Apartament F&L

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Go down

Apartament F&L - Page 8 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Pią Kwi 03, 2020 8:55 pm

Dramat! Horror!
Dlaczego Xin szukał na cudownej twarzy wampirka zmarszczek? Przecież buźka Fioletowego jest nieskazitelna, czysta, pomijając jednak wszystkie trudny które zniósł za sprawą związku... Którego tak naprawdę już nie ma. Ale Xin jeszcze o tym nie wiedział. Mimo wszystko nie dowie się od tak, nie w momencie kiedy Nessuno zaczął zmagać się z przeszłością, której tak do końca nie pamiętał, a to wszystko za sprawą kasacji części wspomnień. I na dokładkę musiał zacząć się martwić o swoje zdrowie! Próba zamknięcia nie udała się. Noga Wilka zablokowała drzwi, przez co uniemożliwił odseparowanie i bezpieczne oddalenie. Fabio nie zdążył zareagować ponieważ Xin przedarł się do środka mieszkania, zamknąwszy za sobą drzwi. Fioletowy cofnął się niemalże od razu, wpadając na szafkę na buty. Serce dudniło mocniej i głośniej. Wściekłości Wilka nie dało się nie odczuć.
Stał tu.
Zdenerwowany, zazdrosny i z poczuciem winy.
- Kurier nie może się tak zachowywać. – podjął w obronie, licząc na rozsądek Amiko. Nic z tego. Był co raz bliżej, okrążał, zbliżał się groźnie łypał. Fioletowy kątem oka dostrzegł telefon leżący na stoliku – Niech to szlag! – dlaczego jedyna pomoc była poza zasięgiem? Chciał już krzyknąć aby stąd poszedł, lecz mina którą otrzymał niebawem, szybko rozwiała jego zdenerwowanie. Wilk cierpiał.
Fiołkowe paczałki obserwowały każdy krok intruza, a uszy chwytały każde słowo. Chociaż oddech ciężko było powstrzymać, to jednak w miarę się uspokoił.
O gostka z pizzeri już nie chodziło.
W grę wchodziły dalsze słowa ryjące w głowie Nessuno ogromną dziurę, a jednocześnie coś zamykały. Sięgnął obiema dłońmi do skroni z zamiarem rozmasowania ich – Przecież nigdy Ci źle nie życzyłem. O czym Ty mówisz?! – odpowiedział na smutki wampira. Xin coś zrobił, Fabio nie pamiętał co. Jedyna rzecz jaka była zakodowana, to taka, która mówiła o Wilku jak o złym – Nie wiem, nie pamiętam co się stało. Wiem jedynie tyle, że nie powinno Cię tu być bo mam się Ciebie bać. Ale... Ale jakoś nie potrafię. Zaszokowałeś mnie nagłym pojawieniem się, w końcu tyle czasu minęło. – sam sobie tłumaczył własne odczucia – Siedemnaście lat. O rety, aż tyle! – cofnął łapki od głowy i wreszcie pewniej spojrzał na kuriera. Nic się nie zmienił: zawsze ta sama kamienna mina, napięta sylwetka gotowa się rzucić na każdego, kto stanie mu na drodze. Aż skrzyżował łapki na piersi – Daj spokój. Co było, to minęło. – i tak nie pamiętał – I odłóż te papiery. Nie podpiszę ich, w końcu przesyłka nie należy do mnie. – pokazał palcem na wszystkie dokumenty. Najpewniejsze było to, że wdarła się pomyłka – Powinieneś zgłosić ten błąd. – raczej nie powinien mu mówić takich rzeczy, nie po tak szczerym wyznaniu.
Ale jak inaczej się niby ma zachowywać?
- Usiądź, odpocznij bo przecież w takim stanie możesz kogoś skrzywdzić. – głos wampirka nie wskazywał niechęci, raczej był neutralny. Przesunął trochę pizzermana, aby usiąść na krańcu kanapy – I tak dla zabicia Twojej ciekawości – bo wiem, że na pewno chcesz wiedzieć – już nie mam TAMTEJ rodziny. Dzieci są z matką, a narzeczony. – wstrzymał oddech – Już go nie mam. – już nie mówił z chęcią. Właściwie czekał aby komuś o tym powiedzieć, to tak, jakby właśnie z jego pleców spadł największy ciężar.
Znowu był wolny...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 8 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Sob Kwi 04, 2020 3:44 pm

Heh na to wychodzi, że nawet nie był dobrym kurierem, skoro nie potrafił zachować regulaminu firmy albo pozorów kultury. Wszedł jak do siebie nie mogąc oderwać ślepi od tego, dla którego kiedyś był gotów zrobić wszystko. W zasadzie... dalej był w stanie oddać wiele, żeby znów móc by u Jego boku. Lecz nie, kiedy Włoch ułożył sobie życie na nowo. Skoro nie mógł Go mieć dla siebie, unikał Go jak tylko mógł. Nie, Przeznaczenie było silniejsze od rozsądku. Zbliżyła ich do siebie przesyłka, po siedemnastu latach. Przypadkiem, jednak skutecznie wzbudziła w Wilku mnóstwo wspomnień i uśpione uczucie, które nigdy nie umarło. Był tak spragniony miłości ze strony Syrenki, że bez Niej nie zaznał szczęścia.
Jak mógł więc tak po prostu odejść?
Wampirek nie wygonił ostatecznie nieproszonego gościa, i dał świadectwo, że nie jest skory do zadawania bólu czy kojenia własnych ran cierpieniem Amiko. Najwyraźniej stracił pamięć, albo odrzucił precz przykre wspomnienia, aby móc leczyć innych swą dobrocią. Tak, zdecydowanie Fabio nie zmienił się pod tym względem. Nieco zbity z tropu Wilkołak nawet nie zareagował na uwagę o dokumentach, po prostu nie dowierzał. Jak można od tak porzucić w niepamięć ból swojego ciała, strach i łzy z łap tego oto tutaj sierściucha? Wzięła Lekarza Serc migrena, ulokował drobne dłonie na skroniach wyraźnie nie chcąc drążyć tego tematu z nieznanych Mu powodów. Xin nie zamierzał być po raz kolejnym powodem do zranienia serca. I ta gościnność Landryneczki... Czarnowłosy zrobił może z dwa-trzy kroki w stronę salonu przy tym harując pazurami u stóp (nie miał butów, wszystkie krępowały jego ruchy), ale nie zajął miejsca na kanapie przy ładnie pachnącym dostawcy pizzy. To nie on zajmował jego myśli, a Fabio. Jego dobra osoba, kochana... skrzywdzona nawet przez innych. Rozstanie z dotychczasową rodziną musiało boleć rodzinnego Nessuno, wszak Włosi są bardzo rodzinni. Pamiętał też jak z troską opowiadał o Vito i Marco. O mamie. Nawet Ivano traktował jak ojca.
Co było z tym prześlicznym i dobrodusznym Wampirkiem nie tak, że przyciągał tyle nieszczęścia do siebie?
Rosły Wilczur był jednocześnie wdzięczny rozmówcy za zdradzenie swojego bolesnego etapu życia. To była namiastka zaufania z dawnych lat, która uderzyła Xina równie mocno co słodki zapach Fioletowowłosego.
-To smutne.
Wreszcie wydukał z siebie te dwa proste słowa, lecz dalej nie skorzystał z kanapy, aby wypocząć. Malinowooki sam pochwycił się łapą za skroń i rozmasowywał. Za dużo emocji w nim buzowało, a zarazem wiedział, że nie powinien wyrażać ich wszystkich przy gospodarzu. Przecież tyle czasu minęło... czas goi rany, lecz nie poczucie winy.
Gdyby Wilk był od początku do teraz z Fabiem, oszczędziłby mu mnóstwo cierpienia.
Serce zadudniło pod rosłym torsem, a w źrenicach Xina zatliło się szaleństwo. Ciężko, ale szybko stawiając kroki, przy tym mijając Syrenkę, zbliżył się do okien, aby otworzyć je łapskami na oścież. Podparł się rękoma parapetu próbując złapać świeże powietrze na uspokojenie, lecz bez skutecznie. Rzucił się z powrotem w stronę wyjścia, gdzie zostawił tę felerną przesyłkę, wziął ją w obie ręce nad głową i robiąc kilkanaście susłów w stronę okna cisnął cudzym przedmiotem poza apartament. Przy ciskaniu chłodziarką jak przy rzucie kulą ryknął prawie jak lew, aby rozładować z siebie choć trochę nerwów. Odrobinę pomogło, lecz raczej już nie odda prawowitemu właścicielowi jego przesyłki.
Są rzeczy ważniejsze niż byle przedmiot.
Opierał się łapami o parapet ze spuszczonym łbem. Shina ostrzegał go przed taką wybuchowością, jeśli nie będzie regularnie wyzbywał się złości ze siebie. Nie przestrzegał dyscypliny, co dopiero zasługiwał na miłość Syrena.
-Ehh... To był błąd przychodzić tutaj... -mruknął w iście pochmurnym tonie, jednak zaraz sprecyzował powoli odwracając się do dawnego Lubego- Nie mogę zostawić Cię. Po prostu nie mogę.
A co, jeśli będzie musiał? Szanse na taki scenariusz były bardzo wysokie. Zostawić... Fabio... Jego opokę, serce, opiekuna, lekarza, miłość jednocześnie. Ile razy ten niziutki kolorowy krwiopijca zniżył się, by ulżyć bestii? By jej pomóc? Ilekroć to robił, niebawem obrywał w samo serce. Nie warto wpakowywać Ukochanego w to samo bagno po raz trzeci.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 8 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Sob Kwi 04, 2020 7:09 pm

Fabio mógłby zranić okrutnie Xin'a jeśliby tylko tego pragnął.
Przez ostatnie lata odkrył w sobie podkład złośliwości oraz zemsty, które potrafił wykorzystywać w perfekcyjny sposób. - Ale dlaczego miałbym go ranić? – przeszło przez fioletową głowę, podczas gdy przyglądał się gościowi. Próbował też sobie wszystko poukładać, odczuwając nadchodzącą migrenę. A może to była właśnie próba przypomnienia sobie? Ta niepoprawna luka w pamięci doprowadzała wampirka nie raz do szału – Nic, a nic się nie zmieniłeś. – zabrzmiał trochę szorstko lecz bez złych intencji, Xin od zawsze był nieokrzesanym wilki i jak widać ani trochę mu nie przeszło. Co prawda odczuwał niepokój, ale z każdą chwilą dochodził do swobodniejszego myślenia. Fioletowy znowu mógł się poruszać i rozmawiać, a nawet polecił nie wychodzić z mieszkania niezaproszonemu gościowi. Już nie chodziło o innych, Nessuno odczuł delikatną tęsknotę.
I przede wszystkim wyżalił się.
Po co? Czy Xin słuchał? Przecież powinien się cieszyć.
- Tak bywa w życiu, Xin. Nie zawsze mamy to, czego pragniemy. – odparł, wzruszając lekko ramionami. Zerknął przelotnie na wciąż otumanionego feromonami pizzeraman'a. Lada moment a zacznie się ruszać i zapewne sprawi wiele problemów.
W sumie po co zapraszał Amiko. Powinien był pozwolić mu wyjść, a nie samemu sobie zadawać rany przez stracone wszystkie lata. Cieszył się z dzieci, lecz nie umiał już być dla nich rodzicem.
Nie nadawał się do tego.
Ani też na życie w związku z Hagen'em.
Wszystko się skomplikowało.
A jednak ten dziki futrzak patrzył na Nessuno ze smutkiem i wściekłością. Nie mógł uczynić nic, co mogłoby wampirka pocieszyć i nie dało się tego nie wyczuć. Nawet nie podskoczył kiedy Amiko otworzył okno, chcąc zaczerpnąć powietrza. Jedynie co, to uniósł kącik ust – Przepraszam, że Cie tym dobijam. Uznałem, że jednak powinieneś o tym wiedzieć. W końcu łączyło Nas coś więcej niż zwyczajny romans. – może jeszcze nawet coś uzyskasz? Tych słów jednak już nie dopowiedział, bo nawet by nie zdążył. Sylwetka Wilka przemknęła szybko, aż Fabio powędrował za nim wzrokiem i w ostateczności wstał z kanapy.
Czy. On. Właśnie. Podniósł... Chłodziarkę?
- Xin! Nie! Nie rób tego, nie wolno! Siad! – zapiszczał j i podbiegł z zamiarem powstrzymania przed rzutem. Nie udało się. Cudza paczka powędrowała hen i z łoskotem rozbiła się o ścianę. Nie mogło być się bez kazania, więc Fioletowy natychmiast zwrócił się przeciwko niemu – Czy Ty wiesz...! – i znowu mu przerwano przez nagłe wyznanie. Aż zamknął usta, wpatrując się niemo w zdenerwowaną twarz Wilka.
Był teraz taki bezsilny, samotny.
Wypuścił powoli zebrane powietrze z płuc i podszedł bliżej do Amiko. Drobna dłoń nieśmiało dotknęła ramienia mężczyzny – Nie jestem aż tak dobry, jak mogłoby Ci się wydawać. Daleko mi do starego siebie. Ale.. – podszedł jeszcze bliżej, obejmując swoimi ramionami rękę wampira – Stara miłość nie rdzewieje, wiesz? Mimo że żyłem z rodziną, którą założyłem, nie czułem się szczęśliwy. Więc ostatnie dwa lata spędziłem poza miastem bo czułem, że jednak wciąż czegoś mi brak. – nie powinien był kusić, acz pewne zachowania pozostaną na zawsze. Jedna z łapek powędrowała ku górze, przemieszczając się zaś na twardy tors Wilka – Wiele spraw zdążyłem przemyśleć, więc zakładam że Ty również musiałeś dojść do swojego duchowego ładu. Więc jak? Porozmawiamy? – i już stał przed Amiko. Blada twarz wampirka mimo braku uśmiechu, zdradzała znaczne ożywienie – jego blade policzki były delikatnie zaróżowione, a lśniące paczałki zachęcały do pewnych rzeczyPamiętasz gdzie mieści się moja sypialnia, prawda? – dodał tak dla pewności. Przytrzymał też i rękę Xin'a, cierpliwie czekając na jego decyzję.
Nie dało się zapomnieć również jak mocno Amiko podniecał Nessuno swoją bestialską naturą. A KYSZ!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 8 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Nie Kwi 05, 2020 3:56 pm

Mimo, że miał wiele do powiedzenia swojemu byłemu Kochankowi, to nie potrafił wyrzucić z siebie wszystkiego. Zresztą nawet nie czuł się godny. W ogóle gdyby nie wielka miłość, jaka wciąż trwa w najlepsze w Wilku wobec Fabio, to dałby spokój z przeszłością i na widok wampira odszedłby. Dla świętego spokoju. Ale nawet teraz, kiedy nie mógł nic zaradzić na smutek Fioletowowłosego, kiedy dopadała go z tego tytułu nieopisana furia, nie mógł Go zostawić. Każde Jego słówko korciło i wierciło dziurę w zmęczonym, zezwierzęconym umyśle, jednocześnie na nowo mógł ożyć. Co stało na drodze do ponownego zjednoczenia?
Landryneczka. Na pewno nie rodzina Fabio, która rozpadła się. Nie, tylko dobro Włocha było najważniejsze. Od Niego wszystko zależało, lecz nieokrzesana natura Xina nie mogła dopuścić tego typu myśli do siebie. On, co przez siedemnaście lat brał co chciał, miał na nowo spokornieć? Zbyt długo siedział w sidłach bestii, którą de facto był, a tylko dla nielicznych pokazywał milsze oblicze. Fabio zasługiwał na uszanowanie, na wzgląd na ich miłość; na Jego dobre, wielokrotnie złamane serce; na Jego życie.
Nawet teraz Włoch przepraszał, że zasmucił Wilka swoimi problemami, a to nie miało mieć miejsca. Smutek takiego bydlaka był niczym w porównaniu z tragedią rodzinno-narzeczeńską. Jeszcze to, że zdecydował się podzielić osobistą historią Amiko... to przypieczętowało rosnącą frustrację na samego siebie, że kiedykolwiek skrzywdził Długowłosego.
I tak, cisnął chłodziarką mimo zawołań Słodziaka. Wolał przelać gniew na martwy przedmiot niż na osobę, którą kochał. Do zwierzęcego obłędu. Ale nie mógł porwać we swoje szpony tego Bóstwa, które nawet po chwilowym wzburzeniu rzucanym przedmiotem wiedziało, jak ukoić nerwy Xina. Jak tylko podchodził bliżej, Wilkołak powoli prostował sylwetkę i podnosił łeb z uszami postawionymi na sztorc. Ślepiami odprowadził rękę Syrenki, która gładziła ramię Wilka, a potem utkwił w obliczu Małego Księcia. Wpatrywał się w Niego uważnie, tak samo dokładnie przetrawił każde Jego słowo. Mimo instynktownego zachowania dystansu do zaczepki flirciarskiej spowodowana resztkami rozsądku, nie mógł oprzeć się TAKIEJ pokusie. Przełknął duży łyk śliny, bo już ślinianki działały jak głupie, a na pytanie Fabia o rozmowie sięgnął lewą ręką w kierunku rumieniącego się policzka i ujął ostrożnie łapą to śliczne lico Lubego. Skinął głową, że był gotów na rozmowę, aczkolwiek zasugerowanie, czy pamięta gdzie jest sypialnia, na nowo wzbudzała dawno zaplombowane uczucia. Natychmiast pochwycił drugim ramieniem Wampirka i uniósł Go na wysokość swego torsu, jakby chciał przeprowadzić Pannę Młodą przez próg. Nie oglądając się za dostawcą pizzy ruszył pewnie w stronę pomieszczenia, które trafnie zapamiętał. To do tego łóżka przyniósł pierwszy raz gofry po udanym związaniu się ze sobą.
Szturchnięciem z łokcia otworzył drzwi i w oka mgnieniu położył Fabia na wspomnianym meblu. Sam zaś wskoczył zgrabnie (jak na dość umięśnione ciało) na drugą połówkę (łóżka - jeszcze!) i położył się tak, by leżeć na boku. Jedną ręką podpierał głowę, a drugą sięgnął po dłoń Ukochanego i przylgnął ją do swego serca. Dudniło jak szalone. Futerko było ciepłe, nawet jak było okryte jedynie czarnym bezrękawnikiem.
-Nigdy nie przestałem Cię kochać, Fabio.
Testosteron walił jak głupi, uderzał do głowy ze słodkim zapachem Nessuno. Mógłby Go schrupać, ale już raz aż za bardzo poznał smak Jego ciała. Powinien pohamować wodze, jakoś odczekać swego rodzaju żałobę Wampirka po wieloletnim związku z poprzednim. Nie, kiedy ten Kusiciel był w pobliżu. Bardzo blisko. Aż musiał podpełznąć jeszcze bliżej, wręcz przygarnąć do siebie Syrenkę. Była w zasięgu jego ramion, jak i w ich uścisku. Pewnym, mocnym ale nie do bólu. Definitywnie Xin wolał porozmawiać inaczej niż przez słowa. Jego duchowy ład w tym momencie przestał istnieć.
-Nie mogę powstrzymać się, ale Ty to zrób, kiedy będziesz źle się czuł.
Niby oczywista porada, lecz miała ostrzec Fabia, że Wilk jest łasy na Niego. Calutkiego.
Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 8 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Gość Czw Kwi 09, 2020 9:14 am

30 minut wcześniej.
Narzędzia wylądowały w szufladzie, zanim ta zamknęła się z cichym trzaskiem. W powietrzu ciągle unosił się drażniący zapach środków dezynfekujących.
Nawet krew podczas operacji mnie tak nie drażni jak ten płyn.
Marco podniósł głowę znad papierów, przerzucając kartki z kartoteki pacjenta.
Przyzwyczaisz się. Po miesiącu przestanie cię to tak denerwować.
Zaśmiał się, widząc udręczoną minę współpracownicy. Nawet dzisiaj potrafił sobie przypomnieć, że na początku pracy reagował niemal identycznie co ona, mimo że od tego czasu minęło już kilkadziesiąt lat. Wręcz mógłby powiedzieć, że jego początki były o wiele gorsze i chyba tylko cud sprawił, że nie zrezygnował wtedy z pracy jako weterynarz. Nie miał tak łatwo jak teraz; przede wszystkim jego pracodawca nie wiedział, że zatrudnił wampira jako pomocnika, co rodziło pewne nieporozumienia. Może dlatego tak bardzo cenił sobie to, że jego aktualny szef był zaznajomiony z wampirzym światem i w ogóle nie przeszkadzało mu to, że był jedynym człowiekiem w ekipie.
Na dzisiaj już kończę. Jakby coś się działo, to zadzwoń.
Wampirzyca jedynie kiwnęła głową na znak zrozumienia, nie odrywając wzroku od ekranu komputera, do którego wpisywała jakieś dane.
Marco schował wcześniej przeglądane dokumenty do teczki. Do końca jego zmiany pozostało jakieś pięć minut, jednak nie zamierzał czekać, aż zegar na ścianie je odliczy, by móc stąd wyjść. Chciał jak najszybciej zjawić się u brata, którego dawno nie widział. Nawet nie spostrzegł się, jak szybko i łatwo kontakt został ograniczony. Za bardzo pochłonęły go inne sprawy, wyjazdy i przeprowadzki, co poskutkowało niezamierzonym oderwaniem się od rodziny.
Szybko przebrał się, nim wyszedł z przychodni. Miał za sobą niełatwy dzień pełen trudnych pacjentów, więc liczył na spokojne odwiedziny u Fabio.
Teraz.
Stojąc na przystanku, zastanawiał się, czy powinien teleportować się do brata. Tak dawno do niego nie zaglądał, że nawet nie był pewny, że dobrze pamięta adres. Co jeśli pojawiłby się u całkiem obcej osoby, zaskoczonej nagłym widokiem obcej osoby u siebie w mieszkaniu? Wyciągnął telefon, aby zadzwonić do Fabio i dopytać się o jego adres, ale wyświetlacz nie rozjaśnił się ani na chwilę.
Brawo, tak to jest, kiedy nie ładuje się telefonu przed wyjściem do pracy, myśląc, że bateria wytrzyma przynajmniej do połowy dnia.
Westchnął cicho, chowając urządzenie do kieszeni w spodniach.
Autobus podjechał na przystanek, jednak Marco już tam nie było. Ukrył się za drzewem, a w następnej sekundzie nawet i tam nie było po nim śladu.
Teleportowanie się zawsze sprawiało, że na mrugnięcie okiem tracił orientację przestrzenną, a wzrok zamazywał się zmieniając świat w barwę, bezkształtne plamy. Odruchowo wyciągnął dłoń przed siebie, szukając oparcia. Dotyk zimnej ściany i odgłos kroków na klatce schodowej uświadomiło mu, że przeniesienie w inne miejsce przebiegło bez przeszkód. Odetchnął głęboko, przypatrując się drzwiom.
Tak, to na pewno tutaj.
Unosił rękę i zapukał.
Pozostało tylko czekać na odzew.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament F&L - Page 8 Empty Re: Apartament F&L

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach