Sala chorych nr 3 [parter]

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Esmeralda Sob Kwi 22, 2017 4:57 pm

Dość przestronna i dobrze wyposażona sala w odcieniach błękitu i bieli. W środku znajduje się aż szesnaście łóżek, przy których istnieje możliwość rozłożenia kotar zapewniających chwilę odpoczynku od spojrzeń postronnych osób. Jest to jedyna tak duża sala w skrzydle szpitalnym, przez personel nazywana pieszczotliwie "polówką". Przy każdym łóżku znajduje się szafka nocna, oraz stojak na kroplówkę. Łóżka zaścielone są niebieską pościelą, na każdym wisi karta gotowa do zapełnienia danymi pacjentów.
Sala chorych jest dobrze oświetlona dzięki dużym oknom wychodzącym na ogrody oświaty.
Poza łóżkami, szafkami z lekarstwami oraz potrzebnym sprzętem w sali nie zabrakło pnących się delikatnych różowych kwiatów, które są miłym dla oka elementem wystroju.

_________________________________________________________________
Mistrz painta przygotował dla Was obrazek podglądowy z cyklu "kto gdzie i na kim leży" klik
Aha, i to nie trumny tylko zwykłe łóżka D:

_________________________________________________________________




Zack – rytuał był dużym szokiem dla Twojego organizmu, ale przetrwałeś to. Aktualnie znajdujesz się w ciepłym łóżku podłączony do kroplówki. Boli Cię trochę głowa, ale poza tym… czujesz się świetnie.

Samuru – profilaktycznie przywiązano Cię do łóżka specjalnymi pasami. Do Twoich żył pakowane są różne substancję i jesteś utrzymywany w farmakologicznej śpiączce. Na tą chwilę słodko śpisz… Czekaj na dalsze instrukcje za kilka postów.

Naven – po wyjściu z tamtego piekła zostałeś niemal siłą usadzony na łóżku. Czujesz się całkiem nieźle, ale nawet mimo to pielęgniarka założyła Ci kroplówkę. Jeśli pominąć ten jeden skromny element, jesteś jednym z niewielu „na chodzie”

Cornelius – jesteś zmęczony i obolały, ale największy promień bólu pochodzi od nieszczęsnej poparzonej ręki. Już na wejściu zostałeś opatrzony, a rękę spryskano jakimś śmierdzącym środkiem. Miał on swój plus, bo przyjemnie chłodził. Nie zmienia to jednak faktu, że na tą chwilę masz niedowład tej ręki… Ponieważ Twój stan należał do jednych z najcięższych, poza kroplówką w żyłę, zostały Ci założone na klatę jakieś diody i podłączono Cię do aparatury mierzącej życiowe funkcje.

Leyasu – podobnie jak Naven, również i ty dostałeś własny przydział. Poza lekkim bólem głowy nic Ci nie dolega, ale jak wiadomo lekarze z Oświaty są bardzo… uparci.

Serafiel – byłeś w na tyle dobrym stanie, że jeszcze w podziemiach pośpieszyłeś na pomoc innym. Użycie aury leczącej kosztowało Cię dodatkowe pokłady energii, dlatego po przybyciu do Oświaty zostałeś od razu położony do łóżka. Możesz w spokoju spać – należy Ci się.

Chizuru – jeszcze w kościele ostudziłaś zapędy jakiegoś ostrego tatuśka. Pomagałaś innym, choć Twój stan momentami był daleki do ideału. I ta trucizna… Po przybyciu położono Cię do łóżka i poza kroplówką dostałaś jeszcze dwa zastrzyki. Czujesz się nieźle. Możesz wstać w każdym momencie.

Leon – Otrzymałeś własne wygodne łóżko, a chwilę po tym zajęła się Tobą gorąca pielęgniarka. Opatrzono Cię, podłączono do kroplówki i aparatury. Czujesz się całkiem dobrze i choć jesteś wycieńczony tą całą akcją wiesz że będziesz żył.

Eric – Pomogłeś w wynoszeniu poszkodowanych, a po dotarciu do Oświaty zapakowano Cię do łóżka. Wszystkie Twoje obrażenia zostały opatrzone, ale problem nastąpił dopiero wtedy gdy młoda pielęgniarka chciała zrobić Ci zastrzyk i założyć wenflon. Każda igła, którą dziewczyna próbowała wbić się w Twoją skórę łamała się i nawet nie podrażniła przy tym skóry. Jest jeszcze coś, bowiem Twoje włosy całkowicie zmieniły kolor!
Pielęgniarka nadal się siłuje i przeklinając cicho pod nosem ma już prawie łzy w oczach! No ale dalej zawzięcie próbuje.

Esmeralda – jest nieprzytomna i podłączona do aparatury. Wygląda fatalnie ale oddycha, a to najważniejsze! Kotara przy jej łóżku jest całkowicie zasunięta, dlatego łowczyni jest odgrodzona od ciekawskich spojrzeń.

Prim – wyszłaś z rytuału jako pierwsza i trochę minęło nim do sali zlecieli się pozostali łowcy. Czujesz się względnie dobrze. Lekarze faszerują Cię jakimiś kroplówkami, przez co jakiś czas byłaś senna. Teraz masz za to niezłe towarzystwo obok siebie, bo w sali znajduje się prawie pół Oświaty.

Diego – jesteś wielkim wygranym, bo lepszej miejscówki (między dwiema babami) trafić nie mogłeś. Śliczna jasnowłosa pielęgniarka zajęła się Twoimi zranieniami i podłączyła kroplówkę. Czujesz się prawie jak młody Bóg, ale jak każą odpoczywać to trzeba się słuchać!

Midori – jak przez mgłę pamiętasz drogę powrotną. Carlos położył Cię na łóżku i kiedy pielęgniarki przebrały Cię w coś bardziej stosownego jak na warunki szpitalne, lekarz zajął się Twoimi obrażeniami i podał leki. Po truciźnie nie ma śladu, a jedyne co zostało to lekkie odwodnienie i zmęczenie.

Adam – nie miałeś szczęścia podczas rytuału, bo to Twoja skromna osoba najwięcej oberwała. Finalnie zostałeś przeniesiony na noszach, a zespół medyczny zajął się Tobą najlepiej jak tylko mogli. Opatrzyli, zakroplówkowali, podali leki… Wciąż masz wrażenie, że ktoś walnął Cię obuchem przez łeb, ale z czasem powinno się poprawić. Ważne że żyjesz.

Ivan – leżysz między swoimi braćmi, tak więc miejscówka całkiem swojska. Twój stan jest poprawny. Zapakowano w Ciebie jakieś leki, kroplówkę i opatrzono.

Vlad – trochę poleciałeś z tym Samuru, ale cóż zdarza się. Dobrze, że nie wołali psychiatry, bowiem stan nagłej agresji ma swoją fachową nazwę w medycynie psychiatrycznej! Jesteś zmęczony, ale pocieszający jest fakt że rytuał się powiódł i wszyscy żyją.


Uwaga
Każdy z Was został dokładnie opatrzony i otrzymał kroplówkę (no może poza Ericiem, ale z nim nadal walczy dzielna piguła). Odczuwacie lekkie zawroty głowy i zmęczenie, ale stan ogólny jest względnie dobry.

W sali znajdują się pielęgniarki (każdy członek zespołu medyków ma plakietkę, dlatego macie prawo znać ich imiona)

1.  Liz – młoda, na oko lat 25. Blondynka o krótkich założonych za ucho włosach. Liz ma zielone oczy i dość zadziorny wyraz twarzy. Szczupła i całkiem ładna. Ubrana w błękitny uniform.(Aktualnie próbuje założyć wenflon Ericowi)


2. Laura – na oko ma jakieś 26 lat. Ma czarne długie kręcone włosy związane w kucyk. Ładna o śniadej karnacji i piwnych oczach. Szczupła. Ubrana w biały uniform.

3. Sarah – najstarsza, wygląda na jakieś 28 lat. Blondynka o długich, związanych w dwa warkocze włosach. Ładna, o jasnej karnacji i błękitnych oczach. Szczupła. Ubrana w błękitny uniform.


...oraz lekarze:

1. Carlos – wygląda na jakieś 32 lata. Przystojny o dość ciemnej karnacji i czarnych, delikatnie kręconych włosach. Ma na sobie biały lekarski fartuch.

2. Kotoko – dość młoda, wygląda na jakieś 30 lat. Stylizuje się na Esmeraldę, dlatego jest posiadaczką długich czerwonych (farbowanych) włosów – aktualnie upiętych w kok. Nosi szpilki, które głośno stukają po podłodze, a na ramiona ma założony błękitny lekarski fartuch. Dość ładna.

3. Thomas – 30-letni lekarz, o przydługich blond włosach i pogodnym niebieskim spojrzeniu. Wysoki i dość barczysty.



Lekarze i pielęgniarki są gotowi do pomocy, dlatego możecie się do nich zwracać (to npc którymi steruje mg)


Kolejność jest dowolna, możecie potraktować posty jako luźne rozmowy. Odpowiedzi lekarzy będę się starała dodawać na bieżąco. Proszę jednak żeby wszyscy przytomni gracze potraktowali ten wątek poważnie i dawali regularne odpisy. Osoby które będą olewały sprawę otrzymają stosowną "nagrodę". Wątek jest co prawda poza fabularny, ale są konsekwencje które mogą wpłynąć na wasze postaci.




Ostatnio zmieniony przez Esmeralda dnia Sob Kwi 22, 2017 7:16 pm, w całości zmieniany 1 raz
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Serafiel Nie Kwi 23, 2017 10:10 am

Co można więcej dodać ze strony Serafiela? Rudowłosy ksiądz starał się jak mógł, by po rytuale rzucić zaklęcia, mające na celu leczyć innych. Nie zdołał jednak na wszystkich... Mimo wszystko, rytuał zabrał mu sporo energii i krwi, a do tego dochodził stres przez te wszystkie wydarzenia. Cud, że podczas jazdy nie znużył go sen, czy też choroba nie zaatakowała go gwałtownie.
I w końcu to miejsce. Sala medyczna. Jeszcze trochę i będę mógł zmienić miejsce zamieszkania na to miejsce - pomyślał ponuro, przypominając sobie, że nie aż tak dawno tutaj był.
Uniósł dłoń, by stłumić ziewnięcie. Nie chciało mu się nawet dogryzać innym, a tym bardziej, by musieć jeszcze mieć dłużej do czynienia z innymi medykami - chociażby Carlosem - którzy potrafili sprawić, że z radości to by nie skakał.
Co dalej? Cóż... O dziwo, dał się władować do łóżka, lecz Tsuda nie zamierzał od tak leżeć. Zakrył się po uszy kołdrą, zamknął ślepia... I zasnął. Potrzebował to wszystko odespać... By wspomnienia nieco wyblakły, by odzyskać energię i siły...
Aż ciekawe, kto pierwszy zwróci mu uwagę, że sala medyczna to nie jest miejsce do ucinania sobie drzemek?
Serafiel

Serafiel
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Pomarańczowe oczy z pionowymi źrenicami, tatuaż na prawym ramieniu
Zawód : Kapłan i łowca. No i ma ukończone studia medyczne, więc chyba lekarz.
Zajęcia : Brak
Magia : Aura: Leczenie,niewrażliwość, światło


https://vampireknight.forumpl.net/t1954-serafiel-tsuda#41612 https://vampireknight.forumpl.net/t1957-serafiel#41704 https://vampireknight.forumpl.net/t1956-biedne-mieszkanie-w-srednioladnym-blokowisku

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Grigorij Nie Kwi 23, 2017 10:53 am

Udało się. Nie dość, że rytuał się powiódł to jeszcze przeżyli. Zostali przewiezieni do Oświaty by medycy mogli zająć się nimi na poważnie. Zanim Vladislau skierował się o wozu wydał polecenie by zabezpieczono teren i przeniesiono skrzynię do Oświaty. Ponadto kazał zebrać zarówno próbki krwi jak i wszelkich innych obiektów obcych znajdujących się w piwnicy.
- Macie być tak skrupulatni jakbyście oglądali ciało kobiety po 20 latach więzienia. - rzekł do nich. Z pewnością zdawali sobie sprawę, że jeśli on zauważyłby niedopatrzenie byliby w dupie. Jeżeli cokolwiek pozostało z demona Vlad chciał to mieć by poddać badaniu. Im więcej będzie wiedział o tamtym świecie tym łatwiej będzie mu tam przetrwać. Bo wcześniej czy później. Siłą czy po dobroci. Wejdzie tam. Tacy jak on nie dopuszczali do siebie możliwości porażki  w podobnych kwestiach. Zwycięstwo albo śmierć jak mawia Garosz Piekłorycz.
Dał się przebadać, lecz nie pozwolił na podłączenie jakichkolwiek rurek. Zastrzyki, leki i tym podobne przyjmie z wdzięcznością nawet jeśli nie będzie uznawał ich za konieczne. Nie chciał jednak tracić mobilności. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Co za paradoks, że przy nim ułożono Samuru. Ten jednakże został tak pokiereszowany zarówno przez rytuał jak i samego Vlada, że jakakolwiek ucieczka byłaby dlań wyzwaniem niczym zgwałcenie nimfomanki. Jak wiadomo jest to niemożliwe. Na krótką chwilę wzrok łowcy zawieszony był na kotarach osłaniających Esmeraldę. Miał ochotę podejść od niej. Było to jednak bezcelowe. Była nieprzytomna i czego najbardziej potrzebowała to spokój i odpoczynek. Na Prim nawet nie miał ochoty spojrzeć. Co do swojej siostry miał naprawdę mieszane odczucia. Naraziła ich wszystkich poprzez swoją lekkomyślność. I to dwukrotnie. Była niepoważna informując o chorobie nagle, przy samym rytuale. Jeszcze mniej poważnym było branie udziału w przedsięwzięciu w czasie choroby. Z jednej strony był wciąż wściekły. Z drugiej było mu jej żal. Było mu też przykro, że postawiła go w takim świetle. Czy nie rozmawiali w spokoju w jego gabinecie? Naprawdę nie miała okazji mu powiedzieć? Nie. Ona po prostu nie chciała przekazać mu tej informacji, a on rzadko kiedy wpierdala się komuś w życie. Taka prawda, że zachowywała się jak idiotka. Za to Ivan i Adam dali z siebie wszystko. Jak zwykle nie zawiedli go. Ivan wykorzystał okazję na odzyskanie pełnego zaufania. Za to Adam przed utratą przytomności mówił rzeczy niepokojące. Vladislau w końcu wstał. Skierował swoje kroki do łóżek Ivana i Adama. Po prostu chciał z nimi postać i pomilczeć. W końcu miał przy sobie kawałek względnej normalności mimo, że każdy z nich przeszedł ciężką drogę są razem.



MG poprosiła bym poinformował, że wszyscy jesteśmy odziani w cholerne piżamy szpitalne.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Kwi 23, 2017 11:13 am

Przybył do sali medycznej w towarzystwie innych łowców, na których też zerkał badawczo, bowiem wolał wiedzieć co jest grane z innymi i tak dalej. Choć czuł się do dupy i był zmęczony jak i obolały, co mało kiedy się zdarza, to mimo wszystko dotarł tutaj z pełną świadomością. Tuż po pokonaniu progu sali, pozwolił się oparzyć, choć już sam pobyt w tym miejscu powodował iż nawet sami medycy zauważą nieco zdziczałe zachowanie Corneliusa, który najchętniej by stąd wyszedł. Czuł przyjemny chłód, jak i ohydny smród, lecz nie reagował na to, skoro miało mu to pomóc, lecz nadal mimo wszystko miał niewładną ręce, co niezbyt mu się podobało, a pobyt w sali powodował u niego gniew. Przyspieszona reakcja serca, jak i przyspieszone mruganie, nie były typowym zachowaniem, nawet po takich akcjach. Choć może faktycznie jego zmęczenie to powodowało?
Ulokowany na łóżku oglądał się tu i tam niczym dziecko które było tu pierwszy raz. Próba zachowania spokoju, niezbyt się powodziła. Pozwolił do siebie podłączyć kroplówkę i inne aparatury. Pozostawiony jednak sam sobie leżał jakąś chwile, a sam sprzęt mierzący funkcje życiowe pokazywał iż z Cornem musiało się coś dziać, bądź coś go stresowało, albo reagował na coś o wiele bardziej niż można było by tego przypuszczać. Poza tym dzięki zmęczeniu, nie było widać po nim iż jest jeszcze bladszy, niczym trup.
Koniec końców, nie wytrzymał, przez co zaczął powoli zdejmować z siebie dziwny sprzęt. Musiał wyjść. Ci co mieli z nim ostatnio do czynienia, wiedzieli że już raz tak odjebał.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Leon Nie Kwi 23, 2017 11:30 am

Leon miał przedziwny sen. Pojawił się w nim tajemniczy mężczyzna, który mówił coś w języku którego nie rozumiał. Ale jakby miał stawiać brzmiało to jak inkantacja. Facet zaczął po chwili przybierać wygląd zbliżony do Leona za starych dobrych lat jeżdżenia na motocyklu albo koniu przez szlaki Oregonu. Najdziwniejsze było jednak to, że nawet nie wiedział kiedy ale uścisnął wyciągniętą przez niego dłoń. Ot Leon i jakiś losowy facet ze snu przybili sobie grabę jak starzy dobrzy przyjaciele nie wymieniając ani jednego słowa.
Szeryf poczuł jednak, że skóra tuż pod nadgarstkiem zaczęła go piec i drażnić. Chwilę potem spojrzał na rękę i znajdowało się tam coś jakby wypalone znamię, bardzo dziwny czarny pieprzyk o kształcie który pieprzyka nie przypomina. Dopatrywać można było się w tym runy albo czegoś podobnego, ale jego wiedza o okultyzmie nie dawała rady takiemu czemuś. Tak czy inaczej był to tylko sen.
Z resztą szybko wyleciało mu z głowy, bo trochę śmiesznie to wyszło. Otworzył oczęta akurat, gdy jakaś panienka pochyliła się nad nim i miał dość ciekawy widok.
- To już niebo, czy dopiero mnie do niego zabierzesz, aniele? – Stęknął przeciągając się a chwilę potem założył ręce za głowę, by dać sobie jeszcze trochę czasu na podziwianie. Wtedy poczuł, że brak mu bardzo ważnego elementu garderoby. o nie! Gdzie jego kapelutek? Gdzie są jego spluwy?
- Eryk, powiedz mi gdzie są moje cudeńka i kapelusz?! – Spytał zgrywając powagę i wypisując szybkiego sms’a. Ostatnio Lis oddał mu swój stary telefon i Leon odkrył jak fajne rzeczy można znaleźć w internetach. Z paskudnym uśmieszkiem znalazł interesujące go zdjęcie i wysłał mu je, ot aby sprawdzić jak się czuje i jak zareaguje na subtelny dowcip.
Cóż siedział całkiem nieźle. Po jednej stronie ładna i młoda dziewczyna, nad nim para badonkadonks, po drugiej Eric. Aby nie pogrzebać szansy na jakieś miłe spotkanko, że odwrócił się do Chizuru i spróbował poprawić kapelusz (gad demyt, jak bardzo było mu go teraz brak!).
- Tak wracając do rozmowy. Dzięki jeszcze raz za uratowanie mi zadka. Doceniam. – Zaczął podsuwając się i puszczając jej oko. – A co do tego później to wiesz, ojcem raczej bez szans, ale tatusiem jak najbardziej.
Uśmiechnął się trochę drwiąc z jej wcześniejszych słów. Aż taki stary nie był, 35 lat to ledwo dorosłość. Niektórzy jeszcze do teraz nie mieli dzieciaków ani domu. No ale cóż, zawsze warto próbować. Przynajmniej będzie miło.
Dopiero teraz podrapał się po ręce, która swędziała go od jakiegoś czasu i spojrzał na dziwne znamię. To nie był sen? Ktoś zrobił mu tatuaż? Ile oni właściwie tu sobie leżeli? Zaraz odwrócił się plecami do panienki przepraszając ją grzecznie za takie nagłe skończenie rozmowy.
- Kurwa, naprawdę? – Spytał się eee… blondyna? – Najpierw zrobiłeś z siebie pedalską, emerytowaną gwiazdę backstreet boys, a potem uznałeś że warto jebnąć mi dziarę jak sobie spokojnie spałem?! Co to znaczy w języku ufo, hm?
Patrzył na niego z jednej strony będąc pod wrażeniem bezczelności, a z drugiej mając mu szczerą ochotę trzasnąć w nos.
- Kochana przesuń się, jak bardzo potrzebujesz próbki jego krwi to ci ją załatwię… - Wstał, pewnie wyrywając sobie wszystkie te kabelki z ciała, i na trzasnął go nos. Nie pięścią broń boże ale nadgarstkiem i to dość solidnie. Jeszcze to że zdecydował się być ciotą to da się znieść, ale zrobienie z niego kręgu w zbożu to była trochę przesada!


[GRZESIU DRZEWA PONAD STAL XD]
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Eric Nie Kwi 23, 2017 12:16 pm

Jeszcze na miejscu rytuału zrobił to o co go poproszono. Po pierwsze zabrał wszystkie zabawki swojego przyjaciela przez co wyglądał jakby urwał się z jakiegoś kiepskiego filmu akcji. Ilość noży i broni palnej przekraczała ludzkie pojęcie. Ach i kapelusz Leona na głowie Erica, inaczej kumpel by go oskórował za tak haniebne zapominalstwo. Podziękował Chizuru za przekazanie informacji i wrócił do Esmeraldy którą medyk prosił Erica by przeniósł do pojazdu. Nie miał z tym większych problemów, nawet jeśli był bardzo zmęczony. Chłop z pustynnej, amerykańskiej wsi, czego chcieć więcej. Zerkał co jakiś czas na jej niezwykle bladą twarz i czuł uścisk w dołku. Co jeśli lekarka tego nie przeżyje? Eric miał nadzieję, że dowódca spowodował krwotok wewnętrzny w ludzkim ciele Samuru. Już medycy go posklejają, nie takie rzeczy robili kiedy poturbowani łowcy wracali z utarczek z wampirami.

Po pierwsze piżamka... Eric nie miał pojęcia jak skomentować gówno w jakie kazano mu się ubrać. Przecież dobrze się czuł! Demon go nie tknął, wybuch z resztą też... od utracił trochę krwi i właśnie powinien iść złapać sobie jakiegoś żałosnego wampira by uzupełnić lodówkę, a nie siedzieć i... w sumie to nie było tak źle. Obserwował jak młodziutka Liz próbowała już kolejne pięć minut wbić mu się w żyłę. Zaczęła rzucać mięsem? No proszę do jakich rzeczy potrafił doprowadzić kobietę. Chyba musiała wypinać w dosyć wdzięczny sposób swój tył na przyjaciela który leżał łóżko obok i w końcu się obudził. Czy Erica zdziwił jego pierwszy tekst jako przytomnego człowieka? Raczej nie.
No tak, a chwilę później już czepianie się samego kumpla. Mężczyzna założył wolną rękę (przy której nie stała Liz) za głowę i westchnął głośno
-Wyrzuciłem na śmietnik jak tu szedłem... nie dali mi wejść z tym na salę. Wszystkie rzeczy są w pokoiku gdzieś obok sali. Uspokój się Leo nikt nie zechce twojego starego kapelusza.- uśmiech pojawił się na jego niedogolonym pysku gdy patrzył w sufit sali. Chyba usłyszał kolejne przekleństwo od pielęgniarki.
Kiedy Leo znów zaczął zarywać do Chizuru (co wywołało kolejny uśmieszek na twarzy Erica) Eric zwrócił się do pielęgniarki właśnie będącej w trakcie łamania igły na jego dłoni.
-Kochana, a jak czuje się Esmeralda. Tylko bez upiększania. Jej stan jest bardzo ciężki?- zapytał spokojnie i wtedy też sięgnął wolną dłonią po komórkę. Zerknął na sms i opuścił powieki na oczy chcąc się uspokoić. Och nie był wściekły! Po prostu dłoń mu zadrżała co Liz na pewno poczuła. Miał ochotę przywalić przyjacielowi w pysk tak, że tamten spadłby z łóżka, a potem pomóc mu wstać i poklepać w plecki mówiąc "zacny żart".  Zamiast tego odetchnął kilka razy i odpisał. W sumie mógłby rozerwać mu koszulę i zawołać Chizuru by zobaczyła suta na własne oczy! Tak... robienie siary kumplowi, czy było coś piękniejszego?
Przekręcił głowę w bok tak by ponad pielęgniarką móc spojrzeć na wrzeszczącego Leona. Wyszczerzył do niego zęby.
-Zazdrościsz? Sam wiem, że ich słuchasz jak nikt nie widzi! A swoja drogą... ten numer warty jest zapamiętania. Dzięki za sugestię, następnym razem załatwię zestaw do tatuażu i wydziergam ci fiuta na czole. A co do samego znaku...- zamrużył oczy. Co tam ten Leo mu pokazywał? Cofnął dłoń którą znów starała się ukłuć Liz i jakby nigdy nic zagarnął ją na łóżko tak, że padła na jego tors. Chociaż nie zasłaniała! Przyjrzał się teraz okiem znawcy i zagwizdał.
-Powiem ci, że to nie ufo. Oni nie tworzą takich znaków. Ich algorytm nie jest przypadkowy, a te kropki i linia na skos... nie, nie to nie ma sensu Leo. Nie pasuje to żadnych przypadków które widziałem.- powiedział śmiertelnie poważnie i dopiero wtedy wypuścił z objęcia jednej łapy biedną Liz.
Ku swojemu zdziwieniu zobaczył jak kowboj nagle wstaje z podejrzanym uśmieszkiem na pysku. Pozrywał wszystkie cenne lekarskie kabelki i nagle przywalił mu w nos.
-Kurwa Leo!- warknął na salę ale faktycznie krew aż miło poszła mu z nosa. Złapał go za piżamkę pod szyją i przyciągnął do siebie. Uśmiechnął się szczerząc zęby, a krew całkiem ślicznie zaczęła i je barwić. Ktoś mógłby powiedzieć, że wygląda to potwornie, ale raczej nie Leon...
-Gdyby nie to, że obiecałem Lisowi, że nie wyrwę ci tego sztucznego oka jak poprzednio to właśnie byś za nim ganiał po sali.- warknął po czym puścił kowboja i zaczął się śmiać.
-Pamiętasz to? Rzucaliśmy je sobie z Lisem!- i uderzył otwartą dłonią w swoje udo jakby zapomniał, że właśnie ktoś złamał mu znów nos.
Eric

Eric
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : U pasa kabura na kajdanki i nóż, znamię nad ustami, zapach papierosów, krew 0 Rh+ (może się dzielić ze wszystkimi)
Zawód : łowca, mechanik
Magia : czarodziejem to on nie jest, w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3203-eric-thorne#68166 https://vampireknight.forumpl.net/t3212-eric-thorne https://vampireknight.forumpl.net/t3214-mieszkanie-erica#68475

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Esmeralda Nie Kwi 23, 2017 1:23 pm

Corn:

Thomas przechodził właśnie obok Corneliusa, kiedy łowca postanowił wyrwać się z działania kroplówki. Szybkie zerknięcie potwierdziło przypuszczenie lekarza i było wystarczającym powodem do zajęcia się niepokornym zastępcą dowódcy.
- Gdzie się wybieramy? - zapytał i złapał Corneliusa za zdrową rękę. W pewnych sytuacjach trudno było polemizować z medykiem, zwłaszcza jeśli należał on do zespołu Oświaty.
- Twoje ciało potrzebuje regeneracji, dlatego prędko nie otrzymasz wypisu. Nie utrudniaj tego, a wszyscy będą zadowoleni. - powiedział i pociągnąwszy delikatnie za rękę łowcy, przypiął ją do pasa przy łóżku. Cornelius nie miał już wyboru – kroplówki zostały na miejscu, a on sam stracił możliwość wstania z łóżka.

Corn – lekarz zatrzymał Cię przed wyjściem i związał medycznymi pasami. Mówić możesz, ale wstać prędko nie wstaniesz.


Vlad:

Carlos niechętnie zgodził się na Twoje warunki. Po zaaplikowaniu zastrzyków wzmacniających, pielęgniarka przyniosła Ci słynny koktajl witaminowy Oświaty i zostawiła w spokoju. Póki co nikt nie zwraca uwagi na to że wstałeś.


Eric:

Pielęgniarka była już na granicy cierpliwości. No bo jak to tak, że już któraś z kolei igła łamie się na pół? Zachowania w tak trudnych przypadkach nie uczyli na studiach, dlatego biedna dziewczyna nie wiedziała co począć. Kiedy zadałeś jej pytanie westchnęła i usiadła na Twoim łóżku.
- Jest bardzo źle. Jeszcze nie widziałam jej w takim stanie. - nie powinna tego mówić, szczególnie że gdzieś obok kręcił się Carlos i dowódca. Twoje spokojne spojrzenie działało piorunująco na młodą dziewczynę, dlatego z lekkim wahaniem zdradziła tajemnice o które pytałeś.
- Ma silny organizm, ale przestały na nią działać leki. No i jest mało krwi w magazynie, ale proszę nie mówić dowódcy, bo on nas wszystkich pozabija. - jęknęła cicho. Dokładnie pamiętała co działo się poprzednim razem. Tym razem byli przygotowani i krew owszem była, ale nikt nie przewidział, że nawet tak duża ilość może być niewystarczająca.
Kiedy pociągnąłeś ku sobie pielęgniarkę, ta była tak zszokowana, że nie mogła się ruszyć… Dopiero nieoczekiwany ruch Leona sprawił, że dziewczyna obudziła się z głębokiego szoku i wprost nakrzyczała na Twojego przyjaciela.
- Ale… co to za przeboje, proszę przestać! - krzyknęła na Leona i automatycznie wstała z łóżka. Jucha tryskała na Twoją niebieską pidżamkę, a pielęgniarka…? Pobiegła po coś do zatamowania krwawienia i nową koszulkę dla Ciebie. Gdy wróciła przycisnęła Ci do nosa gazę i położyła na karku zimny okład. Taka była kochana.


Leon:

Jak zwykle byłeś królem żartu i naczelnym podrywaczem poziomu hard. Zdążyłeś wystukać soczystą wiadomość do kumpla, który leżał na sąsiednim łóżku. Nie trzeba być specjalnym obserwatorem, że młoda pielęgniarka stara się o względy Erica. Kiedy kolejna igła połamała się na skórze Twego kumpla, postanowiłeś wziąć sprawy w swoje ręce i sprzedać gościowi gonga w pysk, czy też jeśli wolisz – w nos. Jucha trysnęła, pielęgniarka wrzasnęła i mało brakło by Cię stratowała. Misja ratowania Eryczka przysłoniła jej świat, dlatego przez chwilę cieszyłeś się krótką wymianą żartów.
- Co tu się dzieje? - Twoje nagłe zachowanie zainteresowało Carlosa, który podszedł do Was ze złością wymalowaną na przystojnej loco twarzy.
- Wracaj do łóżka. To nie jest park rozrywki ani burdel. Moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. - stwierdził i wskazał na łóżko.
- Migiem. Już. - ton głosu lekarza jasno wskazywał, że nie żartuje.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Kwi 23, 2017 2:43 pm

Był w stanie jakim był przez co nie zdziwił się kiedy jego próba ucieczki została zauważona. Spojrzał w stronę medyka który tu się pojawił. Spojrzał na niego, lecz póki co nie odpowiedział na pytanie. Zareagował dopiero wtedy gdy jego ramie zostało złapane przez kogoś. Nie szarpał się, lecz spojrzał ostrzegawczo na medyka.
-Musze wyjść... Inaczej będzie ze mną gorzej...
Odparł do niego spokojnie jak i cicho, jakby mówił o temacie tabu. Nim się opamiętał już miał przypiętą rękę do łóżka. Zmrużył oczy, po czym podkulił swoją wolną, ranną rękę, do siebie. Zerknął ino czy medyk sobie poszedł, po czym jednak przymknął oczy na chwile kładąc się na pryczy. Leżał na plecach. Nie chciało mu się spać przez jego niespokojny organizm. Zmrużył oczy po czym pokręcił głową, czując jak mu nie dobrze, przez co zaś usiądzie. Gdy siedział mdłości nieco zelżały, lecz nie znikły całkowicie, a on miał wrażenie że niebawem będzie miał powtórkę z rozrywki jak nie wyjdzie, przez co spojrzał na pas który więził mu rękę, który więził mu rękę. Jeśli będzie trzeba odepnie ją zębami.
Może i zachowywał się jak dziecko, rozwydrzony bachor lecz wszystko miało swoje wytłumaczenie.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Chizuru Nie Kwi 23, 2017 3:41 pm

Wszyscy zostali przewiezieni do Oświaty. Chizuru pomagała medykom na tyle, na ile mogła. Oczywiście próbowała oponować kiedy chcieli położyć ją do łóżka, bo przecież jest tylu rannych i ona z chęcią bardzo pomoże, ale kiedy potknęła się ze zmęczenia o własne nogi stwierdziła, że w sumie może się na chwilę położyć. Kroplówka, dwa zastrzyki i łóżko pomiędzy dwoma facetami, no żyć nie umierać. Serafiel, który leżał po jednej jej stronie zdążył już zasnąć, na co Chizuru uśmiechnęła się lekko pod nosem. Leżący po drugiej stronie Leon najwyraźniej był w bardzo dobrym humorze i nie miał ochoty porzucić podrywu, a ponieważ Serafiel spał, to odwróciła się do niego tyłkiem, by położyć się na tym boku, gdzie będzie twarzą do Leona.
- Nie moja wina, że wyglądasz jak wyglądasz, "tatusiu" - wypaliła od razu na jego słowa, ostatnie wypowiadając z ewidentną ironią. Na twarzy Chizuru pojawił się rozbawiony uśmiech, zabarwiony lekko zmęczeniem. Chociaż dostała kroplówkę i zastrzyki, nie była jeszcze w pełni sił. No nie pogadała za długo z Leonem, bo ten nagle zaczął się tłuc z Erikiem.
- Chłopaki... - stęknęła, podnosząc się do pozycji siedzącej. Może i nie oberwała jak cała reszta, ale nie należy zapominać o truciźnie, która jeszcze niedawno krążyła w jej żyłach. Oczywiście chciała ich powstrzymać, jednak zanim zwlokła się z łóżka, zrobił to personel. Chizu usiadła na łóżku, zwisając nogi ku ziemi.
- Carlos - odezwała się do medyka, z którym pracowała, więc na pewno się znali. W tonie głosu dziewczyny pobrzmiewała prośba, żeby do niej podszedł i dopiero kiedy to zrobił, Chizuru posłała mu zmęczony uśmiech.
- Jak Esmeralda? Chodzi mi o jej ranę. Tą, którą dostała od Samuru - nie pytała o to tylko dlatego, żeby dowiedzieć się o ogólny stan Esme. Skoro medyczka była nieprzytomna, to lekarzowi jako pierwszemu chciała przekazać wiadomość o niezwykłym wydarzeniu w ruinach, a jeśli dzięki nowo nabytej magii będzie mogła poprawić stan Esmeraldy, nie mogła z tym czekać.
Chizuru

Chizuru

Krew : Ludzka A
Pan/i | Sługa : Nołp
Magia : Aura heal- poziom podstawowy


https://vampireknight.forumpl.net/t167-chizuru-namikaze#189 https://vampireknight.forumpl.net/t170-chizuru#193

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Leon Nie Kwi 23, 2017 5:40 pm

Cóż, słowa Chizuru trochę go rozbawiły, aczkolwiek powiedzieć powiedziała.
- Nie słyszałaś może, że facet jak wino? Jestem wcale nie taki zły jak się wydaję. Po prostu teraz prawie umarłem. – Rzucił nonszalancko i przeczesał włosy (bo niestety kapelusza mu nie dali). – A co ty na to by się o tym przekonać? Znam dobrą restaurację, a na ostatniej wycieczce za miasto znalazłem piękne miejsce. Nie mów, że nie skusisz się na wycieczkę motocyklem. – Nie zrażał się tym, że go odtrącała. Trzeba było próbować i może w końcu ulegnie, przynajmniej wypadowi na kawę.
- E, nie jest tak źle. Krwawi. – Uśmiechnął się masując miejsce, którym trzasnął bo rzeczywiście skóra wydawała się być wcale twardsza niż ostatnim razem. Jakby walnął piąchą może by nawet załatwił sobie łapę do gipsu?
- Wiem jak działa ufo, za często o tym gadasz. To był żart, mój drogi. – Syknął nadal patrząc na znamię. Był zdezorientowany i zmęczony, ale na tyle siły aby zareagować pochopnie miał! Tylko konował się doczepił że dym robią. Ech, przeklęci ludzie i banda wariatów. Zwłaszcza Eryk.
- Stary, to był kamień. Dosypał nam do herbaty grzybów dob… szkoda że nie wpadłeś na pomysł latania. - Westchnął i pokazał rękę marudzie. – Panie Carlos jak byś zareagował jakby na ręce w przeciągu godziny do dwóch wyrósł ci parch udający konstelacje? Wiesz może co to takiego? Rak? Jakaś choroba wampirów?
Pytał i niechętnie znowu usiadł na łóżku wzdychając ciężko. Cokolwiek się nie działo śmierdziało mu to czymś dziwnym i magicznym. Esmeralda jeszcze na złość spała wygodnie i nie można ją o to podręczyć. Na pewno nie miał zamiaru umierać na wampirzego pasożyta, który się w nim zakochał.
Wziął telefon do łapy bo biznesy, których nie mógł obgadywać głośno były nadal do obgadania. Choćby przekręt z próbą dorysowania Samuru wąsów flamastrem, sprawa o tyle niepoważna co wręcz honorowa. Jakoś musieli upamiętnić udaną imprezę. Miejmy nadzieję, że udaną bo parch ze snu jest i zdawał się zadomawiać. Jedyną gorszą alternatywą byłoby zmienić się w murzyna. Los gorszy niż śmierć, brrrr.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Serafiel Nie Kwi 23, 2017 8:00 pm

Jeden. Dwa. Trzy.
...
Rudowłosy momentalnie otworzył oczy, czując niemalże od razu niezadowolenie. Od zaśnięcia minęło zaledwie kilka minut, a tutaj już! Takie hałasy, że pomimo zmęczenia, nie umiał spać - dobra, że umiał, ale nie zmienia faktu to, że go to obudziło.
Zgadnijcie, co go wybudziło?
Tak. Hałas trochę dalej, jaki wywołał Leon i Eric.
Usiadł na łóżko, patrząc ze złością w tamtym kierunku, po czym momentalnie wstał z miejsca i podszedł tam... By potem zasadzić Leonowi lekki cios z zaciśniętej ręki w ramię i posyłając mu zirytowane spojrzenie.
- Co się tak drzesz? - oh. Świetnie. Tutaj też jest Carlos... Patrzcie, jak rudowłosy ksiądz skakał z radości na ten widok.
Nie za bardzo jednak rejestrował to, co działo się dookoła. Owszem, wychwycił obecność Chizuru, Erika czy pielęgniarki, ale nie docierało do niego nic więcej sensownego. Cóż... Po prostu było widać po nim, że był zaspany...
Tylko czekać, aż zaraz przewróci się na bok i zaśnie.
Serafiel

Serafiel
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Pomarańczowe oczy z pionowymi źrenicami, tatuaż na prawym ramieniu
Zawód : Kapłan i łowca. No i ma ukończone studia medyczne, więc chyba lekarz.
Zajęcia : Brak
Magia : Aura: Leczenie,niewrażliwość, światło


https://vampireknight.forumpl.net/t1954-serafiel-tsuda#41612 https://vampireknight.forumpl.net/t1957-serafiel#41704 https://vampireknight.forumpl.net/t1956-biedne-mieszkanie-w-srednioladnym-blokowisku

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Eric Nie Kwi 23, 2017 8:25 pm

Uniósł lekko głowę patrząc jak Corn stara się zmyć z sali i nie on jeden. Eric z chęcią też wstałby i wyszedł zapalić. Cholera cały rytuał wytrzymał bez faja w gębie, potem pomoc przy rannych teraz szpital. Sfiksuje zaraz jak tak dalej pójdzie. W końcu zastępce przywiązali, no ładnie...
Wysłuchał Liz i zmarszczył brwi niezbyt zadowolony z tego co usłyszał. Nie znał Esmeraldy jeszcze za dobrze i nie wiedział w jakie kłopoty normalnie się ładuje, ale skoro tym razem rana była aż tak poważna. No ładnie... dopiero co poznał piękną kobietę i już miała odwalić kitę? To się nazywało mieć szczęście. Druga informacja też go raczej nie pocieszyła. Skoro leki nie działają, a krwi jest mało... i do tego miał nie mówić dowódcy? No wiecie co?
-Ta... dobra.- rzucił i znów zaczął wpatrywać się w sufit. Z początku miał tego nie zgłaszać, ale potem jak wszystkim odwaliło bo Leon go zdzielił. Rany ludzie... co wy. Sam był zaskoczony takim atakiem na jego kumpla. Był gotów stanąć po jego stronie mimo iż rozwalił mu nos!
-Doktorku on chciał tylko pomóc.- rzucił do Carlosa i więcej mówić już nie mógł bo Liz się nim zajęła. Znów opatrunek i lód na kark... jak tak dalej pójdzie to skończy z nosem jak Cezar. Widząc również wkurzonego nieco chudego chłopaczka który zdzielił Leona w jego bądź co bądź twardego... bicepsa Eric aż się uśmiechnął pod nosem.
-Masz pofocenie. Ej a to safsze pył kamieni?- zapytał poważne choć przez zatkany nos brzmiało to jak brzmiało. A on żył w świadomości, że rzucał się okiem Leona... ech te prochy od jego znajomków.
Pielęgniarka stała teraz nad nim z czystą koszulą. Eric westchnął ciężko i zdjął lód by chwilę później pozbyć się i koszuli. Klata jak to klata kogoś kto ciągle musi być w formie. Ciemne włosy na torsie aż do portek, ogorzała od słońca skóra która pewnie przez Japonię zacznie mu jaśnieć (przecież to nie jego rodzinna pustynia Nevady), jakieś blizny... nic specjalnego. Włożył nową koszulę i lód znów wylądował mu na karku. No i nici z pobrania tej krwi. To po co Leo rozwalił mu nos?!
-Lis Corn dostał krfi fampiróf?- skierował teraz słowa bezpośrednio do pielęgniarki. Choć Zastępca leżał spory kawałek od niego to domyślał się, że mogło mu o to chodzić... niekoniecznie bo przecież nie znał osobiście gościa, ale sam krew wampirów pił. Wiedział jakie to uczucie gdy było jej za mało w organizmie, a Corn oberwał gorzej od niego.
-Ić s nim zagatać.- dodał chwilę później uśmiechając się jakoś do niej i siadając zarazem na łóżku tak, że widział zasłonkę łóżka Esmeraldy. Pilnował by lód nie spadł mu z karku i patrzył się jakby mógł ją dostrzec. Choć nie było to może na miejscu to przypomniała mu się jego córka... pamiętał jak uparła się by zapolować sama mimo iż jej zabronił. Uciekła z domu i... odwiedził ją w szpitalu. Bez członków, zgwałconą i ledwo żywą. Odeszła nocą... Nie lubił jak ktoś w szpitalu spał. Złe wspomnienia, a on bądź co bądź był bardzo sentymentalny.
Wziął komórkę i uśmiechnął się słabo. Ech ten Leon... wystukał od razu odpowiedź.
Eric

Eric
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : U pasa kabura na kajdanki i nóż, znamię nad ustami, zapach papierosów, krew 0 Rh+ (może się dzielić ze wszystkimi)
Zawód : łowca, mechanik
Magia : czarodziejem to on nie jest, w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3203-eric-thorne#68166 https://vampireknight.forumpl.net/t3212-eric-thorne https://vampireknight.forumpl.net/t3214-mieszkanie-erica#68475

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Midori Nie Kwi 23, 2017 8:54 pm

Ledwo co pamiętała drogę z tamtego miejsca aż tutaj. Jednakże jedno na pewno utkwiło jej w pamięci - fakt, że została niesiona przez Carlosa. Waaa! Nawet jak teraz o tym myślała, czuła lekkie rumieńce na twarzy. Cóż... Ciężko powstrzymać taką reakcję, patrząc na pewne okoliczności!
Chociaż mniej była zachwycona faktem, że musiała zostać przebrana, no i w ogóle zajęły się nią pielęgniarki. Jednak nie skomentowała to w żaden sposób, starając się być grzeczną... W tym jednym przypadku, lecz...
Nie zawsze musi to wytrzymywać, prawda?
Nie wiedziała również, czy coś jej jest... Nie licząc właśnie zmęczenia i chyba odwodnienia... Chyba o tym słyszała, tak? Perfekcyjnie się nie czuła, ale... Chyba jednak nie mogła iść stąd. Dlatego też usiadła na łóżku, wzdychając cicho.
Nie odzywała się do nikogo, po prostu rozejrzała się, zapoznając się z samą sytuacją. Skrzywiła się mimowolnie, widząc zachowanie Corneliusa. Nie ingerowała w to jednak, ale nie umiała zrozumieć, dlaczego chciał uciekać...
Ani tym bardziej, dlaczego przywiązali go z powrotem do łóżka... Pasami...
Eh... Padnę tutaj z nudów. Nawet nie mam do kogo zagadać... - położyła się poprzek łóżka, patrząc wprost w sufit.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Gość Nie Kwi 23, 2017 10:27 pm

Nie zgodził się na pojechanie do siedziby łowców samochodem podstawionym przez oświatę. Nie mógł zostawić pożyczonego auta w środku lasu. Parę razy zastanawiał się, czy na pewno powinien zjawić się w sali chorych. W końcu nic wielkiego mu nie dolegało. Jednak nie potrafiłby zasnąć, gdyby nie był pewny, że z Esmeraldą wszystko dobrze. Miała najmniejsze szanse na przeżycie, ale za pomocą odpowiedniej opieki powinna wyjść z każdej opresji.
Leżał na łóżku wpatrując się w sufit. Uniósł rękę na wysokość głowy, przenosząc spojrzenie na rękaw piżamy. Naprawdę? Chyba dostał zaćmienia umysłu, skoro wcześniej zgodził się na ubranie tego czegoś. Dobrze czuł się we własnych ubraniach. Odziany w szpitalną piżamę miał wrażenie, że znajduje się na oddziale beznadziejnych przypadków. Dobrze, że odzież nie posiadała żadnych dziwnych wzorków.
Opuścił rękę i przetarł palcami skronie. Nie dało się nie zauważyć, że parę osób poczuło się już lepiej. No może poza zastępcą dowódcy, który usilnie chciał wyjść. Najwyraźniej lekarz, który go zatrzymał, sądził, że przypięcie Corna pasami powstrzyma go przez uwolnieniem się.
Ból głowy był uciążliwy, ale nie na tyle, aby leżeć w sali chorych i udawać chorego. Może mógłby się jednak stąd zwinąć i odzyskać święty spokój albo przynajmniej jego namiastkę? Ale wpierw...
Odłączył kroplówkę i wstał z łóżka. Szybko zlokalizował medyka. Cóż, nie było to jakoś specjalnie trudne. Podszedł do Sarah.
- Jaki jest stan Esmeraldy? - zapytał. - Wyjdzie z tego? - Kątem oka obserwował zasłony, które odcinały łowczynię od ciekawskich spojrzeń innych.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Grigorij Pon Kwi 24, 2017 9:15 am

Łowcy czasem byli jak dzieci. Dlatego trudno było ich uważać nawet za oddziały paramilitarne. Już niemal połowa leżących usiłowała wyrwać wenflony i aparatury. Vladislau rozejrzał się po pomieszczeniu. Wiedział, że Carlos zareaguje. Ten medyk usiłował być nieustępliwy nawet wobec niego. Na nieszczęście słodkiej Liz białowłosy miał bardzo dobry słuch. Wychwycił informację, która sprawiła, że jego umysł znowu przysłoniły chmury.
- Do łóżek. Dopóki płyn z kroplówki się nie skończy macie się nie odpinać. Nie zachowujcie się jak dzieci! - zganił łowców. Sam z przyjemnością by stąd wyszedł. Jednakże wiedział, ze musi dawać przykład na tyle na ile to możliwe. Chodził po sali tylko dlatego, że czuł się nadal za nich odpowiedzialny. W szczególności za stan Samuru. Podszedł w końcu w pobliże łóżka Esmeraldy, ale zatrzymał się przed kotarą. Nie odważył się tam wejść. Po pierwsze wiedział, że przy niej powinni być teraz jedynie medycy. Po drugie nie wiedziałby jak się zachować. Był rozdarty. Pamiętał uczucie do Cecylii i rozumiał, że zapewne to ona nim była obdarzona. Jednakże aktualnie nic ich nie łączyło co na swój sposób też go bolało. Spojrzał w końcu w okno starając się zachować spokój.
- Carlos. Powiadom rodzinę Esmeraldy o jej stanie. Zaznacz, że dokonała trudnego odwampirzania. - rzekł do lekarza, lecz nawet na niego nie patrzył. Mówił jednak na tyle głośno, że ten powinien wyłapać jego słowa. Podobnie jak większość obecnych. Wiedział, że James nie uznaje jej jako córki, ale był do cholery jej ojcem. jeśli życie tej kobiety było zagrożone powinien o tym wiedzieć. Mogli się nienawidzić, ale jednak to nadal była jej rodzina. Nie żeby miał ochotę  go o czymkolwiek informować. Uważał jednak, że tak zrobić trzeba. Vadislau skupił się na krajobrazie przez chwilę. Nie chciał patrzeć na troskliwego Leyasu. Z jakiegoś powodu miał dziwną ochotę rozedrzeć go na strzępy gołymi rękoma. To uczucie rodziło się w jego podświadomości i niespecjalnie wiedział skąd się ono bierze. Wziął kilka głębszych oddechów i odetchnął.
- Lauro. W pomieszczeniu gdzie zdano nasze rzeczy jest kamienna skrzynia. Weź kogoś do pomocy by ją otworzyć. W środku znajduje się mała lodówka z wampirzą krwią. Przynieś ją, proszę. - rzekł do jednej z pielęgniarek. Łowcy potrzebowali wampirzej krwi. Zarówno on jak i Cornelius. Z pewnością Leon i Eric też wyglądali na takich co nie gardzą wampirzą posoką. Co za paradoks, że większość kwi, którą zabrał na odwampirzanie należała do... Samuru. Oczywiście pobrano ją podczas przetrzymywania bydlaka w więzieniu.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Diego Pon Kwi 24, 2017 9:27 am

Diego nie zasypiał ani na sekundkę, o nie, jemu przecież nic nie było poza utratą krwi, kroplóweczka na jakiś czas i powinno mu przejść tak szybko jak mu przyszło. Na chwilę obecną był spokojny i leżał sobie w wyborowym towarzystwie. Łowca leżał sobie elegancko na plecach z rękami pod głową, jedną nogą zgiętą w kolanie i obserwował cały ten cyrk w sali medycznej. Jezus, z łowcami to gorzej niż dziećmi, aż się uśmiechnął pod nosem jak pielęgniarki i lekarze musieli używać siły, żeby utrzymać ich przy łóżkach. Nogi oczywiście były zakryte kołdrą, żeby nie robić jakiegoś przeciągu zwłaszcza, że miał na sobie te całe szpitalne worki, których tak bardzo nienawidził, jak to można było mu zrobić taką krzywdę i ubrać go w coś takiego, cóż jedyny plus tego wszystkiego było to, że odsłaniało mu to wszystkie kolorowe tatuaże na jego rękach, przynajmniej mógł się tym pochwalić. Uniósł się na łokciach po czym odwróćił się w stronę Prim, uśmiechając się jak na latino fakera przystało, tajemniczo, a zarazem tak, jakby była na Erasmusie w obcym kraju, jednak nie trwało to długo, jego uwagę przykuła Midori, która jak widać bardzo się nudziła, trzeba było coś temu zaradzić, prawda?
-Dobrze Ci poszło, możesz być z siebie dumna, nie każdy przetrwał z tym cholerstwem – wskazał głową na łowcę, który najbardziej oberwał od istoty z piekła rodem, po czym również obdarował ją uśmiechem. Czuł się znacznie lepiej, ba.. on jako jedyny z tej grupki miał najmniej obrażeń, więc powinien być tutaj najkrócej, albo przynajmniej przy Esmeraldzie. Skinął ręką w stronę jedynej lekarki na sali, bo przypominała mu kogoś, a nawet zbyt bardzo. Jeśli do niego podejdzie to oczywiście wrzuci wyraz twarzy numer 49. Jestem tylko biednym imigrantem o lekko śniadej skórze i nic mi nie jest, proszę mi pomóc, ciekawe czy na to pójdzie! Diego trzymał jedno oko cały czas na Kotoko i miał nadzieje, że jego pobyt tutaj się właśnie zakończy, a przynajmniej na tyle, żeby wstać z łóżka bo biedak jeszcze odleżyn dostanie. Nie widział, żeby była zajęta na tą chwilę, więc na pewno do niego podejdzie, jeśli nie dla jego pięknych perfum oraz fryzury ala despacito, to na pewno z racji tego, że w końcu był pacjentem i to był jej cholerny obowiązek, nie?
-Jestem pewien, że Twoje umiejętności dorównują Twojej urodzie, możesz stwierdzić, czy mogę już wstać? Muszę się przebrać i jeśli byłabyś tak miła powiedzieć co dzieje się z Esmeraldą? Wyjdzie z tego? - zanudził lekarkę serią pytań, po czym po prostu poczekał aż dostanie nagrodę, czyli możliwość wyjścia z łóżka, jako jedyny z tej grupy MIAŁ do tego prawo, halo.
Diego

Diego
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Perfekcyjna fryzura od Schwarzkopf
Zawód : Łowca wampirów i kobieciarz (By Esme)
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Najpierw postaw mi obiad :v
Magia : Maska cienia(podstawa) Manipulacja cieniem (średni)


https://vampireknight.forumpl.net/t2764-diego-chavez

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Leon Pon Kwi 24, 2017 4:06 pm

- Twój mózg to zawsze był kamień, teraz doszła do tego jeszcze skóra. – Zaśmieszkował sobie, bo w sumie sam się o to prosił i stęknął rozmasowując sobie rękę.
Dayum, teraz klepać po plecach będzie go można tylko metalowym kijem. W sumie trzeba będzie co jakiś czas czy mu nie przeszło. Pustaki, stalowe pręty i pinezki w zadek. Brzmi jak dobra gra wstępna albo sceny z Królika Bugsa.
Smutne tylko, że może zapomnieć o tatuażach. Ciekawe kiedy zda sobie z tego sprawę.
- To oko nie jest sztuczne. To pamiątka. – Westchnął ciężko i przeniósł wzrok na Chizuru. – Kochana, wiem że teraz jesteś w cywilu, ale nie narzekałbym na jakiś profesjonalny masaż dłoni.
Mruknął mając nadzieję na odrobinę przyjemności. Ot czemu nie skorzystać z okazji, zwłaszcza że mogło być wcale przyjemnie
Zdziwił się, że każdy tak dba o zdrowie Esme, co to? Czwarta albo piąta osoba na ciasnej sali spytały o jej zdrowie? Dziewczyna nie była brzydka i prawie ich zabiła (to tak jakby plus, zależy czy zaznaczy się prawie czy zabiła), ale nawet on usłyszał za pierwszym razem, że jest ciężko. Nie mogli jej pomóc więc mogli tylko się za nią modlić.
W końcu wpadł mu pomysł do głowy, trochę z przypadku, a trochę dlatego że zainspirowały go słowa Grzesia.
- Ej, szefu. – podniósł szyję i spojrzał na niego. – Czy mogę prosić o dyspensę narysowania Samuru kutasa na czole i zrobienia sobie samojebki? Możemy zrobić cały portret pamiątkowy. - Brzmiał zaskakująco poważnie jak na taką propozycję, bo w sumie bardzo chciał sobie taką zrobić. – Pan Carlos nie wygląda na zbyt wesołego więc na pewno zgodzi się zrobić nam zdjęcie.
Czuł się trochę jak na dziwnej imprezie obozowej dla ministrantów. Maruda każący być im grzeczny, brat z którym próbował się pobić, wszyscy chodzą w trochę niezręcznych ciuchach, ale w sumie jeśli nosi je każdy to nie ma wstydu. Wstyd jest przecież dla tych co nie mają się czym pochwalić, o!

Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Adam Pon Kwi 24, 2017 5:41 pm

Adam powinien dawno wyjść z tego co się z nim stało, ale nadal leżał spocony i drżał nerwowo. Szok wywołany bólem ciągle siedział w jego głowie wpływając na całe ciało. Bolało go jak skurczysyn i dręczyły go wizje.
Lekarze grzebali mu w bebechach, a potem gapił się na swojego psa z wydłubanymi oczodołami. To ile istot podobnych do niego widział i testy jakim go poddawano. Walki na śmierć i życie obserwowane przez tego chorego psychopatę, który zapisywał tylko notatki, a potem zwalał go z nóg jednym szybkim strzałem i kazał zanieść do celi, by na następny dzień znowu przeprowadzić jakąś próbę wytrzymałościową.
Nie miał pojęcia jak Vlad przeżył chociaż chwilę z tym czymś w walce, albo jak ten zwyrodnialec zmienił się w tym czasie, ale musiał opowiedzieć mu o wszystkim. Chciał go przygotować na to co może się stać, a dziać się mogło wiele.
Adam poderwał się z krzykiem nie mogąc znieść więcej tego koszmarnego snu. Poczuł charakterystyczną woń leków i smród krwi, które wzbudziły w nim agresję. Jakieś gówno wlewało mu się do ciała, wszyscy leżeli niemal nadzy a nad nimi łazili ludzie w białych kitlach, którzy mieli tą samą anonimową, ale przerażającą twarz. Za dużo było tu rzeczy, które wywoływały w nim chęć ucieczki i za bardzo nie wiedział co się dzieje, aby trzeźwo ogarnąć sytuację.
Poczuł się jak zaszczute zwierzę. Rozbiegane oczy starały się ogarnąć gdzie są drzwi i siostra, którą musiał uratować. Wyrwał sobie każdą z tych rurek i podszedł do Prim trzymając stojak z płynami gotów do walki.
- Prim! obronię cię! Wstań i zwiewamy! – Ryknął do niej mając nadzieję, że jest przytomna. – Ivan, Vlad!
Stres kopnął tak mocno, że był gotów, nawet z wielką chęcią wyrwać gardło każdemu nieszczęśnikowi w kitlu jaki mógł próbować go powstrzymać. Przeżycia jakie go spotkały i naturalna porywczość sprawiły, że zdrowy rozsądek poszedł do lamusa. Nie miał zamiaru spocząć póki wszyscy ludzie próbujący go powstrzymać nie zdechną. Gwizdnął głośno zaraz mając nadzieję, że gdzieś są tu jego psy i wesprą go w tej nierównej walce.
- Zabiłem już większych niż wy, kurwy.
Adam

Adam
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : blizny, tatuaże
Zawód : Łowca
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : brak
Magia : W KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3225-adas#69072 https://vampireknight.forumpl.net/t3699-adam#80936

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Prim Pon Kwi 24, 2017 7:11 pm

Prim została zaniesiona do oświaty o wiele wcześniej niż inni członkowie rytuału, więc miała więcej czasu aby nabrać sił. Jednak choroba wciąż siedziała w jej organizmie do tego doszło zarażenie grypą, która od pewnego czasu terroryzowała mieszkańców Yokahomy... doprawdy losie, wybrałeś sobie cudowny czas na tego typu zagrywki!
Obudziła ją gorączka, a ciemnie sińce pod oczami pokazały, że wcale długo nie spała gdy łowcy ją tu zanieśli. Miała ogromne wyrzuty sumienia, że przez swoją bezmyślność inni mogli mieć problemy. Niemniej nie wiedziała o chorobie wtedy, gdy była u Vlada więc nie miała, po prostu nie miała jak mu powiedzieć, bo o tym dowiedziała się później. I nie wiedziała, że tylko całkowicie zdrowi ludzie mogą wziąć udział w odwampirzaniu! Niedopatrzenie też jest złe, to fakt... ale to nie było nic umyślnego!
Usiadła łapiąc się za głowę i spojrzała po sali. Widziała Adama leżącego nieruchomo, jego stan był o wiele gorszy niż jej i już wstawała z łóżka, aby do niego pobiec ale zaraz zjawił się tam Vlad. Ogromna gula stanęła w gardle blondynki i się zatrzymała. Wiedziała, że jak zwykle się pokłócą więc usiadła na łóżku pozwalając braciom pobyć najpierw samym. Nie potrzebne będą ich kłótnie w tym miejscu. Rozejrzała się za telefonem komórkowym - jeśli w ogóle zostawili jej go tu - i nagle usłyszała krzyk brata. Teraz to nic by ją nie powstrzymało, aby udać się do niego ale blondyn sam się znalazł koło młodszej siostry.
- Adamie, musisz odpoczywać! Nic nam nie grozi... już- złapała go za ręce, patrząc mu głęboko w oczy. Widać, że była bardzo blada i zmęczona, ale przede wszystkim zatroskana. Musiał leżeć. Siłą usadziła go na swoim łóżku i zaczęła się bacznie przyglądać jego ranom, chcąc jednocześnie walnąć się w twarz.
- Tak bardzo mi przykro - westchnęła i przytuliła go, chcąc cofnąć czas. Może jakby tu nie przyleciała byłoby o wiele lepiej? Teraz omal nie straciła ukochanego brata, a z drugim non stop się nie dogadywała. Zamarła słysząc drugie imię, jakie wypowiedział bliźniak. Odsunęła się delikatnie marszcząc brwi.
- I...van? - teraz to doznała takiego szoku, że nic jej już chyba bardziej nie zaskoczy. Uniosła się na proste nogi i rozejrzała po pomieszczeniu wiedząc już, że pies którego widziała nie był jej urojeniem. Złote tęczówki zatrzymały wzrok na postaci mężczyzny, który nie wyglądał jak Ivan ale... mógł nim być?
Prim

Prim
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Dziary, złote tęczówki, złote włosy.
Zawód : Łowca!
Pan/i | Sługa : Nima.
Magia : Magiczna, ha.


https://vampireknight.forumpl.net/t2532-prim https://vampireknight.forumpl.net/t3027-prim-darkhawk

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Esmeralda Pon Kwi 24, 2017 8:44 pm

Chizu:

Carlos nie wyglądał na szczególnie uszczęśliwionego panującą sytuacją. Widać, że mężczyzna był na granicy wybuchu, a znałaś go dobrze… wiedziałaś, że ma tendencje do złośliwości i swoistych zachowań.
- Nie przejmuj się tym. Na tym polu wszystko jest pod kontrolą. - wiadomo, coś kręcił. Ale Carlos to Carlos. Prawdy nie powie zupełnie jak Esmeralda.
- Odpoczywaj, Chizuru.  - usłyszałaś nim medyk odszedł do pacjentów wymagających specjalnej troski. I właśnie jednemu z takich Panów wpadłaś nawet w oko!

Leon:

Z punktu widzenia medyków zachowywałeś się jak rozkapryszone dziecko, ale co poradzić jeśli większość tutejszych miała w tyłkach przysłowiowe kije? Lekarz najwyraźniej nie znał się na żartach, bo zmierzył Cię srogim spojrzeniem.
- Być może nowotwór z Twojego mózgu daje już przeżuty. Obawiam się że w tym wypadku pozostało Ci bardzo niewiele życia, przyjacielu. - chyba miał już dość tego śmieszkowania, a kiedy ponownie wyciągnąłeś telefon w celu napisania smsa, buc podszedł i wyrwał Ci go z dłoni. Schował w kieszeni. Skonfiskował. Ni ma telefonu.
- Odzyskasz go przy wypisie. - skwitował i na chwilę przeszedł do innych zajęć. Gdy zaś wspomniałeś o „wzorkach” na twarzy Samuru, lekarz ponownie odwrócił się w Twoją stronę.
- Przysięgam że gdy ruszysz się z tego łóżka na krok, zostaniesz związany, a mój zespół wsadzi Ci cewniki w każdy, nawet najmniejszy otwór ciała. Więc leż spokojnie do jasnej piekielnej cholery. - rzucił i posłał pielęgniarkę żeby pobrała Ci krew i sprawdziła czy wszystko jest dokładnie podłączone – wenflon i te sprawy. A ten zaszczyt przypadł Liz, która na polecenie doktora wzięła fiolkę krwi i jeszcze obandażowała znamię!
Kiedy pielęgniarka wróciła do Eryczka rudy wkurzony ksiądz podszedł i przywalił Ci za zakłócanie spokoju. Carlos uśmiechnął się pod nosem, ale nie skomentował tej sytuacji nawet jednym słowem.


Eric – stary a głupi… Wasze żarty nie zostały dobrze przyjęte przez lekarza, ale sam przyznaj że Leoś momentami się ciut zagalopował. Pielęgniarka oczywiście nie odstępowała Cię na krok, a kiedy zdjąłeś poplamioną koszulę Liz zawiesiła na Tobie zaciekawione spojrzenie. Może to mało profesjonalne, ale w jej oczach nie byłeś tylko pacjentem. A przynajmniej nie takim jakich widzi się w szpitalach. Ku niezadowoleniu dziewczyny została oddelegowana do pomocy Leonowi, dlatego z ciężkim sercem podeszła do łóżka obok.
Zasłona przy łóżku Twojej sąsiadki była zasunięta, ale mimo to widziałeś zarys sylwetki łowczyni. Tam gdzie kotara łączyła się z drugą częścią była drobna przerwa przez którą było widać część aparatury, która dziesiątkami rurek odchodziła do ciała kobiety. I te ciemne pręgi na twarzy. Naprawdę niewiele widziałeś, za to doskonale słyszałeś każdy najdrobniejszy oddech, każde piknięcie aparatury.


Leyasu – kiedy odłączyłeś kroplówkę i podszedłeś do Sarah, dziewczyna o mało nie podskoczyła na Twój widok.
- Kolejny! Co to za odłączanie sobie kroplówki? Zleciała już że ruszasz? - ściągnęła brwi i nie znosząc słowa sprzeciwu wzięła Cię pod rękę prowadząc w stronę łóżka. Zostałeś dosłownie usadzony, a kroplówka z powrotem wróciła na swoje miejsce.
- Nie wiem. Źle to wygląda, ale jak zwykle wszystko okaże się w ciągu najbliższej doby. Odpoczywaj. Nie sądzę by chciała abyś wyrywał sobie kroplówki i łaził po sali. - Sarah nie była szczególnie rozmowna i śmiało można ją było określić mianem służbistki. Poprawiła Ci kołderkę i po ostrzegawczym spojrzeniu z cyklu „zobaczę jeśli zrobisz jakieś głupstwo”. I poszła sobie… do Serafiela.


Serafiel – wybudzili Cię ze snu. Co to za parszywe czasy kiedy nawet nie dadzą się wyspać człowiekowi? Wstałeś i ruchem zombie ruszyłeś do Leona. Jeb z dzidy i tak oto Twoja pięść przez chwilę zmiotła ego kowboja. Stałeś tak otępiały, kiedy poczułeś jak ktoś, a dokładniej pielęgniarka bierze Cię pod rękę i prowadzi do łóżka. Tak oto ponownie wróciłeś do ciepłego łóżeczka.


Vlad – zachowanie łowców momentami odbiegało od wszelkich standardów powagi. Miałeś wrażenie że Carlos za chwilę komuś walnie, ale tą część działki ku zdziwieniu każdego przejął Serafiel. Kiedy zwróciłeś się do medyka, Carlos spojrzał na Ciebie.
- Esmeralda zabroniła informować swoich krewnych. Zostawiła dokładne instrukcje na wypadek… - zamilkł na chwilę, bo nigdy nie należał do osób które prawiły pół prawdy czy owijały w bawełnę.
- Powiadomiłem już Jamesa, ale odmówił przyjazdu. Brata Esmeraldy nie udało mi się odnaleźć. - bez wątpienia mówił szczerze. Może porozmawiałby z Tobą jeszcze chwilę, ale nagłe zachowanie Adama postawiło na nogi połowę personelu.

Adam – obudziłeś się otulony kołdrą i zapachem szpitalnych medykamentów. Czułeś się jak siedem nieszczęść, a ból głowy dosłownie rozsadzał czaszkę. Postawiłeś na nogi wszystkich medyków, którzy spoglądali na Ciebie zaniepokojonym wzrokiem. Carlos już do Ciebie zmierzał, ale zatrzymał się w pół kroku kiedy do akcji wskoczyła Prim.


Corn – lekarz nie bardzo wierzył w tłumaczenia. Skąd mógł wiedzieć o fobii i o tym, że wcale nie żartowałeś.
- Co się dzieje? - zaniepokoił się Twoim zachowaniem i został przy łóżku dłużej niż mógłbyś sobie tego życzyć. Nawet wyciągnął stetoskop i Cię osłuchał!
- Tak jak mówiłem potrzebujesz odpoczynku. Za chwilę przyniesiona zostanie krew, dlatego powinieneś poczuć się lepiej – wyjaśnił i dla pewności, że nie wykręcisz kolejnego numeru poprawił zapinające Cię pasy.


Midi – stan bez zmian, ale chyba masz wielbiciela w sąsiedzie z łóżka obok.

Samuru – możesz się obudzić. Czujesz pragnienie (woda nie krew, żeby nie było), masz spierzchnięte usta i strasznie boli Cię głowa.


Diego – Kotoko zauważyła gest i jak na zawołanie zbliżyła się do Twojego łóżka. Bez wątpienia stylizowała się na znajomą lekarkę, ale wciąż bardzo wiele jej brakowało do oryginału.
- Powinieneś jeszcze odpocząć. - zaćwiergoliła melodyjnym głosem – Wszyscy potrzebujecie odpoczynku. Gdy skończy się kroplówka, wtedy Cię osłuchamy, zmierzymy ciśnienie i… jeśli wszystko będzie dobrze zostaniesz wypuszczony. Czyżby nie podobał Ci się kolor pidżamy? - zażartowała i usiadła na brzegu łóżka. Twój latino look działał na kobiety.
- Na razie nie wygląda zbyt dobrze, ale to silna kobieta. Wszyscy mamy nadzieję że z tego wyjdzie. - powiedziała ściszonym głosem i odruchowo spojrzała w kąt gdzie leżała medyczka.
- Jak się czujesz Diego, czy jest coś co mogłabym dla Ciebie zrobić? - zapytała mierząc Cię czujnym spojrzeniem.


Na polecenie Vlada pielęgniarka wyszła z pomieszczenia, by po paru minutach wrócić… z wózkiem na kółkach na którym wiozła krew i sławne koktajle witaminowe dla łowców które położyła kolejno na stolikach. Każdy otrzymał dwie szklanki– z krwią i z koktajlem. Ten drugi specyfik nie wygląda za dobrze (jasna papka bez zapachu), ale jego smak i właściwości są miłym zaskoczeniem dla podniebienia.
~ Osoby związane mogą liczyć na pomoc w "żywieniu".

Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Gość Pon Kwi 24, 2017 9:24 pm

Czarna, pochłaniająca pustka.
Wewnętrzny potwór łaknący krwi został pojmany w kajdany i uśpiony. Samuru niedawno był krwiożerczą, ponurą istotą, a teraz jest tym, czym się żywił od lat. Czy może coś być gorszego dla łowcy? Żaden drapieżnik nie pragnie zostać ofiarą, to nie miało tak być.
Ale jak widać Los lubi płatać figle i teraz dawny szlachetny leżał przywiązany do stołu, podpięty różnymi kroplówkami i zdany na łaskę ludzi. Nic przyjemnego.
Powoli zaczął się wybudzać, słysząc głosy, śmiechy. Już nie czuł zapachów jak wampir, owszem wyczuwał specyficzną woń szpitalną. Nic dobrego dla dumnego stwora, no już nie.. Przeklętego człowieka. Powoli do niego docierało co się stało, że obecnie oddycha, czuje jak wali serce. I ten cholery ból głowy, pragnienie czegoś zapewne do picia. Te popieprzone ludzkie żądzę.
- Tylko... zbliżysz się... śmierdziel...u, a odgryzę ci pół twa...rzy...
Charczał przez wysuszone na wiór gardło, przez to wymęczenie. Niemniej jednak nie mógł pozwolić żeby jakiś Leon pluł na tak perfidną personę jaką jest Samuru. Nie jest wampirem, ale nadal swoją godność ma. Właście, co do niej.
- L...Ludzkie śmiecie...
Kolejne ledwo co słyszalne słowa. Szarpnął się raz, drugi. Opadł zdyszany, zamykając znowuż ślepia. Nie wiedział, że gadzie oczy nie były już obrzydliwie żółte, tylko niebieskie. Żaden to plus, jedynie przeklęta pamiątka po odwampirzaniu. Jakże on tej rudej wywłoki nienawidził. I ta nienawiść zaś w obecnym człowieku powracała. Chyba poodnosiło się mu ciśnienie, bo ten mięsień pompujący krew walił jak szalony. Mocniej się szarpał, chcąc rozerwać krępujące go pasy. Nic z tego, był zbyt słaby.
A o wodę prosić nie zamierzał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Serafiel Pon Kwi 24, 2017 10:54 pm

Rudowłosy zdecydowanie nie był najlepszą osobą do rozmów w danej chwili... Ba. Szok, że właściwie Serafiel się tak zachował, prawda? Rany. Oby nikt tutaj nie padł na zawał... Ej, a może jest chory? W końcu nie wypowiedział żadnego słowa przez ten cały czas, odkąd mu przywalił. Nie marudzić, nic... Bardziej już, jakby go zawiesiło.
Mniej więcej też po krótkiej chwili poczuł, jak ktoś bierze go pod ramię. Nie zaprotestował, dał się grzecznie zaprowadzić z powrotem do łóżka.
Zdecydowanie Shin był chory, skoro teraz nie marudził!
Już miał powrócić do spania, gdy nagle coś mu się przypomniało. Coś... Co nagle nie dawało mu spokoju... I raczej nie zaśnie, póki wszystko się nie wyjaśni.
Jego pomarańczowe oczy szukały wzrokiem tej jednej osoby... Aż w końcu dostrzegł ją. Cholera. Nie. Nie teraz - o kogo chodziło? O Adama. Słyszał jego słowa w czasie rytuału... O tym jednym osobniku...
O tym cholernym zdradzieckim dupku.
W końcu skupił wzrok na dowódcy.
- Grigorij...-san? - zdecydowanie zmęczenie dawało mu we znaki... Skoro wzięło mu się na formy grzecznościowe. Jeśli znajdzie chwilę dla tego rudowłosego księdza i podejdzie do niego, zada mu jedno pytanie.
Czy wiadomo było, gdzie znajduje się teraz Kroenen?
Serafiel

Serafiel
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Pomarańczowe oczy z pionowymi źrenicami, tatuaż na prawym ramieniu
Zawód : Kapłan i łowca. No i ma ukończone studia medyczne, więc chyba lekarz.
Zajęcia : Brak
Magia : Aura: Leczenie,niewrażliwość, światło


https://vampireknight.forumpl.net/t1954-serafiel-tsuda#41612 https://vampireknight.forumpl.net/t1957-serafiel#41704 https://vampireknight.forumpl.net/t1956-biedne-mieszkanie-w-srednioladnym-blokowisku

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Diego Wto Kwi 25, 2017 9:45 am

Czasami dobrze jest być imigrantem ze słonecznej Espanii, wierzcie mi. Wszystko było dużo łatwiejsze, nikt mu nie wchodził w drogę, a kobiety u władzy zawsze jakoś dziwnym trafem decydowały się pomagać, a śmiali się kiedy wylewał na siebie butelkę perfum i stawiał włosy na żel, ha! Teraz to on mógł się śmiać ostatni, ponieważ nie trwało to bardzo długo a już zaskarbił sobie sympatie lekarki obecnej na sali, skoro miał ją tylko na wyłączność, myślę, że trzeba było pociągnąć to przedstawienie, a mówią, że to kobiety wykorzystują urodę i nie tylko, aby przebić się przez ściane i dostać to czego pragną. Może nie był w stu procentach świadomy, że to wykorzystuje , jedank zdawał sobie sprawę, ze swojego uroku osobistego, a więc bez dalszych ogródek należało to wykorzystać kiedy żelazo było jeszcze gorące! Podniósł się do siadu na łózku bez żadnych problemów, nawet żadnego syknięcia bólu, bo przecież nic mu nie było, więc mógł sobie bez problemu chillować. Uśmiechnął się do lekarki, a następnie wyciągnął ręke po koktajl wzmacniający, który został mu tu przyniesiony, bo na chuj mu krew. Przystawił pojemnik z napojem pod usta i spił łyka, po czym spojrzał na Kotoko swym maślanym wzrokiem.
-Zaoferowałbym Ci trochę, ale wątpie, że Ci posmakuje.. Powinniśmy się kiedyś napić czegoś innego, na przykład w tym miejscu przy ulicy ze skrzyżowaniem z główną w mieście, kojarzysz tą miejscówkę? - Oh tak, oczywiście, że miał na myśli kawiarnie! Trzeba zmiękczyć grunt zanim się poprosi o przyśpieszenie badań, prawda? Następnie przewrócił delikatnie oczami i wrócił w stronę Kotoko akcentując mocno każde wypowiadane słowo.
-Kotoko.. Na pewno możesz stwierdzić, że zużywam tylko zapasy, które mogłyby być bardziej przydatne naprawdę rannym. Mi Maravillosa. - Jego uśmiech znacznie się powiększył z delikatnego zarysu odsłonił swoje białe ząbki. Diego tak spojrzał na nią po czym wystawił do niej ręke całą pokrytą w tatuażach.
-Na pewno są pewne nieprawidłowości w ciśnieniu, ale to głównie przez tak znakomite towarzystwo. - Już skończył słodzić, może w końcu przyniesie to jakiś skutek, a jak nie to może przynajmniej będzie miał zaklepaną randkę z lekarką, win/win tak czy inaczej, więc teraz nie pozostawało mu nic innego jak poczekać na skutek, co jakiś czas oczywiście zerkał na Midori, jakoś czuł się dziwnie za nią odpowiedzialny, może przez fakt, że wspomagała go przy runie związania? Cholera go tam wie, pieprzony Latino Puerto Rico Despacito Favorito.
Diego

Diego
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Perfekcyjna fryzura od Schwarzkopf
Zawód : Łowca wampirów i kobieciarz (By Esme)
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Najpierw postaw mi obiad :v
Magia : Maska cienia(podstawa) Manipulacja cieniem (średni)


https://vampireknight.forumpl.net/t2764-diego-chavez

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Grigorij Wto Kwi 25, 2017 9:51 am

Leon i Erick zachowywali się jak dzieciaki. Vlad rozumiał, że chcą odreagować niedawne zagrożenie życia. Jednakże nieco przesadzali. Szczególnie Leon. Stare to wszystko, a głupie.
- Wniosek oddalony. - odparł jedynie na irracjonalną prośbę Leona choć kusiło go by się zgodzić. W końcu to byłoby kolejne upokorzenie dla zdeprawowanego ex-burmistrza i ex-wampira. Jednakże musiał dawać przykład. Carlos zareagował ostro, jak to on. No i oczywiście główny winowajca ich pobytu w tej sali szpitalnej się wybudził. I ni chuja nie spokorniał.
- Zamknij się ścierwo albo wyrwę Ci język i wsadzę w dupsko. - stwierdził jasno i klarownie. To była groźba powiązana z obietnicą. Vlad spełniał swoje obietnice niezależnie czy były groźba i czy nagrodami. To dlatego duża część łowców zarówno go szanowała jak i bała się. Samuru może się wkrótce o tym przekonać. Carlos natomiast z początku próbował coś kręcić, ale szybko się opamiętał.
- Wiem. - odpowiedział będąc  świadomym, że Esmeralda zabroniła informowania rodziny. Mało to jednak obchodziło Vlada. Chciał już powiedzieć, że to jest rozkaz gdy Carlos zaczął kontynuować. Czyli ten stary cap jest tak obrażony na córkę, że mógłby pozwolić jej zgnić we własnej krwi w samotności.
- Rozumiem... - odparł cedząc to słowo przez zęby, lecz nie było dane mu porozmawiać dłużej z lekarzem. Oto bowiem jego brat dostał napadu szału gdy się wybudził. Wyglądało jak niezwykle silna awersja do szpitali albo szok psychiczny. Vladislau się tego nie spodziewał. Podobnie jak każdy.
- Kurwa... Lew! Taras! Petrowicz! Uspokój się! Jesteś wśród swoich. - krzyknął na niego po żołniersku. Na szczęście psy nie miały bezpośredniego dojścia a do skrzydła szpitalnego. Vlad niemal natychmiast znalazł się przy Adamie i Prim.
- Bracie... Co Ci jest? - powiedział chwytając go oburącz za głowę i pochylając się tak by zetknęli się czołami. Dzięki temu bliźniak widzieć będzie tylko jego chłodne oczy, w których lśniły rozemocjonowane iskry.
- Uspokój się. Jesteśmy tu z Tobą, ale musisz się uspokoić Adi. - mówił tym swoim spranym głosem zachowując spokój. Miał nadzieję, że złapanie bezpośredniego kontaktu pozwoli dotrzeć do Adama i rozluźnić go. Musiał być w szoku po przeciążeniu organizmu. Mimo tych przypuszczeń Vlad nie mógł jednak pozbyć się wrażenia, że Kroenen mógł stać za tą sprawą. Będą musieli o tym porozmawiać. Jeśli Adam się nie uspokoi Vlad zignoruje Serafiela nawet nie słysząc za specjalnie jego zapytania. Jeśli jednak bratu wróci choć szczątkowy rozsądek to dowódca spojrzy na księdza.
- Tak Serafielu? - zapyta zdziwiony nieco zachowaniem brata jak i samego Serafa.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Midori Wto Kwi 25, 2017 2:23 pm

Prawdę mówiąc, gdy tak to wszystko słuchała... Zdecydowania miała ochotę, by parsknąć cicho śmiechem, przez właśnie Leona i Erica. Z drugiej strony odczuwała pewnego rodzaju obawę. Wow... Grigorij i lekarze tacyy straszni - pomyślała międzyczasie, gdy tak słuchała... A co z nią właściwie? Znaczy się, z rudowłosą prowadzącą rytuału? Nie wiedziała. Rozejrzała się natomiast, nieco naburmuszając się wewnętrznie, gdy widziała Carlosa tak daleko! Ba. Jeszcze trochę i się zrobi zazdrosna!
Zamrugała oczami, słysząc komentarz ze strony Diego. Podniosła się nieco, spojrzała na niego oraz posłała mu bardzo uroczy uśmiech. Nie miał on żadnego podtekstu, po prostu od samej dziewczyny biła czysta niewinność.
- Dziękuję ci - odpowiedziała mu natomiast. - To miłe z twojej strony - nie spodziewała się czegoś takiego usłyszeć, dlatego też czuła się mile zaskoczona.
Wtedy właśnie dotarły do nich napoje. Zdecydowała się wziąć do rąk napój witaminowy, po czym ujęła go w obie łapki i powoli piła.
Od tamtego momentu nie odzywała się więcej. Nie miała z kim porozmawiać... Do kobiet nie chciała zagadywać. Nie lubiła nadal tej płci aż tak bardzo, mimo że sama do niej należała. A mężczyźni... Albo byli zajęci, albo za bardzo ją onieśmielali.
Więc właściwie to tyle z jej strony aktualnie.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Sala chorych nr 3 [parter] Empty Re: Sala chorych nr 3 [parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach