Bar "Ostatni łyk"

Strona 10 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next

Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Pią Sie 28, 2015 7:08 pm

/Jakiś czas po spotkaniu z Xinem

Znów miała ten sen, w którym nic nie widzi. Jest tylko ciemność, lecz z tej ciemności rozlegają się czyjeś krzyki. I to tuż po nocnych zajęciach. Zasnęła, gdy tylko padła na łóżko, a słońce zaczęło wschodzić zza horyzontu. A wybudziła się ze snu niedługo po dwunastej. Było wiec jeszcze wiele czasu do zachodu słońca. Beznadzieja... Co zrobić? Nawet ruszyć tyłka z księżycowego nie mogła, by nie natknąć się na głównym placu akademii na jakiegoś człowieka. Zaczęła więc oglądać telewizje, a tam, na wielu stacjach pokazówki z burmistrzem w roli głównej. Wampirzyca normalnie miała ochotę sobie w coś strzelić. Lecz na szczęście, mając pod ręką tabletki krwi i ciasteczka zbożowe, jakoś wytrwała do zapadnięcia zmierzchu i radując się nocą wolną od szkolnych obowiązków wybyła do miasta. I tak samo, jak poprzedniego wieczoru, kierunek swej wędrówki pozostawiła ślepemu losowi. Ostatnio dotarła nad klif, a dzisiaj... Do baru.
- No normalnie...- Westchnęła, przypominając sobie chwile, które zdarzało jej się spędzać w takich miejscach. Chwile radości, zabawy, szalejących zmysłów, chwilowego braku zmysłów i w końcu padu na świeżo wypolerowaną podłogę, której raczej nie doświadczy w "Ostatnim łyku". Ten bar bowiem do estetycznych nie należał, więc jeśli znów jej się urwie film, będzie pewnie musiała sobie dopisać do grafiku dodatkowy prysznic.
- Rum z colą.- Mruknęła do barmana, gdy podeszła do lady i czekając na zamówienie, zaczęła rozglądać się po lokalu i... No nie, znów go widzi. Samuru- widać go w telewizji, słychać w radiu, można też dostrzec w gazetach... Pewnie za jakiś czas zaczną sprzedawać piwo i mięsne konserwy z jego buźką na etykietach. A Nae już i tak miała zepsuty nastrój przez kłopoty i ciągłe koszmary. Zachowanie się więc jak szurnięta postać z kreskówek i podejście do szlachetnego, już bardziej jej nocy nie zepsuje. A przecież wampir nie rozszarpie dziewczyny przy tych wszystkich świadkach. Nie po szopce, jaka zrobił w akademii.
- Dobry wieczór panu.- Przywitała się i zajęła miejsce obok. Gdyby Samuru był przy jakimś stoliku, spytałaby się go wcześniej o zgodę, lecz skoro przy ladzie, raczej nie musiała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Blair Wto Wrz 01, 2015 8:11 pm

Blair była nieźle wstawiona. Wbrew zdrowemu rozsądkowi zamówiła jeszcze jednego drinka. Wychyliła go szybko i poczuła jak kręci jej się w głowie. Ledwo trzymała się na nogach, ale nadal miała ochotę tańczyć. W jej głowie pojawiła się myśl, by zadzwonić po taksówkę i wrócić do domu, lub choćby poinformować Rosę co robi, ale szybko odgoniła te myśli. Nie chciała by mała smarkula ją pouczała. Usiadła na chwilę na stołku by odpocząć, ale nie był to zbyt dobry pomysł, bo zaczęła przysypiać. Natychmiast zeskoczyła ze stołka i ruszyła z powrotem na parkiet. Nagle poczuła czyjąś ciepłą łapę na tyłku i zamachnęła się by walnąć temu komuś gonga w ryj, ale jej pięść chybiła, a ona mało nie upadła na tyłek. Wściekła jeszcze raz rozważyła możliwość zamówienia taksówki. To chyba jednak dobry pomysł. Kupi sobie pół litra i nachla się w domu. Postanowione. Ruszyła w stronę wyjścia.
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Nie Wrz 06, 2015 8:20 am

Do baru zawitał także Mark. Dostał cynk, że przywódca Szarych czai się gdzieś w barach w dzielnicy rozrywkowej. Aż strach pomyśleć, do czego to może doprowadzić, jeśli burmistrz miasta się upije i doprowadzi do takiego stanu. Mógłby przecież zacząć mordować na oczach swoich wyznawców! Niby nic strasznego, ale jednak. Przecież burmistrz istniał też dzięki mieszkańcom, bo miał kim rządzić. A jeśli rzuciłby się na wszystkich ludzi i pozjadał, to kim by rządził? Bandą rozmiękłych wampirów, gdzie każdy uważa, że jest najważniejszy? Przecież to hipokryci. Widzą we wszystkim wiecznie swój interes, bo cała reszta się nie liczy. Nie dbają nawet o swoje własne rodziny. Zresztą Mark przejechał się już na wampirze... Co prawda nie miał pojęcia, że faktycznie zaczął go zdradzać, ale blondas już od jakiegoś czasu w taki sposób mu dokuczał. To było wołanie o przyznanie do niewinności. A cóż ten wampir uczynił? Dał dupy i to dosłownie! Mark o tym wiedział i raczej się nie dowie, bowiem jego były ukochany to chodzący tchórz. W życiu się do tego nie przyzna... Prędzej Samuru stanie się dobrym Samarytaninem niż ukochany przyzna do zdrady.
Po wejściu do baru, szybko zlokalizował siedzącego Samuru. Nie tracąc więcej czasu podpłynął cichaczem do szlachetnego wampira, do którego właśnie doczepiła się jakaś wampirzyca. Zerknął na nią spode łba i miał wielką ochotę sprawdzić, jak wygląda mózg tej dziewczyny na blacie baru...
- To nie jest odpowiednie miejsce dla pana. - rzekł Mark bardzo stanowczo. Cóż z tego, że rozmawia ze swoim szefem? Ten przecież cenił w nim hardość charakteru, a nie zdolność do podlizywania się!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Nie Wrz 06, 2015 7:42 pm

Niespodzianka nie? Sofa żyje, funkcjonuje ma się właściwie całkiem dobrze i trzyma się w jednym kawałku. Nie przytyła, nie zbrzydła - jest chudziutka i śliczna jak była zawsze. Zazdraszczajcie laseczki, bo Kanapa postanowiła przyjść po to CO JEJ. A tym czymś jest urzędujący przy ladzie baru burmistrz w towarzystwie jakiegoś blond jegomościa i kobitki, dla niej zupełnie mało ważnej. Halo, do pięt jej nie dorasta. Tak samo jak ten przerośnięty Mark. Szczególnie teraz, kiedy wampirzyca ma po prostu niepohamowaną chrapkę na własnego męża. Nic w tym dziwnego! Notorycznie zajęty robotą Samur, zupełnie zaniedbał sferę łóżkową ich popierdolonego związku, a do kurwy nędzy - Sophie potrzebuje od czasu do czasu PORZĄDNIE SOBIE ULŻYĆ. I to z własnym mężem w gwoli ścisłości, bo w tych sprawach akurat umiejętności nie można mu odmówić.  
- Sam! - pisnęła, delikatnie acz stanowczo odsuwając stojącą nieopodal niego istotkę płci pięknej jako, że teraz wybitnie zaczęła jej przeszkadzać. Następnie spojrzała na mierzącego zapewne coś kołu stu dziewięćdziesięciu centymetrów chłoptasia wzrokiem nad wyraz wymownym. Coś na zasadzie albo jebiemy wódę albo dajesz mi go wyruchać. Do wyboru do koloru. Szatan rlz! Wracając jednak do samej postaci burmistrza. Sophie odrzuciła niedbale blond pukle do tyłu, po czym zaczęła niewinnie bawić się skrawkiem materiału swojej kusej sukieneczki. Wydęła zabawnie pełne usteczka, ostatecznie przylepiając się do jego sylwetki. Wspięła się na palce, by choć trochę zrównać się z małżonkiem.
- Pieprz się ze mną. Oddam Ci nawet nieco mojej krwi. -  wymruczała, nie oczekując żadnych sprzeciwów ze strona Sam'a. W końcu miała najlepszą kartę przetargową ever. Wehehehe lofki. Poza tym - stęsknił się za nią. NA PEWNO SIĘ STĘSKNIŁ.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Wto Wrz 08, 2015 10:34 am

Zaczęło się dziać! Jak Samur się pojawił nagle multum osób! A gwoli ścisłości pierw ta wampirzyca całkiem obca, Mark no i oczywiście Sophie. Nie wspominając o pijanej ludzkiej dziewoi na której gadzie oczy spoczęły na kilka sekund. Upatrzył ją sobie na ofiarę, ale przecież tak nagle wszystko się potoczyło inaczej. Po kolei...
Szlachetny miał już udać się do Blair, kiedy odważna nieznajoma postanowiła zagadać do burmistrza. Ten obejrzał się, wlepiając świdrujący wzrok na wskroś. Dziewczyna także mogła być jego ofiarą i właściwie prawdopodobnie znała już jegomościa stojącego przy ladzie. Kto nie rozpozna burmistrza? No kto?!
- Ta, dobry wieczór.
Burknął, nie pchając się specjalnie do rozmowy. Odwrócił się tyłem do lady, zakładając ręce na jej brzegi. Zgubił pijaczkę w tłumie, ale ta za chwile pokazała swoje oblicze. Chciał znowu zrobić krok, kiedy pojawił się Mark. Samuru westchnął cicho na jego uwagę. Fakt, Wilson ma to do siebie, że nie obawia się mówić głośno co myśli i ma swój mocny charakter.
- Doprawdy? A może powinienem zacząć od rozwinięcia tematu naszego zaległego spotkania w sprawie czołgu?
Chyba wie o co chodzi młodemu, czyż nie? Na bank! I miało się rozwinąć, jak ni z gruchy pietruchy pojawiła się najmniej oczekiwana osoba, mianowicie Sophie. Małżonka! Samuru pokręcił oczyma, łapiąc się wreszcie za czoło. Co go jeszcze spotka? Na pewno rzecz w kształcie wampirzej blond ślicznotki. Kuszące oferty zarzuca bo faktycznie Samuru nie był tylko głodny na krew.
- Sophie. Stoi obok mnie ważny członek policji. Wykaż się rozsądkiem oraz szacunkiem.
Warknął ostro do ucha, a zimna łapa zacisnęła się mocniej na plecach małżonki. Niech się lepiej opanuje, bo chyba nie chce rozzłościć i tak już niezbyt spokojnego szlachetnego. Co do Nae... Pokiwał do niej palcem. Niech podejdzie. Ona też się przyda. A Blair? Tylko czeka Samur wstrętny jak zrobi kolejny krok.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Wto Wrz 08, 2015 5:01 pm

Nie chciała się nikomu narzucać. Nawet, jeśli nie lubiła Samura, gdy spostrzegła, że mężczyzna ma towarzystwo, postanowiła dać mu spokój i zostawić go z obcym sobie mężczyzną i prawdopodobnie ukochaną burmistrza. Dopiła jeszcze tylko zamówionego drinka, spoglądając w międzyczasie ukradkiem na szlachetną parkę. I niby to Nae ma kłopoty po alkoholu... Blondynka zachowywała się gorzej, niż różowa po butelce ruskiej czystej. Choć nie. Po takiej dawce, Maaka pewnie leżałaby na podłodze i w amoku śpiewała serenadę do desek. A szlachetna wydawała się bardzo świadoma tego, co robi. I nawet się tego nie wstydziła.
- Może następnym razem. Udanego wieczoru.- Odparła, uśmiechając się do burmistrza i nie zwracając już uwagi na jego towarzyszy. Nie zamówiła już też kolejnego drinka. Zamiast tego udała się na parkiet. Nie ma nic innego do roboty, więc może chociaż znajdzie sobie jakiegoś człowieka i przetańczy z nim całą noc.
- Hej, nic ci się nie stało?- Spytała, gdy nagle tuż przed nią upadła na podłogę jakaś dziewczyna. Była mocno podpita. W takim stanie raczej trudno jej będzie samodzielnie wrócić do domu. Nie pozwoliła więc nieznajomej nigdzie odejść, bo jeszcze się może następnego dnia dowiedzieć, że policja znalazła kolejnego trupa na ulicy.
- Nie tak szybko. Pomogę ci zamówić taksówkę, lecz póki się tu nie zjawi, nigdzie nie idziesz.- Wzięła ją delikatnie za ramię i zaprowadziła do cichszej części baru, by móc w spokoju zadzwonić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Czw Wrz 17, 2015 5:51 pm

[Minęło siedem dni od postu Nae, więc pomijam Blair, według punktu w reg. żeby nie było.]

Mark wiedział, że Samuru będzie wręcz wściekły za użycie czołgu! Ale... ale co miał zrobić, gdy w grę wchodził nikt inny jak sam Fabio? Zresztą Samuru powinien przyznać, że nawet dla niego Fabio był bardzo ważny - chociażby przez wzgląd na informacje jakie wampir posiada. A wiadomo, że jeśli wpadłby w niepowołane, wampirze łapska, informacje te mogłyby ujrzeć światło dzienne, tym samym zaszkodzić działalności szlachetnego! Mark działając pod takim pretekstem, był gotów poruszyć niebo i ziemię i jak widać nawet czołg... Domyślał się również, że poniesie karę, ale warto było. Byle Fabio był bezpieczny. Fabio, który właściwie ma w wielkim poważaniu to, co zrobił dla niego Mark i ile właściwie poświęcił.
- Oczywiście, pamiętam. Przepraszam Pana. Ale wątpię, żeby chciał Pan tę sprawę załatwić tutaj. Za dużo światków. Pozostawmy wydzielenie dla mnie kary na okoliczność... bardziej sprzyjającą. - oczywiście chodziło mu o sztab Szarych, więzienie, w którym mieli swoją siedzibę. Tam powinno się spotkać i załatwić tę sprawę.
Pojawiła się także Sophie, małżonka burmistrza. Mark skłonił się, kładąc dłoń na piersi. Była małżonką szefa, należał jej się szacunek, chociaż nawet nań nie zerknęła. Najwyraźniej Samuru był zbyt zajęty i był... w bardzo dobrych rękach - małżonki.
- Mniemam, że zadba Pani o swego męża i zabierze go stąd, nim się upije? - puścił perskie, zaczepne oko w stronę pięknej damy. Samuru w rękach kobiety... jakże to brzmi! Ciekawe tylko kto będzie oprawcą, a kto ofiarą... Skoro nie pozostało mu nic innego do roboty, opuścił bar.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Blair Sob Wrz 19, 2015 7:31 pm

Blair była tak wstawiona, że nie nawet nie protestowała gdy różowowłosa istotka prowadziła ją przez zatłoczony klub.
-Masz takie śliczne włosy - bredziła głaszcząc pukle nieznajomej.
Chichotała jak idiotka, w sumie to nią była, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie doprowadziłby się do takiego stanu. Czuła zmęczenie i wiedziała, że jeśli zaraz nie weźmie się w garść to urwie jej się film, a gdyby na to sobie pozwoliła byłaby kompletną idiotką. Blair znów się potknęła i wylądowała na parkiecie. Tym razem nie mogła się już sama podnieść, bo za każdym razem gdy próbowała przed oczami pojawiały jej się czarne punkciki. Czuła się słaba i kompletnie upokorzona. Przeklinała swoją głupotę. Zaczęła się śmiać z tego jaką jest niezdarą. Była pewna, że uwaga połowy baru skupiła się właśnie na niej, ale w tym momencie było jej wszystko jedno. Chciała dojść do baru po jeszcze jednego drinka, ale nadal nie mogła podnieść się z podłogi. Co to za życie?
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Pią Paź 02, 2015 6:26 pm

Nie, za długo się czeka na reakcje państwa. Zresztą Mark już wyszedł co oznaczało iż nie było sensu już tutaj sterczeć. Wampirzyca wolała pójść do pijanej, a Sophie po prostu zamilkła. Samuru nie miał czasu na przebywanie w barze, praca czeka! Szlachetny dopił swojego drinka i oczywiście udał się do wyjścia z baru. Nie, naprawdę dzisiaj nie mógł. Reszta dziewcząt jak chciała, mogła zająć się sobą, ale Samur już nimi nie.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Sro Sty 06, 2016 1:53 am

Dzisiejszego wieczoru postanowiła przespacerować się w okolice centrum. Dla odmiany, bo po incydencie sprzed kilku tygodni miała morza i samej natury po dziurki w nosie. Tym razem jednak decyzja nie była spontaniczna, dziewczyna czuła, że powoli osiąga swój limit, a niekoniecznie miała ochotę dopuścić głód do głosu. Nie w mieście wypełnionym po brzegi łowcami i cholera wie kim jeszcze, nie uszłoby jej tu na sucho zjedzenie kilku osób tego samego dnia, a takie bywają skutki wygłodzenia. Przynajmniej bywały, kiedyś, jeszcze w Stanach. Może miała wtedy w sobie więcej bestii niż istoty rozumnej? Kto wie. Ale chyba ci durnie nie myślą, że da się wyżyć na samych tabletkach krwi? Zaśmiała się w duchu. Jasne, że myślą.
Spacerowała niespiesznie uliczkami, przyglądając się wystawom sklepowym, niekiedy zatrzymując się na chwilę, by obrzucić je uważniejszym spojrzeniem. Wprawdzie nie przyszła tutaj na zakupy, ale nawet ona czasami dawała się złapać na przykuwające uwagę ekspozycje, tak bardzo zachęcające do kupna jakiegoś badziewia za zdecydowanie wygórowaną cenę. Nie reagowała na mróz w ten sam sposób, w jaki reagowali nań mijający ją ludzie, więc mogła sobie pozwolić na przebywanie na zewnątrz. Nie trzęsła się jak galareta, nie szczękała zębami. Może też kwestia ubioru, bo szarpnęła się na ciemne dżinsy, materiałowy płaszczyk i zimowe buty na koturnie. Były wygodniejsze niż obcasy, ale i tak mogłaby na nie narzekać godzinami - w końcu do płaskich wciąż wiele im brakowało. W każdym razie, składało się to na całkiem porządny ubiór, ciepły i przystosowany do aktualnych warunków atmosferycznych.
Wkrótce Lijuan straciła zainteresowanie sklepami, do których i tak by nie weszła, nawet gdyby o tej porze pozostawały jeszcze otwarte, i zaczęła skupiać całą swoją uwagę na okolicznych pubach i barach. Nie od dziś wiadomo, że jedzenie najprościej znaleźć w takich właśnie miejscach, a ona nie była typem lubującym się w wyzwaniach. Jeśli coś robić, to po linii najmniejszego oporu. Miała taką jedną knajpę, do jakiej nawet lubiła od czasu do czasu przyjść, ale za żadne skarby nie mogła sobie przypomnieć, gdzie ta knajpa była. Na szczęście człowiek nie zając - nie ucieknie, dlatego nie marnowała energii na irytowanie się swoim brakiem zainteresowania adresami. Koniec końców, pojawiła się przed drzwiami Ostatniego Łyku - chociaż nazwę kojarzyła, brawa się należą - i, ściągając uprzednio kaptur z głowy, weszła do środka. Od razu zderzyła się z charakterystycznym, barowym hałasem, krzykami, wyzwiskami, wyzwaniami na pojedynki. To była ta część tego miejsca, za którą nieszczególnie przepadała, ale też którą potrafiła zbyć wzruszeniem ramion. Dopóki była w stanie wychwycić tę cudowną muzykę płynącą z głośników oraz dopóki nikt nie zaczął się jej naprzykrzać, mogła siedzieć w tym huku do rana. Niestety nie dziś, na dziś zaplanowała sobie co innego. A może... Trochę alkoholu nigdy nikomu nie zaszkodziło, nie? Ale jeśli trafi jej się ktoś pijany, bardzo źle na tym wyjdzie. Rozważyła wszystkie za i przeciw, aż skończyła przy jednym z dalszych stolików ze szklanką soku pomarańczowego w ręku. Cóż, równie dobrze mógłby to być drink, nikt nie musiał wiedzieć, że bezalkoholowy. Postawiła napój na stole, zdjęła płaszcz, wieszając go zaraz na oparciu krzesła i usiadła, zakładając nogę na nogę. Dopiero wtedy zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Widziała bardzo dokładnie, mimo iż oświetlenie wołało o pomstę do nieba. Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek... Chyba przyszła za wcześnie. Albo za późno? Nie znalazła nikogo, kto wyglądał na łatwą albo smaczną ofiarę. Każdy był albo za wielki i przez to kłopotliwy, albo za bardzo nachlany. Krew z alkoholem stanowiła ciekawą mieszankę, jednak wszystko z umiarem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Irasuto Sro Sty 06, 2016 4:28 pm

Płatki śniegu jaśniejąc pośród wszechobecnej szarzyzny z wolna opadały, przeistaczając w brudne i rozmokłe przy zetknięciu z upstrzoną ową breją ulicą. Auta sunęły dodatkowo potęgując efekt, rozbryzgując i tym samym zdobiąc bielejący chodnik ciemnymi plamami niegdysiejszych tak czystych płatków. Miał ochotę zapalić, ale nie musiał, nie był typem palacza choć palił potrafiąc zdławić chęć jeśli trzeba. Centrum było ruchliwe a kopcenie dymem jarzącego się tytoniu niespecjalnie atrakcyjne w swej wizji, toteż jedynie wypuszczając z ust ciepłe powietrze, przez chwilę jeszcze obserwował jak chmura unosi się, i smagana ginie pośród przeważająco zimnej atmosfery. Poprawiając wysoki kołnierz grubego swetra ruszył dalej, głęboko w kieszenie kurtki wciskając i tak chronione skórzanymi rękawiczkami dłonie. Masy tłoczyły się i ciągnęły w sobie jedynie znanym kierunku, on sam nie miał celu, od dawna już go nie miał i ta myśl wciąż tkwiła niczym pasożyt gdzieś z tyłu głowy, czasami jedynie w chwilach słabości ukazując swe lodowate oblicze, przerażając. Ciężko znosił życie z dala od wszystkiego tego co dawniej było tak żywe. W sumie każda bliższa osoba napotykająca go na swej drodze prędzej czy później dokonywała żywota, a on niczym zabawka w dłoniach jakiegoś złośliwego skurwiela żył wciąż, choć w przeciwieństwie do nich wszystkich nie miał po co. Dwudziestolatek czujący się jak starzec którego najlepsze czasy przeminęły już dawno, mający jedynie przed oczyma właśnie to wszystko co się skończyło, krocząc poprzez śnieg i starając wpasować swe stopy w pozostawione odciśnięte nań ślady tych cieni przeszłości, przyspieszył kroku chcąc jak najszybciej wrócić do domu bliźniaków. Dość miał chłodu i szarości na zewnątrz, ale w sumie nigdzie już nie czuł się dobrze, wiedział że musi odnaleźć "Coś", jakiś przełom który wszystko zmieni, bo musiał przecież żyć. Wtem poczuł delikatne łopotanie medalika pod koszulką, co było równoznaczne z pojawieniem się wampira w okolicy, przez chwilę jeszcze tak szedł czując jak w płucach zbiera mu się coś dziwnego, nie potrafił nazwać tego uczucia i w sumie nie musiał, poczuł potrzebę lokalizacji krwiopijcy, tego insekta który odebrał mu wszystko... wampira.
Nie, wcale nie był zaślepiony rządzą zemsty, nie dość głupi by móc tak zwyczajnie prosto sobie ulżyć. Był opanowany, chłodny jak wszystko wokół, zastanawiając którą z okolicznych postaci może być pijawka, i chyba ją dostrzegł. Była kobietą, urodziwą a jakże, skręciła ku jednej z witryn a podrygiwanie medalika zelżało, to upewniło czarnowłosego względem podejrzeń. Także skręcił trzymając się nieco z tyłu, starając nie rzucać w oczy. Wszedł kilka minut po niej, obrzucając beznamiętnym wzrokiem złowróżebny wystrój baru, zakrawającego raczej na mordownię, skórzana kurtka choć trochę pozwoliła wsiąknąć mu w styl właściwy ludziom w takich miejscach bywających. Ściągając rękawiczki skierował się ku epicentrum, po czym spoczywając na wysokim stołku przy barze, u stojącego za ladą rosłego barmana zamówił gorącą kawę, jako że niespecjalnie przepadał za czymkolwiek co upośledzało w jakikolwiek sposób jego zmysły darował sobie grzane piwo tak kuszące w zimowy wieczór, a drobnego otrzeźwienia potrzebował i owszem. Muzyka zmieszana ze zgiełkiem licznej klienteli sprawiała, że klimat niemal płynął po ścianach i stropach, rozlewając w nierzadko wytatuowanych gardzielach zionących tępą agresją. Dostrzegł ją bez trudu, siedziała samotnie tam przy jednym z dalej położonych stolików, skąd musiała mieć niezły widok na resztę baru, sącząc coś pomarańczowego wodziła obojętnym wzrokiem obserwując bawiących się na swój sposób ludzi. Możliwe że jak na przygodnego klienta Irasuto nieco zbyt długo raczył ją swym wzrokiem, choć potrafił obserwować bogaty w doświadczenie. Nagle wydarzyło się coś czego nie przewidział, choć na sekundę wcześniej przeczucie dało mu co do tego jasny sygnał. Na jego ramieniu ciężko spoczęła wytatuowana ręka, powoli odwracając głowę czarnowłosy dostrzegł dwoje wbitych weń nie grzeszących rozumem oczu.
- Moje miejsce. - Rzucił beznamiętnie Ogr oczekując efektu. Nie myśląc więc dłużej Irasuto wyzwalając się spod łapy przygodnego adwersarza, z kawą w dłoni udał się ku nieco oddalonemu stolikowi czym prawdopodobnie wzbudził w nim niemałe zdziwienie. Spoczął niezbyt blisko wampirzycy, choć w pobliżu, rozpinając ostrożnie kurtkę rozluźnił się widocznie, upijając nieco kawy.
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Sro Sty 06, 2016 7:08 pm

Ten nie, tamten nie. Jeszcze kilku, a zacznie się walka nie z głodem, tylko z gniewem. Cierpliwości brakowało jej jak mało komu, jednak... nie, nie dajmy się ponieść emocjom. Nie przyszła tu po to, by wyjść ogarnięta złością, zwłaszcza że naprawdę kojarzyła to miejsce wyłącznie pozytywnie, a tak prawie się nie zdarza. No i, pomijając już wszystkie lubię - nie lubię, nie spędziła w knajpie nawet dziesięciu minut, dlatego nie mogła być zmęczona czekaniem. Zacznie to sobie wmawiać, może efekt okaże się zadowalający.
Uniosła szklankę i przytknęła ją do ust, wciągając w nozdrza zapach pomarańczy. Pociągnęła ze dwa łyki, czego następstwem było ciche westchnięcie. Kiedyś lubiła soki ze świeżo wyciśniętych owoców, teraz napotkałaby pewnie trudności w rozpoznaniu ich smaku. Nie miały nic wspólnego z krwią, stanowiły więc zupełnie nieatrakcyjny rodzaj napoju. Ale piła łyczek za łyczkiem, nie okazując ewentualnej publiczności, że wcale nie ma na to ochoty.
I wtem wyczuła na sobie spojrzenie. Nie natarczywe. Czasem po prostu tak jest, podświadomość wysyła nam sygnały, nakazując rozejrzeć się i sprawdzić, czy aby nie jesteśmy obserwowani. Nie przeszkadzało jej to, sama w końcu przyglądała się przebywającym tu ludziom w dużo natrętniejszy sposób. Tylko dziwne, że nie zwróciła na niego uwagi wcześniej. Wyróżniał się spośród tego pijanego zepsucia już samym brakiem drinka czy kufla piwa w ręku. Oznaczyła go w myślach plakietką z numerem jeden, po czym wróciła do obserwacji sali. Nie ma pośpiechu.
No, przynajmniej nie było - pośpiech zaraz zjawił się sam. Automatycznie przeniosła wzrok na siedzącego przy barze faceta, kiedy usłyszała rzucone w jego stronę słowa. Z takiej odległości człowiek co prawda nie miał prawa usłyszeć niczego, bo przekrzyczenie ogólnego hałasu graniczyło z niemożliwością, lecz kto zwróciłby uwagę na tak nieistotny szczegół?
Lijuan nie próbowała ukrywać swojego zaciekawienia sytuacją. Wpatrywała się intensywnie w obie postacie, zastanawiając się jednocześnie nad źródłem tego zainteresowania. Analogiczne prowokacje miały w barze miejsce co chwilę, a co za tym idzie, scenariusz był jej dobrze znany. A że każda taka akcja kończyła się podobnie - bójką, ledwo powstrzymała się przed rozdziawieniem ust w niemym wyrazie zaskoczenia, kiedy zobaczyła reakcję. Później działo się już samo. Nie przemyślawszy absolutnie niczego, podniosła się ze swojego miejsca, zabrała płaszcz oraz prawie-drinka, i nie pytając nikogo o zgodę, rozsiadła się wygodnie naprzeciwko osoby, która odmówiła sobie przyjemności mordobicia. Płaszcz rozwiesiła jak wcześniej - na oparciu krzesła, szklankę postawiła na stole.
- Nie odszczeknąłeś się - stwierdziła, przyglądając mu się spod delikatnie przymrużonych powiek. Ciężko zgadnąć, czego oczekiwała. Może wyjaśnień? - A co, jeśli nagle spodoba mu się to miejsce? - Postukała palcem w stół, całkiem blisko niego, chcąc zaznaczyć o jakie miejsce jej chodzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Irasuto Czw Sty 07, 2016 12:44 am

Aromat czarnej niczym węgiel kawy przelewając się po kubkach smakowych doskonale wypełniał swe zadanie otrzeźwiając, choć sam smak budził wstręt w sączącym płyn Irasuto. Odstawiając filiżankę kątem oka dostrzegł poruszenie w obiekcie swej obserwacji, beznamiętnie podnosząc wzrok zdał sobie sprawę, że wampirzyca podąża bezsprzecznie ku niemu. Przez głowę momentalnie poczęły przepływać mu różnorakie myśli, choć nadal w zupełności zachowywał właściwy sobie spokój, z tym razem już ciekawością jednak oczekując tego co miała mu przynieść. Dokładnie przyglądając się kobiecie zdziwił nieco tym co miała mu do przekazania, nie spodziewał się że coś tak prostego mogłoby zaimponować wampirzycy, i pewnie wcale tak nie było z czego doskonale zdawał sobie sprawę. Prawdopodobnie wpadła do baru w poszukiwaniu czegoś do przekąszenia, a łut szczęścia i zwrócenie na siebie jej uwagi, sprawiło że oto obiektem który postanowiła opróżnić z krwi stał się Irasuto. Jak widać sprawy układały się po myśli czarnowłosego samoczynnie, choć jak najbardziej priorytetem było zachowanie czujności.
- Wątpliwe, ale jeśli zajdzie taka potrzeba to znajdę sobie coś spokojniejszego w okolicy, nie chcę z byle powodu tracić zębów. - Odparł wzruszając bez specjalnego przejęcia ramionami. W praktyce byłby w stanie bezproblemowo obezwładnić oponenta nim ten zdołałby uczynić krzywdę komukolwiek włącznie z sobą samym, ale na tą chwilę Irasuto nie czuł potrzeby odkrywania kart przed kimś kto możliwe że niebawem będzie musiał przekonać się o tym na własnej skórze.
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Czw Sty 07, 2016 1:16 am

Rzeczywiście delikatnym niedopowiedzeniem byłoby stwierdzenie, że czymś takim zaimponował wampirzycy, wyraźnie i niezaprzeczalnie jednak zwrócił na siebie uwagę. Ktoś musiał dziś zostać dziabnięty, a on sprawiał wrażenie całkiem apetycznego pożywienia. Łatwego, przede wszystkim. Niestety nigdy nie ma z górki, a tutaj największy problem tkwił w tym, że Lijuan nie miała zielonego pojęcia o bagnie, w jakie z każdą mijającą chwilą pakowała się coraz głębiej. Gdyby chociaż przemknęła jej przez głowę malutka, cichutka myśl o ludziach zdających sobie sprawę z istnienia krwiożerczych potworów, jakim niechybnie była, może zachowywałaby się odrobinę ostrożniej.
Tymczasem przyglądała mu się, teraz już normalnie, bo mrużenie oczu nie należało do rzeczy przyjemnych, oceniając swoje szanse. Nie miała ochoty na szarpaniny i przepychanki, a już na pewno nie chciała porządniej oberwać od człowieka. Kto wie co obudziłoby się w niej, gdyby jakikolwiek mężczyzna posunął się za daleko? Nie była mordercą, ale aureoli nikt jej też nie przyprawi.
- Jeśli przeszkadza ci klimat tego miejsca, czemu tu przyszedłeś? - spytała, zabierając ręce ze środka stołu. Ułożyła dłonie tuż przy sobie, by móc pobębnić trochę palcami o blat. - Jest tu w okolicy sporo cichszych knajp, jeśli nie jesteś stąd albo nie wiesz jaką wybrać, mogę do którejś z nich zaprowadzić.
Nie za darmo, oczywiście - dodała w myślach. Naturalnie, musiała wykorzystać okazję, kiedy podawał jej się na tacy, nawet jeśli wątpiła, by skorzystał z propozycji.
Poza tym nie uśmiechała się, nie próbowała w żaden sposób flirtować, nie chciała mu się przypodobać ani nic z tych rzeczy. Mówiła raczej obojętnie, jakby sama zaraz miała wzruszyć ramionami dla spotęgowania efektu. I naprawdę chciała go zaprowadzić do innego lokalu, o ile tylko będzie w stanie po tym, jak sobie od niego co nieco pożyczy. Absolutnie nie brała pod uwagę tego, że jego umiejętności i siła mogłyby stanowić dla niej poważniejsze wyzwanie. To pewnie przez tę atmosferę. Nie był ani pijany, ani przesadnie napakowany, unikał konfliktów, powodów znalazłoby się mnóstwo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Irasuto Czw Sty 07, 2016 1:57 pm

Nieznajoma wampirzyca nie traciła czasu, nie bawiąc się w zbędne konwenanse zaproponowała czarnowłosemu opuszczenie baru w poszukiwaniu czegoś bardziej mu dogodnego. Prawdopodobnie gdyby na miejscu Irasuto siedział teraz jakiś nieświadomy niczego człowiek, bezsprzecznie uznałby gest wampirzycy za okaz dobrej woli wzajemnego bliższego poznania. Ale całe szczęście można by rzec trafiła kosa na kamień, i tu oto stanęli twarzą w twarz, a on sam miał tę ogromną przewagę nad towarzyszką, że doskonale wiedział z kim ma do czynienia, i do czego kobieta najprawdopodobniej dąży.
- Wybacz, ale w sumie to nawet się nie znamy. - Odstawiając filiżankę z której upił jeszcze odrobinę kawy, postanawiając zacząć od tego, od czego w normalnych warunkach zacząć winien. - Irasuto. - Przedstawił się wyciągając nad stołem dłoń w kierunku nieznajomej, którą musiał dręczyć nie lada głód biorąc pod uwagę finezję z jaką starała się wywabić ofiarę poza pełen ludzkich oczu bar. Ale nie ma tak łatwo, czarnowłosy nie był głupcem, i nie miał zamiaru wkraczać na niepewny teren, nim choć w niewielkim stopniu uprzednio go nie zbadał, zwłaszcza że okoliczności zdecydowanie mu sprzyjały.
- Wybacz, umówiłem się z kimś w tym barze, ale niestety ta osoba uprzedziła mnie że prawdopodobnie się trochę spóźni. - Zawiesił wzrok na moment w tafli ciemnej cieczy wypełniającej porcelanową filiżankę, widząc weń doskonale własne jaśniejące wyraźnie odbicie. Przez moment zawahał się obawiając że mógłby tą wiadomością wypłoszyć nieznajomą. - Ale skoro już się poznaliśmy, możemy jakoś spożytkować ten czas, jeśli oczywiście nie masz nic przeciw temu. - Dodał po czym ponownie podnosząc do ust naczynie, upił zeń resztkę płynu, jednocześnie wpatrując w towarzyszącą mu kobietę.
- Powiedz mi, dlaczego właściwie się do mnie przysiadłaś? Nie myśl że mam coś przeciw temu, w żadnym wypadku, po prostu jestem ciekaw czym tak zwróciłem twoją uwagę. - Możliwe że wyraził się zbyt bezpośrednio, zwłaszcza że znał powód tego aktu doskonale, ale dlaczego miałby jako zwykły człowiek nie wykazać się zaintrygowaniem względem tej reakcji ze strony chcąc nie chcąc powierzchownie ładnej kobiety.
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Czw Sty 07, 2016 3:45 pm

Bo wampirzyca nie miała w zwyczaju owijać w bawełnę. W tej kwestii odbiegała znacznie od stereotypowego wyobrażenia przedstawiciela jej rodzaju jako kogoś uwielbiającego gierki, pławiącego się we własnym fałszu i podstępnego. Zazwyczaj mówiła wprost, nie przejmując się reakcją odbiorcy. Na pewno wynikało to częściowo z jej lenistwa, a więc i braku chęci do kombinowania, ale wewnętrzna potrzeba unikania kłamstw również składa się na takie, a nie inne postępowanie.
Niestety jak widać na załączonym obrazku, zgodnie z jej przypuszczeniami, szczera propozycja została odrzucona. No dobra, prawie szczera. Przecież nie powie mu, że ma ochotę posilić się jego krwią. Uśmiechnęła się do własnych myśli, na chwilę wyłączając się z rozmowy. Musi kiedyś tego spróbować, odzew może okazać się bezcennym widowiskiem. Chyba że trafi na kogoś uświadomionego, wtedy mogłoby się skończyć nieprzyjemnie dla obojga.
Zamrugała, zauważając wyciągniętą w jej kierunku dłoń z delikatnym opóźnieniem. Nie usłyszała jak chłopak miał na imię i - przykre, bo przykre, ale prawdziwe - nie obchodziło jej to.
- Lijuan - przedstawiła się w końcu, po dość długiej przerwie, nie wiedząc na co komu tak zbędne informacje jak imiona. Ale skoro uznała, że nie zaboli jej wyjawienie własnego, zwyczajnie je wypowiedziała. I tu rodzi się poważny problem. Japończycy raczej nie potrafili poprawnie wymówić tego chińskiego słówka, często nawet nie podejmowali prób. - Ale jakbyś miał sobie połamać przy tym język, możesz mnie nazywać "ej ty".
Wzruszyła ramionami, zaraz przystępując do uściśnięcia jego dłoni. Wahała się chwilę i można było to wahanie wyczytać z jej twarzy. Nie chciała dotykać innych, kiedy nie było to konieczne. Zwłaszcza że zdawała sobie sprawę z temperatury własnego ciała, a ludzie bywają zbyt ciekawscy. Zastanawiała się, czy nie wspomnieć o krótkim "Li", jakie powstało na potrzeby amerykańskiego społeczeństwa. Ostatecznie nie wspomniała.
- Aha - mruknęła tylko na to, że z kimś się umówił. Nie próbowała zaprzątać sobie głowy listą za i przeciw, mógł mówić prawdę, mógł kłamać. Z góry zakładała to drugie, jak za każdym razem, gdy ktokolwiek odpowiadał negatywnie i podawał powód, lecz nie zamierzała mu niczego zarzucać. Jego sprawa co robił w knajpie, choć racja, nie zadowoliła jej ta wymówka. Zawsze istniała szansa, że rzeczywiście na kogoś czekał. Wtedy zmarnowałaby kupę cennego czasu. A nie miała go za wiele, bo choć nie była wygłodzona, odczuwała głód całkiem boleśnie. Powiedzmy, tak jak człowiek, który w porze kolacji przypomni sobie, że od rana jeszcze nic nie jadł, nawet śniadania.
- Spoko - kolejne nic niewnoszące mruknięcie. Zreflektowała się jednak szybko, przez krótki moment nie patrząc na jego twarz, a zbiegając wzrokiem na szyję. - Możemy rozmawiać.
Gdyby w pomieszczeniu panowała cisza, mogłaby usłyszeć bicie jego serca. Serca pompującego samą słodycz. Cholera. Oblizała suche usta i przeniosła spojrzenie wyżej, bojąc się, że niedługo zacznie dostrzegać żyły pod jego skórą.
- Zastanów się dwa razy nad tym, czy na pewno chcesz usłyszeć odpowiedź, zanim zadasz pytanie. - To była słuszna uwaga. I chociaż przyznanie się do głodu mogłoby być zabawną opcją, zostawiła ją dla siebie. Czasem najczystsza prawda rodzi najwięcej kłopotów. - Odstajesz trochę od modelu codziennej klienteli tej knajpy, a ja czekałam, aż ktoś taki się tu zjawi. Nic więcej, i nie sądzę, byś chciał pytać dalej.
Czyli innymi słowy - nic więcej ci nie powiem, więc nie ma sensu drążyć tematu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Irasuto Czw Sty 07, 2016 8:09 pm

W rozmowie wyraźnie dało odczuć się rezerwę z jaką wampirzyca odnosiła się do przepełnionego szczerą chęcią dialogu Irasuto, Tak... Nie mówiąc wiele to poniekąd trafił swój na swego i dalsza tak podtrzymywana rozmowa nie mogła przynieść niczego na co liczył czarnowłosy. Lijuan tak swym podejściem jak i słowami jasno dała mu do zrozumienia że nie dowie się o niej kompletnie niczego, na co wcześniej tak liczył, a co mógłby w jakikolwiek sposób wykorzystać przeciwko kobiecie, a więc badanie terenu przed możliwą konfrontacją poszło się niestety walić, tak też dłuższe przeciąganie tej rozmowy nie miało w sumie większego sensu. Wampirzyca była zdeterminowana, co pomimo gry pozorów, wiedząc kim jest dało się jasno odczuć, a przynajmniej z jego perspektywy tak było.
- Ej ty, wiesz co? Powiem ci prawdę. - Spojrzał na nią poważnie, zdradzając tym wagę słów które zamiar miał za moment wyrzec zwracając doń tak jak zaproponowała. - Nie czekam na nikogo, a znalazłem się tutaj z... Twojego powodu. - Dodał rozsiadając się nieco wygodniej przy stoliku, z wewnętrzną ciekawością oczekując reakcji wampirzycy. - Dostrzegłem cię na zewnątrz i wszedłem za Tobą do tego baru na nic nie licząc. - Omiatając pobieżnie wzrokiem najbliższą okolicę, z lekkim grymasem na twarzy zwrócił się do kobiety ponownie. - Nie bój się, nie mam zamiaru cię poderwać i pewnie słusznie go nie mam, ale wpadłaś mi w oko, byłaś krótkim impulsem który kazał mi wstąpić do tego baru. - Czasami żałował że nie posiada żadnej z tych nadludzkich mocy, mażąc w takich sytuacjach jak ta by móc choć na kilka sekund odczytać myśli przepływające przez umysł innej istoty, bowiem ruch który w tej chwil wykonał wydawał mu się bardzo niepewny, i nieprzewidywalny w skutkach.
- Żywię nadzieję że nie masz mi za złe kłamstwa o tej osobie na którą czekam, kiepski początek znajomości. Ale jeśli zechcesz zaprowadzić mnie nadal gdzieś gdzie można pogadać na spokojnie bez tego całego... - Tu bardziej już wymownie omiótł wzrokiem bar. - To postaram się zreflektować szczerością. - Podejrzewał że niespecjalnie obeszło to wampirzycę, i jak się domyślał musiał brzmieć niezbyt atrakcyjnie bo nigdy nawet szczerze nie potrafił rozmawiać z płcią piękną, a raczej nie miał po temu zbyt wielu okazji, ale chodziło jedynie o umożliwienie jej udania się wspólnie w miejsce gdzie kobieta zechce dobrać się do krwi bezbronnego casanovy, a on dopełniając scenariuszu postaci tragicznej rozstanie się z życiem jak to w kiepskich romansidłach przystało.
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Pią Sty 08, 2016 12:23 am

Uśmiechnęła się, na szczęście bez zbędnego ukazywania kłów, nie mogąc albo nie chcąc ukryć rozbawienia. Rzeczywiście zwrócił się do niej przez "ej ty", a przecież rzuciła ten tekst tylko dlatego, że taką właśnie miała manierę, sama nie brała tego poważnie. Celowo prezentowała siebie jako osobę, która wszystko ma głęboko w poważaniu, której wszystko jedno w jaki sposób będzie się do niej zwracać. I o której nikt nie dowie się więcej, niż ona chciałaby wyjawić. Jej charakter uległ drastycznej zmianie w ciągu zaledwie kilku miesięcy czterdzieści lat temu, osobowość kształtowała się na nowo, począwszy od dnia przemiany. Powitała świat obojętnością, bo obojętność była bezpieczna. Niewymagająca.
A tu proszę, ktoś wprowadzał zakłócenia, wplatając wreszcie wątpliwości w myśli Lijuan. Uśmiech zniknął od razu, gdy wypowiedź popłynęła dalej. Jak to z jej powodu? Jak to dostrzegł ją? Od jakiego momentu ją obserwował? Wyprostowała się, nie gwałtownie, ale z pewnością zauważalnie. Jej spojrzenie ponownie wezbrało na intensywności, zupełnie jakby planowała wywiercić mu dziurę w czaszce wzrokiem. Długo nic nie odpowiadała, po prostu wpatrywała się, myśląc. Czy gra była warta świeczki? Żaden mężczyzna nie miał prawa się nią interesować. Ale przecież powiedział, że nie celuje w podryw. Jasne, powiedział. Skłamał raz, może skłamać i drugi. A może kłamał już na samym początku?
- Oczywiście, że mam ci za złe.
I na razie nic więcej. Nie brzmiała tak, jak brzmią osoby urażone czy obrażone. Ba, dało się wychwycić gasnącą, ale wciąż obecną nutkę obojętności. Miało być prosto i przyjemnie. Komplikacje nie były częścią planu. Należało rozpatrzyć najgorszy scenariusz. Jeśli był stalkerem i planował ją skrzywdzić, zawsze będzie mogła uciec dzięki swojej niedawno odkrytej mocy albo dzięki morderstwie. Wiedziała jednak dobrze, że jeśli wpadnie w potrzask, strach przed płcią przeciwną w końcu ją sparaliżuje i odbierze zdolność logicznego myślenia. Z drugiej strony, przy scenariuszu najbardziej pozytywnym, mógł mieć szczere intencje.
- Raz skłamałeś udowadniając, że nie jesteś godzien zaufania. Jeśli szukasz młodej, naiwnej dziewczyny, którą można skrzywdzić, ponownie polecam się zastanowić. Ale chodźmy, propozycja nadal aktualna.
Rany, prawie zapomniała po co tu przylazła. Zastanawianie się nad motywami jego postępowania pochłonęło ją bez reszty. Może za dużo myślała? A może instynkt samozachowawczy próbował jej coś podpowiedzieć? Nieważne. Gdyby coś kombinował, po prostu by go zjadła. Szanowała na co dzień ludzkie życie, ale nie zamierzała dla nikogo poświęcać własnego.
Podniosła się z miejsca i założyła płaszcz. Upiła jeszcze trochę soku, czekając, aż chłopak wstanie, prezentując gotowość do wyjścia. Nie chciała iść przodem, lecz ktoś musiał. W przypadku, gdy objęłaby prowadzenie, oglądałaby się za siebie co chwilę, sprawdzając niby, czy jej jedzenie za nią idzie. I czy utrzymuje odpowiednią odległość, nie naruszając jej przestrzeni osobistej, przede wszystkim.

/zt x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Pią Lut 05, 2016 10:31 pm

No, nareszcie. Sami nieznajomi. Fajnie. Człowiek może posiedzieć bez słuchania tego wszechobecnego jazgotu, przy jakiejś barowej muzyce. Zachciało się nauki w elitarnym liceum, tia... Ten krzyk, gwar i ciągle tylko psychoza na punkcie nocnych... Nawet krwiożercy w końcu uciekliby od tych wariatów. Nic dziwnego, że chowają się przed nimi jak mogą. - marudził w myślach niczym internetowy "zrzędliwy kot". Czy albinos nie lubił ludzi? Starał się ich nie krzywdzić i zawsze zachowywać się wobec innych uczciwie, jak to on określał "fajnie". W większości miał jednak niezdrowy dystans do obcych, zawsze czuł się niepewnie i okazywał sporo nieufności. Ciągle był gotowy do obrony. Tu, na innym kontynencie nie musiał wprawdzie obawiać się złapania go pod prawdziwy nazwiskiem. Ojciec i tak nie ściągnie go z powrotem do kraju. Ale nie o to chodziło. Ludzie byli naturalnymi wrogami, eliminowali tych słabych, niegodnych. A Zorah właśnie czuł się taką zakałą, kimś gorszym. Jednocześnie wiedział o swojej inteligencji, ale nie mógł jakoś jej dowartościować. Do tego chciałby kiedyś uwierzyć innym i to go bolało. Wszyscy, którym ufał, jedyne 3 osoby zostały tam, skąd uciekł. No i tyle. Ludzie tylko potrafili kłamać, wyśmiewać się nawzajem i robić wszystkie możliwe nie-fajne rzeczy.

Musiał pozbierać myśli po tym, co działo się na stacji. Cóż, chyba spróbuje skorzystać z propozycji Kiry. Co innego mu zostało? Nie ma nic do stracenia, poza swoimi umiejętnościami pianisty. I tak nic z nich ostatecznie nie ma, poza urozmaiceniem wieczoru, polegającym na tworzeniu smętów i wklepywaniu ich do komputera. Śmieszne, wszystkie te wygrane prysnęły jak bańka mydlana. Nie liczyły się dla niego, jeśli nikt tak naprawdę nie chciał go słuchać, poza jury oraz tymi, którzy tylko udawali, że słuchają. Co za ironia... Spędź całe życie przy klawiszach, a i tak zawsze będzie tak samo, niezależnie ile byś nie umiał.

Usiadł pod ścianą, w najciemniejszym kącie pubu i zamówił kieliszek czerwonego wina. Rozważał wszystkie "za" i "przeciw", stwierdzając po raz setny, że te "przeciw" i tak nie mają sensu. No dobra, teraz tylko czekać na telefon po zbadaniu artefaktu...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Blair Sob Lut 06, 2016 10:16 am

Blair zmęczona całym tygodniem ciężkiej pracy szła do baru. Można by powiedzieć, że była tu stałą bywalczynią. Przychodziła tu za każdym razem, gdy obowiązki przekraczały jej możliwości, czyli ostatnimi czasy dość często. Schowała dłonie w rękawy za dużej bluzy i rozejrzała się po barze. Zero ludzi, których znała. To dobrze. Nie miała ochoty na pogawędkę z kimś znajomym. No bo o czym? O studiach? Przecież właśnie od tego chce uciec. O pracy? To też niezbyt kusząca perspektywa. Wchodząc do baru przejrzała się w szybie. Wyglądała jak cień samej siebie. Blada, chuda, z podkrążonymi oczami. Jej włosy były w nieładzie, ale co w tym dziwnego, skoro ona ledwie znajdowała czas by spać. Westchnęła ciężko i usadowiła się na stołku barowym, wieszając swój plecaczek na oparciu. Kelner uśmiechnął się do niej, ale nie był to uśmiech jaki zwykle posyłali jej mężczyźni. Ten był raczej.... jakby to nazwać... współczujący?
- Cześć, co ci podać? - zapytał
- Shota B53 - posłała chłopakowi nieco blady uśmiech i patrzyła jak zajmuje się swoim fachem.
Już po chwili miała przed sobą swoje zamówienie. Wyglądało całkiem nieźle, w smaku też było nie najgorsze, jednakże ona przyrządziłaby go inaczej. Opróżniła kieliszek za jednym przechyleniem i zamówiła następny.
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Nie Lut 07, 2016 11:50 pm

Tymczasem do pubu weszła grupa motocyklistów, którzy skierowali swoje kroki do najmniej obsadzonego stolika - tego, przy którym siedział sam jak palec, jeden jedyny wśród pustych krzeseł, Zorah.

- Hej młody, twój Sporster tam stoi? Niezła maszynka, nie ma co. Słuchaj, możemy się dosiąść? - podbił do niego jeden z nich.

- Tak... Pewnie, siadajcie, pusto jest. - powiedział albinos, po czym wziął łyk swojego wina. Nie było najlepsze, ale czego by się tutaj spodziewał... Siedział chwilę w tym towarzystwie, jednak... no nie bardzo mu to oczywiście pasowało. Kiwał głową, mówił krótko i uśmiechnął się raz czy dwa w odpowiedzi na zadane pytanie. Panowie wyglądali na typowych korpo szczurów, którzy po pracy wkładali ramony i ruszali podbijać świat na podrasowanych Hondach. A kiedy zaczęli gadać o swoich szefach... O nie, tego już było za wiele. Dopił szybko zawartość swojego kieliszka. Teraz miał przynajmniej pretekst, żeby wyrwać się od tego małego tłumu.

- Wiecie co, ja to wam nie będę przeszkadzał, idę coś zamówić. - opuścił swoje dotychczasowe miejsce, idąc do baru. Siadając na stołku wyglądał na zupełnie zrezygnowanego, zblazowanego i zmęczonego. A może zawsze tak wyglądał?

- Bourbon, jaki masz... - rzucił krótko i leniwie do barmana, patrząc czerwonymi oczami spod wywalających się mu na twarz potarganych, białych włosów.


Ostatnio zmieniony przez Zorah dnia Pon Lut 08, 2016 9:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Blair Pon Lut 08, 2016 9:22 pm

Blair zauważyła głośne wtargnięcie grupy mężczyzn, którzy mieli się za panów świata. Powiedzmy sobie szczerze musiałaby być nie tylko głucha, ale także ślepa by nie zauważyć, że styl motocyklistów to tylko poza, jaką starają się przybrać. Jednym wychodzi to lepiej innym gorzej, ale wszyscy z nich udają. Może robią to, co zawsze im się podobało, ale to nie są oni. Ten mały tłumek usadowił się w rogu pomieszczenia. Kątem oka zauważyła, że zaszczycili swoją obecnością jakiegoś chłopaka. Nie wyglądał on na zbyt ucieszonego przybyciem towarzystwa i było to widać na pierwszy rzut oka. W pewnym momencie zauważyła, że chłopak wyraźnie niezadowolony opuszcza swoje miejsce, które powiedzmy sobie szczerze było chyba jednym z najlepszych w tym lokalu. Gdy Blair usłyszała co mówił białowłosy, zaśmiała się cicho.
-Nie radzę. - powiedziała z uśmiechem. - Czyste alkohole w tym barze to nienajlepsza inwestycja.
Spojrzała na kelnera, który wyglądał na lekko zmieszanego.
-Jeśli chcesz wypić coś dobrego, polecam wszelkie shoty na bazie wódki. - wskazała na swój kieliszek - Nie patrz tak na mnie, Eiji- nie wiedziała, czy kelner miał tak na imię, ale wyglądał jakby właśnie tak się nazywał. Nie chciała wnikać jaka była prawda. Dla niej wyglądał jak Eiji.
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Pon Lut 08, 2016 10:17 pm

Słysząc głos ze stołka obok, zwrócił głowę w stronę zajmującej go osoby. Była to dziewczyna, zdecydowanie niewielka, niższa od niego. Ubrana w za luźną bluzę i jeansy, z potarganymi nieco włosami wyglądała na równie zmęczona życiem, co on sam.

- Tak sądziłem. Już wino mnie nie powaliło. - odgarnął powolnym ruchem łapy włosy z twarzy, krzywiąc się przy tym w lekkim uśmiechu - W takim razie posłucham stałej bywalczyni, poproszę trzy razy Blue Curacao. - były takie dni, kiedy miał ochotę nie schlać się niemożebnie, ale lekko upić. Nie wiedział kto odprowadzi motor do domku ale co tam... Ile to razy już zdarzało mu się wracać powoli bocznymi uliczkami, żeby przypadkiem nie spowodować w upojnym stanie nawałki jakiegoś wypadku.

Czekał na swoje banalne poniekąd zamówienie. Żeby pić taki słodki syf... No nic, najwyraźniej nie trafił do najlepszego baru w okolicy, trudno. Tego wieczoru jednak wódka była wódką, procentami. Aczkolwiek wiedział, że łatwo się nie upije. Westchnął i oparł się o blat baru.

- Człowiek czasem ma dość, nie? - rzucił luźno i z ogromnym "entuzjazmem" do nieznajomej dziewczyny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Blair Wto Lut 16, 2016 11:01 am

-Nie dziwie się, że nie powaliło.- prychnęła. - Sama zastanawiam się ile w tym winie wina, a trzeba ci wiedzieć, że nie jestem znów tak słaba w tym temacie
W końcu pracowała za barem. Wiedziała jak smakuje alkohol. Piła go nie od dziś. Nie przesadzała, jednakże czasem potrzebowała zapomnieć. Życie wcale nie było bajką, a ona wcale nie była księżniczką, którą mógł uratować piękny książę. To ona nosiła zbroję i miecz. Musiała obronić się sama.
-Czasem? -zapytała unosząc brwi i omal nie parskając śmiechem.
Wystarczyło na nią popatrzeć. Ona ledwie miała czas żeby spać nie mówiąc o jedzeniu. Jej dzień prezentował się mniej więcej tak: uczelnia, praca, ogarnianie tego całego burdelu w domu, łóżko i tak w kółko i od nowa. Czuła się jak w kiepskim filmiku na youtube, który ktoś włączył na zapętlanie. Rutyna bolała i nikt nie powie że nie. Jedynym towarzyszem, który umilał jej dzień był kieliszek, dlatego pociągnęła kolejny solidny łyk.
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Gość Czw Lut 18, 2016 11:07 pm

- Absolutnie nie wątpię. - odpowiedział z zamulonym wzrokiem. Może dziewczyna się tylko tak przechwala i zadziera nosa, a może faktycznie trafił na znawczynie. Nie wiedział, ale nie ważne. Nie chciało mu się dociekać prawdy o zainteresowaniach alkoholowych. A co do baru... Nie ma szału, ale kto by się spodziewał po takiej dziurze, że znajdzie cokolwiek przyzwoitego. Wolał nie wiedzieć co było w tych curacao, które właśnie wylądowały pod jego nosem, niczym trzy shoty z nieznanej trucizmy. Wychylił jednym łykiem pierwszy kieliszeczek z brzegu i przeczesał białe włosy dłonią, ponieważ znowu zwaliły mu się swoim ciężarem na twarz i ograniczały pole widzenia.

- Właściwie, to cały czas, ale narzekanie nic nie da. Tak to już jest. - wzruszył ramionami. Jemu to mówi? Kto jak kto, ale ten nastolatek miał wyjątkowo przesrane. Nie dość, że uciekał z drugiego końca świata, to całe dotychczasowe życie spędził za pianinem. W efekcie tylko to umiał robić, a życie poza ćwiczeniem i dotychczasowymi konkursami było czymś nieco obcym. I nic mu z tego nie przyszło, poza zadowoleniem psychopatycznego ojca, niepotrzebną do niczego kasa i kilkoma półkami nagród.

Spojrzał w stronę dziewczyny i wyciągając przyjaźnie rękę na powitanie, powiedział swoje imię:

- Zorah. - uśmiechnął się krzywo, jak to on.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Bar "Ostatni łyk" - Page 10 Empty Re: Bar "Ostatni łyk"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 10 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach