Ponury las

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Clarie Pon Maj 07, 2018 12:23 pm

Białowłosa usiadła pod jednym z drzew, a po jej policzku spłynęło kilka łez. Wszystkie sytuacje z ostatnich dni sprawiały, że przypominała sobie o śmierci rodziców. Zamierzała odwiedzić ich grób, jednak nie wiedziała, gdzie ten dokładnie się znajduje. Strasznie za nimi tęskniła.
- Dlaczego mnie zostawiliście ?
Szepnęła do siebie, po czym zaczęła jeszcze bardziej płakać. Została z tym wszystkim sama, co prawda miała osoby, którym mogła się wyżalić, jednak nie chciała ich martwić swoim stanem. Nienawidziła wampirzego życia. To przez nie straciła szanse na bycie zwykłą nastolatką. A teraz? Teraz jest osobą, która pragnie krwi, która zabije dla krwi każdego człowieka. Odnalazła jednak siostrę, to było aktualnie dla niej najważniejsze. W tym samym momencie przypomniała sobie jej zaginięcie oraz śmierć większości rodu. To ona była teraz głową rodziny która pozostała. Dlatego postanowiła też, że nie pozwoli umrzeć już nikomu, kogo kocha. Ochroni ich za wszelką cenę. Nawet jeśli miałaby oddać własne życie. Kopnęła z całej siły w drzewo naprzeciwko siebie. Dotąd obwinia siebie za to, jak skończył jej ród, mimo że to nie była jej wina. Zamknęła oczy, opierając głowę o drzewo, a po jej policzkach spływały kolejne łzy.
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Pon Maj 07, 2018 3:09 pm

Zgubiła go. Podczas wspólnej wycieczki do Oświaty, zobaczyła coś, może kogoś, jakiś błysk i pognała. Biegła tak przed siebie, skakała. Raz za razem lądowała na cienkiej gałęzi, ta za każdym razem ciągnęła ją w dół, niczym kula u nogi. Była teraz obolała, cicho pod nosem skomlała, zaś nóżkami szurała o ziemię. Zgubiła się. Rozejrzawszy się dookoła widziała tylko drzewa i niewyraźną ścieżkę przed sobą.
Kroczyła nią od kilku godzin, za nim całkowicie się nie zatrzymała. Naciągnąwszy kaptur na królicze uszy oraz po szczelniejszym okryciu się perłowym płaszczem, ponownie zaczęła włóczyć się po okolicy. Zwierzęcy instynkt podpowiadał jej, że nie jest tutaj bezpieczna, a nawet wręcz przeciwnie. Coś na nią czyhało w głębszej części tego ponurego miejsca, a mimo to nie znalazła drogi powrotnej. Nie widząc tym samym innego wyjścia kroczyła do przodu, tym razem nieco inaczej. Po wspięciu się na jedno z bardziej wytrzymałych, a tym samym grubych drzew zaczęła obierać nową drogę. Ta bardziej niebezpieczna od poprzedniej wskazywała jej, które gałęzie będą w stanie ją utrzymać. Idąc nieco ostrożniej, niż poprzednio, nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się nad płaczącą niewiastą.
- Wybawienie? - szepnęła uradowana, gdy nagle cały sen prysł, a to co zobaczyła przyspieszyło tysiąckrotnie jej serce. Bum bum bum. Ścisnęła dłonią mundurek znajdujący się pod płaszczykiem, nie mogąc prawie złapać tchu. Czuła bowiem jak jej klatka piersiowa powoli się rozrywa, nie mogąc znieść kolejnych uderzeń.
Przykucnęła, nie mogąc zrobić nic poza obserwowaniem swojego największego wroga - wampira. Gdyby nie one.. jej rodzina, by ciągle żyła. Wszystko byłoby jak dawniej. Uśmiechy, rozmowy przy stole, treningi, znowu treningi, gra na pianinie, śmiech matki, zapach pieczonego indyka. Wszystko zrujnowane.
- Ty... - w końcu warknęła, otrząsając się z depresji, która zaczęła narastać w jej głowie.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Clarie Pon Maj 07, 2018 3:44 pm

Dziewczyna rozmyślała dalej nad siostrą oraz nad śmiercią rodziców. Strasznie za nimi tęskniła. Gdyby nie łowcy jej rodzina wciąż by z nią była. Z rozmyśleń wyrwał ja nagły głos. Podniosła wzrok nad siebie, ujrzawszy tym samym dziewczynę.
- Nie mam zamiaru ci nic zrobić.
Powiedziała cicho do nieznajomej, wyczuwając od niej strach. Po chwili jednak powróciła myślami do dnia śmierci rodziców. Białowłosa szepnęła coś pod nosem i uderzyła bardzo mocno ręką w drzewo, co skutkowało tym, że z dłoni białowłosej zaczęła spływać krew. Jednak ta zignorowała to i skuliła się bardzo mocno. Nie potrafiła powstrzymać łez. Mimo tylu lat dalej nie potrafiła o tym zapomnieć. Udawała silną, ale tylko przy rodzinie. Traciła już chęci do wszystkiego. Nie chciała już tego pamiętać. Tego okropnego dnia.
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Pon Maj 07, 2018 5:47 pm

Szum krwi zdawał się z każdą chwilą przycichać. Mijały sekundy, a mimo to ona pałała coraz to większą nienawiścią oraz strachem do nieznajomej. Nieważne, że się nigdy nie spotkały, nieważne, że nie znały się, nieważne, iż nie poznała jej przeszłości. Również mniej istotny był jej płacz, te łzy, które wylewała z siebie. Smutek, którym była otoczona coraz to bardziej i bardziej. To wszystko dla Laurie nie miało znaczenia. Kiedyś obrałaby zupełnie inną taktykę, możliwe nawet, że spróbowałaby pocieszyć tą nieszczęśliwą osóbkę. Szkoda tylko, że dla króliczki stanowiła ona zarówno cel, jak i zagrożenie dla całej okolicy. Laurie, a raczej teraz Marrie patrząc na nią z góry, zastanawiała się jaką taktykę obrać. Miała przecież przewagę...
Zeskoczyła na ziemię. Lądując miękko na gruncie, odwróciła się w stronę wampirki. Ciemny kaptur, skrywając oblicze dziewczyny nie był jednak w stanie ukryć jej oczu. Te w kolorze płynnego złota, nagle pod wpływem chwili zmieniły swoją barwę na fiołkową. Wydawać by się przez to mogło, iż jej spojrzenie na wskroś przeszywało istotę, choć w rzeczywistości nie zrobiło jej żadnej krzywdy.
- Clarie Braunse - powiedziała, delektując się każdą wypowiedzianą na głos literką - Wampir, mówiący, że nic mi nie zrobi... Myślisz, że w to uwierzę? Po tym wszystkim?! - krzyknęła, niby to w napadzie furii, lecz po chwili się uspokoiła. Dwa kojące oddechy i wszystko było dobrze, a przynajmniej tak jej się wydawało - Wiesz jakie to uczucie stracić kogoś? Nie... Oczywiście, że nie, więc po co te łzy?! Kamuflaż? - przechyliła głowę na bok, tym samym sprawiając, iż część bialutkich kosmyków wydostała się na zewnątrz. Zrobiła trzy kroki naprzód, by dystans, który ich dzielił znacząco się zmniejszył. Wystarczyło zrobić krok i potencjalna przeciwniczka była na wyciągnięcie ręki.
- Dlaczego, odpowiedz mi dlaczego tak bardzo chcecie zatruć nasze życie? - zapytała, podczas gdy jej tęczówka wróciła z powrotem do wcześniejszej barwy.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Clarie Pon Maj 07, 2018 6:13 pm

- Nikogo nie straciłam ? Gówno o mnie wiesz... Cała moja rodzina została zabita przez łowców... Myślisz, że ile razy chciałam zginąć, by tylko ich zobaczyć. Jestem potworem, to prawda. Mimo to nie zabiłam nigdy nikogo.
Powiedziała cicho białowłosa, uśmiechając się smutno. Wiedziała, że dziewczyna pewnie jej nie uwierzy. Była potworem i dobrze to wie. Nienawidziła siebie za wszystko. Nienawidziła siebie nawet za to, że istniała.
- Proszę bardzo, zabij mnie. Przynajmniej spełnisz przysługę światu.
Powiedziała smutno. Nie miała sił na walki czy kłótnie. Chciała normalnego życia, jednak nie zostało ono jej dane. Wyciągnęła z kieszeni scyzoryk, kładąc go przed dziewczyną. Następnie położyła głowę na kolanach, zamykając po chwili oczy.
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Pon Maj 07, 2018 6:54 pm

- Prawdopodobnie. Chociaż wiesz, to śmieszne... Moja historia wygląda dokładnie na odwrót, czyżby coś mnie z Tobą łączyło, demonie? - zaśmiała się cicho, robiąc kolejny krok naprzód. Tylko, chwila, a co jeśli to pułapka? Jeśli Clarie próbuje ją zwabić do siebie, byleby ją ugryźć i tym samym zabić? Przy sobie nie miała żadnej broni, jedynie miała za sobą doświadczenie, siłę oraz skoczność, której dzieci mogłyby pozazdrościć. Mimo to wiedziała, że nie jest zdolna bez pomocy zabić wampira, który by stawił opór. Chociaż może, ostatnio niewiedza doskwierała jej coraz częściej, co potwierdza chociaż fakt, iż się zgubiła, nie wiedząc jak uciec z tej przeklętej krainy.
- Nie wierzę Ci. Za krew zrobicie wszystko, chociaż czy ludzie to jedyny sposób byście mogli się posilić? - zapytała z ciekawości, chcąc od dziewczyny pozyskać trochę informacji. Wszakże jej kolejne słowa, niemal upewniły białogłową w kwestii potencjalnego mordu. Smutek i żal wręcz wylewały się z tej duszyczki, co skłaniało ją do podjęcia głębszych rozważań na temat, jak może tego dokonać. Co z kolei dla wampirki nie mogły być dobre, bowiem każdy potencjalny scenariusz kończył się dla niej śmiercią.
- Ty tak na serio? - spojrzała na nią spod ukosa, mimowolnie podnosząc z ziemi scyzoryk - Powiedz, byłaś kiedyś człowiekiem? - zniżyła nieco głos, powoli przyglądając się niewielkiemu ostrzu.
Pomimo zwiększenia liczby potencjalnych scenariuszy, ciągle gryzła ją sprawa, związana z wyjściem. Utknąć tu i zabić wampira, czy wykorzystać go i potem zabić. Wybór był raczej prosty, czyż nie?
- Wstawaj, zaprowadź mnie do wyjścia. Sama nie trafię, a skoro to ja zostałam Twoim katem, chciałabym chociaż wybrać miejsce, gdzie to się stanie. Okej?
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Clarie Pon Maj 07, 2018 7:06 pm

Białowłosa zaśmiała się delikatnie, podnosząc wzrok na dziewczynę.
- To słodkie, nie sądziłam, że jesteś aż taka naiwna.
Powiedziała z kpiną w głosie. Co prawda chciała zginąć, ale nie z rąk takiego knypka. Białowłosa kopnęła z całej siły w rękę dziewczyny, tym samym odrzucając od niej scyzoryk. Podniosła z ziemi ostrze, spoglądając z nienawiścią na nieznajomą.
- liczyłaś, że dasz rade mnie zabić ? Słodkie.
Powiedziała ze spokojem, po czym odeszła w przeciwną stronę, znikając w cieniu drzew i krzewów.

Z/T
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Gość Pon Maj 07, 2018 7:46 pm

Wieczorny wypad poza szkołę był potrzebny. Cała ta akcja z Shirai i Taką, a później zaprowadzeniem go do pielęgniarki. W głowie się nie mieści ile to prefekt może mieć pracy z krnąbrnymi wychowankami, poza tym Taka wcale nie chciał być porządnym uczniem. Namawiał Rekina na wspólne łowy, a ten oczywiście się zgodził. Jak widać natura zwycięży, jeśli ma się nad nią słabą kontrolę. A skoro Yuki przerwała im wstępny wypad, porywając dogorywającego z głodu przyszłego niedoszłego kompana, Fer musiał udać się sam.
Wybrał jak zwykle rejony mniej zaludnione, a jeśli już, to przeważnie przez drobnych rzezimieszków. Nie zamierzał polować na normalną klasę społeczeństwa, no chyba że jakiś typ się nawinie, a ten nie powstrzyma swoich zapędów jak to było za ostatnim razem w kawiarence. Dwie dziewuszki zagryzione, jakiś randomowy wampir pragnący zostać bohaterem również oberwał, no i sam lokal nadawał się na remont. Sporo trudu miał za sobą morski stwór. Oby los okazał się jednak łaskawszy i nie sporządzi mu kolejnych prób.
Ponury las nie wyglądał przyjaźnie nawet późną wiosną. Nie żeby mu przeszkadzało, nie jemu ładne widoczki. Jeśli już to tylko i wyłącznie tereny wodne.  I w sumie wyminąłby miejsce gdyby nie coś drobnego nie wyskoczyło z lasu, kierując się swoją stroną. Woń znajoma, wampirza ale jakoś nie miał ochoty za nią biec. Zapewne kiedyś spotkał dziwne stworzenie. Tylko gdzie? Wzruszył ramionami, wlepiając wzrok w głąb lasu. Nie tylko wampirzycą było czuć lecz też i człowiekiem? Nie był to aż tak bardzo ludzki zapach, miał on w sobie coś specyficznego. Plułby sobie w twarz gdyby nie wszedł dalej, nie chcąc tego sprawdzić.
- To chyba zła pora na grzybobranie.
Zawołał głośno aby osoba będąca w środku usłyszała. Rozglądał się też, szukając źródła zapachu. Smakowitego zapachu. Już instynkt drapieżcy załączył się, a im bliżej postaci, tym było gorzej. Niebieskie ślepia wreszcie napotkały bardzo niską dziewczynę. Przedszkolak? Aż musiał łeb przekrzywić nieco w bok. Sama dziewka nie mogła wiedzieć, że obecny przy niej obcy pan jest również uczniem Cross co ona, nie miał na sobie mundurka tylko ciemne spodnie oraz granatową koszulę z podwiniętymi rękawami poza łokcie.
- Do cholery.
Burknął, krzywiąc się w grymasie. Nie potrafił zdobyć się na uprzejmość, ba, nie umiał a jeśli nawet, to nie miał w sobie na tyle odwagi. W końcu jest nieśmiałym typem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Pon Maj 07, 2018 9:05 pm

Zawsze próbuje być miła albo przynajmniej odkładać sprawy na potem w celu wyciągnięcia jak największej ilości informacji. Wampiry, słyszała o nich wiele, za wiele, ale jak każda nacja oni również muszą się rozwijać. Dokładnie to przecież zakłada ewolucja, dlatego warto było podpytać ową niewiastę oto, czy o tamto. Również cieknące jej na język pytania, nie mogła zostawić tylko w swojej głowie, w końcu to był tylko wampir. Trochę podobnie jakby rozmawiała ze ścianą, no może nie do końca. Wszakże nie usłyszała o przypadku, gdzie cegła sama z siebie zaczęła mówić.
W każdym razie, miała plan zaprowadzenia wampirki do Siedziby Łowców, gdzie mogłaby się dokonać jej eksterminacja. Niestety plan również zakładał, iż najpierw wyciągnie ją z tej cholernej puszczy, ale jak widać, gdy kurtyna opada nie zawsze to co widzimy na scenie może nam się podobać.
W tym przypadku Marrie spotkała się z niesmakiem oraz pulsującym nadgarstkiem, który był pozostałością po Clarie Braunse. Wampirka udała się w przeciwległym kierunku, a ta mimo wszystko nie chciała za nią gnać. Zajmą się nią inni, a nawet jeśli nie, to osobiście ją zgłosi. Niestety, za nim by się to stało, najpierw musiała odnaleźć drogę powrotną, a do tego zdecydowanie daleko. Zwłaszcza bez pomocy drugiej osoby.
Słońce już dawno schowało się za horyzontem, zaś ona sama usłyszała głos. Typowy niski głos, który mógł należeć tylko do mężczyzny. Rozejrzawszy się po okolicy, nadal nie mogła stwierdzić, gdzie znajduje się ów przybysz. Tym samy, w pierwszym odruchu przylgnęła do masywnego drzewa, a następnie zaczęła nasłuchiwać. Wszystko stało się jasne, gdy tajemniczy osobnik nieco się przybliżył. Jeszcze nie był na tyle blisko, by normalny człowiek mógł go spostrzec, a ona już wiedziała, że ma do czynienia z nikim innym jak wampirem. Zlustrowała go uważnie, a następnie skoczyła na pierwszą lepszą gałąź, by później móc dosięgnąć i kolejnej, a potem i kolejnej. Tak, by podczas tego nietypowego spotkania miała jakąkolwiek przewagę.
Następnie, gdy odległość między nimi oceniła na ,,wystarczającą", mogła sprawdzić z kim dokładnie ma do czynienia. W tym celu, wykorzystała dar ofiarowany przez Dorka, przez co jej nietypowe ślepka naturalnie zmieniły kolor. Złoto pod postacią fioletu dokonało dokładniejszej analizy, dzięki której pozbyła się przynajmniej części swoich problemów.
- Jako Prefekt, nie powinieneś przebywać na terenie Akademii? Wiesz, trzymać wampirów na smyczy by nie rozrabiały? Przecież, to chyba zakres Twoich obowiązków, czyż nie? - odpowiedziała na jego niezbyt miłe powitanie, co w gruncie rzeczy było do przewidzenia. Nienawidziła ich, chciała ich unicestwić, ale gdy miała do czynienia z kimś ze szkoły sprawa się nieco komplikowała.
- Ale... gdzie Twój mundurek? Co udajesz cywila, by móc znaleźć sobie posiłek? - krzyknęła do niego, w tym samym czasie zaciskając dłonie na jednej z pobliskich gałęzi.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Gość Pon Maj 07, 2018 9:28 pm

Nie spodziewał się, że natrafi na rasistowską dziewczynkę, rzucającą ochłapem w stronę każdego wampira. Chociaż sam nie zabrzmiał zbyt miło, to jednak nie szukał zaczepki. Młoda nie dość, że ukrywała się na drzewie, to jeszcze zechciała sobie popyskować. Rekin aż złapał się za czoło, wzdychając ciężko. Dlaczego zawsze musi natrafić na jakąś młódkę co zechce sprawdzić wampira? Może i chciał kogoś upolować ale bardziej zaciekawiła go nietypowa woń. Taka jakby zwierzęca? Coś w tym stylu.
Wsunął łapy do kieszeni kurtki, wlepiając swój wzrok w bladą twarzyczkę. Na pierwszy rzut oka wydawała się całkiem normalna, poza tą dziwaczną aurą.
- A co ci do tego, co mam robić?! Poza tym co uczennica klasy dziennej robi w ponurym lesie i to nocą? Może powinienem przeprowadzić głębszy wywiad i zaciągnąć cię siłą do akademika? Nie pyskuj więcej!
Odwzajemnił pyskówką, aczkolwiek jego była głośniejsza i bardziej nerwowa. Rekin tak ma, a dziewczyna nie zamierzała przestać być cichsza, co jeszcze bardziej rozzłościło Rekina. Zacisnął mocniej szczęki, obnażając te swoje rekinie zębiska. Już miał pozę typowo gotową do bicia.
- W mordę! To ja powinienem zadawać tutaj pytania!
Nie, nie ściszał tonu. Podszedł nawet do drzewa na którym obecnie urzędowała Lauire. Myślała, że nie wejdzie na nie?
- Masz w tej chwili zejść! Inaczej sam wejdę po ciebie!
Rozkazał, pokazując miejsce w którym powinna się znaleźć, mianowicie tuż obok niego. Denerwował się, że uczennica sobie tak folguje i jeszcze ma czelność zachowywać się jak rozkapryszona gówniara. Poza tym jakby chciał od razu ją pożreć, nie zagadywałby tylko od razu atakował.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Pon Maj 07, 2018 10:06 pm

Tu było dużo lepiej, niż tam. Przyjemny wiaterek, bliskość gwiazd oraz księżyca. Czuło się o wiele bezpieczniej tutaj, niż na tym dole, gdzie w każdej chwili mógł jej zrobić krzywdę. No dobra, myślała, że to zrobi do czasu jego identyfikacji, ale nawet teraz wolała zachować ostrożność. Wszakże, fakt uczęszczania do tej samej szkoły, nie zmieniał nic, poza tym, iż wiedziała, gdzie go później mogła znaleźć lub komu ewentualnie mogła się poskarżyć. Niestety, to byłoby miłym faktem, gdyby nie to, że oboje znajdowali się w ciemnym, ponurym lesie, gdzie nie mogła spotkać żywej duszy. Przynajmniej nie w najbliższym czasie, bo powiedzmy sobie szczerze, w tych okolicznościach ciężko jest liczyć na cud. Za dużo złego jej się przytrafiło w ostatnim czasie, wliczając w to również dzisiejszy dzień.
- Zapewne się zgubiła, ot co robi w ciemnym, ponurym lesie, gdzie nie ma nikogo. Myślę, że raczej nie chcesz mnie zaciągać siłą do Akademika. No spójrz jaka to jestem urooocza! - pokazała mu język, a następnie puściła oczko, które wróciło do dawniejszego koloru. Następnie zeszła trzy gałęzie niżej, co prawie przybliżyło ją do jego celu, lecz do całkowitego postawienia stopy na ziemi zostało jej jeszcze z pięć metrów.
- No to może zadawaj jakieś pytania? Nie wiem jaki mam kolor majtek, jaki dzień mamy dzień tygodnia? A nie tylko na mnie krzyczysz, zawsze jesteś taki wredny, czy to wina Twojej natury, co?- spojrzała na niego dość wrogo, a następnie płynnie zeskoczyła na ziemię. Kolejnym jej odruchem była poprawa płaszczyka, strzepanie niewidzialnych paprochów i wysoki skok przed siebie, który zakończył się przy kolejnym drzewie.
- Nie boję się Ciebie, tych Twoich zębów też nie, choć... Ciekawe to Twoje uzębienie. Mogę Cię nazwać pijawką? Wiesz, pasuje do Ciebie - pomachała mu, a następnie schowała się za drzewem. Wciąż ukryta pod kapturem, czuła, iż jej tożsamość jeszcze nie została ujawniona. W szkole była znana jako Laurie Kurenai, ale jako, że nie posiadała konkretnej funkcji, wątpiła by ta kreatura ją znała, ba, pewnie nawet jej nie kojarzyła.
- Pytanko, chcesz mnie zabrać do Akademii? Wiesz, wcześniej o tym wspominałeś, ja wspominałam, no oboje wspomnieliśmy, także... to jak?
A może by tak... wydostać się stąd?
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Gość Pon Maj 07, 2018 10:41 pm

Właśnie w tym kłopot, że dziewczyna też pochodziła z akademii. Nie bardzo mógł ją potraktować jako dobrą przekąskę, bo mogłaby się wygadać. Poza tym jeśli wbiłby w nią kły, pozostawiłby po sobie wstrętny ślad i nie w postaci dwóch tradycyjnych ranek, tylko całego uzębienia. Ale zaraz. A gdyby ją tak naciąć? Nie, szybko odgonił od siebie myśli, krzywiąc się. Taka zbyt mocno nastawił prefekta na polowanie, a teraz się udziela i jeszcze uczennica swoim zachowaniem wcale nie pomagała. Naprawdę miał farta, trafiając na tak kłopotliwe pannice.
- Ta, bo mnie kręcą panienki z głosikiem dziecka.
Odburczał, a przy zdenerwowaniu aż powieka zadrżała. Tracił cierpliwość, przez co mogło nie być wcale ciekawie. Starał się być w miarę możliwości miły. Nie ubliżał, nie groził ani nie rzucał się z zębiskami do ataku. Tylko wrzeszczał, ale co poradzić. Jak widać dziewczyna miała w nosie to, z kim obecnie miała na pieńku. Odważna. Co do jej złośliwości, pokręcił jedynie oczami. Doprawdy...
- Nie zamierzam się z tobą użerać! Za chwilę przestaniesz być taka do przodu!
Zaczynał grozić, niedobrze. Zacisnął mocniej szczeki, mrużąc ślepia. Wreszcie zechciała całkowicie zejść ale nie tak, by znaleźć się blisko niego. Fergal zaklął pod nosem, od razu idąc w jej stronę. Nie zamierzał bawić się w chore gierki, tylko wyciągnąć ją z lasu.
Znowu prowokacja. Rekin aż zatrzymał się, opierając jedną łapą o pień drzewa. Otworzył szerzej oczy, mając już nieco przyspieszony oddech. Irytacja jak lawa pięła się ku górze.
- Tylko spróbuj! A obiecuję, że nie wyjdziesz stąd o własnych siłach.
Syknie w złości przez zaciśnięte szczęki. Ciężko uwierzyć, że ludzie przestali się obawiać wampirów. Młoda musiała też wykorzystać fakt, że miała do czynienia z prefektem, a ten musiał wiernie służyć kodeksowi. Co to, to nie. Fergal zawsze może spróbować go złamać.
Kiedy zaś ucieknie, ruszy za nią. Zamierzał złapać chociażby za kaptur, aby unieść do góry. Wolałby uniknąć przemocy lecz jeśli mała nie da mu wyjścia, uczyni coś złego. Co do wzrostu, ona naprawdę była niska.
- He? Teraz myślisz, że będę robić za twojego ochroniarza - przewodnika? Skoro potrafisz sobie igrać, myślę że potrafisz też sama wyjść z lasu.
Chyba nie spodoba się jej odpowiedź. Co gorsza, nie wypuścił jeszcze. Trzymanie na wysokości twarzy chochlika spodobało się Rekinowi, chociaż nie dał p osobie poznać. Zbyt mocno trawiła go złość, a jeśli chodzi o to, niestety ale na skutek tego na bokach szyi pojawiły się delikatne zarysy skrzeli.
- Więc co? Chcesz iść sama czy przestaniesz mnie wkurzać?
Warknie, przybliżając nieco do siebie. Jeśli myśli, że ucieknie, to grubo się myli. Rekiny to świetni łowcy, a wampiry jeszcze lepsi. Istna, wybuchowa mieszanka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Pon Maj 07, 2018 11:25 pm

Najpierw spojrzała na niego, potem na siebie i znowu na niego. Co mu mogłoby się w niej nie podobać?! Wszakże, przecież podrosła, bardziej dojrzała, nawet dorobiła się krągłości to tu, to tam. Jak on mógł wybrzydzać, bo co... za wysoki głos miała? Miał tupet, a z resztą, jak mogła się zastanawiać nad tak absurdalną rzeczą, jak kwestia uodobania się demonowi. Chciała takich zwalczać, zabijać i palić na stosie, nie randkować z nimi lub wyczyniać temu podobne rzeczy. Miała oczywiście swoje wyjątki, jak na przykład Zero, czy Shiro, ale to była zupełnie inna bajka, historia oraz doświadczenia. Tego nie wolno mieszać, o nie!
- I co, zatopisz we mnie te swoje zębiska? Doprawdy? - uniosła jedną brew do góry, nie wierząc nawet w fakt, że może jej się coś złego przytrafić. Owszem była ostrożna, stąd na przykład zachowywała odpowiednią odległość lub nie przekraczała swojej granicy. Ot tak, podjęła decyzję nad ujarzmieniem rasistowskich zapędów, które zaprowadziłyby ją przed oblicze dyrektora lub prosto w rekinie szpony. Wszakże, ta oto panienka jest po prostu nietykalna.
Po zejściu na ziemię wydawałoby się, że będzie lepiej. Brak krzyku, uspokojenie nastrojów, które się wykreowały. Nic z tego, buntownicza Laurie nie dawała za wygraną, a przynajmniej nie chciała po sobie pokazać, że faktycznie się hamuje i pokornieje. Poprzez zaczepki i chwilową ucieczkę od Ryby, trzymała się tej samej taktyki, chociaż z pewną różnicą. Polegała ona chociażby na tym, iż nie znajdowała się już na ziemi, a w powietrzu, wymachując nogami to w jedną, a to w drugą.
- Myślałam, że taką masz fuchę, he? - popatrzyła na niego, nadymając policzki, a następnie zaczęła obserwować jego odruchy. Zwłaszcza, że zaintrygowały ją jego skrzela, które dopiero teraz się uwidoczniły. Cóż, to za czary... Hybryda? Nie, nie pachnie jak Shirek, nie przypomina jej samej. U-unikat? Moc?
- Hmm.. - zamyśliła się, patrząc w jego oczy, po czym do głowy wpadł jej niewinny i raczej dziwny pomysł. Jako, że już wcześniej majtała nogami i wisiała praktycznie na swoim kapturze, wystarczyła chwila by napęd przybliżył ją do niego. Jak się to skończyło można się tylko domyślać, lecz prawidłowa wersja zakończyła się najprościej to ujmując pocałunkiem. Dodatkowo, króliczka, by się od niego nie oderwać zwyczajnie zaczepiła się o nogami o jego pas, w ten sposób wydłużając ich ,,namiętną" chwilę.
W tym samym czasie, za kaptura dość niefortunnie zaczęła wystawać para króliczych uszu, osadzonych na czubku śnieżnej głowy. Również białe włosy ukryte w cieniu ubrania, teraz swobodnie spływały po plecach dziewczyny w kierunku gruntu (koniec ich jest dopiero delikatnie za pasem dziewczyny). Podsumowując, mogłoby się wydawać, że jej się upiekło, chociaż czy jednocześnie nie straciła znacznie więcej?
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Gość Wto Maj 08, 2018 6:08 pm

Może nie była brzydka, jednak Fergal nie oceniał ją pod kątem pożądania, ba , on jej wcale nie oceniał jeśli miał do wykonania fuchę. Nawet gdy byli daleko poza akademią, miał obowiązek sprowadzić samotną uczennicę z niebezpiecznych terenów. Jakby nie patrzeć już był za młodą odpowiedzialny, a gdyby coś się jej stało i nie uczyniłby nic, zapewne mogliby się doczepić. Zresztą nie widział sensu w dyskusji, poza tym Laurie naprawdę nie zachowywała się grzecznie w stosunku do niego.
- Co ty ciągle o tym zatapianiu zębisk? Jeśli bardzo tego pragniesz, wystarczy grzecznie poprosić, a nie kusić losu.
Odbił, marszcząc przy tym brwi. Już twarz wyrażała jedynie gniew, nic poza tym. Irytował się, że ludzka dziewczyna sobie tak igra, zapominając czym jest zdrowy rozsądek. Tak naprawdę gdyby chciał, dopadłby ją szybko i raz, dwa pozbawił calutkiej krwi. Ale na co straszyć? Miałby kłopoty, a ona tylko i wyłącznie satysfakcję, jakby oczywiście przeżyła napaść.
Zaczynał mieć powoli dość. W myślach już odliczał do dziesięciu, starał się ulokować swoją złość w jednym miejscu, z dala od innych a głównie od prowokatorki. Aż nerwowo oblizał się, mrużąc ślepia.
- Niechcący mogę cię zgubić albo uznać, że nigdy wcześniej nie spotkałem. Wtedy zostajesz sama - znajdujesz wyjście lub natrafiasz na drogę do Starego zamku. A wtedy już nie byłoby raczej tak ciekawie.
Głos lekko drżał, a wzrokiem gdyby mógł, to rozerwałby ją na strzępy. Na szczęście dziewuszki nie miał takiej umiejętności. A szkoda.
Zapewne wypuściłby ją, gdyby Młoda kolejny raz nie przekroczyła granicy. Tym razem było o wiele za dużo, wszak rozbujała się, na co Fergal tylko warknął pod nosem Co robisz? ale już było za późno na reakcję.
Nagła akcja nagle jakby zatrzymała się i miękkie usta dziewczyny zatopiły się w tych rekinich. Fergal stanął jak wryty, z początku nie wiedząc co się dzieje. Długi, pseudo namiętny pocałunek i jeszcze to objęcie nogami w pasie. Jakby wampir mogłyby paść na zawał, to Fer właśnie byłby jednym z nich. Szybko oderwał od siebie dziewczynę, upuszczając ją. Cofnął się o kilka kroków, dygocąc.
- N... nie robi się tak! Zachowujesz się n... nie właściwie!
Teraz dopiero wrzeszczał. Nie potrafił ogarnąć swojego obecnego stanu i przyspieszonego oddechu oraz bicia serca. Laurie trafiła na czuły punkt Rekina - czułość - czego on sam nie umiał pojąć, a w dodatku nieśmiałość go przewyższyła. Już nie spojrzy na nią tak pewnie jak wcześniej, chyba że znowu go sprowokuje, a wtedy bójcie się narody.
- W... Wychodzimy z tego lasu.
Dodał już ciszej, odwracając się plecami. Znowuż wsunie łapy w kieszenie spodni, zgarbi się i spuści nieco łeb. Do jasnej cholery, jak on nienawidził takich sytuacji oraz odważnych dziewczyn.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Wto Maj 08, 2018 7:04 pm

Gdy była mała przeżyła szok. Wiele wampirów przeprowadziło masakrę na jej rodzinę. Na własne oczy widziała jak rozszarpują gardła niewinnych łowców, rzucają głowami, czy chociażby zatapiają swoje zębiska w mlecznobiałej skórze. Krwistoczerwona posoka spływała po ich ciałach, tworząc pod nimi ogromną kałużę, w której później  przyszło im zasypiać. Cała sytuacja była na tyle traumatyczna dla małego dziecka, że teraz wspominając o każdym ugryzieniu, omal nie wybuchała płaczem lub napadem histerii. Mimo to, jednak za każdym razem starała się to ukryć, lecz teraz? Na wypowiedziane przez niego słowa, omal jej nie zatkało.
- Żartujesz, tak? - odpowiedziała z wyraźnym drżeniem głosu oraz zdziwieniem. Nie wyobrażała sobie samej siebie, by kiedykolwiek mogłaby o coś takiego poprosić. Nawet nie myślała, by w dobrym geście nakarmić spragnionego krwi wampira. Prędzej, by go zadźgała lub chciała dobić. Proszę, zabierzcie go ode mnie, również powoli w ten sposób zaczynała myśleć.
- Poskarżę się na Ciebie, jeśli znajdę drogę powrotną - rzekła beznamiętnym tonem, w odpowiedzi na proponowane przez niego scenariusze. Nie miała już głowy, by rzucać kolejną ripostą, czy chociażby inną odważną zaczepką. Suche fakty, inaczej słysząc w dalszym ciągu jego markotny głos, mogłaby przysiąc, że odetnie sobie zaraz uszy. Tylko, czy miała przy sobie jakiekolwiek ostrze?
Przejdźmy jednak do sytuacji, która miała miejsce zaraz potem. Działania Laurie, tak jak się z resztą spodziewała zakończyły się sukcesem. Pseudo namiętny pocałunek połączył ich niestety tylko na parę chwil, gdyż Pan Ryba pod wpływem szoku omal nie stłukł jej kości ogonowej. Sama w geście ratunku, złapała się jego koszulki, lekko ją tym samym rozrywając, nie zmieniło to jednak tego, iż upadek zakończyła na zimnym oraz wyjątkowo twardym podłożu. Ciężko dysząc, zaczęła powoli podnosić się do pionu. Wcześniej nadwyrężone mięśnie, teraz zaczęły błagać, by jednak została w miejscu, w którym się znalazła. Ból, który jednak przezwyciężyła, mimo to zaznaczył swoją obecność, poprzez wyrywanie z ust panienki kilka głośniejszych jęków.
- Jesteś Potworem, Panie Rybo - powoli dokicała do niego, by następnie złapać go za rękę - Nie próbuj odrywać, ledwo chodzę, dlatego... Ten raz, bądź moim oparciem - dodała cichszym głosem, a następnie jak gdyby nic, zaczęła obserwować otaczającą ich okolicę (gdyby spróbował oderwać rękę, zrobi to ponownie). Mimo to, przy każdym kolejnym kroku coraz bardziej drżała, aż wycieńczona upadła na kolana, ciągnąc swojego towarzysza za sobą.
- Nie dam rady iść dalej... - spojrzała szklistym wzrokiem na swoje ręce, a następnie na drogę, którą mieli wrócić do Akademii - To b-b-oli...
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Gość Wto Maj 08, 2018 7:49 pm

Strach? Czyżby wyczuł strach u dziewczyny? Jak widać nie była taka do końca pewna siebie skoro skuliła ogon na samą myśl o gryzieniu. Rekin nie jest głupi, poza tym wampiry wyczuwają emocje jak zwierzęta. Strach działa jak czerwona płachta na byka. Nie dał po sobie tego poznać, nawet nie chciał.
- Żartuję? Ależ skąd! Prędzej czy później skończysz w mojej paszczy.
Celowo po warkocie wyszczerzy znowu rząd ostrych zębisk. Niech się boi, może w końcu znajdzie w swoim słowniku coś takiego jak szacunek do starszego, bo już nie chodziło tutaj o rolę prefekta. Mała miała w nosie co jej zagrażało, ale jak przyszło co do czego, atmosfera zmieniała się diametralnie.
- Hoho, pewnie. Daj mi tylko znać jak wrócisz, zaprowadzę cię do gabinetu bo przecież w szkole też możesz się zgubić.
Teraz nie ukrywał kpiny. Niech sobie nie myśli, że może nastraszyć. Rekin mimo wszystko nie da sobie wejść na głowę, nieważne jak byłoby źle z nim, Królik nie wygra.
Pocałunek nie był na miejscu. Nie wiedział czemu dziewczyna tak się zachowała. Czysta złośliwość? A może ukryta nimfomanka? Nieważne. Nie powinna była tego robić, Fergal nie lubił bliskości zwłaszcza od obcych osób. Denerwował się, gubił i nie wiedział co ma robić. Poza tym przestawał być pewny siebie. No i dopiero teraz po szoku, dotarło do niego jak wygląda owa dziewczyna. Królicze uszy? Aż musiał zerknąć z nad ramienia, jak podpełzała do niego. Stąd ten zapach... No i musiała mu nieco zepsuć koszulę. Ktoś jeszcze pomyśli, że kogoś napadł! Kto wie jednak czy tak się nie stanie. Na przezwisko Ryba znowu otrzymał kopniak od złości. Szeroko otwarte ślepia, buchająca wściekłość.
- Nie nazywaj mnie Rybą.
Warknął ostro, nie przejmując się jej reakcją. Rekin nie jest zwyczajną rybą. Aż nim wstrząsnęło, a dodatków młoda znowu się przylepiła. Pierwszy raz odsunął się, wręcz wyrwał. Za drugim razem też, za trzecim również i ta nadal przyklejona.
- Dlaczego się mnie tak uczepiłaś?! Skalałaś po drzewach, a teraz jesteś wielce zmęczona?! Sama dasz radę!
Znowu krzyczał. Kolejna próba wyswobodzenia się, lecz już Królik mdlał. Fer westchnął z bólem istnienia jak ta pociągnęła go za sobą ku ziemi. Garbić się nie zamierzał, a ta pozycja była niewygodna. Wiedział czego oczekiwała. Kolejny raz doznał wstrząsu.
- Tylko kawałek.
Burknie, biorąc niechętnie małą na ręce. Tak, trzymał ją jak księżniczkę, niestety. Nie umiał w obecnej chwili zachować kamiennej powagi, czuł jak wewnątrz ciała zaczynał się gotować ze stresu, nie kontrolując mało widocznych wypieków na bladych policzkach.
Szczęki nadal zaciskał mocno, co nawet było widoczne. Niemniej gorzej było, gdy natrafił na mały, puszysty ogonek. Tak. Rekin na pewno umrze tej nocy przez zawał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Wto Maj 08, 2018 8:39 pm

Autentycznie zaczęła się bać. Odwaga, którą wcześniej miała, nawet gniew, gdzieś nagle się ulotniły pod wpływem zarówno sytuacji, jak i wspomnień. Wcześniejsza dramaturgia dawała o sobie znać niejednokrotnie po odblokowaniu jej wspomnień, lecz jak pomyślała teraz białowłosa, mogłaby sobie w końcu odpuścić. Mimo to, ta trzymała się coraz mocniej i mocniej, przysparzając jej nie lada problemów. Prawdopodobnie, Pan Ryba, również musiał to zauważyć, gdyż jak nowonarodzony zaczął paplać o tym, że koniec końców i tak skończy w jego nadętej gardzieli.
- Zatem musisz żartować.. - westchnęła, poprawiając włosy. Jednocześnie dygotanie jej ciała, pomimo wszelkich prób, stawało się coraz to bardziej widoczne. Również raz za razem zaciskała paluszki na gałęzi, doprowadzając nie jedną, a dwie do złamania!
- Tam nie, bardzo dobrze znam korytarze szkoły. Mimo wszystko nie przybyłam do niej wczoraj...
Prawda była taka, że do Akademii nieoficjalnie uczęszczała od przeszło trzech i pół lat. Natomiast oficjalne wiadomości podają, iż chodzi tam dopiero półtorej. Oczywiście, wszystko byłoby bardziej jasne i przejrzyste, gdyby nie pewien Dorian, który pewnego czasu zabrał ją na niemałą podróż w przeszłość. Szkoda tylko, iż po zakończeniu wycieczki, skończyło się to dla małej osóbki nie lada załamaniem nerwowym, oślepieniem i palpitacją serca. No i właśnie w tym momencie, w głowie panienki można usłyszeć dziecinne: ,,Jeszcze raz!".
Po wszelkich akcjach, które się rozegrały w ostatnim czasie, można by w końcu rzec dość. Obserwując chłopaka, wyszłoby na to, że stała się dla niego nie lada zmorą. Jego wszystkie reakcje ujawniły przed nią jak bardzo był nieśmiały. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że ma on przyspieszony oddech, inaczej na nią spogląda, a czy przypadkiem wcześniej nie słyszała jego dudniącego serca? Młoda omal w geście szoku i nie spojrzała na niego otwartymi oczami, jednocześnie trzymając splecione palce na ustach. Jednakże, na szczęście się powstrzymała.
- To może Sharki lub Rekin? Nie moja wina, że masz takie zębiska. Chyba, że wolisz Fergal... - burknęła w odpowiedzi, mając za nic te jego napady złości. Krzyczał, gotował się i pokazywał jej zęby, niech nie myśli, że jest taki hej do przodu, wszakże tylko próbuje go jakoś nazwać i to dość pieszczotliwie.
- Może mi się podobasz, wpadłeś na to? - odpowiedziała zrezygnowana, próbując raz za razem zrobić to samo, czyli pochwycić jego dłonie. Wymykały się, później znowu, aż w końcu misja zakończyła się sukcesem. Po wzięciu na ręce, niejako wtuliła się w pierś chłopaka, mówiąc przy tym ciche ,,Dziękuję". Następnie wzięła się za dokładną obserwację jej tragarza. Najpierw spojrzała na jego szyję, a konkretniej skrzela, później dopiero zajęła się zębiskami. Pomimo obecności jego włosów swój wywiad zakończyła na uszach, które w jej mniemaniu były nietypowe.
- Czy mogę ich... dotknąć?
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Gość Wto Maj 08, 2018 9:13 pm

Jak szybko ludzie tracą na odwadze, gdy przychodzi co do czego. Fergal nie zamierzał wytykać, ani też zagłębiać się w szczegóły, ważne że niska dziewczyna wreszcie zaczęła czuć respekt. No, może nie do końca skoro jeszcze potrafiła mówić i co nieco powiedzieć swoje. Nie zwracał już na to tak zbytnio uwagi, wystarczająco był rozchwiany emocjonalnie, to jeszcze dochodziło do tego zbyt mocno otwarte zachowanie.
- Nie bądź tego taka pewna.
Odburczał odnośnie szkoły. Tak czy siak, zaprowadziłby ją i ochronił jeśli zaszłaby taka potrzeba, chociaż sam stanowił dla niej niemałe zagrożenie. Rekini apetyt bywa upiorny, a on sam lubił się mu poddawać, aczkolwiek świadomy że nie powinien. Oby teraz tak nie było.
Skoro młoda jest królikiem, musiała mieć sporo cech płochliwych zwierzaków. Słuch? Wzrok? Czy też kicała lub uroczo pałaszowała marchewkę przytrzymując ją obiema łapkami? Zbyt długo zastanawiał się nad cechami dla dziewczyny. Jej uszy, ogonek i królicze spojrzenie. Pogarszało sytuację, oj pogarszało. Jak dobrze, że nie zdradziła się ze swoją wiedzą. Wtedy Rekin już całkowicie pomachałby białą flagą.
Na przezwiska tylko coś warknął niezrozumiałego pod nosem. Cała ta akcja była już wyjątkowo wyczerpująca dla onieśmielonego do granic możliwości Rekina, a miało dziać się jeszcze więcej.
Same słowa o podobaniu się, były kolejnym ciosem. Aż jęknął, odwracając wzrok gdzieś na bok. Było źle, bardzo źle. Zapragnął też zawiadomić Mei by przyszła.
- Przestań już. To nie jest wcale zabawne!
Cichy głos, drżący. I jeszcze trzeba ją nosić. Wtulenie się nie pomagało, zwłaszcza po odnalezieniu ogonka. Gdy trzymała tak blisko głowę jego piersi, mogła słyszeć jak serce wampira przyspiesza niezdrowo. Uchwyt mimo że pewny, nieco drżący. Wzrok nawet stawał się bardziej mętny, jakby pod wpływem rosnącej gorączki. Strach cokolwiek powiedzieć, zwrócić uwagę bo tonem mógłby się zdradzić. Przeszedł kilka kroków, starając się opanować oraz nie zwracać uwagi na baczną obserwację Króliczki. Nie dało się, głównie przez jej pytanie. Zapewne chodziło o uszy, na co Fergal jednogłośnie:
- Nie, nie możesz!
Reakcja obronna załączona. Ręce wyprostował w łokciach, w ramionach na tyle ile był w stanie, byleby Laurie znalazła się nieco dalej, chociaż nadal noszona. Rekin aż musiał rozchylić lekko usta, głośniej oddychając. Gotował się, wręcz palił.
- S... Sam...a n... nie możesz... chodzić?
Dukał dosłownie. Ciężko chodzić w takiej pozie. Nie, ona nie stanowiła żadnego ciężaru, tylko ramiona cierpiały od złego ułożenia. Ale z drugiej strony już nie przytulała się i nie miała dostępu do jego zbyt mocni wyróżniających się uszu. Następnym razem założy czapkę.
Tak właściwie, to jak daleka droga do wyjścia? Przez noc wszystko wydawało się co raz większe oraz nieskończone.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Wto Maj 08, 2018 10:01 pm

Nie, nie, nie! Ile jeszcze razy będzie chciał ją przekonać, że to się faktycznie wydarzy? Ile razy przed twarzą zobaczy jego szereg zębów, ile razy wyobraźnia pokaże jej obraz, gdy faktycznie ją dopada. Od tego wszystkiego, aż jej się kręciło w głowie, mimo, iż czuła się prawie o pełnych siłach, to teraz niemalże dopadała ją pewna słabość. Przez moment przemknęło jej, że spadnie na ziemię, lecz tak się nie stało.
W ramach przygotowania ciała do skoku oraz próby zapanowania nad receptorami, nie odpowiedziała mu na tą zaczepkę. Co więcej, jedynie stać ją było na pokazanie języka, bowiem głos jakby jej się zaciął, do momentu, aż oczywiście nie wylądowała na ziemi. Tam spotkała ją jakby ulga, więcej pewności siebie, możliwe, iż dodatkowym czynnikiem był fakt, że już nie spotka się z niemiłym podłożem. No przynajmniej w tym momencie...
- Nadal czekam. Chociaż... Podpowiedz, którą z opcji wolisz. Tylko proszę nie dodawaj nowych, pseudonimy typu Mości Panie czy Najwspanialszy Rekinie nie zniosę... - dodała z zadziornym uśmieszkiem, jakby ta sytuacja zaczęła ją powoli bawić. Możliwe, że nawet miała znacznie lepszy humor, niż wcześniej. Co przynajmniej dla niej było dobre.
I się zaczęło.
- Co jeśli mówię poważnie? To nie jest zabawa, bo w końcu, czemu bym Cię pocałowała, Fergal - nagle jakby spoważniała, spoglądając mu przy tym prosto w oczy. Nie pokazywała po sobie rozbawienia, nie dawała podstawy do przerobienia jej wypowiedzi w sarkazm, czy próbę mu dogryzienia. Po prostu patrzyła, przy tym niemalże ze strachu, przygryzając malinową wargę. Jednocześnie, widziała jak na nią reaguje. Serduszko zaczęło mu przyspieszać, zaś jego ręce, czy one zaczęły się trząść? Spojrzała niepewnie w dół, myśląc, że zaraz może spaść, lecz mimo to i tak zapytała. Nieszczęście. Jego ręce nagle się wyprostowały, skutecznie odcinając ją od możliwości dotknięcia jego uszu. Pisnęła, jednocześnie nerwowo zaciskając oczy.
- S-s-spokojnie, nic się przecież nie dzieje! - powiedziała z lekkim przerażeniem, nie bardzo wiedząc czy mówi do siebie, czy do niego, usłyszawszy, że zaczyna jakby ledwo dychać - Fergal... Dobrze, tylko spokojnie, bez paniki. Proszę, postaw mnie na ziemię - dodała łagodnie, by go jeszcze bardziej nie spłoszyć. W końcu, nie chciała ponownie spotkać się z podłożem, no chyba, że znowu by ją upuścił...
- Czy mogę za to potrzymać Cię za rękę? Proszę, nie chcę iść, tak... sama... - skuliła swoje uszy, w tym samym momencie, wyczekując jego odpowiedzi. Jednocześnie z miną niewiniątka spojrzała mu w oczy, myśląc, że może jej to pomoże w przekonaniu naszego ukochanego Rekina.
- Tak właściwie, to gdzie my jesteśmy? - zagadnęła jeszcze na koniec, nie wiedząc, czy i ,,starszy kolega", wie, gdzie się obecnie znajdują.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Gość Wto Maj 08, 2018 10:32 pm

Najważniejsze, że na ten moment nie groził jej atak. No, prawie. Jeśli znowu zacznie prowokować albo za bardzo naciskać Rekina, może się nie opanować. Nie chodziło o zadanie krzywdy, tylko o brak kontroli nad gniewem. Poza nieśmiałością, bywał zbyt impulsywny, co nie raz niektórzy się przekonali na własnej skórze.
Ale do rzeczy. Fer zmagał się z własnymi słabościami, starając się wszystko ułożyć, tak by nie panikować. Nie dało się. Króliczek miała zbyt dobre karty do swojej gry, a wampir jedynie mógł na nią wrzeszczeć.
Cóż, co do nazywania może chyba odpowiedzieć. Niechętnie, nie patrząc w oczy tylko gdzieś tam w bok.
- N-nawet nie miałem zamiaru. Wystarczy Fergal.
Uwaga, ton zelżał. Nie darł się, nie warczał jak opętany i nie toczył piany z pyska. Chociaż nie na długo, wszak zaś doszło do niezręcznej sytuacji w której Rekin nie opanował swojego przerażenia. Spanikował za bardzo, odrywając od siebie Lau. Groził kolejny upadek albo co gorsza wepchnięcie do najbliższej dziupli w drzewie ewentualnie norki w ziemi, a sam uciekłby najszybciej jakby mógł.
- Nie możesz tak ze mnie kpić!
I znowu się uniósł po czasie, w końcu musiał dotrzeć do rozumu. Dziewczyna na całe szczęście wykazała się rozsądkiem, starając się ogarnąć sytuację. Niemiec dygotał dosłownie, nogi się uginały, uszy nieco opadły, a twarz już nie wyrażała gniewu, tylko zmieszanie.
- J-ja... N... Nie mogę się... ruszyć.
Jąkał się, przełykał nerwowo ślinę. Strach całkowicie sparaliżował ciało, więc dopiero po krótkim okresie czasu dotarło do niego zgoda na postawienie dziewczyny z powrotem na ziemię. Szybko spełnił jej prośbę, samemu zaś się cofając. Wręcz skulił pod drzewem, chwytając się jedną łapą za ramię. Wyrównywał oddech, na co koniec końców jakoś pomogło. Podniósł łeb jak usłyszał prośbę. Trzymać za rękę? Fer najpierw spojrzał na rękę, później na tą smutną, niewinną buźkę. Zamknął na kilka sekund oczy, by powoli je otworzyć. Znowu unikał kontaktu wzrokowego, ale za to wyprostował się nieco, podając dłoń Królikowi. Chyba tyle mógł zrobić, prawda? Ciśnienie grzało, jednak chyba nie będzie źle. O ile znowu Królik nie zacznie atakować.
I właśnie teraz dotarło do niego, że mogli się zgubić (dzięki czemu też otrzeźwiał). Rozejrzał się po okolicy, starając się wyłapać ścieżkę jaką przybył. Towarzysząca im ciemność nie była niczym trudnym do pokonania, wszak Rekin to wampir, no i doskonały tropiciel, to jednak cała ta sytuacja z atakiem onieśmielenia nieco nadpsuła obecne samopoczucie tym samym ciężej było się skoncentrować.
- Bez obaw, znajdziemy wyjście.
Oznajmił, nie dając po sobie nic poznać. Jeśli Lau trzymała go za rękę, zaś poczuje ciepło. Nie było ono  takie złe.
- Jak ci jest na imię? W końcu się nie przedstawiłaś.
Zagadał, chcąc jakoś oderwać od strachu. Pociągnął ją lekko za sobą, kierując się prosto. Nadstawiał uszu, węszył, starając się też dostrzec więcej wytężając wzrok.
- Co cię skłoniło to przywędrowania aż tutaj? Wiesz, że cmentarze nie są bezpieczne dla ludzi, zwłaszcza dla uczniów.
Dodał karcąco, nie spoglądając ani na moment. Ledwo co się uspokoił, opanował a atak w każdej chwili mógł nawrócić i to zwielokrotnioną siłą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Sro Maj 09, 2018 1:58 am

Na moment wspólnie zawiesili broń. Po całej wojaczce na słowa, bo przecież nie na czyny, prawdopodobnie oboje musieli odsapnąć. Dzieliły ich jedynie powody, którymi oboje się kierowali. Ją
- wspomnienia, zaś jego? Możliwe, że niechęć do dalszego kłócenia się, zwłaszcza, iż cały się od tego gotował. Prawdą było, że mała nieco przesadzała ze swoimi rasistowskimi zapędami, lecz do czasu, gdy ktoś pozna ich podstawę. Wtedy można śmiało mówić, że to dopiero początek tego, co mogłaby tu jeszcze wytoczyć lub co najgorsze zrobić.
- Widzisz, od razu lepiej - posłała mu słodki, uśmieszek, by później móc kontynuować to, co sama zaczęła. Jednocześnie zauważyła, że Fergal się nieco uspokoił. Jego ton faktycznie zelżał, nawet w pewnym stopniu leczył zranione wcześniej uszy. Niestety, do czasu. Gdy ponownie się uniósł, a ona za pomocą rąk chwyciła swoje uszy i przycisnęła je do swojej główki. Niby w geście irytacji, lecz w kącikach jej oczu pojawiły się kropelki łez.
- To nie jest kpina, pomyśl o tym poważnie. No chyba, że kogoś masz, wtedy.. cóż.. - podrapała się po łepku, wbijając jednocześnie wzrok w ziemię. Palce jakby same z siebie zaczęły wbijać się w jej ramiona, zaś na jej wardze omal pojawiły się pierwsze kropelki krwi. Wcześniejsze zagryzanie wargi stało się bardziej nerwowe, lecz po upływie zaledwie sekundy, zdążyła się opamiętać, zaniechawszy w tym samym momencie wykonywaną przez nią czynność.  
Chwilę później bezpiecznie zeszła na ziemię, lecz stan wampira pozostawiał wiele do życzenia. Patrząc na niego widziała, bowiem tylko zmieszanie. Również w jej odczuciu wydawał się być nie lada przestraszony, choć dałaby sobie łapkę uciąć, że wcześniej wykazał się o wiele większą odwagą, zwłaszcza podczas przekomarzania się z nią. Mimo to, nie próbowała dochodzić, bezpośredniej przyczyny, choć po jego zachowaniu mogła się domyślać o co chodzi. Wstępna diagnoza wykazała, że głównym winowajcą jest nieśmiałość, lecz może po głębszej analizie doszukałaby się czegoś znacznie większego. Mimo to, postanowiła zaniechać tej czynności, na rzecz nieco ważniejszych wydarzeń.
- Skoro tak uważasz.. - dodała niepewna, jego zapewnień. Pierwsza zasada mówiła o tym, by nie ufać wampirowi, obcemu człowiekowi może też, ale głównie temu pierwszemu. Tym samym, pomimo tymczasowego zawieszenia broni, wciąż pozostała czujna na wszystkie atakujące ją z zewnątrz bodźce. Zatem na nowo postawione uszy oraz spięty ogonek, nie powinny być niczym dziwnym, zwłaszcza, gdy otaczała ich przenikliwa ciemność.
- Laurie... Nazywam się Laurie Kurenai - powiedziała za nim ponownie się nie przewróciła. Nagłe pociągnięcie do przodu, nie było tym, czego oczekiwała, lecz wystarczyło jedno kicnięcie, by nadgonić brakujący metr i zapobiec nieszczęściu.
- Nie jestem człowiekiem, co raczej widać. Bardziej krzyżówką, czymś jak hybrydą i to niezwykle groźną! - spojrzała na niego, tak jakby chciała go zjeść, po czym kontynuowała - Natomiast znalazłam się tutaj przez tak zwane coś. Sama do końca nie jestem pewna, co goniłam, lecz to, co tu mnie zagoniło musiało być okropnie szybkie. Widziałam tak naprawdę tylko cień, nic więcej, ale instynkt zadziałał. Z resztą skoro o tym mowa, to co ty, tutaj robiłeś? Raczej nie wybrałeś się na grzybobranie, a to kim jesteś niestety sprawia, że nie czuję się swojo kiedy oto pytam, więc proszę miejmy to za sobą i powiedz prawdę - dodała cichszym głosem ostatnie słowo, oczekując, że zaraz wypowie słowa, przez które będzie tego żałować. Sam fakt, iż postanowiła się odważyć i zapytać o tą kwestię, napawał ją strachem oraz czymś jeszcze. Czuła się, jakby coś w niej płonęło, a tym samym budziła się wcześniej uśpiona nienawiść. Mimo to, wolała zachować tą informację dla siebie, niż spowodować kolejną burę, zwłaszcza, że jeszcze przed nimi długa droga.[/color]
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Gość Sro Maj 09, 2018 7:18 pm

Spokojniejszy, bo Królik przestał prowokować oraz w okrutny sposób dokuczać biednemu prefektowi. I tak powinna się cieszyć, że nie chciał jej zjeść. Zawsze mógł przecież zmienić zdanie i Lau zostałaby dosłownie króliczym pasztetem.
Prychnął na słodki uśmieszek, kręcąc głową. Dla niej zachowanie mogło być dziwne, jednak nie dla kogoś, kto na co dzień nie miał podobnych przypadków. Fergal unikał czułości jak ognia, poza tym onieśmielenie robiło swoje. Zapanowanie nad własnymi maskami powagi było w tym wypadku czymś prawie nie do pokonania. Króliczka szybko odnalazła w prefekcie słaby punkt.
Obruszył się bardziej, na jej gest zasłonięcia uszu. Aż tak głośno mówił? Sama sobie winna. Nieładnie sobie żartować z cudzych uczuć. I jeszcze przypomnieć Rekinowi, że mógł kogoś mieć. Wiadomo, pomyślał od razu o Mei, ale przecież nic z nią go nie łączyło poza koleżeńskimi relacjami. A zresztą. Nie zamierzał znowu motać się, więc szybko i na temat.
- Odpuść sobie i tak ci nic nie odpowiem!
Warknął, wciąż nie umiejąc spojrzeć na Króliczą buźkę. Czasem, przelotnie ale przeważnie skupiał się na nosie, uszach lub innych częściach ciała, z wyjątkiem oczu. Łapanie kontaktu wzrokowego nie było jego najmocniejszą stroną.
Nie spodziewał się też utrudnienia. Niewielka ilość krwi wystarczy by zakłócić spokój. Nie dość, że wampiry są mocno wyczulone na krew, to jeszcze dodajmy do tego rekinią wrażliwość. Kilka kropel krwi i już zaczyna się źle dziać. Rekin tym bardziej nie mógł patrzeć na Króliczka, jak tylko do nosa doszła ta słodka woń. W połączeniu z byciem kicającym zającowatym i jeszcze kusząca, czysta czerwona ciecz. Już w głowie zaczynały kotłować się myśli o tym jak dopada bezbronną, wbija się zębiskami i odrywa kawał szyi. Drugą ręką musiał zasłonić usta oraz nos, starając się nie wdychać nic za bardzo. Nie dało się. W głowie kotłowała się myśl, a sprawczyni stała tuż obok. Ba, trzymał ją niebawem za rękę, ciągnąc a dokładniej to starając się iść ku wyjściu.
Słuchał Lau, nie wtrącając się. Odsłonił już twarz, starając się jednak zbytnio nie oddychać. Chociaż sama świadomość, widoku tych kilku kropelek oraz ich zapach doprowadzała do wściekłości.
- Ta, króliki na ogół są groźne. To mordercy w przebraniu słodkiego, małego puchatego stworzonka. Ty też na taką wyglądasz.
Odrzekł jakoś nie śmiejąc się. Młoda musiała już wyczuć zbliżające się zagrożenie, chociaż Fergal starał się nic wielkiego nie zrobić. I ciężko naprawdę, zwłaszcza gdy Lau zaczęła wypytywać po wyjaśnieniu skąd wzięła się w lesie.
- Naprawdę nie chcesz znać prawdy.
Szybko zamknął temat. Lepiej jest nie ryzykować, chciał odprowadzić bezpiecznie dziewczynę do akademika lecz zadanie stawało się co raz trudniejsze.
- Widziałem kogoś, jak uciekał z lasu. A raczej, uciekała. Spotkałaś tą... dziwną osobę?
Lepiej zacząć rozmawiać o czymś zupełnie innym niż o powodach. Aczkolwiek utrudnień co raz więcej, strach wrócił na nowo oraz wspomnienie zapachu. Byli już dość kawałek od miejsca spotkania, zapewne za kilka metrów opuszczą las i będą mogli skierować się do wyjścia z cmentarza. W końcu byli w pobliżu królestwa zmarłych. Tylko dlaczego Rekin nagle się zatrzymał? Jeśli Laurie zechce go pociągnąć by iść dalej, ten nie ruszy się z miejsca. Skieruje rekini łeb w stronę nieba. Miał przy tym nieźle skruszoną minę, taką jakby miał coś rzec i żałować. Trwało to zaledwie chwilę, wszak mimika stwora zmieniła się jak obecna atmosfera: Z miarę lekkiej przeszła na cięższą, niepokojącą.
Wyczulony słuch Króliczki powinien wyłapać dręczące burczenie w brzuchu Rekina, co już raczej dawało powód by zacząć się bać. Ścisnął mocniej łapkę dziewczyny, nie dając możliwości ucieczki.
- J-jednak muszę to zrobić. Jeden mały gryz, Laurie.
Nerwowo skierował się do młodej, patrząc na nią z ukosa. Pochwycił ją drugą ręką za ramię, nie oszczędzając na sile. Zaśliniony pysk nakierował się na jedno z uszu, aby je pochwycić.
Jak widać urocze spotkanie miało przerodzić się w koszmar.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Sro Maj 09, 2018 9:09 pm

Zdawać się mogło, że do końca tego dnia nie usłyszy, imienia wybranki Fergala. Miała szczerą nadzieję, że jednak po rozmowie z nim i przekonaniu go do swoich uczuć, powie chociaż trochę o swoich głębszych emocjach. Póki co, jednak nie widziała szansy, by móc chociaż o odrobinę pogłębić swoją wiedzę. Mimo to, wewnętrznie czuła, iż znajdzie drogę albo chociaż przekona go do siebie samej? Szkoda tylko, że to z kolei mocno sprzeczało się z jej przekonaniami oraz twardym jak orzech charakterem (wszakże pod kroliczym futrem skrywała zimną skałę).
- Czyli tak po prostu odrzucasz moje uczucia? To smutne - odpowiedziała na jego słowa, tym razem nie chowając przysłowiowo głowy w piasku. Co oznaczało, że w czasie wypowiadania swoich słów odważnie spoglądała mu w oczy.
Znowu na nią nie patrzył. Widziała, że czasami zerka w jej stronę, lecz ani razu nie zauważyła, by choć raz spróbował nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Patrzył to na uszy, inną część jej ciała, lecz to tylko utwierdziło ją we wcześniejszych przekonaniach, co do jego nieśmiałości. Jednakże, czy to był jedyny problem jaki w tej chwili kłopotał jej słodką główkę? Niestety, chwilę później narodził się nowy, zupełnie nieoczekiwany. Miała ów nadzieję, że wystarczająco szybko zareagowała, cofając ząbki na wcześniejsze miejsce, a mimo to doszło do katastrofy. Na jej wardze zaczęły się pojawiać pierwsze krople krwi, które niemalże natychmiastowo zlizała. Metaliczny posmak rozlał jej się w ustach, gdy w tym czasie niespokojne spojrzenie przechodziło to z buzi Fergala, to na jego rękę.
- Cieszę się, że się zrozumieliśmy - mruknęła niespokojnie, maczając języczek w kolejnych dawkach posoki. No, co jest? Burzyła się w sobie, jakby próbując się skarcić za ten akt głupoty.
- Zatem nie drążę, innym razem zapytam - dodała pospiesznie, nie chcąc kusić swojego towarzysza. Mówienie o tym w takiej sytuacji było czymś więcej, niż głupotą. Najprościej w świecie wystawiłaby się na bezpośredni cios, który dla niej mógłby nie skończyć się za szczęśliwie. Zwłaszcza, gdyby na drodze jego zębisk stanęłaby jej szyja. Prawdopodobnie miałaby wtedy wyjątkowo przechlapane. Co potwierdziło się chwilę później.
- Tak spotkałam. Nawet chwilę z nią rozmawiałam, miała chyba bodajże depresję... - podzieliła się swoimi spostrzeżeniami, celowo unikając tematów tabu lub pokrewnych. Tym samym słowa takie jak zabicie, krew, nóż, po prostu pozostały w jej głowie, niegotowe, by mogły ujrzeć światło dzienne.
Zapomniała się, tak strasznie się zapomniała. Krople, które zebrały się na jej wargach powoli zaczęły spływać w dół, a ta gdy to zauważyła, wiedziała, że jest już za późno. W pośpiechu oblizała, więc usta, daremnie próbując pociągnąć stojącego w miejscu wampira. Tak naprawdę czerwony alarm załączył jej się, w momencie usłyszenia jak jego brzuch próbuje się z nią porozumieć.
- Fer... - ścisnął jej rękę, a ta jakby w przypływie paniki, jeszcze za nim przygwoździłby ją do ziemi, skoczyła do góry i używając siły swoich nóg, kopnęła go obunóż w klatkę piersiową. Możliwe, że wypadnie jej przy tym bark lub później zaliczy okropny upadek, lecz liczyła się każda najmniejsza sekunda. Dla osoby postronnej wyglądało to mniej więcej tak, że królik wykonał kic, ale w powietrzu (podłożem był oczywiście Rekin), używając do tego całej zgromadzonej wcześniej siły. Gdyby tylko się w jakiś sposób wyswobodziła, za pomocą przeturlania się miała nadzieję zwiększyć między nimi odległość.
- Opamiętaj się! Już chcesz skrzywdzić swojego małego, słodkiego króliczka? Pomyśl o dotykaniu Twoich uszek lub o pocałunku, musisz to zwalczyć! - krzyknęła do niego już z oklapniętymi uszkami, jednocześnie próbując na szybko ułożyć jakiś plan ucieczki. Wszakże nie było mowy, by podzieliła się z nim swoją wyjątkową krwią, zwłaszcza, że mogłoby to doprowadzić do jej zdecydowanie za szybkiego końca.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Gość Sro Maj 09, 2018 9:43 pm

Jak mogła sądzić o odrzucaniu uczuć, skoro dopiero się poznali. Fergal kolejny raz westchnął, masując sobie jedną łapą kark. Nie lubił kiedy ktoś z niego kpił, a jeśli nawet tak nie było, rozmowa o uczuciach była ostatnim chcianym tematem. Na obecny czas.
- A daj spokój! Tematy dla nastolatków, nie dla mnie!
Znowu wybuchł, mrużąc ślepia. Dość już, pora wrócić do akademika, a tam już dziewczyna sobie wróci do siebie. Bezpieczna, cała i nie molestująca samymi słowami biednego, zmęczonego Rekina. Nie radził sobie ze swoimi słabościami, co młoda była świadkiem. Już sam fakt, że widziała go w tak ośmieszającym stanie, doprowadzał do chęci zakopania się pod ziemię. Oby tylko tego nie rozgadała. A gdyby jeszcze dotarło do Mei... Śmiałaby się pewnie długo z rekiniego kompana.
Krew wcale nie pomagała, Królik jeszcze ją zlizywała, ssała. Kuszenie wampira który jak widać ma wielkiego farta co do rannych dziewuszek. Gdzie nie stanie, ranna pannica. Chyba pora zabarykadować się w pokoju akademickim i nie wychodzić, zbyt niebezpiecznie się robiło jak tylko zjawił się przy ludziach. Jak widać jeszcze musi sporo nad sobą popracować.
- Była, wiesz. Była wampirem? Bo tak wyczułem.
Spytał jeszcze, ciągle starając się utrzymać głód w ryzach. Poza tym ciekawił go temat z wampirzycą z depresją. Może potrzebowała pomocy? Fergal raczej nie pomógłby jej wyleczyć się, może prędzej wspomógł przy samobójstwie.
Kolejny raz zasłonił usta dłonią, odczuwając narastającą panikę. Już raczej nie był w stanie ukryć głodu, skoro żołądek odezwał się w dyskusji. Tym samym Lau już wiedziała co się kroi. Nakręcenie przez woń krwi, wcześniejsze pragnienie i prowokacja, zdenerwowanie. Tak, to wszystko miało ogromny wpływ. Fergal tym razem gotował się z pragnienia. Niebieskie ślepia już zalała czerwień, a ślinianki produkowały więcej śliny. Pożarcie Królika szybko wskoczyło na miejsce uratowania.
- Tylko jeden.
Cichy ton i brak cierpliwości. Zapewne odgryzłby jej ucho, jakby Lau nie zdecydowała się obronić. Kopniak się udał, jednak nie wywrócił wampira. Odsunął się jedynie, od razu łapiąc za obolałe miejsce. Tylko czy ocuciło stwora? W żadnym wypadku. Woń krwi zbyt mocno uderzyła w Fera, na skutek czego stracił panowanie nad sobą. Jak widać i on potrzebuje długiej rozmowy z dyrektorem na temat swojej postawy. Kolejny raz twarz skryła się w dłoni, a druga zeszła z klatki, by zawisnąć bezwładnie wzdłuż ciała. Szkarłatne ślepie wbiło się w oddalającą postać Króliczki. Oblizał się powoli i ruszył. Długie, szybkie kroki. Dwie łapy wyciągnięte do dziewczyny, gdy tylko znajdzie się blisko. Była obolała, przestraszona ale nadal królikiem. Chociaż gdy Lau kolejny raz spojrzy na swojego pseudo wybawiciela, dostrzeże te wyszczerzone zębiska, widoczniejsze skrzela a przy zgięciach łokci wyrosłe haczykowate płetwy. Rozerwały one rękawy wampira, co dodawało znacznie gorszego efektu.
Gdyby do niej dopadł, pierwszym atakiem będzie pochwycenie jej i wymierzenie kopniaka w nogi. Powalenie, po czym usiądzie na niej, przytrzymując następnie głowę. Króliczy łebek miał być dociskany do ziemi, a ciało przygwożdżone rekinim cielskiem.
No i wypadałoby wcześniej uważać na drzewa, wszak Lau jest znacznie zwinniejsza.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Laurie Czw Maj 10, 2018 6:49 pm

Czy ona czasem się nie przesłyszała? Spojrzawszy raz jeszcze na niego, dotarło do niej, że się nie pomyliła. Ryba faktycznie uważał, iż to tylko temat dla nastolatków, co więcej nie zdziwiłoby jej, gdyby dodał komentarz - Żenada. Czy podzielała jego zdanie? Otóż, nie, ale to tylko dlatego, że sama pragnęła być kochaną. Po stracie dosłownie wszystkich, potrzebowała atencji, którą otrzymała jedynie od dwóch osób. Los, jednak chciał by obie były postrachem ówczesnych ludzi - wampirami. Mimo to, to wciąż nie było, to czego szukała. Potrzebną uwagę zyskała, lecz czy mogłaby to nazwać tym, czego pragnęło jej zranione serce? Prawdopodobnie mogła się do tego odnieść w stosunku do jednej osoby, której niegdyś złożyła dziecinną przysięgę. Ta zobowiązywała ją do rozwinięcia relacji obu osób w znacznie bliższy sposób, lecz póki co, bała się, że to może nie wypalić.
- Kiedyś się z tym przypomnę - mruknęła na zakończenie dyskusji, po czym wyraźnym ruchem dłoni dała Rekinowi znać, by sobie dał spokój z kolejnymi odpowiedziami. Jeszcze postarałby się doprowadzić do zmiany przez nia zdania, a przecież nie mogła do tego dopuścić. Dopiero co, zainteresowała się Rekinem i już przez jego nastawienie miała sobie odpuścić? Co w takim razie z ich przyszłą relacją, przecież chyba nie myślał, że zamierzała dojść do Akademika i całkowicie o nim zapomnieć.
- Była. Tak jak w Twoim przypadku, posiadała tą dziwną aurę, ale... Wyglądała mniej groźnie od Ciebie - odpowiedziała spokojnym tonem, nawet nie próbując uprzykszać mu w ten sposób życia. W końcu, osóbka z depresją nie sprawiała wrażenia seryjnego mordercy. Co najwyżej nastolatkę z problamami, zamiast potwora, którym notabene była.
- Znam jej personalia, gdyby Cię to ciekawiło - dodała pokrótce, delikatnie się przy tym uśmiechając. Czyżby duma? Otóż to. Wiedziała, że przynajmniej mogła się do czegoś przydać, a jej moce nareszcie zapunktowały. Tyle, że nie była gotowa, by świat mógł usłyszeć na temat jej zdolności, przynajmniej do pewnego czasu. Gdy sprawa będzie na tyle poważna, iż nie będzie wyjścia poza przyznaniem się.
Szkoda, że i w obecnej sytuacji, nie była w stanie uratować się za ich pomocą. Pozostało jej liczyć na hybrydzie atuty, które prawdopodobnie ratowały jej życie. Pierwsza dość paniczna reakcja wyrwała ją ze szponów demona, lecz tak jak się wcześniej spodziewała, nie udało jej się wyjść bez szwanku. Obolałe ciało stanowiło swego rodzaju barierę przed poruszaniem się, czy nadmiernym wykorzystywaniem mięśni. Mimo to, głęboko wierzyła, że za jakiś czas otrzyma wsparcie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie ma wystarczjąco sił, by przez wieczność uciekać przed Fergalem. Napływającej adrenaliny starczy raptem na godzinę, ale później mogłaby mieć poważne problemy ze wstaniem.
Ruszyła w mrok z celem zgubienia swojego wybawcy. Wystarczył tylko kic, by ta znikła w cieniu wysokich drzew, lecz nie była głupia, by wierzyć, że to ją wybawi. Po spojrzeniu za siebie zobaczyła szereg ostrych jak brzytwa zębisk, bardziej wyraźne skrzela oraz płetwy, które całkowicie zniszczyły jego górną kreację. Gdyby nie odskok prawdopodbnie, by ponownie przepadła, ze względu na to, że dzieliły ich dosłownie ułamki sekund. Wszakże jak powszechnie wiadomo, wampir był znacznie od niej szybszy. Ta czując niemal ciepło jego ciała, wystraszyła się nie na żarty. Tym samym, deską ratunku stały się ciasne przesmyki między gałęziami. Będąc dość niewielką osóbką, Laurie skorzystała z okazji przemknięcia między nimi, jednocześnie utrudniając Rybie pościg. Jednakże podczas takiego skakania z racji na wcześniejsze rany, zostawiała po sobie ślad w postaci niewielkiej kropelki krwi. Co jakiś czas szkarłatna łza uciekała z jej ust prosto na ziemię, zdradzając tym samym drogę jej ucieczki. Możliwe, że przez gąszcz gałęzi zdarzały się niewielkie przesunięcia, lecz zapach jaki zostawiała, musiał ratować Rekina w chwili, gdyby zgubił za nią trop.
Ponad to dziewczyna obawiała się, że choroba, którą posiadała miała jakiś związek z opuźnionym krzepnięciem krwi. Jak na złość ranka nie chciała się zagoić, mimo, iż jej rozmiar nie był wielki. Również, posiadając wiedzę z zakresu biologii wiedziała, że cały proces powinien się już dawno zacząć. A efektów jak na złość, nie było.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Ponury las - Page 5 Empty Re: Ponury las

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach