Zrujnowany park

Strona 18 z 19 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19  Next

Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Sie 19, 2018 5:47 pm

Każda utrata krwi wiązała się jedynie ze wzrostem jego złości i spadkiem sił. O ile to drugie nie powodowało jeszcze, że miałby nagle paść wyczerpany, o tyle unoszący się zapach krwi sprawiał, że jego ruchy i działania były coraz to bardziej brutalniejsze. Brunet, będąc skupionym na pozbyciu się szkodnika, nie zwracał uwagi na to, jakie wspomnienia przechodziły przez jego głowę.
Udało się w końcu go odczepić. Krew spływała z jego rany, plamiąc ubrania i powodując, że jego zmysły szalały. Kuszący zapach własnej posoki wywoływał w nim ochotę na jeszcze więcej. Jednakże przez to powstała bardzo niebezpieczna mieszanka - krew i emocje. Tępy ból pulsował, zwiększając zarazem negatywne emocje wampira.
Nim przeciwnik otrząsnął się z amoku krwi, krwiopijca był już przy nim. Wyciągnął prawą rękę i chwycił go gwałtownie za włosy. Wtedy właśnie usłyszał to jedno słowo. Wyraźnie wzdrygnął, a lodowate i zarazem głodne spojrzenie było skupione na nim. Na moment zawahał się i nic nie robił. Szkarłatne ślepia wpatrywały się w niego, jakby czekał na reakcję, po czym...
Zacisnął łapę, trzasnął i uderzył jego głową o ziemię, po czym kopnął w brzuch mocno. Po tym działaniu chwycił go za koszulkę, puszczając wcześniej włosy. Przełożył go sobie przez ramię. Jeśli jeszcze walczył, oberwał z pięści w głowę. Wziął go potem pod pachę i skierował się w pewnym kierunku...

z/t x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Wrz 04, 2018 6:17 pm

Szybkie ogarnięcie się, opuszczenie szkoły bez wiedzy nikogo. Rekin postarał się też aby Arashiego za bardzo nie było widać, mianowicie przyodział go w swoją bluzę z kapturem. Co z tego, że prawie w niej pływał, grunt że będą nierozpoznani. Wszak i Fer ubrał się podobnie – bluza, bandana którą obwiązał usta oraz nos. Bardziej wyglądali na ulicznych łobuzów niż uczniów akademii Cross.
- Musisz pamiętać, Oti, aby nikogo nie pozbawiać życia. Ale w razie czego, powstrzymam cię.
Tak dla pewności powie bratu, pochylając się nad nim w pewnym momencie. Pilnował też, aby czasami po drodze do miasta nie zemdlał, w końcu odebrał mu trochę krwi. A jeśli będzie trzeba, to nawet na barana weźmie. Musi dbać o młodszego braciszka, przecież ma tylko jego.
Gdzie jest najlepsze miejsce do łowów? Tam gdzie nikt ich nie będzie szukać? Oczywiście, że slumsy. Biedniejsza dzielnica nie tylko zawierała tą część społeczeństwa, której się niezbyt powodzi ale też uciekinierów, złoczyńców i bezdomnych. Jest w czym wybierać, wszak rzadko kiedy przychodzą tutaj patrole łowieckie. Chyba, że mają jakieś zlecenie.
Dostali się tutaj metrem, a później kilka kilometrów z buta. Wszystko działo się pod osłoną nocy, więc i mogą nawet spóźnić się na jakieś zajęcia. Ale kto wampirowi zabroni?
Co jakiś czas zerkał na braciszka, zastanawiając się nad sprawą jaka zaszła w pokoju. Podczas ataku wyrżnęły się rekinie zębiska. Czyli i młody Oti ma w sobie rekinie geny? Na to wygląda. Ciekawe też, czy jego moc opiera się na przemianie… Wypadałoby kiedyś sprawdzić, przecież musi się nauczyć kontrolować. A przemiana naprawdę potrafi dać w kość, jeśli nie jest opanowana.
- Bolą dziąsła?
Spyta, kiedy właśnie szli ponurą, prawie pustą ulicą. Prawie, bo na ich drodze pojawiali się różni rzezimieszki, ale szybko schodzili wampirom z drogi. Słabizna, poziomy E, więc na czystą krew raczej nie skaczą, zwłaszcza kiedy Niemiec łypał na nich złowrogo. Jemu nic się nie stanie, ale Arashi może być w szoku oraz dość słaby po utracie krwi, więc stanowi łatwiejszy obiekt do upolowania. Niemniej nie mieli żadnych nieciekawych przygód po drodze. A gdzie tak właściwie się dostali? Do opuszczonego parku, tam często gęsto widzi się spacerujących ludzi. Z psami, czy jakieś większe grupy młodzieżowe. Akurat znalazło się tam dwóch typów. Ubranie dresowe, ogolone głowy. Jeden z nich z blizną wzdłuż twarzy. Ich twarze nic a nic nie wzbudzały zaufania. Japońscy chuligani. I oni wyłapali dwóch zakapturzonych, więc posłali dość wrogie spojrzenie. Dopiero teraz Rekin zauważył, że jeden z nich miał kij bejsbolowy w łapie. No proszę, czyżby tłukli kogoś przed chwilą?
- E wy! Macie ognia?
Zawoła z blizną, po czym ruszył z miejsca aby podejść do przybyłych braci. Fergal zmarszczył brwi, mrużąc ślepia. Był uważny, nigdy nie wiadomo z kim im się przyszło zmierzyć Lecz jedno było pewne: padnie dość nietypowe dla człowieka (ale dla wampira normalne) pytanie:
- Chcesz ich?
Wyczekująco spojrzy na braciszka, czekając na komendę. Jeśli się zgodzi, Niemiec ruszy do działania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Czw Wrz 06, 2018 6:44 pm

Nic a nic nie dało się dostrzec pod takim żaglem, w który został ubrany Chuderlak. Nawet kaptur spływał do górnej linii warg, przynajmniej maskował zmęczony wyraz twarzy Arashiego, który szedł jak cień za rosłym bratem, który prowadził go ku nowemu. Nigdy dotąd bowiem Białowłosy nie polował na nikogo, a pił krew jedynie wykupioną w postaci woreczków lub tabletek. No i poza tym wgryzieniem w Fergala, gdy ten go pokarmił. Wiedział, że ciągła wymiana płynów między nimi nie przynosi żadnej korzyści, więc trzeba sięgnąć po zewnętrzne zasoby.
Długo starał się iść tuż obok Prefekta, który zamaskowany był nie do rozpoznania. Słuchał uważnie jego spostrzeżeń i rad. Czy... czy naprawdę w Białowłosym mogłyby ocknąć się aż tak mordercze myśli? Zważywszy, że jest z rodziny Schlecht... wielce możliwe. Mimo wszystko wątpił poprzez swoje wątłe zdrowie.
- Postaram się.
Powiedział skromnie dając do zrozumienia, że pojął niebezpieczeństwo. Gorzej w praktyce, gdy jego nogi odmówiły posłuszeństwa i musiał na moment odpocząć przy ławce. Niestety nie tylko dolne kończyny buntowały się, dlatego Rekin gryząc się ze swoją naturą zabrał Chudzielca na barana. Był bardzo lekki, zatem nie stanowił ciężaru fizycznego, co może w pewnym sensie zagwozdkę psychologiczną. Czy w ten sposób nie uwłaczał krwiożerczej naturze Fergala? Szczerze to nawet gdyby chciał odmówić tego typu transportowi, to utkwiłby na ławce zdany kompletnie i tylko na siebie.
Niesiony niczym peleryna Batmana nie odzywał się, kiedy nie było takiej potrzeby. Naprawdę starał się uzbierać tyle sił, ile mógł. Brat dopatrywał się w osłabieniu Otiego wpływu nowych zębisk. Było w tym sporo racji, bolały go. Niemiłosiernie. I jakby żyły swoim życiem, bo miał wrażenie, że chciały się wbić w kark Prefekta, nawet przez ubranie. A może to z głodu i osłabienia budziły się z dawna uśpione instynkty?
- Troszkę...
Wyszeptał cichutko, a drżące palce mocniej objęły materiał bluzy, na której leżał. Aż... aż zasnął? Miał zamknięte oczy i nie zmieniał pozycji, ale tak naprawdę czuwał innymi zmysłami. Musiał skoncentrować się na słowach brata, które jasno jawiły się w umęczonym umyśle. Nie wolno zabijać... nie wolno zabijać...
Niemrawo otworzył oczy dopiero wtedy, gdy usłyszał obcy głos skierowany w ich stronę. Zupełnie nie miał pojęcia, dokąd ich zabrał Rekin, ale te typy nie wyglądali przyjaźnie. Zwłaszcza ten z kijem bejsbolowym przypominał mu jednego z tych osiłków, którzy znęcali się fizycznie i psychicznie nad Otim, czy to podczas pobytu w Domach Dziecka, czy na zajęciach. Dlatego tak bardzo zląkł się po raz pierwszy Fergala, gdy przesłonił mu świat swoimi dwa na dwa barami i ściągał go z kamieni w ogrodzie Akademii. Obawiał się dryblasów, ich siły, ich wredoty, ich ciosów, ich śmiechów. Byli ucieleśnieniem bolączek Białowłosego.
Aż do dzisiaj.
Miał bowiem przy sobie kogoś, kto był doskonale obeznany w łojeniu skór, i zabijaniu także. Oti ostrożnie zjechał z pleców braciaka i stanął na chudych, odrobinę koślawych nogach. To w Fergalu widział osobę, która pomoże mu uporać się z częścią koszmarów dręczących wampira o bardzo niskiej samoocenie. Jego rękami, kłami, zaradnością w boju zemści się za to, co inni wyczyniali z jego egzystencją. Rekin chyba wyczuł nastrój młodego, skoro zadał dość specyficzne pytanie.
Nie zostawiał go długo bez odpowiedzi.
- Hai.
Powiedział cicho, lecz zdeterminowanym głosem. Po raz pierwszy... poczuł się Panem Losu. Że to on nadał choć trochę inny tok zdarzeniom, które mogły przecież nigdy nie zaistnieć. Nie bezpośrednio, a dzięki silnemu Fergalowi i jego doświadczeniu.
Co by zrobił, gdyby nigdy nie dane mu było spotkać kochanego braciszka?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Sob Wrz 15, 2018 8:43 pm

- Niedługo minie, chociaż nie byłem w takiej sytuacji jak ty. Mnie rekinie zęby pojawiły się jako pierwsze. Nie miałem nigdy tych... Zwykłych.
Chciał jakoś pocieszyć brata, aczkolwiek ciężko wychodzi. Nie umie w pocieszenia, poza tym mając nieco oschły ton, różnie Oti może odebrać intencje starszego wampira.
W każdym bądź razie  Niemiec nie miał wybory, jak tylko nieść młodszego brata na plecach. Chociaż nie bardzo pasowało, to jednak był mu to winien. Przez niego Arashi zasłabł, nie miał sił by iść dalej więc Rekin brzemię musi ponieść i to dosłownie. Ale nie na długo brat nacieszy się szerokimi plecami wampira, wszak dotarli do opustoszałego parku, a tam napotkali parę złoczyńców. Zapewne już mieli w planach napaść wampiry, aczkolwiek nawet i uczniaków wygląd pozostawał do dyskusji. Ludzie już mieli świadomość, ze przybysze zwykli nie są.
- O czym wy pierdolicie?
Koleś z blizną nie wydawał się zadowolony zlekceważeniem. Rekiny rozmawiały między sobą, zupełnie olewając dwóch groźnych typów i najwidoczniej nie przypadło im to do gustu. Koleś z bejsbolem podszedł bliżej i również dał głos.
- No co jest grane? Straciliście słuch? A może mamy wam dosadnie powiedzieć?
Uderzy lekko kijem o otwarta dłoń, patrząc złowrogo. Widać, że nie tylko chodziło im o ogień. Zwykła napaść, tylko pytanie: Kto kogo tutaj napada?
Rekin widząc ten odruch, od razu zaatakował. Koleś z blizną nie zdążył, wykonać uniku więc oberwał pięścią prosto w szczękę. Typa aż odrzuci na kilka metrów, wszak wampir ma sporo pary w łapie.
- Dasz radę dopaść drugiego?
Spyta w między czasie, nie patrząc nawet na braciszka. Wolał mieć na oku powoli wracającego do rzeczywistości pobitego. A ten drugi? Właśnie brał zamach na Arashiego, wykona moment zaskoczenia w którym to jego koleś oberwał. Ciekawe jak Oti sobie poradzi, jeśli uniknie to tak czy siak dostrzeże tą twarz. Zwyrodnialcy wszędzie rozpoznają swoją ofiarę. Dawny młody Arashi - nie raz bity, prześladowany nawet przez ludzi. I jak zareaguje na widok uśmiechniętego dawnego oprawcy?
- Ja cię znam.
Padną słowa, na które Niemiec aż skieruje wzrok. Niedowierzanie? Tak, taka właśnie zrodziła się mina na jego bladym licu. Coś było nie tak.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Wrz 16, 2018 10:47 am

O tyle Fergal miał lepiej, że nie musiał "zrzucać mleczaków" i przechodzić przez to co młody. Ale może to miało związek z tym, iż jego rozwój różnił się od brata. Trzymany pod kluczem, później silnie znęcany przez ojca, przez wszystkich silniejszych, nie mógł uwolnić potencjału, który otumaniono lekami, betablokerami i innymi świństwami. Być może chcieli całkowicie stłumić moce Arashiego, nawet pozbywając się jego wspomnień o rodzinie. Ale niezmiernie cieszył się, iż poznał prawdę, poznał starszego braciszka, i nawet to, że zyskał kły jak on. Podziwiał Prefekta za siłę, jakiej on nie posiadał.
Dlatego nie miał mu ani trochę za złe wybudzenie rekinich genów, ani upicia krwi. Wierzył, że będąc u boku brata wszystko zmieni się na lepsze.
Wstyd było mu za to, że przez niego Niemiec musiał taszczyć Otiego na plecach, który niedomagał z powodu braku energii i bólu. Mogło to być dla Starszego poniżające, lecz i młodziak czuł się zmieszany. Nie mniej tylko tak mogli dostać się na łowieckie tereny. Znaczy tam, gdzie sami będą polować, a nie łowcy ich. W każdym razie podwózka skończyła się wraz z namierzeniem dwóch typów, którzy szli na nich. Fergal nie zawahał się zdzielić pierwszego z podejrzanych typków prosto w twarz, aż Białowłosy oniemiał. Niesamowita siła! A jaki efekt! Tamten jeszcze nie pozbierał się, a Rekina rozpierała energia na więcej. Mimo wszystko wolał nie rzucać się na kolejnego, a mieć na oku pobitego. Tego drugiego typa zostawił dla Chuderlaka, który nawet uniósł nieco dłonie w gardzie. Naprawdę zamierzał pójść w ślady braciszka i pokazać mu, że jest z tej samej krwi!
Niestety rozczarowanie lub niedowierzanie Fergala pojawiło się szybko, gdy ofiara okazała się być jednym z wielu prześladowców Arashiego. I to nie byle jakim, Białowłosy nie jeden raz obrywał od tego typa jedynie za to, że znalazł się w jego zasięgu wzroku. O ile pierwszy cios zdołał uniknąć, tak gdy padły słowa i utkwił bladobłękitne oczy w dawnym oprawcy... doznał paraliżu. Oczy wielkie jak talerze napełniły się natychmiast namacalnym strachem.
Kiedyś ten typ tak go zmasakrował, że nie mógł przez miesiąc dojść do siebie spożywając same tabletki krwi, a przecież płynęła w jego żyłach wyższa krew. A to dlatego, że raz postawił się i nie chciał dać mu swojej kasy w portfela. Od tamtej pory albo dostawał regularny oklep, albo uciekał gdzie pieprz rośnie. Jak był we słabszej kondycji, to nawet ten dryblas zdołał go dogonić i ukarać za zwiewanie. Psychika osiadła całkiem, zgubił jakąkolwiek pewność siebie, wszędzie widział zagrożenie i unikał przebywania wśród żywych i półżywych. Dlatego zależało mu na zostaniu w Akademii. Do czasu, gdy i tam dostrzegł tego typa. Nie wiedział, czy był uczniem, czy przyszedł w odwiedziny, ale widział go! Wtedy zostało mu zabarykadowanie się w swoim pokoju i zamknięcie się przed resztą świata, szprycując się lekami na nerwy we strzępkach.
Ogromny lęk sprawił, że zaczął... cofać się. Tak bardzo bał się agresora, że nie był w stanie kontratakować. Drugi cios też uniknął, lecz potknął się i poleciał na tyłek. Drżał jak osika i nie mógł zmobilizować się do wstania, czy nawet do cofania się szurając tyłkiem o podłoże. Nie, nie mógł drgnąć. To wystarczyło, by zbir podbiegł i z rozpędu kopnął Nerwusa w głowę, niczym w piłkę do nogi. Było uderzenie nie tylko celnie, lecz niemiłosiernie bolesne. Posłany na plecy Arashi nie mógł podźwignąć się chociażby do siadu, a przy tym zsunął się kaptur z głowy obnażając znaną oprawcy burzę białych włosów. Zadowolony ze swojego strzału i czując się bezkarny (zupełnie nie zważał na kondycje swojego kolegi, opętała go zabawa bicia słabiaka) po raz kolejny przymierzał się do kopniaka, lecz nim zamachnął się jeszcze przygniótł jego psychikę wmawiając mu po raz n-ty, czym jest dla świata.
- Jesteś tylko nędznym karaluchem. Gatunkiem do stępienia.
Mówiąc to glanem przycisnął mu głowę do ziemi, nie szczędząc siły. Młodego nie stać było nawet na krzyk, co zniesmaczyło oprawcę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Sob Wrz 22, 2018 10:21 am

Zawsze bywają momenty w których najbardziej nerwowi nie są już w stanie zwalczyć swojego wulkanicznego temperamentu. W tym wypadku działo się teraz tak z Rekinem. Nie wiedział, że dwóch typków to tak naprawdę młodzi chuligani odpowiadający między innymi za dręczenie w przeszłości Otiegi i zapewne spowodowanie niemałej traumy. W końcu ofiary dręczenia, mogą mieć problemy z ogarnięciem się w dorosłym życiu. Oti zapewne też odczuwał spory uraz, ba, z całą pewnością. Rekin świadkiem jak biedny wampir zatacza się we własnym zgnębionym umyśle i nie jest w stanie się wybronić. Człowiek z kijem nabijał się poprzez durne chichoty. Jak widać znowu zamierzał pastwić się nad słabszym i bezczelnie w obecności starszego brata. Koleś który oberwał wcześniej, powoli zbierał się do siadu, rozmasowując miejsce uderzenia. Nadal huczało mu w głowie, ale mimo wszystko zdołał dostrzec co się działo. Powinien się śmiać? A może zacząć krzyczeć do kumpla aby przestał?
Wszak dotychczasowy jego zakapturzony oprawca zmienił kierunek. Z Niemca wściekłość prawie wyciekała, nie istniało nic, poza dorwaniem się do cwaniaka z kijem, który bezkarnie skopał biednego Otiego, a teraz trzyma nogę na głowie. Poszkodowany Oti nie był w stanie nawet pisnąć czy odsunąć bydlaka. Dlatego Fergal uczyni to za niego.
- EJ, ej! Może odpuścimy, co?
Zawołał pobity, widząc co się kroi. Niestety dla jego sadystycznego kompana było już za późno. Zabrał nogę z głowy Otiego, owszem, ale tylko dlatego ze zawisł nad ziemią. Rekin pochwycił go za szyję, unosząc ku górze. Ludzkie ciało dla wampirzej krzepy było niczym. Co najgorsze, kiedy Fergal zadarł łeb, przez co kaptur osunął się. Odkryta tożsamość rekina. Cóż, dobrze że byli w w slamsach a nie w Centrum, gdzie jakiś uczeń mogłaby rozpoznać. Prefektowi przecież nie wypada bić innych i to jeszcze w taki sposób.
Co właściwie myślał Rekin? W tym problem, że w jego głowie nie istniało nic, poza chęcią mordu. Jego intencje nie zapowiadały się kolorowo, właściwie jedyne ich barwy miały być czerwienią oraz czernią. Krew i śmierć. Jedyne elementy wchodzące w obecną grę.
Ludzkie dłonie zaciskały się na łapie wampira, próbując jakoś rozluźnić. Nic z tego, Rekin trzymał pewnie i zbyt mocno, nie ma szans ludzka siła z wampirzą.
Koleś z blizną próbował wstać, uciec tym samym chcąc zostawić kolegę samego. Zapewne by się udało, gdyby nie to, że jego przyduszony kumpel został rzucony prosto w jego stronę. Powaleni obydwaj, nie mieli szans na starcie z Rekinem owładniętego skrajną wściekłością. Nawet oblanie zimną woda nic by nie dało, wszak zbyt nabuzowany. Tylko śmierć dręczycieli może coś wskórać. Jeśli Arashi zdecydował się nie wtrącać, może widzieć jak jego starszy brat traci kontrolę i gna w stronę dwóch typów co już narobili w gacie. Nic dziwnego, w końcu chusta zasłaniająca połowę twarzy zsunęła się. Odsłoniła wyszczerzone w grymasie złości zębiska, które jeszcze odrobinę się wysunęły. Dobre oko Otiego dostrzeże też widoczne skrzela powstałe tuż na szyi pod uszami. Dochodziło do bardzo złej rzeczy, a jeszcze stwór pochwyci Kolesia (bez)kija i zacznie tłuc w jego głowę pięścią. Nie oszczędzał na sile, w końcu niebawem jego głowa zacznie przypominać miazgę. A facet z blizną, aż oniemiał ze strachu. Z jakimi bestiami mają do czynienia? Na pewno nie są ludźmi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Wrz 23, 2018 2:31 am

No dobra, ale kto by odpowiedział na pytanie... Dotyczące tego, co właściwie ją sprowadzało tutaj? W sumie nic. Nawet ona nie potrafiłaby odpowiedzieć... Zapewne jedyne zasłaniając się tekstem o pracy. Jednakże powód raczej nie był tutaj istotny, chociaż na swój sposób istniał. Latała ze swoim aparatem tam i ówdzie, starając się zarazem robić zdjęcia poszczególnym elementom tego otoczenia. Słyszała nie raz i nie dwa, że same slumsy tego miasta były bardzo niebezpieczne... Mimo wszystko, postanowiła zaryzykować.
W końcu i tak nikt za nią nie zatęskni.
Prawdę mówiąc, za zdjęcia takich okolic płacono całkiem nieźle, a ona potrzebowała sobie dorobić tu czy ówdzie, by mieć chociaż trochę na czynsz i pieniądze. Jestem zmęczona. Jeszcze ostatnie zdjęcia i spadam stąd. Zmęczenie powodowało, że niezbyt chętnie wykonywała teraz swoją czynność.
Również było przyczyną tego, dlaczego z opóźnieniem zareagowała na pewne wydarzenia. Nie spostrzegła również chwili, gdzie znalazła się w zasięgu wzroku pozostałych osób znajdujących się w tym parku. Jednakże odległość była wystarczająca, by nie mogła sprecyzować lepiej, co się tam działo. Uroki słabszego wzroku, jaki posiadali ludzie. Więc postanowiła unieść aparat i skierować w tamtym kierunku, zarazem wykorzystując zoom by przybliżyć sobie. Ręce delikatnie jej drżały przy tej czynności.
Co tam się wyrabia? - przemknęło jej jeszcze przez myśl.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Wrz 25, 2018 7:19 pm

Będzie musiał w przyszłości spłacić kolejne długi wobec brata.
Co za huk w głowie... piszczenie w uszach przeminęło, gdy oprawcą zajął się Fergal. Jego aura zmroziła krew w żyłach Białowłosego, bo chociaż chciał w dobrej wierze interweniować, to nie w taki sposób. Żądza mordu biła od niego tak silnie, że zmobilizowała młodszego do szybszego ogarnięcia się. Nie było to proste, zważywszy, że Rekin rzucił jednym człekiem na drugiego, by uniemożliwić tamtym ucieczkę. Niesamowita siła napędzona gniewem przesłoniła cel przybycia, bowiem bracia mieli się tylko pożywić, a nie zabijać. Oti dostrzegł zmianę w wizerunku Prefekta: powiększone kły, skrzela za uszami, mord w ślepiach, napięte mięśnie i ścięgna. Podźwignął się na łokciach, by spróbować wstać i wtedy stało się.
Bladobłękitne tęczówki zapłonęły szkarłatem, a w uszach dudniło mu w rytm sklepywania mordy człowieka z blizną przez starszego wampira. Jakaś nieznana siła sprawiła, że jakoś podźwignął się na patykowatych, koślawych nogach. Wraz z kolejnym ciosem z twarzy prześladowczy Otiego pozostawało coraz mniej rzeczy na miejscu, a chuderlak odczuwał większe pragnienie krwi. Rozbryzgi posoki z połamanego nosa czy wybitych oczodołów skłaniały Białowłosego do rozchylenia ust i pokazania nowych kłów. Czy i one wyrżnęły się jak u brata? Słabość, ból, ale i nieziemska pokusa wgryzienia się w cielsko - to wszystko kotłowało się w drżącym organizmie Arashiego, który wreszcie zaatakował tak, jak powinien był to zrobić od samego początku.
Ostatnim, w miarę logicznym posunięciem w tej sytuacji okazało się skierowanie zębisk nie na tego, którego można przechrzcić Beztwarzowcem, a na tego drugiego. Żeby nie wydał ich, żeby nikt się nie dowiedział, co tu zaszło.
Przeoczył jednak innego obserwatora z tego wszystkiego.
Tamten typ, przerażony i sparaliżowany widokiem kolegi nawet nie zarejestrował momentu, w którym jego niedoszła ofiara wskoczyła na niego i oplątała go ściśle rękoma i nogami, żeby nie ruszał się. Działał instynktownie, choć początkowa faza przypominała splot węża niż atak rekina. Jedną z dłoni mocno dociskał do ust, żeby nie mógł krzyczeć, ale i tak za sekundę wbiły się mocno kły Otiego. Chyba rozszarpał mu tchawicę albo krtań, nie mniej nie kontrolował siły wgryzienia się. Wiadomo, że człowiek po takim napadzie nie ustoi długo o własnych nogach, toteż padł jak kłoda, a z nim białowłosa pijawka. Młodszy nie panował ani nad sobą, ani nad zachowaniem Fergala, ani nad otoczeniem. Zwłaszcza, gdy jego organizm prosił o więcej, aż strzelały mu kości i kręgi w kręgosłupie. Liczył też gdzieś podświadomie, że z każdym łykiem ból zelży. Nic bardziej mylnego. Owładnięte posoką ciało pragnęło pokazać pełnię swojej rekiniej formy, choć zdecydowanie nie powinno tego robić. Nie, kiedy nie miało się zupełnie świadomości ani doświadczenia.
Szczęki niemalże przegryzły całkowicie na wskroś szyję tego, któremu Arashi zawdzięczał skrzywienie psychiki i bardzo utrudniony start w dorosłość.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Wrz 30, 2018 9:16 am

Żeby wyplewić całkowicie żądze zadania krzywdy w Rekinie, trzeba by było naprawdę długoterminowej terapii albo po prostu skasować wspomnienia z tamtego okresu. Ale czy w stu procentach da się usunąć pragnienie krwi w rekinim wampirze? W tym rzecz, że raczej nie. Bestia prędzej czy później pokaże pazury i zechce zatopić zębiska w niewinnej ofierze.
Jednak wracając do obecnej sytuacji, upatrzeni złoczyńcy okazali się typami, którzy zadali wiele cierpienia Otiemu. To wystarczyło do załączenia zapalnika Rekina aby doszło do wybuchu gniewu. Ludzie znaleźli się dosłownie na straconej pozycji, a ich nagrodą pocieszenia miała być śmierć.
Kolesie już ocierali się o zakończenie żywota w sposób brutalny. Nie dość, że Fergal stracił kontrolę nad gniewem i miażdżył pięcścią twarz jednego z nich, to jeszcze Otiego dopadł szał. Dwóch rekinich braci mordujący ludzi, a mieli przecież w sposób szybki oraz pokojowy pozbawić życia. Wiadomo, że Fergal ponosi odpowiedzialność, miał pilnować brata a jeszcze nakręcił ich obu do zadania śmiertelnych ciosów.
Zapach krwi roznosił się, powodując jeszcze większe nerwy. Oti wgryzał się w dawnego kata, a Fer poszedł w jego ślady: spore zębiska zatopiły się w karku, odrywając spory jej kawał. Krew trysnęła jak z fontanny, a krzyk mężczyzny przeciął ciszę niczym nóż. Wrzaski, warkoty i szamotanina. Kto by przypuszczał, że znajdzie się ktoś ciekawski i zechce sprawdzić co się dzieje. Mikoto chyba nie chciała widzieć jak dwa wampiry pozbywają się ludzi, rozszarpując ich na części.
Na moment oderwał się od ciała, które już drgało w agonii bólu. Szkarłatne ślepia utkwiły w miejscu pojawienia się przybyłej. Nie trzeba było mówić ani pokazywać palcem, żeby Rekin rzucił dotychczasową ofiarą i pędem ruszył ku nowej. Zgarbiona lekko sylwetka, pozycja do ataku i obnażone zębiska. Ucieczka dziewczyny okaże się zupełnie nieprzydatna, bo jaki człowiek może równać się z wampirzą szybkością.
Pewny chwyt za głowę i pociągnięcie w tył, by wymusić solidne zderzenie z ziemią. Wtedy ciężki bucior opadnie na głowę dziewczyny, dociskając ją dość mocno. Kto by pomyślał, że urwanie kontaktu z rzeczywistością okaże się tak niszczycielskie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Paź 02, 2018 12:44 am

To zdecydowanie było zbyt gwałtowne.
Ciężko było cokolwiek dostrzec przez aparat, nawet z wykorzystaniem zooma, ale z ciekawości zrobiła dwie-trzy fotki. Delikatnie drżące ręce niezbyt pomagały jej ze stabilizacją obrazu, a umysł nie do końca połączył jakiekolwiek fakty. Zarejestrowała jedynie widok kilku osób. I ten dźwięk... Który zarazem szybko zaniknął.
Mikoto, nim zorientowała się, na co właściwie patrzyła przez aparat, została powalona na ziemię. Momentalnie wydała z siebie cichy okrzyk i zacisnęła odruchowo palce na aparacie. Cichy dźwięk robienia zdjęcia, a potem jedynie upadek. Uderzenie głowy o twarde podłoże sprawiło, że odczuła spory ból, a powietrze umknęło jej z płuc. Zdławiony okrzyk, by zaraz potem doznać dodatkowej dawki cierpienia. Poczuła coś ciężkiego na swojej głowie, coś, co - pomijając zapach - próbowało najwyraźniej ją zmiażdżyć.
Nie sprawiło to jednak, że straciła przytomność. Co to, to nie. Mimo to, odczuwała spory ból głowy, zawroty, tak samo jak i fakt, że było jej niedobrze. Była prawie pewna, że doznała wstrząsu mózgu. Rozmazany obraz, chęć zwrócenia zawartości żołądka... W dodatku to przerażenie. Nie umiała pozbierać teraz myśli, by zrozumieć, dlaczego tak skończyła. Jeśli nie zwiększyła się siła nacisku, to jeszcze żyła, ale nie była zdolna na poruszenie się z tego miejsca. Jedynie jej ramiona drżały, jakby próbowała je podnieść...
... jednakże wyglądało na to, że brakowało jej sił.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Sro Paź 03, 2018 6:20 pm

Nie mógł przestać wysysać krwi, osuszać ludzkie ciało do skórnego worka z kośćmi. Jego dawny oprawca dawno już stracił kontakt z rzeczywistością, tak samo jak Oti. O ile bandzior padnie martwy, tak Białowłosy nie będzie mieć dość. Rekinie geny były bardzo niszczycielskie, i pewnie dopiero po fakcie zorientuje się i pozna z bliska przypadłość Fergala. Okazało się, że był mniejszą i słabszą wersją brata w zabijaniu.
I nie, Prefekt nie może wziąć całej winy na siebie. Przecież Szpiczastouchy tylko lub aż boleśnie oklepywał twarz człowieka, a dopiero swąd posoki wyrwanej z szyi oprycha z kijem pobudził do rozlewu krwi. Byli na równi winni zajścia.
Już ich ofiary dogorywały, jak już zupełnie straciły żywot, kiedy pojawił się ktoś trzeci. Dopiero gwałtowny ruch Niemca wybudził Białowłosego z pożywiania się, i w tej chwili w maleńkim procencie zdał sobie sprawy co zaszło. Lecz instynkt dalej górował, pognał w podobnym tempie do Fergala i dołączył do powalonej wampirzą siłą dziewczyny. Noga z butem brata dociskała głowę nieszczęśniczki, a młodszy kucnął przy unieruchomionej dziewczynie i bez skrępowania rozdarł materiał na tułowiu nieznajomej. W ten sposób miał dostęp do jednego z najbogatszych banków krwi w człowieku - do wątroby. To tam wbił zębiska bez ostrzeżenia i spijał w najlepsze nowe źródło pysznej posoki. Całą twarz i ubranie miał ubabrane we krwi, ale nowa ofiara smakowała o niebo lepiej niż tamci dwaj naszprycowani sterydami czy narkotykami. Rozpalone do czerwoności ślepia wyrażały chętkę na uspokojenie rozbuchanego apetytu, który nie chciał zgasnąć.
Na tym nie koniec. Na kręgosłupie, między łopatkami Białowłosego, wyrosła płetwa grzbietowa, która rozdarła bluzę, jaką mu przed akcją ofiarował Fergal. Między palcami rozrosła się twarda błona, za uszami pojawiły się wyraźne linie skrzeli. Kość ogonowa przedłużyła się boleśnie w prawowity ogon rekina, choć mierzył zaledwie metr. Dalsza przemiana nie następowała, zatrzymała się na tej niepełnej formie, która i tak zważywszy na przebudzenie genów dawała w kość. Tylko zanurzenie się we krwi sprawiało, iż nie myślał o zanurzeniu się w wodzie, której potrzebowały skrzela.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Sro Paź 03, 2018 8:31 pm

Rekiny miały o tyle dobrze, że cała rzeźnia rozgrywała się w opuszczonym parku. Rzadko kto normalny odwiedził zapuszczone miejsce, bo przecież z góry wiadomo, że nie należy ono do bezpiecznych. Między innymi przekonało się o tym dwóch chuliganów, którzy już niestety dawno temu stracili kontakt ze światem, a później całkowicie odebrano im życie. Nie licząc uderzeń, stracili całą krew, a ich porozrywane tętnice doprowadziły dodatkowo do uduszenia.
Nasuwało się tylko jedno pytanie: Czy aby na pewno do końca byli tacy niewinni? Gdyby nie to, że dwóch typów okazali się dawnymi katami Arashiego, może skończyliby tylko z odebraniem krwi. Skasowanie pamięci, ułożenie gdzieś bliżej wyjścia aby po przebudzeniu mogli pójść swoją ścieżką. Niestety, los pokarał ich za mocno, sprowadzając na nich zagładę. Wampiry odebrały im życie w dość brutalny sposób. W końcu jaki rekin okazuje litość ofierze?
Teraz jednak najgorzej miała Mikoto. Bracia dopadli do niej, powalając i rozrywając. Oti dobrał się do trzewi, a Fergal ściągnął buta z głowy dziewczyny, po czym dołączył do uczty. Pochwycona ręka, ta która próbowała się jeszcze bronić, została złamana i to nie w miejscu złączenia stawów, tylko między nadgarstkiem a łokciem, doprowadzając tym samym do otwartego złamania. Oderwana kończyna spluwała odrobinę krwi, więc Niemiec szybko zaczął ją spijać: zlizywał, ogryzał chudą kończynę z mięsa. Niebawem odrzucił urwaną rękę i przeszedł do głowy. I ją wykręci doprowadzając do skręcenia karku. Uniesie odrobinę ciało, bowiem chciał dobrać się do szyi.
Jeśli Oti zacznie protestować bo niewygoda, Fergal szybko sprowadzi go do porządku poprzez obnażenie zakrwawionych zębisk. Jak mają się posilać, to razem. Odrywał spore kawały ciała z szyi, to z ramienia, przełykając co raz szybciej. Później wiadomo. Z karku przejdzie również na trzewia, dobierając się do pozostałych organów. Mikoto z sekundy na sekundę było co raz mniej.
Makabryczny widok, ale za to jak umacniający więzi rodzinne. Rekinie rodzeństwo konsumowało swój posiłek wspólnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Paź 07, 2018 6:35 pm

Przed głodnymi braćmi trudno uchronić się w slumsach. O ile inne tereny są patrolowane, to rzeczywiście tutejsze okolice nie sprzyjały do spacerów. Wchodziło się na nie na własny rachunek, z wiedzą, że tu dochodzi do największej liczby kradzieży, gwałtów, bijatyk i śmierci usłanej trupami wszelakiej maści. Do tutejszych statystyk należy dodać trzy ofiary: dwóch mężczyzn i jedną kobietę. Dwóch winnych i jedną niewinną. W obliczu śmierci wszyscy zrównują się do jednej statystyki. Gdyby ktoś ich przetrwał, graniczyłoby to z cudem. Nieznana dziewczyna o blondwłosach zasługiwała na życie. Niestety znalazła się w centrum uwagi w bardzo złym momencie. Gdyby nie to, że pstryknięciem przywołała do siebie Prefekta, mogłaby uniknąć zagłady. A tak to bracia dopadli i ją. Rozrywali na kawałki, a nawet nieco kłócili się przy organizmie młodej niewiasty. Nie mniej Białowłosy instynktownie pozwolił większemu na dostanie się do trzewi Mikoto, a w ramach przeprosin za mały bunt wstał i poszedł po ciała tamtych dwóch chuliganów. Mogli więc zjadać całą trójkę w jednym miejscu, bez ganiania wte i wewte.
Byli doskonalsi od rekinów, które polowały samodzielnie. Schlechtowie mogli współpracować. Nawet dowiedziono, że jeśli w łonie rekiniej matki jest za dużo nienarodzonego potomstwa, to silniejsze osobniki zjadają rodzeństwo, by samemu przetrwać. Tu na szczęście takiego scenariusza jeszcze nie uświadczono. Oby nigdy do czegoś takiego nie doszło do skutku.
Efekt upojenia u młodzika przemijał wraz z brakiem organów do spożycia. Kończyło się jadło i piciu. Przy tym ostatnim sapał przeraźliwie. Od braku płynów instynkt drapieżnika gasł, wracał w miarę ludzki rozsądek. Wtedy też mniej więcej trzeźwiał z ogólnego amoku czy szału zadawania ran, spijania posoki, przełykania mięsa i tym samym doprowadzając do zgonu. Ciężko stwierdzić kto kogo ranił śmiertelnie, więc wina spłynie na równi po obu. Co prawda Arashi pochłonął około jedną trzecią z mięcha ludzkiego, lecz prawie połowę z dysponowanej krwi. To świadczyło o wielkim łaknieniu na posokę, która była tłumiona do tej pory lekami i tabletkami krwi. I tym, że nawet połowiczna przemiana potrzebowała taplać się w płynach. Krew na twarzy Otiego szybko krzepła, toteż musiał znaleźć się w zbiorniku wodnym. Ale w ogóle nie znał tych terenów, choć jak już raz gdzieś się udaje, to zapamiętuje. Dawno nie był nigdzie poza Akademią i w miarę bezpiecznym centrum Yokohamy.
W każdym razie opamiętywał się coraz szybciej, aż uświadomił sobie, co tu miało miejsce. Spuścił białowłosy łeb wielce zawiedziony na siebie. Mógł nie przystawać na plan Fergala i grzecznie czekać w pokoju, powykręcany z bólu. Nie mniej... miałby znów za złe, że wplątałby w to brata w pojedynkę. Razem lżej nieść brzemię, prawda?
Utkwił rozbiegane, lekko zamglone spojrzenie na Niemca, który chyba też już nie miał co więcej jeść. Dosłownie zostały po tamtych jedynie ciuchy i plamy krwi na swoich ubraniach. Rozglądał się po okolicy, jakby miało to pomóc w czymkolwiek. Ale z drugiej strony, dzięki skłonności przypominającej zachowanie sroki, dostrzegł porzuconą elektronikę na liściastym podłożu. Aparat... o nie, nie może tutaj zostać potencjalny świadek. Zniszczenie fizyczne mogłoby nie spełnić założeń i zostać przez kogoś zrekonstruowane. Policję... czy łowców. Weźmie aparat, lecz co z nim zrobić? Wrzucenie dowodu do stawu mogłoby załatwić sprawę, a myślał ciągle o wodzie. Zmutowany organizm potrzebował wody. Jeszcze nie wiedział, że wyrósł mu ogon i płetwa rekina, był w poważnym szoku.
- Ferg...? -wysapał z trudnością, gdy na czworakach podpełzł do brata- ...nic Ci... nie jest?
Głupie pytanie zważywszy na okoliczności, lecz wiedział, że kiedy wspominał o zabijaniu, już wtedy popadał w gniew. Martwił się o Czarnowłosego, o siebie też, lecz no... wolał skupić się na Starszym niż na sobie. Jeśli ten pozwoli, przylgnie do jego boku swoim utytłanym we krwi ciałem i podkuli nogi ku sobie. Bał się, cholernie się bał. Po raz pierwszy wiedział, że kogoś zabił. Sam fakt pozbawienia kogoś życia był potworny, poza tym uczta na wolnym powietrzu strasznie zasmakowała mu, co też jest okropne dla kogoś obserwującego z zewnątrz. Czy tak samo odczuwał Fergal? Czy inaczej ujmował to co miało miejsce? Dało się to jakoś usprawiedliwić?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Paź 07, 2018 8:03 pm

Ogromne szczęście mieli, kiedy rozszarpywali ludzkie ciała. Pochłonięci bez reszty przez własne zwierzęce Ja, zabijali, mordowali i pożerali swoje ofiary. Czy jeszcze żyli lub też nie, nie było ważne. Rekinom tylko jedno w głowie - zapchać żołądki świeżą strawą oraz zahamować krwawe żądze. Wszystko obracało się w okół przetrwania, wyżycia się lecz ogromnym kosztem.
Śmierć trojga ludzi. Winni lub nie, nie mieli prawa ich sądzić. Fergal nie raz zabijał ludzi skazanych przez zgrupowanie czubków myślących iż są panami świata. Teraz też tak miał działać? Nie, nie może. Przecież ma się zmienić, ma  żyć wśród innych ludzi, być obok ale jednocześnie omijać, cieszyć się życiem na swój sposób. Zniszczył swoje cele po raz kolejny. A wszystkie tego typu myśli niczym grom spadły wtedy, kiedy wgryzał się w ciało dziewczyny odrywając z niego sporawy kawał. Z trudem przełknął, o mało nie dławiąc się. W sumie dławienie nastąpiło na skutek łapczywego pożerania, a nie odkrycia sumienia. Fergal czuł się potwornie, zjadając kolejne kawały. I tak zabił, nie przywróci jej życia.
Tylko co z Arashim? Pierwsze morderstwo? Niby tak Rekin miał opiekować się bratem, pilnując żeby głos z głowy nie spadł. Jak widać rola starszego brata była również ciężka, jak granie porządnego obywatela.
Koniec końców posiłek musiał kiedyś być skończony. Obydwa wampiry zmęczone nagłym wybuchem szału, zszokowani tym co niedawno miało miejsce. Niemniej Rekin wlepił wzrok w brata. Nie wyglądał też najlepiej i dopiero teraz dostrzegł rekinie cechy takie jak płetwy, czy ogon. Więc jednak naprawdę jest krwiożerczym monstrum? Nie, nie może dopuścić aby taki się stał. Nie powiedział jednak nic, tylko spojrzał w stronę niedawno pożartej blondynki. Jej pusty wzrok wpatrywał się w niebo, a usta. No tak, brakowało ich. Któryś z nich przecież rozerwał dolną szczękę, połykając zęby, język.
Zacisnął dłonie w pięści, przełykając głośno ślinę. Co teraz mają robić?
Mimowolnie wzdrygnął się, kiedy Arashi znalazł się tuż obok. Jak nigdy dotąd przylgnął swoim ciałem do jego, kuląc się. Rekin chyba tak dawno nie czuł się źle jak teraz. Po całości zawiódł, nie tylko Crossa, Mei, Laurie ale i młodszego brata. On nie może skończyć w celi Oświaty ani odczuć ich brutalności.
- Oti, posłuchaj.
Nie odpowie na pytanie. Nie on jest tutaj ważny, tylko młodszy brat, więc powinien sobie zdawać z tego sprawę.
- Zasłoń jakoś swoją przemianę i wróć do akademii.
Dokończy, nie patrząc jednak na brata. Może zdoła jakoś zakryć części rekina, aby osoby trzecie nie zorientowały się z czym mają do czynienia. Aczkolwiek było późno, więc może zdoła jakoś się wymsknąć. Co natomiast planował Fergal? Chciał pozbyć się ciał, tak, aby nikt się nie dowiedział co tu zaszło.
- Jeśli jednak ktoś się domyśli i zacznie wypytywać, mów że próbowałeś zrobić wszystko aby mnie powstrzymać ale nie dałeś rady.
Może takie słowa Otiemu się nie spodobają, w końcu Niemiec brał całą winę na siebie. Arashi z problemami nie może mieć doczepionej karteczki o tytule Morderca. Nie on.
Sięgnie ku zmarłej dziewczyny, lecz nie w celu konsumpcji. Dłonią przymknie jej powieki, bo chyba martwe spojrzenie najgorzej zdradzało to, co niedawno się wydarzyło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Paź 07, 2018 8:50 pm

Chuderlak nienawidził dotyku, lecz przylgnięcie do brata miało dać prowizoryczną ulgę od natłoku wrażeń i negatywnych myśli, które przemielały się w łepetynie. Te skupiały się na Fergalu, a Prefekt myślał o młodym. Chcieli sobie wzajemnie pomóc, choć każdy widział to w inny sposób. W obliczu morderstwa nie ma idealnej pomocy dla zbrodniarzy, jednak bracia na to nie zważali. O ile Arashi już miał zadeklarować (a raczej wyjąkać) wsparcie, iż jakoś to przełkną, bo już się stało i nie odstanie, to przerwał ten tok rozumowania, gdy odezwał się Fergal. Brzmiał bardzo poważnie, aż na nowo miał chłopak chaos w głowie. Słuchał i próbował zrozumieć, co autor miał na myśli. Zaskoczyły go dwie informacje. Jedna bardziej od drugiej, lecz skupił się na moment na tej drugiej.
- Prze...przemianę?
Zająknął się przy pytaniu, a w odpowiedzi rzucił okiem na swoje ciało. Najpierw zauważył błony między palcami, ale jak zobaczył ogon, to jego oczy zrobiły się tak wielkie, a źrenice tak malutkie, że strach był aż nadto widoczny. Nie umiał nie przejąć się tym faktem czy zatuszować go. Dopiero po chwili opamiętał się, że jego zachowanie może wpłynąć negatywnie na brata, który też pewnie dysponował taką lub doskonalszą przemianą. Ale po prostu Oti nigdy przedtem nie zmieniał formy. Myślał, że u niego cechy rekinie zaczynają się i kończą na uzębieniu, a prawda pokazywała, że także był głód i inne dodatki.
Jednak to dalsze słowa brata wzbudziły największą grozę. Miał się stać kozłem ofiarnym tylko dlatego, żeby zakamuflować prawdę, bo był już wmieszany w morderstwa? Nic z tego. Na nowo rozbłysnęły się ślepia Arashiego, którymi przewiercał Niemca. Nawet jak ten nie patrzył się w jego stronę.
- Nie, Fergal... -ostrożnie podźwignął się z kucek, gdy Prefekt już wstał i zamykał oczy pożartej niemal całkowicie kobiecie- Nie zostawię Cię z tym samego, rozumiesz?!
Ugryzł się zaraz w język, żeby nie krzyczeć, ale nerwy go poniosły. Co on sobie wyobrażał?! Nie ma czasu zgrywać bohatera, nie w tej chwili, gdy mogą zostać namierzeni. Tylko szybka i wspólna akcja położy kres temu przykremu i okrutnemu zdarzeniu, o którym nikomu nie powiedzą. Dodatkowy grzech na sumieniu, ale stało się. Ich żarłoczne Ja są bezlitosne.
- We dwóch szybciej zatuszujemy... to. Powiedz tylko jak.
Sapał znów, tym razem spokojnie i jakoś tłumił w sobie zapędy na szukanie wody. Oti może i był uparty, ale teraz i w pełni sił. Po takiej kolacji długo będzie mógł funkcjonować fizycznie. Gorzej z psychiką, ale nie o tym teraz. Powiedziało się A, trzeba powiedzieć i B, a jak będzie mało, to resztę alfabetu, byleby pozbyć się dowodów. Żeby obu odciążyć od namacalnych oskarżeń.
Inna sprawa, że nie przyzna się przed bratem, że nawet gdyby jakimś cudem przystał na propozycję zostawienia go z brudną robotą, to zgubi się w parku i na pewno nie trafi do Akademii. Przecież przespał połowę drogi tutaj na plecach Fergala.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Paź 07, 2018 9:01 pm

Ból, ból... i jeszcze raz ból.
Nie była w stanie cokolwiek więcej teraz zrobić. Unieruchomiona przez jednego z wampirów, mogła... właściwie co mogła? Od uderzenia jedynie czuła ból, a umysł nie działał jak powinien. Reagowała bardziej... instynktownie... wykazując się próbą ochronienia siebie i swojego życia. Nawet jeśli to było daremne...
Nie była zdolna nawet krzyczeć. Nie w momencie, gdy ktoś lub coś rozerwało jej ubranie i wgryzło się brutalnie w ciało. Rejestrowała z opóźnieniem to, co się działo. Jednakże nie można było powiedzieć, że była pogrążona w słodkiej nieświadomości. Ból nasilał się, sprawiając zarazem, że umysł powoli rozjaśniał się... By zaraz potem sprowadzić ją do brutalnej rzeczywistości.
Krzyk z jej gardła - nieco zachrypnięty - rozległ się w momencie, gdy ciemnowłosy złamał jej rękę. Próbowała spojrzeć w kierunku źródła tego niewyobrażalnego bólu i jeśli zobaczyła, pobladła bardzo. Widok złamanej, a potem i oderwanej kończyny nie należał do najmilszych. Źrenice rozszerzyły się gwałtownie, a ona sama otworzyła usta, czując, jak przerażenie ściska jej gardło z całej siły.
Wszystko rozgrywało się bardzo szybko... Ból zwiększał się, ledwo co czuła już zwykły dotyk...
Po czym to wszystko gwałtownie się zakończyło, a rzeczywistość zaniknęła.

[*]Mikoto
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Paź 07, 2018 9:34 pm

Zaskoczony Rekin spojrzy na brata. Nie wiedział co działo się z jego ciałem? Nie świadomy tego, co otrzymał od własnej mocy? Niemiec wiedział, że w tej chwili nie pora na tłumaczenia, ale wypadałoby uspokoić brata.
- Mamy rekinie geny i moc przemiany. Stąd płetwy oraz ogon.
Może trochę zrozumie po krótkim wyjaśnieniu? Niemniej nie w tej chwili porozmawiają, Rekin miał w głowie całkiem inny plan: Jak pozbyć się ciał. Może je zakopać, zwali się na inne wampiry ewentualnie zabrać resztki i rzucić właśnie na pożarcie poziomom E.
Zdawał sobie sprawę, że Oti nie przyjmie do wiadomości rozkazów brata. Niestety, musiał. Rekin i tak był w poważnych tarapatach, młodszy brat nie musiał być. Ledwo co zaczął naukę w nowej szkole, miał szansę na nowe  życie, a nie już z  zakładką Zabójca niewinnych.
- Musisz! Nie dopuszczę, żeby twoje życie skierowało się na drogę mordercy. Masz mieć czystą kartę, Oti. Bez dyskusji!
Pierwszy raz od dłuższego czasu Niemiec naprawdę się uniósł. Groźny ton, spojrzenie nie znoszące sprzeciwu. Potwór górujący nad młodszym bratem, ale tylko dlatego, że odczuwał troskę. Ale szybko jakoś się uspokoi, widząc również zmartwioną może nawet i zdenerwowaną minę Otiego. Zakrwawiony, zszokowany tym co się stało. Przecież tak nie może być.
- Powiadomię Mei o sytuacji.
Absolutnie nie dopuści aby zajął się usuwaniem pozostałości. Rekin nawet nie zdradzi planu działania, niech nie myśli że będą działać razem.
Co najgorsze podejdzie do niego, by pochwycić. Mocny, stanowczy chwyt nie czyniący jednak krzywdy. Jeśli Arashi będzie się wyrywać, niech tak czyni. Rekin włoży sporo siły aby powstrzymać brata przed ucieczką.
- Robię to dla ciebie. Zrozum.
Szepnie, po czym przyłoży dłoń do czoła białowłosego. I nagłe urwanie filmu: Usuwanie wspomnień z morderstwa. Miał pamiętać moment, w którym dryblas powalił go uderzeniem przez co stracił przytomność.
Tak nie miało wyglądać życie Otiego - zaczynający nowy rozdział w życiu i już karty splamione krwią. Fergal czuł pełną odpowiedzialność, więc tak drastyczny krok jak odebranie wspomnień, powinien okazać się dobrym wyborem. Tu chodziło tylko i wyłącznie o przyszłość młodszego brata.
Kiedy zakończy kasację, ułoży ostrożnie wampira na ziemi. Rękawem swojej bluzy zetrze krew z ust, z dłoni. Niech myślą, że próbował walczyć ze starszym bratem, a nie że brał udział w masakrze. W między czasie wymienił kilka smsów z Mei. Może czarnulka zechce przyjść, bowiem Niemiec potrzebował jej obecności z wiadomych tylko sobie przyczyn. Również zauważył, że płetwy oraz ogon Otiego znikły. Dobrze, to ułatwi znacznie sprawę.
Po czyszczeniu brata, przejdzie do zwłok. Resztki pozwija w pozostałości po ubraniach, starając się jakoś porozrzucać ciała po losowych miejscach w parku. Tutaj prawie co dzień odbywały się morderstwa, więc naprawdę liczył że cała wina spadnie na pobliskie poziomy E, że jednak nie utraci pozycji prefekta oraz swojej roli w życiu. Musiał mieć jakiś cel. Oczywiście czuwał też, aby bratu nic się nie stało. W każdej chwili mógł się wybudzić. Cóż, przynajmniej przypisze starszemu Niemcowi zabójstwo, a nie sobie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Mei Nie Paź 07, 2018 11:14 pm

Mogła raczej zapomnieć o wolnej chwili dla siebie... Nie minęło dużo czasu, odkąd "dostarczyła" uczennicę do Akademii i powróciła do pustego pokoju, by zająć się sobą. Jednakże wiadomości od Fergala zmusiły ją do porzucenia chwili przyjemności dla siebie i udania się poza Akademię... Kierując się w dość nieprzyjemną i zarazem nieodpowiednią okolicę. Chyba gdzieś tam ostatnio zginęli uczniowie... - przemknęło jej dodatkowo przez myśl. - Niebezpieczne regiony... - westchnęła cicho i poprawiła torebkę. Nie wiedziała co myśleć o tym. I o wiadomości, i o samym fakcie, gdzie miała właśnie pojechać... I czy właściwie dobrze robiła, decydując się na ten krok. Chyba gdzieś w głębi siebie bardziej czuła się, że musi to zobaczyć wszystko na własne oczy... I wtedy zdecydować co dalej.
Po pewnym czasie zjawiła się tutaj. Ile właściwie minęło? Zapewne minimum kilkanaście minut. Jedynie co, to musiała patrzyć ostrożnie, czy ktoś nie zwrócił uwagi na nastolatkę w zwykłych ubraniach, wchodzącej w tak nieprzyjemne miejsce... Jednakże nikogo nie zauważyła. Właściwie, to jest tu dość... cicho - przemknęło jej przez myśl. Poprawiła torebkę i weszła do środka parku, gdzie już nieco przyspieszyła, wykorzystując własną, a nie ludzką prędkość.
Zapach ludzkiej krwi dość mocno uderzył w nią. Skrzywiła się delikatnie, starając się nie zmuszać siebie do wciągania powietrza do płuc. Mimo wszystko, tabletki krwi to nie to samo, co prawdziwa posoka... Do której ciągnęło nawet najbardziej opanowane wampiry. A co dopiero kogoś tak młodego... Pomimo tego, że wychowała się wśród ludzi.
- Fergal...? - dostrzegła w końcu leżące ciało i plamę krwi nieopodal. Zdecydowała się podejść najpierw do osoby, zarazem dość szybko uświadamiając, kogo widzi. Przynajmniej nie zmienił się w proch. Ale czemu jest nieprzytomny? - rozglądała się ostrożnie, szukając samego wampira i zapoznając się z okolicą. Międzyczasie... Cóż, nie wiedziała na jaki widok się nastawić i co właściwie przegapiła. Dlatego też potrzebowała odnaleźć Fergala i usłyszeć od niego...
... zarazem gdzieś miała w sobie cichą nadzieję, że to jedynie głupi żart.
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Paź 09, 2018 7:45 pm

Niby logiczne, że po przemianie odziedzicza się więcej cech rekinich, lecz szok cała sytuacją zdawała się popsuć racjonalne myślenie. W ogóle tak bardzo przejął się ich czynem, że atrybuty drapieżnika były z tego punktu widzenia mniej istotne. Fergal trzymał w rydzach, tak zdawało się, całą sytuację. Jakby już kiedyś przemyślał, co by było, gdyby... Szkoda tylko, że nie zechciał zaufać młodszemu braciszkowi. Może i miał rację, żeby chronić Arashiego od urazu psychicznego, jednak czy w ten sposób jedynie nie odwlekał tego w czasie?
Postawił się Prefektowi, co zupełnie nie spodobało się Niemcowi. Aż Białowłosy skulił głowę w ramionach, gdy ten uniósł się i grzmiał. Spuścił nawet zlęknione oczy na czubek butów lepkich od krwi. Aż miał gulę w gardle, stąd nie odburknął w żaden sposób. Chyba ten widok albo po prostu dalszy bieg sprawił, że Fergal uspokoił się na tyle, by wezwać Mei. Zaraz... dlaczego? Czy aby nie zataił przed nią innego morderstwa? Na nowo utkwił rozbiegane oczy w Starszym. Kręcił tylko głową, nie widziało mu się to, by wplątywać w zabójstwo kogoś jeszcze. Nawet jeśli to była zaufana osoba. Niestety Oti nie miał żadnej kontroli, a przejęcie się i strach wykorzystał Szpiczastouchy, ponieważ pochwycił Chuderlaka i pod maską ładnych słów przejął ster nad losem swoim i brata.
W ostatnim momencie przed kasacją pamięci Rekin widział iskry gniewu młodszego. Z powodu bezradności i tego, że nie zaufał mu idąc samemu w bój przez piekło.
A później nastała pustka i utrata przytomności.

***
Nie umiał określić jak długo leżał w bezruchu. Głowa puchła niemiłosiernie. Mimo kilkukrotnych oględzin Fergala młody nie wybudzał się. Zniknęła płetwa grzbietowa i rekini ogon, zniknęły istotne dla wydarzeń z parku wspomnienia. Prefekt wyrwał je tak mocno jak rozrywali wspólnie szczękami mięso ludzi. Dopiero inny zapach stymulował organizm Arashiego do pobudki, informował o możliwym zagrożeniu. Powoli otwarł oczy tonące w bladobłękitnych odcieniach, a nad sobą ujrzał Czarnulkę. Przez kilka sekund patrzył się prosto na nią w milczeniu, ale tak jakby jej nie było. Po kolejnych sekundach ocknął się na tyle, by wyszeptać:
- Mei...
Ostrożnie przekręcił się na bok i próbował chociaż usiąść, lecz głowa wyraźnie ciążyła i dawała się we znaki. Z trudem podniósł ją do góry i ukradkiem, trochę leniwie rozglądał się na boki. Wtedy ostatnie zachowane wspomnienia uderzyły go na tyle mocno, że aż poderwał się nerwowo na nogi i błagalnie patrzył się na Prefekt.
- Widziałaś Fergala? On... on tu był...
Nie umknęła mu też uwadze plama krwi nieopodal. Pachniała intensywnie, na szczęście nie bratem. Ale ten zapach... chwycił ręką mocno bok głowy, która pulsowała i przetaczała coraz to więcej szczegółów. Cholernie bolała. Jeszcze miał lekkie mroczki przed oczyma. O dziwo czuł się syty, choć nie znał powodów. Ten cios w głowę z buta musiał być silniejszy niż przypuszczał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Wto Paź 09, 2018 9:57 pm

Zdawał sobie sprawę, że Arashi nie będzie zadowolony z tego co na szybko wymyślił. Skasowanie pamięci nie było czymś chcianym, a przede wszystkim nie było fair wobec młodszego brata. Powinien przecież być świadomy swoich czynów, ale właśnie co by się wydarzyło jakby o wszystkim pamiętam. Rekin ufa swojemu bratu, wiedział że nie pisnąłby słówkiem. Jednak co jeśliby wpłynęłoby to na jego psychikę? Rekin tylko martwił się o brata, nie chcąc niszczyć jego przyszłości. Wampiry w tych czasach nie mają łatwo, wszak ludzie nie są już tak zacofani jak dawniej. Technologia poszła w przód, więc i ludzkość także. Temu też podjął się takiego okrutnego działania pozbywając brata wspomnień z nocy przemocy.

Nie wybudzał się. Dobrze. Niemiec uzyskał trochę czasu aby pozbyć się zwłok, lecz nie zdążył już zetrzeć śladów krwi. Niemniej nie musiał przy obecnych: Arashi dostanie bajkę, że to starszemu odbiło, a nie jemu. Mei również. Nie powie o tym, ze Oti stoi za morderstwem. A co do Czarnulki, to o wilku mowa, bo właśnie przybyła. Chwilę po niej Fergal również powrócił do miejsca w którym znajdował się Oti. Nie zdążył z twarzy zetrzeć krwi, ani tym bardziej z ubrań. W sumie brat też wyglądał tragicznie.
- Jestem tutaj.
Odezwie się, jak tylko pojawi w zasięgu wzroku ich obojga. Nie wyglądał na zadowolonego, wręcz zbyt poważny i nieco jak zbity pies.
- Wszystko w porządku? Jak głowa? Oberwałeś dość mocno.
Spyta pierw Otiego, na Mei jedynie spojrzał. Doskonale wiedział, ze wampirzyca nie będzie zadowolona, a przede wszystkim dobrze się czuła przy woni krwi.
- Mei. Jak widzisz, zdarzyła się tutaj zła rzecz.
Właściwie ciężko stwierdzić czemu akurat to ją Rekin powiadomił. Miał nikomu nie mówić, ale jednak Aryu tutaj ściągnął. Nerwowo przełknie ślinę, pierwszy raz odczuwając, że zawiódł i jeszcze najgorzej, bo czuł posmak krwi wypitej z tamtych ludzi. Świeże zwłoki, rozsiane po różnych częściach parku. Więc co teraz?
- Za bardzo nie wiem, co mam teraz zrobić. Wracać do akademii z wami, czy już sobie odpuścić. W każdym razie nie spuszczaj go z oka... Proszę.
Doda, patrząc gdzieś w bok. Aż uniesie kącik ust, bo przecież okłamywał ich obu, samego siebie. Oti też był winien, lecz dla niego jeszcze szansa na poprawę była. Atak oraz mord był pierwszy, poza tym Rekin też ponosi sporą odpowiedzialność za sytuację jaka miała miejsce. Więc tym bardziej musi obarczyć się winą. No i nie dopuścić aby Ar był sam, niech przyzwyczaja się do obecności Mei. W końcu to dobra dziewucha, nie bez powodu jej zaufał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Mei Czw Paź 11, 2018 11:15 am

Ostrożnie pokręciła przecząco głową.
- Dopiero co przyszłam - odparła w ramach wyjaśnień. - Eeej, nie tak gwałtownie. Nie wyglądasz za dobrze - powiedziała jeszcze, widząc, jak gwałtownie się zerwał. O co tutaj chodziło? - pomyślała. Ciężko było wyciągać jakiekolwiek zdanie, nie rozumiejąc nawet, co się dzieje. Prawdę mówiąc, nie spodziewała się nawet, że napotka tutaj Arashi'ego. - Co się stało? - spytała się go jeszcze.
Niedługo potem zjawił się i sam wampir. Dziewczyna zamrugała oczami, po czym tasowała go wzrokiem. Nie przybrała nawet na moment skrzywionej mimiki, czy potępiającej postawy. Bardziej... Wszystko, to co czuła w tym momencie, zakopała głęboko w sobie, nie pozwalając, by wyszło to na światło dzienne.
- Zrobiłeś to w samoobronie?- zwróciła się do czarnowłosego. - Zrobiłeś to, by chronić brata? - na usta cisnęło się jej jednak głównie pytanie: "Co się tutaj właściwie wydarzyło?". Zapach krwi był bardzo silny... I to nie jednej osoby. Miała prawie że wrażenie, że miał więcej niż jedno źródło.
Co właściwie przegapiła?
W końcu skrzywiła się, słysząc jego słowa, po czym podeszła do niego. Stanęła wprost przed nim, po czym uniosła rękę... I uderzyła go z otwartej ręki w środek głowy. Nie było to jakoś specjalnie mocne uderzenie, ani nie miało na celu ukazania negatywnego zachowania.
- Głąb. Najpierw to musisz się umyć i trzeba skombinować ci nowe ubrania, a stare spalić - powiedziała do niego, cofając się o dwa kroki w tył. - Nie możesz wejść w takim stanie do Akademii. I wisisz mi wyjaśnienia co do tego - spoglądnęła na moment na drugiego z wampirów, a potem znów na niego. - Najprościej to byłoby spalić dowody i łudzić się, że spadnie deszcz, który zniwelowałby całkowicie zapach - patrząc na ostatnie wydarzenia, była spora szansa, że media zrobią sensację z tego miejsca. Najpierw uczniowie Akademii, teraz jacyś randomowi ludzie... Zdecydowanie nie była to bezpieczna okolica.
Przynajmniej nie dla ludzi.
Wydała z siebie westchnienie.
- Więc jak? Idziemy na zakupy? - nie sprawiała wrażenie zszokowanej tym wszystkim. Jak było wspomniane wcześniej... ukrywała to wszystko w głębi siebie i nie pozwalała, by zobaczyli to.
- Zanim zaczniesz krzyczeć po mnie i mojej reakcji, to sam wybierz, co zrobisz, Fergal. Przyznasz się czy nie? - odwróciła się na pięcie, mając zarazem nadzieję, że zrozumie to ukryte pytanie, związane z tym... czy będzie chciał zmienić dotychczasowe życie, czy wolałby nie. - Nie potrafię ci doradzić sama, co jest właściwe, a co nie.
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Sob Paź 13, 2018 4:15 pm

Dostał szansę na uniknięcie losu podobnego do jego brata, gdzie szykanowany czynami z przeszłości był trzymany jak na kagańcu, a gdy ogniwo łańcucha zerwało się, to rzucił się na wolność z kłami i głodem. Wyrwanie pamięci było samo w sobie złe, bo nie nauczy się, nie dostanie nauczki takiej jaką powinien, a bęcki zbierze tylko Fergal.
I tylko Prefekt znając prawdę będzie sprawnie manewrować faktami.
Co do czego nie miał wątpliwości Arashi to do tego, że Mei musiała zostać przysłana tutaj do nich. Rzecz jasna nie wiedział, iż Rekin SMSował do Czarnulki, która pospieszyła z pomocą. Niestety nie napotkała po drodze Niemca, za którym się tak lękliwie rozglądał młodszy. Ból głowy mocno dawał się we znaki, lecz nie na tyle, by nie ruszyć w razie czego na poszukiwania. I nie na tyle, by nie odpowiedzieć na pytania Aryu.
- N-Nie pamiętam zbyt wiele... -utkwił rozbiegane oczy w jej zmartwione oblicze- ...ale spotkaliśmy na drodze dwóch typów. Jeden z nich... jeden z nich... -zmrużył na moment oczy, by lepiej skupić się i przypomnieć jeden fragment- ...rozłożył mnie na łopatki.
Nie było to nic chwalebnego, więc zaraz też mocniej skrzywił usta zniesmaczony. Był tak słaby, że ludzki chuligan był zdolny pozbawić go przytomności. Zaraz otworzył oczy, gdy usłyszał kroki brata, i starał się wyprostować całkowicie, aczkolwiek dla głowy byłoby wygodniej, gdyby ją dalej pochylał ku przodowi. Ale to nieważne, Fergal się odnalazł! Tylko... nie podobało mu się, że wyglądał tak, jakby wpadł w wir krwawej jatki. I jeszcze ta mina. Musiało być naprawdę źle, ale i tak z troski zapytał co u brata. Oti uciekł wzrokiem na bok speszony tym, że nie mógł nic zdziałać, by powstrzymać Niemca przed rzezią. I ze wstydu, że dał się znokautować człowiekowi, o czym dokładnie wiedziała nawet Mei, skoro mogła wyczuć to z mieszanki krwi w powietrzu.
- Nic mi nie jest.
Rzucił smętnie, żeby tylko nie być tym kozłem ofiarnym. Ale nie on nim był. Fergal przyjmując całą winę na siebie stał się głównym winowajcą zdarzenia, na co Czarnulka dość zdystansowana analizowała i słuchała Rekina. Oj Schlecht pogalopował z tym porzuceniem szkoły, aż sam palnąłby go w łeb, gdyby nie to, że nie wypadało. Zwłaszcza jak to przez Otiego znaleźli się w parku. Przysłuchiwał się i przyglądał się dalszej rozmowie między przyjaciółmi. Nie miał odwagi nic dodać, ale rozmyślał nad pozbyciem się kałuży krwi. Wtedy przypomniał sobie coś związane z dziewczyną. Nieśmiało wtedy wtrącił się do rozmowy:
- Gdybyśmy upewnili się, że nikogo nie ma w okolicy... mógłbym wypalić piorunem ziemię z krwią, a Mei użyłaby jeszcze swojej mocy wody do ostatecznego wypłukania gleby.
Nie wyprze się nigdy brata, nawet jak dokonał mordu. Miał przeczucie, że zirytował się bardzo na tego typa, który powalił kopniakiem Arashiego na glebę, dlatego on i jego kumpel wąchają teraz kwiatki od spodu. Zresztą Fergal tego się nie wyprze, prawda?
Oby.
Co do zakupów, zmiana odzienia też była trafnym pomysłem. Takie ciuchy we krwi od razu rzucają podejrzenia. Ubranie Otiego też pozostawiało wiele do życzenia, już pomijając, że były za duże, bo to były ubrania Fergala. Do maskowania się spoko, ale nie do chodzenia po mieście. Tylko znów wyjście na zakupy znaczyło spotkanie ludzi, a wśród nich ponownie mógłby być ktoś, kto znęcał się nad Białowłosym. Dlatego nie lubił przebywania wśród innych istot i odgradzał się od świata zewnętrznego na ile było to możliwe. Z drugiej strony nie mógł zostać sam w parku. Zatem chyba nie było innego wyjścia jak iść z nimi na zakupy. Ręką pomasował sobie ukradkiem bolącą skroń, jakby tylko od długiego rozmyślania.
- Przydadzą się nowe ciuchy.
Przytaknął więc Mei, której zazdrościł takich stalowych nerwów. A co na to wszystko odpowie Fergal? Celowo nie wracał rozmową do tego, co miało miejsce, ani nie pytał, czy z nim wszystko dobrze. Bo wiedział, że nie jest.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Gość Nie Paź 14, 2018 9:40 am

Wyjątkowo ciężka sytuacja. Dla Rekina oszukiwanie brata było czymś karygodnym, ale nie było innego wyjścia. Przysiągł sobie, że za wszelką cenę uchroni go przed innymi, więc uznał że pozbycie się wspomnienia o morderstwie będzie najlepszym wyjściem z sytuacji. Jeśli kiedykolwiek prawda wyjdzie na jaw, z całą pewnością dojdzie do wymiany zdań i wcale Niemiec eis nie zdziwi jeśli relacja od strony Otiego się pogorszy.  Póki co starszy musiał grać.
Pytania Mei podsunęło parę pomysłów, Rekin spojrzy na nią pewnie, marszcząc przy tym odrobinę brwi.
- Oczywiście, że tak. Typy okazali się wrogami Arashiego.
Niepotrzebnie utrzymywał nerwowy ton. Mogłoby wydawać, że jest zły na nią, ale wcale tak nie było. Nadal był zły na siebie za swoje impulsywne zachowanie. Nie tak zwykłe polowanie miało wyglądać.
- Kiedy jeden z nich go uderzył, poniosło mnie.
Poniekąd w wytłumaczeniu znalazła się prawda. Przestał nad sobą panować w momencie ataku na Otiego. Odetchnie kiedy dowie się o jego stanie. Wszystko w porządku, tylko po minie nie bardzo. Co się dziwić, Burzowy teraz czuł się słabszy. Też niedobrze.
- Oni nas zaskoczyli, Oti. Pewnie i ja nie uniknąłbym tego ciosu.
Skieruje się do niego, mając nadzieję że przyjmie słowa. Kiepski Fergal w pocieszaniu lecz innego wyjścia nie widział.
Później wiadomo. Rozterka, dylematy. Nie bardzo wiedział co ma robić: czy zostawić wszystko w tyle i starać się żyć dalej, zgadzając się na ten kolejny napad złości, czy udać się do łowców aby odizolować. Tylko kto zaopiekuje się bratem? Co jeśli Mei nie podoła? I z ponurych myśli wyrwało go trzepnięcie ręką w łeb. Należało się.
Może i nie bolało, lecz odruchowo rozmasował uderzone miejsce, patrząc z pod grzywki na Mei.
- D... Dobrze.
Dziwne, że nie uniósł się złością? Nie. W tym momencie nerwy w konserwy, bowiem Aryu ma rację. Ogarnąć miejsce zbrodni i zostawić daleko.
- Może.
Odpowie cicho, zamykając się jeszcze bardziej. Poczucie winy ciążyło na barkach Rekina i już nie chodziło o morderstwo, lecz  bardziej o Otiego. Nieświadomy swoich działań, skołowany. Na pewno ogromny wyrzut odczuje jak wszystkiego się dowie, w końcu na pewno by nie chciał aby to Fergal zaczął nieść winę należącą do ich obu.
- Jesteśmy w slamsach, Tutaj nie ma dnia żeby nie doszło do napaści. Wystarczy że zwłoki zostawimy w rożnych miejscach, a poziomy E same się nimi zajmą.
Powie do wampirów, chociaż w tym momencie powinien nawet się nie udzielać. To z jego winy wszystko się podziało, a jeszcze dyryguje. Więc już chyba odruchowo skarcił się w myślach, a Mei... Cóż, Mei naprawdę miała żelazne nerwy, tylko Niemiec czuł że tak naprawdę ukrywa wiele za tą maską spokoju.
Na pomysł o zakupach nie powiedział nic, dla niego zabrzmiało ironią. Poza tym posłał czarnulce dość zirytowane spojrzenie i wtedy znowu wampirzyca się udzieliła. Fer zacisnął usta w wąską linię, zaś odwracając spojrzenie gdzieś na bok.
- Na razie nie chcę nikomu więcej o tym mówić. Tylko wy będziecie wiedzieć.
Podjął decyzję. Wszak jak powie łowcom albo dyrektorowi co zrobił, mogą wywęszyć i Otiego albo też wciągnąć w to Mei jako pomoc w ukryciu zbrodni.
- To... To teraz... Ogarniemy ubrania, tak? A zwłoki. Tak jak mówiłem: one same znikną.
Zgodzą się z nim? To już od nich zależy, on sam nakieruje się w stronę wyjścia z parku. Wybrał oczywiście zaniedbaną drogę, taką z dala od wejścia głównego. Wolał nie patrzeć ani nie iść za nimi, odczuwał dość mocny strach przed samym sobą, bo już nie chodziło o zamazanie wspomnień ale o samego Rekina. Znowu poddał się żądzy, co sprawiło że droga ku normalnemu życiu zachwiała się. Aż pochwycił się ręką za szyję, czując tym samym pod palcami ślady po skrzelach. Natury się nie da oszukać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Mei Pią Paź 19, 2018 8:45 pm

Czyli taka była mniej więcej przyczyna tego, dlaczego doszło do takiego efektu... Mei delikatnie skinęła głową na znak, że zrozumiała owe wyjaśnienia. Na swój sposób takie działanie usprawiedliwiało go... W końcu, kierowanie się chęcią obronienia najbliższej rodziny to nie było byle co... Chociaż pewnie takie tłumaczenie tak czy siak nie przeszłoby. W końcu... Zabił. A nie każdy miałby na tyle wyrozumiałości, by to zaakceptować.
W dodatku, nie wiadomo nawet jakby się to potoczyło, gdyby to wyszło na jaw.
Wydała z siebie niemrawe westchnienie.
- A co z zapachem? - zdecydowanie nie wiedziała, co i jak. I prawdę mówiąc, niespecjalnie paliła się do tego, by zapoznawać się bliżej ze zwłokami. - Zostałby wtedy ślad na ziemi - zwróciła się do Arashiego. - A to sprawi, że będą myśleć, że to nie był zwykły przypadek - Jakby nie patrzeć, pewnie spalenie też... A nie bardzo uśmiecha mi się bycie oskarżaną za ewentualny pożar - pomyślała jeszcze.
Chociaż przynajmniej zamaskowałby ten zapach krwi, który na równym poziomie ją kusił... Jak i też irytował.
- Ugh... Nie będę ingerować w to, czy będziesz chciał się przyznać, czy nie. Ani namawiać, ani nic - podsumowała, odwracając wzrok. - Tak czy siak trzeba teraz mieć sporo szczęścia.
Kto i kiedy zwróci uwagę na to, co miało tu miejsce? Chyba im później tym lepiej... Jednakże... Ciężko powiedzieć, jak to wyglądałoby. Czy ktoś znajdzie w tym wszystkim winę wampira wyższej krwi.
- Tak. Ubrania - to aż miłe, że oboje zgodzili się na ten pomysł, który wydawał się być wręcz absurdalny w tej sytuacji... A może i jednak nie? Tak czy siak nic a nic nie zrobiła sobie z tego spojrzenia, jakie jej posłał. - Więc chodźmy... Ej, nie pędź tak - powiedziała jeszcze, udając się w tym samym kierunku, który wybrał Fergal.
- Nawiasem mówiąc... Chyba wiem, gdzie możemy się udać - wysunęła się nieco do przodu i odwróciła się na moment, idąc tyłem. Spojrzała na Fergala, a potem na samego Arashiego. - Zaufajcie mi - odwróciła się już tak, by normalnie iść przed siebie... Obierając wybrany przez siebie kierunek.
I zdecydowanie nie przyjmowała odmowy!

z/t x3
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Molly Czw Mar 28, 2019 11:15 pm

Szybka akcja z Flame miała przynieść ogromny zastrzyk adrenaliny i możliwość wybielenia się oczach Griga. Ratunek dla łowcy przed wampirem to niewątpliwie chwalebny czyn, który niesie za sobą mnóstwo dobrych słów, klepania po barku i innych plusów mających w konsekwencji wypchnąć w niepamięć wszystkie wpadki czarnulki. Jak zawsze gotowa do działania wsiadła do auta koleżanki i tuż za rogiem dostała wiadomość o możliwości napaści w gorszej dzielnicy miasta. Jakże była zadowolona, że musi zmienić swoje plany w przeciągu kilku sekund. Szczęście emanowało z jej ponurej twarzy a humor stał się istnie wisielczy.
Zaopatrzona we wszystkie przedmioty niezbędne do walki z mocami ciemności, wysiadła na jednym z przystanków. Resztę drogi przeszła na piechotę co nie stanowiło większego problemu zwłaszcza, że noc była w miarę ciepła i bezdeszczowa.
Slumsy, zrujnowany park. Gdzie okiem sięgnąć nigdzie żywej duszy. Ani śladu po bójce, porwaniu, szarpaninie, żadnych plam krwi, narzędzi zbrodni no naprawdę nic! Tkwiąc w bezradności z powodu fałszywego alarmu nie pozostało nic innego jak przejść się kawałek jedną i drugą alejką dla pewności. To tylko krótki spacerek a dzięki niemu Molly zyska czyste sumienie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że właśnie straciła być może akcje życie i to na co? Na rzecz nocnego spacerku spokojnym parkiem. Super, po prostu świetnie, lepiej być nie mogło.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Zrujnowany park - Page 18 Empty Re: Zrujnowany park

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 18 z 19 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach