadyszką wdrapał się na odpowiednie piętro i przyglądał się samym drzwiom. Nie wyglądały na tknięte, ale są sztuczki z drucikami, kartami, więc włamywacz mógł być dyskretny. Bardzo powoli i cicho przekręcił własny klucz w zamku i wślizgnął się do środka. Przyczajony, z podniesionymi uszami na sztorc, wysłuchiwał niepokojących dźwięków. Dalej marszczył nos próbując wywęszyć coś zgoła innego od normy. Zorientował się, że w mieszkaniu przebywa Midori, ale była tak cicho, że nie mógł stwierdzić jej stanu zdrowia. Ostrożnie przemierzył kolejne kroki i przy wyostrzonych zmysłach, wreszcie udało mu się usłyszeć coś na wzór... skrobania. Wolniej i szybciej. Dyskretnie przemieszczał się po przedpokoju. Przeczulony i ostrzeżony przez przyjaciółkę o możliwym włamie zdecydował się zadziałać znienacka, by przestraszyć napastnika i w razie czego puścił zakładniczkę. Ha, strasznie pogalopował z tą wyobraźnią.
Dlatego z buta wyważył drzwi do sypialnio-salonu i warknął groźnie wraz ze słowami:
-STAĆ, POLICJA!
Nawet przygotował kły i pazury, by w razie czego dopaść napastniko-włamacza. Nastraszył pewnie jedynie Aku, momentalnie zgłupiał widząc dziewczynę relaksującą się na łóżku ze szkicownikiem. Aaa to stttttąąąąąd ten skrob-skrob...
-Midi? Nic Ci nie jest?
Wydukał z siebie bardziej ze zdumienia, że zastał przyjaciółkę w takiej pozycji (w tym odrobinę wypiętą pupcię, na której widok lekko zarumienił się) niżeli z troski, że faktycznie coś jej się stało. Zdał bowiem sobie sprawę, iż tylko zbłaźnił się... ale naprawdę podejrzewał, że nakryje tu co najmniej złoczyńcę!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Sob Lut 02, 2019 2:42 pm

Czas umilała sobie, tworząc nowy projekt i zerkając na telefon, gdy się jej ręka zmęczyła. Tak też więc dość szybko zauważyła nową wiadomość o zastanawiającej treści. Odpisała dość szybko i odłożyła telefon, wracając do szkicownika... By zaraz po paru minutach dosłać coś jeszcze w wiadomości, nim skupiła się całkowicie na pracy. Pogłaskała jeszcze Aku po grzbiecie, uśmiechając się zarazem łagodnie. Powoli, do celu. Już miała stworzony pomysł... w 3/4 namalowany. Nie myślała jeszcze nad tym, jakie materiały użyje, jedynie dawała się ponieść wenie, by próbować to ogarnąć.
No i nagle rozległ się głośny trzask, a stworzenie przy niej zaczęło nerwowo popiskiwać. Sama dziewczyna momentalnie zerwała się do pozycji siedzącej i oplotła wzrokiem wejście do pomieszczenia. Chwila zastanowienia i... wymalowane zdezorientowanie na twarzy.
- Nieee... - odpowiedziała, mrugając oczami. - Co się stało...? - wyglądał, jakby zamierzał kogoś zaatakować. - Zyuu, drzwi chyba wypadły z zawiasów - dodała jeszcze, odkładając już na bok rysownik i ześlizgnęła się z łóżka. Stanęła na obie nogi i przeciągnęła się lekko. - Ale miło, że wróciłeś~.
Nie zdawała sobie sprawy, że zachowanie hybrydy mogło być powodowane jej wiadomościami. I taką interpretacją. Dlatego też spoglądała na niego z całkowitą niewinnością.
- Hola, znów się przepracowałeś? - położyła dłonie na biodrach, wlepiając w niego bardziej uważny wzrok. - Co ja ci mówiłam o tym? Hm?
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Sob Lut 02, 2019 9:15 pm

Serio zdziwił się, że łowczynia od tak szkicowała sobie na papierze. W pełni zrelaksowana, wcześniej wraz z Aku, który tylko poddenerwował się. Tak jak i Blondyn, którego oczy powoli wracały do normy z wąskich kresek do okrągłych źrenic. Ale tylko ślepia. Reszta jeszcze kołatała wewnątrz Hybrydy.
-Te SMSy... myślałem... że ktoś włamał się... -wysapał jednocześnie powoli uspokajając się i prostując w kręgosłupie; pazury i kły jeszcze nie dały się schować- Huh? -zerknął na powalone drzwi z lekkim zażenowaniem- Gomene, zaraz wstawię je.
Jak powiedział, tak zrobił. Od razu podszedł do skrzydła, pochylił się nad drzwiami i dość zgrabnie wstawił w te same trzy bolce co wcześniej. Później poszuka oliwy, by naoliwić zawiasy. Podrapał się za uchem ze skrępowania, gdy został zdemaskowany. Faktycznie ponownie wrócił spóźniony nie o godzinę, a o cztery! Oby tylko nie zauważyła, że zapasy w lodówce wcale nie kurczyły się. Chociaż jak zażyczyła sobie jajek i mleka, musiała mieć jakieś podejrzenia. A niech to. Nie miał zamiaru zadręczać Midori swoimi problemami, nie mniej jak mieszkają pod jednym dachem, powinna wiedzieć o współlokatorze jak najwięcej. Męska duma dawała w kość.
-Pamiętam, co mówiłaś: wybierz pracę, która odpowiada najbardziej; nie bierz tylu nadgodzin... Wiem, że przegiąłem z tym ostatnim, ale... Chciałem dołożyć się chociaż raz solidnie do budżetu, a nie wyrwij-groszami.
Westchnął cicho. Powinien był ostrzec Midori, że dzisiaj też wróci późno. Bywało jednak też tak, iż to Łowczyni nie było długo w domu, i co? Również martwił się, choć nie robił jej takich wyrzutów na głos. Miała specyficzną robotę, prawie wolontariat na rzecz ochrony ludzi przed wampirami. Ale kurcze, jak nie wie się, kiedy, w jakim stanie i czy w ogóle Yukari miała wrócić, to od złych myśli psuła się krew.
Przypomniał sobie, że na plecach ciągle miał plecak, więc zdjął go z siebie i rozpakował zawartość z lekkim grymasem smutku, że chciał dobrze, a wyszło jak wyszło. Fakt, teraz miał problem z opanowaniem powiększonego uzębienia i szponów, nie mniej naprawdę nie zważył na czas. Chciał rzetelnie rozdać wszystkie ulotki i odebrać całą dolę. Dla Midori, by trochę odciążyć ją od finansów. Wyjął poszczególne przedmioty zakupów, aż wydobył zamek z kłódkami.
-Wymienię zamek w drzwiach wejściowych, jeśli chcesz.
Ah, i przypomniał sobie, że w plecaku kołatało się coś jeszcze. Szkliste opakowanie z płynną zawartością. W zasadzie trunek miał być na nieco inną okazję, ale patrząc na to wszystko racjonalnie póki Zyuu nie będzie mieć stałej pracy o stabilnych wypłatach, póty nie mógł zapewnić Midori większego wsparcia w kosztach prowadzenia mieszkania. I czegoś więcej. Zdecydował się więc wręczyć Czarnowłosej już teraz butelkę wina.
-Skoro jesteś cała... i ja też... może... może uczcimy to w ten sposób?
Zapytał przekazując do rąk koleżanki podarek. Półsłodki. Taki jak ich relacja. Drugą połowę stanowiły wzajemne troski i smutki. Oby ich było jak najmniej, lecz takie jest życie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Nie Lut 03, 2019 3:23 pm

Zamrugała oczami, zastanawiając się zarazem nad jego słowami, po czym ostrożnie przytaknęła.
- Racja - powiedziała, myśląc nad tym. - Mój błąd. Ale ciężko wyjaśnić przez smsy, o co chodzi właściwie - dodała od siebie. - Więc powiedzmy, że to moja wina - nie przejmowała się specjalnie jego formą. Ba. Można powiedzieć, że praktycznie jej nie zarejestrowała. Gdyby spojrzeć na chłopaka jej oczami, to widziała po prostu tego samego mężczyznę, którego znała od długiego czasu. Jakby ta bardziej zwierzęca forma nie zaistniała.
- Byłabym wdzięczna - powiedziała. Faktem było, że jednak drzwi trochę ucierpiały. No i przez to jasnowłosy, nie dość, że skończył z tym, iż naprawiał je, to jeszcze mógł widzieć... Że Yukari nie była zadowolona. Dlaczego? Dobrze wiedział, co myślała o jego zachowaniu. To nie tylko praca. Zdawała sobie zbyt dobrze sprawę z tego. I nie podobało się jej to.
- Powinieneś sobie ogarnąć jakąś pracę zdalną - nachmurzyła się. - Wiesz, w domu - podeszła do niego o wiele bliżej. - Mówiłam ci już coś na ten temat, jeśli chodzi o pieniądze - miał się z tym deklarować dopiero, gdyby znalazł sobie stabilną pracę, bez męczenia się po kilkanaście godzin za grosze. Rozumiała jednak jego punkt widzenia... przy czym nie zgadzała się na niego.
- Bo cię jeszcze zamknę w pokoju, byś się tak nie przepracowywał - rzekła, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. - Zobaczysz jeszcze - rzuciła groźbą, naburmuszając się wyraźnie. On się o nią martwił? Tak samo jak ona o niego. Według niej, Zyuu za bardzo zmuszał się do pracy, jedynie przez poczucie obowiązku. No i na swój sposób ta słynna, męska duma działała... Aż miała ochotę przewracać oczami za każdym razem, gdy myślała o niej.
- Prosiłabym - zwróciła się do niego. Wymiana zamków... Miała nadzieję, że chociaż to pomoże. Trochę naiwne to było, ale może jednak... Ah, może przesadzała? Czarnowłosa nie była pewna. Odwróciła wzrok, pozwalając swoim myślom krążyć swobodnie wokół tej tematyki. Nie miała pojęcia, na czym właściwie stoi i jak wyglądała sprawa. Może powinna to zbagatelizować... Nie. Dostała przecież ostrzeżenie. Tyle, że brakowało jej całkowicie szczegółów. Jakiegoś punktu oparcia.
Dopiero w momencie, gdy usłyszała kolejne słowa skierowane w swoją stronę, drgnęła. Jej złote ślepia skupiły się na Zyuu, a na twarzy zagościł uśmiech.
- Pewnie! - zgodziła się momentalnie. Wzięła od niego przedmiot, nie zastanawiając nad tym, jaki powód do świętowania podał. - Chcesz coś zjeść najpierw? - spytała się, odsuwając się, by odłożyć na stoliku wino, a potem samej udać się po dwie lampki, by móc z nich pić. Jeśli poda, co chce zjeść, postara się w miarę uszykować to. W miarę... Bo jednak nie wszystko koniecznie mieli. Tak czy siak, niedługo potem wróciłaby do salonu i poczekała na niego. Dopiero, gdy sam blondyn powróci, przejdzie do próby otworzenia butelki i rozlania po równo wina. Zajęłaby miejsce po jednej stronie kanapy, trzymając już naczynie w dłoni.
- Jak się ogólnie czujesz? - spytała się go międzyczasie.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Wto Lut 05, 2019 2:12 pm

SMSy SMSami, ale teraz też nie wyjaśniła zbyt wiele. Wolał nie naciskać, bowiem i tak nagromadziły się nad Midori czarne chmury robiąc kalkulacje nad dzisiejszym zachowaniem kolegi. Nie dość, że wpadł jak pocisk niszcząc drzwi; nie dość, że pracuje po godzinach na kolejne drzazgi do funduszy; nie dość, że nie sypia wcale (chyba że po środkach nasennych); nie dość, że nie ubywa nic z lodówki nawet jak siedział w domu; to miał czelność wykłócać się z koleżanką i dalej nic nie robić sobie z jej uwag, a w dodatku mało mówił, co u niego. Nie ignorował tych wszystkich wytycznych, tylko no... chciał załatwić to po swojemu, i wyszło tak sobie. Przynajmniej jeden minus nadrobił wstawiając drzwi, a później zamek antywłamaniowy z kłódkami i nowymi zestawami kluczy*. Choć na chwilę poczują się bezpieczniej.
Pamiętał, jak Złotooka namawiała go na pracę z domu. Poszedł raz za tą namową, pod nieobecność dziewczyny szukał czegoś dla siebie, lecz zraził się dość szybko. Nawet nie chodziło o kwalifikacje, tylko o coś bardziej natury technicznej.
-Nie mówiłem Ci, ale... Ostatnio jak próbowałem coś przeglądać w internecie, to zdrapałem całą klawiaturę, jak utknął mi pazur między klawiszami. Odkupiłem taką samą, ale nie mogę przywyknąć do niej, a co dopiero pracować tak kilka godzin dziennie.
Za każdym razem, jak spiłowywał pazury, na drugi dzień odrastały niemal identyczne. Co ciekawe, nie mógł zapuścić ich dłuższych, gdyby chciał. Rosły bardzo szybko, lecz do jednego poziomu.
A jeszcze ciekawsze okazało się, kiedy Yukari już w geście lekkiej bezradności na swego kolegę poinformowała o pewnej metodzie, dzięki której na pewno nie wybędzie z domu. Aż uszy stanęły mu dęba. Nie mógł pozwolić sobie na to, by dać się zamknąć. Wiedział, że to żarty, mimo wszystko podskórnie nie mógł przestać myśleć, że dziewczyna byłaby do tego zdolna.
-Uważaj, bo przyjdzie Opieka Społeczna i odbierze Ci prawa do trzymania zwierząt.
Uśmiechnął się smutno, choć wiedział, że wolała mieć go na oku i te jego nadgodziny, skoro sam nie umiał dać sobie na luz. To dlatego, iż zależało mu na tym, by zadowolić współlokatorkę, by nie dokładała się wciąż na jego utrzymanie. I tym bardziej lokum. Choć wiedział, że Złotookiej najbardziej zależało na dobrym samopoczuciu kolegi, ten źle czułby się nic nie dokładając się do domu. I takie koło zamknięte.
-Nie, dzięki.
Odpowiedział grzecznie. Męczyłby się z posiłkiem, a właściwie z samym sobą. Jak z ciastem, o którym będzie jeszcze mowa.
Skoczył założyć wspomniany zamek, odświeżyć się pod prysznicem i przebrać w coś innego, by dołączyć do odrobinę rozweselonej Ślicznotki i również cieszyć się winkiem. W takim miłym towarzystwie zwłaszcza. Ah, warto było rzeczywiście rozluźnić się, dopiero teraz poczuł, jak przez te ulotki zesztywniał mu kark. Nu, to mogli wreszcie pogadać ze sobą w cztery oczy, na żywo, o czym chcą.
Najpierw trzeba zacząć od ogólników. Zgoda, nie mniej nie lubił mówić o sobie, ale podzielić się czasem trzeba pewnymi informacjami, by było wiadomo to i owo. Zwłaszcza, że mieszkają razem. Ma prawo wiedzieć, co Hybrydzie dolega, czy coś poprawia się na lepsze. Nie przepadał za takimi spowiedziami, lecz cóż zrobić?
-Uhm... chyba znośnie. A u Ciebie?
Jakby został spiorunowany wzrokiem, że taka lakoniczna odpowiedź to za mało, Volt westchnąłby cicho i dodałby patrząc się w złote oczy Midori i trzymając kieliszek wina w prawej dłoni:
-Muszę się do czegoś przyznać. To ja pięć dni temu zjadłem całe Twoje pyszne ciasto, ale... prawie że od razu je... no wiesz... Od tamtej pory piję samą wodę.
Dodał ciszej, jakby to miało uchronić go przed gniewem dziewczyny. Nie tylko dlatego, że zjadł cały smakołyk przed degustacją Yukari, lecz z tego powodu miał problemy żołądkowe. Upił trochę wina i musiał sobie pogratulować wyboru. Całkiem smaczny trunek. Oby i bliskiej przyjaciółce podszedł smak alkoholu.
-A u Ciebie wszystko w porządku? Ostatnio mało się widzimy... coś stało się poważnego?
Dopytał wpatrując się uważnie w łowczynię. Wątpił, by nadgodziny w Oświacie wzięły się z przegapienia czy tym bardziej z powodu chęci na lepszy zarobek.

*Modernizacja mieszkania o zamek antywłamaniowy, dwie kłódki na ryglach i trudnopodrabialne klucze do nich
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Pią Lut 08, 2019 10:46 pm

I jak tu się o niego nie martwić, hę? Zwłaszcza, gdy widziała co robił... I w ogóle. Jednakże... nie umiała nic z tym zrobić. Nie potrafiła po prostu. Mogła mu marudzić, narzekać, czepiać się czy nawet zakazywać, i nastawiać na inne rzeczy... Ale co z tego, skoro to nie działało? Jedzenie? Nie. Głodził się. Sen? Nie. Nie mógł sypiać. Praca? Nie. Nadgodziny i wykończenie się psychicznie i fizycznie. I nie zapowiadało się na żadną zmianę, pomimo jej słów czy starań.
- A coś robienie ręcznie? Jakieś rzeczy, by potem sprzedawać? - zaproponowała mu chociaż to. W końcu to nie jest nic nowego, że ktoś sprzedaje własne dzieła, by zarobić. Od obrazków po biżuterię, czy inne przedmioty.
I w sumie, zamknięcie go tutaj było coraz to bardziej kuszące...
- O nie, pozwolisz, by mi zabrali Aku? - chlip. Okrutny futrzak, jak on mógł! Chociaż oczywiście wiedziała, o co mu chodzi. - Niedobry - wytknęła język. - Jak zobaczą, że pewna osoba się ciągle przemęcza, to sami zafundują ci przymusowy odpoczynek! - wytknęła. No niech zrozumie, że bardziej przeszkadzało jej to, że wymuszał na sobie nieludzkie rzeczy niż to, że mógł się nie dokładać. Ba. Przecież mówiła na samym początku, co myśli o tym. A blondyn... dokładał jej jedynie zmartwień, nie wydatków.
Westchnęła jedynie, słysząc, że nie miał ochoty na jedzenie. Pokręciła głową, nie komentując tego nawet. Na moment jednak zastanowiła się, czy sama miała ochotę coś zjeść. Chwila zastanowienia, ale zrezygnowała z pomysłu. Nie uszykowała nic dla siebie również.
No, ale skoro przynajmniej mogli spędzić nieco czasu razem... I porozmawiać! Dawno tego nie robili, chyba...
- Ciasto? - powtórzyła po nim, po wcześniejszym uraczeniu go spojrzeniem, wyraźnie wskazującym na to, że nie akceptowała skróconej formy wypowiedzi. - A, to ciasto - przypomniała sobie, o czym mówił. Prawdę mówiąc, nie do końca wtedy zdawała sobie sprawę, co się z nim stało. Wydawało się jej, że mogła zostawić je w sklepie... Ale gdy była się pytać, usłyszała jedynie, że go nie ma i musiała go wziąć...
... to tajemnica rozwiązana.
- Nie obwiniaj się. Nic się nie stało. Smakowało chociaż? - informacja o tym, że od pięciu dni był jedynie o wodzie, mocno zaniepokoiła ją. Wystarczająco bardzo, by wzięła swój kieliszek i znalazła się przy nim, spoglądając na jego twarz uważnie. - Czemu nie powiedziałeś? - nie wiedziała, co było powodem tego przymusowego postu. - Choroba? Wyrzuty sumienia? - niewyspanie i głód... czarnowłosej wydawało się, że za niedługo odbije się to mocno na jego zdrowiu. Jeśli już się to nie działo.
Westchnęła cicho.
- Nic, a nic - przyznała się z miejsca. - Ostatnio miałam problem... z... psami - wzdrygnęła na samą myśl. - Są straszne. A tak, to jestem zawalona mnóstwem papierów. Głównie szkoła - napiła się wina. - Dobre wybrałeś - uśmiechnęła się i rozluźniła nieco. - Nic strasznego się nie dzieje - dodała jeszcze, odnosząc się do swoich wcześniejszych słów. Zaraz potem już przestała ciągnąć ową tematykę, za to zerkała na rozmówcę.
- Ne, nie chciałbyś gdzieś się przejść w najbliższym czasie? - spytała się go. - Nie dzisiaj, ale... ogólnie. Gdzieś w spokojne miejsce - zaproponowała mu cicho, dopijając już całkowicie pierwszy kieliszek wina.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Nie Lut 10, 2019 12:24 pm

Uparty, a może opacznie rozumiejący troskę o Midori. Chciał pokazać, że jest wytrzymały przy najmniejszych środkach nakładu. Już i tak łowczyni dała mu dach nad głową, dlatego dość ryzykownie czynił tak, by jak najmniej zużyć zasobów żywieniowych na swoje utrzymanie. Takie działania niestety pogłębiło problem jedzenia już jako takiego; obudziły się w nim mocniej niż do tej pory instynkty, które gryzły się ze sobą. Tym bardziej zdecydował się na radykalną dietę licząc, iż organizm przywyknie do spożywania ograniczonych zasobów. Trochę za późno zdał sobie sprawę, że takie głodzenie się zbliżyło go do anoreksji, już nawet myśli kierowały się w tę stronę. Robiąc wyrzuty sumienia za zjedzenie całego ciasta, którego nagle zachciało ciało, ale nie mogło go przyjąć, to nie było nic normalnego. I tak oto sprawił, że bardziej przybijał Yukari niż ratował od zbędnych wydatków.
Gdyby zdrowiej odżywiał się, nie musiałby kłócić się ze wszystkimi genami, które nie mogły dogadać się, co mogą wspólnie jeść. Mógłby wybrać fizyczną pracę, która przynosiła o wiele większe pieniądze, ale znów kolejne wysiłki znaczyłyby większe posiłki. Dlatego wreeeeeszcie poszedł po rozum do głowy, a skoro nie mógł sam myśleć za siebie, to nareszcie posłuchał Złotookiej. Dziewczyna naprawdę miała urwanie głowy z takim uparciuchem. Chyba miał w sobie też geny osła, hehe.
-Masz na myśli chałupnictwo? -przechylił łeb na bok- Hm... w zasadzie... mógłbym spróbować. Ale trzeba trochę zainwestować w materiały i narzędzia. Na przykład do szycia zabawek dla zwierząt. Aku byłby asystentem.
Zerknął na zwierzaka należącego do Czarnowłosej, po czym lekko uśmiechnął się i skierował oczy w jej stronę.
-Chyba, że doniesiesz na mnie, że zatrudniam zwierzęta na czarno. To chyba gorsze przestępstwo niż więzienie w mieszkaniach. Więc wywiniesz się z tego grzechu. A jak nie... to pójdę za Ciebie siedzieć. Będę i za kratami i odpoczywać, czyli tak jak chcesz, hehehe.
Pokazał język i zaśmiał się cicho. Midori udało się rozładować pierwszą chmurę gradową na czynniki pierwsze. Co prawda w tyle głowy wiedziała, że Zyuu nie ułatwiał jej życia, lecz przynajmniej widziała cień poprawy, a to już coś! Mieszkali ze sobą kilka tygodni, a ten robił bardzo małe postępy. Prawdopodobnie miał trudności w zaufaniu komukolwiek, nawet przyjaciółce, by radzić się wprost.
Później powróciła sprawa z ciastem, na co z początku łowczyni zareagowała dość neutralnie, jakby zapomniała o tym incydencie. Lecz po połączeniu kilku faktów na nowo zmartwiła się, a Blondyn spuścił uszy po sobie. Czytała z kolegi jak z otwartej księgi.
-Tak, naprawdę smakowało -powiedział cichutko, a na dalsze pytania westchnął i skulił się w sobie odrobinę, niczym spłoszony królik- Przepraszam, nie chciałem Cię niepokoić. Masz tyle na głowie: Oświatę, szkołę, swoje prywatne życie... Myślałem, że sam dam radę przełamać ten kryzys, ale... eh...
...był żałosny, chciałoby się dopowiedzieć. Skrył na moment twarz w rękach uciekając w ten sposób od wzroku Yukari. Że też wszystko wskazywało na to, że młodzieńcem trzeba było się zajmować jak dzieckiem, a przecież już dawno stał się pełnoletni! Wolał jak najszybciej wyzbyć się tych myśli, a Midori nie kryła przed Zyuu tajemnic. Przynajmniej takich, które mogły być rozpowszechnione. O, i proszę, dziewczyna starała się walczyć z fobią. Tu powinien ją wspierać całym sobą, a nie rozmyślać jedynie nad sobą. Wyprostował się i skierował dłoń na kieliszek z winem.
-Z jakimi psami? Byłaś przez nie zaatakowana? Psy nie są groźne, póki nie mają ku temu powodów.
Podzielił się przemyśleniami na temat czworonogów. Przyglądał się przyjaciółce, która przysiadła się obok niego i całą sobą chciała wesprzeć kolegę. Blondyn także, dlatego wolną dłonią splótł rączkę Midori i spojrzał na nią uważnie. Właśnie zaproponowała... ona... kobieta mężczyźnie... randkę. A to powinno wszystko wyglądać na opak! Cztery złocisze łączyły się w ich wzajemnym spojrzeniu.
-Pewnie. Co powiesz o jutrze, przy zachodzie słońca przy przystani morskiej?
Dopytał się subtelnie, po czym, gdy dopili pierwsze kieliszki, dolał kolejne. Nim jednak sięgnął po swoją szklankę patrzył się na swoją towarzyszkę, którą objął subtelnie ramieniem i przytulił do swego boku. Wolną ręką podniósł kieliszek i powiedział:
-Za nasze zdrowie, sto lat.
Przysunął szkliwo do jej kieliszka, w geście chęci puknięcia szkło o szkło. O ile zechce przyłączyć się do toastu. I to w takiej... bliskiej atmosferze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Pon Lut 11, 2019 10:28 am

Yukari miała natomiast wrażenie, że Zyuu... męczył się, będąc w jej mieszkaniu. Że niepotrzebnie napierała, by tutaj mógł być. Mieszkanie w tym miejscu niekoniecznie musiało należeć do przyjemnych. I mogło być stresujące, patrząc na to, kim... albo czym stał się blondyn. Nie można powiedzieć zarazem, by do końca rozumiała to, co było mu właściwie potrzebne.
Zaś z drugiej strony, była wręcz pewna, że przemęczanie organizmu nie było właściwie!
- Możemy sprawdzić, czy coś, co posiadam, może ci się przydać w tym - powiedziała natomiast. - Co ty na to? - raczej szycie ubrań dla samej siebie, nie było odległe od takiego pomysłu, nie? Znaczy się, szycie zabawek. Podobna podstawa powinna zaistnieć. - Asystentem i testerem - dodała weselej, patrząc na Aku. Urocze stworzenie aktualnie leżało, będąc o wiele bardziej spokojne niż wcześniej. Odetchnęła z ulgą, gdy zrozumiała, że wydarzenie z przed chwili niespecjalnie wpłynęło na niego. Nie wydawał się już wystraszony czy zły.
- No nie, niewolnictwo prawie że! I co ja biedna zrobię? - żachnęła. No i biedni pracownicy, będą mieli teraz ręce pełne roboty! W dodatku... Co można powiedzieć więcej niż to, że... pozostaje próbować. Podejmować się jakiś prób, by sprawdzić, co będzie skuteczne, a co nie. Nie tylko w związku z pracą, ale również i z tym, że... No... Jakby nie patrzeć, dostosowaniem się przez Zyuu do "nowej" rzeczywistości. Tam, gdzie jakimś dziwnym trafem, nie był już człowiekiem... ale też nie wampirem. Ktokolwiek mu to zrobił... Czarnowłosa miała ochotę tej osobie wbić sporo rozumu do głowy i wygarnąć, co myśli o tym. A co dalej... Nie wiadomo. Na razie jednak zostaje zaakceptowanie tego i próbowanie ułatwić sobie życie.
- Mhm - pomijając już fakt, że właśnie przez takie nieinformowanie ją bardziej martwił... - Może kupić leki, by zwiększyć apetyt? - zaproponowała mu cicho. - Możemy spróbować ci stworzyć odpowiednią dietę. Coś, co pozwoli ci na spokojnie zjeść - wiedziała, że człowiek jest wszystkożerny... ale czy nadal to ostało w blondynie? Czy może nie byłby zdolny zjeść czegoś? Albo w drugą stronę... potrzebował akurat danego pożywienia, by funkcjonować dalej? Wiele pytań rodziło się w jej głowie, ale niestety... bez odpowiedzi.
I jak go właściwie pocieszyć?
Postukała palcem o policzek, myśląc nad kwestią samych psów.
- Gorzej, jeśli właściciel psa napuszcza go na daną osobę - odparła natomiast. - Ludzie potrafią być paskudni. Ale na szczęście, karma odwróciła się i został ukarany za swoje czyny - uśmiechnęła się radośnie. - Są straszne. Zwłaszcza, gdy warczą bez powodu - naburmuszyła się wyraźnie. - Albo biegną od tak! I rzucają się.
Nie podzielała jego zdania co do czworonożnych przyjaciół... Mając po prostu bardziej negatywną opinię co do tego. Niełatwo było się przekonać do nich, skoro paniczny lęk blokował wszelaką możliwość działania. Nawet jeśli próbowała z tym walczyć... I to nawet nie sama... Tylko, ile to właściwie dawało?
Uśmiechnęła się łagodnie, słysząc jego zgodę. Delikatnie kiwnęła głową, twierdząco, zarazem mając cichą nadzieję, że nagle nic nie wyskoczy wtedy. Los w końcu bywał złośliwy, czyż nie? Jednakże, może tym razem siła na górze zlituje się nad nią i sprawi, że będzie dobrze.
Poczuła, jak ją obejmuje ramieniem i przyciągnął ku sobie. Nie zaprotestowała, za to skorzystała z okazji i wygodniej oparła się, prawie że wtulając się w jego bok.
- Zdrowie - wyszeptała cicho, stukając delikatnie swoim kieliszkiem o jego. Przystawiła do ust naczynie i napiła się nieco. Smak napoju przypadł jej do gustu, dlatego też chętnie rozkoszowała się tym.
- W sumie... - nagle coś ją tchnęło. Odwróciła się nieco, by spojrzeć na jego twarz. - Od pewnego czasu mnie to zastanawia... - urwała na moment, po czym uśmiechnęła się nieco. - ... jak zareagowałbyś na coś takiego...? - przełożyła kieliszek do drugiej ręki, by tą bliższą unieść i położyć na jego głowie. Po czym poczochrała go nieco.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Nie Lut 17, 2019 2:07 pm

Nie chodziło o to, że źle czuł się mieszkać z Midori, ale uwierało go to, że nie mógł sam zapracować na własne kąty. Może i dobrze, iż jeszcze nie ustatkował się, bo były pewne elementy, z którymi najwyraźniej nie radził sobie tak jakby chciał. Przyjaciółka wyciągnęła do niego po raz któryś pomocną dłoń, nie odtrącała go. To bardzo szlachetne z jej strony, lecz Zyuu nie miał niczego w ramach rewanżu. Łowczyni była niemal niezależna, mogła spokojnie pomieszkiwać bez strupa na głowie z blond włosami. Przygarnęła go do siebie, więc czuł się zobowiązany ulżyć w jej codziennym życiu.
A nie wyrywać drzwi z zawiasów, zjadać jej pyszne ciasto i co tam jeszcze innego nawyrabiał.
Yukari zdecydowała się dać nawet swoje solidne podstawy do rozkręcenia biznesu prowadzonego z mieszkania, przez internet. Narzędzia i część materiałów wykorzystywanych w cosplay'ach na pewno przydadzą się.
-Dobrze, pożyczę się, ale pod warunkiem, że podzielimy się zyskami.
Uczciwy układ? Chyba tak. Nie wiedział, czy będzie popyt na tego typu zabawki, ale będąc mieszanką zwierząt miał inny punkt widzenia niż... ludzcy producenci. Powinno wyjść na plus. Choć rynek konsumenta przejedzony jest już wszelkimi towarami. Musiałby być jakiś unikatowy i trudny do podrobienia. Skonsultuje się z Aku w późniejszym czasie.
Trzeba jeszcze uregulować kilka spraw. Zarówno dotyczące Zyuu jak i Midori. Zagadnienie dotyczące chłopaka - żywienie. Dieta nie brzmiała źle, ale jak pogodzić geny mięsożercy z roślinożercy? Do głowy przychodziła mu jedynie woda, która choć nie smakuje i nie przynosi za wiele kalorii nie doprowadzała hybrydy do szewskiej pasji. Musiał chyba wyjaśnić, co się dzieje, żeby przedstawić swój kłopot w jak najbardziej przejrzysty sposób.
-Apetyt mam, tylko bardzo ograniczone pole manewru. Otwieram lodówkę i gryzę się sam ze sobą. No bo tak: o, szynka, zjadłbym, ale zaraz jak tylko przytknę plasterek do języka, to odrzuca mnie. A z kolei marchewka zdrowa, tylko nie mogę jej przełknąć... Chyba musiałbym jeść papki, by nie móc rozróżnić co jest czym, choć po smaku rozpoznam. Póki nie znajdziemy rozwiązania... może woda z rozpuszczonymi tabletkami witaminowymi?
Otworzył się tak jak umiał najbardziej, choć wstydził się. Nie przybędzie mu tkanki mięśniowej od samej wody, a nie mógł za dużo ćwiczyć z powodu zasobów energii. Może faktycznie dieta, która wprowadzałaby ostrożnie wszystkie składniki spożywcze (jak u niemowlaków) zrzuciłaby ów dziwną blokadę?
Jeśli zaś chodzi o fobię Yukari, szczucie na nią psów było niedopuszczalne! Pewnie złośliwi ludzie albo poszukiwane wampiry stosowały takie sztuczki zniechęcające łowczynię do pochwycenia ich. Trzeba więc zacząć działać, nim niektórzy wrogowie zrozumieją lęk Złotookiej przed uroczymi czworonogami.
-Owszem, wiele psów zachowuje się dość swobodnie przy ludziach, dlatego nie przejmują się, gdy są za blisko osób, które boją się ich. Zresztą psy umieją wyczuć strach takiej osoby, więc pozwalają sobie na jeszcze więcej. Słyszałem, że terapie hipnotyczne leczą takie przypadłości. Albo jeśli nie miałabyś nic przeciwko... mógłbym poudawać psa, byś mogła powoli oswajać się z ich bliskością. Skoro tak źle reagujesz na psy, może w ten sposób łatwiej będziesz je tolerować?
Nie miałby problemu z wcieleniem się w rolę psa, ale jedynie w obrębie mieszkania. Tylko czy to dobrze wpajać dziewczynie w głowie, że jest szansa, iż wracając do domu natchnie się na zwierzę, które nie cierpi? Będzie jeszcze rzadziej wracać do domu! Może hipnoza w rękach doświadczonego lekarza zdziałałaby cuda?
Tak jak mówiła Midori - póki czegoś nie spróbuje się, nie będzie znało się efektu.
W trakcie roztrząsania nagromadzonych spraw popijali sobie winkiem, tulili się do siebie i cieszyli się wspólnym towarzystwem. Umówili się na rand... spotkanie jutro, o ile nic nie wypadnie łowczyni. Zyuu pójdzie jutro jedynie po wypłatę za roznoszenie ulotek, po drodze zahaczy o sklep zoologiczny, by poznać zabawki konkurencji. Miał wszak ruszyć z biznesem, prawda?
-Huh?
W pewnym momencie przyjaciółka zaczepiła kolegę z małym uśmiechem na twarzy i chciała sprawdzić, czy Zyuu zareaguje pozytywnie czy negatywnie na głaskanie. Ostatni raz jak tak tarmosiła go po głowie, to nie pałał entuzjazmem, ale to było parę miesięcy temu. A teraz... zwęziły się dotąd okrągłe źrenice do pionowych kresek i zaczął łasić się do głaskanej ręki.
-Purr~ purr~ purr~
Zamruczał niczym puma, głośno i radośnie, i z wolna kręcił kitką za sobą. Zdawał sobie sprawę, że stał się dużym kotem na moment, aż zarumienił się mocno. Chyba, że to od winka, które uderzyło do głowy, choć nie huczało mu w głowie. Ten gest ze strony Yukari otworzył go na tyle, że sam zdecydował się na krok. Oczywiście, gdy tylko Midori przestała go tarmosić za uchem.
-A Ty... jakbyś zareagowała na coś takiego?
Delikatnie objął jej owal twarzy dłonią z pazurami i schylił się, by subtelnie złożyć pocałunek na jej miękkich ustach. Krótki całus okraszony był ciepłym spojrzeniem i cichutkim już mruczeniem. Drugą ręką dalej trzymał towarzyszkę blisko siebie, choć z lekkim napięciem czekał na to, co się stanie. Czy w ogóle dziewczyna mogła zdawać sobie sprawę, że Zyuu darzył ją większymi uczuciami od przyjaźni już od jakiegoś czasu? Odkąd... odkąd stał się hybrydą? Czy zaakceptuje taką bliskość czy zacznie się bać Volta jak psów?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Sro Mar 06, 2019 12:24 am

Wzruszyła ramionami, po czym delikatnie przytaknęła. Nie zamierzała się z nim sprzeczać o to, będąc przekonana, że postawiłby na swoim. Patrząc również na jego wcześniejsze zachowanie... Robił to wszystko, by nie czuć się ciężarem. Nawet jeśli nim nie był naprawdę... Tylko nie dał sobie powiedzieć, o!
Czarnowłosa przekrzywiła głowę, zastanawiając się zarazem nad jego słowami. Przedstawiony problem był bardzo poważny, a rozwiązania... nie przychodziły tak łatwo. Yukari również musiała sama sobie przyznać, że niezbyt znała się na danym żywieniu zwierząt. Może warto sprawdzić to po prostu w internecie...? Chociaż mam wrażenie, że to i tak nie wystarczy... - pomyślała jeszcze. Skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej, spuszczając na moment wzrok.
- Może... Zupy pomogłyby? - bąknęła niepewnie. - Albo... zamienniki... chemia...? - trochę gubiła się teraz we własnych myślach. Może udać się do poradzenia się jakiegoś lekarza... weterynarza. Aaaaa! Nie, zdecydowanie to nie jest zbyt proste do dobrania. Zwłaszcza, że blondyn stał się czymś, co wykracza poza ludzkie pojęcie.
Zdecydowanie kuszące było odnalezienie sprawcy i nauczenie go, że takich rzeczy się nie robiło. Na samą myśl poczuła ciepłe uczucie w brzuchu. Midori starała się ukrywać to, że nadal nie wybiła sobie z głowy to, co chciała zrobić, gdy pierwszy raz zobaczyła Zyuu w takim stanie...
- Psy to zło - jednakże mroczne myśli musiały pozostać odłożone na bok, by móc skupić się na tym, co było teraz. - I proszę, nie udawaj psa. Nie czuję się na to gotowa - Wystarczy mi już, że pewien wampir się na to uparł i nie dawało mu się wybić to z głowy... - pomyślała jeszcze smętnie, mając w głowie obraz jasnowłosego szlachetnego. I jego sfory psów... - Ale kwestia z hipnozą brzmi nieźle. Tylko... czy to tak właściwie dobre rozwiązanie? Takie coś chyba można przełamać, a wtedy powróci się do punktu wyjścia... - bąknęła, zastanawiając się, czy właściwie dobrze to rozumiała. Ale mieć umysł pod czyjąś kontrolą... na ową myśl czuła dreszcze na plecach, a nieprzyjemny posmak w ustach pojawił się wraz z pewnym wspomnieniem, które momentalnie odpędziła.
Upiła trochę wina i zajęła się czymś przyjemniejszym! Mimo to, nie sądziła, że jasnowłosy aż tak zareaguje na jej działania. Aż mimowolnie uśmiechnęła się na ten widok. Uroczo! - przemknęło jej przez myśl. Jej doświadczenie w rozpieszczaniu ograniczało się przede wszystkim do Aku, ale chyba tu wystarczyło...
- Hah, uroczy z ciebie kotek - zachichotała cicho, dając mu zaraz potem spokój. Poprawiło jej to nastrój i pozwoliło juz nie myśleć o kwestii z psami.
Ale takiej odpowiedzi... nie spodziewała się.
Poczuła, że jej policzki zaczęły robić się czerwone. Pocałunek był ostatnią z rzeczy, którą mogłaby spodziewać się w tym momencie. Mężczyzna był tak blisko i jego działanie nie pozwoliło jej na teraz na próbę... w sumie czego? Odsunięcia się? Zrobienia czegoś, by to przerwać. A może... coś zupełnie odwrotnego? No bo, co mogła teraz czuć, nie...?
NIe odpowiedziała mu na to wszystko, ale również nie przerwała. Dopiero po tym wszystkim oparła głowę o jego ramię i zamknęła oczy.
- Nie wiem, co powiedzieć - wyznała mu. Rumieniec nie chciał zniknąć, a ona miała niemały mętlik w głowie. - N-nie ruszaj się tak... Przez chwilę... - wydukała jeszcze. Co mam robić, co... To spojrzenie... On nie żartował, nie? Nie?! Ale... Aaaaa, tu mnie ma! - została wzięta znienacka. Przełknęła ślinę. - Aaa, baka! Baka, baka, baka! - odsunęła się od niego i naburmuszyła się. - Ja... - zwinęła dłoń w pięść i położyła ją na klatce piersiowej. - Nie wiem co robić. N-nie umiem się z-zachować teraz - czknęła cicho. Za dużo emocji na raz ją ogarnęło.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Wto Mar 19, 2019 7:42 pm

Zupy to całkiem dobry pomysł. Z początku mógłby zawierać naprawdę śladowe ilości składników, ale z czasem, w miarę oswajania roztrojonego instynktu do spożywania jednakowej diety, mógłby ubogacać kolejnymi większymi kęsami. Nic więc dziwnego, że przytaknął.
-Musisz mi sprzedać dobre przepisy.
Nawet lekko zakręcił malutką kitką, bo rzeczywiście było to jakieś rozwiązanie, które nie wiązałoby się z truciem chemią. Bał się leków, to bardziej z lęku niżeli ze skuteczności zadziałania unikał ich jak ognia. Złe wspomnienia bolą. Ale musiał przyznać, że chętnie zjadłby zupkę przyrządzoną przez Midori. Kiedyś taką wyniuchał w lodówce, lecz nie wiedział czy mógł zjeść, to zostawił. Pokrzepiająca myśl do działania, by spróbować kuchni dziewczyny.
Z psami zaś pomysł nie wypalił. Ani hipnoza, ani udawanie. Możliwe, że bez fachowego podejścia mógłby Yukari bardziej zaszkodzić niż pomóc. A co, jeśli trafi na hipnotyzera, który będzie wampirem i zechce wykorzystać podświadomość łowczyni do czegoś groźnego? Cicho westchnął, życie łowcy nie rozpieszczało.
-Gdybyś miała kogoś zaufanego w swoim kręgu, kto umiałby przeprowadzić hipnozę, to nie sądzę, by dał łatwy sposób na przełamanie terapii. A propo... może spróbowałabyś udać się na dogoterapię? Albo do schroniska? Chociażby popatrzeć, poobserwować? Nie mam na tę chwilę innych opcji w łepetynie.
Uśmiechnął się smutno i podrapał ręką w tyle blond głowy pazurkami. Po lekkich drgawkach Midori mógł przypuszczać, że Złotooka próbowała już te metody i tylko mógł jej przypomnieć złe momenty. Nie miał takiego zamiaru! Muszą oboje rozluźnić się przy winku i własnym towarzystwie. Choć na kilka minut zapomnieć o kłopotach i pobyć ze sobą dłużej. Skoro Volt rzucał pracę z ulotkami, to o tyle częściej będą się widywać.
Troszkę winka, rozluźnienie i drapanko za uszkami w wykonaniu towarzyszki mocno poluzowały spiętą Hybrydę, aż w podzięce zamruczała. Po komplemencie lekko zarumienił się i zmrużył oczy.
-Masz rękę do kotów, to są urocze.
Pomrukując tęskno zerknął na odchodzącą rączkę Yukari. Spodobało mu się wbrew wcześniejszym pozorom, że nie lubił okazywać zwierzęcych nawyków. Nie mógł od nich uciec, więc powinien je zaakceptować.
A czy Midori była gotowa na związek z kimś takim jak Zyuu? Przyglądał się uważnie i z lekką bojaźnią, gdyż łowczyni nie była przygotowana na taki obrót spraw. Może gdzieś w tyle głowy krążyły tego typu myśli, lecz po sobie dawała inne znaki. Najważniejsze, że nie przestraszyła się na tyle, by wyrwać się czy krzyczeć z paniki. I pozwoliła dokończyć pocałunek, który w wyobraźni Volta miał być początkiem czegoś nowego. W rzeczywistości też tak było, a jego intensywność przesłoniła wyobrażenia. Zgodnie z poleceniem nie ruszał się, zmieszana towarzyszka wpierw wtuliła się w niego, a on nasłuchiwał długimi uszami. Wzroku też nie mógł odciągnąć od maleńkiej, ale dzielnej koleżanki. Dość energicznie odchylił się, gdy Midori zaczęła zwyzywać go od głupków, i to podniesionym głosem. Musiał jakoś stłumić w sobie ból uszu, by nie zrobić czegoś faktycznie przypisanego jego głupkowatej naturze. Eh, żeby tak zaatakować miłosnym wyznaniem? Trzeba było być Zyuu!
W miarę uspokajania się po obu stronach, ale i większym zmieszaniu siedząc w niezręcznej ciszy, Volt odezwał się i ostrożnie przysunął się ku Uciekinierce. Nie obejmował jej jednak, ani nie dotykał. Musiała czuć dyskomfort, skoro aż zdecydowała się odsunąć od chłopaka.
-Już dobrze, Midi -starał się złapać kontakt wzrokowy i przejąć zakłopotanie dziewczyny na swoje barki- To moja wina, wziąłem Cię z zaskoczenia. Nie musisz nic teraz mówić ani robić, ale obiecaj, że później przemyślisz to wszystko na spokojnie, dobrze?
Lekko uśmiechnął się i sięgnął ręką tarmosząc jej fryzurę, jak najlepszej kumpelce. Na tyle, że miała spore sianko na główce.
-Musisz najpierw okiełznać włosy, uciekły we wszystkie strony!
Starał się odwrócić uwagę od pierwszego pocałunku, by odstresować i odblokować łowczynię. Choć przypuszczał, że już nic nie będzie takie same. Czy to źle? Chyba nie, przynajmniej Midori miała pogląd sytuacji, a inna sprawa już jak zachować się w niej. Najlepiej, by była sobą i niczego nie kręciła. Ostatnie, czego by chciał, to nieszczęścia współlokatorki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Pią Mar 22, 2019 2:07 am

Pokręciła przecząco głową po usłyszeniu jego słów, ale nie dodała nic więcej. Jej doświadczenia z próbą oswajania się z tymi czworonogami... wyglądała w większości przypadków bardzo dziwnie. Wystarczająco, by nie chciała mówić o tym teraz. Pomijając już sam fakt, że części nie rozumiała w ogóle, albo były zbyt dziwne, by rozmawiać swobodnie o nich. Dlatego też postanowiła odsunąć kwestię z fobią na bok.
A nad zupami się zastanowi, co będzie dobre na start.
Przez moment całkiem dobrze bawiła się, głaszcząc Zyuu za uchem i obserwując jego reakcję. Powodowało to również, że czuła się spokojniejsza. Jej świadomość co do przystosowania się jego do danej sytuacji, była niemalże znikoma, ale widząc coś takiego, czy mogła założyć, że chociaż jedna rzecz jest w porządku? Cięzko było odpowiedzieć samej sobie na owe pytanie. Chyba pozostawało to jedynie pozostawić i pozwolić sobie na ocenę dopiero w przyszłości.
I chyba kolejne wydarzenie tak samo...
Czarnowłosa zdecydowanie miała mętlik w głowie przez blondyna. Jego zachowanie, reakcja... Gubiła się w tym. Czuła się, że reaguje jak nastolatka przy pierwszym... gdyby się tak zastanowić, to przez jej życie, specjalnie nie myślała nad własnymi uczuciami. Może przez to nie potrafiła mu odpowiedzieć sensownie? Zresztą... Co miała powiedzieć, gdy sama nie wiedziała?
- Głupek. Nie
Dotknęła dwoma palcami warg.
- Obiecuję - wyszeptała w odpowiedzi. Pozostawienie tego wszystkiego jak jest teraz... nie. Odpowie mu. Ale nie dzisiaj. Dlatego uśmiechnęła się do niego delikatnie...
... by zaraz potem poczuć na swojej głowie jego dłoń i jak ją czochra.
- Eeeeej! - pisnęła, wyciągają swoją rękę i zaciskając palce na jego dłoni. - Uciekły na widok wichury "Zyuu" - odpowiedziała mu. - O ty, bo za karę wymiziam cię. Zobaczysz! - dodała, przyciągając go ku sobie. - Wystarczająco, byś mruczał niczym kotek - odwrócenie uwagi mogło się sprawdzić, ale zarazem ten sposób powodował, że nie zamierzała mu dać bezkarnie tak działać. - Spokojnie, będę delikatna - niewinny uśmiech, ale już nachylała się w jego stronę, by wcielić w życie swoje poprzednie słowa.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Nie Kwi 07, 2019 12:14 pm

Jeszcze nie raz przyjdzie im się zmierzyć ze swoimi słabościami. Ale tym razem mogą brnąć razem w kłopotach, bo mogą na siebie liczyć bardziej niż kiedykolwiek. Już nie tylko ze względu na grzeczność czy przyjaźń, lecz także ze względu na uczucie silniejsze od dotychczasowych. Zyuu aż za bardzo otworzył się na wylewność w jednym zdaniu i pocałunku, nie mniej nie zranił Midori, i to liczyło się najbardziej. Mógłby dalej być jej przyjacielem, gdyby ich głębsza relacja miała w jakiś sposób negatywnie wpłynąć na stan zdrowia czy psychikę Yukari. Ale czy gdyby poczuła się źle, nie powiedziałaby o tym wprost? Nie posłałaby hybrydę na łopatki i oplotła do łańcuchami? Była zdolna do wszystkiego: do walki z wampirami i fobiami, do okiełznania chronicznego zmęczenia, do opieki nad Aku i Zyuu. To czemu nie do okazywania uczuć, do uszczęśliwiania siebie? Łowczyni żyła zawsze dla kogoś, czemu choć raz nie chciała zadbać o swoje potrzeby? Może właśnie w ten sposób, że pozwoli sercu ocieplić ciało i umysł, słać pozytywne wibracje i wywoływać z automatu uśmiech na twarzy? Pytanie tylko czy to Blondyn będzie przyczyną wielkiej radości z tytułu miłości czy zasługuje na kogoś znacznie lepszego? Wiadomo, że każdy zasługuje na najlepsze, czy Uszaty byłby w stanie zapewnić wszystko, co najważniejsze?
Czasem warto pomyśleć o swoich uczuciach i szukać najbardziej optymalnego rozwiązania. A nie żyć tylko pracą i przyziemnymi potrzebami.
Bardzo ucieszył się Zyuu już na samą wieść, że Midori zechce przemyśleć i podzielić się ostatecznym wnioskiem, który miałby kształtować ich relację. Ukrasiła go pięknym uśmiechem, który zdradzał, że Czarnowłosa była chętna na rozważania o ich wspólnym życiu.
Bardzo dobrze też odparła atak wichury o blond sierści, choć konsekwencje takiego występku mogą podlegać karze wymiziania. Nie, nie mogą... będą! Długowłosa postawiła na swoim, a Hybryda zaśmiała się dość nerwowo, choć oczywiście dla zabawy.
-Aaa, ratunku!
Zrobił z dwa, trzy uniki przed rękoma łowczyni, ale Midori nie polowała na niego jak na wampira, więc nie musiała być skuteczna za pierwszym razem. Mimo wszystko dorwała go swoimi drobnymi rączkami i zaczęła przebierać paluszkami. Volt poddał się kładąc głowę na jej udach i faktycznie mruczał jak motorek i kotek. Przy tym nie przestawał się rumienić. Nawet przeciągnął się w grzbiecie jak kot, co mogło wyglądać dodatkowo zabawnie, a co uczynił bezwiednie. Czasami ciężko zapanować nad instynktami.
Wreszcie, gdy wykopał się myślami z przymilania się do głaskających rąk, utkwił spojrzenie w złotych patrzałkach dziewczyny.
-Nigdy w życiu nie czułem się szczęśliwszy niż teraz.
Szczery uśmiech ozdobił jego twarz, by zaraz sięgnąć ręką do policzka Midori i kciukiem zdjąć niesforny kosmyk na bok. Widok jej ślicznej, zadowolonej twarzyczki, ocieplił go od środka, jednocześnie musiał spuścić odrobinę z tonu, by znów nie speszyć łowczyni. Powoli podniósł głowę z jej kolan i usiadł obok w pełni zrelaksowany. Z uśmiechem, ale i w zamyśleniu, nie powiedział już nic więcej, tylko przylgnął bokiem do Yukari. Szczerze to i dla niego było to wszystko ogromnym szokiem, że udało mu się wreszcie wydobyć z siebie słowa o uczuciach wobec Przyjaciółki. Nie, swojej Miłości.
Jakiekolwiek będą zamiary łowczyni, nie przestanie jej kochać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Wto Kwi 16, 2019 1:03 am

Życie to nie bajka, gdzie można było od razu odpowiedzieć na uczucia drugiej osoby. Przynajmniej z takiego założenia wychodziła zazwyczaj Yukari... I tym razem nie było też wyjątku w tym. W pewnym momencie czuła w duchu, że mogła na swój sposób przez to go ranić. Chociaż, czy jest to pewne? Nie powiedziała od razu "tak"... ale tak samo nie powiedziała "nie". To już było coś, nad czym musiała się sama zastanowić... Sama zadać sobie pytanie, i sama odpowiedzieć.
No, ale póki co...
Udało jej się odwdzięczyć za ową mini wichurę. Postawienie na swoim w związku z porządnym "zajęciem się" hybrydą zakończyło się sukcesem, a młoda łowczyni obserwowała jego reakcje w związki z jej działaniami.
- I widzisz, nie jest źle - uśmiechała się do niego. - Duży z ciebie kotek, Zyuu - wsłuchiwanie się w jego mruczenie na swój sposób uspokajało... Mimo to, nie potrafiła myślec o jednej sprawie. A dokładniej... co wydarzyło się dokładnie, że tak skończył? I przez kogo? Czy dało się to odwrócić? Westchnęła w duchu. Wiele pytań, ale brakowało punktu zaczepienia. Nietrudno było wysunąć jeden wniosek. Miala do czynienia z czymś niewystępującym normalnie. To, czym stał się blondyn, nie powinno mieć miejsce.
Pomijając fakt, że właściwie to też świat, gdzie istniały wampiry, a ludzie mogli wykorzystywać tajemne przedmioty, czy używać magii.
- I jak, podoba ci się takie mizianie? A może takie...? - spróbowała jeszcze w inny sposób, dotykając palcami za jego uchem kolejne miejsce. Zachichotała cicho, widząc jego "zwierzęcia" reakcję. Nie potrafiła przestać się o to martwić, ale taki widok był bardzo zabawny dla niej i sprawiał, że miała ochotę ciągle to kontynuować.
- Myślę, że będą chwile, które przebiją tą - odpowiedziała mu natomiast. Zakończyła swój zabieg w momencie, gdy zauważyła, że zaczął się podnosić z jej kolan. Chciałabym, byś nie musiał się zadręczać, Zyuu... Ale to chyba głównie życzenia, nie? - spytała się w myślach. - Jeszcze zobaczysz - powoli, krok po kroku. Może nie będzie już jak dawniej, ale nic nie stało na przeszkodzie, by stworzyć dla siebie lepszą przyszłość. Dostosować się i wykorzystać na własną korzyść.
Oparła się wygodnie, zahaczając nieco o jego ramię i przymknęła oczy. Nie odzywała się do niego przez pewien czas, jakby obawiała się, że jakiekolwiek jej słowa przerwą ową chwilę. Dopiero po bliżej nieokreślonej chwili otworzyła ślepia.
- Chcesz coś pooglądać? Albo coś innego porobić? - spytała się go. - Skoro jesteśmy oboje w domu... Dawno nic nie robiliśmy razem - Spokój, cisza... Szkoda, że tak nie może być zawsze. Ale... chyba na moment mogę zapomnieć o tym, co mnie czeka za drzwiami wejściowymi i rozluźnić się, nie? - spytała samą siebie. Mimo wszystko, wiele rzeczy... tak wiele rzeczy było niejasnych lub niechcianych do odkrycia.
- Chyba, że wolisz odpocząć po dzisiejszym dniu?
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Sob Maj 25, 2019 11:34 am

Naprawdę nie miał za złe dziewczynie, że nie odpowiedziała od razu. Zyuu mógł przekazywać dość nieudolnie sygnały, że Yukari znaczy dla niej więcej niż ktokolwiek. Była jedyną osobą, której ufał, którą mógł wysłuchać ze wzajemnością, która rozśmieszała go albo uspokajała w trudnych chwilach. Nie miał wątpliwości, że to coś więcej niż przyjaźń, ale nie zależało mu na narzucaniu swojej woli drugiej połówce. Bo choć ją kochał, miłość ma rację bytu tylko wtedy, gdy obie strony czują to samo. Dlatego da czas na oswojenie się z myślami, które mogły teraz krzątać się w głowie łowczyni. No właśnie... czy jej profesja mogła mieć wpływ na relację z kimś, kto de facto musiał zjawiać się na każde wezwanie swego Stwórcy-Wampira? A nawet prywatnie czy była gotowa na dzielenie swojej przestrzeni życiowej z kimś, i to nie tylko metrażem mieszkania?
Trzeba było rozluźnić odrobinę atmosferę, więc oboje ruszyli w wir zabawy, łaskotek i tarmoszenia za uchem. Nie przypuszczał, że paluszki Złotookiej były takie czułe i kojące. Mruczał całkiem głośno z lekko zmrużonymi oczyma, a raz na jakiś czas strzygł długim, blond uchem, jakby chciał nim odgonić muszkę. Tak odruchowo, a nie dlatego, że w jakimś stopniu przeszkadzały mu rączki towarzyszki. Co to to nie! Tak dawno nie doznał rozluźnienia, iż prawie zapomniał, jak to jest. Fakt, dalej gdzieś w duchu i w myślach zamartwiał się o wampiry, o swoją przyszłość jako hybryda, ale najintensywniej rozmyślał o Midori. Była niesamowitą osobą, pewnie jako łowczyni też (jeszcze rozpamiętywał, jak obezwładniła oszalałego Zyuu), ale przede wszystkim wiedział, że nie mógł wymusić na niej decyzji związanej z ich wspólnym życiem.
Wtedy też uniósł odrobinę wyżej uszy, kiedy z zamyślenia po drapcianku dziewczyna zapewniła, iż jeszcze nie jeden moment będą mile wspominać.
-Wierzę Ci, Yukari-chan.
Uśmiechnął się lekko, gdy skrzyżowały się ich spojrzenia. Bo na kilka chwil i Jego Miłość oddała się relaksacji opierając się o jego ramię. To było naprawdę urocze i kojące. Nie bała się go, w jakimś stopniu tez mu zaufała, choć sam nie wiedział, kim naprawdę był. Jej obecność, i to tak bliska, podnosiła go na duchu. Przechylił głowę odrobinę na bok, gdy Yukari zaproponowała, by coś porobili razem, póki mogą. No tak, Zyuu ostatnio ciągnął wiele nadgodzin, żeby jakkolwiek dokładać się do wspólnego budżetu, a z kolei Midori często w nocy prowadziła swoją działalność. Można było rzec, że mijali się w tym cyklu dnia i nocy.
-Bardzo dobry pomysł. Co do zmęczenia... Twoje mizianko zdziałało cuda, także nie musisz się tym przejmować.
Uspokoił towarzyszkę, po czym dodał z odrobinę zamyślonym głosem nie przestając patrzeć się na Długowłosą.
-Jeśli masz ochotę, mogę pobyć Twoim modelem przy szyciu ubrań. A jeśli chcesz całkiem odpocząć, to włącz na swój ulubiony program, a ja skoczę po coś do przegryzienia i wrócę, Co Ty na to?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Czw Maj 30, 2019 1:18 am

Nie. Nie potrafiła przestać myśleć jednak o tym. Mimo iż miała dać odpowiedź później, jej myśli kręciły się wokół tej tematyki, powodując zamotanie w jej głowie. Jej uczucia... Chyba przez to, że ich nie rozumiała, nie potrafiła mu odpowiedzieć wprost. Czy na jej decyzje wpływało również życie jakie prowadziła... a może usłyszane słowa? Albo, czy może podświadomie poddawała się takiemu bytowi, jakim była walka z wampirami, zamiast myśleć o sobie...? Yukari nie była pewna już co do tego. Jednakże, wiedziała na pewno to, że nie myślała nad tym wcześniej. Gdy przebywała z rodziną, wiedziała gdzieś podświadomie, że nie mogła specjalnie liczyć na miłość romantyczną. Chore jak na te czasy zachowania i tradycje rodzinne powodowały, że bardziej nastawiała się w tamtym okresie czasu, że będzie zmuszona do fizycznych kontaktów z którymś z braci. Możliwe, że los się uśmiechnął do niej wtedy, że okazali się być zupełnie inni... A ona właściwie już nie miała kontaktu ze swoim wymarłym rodem.
Zamrugała nieco energicznie oczami, starając się odgonić od siebie myśli o samej rodzinie, zarazem rozluźniając się przy Zyuu. Obserwowanie jego reakcji sprawiało, że czuła się rozbawiona, ale zarazem zadowolona. Nie tylko z siebie i własnych - pewnie nikłych - umiejętności w tym temacie, ale również to, że... nie szalał. Nie czuł się spięty, nie odczuwał gniewu, ani tym bardziej, nie bal się jej. Jego zwierzęca strona... Nie wiedziała, czy sprawował kontrolę nad nią, czy on dominował... czy może po prostu już oswoiła się z jej osobą. Tyle pytań...
- Nee, Zyuu... - odezwała się cicho jeszcze. - Nie boisz się, że nie będę umiała się zachować odpowiednio? - spuściła wzrok. - Nie wiem, czy potrafiłabym tak wyrażać miłość, jak to wygląda w typowych związkach - zdradziła mu nieśmiało, a zarazem z niepewnością w głosie. I wydało się, że zamiast odłożyć to na bok, myślała ciągle nad ową kwestią.
I nadal nie powiedziała "nie". I to właśnie sprawiało, że nie rozumiała siebie. Momentalnie próbowała ocenić to obiektywnie, ale... zupełnie jakby wychodziło, że mogła czuć... więcej niż zakładała na początku.
Wyrwała się z myśli na jego kolejne słowa. Uśmiechnęła się promiennie, słysząc swoje imię.
- Dziękuję - odparła mu. Kwestia jej zaufania była dwuznaczna i zależna od tego, jaką rolę przybierała. Jako osoba polująca na długowiecznych dzierżyła nie tylko swoje sekrety, co powodowało, że nie mogła mówić o wszystkim blondynowi. Z drugiej strony, jako zwykła dziewczyna... Czy właśnie teraz nie okazywała tego, że ufała mu? Zwłaszcza biorąc pod uwagę fobię dotyczącą czworonożnych futrzaków? Może już podświadomie nie myślała o takich sprawach, ciesząc się jego obecnością...
- Magiczne mizianko? Pamietaj, że to nie zastąpi snu - uprzedziła go, rozbawiona. - Chyba, że mam cię utulić... - zasłoniła usta, chichocząc cicho. Wizja układania go do snu wydawała się jej być bardzo zabawna.
Ale warto jednak przed tym skorzystać z danego im czasu... Tylko co właściwie zrobić? Przekrzywiła nieco łebek, zastanawiając się nad tym.
- Oglądanie - zadecydowała w końcu. - Jako modela wykorzystam cię innym razem. Teraz odpoczynek. Obojgu się nam przyda to - uniosła rękę i poklepała go po głowie, dźwigając się na moment. - Zresztą, ciężko byłoby malować i tworzyć, skoro nasz napój nie został jeszcze skończony - wskazała dłonią na napomnianą butelkę. - Może i potem natchnie mnie wena... - żachnęła. Dotknęła dwoma palcami ust, po czym nachyliła się w jego stronę. Całkiem niebezpiecznie blisko jego.
- Czy jeśli powiedziałabym "nie", próbowałbyś sprawić, że zmieniłabym zdanie? - spytała się go nagle, zastanawiając się w tym samym momencie, czy zrozumie, co miała na myśli.
Odsunęła się nieco, dając mu więcej przestrzeni osobistej.
- Hah, wybacz, nie chciałam cię przestraszyć czy coś - dodała zaraz potem, delikatnie zarumieniona.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Pią Cze 14, 2019 7:23 pm

Trudno powrócić do normalności, gdy nigdy przedtem nie zaznało się miłości. Nie przypuszczał, że tak ładna i sympatyczna dziewczyna nie miała nigdy okazji do poznania uczucia miłości. Takich zaś młodzieńców jak Zyuu jest bez liku, zazwyczaj nie rzucają się w oczy. Stąd bardzo zdziwił się, że Midori mówiła o tym wszystkim w taki sposób, jakby - tak jak Volt - nie miała okazji zauroczyć się w kimś innym. Uszatemu poszczęściło się na tyle, że alkohol otworzył wrota ku miłosnemu wyznaniu, a które mogły przecież być dalej szczelnie zamknięte.
Na szczęście lub nie stało się.
Po obu stronach rodziły się pytania i wątpliwości, czy ich miłość miałaby sens, ale dla Zyuu była to jedyna szansa na podzielenie się swoim uczuciem z Midori. Podejrzewał, że trafiła go strzała Amora, a być może tak bardzo był wdzięczny przyjaciółce, że oddałby za nią swoje życie. Nie potrafił wyznaczyć takiej granicy, postawił więc wszystko na jedną szalę. Właściwie to dobrze, że padały pytania, mogli oboje upewnić się, czy myślą w podobnych kategoriach o tym, co ich może czekać.
-Nie wydaje mi się, że jest tylko jedna recepta na udany związek. Co prawda nie wiem tego na sto procent, ale skoro nie ma dwóch identycznych osób na świecie, to tym bardziej - takich relacji. A czy, jak i ile mogłoby przewinąć się całusów, objęć czy zwykłych, ale szczerych uśmiechów... to już indywidualna sprawa. Zresztą sam nie mam w tym żadnego doświadczenia. Nie powinnaś się tym przejmować, po prostu zastanowić się czy w ogóle chcesz ze mną być.
Ładne mi "po prostu". W każdym razie jakoś zabawa odrobinę ich rozluźniła, przyszły też momenty radości i śmiechu, żartów także. Tym nie mniej bardzo cieszył się na widok roześmianej i rozluźnionej wojowniczki o dusze śmiertelników.
-Nie widzę żadnych przeciwwskazań -zawtórował po Midori sprawę z miziankiem, nie przestając się cieszyć z bliskości dziewczyny swego życia- Chyba wymyśliłaś najlepsze lekarstwo na bezsenność.
Także uśmiechnął się lekko mrużąc oczy i wachlując delikatnie ogonkiem. Zdecydowali się wspólnie zasiąść przed telewizorem, dokończyć winko (które Volt szybko porozlewał do pustych kieliszków), lecz nim Hybryda sięgnęła po swój alkohol na moment zamarła w bezruchu. Dziewczę o złotych oczach zbliżyło się baaaardzo blisko i z wypiekami na twarzy zadała trudne pytanie. Bardzo trudne, na które z początkowo zbaraniał. Szczerze to bał się tego typu pytań, jednak trzeba było wziąć się w garść.
-N-Nie, nie przestraszyłaś, tylko... -podrapał się w tyle głowy z odrobinę zmieszaną miną, po czym wyprostował się w kręgosłupie i przekręcił się tak tułowiem, by być na przeciwko Czarnowłosej- ...tylko poruszyłaś bardzo ważną sprawę. Myślałem o tym wcześniej, nie jeden raz. Ostaję przy tym, że walczyłbym. Ale tylko wtedy, gdyby istniała szansa na powodzenie. W sensie... eh.
Ogon trochę kręcił się nerwowo w tyle pleców Zyuu, a właściciel ogona zmarkotniał. Zaraz na nowo spróbował pozbierać swoje poglądy, które dotyczyły tylko i wyłącznie Yukari. Spuścił uszy po sobie i utkwił uważnie złote, dzikie ślepia w dziewczynę.
Kto powiedział, że wyrażanie emocji jest proste?
-Są takie sfery, gdzie nie mógłbym zmienić Twojego zdania. Załóżmy, że nie chciałabyś być ze mną, bo tu i ówdzie mam futro i w ogóle wyglądam jak pluszak. W zasadzie mógłbym dla Ciebie golić się codziennie, żeby pozbyć się kłaków, ale ani długich uszu ani ogona nie jestem w stanie uciąć. Jedynie schować, to nie to samo. O, albo taki przykład. A co, jeśli nie pasuję na kandydata, bo cierpię na chroniczną głupotę? Ile bym się nie uczył i nie mógł nauczyć, to taka trudna wada do zwalczenia od zaraz. Albo coś bardziej realnego, co trapi mnie najbardziej.
Uniósł wzrok z towarzyszki i przeniósł ciężar spojrzenia gdzieś w niewidoczny punkt. Przed sobą. Ah, jakie to trudne!
-Jeśli będąc ze mną straciłabyś część siebie, którą pragnęłabyś zachować, bo czułabyś się lepiej... nie stałbym Ci na drodze. Na przykład... nie do końca jestem obliczalny. Staram się jak mogę tego nie okazywać, lecz musisz wiedzieć, iż z dnia na dzień jest we mnie mniej i mniej człowieczeństwa. Coraz mniej tego fotografa, którego spotkałaś na jednym z festiwali cosplayowych. Poza tym mogłabyś odczuwać zdenerwowanie albo być w ciągłej gotowości, żeby w razie czego móc mnie obezwładnić, a to chyba nie o to w tym wszystkim chodzi.
Na nowo przeniósł ślepia na Lubą, na którą spojrzał z wielką determinacją, a później przełamując się i swoje rodzące się obawy - sięgnął ramieniem po Midori i objął ją pocieszająco.
-Lecz gotów byłbym na wszystko, żeby móc zmienić się na lepsze tak, abyś mogła żyć u mego boku. A ja u Twego.
Huh, mocne to winko, skoro tak uderzyło do głowy, że tak wylało się z niego wszystko, co zadręczało go przed wyznaniem miłości łowczyni. Sama spowiedź przed Ukochaną była zbawienna, aczkolwiek obawiał się teraz, że Midori za bardzo przejmie się słowami Volta. Oj, żeby nie zadręczył ją wyrzutami czy coś w tym stylu. Czasami żałował, że nie potrafił owijać w bawełnę. Nie umiał za bardzo kłamać, zresztą Yukari zna go na tyle, że przejrzałaby go w trymiga.
-Ekhm, to... za nasze zdrowie.
Spróbował odrobinę niezręcznie zmienić temat chwytając ręką za kieliszek i unosząc do góry szkliwo. W zasadzie nie wiedział, co powinien zrobić w tej sytuacji. Może nie tyle był przestraszony, co zdenerwowany, że powiedział coś nie tak. Coś za dużo albo w taki sposób, że Złotooka nie zechce dać mu nawet szansy. Ale i tak będzie ją kochać, nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Czw Cze 27, 2019 11:55 pm

Oczy wbite w mężczyznę, gdy rozwijał coraz to bardziej własną wypowiedź, zdradzały jedynie całkowitą niewinność. Nie wydobyła z siebie ani jednego dźwięku, by nie przeszkodzić mu w wywodzie na zadane przez nią kwestie. Możliwe, że to nie byłby odpowiedni czas na takie pytania, ale... Wyszło jak wyszło. Słowa wydobyły się z jej ust, więc pozostawały dwa rozwiązania. Wykręcić się albo odpowiedzieć na nie. Mimo wszystko, to co usłyszała... wydawało się jej być na swój sposób bardzo smutne.
- Ne, Zyuu... Nie walcz z tym sam - w końcu zabrała z niego wzrok. - Nie wszystko da się zrobić samego, a prościej zaradzić na to we dwójkę - to co spotkało blondyna... było wystarczająco nienaturalne, by podświadomie wypierała to z głowy. Czarnowłosa w tym momencie uświadomiła sobie, że nie może ignorować "uszatego" problemu. Cokolwiek go spotkało lub też, kimkolwiek była ta osoba, która to wywołała... wiedziała, co czyni? Czy była zdrowa na umyśle? I co ważniejsze... jak. Jak sprawiła, że powstało coś tak nienaturalnego jak połączenie człowieka ze zwierzęciem?
I co ważniejsze, czy potrafiłaby to odwrócić?
- Zamieniasz się całkowicie w zwierzę? - spytała się go cicho. Może to rodzaj klątwy? Natrafił na jakąś magię... chociaż nie. Gdyby o to chodziło, wydaje mi się, ze powiedziałby coś od razu. - Zyuu, pamiętaj. Nie jestem aż tak słaba, na jaką wyglądam. I fizycznie, i psychicznie. Więc nie musisz się z problemami zamykać w sobie - Wiem, że coś ukrywa. Prawdziwą przyczynę tego stanu... Musi czy obawia się, że zrobię coś głupiego? - westchnęła w duchu, zaczynając się bawić kosmykiem włosów. Uśmiechnęła się mimowolnie.
- Głuptasek Zyuu - zachichotała cicho. - Gdyby mi to przeszkadzało, nie utrzymywałabym tak długo tej znajomości - zauważyła spokojnie Midori. Czując, że ją obejmuje, odruchowo zarumieniła się, ale nie uciekła. Mimochodem przylgnęła lekko do jego boku. - Ale tak na poważnie... Próbuj z tym walczyć. Nie jesteś zwierzęciem. Jesteś sobą. Zyuu. Zdominuj to, co próbuje przejąć nad tobą kontrolę - cicho czknęła. Nie wiedziała, co mogła mu jeszcze powiedzieć na ten temat. Możliwe właśnie, że mogliby spróbować rozwiązać ten problem... chociaż do tego pierwszym krokiem byłaby rozmowa... No raczej.
Uniosła niemrawo kieliszek, wymamrotała podobne dwa słowa co chłopak i wypiła powoli napój, aż do samego dna. Zaraz potem odłożyła naczynie na stolik i oparła się wygodnie o kanapę.
- Dziękuję, że podzieliłeś się ze mną swoimi myślami - wyszeptała jeszcze. - Mam nadzieję... Że to wszystko ułoży się dobrze... - uniosła dłoń i przetarła oko. - Naprawdę mi ciężko... Odpowiedzieć na to wszystko od razu... Chociaż... - urwała na moment, myśląc nad tym wszystkim. - Warto chyba dać trochę czasu... By zobaczyć, jak się rozwinie... Iiii... Chooodź tu... daj się wygłaskać... - pokręciła głową. - Co ja teraz wygaduję - zasłoniła dłońmi twarz, nieco zmieszana własnymi słowami. - N-nie przejmuj się. Nic nie było. Iiii... Jak się czujesz teraz? - zagadnęła go niemrawo.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Gość Sob Lip 27, 2019 6:32 pm

Z tego miejsca przepraszam za tak długą i dużą zwłokę D:

Starał się utrzymywać kontakt wzrokowy, ale peszył się przy zwierzaniu się z przemyśleń. Midori przyglądała się z ciekawością, nie ponaglająco, mimo wszystko trudno przyznawać się do swoich słabości, a kilka ich miał. I to nie wtedy, kiedy chciałby, aby Yukari była jego dziewczyną, bo miłością życia już jest. Wiedział, że nawet jeśli ich ścieżki nie połączą się tak jak wymarzyłaby Hybryda, to i tak nie przestanie adorować ją większymi uczuciami od przyjaźni. Gdyby miała chłopaka, musiałby to jakoś pogodzić - albo rozszarpać konkurenta na strzępy, hehe.
W każdym razie doceniał Złotooką, że nie odrzuciła jego serca, że przemyśli to wszystko na spokojnie, ale najbardziej za to, że wysłuchała go i zechce wesprzeć go na hybrydowej drodze życia. Postanowił być z nią szczery, lecz dla jej dobra nie zdradzi nigdy, kto przyczynił się do jego zmiany. Chciał uchronić ją od podobnego, jak nie gorszego ze względu na profesję, losu. Może teraz siedzieli sobie spokojnie i wtuleni do siebie na kanapie, tylko co będzie, jak Pan upomni się o niego? Albo znów dostanie ataku? Pocieszające słowa Midori uspokajały go, starał się przestać już użalać się nad sobą i zdecydowanie walczyć z postępującą degradacją ludzkich zachowań. Uśmiechnął się lekko, by odciążyć serce i umysł towarzyszki.
-Razem raźniej... -dopowiedział patrząc się już w oczy współlokatorki- ...już tak wiele mi pomogłaś, aż głupio prosić o więcej.
Serio, nie było nic gorszego niż poczucie, że masz u kogoś długi, nawet jeśli Dobroczyńca tak nie uważa. W dodatku gdy ta pomoc naprawdę jest potrzebna i będzie dalej, dopóki nie skończy się kurs adaptacji. Czy to w ogóle możliwe? Nie, dość pesymistycznego myślenia! Midori nie pokocha wiecznego smutasa i egoisty! Ale kiedy trzeba być poważnym, to zachowywał się poważnie.
-Nie, nie przemieniam się całkowicie we zwierzę -wyjaśniał Yukari z domieszką stresu w głosie, choć rozumiał jej obawy; przecież nie przepadała za psami, a i te geny miał w sobie- Co najwyżej rosną mi dłuższe zęby i pazury, ale nie zmieniam się w psa czy kota, jeśli to miałaś na myśli.
Rozmówczyni chyba wyczuła jego zdenerwowanie, bo Midori przyległa do niego bardziej i mówiła, że gdyby nie chciała utrzymywać znajomości, to nie rozmawialiby teraz ani nic z tych rzeczy. Była wdzięczna, że powiedział tak wiele o czymś przechodzącym ludzkie pojęcie, choć pewnie wiedziała, że Zyuu albo nie mógł albo nie potrafił powiedzieć więcej o swojej przemianie. Nie wszystko da się opisać słowami. Dała mu nie lada motywację do walki o swoją ludzką formę, i choć milczał głęboko, to wziął jej słowa do serca i ostatecznie przytaknął. Sobie i Jej.
Jego milczenie przerwały kolejne słowa Midori, która zaczynała troszkę plątać się w rozmowie. Chyba była już całkowicie zmieszana i dobita dzisiejszymi zdarzeniami, musiała to na spokojnie przemyśleć. Z drugiej strony zaakceptowała odmienność Volta do tego stopnia, że zaproponowała coś nieoczekiwanego. Łowczyni, która bała się psów, pogłaskałaby hybrydą mieszankę! Z początku mrugnął kilka razy oczyma zdziwiony i zmieszany, ale jej próby wycofania się z tego pomysłu i zmiana tematu sprawiły, że uspokoił się i złagodniał niemal od razu na twarzy.
-Czuję się rozbawiony, Yukari-chan -rzekł szczerząc lekko kiełki i mrużąc oczy- Tak, tak, dam się wygłaskać, ale najpierw...
To powiedziawszy wstał powoli z mebla i specjalnie sięgnął ręką, by wczepić palce w bujne włosy Midori i poczochrać ją po głowie cicho chichocząc.
-...ja Cię potarmoszę, a zaraz przekąsimy coś i oglądając telewizję odpoczniemy od tamtego tematu. Poszukaj czegoś fajnego w telewizji.
Jeszcze przez kilka sekund nie dał dziewczynie spokoju z czochrańcem, aż zabrał rękę i obróciwszy się pobiegł długimi susłami do kuchni, by przypadkiem przyjaciółka nie chciała się mścić przed seansem na kanapie. Nim zabrał się za robienie przekąsek, odkręcił kran i wpakował łeb pod zimną wodę. Zdecydowanie było mu gorąco po tym wszystkim, a tak to odrobinę ochłodził się. Otrzepał łbem, by strącić z włosów i długich uszu nadmiar wody i zaczął grzebać w lodówce. Zdecydował się zrobić sałatkę z owoców w dużej misce, wyjął jedną mniejszą i łyżkę, a samemu nalał wody do szklanki i zanurzył w nim kilka owoców. Musiał na nowo nauczyć się jeść jak człowiek, lecz powoli. Zabrał to wszystko do salonu i postawił na stoliczku przy kanapie. Na pytające spojrzenie rzucone w kierunku szklanki z wodą i owocami uśmiechnął się niemrawo.
-To tak na teraz, jutro normalna dietę.
Przysiadł do przyjaciółki i okrył ją kocem, gdy poprosiła. Jemu było za gorąco, zdecydowanie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Midori Wto Lip 30, 2019 4:31 pm

Potarła głowę, naburmuszając się nieco.
- Ale ja nie jestem do głaskania przez Zyuu - odpowiedziała mu, nadymając się na krótki moment. - Ja jestem do głaskania Zyuu - wypuściła cicho powietrze, odprowadzając go wzrokiem. - Trzymam za słowo! - zawołał za nim, próbując obiema dłońmi jakoś ułożyć włosy. Nie dostała szansy, by próbować się odwdzięczyć za ten wyczyn. Jakoś tak niespecjalnie miała chęć, by wstać i gonić hybrydę, żądając zarazem rewanżu. Za to skuliła się nieco na kanapie i patrzyła na ekran. To, co wybrała do oglądania, było najwyraźniej jakimś filmem akcji, jednak nie była do końca tego pewna. Nie sprawdziła również tytułu, jedynie oglądając to... teoretycznie. Duchowo była myślami gdzie indziej. Nie potrafiła przestać myśleć o tym, co działo się z jej współlokatorem i co mogłoby być przyczyną tego stanu. Gdyby to był wampir, mogłaby zwalić to na niekontrolowanie mocy, ale...
... Zyuu był przecież człowiekiem.
Jako łowca wampirów, potrafiła rozpoznać nieśmiertelnych bardzo szybko. I to właśnie powodowało, że nie mogła znaleźć drogi na skróty, odpowiedzi, którą mogłaby uznać, że wszystko jest w porządku. Potarła policzek, próbując to przeanalizować na spokojnie. Czy byłaby zdolna sama odnaleźć rozwiązanie? Mała szansa. Najlepiej byłoby dowiedzieć się od kogo... ale kogo? Gdzie znajdowała się ta jedna, idealna osoba, która nakierowałaby ją na sprawę? Albo chociaż dała punkt zaczepienia?
Wampiry. Któryś coś wie. Który? Jaki? Gdzie? - odpowiedź na tą kwestię była prosta, ale zarazem komplikowała wszystko. - Muszę to na spokojnie przemyśleć, jak się wyśpię. Nie mogę tego pozostawić samemu sobie. Jeśli nie pomoże mi jedna osoba, spróbuję z drugą. Gdzieś będzie coś... czego będę mogła się chwycić i rozwiązać sprawę.
Podniosła głowę, spoglądając na powracającego chłopaka. Uniosła lekko kąciki ust.
- Nocna kąpiel? - zagadnęła go. Postanowiła nie mówić na głos swoich myśli. Kobieca intuicja podpowiadała jej, że blondyn będzie próbować ją trzymać od sprawy z daleka, z znanych tylko sobie przyczyn. - I pewnie, pewnie. Spróbuję coś na wtedy ugotować - obiecała mu, spoglądając na przyniesione jedzenie, po czym ponownie spojrzała na ekran.
Wymamrotała coś jeszcze o kocu, by zaraz potem poczuć go na ciele. Skuliła się w nim, opierając się o ramię Zyuu... Zagadnięcie jej w tym momencie kończyło się ciszą jako odpowiedź. Oddech Yukari stał się o wiele spokojniejszy, a zamknięte oczy wskazywały jedynie na jedno - zasnęła w pewnym momencie.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Mieszkanie Midori - Page 5 Empty Re: Mieszkanie Midori

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics
» Midori
» Midori
» Midori
» Midori
» Midori

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach