Dziedziniec przed Oświatą.

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Grigorij Pią Wrz 11, 2015 8:43 pm

Słowa słowa słowa. tak wiele wzgardy i agresji, a tak mało chęci współpracy. Zupełnie jakby połowa zebranych była czystej krwi stereotypowymi polakami. Gerard i Marcus jednak przebili wszystko czego mógł się spodziewać po niech Vlad. Prawie współczuł im zarazem zazdroszcząc tak idealnego zaślepienia. Sam chciałby czasem być tak bardzo przekonany o swojej wyższości. Sam Vlad wewnętrznie drgnął na takie stężenie żałosności i arogancji jednakże fizycznie zachowywał spokój trzymając emocje na wodzy. Podobnie jak Vega uwalniał je w pełnej krasie głównie podczas walki i to w specyficznych sytuacjach. Kres jednakże nie był aż tak cierpliwy. Wyczuwając irytację Vlada i słysząc jad w ustach Gerarda i Marcusa uniósł łeb, skulił uszy i zmarszczył się brzydko czemu zawtórował dudniący, krótki pomruk.
- Gerardzie... - wypowiedziane imię łowcy było jedynym nacechowanym ciepłem słowem w wypowiedzi Białowłosego -  Nic nie mówiłem o emeryturze Garrucha. Tylko i wyłącznie Marcusa, który ewidentnie nie zna zależności w Oświacie. W sumie nic dziwnego, e Oświata jest w takim stanie. Widać to przez nieznajomość zasad stowarzyszenia. W każdym stowarzyszeniu jest zarząd. W naszym jest też szef zarządu. Ja. Nie umniejszam Waszych wcześniejszych osiągnięć. Niemniej to Wy urągacie mnie. Ja Wam nie muszę. Sami się ośmieszacie. Każdy, kto umie zarówno liczyć jak i myśleć wie, że nie mnie zawdzięcza stan rzeczy w której znajduje się nasze Stowarzyszenie. - słowa te wypowiedział przede wszystkim do Gerarda. Nie lubił mówić dużo, jednakże sytuacja wymagała od niego zarówno wytłumaczenia dwóm buńczucznym łowcom co robią nie tak. Ponadto wbrew śmiesznej tezie Gerarda Vladislau szanował łowców i szacunek ten objawiał choćby zwracaniem się po imieniu bądź pseudonimie, jeśli ktoś takowy posiadał. Ponadto zawsze odpowiadał każdemu, a trochę głosów padło.
- Williamie. Niektórzy łowcy mogą mnie nie lubić. Mogą się nie zgadzać ze mną. Po cichu mogą mnie nawet nie szanować. Niemniej braku kompetencji oraz publicznego szkalowania mnie nie będę tolerował. Ja nie jestem tu do bycia lubianym. I to każdy z Was musi zrozumieć jeśli mamy cokolwiek osiągnąć. Prytanie możemy się klepać po ramionach lub ze sobą bić. Tu i teraz jestem Dowódcą. Nie dla mojego widzimisię. To ciężki kawałek chleba i zostałem o to poproszony. Nie pchałem się. I mogę już z miejsca obiecać, że nie odbije mi woda sodowa. Nie jak niektórym. - odparł Williamowi. Śmieszna dla niego jest teza braku szacunku do przełożonego i okazywanie tego. Ci ludzie nigdy chyba ani nie pracowali ani nie byli w wojsku.  Myślą, że jeśli mają siłę zabić i posługiwać się bronią mogą być samozwańczymi łowcami i biegać samopas jak dziecko wokół piaskownicy? Teraz kolei na kolejnych, których wypowiedzi nie było co komentować. Trafili w sedno choć Vladislau wolałby aby nie dolewali oliwy. Niemniej może wyjaśnili się jaśniej niż on by potrafił i coś dotrze do dwójki łowców.
- Dziękuję tym, którzy rozumieją moje postępowanie i postanowili się w tej kwestii wypowiedzieć niemniej upraszam już o spokój. Szczególnie proszę o to Garrucha i Esmeraldę. Niesnaski, złośliwości i resztę zostawcie wszyscy na później by tego nie przeciągać jeszcze bardziej niż będzie konieczne. Poza tym potrzebuję Was jako fachowców, nie rywali. - oczywiście ton wypowiedzi Vladislau jak zwykle niewiele się zmienił. Niezależnie czy dziękował czy ganił był oschły, zwłaszcza gdy był spięty. Nadeszła kolej Percivala, który nawet się Vladowi spodobał choć zarzucanie Białowłosemu przegadania nie było zbyt trafne. Gdyby nie odpowiadał łowcom dopiero wtedy nie okazywałby im szacunku.
- Percivalu, to jest oddzielna rzecz, którą poruszymy gdy na placu będą jedynie osoby należące do Oświaty. Odpowiadając przy tym na pytanie Chizuru. Esmeralda się nieznacznie pomyliła. Nie ważne czy ktoś jest Kadetem czy samą Legendą - jest członkiem Stowarzyszenia Łowców Wampirów, a to zebranie jest przeznaczone dla wszystkich członków. Dlaczego dla wszystkich i czego się na nim dowiecie? Przejdę do tego gdy zostaną usunięte osoby nie należące do Oświaty. Najwidoczniej takie się tu znalazły. - stwierdził mówiąc wpierw głównie do Percivala, lecz pod koniec wypowiedzi wzrok jego przeniósł się ponownie na Marcusa. Chłodne spojrzenie wyrażało tak naprawdę niczego. Vlad szanował tego człowieka za jego osiągnięcia jako łowcy i doświadczenie w tym szczególnym fachu. Jednakże to nie pozwalało mu na stawianie się ponad innymi. Brak szacunku do Vlada to jedno. Brak do wszystkich to inna rzecz.
- Marcusie, dajesz teraz wątpliwy przykład bezmyślnej dumy i zadufania w sobie. Albo zastosujesz się, usiądziesz i uznasz mnie jako dowódcę albo zmuszony będę wydalić Cię z Oświaty. Zdasz wtedy sprzęt łowiecki natychmiast i opuścisz ten teren dobrowolnie bądź pod przymusem. Jak zauważył Gerard czas wszystkich łowców jest cenny, a przez waszą butność zmarnowaliśmy niemal dziesięć minut. - stwierdził. To co rzekł zamierzał egzekwować. Może wcześniejsi dowódcy w takiej chwili daliby wejść sobie na głowę. Vladislau nie zamierzał tolerować takiego zachowania. Markus czy Gerard zaiste byli doświadczonymi łowcami. Może byli i starsi. Jednak nie czyniło ich to w żaden sposób świętymi krowami. Żałował tylko, że córka Marcusa była świadkiem jego wyskoków. Niezależnie czy za zachowanie ojca będzie jej wstyd później czy też będzie się na nim wzorować nie będzie to dla niej dobre.




Czas na odpisy do 14.09.2015. Przed nami weekend, więc większość pewnie będzie wtedy miała czas. Nie ma oczywiście kolejki jako takiej, ale proszę o pojedyncze odpisy na osobę.


Do G.:
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Midori Pią Wrz 11, 2015 9:35 pm

I świetnie! Oczywiście, ciemnowłosa nie miała cholernego pojęcia co się dzieje. I przez to czuła się jak kompletna idiotka. A może miała przed sobą kosmitów i wylądowała na obcej planecie? Kto wie? Nie ona. I w dodatku te rozmowy, kłótnie... Za dużo zamieszania. Lekko mówiąc, nieogar całkowity. Czyżby miała za mały kontakt z Oświatą, że to jej się wydaje nienormalne? Może tam są takie dyskusje na początku dziennym? Cóż, zostawało domyślanie się... Ewentualnie obstawianie, że tutaj są demony. O, całkiem nie najgorsze!
Z tego co zrozumiała, jedni próbowali uspokoić drugich i robiło się coraz to większe zamieszanie... Aż zaczęła młodą łowczynię głowa boleć! Potarła czoło, wdychając głęboko. Ba, nie rozumiała samej idei tej wymiany zdań. Coś ją ominęło? Najwyraźniej tak! Ale... Kto by się tam przejmował? Tylko też była prawie pewna, że wiele osób, które milczały, też nie ogarniały sytuacji. Przybyli na spotkanie... A nie...
- Ano... Mam pytanie - odezwała się nieco niepewnie. - Nie rozumiem o co chodzi w tej całej rozmowie... Ale czy nie możecie załatwić to między sobą? - a może już to skończyli, a ona ma opóźniony zapłon? Kto wie... Nie chciała wyjść na jakąś głupią... Bo przecież wcale nie jest! Ale ta nieśmiałość i takie tam... I pewnie nie wezmą jej na poważnie, skoro wyglądała tak młodo!
- Przez to wszystko zaczynam się gubić. Jeszcze trochę i można by zapomnieć, jaki był główny cel spotkania - dodała jeszcze. Oczywiście, słyszała o tym, ale... No... Jakoś to wszystko odwracało uwagę
Westchnęła cicho i zaczęła bawić się jednym z kosmyków włosów. Może zostać pewnie nawet pominięta, no bo kto by się nią przejmował? Nietypowy strój, młody wygląd... Nawet jeśli to pozory, tak wielu może ją zlekceważyć... Dlatego też chciała dowiedzieć się o co chodzi i mieć już z głowy całą sprawę. Kłótnie są naprawdę złe!
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by OP Garruch Sob Wrz 12, 2015 6:11 am

To na prawdę przestawało mieć sens. Szacunek, ok. Można go było egzekwować je później, to fakt. A jak na razie dalej stali w miejscu. A i tak jak idiota musiał się znów wypowiedzieć.
-Podziękowania dla wszystkich tych, którzy nie mają w sobie na tyle odwagi, aby się wypowiedzieć. Co wy tu w ogóle robicie?
Zapytał jakby w około, a potem spojrzał na Esmeraldę. Pokiwał głową z uśmiechem i postanowił wyjątkowo się nie odezwać. Szczerze to miał ich zdanie głęboko w poważaniu. ON PRZYNAJMNIEJ COŚ ROBIŁ. Sama kobietka jedyne co do tej pory zrobiła to narzekała.
-Możemy już skończyć pierd*lić i przejść do rzeczy?
Na prawdę starał się być w tej chwili 'miły'. Jego usta jednak były zbyt wyraziste, spojrzenie zbyt twarde. Także pod innymi względami Garruch jest "prawie"... prawie honorowy, prawie uczciwy. Jednak gdy chodzi o przyjaźń, nie ma z nim żadnego "prawie". Albo się kogoś lubi albo nie. Reszta to szarzy ludzie nie mający żadnego znaczenia. Najzabawniejsze jest to, że połowa tutaj zgromadzonych była szarych, nic nie znaczących. Już nawet jego inkwizycja była bardziej barwna.

/w kółko Macieja o tym samym. Geez
Nie żebym dyskryminował jakiś Maciejów, albo coś.../
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Grigorij Sro Wrz 16, 2015 10:48 am

Mało osób odezwało się ponownie. Większość miała zapewne dość już tej próżnej dyskusji o niczym i chciała przejść do rzeczy. Nie dziwne. Sam Vlad też miał tego dosyć. Nie było jego celem wykłócanie się z dziecinnymi łowcami przekonanymi o swojej wyższości i pozycji. Najdziwniejsze jednak, że milczał nawet główny zainteresowany. Marcus ani nie poruszył się ani nie odpowiedział na zarzut Vladislau. Wobec tego Białowłosy miał tylko jedno wyjście. Jest wszak takie powiedzenie, iż z terrorystami się nie negocjuje.
- Garruchu. Oni po prostu nie mają nic do dodania w tej kwestii. Tu nie chodzi o ilość poparcia, ale o zwykłą przyzwoitość, którą Ty także postanowiłeś zachować. - rzekł do Wielkoluda uspokajająco. Następnie zwrócił się do młodej dziewczyny.
- Jeszcze tylko chwila Midori i przejdziemy do sedna. Nie mogę jednak powiedzieć tego co chciałem osobom, które nie należą do nas. - rzekł po czym wzrok przeniósł na Marcusa, którego to miał na myśli.
- Rozumiem. W takim razie korzystając, że większość Braci Łowieckiej jest tutaj zebrana oficjalnie i bezapelacyjnie wydalam Marcusa Namikaze ze Stowarzyszenia Łowców Wampirów zwanym Oświaty. Od dnia dzisiejszego Marcusie nie masz wstępu do Oświaty i miej świadomość, iż jesteś obserwowany. Jeśli zdradzisz tajemnice łowców trafisz na czarną listę. Zdaj teraz sprzęt łowiecki i odejdź stąd. Zebranie jest przeznaczone dla członków Oświaty. - tak oto wydał pierwsze postanowienie tego zebrania, które jednakże nie było wcześniej przezeń przewidziane. Czy odczuwał satysfakcję, iż mógł coś takiego uczynić? Nie. Raczej smutek, iż został do tego zmuszony przez samego Marcusa. Być może wszyscy poprzedni dowódcy pozwalali sobie wejść na głowę i nie mieli jaj by z niesubordynacji nie wyciągać konsekwencji. Jednakże Vladislau musiał to uczynić. Nie byli w przedszkolu. Byli w Oświacie. Słowa jego wypowiedziane były do wszystkich zebranych. Następnie spojrzał zarówno po swoim kuzynie jak i Vedze.
- Vega, Benett. Dopilnujcie by Pan Marcus oddał swój osprzęt i bezpowrotnie nas opuścił. Z szacunkiem, lecz nie bez ostrożności proszę. Jeśli Was zaatakuje możecie zabić. Rozumiem wycofanie się. Zdrada jednak będzie karana bezwzględnie.  - wydał rozkazy po czym natychmiast zwrócił się do Gerarda.
- Usiądź proszę, inaczej dołączysz do Pana Marcusa. Wtedy będę Cię tytułował Panem Gerardem ponieważ nic nas nie będzie łączyło. - rzekł sucho do Gerarda, który teraz miał prosty wybór. Zostaje i słucha dając dojść do głosu dowódcy albo umywa ręce.  Nadeszła chwila ostatnich słów i decyzji po których nareszcie będzie można dojść do meritum zebrania. Dokładniej do jego właściwej części.
- Panie Marcusie. Pamiętać proszę także o oddaniu swojego artefaktu. Jeśli w ciągu najbliższych 7 lat w szeregach pełnoprawnych Łowców pojawi się gałąź Twego rodu zostanie jemu bądź jej przekazany na własność. Jeśli w tym czasie nikt taki się nie pojawi artefakt będzie należał do Oświaty i zostanie przekazany komuś kto zrobi z niego dobry użytek. - dodał na sam koniec. Wiedział oczywiście, że córka łowcy jest obecna niemniej nie wiedział czy życzą sobie by inni łowcy o tym wiedzieli. Dlatego nie powiedział o tym dosłownie.




Na odpisy czekam do godziny 12 w tę sobotę czyli do 19.09.2015. Szczególnie odpisy Marcusa i Gerarda.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Czw Wrz 17, 2015 5:01 pm

Co za piaskownica. Corneliusowi powoli zamiast przybierać powagi sytuacji, no bo w końcu zebranie łowców to nie byle co, no ale jak się patrzy co się wyprawia na tym całym zebraniu, to ja pierdole, aż się śmiać chce.  
Sam nie wiedział co wyprawia ten cały dowódca. Słysząc jego wypowiedzi do innych, już nie wytrzymał i zaśmiał się zimno, lecz cicho pod nosem. Pokiwał głową, rozbawiony tą całą sytuacją. 
-Już wiem dlaczego siedzimy w okręgu, bo widział ktoś kwadratowy cyrk lub inny...- Westchnął po chwili cicho i z kpiną patrząc co wyprawia dowódca. Cornelius biorąc wszystkie jego wypowiedzi pod uwagę, uznał, ze ten działa na zasadzie. "Wy macie mnie słuchać, ale i możecie mieć swoje zdanie, swoje propozycje, natomiast ja mogę przyswoić to i zrobić to co mi się podoba, bo ja mam tu ostatnie słowo. Macie robić to co mówię, albo wypierdalać. " Oczywiście wszystko było łagodniej przekazane. Co on chce wydalić z oświaty dobrego łowce, dlatego że ten nie akceptuje reform, które ten chce wprowadzić? pojebało go? Chyba no ale cóż Cornelius nie zamierzał komentować co na to wszystko myśli. 
-Grigorij... Co się będziesz rozpieszczał, weź wypierdol w oświaty wszystkich, którym nie podoba się Twój plan. Bo jak na razie zamiast zajmować się celem spotkania, to tracisz czas na wywalaniu łowcy z Oświaty  Proszę zajmij się tym co trzeba, a zdrajców wywalisz po zabraniu i nie koniecznie w obecności wszystkich łowców. - Odparł już zirytowany widząc, co odpierdala dowódca.  Wstał po chwili i westchnął ciężko. 
-Idę zapalić, wrócę, jak skończysz wyrzucać łowców, a przejdziesz do konkretów.  - Rzeknie i odejdzie trochę od stołu, by wyjąc fajki i odpalić jedną, spoglądając na ten cały rozpierdol. Oczywiście przy okazji wyjmie telefon i co on z nim tam robił, to już jego sprawa. Wstał od stołu, bo pewnie gdyby tego nie zrobił, to by wykazał się większa Agresją słowną. Zaczął się niecierpliwić dlatego też wpadał w taki stan 
-Nic dziwnego, ze Oświata upada... To tylko kwestia czasu kiedy upadnie całkiem...- Westchnął dla siebie chowając telefon i mimo wszystko z takiej odległości, przy dobrym wsłuchaniu będzie słuchał dalszej sprzeczki łowców... 
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Chizuru Czw Wrz 17, 2015 9:33 pm

To co się działo przechodziło ludzkie pojęcie. Nagle wszyscy z mordami zaczęli rzucać się do jej ojca i Gerarda, nawet Garruchowi się oberwało, chociaż ten posłusznie usiadł w kręgu, może i dobrze dla niego. W każdym razie, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego inni łowcy z taką agresją potraktowali Marcusa. Jasne, traktował nowego dowódcę lekceważąco i nie sprawiał wrażenia kogoś, kto traktuje swojego szefa z szacunkiem ale z drugiej strony czy to nie hipokryzja? Zarzucali mu to wszyscy ci, którzy teraz bezpodstawnie go atakowali. Nie spodobało jej się, jednak poza zaciśnięciem zębów oraz dłoni w drobne pięści nie miała szansy inaczej zareagować.
Najpierw parsknęła pod nosem na słowa Rosy. Legendy arturiańskie nie były jej obce. Właściwie nawet się nimi fascynowała. Oczywiście siedzenie jakie zaproponował im Grigorij można było tak zinterpretować, jednak od interpretacji do nadinterpretacji bardzo krótka droga, plecam je od siebie odróżnić. Zresztą, Rosa od samego początku irytowała Chizuru. Mądrzyła się strasznie, że niby wszystko wie i inne takie, a tak naprawdę dla wszystkich tu obecnych była takim samym smarkiem jak mała Namikaze. Co z tego, że ze stopniem łowcy? Zaraz po Rosie odezwał się nowy dowódca, którego słowa sprawiły, że Chizuru zrobiła się blada jak papier.
- Nie, chwila! - krzyknęła i jak to Chizu, kompletnie nie zastanawiając się nad tym co robi, własnym ciałem odgrodziła ojca od reszty łowców.
- Wiem, że mój ojciec bywa trudny, współpraca z nim też ale wyrzucenie z Oświaty? Ja... Uważam, że popełnia pan błąd - jak wcześniej stanęła przed Marcusem w pozycji obronnej, tak teraz, nie ruszając się z miejsca, wyprostowała się i spojrzała prosto na Grigorija poważnym wyrazem twarzy.
- Oprócz pana Trizgane i... Garrucha - przeniosła niepewne spojrzenie na wymienionego łowcę, nie bardzo wiedząc jak go tytułować.
- Mój ojciec jest tutaj jedyną osobą, która miała bardzo bliską styczność z Samuru. Mogę się założyć, że większość z was nigdy nie widziała go na oczy albo nie nawiązała z nim bezpośredniego kontaktu, włączając w to samego dowódcę. A wydaje mi się, że to jest bardzo duży minus, skoro Kuroiaishita jest naszym głównym wrogiem. Z całym szacunkiem, ale nie ma pan doświadczenia ani w walce ani w rozmowie z tą bestią. Dlatego uważam, że potrzebuje pan każdego możliwego źródła informacji, a takim właśnie źródłem jest mój ojciec, Marcus Namikaze. Miał do czynienia z Samuru przez bardzo długi czas. Wie jak Kuroiaishita potrafi myśleć i do czego jest zdolny. Prawda, ma pan jeszcze pana Trizgane i... Garrucha, jednak im więcej informacji i doświadczenia tym lepiej. Potrzebuje pan po swojej stronie wszystkich silnych, dobrze walczących łowców. Jeśli zrobi się naprawdę gorąco, pomoc mojego ojca może się okazać niezbędna jednak w ostateczności jej pan nie dostanie, bo wyrzucił go z Oświaty. Powtórzę jeszcze raz, popełnia pan naprawdę okropny błąd, którego może potem gorzko żałować - tą przemową zaskoczyła nawet sama siebie, jednak zupełnie nie pojmowała myślenia dowódcy. Wyrzucanie z Oświaty lowieckiej krąbrnych ale świetnych w walce łowców, którzy na dodatek posiadali najwięcej doświadczenia z aktualnym wrogiem numer jeden uważała za totalną głupotę i brak zdrowego rozsądku. Nie żeby sama taki posiadała, prawda.
- Tato, usiądź w tym kółku, ja cię bardzo proszę. Inaczej naprawdę cię wyrzucą - zwróciła się cicho do Marcusa, patrząc na niego błagalnym wzrokiem i niecierpliwie ciągnąc za rękaw płaszcza. Bardzo wątpiła w to, by jej słowa przyniosły jakikolwiek skutek, więc może uległość ojca coś zmieni? Rozumiała, tak bardzo go w tym momencie rozumiała. Również nienawidziła korzyć się przed innymi, jednak w tym momencie nie miał innego wyjścia.
- Każdy zasługuje na drugą szansę, panie Petrowicz. Proszę - tutaj z kolei proszące spojrzenie powędrowało do nowego dowódcy. Prosiła tylko o jedną, jedyną szansę dla Marcusa. Jeśli ją zawali, nie będzie prosiła o więcej. Nienawidziła płaszczyć się i prosić, więc miała nadzieję, że ojciec doceni to, co właśnie dla niego robiła. Nawet jeśli Grigorij nie da mu kolejnej szansy.
Chizuru

Chizuru

Krew : Ludzka A
Pan/i | Sługa : Nołp
Magia : Aura heal- poziom podstawowy


https://vampireknight.forumpl.net/t167-chizuru-namikaze#189 https://vampireknight.forumpl.net/t170-chizuru#193

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Marcus Namikaze Sob Wrz 19, 2015 12:45 am

Miło, że nie dano mu dojść do słowa, kiedy Grigorij postanowił dać mu ostateczny wybór. Zostać i uznać go za dowódce, bądź odejść i nie wracać. Wydalenie z Oświaty było jednak zbyt dużym ciosem dla Marcusa. Nie ukrywał tego zaskoczenia słowami, jakie usłyszał ze strony nieodpowiedzialnego dowódcy. Zignorował już to, co inni gadali nieprzyjemnego na jego temat. Inni jednak wykazywali się dobrym rozsądkiem, rozumiejąc sytuację, częściowo popierając jego zdanie.
Marcus poczuł się potraktowany jak wróg numer jeden, intruz lub ktoś, kto zamierza zatruwać otoczenie. Żeby jeszcze go zabijać za stawianie oporu albo próby ataku? Faktycznie coś jest nie tak z tym dowódcą.
Ku miłemu zaskoczeniu, Chizuru stanęła w jego obronie. Sam nie mógł uwierzyć w słowa swojej córki. No w sumie to jej matka też była taka rozgadana i także ratowała mu dupę, jak coś zrobił nie tak. Ale tamte czasy, to było zupełnie coś innego niż to, co ma miejsce teraz.
Ciągnięty za rękaw, patrzył w te błagalne oczy córki. Zacisnął zęby, by czegoś znów nie powiedzieć. Nie był zadowolony, to było widać, ale.. ruszył się i poszedł za córką. Wszystko zależy od tego, czy Grigorij da się przekonać, czy wykopie go z Oświaty na dobre. Jeżeli nie zrobi tego i ulegnie słowom Chizuru, to Marcus usiądzie obok córki.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by OP Garruch Sob Wrz 19, 2015 4:48 am

-Pozbyć się człowieka, który walczył z wampirami zanim Ty przestałeś srać w pieluchy?-Garruch niemalże się gardłowo zaśmiał. Powstrzymał się jednak patrząc na te małolaty dookoła siebie. Wstał z krzesła i przeszedł obok nich. Zbliżył się do Marcusa, a zarazem do osób, które miały go 'odprowadzić'.
-Nie pozwolę Ci, chłopcze na takie traktowanie byłych dowódców. Nigdy nie lubiłem żadnego z nich i Ciebie też nie polubię, ale nie oznacza to, że zamierzam z wami drzeć koty. Nasza współpraca nie musi polegać na wzajemnie dobrych relacjach, a jedynie na tolerowaniu się. Inaczej już za czasów Marcusa wyleciałbym z oświaty. Jesteśmy indywidualistami, a Ty powinieneś to co najwyżej nagiąć do małych grupek, a nie pozbywać się nas...
Czemu Garruch tak bardzo bronił starego dowódcę? Dobre pytanie. Może po prostu nie mógł znieść widoku tragicznych scen, a może chciał naprawić błąd, kiedy zostawił łowców na pastwę losu w szpitalu? Cholera go wie.
Poza tym rewolucję przeprowadzają ludzie, którzy nie mają nic do stracenia, a wszystko do zyskania.
-Pozbądź się Marcusa, a pozbędziesz się mnie i wszystkich członków mojej organizacji. Bóg mi światkiem, chłopcze....
Nie zamierzał nakłaniać białowłosego do szacunku, a jedynie chciał mu dać do zrozumienia, iż jest kilkukrotnie starszy od niego, dlatego miano 'chłopca' nie było takie złe.
No i bez przesady z jego etykietą. Na pewno nie będzie stawiał na jakieś przedrostki 'pan', do nikogo.
Pan i Władca jest tylko jeden. Bóg.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Gość Sob Wrz 19, 2015 11:37 am

Bennett dokładnie słuchał wszystkiego co mieli do powiedzenia ludzie, oczywiście najuważniej dowódcy. Zaczynała go już irytować całą ta sytuacje, nie przyszli tutaj rozstawiać się po kątach tylko zająć się sprawami organizacyjnymi i dowiedzieć się czegoś o planach Vlada. Niestety cały czas wszystko krążyło wokół zachowania... Nadszedł moment, w którym Vlad wydał Bennett'owi i Vedze rozkazy. Blondyn podniósł się powoli ze swojego miejsca. Nie miał zamiaru sprzeciwiać się przywódcy, przybył tutaj aby mu pomóc więc będzie robił to co do niego należało, nawet gdyby miało mu się bardzo nie podobać. Skinął na Vegę i ruszył spokojnym krokiem w stronę Marcus'a. Niestety wtedy drogę zagrodziła mu jego córka. Padło dużo wypowiedzi próbujących ratować byłego dowódcę, nawet osobnik, którego zwali Garruch. Wszystko ładnie i pięknie, jednak ten gość wydawał się Bennett'owi dość niebezpieczny a co najgorsze nadpobudliwy. Blondyn odsunął się kawałek i zmierzył go wzrokiem. Bennett nie nadawał się do bezpośredniej walki, On robił głównie za wsparcie, miał jednak obok siebie Vegę, która w zwarciu radziła sobie o wiele lepiej od niego. To wszystko nie wyglądało teraz już tak źle jak wcześniej. Jeżeli Marcus nie powie czegoś złego, to najprawdopodobniej Vlad go nie wydali, tylko postawi przed nim jakieś warunki. Nie mniej, rozkaz został wydany.  
-Vlad?
Blondyn obejrzał się na dowódcę, oczywiście całe pytanie oznaczało: Czy dalej mamy go wyprowadzać?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Gość Sob Wrz 19, 2015 12:02 pm

Vega przyglądała się, jak pozostali dalej rzucali w siebie argumentami. Nie było sensu już nawet wzdychać w temacie tego, że mogliby się wreszcie zamknąć i przejść do zebrania. Jedni uparci, drudzy jeszcze bardziej. Moje klocki, moje kredki... Blablabla... Wtrąciła się już dość i kolejne wtrącenie z jej strony mogłoby zrobić się mniej kulturalne. W końcu jednak Grigorij wydał jej i Bennett'owi polecenie. Uniosła brew w górę i przesunęła wzrok najpierw na dowódcę, potem na niejakiego Marcusa, po czym na towarzyszącego jej blondyna. Gdy skinął na nią, kiwnęła głową i również wstała. Podeszli już do Marcus, gdy najpierw na drodze stanęła im dziewczyneczka, która jak się miało okazać była spokrewniona z wydalanym mężczyznom, a potem dołączył i ten krzykacz, burzownik. Gdy teraz stała przed nim, ze swoim niewzruszonym, chłodnym wyrazem twarzy, przyszło jej do głowy, że jest trochę jak niedźwiedź. Kącik jej ust wygiął się na naprawdę krótką chwilę w górę, kiedy przesunęła po nim wzrokiem, oceniając i zerknęła na Bennett'a, który oczywiście, taktycznie zbliżył się do niej, po chwili i ona spojrzała na dowódcę, pytając co z tym fantem zrobić. Było zadanie, ale wyraźnie cel ugiął karku. Teraz leżało już tylko w dobrej woli Grigorij'a, czy odpuścić mu i przymknąć oko. Czekała więc na werdykt...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by OP Garruch Sob Wrz 19, 2015 1:35 pm

Czy Garruch chciał zaatakować? Czy nowy dowódca chciał się tego dowiedzieć?
Niemniej miał na swojej drodze dwóch potencjalnych przeciwników. Szablozębny kociak, który do tej pory trzymał się niedaleko nogi wielkiego łowcy, teraz zaszedł nieco od boku do blondyna. Niby była zainteresowana, ale w pewnym momencie wydała z siebie dość niemiły ziew. Teraz już będzie dwóch na dwóch.
Jaki miał interes w obronie Marcusa? Otóż nie miał żadnego. Dla niego oświata w ogóle powinna być demokratyczna, ponieważ władza absolutna dowódcy prowadziła właśnie do nadużyć- Tak właśnie było. Marcus miał swoje brudy i za każdym razem za nie płacił, jak nie osobiście to w postaci rodziny. I teraz wyrzucenie go jak starą, zużytą szmatę?
Tym razem Gabriel nie zamierzał drzeć się na wszystkich zebranych, a słowa kierował dość cicho do obu łowców, którzy zagrodzili mu drogę.
-Wszyscy umiemy sami chodzić... Jeśli nie macie własnego rozumu, pokażę wam też jak się lata...
To była groźba? Raczej obietnica. Garruch nie uśmiechnął się, a mówił chłodno. Miał na prawdę tego dość i z czystej satysfakcji rzuciłby tym dzieckiem przed nim na jakąś ładną odległość. Na prawdę nie miał nic do tej dwójki.
Inkwizytor czekał przede wszystkim na decyzję tej dwójki, a nie na słowa dowódcy. To oni tak na prawdę mięli wykonać rozkaz, albo go zignorować.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Blair Sob Wrz 19, 2015 4:15 pm

Trzeba przyznać, że Blair była zawiedziona. Czuła się gorzej niż gdy pierwszy raz wszła do pomieszczenia zwanego " SZKOŁĄ PUBLICZNĄ "
Ja pierdole -to była jedyna myśl która chodziła Blair po głowie. Jaki kurwa burdel. Zaczęła już żałować, że w ogóle tu przyszła. Marnowała w tym miejscu tylko czas, bo jeśli to będzie tak wyglądało to ona sobie odpuści. Zacznie działać na własną rękę albo zmusi Rośkę by ją ćwiczyła. Spojrzała na przyjaciółkę błagalnym wzrokiem
-Przepraszam! - odezwała się niepewnie i omiotła wszystkich spojrzeniem.- Dopiero co dowiedziałam się o tej waszej Organizacji, a to co się tu wyprawia psuje moje wszelkie wyobrażenia o tej placówce. Jeśli celem tego spotkania jest wasza kłótnia, to nie widzę sensu, aby większość z nas miała tu być. - Zakończyła swoją przemowę i wstała.
-Zostajesz? - Zapytała Rosę. - Burdel to przy nich nic.
Stała nad Rosą i czekała, aż przyjaciółka się zbierze, dobrze wiedziała, że wcale nie chciała tu być. Czuła się źle z tym, że ją do tego zmusiła. Teraz wiedziała, że to gra nie warta świeczki.

Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Grigorij Sob Wrz 19, 2015 8:19 pm

Twarz Vlada na chwilę wykrzywiła się w krzywym uśmiechu.
- Tak lepiej. Przynajmniej nie ma już ja tylko my. Nawet jeśli to my jest podzielone na kilka obozów. Vega, Bennet. Odstąpcie. Usiądźcie proszę wszyscy i przejdźmy do rzeczy bo nawet nowicjusze się burzą. I część z nich ma więcej ogłady niż my. - poprosił by usiedli wszyscy. Czyli także oboje Namikaze. Nie chciał nikogo wydalać bo to nie jest przyjemne dla żadnej ze stron. Jednakże też nie mógł pozostać obojętnym. Zignorował przemowę Wielkiego Inkwizytora i nazwanie go chłopcem. Wiedział, że człowiek ten jest stary. Co do jego pogróżek o odejściu tak naprawdę się nimi specjalnie nie przejmował. Wbrew temu co mógł sądzić Garruch jego organizacja straciła by równie wiele co i sama Oświata gdyby raczył odejść czy został wyrzucony. Spojrzał jednak chłodno na Corneliusa, a potem na młodą dziewczynę, koleżankę Valentine.
- My skończyliśmy. Jeśli mam przejść do rzeczy usiądź albo odejdź Sweetie Bell. - stwierdził szorstko. Miał dość tej sytuacji. Gdyby nie podważano publicznie jego autorytetu nie doszło by do tego. Niemniej będzie przynajmniej wiedział komu nie powierzać najistotniejszych zadań
- Dzięki wstawiennictwu Chizuru i, poniekąd, Garrucha Marcus pozostaje łowcą. Jednakże pamiętaj Marcusie, że skrajna niesubordynacja bądź przewinienie może to w niedalekiej przyszłości zmienić. Niektórzy z Was może nie mają wielkiego poważania dla nowicjuszy, ale to oni bywają niekiedy głosami rozsądku. - zakończył, przynajmniej taką miał nadzieję, ten nieprzyjemny dla obu stron rozdział. Zaczekał kilkanaście sekund aż wszyscy zajmą w końcu miejsca. Niesamowite, że zajęło im to kilkanaście minut. Gdy już wszyscy usiedli bądź wyszli przeszedł do właściwej części.
- Proszę Was z góry o zrozumienie jednej rzeczy. Mamy stan nadzwyczajny. Wobec tego wszyscy ponosimy niedogodności i straty. Musimy działać jako grupa. Nie cofnę się przy tym przed niczym co pomoże tutejszej Oświacie stanąć na równe nogi. Jest wiele rzeczy, które musimy zmienić. Jeszcze więcej, które musimy zrobić. Zacznę od tych, które zmienione zostaną na pewno, niezależnie czy komuś się to podoba czy nie. Struktura zarówno tej Oświaty jak i wszystkich Oświat europejskich zmienia się. Kiedyś był jedynie Dowódca i jego Zastępca. Od dziś do tych funkcji dołączają Główny Medyk i Zarządca Oświaty. Co więcej, powstaje instytucja Gremium Nadzwyczajnego. Jeśli najbliżsi współpracownicy podejrzewają Dowódcę o działalność na szkodę Oświaty dwójka spośród nich może wezwać zebranie wszystkich okolicznych łowców celem uzgodnienia czy Dowódca ma być oddalony czy też daje mu się wotum zaufania. Jest to zabezpieczenie na wypadek skrajnych nadużyć ze strony Dowódców, w szczególności zdrady. Nie wszystkie z tych funkcji będą od razu obstawione. - stwierdził spokojnie ogarniając wzrokiem wszystkich zebranych. Tą informację musieli usłyszeć czy uznają za ważną czy też za zbyteczną. Gdyby to nie było konieczne nie strzępiłby sobie języka. Wziął oddech i przeszedł dalej.
- Yokohama straciła wielu łowców. Nie jest nas tutaj znowuż tak mało. Jednakże mamy duże braki. Przekazałem prośbę do Oświat z innych krajów o udostępnienie łowców, szczególnie specjalistów. Niektórzy już tu są. Inni zmierzają do Nas. Ponadto musimy czynnie rekrutować obiecujących młodych ludzi. Oświata nie może polegać tylko na rodzinach łowieckich. Potrzebujemy świerzej krwi. W tej kwestii liczę także na kadetów. Nie chcę byście werbowali na własną rękę. Jednakże jeśli ktoś z Waszego otoczenia wyda Wam się kimś godnym zaufania oraz przydatnym Oświacie chciałbym byście powiadomili o tym kogoś z przeszkolonych łowców. - werbunek to kolejna kwestia, która wydawała się być zaniedbana. Nie ważne czy przez działania Samuru czy przez zarządzanie dowódców. Vlad tego nie dociekał i było mu wszystko jedno. To po prostu trzeba było naprawić.
- Uprzedzając uwagi. To jest ważniejsze niż Samury czy ktokolwiek inny. Jeśli rzucimy nań wszystko co mamy i nie zadbamy o zaplecze ludzkie i gospodarcze wykrwawimy się. Musimy zadbać o Oświatę. Nie ignoruję go, jednak musi zaczekać… wszak czekał już tyle. - dodał licząc, że to da mu chwilę na wypowiedzenie jeszcze kilku spośród ważnych kwestii.
- Co do zaplecza gospodarczego. Koniecznością jest byśmy wzmocnili zabezpieczenia Oświaty. Ponadto nie możemy zapomnieć o sprzęcie. Większość łowców ma własną broń i pancerze. Indywidualizm nie jest zły, lecz każdy sprzęt będzie musiał przejść także przez kwatermistrzostwo. Musimy ujednolicić naszą broń. Usprawnić. Jeśli ktoś w tej kwestii będzie miał pomysły zapraszam do mnie po zebraniu albo do zabrania głosu gdy o Wasze uwagi poproszę. Drugą sprawą powiązaną z naszą skutecznością w starciach jest kwestia tradycji. Dawniej łowcy pieczętowali agresywne wampiry. Pośród nas nie ma już nikogo na tej części ziemi kto by pamiętał tę sztukę. Jednakże jest dwójka ludzi, która nam pomoże w obu tych kwestiach. Specjaliści w swoim fachu. Jeszcze nie przybyli do Yokohamy. Będą tu jednak w przeciągu najdalej miesiąca. - poruszył kwestie prymitywnego uzbrojenia. Niektóre rzeczy były artefaktami i relikwiami. Jeszcze inne bronią antywampirzą. I nie były złe. Jednakże łowcom potrzeba czegoś więcej. Potrzebują wsparcia od własnej Oświaty, do której należą. Nie każdy łowca nosił maskę podczas akcji i to powinno się zmienić. Gdy już ktoś jakąś nosił nie czyniła nic prócz zakrywania oblicza. To także zostanie zmienione. Łowcy nie są przebierańcami biegającymi po ulicach za błyszczącymi wampirkami uwikłanymi w skomplikowany związek z ludzką kobietą i wilkołakiem. Są regularną siłą zwalczającą zło. Nie tylko w postaci wampirów.
- Jeszcze kilka rzeczy, które się wydarzą niezależnie od Waszych chęci. Zaznaczam przy tym, że to iż im nie zapobiegniecie nie oznacza, że nie będziecie mieć na nie wpływ. - musiał ich  tym zapewnić bo gotowi są pomyśleć, że przyszedł tu narzucić wszystkim jarzmo. On jednakże chciał tylko wziąć ich za karby i wskazać kierunek. Nie niewolić, lecz pokazać że można inaczej niż dotąd. Nie pomnąc o tym, że część z rzeczy jest narzucona przez inne Oświaty. Insza rzecz, że z takimi sprawami jak zmiana hierarchii są dla niego zrozumiałe i zgadza się z nimi.
- Tereny Oświaty. Część z nich nie była od dawna używana. Część jest zniszczona. Będziemy musieli ją przebudować i umocnić by w razie konieczności mogła odeprzeć nawet szturm regularnej armii. Nie możemy pozwolić by nasza siedziba była pusta. Ani by była marnym schronieniem. Zwłaszcza, że to tutaj będą szkoleni adepci. Potrzebujemy przy tym zarówno zabezpieczeń magicznych jak i elektronicznych. Nikt spoza Oświaty nie będzie mógł przekroczyć jej progu bez zezwolenia. - rozbudowa i porządek to pierwsze o czym pomyślał gdy tu przyszedł. Przy każdym wypowiadanym słowie uważnie obserwował słuchających czy nie są aby znudzeni. Wiedział, że nie jest dobrym mówcą, jednak chciał przekazać im jak najwięcej.
- Badania. Genetyczne, alchemiczne, pirotechniczne. Wszystko co nie będzie wymagało żywych ofiar i testów na niewinnych ludziach jest dozwolone. Wszyscy nasi naukowcy i medycy mają wolną rękę i wsparcie Oświaty. Nie możemy się cofać ani tym bardziej stać w miejscu. Jeśli ktoś poprosi Was o pomoc w badaniach i nie będzie to godziło w Waszą godność – pomóżcie. Jeśli będzie trzeba wykonywać testy na ludziach, sam mogę zostać ochotnikiem. - Vlad pamiętał rozmowę z Esmeraldą podczas której wspomniała o pracy nad genotypem Kuroiashita. Jak dla niego badania te mogą pójść nawet dalej choć o tym na razie nie wspominał. Nie czas na to skoro badań aktualnie prawie nie ma.
- Działanie Oświaty. Kiedyś walczyliśmy z wampirami nie patrząc na ich przynależność. Czasy się zmieniły i wiemy, że nie każdy wampir jest wrogiem człowieka choć wielu to potencjalne zagrożenie. Jesteśmy po to by chronić istnienie skłonne do pokojowej egzystencji. Nie chcę by dochodziło do śmierci za samą przynależność do rasy wampirów. Chciałbym także by zagrożenie w postaci ludzi także było eliminowane z równą bezwzględnością. Oczywiście jeśli jest realne. Ponadto przesłuchania mają być na porządku dziennym. Każdy zaburzający porządek wampir ma być poddany przesłuchaniu w kazamatach Oświaty. Każdy z wampirów chętny do współpracy zaproszony do niej. Oczywiście z dużą dozą ostrożności i niewielką nieufności. - powiedział o czymś co powinno spodobać się Garruchowi. Wszak sam to wcześniej proponował choć sam Grigorij o tym nie wiedział bo wtedy nie było go w tym kraju. W każdym razie wampiry przeciwne działaniom takich jednostek jak Samuru mogą być cennym wsparciem. I w większości przypadków jedyne czego będą oczekiwać to pomocy gdyby wpadli oraz dobrego słowa.
- Werbunek i rozwój naukowy to jedno. Jednakże nadal mamy wielu doświadczonych łowców, którzy mogą szkolić tych młodszych. Będziemy musieli prowadzić szkolenia, przynajmniej większość z nas. I sami w nich uczestniczyć. Ponadto, jak wspomniał Percival konieczne jest utworzenie grupy szybkiego reagowania. Ja i kilkoro spośród Was należeliśmy do podobnej. Z przyczyn stanowiska nauczyciela w Akademii oraz pełnionej funkcji Dowódcy nie mogę być jej stałym członkiem. Niemniej chcę by utworzono co najmniej jeden skład. - szkolenia oraz utrzymanie bezpośredniej siły uderzeniowej były koniecznością. Tylko idiota sądziłby, że będą mogli spokojnie zająć się rekrutacją i rozwojem i zarzucić działania polowe. Bez nic także by padli i Vladislau był tego świadom. Bardziej niż można przypuszczać.
- Czy ktoś ma w tych kwestiach jakieś pytania albo chciałby bym coś rozwinął. Albo ma pomysł na pomysł pociągnięcie czegoś bądź chciałby na ochotnika się czymś zająć? I czy jest coś jeszcze czym należałoby się według Was, zająć w pierwszej kolejności? - przed przejściem do rzeczy bardziej enigmatycznych i niepewnych chciał dowiedzieć się jakie jest ich zdanie i jak by widzieli wdrażanie poszczególnych elementów. One muszą zaistnieć. W jakiej będzie to jednak formie zależy głównie od tu obecnych. Dlatego też są tutaj i kadeci. Są może niedoświadczeni, ale młodzi i kreatywni. Mogą mieć na niektóre elementy inne spojrzenie od starszych. Vladislau na koniec swojej wypowiedzi wyciągną rękę do zgromadzonych przed nim i powiódł nią po nich jasno wskazują, że teraz mają swobodę wypowiedzi. Liczył, że teraz już będą działać razem i zaczną mu pomagać zamiast walczyć między sobą lub… co gorsza… z nim.[/color][/i]



Na odpowiedzi jest tydzień skoro niektórzy tak bardzo chcą się go trzymać. Na odpisy czekam do 25.09.2015. Proszę o pilnowanie swojej kolejki. Znaczy jeden odpis pomiędzy moimi wpisami. Skoro przeszliśmy do konkretów liczę na więcej głosów niż dotychczas. Ci którzy chcą odejść mogą to robić teraz. Jeśli ktoś nie napisze, że odchodzi uznaję, że usiadł wespół z innymi.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Midori Wto Wrz 22, 2015 12:49 pm

Ciemnowłosa tak posłuchała tego co miał do powiedzenia przywódca... Nie, nie skupiała już własnej uwagi na poprzedniej sytuacji, która miała miejsce. Niestety, ale nie bardzo ogarniała sytuację. Może dlatego, że dopiero od niedawna miała okazję ze styczności z Oświatą? Przez większość czasu ich klan trzymał się na uboczu... Dużo czasów upłynęło od tamtych wydarzeń. I właściwie, to nie miała pojęcia, dlaczego znów zebrała w sobie tyle odwagi, by się odezwać, wśród tych wszystkich obcych.
- Ano... Nie rozumiem kwestii ujednolicenia naszej broni - odezwała się dziewczyna. Obejmowało to zmianę broni? A może coś zupełnie innego? - Prosiłabym o lepsze rozwinięcie owej sprawy. Jak również, co z osobami, które nie podsiadając broni czy artefaktu, w wyniku losowych działań? Będą miały możliwość tutaj zyskania owych rzeczy?
Możliwe, że jej pytania mogłyby brzmieć głupio. Sądząc po tym, że z wyglądu wydawała się być nastolatką może jedynie pogłębić ów stan rzeczy. A może i nie? Nigdy tak właściwie nie wiadomo.
- Będzie również możliwość nauczania już samych łowców, gdyby ci chcieli poszerzyć swoje umiejętności?
Próbowała sobie przypomnieć, o czym jeszcze mówił łowca, a ją zastanawiało. Badania? Szczerze mówiąc, nie wiedziała co myśleć o tym. Póki co, nie widziała negatywnych aspektów, dlatego też nie protestowała. O ile to wszystko byłoby humanitarne... Chociaż czy też bezpieczne? Zwłaszcza zabawy z genetyką.
- Jakie dokładnie rzeczy mają obejmować owe badania? - tak, a jednak się spytała. Bądź co bądź podobno ten kto pyta. to nie błądzi. No i tak, miała też na myśli, czy to będzie coś, co może trwale wpływać na ich organizm.
Na temat wampirów... Cóż, nie była pewna co powiedzieć. Cokolwiek będzie... Ma być... Chociaż i tak nie była pewna, czy słowa jasnowłosego będą na tyle zrozumiałe dla niektórych. W dodatku... A dobra, nieważne Sama nie jest pewna, czy od tak zdołałaby się dostosować do niego. Póki co - miała zamiar zostać. Chciała się dowiedzieć więcej na owe tematy. Tylko co potem będzie, jeśli napotka się na coś, co się jej nie spodoba, lub też sprawi, że będzie działać niezgodnie z zasadami, które wpoili jej bracia i rodzice? Meh... To raczej się zobaczy, ale póki co, była tutaj i tyle. I też już sama w sobie zastanawiała się, ile uzdolnionych ludzi w danych technikach zgłoszą się do pomocy, a kto odpuści. Obstawiała, że wielu z nich jest zależnych od innych rzeczy... Ale to już jest raczej wgłębianie się w tematy bardziej osobiste.
Odgarnęła ciemny kosmyk włosów z pola widzenia. O wampirach... Nic. Obstawiała, że to nie dla niej. Przynajmniej na daną chwilkę. Bądź co bądź lepiej nie męczyć aż tyle pytaniami od razu, prawda?
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Gość Pią Wrz 25, 2015 6:21 pm

Gdy dowódca wydał im obojgu polecenie, by się wycofali, a wcześniej wspomniany mężczyzna, który miał zostać wydalony, poszedł i dał się zaciągnąć dziewczynie na miejsce. Vega zignorowała więc kompletnie niedźwiedziowatego mężczyznę, po czym złapała za ramię Bennetta i poprowadziła go z powrotem do krzeseł. Tam zasiadła i słuchała przemówienia Grigorija. Mówił z sensem, chciał wprowadzić sporo zmian. I to dość sensownych zmian. Zwłaszcza patrząc po opłakanym stanie, jaki prezentowała sobą siedziba Oświaty, przechodząc przez jej zasoby, które z tego co zrozumiała, także były mierne, a na członkach kończąc. Ester akceptowała wizję wprowadzenia jakiegoś sensownego układu wewnątrz władz łowców. To pomoże im się zmobilizować i faktycznie pozytywnie wpłynie na tych co po niektórych krnąbrnych. Póki co jego wypowiedź nie nasuwała jej żadnych dodatkowych pytań, a gdy takowe się znalazły, znalazł się ktoś inny, kto je zadał. Szwedka założyła nogę na nogę i poprawiła marynarkę, obserwując pozostałych zebranych łowców. Ci zdawali się być nagle milczący, a jeszcze chwilę temu byli gotowi skakać sobie do gardeł. Zabawne. Zwróciła wzrok na dowódcę. Trudnych miał ludzi do współpracy, naprawdę. Westchnęła cicho...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by OP Garruch Sob Wrz 26, 2015 6:05 am

Garruch tylko odprowadził wzrokiem drobną kobietkę, która jak gdyby nigdy nic odeszła i pociągnęła za sobą blondyna. Posłuszne pieski... Na polecenie "skacz" pytają "jak wysoko". Dobry materiał na żołnierzy, ale sami nie potrafili widocznie dojść do pewnych rzeczy. Blondyn jeszcze okazał odrobinę roztropności i odsunął się od wielkoluda, ale ignorowanie jakie prezentowała kobietka... No w sumie jakby nie patrzeć to była blondynka. Miała więc we krwi 'nie myślenie'. Kot się zjeżył i znów ziewnął, po czym położył się, a sam Garruch spojrzał w stronę dowódcy.
Ten to dopiero miał gadane. Może potrzebna mu była woda, aby nie zaschło mu w gardle... albo może, aby ostudzić jego zapał...? Na prawdę miał komentarz do każdego zdania, ale powstrzymał się tym razem po prostu coraz to bardziej się uśmiechając. Nie był dumny, a raczej rozbawiony tym wszystkim. Im dalej tym coraz bardziej wydawało mu się to niemożliwe. Stał jednak w ciszy do czasu, aż Vlad nie przestał mówić.
-Intencje może masz dobre, ale wszystko wyjdzie w praniu...
Nie byłby sobą, gdyby tak tego nie skomentował. Każdy z dowódców próbuje na własny sposób załatwić pewne sprawy. Jak do tej pory nikomu się nie udało zdziałać zbyt wiele. Garruch jednak popierał pewne kwestie. I zamierzał pomóc.
Stał, a więc teraz od tak po prostu podszedł do Vlada i wyciągnął z płaszcza menzurkę z krwią.
-Oto krew z krwi Samuru. Jest to krew A, a więc zleć badanie jej komuś odpowiedzialnemu...
Podał menzurkę dowódcy, po czym spojrzał z ukosa na kobietę, która tak ochoczo go obrażała. Pamiętał ją. Zapewne to ona zajmie się 'jego' krwią. Nie zamierzał jednak zdradzić do kogo krew należała. Gabriel miał milczeć w tej kwestii. Nie zdradzi nikogo z inkwizycji. Nie po to ją stworzył.
-Nie posiadam jednak niczego co moglibyście nazwać artefaktem, a moja broń jest na tyle stara, że nie trzeba jej ulepszać.
I tyle miał do powiedzenia w tej kwestii. Nie zamierzał się wyrywać do żadnego zadania, ponieważ nigdy tak ochoczo nie pomagał.
Nie zamierzał również mówić prawdy co do własnego artefaktu. W tym kraju tylko jednak osoba mogła wiedzieć coś na temat tego, iż posiada artefakt. Tylko Yuki widziała, że jedna ze stalowych rękawic nim jest... A reszta niech myśli, iż to zwyczajne pozostałości bo zamierzchłych czasach.
Garruch wrócił na swoje miejsce koło kota i stał. Postanowił resztę czasu już przeczekać obok swojej kocicy, która bez większego zainteresowania przyglądała się zebranym.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Gość Sob Wrz 26, 2015 3:35 pm

Złapał się za twarz, nie wiedział co najpierw myśleć może jakby mógł się śmiać by się zaśmiał bo ta szopka co przed chwilą została odstawiona po prostu była... śmieszna? Miał dowódcę za naprawdę rozsądnego człowieka, o miną sprawę z pozostawieniem Marcusa w oświacie jednak, przy najbliższej okazji pewnie będzie chciał go zabić bo zdrady się nie wybacza a to co on zrobił to jest zdrada. Słuchał tego gadania w sumie strzelił facepalma spojrzał na dowódcę.
-Może jeszcze pomarańczowe kamizeleczki dla każdego z logiem oświaty co?-wziął głęboki oddech.-Nie chcę nic mówić, ale ujednolicenie jest bez sensu, bo każdy w czymś jest naprawdę dobry wręcz mistrzem czy arcymistrzem, że niby co? mam zmienić mój miecz na karabin?.-spojrzał się po zebranych-większość z nas od małego jest szkolona w jednym typie oręża, przepraszam ale różnica 10 lat władania bronią od szkolenia 6 miesięcznego z palnej jest cóż, idiotyczna? To tylko przykład oczywiście.
Skoncentrował swój wzrok na Marcusie i jej córce? Mniejsza, żałował że wujek się nie pojawił bo może by miał coś więcej do powiedzenia. Nie chciał się wypowiadać o eksperymentach ma ludziach ale przyszło mu namyśl ogrom możliwości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Gość Sob Wrz 26, 2015 7:48 pm

Z niezapowiadającego się źle spotkania, zebranie czysto zawodowe przemieniło się w forum romanum, gdzie lud burzył się tak potężnie, że publika ledwo co nie rozniosła Oświaty swoimi kłótniami. Na dodatek wmieszano w to również cezara, co jeszcze bardziej spotęgowało cały ten chaos, który i tak już był ciężki do przywrócenia do porządku.
Asami oczywiście do tej pory się nie odzywała. Po co miała dokładać jeszcze swoje trzy grosze, skoro już i tak bez tego panował dostateczny harmider? Poza tym... Nie była typem osoby, która demonstruje głośno, a przy tym bez ogródek swoje zdanie. Zwykle po prostu się jąkała, gdy chciała coś powiedzieć, zwłaszcza w dużej nieznajomej grupie osób. Może dlatego, że odruchowo wyczuwała zagrożenie ze strony obcych?
Z uwagą słuchała słów dowódcy.
W sumie to mogłaby pomóc przy odbudowie budynku... Była silna i sprawna - co prawda młoda - lecz może się dzięki temu przydać, prawda?
Przyszła jej do głowy pewna myśl. Być może zbyt odważna jak na nowicjuszkę, ale...
- Em... Mogę coś zaproponować? - Odezwała się nieśmiało, nieznacznie podnosząc rękę. Co do tego Samuru... Dobrze by było go zinwigilować, w dodatku sądzę, że za nowym dyrektorem kryje się właśnie Samuru, więc... czy... mogłabym uczyć w Akademii, w ramach doglądania, jak się nowy następca dyrektora sprawuje? - Być może jej wypowiedź była dość nieskładna, jednak starała się, jak mogła, by przekaz był jasny. Inna sprawa, że tak liczny tłum nieco ostudził jej zapał. Nie była stworzona do przemów, oj nie... Przy tym pytaniu istotne było to, że być może, jeśli dowódca poprze jej pomysł, to zyska jakieś kontakty i jakoś ją "wkręci" do zastępu psorów ów szkoły. Trochę egoistyczne, ale też trochę altruistyczne. Fakt, chciała znowu wrócić do pracy, jednak jednocześnie pragnęła dobra dla młodych duszyczek - zwłaszcza dziewcząt - a jeśli nowa osoba pełniąca stanowisko dyrektora miała kły i należała do potężnych wampirów, to cóż... Warto jest się mieć na baczności i strzec również małych niewinnych istot, jakimi były szkolniaki.
Na wypowiedź Griga o "grupie" także coś jej zaświtało w głowie.
- O, i jeszcze jedno: Czy nie lepiej byłoby się podzielić na drużyny, a nie zwykłe pary i w ten sposób pilnować porządku w mieście? Pewnie burmistrz ma nie tylko dwóch goryli zawsze ze sobą i lepiej by było zachować środki ostrożności, gdyby coś się stało... - Powiedziała cicho. A nóż widelec może podpadnie swoimi ciągłymi sugestiami zarówno liderowi jak i współpracownikom? Oby nie - pod żadnym pozorem nie mogła na to pozwolić. Pierwsze stosunki i już wrogowie? To raczej nie wchodziło w grę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Gość Nie Wrz 27, 2015 1:35 pm

Rosa słuchała i słuchała i słuchała... i słuchała. No i dziewczynie opadła kopara. Schowała twarz w dłoniach skonsternowana. Scena jaka się rozgrywała na jej oczach nadawała się na słaby reality show. Nie mogła uwierzyć, ze potężna organizacja jaką jest oświata stoczyła się do takiego niskiego poziomu. Spojrzała na Blair jak ta zaproponowała odejście, jednak wredna część jej osobowości nie pozwoliła jej odejść. Rozsiadła się na krześle z kpiną wypisaną na twarzy. Oto wielcy łowcy bawiący się jak małe dzieci w piaskownicy. Aż prychnęła.
Nie odezwała się mimo chęci. Pomysł ze szkoleniami bardzo jej się podobał, ale jeżeli nie dogadają się to kupa z tego wyjdzie. Ale najzabawniejsze z tego wszystkiego była postawa całej grupy. Jak bydło przy namalowanych wrotach. Są tacy, którzy uważają się za mądrych bo mają na karku setki lat, a inni bo tak. Nie mówiąc już o całym burdelu jaki się utworzył po tym jak dowódca postanowił oddalić Marcusa.
-O ja pierdole co za burdel...a nie przepraszam w burdelu to chociaż kurwy są...-
Prychnęła niby do siebie, ale wystarczająco głośno by osoby obok niej mogły to usłyszeć. Po czym podniosła wzrok na Griga. Poczekała grzecznie aż skończy mówić, po czym wstała uśmiechając się ze smutkiem. Była prawdopodobnie najmłodsza z tej całej bandy a czuła się jak w przedszkolu. Aż zrobiło jej się niedobrze na samą myśl o tym, że bała się takiej bandy. Z takimi łowcami prędzej wszyscy zmienimy się w wampiry.
-Uważałam oświatę za coś większego...za grupę osób, które na sobie polegają i ufają bo mają przecież wspólny cel. Przyszłam za przyjaciółką, a zastałam to...żałosna banda idiotów, którzy nie potrafią się dogadać i dogryzają sobie. Może i nie jestem wielkim inkwizytorem ba... nawet nie jestem łowcą, ale wiem jedno w takich chwilach powinniście zakopać topór wojenny...- westchnęła i potarła czoło -Przykro mi, ale oświata to nie miejsce dla mnie... żałuję, ze przyszłam i straciłam o was zdanie jakie miałam. Już wolałam was nienawidzić, niż żałować...-
Gdy skończyła zwinęła ręce na piersi i skierowała się w kierunku wyjścia z oświaty. Nie ma już organizacji, która walczy ze sobą ramie w ramie. Są tylko zwykłymi dupkami, którzy świata za sobą nie widzą.

z.t. jeżeli nikt jej nie zatrzyma
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Grigorij Pon Wrz 28, 2015 5:54 pm

Już zaczynało być nieźle. W przeważającej większości usiedli. Wszyscy słuchali. Widać też było, iż niektórzy mają zamiar się wypowiedzieć. Przez chwilę samopoczucie Vlada nieznacznie wzrosło. Wtedy jednakże odezwała się Rose Valentine.
- Rose. Jeśli nie zauważyłaś przepychanki się zakończyły. Swoją postawą wcale nie pokazujesz, że jesteś lepsza. Liczyłem, że wespół z innymi młodymi pomożesz naprawić sytuację i wskażesz tej grupie jak się zachować. Oświata nie jest tylko tutaj, a Ci których widzisz to grupa Yokohamska. To co tu się zaczęło dziać jest, owszem, niedopuszczalne. I trzeba to naprawić zamiast od tego uciekać. Liczyłem, że będziesz kiedyś tym dla tej „grupy” czym byli Twoi rodzice dla swojej. Mas prawo odejść. Jednakże jeśli odejdziesz teraz może nie być powrotu. Niezależnie co postanowisz zapamiętaj, że na takim zgromadzeniu nie przystoi kobiecie bluzgać. Niezależnie w jakim jest wieku i jakiej prominencji. - gdy kończył wypowiadać swe słowa zapewne Rose była już w trakcie swojego spaceru w kierunku wyjścia, plecami do niego. On sam natomiast gdy kończył złapał kontakt wzrokowy z Bennetem i Vegą i skinął na nich głową wskazując jednocześnie spojrzeniem Rose. Jeśli podejmie decyzję o odejściu będzie musiała zostać przeszukana i rozbrojona. Wszak sprzęt łowiecki ma pozostać łowiecki. Niezależnie czy podarowany przez rodzinę, renegata czy samą Oświatę. Na szczęście kolejni mieli do powiedzenia coś konkretnego.
- Ujednolicenie. Źle się wyraziłem może, jednakże nie znalazłem lepszego określenia. Oznacza to, iż każdy otrzyma podstawowe przeszkolenie z użytkowania podstawowych typów broni białej i palnej. Ponadto dostanie do dyspozycji broń uzupełniającą jego asortyment, oczywiście adekwatną do jego predyspozycji. Wiele rodzin łowieckich korzysta ze specyficznych broni bądź substancji. Inni samodzielnie poczynili pewne badania czy rozwinęli techniki walki. To wszystko ma stać się nie prywatne, a powszechne w naszym kręgu. By rozwiązania techniczne, technologiczne i mistyczne usprawniły uzbrojenie nas wszystkich. Wiadomym jest, iż niektóre rzeczy będą się wykluczać, lecz tam gdzie podobny aspekt nie nastąpi warto chyba korzystać ze specjalnych rozwiązań zwiększających nasze szanse w nierównej walce z nadnaturalnymi. - odpowiedział Midori. Jak już wspominał nie jest najlepszym mówcą i ciężko mu niektóre zamiary czy koncepty ubrać w słowa. Zwłaszcza, iż poczuwa się do odpowiedzialności za tę część Oświaty i za tych ludzi. Świadomość, iż każdy go obserwuje i ocenia wcale nie pomagała. Szczęściem jednak Vladislau należał do ludzi odpornych psychicznie, którzy swoich słabości nie okazywali. Dlatego też twarz jego była tak samo bez głębszego wyrazu jak zwykle.
- Oczywiście. O tym zresztą mówiłem. Szkolimy nie tylko młodych, lecz ćwiczymy też sami. Nie możemy ani się uwsteczniać ani pławić w stagnacji. Nikt z nas nigdy nie będzie doskonały. Nawet w dziedzinach naszych specjalizacji. Jednakże nie znaczy to, że nie możemy dążyć do doskonałości. Wampiry przez wzgląd na długowieczność mają znacznie więcej czasu niż my na rozwijanie swych umiejętności. Nie możemy ułatwiać im wykorzystywania tej przewagi. - odpowiedział na drugie zapytanie. Pytania były dość rozsądne choć Vlad liczył na coś więcej. Niemniej i z  tego się cieszył. Gdy coś jest niejasne trzeba pytać. Bez tego nie wiedziałby, iż wyraził się nieprecyzyjnie.
- Wszystko co będzie względnie etyczne. Przede wszystkim liczę na rozwój badań nad technologią, zarówno w dziedzinie uzbrojenia jak i informatyki. Ponadto mile widziane są badania nad anatomią i genotypem wampirów co ułatwi nam ich zwalczanie w przyszłości. Być może nawet badanie genotypu ludzkiego oraz wpływu magii czy technologii na nasze organizmy. Najpierw muszę wiedzieć czym nasi specjaliści chcieliby się zająć. - nauka jest czymś co niektórzy łowcy traktują wysoce po macoszemu. Choć wykorzystują nowinki techniczne nie biorą pod uwagę, iż identyczny dostęp do nowinek mają wampiry. Czas by Oświata zaczęła w tej kwestii rozwijać się we własnym kierunku.
- Dziękuję Garruchu. Uczynimy z tego użytek jak sądzę. Teraz jednak usiądź proszę z innymi. - Vlad przyjął menzurkę od Garrucha. Nie czas był by pytać jak ją zdobył. Zresztą Inkwizytor z pewnością by się tym pochwalił gdyby miał to w zamiarze. Może go zapytać kiedy indziej, na osobności. Niekoniecznie odpowie, lecz prośba o publiczną deklarację byłaby z góry skazana na pewną porażkę. Gdy przyjmował substancję i wyraził swą prośbę spojrzał Łowcy w oczy. Nie było w nich wrogości czy agresji. Nie było też sympatii. Tylko spokojny, wyważony chłód. Jak wspomniane było wcześniej niezależnie od różnicy zdań czy nieudanego zamachu na Samuru szanował go jako doświadczonego łowcę i doceniał zaangażowanie. I na tym jego ustosunkowanie do Garrucha się kończyło.
- Wszystko można ulepszyć, szczególnie starą broń. Niekoniecznie mowa tu o ingerencji w budowę, więc nie obawiaj się zniszczeń czy diametralnych zmian. - rzekł na odchodne. Nieszczególnie wierzył w brak jakiegokolwiek artefaktu czy reliktu u Inkwizytora. Jednakże na tę chwilę nie miał celu w zastanawianiu się nad nią. Percival wyraził swoją dezaprobatę. Jednakże zdaje się, iż źle zrozumiał Białowłosego. Sprawa została wyjaśniona, lecz dobrze byłoby rozwinąć  jeszcze jedną rzecz. Zwrócił tym razem głowę w jego stronę.
- Mam nadzieję, że dotychczasowe wyjaśnienia wystarczą Percivalu. Dodam do tego dla Twojej wiadomości. Kamizelki odpadają, podobnie jak loga. Jesteśmy… a raczej powinniśmy być elitarnym oddziałem specjalnym. Ludźmi do zwalczania zagrożeń nadnaturalnych. Nie będziemy nigdy policją czy żołnierzami w pełnym znaczeniu tego słowa. Jednakże nikomu nie zaszkodzi jeśli ulepszymy noszone pancerze, ubrania i broń. Chyba, że uważasz, iż dziesięcioletnie doświadczenie w walce mieczem bez pomocy technicznej będzie więcej warte niż czterysta lat doświadczenia wampira w kilkunastu rodzajach broni. Jeśli będziesz znał tylko swoją obrona będzie trudna. O walce nie pomnąc. Zwłaszcza jeśli będzie to broń z rozwiązaniami technologicznymi sprzed dekady. To tylko przykład oczywiście. - Vlad odpowiedział na zarzut podając logiczne argumenty. Miał nadzieję, że Percival zrozumie o co u chodzi i się zgodzi. Jak nie może biegać z samą brzytwą po mieście bez poręcznego pistoletu na podorędziu. Teraz czas na nowicjuszkę. Młoda choć nie tak jak uczniowie. W sumie późno dołączyła do łowców, lecz nie jest w tej kwestii jedyna. Nie trzeba daleko szukać, choćby Leyasu też jest nowym nabytkiem. Miała swoje koncepty. To dobrze, nawet jeśli Vlad widział w nich luki. Są tu po to by rzucać pomysły i je rozbrajać bądź poprawiać gdy dobrze rokują.
- Inwigilacja swoją drogą, lecz będzie to trudne i z pewnością nie będzie dotyczyć wszystkich łowców, a tylko  tych, którzy będą w tę kwestię zaangażowani. W pierwszej kolejności musimy stanąć na nogi i nauczyć się, że walczymy wspólnie. Ponadto obawiam się, iż jest duże prawdopodobieństwo że to my jesteśmy inwigilowani. Czym już zajmę się we własnym zakresie. Oczywiście, nie widzę przeszkód byś zatrudniła się w szkole Diaro. Im więcej łowców w niej jest tym lepiej dla uczniów. - chciała działać i to jest coś czym nie wykazywała się połowa pełnoprawnych łowców. Nawet największe krzykacze jak widać miały głównie pomysły jak kłaść Vladowi kłody pod nogi, ale nie jak ulepszyć działanie Oświaty. Ot ciekawostka. Jeszcze jedna rzecz… patrole.
- Dwójka jest trudniejsza do zauważenia i zdecydowanie trudniej o niesnaski. Poza tym pozwala nam na stworzenie większej ilości par co oznacza, że obejmiemy większy obszar. Patrol, nie oznacza bezpośredniego starcia. Patrol powinien ocenić zagrożenie i zareagować niszcząc je bądź wzywając pomoc. W najgorszym przypadku odciągnąć je od cywili i zająć bądź… po prostu obserwować jeśli i tak jest za późno, a sami by nie przeżyli starcia. Po to by było kogo wzywać potrzebna nam grupa szybkiego reagowania. - rzekł. Zasada jest prosta. W miarę możliwości rejony pilnowane szczególnie przez łowców będą pokryte siatką złożoną z patroli, które reagują adekwatnie do sytuacji. Są oddziałami specjalnymi. Nie regularną armią i nie mogą sobie pozwolić na pięcioosobowe patrole. Vladislau przesunął dłonią po włosach utrzymywanych w artystycznym nieładzie.
- Czas chyba by przejść do rzeczy, które będą musiały zostać dużo bardziej dopracowane. Przede wszystkim jest kwestia chipów. Biorąc pod uwagę ostatnie zdarzenia, takie jak porwania, tortury i zaginięcia uważam, iż należałoby wprowadzić do ciał wszystkich łowców mikrochip monitorujący dwie rzeczy: lokalizację oraz stan zdrowia. Ponadto takie rozwiązanie dało by też możliwość częściowej automatyzacji systemów obrony Oświaty. Osoby, które przeszłyby pierwsze zabezpieczenia bez chipów traktowane byłyby jako intruzi. Łatwiej byłoby nam zarządzać terenami Oświaty, odszukiwać zaginionych i ratować ciężko rannych. Także odkryć przemienionych. Chciałbym wiedzieć co o tym sądzicie. Ponadto możecie podawać teraz też własne pomysły na działanie bądź rozwinąć te, które poddałem. - w końcu coś się ruszało. Na tym dziedzińcu rozpoczynały się plany i wdrażały najbardziej kosmetyczne zmiany. Być może od tego rozpocznie się lawina. Być może wszystko zostanie bezpowrotnie pogrzebane w niedalekiej przyszłości. Jednakże póki jest jakakolwiek szansa trzeba próbować.






Wybaczcie te kilka dni. Termin odpisów 04.10.2015. Jak zwykle kolejka jest jedna. Jako pierwsza dopisuje Rose. Taki prezent na powrót.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Gość Sro Wrz 30, 2015 10:12 pm

Szła pewna, ze nikt jej nie zatrzyma. No bo kogo obchodzi zwykła dziewczynka, która tak naprawdę nie potrafi nic konkretnego. Bawiła się tessenem i miała krew na rękach, ale w tych czasach mało było osób, które nigdy nie zabiły. Schowała ręce w kieszeni i spuściła głowę, ale głos łowcy ją zatrzymał. Odwróciła się gwałtownie łykając znaczenie jego słów. I w sumie to miała gdzieś czy są przypadkowe czy jednak zamierzone. Obojętne już jej to było. Podniosła fiołkowe oczy na mężczyznę. W jej wzroku było coś nowego. Nie tylko wredota rozpieszczonej nastolatki, albo chamskość gówniary, która nie wie nic o życiu. W oczach Rosy pojawiła się pewna iskierka, która pojawia się rzadko u ludzi. Coś co się ma we krwi od urodzenia, coś co płynie wraz ze szlachetną krwią w żyłach...poczucie odpowiedzialności za innych, umiejętność prowadzenia swoich a przede wszystkim pokora i zdecydowanie. Dziewczyna podniosła brodę i wyprostowała plecy, jedna dłoń powędrowała do jej ukochanej broni. Chłód metalu utwierdził ją w przekonaniu tego co robi.
-Nie odejdę...i nie będę więcej uciekać przed tym kim jestem-
Po tych słowach uśmiechnęła się kącikiem ust i pewnym krokiem wróciła na miejsce. W jej głosie nie było ani nutki wahania. Pierwszy raz od długiego czasu była pewna tego co mówi. Usiadła i spojrzała się wdzięcznym wzrokiem na Griga. Nie miała zamiaru więcej odstawiać scen, ani przeszkadzać i się wtrącać. Czas dorosnąć i pokazać wszystkim, a przede wszystkim samej sobie, że nie umarła wtedy na Krwawej Kolacji i nie jest już duchem samej siebie.
Słuchała w niemałym skupieniu obserwując wszystkich dookoła. Nie komentowała niczego, aż sam łowca nie pozwolił na to. Pomimo postanowienia na samą myśl o chipowaniu zrobiło jej się słabo. Zamknęła jednak oczy i postanowiła zaufać dowódcy. W końcu postanowiła się odezwać.
-Uważam, ze pierwszą najważniejszą rzeczą byłoby zabezpieczenie naszej siedziby przed mocami wampirów, oraz ich obecnością...różnią się od nas na tyle by wasza magia mogła pomóc...zapewne jest wiele ksiąg w bibliotece, które można by przejrzeć pod tym kątem...według mnie Oświata powinna być odcięta...kolejna rzecz, która mnie martwi jest stan siedziby. Jak się na to patrzy to chce się płakać...a przecież nie wezwiemy ekipy budowniczych...najgorsze jest to, że przez to co wyczynia burmistrz wy łowcy macie pełne ręce roboty a Oświata jako budynek popada w ruinę...Co do niszczenia...Jak uchronimy się przed zdrajcami? Zawsze jest jakaś wtyczka...marionetka, która trzyma w garści jakiś wampir...Co jeżeli wyda się nasza prawdziwa tożsamość? Jak wiele Oświata może nam zaoferować jako ludziom? I nie mówię tu tylko o szkoleniach...i na końcu...pytanie. Czy pary na patrolach byłyby stałe?-
Zaczęła mówić zanim ktokolwiek mógł ją uprzedzić. Głos miała spokojny jak nigdy a jej oczy obserwowały intensywnie dowódce. Nie mówiła niczego w złej wierze po prostu wylała wszystko co jej grało w duszy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Midori Nie Paź 04, 2015 5:51 pm

Ciemnowłosa wysłuchała słów jasnowłosego mężczyzny, wzdychając cicho. Przynajmniej ta jedna kwestia się wyjaśniła, więc wcale źle nie było. Jednakże ciemnowłosa miała jeszcze pytania, ale... Cóż, po prostu uważała, że to są takie pytania, które nie powinno zadawać się przy innych. A przynajmniej w danej chwili brakowało jej odwagi.
No, ale w kwestii uzbrojenia... Mogłaby oddać swoją włócznię do odpowiedniej modyfikacji. Dodatkowe funkcje nie byłyby złe... O ile oczywiście, by się coś zdały w walce. Nie wszystkie mogą pomóc, uważała, że to też zależało od samej sytuacji. Ale to były jedynie jej przemyślenia.
Czy coś jeszcze? Cóż, Midori nie bardzo miała pomysł, by się spytać o coś, co może być związane z danym tematem i mogłaby powiedzieć przy wszystkich. Dlatego więc pozostawało jej zostać z własnymi myślami i słuchanie innych. A może do tego czasu na coś jeszcze wpadnie?
Bądź co bądź dziwnie się czuła w takim tłumie. Mało kiedy miała do czynienia z taką ilością osób i nie bardzo przepadała za owym uczuciem. Zwłaszcza na widok kobiet, za którymi nie przepadała. Za dużo wgłębiania się w dany temat.
- Kiedy będzie zamiar użycia tych chipów? - trochę nie podobało jej się to, że jakieś obce cuś miało znajdować się w jej ciele. Chociaż rozumiała, że to dla samego dobra i ułatwienia sprawy.
- Zgadzam się z pytaniem... Co będzie, jeśli nasza tożsamość wyjdzie na jaw? A jak również, co z osobami, które zostaną zdrajcami, ale nie z własnej woli? Wampiry władają różnymi mocami, więc mogą się znaleźć i takie, które potrafią wyciągnąć informacje z nas samych. Kontrola, hipnoza... Tutaj wszystko jest możliwe - łowczynię to zastanawiało aktualnie. Różne rzeczy mogły się wydarzyć w przyszłości.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Marcus Namikaze Nie Paź 04, 2015 8:56 pm

Marcus miał nadzieję, że Grigorij od razu przejdzie do przedstawienia problemu w mieście, jak działać, plany i takie tam sprawy organizacjo zawodowe, a on? Zaczął opowiadać o zabezpieczeniach Oświaty, która właściwie była zabezpieczona. Raz już wampiry próbowały się tutaj dostać i nie dostały. Czy może powyłączali wszystko i mówią że nic takiego nie ma? Nawet nie pytano o zdanie poprzednich dowódców? Nawet Gerard to wiedział.
Marcus musiał przyznać, że mówcą to Grigorij był beznadziejny. Samym monologiem już zanudził część osób, która się nic nie wypowiedziała. A Garruch może i miał dobre zamiary, ale z przekazywaniem krwi Samuru to mógł się wstrzymać. Godne jednak pochwały, że udało mu się ją zdobyć. Marcus nieprzyjemnie wspominał swoją sytuację zdobycia krwi Samuru dla odwampirzenia siebie czy córki. Bycie zmuszonym do połknięcia fiolki z krwią, było czymś okropnym...
Marcusowi nie podobał się pomysł z przerabianiem broni, dodatkowych badań i tak dalej. Cokolwiek tam było wspomniane w poprzednim monologu dowódcy. Przemilczał to na razie. Bo na pewno nie zamierzał oddawać swoje broni do przerabiania, ulepszania czy coś. Ani też wymieniać na coś innego.
Kiedy jednak przyszedł temat w sprawie rozwoju technologii i chipów. Nie wytrzymał tego swojego milczenia.
- Czy Ty zamierzasz zrobić z młodych ludzi cyborgów?
Rzucił mu dość poważne pytanie.
- Nie dość, że planujesz, bądź proponujesz rozwój technologii i chcesz przerabiać broń, to jeszcze masz zamiar zrobić z nich niewolników poprzez chipy? Nie ważne już jakiej wielkości i o jakich właściwościach. Ja mówię od razu, że na takie rozwiązania jestem przeciwny. I moje dzieci też nie będą temu poddawane.
Nie unosił się, ale w miarę spokojnie starał się odpowiedzieć. Mówić mu nie zabroniono i jeżeli Grigorij zamierza wprowadzać swoje plany, w porządku, ale Marcus nie akceptując ich, nie musi się do nich dostosowywać. I nie chciał też, żeby jego dzieci były poddawane takim testom. Nie tylko Chizuru dążyła do tego by być łowczynią, ale i jego syn Jacob. Keisuke jest jeszcze w pieluchach to jego to nie dotyczy.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by OP Garruch Pon Paź 05, 2015 9:22 am

Garruch w sumie nie miał nic do dopowiedzenia. Miał ochotę po prostu zając się inkwizycją i działać jak zwykle po swojemu. Pomysły przychodziły dowódcy same, a Marcus dalej próbował znaleźć dziurę w całym.
Bez sensu. To już na prawdę nie było zabawne.
Gabriel z tego wszystkiego sobie usiadł i po prostu słuchał tego co inni mieli do powiedzenia. Dlaczego to wszystko musiało tak długo trwać? Jego kocica już zasnęła, pomimo krzyków dookoła.
-Ja się nie zgodzę na jakieś chipy...
Wyraził swoją opinię i tyle. Nie wyjaśniał dlaczego, ale nie zamierzał podawać nikomu swojej lokalizacji. Pamiętać trzeba o tym, że jeśli Samuru się włamie do systemu, to będzie miał wszystkich łowców na widelcu.
Zawsze uważał, że każdy miał prawo wyboru i nawet jeśli człowiek zostanie potraktowany jako "niegodny zaufania" to przynajmniej będzie 'wolny'.
Co więcej? Nic szczególnego. Był zdania, iż warto spróbować każdego sposobu. Tak jak on- pomimo niezbyt dobrych rezultatów- próbował. Liczy się jakiekolwiek działanie, a nie siedzenie i myślenie nad tym co można było zrobić.

/jak można mieć wenę w tygodniu pracującym xD //


Ostatnio zmieniony przez Garruch dnia Wto Paź 06, 2015 8:32 pm, w całości zmieniany 1 raz
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Esmeralda Pon Paź 05, 2015 7:26 pm

Całkowicie zignorowała już osobę inkwizytora, jak również wszystkich innych kłócących się mazgai. Oświata zawsze sprawiała wrażenie cyrku na kółkach, ale to co zaserwowali łowcy na przywitaniu nowego dowódcy nie było zabawne, a wręcz żenujące. Tak to dobre określenie. Mało kto rzeczywiście zabrał głos w tej dyskusji, mając do powiedzenia coś więcej, niżeli tylko masę nic nie znaczących pomyj w postaci oskarżeń. Lekarka westchnęła, dotykając jednocześnie dłonią swojego czoła.
Boże, co ja tu robię.
Unosząc wzrok prześledziła wszystkich zgromadzonych, dużą uwagę skupiając na mówcach starających się dorzucić ognia do tej jakże gorącej dyskusji. To zabawne, że większość rozumiejących całą sprawę osób stanowili młodzi, jeszcze nie do końca zasłużeni i skromni łowcy.
- W kwestii ujednolicenia bardzo chętnie opracuję dla Oświaty naboje wypełnione środkiem, którego obecnie używam. To na początek – koncepcja nasączenia broni białej jej antywampirzą substancją podlegała jeszcze kwestii przemyślenia. Łowcy nie posiadali odporności na jad, zatem ryzyko, że dotkną zatrutego ostrza wybiło jej pomysł proponowania nasączenia również broni białej. Lepiej nie mieć na sumieniu kadeta, bądź co gorsza, jakiegoś legendarnego łowcy.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że przy obecnych zasobach Oświaty opracowanie technologii oraz stworzenie samych chipów może potrwać miesiącami? Nie mamy badaczy, ani środków. Do tej pory nie patrzono przychylnie na badania, więc pod względem technologicznym wyglądamy dość ubogo – nie wyobrażała sobie wszczepienia chipa, niemniej motyw którym kierował się Vladislau, był całkowicie zrozumiały. Uniosła jedną brew spoglądając na Marcusa, który jak zwykle wyraził swoją dezaprobatę dotyczącą pomysłu dowódcy.
-Chryste... Czy Vlad ma Ci przeliterować, że to tylko wstępny pomysł i jeśli masz lepszy, po prostu go przedstaw zamiast wciąż krytykować i się burzyć – powiedziała do siebie, przez co słowa mogły być słyszalne tylko dla najbliżej siedzących osób. Nie było potrzeby rozpoczynania kłótni, dlatego ugryzła się w język, by przypadkiem nie powiedzieć czegoś, co mogłoby zostać uznane za niestosowne. Vladislau rzeczywiście dał szansę do dyskusji, jednak przekaz był prosty. A przynajmniej tak jej się zdawało.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Dziedziniec przed Oświatą. - Page 4 Empty Re: Dziedziniec przed Oświatą.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach