Klub Nocny - Night Crow

Strona 3 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Banshee Czw Maj 16, 2013 9:45 pm

Rozsiadła się wygodnie na krześle, jedna z dłoni ściskała szklankę z drinkiem, druga swobodnie ułożona była na jej nodze. Nie rozglądała się za znajomymi jej osobami interesował ją jedynie koncert. Wysłuchała słów basisty po czym mikrofon znów wylądował w łapkach Isao. Teraz wsłuchiwała się w piosenkę, którą Kyu zadedykował swojej żonce. Ach te zawiedzione i zazdrosne miny fanek. Przez chwilę obserwowała basistę po czym wzrok przeniosła na rudzielca. Utkwiła w nim spojrzenie na dłuższa chwilę. Z jej obserwacji wyrwał ją dopiero koniec piosenki i bardzo interesujące słowa Casanowy. Zwróciła się w jego kierunku i pokręciła lekko głową kiedy mówił o nagrodzie jaka czeka za złapanie okularów. Zmarszczyła brwi w niezadowoleniu, ale nic więcej z tym nie miała zamiaru robić. Oczywistym było, że się jeszcze blondas nie wygadał, że ma już pewną panią. A niech robi co chce, ciekawa była jak z tej sytuacji wybrnie wiedząc, że na widowni siedzi jego kobitka i wszystko widzi i słyszy. Na szczęście Banshee nie należała do kobiet wybuchowych. Wszystko znosiła z dumą i wielką cierpliwością, nie krzyczała… była istną oazą spokoju. I również w tym przypadku jedyne co to ścisnęła usta w cienką linie i uformowała z nich nikły uśmiech. Jej twarz była nieco obojętna, zerknęła jedynie na Isao czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. Gdyż ona nie miała zamiaru tyłka ruszać nawet na minimetr aby walczyć o okulary. Podniosła dłoń ze szklanką do ust i upiła nieco ze swojego trunku jak gdyby nigdy nic. Blondas szybko zareagował, z początku nawet dość gwałtownie, ale wyjaśnił na co mogę co najwyżej fanki liczyć. I teraz już reszta koncertu potoczyła się swoim torem, głośno wesoło, skocznie. Na sam koniec rozległy się brawa i krzyki. Zauważyła jak Isa wskazał jej drzwi za kulisy, w odpowiedzi kiwnęła do niego lekko głową i podniosła się z krzesła, szklankę zostawiła i powędrowała do blondasa tak jak sobie tego życzył. Jeszcze nim zdążyła wymknąć się za kulisty została ochlapana szampanem, ktoś najwyraźniej świetnie się bawi. Wzruszyła jedynie ramionami, bo cóż musiała najpierw przywitać się ze swoim facetem, a dopiero później mogła szaleć.
Ochroniarz wpuścił ją bez problemu, jak widać wszystko było już zaplanowane i ustalone. Weszła do pomieszczenia dla muzyków i uśmiechnęła się wesoło.
-Świetny koncert chłopaki.
Rzuciła na powitanie, w sumie zgodnie z prawdą, podobało jej się. Omiotła ich spojrzeniem i zorientowała się, że toczy się tu jakaś gorąca dyskusja w której najwyraźniej przeszkodziła. Wkroczyła mimo to między mężczyzn i bez skrępowania na powitanie pocałowała wokalistę. W końcu jej wolno.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Czw Maj 16, 2013 10:02 pm

Staniiiki latają, dziewczęta szaleją, alkohol się leje…. Czego chcieć więcej? Kyuko oczywiście jak zawsze było mało, i chociaż ta mała blondi z chrypą, tak okropną że spokojnie mogła by udawać faceta, szalała jak dziki na rykowisku to jednak nie mogła im wybaczyć, że na dzisiejszej przytupai nie było pokazywania klat! Tak! KAŻDY z tej trójki powinien wyskoczyć z koszulki dla swoich fanek. Tradycyjnie oczywiście podczas tych dzikich szaleństw pod sceną, wampirzyca przez przypadek zrobiła kilka kuku oszalałym fankom pchającym swoje spocone łapska w stronę sceny. Będą mi jeszcze Papcia macać, phi! Koncert trwał w najlepsze, a Kyuko waliła każdego po mordzie. Nie no żart, nie po mordzie… po cyckach… z łokcia. Jednak tłum był tak ogromny, że czasem uchodziło jej to płazem, czasem musiała uciekać w drugi kąt, bo okazywało się że owa dziewka ma koleżankę, dziesięć razy większą od samej wampirzycy. Uhh strach było zostawać w tym miejscu licząc na to, że jednak obejdzie się bez większych przepychanek. Kto wie która pannica pierwsza straciłaby jedynki, tudzież mleczaki, jak jeszcze takowe któraś posiadała.
No i nadszedł ten moment gdzie po kilku piosenkach nikt inny jak Kyubi skoczył na stado dziewcząt, a one nim miotały z kąta w kąt. Oczywiście Kyuko znalazła się w tymże tłumie trzymających ciężkie cielsko papcia, i nie mogła, po prostu nie potrafiła się powstrzymać i musiała go uszczypnąć z całej siły jaka jej została w pośladek. Ha! Zrobiłaby to dwa razy ale Kyu odpłynął w całkiem inną stronę.
Koncert się skończył a mała jeszcze z męskim głosem kierowała się do wodopoju. W połowie drogi oczywiście spotkała wychodzące biedulki z posiniaczonymi okolicami biustu i najpiękniej jak tylko mogła wyszczerzyła swoje białe ząbki, pokazując im plakietkę dla Vipów, drugą ręką nieładnie pomachała im na pożegnanie tym środkowym paluszkiem. Po tym czułym pożegnaniu, przyspieszyła tępa w stronę baru, by nie ucierpieć przez zazdrosne fanki.
Była już blisko, na prawdę blisko baru, już mówiła pierwsze słowa swojego zamówienia, gdy na jej czerep spadł deszzzczz. Spojrzała na górę, i ukazała jej się zachwiana emocjonalnie kobieta wymachująca szampanem. Mała przyglądnęła jej się przez chwilę, i zastanowiła się…. Pomyślała przez moment i stwierdziła że też tak chce.
- To samo co ona! – Krzyknęła z zachwytem do nachylającej się osoby stojącej za barem i złożyła złowieszczo rączki, śmiejąc się nisko swoim ochrypłym głosem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Pią Maj 17, 2013 7:42 am

Niee, po prostu takie rejony nie dla niego. Za dużo tu osób, które powodują nie tylko migrenę ale i nerwy, poza tym kanibal łapał głoda, nawet medalion pokoju nie jest w stanie opanować silnego pożądania. Co jak co nie da rady się opanować. W dodatku Omi go męczyła! Machnął łapą jakby natrętną muchę odganiał, niech robi co chce. On siedzi tu i przepija swoje problemy, niczym rodowity pijak. A jak się skrzywił, kiedy usłyszał dla kogo ma być piosenka... Dla Nadiry, och, co za romantyczność. Niemal puścił pawia...
Zapił to kolejną dawką piwa, po czym dobił wódą. Alkohol już uderzał do głowy, a co za tym idzie? Jest jeszcze gorzej z samokontrolą. Mina ponura, burczenie pod nosem i poprawienie niechlujne nauszników. Aż barman się odsunął i chyba nie chciał już nawet mu sprzedać ani miliitra piwa. Co poradzić? Hałas, wrzaski, piski i nie w gust trafiona muzyka. I ten pot ludzki, zapachy ich ciał!
Pięścią uderzył o blat i mogło by się wydawać, że za chwilę wstanie. Lecz zamiast tego, utkiwł mu wzrok w jakiś nastolatkach, które piszczały na widoki muzyków, jakie upamiętniły na zdjeciach aparatem. Potem ten gwizd... Czy to było robione specjalnie? Chcą go wkurzyć?
- Zamknij się Omi i tak już jest tu wystarczająco głośno.
Nie usłyszy go to było pewne, wampir położył się na blacie, ukrywając twarz w złożonych rękach. Łeb pulsował, głód szalał... Zaraz będzie tutaj wybuch. Mwhahaha!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Kyubi Pią Maj 17, 2013 10:27 am

Ależ Kyubi doskonale wiedział, że będzie musiał znosić wszelkie marudzenia Isao. Zdawał sobie także sprawę, że jego kumpel strzeli mu porządny, edukacyjny wykład, poświęcony o tym jak bardzo wampir jest nieodpowiedzialny, szalony, samolubny, że robi zawsze to, co mu się podoba. Pierw robi, potem myśli. I mimo że Kyubi miał prawie osiem wieków na karku, wciąż wyczyniał takie głupstwa, które były wręcz dziecinne. Po prostu taki był, to była część jego image’u zespołowego. Z jednej strony, gdy stoi na scenie skupia się całkowicie na swojej grze, jest poważny i skupiony. Ale gdy ją opuszcza, istny diabeł. Nie miałby przecież nic przeciwko, gdyby jakaś panna chciała go zgwałcić. A co za tym idzie… nie dało się go zgwałcić, a przynajmniej nie przez kobietę. Poza tym chciał się dobrze bawić na swoim koncercie, powkurzać troszkę skowronka, sprawić żeby chłopina także się rozerwał i zabawił. Skąd mógł wiedzieć, że ten ma pannę i to taką, którą Kyubi zna od maleńkości? W tym tłumie ciężko było mu odczytać czyjekolwiek myśli, było tutaj za głośno, a głowa go bolała jak sto diabłów. Nie znosił tłumów, ale trzeba się czasem poświęcać.
Widział jak ludzie i wampiry świetnie się bawią na ich koncercie. I to chodzi. Kiedy sami muzycy dobrze się bawią, robiąc to co kochają, publiczność także łapie te prądy, te fale i zaczyna bawić się z muzykami pod ich rytm. Może i grali dzięki publiczności, ale Kyubi nie robił tego dla nikogo. Grał dla samego siebie, kochał muzykę, kochał to co robi. Nawet gdyby fajni nie kochali ich zespołu, wciąż by grał. Nie poddawałby się i leżał jak Isao z powodu załamania. Kyubi będzie grał tak długo, póki nie zapomni jak to jest grać. Nie potrzebowało tego tabunu rozgorączkowanych fanek, choć oczywiście miło je mieć… Uwielbiał być uwielbiany i kochany. Uwielbiał gdy się śliniły i wykrzykiwały jego imię. Porównywał to niemalże do ekstazy.
Dostrzegł na twarzy Nadiry zachwyt nad piosenką, która jej dedykował. Dobrze, że jej się spodobała, na to liczył. Poniekąd, gdy byli w Wenecji, pokazał szlachetnej fragment tej piosenki. Choć wówczas jedynie tylko melodię, którą zagrał na gitarze. Chciał głównie zwrócić jej uwagę na siebie. Wiedział, że przyszła tutaj dla niego, tak samo jak Sophie. A to, co grali chłopaki to nie pop. Kyubi nie znosił takowej muzyki.
Wampir nie mógł się powstrzymać przed głośnym śmiechem, gdy Isao zaczął biec w jego stronę, wymachując zamaszyście rękami. Uwiesił się na nim, więc basista musiał się schylić w jego stronę. Nie mógł spełnić prośby? Jaka szkoda. Sam także nie mógł przecież przyznać, że może spełnić nagrodę dla jakieś panny, miał przecież żonę, która siedziała sobie w dziale Vip i uważnie się przysłuchiwała. Zresztą, domyślił się już nie podobało jej się to, iż wampir wylazł na scenę pół nagi. Znał ją za dobrze.
Wreszcie wampir rzucił się w tłum, czując łapę swojej córki, która chyba ze trzy razy uszczypnęła go w zadek. Pogłaskał ją po głowie, mając nadzieję, że odwiedzi go w szatni. Ochrona miała spis imion i nazwisk osób, które mogą spokojnie wejść do środka, by odwiedzić muzyków. Między innymi była tam Nadira, Sophie czy Yukyuko, nie można zapomnieć i o samym organizatorze koncertu.
Jednak ta zabawa na fali nie trwała za długi. Isao szybko przywołał fanki do porządku, wymuszając na nich oddanie basisty. A może chciały go porwać i urządzić jakąś dziką orgię, a Isao właśnie zniszczył im ten pomysł?
Skończyli grać wszystkie piosenki i mogli wreszcie zejść ze sceny i udać się do szatni by trochę odpocząć. Nawet Kyubi był zmęczony, choć bawił się doskonale. A gdy już się tam znaleźli, wampir otrzymał ostrą reprymendę, którą zbył… milczeniem. Olał go! Spojrzał na niego jedynie morderczo, przeciągając się. Sięgnął po jakiś alkohol, wlał go sobie do szklaneczki i wypił od razu, jednym haustem. Nie spocił się. Był wampirem, a oni nie wydzielają takich substancji jak ludzie. Choć na prysznic zapewne by nie narzekał. Był także ciekaw jaka panna złapała okulary i czy przyjdzie do nich za kulisy po swoją nagrodę.
– Ja się świetnie bawię. Też powinieneś od czasu do czasu wyluzować. Starzejesz się czy co? Dostarcz fanom trochę zabawy, spraw, żeby kochali nas jeszcze bardziej. Traktują nas jak bogów! A co się dzieje, kiedy śmiertelnik może połączyć się z bogiem?
Spytał, przyglądając się uważniej kumplowi i właśnie w tym momencie weszła… Banshsee. Wampir spojrzał na nią, uśmiechnął się i po chwili skamieniał, gdy ta podeszła do Isao i go pocałowała. Nie, nie był zazdrosny. Miał tylko nadzieję, że Banshee nie była już dziewczyną Isao, kiedy oni… Wiadomo, dziewczyna kumpla to istota święta.
– Mam nadzieję, że koncert się podobał?
Spytał się wampirzycy, upijając kolejne potężne łyki drinka. A swoją drogą, kiedyś miał jej postawić drinka, więc teraz miał ku temu idealną okazję. Oczywiście zaproponował takiego Banshee, a potem zajął miejsce na kanapie, by trochę odpocząć przed całą imprezą. I wtem weszła Nadira, oczywiście została wpuszczona przez ochroniarzy bez pytania i żadnych problemów. Wampir poklepał miejsce obok siebie, zachęcając do tego, by sobie usiadła przy nim.
– Ach, właśnie stary. Poznaj moją żonę, Nadirę.
Coś tam przecież wspominał kumplowi, że zamierza się oświadczyć i ożenić. A teraz pozna ową wybrankę.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Isao Pią Maj 17, 2013 1:11 pm

Isao naumyślnie nie mówił chłopakom o tym, że nie jest już samotnym facetem. Czekał na odpowiedni moment, specjalnie robiąc wszystko, aby nie wydać się przed Kyubim swoimi myślami podczas prób czy spotkań. Teraz, przez chwilę sądził, że basista odczyta to z jego myśli, gdy tak siedział na scenie i zerkał na Banshee. W tej chwili wcale by mu to nie przeszkadzało. I tak chciał przeprowadzić to w taki sposób, że zaprosiłby Ban na ich próbę lub właśnie koncert i przekazałby kumplom tę niesamowitą nowinę, przy okazji przedstawiając im swoją piękną kobietę. Szybko jednak domyślił się, że Kyu może mieć problemy z wychwyceniem czegoś konkretnego z czyichkolwiek myśli, gdy były tu takie tłumy. Czy mu to przeszkadzało? Nie. I tak zamierzał poznać Banshee z chłopakami tuż po koncercie. Nie wiedział przecież, że Kyubi i Banshee znają się... i zdążyli się "poznać" tak dogłębnie. Cóż, lepiej żeby się o tym nie dowiedział. ~
Cóż. Zespół szalał to i tłum szalał. Uwielbiał zarażać publiczność swoją energią podczas wszelkich występów i koncertów. Robił to naumyślnie wiedząc, że jeżeli muzycy dobrze się bawią to i zwiększają się szanse na to, że publika również będzie się dobrze bawić. Kontakt z fanami również był bardzo ważny, toteż Isao starał się go łapać jak najczęściej. To dla niego było gwarancją dobrej zabawy i udanego koncertu, nie zdejmowanie koszulek, rzucanie się w tłum i robienie różnych, według niego głupich i nieodpowiedzialnych, rzeczy. Nawet jeśli było mu tak piekielnie gorąco, i tak nie zdjął tej koszulki. Wiedział, że cały czas patrzy na niego Banshee, której ten pomysł zapewne niezbyt by się spodobał. Nie wiedział, że dziewczynę zirytowało także owe rzucanie przez Kyubiego okularami i obietnica spędzenia przez ową szczęściarę nocy z wokalistą. To przecież nie była jego wina! To był kolejny z pomysłów, który wpadł do tego szalonego Kyubisiowego (XD) łba. Szybko jednak wybrnął z sytuacji.
Reszta koncertu jakoś się potoczyła, z tym niefortunnym i niezbyt mądrym skokiem basisty w tłum. Strasznie to rozzłościło Isao, który postanowił "porozmawiać" sobie z Kyubim tuż po koncercie. Ten skończył się szybko. A przynajmniej tak mu się zdawało, pomimo olbrzymiego zmęczenia. Tak to już jest... jak się człowiek dobrze bawi to i czas szybko leci. Wychodząc dał jeszcze znać Banshee aby przyszła do ich szatni. Chciał ją przedstawić chłopakom i usłyszeć jej opinię o koncercie. Przede wszystkim jednak musiał ustalić jak będą się zachowywać podczas imprezy po koncercie. Nie chciał udawać, że jej nie zna, lecz pamiętał o tym, że Ban nie chciała stawać się osobą publiczną. Jeżeli fani i reporterzy zobaczą ich razem, ciężko będzie to jakoś odkręcić. Ale to już ich sprawa. Tymczasem trzeba było opieprzyć Kyubiego ~
No i nakrzyczał, co ciemnowłosy zbył milczeniem. Nie było niczego bardziej irytującego od takiego olania. Poczuł jak wszystko się w nim wręcz gotuje ze złości, która ciągle rosła. Zmrużył oczy i także posłał basiście mordercze spojrzenie. Gdyby to była manga, między nimi zapewne pojawiłyby się pioruny, iskry i takie tam. Isao całkowicie olał Spada, którego zdanie w tym momencie najmniej się dla niego liczyło. Był zły, a bardzo rzadko złościł się tak otwarcie. Spodek powinien podświadomie wyczuć, że nie powinien się zbliżać do nich w takim momencie. Instynkt samozachowawczy i te sprawy. Chociaż rudy był masochistą. Być może lubił dostawać po dupie, z opieprzem w gratisie.
- Pieprzenie! Dla mnie to nie była zabawa tylko coś kompletnie głupiego i nieodpowiedzialnego. Nie powinniśmy tak robić i już. No ale oczywiście ty mnie nigdy nie słuchasz, bo co ja mam do powiedzenia, nie?! - warknął. Jego ton był bliski wręcz krzyku, lecz tłumił go, nie chcąc aby ktokolwiek z zewnątrz go usłyszał. Patrzył ze wściekłością na Kyubiego, nawet nie zauważając, że Banshee weszła do środka. Jej słowa doszły do niego jak zza grubej, niemalże dźwiękoszczelnej szyby. Usłyszał je, ale z opóźnieniem do niego docierały. Rozluźnił się dopiero gdy pojawiła się przed nim. Momentalnie jego twarz lekko złagodniała, wyrażając także lekkie zdziwienie, jakby był zaskoczony, że tak szybko się tu pojawiła. Ale nie zdążył nic powiedzieć, bo dziewczyna pocałowała go. Wszystkie złe emocje wyparowały z niego w jednej chwili. Objął ją jedną ręką, przyciągając do siebie i schylając się, aby nie musiała aż tak bardzo wyprężać się, już i tak zapewne stojąc na palcach. Pocałował ją i dopiero po chwili odsunął się od niej.
- To moja dziewczyna, Ban.... - nie dokończył, bo przerwał mu Kyubi. Spojrzał na niego nieco zdziwiony, potem zerknął na wampirzycę. Żadnego ,,hej, miło Cię poznać" albo ,,kim ona jest?". Coś mu to nie pasowało. Nico zbity z tropu zerkał to na Kyubiego, to na Banshee. - Znacie sie? - zapytał, zerkając na basistę, który właśnie siadał na kanapie, wcześniej proponując jej drinka. Musieli się znać... Czuł to i widział po ich zachowaniu. Zapaliła mu się pomarańczowa lampka. Cały czas jedną ręką obejmując Banshee, spojrzał na nią i wyszczerzył się wesoło.
- Właśnie. Podobało Ci się? - zapytał, patrząc jej w oczy. I wtedy poczuł... szampana. Zmrużył lekko oczy i złapał ją za kosmyk włosów, przesuwając nim przez palce w dłoni, którą trzymał blisko swojej twarzy. Dla pewności jeszcze przysunął się nieco do niej. Zamrugał kilkakrotnie, nieco zdezorientowany. - Czuję... szampana? Ale dlaczego we włosach? - jedna z jego brwi powędrowała do góry. Spojrzał na nią nieco zbitym z tropu wzrokiem, jakby nie rozumiejącym co się stało i jednocześnie pytającym ,,co Ty robiłaś?". Wtedy jednak usłyszał słowa Kybiego. Spojrzał na niego gałami wielkości pięciozłotówek, totalnie zamurowany.
- Żona?! - wykrzyknął, patrząc z otwartymi ustami na Kyubiego i Nadirę. Nie znał jej, jakoś nigdy nie interesowały go rody szlachetnokrwiste. Oczywiście wyczuł jakiej jest ona krwi, co go nieco zmieszało. Nigdy nie lubił tych z krwią A. Nie umiał się przy nich zachować, czując do nich pewną niechęć. Każdy wszak wiedział o tym, że wampiry te z reguły są niezwykle zadufane w sobie, samolubne i okrutne. Tak czy siak, puścił Banshee i skłonił się kameralnie. - Isao Takei, bardzo mi miło. - Posłał Nadirze lekki uśmiech, prostując się. Teraz skupił się na Banshee. Usiadł na innej kanapie niż Kyu ze swoją żoną, ciągnąc za sobą Ban prosto na swoje kolana. Przytulił się do niej jak małe dziecko, chowając twarz w jej ubraniu i zamykając oczy.
- Ciesze sie, że jesteś. - mruknął cicho, nie ruszając się. - Ban... Co robimy? Bo teraz będzie impreza. Wiesz... fani, reporterzy i tak dalej. Nie chcę udawać, że Cię nie znam. - spojrzał na nią ze zmartwieniem w oczach. Nie bardzo wiedział jak ma się zachowywać, co robić. A tu już niedługo musieli się przebierać i wychodzić. Wszak wypadało wyjść do "gości".

************
Tymczasem na środek sceny wyszedł manager zespołu znany pod pseudonimem Take (a przez muzyków nazywany Take-chan). Dorwał on się do mikrofonu, odchrząknął i spojrzał w tłum zainteresowanych ludzi.
- Zaraz rozpocznie się impreza dla fanów, którzy zakupili limitowaną, specjalną wejściówkę. Pozostałe osoby proszę o opuszczenie klubu. Jeżeli ochrona złapie kogoś bez takiej wejściówki, zostaną wyciągnięte tego konsekwencje. Zgodnie z obietnicą osoba, która złapała okulary Kyubiego również może zostać. Prosimy aby pokazała się ona w recepcji z tymi okularami, a uzyska odpowiednią wejściówkę. Na tę okazję każda pełnoletnia osoba na sali dostaje darmowego drinka od zespołu! Muzycy zaraz do was wyjdą, życzymy dobrej zabawy! - wykrzyknął, podnosząc ręce do góry, co rozbawieni fani skomentowali krzykiem i oklaskami. Take-chan zszedł ze sceny, barmani rozdawali każdemu darmowe drinki od zespołu. Puszczono muzykę utrzymywaną w klimatach, w których grał zespół. Potem przez głośniki przewiną się także utworu Blastu, ale to jeszcze nie teraz.
Tymczasem do pijanego i rozgniewanego Testamenta podeszła ochrona. Ochroniarze obserwowali go od dłuższego czasu, mając wszystko pod kontrolą. Wedle wytycznych mieli wyprowadzić go jeżeli stwór zacznie się źle zachowywać lub stwarzać zagrożenie. Podeszli do niego, pomogli mu wstać i wyprowadzili go z klubu. Był zbyt pijany, a co za tym idzie - robił się niebezpieczny.


zt Testament + dwóch ochroniarzy
Spokojnie, drogie Panie, Kyubi i Spades zaraz ruszą tyłki i wyjdą na imprezę. Tylko nie przepychać się, starczy nas dla wszystkich 8D
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Pią Maj 17, 2013 5:30 pm

Isao i Kyubi najwyraźniej byli zajęci „kłótnią małżeńską” do tego stopnia, że nie zwracali uwagi na biedne dziecko które potrzebowało uwagi. No nic, Spad jednak zamiast dolewać oliwy do ognia- co mu nie wyszło- postawił sobie taboret przed nimi, usiadł sobie na nim i przyglądał się rozwojowi sytuacji. Mimochodem dojadał resztki orzeszków które wyjął ze swojej kurtki. Obstawiał, że Isao będzie się spinał jeszcze dobre parędziesiąt minut, a Kyu tylko go będzie do tego prowokował swą postawą…O! Właśnie, blondyn się spiął na naszego kochasia. Aż zabawne było to wszystko dla Spada zwłaszcza, iż ten był świadomy, że Kyu był paruset letnim dziadem, zaś Isao nie.
Orzeszki się skończyły akurat, kiedy to kłótnię „rodziców” przerwała kobieta wchodząca przez drzwi. Spad mimochodem wstał i wytarł sól z orzeszków o spodnie. Dziewczyna pocałowała Isao, który…zaskakująco wczuł się w rolę. [You must be registered and logged in to see this link.].
Wiadomo, pewnie była to ta fanka co łapneła okulary i teraz przyszła ich wybuziakować, jednak…łohohoho…Skowroniasty całkował i to nie po poliku. Była to trochę dziwne doświadczenie zwarzywszy na fakt, iż…no nie wiem, Isao to Isao? Buraczanie się przy seksistowskich scenach i zgrywanie zakonnicy i takie tam, no ale…Tak więc ogólnie w pierwszej chwili Andrew zrobił takie [You must be registered and logged in to see this link.]. Rzecz jasna potem sobie to wytłumaczył tym, że może chciał pokazać Kyu, że wcale nie jest taki sztywny albo może chciał jakoś uhonorować fankę na ich pierwszym koncercie?! Kij wie. Grunt, że Spad nie miał zamiaru przedłużać całej szopki i podszedł do dziewczyn chcąc to szybko załatwić i wyjść imprezować.
-Teraz pozwolisz, że ja przejmę naszą fankę... – Zagadał uśmiechając się szeroko i jednocześnie kładąc kobiecie dłoń na talii chcąc ją do siebie przyciągnąć. Rzecz jasna dla rozbawiona formował już tak zwanego „dziubka”…
Rzecz jasna, jeśli nikt mu nie przeszkodził miał zamiar dopełnić dzieła i pójść w ślady blondasa, dając fance niezapomnianego całusa od swojego idola. No ale, nie oszukujmy się. Wiemy jak to się skończy.
W każdym bądź razie, niezależnie czy zamiary Spada zostaną przerwane czy nie, gdy do jego uszu dojdzie informacja, że to nie jest fanka, tylko dziewczyna Isao...[You must be registered and logged in to see this link.]Spad najpierw po raz kolejny zaniemówi, zmarszczy czoło, po czym wybuchnie śmiechem, a na koniec spoważnieje i zapyta:
-Serio? Od kiedy? Czemu nic nie mówiłeś wcześniej? – dorzucając nerwowo – Sory za to, ten tego…nie miałem pojęcia i Andrew jestem. Mów mi Spad.
Gdy emocje opadną oczywiście do pomieszczenia wbije kolejna kobieta. Bo czemu nie. A Kyubi oznajmi jakby nigdy nic, że się z nią żeni. Wszystko wszystkim, ale Spad nie był informowany wcześniej o takich newsach, więc mu gały mało nie wyszły z orbit. Dodatkowo złapał się za serce. Powtórzył sobie raz jeszcze „Kyubi i małżeństwo…” w myślach.
-Koniec świata jest bliski…idę to opić. - Powiedział, będąc ciągle w szoku po zasłyszeniu takich, a nie innych informacji. Po czym jak powiedział, tak uczynił i wyszedł z pokoju, mając na twarzy ciągle wymalowany pokerface. Podszedł do baru i zamówił whisky z colą. Niech ona ukoi jego biedny umysł...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Pią Maj 17, 2013 6:40 pm

Wiele nie trzeba mówić - dziewczyna się idealnie bawiła na koncercie, usłyszała parę dobrych kawałków, które znała i lubiła, a w dodatku mogła pozostać, dzięki wejściówce, na imprezie zorganizowanej przez zespół. Żyć nie umierać, po prostu. Lecz nie ukazywała się na parkiecie, gdzie była większość ludzi, a raczej prawie wszyscy. Nie rozglądała się po pomieszczeniu klubu, w którym się znajdowali, ale czuła się jedną z niewielu będących tak daleko od wszystkich. Po prostu nie miała zamiaru się tam pchać nie wiadomo po co. Tylko by się zgrzała, a tego na pewno nie chciała. Najważniejsze, że wszystko stąd było widać i tak i tak. Czemu tak w ogóle? Sama nie wiedziała. Wolała pozostać w cieniu. Nie, nie przez to, aby ukrywać łuk, bo pozostawiła go, nie wzięła po prostu ze sobą. Przyzwyczajenie zepchnęło ją na koniec sali. Tak było znacznie lepiej.
Rozejrzała się po klubie zaraz po koncercie. Jakiś mężczyzna poinformował o imprezie, która tutaj będzie trwała, a muzycy zeszli ze sceny. Tak, to chyba najwyższy czas, aby wziąć się w garść. Powinna w takim miejscu kogoś poznać - podobno. Ale nie odczuwała takiej potrzeby jakoś. Może pozna któregoś z muzyków? Nie wydawało jej się, aby była taką szczęściarą, także ruszyła spod ściany, przestając ją podpierać, jakby bała się, że zaraz się zawali, kierując się do baru.
Natychmiast siadła na wolnym miejscu, nie wiedząc co zamówić bądź co ze sobą zrobić. Wydawało jej się, że ludzie w tym miejscu, że oni... Że oni wszyscy się ze sobą znają. To jeszcze bardziej ją trochę przytłaczało, ale głupotą byłoby teraz wyjść. Nie na darmo wydała tyle pieniędzy, aby zmywać się stąd z byle jakiego powodu, jak na przykład nie znanie kogokolwiek!
Gdy już zasiadła wygodnie na krzesełku przez barem, położyła sobie torbę na kolanach, by po chwili rozejrzeć się za jakimś barmanem, tudzież barmanką. Nie brakowało ich - mieli w dodatku pełne ręce roboty, bo jednak było sporo ludzi. Widać, że kapela lubiana w tym mieście. Zawsze ją zastanawiało jak się to robi... Aj, nie ważne!
Zaraz jednak po jej głupich przemyśleniach, jakie rodziły się w jej główce, dziewczyna dostrzegła przed sobą pracownika, który czekał na zamówienie z jej strony. Posłała mu lekko zdezorientowany uśmiech, bo nie miała pojęcia ile już tu stał. Kolejna nie ważna, nie istotna rzecz, po prostu zamówiła sobie piwo - najzwyklejsze piwo. Po co jakoś sobie urozmaicać napoje? I to i to posiada procenty, które szybko ją upoją. Właśnie - będzie musiała uważać. Pewnie pełno tutaj wampirów, dla których mogła być łatwym kąskiem...
Znowu! Przestań kobieto myśleć i się baw!
Dziwnie szybko otrzymała swoje piwo, biorąc słomkę, wkładając słomkę w szklankę ze złocistym trunkiem, sącząc za jej pomocą powoli, wcześniej odwracając się tyłem do baru. Z ciekawości po prostu obserwowała miejsce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Naizen Shiroyama Pią Maj 17, 2013 7:01 pm

Naizen usiadł przy stoliku z siostrami wsłuchując się w gadki szmatki najmłodszej która w rozmowie najbardziej była rozkręcona i gadała najwięcej. Co prawda nie miał nic przeciwko że zamówiła sobie piwo. Sam nawet odebrał zamówienie z baru i je dostarczył do ich stolika. Sophie dostała to co chciała, Nadira sok a on sobie wziął także piwo. Ale jeden kufel. Wiele się nie odzywał, jedynie od czasu do czasu wtrącał. Uwagę swoją musiał dzielić wszędzie. To na scenę, na siostry i na otoczenie. A przede wszystkim na Testamenta. Jego obecność tutaj była niepokojąca, ale ochrona na szczęście zainterweniowała w porę i wiedzieli kiedy go wyprowadzić. Natomiast żona jego kuzyna trochę przeholowała. Jej gwizd zwrócił na niego uwagę, że aż pokręcił głową. Ochronie dał znać by ją wyprowadzili. Tak też się stało. Czy Omitsu na to pozwoliła czy nie, została zdjęta z blatu baru i wyprowadzona na zewnątrz. Jak będzie miała jakieś pretensje to niech przyjdzie następnego dnia do jego biura, wtedy sobie pogadają.
Po koncercie Nadira ulotniła się do chłopaków. Nie zatrzymywał jej, bo wiedział iż ta poszła zapewne opieprzyć i pogratulować mężowi. Zatem został sam z Sophie z którą wypalał papierosy. Od tak dla zbicia czasu. Wtedy mogli sobie na spokojnie pogadać i zaczął ją wypytywać jak sobie radzi z Samuru i czy jest wstanie z nim wytrzymywać. Także o Elliota podpytywał a nawet o jego narzeczoną. Bo szczerze nie ukrywał zaskoczenia że i ona postanowiła wydać swoje dziecko za kogoś. Przy okazji pochwalił się jej iż jego syn Dastan także ma już wybraną kobietę. Nikt by się nie pomylił, że ta dwójka jest do siebie podobna. Choćby z charakteru.

[Omitsu z/t - wyprowadzona przez ochronę]
Naizen Shiroyama

Naizen Shiroyama

Krew : Szlachetna
Zawód : Właściciel klubu nocnego Night Crow oraz LunaParku.
Moce : Władza nad ogniem. Telepatia. Czytanie w myślach. Blokada/ochrona umysłu, Psychokineza (artefakt).


https://vampireknight.forumpl.net/t173-naizen-shiroyama#197 https://vampireknight.forumpl.net/t174-naizen-shiroyama#198 https://vampireknight.forumpl.net/f86-zamek-w-gorach

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Nadira Shiroyama Pią Maj 17, 2013 7:12 pm

Zatem siostry siedziały przy stoliku razem w towarzystwie brata. Nie ma to jak rodzeństwo w komplecie. A nasłuchać się to Nadira jej musiała. Nie miała temu nawet za złe. Z chęcią jej nawet sprzedawała odpowiedzi i sama także pytała o pewne informacje. O Samuru jak z nim wytrzymuje. O Elliota i jego narzeczoną, co szczerze także ją zaskoczyło. Lecz oznajmiła iż jej synek Naoto nie ma żadnej kobiety i mu na siłę nie zamierza kogoś szukać. W momencie kiedy była dedykacja piosenki dla niej, to się wyłączyła i skupiła na jej słuchaniu. Takze gadanie siostry w tym przypadku do niej nie docierało. Może Naizen jej słuchał o ile nie był za często wołany przez swoich pracowników. No ale jakby tak patrzeć, siedział z nimi cały koncert.
Po koncercie Nadira przeprosiła i polazła do szatni. Zauważyła że przed nią wlazła jakaś wampirzyca. Nie kojarzyła jej ale to ją nie obchodziło. Ochrona ją wpuściła a do jej uszu zdążyły dotrzeć ostatnie strzępy ich rozmów. Weszła do środka uśmiechając się do obecnych. Ciekawe mieli panowie miny jak Kyubi ją im przedstawił jako swoją żonę.
- Miło mi. - Odpowiedziała Isao, nawet nie przedstawiając się, bowiem Kyubi już wyjawił jej imię. Podeszła więc do męża i usiadła obok niego na kanapie, wcześniej obdarowując jego usta pocałunkiem. Siedząc spojrzała na ludzkiego członka zespołu. Ten już o końcu świata myśli. Chyba przez obecność wampirzyc. A zatem swoje wypadałoby dodać.
- Koncert fajny. Gratuluję. Ale mam jedno ale. - Tu spojrzała na Kyubiego.
- Mam nadzieję, że Twój skok ze sceny był ostatni jaki widziałam. Tak skarbie? No i ubierz się, bo Cię nie puszczę z gołą klatą na salę. - Skrzyżowała ręce na biuście i z uśmieszkiem patrzyła na niego nieco karcącą. Jeżeli ma ona przychodzić na jego koncert, to wolałaby takich numerów nie oglądać. A skoro on nie posłucha się Isao, to może swojej żony?
Nadira Shiroyama

Nadira Shiroyama

Krew : Szlachetna
Zawód : Właścicielka Teatru Pandora
Moce : Władza nad Lodem, Telekineza, Eksplozje, Zatrzymanie czasu.


https://vampireknight.forumpl.net/t165-nadira-shiroyama#187 https://vampireknight.forumpl.net/t168-nadira-shiroyama#190

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Banshee Pią Maj 17, 2013 11:04 pm

Isao nieźle się ukrywał z tym, że ma dziewczynę, ale Ban to jakoś szczególnie nie przeszkadzało. Sama o tym nie rozpowiadała, bo i po co?
Powitała czule blondyna, który przez chwile zajmował się nią wczuwając się w sytuację, ale jak się okazało została porwana przez Rudzielca. Wylądowała w jego ramionach nieco zaskoczona, ale wciąż z pogodnym nastawieniem. Chłopak ulokował dłonie na jej tali i nazwał ją fanką sądząc, że to właśnie ona była szczęściarą która złapała okulary. Formował już usta w dziobek aby ją wycałować, ale dziewczyna zaśmiała się i poklepała go pieszczotliwie po poliku. W tym momencie Isao wyjaśnił, że jest jego dziewczyną, ale zdziwiony był tylko Spad. Z Kyubim natomiast jasnowłosa znała się od bardzo, bardzo dawna, pierwszy raz miała z nim do czynienia w swoich dziecięcych latach życia, a późniejsze sprawy to już inna bajka i nie musiał się martwić o ich ostatnie spotkanie. Nie zrobiła by tego Isao. W między czasie znów znalazła się w ramionach blondasa i przyjęła propozycję drinka od basisty.
-Jak widać znamy się.
Potwierdziła nie wyjawiając jednak nic innego, swoją uwagę skupiła na dopiero co poznanym członku zespołu. Jego pierwsze pytanie puściła mimo uszu, niech się Isa tłumaczy i spowiada z tego co i jak.
-Miło mi, Banshee jestem, ale mów mi Ban.
Przedstawiła się mimo iż jej chłopak chwile temu poinformował kumpli o tym kim jest. Przybliżyła się do obejmującego ją mężczyzny i pokiwała twierdząco głową.
-Świetni byliście, bardzo mi się podobało i z tego co zauważyłam fani bawili się świetnie.
Zmarszczyła nieco brwi kiedy zaczął ją wąchać, zwróciła w jego stronę swoją twarz.
-Jak już mówiłam fani się świetnie bawili oblewając szampanem.
Wzruszyła delikatnie ramionami, osobiście wolałaby wypić tego szampana niż się w nim kąpać, ale co tam. Słysząc słowa Kyubiego również się nieco zdziwiła, ale nie aż tak jak blondyn, on to dopiero był w szoku. I mimo iż słowa męża Nadiry kierowane były głownie do Isao, głupio by było stać jak słup soli i się gapić, również skłoniła się przed Szlachetną i przedstawiła. Chwilę później została porwana na kolana wokalisty i nie protestowała ani trochę. Siedziała bokiem tak aby mogła pogładzić jego włosy pieszczotliwie.
-Świetnie tu jest, nie mogłam tego odpuścić.
Zerkała na niego i przeczesywała jasne kosmyki, słuchała go przy tym uważnie.
-Nie udawaj, ja zamierzam się do Ciebie przyznawać.
Zaśmiała się krótko, a co jej tam fani, reporterzy jakoś przeżyje ich ewentualny atak, przez jakiś czas może i będą się interesować i wypisywać jakieś plotki w brukowcach, ale to pewnie minie. Z resztą może zaryzykować.
-Ogarnij się i idziemy do baru powitać Twoich wielbicieli i na jakiegoś smacznego drinka. Trzeba uczcić sukces zespołu.
Skoro wypadało wyjść do gości to najpierw trzeba się ruszyć z miejsca. Kobieta przesiadła się więc na miejsce obok aby blondas mógł na spokojnie się przebrać odświeżyć i co tam jeszcze potrzebował. I chyba doczekała się obiecanego drinka więc popijała go powoli.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Sob Maj 18, 2013 5:49 pm

Andrew miał lekki mętlik. Nie tyle co go zdezorientowała informacja, że dobierał się nieświadomie do dziewczyny swojego kumpla…przy swoim kumplu, lecz Kyubi i ślub? Kyubi, gość który ma co chwila nową kochankę miałby się ustatkować i być z jedną kobietą dłużej niż, no nie wiem, tydzień? No chyba, że to jakiś podstęp i ta cała jego przyszła żona to może jakiś żart, wiecie, taki który się płata na złość. A jeśli to nie fejk i będzie ślub? W sensie ciacho, sake i te sprawy? Trzeba będzie kupić prezent. Tylko jaki. A może Kyu zmajstrował bachora i teraz to taka akcja na szybko? No ale chwila, chwila…to i tak za mało wystarczający powód na ożenek dla naszego Kasanowy. A może to jednak miłość?
Gdy tylko mu przeszła przez głowę myśl o zakochanym Kyubim to się wręcz zakrztusił i mało brakowało by opluł swoim trunkiem biednego barmana bo w sumie to miało sens. Ta cała szczególna piosenka i te sprawy…Zakochany i żeniący się Kyubi. Brzmi jak fikcja, którą trzeba było oblać! Temu też Andrew duszkiem dopił końcówkę swojego drinka. Po czym rozejrzał się dookoła siebie dopiero teraz zdając sobie sprawę, że właściwie co niektórzy na niego patrzą. No w sumie nic dziwnego, gdyż większość osób która tu została była fanami Blasta do którego należał właśnie Spad. W takich chwilach był szczęśliwy, że był perkusistą. Nie zwracał na siebie takiej uwagi jak Isao. Biedaczysko, teraz jeszcze będzie musiał się tłumaczyć przed swoją panienką. Hehe. No ale ale…nie obgadujmy i nie bawmy się w samotnie pijącego przy barze, gdyż to jest takie niefajne. Z tego też powodu Andrew rozejrzał się tym razem na osoby siedzące przy ladzie szukając jakiegoś towarzysza kieliszka. W końcu nie będzie wyciągał do picia Isao i Kyubiego, skoro przyszli z laskami…Ech.
Upatrzył twarz która go zainteresowała! Wstał więc, przeszedł parę kroków i dostrzegł brązową czuprynę kobiety w bojówkach zabawiającą się piwem ze słomką. Staną przed nią na baczność przykładając dwa palce prawej ręki w znanym, wojskowym geście do czoła.
-Salut pani major! Pozwoli pani, że pozwolę sobie spocząć…obok. – Powiedział i cóż, nie czekając na odpowiedź pozwolił sobie posadzić swój zad obok zadu Megumi. Kontynuował szopkę.
-Jak tam na linii frontu się podobało pani…?- tu przeciągnął oczekując odpowiedzi jednocześnie wyciągając dłoń przed siebie by ją uścisnąć. Znajomości należy cementować!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Yuki Sob Maj 18, 2013 6:48 pm

Koncert trwał, a Yuki, nie dawała się porwać szalejącemu tłumowi, za to w spokoju wszystko obserwowała. A to czego była świadkiem mocno ją zastanowiło. Może była staroświecka, może zwyczajnie nie był to jej gust, a gdyby miała być całkowicie szczera, powiedziałaby, że koncert zły nie był, ale absolutnie nie jest to muzyka, którą ona preferuje. Są różne gusta i nie ma się czego czepiać, zresztą przyszła tu tylko przez wzgląd na fakt, iż została zaproszona przez Kyubiego. Takim zaproszeniom się nie odmawia, zwłaszcza, że kiedyś coś z nim ją łączyło, w prawdzie przelotnie, ale sporo po tym zostało. Jednocześnie obserwowała również salę, gdzie bawili się zarówno ludzie jak i wampiry. Chyba zauważyła Omi, a także Tessa i chyba mignęło jej kilka innych znajomych sylwetek.
W końcu jednak koncert dobiegł końca, ale z pewnością hałas jaki tu panował się nie skończył. Nie ma co, chłopaki dali czadu, a w pewnym momencie, szczególnie, gdy Kyu skoczył ze sceny i jak wyprawiali różnie inne szaleństwa, zaczęła się zastanawiać nad tym wszystkim nieco głębiej i chciała zrozumieć czemu to wszystko służy. Nie bardzo to pojmowała to wszystko, no ale przecież oceniać ich nie będzie. Jak zresztą wspomnieli, potem będzie spotkanie z fanami, więc zdecydował iż nie opuści jeszcze lokalu, przynajmniej póki co. Opuściła za to swoje dotychczasowe miejsce pobytu i spróbowała się przepchnąć do baru, by tam znaleźć dla siebie jakieś miejsce i może coś zamówić. Jeszcze nie wiedziała co ale się zobaczy.
Halas trochę ją męczył, głowa zaczynała ją boleć, ale mimo wszystko dzielnie się trzymała. Chciała dotrwać od końca całej tej zabawy i zobaczyć co jeszcze ich tu czeka. Oczywiście mogłaby spróbować rozmówić się z Kyu na zapleczu, gdzie się udali zaraz po koncercie, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Tak więc przebiła się do baru, gdzie właściwie żadnego wolnego miejsca już nie było. To zresztą było do przewidzenia. Mimo wszystko udało jej się przebić i zamówić... wodę. Nie chciała żadnego alkoholu.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Sob Maj 18, 2013 8:34 pm

Jedynie co dziewczyna mogła w tym momencie zrobić ze swoją osobą, to nic. Siedzieć i patrzeć przed siebie, zastanawiając się, tak przy okazji, co ona tutaj robi. To było dziwne. Dziewczyna, która przez praktycznie całe swoje życie była aspołecznym wyrzutkiem tego świata wbiła się na drogi koncert, na którym się bawiła dobrze, jednak w samotności, kiedy to inni stali, skakali i śpiewali z radością ulubione kawałki chłopaków. Kurde, ona miała się otwierać na nowe znajomości, na ludzi, miała wyjść z tego cienia, które jej zapewnił ojciec w dzieciństwie, a pomimo swoich obietnic, a może raczej postanowień "noworocznych", nie zrobiła tego. Najnormalniej w świecie zaprzecza samej sobie, co wiadome jest, wpływa na nią bardzo niekorzystnie. Ach, ta Megumi, powinna zacząć się zmieniać. Naturalnie, zmieniła się, bo ma nawet partnera, ale to i tak uważa to za dzieło przypadku, a nawet cudu, że tak się przydarzyło w jej życiu. Czy uważała tą decyzję za szybką i zbyt pochopną? Mogła tak uważać, bo pewnie podczas swojego spotka jeszcze wiele facetów, którzy mogą jej się spodobać w życiu, na jej drodze, którą rozpoczęła, a ona doprowadziła swoją osobę do zobowiązań wobec mężczyzny, którego mało co znała. Oczywiście, że nie żałowała swojej decyzji, ale z drugiej strony - ... nie, nie komentujmy tego, napawajmy się imprezą, która trwała w tym klubie!
Jej napawanie i cieszenie się z imprezy zakończyło się tylko i wyłącznie tym, że nabrała większego łyka, za pomocą słomki, nektaru procentowego. Doprawdy - wielka, istna i ciekawa rozrywka z Twojej strony, Megumi, się rozwinęła. Oby tak dalej!
Jednak nie potrafiła inaczej, nie wiedziała do kogo może zagadać, jak, po co, w jakim celu, czy może nawet. Wiedziała, że to trochę idiotyczne z jej strony, gdyż właśnie w takich miejscach najłatwiej o nowe kontakty i zapoznawanie się z ludźmi. Ale ona jednak była inna, co trochę przytłaczało ją samą i blokowało zarazem do takich działań.
Zaraz po chwili poczuła na sobie czyiś wzrok, a następnie przeniosła wzrok w tamtą stronę. Spostrzegła chłopaka. Chłopaka? Bardziej mężczyznę, widząc posturę oraz słysząc potem głos. Salutował w jej stronę. Czy to na pewno do niej? Aż miała zamiar rozejrzeć się dla upewnienia, ale z drugiej strony, nie przypominała sobie, aby ktokolwiek wcześniej się do niej dosiadał czy też, aby ktoś się znajdował po którejś ze stron blisko niej, więc tak - to było skierowane do jej osoby. Westchnęła ciężko, zamrugała parę razy powiekami z niedowierzania, że w ogóle jakiś facet do niej zagadał, następnie wzięła "soczysty łyk" piwa przez słomkę.
Przysiadł się następnie do dziewczyny, zanim ona cokolwiek powiedziała w jego stronę, lecz przy okazji mogła na niego spojrzeć, przyjrzeć się dokładniej, zbadać twarz, zapamiętać szczegóły, które go mogą charakteryzować w tłumie innych. Właśnie w tym momencie zorientowała się, że... Że to jest perkusista Blastu - Andrew. O matko i córko. To na serio on. Nie to, że była wielką ich fanką, lubiła ich kawałki i tylko dlatego przybyła na ich koncert, bo chciała ich usłyszeć na żywo, ale nie spodziewała się, żeby któryś z muzyków do niej zagadał. Naturalnie, teraz ich wielkie fanki zazdroszczą jej, że to właśnie ona została wybrana przez Andrewa, ale co ona mogła poradzić?
Tak prawdę mówiąc - dlaczego ją wybrał? Może ze względu na to, że siedziała tak cicho, spokojnie, nie pchała się, jak większość tutaj obecnych, do ich osób? Może to był ten właśnie powód? Możliwe, bardzo możliwe. Jak widać, "wrodzona" aspołeczność przydawała się. Kolejny łyk piwa - tak na odwagę.
Od momentu, gdy na jego osobie spoczął jej wzrok, tak nie odrywała wzroku z jego twarzy. Chciała go dokładnie zapamiętać, tak, jak to tylko było możliwe, bo nie była pewna ile będzie przy niej siedział, z racji tego, że przydałoby się, aby innych też zaszczycić swoją osobą.
Ponownie się odezwał, znów skierował do niej słowa. Następnie zauważyła gest, wyciągnięcie reki w jej stronę. Naturalnie, słuchała go bardzo uważnie, wiedziała co do niej mówi. Jednak nie zdobyła się na żadne pozytywistyczne reakcje - była w lekkim szoku jednak przez to całe zamieszanie.
- Megumi, ale mów mi Meg. - odparła, przedstawiając swoje imię, odczytując, że właśnie tego mu było potrzeba. Następnie uścisnęła swoją drobną dłonią jego rękę, cementując tym samym ich znajomość. Znajomość? Nie wydawało jej się, aby ona długo trwała, ba - pewnie przy następnej okazji, gdy napotka ją całkowicie przypadkiem, dojdzie do zapomnienia przez niego nawet kim ona jest. Tyle pewnie mu się twarzy przewija dziennie przed oczami na takich wydarzeniach, że wątpiła, aby zapamiętał taką przeciętniarę, jaką właśnie była brązowowłosa.
Następnie idąc za jego tropem w dodatku mu odsalutowała, aby nie wyszło, że jest taką totalną nudziarą i sztywniaczką. Jednak trzeba było przyznać, że alkohol szybko wpłynął na poprawę jej humoru. Może i nawet odważy się do rozmów? Przekonajmy się.
- Pytałeś jak na linii frontu się podobało... Hm, muszę przyznać, sierżancie, że nieźle wam poszło, wręcz doskonale. - odparła spokojnym tonem, zauważając, że gra, jaką rozpoczął, potrafiła być wciągająca - nawet dla takiej osoby, która rozpoczynała swoje "podboje" w poznawaniu nowych ludzi.
- Doprawdy, daliście czadu i jak widać - ludziom się to podobało, bo aż widziałam nawet latające bielizny. Uprzedzam, że nie mogłeś tam napotkać mojej. - dodała lekko żartobliwie, przyglądając mu się nadal, co jakiś czas sącząc ze słomki małe łyczki piwa. Zauważyła, że dzięki niemu nawet dowcip się polepszał dziewczynie, co szło na jej plus. To chyba dobrze, czyż to nie jest prawda?
Nastąpiła drobna chwila ciszy, na pewno z jej strony, po czym i ona stwierdziła, że chce zadać pytanie, chcąc dowiedzieć się czegoś od jego osoby. Skoro otrzymała taką okazję od perkusisty, więc... Czemu by nie? Może to nie było na temat zespołu, bądź coś w tym stylu, ale ważne, że cokolwiek chce się dopytać!
- Czemuż to akurat do mnie podszedłeś? Przecież tyle fanek, które na Twój widok by się pewnie zapiszczały na śmierć z radości, chciałoby być na moim miejscu. A tu nagle taka decyzja z Twojej strony. Nie to, żebym żałowała, ale jednak mnie to intryguje. - dopytała, wyjaśniając co ma na myśli, pytając o taką rzecz. Czyż to nie było zbyt idiotyczne? Może i tak było, ale Meg taka właśnie była i się, niestety, nie zmieni. W dodatku - lubiła wszystko wiedzieć, stąd ta właśnie ciekawość. Miejmy nadzieję tylko, że perkusista jej nie wyśmieje i nie opuści jej osoby, tego akurat by nie chciała, nie w tym momencie, kiedy to właśnie odważyła się kontynuować rozmowę, jaką rozpoczął!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Sob Maj 18, 2013 10:58 pm

-Szeregowy Spad. – Odwzajemnił i przedstawił się jakby nigdy nic. Jakby nie było, trzeba było przyznać, że Andrew był swego rodzaju oryginalnym przypadkiem. Bowiem w tym momencie wcale nie czuł, że jeszcze przed chwilą grał na scenie, a ta cała feta to obecnie po koncertowa impreza dla wybranych. Raczej śmiało można było powiedzieć, że ignorował wszystko i jego zdaniem była to aktualnie zwykła noc w zwykłym lokalu. Koncert już minął więc po co gwiazdorzyć? Przecież nie po to tworzy muzykę by móc pozerować, tylko by była słucha, prawda? Dlatego też spodobała mu się odpowiedź Meg. Przy fragmencie z bielizną zakasłał aktorsko.
-Całe szczęście! Nie żebym miał coś przeciwko Twojej bieliźnie, jednak zauważ, że tak właściwie tego typu incydenty zdarzają się dość często i pomyśl sobie co by było gdyby tej bielizny były jeszczze większe ilości? Gdzieś to trzeba w końcu składować, a sama przyznaj, że to dość podejrzane – przynajmniej w moim przypadku – posiadać w szafie kilkanaście par fikuśnej, koronkowej, damskiej bielizny…Pomijając fakt, jak to samo w sobie brzmi.
Święte słowa! Aż mu barman polał! Oczywiście whisky z colą o którą zresztą sam poprosił chwilę wcześniej. Za idealne wyczucie czasu Spad dopilnuje by owy barman uzyskał sowity napiwek. Jednak to później, teraz Spad miał odpowiedzieć na jedno z wielu filozoficznych pytań – dlaczego do niej podszedł. Zamyślił się unosząc wzrok ku górze, na sufit, potem opuścił go na kobietę.
-Hmm…Naprawdę chcesz wiedzieć? – Nachylił się obniżając ton głosu. Gestem ręki nakazał uczynić to samo. Zawiało tajemniczością
– Otóż widzisz, nie wiem jak to powiedzieć, ale urzekła mnie twoja, długa, wystająca...z piwa słomka. Aż widać było po niej, że potrzebuje towarzystwa tych oto kostek lodu, pływających w moim drinku! – przybliżył swoją szklankę do kufla Megumi, tak, że oba naczynia zadźwięczały donośnie.
-A tak na poważnie popacz dookoła i powiedz mi co widzisz? Wszędzie skąpo odziane, seksowne laski…Oczywiście nie żebym miał coś przeciwko co do ich obecności, czy coś i nie żebyś nie była seksowna – Uśmiechnął się cwaniacko. - Jednak w tym całym tłumie, pani major wydaje się być najlepszym materiałem na towarzysza do trunku. Mam nadzieje, ze Ci to nijak nie uwłaszcza, bo czułbym się niemiło gdybyś zagroziła mi degradacją stopnia…W końcu chyba niżej niż szeregowym to być nie można…Czy można? – ściągnął brwi w charakterystycznym zapytaniu
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Nie Maj 19, 2013 8:58 am

- Szeregowy... A więc się pomyliłam i dałam Ci o wiele wyższy stopień! Przepraszam za mój błąd, postaram się już więcej nie popełnić takiej gafy. - zwróciła się w jego stronę, prostując swoją uprzednią myśli. A więc jednak tylko szeregowy! Miejmy nadzieję, że w przyszłości będzie awansował i zostanie tym całym sierżantem!
Spad - tak się właśnie przedstawił. Miała rozumieć, że jest to przezwisko mężczyzny, o którym istnieniu nie wiedziała nawet. Kiepską była fanką, jak mogła zauważyć, nie wiedząc takiej rzeczy. On dla mniej był tylko i wyłącznie Andrew. Poza tym - nie czuła się na tyle jednak przy nim pewnie, aby móc sobie pozwolić na takie odzywanie się w jego stronę. Lecz z drugiej strony - skoro wyjawił swoje przezwisko, została nie tylko zaszczycona, ale i doszło do zasugerowania, iż woli, aby tak do niego się zwracać. Megumi, Ty i te Twoje skołatane i pokręcone myśli doprowadzą Cię kiedyś do totalnej zguby. Skup się na rozmowie, to jak się będziesz do niego kierować wyjdzie w praniu! O jeśli wcześniej jej nie zostawi - znów te głupie myśli o jego odejściu od towarzystwa dziewczyny - aby móc się nacieszyć innymi fankami, które tutaj przybyły. Alkohol oraz upływający czas mogą doprowadzić do posiadania ochoty rozmawiania z jakimiś piękniejszymi przedstawicielkami płci pięknej. W końcu wszystkie tak skąpo ubrane i chętne na cokolwiek z muzykami dziewczyny są smakowitym kąskiem dla takiego perkusisty, jakim jest Spad. W porównaniu z nimi trochę mogła się poczuć gorsza - była praktycznie całkiem pozakrywana, jak na takie miejsce i takie wydarzenie. A prawdę mówiąc - miała co pokazać, co podkreślić trochę bardziej fikuśnym strojem. Ale nie - to jest Megumi, nie pomyśli zanim coś zrobi.
- Tak, rzeczywiście, masz rację, to brzmi trochę podejrzanie, ale pomyśl tylko - koronkowa bielizna. Kilka takich par i możesz mieć ozdobne serwetki czy też podkładki pod cokolwiek. Cóż za oszczędność czasu, przy poszukiwaniu takich w sklepie, oraz pieniędzy, żeby takie sobie zakupić. - odparła, ciągnąc swój dobry humor, jaki można było usłyszeć w jej tonacji strun głosowych, mając zamiar jeszcze dodać coś do tej "sugestii". Naturalnie, nie proponowała tego na prawdę, przecież to by było zbyt... Obleśne, ale dodatkowa dawka humoru nikomu jeszcze nie zaszkodziła, czyż nie?
- Tylko musisz mieć coś na wymianę, przecież to trzeba prać. Przejdź się po klubie i przekonasz się, że dostaniesz jeszcze takich z miliard. Tylko nie bierz od facetów - wydaje mi się, że oni takiej ładnej bielizny nie mają. - o, właśnie to jeszcze chciała dopowiedzieć. Jakby ktoś tak ich posłuchał o czym rozmawiają i w jaki sposób to robią, złapałby się za głowę i odszedłby jak najdalej, nie wierząc w to, co usłyszał właśnie. Miejmy nadzieję tylko, że Spad posiadał podobne poczucie humoru co Meg, aby nie wyszła na jakąś idiotkę czy też wariatkę. Wydawało jej się, że tak jest, ale lepiej przygotować się na najgorsze.
Słysząc jego głos oraz widząc gest, by przysunęła się bliżej do niego, jeśli chce poznać prawdę, przyjęła bez zastanowienia. Zrobiła to praktycznie natychmiastowo, zapominając, że przecież to jest jednak gwiazda. Ale cóż z tego? To w końcu najnormalniejsza osoba na świecie, posiadająca popularność, z którą dało się pogadać o wszystkim i o niczym. Tak więc tylko zabrała się w słuch, chcąc znać prawdę. Co jak co, ale intrygowało ją to niezmiernie.
Ale czego mogła się po nim spodziewać? To w końcu żartowniś! Lecz taki, który ją przynajmniej rozbawiał oraz przy którym stała się też taka. No, ale wiadomo, że nie takiej odpowiedzi oczekiwała, a po niej usłyszała stuknięcie się dwóch szkieł - jego szklanki z dziewczyny kuflem. Przewróciła teatralnie oczami, pijąc znów za pomocą słomki piwo.
- Czyli mogę poczuć się zaszczycona? - zapytała, słysząc już prawdziwy powód. Miał trochę racji, ale przecież jeszcze całkiem niedawno w swojej głowie miała myśli, że wśród tych wszystkich panienek mogła się spokojnie określić mianem trochę gorszej. A to wszystko przez głupi strój? Niewątpliwe, kobiety jednak patrzyły na takie sprawy bardziej niż faceci, Spad by tego najzupełniej w świecie nie zrozumiał.
- Naturalnie, że jest jeszcze niższy stopień niż szeregowy - zawsze możesz stać się zwykłym, szarym cywilem. Tak więc się pilnuj. - odparła bardziej rozbawiona niż uprzednio, jednak mógł także odczuć z jej strony pewien rygor. W końcu trzeba się wcielić w rolę Pani Major, jaka została jej przydzielona, czyż nie?
Przez całą tą konwersację nawet nie spostrzegła, że piwo w naczyniu się skończyło. Charakterystyczny dźwięk dzięki słomce będącej na pustym dnie szklanki ją o tym dopiero poinformował. Tak więc - czemu nie? Kolejne piwo!
Przeprosiła go na sekundę, odwracając się przodem do baru, będąc bardzo zaskoczona widokiem mężczyzny stojącego przed nią i czekającego na zamówienie. Zamrugała parę razy powiekami, prosząc ponownie o to samo, oddając przy okazji pusty kufel. Długo także nie czekała, praktycznie od razu otrzymała nową "dostawę" napoju alkoholowego. Wróciła do poprzedniej pozycji, znów będąc skierowaną do rozmówcy.
- Mogłabym Cię poprosić o podanie mi słomki? - padło pytanie z jej strony, widząc, że słomeczki znajdowały się tuż obok niego, a żeby ona musiała je sama zabrać, musiałaby nie dość, że wstać, co za dopiero byłby to wyczyn, to jeszcze w dodatku, z powodu lenistwa, pewnie by wręcz przez niego sięgnęła po nią. Aż tak jeszcze pijana nie była, aby zdobywać się na takie działania. No chyba, że zostanie zmuszona do tego - na przykład, gdy Andrew po prostu zignoruje ją, czy też odpowie, aby sama sobie ją wzięła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Nie Maj 19, 2013 10:22 am

Na szczęście cały ten zbędny tłum dziewczynek zaczął się już rozchodzić. Z początku Kath było to na rękę. Przynajmniej miała pewność, że ci biedni, niczego nie świadomi ludzie znikną z tego niebezpiecznego miejsca. Dopiero potem dotarło do niej, że będzie zmuszona zostać z tymi wszystkimi wampirami na jednej imprezie! No cóż, trzeba było się poświęcić, w końcu dziewczyna nie bała się tych potworów.
Tak więc ruszyła wolnym krokiem, w ogóle się nie spiesząc, do recepcji, gdzie mogła wymienić przeciwsłoneczne okulary na mega drogą wejściówkę na imprezę z muzykami. Oczywiście uzyskała ją bez problemu, jednak po krótkiej, ale ostrej wymienia zdań z recepcjonistką udało jej się zatrzymać okulary przeciwsłoneczne. Jak będzie chciała, to przecież odda je osobiście, o!
Następnie ruszyła do barku, gdzie zamówiła kolejnego, miała nadzieję, że już ostatniego drinka i jak by nie było zapłaciła za niego. Póki co trzymała się w cieniu, czekając aż reszta ludzi wyjdzie z klubu. Upiła kilka łyków i ruszyła za kulisy, gdzie znajdowali się muzycy i bliskie im osoby (za pewne znów wampiry). Katherine nie miała okazji przyjrzeć się osobom znajdującym się w strefie VIP, ale teraz będzie miała ich jak na talerzu. Oczywiście będzie bardzo grzeczna, dopóki jakiś potwór nie zamierzy wbić swoich kiełków w jakąś ludzką ślicznotkę.
Kiedy już została wpuszczona za kulisy rozejrzała się ostrożnie. Dopiła drinka i zostawiła gdzie popadnie, ktoś na pewno to posprząta, dziś czy jutro. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że chyba będzie trzeba odebrać swoją nagrodę. Było to coś o czym kompletnie zapomniała, snując swoje teorie spiskowe jak dorwać wszystkie istniejące wampiry na tej półkuli. Weszła głębiej zanurzając się w tłum zebranych tu osób. Zdawało jej się, że kątem oka dostrzegła znajome twarze, które zdążyła już poznać ze sceny i bistej muzyki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Kyubi Nie Maj 19, 2013 10:51 am

Kłótnia Kyubiego i Isao skończyła się szybciej niż by przypuszczali, dzięki nagłemu pojawieniu się Banshee. Kyubi w sumie nie wiedział co o tym myśleć, ale oczywiście niczego nie zdradził. Wiadomo, nie chciał ośmieszyć Banshee, zranić swojego najlepszego kumpla, przy okazji także nieszczęsnego kuzyna, a nadmiar złego jeszcze wplątywać w to Nad. Kyubi najpierw robił, potem myślał, a żony stracić nie chciał. Wystarczająco wiele kobiet stracił, zranił, zraził, rzucił, porzucił, przeleciał, wykorzystał i wiele innych czynności z nimi powiązane, by teraz, od tak sobie zniszczyć kolejny, ważny tym razem dla niego związek. Jasna sprawa, że sam aż nie wierzył iż wreszcie odważył się na taki krok, ale jak to się mówi raz kozie śmierć.
Spojrzał od razu na Isao, zachowując tę niewzruszoną minę, nakładając jedną z wielu masek i najzwyczajniej w świeci e odpowiedział na jego pytanie, niemalże w tym samym czasie, co Banshee.
– Znam jej matkę od niepamiętnych czasów, a co za tym idzie i samą Banshee.]
Wzruszył obojętnie ramionami i ruszył w stronę kanapy. Nie będzie się wtrącał w sprawy ich związku, bo przecież sam nie był lepszy zdradzając Nadirę raz czy dwa… może cztery albo i więcej. Doczekał się wreszcie swojej wybranki serca, zapraszając ją na miejsce obok siebie. Usiadła grzecznie (co było naprawdę nie spotykane jak na tę wampirzycę), odwzajemniając jej namiętny pocałunek na przywitanie. A jego łapa bezwstydnie powędrowała na pośladek żony, sprawdzając czy są równie jędrne jak przed koncertem.
Nie życzył sobie, by ktokolwiek myślał w taki sposób o Nadirze. To tak jakby Kyubi miał teraz oceniać Banshee, czego tak czy siak nie zamierzał robić. Zbyt długo już ją zna.
– Zapoznałaś już swojego wybranka z Hachiko?
Zapytał od tak, spoglądając na wampirzycę, sam zaś zaczął bawić się rozpuszczonymi, długimi włosami żony, istnym wabikiem na Casanovę. Ciekawe czy bardzo by się na niego obraziła, jakby poprosił ją o chwilowe, krótkotrwałe przefarbowanie włosów na blond…?
Wtem spojrzał na Nadirę, która była zadowolona z koncertu, aczkolwiek miała jakieś „ale”. No masz ci babo placek. Skąd on wiedział, że taki element wyskoczy? Znał ją za dobrze. A gdy usłyszał jej argument, nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
– Czyżbyś była zazdrosna, Nadiro? I postaram się już tak nie robić.
Spytał kąśliwie, podnosząc swój zadek. Czas najwyższy na spotkanie trzeciego stopnia z fanami i paparazzi. Już widział te nagłówki! Postara się tak nie szaleć na kolejnym koncercie, jednak to było silniejsze od niego. Na scenie wyzwalał swojego demona, którego więził przez cały ten czas. Stary, a głupi!
– Idziesz ze mną? Widziałem tam gdzieś Kyuko.
Wyciągnął do szlachetnej rękę, czekając aż ją pochwyci. Wówczas wyszli razem z szatni, udając się na salę. Oczywiście zadbał o to aby Kyuko miała bilet wstępu także i na imprezę, tak samo jak Nadira czy Yuki.
W tym tłumie dostrzegł wreszcie bawiącą się córkę przy barze. Podszedł więc z Nadirą do niej, dźgając mocno paluchami w żebra.
– Jak się podobał koncert?
Spytał córki, wciąż trzymając dłoń szlachetnej. Czas przedstawić córce nową macochę.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Isao Nie Maj 19, 2013 1:36 pm

Oczywistym było, że odwzajemnił pocałunek Banshee, jak to inni ujęli "wczuwając się w rolę". To było jego czułe powitanie i nie widział w tym nic złego. Cieszył się, że tu była i, o dziwo, stęsknił się za nią. Widywali się bardzo często, jednak zawsze gdy chwila ich rozstania była nieco dłuższa, blondas zaczynał tęsknić za swoją dziewczyną. Już jakiś czas temu odkrył, że jest wręcz uzależniony od niej. Sam nie wiedział czy to dobrze, czy źle. Nie wiedział także o tym co uroiło się w tym głupim, rudym umyśle Spada, który odwalał memowe miny, patrząc na nich z boku. Jakież było jego zdziwienie gdy perkusista zaraz złapał Ban za talię, przyciągając ją do siebie i robiąc tego obrzydliwego dziuba. Isao podświadomie uniósł jedną brew, nie bardzo wiedząc co się dzieje. Gdy jednak zdezorientowanie minęło, zareagował w mgnieniu oka. Zaraz znalazł się tuż przy nich, akurat w momencie, gdy Banshee poklepywała Spadesa po policzkach. Już po chwili Spad dostał od Isao w ten swój rudy, głupi łeb.
- Jaka fanka! To moja dziewczyna. Nie-do-ty-kać! - warknął na Spadesa, ni to żartem, ni to serio. Złapał Banshee za talie i przyciągnął do siebie, obejmując ją lekko. Nie wytrzymał i ostatecznie parsknął śmiechem. Pokręcił głową z rozbawieniem i wskazał na Spadzia kciukiem, patrząc z góry na Ban. - Ten rudy głupek to Spades, nasz perkusista.
Ostatecznie cała sprawa skończyła się na śmiechu i ogólnym rozbawieniu, a większą uwagę Iska przyciągnął fakt, że jego dziewczyna i kumpel znali się. Nic na ten temat nie wiedział, toteż był niemało zaskoczony tą informacją. Po zadanym pytaniu Banshee niewiele mu wyjaśniła, lecz zrobił to Kyubi. Może dla nich było to coś zwyczajnego, jednak Isao zwiesił się na chwilę, analizując w swoim opóźnionym umyśle wszystkie informacje. Gdy natomiast się odwiesił, popatrzył na Ban i zaraz wyszczerzył się wesoło. Zerknął kątem oka na Kyubiego.
- Znaczy znasz ją od dziecka? - zapytał, ponownie patrząc na wampirzycę. Kąciki jego ust uniosły się w górę w nieco wrednawym, acz rozbawionym uśmieszku. - Mała Banshee... Chciałbym to zobaczyć! - zawołał wesoło, po czym zaśmiał się i sprzedał jasnowłosej pstryczka w nos. Tymczasem swoją uwagę znów przyciągnął Spad, który chyba wreszcie zrozumiał jaką gafę uczynił. Isao spojrzał na niego i wystawił w jego stronę język.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. - odparł, chcąc mu nieco dokuczyć. Schował język i zerknął na Banshee, potem na Spadzia - A tak serio to jesteśmy ze sobą w sumie od niedawna. Nic wam nie mówiłem bo chciałem ją zabrać na próbę lub występ i od razu ją wam przedstawić. No i dzisiaj akurat była okazja.
Sprawę szampana zostawił w spokoju. Pokręcił jedynie z niedowierzaniem głową. Fani... czego oni nie wymyślą. Widział już wiele, ale Ci ciągle go zaskakiwali. Tak samo jak Kyubi, który nagle wypalił, że ma żonę. Isao nie mógł uwierzyć. Czuł jednocześnie zaskoczenie, zdezorientowanie ale i lekki zawód.
- Czemu nic mi nie mówiłeś i dowiaduje się dopiero po ślubie? - spytał spokojnym, już nieco przyciszonym tonem. Wszak czuł się nieco urażony. Kyubi nazywał go najlepszym kumplem a nie mówił mu o takich rzeczach. Właściwie o niczym mu nie mówił. Isao nie czuł się z tym dobrze. Wszak kumple się tak nie zachowują. Tak czy siak, ostatecznie Isa ulokował się na kanapie razem z Banshee, która siedząc mu na kolanach, otrzymała od Kyubiego "obiecanego" drinka. Spad wyszedł, Kyubi również. On także nie mógł siedzieć tu długo, w końcu w pewien sposób był gospodarzem tej imprezy i musiał na niej być. Wpierw musiał poruszyć ważną kwestie. Odpowiedź Banshee go zadowoliła, a więc wyszczerzył się wesoło, patrząc na nią.
- To dobrze, cieszę się. - odparł szczerze zadowolony. Wtedy, jak na zawołanie, do pomieszczenia wszedł ich manager - Take. Mężczyzna spojrzał na nich zdziwiony, lecz po chwili uśmiechnął się do Banshee.
- Witam, jestem Take, manager zespołu. - skinął głową, wzrok przenosząc na Takeia. - Isao to ta dziewczyna o której mówiłeś?
- Tak. Załatwisz to, Take-chan? - blondyn uśmiechnął się do niego ślicznie, robiąc coś w rodzaju dziubka i machając zalotnie rzęsami, robiąc duże oczy a la kot ze Shreka. Manager parsknął śmiechem i pokręcił głową. Machnął ręką i skierował się do wyjścia.
- Jasne, jasne. Tylko leć już na tę imprezę.
Blondas wyszczerzył się szeroko. Zamachał na pożegnanie managerowi, po czym przytulił mocniej do siebie Banshee.
- Będzie dobrze, on wszystko załatwi. To niesamowity facet!
Poruszył się, dając Banshee znać aby zeszła z jego kolan. Gdy zaś to zrobiła, podszedł do podłużnego stojaka na ubrania i wybrał z niego luźną, czarną koszulkę. Zdjął z siebie koszulkę, w której biegał na koncercie i założył tą nową. Zerknął do lusterka, poprawił sterczące mu na pion kosmyki, po czym zwrócił się do Banshee, uśmiechając się szeroko.
- No, to idziemy!
Złapał ją za rękę i splótł ich palce ze sobą. Tak wyszli z przebieralni dla zespołu, gdzie od razu wpadła na niego Katherine, która nie zdążyła jeszcze znaleźć się za kulisami. Spojrzał na nią zdziwiony, wypowiadając ciche ,,przepraszam". Dostrzegł w jej dłoni okulary Kyubiego. Wydając z siebie głośne ,,aa!", wskazał na nią palcem.
- Aaa to Ty! - przyjrzał się jej i jeszcze raz zerknął na okulary w jej dłoni, upewniając się czy to na pewno te, które należały do Kyubiego. - To Ty złapałaś te okulary! Ahm no więc... Ty pewnie po nagrodę, tak? Okulary możesz sobie zatrzymać ale wiesz ten buziak to najwyżej w policzek. - zerknął na dziewczynę znacząco, zaraz spoglądając na Banshee, którą ciągle trzymał za rękę. - Nic więcej nie mogę Ci zaoferować, rozumiesz...
Uśmiechnął się do niej przepraszająco. Jeżeli Katherine chciała buziaka to go dostała w policzek, jeżeli chciała autograf - również go otrzymała. Nie chcę jednak zbyt długo stać w miejscu, a więc przesunę się nieco do przodu, do czasu gdy Isao i Katherine już się rozeszli. Trzymając za dłoń Banshee i tym samym zwracając na nich wiele zdziwionych, a często też zazdrosnych spojrzeń, skierował się do baru. Tam dostrzegł Spadesa, który rozmawiał z jakąś dziewczyną. Zaszedł go od tyłu i poklepał go po tej rudej czuprynie, szczerząc się wesoło.
- No, no, Spadziu. Tylko grzecznie mi tu. - następnie zwrócił się do dziewczyny, z którą rozmawiał Spad. Ukłonił się kameralnie, na chwilę puszczając dłoń Banshee i udając, że z głowy zdejmuje nieistniejący kapelusz. - Isao Takei, miło mi Mademoiselle. Dziękuję, że przyszłaś na nasz koncert i mam nadzieję, że Ci się podobało. - Posłał jej lekki uśmiech, po czym na nowo złapał Banshee za rękę. Zamachał nią wesoło, uśmiechając się do niej. Zupełnie niczym dziecko podczas zabawy. - Teraz kolej na to żebym ja postawił Ci drinka. Jakiego sobie życzysz, moja Pani? - spojrzał na nią i zamówił jej takiego drinka, jakiego Ban tylko chciała. Sam zamówił to samo. I gdy tylko upił parę łyków, przyszło do nich kilka fanek, które obserwowały go od dłuższego czasu. Do Spadesa prawdopodobnie także podeszło kilka. Prosiły o autograf.
- Okej, okej! W końcu po to tu jesteśmy! Służę podpisikiem. - zawołał wesoło, uśmiechając się do dziewczyn, które aż promieniały szczęśliwe, że mogą porozmawiać z muzykami i zdobyć ich autografy. Wyjął z kieszeni cienkopis i podpisał się na zdjęciach, plakatach oraz wszystkim co mu podsuwały. Jedna nawet chciała aby podpisał się na dekolcie, lecz on wyjął z kieszeni niewielkie zdjęcie zespołu, na którym podpisał się i jej wręczył.
- Tutaj będziesz miała na stałe, a tam Ci się szybko zmyje. - wytłumaczył jej grzecznie. Nie był zwolennikiem podpisywania się na skórze tych dziewcząt. Wszak to się szybko zmyje. Kiedy te zaś pokazywały mu swoje dekolty, prosząc aby tam się podpisał, a w rzeczywistości prawdopodobnie próbując złapać go w swoją sieć, peszył się i zawsze sie wymigiwał. Teraz natomiast nie chciał także narazić się na gniew Banshee, która ciągle była obok. Zerknął na nią przelotnie.
- Wybacz Ban, taka praca. - uśmiechnął się do niej przepraszająco, po czym wstał by odejść kawałek z dziewczynami, które chciały by podpisał się jeszcze kilku im koleżankom. Tak też zrobił, a po drodze ponownie spotkał Katherine, którą zaczepił.
- Wybacz, jak widzisz jestem trochę zabiegany. Zgodnie z obietnicą w nagrodę powinienem poświęcić Ci trochę więcej uwagi. - przeprosił, mierzwiąc swoje włosy z tyłu głowy i robiąc charakterystyczną dla siebie skruszoną minę. Nie wiedział, że dziewczyna jest łowcą i nie ufa wampirom. Zresztą.. Jego nie musiała się obawiać. Był prawdopodobnie najmniej groźnym wampirem na sali.
- Może postawię Ci drinka, hm? - spytał, wskazując na bar.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Nie Maj 19, 2013 9:54 pm

Spad nie miał w zwyczaju za bardzo przedstawiać się z imienia. Co jak co, lecz to była Japonia i czuł się po prostu dziwnie gdy dookoła były jakieś Yamasaki i te sprawy, zaś on posiadał imię zagraniczne i niespotykane w Tokyo na co dzień. Pomińmy od razu problemy z wymową~ Na szczęście ksywa rudego okazała się złotym środkiem. Krótkie, wpadający w ucho oraz pamięć, jak również posiadający milion spieszczeń i zdrobnień przydomek szybko rozprzestrzenił się wśród znajomych i stał się wizytówką okularnika więc z nią też się więc obnosił. To tyle jeśli chodzi o nazewnictwo, zaś fanki…
Nawet jeśli zaczepiały go jakieś to nie wdawał się w dyskusje bo rozmawiał teraz z Megumi, a sam nie lubił gdy ktoś go ignoruje i gada nagle z kimś innym, temu też sam nie prowokował takich działań tylko te fanki…Tak, przez nie ciężko było sobie wyobrazić, że jest się na zwykłej imprezie w zwykłym barze. Toteż Spad próbował roztaczać wokół siebie magiczną aurę dającą +10 do niewidzialności. A tak na ludzki – starał się utrzymać wzrok wyłącznie na Megumi, bądź na swoim drinku nie nawiązując przypadkowych kontaktów wzrokowych licząc na dobre wychowanie nastolatek. Niedoczekanie…
-No może troszkę za niski, acz będzie przynajmniej z czego awansować. – Zaheheszkował, a następnie upił sobie trochę ze szklanki chłodnego drinka. Ciągle był rozgrzany po występie przez co wydawało mu się, że w pomieszczeniu jest wyjątkowo duszno, jednak z chwili na chwilę robiło mu się lepiej i to nie tylko pod względem samopoczucia fizycznego. Taka lekka wymiana zdań odwracała uwagę od nowości jakie przyszło mu posłyszeć jeszcze chwilę wcześniej w prywatnym pokoju. Ach tak…od razu lżej robiło się człowiekowi na nerce.
-Serwetki i podkładki z bielizny? Hm…Lubisz majsterkować z igłami i nićmi? Jeśli tak to szacun. Mnie sama myśl o tym mnie lekko przeraża. Jednak to chyba taki uraz po tym, jak któregoś razu chciałem zacerować swój ulubiony kocyk, a skończyło się że przyszyłem siebie i ten koc do obicia kanapy. – Mrożące krew w żyłach przeżycie i ta bezsilność kiedy nie można było dosięgnąć nożyczek i śmiech brata. Tak, trauma na całe życie gwarantowana. Swoją drogą kolejny przykład na to, że facet nie powinien brać się za wszystko. Dalej to aż prasknął ze smiechu. Pomijając fakt, że takie czynności jak bieganie po sklepach za jakimiś serwetkami, meblowanie pomieszczenia i jeszcze jakieś wymienianie serwetek i ich pranie go ni dotyczyły. Zresztą zacznijmy od tego, że mieszkania na chwilę obecną nie posiada oraz wyznaje zasadę „jest dobrze póki jest gdzie się walnąć w kime i podładować komórkę” temu też łatwo wywnioskować, że nie zwracał uwagi na takie buble. Naturalnie nie zmienia to faku, że zabawnie było o nich posłuchać.
-Z miliard? No ja widziałem gdzieś na kuejkach takie różne obrazki na których pokazane było jak różne takie panie zakładają po kilka staników by ich dobrobyty były bardziej wyeksponowane, no ale sądziłem, że to mit...- Powiedział pół serio pół żartem nawiązując do faktu, że tak właściwie była tu niecała setka ludzi w skład których wchodziła również płeć brzydka. – A ty jak uważasz? Znasz kogoś kto takie rzeczy praktykuje? Bo to brzmi trochę dziwnie i…szczerze mówiąc zdziwiłabyś się propos męskiej bielizny…Wierz lub nie, jednak nie jest rzadkością, że trafiają się dziwni, bardzo dziwni fani rasy męskiej i niestety nie chcą być gorsze od fanek. – Zrobił znaczącą, ubolewającą minę i jednocześnie przypomniał sobie pewien incydent o którym wolał nie wspominać i nie opowiadać, tak więc…jedziemy dalej!
-Yhym, jak diabli. Potem będziesz mogła opowiedzieć znajomym, że widziałaś rudego, który nie wyglądał jak rasowy nieudacznik. To już jest wręcz prestiż! Jednak nie będę tu się przechwalał, jeszcze to podejdzie pod jakąś niesubordynację i mnie pani major zdegraduje do tego cywila, a sutne by było nie móc służyć Ci Meg przy tym samym, barowym blacie – Zażartował sam z siebie. Tak właściwie, jak tak się zastanowić to rzeczywiście ubiór Meg zwrócił uwagę Spada. Bo mimo wszystko Andrew nie był aniołem i dobrze wiedział, że skąpo odziane, lepiące się do niego panienki nie nadają się do takiej lekkiej rozmowy tylko do innych…takich…Jednak nie zagłębiajmy się w to. Ważne, że z powodu wojskowego odzienia rudy czuł się przy niej dobrze. Niemal jak przy kumplu. Och…właśnie sobie skojarzył, że Isao ma dziewczynę i nie będzie mógł mu już poświęcać tyle czasu co kiedyś. Zasępił się nieznacznie, jednak postarał się to zakamuflować upijając w tym samym czasie kolejnego łyka, gdy poczuł czochrającą go znajoma łapę oraz głos. Odchylił się nieco do tyłu by zlustrować tę blond łepetynę.
-Dobrze mamo i…nie zgrywaj się tu tak przed każdą takiego dobrego, bo znów wyjdę na drania. – wystawił język, po tym jak wyreżyserowaną pretensją obrzucił wokalistę. Po czym coś mu zaświtało, a wzrok przeniósł na dziewczynę swojego kumpla. –Swoją drogą, Ban klepnij porządnie w poślady Skowrona za to, że ten drań nie wspomniał o tobie wcześniej. Tylko pamiętaj, tak z przytupem i polotem! (xD)
Rzucił puszczając jej uśmiech. Nie wyglądała na złą za ten…incydent. Całe szczęście. Andrew i tak miał wystarczająco wielu wrogów. W każdym bądź razie gdy powiedział parce zakochanych co miał powiedzieć usadowił się po normalnemu i wcisnął słomkę Megumi w rękę, trunek czy co tam sobie życzyła.
-Rozkaz!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Nadira Shiroyama Nie Maj 19, 2013 11:28 pm

Siedziała i przysłuchiwała się rozmowie, przy której dowiedziała się mniej więcej o osobie imieniem Banshee. Przyjrzała się jej z zaciekawieniem, jakby szukała w niej jakichś podobieństw do Hachiko. No ale żeby ta nie myślała iż Nadira coś od niej chce gapiąc jak na posąg, zmieniła punkt zainteresowania, przytulając się do Kyubiego. A to że zaczął sprawdzać jej pośladki, zignorowała. Wiedziała że on to lubi robić, dlatego też uwag robić nie będzie. Zatem odpowiedziała mu na jego pytanie z uśmiechem.
- Gdyby miał mi Cię porwać tłum rozwydrzonych nastolatek to owszem. - Miała nadzieję, że on tego więcej nie zrobi. Tłumaczenia, czemu Kyubi nie powiedział kolegą o swoim ślubie, pozostawiła jemu. Sama za niego nie będzie tego tłumaczyła, bowiem nie wiedziała jak dużo Kyubi im mówi a jeszcze nie chciała czasem czegoś popsuć w ich relacjach.
- Idę. - Zgodziła się i ujęła jego dłoń, ale stawiła warunek, że ma on coś na siebie ubrać. Nawet odnalazła jakąś koszulę i mu wcisnęła w łapy że ma ją ubrać. Dopiero po tym jak to uczynił, mogli opuścić pomieszczenie i wrócić na salę. Tam zaś podeszli do baru trzymając się za ręce by powitać Yukyuko.
Nadira Shiroyama

Nadira Shiroyama

Krew : Szlachetna
Zawód : Właścicielka Teatru Pandora
Moce : Władza nad Lodem, Telekineza, Eksplozje, Zatrzymanie czasu.


https://vampireknight.forumpl.net/t165-nadira-shiroyama#187 https://vampireknight.forumpl.net/t168-nadira-shiroyama#190

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Banshee Pon Maj 20, 2013 7:30 am

Małe zamieszanie jakie powstało wokół jej osoby na szczęście szybko się wyjaśniło i już wszystko było jasne. Nie przeszkadzało jej nawet to, że Spad pomylił ją z ich fanką, było to urocze i w pewien sposób zabawne, a do tego oburzenie Isao i to stanowcze odbicie ją z ramion kumpla. Przez chwile myślała, że padnie, między chłopakami z zespołu panowała niezła atmosfera.
Słuchając słów Kyubiego pokiwała jedynie głową na potwierdzenie, nic dodać nic ująć. Zerknęła na Isao i cicho się zaśmiała.
-Oj nie byłabym tego taka pewna, mały, wredny, gryzący wszystko co popadnie, jasnowłosy diabełek.
Tak podsumowała się dość zwięźle i krótko jeżeli chodzi o dziecięce czasy. Do jej uszu dotarło pytanie basisty, przeniosła na niego spojrzenie swoich trawiastych oczu i stała tak przez chwilę.
-Nie było jeszcze okazji i najpierw muszę ją poinformować, że postanowiłam się związać na stałe.
O wszystkim dowie, choć i tak wampirzyca mogła przewidzieć słowa i reakcję Hachi, ale przynajmniej z szacunku jakim darzyła ją Ban powie jej o tym przy najbliższej okazji.
Sprawy między Isao a kumplami zostawiła w spokoju, nie będzie się wtrącać, niech się Isao sam tłumaczy Spadziowi jak i wypytuje Kyubiego. Przez chwilę bardzo interesowała się swoimi paznokciami, aby zabić jakoś chwile z której została wyłączona, a już chwile po tym siedziała na kolanach swojego mężczyzny i wymieniła z nim parę zdań w tej ważnej kwestii jaką było pokazywanie się z nim publicznie. Nie miała nic przeciwko, a jak się jeszcze później okazało menadżer chłopaków miał coś w związku z tym załatwiać o ile dobrze zrozumiała z ich niekompletnych wypowiedzi. Mieli najwyraźniej coś wcześniej ustalone między sobą.
-Miło mi, Banshee, ale to pewnie już wiesz.
Przedstawiła się krótko i siedziała cicho na kolanach Isao, przyglądając się temu całemu zdarzeniu. Sama nie wiedziała co ma o tym myśleć. Na szczęście perspektywa wyjścia na imprezę odciągnęła ją od rozmyślań, zeszła z niego aby ten mógł na spokojnie się przebrać, ogarnąć i co tam jeszcze chciał, a po tym uchwycona przez jego dłoń została wyciągnięta zza kulis do głównej sali klubu. Wpadli na kogoś, Ban przymknęła oczy i złapała jakby większy oddech, poczuła przyjemny zapach, właśnie ta dziewczyna, która ściskała w dłoni okulary tak miło i smacznie pachniała. Wampirzyca uśmiechnęła się delikatnie, oczywiście nie miała zamiaru dobierać się do jej krwi. Z paru prostych powodów z których największym był Isao, ten niesamowicie dobry wampir rozszarpałby ją, jakby na jego oczach Bananówna chciała się na kimś posilić. Oszczędzała mu tych widoków, jak i ograniczała się z tym. No proszę jaki zbawienny wpływ ma na nią blondyn. I już po chwili nie było ich przy tej niezwykle smacznej przekąsce. Oczywiście nie dała po sobie poznać, że żałuje tak szybkiego odejścia, ale w takim miejscu to nie wypada, nie ma co łowcą dawać powodów do rzucania się.
Opierała się o bar w chwili kiedy Iso zaczepiał Spada.
-Żyć nie możesz bez niego, co?
Uśmiechała się szeroko spoglądając to na blondyna to na rudzielca.
-Pewnie, że klepnę, ale to jak będziemy sami, żeby nikt mi nie zarzucił maltretowania i przemocy.
Niebyła zła, nie należała do tych kobitek co się obrażają o wszystko, powiem więcej Spad wywarł na niej dobre, pozytywne wrażenie, był nieźle zakręcony, a to duży plus. Nie wiem jak Isa, ale Ban już dała spokój rudzielcowi i zajęła się swoim drinkiem, kolorowym, ale bardzo mocnym. Usiadła wygodnie na krześle barowym i wpijała się w swojego drinka. Była cierpliwa i wiedziała, że tak to będzie wyglądać, tłumy krzyczących omdlewających prawie, że w jego ramionach fanek, roznegliżowanych i starających się poderwać Isao. Banshee miała niezłą zabawę obserwując stadko nastolatek.
-Wiem, rób co do Ciebie należy.
I zamówiła kolejnego drinka, pustą szklankę od poprzedniego odstawiła na blat i wystukała powoli coś na swoim telefonie.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Pon Maj 20, 2013 9:50 pm

Kolejny powód, aby poczuć się zaszczyconą jego osobą. Doprawdy – było to niezmiernie miłe ze strony chłopaka, że unikał nawet kontaktu wzrokowego z fankami. I to wszystko na rzecz tej biednej, szarej dziewczyny, którą zaczepił całkowicie przypadkiem, co spowodowało u nich obojga dobry humor? Aż nie wierzyła w to. Brzmiało to niczym sen, fikcja literacka – rozmawiać z perkusistą znanego zespołu i to w dodatku w taki sposób. Szczególnie, że muzyk zwracał tylko na nią uwagę. No i jeszcze na barmana, gdy składał kolejne zamówienia, ale to nie było ważne. Poczuła się z tym znacznie lepiej, jak tak o tym myślała, i mogła spokojnie sobie dodać +15 do fajności. Chyba mogła sobie na to pozwolić bez problemu, prawda? Wyrażał Spad zgodę? Nawet i bez tego sobie przydzieli, a co!
Co do stopnia już nie musiała nic mówić przecież. Wszystko się wyjaśniło, a nawet jak Spad będzie się wykazywał dobrocią oraz choć odrobinę ukazywał, że mu zależy na awansach, to sama Megumi będzie to wykonywać! Tak, to się nazywa dopiero zaszczyt – poznana „Pani Major” udzieli mu wyższych stanowisk, kto wie – może stanie się z czasem kapitanem? Byłoby to niesłychanie śmieszne, jeśli tak się stanie. Czemu śmieszne? Perkusista ze stopniem kapitana? To już samo w sobie wydawało się, jak dla niej, zabawne, a co dopiero pomyśleć sobie, że tak może się stać. Miejmy nadzieję tylko, że jej myśli nie staną się realiami! Nie, nie życzyła mu źle, naturalnie, że nie!
Nie wierzyła, że tak się da – przyszyć samego siebie oraz koc, który miało zamiar się zaszyć, do obicia kanapy. Jakim cudem?! Chociaż... Jak tak patrzyła na niego... To tak, jednak takie rzeczy są możliwe. Niebywałe do uwierzenia, ale fakty pozostaną faktami oczywistymi i nic na to nie poradzimy.
- Trochę się na tym znam, coś tam mama nauczyła kiedyś. - odparła na jego pytanie, zastanawiając się dalej jakim cudem było możliwe to co przeżył i potraktował jako traumę życiową. Starała to sobie nawet wyobrazić, lecz nie, nie dała rady. Aż tak rozbudowanej fantazji nie posiadała – na pewno nie na takie tematy i wydarzenia. Może kiedyś się pochwali swoją „techniką”? Może ma nawet zdjęcia z tamtego okresu. Byłaby wdzięczna, jakby się takimi rzeczami z nią podzielił. Czyżby w ten sposób już planowała, że się jeszcze kiedyś zobaczą? Miała nadzieję, że tak, bo przy nim jakoś odżyła, poczuła się jak ktoś, z kim jednak ktokolwiek chce rozmawiać o wszystkim i o niczym. Przyjemna myśli a zarazem przyjemne zaskoczenie. Poza tym – jeśli jeszcze kiedyś zagrają w tym mieście, na pewno się pojawi na koncercie, mając nadzieję, że ponownie perkusista zainteresuje się jej osobą, jak w obecnej chwili, chociażby na chwilę, na sekundę. Zaczynała się nim fascynować? Nie, to nie było to – najnormalniej w świecie polubiła go, a więc chciałaby utrzymać relację, jaka nawiązała się podczas owej rozmowy. Grzechem, jak dla niej, byłoby to kończyć dramatycznie, bez jakiegokolwiek sensownego wyjaśnienia. Chyba, że okaże się typem osoby „jestem gwiazdą, z mało znanymi osobami, z plebsem, się nie zadaję”. Choć nie wydawało się na takiego ani odrobinę. Oby jej przypuszczenia się sprawdziły.
- Jeśli posiadasz takie nieprzyjemne wspomnienia związane z szyciem, mogę zrobić to dla Ciebie. I tak nie mam co do roboty na co dzień, a kto wie – może będziesz mnie chwalił wśród znanych, nie tylko promując moje dobre imię, ale także znajdując mi fuchę? To by było coś! - rozbawienie, jakie nie tylko można było usłyszeć, ale także ujrzeć na twarzy dziewczyny, było dla niej coraz to większym, dziwniejszym zjawiskiem. Czyżby Andrew ją otworzył na ludzi, ośmielił? Na to wyglądało. Good job, Spad! Postawię Ci za to jakieś piwo czy też tą Twoją whiskey z colą.
Zastanowiła się chwilę nad pytaniem, jakie padło z jego ust. Szczerze mówiąc nie spodziewała się, że takie coś może okazać się prawdą, ale kto wie? Są różne dziwolągi na świecie oraz, nie oszukujmy się, każdy posiada kompleksy, czy mniejsze, czy też te mniejsze. Może tak właśnie ludzie z nimi walczą? W ten dość niecodzienny i irracjonalny sposób? Całkiem możliwe, co świat ten zaczyna z dnia na dzień coraz bardziej głupieć, takie było jej zdanie. No i jeszcze poruszył Spad tutaj bardzo ważną kwestię – mężczyzn, którzy starają się stać bardziej kobiecy, kiedy to powinno być totalnie na odwrót. No nic, nic nie można było na to poradzić, bo świat rusza do przodu, nowe mody się tworzą i nikt nie może tych działań zaprzestać. Jeszcze się taki nie narodził.
- Nie znam, z czego się bardzo cieszę. A jeśli ktoś taki jest to... Nie chciałabym o tym wiedzieć!- odparła, przyglądając mu się uważnie. Oby Andrew nie okazał się kimś takim właśnie! To by dopiero było nie smaczne. Pomyśleć tylko, że posiada na przykład na tyłku kilka par bokserek, aby podkreślić co nieco... Och, nie! To nie to! Nie nie nie nie nie nie! Szybko wyrzuciła z głowy tą myśl, a raczej starała się to zrobić, co naprawdę było niesamowicie trudne!
- A co do tych... Mężczyzn... Nie wypowiem się! Chyba Ty wiesz lepiej na ten temat... - spojrzała na niego znacząco, po czym wybuchła śmiechem, nie mogąc już po prostu wytrzymać. Ta cała sytuacja była niezwykle zabawna, że nie była pewna, czy dłużej wytrzyma to wszystko. Jak widać – nie potrafiła dłużej. Miejmy nadzieję tylko, że Spad nie popatrzy na nią dziwnie. Ba! Pewnie pójdzie za jej przykładem i sam się zaśmieje!
Jednak się po chwili uśmiechnęła, patrząc na niego już będąc spokojniejsza.
- Oczywiście, że będę się chwalić! Takie spotkanie z taką osobistością, to jest dopiero coś! Lecz nie martw się! Tak szybko nie staniesz się cywilem. Musiałbyś mi nieźle podpaść. - powiedziała, przyglądając mu się uważnie, chcąc mu pokazać, że to nie są żarty, że da się jej wleźć za skórę. Oby tylko Spad zrozumiał, co ma na myśli i naprawdę będzie się w przyszłości pilnować. Wiadomo – niektóre żarty nie są śmieszne, chociaż posiadała wobec siebie wielki dystans.
Poczuł się przy niej jak przy kumplu? Z jednej strony jest to komplement, z drugiej niestety nie. Być kumplem to naprawdę coś dużego, pomimo iż znają się tak krótko. To w końcu oznaka, że Cię ktoś lubi, że potrafi się dogadać, że może się także kiedyś z czegoś zwierzyć w zaufaniu. To naprawdę jest miłe! Lecz właśnie z tej negatywnej strony mogłaby się poczuć, gdyby się dowiedziała, że tak została określona przez niego, że nie jest traktowana jako atrakcyjna kobieta. Nie, to nie było, tak zwane, zadufanie w sobie, ale nie uważała się za brzydką przedstawicielkę płci pięknej. Posiadała kształty, ładną buźkę. No, ale skoro tak została określona, to chyba nie wystarczająco musiała być ładniutka dla Spada.
Po chwili ujrzała zbliżającego się... Wokalistę. Ok, zbyt dużo dzisiaj widzi słanych ludzi w swoim otoczeniu, tak blisko siebie, którzy z nią rozmawiają w dodatku. Normalnie +10 do sławy!
Isao – znała jego imię, przecież każdy je powtarzał na pół klubu bądź wykrzykiwał je. Lekko ją wmurowało, że w tym czasie aż zabrała się za picie piwa, nawet jeśli nie miała słomki. Akurat wtedy rozmawiali ze sobą. Miał być grzeczny? Coś sugerował? Tak trochę to wyglądało ze strony Meg, ale może ona się nie znała, wolała siedzieć w ciszy.
Przyglądała się ich całej trójce – Spad, Isao i... Ban? To chyba było zdrobnienie bądź ksywka, jaką posiadała dziewczyna. Obserwowała tą scenę, nie wiedząc co zrobić, co powiedzieć, więc tylko zaczęła się rozglądać po klubie, chcąc ocenić obecną sytuację. Rozmowa tak wciągnęła dziewczynę, że aż straciła totalne wyczucie czasu i miejsca. Nawet nie przysłuchiwała się temu, co wypowiadali między sobą. Tak było lepiej, znali się ze sobą, więc wolała dać im swobodę, udając, że jej tutaj tak naprawdę nie było.
Ujrzała kątem oka wokalistę, który się jej kłaniał. Już to chyba weszło dziewczynie w nawyk – to trzepotanie rzęsami z powodu zdziwienia. Jednak nie chciała aż tak wyjść na zdziwioną. Słuchała go, przyglądając i starając się zapamiętać u jego osoby szczegóły. Te głupie przyzwyczajenia...
Nie zdążyła nic powiedzieć mu, bo zaraz złapał rękę białowłosej dziewczyny, jaka stała obok niego. Wywnioskowała, że to dziewczyna jej obecnego i krótkotrwałego rozmówcy. Posłała mu jedynie szczery uśmiech, po czym ujrzała, że Spad bierze dla niej słomkę. Skierowała w jego stronę kufel tak, aby nie miał problemu z włożeniem jej do napoju alkoholowego. Zamieszała za jej pomocą piwo, pociągając parę łyków.
- Dziękuję - powiedziała najzupełniej szczerze. Do podziękowań dołączyła nawet szeroki uśmiech, ukazując garnitur swoich prostych i białych zębów. Czyżby Megumi wyczerpały się tematy do rozmów z perkusistą? Of course, not!
- Prawdę mówiąc – zawsze chciałam się nauczyć grać na jakimś instrumencie... - wypowiedziała swoje myśli całkiem na głos, nie spuszczając go z oczu. Nie, nie miała zamiaru go jakoś zachęcić do tego, aby ją zaczął uczyć, ale miała nadzieję, że podzieli się z nią przeżyciami. W końcu gra na perkusji, gitarze czy też innym instrumencie, jeszcze w dodatku będąc w zespole, było czymś na pewno świetnym, ale i odpowiedzialnym zajęciem. Czy rozmówca uchyli rąbka tajemnicy?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Czw Maj 23, 2013 7:34 am

Balanga, Impreza… w pewnym momentach a raczej w przypadkach powinno służyć za określenie stanu niż miejsca, kiedy to władza nad samym sobą zostaje przekazana procentom. Ileż wtedy budzi się w miłości w człowieku. Chęć do ciągłego przytulania się, to ze ścianą, to z podłogą, ewentualnie z drugą istotką wygląda jak zawsze komicznie w oczach małego gapia.
Blondyna okupując cały czas miejsce przy barze, popijała spokojnie swój napój, bawiąc się słomką i podziwiając wybryki i szaleństwa innych gości kopniętych zaszczytem pozostania na tej po koncertowej imprezce. Kyuko po dobrych kilku minutach siedzenia w jednym miejscu, zaczęła się nuuudzić. Cóż Yuk nie potrafiła usiedzieć na miejscu i nic nie robić. Staruszek wraz ze swoją bandą przesiadywał w kanciapie, a ona przesiadywała przy barze z małą parasoleczką za uchem. Mała nie miała ochoty pchać się do szatni która pewnie w jej mniemaniu, kipi od osobników płci pięknej, a i sił już brakowało na kolejną akcję przeciskania się przez stado dzikich bab.
Blondi idąc w ślady swojego ojczulka i jego miłosnych podbojów, postanowiła wykorzystać tą piękną okazję powyrywać trochę barmanów, to może jakiegoś specjalnego drinka dostanie. Tak więc Kyuko z uśmiechając sie niewinnie, trzepocząc rzęsami, od czasu do czasu poprawiając swoje włosy i z najbardziej uwodzicielskim wzrokiem kokietowała jednego z barmanów, śmiejąc z jego żartów, i rozmawiając na takie tam …ciekawe tematy. Koniec końców sidła zostały zarzucone i połów zapowiadał się udany.
Po jakimś czasie wspólnej rozmowy blondi otrzymała specjalnego umilacza czasu. Bawiąc się kosmykiem włosów, popijając otrzymany prezent, rozglądała się od czasu do czasu to tu i tam, zauważając przelotnie kilka znanych już jej twarzy, w tym swojej biologicznej mamuśki. Kyuko nie wiedziała, że Yuki lubi tego rodzaju muzykę. Chwilę się zastanawiając blondyna stwierdziła, że w sumie oprócz Kyubiego i niej, nikogo z rodziny nie zna a przecież ma jakieś ciotki, wujaszków, co nie?
Rozmyślanie szybko przerwała jej nawijająca na jakiś temat ofiara dzisiejszych zabaw Kyuko, wspominająca chyba o jakimś numerze telefonu… Bondi otrząsając się jakby była przed chwilą obudzona z głębokiego snu, nie wiedząc o co chodzi, machinalnie zaczęła potakiwać głową, gdy do jej nie skromnej osoby przytachał się sami wicie kto.
-Ajajajajajaj….- mała zaczęła się zwijać, gdy jej okrutny ojciec wyżywał się na niej nawet w miejscach publicznych. Po jakże czułym przywitaniu, Kyuko aż miała ochotę rzucić się na papcia i odwzajemnić jemu miłość, wykręcając mu cycki.. hehehe. Kyuko obróciła się w stronę tego swojego kochanego napastnika. Widząc, że dzisiaj Kyubi zaszalał i zainwestował w koszulę na dzisiejszą biesiadę, ze zrezygnowaniem odrzuciła pomysł odwzajemnienia uczucia. Mała jedynie wydęła wargę, udając foszka, bo gdyż, iż , ponieważ trochę się cieszyła, że staruszek w końcu ruszył pośladki do swojej kochanej córeczki. Widząc, że jaśnie pan przygnał tutaj nie sam lecz z Nadirą, blondi skierowała swój wzrok ku niej i pomachała ręką na przywitanie.
-Oj i to bardzo! Żebyś wiedział co się działo pod sceną – wyszczerzyła się, przypominając sobie jej wybryki i szturchanki z innymi fankami. - Było tak ciasno, że nie miałam jak rzucić Ci swojego stanika- poskarżyła się papciowi marszcząc czoło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Czw Maj 23, 2013 10:45 am


Tak, tak, Andew był zdolny pod wieloma względami. Właściwie cudem było, że jeszcze trzymał na tej planecie swój pół śmieszny żywot. Było tyle okazji by coś go potrąciło, zgniotło, postrzeliło, spaliło, zadławiło, odwodniło…hehe, te gastronomiczne eksperymenty i ich „luźne i długie” konsekwencje, można do tego dodać, że nie raz już Kyubi był wielokrotnie całkiem bliski uśmiercenia perkusisty. W końcu te wazony i wampirza siła~ Do tego w sumie sporym wyczynem w życiorysie Andrewa jest przeżycie zderzenia z samolotem. Tak, tak, dokładnie tak. Rudego nic w końcu nie ruszy! Rozbije się na nim samolot – zniszczy go i przeżyje. Takim był już człowiekiem.
-Moja mama zaś uczyła wszystkich wokół cierpliwości do mnie – Wystawił kły wspominając momenty, gdy cała służba, nauczyciele z ojcem na czele załamywali przy nim ręce. Co jak co, należał w końcu do jednej z bardziej znanych szlacheckiej, angielskiej rodziny z pokaźnym rodowodem. Na szczęście w rodzinie uchodził za czarną owcą i wszystkie światła skupiały się na jego starszym bracie dzięki czemu on sam mógł robić co chciał, a i mało ludzi właściwie zdawało sobie z tego sprawę, choć ci co bardziej ciekawscy zapewne znaleźliby jakieś wpisy w goglach na ten temat. No ale nie oszukujmy się…Spad we fraku popijający popołudniową herbatkę i dyskutujący z innymi baronami i szlachcicami na jakimś bankiecie o krykiecie? Niedoczekanie…
-Znamy się zaledwie...niecałe dwa piwa, a już mi proponujesz pomoc przy produkcji obrusów z damskiej bielizny? –Zrobił minę zaskoczonego, jej niepoprawnymi propozycjami, jednocześnie przeciągając ciszę, by po chwili wyszczerzyć się niczym złośliwa bestia sprzedaj jej przytrzyma w nos. – Oj tytytyty…niegrzeczna ty, myślę, że mama by nie pochwaliła, szukać w ten sposób fuchy. Cicha woda, co? – Zgrywał się falując sugestywnie brwiami, po czym siorbną drinka, a gdy go odstawił opanował się. Trochę. Bardzo trochę. Praktycznie wcale..
-Może powinnaś założyć własną działalność? Myślę, że obrusy z bielizny koncertowej to ekstrawagancki produkt. Odpowiednio zareklamować i jakiś slang chwytliwy. Mówię Ci sukces gwarantowany. Swoją drogą chwila! Mam genialny pomysł, przydasz mi się! Ostatnio w planach mam tajny projekt, a do jego realizacji będziesz wręcz niezbędna, więc, Megumi, pomożesz mi? Nie mogę zdradzić planów, jednak to ważne byś w tym uczestniczyła i pomogła kiedy cię wezwę, za pomocą mocy telekomunikacji i sile jej radiostacji – Kończąc wywód z całą powagą na nią patrzył, a na koniec podsunął jej swój telefon sugerując wystukanie swojego numeru w pamięć telefonu, lecz czy do tego dojdzie?
Następnie gdy przeszło się do bardziej kontrowersyjnego tematu różnych takich „panów”, gdy ta powiedziała, że Spad wie zapewne więcej na ten temat – zamarł. Wzrok powoli przesunął na nią, jakby wymownie informując ją o tym „że być może…rzeczywiście wie” po czym gdy ona wybuchła śmiechem sam też to zrobił. Ot tak próbował ją podejść, lecz najwyraźniej zorientowała się, że rudzielec znów się zgrywa. Potem pojawił się Isao i Banshe, którym rudzielec poświęcił nieco czasu. Głównie to pożartował sobie z blondasa i zapewnił jego dziewczynę, robiąc przy tym teatralnym gest rodem z dramatu Szekspira:
-Tak, żyć bez niego nie mogę, jak bez cukru do porannej kawy! – Westchnął uśmiechając się pod nosem, po czym znów skupił uwagę na Megumi. I nie żeby co, jednak hasło kumpel/kumpela było przeznaczone do osób z którymi Spad mógł swobodnie porozmawiać i powygłupiać się mając z tego ubaw. Od zwierzania się miał przyjaciela. Andrew był towarzyski i chętnie dawał się lubić, jednak bez przesady by każdego obcego miał zaraz za przyjaciela od zwierzania. I nigdzie nie jest napisane, że metka przyklejona na początku znajomości była już na zawsze. Jak na razie po pierwszym wrażeniu Megumi zdawała się być towarzyska, lecz dziwnym sposobem nieśmiała, była fanką zespołu Spada oraz była „wojskowym”. Hehe.
-To nie problem. Zapewniam Cię, że prawdopodobnie nie raz już grałaś i umiesz grać, tylko nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Przykładowo na początku na nerwach rodziców. I nie wypieraj się! Ja wiem, że zapewne dałaś im popalić, tak, tak…-Wyszczerzył się i pomachał protekcjonalnie palcem. – No ale wracając, masz chęci do grania…na "jakimś" konkretnym instrumencie? Instrumentach? Znam się na tych klockach nie mało i umiem grać na wielu więc mogę Cię...zainspirować!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Gość Czw Maj 23, 2013 11:59 am

Koncert był cudowny, wspaniały. Minako już od bardzo długiego czasu nie miała szansy tak się wybawić. Skakała i śpiewała refreny z resztą fanów, a raczej fanek. Gdy cała trójca wyszła na scenę po raz ostatni, Minako wraz z innymi dziewczynami wykrzykiwała ich imiona. Następnie menadżer wyszedł na scenę, aby ogłosić, że osoby które nie mają zaproszenia VIP na imprezę po koncercie, muszą opuścić lokal. Zielonooka nie wiedziała, czy jej zaproszenie jest vipowskie. W sumie wątpiła w to. Nie pasowała do otoczenia, członkowie zespołu Blast! od razu otoczyli się znajomymi. Kilku z nich rozpoznała. Postanowiła więc udać się do baru i zamówić sobie drinka, zanim ochroniarz wyrzuci ją z lokalu, za nie posiadanie limitowanej serii zaproszeń dla Vip'ów.
Zamówiła przy barze Tequile sunrise i siedziała, tak wpatrzona to w barmana to w pomarańczowy napój w szklance. Była jakaś taka przygnębiona, chodź koncert na chwilę wybił ją z tego życia które prowadziła. Może czas zadzwonić do Dyrektora Akademii i przeprosić za to, że tyle jej nie było, ale że wróci do swej roli. Siedziała przy barze i czekała aż, któryś z mężczyzn wyprowadzi ją z klubu za nie posiadanie biletu VIP.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub Nocny - Night Crow - Page 3 Empty Re: Klub Nocny - Night Crow

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach