Zrujnowany park

Strona 12 z 19 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 15 ... 19  Next

Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Sie 04, 2015 2:10 pm

Kawałek po kawałku. Z ust takiej optymistki jaką była Demi, brzmiało to niebywale prosto. W rzeczywistości wszystko należało do bardziej skomplikowanej sprawy, zwłaszcza w przypadku Natsuki, która nie otrzymała od życia żadnego z zagubionych elementów. Wiedziała, że czeka ją nie łatwa układanka, jednak jak na razie była z pustymi rękoma. Niejednokrotnie próbowała znaleźć choć skrawek swej przeszłości, wszelkie próby spełzły na niczym. Co takiego robiła źle? Zawsze zaczynała swoje poszukiwania od miejsca, gdzie rozpoczęła swoje drugie życie. Ani razu wybrzeże nie rzuciło światła na jej sprawę. Czyżby była przeklęta? Miała do końca swoich dni nie zdawać sobie sprawy z tego, kim tak naprawdę jest?
– Problem jest taki, że przez cały ten czas, nie otrzymałam nawet jednego elementu. Już kilka lat krążę z pustymi rękami. Miejsce, które pamiętam jako pierwsze nie dostarcza mi odpowiedzi, a ja nie wiem nawet gdzie mam jeszcze szukać – wyznała niechętnie.
Pustka. Cały czas w swej głowie miała pustkę, zapełnianą jedynie coraz większą masą pytań i niejasności. Zero odpowiedzi czy poszlak, które mogłyby pomóc jej w tej nieprzyjemnej sprawie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że czuła, iż została z problemem całkiem sama. Nie wiedziała kogo jeszcze mogłaby poprosić o ugryzienie. Shiro był jedyną nadzieją dla zielonowłosej, ale odmówił. Nie chciała więcej naciskać w tej sprawie. Oczy siedemnastolatki ponownie skupiły się na kobiecie, gdy w końcu zdała sobie sprawę, że mogłaby pomóc Demetrii, wystarczyłoby ugryzienie i wypicie odrobiny krwi. Fakt, obrazy byłyby przypadkowe, ale zawsze istniała możliwość, że natrafiłoby się na te zapomniane fragmenty, chociaż… Co jeśli to tak nie działa? Co jeśli taki wampir zobaczyłby tylko to, co pamięta sama ofiara? Wtedy skrzywdziłaby kobietę, czego nie chciała. Nie zamierzała być potworem, dlatego dość szybko pozbyła się tego pomysłu.
– Trzymam cię za słowo – zawołała już z szerokim uśmiechem, nie chowała urazy.
Ponura atmosfera jaka zapanowała pomiędzy tymi dwiema paniami, powoli zanikała. Dziewczyna obserwowała swoją rozmówczynię z niezwykle przyjaznym wyrazem twarzy, jak gdyby nic nieprzyjemnego nie miało tutaj miejsca. Wyglądała tak jakby zapomniała o nieprzyjemnym dla niej uścisku.
– Dziękuję – odparła niezwykle szczerze. – Niewiele osób potrafi mnie zrozumieć pod tym względem. Szczerze mówiąc, jesteś pierwszą, której się to udało.
Nie kłamała, nawet Shiro nie pojmował jej zachowania, a może najzwyczajniej w świecie nie potrafił tego zaakceptować? Tak czy inaczej czuła się niezrozumiana. Im dłużej zastanawiała się nad sprawą Shiro, powoli dochodziła do wniosku, że są od siebie znacznie dalej. Bolało ją to. Niezrozumienie, brak zaufania i złamanie obietnicy… Czyżby chłopak naprawdę był jej przyjacielem? Może przez cały ten czas karmił ją kłamstwami? Nie chciała przyjąć tego do wiadomości, zwłaszcza że był znacznie cenniejszy niż sama przypuszczała. Kochała go, taka była prawda.
– Ile to będzie kosztować? – zapytała. – To znaczy ta nauka.
Cóż, jak na razie nie miała zbyt dużo pieniędzy, w końcu większość czasu spędzała w akademii, jednakże była gotowa poszukać pracy, aby móc zapłacić za lekcje. Mogła dorabiać na roznoszeniu ulotek lub pomagać w restauracjach przy zmywaniu naczyń. Nie było z tym problemu, prawdziwe schody zaczynały się w samym znalezieniu pracy, nie w wykonywanych zajęciach.
Dziewczyna wpisała numer i tak jak życzyła sobie tego Demetria, wysłała wiadomość ze swoim imieniem, bo co więcej miała napisać?
– Proszę – powiedziała z szerokim uśmiechem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Sie 04, 2015 4:29 pm

- Natsuki, to będzie za darmo nie musisz nic płacić.
Tym razem stwierdziła, że nie będzie potrzebowała od niej zapłaty to podziękowanie za to co dla niej zrobiła chociaż tyle mogła zrobić. Posłała jej delikatny uśmiech aby nie musiała się już o nic martwić. Na nią chyba już pora tak na prawdę, powinna się zbierać już w swoim kierunku i nie chciała zatrzymywać Natsuki. Poczuła jak telefon jej wibruje więc wyjęła go i odczytała sama od Natsuki po czym zaśmiała się zapisując jej numer telefonu i chowając go spowrotem do torby.
-Na mnie już pora Natsuki. Arigatou jeszcze raz za pomoc i proszę odezwij się gdy będzie miała czas na pierwszą lekcję.
Ukłoniła się delikatnie w jej stronę i odwróciła się powoli idąc już w bardziej właściwym kierunku lecz odwróciła się jeszcze na moment aby spojrzeć na nią, uniosła dłoń i palcami delikatnie pomachała jej na do widzenia z uśmiechem na twarzy. Miała nadzieję, że odezwie się do niej i nie będzie to ich ostatnie spotkanie. W końcu odwróciła się do przodu i ruszyła przed siebie zastanawiając się co może ją spotkać po drodze miłego lub coś innego bo los bywa zaskakujący. W końcu udało jej się wyjść z parku i udała się w dalszą drogę, mając nadzieje, że Natsuki odnajdzie swoje dawne ja.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Pią Sie 07, 2015 10:56 am

Dziewczyna odprowadzała odchodzącą kobietę wzrokiem, zastanawiając się nad tym, czy puszczenie jej samej było dobrym pomysłem zwłaszcza, że ta nie miała bladego pojęcia w którą stronę się udać. Ten dość nieprzyjemny fakt tylko zaniepokoiło młodą wampirzycę. Westchnęła głęboko, gdy chuda osóbka zniknęła z pola widzenia i sama zaczęła kroczyć przez park w stronę wyjścia. Kopnęła jedną z porozrzucanych dookoła puszek, zastanawiając się nad sprawą z Shiro. W swoim zakochanym sercu wyczuwała narastający lęk, obawiała się bowiem, że przyjaźń stworzona przez chłopaka tak naprawdę nigdy nie istniała. Ufała mu bezgranicznie, choć sam nieśmiertelny nie potrafił tego odwzajemnić. Jego zachowanie sprawiło, że siedemnastolatka coraz częściej rozmyślała na temat ich znajomości i im dłużej to robiła, tym bardziej dochodziła do przykrego wniosku, że więcej ich dzieli niż łączy.
Pochwyciła do ręki swój telefon i w milczeniu zaczęła przyglądała się wygaszonemu ekranowi. Miała zamiar zadzwonić do rudowłosego, tylko czy przyjaciel odbierze? Z całą pewnością miał ważniejsze sprawy na głowie i nie miałby czasu na jakąkolwiek rozmowę. W końcu po raz pierwszy od dłuższego przebywali z dala od siebie. Kolejne ciche westchnienie przyniosło do głowy wampirzycy wspomnienie z jej pokoju, wraz z dość przykrym rozczarowaniem. Złamana obietnica Shiro zabolała ją ponownie, prawie tak mocno jak tamtego dnia. Czyżby ich przyjaźń powoli zaczynała się kruszyć, a przyczyną całej tej katastrofy stało się nieco silniejsze uczucie? Być może. Miłość niejednokrotnie podzieliła przyjaciół. Na pozór miłe i przyjemne uczucie, powoli wyniszczało to, co tak naprawdę było piękne.
– Może przesadzam – mruknęła sama do siebie.
Dość szybko przeskoczyła z zachowania nieśmiertelnego na swoje. Innych zawsze łatwiej jest oskarżać, ale czy w tej sprawie winowajcą był tylko i wyłącznie chłopak? Siedemnastolatka po wielu refleksjach zrozumiała, że mogła działać egoistycznie, oczekując od niego zbyt wiele. W końcu Shiro nie podzielił się z nią swoją przeszłością, która niewątpliwie była tak potworna, że zrobiłby wszystko, by tylko wymazać ten strzępek historii ze swojej pamięci. A co jeśli picie krwi tylko by go skrzywdziło? Wcześniej nie raczyła się nad tym nawet zastanawiać, skupiając się wyłącznie na swoim „ja”. To, co mógł poczuć chłopak nie miało dla niej większego znaczenia. Czy tak właśnie zachowuje się prawdziwy przyjaciel? Oczywiście, że nie. Dziewczyna cały czas starała się oczernić chłopaka, nie myśląc nawet o sobie, choć to jej zachowanie było karygodne. Dał słowo, ale złamał obietnicę, tak właśnie postrzegała całą tą sprawę, nie starając się go nawet zrozumieć. Czyżby wampir miał słuszność, nie ufając zielonowłosej?
Natsuki po raz kolejny wyżyła się na leżącej puszce, którą tym razem kopnęła niebywale wysoko. Śmieć uderzył o drzewo wydając z siebie metaliczny odgłos i próbując zatoczyć półkole, zatrzymał się na nieskoszonej trawie. Nic tu po niej. Wampirzyca nie widziała sensu, by dłużej przebywać w slumsach, miała zadanie do wykonania. Mimo wszystko powoli zaczynała wątpić w to, że kiedykolwiek odzyska swoje utracone wspomnienia. Choć bardzo chciała zająć swój umysł myślami nie dotyczącymi Shiro, nie udało jej się. Znów trafił na główny plan rozważań siedemnastolatki, tym razem powiązany z samą historią młódki. W końcu mógł odmówić ugryzienia bo bał się, że ją straci jeśli tylko ta odzyska swoją przeszłość. To ponure wyobrażenie wywołało na ciele spacerującej potworny dreszcz. A co jeśli poznanie swojego prawdziwego „ja” sprawi, że wampirzyca przestanie poznawać samą siebie? Nie chciała do tego dopuścić. Natsuki to Natsuki, nic tego nie zmieni. Z myślami krążącymi wokół tej jednej, wyjątkowej dla niej osoby, opuściła to nieprzyjemne miejsce, jakim był ten park.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Wrz 13, 2015 9:02 pm

Szalona blondyneczka cudem uniknęła kajdanek i wycieczki do oświaty. Chwilowo odetchnęła z ulgą kiedy udało się jej wymknąć z budynku. Co prawda zostawiła tam swojego Pana D, ale jak głupi i się wtrąca w jej randki z łowcą to niech teraz pokutuje. Nieco zmęczona całą tą sytuacją wampirzyca zapuściła się głębiej w niezbyt przyjazne dla ludzi rejony. Błądziła dłuższą chwilę bez celu co jakiś czas sprawdzając czy żaden z mężczyzn za nią nie polazł. Czasem kopnęła pustą i brudną puszkę po coli czy innym gazowanym napoju uwielbianym przez ludzi, ale w końcu zapóźnić się w okolice zrujnowanego paku. Ciekawe, że kiedyś była to dzielnica spokojna i taka kolorowa, pełna życia i małych dzieci. Teraz jedynie co można tu spotkać to tarapaty, większe mniejsze, ale wciąż niebezpieczne. Oczywiście Mona się tym ani trochę nie przejmowała, jej życie po ugryzieniu całkiem się zmieniło i w pewnym sensie teraz ona sprawiała problemy innym. Lepiej aby tkwiła tu, w mroku mijając pijaną młodzież. Ach cóż za piękna noc! Idealna na mały spacerek po parku, a może będzie miała trochę szczęścia i spotka jakiś smaczny kąsek z przystojną twarzą i ładnym ciałkiem. Już się oblizała na samą myśl o jakimś młodzieniaszku odurzonym srogą dawką alkoholu czy też innej nielegalnej substancji. W każdym razie delektując się ciszą i samotnością zasiadła na resztkach ławki i obserwowała to co zwykła od dłuższego czasu nazywać domem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Pon Wrz 14, 2015 3:38 pm

Musiała w końcu wyjść na zewnątrz, odetchnąć świeżym powietrzem. Jednak zapach nie był już ten sam, był bardziej intensywny. Musiała oczywiście czekać aż słońce zajdzie żeby nie poparzyło jej delikatnej skóry. Zacisnęła pięści spoglądając przez przyciemnioną szybę małego apartamentu gdzie teraz przebywała z Angel od czasu przemiany. Nie mogła wrócić do domu, na pewno nie w takim stanie. Ona doskonale wiedziała o istnieniu istot mroku, ale jedna osoba w jej posiadłości mogła nie koniecznie być zadowolona z takiego obrotu sprawy.
- jak określa biblia współczesne dzieci mroku ? - spytała cichuteńkim głosem spoglądając jak słońce chowa się za horyzontem. Młodsza wampirzyca spojrzała na wiśnię z troską malującą się na twarzy.
- myślisz o nim ? - spytała podrywając naglę głowę wyżej i wlepiając czerwone ślepka w starszą siostrę. Cherry jedynie wyjęła telefon i napisała krótkiego sms'a. Schowała komórkę do kieszeni i podeszła do stolika na którym leżała jej broń. Wyciągnęła po nią dłoń i się zawahała na chwilę.
- teraz nie jest mi już nawet potrzebna.. - warknęła odwracając się gwałtownie w stronę drzwi. Nim jednak zrobiła krok przed siebie, poczuła jak siostrzyczka mocno łapie ją za rękę.
- to nic nie zmienia.. nie musisz z niej korzystać.. ale chociaż miej ją przy sobie.. - powiedziała zatroskanym głosikiem. Stark sięgnęła po rewolwer i sprawdziła magazynek odruchowo. Po czym wsunęła broń do kabury na prawym biodrze i wyszła z mieszkania z hukiem zamykając za sobą drzwi.

* * * * * * * *

Krążyła ciemnymi uliczkami jakby sama się prosiła o kłopoty, pech chciał że nikt jej nie zaczepiał, więc skierowała kroki w dalszą część miasta. Jeśli było miejsce w które nikt się po zmroku nie zapuszczał to park. Szła przed siebie spoglądając w ziemię, pogrążona w myślach. Jak mogło to ją spotkać, chroniła tak wiele osób a nie potrafiła ochronić własnej siostry i samej siebie. Przygryzła dolną wargę i zacisnęła pięści mocniej.
- głupia.. słaba.. bezużyteczna.. gdyby nie Kage... nawet by mnie tu nie było... - mruczała pod nosem wściekła sama na siebie. Do tego ta krew którą musiała pić żeby jej nie odwaliło. Na szczęście Kruk zaopatrzył ją w kilka małych woreczków z krwią dawców. Fakt że był lekarzem miało swoje plusy, wzdrygnęła się na myśl że prawie zatopiła kły w szyi wspomnianego wyżej wampira. Trochę się zagalopowała i nawet nie spostrzegła gdy wylądowała na jakimś istnym 'zadupiu'. Oczom ukazała się zniszczona fontanna która już dawno wyschła z braku wody a gdzieniegdzie dało się dostrzec plamy krwi. Zatkała nos czując intensywnie zapach, którego jako człowiek by nie wyczuła. Nie chciała tu teraz być, to miejsce przyprawiało ją o mdłości. Skręciła w lewo od fontanny przyspieszając kroku i nagle stanęła jak wryta. W oddali rzuciła jej się w oczu kobieca sylwetka, ale nie to ją zaskoczyło. Pachniała prawie jak Angel, zapach nie należał do człowieka. Więc to musiała być wampirzyca, taka sama jak ona. Nie ruszyła się z miejsca, tylko stała tam wpatrując się w nią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Wrz 15, 2015 9:15 pm

Zadupie ma to do siebie, ze zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał zaczepić i zrobić kuku. To jednak było raczej dla słodkiej Wisienki dość oczywiste. Jeżeli specjalnie szukała zwady  to kierowała się w dobrą stronę. Slumsy i opuszczony park jest dla takich odważnych osób idealnym miejscem. Nie wiadomo czy w krzakach nie czai się jakiś zwyrol, ćpun gwałciciel czy może po prostu inny wampir. W tym świecie nie było zasady, ze nie rusza się swoich. Wręcz przeciwnie nawet. Wampiry sobie nawzajem potrafiły robić gorsze rzeczy niż ludziom. I to było przykre. Na szczęście czy też nie, Czery pojawiła się w zasięgu wzroku Mony. Zapach pijawki tej samej krwi spowodował, ze blondynką uśmiechnęła się szeroko. 
- No to będzie zabawa. - Szepnęła sama do siebie, klasnęła nawet w dłonie uratowana jak małe dziecko. Szeroki uśmiech przykleił się do jej buźki kiedy podnosiła tyłek z ławki. Powolutku szła w stronę wampirzej siostry. Desdemona nie wyglądała na kogoś groźnego, jak już to raczej pieprzniętego. Jej jasne włosy z kolorowymi końcówkami wyglądały dość groteskowo na tle ciemnego i zrujnowanego parku. Rumiane poliki na bladym lipcu dawały do myślenia, że jest jak porcelanowa laleczka jakiegoś ostro pory tego zwyrola. I w rzeczy samej, takim właśnie gostkiem był Pan D. Nie był normalny, a Mona nie ważne jak bardzo by tego nie chciała należała do niego ciałem i duchem i nie było odwrotu.
- Witam piękna panią. - Przywitała się wesołym głosikiem zatrzymując się kilka kroków przed młodą wampirzyca. Wszak Mona miała więcej doświadczenia w byciu bestyjką. Blondi oblukała ją ukradkiem zastanawiając się czy dla Hansa będzie dobra i czy Charlie byłby zadowolony z takiego towaru.
- Zgubiło się dziewczę?- O tak zagadnęła ją, jakoś trzeba zyskać czas na ogarnięcie sytuacji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Czw Wrz 17, 2015 6:15 pm

Stała w miejscu nie ruszając się, spokojnie oddychała śledząc każdy najdrobniejszy ruch kobiety idącej w jej kierunku. Była zaskoczona jak zmysł wzroku jej się poprawił, widziała o wieeeeeeel więcej niż wcześniej. Ruch nawet wydawał zbyt wolny, tak samo ludzie których mijała. Miała wrażenie że niektórzy z nich byli istnymi flegmatykami. Potrząsnęła głową, dłoń jej drgnęła mimowolnie. Żaden wampir spotkany na jej drodze do agresorów nie należał, no do czasu spotkania z Suboshim. W końcu zobaczyła na własne oczy do jak podłych należeli ci z jego gatunku. Ale wśród ludzi też nie było samych perełek, zdawała sobie z tego doskonale sprawę. Równie dobrze mogła tu trafić na jakiegoś popapranego zboczeńca i bez namysłu by wpakowała łajdakowi kulkę między oczy.
- to że jestem zagubiona nie znaczy że nie wiem gdzie jestem.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Stała dość blisko niej, więc Cherry zlustrowała dyskretnie postać dziewczyny, wyglądała na podobną wiekiem, może starsza albo młodsza o rok.. może nawet o dwa. Złote oczy wlepiły się w jej jasne tęczówki. Nastała cisza pomiędzy dziewczynami do puki Stark nie postanowiła w końcu zapytać.
- od dawna jesteś wampirem ... ? - przecież obie się czuły, wampiryzm nie był tematem tabu. Kto był jej panem i jak to się stało że blondi przeszła z jednej strony na drugą stronę. Może Mona była na polowaniu a może już dawno po. "Jeśli myśli że jestem łatwym celem to nie zdaje sobie sprawy w jakim błędzie się znajduje.." przeszło jej przez myśl. Zmrużyła oczka w skupieniu, może skończy się na zwykłej rozmowie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Wrz 22, 2015 7:36 am

Blondyneczka niezdarnie poprawiła kosmyk włosów, który wysmyknął się jej z jednej kitki. Jej palce plątały się w platynowych włosach. Każdy jej ruch wydawał się nieco chaotyczny i dziki. Wszak była wampirem najniższego poziomu i wcale nie od wczoraj. Jej stan trwał na tyle długo, że przejęła już wiele takich niezbyt szlachetnych gestów i tików. I to tylko kwestia czasu, a całkiem zatraci się w zwierzęcej naturze.
- Ach tak...- Mruczała do siebie pod nosem w odpowiedzi. Niby Mona słuchała co ma jej do powiedzenia Cherry, a z drugiej strony była pogrążona we własnych myślach. Jej świat coraz bardziej się kurczył. Dłoń z włosów przeniosła na policzek, który podrapała robiąc przy tym dość śmieszną minę.
- Od dawna... biorąc pod uwagę ludzkie myślenie. Dla wampira moje marny życie byłoby jak jeden dzień.- Wzruszyła ramionami, świdrując ją jasnymi oczkami, jej uśmiech nie schodził z twarzy, wręcz przeciwnie powiększał się z każdą chwilą.
- Kilka miesięcy, prawie rok. Czuje jednak, że koniec mówi jest bliski, jeszcze chwila...- Zbliżyła się do towarzyszki aby ściszyć głos. - Ta bestia mnie całkiem pochłonie. -Pociągnęła nagle nosem i wcale nie wąchała ślicznej młodej wampirzycy. W powietrzu wyczuwało się coś jeszcze. Słodki zapach dziecięcej krwi. Pannie Fraser oczka zalśniły szkarłatem, a kły niemal automatycznie zostały obnażone. Dopiero po chwili dało się usłyszeć cichutki szloch dziewczynki.
- Kolację podano!- Blondynka minęła nową koleżankę i szła powoli w stroną źródła dźwięku. Nie było to daleko, wręcz przeciwnie, za fontanną i krzaczkiem. Małe dziewczę wyglądało na około 8 lat, miała na sobie brudną i znoszoną różową sukienkę i za duże buty. Nie było to dziecko z dobrego domu, tylko jakiegoś ćpuna czy pijaczka, który mieszkał w którymś z tych rozwalających się ruder. Des uważnie obserwowała, brudną i zapłakaną twarz dziecka. Wcale jej nie współczuła, już dawno takie uczucia w niej umarły, ale i tak miała zamiar skrócić jej cierpienia, bo w końcu kolacja nie może się marnować.
- Ej, Nowa, chcesz trochę?- Zwróciła się w stronę Panny Stark z wesołym uśmiechem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Pon Wrz 28, 2015 12:40 pm

Palce lewej dłoni drgnęły na jej odpowiedź. Cherry się skrzywiła widząc jak dziewczyna na zdrową umysłowo nie wygląda. Nerwowe tiki sprawiły że aż jej się niedobrze zrobiło na myśl o staniu się takim czymś. "Mogłam tego uniknąć.. mogłam wypić krew Kage puki miał w sobie resztki Suboshiego.. ale wtedy nie byłoby odwrotu.." przeszło jej przez myśl. Obrzydzał ją głód krwi ale siła którą teraz miała i zwinność były cholernie kuszącym bonusem. Wzrok się wyostrzył w ciemnościach widziała równie dobrze jak w za dnia gdy jeszcze była człowiekiem. Drobne detale których by u wampirzycy nie dostrzegła wcześniej, teraz rzucały się w oczy. Nie tyko oczy ale i pozostałe zmysły były teraz czułe. Również ona wyczuła świeżą krew, na co aż się wzdrygnęła. Reakcja Mony sprawiła że Stark sięgnęła błyskawicznie po rewolwer mierząc w tył głowy blondynki.
- ani kroku dalej.. ! - warknęła groźnym tonem. Szloch dziecka sprawiał że żołądek jej się skurczył, ale zacisnęła jedynie dłoń mocniej na broni. Zaczęła iść powoli w stronę kobiety i jej uroczego posiłku. Druga pięść zacisnęła się mocniej, kostki aż pobladły.
- tknij ją a klnę się na wszystko co mi znane że w jednym kawałku stąd nie wyjdziesz... ! - wysyczała, czuła jak krew się w niej gotowała. "To przecież dziecko na litość boską... !!! Małe, wystraszone dziecko.." przeszło jej przez myśl. Ale po wampirzycy widać było że nie ma to zbytniego znaczenia dla niej. Śmiała jeszcze proponować Cherry jakąś część swojej zdobyczy. Tym już przegięła, chodź gniew brał górę to rozum miał najwięcej do powiedzenia w tej chwili. Pani ochroniarz daleko było do bezmyślnego rzucania się na wroga. To ona wolała prowadzić walkę po swojemu "Jest jak wygłodniała bestia.. mam szansę nią pokierować.." przeszło jej przez myśl.
- uciekaj.. ona chce cię pożreć.. !!! - wrzasnęła do dziewczynki. Oczywiście że chciała wystraszyć małego bachora, przecież ruchomy cel łatwą zdobyczą nie jest. No chyba że ma się lata doświadczenia w strzelaniu i dobry rewolwer w ręku. Strak była gotowa pociągnąć za spust jeśli Mona zapragnie rzucić się na małą, bądź też w pogoń za nią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Sro Wrz 30, 2015 7:04 am

Co prawda to prawda. Desde miała wiele nerwowych tików, których już nie umiała opanować. I tak całkiem długo się przed tym broniła i dawała sobie radę. Niestety kiedyś zawsze przychodzi kres. Opada się z sił, a prawdziwa dzika natura wypływa na wierz. Broniła się prawie rok, może pociągnie jeszcze jakiś czas, a może nie. Może dzisiejsze zmiany na niebie zmienią wszystko?
Wampirzyca stanęła jak wryta i powoli odwróciła się w stronę swojej towarzyszki.
- Co kurwa?- Uniosła jedną brew w geście zdziwienia i niedowierzania. Pokręciła głową na boki, była zniesmaczona zachowaniem młodej jeszcze nie znającej życia wampirzycy. Chwilę stała tak zastanawiając się cóż ma teraz uczynić z tą jakże niefartowną sytuacją. Nie miała zamiaru ukrywać, że jest głodna i w rej chwili dość rozdrażniona. Wpływ czerwonego księżyca, który górował nad całym miastem dawał o sobie znać. Jej żądza krwi była większa niż normalnie.
- Ty głupia babo! Jakbyś jeszcze tego nie wiedziała to jesteś jebaną krwiożerczą bestią, musisz coś jeść.- Warknęła w stronę Cherry i zrobiła w jej stronę dwa powolne i leniwe kroki. Może i Des świrowała, ale widziała w dłoni kobiety broń i wiedziała jak to się może skończyć jak się na nią rzuci od tak.
- Tabletki krwi, którymi zaraz mi się będziesz tłumaczyć nic Ci nie dadzą, to rozwiązanie chwilowe. - Stąpała spokojnie, powoli i była coraz bliżej wampirzycy.
- Świeża krew to jest to czego Ci trzeba....- Nagle zatrzymała się w pół korku i zaczęła szaleńczo rozdrapywać skórę na nadgarstku, oczywiście używając do tego własny pazurów. Pierwsze krople krwi pojawiły się dość szybko, a Mona wyciągnęła do niej rękę. Na dziecko już nie zwracała uwagi, dorwie je, albo inne jakimś innym razem. Ma większy problem na głowie - Cherry.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Sro Wrz 30, 2015 12:42 pm

Groźba pomogła i Mona się zatrzymała niemal że automatycznie. Na całe szczęście dla niej, chodź jak długo potrwa to szczęście w tym wypadku. Zirytowana kobieta dała upust wściekłości pokazując Stark jak bardzo może się stać niebezpieczna. Niezrównoważone istoty nie znały strachu a to mnożyło tylko problemy. Na wzmiankę o tym że sama Wiśnia również jest krwiożerczą bestią, broń trzymana w dłoni wystrzeliła. Oczywiście nie sama z siebie, złotooka pociągnęła bez wahania za spust. W ostatniej chwili przekierowała lufę tak aby przeleciała obok twarzy blondynki.
- nie jestem taka jak ty.. ! - syknęła zimnym tonem, brzmiała na opanowaną. Ale i na nią księżyc wpływał w jakimś stopniu. Wolna pięść się zacisnęła tak że paznokcie wbiły się w jej własną skórę. W powietrzu unosił się teraz zapach krwi nie tylko Mony. Wzmianka o tabletkach sprawiła że brew jej drgnęła. Kage coś jej o tym wspominał i zaopatrzył ją w specyfik. Poza tym dał jej też kilka woreczków dla siebie i siostry żeby jakoś sobie poradziła. Przecież Cherry prędzej odgryzie sobie obie ręce niż wbije kły w ciało drugiego człowieka, czy też wampira.
- to się nie musi tak skończyć.. ! - warknęła na młodą kobietę nadal do niej mierząc z broni.
- możesz na powrót stać się człowiekiem.. jest podobno sposób.. aby odwrócić proces wampiryzmu.. jeszcze nie jest za późno dla ciebie.. - mówiła już nieco spokojniej. Może nikt nie dał jej tej nadziei wcześniej, może po prostu nie wiedziała że może na nowo prowadzić spokojne życie.
- mogę ci pomóc.. stać się na nowo człowiekiem.. nie musimy tak żyć.. to nie nasze miejsce.. ten świat ma już swoich przedstawicieli.. to nie miejsce dla nas.. ludzie są zbyt słabi aby dźwignąć na barki taki ciężar.. - to mówiąc miała przed oczami spokojnego o łagodnym usposobieniu Kagetsu. Chodź widziała go w szale bojowym, to nadal był dla niej kimś kto kierował się rozsądkiem a nie zwierzęcym instynktem. Ona wiedziała że nigdy nie dostrzeże w nim bestii, nie ważne jak bardzo będzie się starał takową z siebie wydobyć. Przejrzała go pomimo tego jak bardzo chciał to w sobie zamaskować. Przełknęła ślinę mierząc uważnie wzrokiem Desdemone, nadal miała broń w dłoni ale nie chciała jej zabijać. Stark miała na swoim koncie nie jedno życie, żadnego nie żałowała bo pociągała za spust w słusznej sprawie. Ratowała życie swoich klientów, napastnicy musieli się liczyć z utrata żywota podczas ataku na swój cel. Ale teraz sytuacja była inna, miała przed sobą wampirzycę która szukała kłopotów. To nie był powód aby pozbawiać ją życia, gdyby zaatakowała tamto dziecko to co innego, to był instynkt. Teraz nie zagrażała nikomu poza samej pani ochroniarz, chodź Cherry nie widziała w niej zagrożenia. Arogancka, zuchwała i nieustraszona w starciu z przeciwnikiem, w sumie te elementu jej charakteru doprowadziły ją do stania się wampirem. Widocznie ten typ tak ma, ale to od blondynki zależało jak losy tej dwójki się potoczą dalej. Cherry była gotowa do walki jeśli było to nieuniknione.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Pią Paź 02, 2015 8:48 pm

Czasem dziewczę słuchało się osób trzecich, zwłaszcza jak celowały do niej z broni palnej. Głowę póki co lubiła mieć na swoim miejscu, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że już niedługo i nie będzie nawet ogarniać, że głowę kiedyś miała. Kiedy rozległ się huk, a kula o włos ominęła głowę Des, dziewczę skoczyło do Wisienki. Zrobiła tak ze dwa duże i szybkie kroki. Chwyciła ją też za nadgarstek w której dzierżyła broń. Drugą ręką starała się, a być może i chwyciła ją za ramię.
- Ty głupia cipo!- Wysyczała w złości blondynka. Księżyc i obecna sytuacja coraz bardziej wytrącała ją z równowagi. Jeszcze chwila, a i własne życie będzie miała w dość głębokim poważaniu aby nim ryzykować bez mrugnięcia okiem.
- Jesteś naiwna i głupia.- Nie docierały do niej żadne słowa, nie chciała słuchać. Dawno się już pogodziła, że jest tym kim jest. Po tak długim czasie nie miała już do czego wracać. Nie miała już niczego, tylko swoje szaleństwo i pana D. Chociaż może i nawet jego już nie było. Nie wiadomo czy się pozbierał z ruin budynku, a może ten przebrzydły łowca go dobił, albo zabrał do oświaty. Kiedy uświadomiła sobie, że naprawdę może nie mieć już niczego, oczka przybrały głęboki odcień szkarłatu. Próbowała się maksymalnie zbliżyć do Cherry, aby pochwycić jej szyjkę w swoje ostre i wygłodniałe kły. Kłapała szczękami tuż przy jej twarzy i naprawdę chciała ją dziabnąć.
-Zabrałaś mi posiłek, teraz Ty się nim staniesz!- Zaśmiała się napierając na nią całym ciałem, chciał poprowadzić do tego, że się młoda wampirzyca przewróci, ale czy się jej to uda, nie wiadomo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Sob Paź 03, 2015 3:32 pm

Desdemona oczywiście rzuciła się do szarży w kierunku swojej ofiary, na co Stark wykrzywiła usta w grymasie niezadowolenia. Widziała więcej, lepiej, każdy szczegół i ruch kobiety był wyraźny. W porównaniu z ludźmi wampiry miały sporą przewagę. Pamiętała jak Kagetsu pojawił się za nią nim zdołała coś powiedzieć. Desdemona była cholernie szybka w porównaniu z człowiekiem, ale Cherry była z nią w sumie na równi. Chodź po stronie blondynki był cały rok przyzwyczajania się do swoich zdolności, to Wisienka miała wykształcenie typowo militarne. Spore doświadczenie w walce w zwarciu i teraz ten bonus w postaci zwinności i siły wampirzej dawał nieograniczone możliwości. No przynajmniej w porównaniu z tym co miała jako człowiek. Nie mal że odruchowo przyjęła postawę gotową do walki. Ugięła lekko kolana żeby móc stawić opór napastnikowi. Zacisnęła mocniej dłoń na rewolwerze, mogła zastrzelić dziewczynę ale chciała tego robić. Kątem oka widząc jak ta szponem sięga w jej stronę spięła mięśnie i oczywiście Desdemona pochwyciła Cherry za nadgarstek ręki w której byłą broń palna. Nie mal od razu wysunęła jedną nogę w tył aby zaprzeć się o podłoże. Prawa dłoń blondynki złapała Cherry za lewe ramię, zaciskając się na nim mocno.
- nie rób tego.. - syknęła złotooka widząc jak bestia chce ją użreć. Pyszczek Desde się otworzył pokazując szereg ostrych zębisk i długich wampirzych kłów. Odruchowo spróbowała pochwycić lewą dłonią za kark aby nie dopuścić do ugryzienia. Napinając przy tym wszystkie mięśnie, nie zamierzała zostać posiłkiem wampirzycy.
- głupia.. !!! Opanuj się.. nie chcę cię zabić.. słyszysz ?! Przestań do jasnej cholery.. - warknęła Stark szamotając się ze złośliwą i natarczywą kobietą. Adrenalina krążyła po jej ciele i wszystkie doznania odbierane były ze zwiększoną siłą. Manewrowała ciałem żeby nie dać się przewrócić, lufa broni była skierowana w górę bo Mona usilnie próbowała obronić się przed ewentualną kulką. Z takiego bliskiego dystansu nawet wampirza regeneracja by jej nie pomogła.
- masz jeszcze.. szansę.. nie każ mi pociągać za spust... - syknęła i pociągnęła wystrzeliwując broń tylko po to aby może skrajnie zaskoczyć swojego przeciwnika. Po czym szybkim ruchem postanowiła obrócić prawym nadgarstkiem (z bronią) do wewnątrz swojego ciała na tyle aby zmusić drugą osobę do puszczenia z uścisku. I jeśli jej się uda to z całej siły wymierzy cios w lewy policzek, tudzież skroń kobiety.. w zależności jak się nawinie. Oczywiście dzierży w owej zaciśniętej dłoni swoją broń, której nie ma zamiaru wypuścić. Cel był taki, aby ją odepchnąć od siebie za pomocą solidnego uderzenia. Jeśli się uda to zrobi uskok w tył w celu zwiększenia dystansu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Pon Paź 05, 2015 10:02 pm

W całej tej złości straciła zmysły i racjonalne myślenie. Nie zważała na swoje bezpieczeństwo i życie. Zapach krwi jaki unosił się w powietrzu zawładnął jej umysłem. Głód i żądza były silniejsze i zamieniały Des w bestię za każdym razem kiedy tylko słodycz docierała do jej nozdrzy. Przerażające było jednak to, że pewnego dnia już nigdy nie otrząśnie się z tego cholernego transu, a głód będzie tylko coraz większy i silniejszy. Rzuciła się na nią przygniatając ją swoim ciałem. Może i była drobną kobietką, ale jej przeciwnikiem też była szczupła panna. Szanse były wyrównane. Jednak mocniejsze pchnięcie wystarczyło
- Zamknij się!- Była wściekła i głodna, kłapała zębiskami starając się dostać do szyi Wisienki. Nie reagowała na słowa, nie reagowała na nic, chciała krwi dużo krwi Chciała się obżreć. Chciała mieć wielką ucztę po Cherry chciałaby zjeść jeszcze więcej. Już się oblizywała, już wręcz czuła smak świeżej posoki. Szarpała się jednocześnie starając się broń trzymać od swojej głowy i ciała na dystans, co wcale nie było takie proste i wymagało od niej sporo wysiłku. Zwłaszcza, że przeciwniczka wcale nie chciała ustąpić, nie ułatwiała jej zadania co tylko sprawiało, że Mona była jeszcze bardziej sfrustrowana i zła. Pociągnięcie za spust i huk wystrzału nieco otumaniły wampirzycę. Co pozwoliło Cherry wyrwać się z jej uścisku i przyłożyć blondynce w twarz, a konkretnie w skroń. Uderzenie było silne, aż dziewczyna cofnęła się o krok starając się utrzymać równowagę i nie runąć na ziemię. Ten czas na pewno Stark wykorzystała do zwiększenia dystansu. Mona jednak też nie traciła czasu, jak tylko zdołała otrząsnąć się po potężnym ciosie, co nie było proste, mroczki przed oczami maiła jeszcze przez chwilę, zrobiła duży krok w stronę kobiety i zamachnęła się otwartą dłonią w stronę jej twarzy. Celem było może nie tyle co przyłożenie przeciwniczce w zadośćuczynieniu, a rozszarpanie jej skóry pazurami. Teraz musiała uważać, wiedziała, że więcej miała szans będąc w zwarciu, zwłaszcza, że Cherry dysponowała bronią palną, idealną w walce dystansowej. Jakby zużyła na nią cały magazynek nie byłoby czego zbierać.
- Chodź tu, mała plugawa zdradziecka sikso!- Wysyczała nie ustępując i starając się zbliżyć do brązowowłosej ponownie. Wyciągała w jej stronę rękę i szpony, nieudolnie chcąc pochwycić ją w swoje łapska.
- I tak Cię dopadnę, wyssę do cna, a truchło powieszę na drzewie!- Uśmiechnęła się szeroko w zadowoleniu i zachwycie nad swoim wspaniałym pomysłem. Śmiała się, głośno... a właściwie coraz głośniej. Był to śmiech szaleńca, nie było tu już nawet krzty człowieczeństwa. Przed państwem wygłodniała bestia, która postawiła wszystko na jedną kartę i rzuciła się na Stark całym ciężarem swojego ciała, nie zważając na nic, chciała ją przygnieść i sprowadzić do parteru.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Pon Paź 05, 2015 10:40 pm

Szanse pomiędzy paniami były iście wyrównane, obie były przemienione w wampiry więc miały te same bonusy do siły i szybkości. Doświadczenie w walce vs. instynkt wygłodniałej bestii. To już nie były przelewki, Cherry musiała walczyć o własne życie. Wykorzystać wszelkie błędy przeciwnika, swoje mocne strony i bez krzty litości pozbawić życia przeciwnika. Skrzywiła się na tą myśl, ale nie widziała innej opcji po zachowaniu i słowach blondynki. Próbowała przemówić jej do rozsądku ale się po prostu nie dało. Kiedy cios oderwał żądną krwi wampirzycę, Stark dała szybkiego susa w tył przygotowując się na oddanie kolejnego strzału. Niestety sfrustrowana przeciwniczka szybko się otrząsnęła i ruszyła w pogoń za wiśnią. Kątem oka dostrzegając pazury lecące w stronę jej twarzy odchyliła się, czując piekący ból na policzku. Może blondi nie zdarła jej skóry z twarzy ale pozostawiła trzy zadrapania na lewym policzku złotookiej.
- ty suko.. - warknęła czując zapach krwi nieco intensywniej, w końcu zadrapała ją do krwi. Kolejne zamachnięcie się już napotkało na opór ze strony Cherry, bo zasłoniła sie przedramieniem. Tym razem zadrapanie było głębsze i potargało jej niuch. Chodź to nie było teraz jej największe zmartwienie, widać było że Mona rzuca się desperacko całym ciałem. "Bezmyślna.. dzika.. bestia.. nie ma rady.. nie widzę innego wyjścia.." przeszło jej przez myśl zaciskając mocniej dłoń na rewolwerze.
- dałam ci wybór... chciałam pomóc.. - warknęła głośniej i zapierając się nogą o podłoże poruszyła się do przodu. Najlepszą obroną jest wszakże atak.
- nie będę się z tobą pierdolić.. - ryknęła zdeterminowana, wyprowadzając otwartą dłoń w stronę jej paszczy. Nie zamierzała jej uderzyć, broń boże. To byłoby bezsensowne, miała inny pomysł. Może by się odsłoniła za bardzo ale bez ryzyka nie było zabawy.
- taka głodna.. to żryj.. ! - warknęła próbując w rozwartą paszczę wepchnąć jej swoją dłoń, tak po chamsku bez pieszczenia się. A niech zatopi kły w lewej dłoni pani ochroniarz, ale to nie był koniec. Cherry miała zamiar wepchnąć jej wszystkie paluszki do dzioba poza kciukiem. Zamierzała uchwycić mocno jej żuchwę, napierające z całej siły ciało Desdemony przewróciło obie kobiety na ziemię. Stark uderzyła plecami o podłoże ale nie zamierzała puszczać wampirzycy. Mało tego, wpychała dłoń tak głęboko żeby bestia zaczęła się nawet i dławić. Adrenalina buzowała w żyłach i czuła jak dudniło jej w głowie. Miała wrażenie że czas zwolnił a ona sama stanęła w miejscu. Poczuła jak coś wbija sie w jej ciało ale nie potrafiła zlokalizować miejsca rany. Wydała z siebie okrzyk bólu i zagryzła mocniej szczękę po chwili. Przyłożyła od boku lufę do skroni blondynki, widząc sięgającą w stronę jej twarzy łapę wampirzycy zamknęła oczy i pociągnęła za spust.. W ostatnich chwilach nie widziała czy Desdemona się odchyliła od jej broni, czy trafiła ją czy kula ze świstem minęła cel. Ostatnie co widziała to sięgającą w jej stronę dłoń..

Kto przeżyje w tym ostatecznym starciu ?! Czy Cherry trafiła śmiertelnie swoją przeciwniczkę a może Desdemona wbiła swoje pazury w jej ciało na tyle aby zadać śmiertelną ranę.. Która z nich przeżyje.. Stark.. Fraser a może obie zginą ? To wszystko i wiele więcej w następnym poście !!! Zostańcie z nami !!! xD
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Pon Paź 05, 2015 11:36 pm

Z tym, że osoba przeszkolona z doświadczeniem zachowa zimną krew i nie będzie porywać się na głupoty. Tak jak było to w przypadku krwiożerczej, oszalałej bestii, której jest już wszystko jedno. Zew krwi był silniejszy, do Desdemony, do jej człowieczeństwa nie docierały żadne słowa. Liczył się głód i instynkt. Rzucała się i szarpała jak zwierze, w końcu nim była, a może właśnie nadszedł ten czas kiedy zatraciła się w swoim szaleństwie.
Cherry mogła swoje słowa rzucać w pustą przestrzeń, miałyby wówczas tyle samo pożytku i sensu co teraz. Niestety, dla Mony liczyło się tylko zatopienie kłów w ciele kobiety. Na oślep miotała ręką, rozdzierając szponami wszystko co napotkała na swojej drodze, chlastała do krwi, najgłębiej jak tylko mogła. I wszystko byłoby dobrze i szłoby po myśli Des, gdyby nie to, że Stark wpakowała jej do paszczy swoją dłoń. To było dopiero dla blondynki duże zaskoczenie, szkarłatne oczy, zrobiły się duże i okrągłe, bardzo zaskoczone obecnym stanem sytuacji. Jednak mimo to, kły wbijały się mocno w skórę i mięso, krew ciekła, część po ręce brązowowłosej, część ściekała do gardła Mony. Przez co wampirzyca jeszcze bardziej dławiła się i krztusiła, a to niestety sprawiło, że jej nieskoordynowane ruchy rękoma były szybkie i chaotyczne, pazurami rwała i szarpała wszystko, ubranie, skórę, włosy to co akurat podeszło. Przy upadku zaś dłoń Desde, która akurat miała rozszarpać ubranie kobiety na wysokości tali z impetem wbiła się w jej ciało. I pewnie gdyby nie pazury bestii Cherry byłaby tylko lekko obolała i wyszłaby z tego z siniakiem. Ostre szpony przecięły skórę, a Mona, która poczuła na dłoni ciepłą krew zaczęła wiercić dłonią w ramie i ją pogłębiać, poszerzać i pogarszać. Chwytała w palce skórę na brzegach rany i ciągnęła ile miała siły, tak chciała ją rozerwać na strzępy. Była to poważna walka o śmierć i życie. Z tym, że Wisienka miała przewagę w postaci pistoletu, który znalazł się przy skroni Desdemony. Kobieta... a właściwie bestia chciała się uchylić, ale niestety dzielna pani ochroniarz trzymała ja za szczękę i nie pozwoliła jej na taki unik. Ostatnie o kim pomyślała to o Panu D. o jej jedynej chorej miłości. Drake choć tak samo jak ona pojebany to jako jedyny ją rozumiał i wiedział co kłębi się jej w głowie. Być może i on skończył marnie po tym jak zostawiła go z łowcą... a może znajdzie tylko pozostałości po jej egzystencji i wzruszy ramionami... tak jak zwykł to robić.
Kula pięknie przeszła przez czaszkę i mózg wampirzycy robiąc z niego papkę. Dłoń, tkwiąca w ranie na brzuchu, ruszyła się już tylko raz, po czym zakończyła swój chaotyczny taniec. Po policzku potoczyła się łza. I już nikt się nigdy nie wiedzie czy znaczyła ona coś więcej czy była aktem skruchy i panicznego pragnienia życia, czy była tylko skutkiem dławienia się i umierania z krwią w gardle i na ustach. Ciało wampirzycy trwało w bezradnym zawieszeniu tak długo jak Wiśnia ściskała szczękę Mony. Jeżeli ją puściła to martwa blondynka osunęła się wprost na Cherry. Szkarłatne i martw oczyska wpatrywały się w swojego mordercę... Chwila jeszcze minie nim zmieni się w popiół, nim rozwieje ją wiatr.

Fraser nie przeżyła starcia, tylko pytanie co z jej przeciwniczką, sama również miała rany i to nie małe, czy ktoś będzie wstanie jej pomóc nim będzie za późno?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Paź 06, 2015 5:49 pm

Z chwilą kiedy Desde wbiła szponę w ciało swojej ofiary, Cherry wydała z siebie głośny okrzyk bólu. Ale nie to uczucie było najgorsze, poruszające się w jej ciele, ostro zakończone pazury wzmagały jedynie silny ból. Starała się nie piszczeć, co nie do końca jej wychodziło. Jej własna krew zaczęła szybko plamić ubranie, oczy się otworzyły szerzej, grymas bólu przeciął jej twarz. Zacisnęła dłoń mocniej na żuchwie blondynki nie pozwalając się jej wyrwać "Teraz albo nigdy.. albo ona albo ja.." przeszło jej przez myśl gdy pociągnęła za spust. Poczuła szarpnięcie rewolweru oddającego strzał i ten odgłos pękającej czaszki. Ciało które jeszcze przed chwilą było nad nią, które miotało się desperacko.. nagle przestało się poruszać, mało tego zaczynało robić cięższe. Otworzyła gwałtownie oczy spoglądając na zakrwawioną twarz wampirzycy. Oddech był głęboki i bardzo powolny, w uszach jej szumiało. Przez chwilę wpatrywała się w szeroko rozwarte ślepia potwora, chwila zdawała się trwać wiecznie. Dłoń zatopiona w jej ciele drgnęła jeszcze raz zmuszając wiśnię do jęknięcia. Spojrzenie złotookiej chaotycznie śledziło każdy skrawek twarzy Mony jakby szukając potwierdzenia w sytuacji. Zapach krwi obu walczących ze sobą wampirzyc mieszał się i unosił w powietrzu drażniąc czuły węch pani ochroniarz. Co rzuciło się w oczy najbardziej to przezroczysta kropla spływająca po policzku martwej kobiety. Ciecz powoli spłynęła do połowy twarzy i kapnęła na policzek Cherry powodując że powieki uniosły się maksymalnie. "Nie żyje.. już nie żyje.. zabiłam ją.. ja.. ja.. ja ją zabiłam.." powoli myśli zaczęły się kotłować w jej głowie. Wyszarpnęła gwałtownie lewą dłoń z paszczy potwora raniąc się jeszcze bardziej o jej zęby. Tym samym ciało blondynki runęło na Stark, przygniatając ją swoim ciężarem. Ręka w której miała rewolwer zadrżała mocniej i opadła na ziemię. Oddech zaczął przyspieszać i urywać się jednocześnie sprawiając że klatka piersiowa unosiła się i opadała w nierównym tempie. Po chwili poruszyła się z piskiem pod zwłokami próbując zrzucić z siebie Mone. Trochę wysiłku ją to kosztowało ale cielsko ubitej bestii osunęło się z głuchym hukiem na ziemię sprawiając że tkwiące palce martwej wampirzycy naruszyły ranę w której tkwiły. Cherry zawyła z bólu uwalniając się już całkowicie i gwałtownie przyciskając lewą dłoń do krwawiącej rany. Spojrzała na leżącą na boku zakrwawioną blondynkę, której ciało powoli acz skutecznie zaczęło się zmieniać i kruszeć. Lekkie podmuchy wiatru roznosiły popiół po okolicy a Wiśnia tylko leżała wpatrując się w swoją ofiarę.
- zabiłam.. zabiłam ją.. pozba.. wiłam.. życia.. - zaczęła dukać. Powoli i ślamazarnie się uniosła do pozycji siedzącej. Spojrzała na trzymany w prawej dłoni rewolwer. Trzęsła się, cała ręka się trzęsła mimowolnie. Palce niezgrabnie wypuściły broń na ziemię, ostrożnie przyłożyła opuszki palców do policzka gdzie skapnęła jej ostatnia cząstka człowieczeństwa zatraconej w szaleństwie wampirzycy. Ten jeden ostateczny, drobny szczegół podważył jej decyzję. Starła łzę z policzka i spoglądając na palce nadal drżącej dłoni zagryzła zęby. Dłoń uformowała się w pięść i z impetem uderzyła o podłoże, wydając przy tym z gardła przeraźliwy skowyt, zupełnie jakby ktoś rozdzierał jej duszę na cząstki. Tkwiła tak ze spuszczoną głową, nie wiadomo jak długo. Niezdarnie próbowała się podnieść sycząc i popiskując na przemian z bólu. Rana na brzuchu była wyjątkowo paskudna ale nadal żyła. Potknęła sie niezdarnie o własne nogi padając z na ziemię z jękiem. Dysząc ciężko wyciągnęła jeszcze dłoń przed siebie mając już mroczki przed oczami. Czuła jak ogarnia ją senność, spowodowana utratą sporej ilości krwi a może wycieńczenie walką z natarczywą bestią. Oczka jej zmatowiały jakby straciła cząstkę siebie, może straciła chęć do życia z chwilą gdy uświadomiła sobie co tak na prawdę zrobiła..
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Elyse Wto Paź 06, 2015 7:12 pm

Jesień była ulubioną porą panny Moreau. Słońce nie było tak intensywne, więc wampiry mogły spokojnie wyjść na dwór. Do tego powietrze.. w końcu było czym oddychać! Pijawki nie potrzebowały tlenu, ale Ely lubiła oddychać. Mogła wyczuć każdą woń unoszącą się w powietrzu i niemal ją schrupać! Wybrała się na spacer, w krótkich spodenkach bo jako krwiopijca w ogóle nie odczuwała chłodu. Dla niepoznaki miała chociaż gruby sweter narzucony na ramiona.
Zwykle chodziła do parku na spacer, ale nie wiedząc czemu czuła potrzebę pójść w stronę slumsów. Jakby nogi same ją prowadziły, nie chcąc ustąpić. Może dostała zespołu niespokojnych nóg? Kto ją tam wie. Niemniej była już na tyle duża, że nie bała się slumsów, chociaż nie powiedziałaby żeby stała się przy tym jakaś odważna i silna. Jak spotka większego od niej gostka, to i tak pewnie nie będzie miała szans.
Nastolatka zmarszczyła nos czując zapach zdechłych szczurów, zgniłych śmieci... i śmierci. Zdecydowanie człowiek też gdzieś się tu rozkładał. Życie nauczyło ją być odporną na tego typu ekscesy, jednak i tak zrobiło jej się smutno i szybko skierowała się w stronę opuszczonego parku. Tam dla odmiany cuchnęło krwią i wampirzyca stanęła, jak wryta. KREW? Jej oczy od razu zabarwiły się na czerwono, a gardło paliło żywym ogniem. O nie, ona nie chce nikogo zjeść! Coś jej mówiło, że ten zapach jest jeszcze świeży. Gdy odwróciła się tyłem, aby uciec powiedziała sobie STOP. Przecież ktoś może potrzebować jej pomocy!
- Jest tu ktoś? - krzyknęła delikatnym głosem i zaczęła się rozglądać. Niepewnie wciągnęła powietrze, aby skorzystać ze swojej drapieżnej natury i dojść do osoby, która krwawiła. W końcu znalazła Cherry, która została ranna w brzuch. Nie zwróciła w ogóle uwagi na martwy Poziom E.
- Nic Pani nie jest? - zapytała cicho i powoli zbliżyła się do brunetki, narzucając na nią płaszcz. Uznała, że przyda jej się trochę ciepła... ale przede wszystkim musi obejrzeć ranę.
- Pomogę Pani, jak tylko będę mogła przyjrzeć się ranie - rzuciła, zerkając w oczy kobiety. Nie znała jej, nie wiedziała co może chodzić Cherry po głowie. Może wcale nie chce pomocy? Dopiero wtedy młódka zauważyła martwą blondynkę i zakryła dłonią usta. No cóż, była przerażona! Może podeszła do mordercy, który tak na prawdę powinien zginąć?
Elyse

Elyse

Krew : Szlachetna
Zawód : Modelka.
Zajęcia : Brak
Moce : Posiada.


https://vampireknight.forumpl.net/t1266-elyse

Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Sro Paź 07, 2015 1:08 am

Bardziej przypominała ogłuszone zwłoki niż przytomną i w pełni świadomą tego co się dzieje. W głowie jej dudniło, czuła krew i cholerny ból który nie znikał. Ciało było zimne, ale przecież to nie nowość, przecież była wampirem. Zapach krwi unoszący się w powietrzu otępiał wszelkie zmysły, z rozchylonych ust wydobywał się skowyt pomieszany z jęczeniem. Może i by skonała w męczarniach w tym zapomnianym przez boga miejscu, gdyby nie pojawiła się czyjaś postać na placu boju. Cherry drgnęła, czując zapach krwi o wiele silniejszego od siebie wampira. Pisnęła coś niezrozumiale, kiedy została okryta płaszczem zacisnęła oczy mocniej. Poruszyła się niespokojnie ostatkiem sił, powoli obróciła twarz na bok i otwierając lekko powieki spojrzała swoimi złocistymi oczkami na młodziutką twarz nastolatki.
- .. kha... - jęknęła z trudem i wyciągnęła dłoń przed siebie zaciskając ją na ziemi na której leżała. Oddech był głęboki i bardzo słaby. Niczym ranne zwierze wzdrygnęła się gdy dziewczyna sięgnęła w stronę jej rany. Szarpnęła się nagle i przewróciła z brzucha na plecy z sykiem. Widać jakikolwiek ruch sprawiał jej dużo bólu i wysiłku. Dopiero teraz szlachetna mogła dostrzec poszarpana ranę na brzuchu. Nie trudno było się domyśleć że to była zasługa martwej blondynki. Kilka zadrapań na ramionach i na policzku trzy kreski po pazurach Desdemony.
- ja.. ja... - zaczęła jęczeć przyciskając dłoń mocniej do krwawiącej rany, głowa jej się osunęła dając znać nastolatce że Cherry powoli traci przytomność. Pomoże a może zostawi na pastwę losu, to już zależało od Elyse.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Elyse Czw Paź 08, 2015 4:50 pm

Ely stała wpatrzona w postać blondynki, której nie było szans uratować. Nie wiedziała co powiedzieć. Na szczęście Cherry w końcu się odezwała, odwracając na plecy. W ten sposób Moreau mogła zobaczyć jej ranę. Nie wyglądało to dobrze. Mocne szarpnięcie, nawet jak na Poziom E. Zużyje dużo energii zalepiając jej ranę, jak i inne zadrapania. Buzia... to nie wyglądało na babską bijatykę. Martwa kobieta musiała... być wariatką.
- Ah, te poziomy E - rzuciła smutno i pokręciła głową na boki. Coraz więcej było takich przypadków. Dlatego Elyse nie chciała nikogo zmieniać. Wampiry najniższej rangi nie panują nad sobą i zawsze robią komuś krzywdę. Przy tym potrafią same zginąć. Dobrze, że Wiśnia jeszcze dyszy. No, ale trzeba wziąć się do roboty!
- Spokojnie, pomogę Ci. To będzie nawet przyjemne uczucie, nie to co spirytus, czy inne gówna serwowane w szpitalu - zaśmiała się na pocieszenie przerażonej brunetki i zbliżyła dłonie do jej brzucha. Użyła swojej mocy, wysyłając ciepłą energię wprost na dużą ranę. Musiała porządnie ją wyczyścić od środka, aby na koniec ładnie zalepiła się na wierzchu. Niestety blizna już pozostanie. Ale to zawsze pewna nauczka i pamiątka po przeżytym starciu. Następnie pogłaskała ją po policzku pozbywając się śladu po drapnięciu Desdemony. No i Cherry była jak nowa! Sama czerwona straciła trochę siły, ale to nic. Lecząc wampira wyższej krwi bardziej by się zmęczyła. Poziom D, to dla niej pestka, po tym jak wyćwiczyła swoje moce z ojcem i pomagała mu co jakiś czas w szpitalu. Jak Christian będzie zarządzała rodzinnym biznesem. Miała ochotę iść w kierunku mody, jak matka ale z czasem czuła się bardziej potrzebna w szpitalu niżeli na wybiegu.
- Może pójdziemy do Ciebie? Powinnaś się położyć i dostać ciepłą herbatę.. oraz krew - wymamrotała, łapiąc starszą dziewczynę pod ramię, chcąc ją podnieść z ziemi. Od razu nie będzie pełna sił, ale zaraz poczuje się jakby zażyła środków odurzających.
Elyse

Elyse

Krew : Szlachetna
Zawód : Modelka.
Zajęcia : Brak
Moce : Posiada.


https://vampireknight.forumpl.net/t1266-elyse

Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Pon Paź 12, 2015 11:18 pm

Wstrzymała oddech gdy drobne dłonie Ely sięgnęły w stronę rany na brzuchu. Półprzytomne spojrzenie Cherry uniosło się, wlepiła je w oczy dziewczyny. Czuła doskonale że jest szlachetna, będąc teraz już przemienionym wampirem rozróżniała zapachy o wiele lepiej. Czuła kiedy była w obecności wampira wyższej krwi, takiego jak Kagetsu. A doskonale znała jego status w społeczeństwie istot mroku. Ta nastolatka była znacznie wyżej od niego. Kiedy poczuła dłonie na ranie zasyczała, zacisnęła szczękę mocniej przy tym. Jej spojrzenie wlepiło się w to co robiła, głos był łagodny i przyjemny dla uszu. Ból bardzo powoli ustępował a rana zaczęła się zasklepiać w magiczny sposób. Trochę to trwało aż w końcu pozostała jedynie blizna, kolejna do jej skromnej kolekcji.
- będę.. taka jak.. jak ona.. - wymamrotała czując jak łzy zbierają się jej w oczach. Spojrzała na swoją ofiarę, łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Już nawet nie czuła pieczenie od zadrapania na policzku, a przynajmniej ignorując je zagłębiając się w ponurych myślach. Drgnęła nagle czując delikatną dłoń dziewczyny na twarzy. Przyjemne uczucie jakie towarzyszyło gojeniu się rany teraz było na policzku.
- ratujesz osobę, która staje się potworem.. czemu.. ? - wymruczała kładąc dłoń na dłoni Ely. Pokiwała przecząco głową na propozycję powrotu do jej domu. "Nie mogę tam wrócić.. Seiryo nie może mnie widzieć w tym stanie.. po prostu nie może..." przeszło jej tylko przez myśl. Silniejsze podmuchy wiatru zaczęły rozdmuchiwać pył w który ciało Desdemony zaczęło się zmieniać. Czując unoszący się w powietrzu zapach śmierci aż się wzdrygnęła, kątem oka spoglądając w miejsce gdzie wcześniej leżała blondi.
- popełniłam.. straszny błąd.. pozbawiłam ją życia.. byłą chora.. nie była zła.. po prostu... straciła na chwilę panowanie.. tak.. tylko tyle a ja.. ja ja odebrałam jej życie.. szansę na powrót do naszego świata... mogłam ją tylko ogłuszysz.. mogłam tylko mocniej uderzyć.. - wpadła w trans i nagle złapała za ramiona szlachetną zbliżając się go niej nagle. Uścisk nie był zbyt mocny, ale potrzeba było solidnego szarpnięcia aby się z niego wyswobodzić.
-.. mogłam tylko obezwładnić.. ale zamiast tego.. zabiłam.. pociągnęłam za spust.. zamknęłam oczy i wystrzeliłam prosto w jej głowę.. bez zastanowienia.. zabiłam ją z zimną krwią.. bo zachowywała się jak bestia.. ale .. ale ona .. ona nie była bestią.. - mówiła chaotycznie, z oczu zaczęły spływać łzy a po chwili uścisk na przedramionach szlachetnej zelżał i Cherry puściła nastolatkę.
- zabiłam ją.. jestem potworem.. chciałam tylko pomagać innym.. chronić ich przed złem tego świata.. - zaczęła dukać chowając twarz w dłoniach zaniosła się cichuteńkim, stłumionym szlochaniem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Paź 18, 2015 12:49 pm

Minęło dużo czasu od przemiany. Pomimo wielkich chęci i starań wampirza część osobowości Cherry zaczęła brać górę. Kobieta nie chciała pić krwi a młody wampirzy organizm tego potrzebował.
Na początku było to nieprzyjemne łaskotanie w gardle, które z chwili na chwilę zamieniało się w palący ból, który nie dawał wampirzycy spokoju. Obraz zaczynał się zmieniać, kontury wszystkich przedmiotów wyostrzać. Umysł kobiety przestawił się na łowy. Utrata krwi, walka oraz ogólne zmęczenie przyczyniły się do tego, ze oczy Cherry rozbłysły jak dwie żarówki a kły zaczęły się wydłużać.
Jak na wampira krwi E przystało Pani ochroniarz straciła nas sobą panowanie. Teraz jest bardziej zwierzęciem niż człowiekiem.


INFO:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Ryuuki Nie Paź 18, 2015 9:51 pm

Wampir skończywszy swoje zajęcia w końcu wrócił do świata bardziej żywych niż nieżywych, albo przynajmniej tak się mogło wydawać. Chłopak z wężem snującym mu się po szyi i torbą na ramieniu gdzie coś się ruszało popiskując cicho. Szedłby pewnie tak dalej bez konkretnego celu gdyby nie pewien bardzo znajomy zapach, na dodatek pachnący krwią i czymś o wiele bardziej nieprzyjemnym, automatycznie wręcz wampir zmienił kierunek dochodząc do parku. Martwił się bo wiedział, że dziewczyna której czuł zapach była równie uparta co jednak miała nie lada orzech do zgryzienia, poziomy E musiały być pilnowane przez swoich panów, a jedynym nosicielem krwi pana Cherry był obecnie on sam, choć z czasem tracił jej właściwości, bo w końcu jego organizm przerobił już krew szlachetnego na swoją własną posokę, a ta nie miała takich mocy przemiany.
W końcu doszedł do parku i pierwsze co zobaczył, to Cherry i jakaś dziewczynę nad nią, może by się nie przejął tym zbytnio gdyby nie to, że ta miała najwyraźniej się ku temu by ugryźć szlachetną, albo co gorsza zabić ją, a to by znaczyło tyle, że przemiana by dobiegła końca, a tego przecież dziewczyna nie chciała, chciała być człowiekiem, sama odrzuciła krew szlachetnego, a dziewczyna nad nią była bardziej niż pewne szlachetną, wampir to czuł, choć miał i tak bliżej do niej, niż Cherry mimo to był tym słabszym, ale teraz było to niejakim plusem, ściągając plecak i kładąc go w bezpiecznym miejscu między murem by nie przykuwał uwagi, a węża kładąc na ziemi podszedł szybko do Elyse w tej chwili nie kojarząc nawet czy ja zna czy nie, lecz w każdym razie odepchnął szlachetną stanowczo od głodnej wampirzycy tak by jednak nie upadła tylko mogła się sama odsunąć.
-Odsuń się, szybko.
Jego słowa były wręcz bezsprzeczne w tej chwili nie obchodziło go, że mówi do silniejszej, musiał zadziałać, objął Cherry, jego mogła ugryźć, bo nawet jak to zrobi, to wampir syknie i zaciśnie zęby, wytrzyma póki pierwszy głód nie minie, a jak już minie i dziewczyna choć trochę się ogarnie dopiero rozluźni uścisk, nie zamierzał jej bić. Bynajmniej nie uważał tego za wyjście, a sam głodem się nie przejmował, bo w torbie miał pewien zapas na czarną godzinę i jeśli będzie trzeba skorzysta z niej, tylko pytanie czy dziewczyna nie będzie próbowała nadal dorwać Elyse, no zobaczymy, w każdym razie na pewno dostanie też ochrzan od szlachetnej za nieprawidłowe jej traktowanie, ale trudno, co się nie robi dla tej ukochanej osoby?
Ryuuki

Ryuuki

Krew : Dawny Wampir
Zawód : Dziennikarz, Nieoficjalnie- Naukowiec
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Ktoś chętny służyć?


https://vampireknight.forumpl.net/t1673-kagetsu#35067 https://vampireknight.forumpl.net/t1725-kagetsu

Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Elyse Wto Paź 20, 2015 4:37 pm

Elyse słuchała spokojnie co Cherry ma jej do powiedzenia. Z każdym słowem, coś rwało młodą w środku. Ten ból... widoczny był nie tylko na twarzy brunetki, ale całej jej postawie, w jej oczach... głos z każdym słowem łamał się i Ely wiedziała, że Wisienka zaraz będzie płakać. Nie mogła być potworem, skoro tak się przejęła blondynką, której prochy rozniosły się w powietrzu.
- Tacy właśnie jesteśmy.. tracimy panowanie nad sobą w najmniej oczekiwanych momentach. Ale nie którzy robią to specjalnie. Ty tylko toczyłaś walkę. Jak na wojnie. Albo polegnie jedna strona, albo druga. Nie przejmuj się. Myślę, że ktoś ją porzucił. Nie błąkałaby się samotnie, a przynajmniej nie powinna - rzuciła wykład niczym Paulo Coelho i zerknęła na złotooką - A Ciebie kto przemienił? Znam paru szlachetnych, może zdobędę jego krew i Ci pomogę - zaproponowała nagle, nie chcąc by kobieta dłużej się zadręczała. Niestety łzy i smutek zaczął zanikać, a czerwone ślepia przyozdobiły twarz poziomu E. Jak to w wielu filmach bywa, musiał przyjść dzienny rycerz na ratunek!
Nim nastolatka mogła cokolwiek powiedzieć, została odsunięta przez Kage'a który złapał Cherry w ramiona, by przypadkiem nikogo nie napadła. Nie był to głupi pomysł, ale czerwonowłosa też miałaby siłę trzymać Cher.
- Chcę pomoc... to nie ja ją ugryzłam, więc pijąc moją krew nie zostanie przemieniona do końca - wyszeptała widząc przerażenie i determinację w postępowaniu mężczyzny. Musiał znać tą osobę i musiała być dla niego bardzo ważna. To dobrze, tylko tego by brakowało, aby jakiś podły wampir przyszedł by zrobić sobie z niej przekąskę, gdy jest najbardziej bezbronna mimo swojej bestialskiej natury.
- Trzeba ją zabrać do domu - rzuciła stanowczo i podniosła swój płaszcz z ziemi. Nie ma zamiaru krzyczeć na jasnowłosego za to, że ją popchnął. Ona nie z tych, co unoszą się dumą - Musi napić się krwi. Albo przyjąć tabletki, ale nie wiem czy w jej stanie to coś da... była mocno poturbowana - skwitowała, wyciągając z kieszeni pudełeczko tabletek, których niestety jej organizm nie trawił a sporo by to ułatwiło. Moreau nie lubiła polować na ludzi, piła tylko tyle co musiała. Najlepiej wykupując woreczek z banku krwi, ot co.
Elyse

Elyse

Krew : Szlachetna
Zawód : Modelka.
Zajęcia : Brak
Moce : Posiada.


https://vampireknight.forumpl.net/t1266-elyse

Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Pią Paź 23, 2015 6:52 pm

Utrata sporej ilości krwi, wyczerpanie psychiczne i walka o życie spalały sporo energii. Poczuła suchość w gardle, a z każdą chwilą nasilało się ono i sprawiało wrażenie jakby cała woda tego świata nie była w stanie ugasić pragnienia jakie teraz czuła złotooka. Zaczęła oddychać głębiej, ciężej. Zapach nastolatki znajdującej się obok nie pomagał. Kły powoli zaczęły się wysuwać i Stark szybko złapała się dłonią za szyję. Zacisnęła dłoń mocniej, złotej barwy tęczówki powoli zabarwiły się na szkarłatny kolor pokazując jak szybko dziewczyna traciła panowanie nad sobą. Była osłabiona i potrzebowała świeżej krwi żeby się zregenerować. Zaczęła drżeć jakby marzła, powoli unosząc wolną dłoń, wysuwała ją w stronę Elyse. Wyglądało jakby chciała pochwycić szlachetną, jednak w ostatniej chwili z trudem i resztką determinacji pchnęła ją. Chciała zwiększyć dystans, chociażby odrobinę, żeby nie czuć tego słodkiego zapachu jakim była spowita postać Ely.
- o.. od.. suń.. się.. - dyszała co raz głośniej rozchylając usta obnażyła wampirze kły zanosząc się charczeniem. Dłoń którą odepchnęła młodą zacisnęła się w pięść.
- uciekaj... - wyszeptała z trudem się powstrzymując przed rzuceniem się do gardła czerwonowłosej "Nie zniosę tego.. nie zdzierżę.. nie.. nie.. nie.. nie mogę.. aaa.. pachnie tak intensywnie.. tak słodko.. ten szum, woda.. nie.. to nie to.. krew.. tak.. zdecydowanie.." zacisnęła powieki i złapała się za głowę jakby chcąc uciszyć wyostrzone dźwięki jakie do niej docierały. Wszystkie zmysły się wyostrzyły jeszcze bardziej, drżenie ustało nagle. Stark otworzyła oczy spoglądając na młodą i nie mal od razu rzuciła się w jej stronę. Na szczęście w ostatniej chwili pomiędzy obie samice wdarł się Kagetsu łapiąc Wisienkę w żelazny uścisk. Cherry syknęła złowrogo i szarpnęła się w jego ramionach niczym dzikie zwierze. Chodź miała ochotę teraz zatopić kły w ciele ofiary by ugasić to przeklęte pragnienie to coś ją zatrzymało przed wgryzieniem się w ciało wampira. Dyszała ciężko, dłonie wbiły się w ubranie białowłosego i zacisnęła paluszki na jego kurtce. Znała ten głos, znała ten zapach, jak przez mgłę ale wiedziała kim jest ta osoba. Drżenie całego ciała wróciło a dłonie zacisnęły się jeszcze mocniej na materiale.
- Ka.. ge.. - wydyszała ledwo słyszalnym głosem i szarpnęła się mocniej. "Nie mogę.. nie mogę.. nie chcę.. nie on.. tylko.. nie on.. Ka..ge.. tsu.. wybacz mi.." nie potrafiła zapanować nad sobą. Nie ważne jak bardzo chciała się bronić, głód był ponad nią. Zbliżyła usta do jego szyi i dysząc ciężko w pewnej chwili wgryzła się w skórę mężczyzny. Zacisnęła mocniej dłonie na jego ubraniu, nie puści go już. Pierwsze pociągnięcie było łapczywe i pierwsza fala ciepłej posoki przyjemnie spłukała z przełyku palące uczucie. Kolejny łyk, następny i jeszcze jeden.. z każdym łykiem ciągnęła co raz mniej ale nadal była do niego przyklejona z całej siły. Jego zapach, smak jego krwi i ten silny uścisk sprawiły że miała ochotę się zatracić w tym uczuciu. Jednak stan otępienia nie trwał wiecznie, upiła tyle ile potrzebowała a przynajmniej tyle na ile pozwolił jej ukochany wampir.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 12 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 12 z 19 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 15 ... 19  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach