Gabinet Dyrektora
Strona 15 z 19
Strona 15 z 19 • 1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19
Re: Gabinet Dyrektora
Nie przyjmując żadnego sprzeciwu, Samuel wyciągnął uczniów z gabinetu i skierował się w stronę gabinetu dyrektora. Nikt nie udzielił im informacji, gdzie tak naprawdę powinni się udać, przez co niepotrzebnie stracili czas na oczekiwanie.
- Powinienem zgłosić ten wypadek dyrektorowi – mruknął pod nosem, upewniając się, że wszyscy uczniowie grzecznie idą za nim. Byłaby szkoda, gdyby ktoś… przypadkiem zgubił się między krętymi korytarzami Akademii. Samuel, jako prawdziwy mistrz w opiece nad młodym pacjentem panował nad sytuacją obserwując małą grupę. Kiedy wszyscy czworo stanęli przed drzwiami dyrektora, lekarz wziął głęboki oddech i zapukał do środka. Bez względu na to czy usłyszał pozwolenie wejścia czy nie, po prostu nacisnął klamkę i zajrzał do środka.
- Dzień dobry ehm… dyrektorze! Przyprowadziłem uczniów pragnących z Panem rozmawiać – otworzył szerzej drzwi i wpuścił do środka dwóch ludzkich chłopców i wampirzycę. Nie wyszedł z pomieszczenia, a jedynie stanął gdzieś w kąciku… oczekując co powie nowy dyrektor.
A jak zje uczniów? Przecież to wampir!
- Powinienem zgłosić ten wypadek dyrektorowi – mruknął pod nosem, upewniając się, że wszyscy uczniowie grzecznie idą za nim. Byłaby szkoda, gdyby ktoś… przypadkiem zgubił się między krętymi korytarzami Akademii. Samuel, jako prawdziwy mistrz w opiece nad młodym pacjentem panował nad sytuacją obserwując małą grupę. Kiedy wszyscy czworo stanęli przed drzwiami dyrektora, lekarz wziął głęboki oddech i zapukał do środka. Bez względu na to czy usłyszał pozwolenie wejścia czy nie, po prostu nacisnął klamkę i zajrzał do środka.
- Dzień dobry ehm… dyrektorze! Przyprowadziłem uczniów pragnących z Panem rozmawiać – otworzył szerzej drzwi i wpuścił do środka dwóch ludzkich chłopców i wampirzycę. Nie wyszedł z pomieszczenia, a jedynie stanął gdzieś w kąciku… oczekując co powie nowy dyrektor.
A jak zje uczniów? Przecież to wampir!
- Esmeralda
- Łowca Wampirów
- Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie
Re: Gabinet Dyrektora
No i skończyło się na tym, że Ignis musiał grzecznie udać się do gabinetu dyrektora. Wręcz cudownie, prawda? O niczym więcej nie marzył... Dobra, koniec ironii, jest jak jest. Przynajmniej ujrzą na własne oczy owego mężczyznę. No i też miło z strony lekarza, że zechciał ich wziąć tam. Tylko osobiście nie widział powodu, by tam być. Jednakże fakt, że nie chciał opowiedzieć, co działo się w stołówce doprowadził, ze jednak tutaj wylądował.
Westchnął cicho, wchodząc do środka.
- Dzień dobry - przywitał się chłopak. Dobra, uprzejmości były, więc co teraz? Zwierzać się nie zamierzał, chyba, że mężczyzna już wiedział o całej sprawie. Ignis nie miał pojęcia, więc sobie teraz tak stał pod ścianą... I właściwie, co zrobią pozostali? Jeśli coś powiedzieli - nie skupił się na słowach. Jeśli nie... To nic. I tyle. Po prostu postoi, czekając na to, co przyniesie los.
Dobra, ja naprawdę odpadam, jeśli chodzi o spowiadanie się - pomyślał ponuro, stojąc w jednym miejscu... Dobra, czyli naprawdę nic takiego teraz nie robił i tyle.
Westchnął cicho, wchodząc do środka.
- Dzień dobry - przywitał się chłopak. Dobra, uprzejmości były, więc co teraz? Zwierzać się nie zamierzał, chyba, że mężczyzna już wiedział o całej sprawie. Ignis nie miał pojęcia, więc sobie teraz tak stał pod ścianą... I właściwie, co zrobią pozostali? Jeśli coś powiedzieli - nie skupił się na słowach. Jeśli nie... To nic. I tyle. Po prostu postoi, czekając na to, co przyniesie los.
Dobra, ja naprawdę odpadam, jeśli chodzi o spowiadanie się - pomyślał ponuro, stojąc w jednym miejscu... Dobra, czyli naprawdę nic takiego teraz nie robił i tyle.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Czas na dyrektora, tak? Cóż, lepiej mieć to z głowy. Powie czy może Nyuu zapisać się do szkoły, czy nie. Po co dalej ta niepewność? Może jakoś przejdzie bokiem zdarzenie ze stołówki? Nikt nie musi o tym wspominać, prawda? Eh.
Szedł jakieś dwa kroki za uczniami i lekarzem, gdyż targał za sobą ciężką walizkę, z którą nie chciał się rozstawać. Już raz zgubił ją, nie chce powtórzyć scenariusza. Szarpał ją przez resztę korytarzy, aż dotarli do obitych skórą drzwi i weszli do środka. Alex trzymała się w miarę dobrze, Ignis trochę gorzej, najlepiej z nowo przybyłych gości prezentował się lekarz Samuel, który bez ceregieli wprowadził dzieciaki na dywanik. Zielonowłosy Kotołak podniósł oczy na personę za biurkiem i skinął głową.
-D-dzień dobry -powtórzył za kolegą, który zdecydował podpierać ścianę, także Nyuu był w pierwszej linii ognia; przełknął ślinkę i zaczął się tłumaczyć (robił tak, gdy bywał nerwowy - istny słowotok)- Nazywam się Nyuu York i... Pan Samuel przyprowadził nas do Pana Dyrektora, bo inny nauczyciel pragnął nas przekazać w Pańskie ręce, ale jako że mój kolega miał ranę na głowie, to wpierw udaliśmy się do gabinetu lekarskiego. Ale nie było tam pielęgniarki, zdecydowała się nam pomóc koleżanka obok. I... i nauczyciel powiedział, że przyjdzie Pan do nas do gabinetu, ale dopiero teraz pan Samuel - po pomocy udzielonej koledze - zaprowadził nas do Pana Dyrektora. I... i... i jesteśmy. Musiałem wziąć walizkę, bo dopiero co ją odnalazłem, więc chcę mieć ją na oku.
Złapawszy oddech i nie dając jeszcze dojść do głosu nikomu z obecnych, dokończył:
-Pragnę zapisać się do Pańskiej Akademii, ale nie mogłem znaleźć... stosownego miejsca. Dopiero kolega zdecydował się pomóc. I niby nie dotarliśmy do tego specjalnego miejsca, ale teraz mam okazję zapytać się Pana osobiście... także... czy... czy byłaby taka możliwość?
Zakończył długi monolog niepewnym spojrzeniem na eleganckiego pana siedzącego za biurkiem. Chyba za bardzo go poniosło, powinien wpierw dać wypowiedzieć się dyrektorowi, czy w ogóle ma czas, aby przyjąć na rozmowę całą ich trójkę. Spuścił główkę i splótł czerwone rękawiczki w palcach. Musiał dziwnie wyglądać w oczach dorosłego, ale przynajmniej powiedział, co go przywiodło do Akademii. A co jak odmówi? Co z sobą zrobi? Już polubił Ignisa i Alex, nie chciał z nimi rozstawać się. Byli bardzo dzielni, i mili dla niego...
Szedł jakieś dwa kroki za uczniami i lekarzem, gdyż targał za sobą ciężką walizkę, z którą nie chciał się rozstawać. Już raz zgubił ją, nie chce powtórzyć scenariusza. Szarpał ją przez resztę korytarzy, aż dotarli do obitych skórą drzwi i weszli do środka. Alex trzymała się w miarę dobrze, Ignis trochę gorzej, najlepiej z nowo przybyłych gości prezentował się lekarz Samuel, który bez ceregieli wprowadził dzieciaki na dywanik. Zielonowłosy Kotołak podniósł oczy na personę za biurkiem i skinął głową.
-D-dzień dobry -powtórzył za kolegą, który zdecydował podpierać ścianę, także Nyuu był w pierwszej linii ognia; przełknął ślinkę i zaczął się tłumaczyć (robił tak, gdy bywał nerwowy - istny słowotok)- Nazywam się Nyuu York i... Pan Samuel przyprowadził nas do Pana Dyrektora, bo inny nauczyciel pragnął nas przekazać w Pańskie ręce, ale jako że mój kolega miał ranę na głowie, to wpierw udaliśmy się do gabinetu lekarskiego. Ale nie było tam pielęgniarki, zdecydowała się nam pomóc koleżanka obok. I... i nauczyciel powiedział, że przyjdzie Pan do nas do gabinetu, ale dopiero teraz pan Samuel - po pomocy udzielonej koledze - zaprowadził nas do Pana Dyrektora. I... i... i jesteśmy. Musiałem wziąć walizkę, bo dopiero co ją odnalazłem, więc chcę mieć ją na oku.
Złapawszy oddech i nie dając jeszcze dojść do głosu nikomu z obecnych, dokończył:
-Pragnę zapisać się do Pańskiej Akademii, ale nie mogłem znaleźć... stosownego miejsca. Dopiero kolega zdecydował się pomóc. I niby nie dotarliśmy do tego specjalnego miejsca, ale teraz mam okazję zapytać się Pana osobiście... także... czy... czy byłaby taka możliwość?
Zakończył długi monolog niepewnym spojrzeniem na eleganckiego pana siedzącego za biurkiem. Chyba za bardzo go poniosło, powinien wpierw dać wypowiedzieć się dyrektorowi, czy w ogóle ma czas, aby przyjąć na rozmowę całą ich trójkę. Spuścił główkę i splótł czerwone rękawiczki w palcach. Musiał dziwnie wyglądać w oczach dorosłego, ale przynajmniej powiedział, co go przywiodło do Akademii. A co jak odmówi? Co z sobą zrobi? Już polubił Ignisa i Alex, nie chciał z nimi rozstawać się. Byli bardzo dzielni, i mili dla niego...
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Nie miała żadnej sprawy do dyrektora, do tego nie czuła się najlepiej. Była potwornie śpiąca, a okutana cały czas czarnym szalikiem, upewniwszy się wcześniej, że zdjęła sztuczne uszka i ogon, została przyprowadzona z resztą swoich oryginalnych towarzyszy z gabinetu doktora Samuela. Korytarze tutaj prowadzące były nieco ciemniejsze i węższe od pozostałych, a nikłe światło jarzeniówek rzucało tańczące, falujące cienie na ściany. Kiedy otworzyli drewniane drzwi, jej oczom ukazał się kolejny gabinet, który w całej swojej elegancji przypominał pokój biurowy doktora Fausta. Demoniczny nastrój dopełniała sama osoba wampirzego właściciela, dyrektora, siedzącego za wielkim biurkiem. Tylko brakowało tutaj pudla albo małego diabełka... Albo i nie, przecież w środku znajdował się demon we własnej osobie.
Alexandrina weszła, starając się stać nieco z tyłu. Nie miała nic do powiedzenia, więc nie będzie się wychylać. Po prostu będzie robiła swoją osobą tak zwane "dobre wrażenie", bo co innego jej w tym momencie zostało? Starając się sprawić wrażenie jak najbardziej obecnej i przytomnej, otuliła się szczelniej czarnym szalem i stanęła prosto, patrząc swoimi wielkimi oczami w stronę twarzy nieśmiertelnego.
- Dzień dobry. - powiedziała spokojnie.
Alexandrina weszła, starając się stać nieco z tyłu. Nie miała nic do powiedzenia, więc nie będzie się wychylać. Po prostu będzie robiła swoją osobą tak zwane "dobre wrażenie", bo co innego jej w tym momencie zostało? Starając się sprawić wrażenie jak najbardziej obecnej i przytomnej, otuliła się szczelniej czarnym szalem i stanęła prosto, patrząc swoimi wielkimi oczami w stronę twarzy nieśmiertelnego.
- Dzień dobry. - powiedziała spokojnie.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
To jego pierwszy dzień w tej placówce a już zdołało mu się na głowę zwalić kilku uczniów, biegali do dyrektora jak na przysłowiową sraczkę. Gdyby coś było nie tak z dokumentacją, Kazama z pewnością poinformowałby delikwenta. Plik papierów które miał do przeanalizowania, nagle mu niepotrzebnie urósł. Mało tego akcja z Shirem i jego brat z niewyparzoną gębą sprawiły że Hiei nabawił się bólu głowy. Wampirzątko o imieniu Freja i ludzki młodzieniec Liam też bawili się przednie w jego gabinecie. Oczywiście skinął głową na pytanie chłopaka o dotarciu jego papierów, chodź miał ochotę powiedzieć coś przeciwnego do prawdy. Był jednak dyplomatą i poważnym człowiekiem. Podszedł do swojego biurka i wertował kartotekę uczniowską. Kiedy w końcu ostatnia wspomniana dwójka wyszła aż odetchnął z ulgą.
- istny burdel na kółkach dostałem.. oj szykują się tu zmiany.. - mruknął opierając się plecami o oparcie skórzanego fotela, masując sobie skroń. Aż do jego uszu doszły kroki z korytarza i oczywiście pukanie do drzwi. Uniósł brew i spojrzał w stronę drzwi kiedy klamka poleciała w duł sugerując kolejnych gości. Wampir spojrzał na wchodzącego starszego mężczyznę i gromadkę dzieciaczków.
- witam.. Kazama Hiei.. nowy dyrektor akademii.. - powiedział łagodnym głosem obdarowując wszystkich miłym uśmiechem. Pierwszy delikwent oparł się o ścianę i milczał jak grób, na co Hiei uniósł brew zaciekawiony arogancką postawą młodzika. Jego uwaga jednak szybko przeniosła się na drugiego ludzkiego chłopaka. Wyglądał na zestresowanego i gdy tylko otworzył usta jego wypowiedź zdawała się nie mieć końca. Kiedy skończył Kazama odchylił się od oparcia i opierając łokcie na masywnym blacie biurka, splótł dłonie w palcach i przyłożył do nich usta. Przez chwilę tak milczał uważnie się przyglądając Nyuu.
- mhm.. rozumiem.. powiedz mi Nyuu.. czemu akurat ta akademia cię interesuje ? Nie jest to zwykła placówka.. jest to szczególne miejsce.. wiedziałeś o tym ? - powiedział ze spokojem. Wszakże uczniowie akademii powinni wiedzieć prawdę o tym miejscu. Że połowa uczniów jest wampirami, spojrzenie Kazamy przeniosło się na wampirzycę.
- jak mnie cieszy że byłaś na tyle pomocna dla chłopców i pomogłaś im w tak.. trudnej sytuacji.. - powiedział uśmiechając się do Alex. W końcu była z jego gatunku i mało tego jego krwi. Blondyn rozplótł słonie i wyciągnął z szuflady kartkę A4 po czym położył ją na biurku przed sobą. I podsunął ją do krawędzi blatu w stronę chłopaka.
- podejdź bliżej York.. nie bój się.. nic ci przecież nie zrobię.. porozmawiamy sobie na spokojnie.. dobrze.. ? - dodał na koniec i czekał aż młodzi zajmie miejsce na krześle po przeciwnej stronie biurka za którym siedział sam dyrektor. Spojrzenie czerwonookiego przeniosło się na lekarza.
- nie mieliśmy chyba jeszcze przyjemności się poznać.. prawda.. ? - jasno dał do zrozumienia że mężczyzna się nie przedstawił mu, chodź sam poznał już imię i nazwisko wampira.
- istny burdel na kółkach dostałem.. oj szykują się tu zmiany.. - mruknął opierając się plecami o oparcie skórzanego fotela, masując sobie skroń. Aż do jego uszu doszły kroki z korytarza i oczywiście pukanie do drzwi. Uniósł brew i spojrzał w stronę drzwi kiedy klamka poleciała w duł sugerując kolejnych gości. Wampir spojrzał na wchodzącego starszego mężczyznę i gromadkę dzieciaczków.
- witam.. Kazama Hiei.. nowy dyrektor akademii.. - powiedział łagodnym głosem obdarowując wszystkich miłym uśmiechem. Pierwszy delikwent oparł się o ścianę i milczał jak grób, na co Hiei uniósł brew zaciekawiony arogancką postawą młodzika. Jego uwaga jednak szybko przeniosła się na drugiego ludzkiego chłopaka. Wyglądał na zestresowanego i gdy tylko otworzył usta jego wypowiedź zdawała się nie mieć końca. Kiedy skończył Kazama odchylił się od oparcia i opierając łokcie na masywnym blacie biurka, splótł dłonie w palcach i przyłożył do nich usta. Przez chwilę tak milczał uważnie się przyglądając Nyuu.
- mhm.. rozumiem.. powiedz mi Nyuu.. czemu akurat ta akademia cię interesuje ? Nie jest to zwykła placówka.. jest to szczególne miejsce.. wiedziałeś o tym ? - powiedział ze spokojem. Wszakże uczniowie akademii powinni wiedzieć prawdę o tym miejscu. Że połowa uczniów jest wampirami, spojrzenie Kazamy przeniosło się na wampirzycę.
- jak mnie cieszy że byłaś na tyle pomocna dla chłopców i pomogłaś im w tak.. trudnej sytuacji.. - powiedział uśmiechając się do Alex. W końcu była z jego gatunku i mało tego jego krwi. Blondyn rozplótł słonie i wyciągnął z szuflady kartkę A4 po czym położył ją na biurku przed sobą. I podsunął ją do krawędzi blatu w stronę chłopaka.
- podejdź bliżej York.. nie bój się.. nic ci przecież nie zrobię.. porozmawiamy sobie na spokojnie.. dobrze.. ? - dodał na koniec i czekał aż młodzi zajmie miejsce na krześle po przeciwnej stronie biurka za którym siedział sam dyrektor. Spojrzenie czerwonookiego przeniosło się na lekarza.
- nie mieliśmy chyba jeszcze przyjemności się poznać.. prawda.. ? - jasno dał do zrozumienia że mężczyzna się nie przedstawił mu, chodź sam poznał już imię i nazwisko wampira.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Stał oparty o ścianę, z dłońmi założonymi na torsie. Zamknięta postawa, której w żaden sposób nie mógł się pozbyć. Kilkakrotnie próbował się rozluźnić, lecz za każdym razem kończyło się tak samo. Co poradzi, że ten nowy wampir działał mu na nerwy. Niepewność co do działań nowo mianowanego dyrektora, zdawała się napędzać mechanizm podejrzliwości Samuela. Właśnie dlatego nie opuścił pomieszczenia i z ochronnym zamiarem pilnował uczniów przyprowadzonych do gabinetu.
- Jestem członkiem personelu medycznego Akademii. Gdyby tylko Pan dyrektor przyszedł poznać załogę, z pewnością moja tożsamość nie pozostawałaby tajemnicą – jego zdaniem, to obowiązkiem dyrektora było poznanie szkoły, a co za tym idzie również jej pracowników.
- Samuel Lavrence. Pracuję na zmianę z Panią Esmeraldą – skoro nie znał jego, prawdopodobnie nie miał pojęcia o kim wspomniał medyk. Jego strata. Tymczasem Samuel nie miał zamiaru zostawić uczniów, dlatego spokojnie czekał, aż Nyuu skończy z zapisem do szkoły. Mógłby ich potem odprowadzić do pokojów, bo.. czemu nie? Wampir nie wzbudził zaufania lekarza, jednak ten w żaden sposób nie wyrażał swojego negatywnego nastawienia. Uprzejmy ton głosu i pełny profesjonalizm z niewidoczną na pierwszy rzut oka nutką uszczypliwości.
- Jestem członkiem personelu medycznego Akademii. Gdyby tylko Pan dyrektor przyszedł poznać załogę, z pewnością moja tożsamość nie pozostawałaby tajemnicą – jego zdaniem, to obowiązkiem dyrektora było poznanie szkoły, a co za tym idzie również jej pracowników.
- Samuel Lavrence. Pracuję na zmianę z Panią Esmeraldą – skoro nie znał jego, prawdopodobnie nie miał pojęcia o kim wspomniał medyk. Jego strata. Tymczasem Samuel nie miał zamiaru zostawić uczniów, dlatego spokojnie czekał, aż Nyuu skończy z zapisem do szkoły. Mógłby ich potem odprowadzić do pokojów, bo.. czemu nie? Wampir nie wzbudził zaufania lekarza, jednak ten w żaden sposób nie wyrażał swojego negatywnego nastawienia. Uprzejmy ton głosu i pełny profesjonalizm z niewidoczną na pierwszy rzut oka nutką uszczypliwości.
- Esmeralda
- Łowca Wampirów
- Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie
Re: Gabinet Dyrektora
W danym przypadku główną rolę pełnił Nyuu, co było dla Ignisa pewnego rodzaju wybawienie. Nie musiał za dużo mówić, no i temat nie zszedł na jego osobę. Nie chciał nadal o tym mówić, a tak to przynajmniej z tego mógł zielonowłosy skorzystać, zapisując się do szkoły. Cóż, aktualnie będzie tutaj taki o tłumek, ale jeśli wszystko pójdzie po myśli jasnowłosego, może nawet o tej sprawie nie będzie wspomniane? Co tam opatrunek!
Jednak sam sobie musiał przyznać, że miał istny mętlik przez słowa chłopaka. Niewiele sam zrozumiał, mimo że brał w tym udział. Dlatego też westchnął cichutko i potarł policzek, odwracając wzrok od tamtej sceny. I tak niewiele mógłby zrobić, by pomóc w dostaniu się do szkoły. Zresztą, tutaj nie chodziło jedynie o jakiś dokument? Kilka maźnieć długopisem i powinno być dobrze. Przynajmniej tak uznał teraz Joshua.
Dobra, to co teraz? Eh, pozostaje podziwianie pięknych widoków w postaci gabinetu dyrektora, póki co. Zresztą, sam mężczyzna był dla niego zupełnie obcy. Jakiś nowy? Aż go to zaciekawiło. Może wniesie coś ciekawego? Chociaż teraz miał ochotę, by iść do kuchni i zacząć gotować. Póki jeszcze był sobą. O takie przemyślenia łaziły mu po głowie i tyle.
Przeciągnął się lekko. Nudy - pomyślał ponuro, zerkając znów w bok. Aż zaczął się zastanawiać, czy by się stąd nie zwinąć. Po co się zbytnio męczyć?
Jednak sam sobie musiał przyznać, że miał istny mętlik przez słowa chłopaka. Niewiele sam zrozumiał, mimo że brał w tym udział. Dlatego też westchnął cichutko i potarł policzek, odwracając wzrok od tamtej sceny. I tak niewiele mógłby zrobić, by pomóc w dostaniu się do szkoły. Zresztą, tutaj nie chodziło jedynie o jakiś dokument? Kilka maźnieć długopisem i powinno być dobrze. Przynajmniej tak uznał teraz Joshua.
Dobra, to co teraz? Eh, pozostaje podziwianie pięknych widoków w postaci gabinetu dyrektora, póki co. Zresztą, sam mężczyzna był dla niego zupełnie obcy. Jakiś nowy? Aż go to zaciekawiło. Może wniesie coś ciekawego? Chociaż teraz miał ochotę, by iść do kuchni i zacząć gotować. Póki jeszcze był sobą. O takie przemyślenia łaziły mu po głowie i tyle.
Przeciągnął się lekko. Nudy - pomyślał ponuro, zerkając znów w bok. Aż zaczął się zastanawiać, czy by się stąd nie zwinąć. Po co się zbytnio męczyć?
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Nie wiedział dlaczego inni milczą. Może tak objawiał się u nich stres? Lepiej milczeć niż palnąć głupoty, jak Nyuu. Bardzo chciał wywrzeć dobre wrażenie, a że z natury i tak jest wesołym i grzecznym młodzieńcem - taka wzmożona sympatia mogła wydawać się aż nadzbyt podejrzana. Chciał wypaść jak najlepiej, wychodzi dość dziwnie. Koncentrował się jednak na mowie, posturze, mimice dyrektora, który zechciał poznać detale swojego wyboru, swojej kandydatury.
-Wiem, że to szczególne miejsce -powiedział z lekkim uśmiechem, aczkolwiek jak się zaraz okaże - nie wiedział co miał na myśli dyrektor placówki pan Hiei- powiedziała mi o nim koleżanka, którą poznałem w kawiarni. Nazywa się Nae, i to ona zachęciła mnie, bym spróbował swoich sił w tej Akademii. Liczę, że jeszcze ją spotkam. Poza tym spotykam co krok miłe osoby, także idealnie, bo ja też staram się być miły dla innych.
Najwyraźniej dla Zielonowłosego "niezwykłym" był fakt, że poznał bardzo miłą dziewczynę, która opowiedziała mu o akademii. Ale nic nie wspominała, kto do niej uczęszcza prócz ludzi, ba - sama nie zdradziła się ze swoimi korzeniami. Zatem nie miał zielonego pojęcia o tym, że stoi twarzą w twarz z Krwiopijcą. Nawet nie przeczuwał, jak sprawy mogą nabrać niesłychanego tempa tylko dlatego, że nie został uświadomiony w porę.
Grzecznie podszedł do biurka dyrektora i zasiadł przy blacie, gdzie już czekała na niego kartka. Pusta, formatu A4. Chwilę na nią patrzył, lecz zaraz uniósł pytający wzrok na pana dyrektora. Trochę dziwnie czuł się tak blisko kogoś tak bardzo ważnego, a Alex, Ignis i pan Samuel warowali w tyle. Prawie że nie dało się odnieść wrażenia, że są wszyscy obecni w jednym gabinecie. Może to z małej tremy? A co, jeśli powie lub zrobi coś nie tak?
-Wiem, że to szczególne miejsce -powiedział z lekkim uśmiechem, aczkolwiek jak się zaraz okaże - nie wiedział co miał na myśli dyrektor placówki pan Hiei- powiedziała mi o nim koleżanka, którą poznałem w kawiarni. Nazywa się Nae, i to ona zachęciła mnie, bym spróbował swoich sił w tej Akademii. Liczę, że jeszcze ją spotkam. Poza tym spotykam co krok miłe osoby, także idealnie, bo ja też staram się być miły dla innych.
Najwyraźniej dla Zielonowłosego "niezwykłym" był fakt, że poznał bardzo miłą dziewczynę, która opowiedziała mu o akademii. Ale nic nie wspominała, kto do niej uczęszcza prócz ludzi, ba - sama nie zdradziła się ze swoimi korzeniami. Zatem nie miał zielonego pojęcia o tym, że stoi twarzą w twarz z Krwiopijcą. Nawet nie przeczuwał, jak sprawy mogą nabrać niesłychanego tempa tylko dlatego, że nie został uświadomiony w porę.
Grzecznie podszedł do biurka dyrektora i zasiadł przy blacie, gdzie już czekała na niego kartka. Pusta, formatu A4. Chwilę na nią patrzył, lecz zaraz uniósł pytający wzrok na pana dyrektora. Trochę dziwnie czuł się tak blisko kogoś tak bardzo ważnego, a Alex, Ignis i pan Samuel warowali w tyle. Prawie że nie dało się odnieść wrażenia, że są wszyscy obecni w jednym gabinecie. Może to z małej tremy? A co, jeśli powie lub zrobi coś nie tak?
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Na słowa dyrektora uśmiechnęła się niepewnie. Nie znała go, a podobno był nieco inny niż jego poprzednik, z którym też jednak widziała się tylko kilka razy. Nie była tutaj długo, jeszcze do niedawna w Norwegii, potem w Anglii. Czasami sama zastanawiała się, co tutaj dokładnie robi. Tak szkoła, ten kraj, nowa rzeczywistość. To było potwornie przytłaczające.
- Wzajemna pomoc jest ważna. Szczególnie w takim miejscu, jak to. - powiedziała, patrząc w stronę pana Kazamy.
Od początku widać było, że Nyuu nie wiedział o co dokładnie chodzi w tej "niezwykłości". Dając jej do zjedzenia babeczkę, bawiąc się z nią bez żadnego uprzedzenia, teraz rozmawiając tak pogodnie z dyrektorem. Ciekawe co zrobi, jak się dowie. Uwierzy? A może uzna to za żart? albo ucieknie z przerażeniem w oczach?
Kątem oka widziała jak początkowe zdenerwowanie, malujące się na twarzy Ignisa przeszło w swego rodzaju rozkojarzenie i może lekkie znudzenie. Potem chyba znowu zaczynał coś kombinować. może dyrektor faktycznie przez nawał obowiązków nie będzie chciał roztrząsać całej sprawy i przepytywać ich? W sumie nie miałaby nic przeciwko, nikt by na tym nie ucierpiał, a każdy przeszedłby na tym do porządku dziennego.
Na razie pozostawało jednak czekać na zapis kolegi i zakończenie jego rozmowy z panem Kazamą.
- Wzajemna pomoc jest ważna. Szczególnie w takim miejscu, jak to. - powiedziała, patrząc w stronę pana Kazamy.
Od początku widać było, że Nyuu nie wiedział o co dokładnie chodzi w tej "niezwykłości". Dając jej do zjedzenia babeczkę, bawiąc się z nią bez żadnego uprzedzenia, teraz rozmawiając tak pogodnie z dyrektorem. Ciekawe co zrobi, jak się dowie. Uwierzy? A może uzna to za żart? albo ucieknie z przerażeniem w oczach?
Kątem oka widziała jak początkowe zdenerwowanie, malujące się na twarzy Ignisa przeszło w swego rodzaju rozkojarzenie i może lekkie znudzenie. Potem chyba znowu zaczynał coś kombinować. może dyrektor faktycznie przez nawał obowiązków nie będzie chciał roztrząsać całej sprawy i przepytywać ich? W sumie nie miałaby nic przeciwko, nikt by na tym nie ucierpiał, a każdy przeszedłby na tym do porządku dziennego.
Na razie pozostawało jednak czekać na zapis kolegi i zakończenie jego rozmowy z panem Kazamą.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Wampir spojrzał intensywnie w stronę medyka szkolnego i uśmiechnął się bardzo miło.
- tak.. zapewne ma pan rację.. zwłaszcza że to mój pierwszy dzień i nie zdążyłem się jeszcze rozejrzeć po akademii nie wspominając o zaznajomieniu się z personelem placówki.. jest mi niezmiernie miło iż wyszedł pan mi naprzeciw.. doceniam to.. - powiedziała swym łagodnym tonem. Czy proszenie o odrobinę wyrozumiałości było czymś złym ? Hiei uważnie się przyglądał Nyuu, który właśnie skrobał w formularzu zgłoszeniowym.
- cieszy mnie niezmiernie że uczniowie naszej akademii są dla ciebie tacy mili.. młodsze pokolenie powoli przełamuje tą barierę między ludźmi a wampirami.. o to nam przecież chodzi.. aby nauczyć się koegzystować we wspólnym świecie.. zapewniam Cię mój drogi uczniu że spodoba ci się edukacja w tym miejscu.. - powiedział uśmiechając się bardzo miło. Tak, do uszek zielonowłosego dotarło słowo 'wampir' bo przecież Hiei nie zamierzał mydlić oczek ludziom. Czy chłopak nadal będzie chciał uczęszczać do tego szalonego miejsca ? Kazama odchylił się i oparł plecami o obite skórą oparcie fotela. Spojrzenie przeniosło się na wampirzycę i utkwiło w niej na chwilę.
- masz rację moja droga.. żeby wszystkie dzieci nocy miały twoje podejście.. moje serce radowałoby się o wiele bardziej.. wierzę że oprowadzisz naszego nowego ucznia po akademii i zaznajomisz go z obyczajami panującymi w szkole.. - powiedział ze spokojem w glosie, z ust nie schodził łagodny uśmieszek.
- tak.. zapewne ma pan rację.. zwłaszcza że to mój pierwszy dzień i nie zdążyłem się jeszcze rozejrzeć po akademii nie wspominając o zaznajomieniu się z personelem placówki.. jest mi niezmiernie miło iż wyszedł pan mi naprzeciw.. doceniam to.. - powiedziała swym łagodnym tonem. Czy proszenie o odrobinę wyrozumiałości było czymś złym ? Hiei uważnie się przyglądał Nyuu, który właśnie skrobał w formularzu zgłoszeniowym.
- cieszy mnie niezmiernie że uczniowie naszej akademii są dla ciebie tacy mili.. młodsze pokolenie powoli przełamuje tą barierę między ludźmi a wampirami.. o to nam przecież chodzi.. aby nauczyć się koegzystować we wspólnym świecie.. zapewniam Cię mój drogi uczniu że spodoba ci się edukacja w tym miejscu.. - powiedział uśmiechając się bardzo miło. Tak, do uszek zielonowłosego dotarło słowo 'wampir' bo przecież Hiei nie zamierzał mydlić oczek ludziom. Czy chłopak nadal będzie chciał uczęszczać do tego szalonego miejsca ? Kazama odchylił się i oparł plecami o obite skórą oparcie fotela. Spojrzenie przeniosło się na wampirzycę i utkwiło w niej na chwilę.
- masz rację moja droga.. żeby wszystkie dzieci nocy miały twoje podejście.. moje serce radowałoby się o wiele bardziej.. wierzę że oprowadzisz naszego nowego ucznia po akademii i zaznajomisz go z obyczajami panującymi w szkole.. - powiedział ze spokojem w glosie, z ust nie schodził łagodny uśmieszek.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Hm... jak tak uzupełniał formularz, to oczywiście pilnie słuchał Pana Hiei'a. Wciąż obdarowywał długowłosego miłym uśmiechem i nie krępował się z wyjaśnieniem, iż wyjątkowość tej placówki skupia się na innych wartościach niżeli we zwyczajnych. Miała za zadanie integrować ludzi z wampirami i na odwrót. Zielonowłosy oderwał wzrok od kartki i przyglądał się z ogromnym zainteresowaniem. Wampiry tu uczęszczały? Właściwie... kto to jest wampir? Człowiek, który chodzi w nocy? Ha, ciekawa przykrywka dla uczniów chodzących wieczorami na zajęcia. Może i ludzie nazywani są tu Dziećmi Słońca? Zatem jak na dość szokującą wiadomość zachował się bardzo przyzwoicie, podejrzanie przyzwoicie. Dopóki nie spotka kogoś takiego, kto wyjaśni mu dokładnie kim są wampiry, albo czym się różnią od uczniów z ciemnymi mundurkami - będzie spokojny jak teraz.
-Pewnie, że spodoba. Jeśli wszyscy są tacy mili jak dotychczas, to nie mam czego się bać. Więc i ja zrobię wszystko, aby pomóc innym. Na pewno będę starać się, żeby na ich twarzach zagościł uśmiech, taki szczery i wesolutki.
Sam zaprezentował wspomniany uśmiech i dokończył wypełniać formularz, ale zostawił jedno okienko. Nie wiedział bowiem, co wpisać. Informacja dotyczyła ukończenia dotychczasowej szkoły. Nyuu nie chodził do żadnej, miał prywatne nauczanie. Każdy z nauczycieli legitymował się inaczej, gdyż zbyt wiele dni nie mogli wytrzymać z chłopcem, którego wszystko rozpraszało. Wolał skupiać się na rozmowie o samopoczuciu i jego poprawie na twarzy nauczycieli niżeli uczyć się.
-Proszę Pana Dyrektora... nie wiem co tu wpisać... -speszył się odrobinkę pokazując lukę- ...wpisałbym imiona i nazwiska nauczycieli, z którymi miałem styczność, ale nie starczy miejsca. Nie umiem z kolei wybrać tych, którzy najwięcej mnie nauczyli, bo to byłoby nie w porządku wobec nich. Każdy przekazał mi inną wiedzę, która na pewno przyda się do dalszego kształcenia w tutejszej Akademii...
Trzymał odrobinę nerwowo długopis, a jego końcówkę wetknął do ust. Tylko złą stroną, dlatego pomalował sobie po podniebieniu. Lecz gdy Nyuu myśli o innych, wyłącza myślenie o sobie. Taki był, jest i będzie.
-Pewnie, że spodoba. Jeśli wszyscy są tacy mili jak dotychczas, to nie mam czego się bać. Więc i ja zrobię wszystko, aby pomóc innym. Na pewno będę starać się, żeby na ich twarzach zagościł uśmiech, taki szczery i wesolutki.
Sam zaprezentował wspomniany uśmiech i dokończył wypełniać formularz, ale zostawił jedno okienko. Nie wiedział bowiem, co wpisać. Informacja dotyczyła ukończenia dotychczasowej szkoły. Nyuu nie chodził do żadnej, miał prywatne nauczanie. Każdy z nauczycieli legitymował się inaczej, gdyż zbyt wiele dni nie mogli wytrzymać z chłopcem, którego wszystko rozpraszało. Wolał skupiać się na rozmowie o samopoczuciu i jego poprawie na twarzy nauczycieli niżeli uczyć się.
-Proszę Pana Dyrektora... nie wiem co tu wpisać... -speszył się odrobinkę pokazując lukę- ...wpisałbym imiona i nazwiska nauczycieli, z którymi miałem styczność, ale nie starczy miejsca. Nie umiem z kolei wybrać tych, którzy najwięcej mnie nauczyli, bo to byłoby nie w porządku wobec nich. Każdy przekazał mi inną wiedzę, która na pewno przyda się do dalszego kształcenia w tutejszej Akademii...
Trzymał odrobinę nerwowo długopis, a jego końcówkę wetknął do ust. Tylko złą stroną, dlatego pomalował sobie po podniebieniu. Lecz gdy Nyuu myśli o innych, wyłącza myślenie o sobie. Taki był, jest i będzie.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Dyrektor spojrzał na młodzika pełnego entuzjazmu i aż się rozpromienił. Widział potencjał w chłopcu jak i innych uczniach. Miał wielkie plany co do tej placówki. Zapowiadało się to być ciekawym projektem, zwłaszcza że wkoło tyle młodych i chętnych do nauki dzieciaków.
- wpisz po prostu że miałeś prywatne lekcje.. mam nadzieje że szkoła sprosta twoim oczekiwaniom Nyuu.. - powiedział z zadowoleniem i zdjął okularki z noska chowając je do wewnętrznej kieszeni marynarki. Po czym odebrał wypełniony formularz od chłopca i uśmiechnął się do niego przyjaźnie.
- witaj w Akademii Cross'a.. jak będziesz miał jakieś problemy.. wątpliwości.. mój gabinet zawsze jest otwarty.. nie obawiaj się prosić o pomoc.. wy również kochani.. nie taki diabeł straszny.. jakim go malują.. - powiedział z rozbawieniem. Czerwone ślepka błysnęły fascynacją gdy Kazama podniósł się ze swojego skórzanego fotela. Obszedł biurko i podszedł do medyka.
- przyjemność była po mojej stronie.. proszę przekazać pannie Green że chętnie ją poznam osobiście jak już poczuje sie lepiej.. - to mówiąc podał człowiekowi dłoń. Jeśli ten nie miał zamiaru jej przyjmować to wsunął ją do kieszeni spodni.
- wybaczcie moi kochani uczniowie.. ale mam trochę spraw na głowie.. uczcie się pilnie.. i nie wpadajcie w kłopoty.. zbyt często.. - zaśmiał się rozbawiony i wyszedł z gabinetu machając dzieciarni. Zamknął za sobą drzwi oczywiście i pomknął przed siebie. Miał sporo na głowie i nie widziało mu się zaniedbywania pozostałych obowiązków. "Zapowiada się świetna zabawa.." przeszło mu przez myśl.
[z tematu]
- wpisz po prostu że miałeś prywatne lekcje.. mam nadzieje że szkoła sprosta twoim oczekiwaniom Nyuu.. - powiedział z zadowoleniem i zdjął okularki z noska chowając je do wewnętrznej kieszeni marynarki. Po czym odebrał wypełniony formularz od chłopca i uśmiechnął się do niego przyjaźnie.
- witaj w Akademii Cross'a.. jak będziesz miał jakieś problemy.. wątpliwości.. mój gabinet zawsze jest otwarty.. nie obawiaj się prosić o pomoc.. wy również kochani.. nie taki diabeł straszny.. jakim go malują.. - powiedział z rozbawieniem. Czerwone ślepka błysnęły fascynacją gdy Kazama podniósł się ze swojego skórzanego fotela. Obszedł biurko i podszedł do medyka.
- przyjemność była po mojej stronie.. proszę przekazać pannie Green że chętnie ją poznam osobiście jak już poczuje sie lepiej.. - to mówiąc podał człowiekowi dłoń. Jeśli ten nie miał zamiaru jej przyjmować to wsunął ją do kieszeni spodni.
- wybaczcie moi kochani uczniowie.. ale mam trochę spraw na głowie.. uczcie się pilnie.. i nie wpadajcie w kłopoty.. zbyt często.. - zaśmiał się rozbawiony i wyszedł z gabinetu machając dzieciarni. Zamknął za sobą drzwi oczywiście i pomknął przed siebie. Miał sporo na głowie i nie widziało mu się zaniedbywania pozostałych obowiązków. "Zapowiada się świetna zabawa.." przeszło mu przez myśl.
[z tematu]
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Utrapienie zostało zażegnane prostym wpisem o prywatnym nauczaniu, po czym z przyjemnością wsłuchał się w oficjalne zaślubiny Nyuu w kadrę uczniów Akademii Crossa. Skinął głową rozradowany, aż wstał od biurka i wyprostował się na baczność z wielkim uśmiechem.
-Yeeey, bardzo Panu Dyrektorowi dziękuję!
Nie wytrzymał i powędrował do strefy dyrektora po drugiej stronie biurka i objął go radośnie w przytulasku. Musiał wyładować nadmiar pozytywnej energii, zdecydował się w pierwszym kroku przekazać ów energię do źródła szczęścia. Jak Pan Hiei wyszedł z gabinetu, w podskokach podszedł do pozostałych i równie żywiołowo podziękował im za ratunek i okazane wsparcie. Wszyscy byli wspaniali, co do joty!
-Uf, to możemy iść. Dziękuję panu, panie Samuelu za pomoc! I Tobie Alex, mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze. Ignis... chodźmy!
Pochwycił go pewnie za rękę (z trudem odklejając go od ściany) i udał się z kolegą poza gabinet. Przy okazji wypytał się nieśmiało, czy mógłby mieszkać z Ignisem w pokoju, albo chociaż przetrzymać tam walizkę, dopóki nie znajdzie lokum w internacie. Doszli do porozumienia, zatem już nic po nich w gabinecie. Jeszcze raz pożegnał się z towarzystwem z wielkim uśmiechem i ruszył w drogę.
Już jest uczniem, już jest uczniem, już jest uczniem!
z tematu razem z Ignisem - na zewnątrz Akademii
-Yeeey, bardzo Panu Dyrektorowi dziękuję!
Nie wytrzymał i powędrował do strefy dyrektora po drugiej stronie biurka i objął go radośnie w przytulasku. Musiał wyładować nadmiar pozytywnej energii, zdecydował się w pierwszym kroku przekazać ów energię do źródła szczęścia. Jak Pan Hiei wyszedł z gabinetu, w podskokach podszedł do pozostałych i równie żywiołowo podziękował im za ratunek i okazane wsparcie. Wszyscy byli wspaniali, co do joty!
-Uf, to możemy iść. Dziękuję panu, panie Samuelu za pomoc! I Tobie Alex, mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze. Ignis... chodźmy!
Pochwycił go pewnie za rękę (z trudem odklejając go od ściany) i udał się z kolegą poza gabinet. Przy okazji wypytał się nieśmiało, czy mógłby mieszkać z Ignisem w pokoju, albo chociaż przetrzymać tam walizkę, dopóki nie znajdzie lokum w internacie. Doszli do porozumienia, zatem już nic po nich w gabinecie. Jeszcze raz pożegnał się z towarzystwem z wielkim uśmiechem i ruszył w drogę.
Już jest uczniem, już jest uczniem, już jest uczniem!
z tematu razem z Ignisem - na zewnątrz Akademii
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Poczuła na sobie wzrok dyrektora i w tym momencie przebiegł po niej chłodny dreszcz. widziała, że on się uśmiecha, ze ma chyba... dobry humor. Do tego był miły, ale... Miała dziwne wrażenie, ze jednak nie jest tak po prostu wesoły i jednak coś knuje, coś u chodzi po głowie. Nie chciała jednak dać po sobie niczego poznać, dlatego spojrzała pewnie i uśmiechnęła się uroczo, przymykając swoje wielkie, wampirze, błyszczące oczy.
- Oczywiście, z chęcią to zrobię. - powiedziała zgodnie.
Zdziwiło ją opanowanie i spokój ducha Nyuu. Jak to, to on wiedział? A może wcale nie, po prostu nigdy w życiu nie słyszał słowa wampir i dlatego przyjął to z takim nieświadomym uśmiechem? Oj, czyli "zapoznanie z tutejszymi zwyczajami" będzie faktycznie potrzebne... I to gruntowne. Istniała oczywiście druga możliwość, ale zielonowłosy wcześniej zupełnie nie zdradzał żadnej wiedzy na temat ich rasy. A gdyby był łowcą, co oczywiście zawsze było możliwe, to nie skończyłby się ukrywać tak szybko i do tego w obecności wampirów. Dlatego Al była prawie pewna, że kolega nie rozumie z tego wszystkiego nic a nic.
- Do widzenia panie dyrektorze. - skinęła głową.
Nie zamierzała wpadać w kolejne kłopoty, gdyż sama miała swoje stare. I to spore, zdecydowanie przewyższające możliwość dostania nagany, a nawet bycia świadkiem ataku wampira na człowieka. Bo sama nie miała zamiaru go dokonywać.
- Do widzenia. Cześć Nyuu, cześć Ignis. Do zobaczenia. - pomachała reszcie i wyszła z gabinetu.
zt
- Oczywiście, z chęcią to zrobię. - powiedziała zgodnie.
Zdziwiło ją opanowanie i spokój ducha Nyuu. Jak to, to on wiedział? A może wcale nie, po prostu nigdy w życiu nie słyszał słowa wampir i dlatego przyjął to z takim nieświadomym uśmiechem? Oj, czyli "zapoznanie z tutejszymi zwyczajami" będzie faktycznie potrzebne... I to gruntowne. Istniała oczywiście druga możliwość, ale zielonowłosy wcześniej zupełnie nie zdradzał żadnej wiedzy na temat ich rasy. A gdyby był łowcą, co oczywiście zawsze było możliwe, to nie skończyłby się ukrywać tak szybko i do tego w obecności wampirów. Dlatego Al była prawie pewna, że kolega nie rozumie z tego wszystkiego nic a nic.
- Do widzenia panie dyrektorze. - skinęła głową.
Nie zamierzała wpadać w kolejne kłopoty, gdyż sama miała swoje stare. I to spore, zdecydowanie przewyższające możliwość dostania nagany, a nawet bycia świadkiem ataku wampira na człowieka. Bo sama nie miała zamiaru go dokonywać.
- Do widzenia. Cześć Nyuu, cześć Ignis. Do zobaczenia. - pomachała reszcie i wyszła z gabinetu.
zt
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Dziś był trzeźwy. To zdecydowanie działało na jego korzyść. Wyglądał na prawdę porządnie. Wzrok miał skupiony. Przed wejściem do gmachu wypalił papierosa, dlatego był spokojny. Krzywy uśmiech znaczył mu usta. Trzeba przyznać, że był całkiem przystojnym facetem, a w wyprasowanej błękitnej koszuli i czarnych spodniach prezentował się wyjątkowo dobrze. Korytarze były dość kręte, ale jakoś w końcu udało mu się znaleźć swój cel. Gabinet dyrektora był przed nim. Zapukał do drzwi i nacisnął klamkę. Przywołał na twarz swój firmowy uśmiech i przekroczył próg. Znalazł się w przytulnym pomieszczeniu. Twarzą w twarz z, jak myślał dyrektorem przybytku. Przeczesał dłonią włosy i odchrząknął dość głośno po czym przywitał się.
-Ehm.. Dzień dobry. Nazywam się Lucyfer DeMon - wolał przedstawić się przykrywką.
Tak na wszelki wypadek. Był pewien siebie i było to widać po jego postawie. Głos mu nie drżał ręce się nie pociły, a oczy nie błądziły. Wpatrywał się w mężczyznę.
-Chcę ubiegać się o posadę nauczyciela. Posiadam wykształcenie medyczne, plastyczne, muzyczne oraz historyczne. -uprzedził pytania.
-Ehm.. Dzień dobry. Nazywam się Lucyfer DeMon - wolał przedstawić się przykrywką.
Tak na wszelki wypadek. Był pewien siebie i było to widać po jego postawie. Głos mu nie drżał ręce się nie pociły, a oczy nie błądziły. Wpatrywał się w mężczyznę.
-Chcę ubiegać się o posadę nauczyciela. Posiadam wykształcenie medyczne, plastyczne, muzyczne oraz historyczne. -uprzedził pytania.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Dyrektor siedział jak zwykle w swoim gabinecie, zajęty przeglądaniem listy uczniów. Dużo było zmian w ostatnim czasie. Tak wiele spraw, które warte były dopracowania i szczególnej uwagi ciała pedagogicznego. Hiei sięgnął po filiżankę z gorącą kawą, kiedy u drzwi rozległo się pukanie.
- Proszę – powiedział donośnym głosem i odłożył porcelanę na spodek. Mężczyzna? Pierwszy raz widział go na oczy, jednak jak nakazywały zasady dobrego wychowania, dyrektor wstał i przywitał się ze swoim gościem.
- Hiei Kazama. Proszę usiąść Panie… DeMon – jasnowłosy uśmiechnął się, próbując ukryć rozbawienie związane z niecodziennym nazwiskiem młodego mężczyzny. Nie skomentował tego… a przynajmniej nie w tej chwili.
- Chciałbym zobaczyć Pana referencje i dyplomy ukończenia szkół. Może jakieś kursy? - zagadnął i odsunął na bok przeglądane listy – Proszę mi opowiedzieć o sobie, oraz o tym dlaczego chciałby Pan pracować w naszej akademii. I oczywiście w jakiej dziedzinie nauczania czuje się Pan najlepiej – w ostatnim czasie było niewielu nauczycieli, ale to nie powód by nie przeprowadzić porządnej rekrutacji. Hiei zmierzył łagodnym wzrokiem swego przybysza i właśnie mu się coś przypomniało!
- Och, gdzie moje maniery… może kawy? - zapytał wskazując na parujący porcelanowy dzban.
- Proszę – powiedział donośnym głosem i odłożył porcelanę na spodek. Mężczyzna? Pierwszy raz widział go na oczy, jednak jak nakazywały zasady dobrego wychowania, dyrektor wstał i przywitał się ze swoim gościem.
- Hiei Kazama. Proszę usiąść Panie… DeMon – jasnowłosy uśmiechnął się, próbując ukryć rozbawienie związane z niecodziennym nazwiskiem młodego mężczyzny. Nie skomentował tego… a przynajmniej nie w tej chwili.
- Chciałbym zobaczyć Pana referencje i dyplomy ukończenia szkół. Może jakieś kursy? - zagadnął i odsunął na bok przeglądane listy – Proszę mi opowiedzieć o sobie, oraz o tym dlaczego chciałby Pan pracować w naszej akademii. I oczywiście w jakiej dziedzinie nauczania czuje się Pan najlepiej – w ostatnim czasie było niewielu nauczycieli, ale to nie powód by nie przeprowadzić porządnej rekrutacji. Hiei zmierzył łagodnym wzrokiem swego przybysza i właśnie mu się coś przypomniało!
- Och, gdzie moje maniery… może kawy? - zapytał wskazując na parujący porcelanowy dzban.
- Esmeralda
- Łowca Wampirów
- Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie
Re: Gabinet Dyrektora
Gab nie potrafił odnowić, gdy chodziło o coś co mogło mu ułatwić żywot, dlatego też bez skrępowania klapnął na krzesło po drugiej stronie biurka. Widział jak mężczyzna zareagował słysząc jego nazwisko. On sam także uśmiechnął się odrobinę krzywo. Jego przybrane nazwisko miało właśnie tak wpływać na ludzi.
-Proszę - powiedział podając jasnowłosemu teczkę ze swoimi papierami, które on sam uważał za bezsensowne.
Jakąś karteczka miała świadczyć o jego wiedzy? No ale cóż... Dla niego nie bylo to ważne, dla innych było podstawą. Każdy miał prawo do własnego zdania. Hm... Opowiedzieć o sobie? No okej . Skoro trzeba.
-Tak wiec mam 36lat i przeprowadziłem się do Yokohamy niecały miesiąc temu. Wcześniej pracowałem jako nauczyciel historii oraz muzyki i plastyki w szkole wyższej w Moskwie, a wczesniej w Londynie. Tam są opinie dyrektorów obu tych placówek na temat mojej osoby- nie będzie dodawał, że oni obaj byli jego przyjaciółmi od kieliszka.- Dlaczego chcę tu uczyć? To bardzo proste. Jest to jedna z nielicznych placowek w tym mieście szukająca kogoś na posadę nauczyciela.
Miał nadzieję, ze zapunktuje sobie szczerością. Słysząc kolejne pytanie omal nie odpowiedział "że gdyby miał tu whisky to z chęcią by się napił, jednak kawa go nie przekonuje".
-Nie, dziękuję.- odpowiedział tylko.
-Proszę - powiedział podając jasnowłosemu teczkę ze swoimi papierami, które on sam uważał za bezsensowne.
Jakąś karteczka miała świadczyć o jego wiedzy? No ale cóż... Dla niego nie bylo to ważne, dla innych było podstawą. Każdy miał prawo do własnego zdania. Hm... Opowiedzieć o sobie? No okej . Skoro trzeba.
-Tak wiec mam 36lat i przeprowadziłem się do Yokohamy niecały miesiąc temu. Wcześniej pracowałem jako nauczyciel historii oraz muzyki i plastyki w szkole wyższej w Moskwie, a wczesniej w Londynie. Tam są opinie dyrektorów obu tych placówek na temat mojej osoby- nie będzie dodawał, że oni obaj byli jego przyjaciółmi od kieliszka.- Dlaczego chcę tu uczyć? To bardzo proste. Jest to jedna z nielicznych placowek w tym mieście szukająca kogoś na posadę nauczyciela.
Miał nadzieję, ze zapunktuje sobie szczerością. Słysząc kolejne pytanie omal nie odpowiedział "że gdyby miał tu whisky to z chęcią by się napił, jednak kawa go nie przekonuje".
-Nie, dziękuję.- odpowiedział tylko.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Dyrektor sięgnął po teczkę i w skupieniu zaczął przeglądać znajdujące się w niej dokumenty. To prawda, że momentami papierek jest rzeczą drugorzędną, ale do akademii poszukiwał pedagogów o dobrym wykształceniu, bogatym doświadczeniu oraz odpowiednim podejściu do młodzieży. Nie mógł przecież zatrudnić pierwszego lepszego wyjadacza z ulicy tylko dlatego że szukał pracy i był miły.
- Bogate referencje – przyznał, trafiając na jeden z „dyrektorskich” listów – Aż ciężko uwierzyć, że taki młody człowiek ma tak imponujące i wszechstronne doświadczenie, panie DeMon – uśmiechnął się wypowiadając nazwisko potencjalnego pracownika – Cieszy mnie Pana chęć do pracy – powiedział, kończąc tym samym swoją wcześniejszą myśl.
- Czy byłby Pan w stanie wykładać te wszystkie wspomniane przedmioty? Specjalizacja w trzech dziedzinach może zajmować niezwykle dużo czasu i zaangażowania. A może ma Pan jakieś pomysły co do ewentualnych zajęć dodatkowych dla naszych uczniów? - zapytał i lekko zmrużył oczy. Był dyrektorem, musiał wiedzieć wszystko o potencjalnym pracowniku.
- Czy jest Pan świadomy jak… specyficzna jest nasza placówka? - chodziło mu naturalnie o koegzystencję wampirów i ludzi. Czy młody DeMon był tego świadomy?
- Esmeralda
- Łowca Wampirów
- Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie
Re: Gabinet Dyrektora
Ple ple ple... bogate referencje.... No tak wiem o tym. Przejdź do konkretów. Gab sprawiał wrazenie osoby, która niemalże z nabożną czcią słuchał słów być może przyszłego pracodawcy, ale tak na prawdę miał to gdzieś. To wszystko już słyszał nie raz. Prawdę mówiąc nie miał chęci do pracy, ale z czegoś musiał żyć, a uczniowie z radością przyjmą kilka mniej lub bardziej wolnych lekcji. Facet znów wyszczerzył się wymawiając jego nazwisko i Gab zastanawiał się jakim cudem nie dostaje skurczu mięśni mimicznych.
-Mnie też w końcu praca jest podstawą naszego społeczeństwa. - Powiedział z niewyczuwalną ironią w głosie.
Dla kogoś kto go nie znał musiał brzmieć na prawdę przekonująco. Gdyby słyszeli go jego znajomi, z pewnością padliby śmiechem, no ale cóż...
-Tak. Jestem w stanie wykładać je wszystkie - powiedział i błysnął zębami. - Zajęcia dodatkowe? Huh no w sumie mogę prowadzić szkolny chór lub zajęcia z rysunku.
Taa jasne, jeśli przez chór rozumiemy grupę ludzi gotowych pójść z nauczycielem na piwo to jasne. Zajęcia z rysunku w palarni też są całkiem dobrym pomysłem.
-Oczywiście, że wiem. Uważam, że to genialny pomysł.
Zebrać wampiry w jednym miejscu i je podpalić. Sam by tego lepiej nie wymyślił. Dobra tak na prawdę póki mu nic nie robią ma na nie wyjebkę. Uczeń jak uczeń. Nie ma nic przeciwko wychowywaniu wampirzych młokosów.
-Mnie też w końcu praca jest podstawą naszego społeczeństwa. - Powiedział z niewyczuwalną ironią w głosie.
Dla kogoś kto go nie znał musiał brzmieć na prawdę przekonująco. Gdyby słyszeli go jego znajomi, z pewnością padliby śmiechem, no ale cóż...
-Tak. Jestem w stanie wykładać je wszystkie - powiedział i błysnął zębami. - Zajęcia dodatkowe? Huh no w sumie mogę prowadzić szkolny chór lub zajęcia z rysunku.
Taa jasne, jeśli przez chór rozumiemy grupę ludzi gotowych pójść z nauczycielem na piwo to jasne. Zajęcia z rysunku w palarni też są całkiem dobrym pomysłem.
-Oczywiście, że wiem. Uważam, że to genialny pomysł.
Zebrać wampiry w jednym miejscu i je podpalić. Sam by tego lepiej nie wymyślił. Dobra tak na prawdę póki mu nic nie robią ma na nie wyjebkę. Uczeń jak uczeń. Nie ma nic przeciwko wychowywaniu wampirzych młokosów.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Dyrektor pokiwał głową na znak uznania i jeszcze przez krótką chwilę wertował przyniesione przez Gabriela dokumenty. Co jakiś czas zatrzymywał się przy pojedynczych kartkach, sprawiając wrażenie zamyślonego.
- To prawda, ale tutaj jest Pan przede wszystkim pedagogiem. Wzorem do naśladowania dla naszych studentów. Liczę, że sprosta Pan wyzwaniu – praca rzeczywiście była podstawą, ale czy tylko chęć jej posiadania powinna kierować potencjalnym nauczycielem? Gdyby każdy podejmował swój zawód jedynie ze społecznego przymusu i chęci potrzeby zarobienia, świat z pewnością daleko by nie zaszedł. W oczach Hieia ważny był wewnętrzny upór, jasny umysł oraz pasja z jaką jego kadra kształtuje młode umysły. Ach…
- Mógłbym zaproponować Panu etat nauczyciela historii w naszej akademii – powiedział po chwili milczenia – Lekcje dodatkowe z plastyki i muzyki są jak najbardziej mile widziane, dlatego jeśli tylko zechciałby Pan utworzyć wspomniane grupy zajęciowe… - Hiei uśmiechnął się szeroko i poskładał dokumenty. Bez wahania przesunął je na drugi kraniec stołu w kierunku Gabriela.
- Miło to słyszeć – stwierdził na odpowiedź dotyczącą koegzystencji. Dobrze, że nie słyszał myśli przyszłego pracownika. Odważnie, Panie DeMon. Odważnie.
- Przygotowałem wstępną umowę dla pedagogów. Proszę się z nią zapoznać i jeśli oferta nadal jest dla Pana interesująca, będę zaszczycony mogąc powitać Pana w Akademii Cross jako jednego z pełnoprawnych nauczycieli - rzekł z uśmiechem, po czym podał mężczyźnie wspomnianą umowę.
- To prawda, ale tutaj jest Pan przede wszystkim pedagogiem. Wzorem do naśladowania dla naszych studentów. Liczę, że sprosta Pan wyzwaniu – praca rzeczywiście była podstawą, ale czy tylko chęć jej posiadania powinna kierować potencjalnym nauczycielem? Gdyby każdy podejmował swój zawód jedynie ze społecznego przymusu i chęci potrzeby zarobienia, świat z pewnością daleko by nie zaszedł. W oczach Hieia ważny był wewnętrzny upór, jasny umysł oraz pasja z jaką jego kadra kształtuje młode umysły. Ach…
- Mógłbym zaproponować Panu etat nauczyciela historii w naszej akademii – powiedział po chwili milczenia – Lekcje dodatkowe z plastyki i muzyki są jak najbardziej mile widziane, dlatego jeśli tylko zechciałby Pan utworzyć wspomniane grupy zajęciowe… - Hiei uśmiechnął się szeroko i poskładał dokumenty. Bez wahania przesunął je na drugi kraniec stołu w kierunku Gabriela.
- Miło to słyszeć – stwierdził na odpowiedź dotyczącą koegzystencji. Dobrze, że nie słyszał myśli przyszłego pracownika. Odważnie, Panie DeMon. Odważnie.
- Przygotowałem wstępną umowę dla pedagogów. Proszę się z nią zapoznać i jeśli oferta nadal jest dla Pana interesująca, będę zaszczycony mogąc powitać Pana w Akademii Cross jako jednego z pełnoprawnych nauczycieli - rzekł z uśmiechem, po czym podał mężczyźnie wspomnianą umowę.
- Esmeralda
- Łowca Wampirów
- Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie
Re: Gabinet Dyrektora
Gabryś z radością słuchali słów mężczyzny. Wydawał się być troche sztywny, ale no cóż nie zawsze ma sie tego farta trafiać na wyluzowanych szefów. Wzór do naśladowania dla innych z niego marny, chyba że chcemy zepchnąć młodych na drogę jaką podążał są zainteresowany. Wypadałoby tylko napomknąć ze nie byla ona zbyt ciekawa ani mila. Widząc jak dyrektor oddaje mu dokumenty na chwilę stracił rezon myśląc, że ma zbyt male doświadczenie i zostanie odprawiony z kwitkiem. Zachował jednak pokerową twarz jak się wkrótce okazało na całe szczęście. Na twarz wypłynął mu szczery uśmiech gdy zobaczył jak Hiei podaje mu umowę. Przesledzil ją jedynie niezbyt uważnie wzrokiem i podpisał we wszystkich wyznaczonych miejscach.
-Od kiedy mogę zacząć ?- zapytał.
W jego oczach można było zobaczyć figlarne iskierki entuzjazmu. Lubił przebywać z ludźmi a szczególnie z nastolatkami których glowy są pełne najróżniejszych pomysłów.
-Od kiedy mogę zacząć ?- zapytał.
W jego oczach można było zobaczyć figlarne iskierki entuzjazmu. Lubił przebywać z ludźmi a szczególnie z nastolatkami których glowy są pełne najróżniejszych pomysłów.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
- Choćby i od zaraz. W pierwszej kolejności chciałbym, żeby zapoznał się Pan z całą placówką – odparł z uśmiechem. Mimo, że sprawiał wrażenie oschłego w głębi ducha cieszył się z nowego pedagoga. Wszak co jak co, ale to właśnie rozwój akademii i uczniów był teraz bezwzględnym priorytetem.
- Tutaj znajduje się klucz do pokoju nauczycielskiego. Znajdzie Pan tam również klucze do sal lekcyjnych oraz regulaminy które obowiązują w akademii oraz na jej terenach. Proszę się z nimi zapoznać – dyrektor podał wspomniany klucz Gabrielowi, obserwując jego reakcję. To naturalne, że w nowym miejscu pracy panują określone zasady, a dobrze by każdy pedagog był świadomy z jakich zachowań należy wyciągać konsekwencje. Zwłaszcza… gdy w szkole panuje koegzystencja ludzi i wampirów.
- Chętnie odwiedzę Pana klasę na zajęciach – nie ma to jak obecność dyrektora na lekcji. Może w Hieiu obudziło się jakieś dawno skrywane pożądanie do kształcenia w kierunku historii? Dyrektor uśmiechnął się szeroko.
- Proszę dać mi znać, gdy zgromadzi Pan grupy do zajęć dodatkowych. Jeśli będą potrzebne jakieś fundusze na instrumenty czy zestawy do malowania, proszę powiedzieć – powiedział.
- Liczę na owocną współpracę – twarz dyrektora zastygła na chwilę w beznamiętnym wyrazie. Rekrutacja była już zakończona, toteż Gabriel mógł odejść, a Hiei… zająć się dalszymi sprawami akademii.
- Tutaj znajduje się klucz do pokoju nauczycielskiego. Znajdzie Pan tam również klucze do sal lekcyjnych oraz regulaminy które obowiązują w akademii oraz na jej terenach. Proszę się z nimi zapoznać – dyrektor podał wspomniany klucz Gabrielowi, obserwując jego reakcję. To naturalne, że w nowym miejscu pracy panują określone zasady, a dobrze by każdy pedagog był świadomy z jakich zachowań należy wyciągać konsekwencje. Zwłaszcza… gdy w szkole panuje koegzystencja ludzi i wampirów.
- Chętnie odwiedzę Pana klasę na zajęciach – nie ma to jak obecność dyrektora na lekcji. Może w Hieiu obudziło się jakieś dawno skrywane pożądanie do kształcenia w kierunku historii? Dyrektor uśmiechnął się szeroko.
- Proszę dać mi znać, gdy zgromadzi Pan grupy do zajęć dodatkowych. Jeśli będą potrzebne jakieś fundusze na instrumenty czy zestawy do malowania, proszę powiedzieć – powiedział.
- Liczę na owocną współpracę – twarz dyrektora zastygła na chwilę w beznamiętnym wyrazie. Rekrutacja była już zakończona, toteż Gabriel mógł odejść, a Hiei… zająć się dalszymi sprawami akademii.
- Esmeralda
- Łowca Wampirów
- Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie
Re: Gabinet Dyrektora
Gab uśmiechnął się półgębkiem. Fajnie przynajmniej będzie miał za co się utrzymać. Wziął od mężczyzny klucze, a słysząc uwagę o regulaminach pokiwał głową z udawanym uznaniem, wyglądało to jakby głęboko wierzył, że to mu się do czegokolwiek przyda. W głowie bił sobie brawo. Zawsze był dobrym aktorem, ale teraz przechodził samego siebie. Chociaż w sumie podczas rozmów z policją radził sobie podobnie, ale to przecież nie czas na popisywanie się swoimi umiejętnościami, prawda? Jeśli dyrektor myślał, że Gab ma zamiar przeczytać regulamin, to tkwił w wielkim błędzie, jednak nowozatudniony nauczyciel nie będzie go z niego wyprowadzał. Uśmiechnął się grzecznie.
-Zapraszam. Mam nadzieję, że moje lekcje pana zainteresują - i to będzie najprawdopodobniej jedyna lekcja jaką przeprowadzi z uczniami.
Tak z pewnością zrobią materiał.
Słysząc o funduszach Gab prawie się zaśmiał. A fundusz na fajki też się liczy? W sumie nie ważne. Podał mężczyżnie dłoń.
-Dziękuję panu bardzo, za poświęcony mi czas.
[z/t]
-Zapraszam. Mam nadzieję, że moje lekcje pana zainteresują - i to będzie najprawdopodobniej jedyna lekcja jaką przeprowadzi z uczniami.
Tak z pewnością zrobią materiał.
Słysząc o funduszach Gab prawie się zaśmiał. A fundusz na fajki też się liczy? W sumie nie ważne. Podał mężczyżnie dłoń.
-Dziękuję panu bardzo, za poświęcony mi czas.
[z/t]
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Praca dyrektora wcale do najprzyjemniejszych nie należała, zasypywali go codziennie stosami papierów które musiał podpisywać. Nadzór nad placówką był bardziej wyczerpujący niż mu się z początku wydawało. Westchnęła odchylając się na skórzanym fotelu w tył. Złapał się u nasady nosa i zamknął oczy. "Jasna cholera, to się chyba nigdy nie skończy.." warknął w myślach zerkając kątem oka na drugie tyle papierów do podpisywania. Walić to, odsunął się od biurka i wstał z krzesła. Ruszył głową tak że strzyknęło mu w szyi po obu stronach. Podszedł do sporej drewnianej szafki na klucz i wyjął z tylnej kieszeni kluczyk na złotym łańcuszku. Otworzył swój mały sejf i wyjął szklankę oraz karafkę z żółtą cieczą w środku. Otworzył i nalał sobie jedną szóstą szklanki. Po czym odstawił karafkę i ze szklanką w dłoni podszedł do małej dwuosobowej skórzanej kanapy, rozsiadając się wygodnie oparł kostkę prawej nogi na lewym kolanie. Pozycja dość wygodna i na luzie. Zbliżył szkło do ust i zrobił małego łyczka, z gardła wydobył się pomruk zadowolenia. Tego mu było potrzeba, chwili relaksu. - Przydałby mi się zastępca na którego zwaliłbym większość obowiązków.. - mruknął sam do siebie i zrobił kolejny łyczek whisky. W sumie prawie kończył swoją robotę na dzisiaj, czekał jeszcze na jednego delikwenta który prosił o spotkanie. Notka na przyszłość, zaopatrzyć się w sekretarkę.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Praca jaką wykonywał Leslie również nie należała do najłatwiejszych. Co prawda, pozbył się problemu dziedzictwa tronu w swoim rodzie już lata temu, wyniszczając całą swoją najbliższą rodzinę, zamieniając ich w nic niewarty proch. Jednakże nadal miał swoje obowiązki względem kuzyna, któremu postanowił pomóc w zamian za to, że go odratował, wyciągnął z potrzasku. Na całe szczęście Leslie od tamtej pory bardzo się zmienił o czym świat wampirów wiedział. Nikt już nie miał zamiaru zamykać go na kolejne sto pięćdziesiąt lat w lochu, żaden już nie miał zamiaru pieczętować jego moce raz jeszcze. Wystarczyło tak jak jest do szczęścia rady, mając Blacka bardzo potulnego. Obecnie będąc wampirem bardzo pomocnym, udzielającym się w wampirzym życiu, stroniącym raczej od ofiar. Przykładny krwiopijca z niego, stąd też bez problemu został przyjęty do Akademii Cross. Po co to zrobił? Aby wesprzeć jego zdaniem świetny pomysł na naukę wspólnego życia wampirów i ludzi na tym świecie. Obie rasy musiały istnieć. Nawet jeśli ma na karku całe milenium, skończył wiele uczelni wyższych, to wciąż nie przeszkadzało mu przy uczęszczaniu na zajęcia, które zresztą często bywały dość interesujące.
Białowłosy o umówionej godzinie pojawił się przed drzwiami do gabinetu. Ubrany w mundurek szkolny, bez żadnych udziwnień. Westchnął jeszcze przeciągle i zapukał delikatnie do drzwi, wyczekując pozwolenia na wejście. Dopiero gdy je otrzymał, przeszedł przez próg, zamykając za sobą wejście do pomieszczenia. Stanął, spojrzał na dyrektora, który z przyjemnością wymalowaną na ustach relaksował się na sofie, popijając sobie alkohol. Woń napoju roznosiła się po pokoju. Leslie pokręcił głową na boki ze zrezygnowania. Stronił od tego typu picia, nie przepadał za alkoholem.
- Dobry wieczór dyrektorze.
Skinął głową w geście przywitania.
- Miałbym do Ciebie pewną sprawę, raczej nie cierpiącą zwłoki.
Nie przeszedł jeszcze do konkretów, ale zdecydowanie posunął się naprzód nie mając zamiaru przeciągać za bardzo ich spotkania. Obydwoje za pewne nie chcieliby spędzić całego wieczoru właśnie tutaj, w swoim towarzystwie. Choć jeśli sytuacja będzie tego wymagać, białowłosy narzekać nie będzie. Wszak zdawał sobie sprawę, że przyszedł tutaj, aby poruszyć dość delikatny temat, który równie dobrze może zostać albo źle odebrany z jego ust, albo po prostu nie otrzymać aprobaty ze strony pana Kazamy.
Białowłosy o umówionej godzinie pojawił się przed drzwiami do gabinetu. Ubrany w mundurek szkolny, bez żadnych udziwnień. Westchnął jeszcze przeciągle i zapukał delikatnie do drzwi, wyczekując pozwolenia na wejście. Dopiero gdy je otrzymał, przeszedł przez próg, zamykając za sobą wejście do pomieszczenia. Stanął, spojrzał na dyrektora, który z przyjemnością wymalowaną na ustach relaksował się na sofie, popijając sobie alkohol. Woń napoju roznosiła się po pokoju. Leslie pokręcił głową na boki ze zrezygnowania. Stronił od tego typu picia, nie przepadał za alkoholem.
- Dobry wieczór dyrektorze.
Skinął głową w geście przywitania.
- Miałbym do Ciebie pewną sprawę, raczej nie cierpiącą zwłoki.
Nie przeszedł jeszcze do konkretów, ale zdecydowanie posunął się naprzód nie mając zamiaru przeciągać za bardzo ich spotkania. Obydwoje za pewne nie chcieliby spędzić całego wieczoru właśnie tutaj, w swoim towarzystwie. Choć jeśli sytuacja będzie tego wymagać, białowłosy narzekać nie będzie. Wszak zdawał sobie sprawę, że przyszedł tutaj, aby poruszyć dość delikatny temat, który równie dobrze może zostać albo źle odebrany z jego ust, albo po prostu nie otrzymać aprobaty ze strony pana Kazamy.
- Gość
- Gość
Strona 15 z 19 • 1 ... 9 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19
Strona 15 z 19
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach