Apartament F&L

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Czw Kwi 30, 2015 9:48 pm

A tam nie powinien. Fabio zachichotał cicho, nie komentując już tej troski lubego! Ale musiał oznajmić iż było to nader urocze. Mark zatroskany o swoją wyjątkową Fabianne oraz słabą głowę! Gdyby miał gdzie zapisać całe wydarzenie... Mógł tylko w nagrodę poklepać blondaska po głowie. A jak!
Niestety wampira ostatnio spotykają same przykrości i to od momentu ściągnięcia Corneliusa do apartamentu. Może fatum przybyło wraz z łowcą? Albo tak się dzieje za karę? Zabił niewinną kobietę, upił kilka łyków krwi nie od kochanka. Tak, z całą pewnością teraz Los się nad nim pastwi! W końcu Fabio to taki absurdalny Ktosiek! Nieważne, że są gorsi. To Fioletowy ma mieć najgorzej. Najważniejsze, że teraz jest pijany i jakoś całe zło znosi w miarę. Ale czy właśnie ten alkohol nie jest przez te ZŁE rzeczy? Ano dobre pytanie.
- Skoro zostaniesz, wykorzystajmy ten czas! Mark, nie bądź taki. - Niemal już przymilał się do mężczyzny, byleby go zauważył i chociaż coś rzekł! Czemu nie chce dotknąć wampira? A może prócz niechcenia, odczuł że Fabio jest brudny? Tak! Na pewno nie chce dotykać przez to, że ktoś inny położył na nim swoją łapę. Aż się biedak podłamał, co oczywiście równało się gorzkimi łzami. Także Marco dorzucił swoje parę gorszy. Tak bardzo chce zniszczyć szczęście swojego braciszka? Wymiana zdań bardziej przerażała już i tak zdołowanego Włocha. Gdyby nie odepchnięcie przez Wilsona oraz dość podłe zachowanie brata, może jeszcze by im po dopingował. A tak? Nie mógł już na nich patrzeć obu. Dlatego jak Marco odciągnął Marka, zaczęła się zapewne szarpanina. Fabio chwiejnie powstał na łóżku, z ledwością utrzymując równowagę. Wystawił rękę w stronę drzwi.
- WYNOCHA! - krzyknął bardziej podłamanym oraz smutnym głosem niż z gniewu. Już zaczynał tracić wiarę w nawet bliskie mu osoby! Zwłaszcza zachowanie Marco - ono nie było do p[przyjęcia! Skoro tak troszczył się o młodszego, powinien pozwolić na odrobinę przyjemności, zwłaszcza po tym co przeszedł. Jaka będzie reakcja - nieważne. Fabio i tak oklapnie zadkiem na materac łóżka, łkając jak na niego przystając. Już miał dość tego wieczora.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Esmeralda Sob Maj 02, 2015 3:00 pm

Ubrany na niebiesko pan z firmy kurierskiej zatrzymał się przy apartamentowcu i spojrzał w górę. Robiło wrażenie. Mieszkania tych, którym się w życiu powiodło. Pieprzeni dorobkiewicze. Kurier splunął na chodnik uważając żeby przypadkiem nie wypluć gumy którą memłał już trzecią dobę. Całkowicie straciła smak, ale dodanie do wizerunku Bad boya znaczy o stokroć więcej niż mentol w ustach. Kurier zdjął czapkę i przeczesał dłonią długie blond włosy. Zmęczonym ruchem sięgnął po pudełko „Pan Fabio N. Wampir”. Nie było określonego piętra dlatego przystojny pan kurier zapytał ochronę, która po wylegitymowaniu wsadziła go do windy i nacisnęła odpowiedni guzik. Odliczał w myślach ściskając w dłoniach małe różowe pudełko w kształcie serca. Wyglądało jak takie w którym przechowuje się czekoladki bądź zwykły prezent dla ukochanej osoby. Miał szczęście ten cały Pan Fabio. Kiedy znalazł się pod drzwiami apartamentu nacisnął dzwonek i czekał aż wampir otworzy drzwi. Przesyłka miała charakter polecony, więc niestety nie mógł zostawić jej pod drzwiami.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Sob Maj 02, 2015 11:25 pm

Ręce opadają. Marco już nie widział, co robić. Z jednej strony chciał, żeby Fabio był szczęśliwy, a z drugiej nie mógł przetrawić, że miłością życia młodszego braciszka okazał się nie kto inny jak facet! Na dodatek taki irytujący i wymądrzający się, choć nic nie wiedział. W sumie z wampirkiem było podobnie, a nawet bardzo. Sam także wyrzucał dowódcy Szarych błędy, a przecież nie było go przy tym, więc nie mógł mieć o tym pojęcia. Jednak będąc zdenerwowanym i poirytowanym na cały świat, nie myślało się o czymś takim. Ważne było, żeby uratować fioletowego i jego resztki godności. Chyba już było za późno? Marco nie zdawał sobie sprawy, że brat naprawdę kocha Marka. Miłość do innego mężczyzny wydawała mu się wręcz abstrakcyjna.
- Szkoda, że nie okazałeś się taki wspaniały, kiedy był porywany i pozwoliłeś, aby w ogóle do tego doszło! - warknął. Miał zamiar zablokować cios w brzuch, łapiąc za rękę Marka. Wampirki mają zwiększoną szybkość i siłę, ale co z tego wyjdzie, okaże się w dalszym odcinku. Obojętnie jaki nastąpił wynik, blondyn opuścił pokój, gdyż ktoś właśnie dobijał się do drzwi. Otworzył je. Nie czuł się z tego powodu ani odrobinę głupio. Skoro to apartament należał do brata i kuzyna, to chyba nie będą mieli oni nic przeciwko?
- A pan kim jest? - zapytał, przyglądając się z znużeniem. Oczywiście dostrzegł paczkę. - Kurier? - pewności mieć nie mógł. Zawsze mogło się okazać, że to jakiś znajomy Fabia wpadł na herbatkę i ciasteczko. Właśnie, nie mógł pokazać Fabia w takim stanie! O nie, na pewno on nie może tutaj zejść. Ech, niestety... - Mark, miał ktoś przyjść lub zamawiałeś coś?! - wołał na tyle głośno, że ten powinien dosłyszeć. Wolał nie wołać tej osoby, ale sytuacja była taka, a nie inna...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pon Maj 04, 2015 8:27 am

Fabio w tym stanie nie myślał jednak zbyt trzeźwo. Zachowywał się nieco obłąkańczo. W dodatku ubzdurał sobie, że Mark go nie pragnie, bo ten został zbrukany! Mark nawet o tym nie myślał. Martwił się bardziej stanem psychicznym swojego ukochanego. Był przecież kruchym i delikatnym wampirem. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby naprawdę Mark mu uległ i się kochali. Fabio następnego dnia na pewno by się załamał albo poczuł wykorzystany, choć sam pragnął takiego zbliżenia. Blondynowi coś się wydawało, że jutrzejszego dnia czeka ich naprawdę ciężka rozmowa o tym wszystkim, co wampira spotkało. Ale czy ten będzie na to gotów?
- Fabio, jesteś pijany. Powinieneś się położyć i odpocząć, dobrze? Porozmawiamy jutro, kiedy dojdziesz do siebie. – Mark nie ustępował. Naprawdę nie chciał, żeby Fabio później czegokolwiek żałował. Nie potrafił tego zrozumieć?
- Ej, Fabio, nie płacz. No co Ty… - Mark aż się zdziwił. Nie wiedział, dlaczego Fabio płacze! Nie potrafił czytać w myślach i nie wiedział, co kłębi się w jego głowie. Powinni rozmawiać o tym otwarcie! Jednak nie było im to dane, ponieważ Marco zaatakował człowieka! Pokazał jak bardzo nie potrafi panować nad swoimi wampirzymi emocjami, nerwami i jak że nie nadawał się w zupełności na brata Fabia.
- Zarywałem noce, żeby go odnaleźć! Poruszyłem niebo i ziemię! Ja przynajmniej zajmuję się nim bezwarunkowo! – Atak Marka była jak najbardziej celny! W… powietrze… No co? Też to jakiś cel! W tym całym gniewie i złości zapomniał, jak szybkie potrafią być wampiry! Pięść Marka ześlizgnęła się jedynie po powietrzu, a Marco przemieścił się zaledwie o kilka centymetrów. Wreszcie wampir opuścił sypialnię Fabia, który kazał im obu się wynieść.
- Wybacz, Fabio. Nie trawię Twojego brata. – Powiedział to cicho. Wręcz… za cicho. Mrożąca krew w żyłach cisza! Mark zerknął na trzęsącego się wampira i otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie się powstrzymał. Odwrócił na pięcie i opuścił sypialnię. Skoro Fabio nie chciał widzieć swojego ukochanego, który został zaatakowany przez jego brata, to opuści jego sypialnię i dom. Właśnie schodził z pięterka, gdy usłyszał darcie się Marco.
- Nie, nic o tym nie wiem. I nic nie zamawiałem. – Odpowiedział normalnie. Wiedział, że wampir usłyszy jego słowa, ale sam dostawca nie, o ile nie był wampirem. Zszedł do salonu i dalej skierował się do wyjścia, gdzie stał wampir z dostawcą.
- Trzeba to sprawdzić. Kto wie, czy ten pojeb niczego nie wysłał. Zabrałem Fabia z wielkim hukiem, więc mógłby się zemścić i na przykład zapakować tam… bombę. – Mark zamilkł. Stanął obok wampira i oparł się ramieniem o drzwi. Zerknął przeszywająco na dostawcę. Gdyby mógł rozszarpałby jego gardło.
- Więc jak? Co tam masz? Może otworzysz, hm? – Zaproponował, osaczając biednego dostawcę swoim gniewem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pon Maj 04, 2015 5:34 pm

Już to mówił! Nie, bo Fab musi odpocząć. Ale nie był wcale zmęczony! Poza tym dawno nie widział Marka, chciał z nim spędzić mnóstwo czasu i zapomnieć o tym draniu. Jednak Mark wiedział lepiej. Dlatego odrzucił wampira, który sobie już wyjaśnił po swojemu dlaczego tak jest. Co poradzić... A wszystko później spada na Fabia i rozpisywane jest, jak Wilson jest niesłusznie o coś oskarżany. Mniejsza...
Już nie słuchał nikogo, nie wchodził w rozmowy! Łkał, płakał, szlochał. Aż głowa zaczęła go boleć! Jak tak można potraktować osobę, jaka niedawno przeżyła swój mały koszmar? I pewną wyprawę oczywiście~ Ale o tym później. Teraz by zajęty rozpaczą nad własnym losem oraz odrzuceniem. Nawet Marco nie pomagał, a dokładał kolejny gwóźdź do trumny. Czy ktokolwiek liczył się z Fabiem? Chyba nie... I oczywiście grzecznie wynieśli się z pokoju. Został sam z własnymi myślami. Co uczynić? Właściwie układał się już do snu, kiedy rozległ się sygnał iż ktoś jest pod drzwiami. Marco z Markiem postanowili ODEBRAĆ paczkę skierowaną do FABIA wspólnie? A sam jej odbiorca ma siedzieć cicho? Co to, to nie! Zebrał fioletowy koc z fotela i owinął się nim, wyglądając jak islamska kobieta. Chwiejąc się, ruszył ku wyjściu z sypialni, a później po schodach. Gdyby nie poręcz wiadomo, że z nich by spadł.
- To do mnie! Do mnieee! - zawył z ogromną rozpaczą, rzucając się ku drzwiom. Przepchał się między blondynami, żeby zobaczyć kto przybył. Kurier, blondyn. A Fab taki nieuczesany w kocu! Lecz co chłoptaś sobie pomyślał? Rozpłakany wampir zawinięty w koc, w dodatku pijany w trzy dupy i dwóch facetów obok.
- Daj mi paczkę! Daaaj! Ona dla mnie, prawda? - jeśli nikt Faba nie przytrzyma, rzuci się na Bogu winnemu kuriera w celu przytulenia się do niego. Każdego musi dotknąć. A nuż ten go nie odrzuci?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Esmeralda Pon Maj 04, 2015 6:09 pm


Kurier stał chwilę pod drzwiami, lecz tego co zobaczył później z pewnością się nie spodziewał. Koleś numer jeden. To nie on był adresatem, o czym świadczył sposób zachowania i zainteresowanie czy ktoś z innych obecnych nie zamawiał paczki. Kurier uśmiechnął się, a na jego policzkach ukazały się małe dołeczki.
- Dzień dobry Panu, mam przesyłkę poleconą do mieszkańca tego apartamentu. Ochrona powiedziała mi że znajdę tutaj Pana Fabia. Czy mógłby Pan go poprosić? -  kurier miał dobry humor, dlatego sprawiał wrażenie osoby przyjaznej i dobrze wychowanej. Nawet przestał przeżuwać gumę, co świadczyło że albo ją połknął, albo po prostu był lepszy niż ninja w jej ukrywaniu. Uśmiech zszedł nieco z jego twarzy, gdy pojawił się kolejny jegomość. Swoją drogą również nie wyglądający na adresata, co sam osobiście potwierdził wypowiadając imię pana Fabia.
-Dzień dobry, mam przesyłkę poleconą do Pana Fabia… - zaczął powtarzać na wypadek gdyby pan blondi nie słyszał poprzedniej kwestii. Jego chłodne spojrzenie i słowa którymi zwracał się do chłopaka były wręcz… niepokojące. Kurier wycofał się robiąc krok w tył, wszak nigdy nie wiadomo czy nowoprzybyły koleś nie jest jakimś szaleńcem. Bomba? Pojeb? Zemsta? Łożeszkurde, to na pewno jakaś mafia. Bez dwóch zdań.
- Nie jestem upoważniony do otwierania nie swoich przesyłek. Pan również nie. Proszę o zawołanie adresata, albo będę zmuszony pozostawić awizo. Najbliższa filia naszego oddziału jest kilka przecznic dalej – nie dał się zastraszyć cwaniaczkowi, a co. Przecież go nie pobiją. A jeśli nawet… zawsze pozostaje ta niewielka szansa obrony. Niestety podświadomie przeczuwał że zjawił się w złej porze, gdy dobiegły go lekko bełkotliwe słowa trzeciej osoby.
- Dzień dobry Panu, będę potrzebował jakiegoś dowodu tożsamości, gdyż bez tego nie mogę wydać paczki. Jest polecona i tylko do rąk własnych – uśmiechnął się do Fabia i mrugnął prawym okiem. W zasadzie nie powinien wydać paczki osobie nietrzeźwej, ale jeśli wampir posiada jakiś dokument dlaczego miałby ponownie targać ją na bazę?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Sro Maj 06, 2015 4:19 pm

Wolałby już sam odebrać tą paczkę i mieć spokój, ale chyba tak łatwo nie pójdzie. Mark się zjawił i potwierdził, że nic nie zamawiał. Ech, Fabio nie powinien tutaj przyjść. To zły pomysł, aby ktokolwiek widział go w takim stanie. No i o wilku mowa. Fioletowy zjawił się tutaj jak burza z czego Marco nie był zadowolony. Czemu tamten się nigdy nie słucha? Razem z Markiem może udałoby mu się odebrać paczkę, a nawet jeśli nie to później poszłoby się po nią na pocztę. Co za problem, huh.
- Wracaj do siebie, załatwimy to - burknął.
Chciał rzucić się na kuriera? Nie ma takiej mowy. Jeszcze tego brakuje, żeby ofiarą został niewinny człowiek! Zechce złapać za barki brata i odciągnąć go od przybysza, nim ten w ogóle go dotknie. I pomyśleć, że to miał być spokojny wieczór.
- Fabio, zamawiałeś coś? - ciekawe czy odpowie. Pewnie będzie tak zafascynowany nowym blondynem, że ponownie spróbuje się do niego przytulić. Zajmowanie się Fabiem, kiedy ten był nietrzeźwy, było gorsze niż pilnowanie dziecka przy kontakcie i widelcach. Fioletowy nie posłuchał swojego kochanka ani brata. Był ktoś kto, mógłby wpłynąć na niego? Ciężko, ciężko. Przecież nie będzie dawał swojemu bratu kar. Błagam, czasy zakazywania czegoś za złe zachowanie już dawno minęły. To musiałby być jakiś absurd. Jakoś Fabia poskładać i ogarnąć trzeba.
- Ty zaprowadzi go na górę czy ja? - pytanie oczywiście było skierowane do Marka. Chyba nie zostawią Fabia z kurierem? To bardzo niebezpieczna opcja. Jeszcze mieliby na sumieniu psychikę tego chłoptasia, a niepotrzebne im kolejne problemy. Sam nie wiedział, czy woli próbować przekonać Fabia, żeby spokojnie siedział - tak, tak, to jest równie możliwe co jabłkowe ufo - czy spławić kuriera, a przy odrobinie szczęścia odebrać paczkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Nie Maj 10, 2015 9:24 pm

Blondyn lustrował uważnie kuriera, jakby chciał poznać jego zamiary oraz myśli. Oczywiście nie było to możliwe, ponieważ jako człowiek nie miał zdolności paranormalnych. Ale mógł za to porządnie wpierdolić temu pedziowi (nie to, żeby miał coś do gejów, sam nim jest!) i byłoby całkowicie po kłopocie? A tak? Jeszcze nie zrozumiał aluzji wampira. Gdyby ten pokazał mu swoje kły, może polazłby tam, gdzie cholerne raki zimują.
- A czy wyglądamy panu jak pieprzony lokaj? – Spytał lodowato Mark, gdy kurier grzecznie poprosił blondyna o poproszenie Fabia. – I jeśli już, to dla pana Nessuno. – Teraz to już spoglądał na pracownika z wyraźną naganą. Przestało się to Markowi podobać. A jeśli ten koleś naprawdę był jedynie przez kogoś podstawiony i ten ktoś miał zarzucić na Fabia jakąś pułapkę?
- To niech pan zostawi awizo i stąd spier… - nie zdążył dokończyć swego jakże miłego zdania, gdy pojawił się fioletowowłosy. Mark omal nie przyjebał głową w futrynę, gdy tylko ujrzał roznegliżowanego i potarganego Fabia, który owinięty w kocyk zjawił się na dole.
- Fabio, proszę, zostaw to nam. Nie wiesz, co tam może być. A jeśli to przesłał ten cały Kage? – Zerknął na wampira, który wyrywał się przez Marco aż do biednego kuriera. Mark stanął mu także na drodze i zmroził go chłodnym spojrzeniem. Dostrzegł coś więcej? Ból? Niechęć? Fabio znowu wolał innych mężczyzn od swego kochanka! I kleił się do każdego! Markowi przestawało się to podobać i nie w taki sposób wyobrażał sobie ich związek. Ich mały, intymny świat. Nie wiedział nawet, jak często był „zdradzany”.
- Coś mi się wydaje, Fabio, że jutro będzie nas czekała poważna rozmowa. Marco, zabierz go. Masz więcej siły ode mnie. – Taka prawda! Mark był przecież człowiekiem, a Marco jako starszy wampir na pewno poradzi sobie z szarpaniną wampira. Choć co prawda Mark nie raz potrafił przyszpilić Fabia, tak teraz, po tym małym pokazie, nie miał na to ochoty. To było naprawdę przykre. Widzieć, jak Twój facet lgnie do kogoś obcego tylko dlatego, że ma jaja między nogami.
- Posłuchaj pan. Dam panu dowód adresata, pan sobie to sprawdzi, zostawi paczkę i zbierze dupę w troki. Albo od razu stąd pójdzie, zostawiając nam awizo? Więc jak? Niech pan tylko pomyśli, czy chce pan to targać ponownie na pocztę. – Markowi nie przeszkadzało, że będzie musiał udać się na pocztę kilka przecznic dalej. I tak czekała go wizyta u Samuru, więc załatwi to po drodze.
A Fabio? Cóż, Mark miał wielką ochotę udać się do domu przez to, co widział dziś na własne oczy. Ale nie zrobi tego, póki Fabio wreszcie nie położy się spać! Może Marocowi uda się położyć tego nicponia do łóżka!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Nie Maj 10, 2015 10:12 pm

Rozmawiać z Fabio? A niby o czym? Teraz się nie da! Pijany w cholerę, a na drugi dzień możliwy kac plus załamanie nerwowe. Naprawdę sądził, że jego  u k o c h a n y  wampirem może go zdradzać? Bez przesady! Kocha swojego super Mareczka Cukiereczka i nie zamierzał ranić jego lodowatego serduszka! A to, że się przyczepił do kogoś, nic nie musi znaczyć! Dlatego ze smutną minką spojrzał na blondyna, jakby na jego mordce miał odczytać jakąś odpowiedź. Co ten świat chce od Fabia?! Naprawdę ci najmilsi, zawsze muszą mieć najgorzej? Przeżył kilka ataków, sponiewieranie, a Mark zamierzał go jeszcze dobić? Mniejsza! Dojdzie do rozmowy, to pokaże kim tak każdy naprawdę jest.
Nieładnie. Nie dali doczepić się do pana kuriera! Mało tego! Dorobili jeszcze parę scenariuszy do samego ataku na niewinnego pracownika! A Fabio chciał tylko odrobiny ciepła! Tak, potrzebował Wilson'a, a ten najwyraźniej go odrzucił! Zapomniał już o tym?
- Żadne zamówienie! To prezent dla mnie! - zaświergotał radośnie, chcąc wyrwać się przez blond barierę. I jaki dowód tożsamości? Fabio zatrzymał się, wykonując pełny obrót jakby czegoś szukał.
- Nie, to nie on. Mark. To paczka do mnie, chcę ją odebrać. - zapiszczał, niemal już błagając! No jak tak można gnębić wampira! Za co? Za to, że się upił przez zjechaną psychikę? Kontynuował żale.
- Ale to ja jestem Fabio! Jaaa... proszę mi uwierzyć! Ta paczka pewnie ma polepszyć moje życie. - załkał żałośnie, chcąc iść do kuriera i zawiesić się na nim jak ozdóbka choinkowa! Ale gdzie tam! Blond bariera nie do przebicia. Marco z polecenia Marka zabierze pewnie biednego wampira z dala od drzwi. A co do dowodu tożsamości. Leżał on grzecznie w portfelu, a  portfel na komodzie w przedpokoju. I nieważne kto zabierze Fabia, ten będzie mu szlochał głośno, zasłaniając twarz dłońmi. Ileż się wycierpi tej nocy. Przynajmniej zaśnie i będzie spał jak dziecko, o!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Esmeralda Wto Maj 12, 2015 1:31 pm

Istny dom wariatów. Właśnie taka myśl nasunęła się młodemu chłopakowi, który przyszedł doręczyć paczkę. Taka praca, co zrobić. Czasem drzwi otwierała roznegliżowana panienka z ręcznikiem który zwykle opadał na ziemię. Często zdarzało mu się widzieć rozwydrzone dzieciaki, obronne psy, bądź stare babuleńki z denkami od słoika zamiast okularów. Dwóch wampirów, z czego jednego upitego, oraz blond agresywnego gogusia jeszcze nigdy. Sytuacja zdawała się być wręcz komiczna, ale kurier ani na chwilę nie stracił  czujności, zastanawiając się czy i kiedy dostanie gonga w ryj od blondyna za swoją przystojną twarz. Tak tak, Mark sprawiał wrażenie ciut zirytowanego, ale co się dziwić? Każdy ma swoje granice. Czy tego chce czy nie. Ponieważ nie chciał wdawać się w dalsze dyskusje, pan kurier postanowił okazać swą wspaniałomyślność i tym razem nieco odpuścić.
-Ehm… no dobrze. Jeśli ta paczuszka ma dla Pana tak wielkie znaczenie to nie mam innego wyboru. Proszę mi tu podpisać – odczekał aż Fabio zostanie dopuszczony do możliwości pokwitowania, po czym oddał mu paczkę – Jest jeszcze dołączony list który miałem przeczytać po doręczeniu. Gdzieś go tu mam… - zaczął grzebać po kieszeniach, by w końcu wyciągnąć różową puszystą kopertę – Ehm – kurier odchrząknął zabierając się do czytania na głos – „ Dziękuję za ten szalony weekend. Mam nadzieję że podoba Ci się mój wąż, bo jak wiesz ma on swoje… potrzeby. Zostawiłeś u mnie swą koszulę… zniknąłeś tak szybko, że nie miałem możliwości Ci jej zwrócić. W dowód że o Tobie pamiętam przyjmij proszę skromny prezent.  T” – kurier skończył czytać, a na jego twarzy zagościła ulga – Ma Pan niezwykłe szczęście, dziękuję i życzę miłego dnia. Jeśli z przesyłką będą jakieś problemy zostawie Panu swój…. Ehm… numer telefonu. Do widzenia Panie… Nessuno – kurier z uśmiechem wręczył Fabiowi białą karteczkę z numerem i żegnając się zwrócił kroki do windy. Zarówno Mark jak i Marco zostali zignorowani. W końcu przesyłka miała tylko jednego adresata.

Paczka znajduje się w rękach Fabianny. Kształt serca, przewiązany jest różową wstążką, która idealnie oddaje koloryt całego pudełka. Przesyłka wygląda na nienaruszoną. Nie budzi również podejrzeń dziwnymi dźwiękami czy temperaturą.



Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pią Maj 15, 2015 7:53 pm

Nie tylko wampir tracił już cierpliwość do tej całej porąbanej sytuacji. Kurier był bardziej upierdliwy, niż małe dziecko uporczywie płaczące o cukierka. Marco miał dzisiaj małą tolerancję na takich ludzi. Najchętniej sam odebrałby paczkę, a następnie poszedł na małe randez vous z wygodnym łóżkiem. Te nierealne marzenia~ Może gdyby nie pił tego pieprzonego alkoholu i Fabio byłby trzeźwy, odnosiłby się do nieznajomego miło. On i tak był opanowany. Mark chyba jeszcze bardziej nie miał ochoty dyskutować z kurierem. Cholernie upierdliwy człowiek. Miał pecha – trafił do nich o niewłaściwej porze. Może gdyby przyszedł następnego dnia, nie zostałby tak głodno przyjęty.
„Marco, zabierz go...”
Chwycił za rękę brata, chcąc pociągnąć go na górę, nie zważając na jego protesty, piski, płacze i lamenty. Czuł się jakby cofnęli się o kilka set lat i musiał właśnie zajmować się młodszym rodzeństwem, które nie rozumiało, że rodzice wyszli tylko na chwilę.
„... Proszę mi tu podpisać”
Wstrzymał się z jakże brutalnym zaprowadzeniem Fabia do sypialni. Poluźnił nieco uścisk, ale nie pozwolił, żeby ten mu się wyrwał. Pozwolił mu podpisać papierek – czy coś tam, co potrzebował kurier – jedną ręką musiał sobie jakoś poradzić. Chwila, paczka znalazła miała znaleźć się w rekach Landryny? Nie. Nie teraz, kiedy jego stan zostawiał wiele do doskonałego przykładu trzeźwości. Co jeśli w środku znajdowało się coś niebezpiecznego? Martwił się, że braciszek może to całkowicie zbagatelizować. Lepiej już teraz zareagować. I jeszcze ten list!
Fuck, ktoś jest nieźle pojebany.
Słowa przeczytane przez nieznajomego, sprawiły, że Marco zechciał szybkim ruchem przechwycić paczkę. Co to wszystko miało znaczyć?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Sob Maj 16, 2015 6:30 pm

Ojojoj, a się porobiło! Cała ta sytuacja stawała się ostro pokręcona i dość niebezpieczna… tylko nie wiadomo dla kogo bardziej: kuriera czy Fabia. Oczywiście Mark nie chciał rozmawiać z ukochanym teraz ze względu na jego stan upojenia alkoholowego. Blondas już sam nie wiedział, w co ma wierzyć! Fabio nie pokazywał mu ostatnio, że potrafi być wierny i umie spławić delikwenta, który chce wskoczyć mu do majtek. Jak na razie, to lepił się i kleił do wszystkich, którzy mają węża w spodniach. Za każdym razem, kiedy Fabio potrzebował „ciepła”, rzucał się na pierwszego lepszego mężczyznę, żeby go tylko zmacać albo zostać zmacanym. A Markowi naprawdę się to nie podobało. Nie w taki sposób wyobrażał sobie związki. A na pewno nie swój pierwszy w życiu związek… Otworzył się i zaufał ukochanemu, który tak podle uwodził innych mężczyzn.
Mark naprawdę coraz bardziej pragnął zacząć uderzać czołem o framugę, gdy Fabio zaczął piszczeć, że to prezent dla niego.
Mark znów stanął na drodze Fabia, gdy się ruszył, chcąc uwiesić się ponowie na kurierze. Na szczęście Marco chwycił delikatnie, acz stanowczo Fabia za rękę, ciągnąć go w stronę sypialni. Teraz blondyn mógł rozprawić się z tym parszywym kurierem. W dodatku w dupie miał, co myślał ów biedak!
- Podpisać? Panie, zaraz zaznaczysz twarzą wycieraczkę… - Mark nie zdążył wcielić swoją groźbę w życie, bo Marco pojawił się na horyzoncie z Fabiem, aby ten złożył seksowny podpiski pod swoim nazwiskiem. Mark tracił coraz bardziej cierpliwość i potrzebował komuś porządnie wjebać. Chyba zaraz pójdzie biegać, bo musiał się wyżyć fizycznie.
Zaraz zresztą został odczytany liści, który… zmienił niemalże całe życie Marka! Blondyn patrzył to na Fabia, to na kuriera, to na Marco. Jego twarz stała się istnym kalejdoskopem:  z niedowierzania, po przerażenie, wreszcie gniew, złość i aż dotarł do niego sens znaczeń słów. Twarz Marka stężała gniewem. Mięśnie się zacisnęły, podobnie jak dłonie człowieka. Pierdolnął zaciśniętą dłonią we framugę. Był to tak silny cios, że framuga nieco się rozleciała, a dłoń Marka pokryła się krwią, bowiem zdarł sobie skórę z kostek.
- Problem, to zaraz Ty będzie miał, jak Ci wpierdolę! – Krzyknął, kiedy Marco całkiem logicznie zabrał przesyłkę. Była bezpieczna… gorzej z kurierem. Kiedy ten zamierzał podać karteczkę ze swoim numerem telefonu i wyciągał już łapsko, Mark zamachnął się prawą, niepokaleczoną ręka na twarz kuriera. Czy cios się powiedzie? To się okaże! Trzymał się mocno na nogach, także gwałtowne cofnięcie mężczyzny, by uniknąć ciosu, czy też krok w bok nie powinno sprawić Markowi problemów z zachowaniem równowagi. Był w końcu komandosem i zbił komuś ryja nie raz!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Sob Maj 16, 2015 7:46 pm

Istny chaos! Aż sam Fabio zaczął się gubić Co i jak? Po co i Gdzie? Niedługo zaczną męczyć go mdłości, a wtedy ciekawie już tak nie będzie. Biedny wampirek. Nawet nie wiedział, jak bardzo zdenerwuje Marka. Ale może ten chociaż będzie łagodny? Ostatnio Fabia dopadają sami niegodziwcy. I jak tutaj normalnie żyć? Jeszcze ten kurier, ta paczka... W dodatku chcieli na siłę zabrać Fabia do łóżka aby poszedł spać! Owszem, pójdzie, ale pierw musiał podpisać o odbiór paczki. Gorzej jednak z liścikiem... Fabio doskonale wiedział o kogo chodzi i aż ciarki przeszły po jego smukłych plecach. Ten typ zna jego adres! Co jeśli będzie chciał się zemścić? Co gorsza, Mark mógł odebrać to jako prezent od kochanka, a przecież wampir żadnego nie miał! Znając życie, to nawet nie da dojść do słowa oraz wyjaśnienia. Bo po co? Lepiej się obrazić. Oby Marco nie potraktował tego źle i nie odtrącił brata. Nie miał nikogo prócz tej dwójki, którzy wiedzieli o całej sytuacji.
- Żadne szczęście. - odparł na słowa Kuriera, po czym musiał oddać się w dłonie braciaka. Zapewne ten nadal ciągnął go w stronę sypialni i oczywiście odebrał paczkę. Fabio nie omieszkał zabrać mu jej, wyrwać się i pospiesznie otworzyć przesyłkę. Jednak co było gorsze? Zawartość czy reakcja Marka? Włoch się dosłownie przeraził jego gniewu! Oby tylko Marco go teraz nie zostawił, toć wściekły Wilson jest nieobliczalny, a Fabio dość wystarczająco się nacierpiał. Co do samej paczki, z całą pewnością fioletowy zemdleje. Za dużo wrażeń, bólu, no i oczywiście upojenie alkoholowe. Mieszkanka powalająca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Esmeralda Nie Maj 17, 2015 12:37 am

Marco jako przykładny brat postanowił zająć się Fabiem. Nie pozwolimy przecież żeby nawalony wampir przykleił się niczym glonojad do ust niczego winnemu kuriera. Chcąc jednak odebrać przesyłkę, wampir poluźnił swój uścisk i pozwolił bratu na ten radosny gest. Fikuśny zawijas spoczywał na poleconym świstku, a paczka radośnie powędrowała do właściwego adresata. W tej całej historii był jednak element tragizmu. Niewierny kochanek, gdyż automatycznie taka łatka przylgnęła do naszego wampira. Twarz Marka wykrzywiła się w geście niezadowolenia i jeśli początkowo mężczyzna starał się zachować stoicki spokój… niestety cały plan szlag trafił po odczytaniu przez kuriera listu. Każdy ma jakieś uczucia. Nawet zaborczy i pieniądzonośny Mark.


Marco
– trzymałeś Fabia w ryzach pozwalając na to by wampir mógł odebrać swoją paczkę. Treść listu brzmi co najmniej niepokojąco, dlatego pierwszym Twoim ruchem była chęć przejęcia przesyłki. Udało Ci się ją nawet złapać, lecz Fabio mimo że nie do końca dysponowany ( a może właśnie dlatego) szamotał się jak nieujarzmiony dzikus próbując utrzymać swoją zdobyć. Nie udało się, wampir otworzył paczkę. Nie było wybuchu. Był za to zapach krwi i…spermy. Do Twoich uszu dobiegł dźwięk uderzania w futrynę, a następnie bijatyki. Cóż, do wyboru do koloru. Fabio i jego krwisty podarunek, albo Mark i jego chęć zabawy w złego glinę.

Mark – widziałeś jak frajer w niebieskim wdzianku szczerzy się do Twojego faceta, a co gorsza Twój własny osobisty facet na to pozwala. Ba. Ślini się jak dzieciak próbując prawie wejść na obcego cwaniaczka. Do tego doszedł list, jak nic będący korespondencją a’la rozwodową, która ma potwierdzić niewierność kochanka. Szalony weekend, brak koszuli i wąż nasuwają tylko jedno skojarzenie. Fabio miał już w rękach swoją paczuszkę, ale nie zdążył odebrać numeru. Tego było już za wiele. Straciłeś cierpliwość, dlatego postanowiłeś pokazać temu wymoczkowi kto tu rządzi. Wszak ostrzegałeś go, czyż nie? Jebnięcie w futrynę nawet nie zabolało. Złość która podsycała ogień w Twoich żyłach przeważyła, dlatego ból fizyczny był niczym wobec zawodu miłosnego. W krwawiącej dłoni zostało trochę drzazg, które w późniejszym czasie mogą okazać się cholernie uciążliwe poprzez fakt jak wiele zostało ich w ranie i jak różnych są rozmiarów (od typowych drzazg, do kilkucentymetrowych odłamków drewna). W ślepej furii nie przejmowałeś się teraz tym drobiazgiem. Zaatakowałeś frajera czując pod dłonią opór jego ciała. Kurier niemal stracił równowagę, a jego nos pokrył się krwią. Niedowierzanie. Właśnie to było widoczne w jego oczach.
- Ty popierdolony skurwielu! – wybełkotał trzymając się za nos który wciąż krwawił. Początkowo wyglądał jakby za chwilę miał się rozpłakać i uciec i prawdopodobnie to zmyliło naszego komandosa. Kurier zamachnął się i wymierzył Markowi cios bliźniaczo podobny do tego który blondyn sam zadał. Widząc jak Mark upada na futrynę, kurier czując adrenalinę wziął nogi za pas i znacząc podłogę krwią zaczął klasycznie spierdalać ( rzecz jasna schodami, gdyż winda jak na złość była na innym piętrze).
Mark, kurier oddał Ci cios. Miałeś za mało miejsca, byłeś zbyt wkurwiony żeby czas Twojej reakcji pozwolił na uskoczenie. Czujesz tępy ból, a z nosa leci krew. Zostałeś popchnięty na framugę, która przytrzymała Cię przed upadkiem. Kurier spierdala. Ze złamanym nosem czy nie, możesz próbować gonić frajera nim zapakuje się swój samochodzik i ucieknie.

Dlaczego dostałeś w nos:
Jesteś komandosem, to prawda lecz nie zaglądałeś w dowód kurierowi. Nie masz pojęcia kim jest po pracy oraz jakie są jego dokładne umiejętności. Pobudzony adrenaliną i złością nie czułeś bólu w trakcie rozwalenia dłoni o framugę. To samo mogę powiedzieć o Twoim potencjalnym przeciwniku. Obok stał Marco wraz z Fabiem, oraz znajdowała się framuga – stąd również brak możliwości uskoku przed ruchem, który de facto był dla Ciebie zaskoczeniem (myślałeś że facet rozpłacze się i ucieknie, bo do ostatniej chwili tak właśnie wyglądał).

Fabio – Sytuacja nie jest zbyt korzystna, gdyż właśnie miłość Twojego życia się wkurwiła. Markowi nie spodobało się jak migdalisz się do obcego faceta, a czarę goryczy przelał nieszczęsny liścik o bardzo dwuznacznym charakterze. Nie wspominałeś przecież Markowi o popieprzeńcu z lasu, któremu mówiąc krótko ukradłeś węża. Nie było więc szalonego seksu w lesie. Zabrakło romantycznej kolacji i wspólnego liczenia gwiazd. Była natomiast kąpiel z pijawkami, nieszczęsny wąż w klatce i popapraniec o dziwnych mocach. Ten sam popapraniec, który odnalazł Twój adres, a w ręku trzymasz od niego przesyłkę. Przez nagłe zaskoczenie i lekkie upojenie nie rejestrowałeś tego co się dzieje wokół. Nie zwróciłeś początkowo uwagi na Marka. Krzyczy to krzyczy. Z pewnością czeka Was rozmowa, ale jeszcze nie teraz. Marco próbował odebrać Ci paczkę, ale Fabianna zwarta i gotowa nie pozwoliła na odebranie przesyłki która ma zmienić życie.
Po otwarciu paczki do Twoich nozdrzy doszedł zapach krwi i… spermy. W pudełku znajdowały się bowiem czekoladki. Nie zwykłe i bynajmniej nie zrobione z czekolady. W eleganckich papilotkach znajdowały się krwawe elementy wyrwane z ciał niegdyś żywych organizmów. Tak właśnie z pudełka patrzyło na Ciebie węże oczko, było też pocięte serce, kawałki genitaliów i coś co przypominało maleńki płód. Wszystko to polane lukrem w postaci śmierdzącej męskiej spermy. Bon apetit.

informacja:
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pon Maj 18, 2015 6:36 pm

Udało mu się odebrać paczkę. Zwycięstwo! Nie mógł się długo radować, gdyż przesyłka szybko została mu odebrana. Zgromił Fabia wzrokiem. Czemu jego brat musiał być taki upierdliwy? Uważał, że Fabio zbyt entuzjastycznie podchodzi do paczki od nieznajomego. Przecież to mogło być coś niebezpiecznego! Nie zdążył w porę zareagować, przez co wampir miał okazję otworzyć paczkę. Marco czując smród wydobywający się z środka, zatkał sobie nos. Kto wysyła coś takiego, do jasnej cholery? Pewnie tamten gościu miał nieźle nawalone sianem we łbie skoro przesyłał coś takiego.
Kompletnie nie interesował się tym, co działo się z Markiem i nieszczęsnym kurierem. On także był wkurzony przez tą całą sytuację, ale nie rzucał się na nieszczęsnego człowieka, który tylko wypełniał swoją pracę. Chociaż... mogłoby do tego dojść, gdyby jeszcze parę minut dłużej z nim rozmawiał. Kochanek braciszka chyba sobie poradzi? Blondyn na pewno nie miał w planach mu pomagać. Jego grafik aktualnie przewidywał inną rozrywkę. Musiał jakoś odebrać paczkę, co nie powinno być tak ciężkie, zważając na stan Fabianny.
Nie czekał długo, przecież mogło dość do czegoś jeszcze gorszego, zechciał odebrać paczkę, po prostu ją znowu zabierając. Jeśli to się nie uda postąpi inaczej. Użyje mocy, żeby zamrozić pudełko! I tak to zrobi, jeśli dostanie pakunek w swoje ręce. Wolał nawet dłużej nie przyglądać się temu co znajdowało się w środku.
Ohyda.
Jak można coś takiego zrobić? Jeśli ten facet się tutaj pokaże, Marco własnymi dłońmi zajebie go za to, że ośmielił się tknąć jego ukochanego, milutkiego braciszka. I na dodatek przesyłał takie obleśne rzeczy.
Szlag by to...
Musi pogadać z Fabiem. Najwyraźniej zbyt wiele go ominęło. Kiedyś sądził, że Fabianna potrafi zadbać chociaż o siebie! Teraz coraz bardziej w to wątpił. Rety, oni mieli prawie po pięćset lat, a zachowywali się jak jacyś gówniarze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Nie Maj 24, 2015 8:13 am

Należy nadmienić, że już ciekawie nie było. Cała ta sytuacja była nad wyraz niemożliwa i każdemu z mężczyzn udzielały się nerwy. Nie tylko Fabio był biedny. Nawet Mark był wściekły i biedny. Naprawdę poczuł się odrzucony i, co gorsza, zdradzony przez swego ukochanego. Przecież nie pierwszy raz Fabio kładł swoje dłonie na jakimś mężczyźnie. Nic zatem dziwnego, że wreszcie otrzymał od jednego z nich podziękowania za jakże upojny weekend! I to pewnie jakiś weekend, w który Mark pracował, a Fabio ubzdurał sobie, że człowiek zdążył się nim już znudzić z tysiąc razy.
Blondyn nie rejestrował już tego, co działo się z Fabiem i jego bratem, skoro dostali już to, co chcieli. Naprawdę nie mógł znieść tego widoku, że jego facet mizdrzy się do jakiegoś obcego! Nawet nie wiedział, jak kurier ma na imię, a rzucał mu się na szyję!
Uderzenie w futrynę jedynie wzmocniło jego gniew. W pierwszej chwili nie poczuł tego bólu, a drzazgami w ogóle się nie przejmował. Nie pierwsze i nie ostatnie w jego życiu, od tego przecież nikt nie umarł. Wyjmie je sobie później albo poprosi o to Marco. Na pewno miał sprawniejsze i zwinniejsze ręce jako wampir. Nie zamierzał prosić Fabia. Lepiej, żeby ten już wrócił do swojego nowego kochanka i namiętnie podziękował za jakże jednoznaczny liścik.
Pierwszym odruchem Marka było przywalanie w nos kurierowi! Cios się powiódł, a jakże. Fabio i Marco siedzieli już sobie pewnie wygodnie w salonie albo sypialni, a Markiem wciąż targał gniew, oburzenie i chęć zamordowania kuriera. Miał ochotę go posiatkować, wręcz wyobrażał sobie jak to robi. I w tym właśnie momencie sam otrzymał cios w nos! Złamany? Trudno! Ciepła posoka pociekła z pulsującego nosa. Mark wyszedł z mieszkania i gonił skurwiela aż do schodów. Ten pościg sprawił, że poczuł się nieco… lepiej. Z krwawiącym nosem, który go bolał, podobnie jak głowa, z ubrudzoną od krwi koszulą oraz dłonią w drzazgach wrócił do apartamentu Fabia. Chciał jedynie sprawić, jak Marcowi poszło zajęcie się Fabiem i zamierzał wrócić do siebie. Do domu nad plażą.
Pokonany wszedł do pomieszczenia, gdzie Marco i Fabio wyemigrowali. Nie spojrzał nawet na nieszczęsne pudełko. Przecież to brat Fabia miał się tym zająć, prawda?
- Wszystko w porządku? – Zapytał, wciągając mocno krew do nosa. Dłonią przejechał po czubku nosa, ścierając wciąż napływającą krew. Zrobiło mu się trochę słabo, ale to nic. Zerknął na Fabia i wreszcie na pudełko, od którego zdecydowanie jebało… coś. Nawet jego ludzkie nozdrza potrafiły to wyczuć!
- Będę się zbierał, Marco. Mam nadzieję, że zaopiekujesz się Fabiem, bo jak widać ciągle pakuje się w różne… przygody. – Stwierdził obojętnie Mark. Mimo wszystko wolał i chciał, żeby ktoś czuwał nad Fabiem. Skoro Mark się do tego nie nadawał i nie wystarczał Fabiowi, to powinien to zrobić jego starszy brat lub nowy kochanek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pon Maj 25, 2015 4:51 pm

Ależ się porobiło! Fabio dostawał już kręćka przez kuriera, przez Marków i tą feralną przesyłkę! Już go łapki świerzbiły żeby dobrać się do jej środka, zbadać i stwierdzić czy należy się bać albo cieszyć. Chociaż cieszyć. Niby czemu? Przecież nie dostał jej od swojego Mareczka Cukiereczka tylko od jakiegoś Pana T! Jednakże... wąż... Tak, powinien się domyślić i domyślał! Mark oczywiście wymieszał z błotem swojego wampirka, nie poczekawszy nawet na jego wyjaśnienia! Ani nawet nie skomentował tego, co było w paczce. Nie było to normalne! Fabio upuścił prezent krzycząc jakby co najmniej zobaczył ducha! To była czysta groźba, a liścik przepełniony ironią! Mark nadal tego nie widział? Zawartość rozsypała się pewnie na podłogę, tak samo jak i Fioletowy. Upadł na pośladki, tłukąc je sobie boleśnie. Otrzeźwiał od razu...
- Marco, zabierz to... - z trudem wypowiadał słowa! Przeraził się nie na żarty! W dodatku czemu wyczuł krew? Mark dostał w twarz?! Fabio bez namysłu pozbierał się z podłogi. Z trudem, ale jednak! Podszedł do Marka, nie mając bladego pojęcia jak bardzo blondyn się wściekł. Ale ta krew na twarzy...
- Mark Ty krwawisz! Trzeba przyłożyć lodu! Pochyl głowę, aby krew nie ściekała Ci  do gardła. Usiądź najlepiej! - posłucha swojego wroga numer jeden? Jakby co, weźmie za rękę Wilsona, chcąc zaprowadzić go do salonu i tam usadowić. Może i był pijany, lecz będzie zdolny do pomocy. Nawet jeśli będzie musiał użyć mocy! I jak Mark siedzi na kanapie, to Fab dorwie się do pudełka z chusteczkami (leżały nieopodal kanapy bo przecież płakał jak blondyna nie było) i zacznie tamować krew! Oczywiście nie porzucił myśli o pudełku z niespodzianką. Liczył, że Marco już załatwił z nią sprawę. A dla urozmaicenia większego... z pod grzejnika wypełznął wąż! Szarawy, długaśny gad pełznący w stronę swojego pana Fabia. Ocalony z łap psychola! Rozwidlony języczek pojawiał się i znikał z pyszczka zwierzaczka. Calamity pełną paszczą!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pią Maj 29, 2015 11:34 pm

Cholera jasna, niech on tylko dopadnie w swoje ręce tego typa, który przysłał paczkę. Niedobrze się robi, już przy samym słuchaniu tego listu, a co dopiero po otworzeniu paczki. Wyczuł krew Marka, jednak nie przejął się nim tak jak Fabio. Nie widział sensu w biciu kuriera, skoro typ wykonywał tylko swoją pracę. Co prawda, był okropnie upierdliwy, ale tak do końca nie można go winić. No, ale skończyło się na tym, że tamten zwiał, kiedy kochanek braciszka dał mu ku temu delikatne powody. Teraz przyszło mu się zmierzyć z innym zagrożeniem. Miał na głowie pijanego Fabia, obrażonego na fioletowego Marka i dziwną przesyłkę. Z tym ostatnim sobie poradzi, chociaż przez zapach treść żołądka podchodziła mu do gardła. Zakrył dłonią usta, chcąc powstrzymać nieprzyjemny odruch. W tym momencie żałował, że wampirze zmysły są tak wyostrzone.
"Marco, zabierz to..."
Zawijam kiecę i lecę.
Czemu? Czemu ta robota musiała spaść na niego? Ach, no tak, właściciel apartamentu właśnie zamartwiał się człowiekiem, który chyba miał już dość całego dnia. Nie tylko on. Marco najchętniej zapomniałby o cały zdarzeniu, ale przerażający smród nie ułatwiał mu tego. Uznaję, że po ciężkich trudach udało mu się zamrozić paczkę. Błagam, ich nosy wystarczająco dużo wycierpiały, a tym bardziej nos Marka. Koniec tych tortur. Chwycił karton i udał się z nim do kuchni, gdzie otworzył okno i prostu pozbył się ten "niespodzianki". A jak? Proste, wyjebał to z wielką satysfakcją. Następnie poszedł tam, gdzie znajdowali się Fabio i Mark.
- Nigdzie nie pójdziesz. Też jesteś odpowiedzialny za Fabia - rzucił w stronę Wilsona. Chyba nie myślał, że będzie mógł teraz od tak sobie iść? Dla wampira nie bardzo liczył się teraz stan człowieka. Bardziej martwił się o swojego brata, który pewnie padnie w rozpacz, kiedy jego ukochany nagle zwieje.
Zauważył jak coś pełznie po podłodze. Co to jest? Wąż.
- O ja pierdolę - wymsknęło mu się.
Poczuł dresz na plecach. Zaraz... ten gad zmierzał do jego braciszka. Nie sądził, że Landryna hoduje węże.
- Ja, pójdę do łazienki - nim zdążył dokończyć zdanie, już zwiał z pokoju, udając się do wcześniej wspomnianego miejsca. Zamknął się na klucz, obawiając się, że gad podąży za nim. Odkręcił kran z zimną wodą. Ochlapał twarz wodą, czekając na jakieś oświecenie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pon Cze 01, 2015 9:16 am

Oczywiście, bo akurat Markowie zawinili w tym najbardziej. Czy ich winą było to, że Fabio szlajał się w weekendy po jakichś dziwnych miejscach z nieznajomymi wampirami? Czy ich winą było to, że Fabio kleił się dosłownie do każdego, kto miał penisa między nogami? Powinien zacząć racjonalnie myśleć i widzieć w tym także swoje błędy, a nie tylko zwalać winę na wszystkich dookoła (w tym na swojego brata, który, jakby nie patrzeć, chciał jedynie pomóc) albo na przesyłkę! Ciężko powiedzieć, żeby winnym było martwe pudełeczko albo wąż, który miał w środku swe legowisko.
Mark z zakrwawionym nosem, który najpewniej był nieprzyjemnie i boleśnie złamany, zerknął na Fabia. Wampir właśnie wyczuł jego krew i Mark automatycznie cofnął się o krok, jakby w obawie, że pijany Fabio zaraz rzuci się i na niego. Ale o czym on myślał! Nie był przecież słodkim i pedałkowatym, blondwłosym nieznajomym jak kuriera, więc dlaczego Fabio miałby się rzucać na swojego nieatrakcyjnego kochanka? Właśnie… kochanek. Chyba już więcej ich nie łączyło oprócz łóżka. Fabio nie kochał Marka, a nawet jeśli kochał, to nie był gotów na związek z wyrzeczeniami, by nie wchodzić innym do łózka, nie dać się macać i pokazać innym mężczyznom, gdzie raki zimują.
- Naprawdę? Nie poczułem, żebym krwawił, Fabio… - Odpowiedział mu grzecznie, bez cienia złośliwości czy gniewu, jaki w nim buchał. Aczkolwiek jego głos był obojętny. – Daj spokój, Fabio. To tylko cholerny nos. – W dodatku zaczynało mu się kręcić w głowie od tego smrodu z przesyłki. Aż zebrało mu się na wymioty, a że jako człowiek ma słaby żołądek na takie zapachowe ekscesy… nie był tak dzielny jak Marco i zrobił piękny chawcik na posadzce! Zarzygał sobie jeszcze koszulinę, ale jakoś dotrze do domu.
- Odpowiedzialny? To mój facet, a nie dziecko. Mógł się pchać na weekendy do nieznajomych, starych zboczeńców. Mógł się nie przymilać do kuriera. Mógł, do kurwy nędzy, nie pieścić się z jebał to łowcą. – Mówił naprawdę bardzo spokojnie, choć czasem w jego wypowiedź wdarło się jakieś przekleństwo. A po podłodze zapieprzał już dorodny wąż.
- Cóż, nie będę Ci Fabio przeszkadzał. Widzę, że oprócz namiętnego listu dostałeś jeszcze całkiem uroczy prezent. – Mark przetarł ręką zarzygane usta. Skoro Marco zajął łazienkę, Mark nie miał jak się przemyć. Będzie musiał tak udać się do domu! Przynajmniej Marco pootwierał okna, dzięki czemu w mieszkaniu nieco się przewietrzy!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Wto Cze 02, 2015 9:58 am

POPRAWKA! Wąż nie przybył pocztą. On już był tutaj wcześniej, paczka zawierała pseudo czekoladki. Fabio uratował NIEDORODNEGO gada, tylko małego stworka o sporej ilości blizn jakie zdążył nazbierać u poprzedniego sadystycznego właściciela. ALE TO PRZECIEŻ NIE JEST WAŻNE! Najlepiej od razu wymieszać z błotem Fabia, nie porozmawiać z nim kiedy będzie trzeźwy tylko od razu jebnąć fochem jak rodowita panienka. I to miało być rozwiązanie? A proszę bardzo! Poza tym POWINIEN wziąć odpowiedzialność! Pierw w samochodzie wykorzystał dla ZABAWY Fabia, nie wiedząc iż może przerodzić się w coś większego, a teraz zostawi? Mimo że był PIERWSZĄ MIŁOŚCIĄ dla wampira? No jasne! Zgrywać ofochanego księcia i mieć gdzieś drugą połówkę. A może właśnie nie zależało wcale ludzkiej istocie na wampirze, skoro od razu go przekreślił? Kiedy ostatni raz rozmawiali na poważnie? Ano właśnie. Spory czas temu.
Marco podjął się zadania! Tylko na niego mógł liczyć, bo Wilson najwyraźniej oszalał! Czemuż myślał, że Fab chce się na niego rzucić? Przecież tak skrupulatnie odmawiał w sypialni. A teraz nawet podejrzewa go o zagrożenie dla jego życia? To było chore! Gdyby Fabio się o takich myślał dowiedział...
- Nie tylko! Możesz mieć złamany, a jeśli źle się zrośnie, narobi Ci mnóstwo kłopotów! - no nie dowierzał w całą sytuację. W dodatku Mark zabrudził jego podłogę. Żołnierz nieodporny na takie widoki? Aż dziwne. W każdym razie MARK TO POSPRZĄTA i dopiero może sobie wyjść~ bo to było dosłownie jak płaski w twarz. Lecz wampir oczywiście nie wypomni, dla niego liczył się ten uderzony nos i sprawne nastawienie go. Przecież nie chciał wyrządzić mu krzywdy. Jednak... kolejne słowa do Marca już całkowicie załamały biednego Włocha. Z ogromnym bólem spojrzał na blondyna. Co to miało być? Może jeszcze uzna, że porwanie z ulicy było upozorowane? A liścik przybył od kochanka? Wolne żarty. Pudełko pełne krwi, obrzydlistw miało równać się romantycznością? Za kogo w ogóle fioletowego płaczka ma? Cała rozpacz już aż wylewała się z wampira, który miał dość całego wieczora. Być NIKIM dla kogoś bliskiego. Takie Trudne Sprawy!
Fab zabrał szybko gada pełznącego ku jego osobie. On tylko jakoś trzymał się blisko wampira, okazując wdzięczność za ocalenie życia. I z płaczem skierował się do wyjścia, minąwszy przy tym zszokowanego Lorezno jaki nie zdążył nawet wejść do mieszkania. Stał tak ze zdziwioną miną, patrząc za kuzynem. Aż w końcu znikł z jego pola widzenia. I czemu Fabio miał na sobie tylko spodnie dresowe?
W dodatku Marco uciekł do łazienki. No tak, bał się węży.

zt Fabio i wąż
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pią Cze 05, 2015 5:29 pm

"Odpowiedzialny? To mój facet, a nie dziecko. Mógł się pchać na weekendy do nieznajomych, starych zboczeńców. Mógł się nie przymilać do kuriera. Mógł, do kurwy nędzy, nie pieścić się z jebał to łowcą."
No, Fabio nie chwalił się swoimi wyczynami. Nie sądził, że jego ukochany braciszek ma także parcie na łowców. Było gorzej, niż przypuszczał. Westchnął, zastanawiając się co powiedzieć. Nie do końca zgadzał się z Markiem. Chwila, on się z nim w ogóle nie zgadzał, jednak nie miał już sił, aby się z nim kłócić. Lecz nie da obrażać młodszego. Nawet jeśli ten robi głupio. Z nim porozmawia, kiedy wytrzeźwieje. W końcu ktoś musi się dowiedzieć o co chodzi i przywrócić Fabia do normalnego stanu, bo ten wyglądał jakby miał się rozlecieć lada moment.
- Właśnie, f a c e t e m - wycedził. - Powinieneś z nim porozmawiać, a nie naskakiwać - warknął.
Nie mógł powiedzieć, że fioletowy w ogóle nie kleił się do kuriera. W takiej sytuacji nie należy rzucać fochami na prawo i lewo. Czuł się winny, że Fabio się upił. Gdyby nie proponował alkoholu, to na pewno nic by takiego się nie zdarzyło, a wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej, może nawet lepiej. Jego wizyta nie zdziała nic dobrego. Chciał się tylko przywitać z bratem, a wyszło z tego jedne, wielkie bagno, z którego teraz ciężko się wydostać.
Pozwolił wodzie przez chwilę lecieć swobodnie. Chciał wrócić do Fabia, ale z drugiej strony bał się wyjść z łazienki. Przytrzymał się umywalki, patrząc na wodę. Musiał się na czymś skupić, aby nie myśleć o tym, że jego ukochany braciszek przygarnął gada i na dodatek to ukrył! Sam się dziwił, że wcześniej nie wyczuł woni cholernego zwierzęcia. W końcu zakręcił kurek.
Coś jest nie tak. Ktoś przyszedł.
Nie był całkowicie pewny, ale wydawało mu się, że kogoś wyczuł i to znajomego. Chyba zaczęło mu się już całkowicie mieszać przez te wrażenia. Za dużo ich jak na jeden dzień. Wyszedł z łazienki chwiejnym krokiem. Widząc kuzyna, o mało się nie przewrócił o własne nogi. Zatrzymał się, przyglądając przybyszowi. Jeszcze jego tutaj brakowało. Pięknie. Ktoś jeszcze? Znajdzie się miejsce dla całej rodzinki, a co. Zamiast przywitać się z Lorenzem, szukał wzrokiem Fabia. Czemu go nie było? Wyszedł?
...
Marco rzucił się do biegu, jakby zaczęło gonić go wielkie monstrum. Właśnie takim potworem była świadomość, że brat postanowił opuścić apartament i zrobić sobie wycieczkę. Musi jak najszybciej go znaleźć. Nie ma czasu na czekanie i obmyślanie planu. Kuzonkowi też nic nie powie. Im mniej będzie wiedział, tym lepiej będzie mu się spało. Podejrzewał, że Fabio nic mu nie mówił, więc sam musiał się wszystkiego dowiedzieć.

z.t + Mark
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Nie Mar 15, 2020 10:40 pm

Miałeś już tu nie wracać.
Porzucić i zapomnieć.

Jednak powrócił. Po długiej nieobecności zdecydował opuścić mroźne krainy Skandynawii i z powrotem osiedlić się w starej i dobrze znanej Japonii - Na pewno będą na mnie wściekli. - chichotał pod nosem sam do siebie, zamknąwszy z trudem ostatnią walizkę. Starał się nie zaprzątać swojej fioletowej głowy zmartwieniami, był zbyt uszczęśliwiony że z powrotem ujrzy znajome twarze i wymusi na nich wybaczenie za opuszczenie.
Bo jak mogą się na Ciebie gniewać?
Uśmiechnął się półgębkiem i z głośnym westchnieniem nieskrywanej tęsknoty rozejrzał się po swoim przytulnym mieszkanku. Już nie ujrzy drewnianych ścian, miękkich mebli i kamiennego kominku dającego kojące ciepło. Było pięknie, ale już dość.

Tylko jak wrócić do dawnego życia?
Minęło już kilka dni od momentu powrotu. Fabio zamieszkał w starym mieszkaniu ulokowanym w Centrum. Nie chciał jeszcze wracać do domu i nie zamierzał też informować w tej chwili Joffrey'a o powrocie. Przypuszczał, że to właśnie On będzie najbardziej zdruzgotany nagłym zniknięciem.
Co się dziwić? Fabio nie zostawił po sobie żadnego listu z wyjaśnieniami.
Po prostu rozpuścił się jak piana w morzu.
Nim zacznie swoją drogę usianą przeprosinami, musiał porozmawiać z kimś najbliższym. Zdecydował się na brata. Starszy i zawsze szczery do bólu Marco na pewno znajdzie rozwiązanie dla swojego rozwiązłego i niezbyt odpowiedzialnego braciszka - Myślisz, że powinienem napisać do brata? - machnął telefonem w stronę mężczyzny siedzącego na kanapie - jego twarz nie wyrażała niczego poza otumanieniem. Po grubym, owłosionym karku spływała stróżka krwi, o czym świadczyło że był ofiarą ugryzienia przez Nessuno.
Nie otrzymawszy jednak żadnej odpowiedzi, Fabio wzruszył ramionami i powrócił do przeglądania kontaktów. Nogi narzucił na oparcie fotela, a głowę spuścił lekko ku dołowi pozwalając aby zasłona fioletowych włosów swobodnie spłynęła na podłogę - On się rzadko na mnie gniewa. - pewny siebie Włoch szybko napisał wiadomość. Marco odczytał ją szybko i z oczekiwaniami Fabia odpisał szybko - Zaraz tu będzie... Chcesz poczekać czy mam zamknąć Cię w szafie? - skierował fiołkowe paczałki na sylwetkę ofiary, która machinalnie skinęła głową. Wciąż jeszcze czuł delikatny zapach feromonów nocnego stworka.
Mógł zostać profesjonalnym dostawcą pizzy, a nie flirciarzem który skuszony nienaturalną urodą wampira zgodził się na wejście do jego leża w ramach napiwku.
Tak czy inaczej Nessuno nie uczynił nic, co mogłoby zatuszować jego małą zbrodnie przeciwko własnemu sumieniu. Niech starszy brat widzi że z jego młodszym braciszkiem jest podejrzanie wszystko w porządku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Nie Mar 29, 2020 3:26 pm

Historia lubi się powtarzać.
Minęło tyle lat, a uczucie do pierwszej miłości nigdy nie zgasło. Po paru pięknych latach mieszkania z Shiną pod jednym dachem w małym raju musiał wyjawić niesamowicie trudną do zniesienia prawdę. Tylko profesjonalizm lekarza Serc sprawił, że nie wyrzekli się całkowicie swoich wzajemnych relacji. Xin z początku miał zamiar odejść bez słowa z życia Błękitnowłosego, lecz Motylek nie zasługiwał na tak okrutne traktowanie. Pewnego wieczoru chwycił osobistego Psychiatrę za rączki i poprosił o kilka minut na poważną rozmowę. Owszem, dla Niego znalazł pracę, dbał o dobrą kondycję fizyczną i psychiczną swoją i Partnera, starał się pocieszać i rozweselać, ale nie mógł dłużej oszukiwać, że jest tą najlepszą miłością. Opowiedział, iż próbował zdusić uczucie, jakim darzył Landrynkę, nie mniej nic z tego nie wyszło. Darował sobie szczegóły, aby nie rozdzierać serca młodego Watabe. I tak to uczynił, nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Wilk obiecał, że odejdzie z jego życia, jeśli tego sobie zażyczy, jednak cenił jego osobę i nie chciałby z własnej woli zrywać całkowicie relacji.
Od tamtej chwili minęło piętnaście lat. Coraz rzadziej odzywał się do Shiny, nawet telefonicznie. Wynajął małe mieszkanie na przedmieściu, by mieć blisko las, w którym często wyżywał się na tamtejszych stworzeniach. Zdarzało się, że ucierpieli także ludzie. Niemal codziennie biegł w stronę domu, który należał do rodziny Nessuno, lecz w pewnym momencie było tam tak pełno ochrony w postaci innych wampirów, że rezygnował z wizyt. Kiedy sprawa z uprowadzeniem syna Joffreya i Fabio ucichła, znów z daleka obserwował życie swej pierwszej miłości. Raz pod postacią wielkiego wilka w ciemnej nocy, raz w ludzkiej skórze. I tak czy siak malinowymi ślepiami obejmował dobytek i całe dobrodziejstwo Włocha, którego dziatki wyrosły już na nastolatków. To wszystko, co działo się za ogrodzeniem w ustronnym miejscu, mogło należeć do Xina i Fabio, gdyby byli ze sobą razem.
Zmęczony psychicznie Amiko wreszcie zrezygnował z podglądania cudzego życia. Swoją egzystencję nie wyprowadził na wyżyny możliwości, w dodatku unikał też spotkań z osobami, które miały jakiś związek z Fabio, w tym z Ivano, do którego przybywał jedynie będąc wzywanym. Znów pracował jako kurier i trwał z dnia na dzień dla samej idei życia, nawet będącego pozbawionego wszystkiego, co wartościowe. Wyrosły wampir pracował dla firmy kurierskiej obsługującej samych krwiopijców, toteż nie musiał specjalnie chować swoich uszu czy puszystego ogona, co i tak dla wielu odbiorców czy nadawców przesyłek było dziwnym widokiem. Był dobry do zadań specjalnych - do przekazywania paczek wielogabarytowych, w tym gotowych mebli, sprzętów AGD, RTV i tym podobne. I tylko w tym. Nie zawierał znajomości, mówił tylko to co trzeba do dokonania przesyłki. Unikał odpowiadania na pytania wymownym milczeniem lub nawet warkotem. Cóż, przynajmniej znalazł jakieś zajęcie dla siebie.
Dzisiaj miał podły humor, toteż z rana musiał rozszarpać na strzępy jakąkolwiek istotę, jaka wpadła mu w łapy. Ledwo co oblizał się z krwistej uczty, gdy dostał wiadomość, iż ma iść na zastępstwo. Ktoś pochorował się i dopiero na ostatnią chwilę zgłosił to centrali. Wilkołak aż ryknął do słuchawki, że dopiero co wrócił z dyżuru trwającego osiemdziesiąt pięć godzin, jedynie coś zjadł a już miał iść do roboty. Nie było jednak nikogo innego, ponadto dostał ostrzeżenie, że jeszcze raz odezwie się Amiko takim tonem to nie dość, że straci pracę, ale i postara się o wizytę w Golgocie dla niego. Zniesmaczony pogróżkami odparł, iż ostatni raz idzie mu na rękę i ruszył z wyra pokrytego grubszą warstwą sierści do pracy.
Wreszcie dopchał się przez korki do centrum miasta. Miał dostarczyć lodówkę przystosowaną do przechowywania worków krwi, lecz jakiś cieć źle nadrukował numer ulicy wraz z nazwą i trafił tutaj. Przyglądał się raz jeszcze zgłoszeniu, zdenerwowany, bo wyraźnie coś nie zgadzało się. Jeszcze nigdy firma, w której pracuje, nie obsługiwała tego rejonu, a wiedział o tym doskonale, pracował już któryś rok z rzędu. W każdym razie już nawet strażnik, który pilnował tutejsze apartamenty sceptycznie podchodził do zamówienia przekazywanego przez kuriera.
-Cholera, widzisz, że nie kłamię... -wściekły Wilkołak pokazał po raz n-ty dane adresowe ochroniarzowi- nie utrudniaj roboty.
Po sprzeczce udało się wynegocjować próbę dostarczenia przesyłki po uprzednim wykonaniu telefonu do właściciela apartamentu. Stąd oczekiwanie Fabio na brata przerwał dźwięk telefonu. Jeśli odebrał połączenie, po drugiej strony dało się słyszeć zdezorientowany, nieco poddenerwowany głos strażnika.
-Dobry wieczór. Najmocniej przepraszam za zakłócanie spokoju, ale czy ktoś u Państwa zamawiał przesyłkę wielogabarytową? Po raz pierwszy widzę tego kuriera, dlatego pozwoliłem sobie na telefon do Pana.
W tle nie było niczego słychać, a Amiko stanął tak, aby nie widziała go kamera przy bramie. Nie wiedzieć czemu irytowały go takie szczegółowe procedury. Może dlatego, że był zwyczajnie wkurzony, a miał jeszcze mnóstwo przesyłek do rozesłania? Może dlatego, że miał ochotę zwyczajnie rozszarpać tego typa za utrudnianie zadania? Jedno było pewne - trzeba było w miarę szybko znaleźć rozwiązanie - wpuścić lub nie wpuścić nieznanego kuriera.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pią Kwi 03, 2020 7:02 pm

Czyżby Marco pierw musiał wyprodukować środek transportu, aby dotrzeć do brata?
Zerknął zniecierpliwiony na zegarek stojący na szafce pod ścianą. Lada moment i minie kilkanaście minut od wysłania ostatniego sms'a. Ile można czekać? No ile? Fabio owinął palcami końcówkę włosów, zerkając co chwila na siedzącego dostawcę pizzy – Niedługo powinien dojść do siebie. – stwierdził ponuro w myślach. Mógłby go wykorzystać dosłownie do wszystkiego, począwszy od kolejnego ugryzienia po dobranie się do spodni.
Nie. Nie w tej chwili. Nie miał ochoty.
Aż do tego feralnego dnia dla zmylonego kuriera nieprawidłowym adresem. Skąd mógł Nessuno wiedzieć, że Los zgotował dla niego tak niespodziewane spotkanie? I bynajmniej nie chodziło tutaj o przyjaciela z dzieciństwa czy dziecko. Ciszę przerwał nagły dźwięk telefonu, który natychmiast został odebrany.
Przesyłka? Wielka? Nie powinien się godzić, ale nudę musiał jakoś zabić. Poprawił się w fotelu, siadając już normalnie.
- W porządku. Proszę go wpuścić. – oczywiście, że nie powinien tak postępować. Bez emocji spojrzał na rozlazłego człowieka rozłożonego na kanapie – Niestety będziesz musiał poczekać. – poklepał biedaka po czole, a następnie złożył na jego policzku mokrego buziaka.
W tym samym czasie portier odłożył słuchawkę i raz jeszcze spojrzał na zdenerwowanego kuriera. Rosła sylwetka mężczyzny przytłaczała go i pod przymusem przepuścił go przez próg – Winda powinna zmieścić paczkę. – dorzucił niechętnie, zmusiwszy się też do fałszywego uśmiechu.
Byleby ten nieludzki kurier jak najszybciej wykonał swoją pracę.
Pieprzone wampiry.

Rozległ się dzwonek do drzwi. Fabio od razu pobiegł aby przez wizjoner sprawdzić kto to – Nie wierzę. – aż serce zabiło mocniej. Złożył obydwie piąstki na klatce piersiowej, nie mogąc uwierzyć własnym oczom oraz nosowi. Nie dało się nie rozpoznać tego zapachu.
Xin.
No tak, przecież pracował jako kurier. Ale czemu właśnie trafił tutaj? Celowo? A może faktycznie przypadek? Właściwie Nessuno był ciekawy czy Wilk pamiętał do kogo ów mieszkanko należy, a przekona się o tym niebawem, gdyż postanowił otworzyć drzwi. Duża paczka nie przykuła żadnej uwagi, to kurier stanowił najważniejszą część. Duże fioletowe oczy wampira zlustrowały od stóp aż po głowę pracownika. Nie pamiętał co wydarzyło się między nimi ostatni raz, ale jedno było pewne – nie było to nic przyjemnego – Chyba się jednak pomyliłeś. – co niby powiedzieć? Witaj! Chciałem tylko sprawdzić czy można poderwać kuriera? Co teraz? Marco jeszcze nie dotarł. Mimo wszystko Fabio postarał się o zamknięcie drzwi, chyba. Że Xin zdecyduje inaczej i jakoś zablokuje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pią Kwi 03, 2020 7:58 pm

Nikt nie powinien zadzierać z wkurwionym i zmęczonym Wilkołakiem, który jest na zastępstwie, z pomyloną przesyłką, przegadujący z wrednym strażnikiem i jeszcze dumającym nad tym czy wpuścić Amiko na teren apartamentów.
Nikt, poza Fabio.
Strażnikowi pokazał piękne rzędy białych kłów, gdy tylko łypnął na Xina niekorzystnie. Nie jego wina, że musiał dostarczyć przesyłkę pod wskazany adres. Na rozładowanie chwycił po prostu przesyłkę oburącz i nawet nie pofatygował się jechać windą. Niosąc paczkę na prawym barku szedł po schodach, a w głowie jawiły mu się sceny z przeszłości. Warknął pod nosem obwiniając wycieńczenie za majaki i szedł dalej po stopniach. Im był bliżej celu, tym do jego nozdrzy dochodziło coraz więcej sygnałów, że miał spotkanie z przeszłością. Z większą niecierpliwością niż dotychczas zaczął pokonywać kolejne poziomy biegnąc, aż zatrzymał się pod drzwiami.
Wtedy, kiedy otworzyły się drzwi, wszystko nabrało sensu.
Jednocześnie dalej był zaskoczony zastanym widokiem.
On, niski, drobny, kolorowy wampir z włoskimi korzeniami, znów zalał głowę Amiko różnymi wspomnieniami. Znana Fioletowowłosemu kamienna twarz Wilkołaka nie zmieniła się, tylko dzikie i wkurzone spojrzenie zdradzało niechęć do zamykania mu drzwi przed nosem. Zwłaszcza przez TEGO wampira. Tyle co usłyszał, tyle co zobaczył, to było za mało. Chciał go na dłużej, więcej. Egoistycznie, ale tak łaknął Syrenkę, że nie pohamował się przed najdurniejszym zagraniem.
Nessuno nie zdążył zamknąć drzwi. Między skrzydłem a progiem została wetknięta noga kuriera, który spojrzał na wampira z góry z miną, która wyrażała: Nie tak szybko. Warto mieć nawet złamaną nogę, byleby jeszcze móc na dłużej spojrzeć na tego, który obudził w nim uśpione żądze, którym jednocześnie nie dowierzał. Miał. Skończyć. Z. Fabio.
Nie było lekarstwa na pierwszą i prawdziwą miłość. W tej chwili nawet nie chciał żadnego antybiotyku przeciwko prześlicznemu Wampirkowi. Malinowe ślepia pochłaniały całą jego postać z góry na dół, za jednym dzikim spojrzeniem.
-Ich verstehe nicht.
Niemiecki akcent nie znosił sprzeciwu, wręcz wkradła się pewna zuchwałość, skoro tylko przekroczył próg i wlazł cielskiem do środka. Nie wykonał jednak dalszych kroków, a wpatrywał się uważnie w Landryneczkę. Wciągnął też nozdrzami Jego aromat. Tak, bez wątpienia to nie był sen. Przed sobą widział najprawdziwszego Fabio. Chyba dopiero wtedy wilkołacze spojrzenie zelżało na intensywności i wzbudziło falę przygnębienia za grzechy z przeszłości. Doskonale pamiętał powód poczucia winy. Oto ten Fioletowowłosy, Jego pierwsza i jedyna prawdziwa miłość, wypełnił jego nędzne życie wszystkim co dobre, a on w zamian zniszczył ich relację przez zazdrość. Mały Książę zawsze dzielił się swą miłością z wieloma osobami, nie mógł docenił tego faktu i obrał sobie za punkt honoru ukarania Bóstwa. Jakim trzeba było być (lub dalej jest) kretynem i tupeciarzem, aby stać teraz w przedpokoju i żądać czegokolwiek dobrego ze strony Maleństwa.
-Nie zjem Ci gostka z pizzerii.
Rzucił dla zapewnienia i zabicia nieprzyjemnej ciszy powyższe słowa, że nie ruszy Jego pokarmu, jakby tylko dlatego nie został wpuszczony. Oczywiście, że nie dlatego! Nie był przygotowany na szansę, jaką zgotował mu Los. Właściwie im obojgu. Uszy stały dalej na sztorc, ślepiami czujnie wychwytywał każdą zmianę ciała czy zmarszczkę na buźce Włocha.
-Nie liczę na wybaczenie, ale nie mogę znieść gniewu na Twym gładkim licu. To rzeczywiście była pomyłka... z przesyłką i z tym, że zraniłem Cię. Niejednokrotnie. Jeśli będziesz dzięki temu spokojniejszy, to wiedz, że karma wróciła i przez siedemnaście lat tak potoczyła się ma egzystencja, iż nie obchodzi mnie, czy teraz zabijesz mnie czy wezwiesz kogoś do pomocy.
Swego faceta na przykład, czy stadko dzieci, które zdążył założyć z menem. Burmistrzem. W każdym razie miał Wilka na tacy, nawet nie uciekał przed śmiercią. Był debilem albo desperatem. Albo i jednym i drugim, żeby nękać dalej osóbkę, którą kochał. Taką niepozorną drobinkę, za którą oszalał i postradał zmysły wiedząc, że Nessuno jest w długim związku i ma pociechy. Już nastoletnie. Jak ten czas leciał w wampirzo-wilczej skórze.
Cokolwiek się z nim stanie, chciałby mieć swój wkład w radości Fabio, nawet poświęcając swoje bezwartościowe życie.
Żeby ułatwić zadanie i jednak oszczędzić Włochowi brudzenia rączek, zaproponował rozwiązanie najbardziej pasujące do dobrotliwego charakteru Cukiereczka. O ile i On przez lata nie zmienił swoich upodobań i poglądów. W każdym razie dał mu jeszcze inną alternatywę.
-Możesz też podpisać te papiery i pójdę w pizdu.
W szponiastej łapie Xin trzymał mocno jakiś świstek papieru, a w środku targały nim takie emocje, że normalnie i bez pomocy Wampirka zejdzie z tego świata. Nawet jak z definicji stał się wiecznym. Ręka zawisła w powietrzu oczekując kolejnego, bardziej zdecydowanego kroku mieszkańca apartamentu. Ogoniasty wręcz domagał się, aby to on ustalił, co między nimi zajdzie lub skończy się. Sam nie potrafił tego uczynić, za bardzo bał się, że popełni kolejny niewybaczalny błąd.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 7 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach