Boczna Głównej

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Wto Lut 26, 2019 10:47 pm

Obserwowała z niepokojem tę żałosną próbę wstania, zaciskając mocniej dłoń na komórce. No masz, babo, placek – dlaczego znowu musiała się w coś takiego wkopać? Czy jej pobyt w Yokohamie naprawdę musiał być niekończącym się pasmem nieszczęść i niefortunnych zbiegów okoliczności?
Zrobiła nieśmiało krok w stronę mężczyzny, choć nie podeszła bliżej, nie tak blisko, jak chciał. Kapiąca krew z jego dłoni wywołała w niej obrzydzenie, choć próbowała nie zwracać na to uwagi. Zauważyła, że był bardziej poturbowany, niż pierwotnie sądziła, a rana na szyi, którą w końcu odsłonił, ewidentnie świadczyła o ataku wampira. Znowu rozejrzała się ze strachem, choć nikogo wokół nie widziała.
Ja... Może lepiej tutaj stanę. Jak ma pan na imię? Pamięta pan coś? – wykrztusiła w końcu, siląc się na mocny głos.
Powinna mu pomóc – przecież to był chyba normalny człowiek, prawda?
Czy wampiry atakują swoich? Czy tłuką się ze sobą prawie na śmierć?
Tak, powinna mu pomóc, ułożyć go w odpowiedniej pozycji, zabronić wstawać, zatamować krwotok, zadzwonić po karetkę, zostać z nim do czasu przyjazdu ratowników, podpierać go na duchu.
Ale ta sytuacja była cholernie, kurwa, podejrzana, już sam fakt, że nie było jeszcze nawet świtu, powinien ją stąd wygnać jak najdalej, pal sześć biedaka, niech zdycha.
Przełknęła ślinę, znowu przypominając sobie, jak sama leżała pół żywa w jakichś krzakach.
Ukucnęła parę kroków od niego, w odległości, która wydawała jej się bezpieczna, i pochyliła się nieco w jego stronę.
Muszę zadzwonić. Proszę się nie martwić, szybko przyjedzie. – Zaczęła powoli wstukiwać numer na komórce, nadal uważnie go obserwując. – Pamięta pan cokolwiek? – zapytała jeszcze raz cicho, na moment odwlekając naciśnięcie zielonej słuchawki. – Pamięta pan, jak... robili panu tę ranę? – Wskazała ruchem głowy na jego szyję i sama dotknęła nieświadomie dłonią swojej ręki, tam gdzie kiedyś została ugryziona.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Wto Lut 26, 2019 11:20 pm

Ileż to czasu minęło odkąd kanibal opuścił swoją norę? Kiedy po raz ostatni widział kogoś z rodziny? Przez bycie psem gończym Oświaty, dawny postrach miasta rozpłynął się. Przestał już odwiedzać zamek, który nie jest jego domem od dawna. Nie rozmawiał z najbliższymi, którzy o nim zapomnieli. Chociaż czy właśnie tak nie było najlepiej? Wiele się zmieniło, już nie jest tym dawnym sobą i raczej nie będzie. Mógł jedynie z ukrycia obserwować jak wszyscy wybierają swoje drogi, podejmują decyzję i rosną. Między innymi latoroślą; te które chciał pożerać nim przychodziły na świat. Ich własne matki, a partnerki Kanibala musiały je przed nim ukrywać, coby nie doszło do dzieciobójstwa. Ale teraz raczej już nic, nikomu nie groziło. Chyba, że legendarny głód stwora kolejny raz przyciśnie, niemniej to nie człowiek będzie ofiarą, a wampir. Więc zwodzony zapachem krwi pobratymca, kierował się uliczką. Głośne kroki wampira rozchodziły się, informując pozostałych o jego obecności. Już prawie był, już widział zarys postaci; jedna drobna, niziutka ludzka blondyneczka, co już kanibalowi się nie spodobało. Wyraził to cichy sykiem, obnażając zębiska. Natomiast co do drugiej postaci, kuszący zapach krwi zmieniał się w obrzydliwy. Już w samej woni potrafił wyłapać jej gorycz, znaną gorycz. Zatrzymał się tuż za dziewczyną, więc gdy się odwróci, ujrzy na czarno odzianą monstrualną wampirzą sylwetkę z obrzydliwie żółtymi, gadzimi ślepiami. Białe lico stwora było ponure, a zmarszczone brwi dodawały gniewnego wyrazu. Czarne kudły zarzucone na tył, chociaż kilka dłuższych pasm opadło na twarz.
- Pytając, nie pomożesz mu.
Niski ton głosu wampira zabrzmiał, po czym on sam wyminął ludzką dziewczynę, żeby podejść do Gabriela. Cóż. Wiedział co mu dolega, wiedział też jak mu pomóc.
- Nie dzwoń po nikogo, nie pomogą mu.
Doda, wszak przechodząc dostrzegł w łapkach Nei komórkę. To co dolegało młodemu Kuroszowi nie było znane tutejszym lekarzom. Tylko nieliczni byli tak naprawdę w stanie mu pomóc. Poza tym nie tylko Gabriela krew wyczuwał. Także i Samuru. Pobili się? Na to wyglądało, w końcu wiedział że chłopcy za sobą nie przepadali. Ale żeby aż tak? Prychnął kanibal pod nosem, starając się pochylić nad synem.
- Gabriel. Kontaktujesz jeszcze? Ile trwał atak?
Spytał dość troskliwie. Cóż, Stwór mimo bycia tym kim jest, zaczynał rozumieć wiele rzeczy, aczkolwiek widok umierającego dzieciaka powodował skrajne i smutne odczucia. W dodatku czuł się winny iż nie był w najgorszych momentach życia swoich dzieci, zwłaszcza w takich jak ten. Choroba jak widać rozprzestrzeniła się dalej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Nie Mar 03, 2019 5:42 pm

Opuścił rękę, gdy dziewczyna ukucnęła w bezpiecznej dla siebie odległości. Gdyby zrobiła te dwa kroki więcej w jego stronę, wtedy prawdopodobnie udałoby mu się pochwycić nastolatkę i wbić zęby w jej szyję, zanim zdążyłaby w pełni zrozumieć co się dzieje. Zachowanie spokoju przychodziło z coraz większym trudem, a chęć desperackiego rzucenia się na jedyne potencjalne źródło pokarmu miotała jego myślami. Najwyraźniej nawet teraz nic nie miało przyjść z łatwością. Jak miał przekonać nastolatkę do podejścia? Była zbyt nieufna, że dać się złapać w kiepską pułapkę, a Gabriel nie miał siły na wymyślanie bardziej skomplikowanych planów. Ledwie starczyła mu energii na utrzymanie siebie na granicy kontroli.
Widywał już wampiry najniższego poziomu rozsierdzone do takiego stopnia, że krytyczne obrażenia nie powstrzymywały ich przed atakowaniem. Ból schodził na dalszy plan, gdy woń smakowitego kąska wyłączała logiczne myślenie. Jedynie uśmiercenie wściekłego osobnika mogło powstrzymać przed dokonaniem tragedii.
A nie chciał skończyć w taki sposób.
Nie – chrapliwy głos z trudem przedostał się przez gardło czarnowłosego – dzwoń.
Zacisnął palce na materiale czarnej bluzy, gdy usłyszał głośny odgłos kroków. Ktoś wyraźnie zmierzał w tym kierunku. Kolejny nieproszony intruz, który pewnie nie zdoła pomóc. Tylko tego brakowało - drugiego bezużytecznego człowieka.
Zacisnął usta w wąska linijkę, widząc znajomą twarz. Ten obraz wyrył się w jego pamięci na tyle wyraźnie, że nawet po wielu latach rozłąki od razu zrozumiał kto przed nim stoi. Chociaż niedowierzanie chciało wziąć górę nad tym, co rejestrowały oczy.
Spojrzał w żółte ślepia przybyłego osobnika.
Mózg płatał mu figle, kreując obraz ojca?
Wydawało mu się, że rodzice już dawno opuścili miasto albo przynajmniej robią wszystko, żeby odciąć się od reszty rodziny. Nie miał im tego za złe - osobiście też utrzymywał z innymi Kuroszami zbyt zacieśnionych stosunków. Nie tęsknił za nimi. Większość ludzi z tego rodu sprowadzała na siebie zbyt wiele kłopotów i kierowała w swoją stronę wzrok łowców, niejednokrotnie pociągając do odpowiedzialności innych z rodu.
Nie wiem. Krew. Daj. Mi. Ją.
Uniósł rękę, wskazując na Neę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Nie Mar 03, 2019 8:34 pm

Mężczyzna prezentował się tak żałośnie – pomimo bycia przytomnym – że zaczynała wątpić, czy karetka w ogóle zdąży mu pomóc. Ratownicy pewnie przyjadą do stygnącego trupa, z którym Nea będzie musiała spędzić urocze chwile.
Mimo wszystko była już gotowa, aby nacisnąć słuchawkę, gdyby nie drugi przybysz. Najpierw usłyszała czyjeś kroki, co ją w duchu jednocześnie ucieszyło (bo może w końcu jakiś przechodzeń się ulitował i postanowił pomóc), ale też przestraszyło – bo co jeśli to był ten, co zaatakował leżącego przed nią faceta?
Momentalnie wyprostowała się w pozycji siedzącej. Jeszcze inaczej: co jeśli ten tu specjalnie udaje połamanego i zdychającego, podczas gdy ktoś drugi miał zajść ją od tyłu? Ale czy naprawdę chciałoby im się aż tak kłopotać dla niskiej i ledwo potrafiącej unieść parę kilo dziewczyny?
Gdy się odwróciła i zobaczyła nad sobą jakiegoś olbrzyma (a przynajmniej takie miała pierwsze wrażenie) o płonących ślepiach i smolistej grzywie. Telefon prawie wypadł jej z rąk, a ona sam odskoczyła jak królik.
Serce niemal wyskoczyło jej z klatki piersiowej, aż sama słyszała jego bicie, gdy długowłosy ją wyminął i podszedł do leżącego. Szybki drugi rzut oka na wysoką postać pozbawił ją wątpliwości – ten drugi definitywnie był wampirem, nikt normalny tak nie wygląda. Zauważyła, że cała się trzęsła i ledwo była w stanie uspokoić drgawki.
Pewnie, że teraz, kuźwa, nie będzie dzwonić po żadną karetkę. Teraz to się musi stąd wydostać. Niepostrzeżenie zablokowała komórkę jednym palcem i schwyciła ją mocniej.
Przybysz zapytał leżącego o jakiś atak, nie rozumiała tego, ale uznała, że ich pogawędka może być jej jedyną szansą. Zaczęła z wolna się podnosić, zastanawiając się, na co postawić: szybki sprint czy ciche, niezauważalne wycofanie się?
Prawie prychnęła pod nosem z żałości, bo po rozmowach z Fergalem domyślała się, że wampiry zarówno ją dogonią, jak i usłyszą każdy szmer. Ale z dwojga złego – jeśli udałoby się jej wybiec chociaż na Główną i zacząć przeraźliwie krzyczeć, może zwróciłaby czyjąś uwagę, a wtedy tym dzikusom nie byłoby na rękę jej zabijać, tylko raczej się ulotnić.
W momencie gdy leżący wskazał na nią ręką, puściła się pędem w stronę Głównej. Zawsze nieźle biegała i w tym momencie podziękowała sobie za wszelkie przebyte w życiu kilometry. Szybko wyminęła swoją walizkę, chrzanić ją, chciała żyć i nie cierpieć znowu, nic innego ją nie obchodziło.
Jeśli udało jej się dobiec przynajmniej do wyjścia na Główną, od razu otworzyła usta, aby krzyknąć najgłośniej, jak umiała: Pomocy! W dodatku na komórce zaczęła pospiesznie przebierać w kontaktach. Nie miała ich wiele, nie było też czasu na myślenie, do kogo dzwonić – ale jeśli udałoby jej się wybrać czyjkolwiek numer, tak aby ktoś usłyszał ewentualną szamotaninę z wysokim wampirem, miałaby przynajmniej pewność, że szybko zaczną jej szukać. Mignęło jej jedno imię – Fergal – i je właśnie kliknęła.


Tess: Twój wybór, czy dobiegnie do Głównej, czy zdąży krzyknąć (a jeśli tak, to czy całe słowo) i czy cokolwiek uda się nagrać na poczcie głosowej Ferga (bo zakładam, ze jak siedzi w ciupie, to ma wyłączony telefon XD).
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Nie Mar 10, 2019 9:57 am

W tym momencie Kanibala nie interesowało otoczenie, tylko leżący na chodniku Gabriel. Chłopak był już u krańca swoich sił, więc lada chwila, a pożegna się ze światem. Widok zmasakrowanego ciała nie był niczym przyjemnym, głównie dla rodzica. Cóż, Wielkolud jest jaki jest, jednak ta cząstka troski wzbudzała w nim smutek.
Zachowanie Nei było już tak znane wampirowi, że nie przejął się nią ani na chwilę. Wielu uciekało na sam widok Kanibala, wiedząc że spotkanie go nie wróży niczego dobrego. Nic dziwnego, Stwór na koncie ma mnóstwo napaści i to ze skutkiem śmiertelnym. Ale teraz i to dzięki łowcom, wampir nie poluje już na ludzi. Co za tym idzie? Życie Nei ze strony przybyłego nie było zagrożone, lecz nie można było tego powiedzieć o Gabrielu. To dla niego Nea może stać się posiłkiem ratującym życie.
Kiedy wskazał dziewczynę, stwór momentalnie odwrócił się w jej stronę. Zamierzała uciec? Dokąd? Bez słowa ruszył za nią z zamiarem złapania. Cóż, jeśli Krwawy rak da o sobie znać... Trudno, dla dzieciaka może cierpieć.
- Nie zginiesz.
Warknie, jak tylko ją dogoni. Krótkie nóżki i szybkość ludzka kontra wielkie kroki i wampirza szybkość. Wiadome, że to człowiek będzie na straconej pozycji. Pochwyci ją mocno, od razu ciągnąc ku sobie. Dla niego waga dziewczyny była niczym. Lekka jak piórko osóbka ma się nijak siłowo do olbrzyma.
- Uratujesz mojego syna, więc nazwij się bohaterką.
Powie, ciągnąc ją ze sobą. Gabriel był w opłakanym stanie, więc każda krew, a najlepiej ludzka, pomoże w uspokojeniu ataku choroby oraz regeneracji.
Jeśli nikt się nie przeciwstawi, wampir pchnie młodą by upadła tuż obok konającego. Liczył, że Gabriel ma na tyle siły aby dopaść do niej, jeżeli nie, Stwór postara się pochwycić młodą i nakierować prosto na jego krwawiącą paszczę. W sumie ciekaw był czy z Samuru miał konflikt, bowiem i jego krew była wyczuwalna. Zapewne splamiła ona ubranie Gabriela.
Co do krzyków... Póki co nikt zaciekawiony nie sprawdzał co się dzieje, wszak Yokohama słynie z wielu napaści, zatem dla zwykłego zjadacza chleba, krzyki ludzkie są jakby na porządku dziennym. Chyba, że Stwór zaczął się już mylić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Wto Mar 19, 2019 12:03 am

Zmrużył gadzie ślepia, kiedy potencjalny posiłek zerwał się do ucieczki. Instynkt kazał zacząć pościg nim świeża krew zdoła wezwać pomoc, ale ból wstrząsający ciałem skutecznie uniemożliwiał bardziej wymagający ruch. Samo podniesienie ręki wywoływało w nim nieprzyjemne uczucie, więc próba podniesienia się na nogi z pewnością uruchomiłaby coś jeszcze gorszego. Oparł głowę o brudną ścianę budynku mieszkalnego.
Pierwszy raz od dawna spotkanie członka rodziny obudziło w nim jakiekolwiek pozytywne emocje. Chociaż w życiu nie przypuszczałby, że ratunek nadejdzie w postaci dawno niewidzianego ojca. Tyle czasu minęło od ich ostatniego spotkanie, że Gabriel nawet nie pamiętał, jak ono przebiegło. Podejrzewał, że nie wydarzyło się wtedy nic szczególnego, skoro pamięć milczała na ten temat. Może Testament kilometrami odbiegał od roli idealnego rodzica, ale tym razem młody Kuro z niemałym zdziwieniem musiał przyznać, że gdyby nie ojciec pewnie dziewczyna rozwrzeszczałaby się na całe miasto, sprowadzając służby porządkowe. Pół biedy, gdyby zjawili się wampirzy funkcjonariusze, o wiele gorzej sprawa przedstawiałaby się, jeżeli któryś z łowców usłyszałby wołanie i postanowił bohatersko stawić czoła zagrożeniu, które cicho konało w bocznej uliczce.
"Nie zginiesz".
Jeszcze przed chwilą te słowa brzmiałyby jak marne pocieszenie, wypowiadane przez osobę będącą świadkiem konania kogoś innego; nikt nie mówił tego, żeby umierający do końca trzymał się bezcelowej nadziei na odratowanie, ale po to, by kiepski ratownik poczuł się lepiej łudząc się, że te kilka liter załagodzi cierpienie, uwalniając od poczucia winy i niemocy.
Zakrwawione usta wygięły się w grymasie, który w teorii miał przypominać coś na kształt uśmiechu, jednak w tym drgnięciu mięśni kryło się więcej bólu niż radości. Zdrową ręką sięgnął w stronę dziewczyny, zakleszczając palce na jej barku. Odkaszlnął przypadkiem wypluwając krew wymieszaną ze śliną na ubranie uczennicy. Pozostałości utworzyły cienką strużkę od kącika ust, torując sobie drogę przez żuchwę i szyję, by zniknąć pod materiałem czarnej bluzy.
Bon appétit.
Kły miękko zanurzyły się w szyi blondynki. Gabriel przymknął oczy, czując na języku pierwsze krople posoki. Obcej, nie jego własnej, smakującej dla niego samego zbyt cierpko. W powietrzu ciągle unosiły się różne zapachy wymieszane ze sobą, ale przez to wszystko przebijała się jedna woń - choroby.
Pił zachłanne, wgryzając się coraz mocniej. Zbyt silnie pragnął znowu poczuć, jak ciało zaczyna się regenerować, zasklepiając rany, cofając działanie rodzinnego przekleństwa, więc troska o zdrowie dziewczyny całkowicie została sprowadzona na dalszy plan, o ile w ogóle nie wypadła z obiegu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Wto Mar 19, 2019 10:38 pm

Zdążyła tylko otworzyć usta, kiedy ten przerażający wielkolud znalazł się tuż obok niej, złapał w swoje szpony i pociągnął do siebie. Uderzyła mocno plecami o jego twarde ciało, aż syknęła, a jej wołanie o pomoc przekształciło się w bliżej niezidentyfikowany głośny pisk.
Była już prawie na wylocie na Główną, ale jak na złość nikogo nie zauważyła, choć ulica mignęła jej dosłownie przez moment. Zaczęła nawet wrzeszczeć wniebogłosy, gdy potwór ciągnął ją bez najmniejszego wysiłku wgłąb ślepej uliczki. Nic sobie jednak nie robił z jej, pożal się boże, prób uzyskania pomocy. Ścisnął ją jedynie mocniej, aż syknęła i zabrakło jej tchu.
Bohaterką? Bohaterką?! Czy on w ogóle siebie słyszał? Czy naprawdę musiał w tym momencie jeszcze z niej kpić?
Nie uwierzyła mu, kiedy powiedział, że nie zginie – raz już miała niebywałe szczęście i faktycznie cudem uszła z życiem, ale obawiała się, że pula nagród się wtedy skończyła i dzisiaj wcale nie będzie przyjemniej: nie skończy się na poranionej ręce, lekkiej bliźnie na dekolcie i kompletnym pomieszaniu w mózgu. Będzie o wiele gorzej.
W głowie jej wirowało i wszystkie postrzępione skrawki wspomnień z tamtego wieczoru zaczęły wracać w jednym momencie, jednak Nea nadal nie była w stanie ułożyć z nich całościowego obrazu i nadal nie wiedziała, co się stało, że wtedy przeżyła – kto postanowił ją oszczędzić? Dlaczego porzucili ją na tamtym cholernym odludziu, dlaczego nie wykończyli, jakie wampiry ją zaatakowały?
Wątpiła, żeby to był któryś z tych mężczyzn. Miała w głowie jakieś przebłyski, dosłownie krótkie migawki, jak czyjeś poszarpane, pozszywane usta, ostre, zwierzęce wgryzienie się w jej rękę czy spokojny, ale twardy wzrok jeszcze kolejnej osoby – ale to wszystko. Nic z tego nie pasowało jej do dzisiejszych wampirów.
Gdyby, cholera, wiedziała, co zrobiła – albo raczej czego nie zrobiła – że wtedy jej nie zabili, może teraz byłoby łatwiej.
Kiedy wielkolud pchnął ją w stronę leżącego, wypadła jej komórka z ręki i potoczyła się w stronę ściany. Nea tylko kątem oka zauważyła, że połączenie dalej trwało – Fergal jednak nie odbierał. Błagam cię, Ferg, błagam, błagam, przepraszam za wszystko, za tamten wieczór, za akademik, tylko proszę, odbierz, nie chcę tu zgnić, nie chcę, powtarzała w myślach, próbując złapać oddech i cała się trzęsąc.
Nie zdołała poruszyć się nawet odrobinę, bo leżący wampir złapał ją kurczowo za bark i pociągnął w swoją stronę. Poczuła na ramieniu jego ostre pazury, ale niemal od razu zapomniała o tym bólu – bo nadeszło coś o wiele gorszego.
Zatopił brutalnie kły w jej szyi, aż nie mogła powstrzymać syknięcia. Podczas samego wgryzienia była jeszcze pod wpływem szoku, przez co nie cierpiała aż tak, ale gdy wampir zaczął wgryzać się coraz głębiej i chłeptać jej krew, przy okazji ciężko dysząc, nie wiedziała, czy z bólu, czy z powodu zaspokajania głodu, i zostawiał na jej skórze coraz większe, brudne, mokre ślady z posoki wymieszanej z jego śliną – to doprowadziło ją na skraj wytrzymałości.
Zacisnęła z całej siły zęby, żeby tylko nie zacząć płakać, a kiedy i to nie pomogło, zagryzła wargę, aż sama poczuła własną krew. Pięknie. Wspólna, romantyczna kolacja w uroczej okolicy tuż przed wschodem słońca.
Spojrzała w stronę komórki i zauważyła, że połączenie nadal trwało. Nie słyszała Fergala, ale czas na ekranie się odliczał, czyli... Poczta głosowa?
Musiała zrobić coś głośnego, jakoś dać znać, gdzie jest, żeby Rekin wiedział, gdy odsłucha nagranie, w jakim miejscu szukać – jej albo jej trupa.
Z obrzydzeniem dotknęła ręką klatki piersiowej wampira, ubrudzonej jego gęstą śliną, i z całej siły spróbowała się odepchnąć. Nic to nie dało, tak jak sądziła, właściwie krwiopijca jeszcze bardziej zacisnął szczękę, ale nie o to chodziło. Zaczęła go słabo kopać, i stopami, i kolanami, po całych jego nogach i podbrzuszu, gdzie tylko trafiła. Chciała go zmusić do mówienia, żeby Fergal mógł podczas nagrania policzyć, ile wampirów tu było, a być może też do przerwania picia krwi – chciała odpocząć od tego bólu chociaż na moment.
Przestań, błagam, to tak strasznie boli! Czemu jesteście tutaj, na Głównej? – wycharczała jeszcze głośno, chociaż głos jej się nieźle łamał, zarówno ze strachu, jak i z bólu. I tak ledwo mówiła przez kły wampira. Pociągnęła nosem, czując, że już ledwo powstrzymuje łzy. – W centrum miasta? Ktoś was przyłapie!
Pewnie zaraz jej się dostanie za to, że się odezwała, ale trudno – i tak nie mogła już pogorszyć swojej sytuacji, bo jeśli postanowią ją zabić albo gdzieś stąd zabrać, to jej słowa tego nie zmienią. Byleby coś się nagrało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Nie Mar 24, 2019 11:31 am

W tym wypadku Kanibal mógł zrobić tylko tyle. Zabranie go do Hira albo innego znajomego lekarza, mogłoby zakończyć się źle dla Gabriela, zważywszy na czas. Dzieciak musiał szybko otrzymać upragnioną krew i już nie tylko w celu złagodzenia ataku choroby, ale także wyleczenia ran. Mógł tylko się domyślać z kim miał potyczkę, aczkolwiek nie winił nikogo. Nie miał ku temu prawa. Wolał zająć się chociaż drobną pomocą, niż prawić kazania na które i tak zbytnio pomysłu nie miał.
Nea nie miała jak się uwolnić. Złapana, została rzucona w stronę konającego wampira, który już wiedział co ma robić. Oczywiście jeśli potrzebowałby pomocy w piciu, Stwór zapewne by coś wymyślił, chociażby kosztem skutków Krwawego raka.
Zerknął przelotnie na telefon którego ekran wskazywał, że dziewczyna właśnie wykonuje jakieś połączenie. Podszedł leniwym krokiem, sięgnął po urządzenie i rozłączył je. Cóż, każdy kto znał Kanibala, wiedział że jego głód jest potworny oraz specyficzny. Poza tym chciał się pozbyć jedynej pomocy dziewczyny, zatem bez zastanowienia telefon zniknie w paszczy potwora. Gadzie cielsko było rozciągliwe, więc był w stanie z łatwością przełknąć mechaniczne ustrojstwo, które po zetknięciu z silnymi kwasami żołądkowymi, zniszczy je szybko.
- To miasto...
Przerwie, żeby oblizać szpony. Jakby ten telefon rzeczywiście mu smakował. Uniesie kącik ust i dokończy:
- Żyje w strachu, więc tylko głupek się wychyli aby ocalić twoje życie. Nie licz więc na to, że w jakikolwiek sposób nas odstraszysz.
Wiedział, że słowami jej nie pocieszy. W sumie ona już ginęła w oczach, Gabriel był brutalny w ataku, co nie było tak całkowicie z jego winy. To zwierzęcy instynkt przetrwania kierował siłą oraz rodzajem wgryzienia. Sam Potwór na widok zagryzł dolną wargę i odwrócił się plecami, byleby na nich nie patrzeć.
- Lepiej?
Zapyta dopiero wtedy, kiedy syn przestanie się pożywiać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Nie Mar 31, 2019 11:00 pm

Z żywym jedzeniem był jeden problem...
"Przestań, błagam, to tak strasznie boli!"
... często gadało bez składu i ładu, a nawet próbowało się bronić. Po co ta bezsilna próba oswobodzenia się? Ludzie nie potrafili zrozumieć wampirów i ich irytacji podczas posilania się. Przecież krowa nie uciekała z talerza. Świnia nie patrzyła ze smutkiem na jedzących, oblana sosem, będącym dodatkiem do całego dania. Oni zostali zabici zanim pojawili się na sklepowych półkach, by potem trafić ze skwierczeniem na patelnię lub z cichym pluskiem do garnka. Paluszki nieubrudzone krwią obiadu? Doskonale, więc można te same palce wymierzać w kierunku nocnej rasy w oskarżającym geście, przypisując wampirom zło tego świata.
To takie proste.
Warknął ostrzegawczo, jeszcze mocniej zaciskając zęby. Ostrzeżenie było jasne: nie ruszaj się, jeżeli nie chcesz sobie zaszkodzić.
Wydawało mu się, że minęły całe wieki, kiedy wreszcie zdecydował się odepchnąć od siebie zrozpaczoną dziewczynę. Zdrową ręką pchnął ją do tyłu, wkładając w ten ruch sporo siły. Blondynka drażniła go już wcześniej, ale teraz ten stan sięgał zenitu. Czerwień zalała tęczówki, całkowicie zakrywając gadzią barwę.
Ciągle czuł się obolały, ale wrażenie zadławienia się własną krwią i autodestrukcji żołądka coraz bardziej zanikały. Komórki w ciele już nie wołały o natychmiastowe zakończenie bólu. Przyciągnął uszkodzoną rękę bliżej tułowia, na chwilę przymykając powieki. Zanim kość wróci do swojego pierwotnego stanu, minie sporo czasu.
O cholera, czas. Niedługo go zabraknie.
Z wysiłkiem wykrzywiającym jego twarz, powoli się podniósł.
Niedługo wschód słońca. Nie mogę tu zostać – zwrócił się w stronę starszego Kuro, stawiając jeden niepewny krok.
Nogi nie ugięły się pod ciężarem Gabriela, ale on sam czuł się tak, jakby wizja przejścia dłuższego odcinka drogi zwaliła się na jego ramiona z zamiarem przygniecenia do ziemi.
Co to za ukłucie? Czyżby to strach? Pamiętasz, jak potrafi unieruchomić, uwięzić, splątać nogi i ręce, wepchać ułów do płuc? P r z y p o m i n a s z sobie?
Potarł wewnętrzną stroną dłoni skroń, gdy łomotanie w głowie na chwilę odebrało mu zdolność widzenia.
Co z nią zrobisz? – zapytał, spoglądając na dziewczynę.
Nie obchodził go los jakiejś marnej istoty, ale nie mogli jej zostawić przy głównej ulicy. Nie wiedział w jakim stanie znajdowała się nastolatka, ale nie mogli ryzykować tego, że uda jej się stąd wydostać. A niestety Gabriel nie czuł się na siłach, by wymazać jej wspomnienia.
Kolejny krok; tym razem pewniejszy, bez drżących kolan.
Jakiekolwiek użycie mocy nie wydawało się teraz dobrym pomysłem. Umysł dalej całkiem nie pozbył się oszołomienia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Pon Kwi 01, 2019 10:41 pm

O ironio – nie sądziła, że coś wstrząśnie nią bardziej niż to, że jakiś potwór właśnie wbijał swoje brudne kły w jej szyję i wysyłał z niej życie, ale jednak tak się stało. To, że wampiry zabijały ludzi i spijały z nich krew, już zaakceptowała (to znaczy – Nea po prostu nie mogła walczyć z biologicznym faktem, choćby nie wiadomo jak pragnęła, aby okazał się tylko sennym koszmarem), oczywiście, ale to, że ten pieprzony wielkolud właśnie skonsumował jej telefon komórkowy, jakby to było słodkie jabłuszko czy gruszka – wprawiło ją w taki szok, że nawet przestała się wierzgać i grzecznie pozwoliła drugiemu mężczyźnie chłeptać swoją krew. Patrzyła tylko, jak jej ostatnia nadzieja, czyli nieobecny Fergal, znika w paszczy potwora przy akompaniamencie uroczych chrupnięć i zgrzytów.
Jej twarz niemal natychmiast z wyrazu zaskoczenia przeskoczyła ponownie na przerażenie – wolała nawet nie myśleć, co czarnowłosy by jej zrobił, gdyby też chciał się posilić. Ten na wpół umierający, który znowu mocniej zacisnął szczęki na jej skórze, aż myślała, że zemdleje z bólu, przynajmniej kulturalnie zrobił jedno ugryzienie i jak na prawdziwego wampira z legend przystało, pił krew (nie)spokojnie, ciurkiem.
A tamten drugi był jakimś monstrum, który przerastał nawet wszelkie legendy i horrory.
To miasto żyje w strachu, usłyszała, chociaż coraz bardziej traciła siły, przez co nie dotarł do niej sens reszty zdania. Co niby mogła teraz zrobić? Nie była w stanie nawet krzyczeć z bólu, nie dała rady dłużej się szamotać, po policzkach w końcu zaczęły jej płynąć łzy, których wcześniej za wszelką cenę próbowała uniknąć. Czy na poczcie głosowej Fergala cokolwiek się nagrało? Ale czy Rekin zdąży uratować przynajmniej jej zwłoki, zanim ten wysoki wampir ją pożre? Czy Ferg w ogóle domyśli się, gdzie jej szukać?...
Poczuła nagłą ulgę, gdy wampir oderwał się w końcu od jej szyi, a fakt, że rzucił nią mocno o zimny asfalt, w ogóle nie zrobił na niej wrażenia. Liczyło się tylko to, że wreszcie przestała czuć ostre i przeraźliwie tnące szpile w swoim ciele. Odruchowo, tak jak kiedyś, jak podpowiadały jej ułomne wspomnienia, złapała się ręką za szyję i zaczęła od razu uciskać ranę. Poczuła, jak po obojczyku i dekolcie zaczęła płynąć jej ciepła krew. Ugryzienie nieprzyjemnie pulsowało i przyprawiało ją o mdłości.
Nie zwracała uwagi na wampirów, bo była zajęta tym, aby nie stracić przytomności. Ledwo widziała cokolwiek, ale oparła się drugą ręką o asfalt, kolana jakoś podciągnęła pod siebie i uklęknęła. Od razu jej tułów poleciał do przodu, jednak w ostatniej chwili zatrzymała się na ścianie. Gruchnęła o nią barkiem.
Cholera... – wysyczała, choć pewnie niezrozumiale. Cały świat wirował jej przed oczami. – Dlaczego znowu... znowu to się dzieje...
Usłyszała, że krwiopijca o nią zapytał, ale nie obróciła się w ich stronę, nie dała rady. Gdyby spróbowała teraz wstać (wstać, dobre sobie, śmiech na sali), pewnie zabiliby ją w mgnieniu oka. A gdyby udała nieprzytomną... albo martwą...
Zacisnęła wąsko usta. Nie, na to nie ma szans, nie ma co się oszukiwać.
Wy też usuniecie mi wspomnienia? Czy od razu... – wyrzęziła w końcu, po czym zaczęła kaszleć, nie dokańczając zdania. Czy od razu mnie zabijecie?
Czy postąpią tak jak tamci, których nawet nie pamiętała? Czy będą nieco mniej delikatni?
Ciężko oddychając, odwróciła w końcu umęczoną twarz w ich stronę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Nie Kwi 14, 2019 4:25 pm

Kiedy ostatni raz napadł człowieka? Od czasów bycia zarażonym, kanibal zmagał się z trudnościami oraz pragnieniami zmuszającymi do atakowania ludzi. Niestety. Krwawy rak działał co znaczyło, ze mógł jedynie obejść się smakiem. Uzależniony od wampirzej krwi oraz krwi łowcy, mógł jedynie pomarzyć o tej odżywczej posoki prosto z żył śmiertelnika. Jakże on zazdrościł Gabrielowi, który pożerał młodą dziewczynę i zapewne jeszcze dziewicę. Wszak zbyt niewinna, zbyt delikatna i świeża. Dla wampira prawdziwy rarytas.
Na lamenty dziewczyny nie zwracał zupełnie uwagi, dla Olbrzyma życie syna było całkiem ważne. Przyglądał się w ciszy jak pił z niej krew i powoli dochodził do siebie. Atak musiał być pierwszy, skoro sama krew wystarczyła. Niebawem dojdzie do tego potrzeba posilenia się ciałem, nie tylko samą czerwoną cieczą.
- Nie spiesz się.
Odezwie się nagle, widząc jak młody łapczywie wypija krew. Organizm musi przyzwyczajać się do sporej ilości, żeby czasami nie zwrócić. Choroba potrafi nawet i tak dać w kość.
Kiedy skończył, śmiertelniczka została odrzucona na bok. Dopiero wtedy kanibal podszedł do syna. Wolał wspomóc go ramieniem, żeby czasami nie upadł.
- Może chcesz żebym zabrał cię do zamku? Hiro powinien pomóc.
Zaproponował, mając tą dość spotykaną troskę w głosie. Może i jest bezużytecznym ojcem, to jednak uczucia jakieś jeszcze miał. Szkoda było patrzeć jak się dzieciak męczy. No i co w sumie dzieje się z Samuru?
- Ach, ona.
Zerknął na leżącą oraz lamentującą prawie denatkę. Stwór westchnął ciężko, przeczesując pazurami czarne kudły.
- Ją chyba też zabiorę. Oberwie mi się kiedy zostawię umierającego człowieka.
Wzruszy ramionami, aczkolwiek do człowieka nie podejdzie. Młoda może sama wstać skoro ma siłę na mówienie. Tutaj głównie chodzi o Gabriela. Co postanowi? Jeśli ma zostać zabrany do Zamku, uczyni to. No i oczywiście po drodze zabiorą też Neę. Z transportem nie ma co się obawiać, stwór da radę wziąć ich oboje. A co do wspomnień, Kanibal nie miał w planach ich usuwać.

Jeśli Gab się zdecyduje na pójście do zamku, może dać wszystkim ZT : D
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Gość Pon Kwi 22, 2019 11:24 pm

Z wdzięcznością przyjął pomoc ojca, gdy wstawał. Wczepił palce w jego ramię, czując się nieco pewniej z myślą, że w razie nieposłuszeństwa nóg starszy wampir będzie mógł posłużyć jako koło ratunkowe. Podniósł głowę, spoglądając prosto w twarz starszego wampira. Choć to absurdalne, to czuł się przy nim naprawdę mały, jak dziecko, które korzysta z pomocy rodzica w najmniejszej sprawie, bo samo nie potrafi sprostać zadaniu. Czy chciał czy nie i tak musiał przełknąć gorycz zbierającą się w ustach i dać się poprowadzić do zamku.
Nie bywał tam od tak dawna, że droga powinna się zatrzeć w jego pamięci, a mimo to pamiętał ją prawie idealnie. Nawet ze związanymi oczami wiedziałby, kiedy Tess przestałby prowadzić do celu, kierując się w innym kierunku.
Naprawdę chciały mieć więcej czasu, by móc podjąć decyzję po zastanowieniu się. Co jak co, ale nie znał Hira na tyle dobrze, żeby bez oporów oddać się w jego ręce. Ale skoro właśnie on był jedynym wyjściem do wyjścia z choroby - albo przynajmniej częściowego uciszenia jej - głupotą byłoby odmówienie.
Chodźmy.
Zerknął na dziewczynę, próbując zrozumieć słowa ojca. Oberwie mu się? Od kiedy ktoś taki jak on zważał na zdanie kogoś innego i martwił się o posiłek, który sam nadstawił się pod zęby? Przede wszystkim kogo wampir się obawiał? Doprawdy, co się porobiło... Gdyby nie przytrzymywał się ciała Tessa i nie czuł pod warstwą ubrań jego mięśni, zacząłby wątpić, czy w ogóle on tutaj jest naprawdę. Nigdy wcześniej nie posądziłby swojego rodzica o taką troskę. Niestety, nie miał siły wypytać o więcej szczegółów, czas również temu nie sprzyjał, więc pozostało mu jedynie oddanie się woli starszego Kurosza.
Westchnął cicho, przymykając na chwilę oczy.
Weź ją, skoro musisz – odparł bez cienia jakichkolwiek emocji w głosie.
Wolał pozbyć się ciała dziewczyny, ale ta ciągle uparcie oddychała, nie dając za wygraną. Może gdyby wgryzł się głębiej i wypił więcej krwi, nie musieliby jej taszczyć ze sobą. Zaś z drugiej strony... Ukrycie truchła w tym miejscu stanowiłoby niemałe wyzwanie. Zapach szybko przywołałaby pierwszego lepszego wampira akurat przechodzącego nieopodal. I jeżeli pech zechciałby jeszcze bardziej zwalić się na barki Gabriela, wtedy ten ktoś z pewnością zadzwoniłby na policję, nie chcąc samemu sobie sprawiać problemów. A trup zawsze był problemem. Tym bardziej w ciągle żyjącym mieście; na jego obrzeżach zagrożenie byłoby odrobinę mniejsze.
Zdążymy przed wschodem słońca? – zapytał, chociaż wcale nie oczekiwał odpowiedzi.
Wiedział, że sam na pewno nie doszedłby nawet do swojego domu niedaleko plaży, ale wraz z Testamentem mógł dotrzeć o wiele dalej. Mimo to nie potrafił powstrzymać się przed kontrolnym spojrzeniem w niebo.

Z.t + Tess + Nea
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Laurie Sob Maj 25, 2019 1:49 pm

Kilka godzin wcześniej.

Spojrzeniem powędrowała w stronę Ringo, który po odpowiedzeniu na jej pytania zaczął opuszczać hotelowy apartament. Nie zamierzała za nim gonić, ani tym bardziej błagać o pełną przemianę. Dzielnie stanęła na nogi, skinęła głową światu, jakby godząc się ze swoim przeznaczeniem. Jednakże, wraz z kolejnym ściśnięciem się żołądka, chwyciła swój przemoczony telefon i cisnęła nim z całą siłą w ścianę. Urządzenie tak jak przypuszczała nie wytrzymało siły jakiej włożyła, przez co teraz drobne części dawnej całości dryfowały po podłodze.
Opuściła w pośpiechu pomieszczenie, a następnie pobiegła korytarzem w dół - w stronę holu. Gdy mijała pokojówki, odruchowo przyłożyła sobie dłoń do ust, a ciemnoróżowymi oczyma dalej rozpaczliwie szukała wyjścia. Za nim trafiła do miejsca docelowego zatoczyła łuk, ciężko oddychając. Pani z recepcji, patrząc na nią zechciała jej pomóc, przez co zadała jej jedno pytanie, a później gdy nie uzyskała na nie odpowiedzi, pewnie chwyciła za telefon i zadzwoniła po pogotowie. W głowie biednej kobiety fakty musiały się nagle połączyć, w końcu wcześniej zobaczyła przemoczonego, splamionego krwią mężczyznę, a teraz widziała podobny widok. Poza tym, iż Lau dodatkowo miała paskudną ranę na swojej szyi. Najwidoczniej była ofiarą.
Mimo to Kurenai parła dalej i chwiejąc się, dotarła, aż do bocznej uliczki.

Teraz

Upadła przed niedawnymi śladami krwi. Zupełnie, jakby to ona była winna sytuacji, która niedawno miała tu miejsce. Była bezsilna, prawie nie mogła się poruszać i w dodatku każda osoba, która przechodziła niedaleko niej stawała się dla niej zwierzyną, na którą pragnęła zapolować. W konsekwencji poza przemoczonymi ubraniami ( eleganckie białe jeansy, które były poszarpane w kilku miejscach, koszula z bufiastymi rękawami oraz bordowa wstążka przy szyi) oraz licznymi ranami, jak i plamami krwi, miała charakterystyczne wydłużone kły oraz jarzące się oczy koloru magenta. Do tego na jej porcelanowej buzi pojawiły się żyłki w okolicy oczu, oznaczające jej ogromne pragnienie.
- Muszę wstać, teraz.
Wydukała słabym oraz lekko ochrypniętym głosem. Następnie w przypływie furii pazurami przejechała po ziemi. Natrafiwszy jednak, na zaschnięty skrawek krwi, podpełzła bliżej źródła i uważnie przyjrzała się temu, co zobaczyła. Duże pole poznaczone cieknącą posoką, zarówno uliczka jak i ściany kąpały się w dawnej czerwieni. Dlaczego tutaj przyszła? Przez pragnienie, chęć mordu osłabionej zwierzyny? Odskoczyła w stronę przeciwległej ściany, a że nie panowała w pełni nad swoimi reakcjami to plecami uderzyła o ceglastą powierzchnię. Koniec końców, znowu trafiła na zimny asfalt, gdzie to już drżąc, zamknęła powoli oczka.
Od tamtego momentu cały czas ciężko oddychała, kuliła się i starała się powstrzymać potwora, którym się stawała.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Maj 27, 2019 9:55 am

Musiał przyznać, że nie do końca rozumiał już to, co ostatnio doświadczył. Zagubienie i oszołomienie ogarniające jego umysł dodatkowo pogłębiały to, co odczuwał aktualnie. Niby wszystko było jasne, ale gdy zastanawiał się nad szczegółami, nie docierało do niego większość rzeczy. Zupełnie jakby poznał to wszystko powierzchownie, a cały świat starał się mu zablokować drogę do zrozumienia. Tego, czym był dokładnie i co się działo z jego ciałem. Gdy już myślał, że zrozumiał to, nagle pojawiło się coś nowego.
Jak chociażby to, że jego ciało potrafiło się zmienić i stawać się bardziej zwierzęce... lub ludzkie. Gdy doświadczył tego drugiego, wydawało mu się przez moment, że stracił całkowicie zwierzęce atrybuty. Dopiero po wyjściu z pierwszego wrażenia, zrozumiał, że to nie do końca tak było. Nie umiał tego nazwać precyzyjnie, ale miał wrażenie, że jego ciało rozwinęło się do tego stopnia. Na swój sposób to cieszyło, ale zarazem niepokoiło.
Czuł, że za niedługo zagubi się w tym wszystkim.
Wiedziony takimi myślami, błąkał się po mieście, bez żadnego celu, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. I tutaj właśnie pojawił się kolejny z problemów... Osamotnienie. Kiedy ostatni raz widział kogoś, kogo znał i lubił? Kiedy ktoś taki zechciał go zagadać... Kiedy... To wszystko nasuwało się na myśl i wywoływało negatywne emocje. Uniósł rękę i potarł policzek, wbijając wzrok w ziemię. Tęsknił. Po prostu.
W pewnym momencie poczuł zapach krwi. Wampirzej krwi. W dodatku wydawało mu się, że zna właściciela. Uniósł niepewnie głowę, nie bardzo wiedząc, co zrobić najpierw. Ranny? - wahał się. Rozpoznany zapach należał do kogoś, kogo znał, ale niekoniecznie dzieliły ich pozytywne relacje. Kichnął cicho. Czuł wahanie. Koniec końców uznał, że lepiej zobaczyć, o co chodzi niż potem żałować. Niezależnie od tego, kim była ta osoba.
Wszedł ostrożnie do uliczki. Jego wyczulone zmysły od razu wyłapały, że woń krwi nie była najświeższa, a właściciela - jak i parę innych osób - już tutaj nie było. Zatrzymał się na moment, odczuwając zakłopotanie i  zarazem niepewność. Podrapał się po policzku, wchodząc głębiej. Jego uszy nieco uniosły się, gdy do jego nozdrzy dobiegł inny zapach. O wiele bardziej świeższy, ale dziwny. W myślach momentalnie określił, że był znajomy, ale zarazem nie. Na dodatek ciężki oddech... I coś leżącego.
Ciekawość kiedyś go zgubi.
Czerwonowłosa hybryda ostrożnie podeszła bliżej ku skulonej istocie. Tak, by nie wystraszyć jej swoim pojawieniem się. Zaraz potem przykucnąłby, spoglądając na nią żółtymi ślepiami i próbując połączyć fakty.
Jedno uderzenie serca. Drugie. Trzecie.
Przełknął ostrożnie ślinę, czując, jak powoli przez jego plecy przebiega lodowaty dreszcz. Uczucie związane z uświadomieniem sobie, na kogo patrzył teraz, powodowało dziwny uścisk w żołądku. Jego umysł zaczął coraz to szybciej łączyć fakty. Śnieżnobiałe włosy. Zapach. Kocie ślepia obejrzały całe jej ciało. Stan ubioru.
- Niemożliwe... Lau? Laurie? - wyszeptał, wyciągając w jej stronę prawa dłoń. Źrenice rozszerzyły się, a jego twarz wyrażało niedowierzanie. Ile znał dziewczyn o króliczych uszach? Takich, które chociaż w nikłym stopniu przypominały dziewczynkę, którą znał? Ale... Wyczuwalny zapach zdecydowanie nie należał do człowieka.
- Laurie? Rozpoznajesz mnie? To ja. Shiro - wyciągnął i drugą rękę. Chciał ją chwycić za ramiona i podnieść do pozycji siedzącej. Zobaczyć jej twarz. Upewnić się. Chociaż czuł, że wolałby pomylić ją teraz z kimś innym. Że to jednak nie jego siostrzyczka, tylko ktoś obcy.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Laurie Nie Cze 02, 2019 9:13 pm

To co zdążył zauważyć Shiro, prawdopodobnie działo się z każdą wykreowaną przez Kurosza hybrydą. U Laurie, zmiany zaszły dynamicznie, co potwierdza jedna z nie tak dawnych nocy. Podczas niej dziewczynie przybyło mięciutkiego futerka oraz ostrych, charakterystycznych dla zwierząt pazurów. Co pozwala z kolei stwierdzić, że za niedługo straci na wzroście i dorobi się długich wąsów. Czy tak się stanie, zapewne pokaże przyszłość, więc wróćmy na chwilę do bieżących wydarzeń.
Słysząc nadchodzące kroki, królicze uszy stanęły na baczność. Jednakże, mimo odgłosów jakie wydawało uderzające o asfalt obuwie, pierwsze co usłyszała to czyiś miarowy oddech oraz spowolnione bicie serca. Puls u człowieka jest zupełnie inny, niż u wampira, więc młódka mogła się zorientować, z kim przyjdzie się jej mierzyć. Czyżby Ringo się rozmyślił? Odpowiedzi na to pytanie można szukać w jej reakcjach, w końcu zaraz po nadejściu tej myśli pokręciła szybko głową. Następnie, gdy braciszek znalazł się w jej zasięgu, pociągnęła głośno nosem i wtedy już mniej więcej była przekonana o przypadkowym spotkaniu rudowłosego. Wystarczyło jeszcze usiąść za jego pomocą, poczuć dłonie na swoich ramionach i podnieść głowę, by różowymi oczami spojrzeć w jego ślepia.
Shiro. Nie widziała kota od pamiętnego spotkania w posiadłości rodu Kuroiashita. Wtedy jednak widziała go w o wiele gorszym stanie, niż aktualnie wyglądał. Poza tym, tamtego pamiętnego dnia wampir dzielnie stanął do walki z silniejszym od niego przeciwnikiem. Miał znowu ratować jej tyłek? Już po tamtej akcji była mu wdzięczna, lecz tym razem była pewna, iż przez długi czas nie będzie mogła mu się odpłacić. A przynajmniej w obecnej sytuacji nie wiedziała, co mogłaby dla niego zrobić.
- Nie patrz na mnie....
Wydukała z siebie, dłońmi zakrywając swoją malutką buzię. Ona również, chciała by istota przed nią była zupełnie kimś innym. Niemalże wewnątrz siebie błagała o zmianę czasu w jakim się znalazła w tej alejce, a także o halucynacje wywołane głodem.
- Nie teraz, gdy jestem w tym stanie. Gdy jedyne o czym myślę to głód... Shiro, ja... Chcę zabić kogoś. Chcę zabić człowieka.
Kolejne ciarki przeszły jej wątłe ciało. Ślina, która kumulowała się w jej buzi, na myśl o rozrywanym przez nią śmiertelniku, zaczęła się powoli sączyć z jej ust. Z kolei, dłonie, którymi obejmowała swoje nogi, teraz położyła na koszulce wampira. Minęła jedna, drugi i trzecia sekunda, a delikatny dotyk zamienił się w ucisk, który to mocniej zaciskał jego ubranie. W tym samym momencie zwiesiła głowę, z której to na ziemię zaczęły padać pojedyncze krople - Były to łzy, które strumieniami torowały sobie drogę na bladych licach. Do obrazu rozpaczy, została jeszcze dodana ręka, którą hybryda umieściła na buzi. Dzięki temu jej ślinotok napotkał pewną przeszkodę, szkoda jednak, że nic jej teraz nie mogło powstrzymać przed chęcią ugryzienia siebie i późniejszego rozlania kilku kolejnych kropel krwi.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Shiro Fuyuki Sob Cze 08, 2019 1:53 am

To była ona.
Lodowaty dreszcz przeszedł przez plecy wampira, gdy patrzył na mniejszą dziewczynkę. Jego myśli zostały przyprawione lekkim chaosem, powodując mętlik w jego głowie. Przełknął ostrożnie ślinę, próbując pozbierać się wewnętrznie i bardziej sensowniej zareagować na daną sytuację. Zacisnął mocno zęby, starając się powstrzymać potok pytań cisnący mu się na usta i rozejrzał się. Chciał się upewnić, że nie było tutaj ani jednego świadka tej sytuacji, która... która wydawała mu się być na tyle absurdalna, że podświadomie prosił o to, że to mu się wszystko śniło.
By to był koszmar, a nie prawdziwa rzeczywistość.
- Laurie - żółte ślepia wydawały się być ciemniejsze przez nikłe światło tutaj. Mrok tego miejsca wydawał się być idealną scenerią dla tego wszystkiego. Jego wyczulone zmysły łapały dźwięki dobiegające z ulicy. Gdzieś tam toczyło się zwykłe życie, a ludzie zajmowali się swoimi sprawami. Całkowicie nieświadomi tego, co działo się zaledwie... kilka, może kilkanaście metrów od nich. Na swój sposób smutne... i irytujące.
- Lau - objął ją, przyciskając do klatki piersiowej. Niezbyt mocno, ale zarazem stanowczo, nie zamierzając jej pozwolić uciec. - Przepraszam - wyszeptał, prawie niesłyszalnie. Poczuł ból w piersi. Zacisnął mocniej zęby, próbując odgonić od siebie negatywne myśli. Jednakże one nadchodziły. Czuł się tak samo bezużyteczny jak przy ostatnim spotkaniu, gdzie musiał być ratowany przez nią. Że dał się tak władować w kłopoty - przypadkowo, ale jednak - czego skutkiem były rany i sprawienie, że musiała się ona nim zajmować. Pomóc. Podzielić krwią...
... właśnie, krew!
- Ciągnie cię do świeżej krwi - przeniósł rękę tak, by lewą chwycić ją za podbródek. Mimo iż widział jej stan, jego umysł nie rejestrował tego do końca. Nawet śliny. Na swój sposób był w szoku, że białowłosa stała się wampirem. Nie umiał sensownie teraz tego zrozumieć, zarazem jednak w umyśle zadawał sobie pytania dotyczące tego, jak mogło się to stać... i kiedy.
Ostrożnie kciukiem przetarł jej policzki, by pozbyć się śladów łez. Jednocześnie delikatnie kłem naciął kącik ust, sprawiając, że momentalnie pojawiła się kropla krwi. Przycisnął czoło do jej czoła, drugą ręką odsuwając jej dłoń od ust.
- Weź moją krew - powiedział krótko, składając na jej ustach krwawy pocałunek. Nie zamierzał jej dać pozwolić zaatakować człowieka. Mimo to, mógł chociaż spróbować w ten sposób jej pomóc. Zaspokoić głód i sprawić, by mogła myśleć o czymś innym niż krew.
A w ten sposób mógł skupić jej uwagę na sobie.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Laurie Pią Cze 14, 2019 8:06 am

W myślach ciągle się pytała, jak do tego doszło. Gdzie zrobiła krok w złą stronę i co spowodowało taki, a nie inny obrót wydarzeń. Była nie tylko sfrustrowana swoim aktualnym stanem, ale i również zrozpaczona tym, iż jej braciszek musiał ją taką oglądać. Gdzieś w środku również wstydziła się swojego stanu oraz zachowania. W końcu Laurie od butów po włosy była przesiąknięta wodą. Poza tym artystyczny nieład włosów uzupełniał smutny obrazek niedawno przemienionej hybrydy.
Kso. Rzuciła przekleństwem w myślach, kątem oka zerkając na koniec uliczki. Widząc światło latarni oraz przechodzących mieszkańców, zazdrościła im spokojnego życia. Także braku problemów gabarytu jej nieszczęścia. Czyżby i ona nie mogła wieść takiego żywota? Czym różniła się od nich? A może to wina łowieckiego dziedzictwa, może Akademii? Póki co, nie chciała szukać początku do tej nieśmiesznej dla niej karuzeli. Było to po prostu zbyt absurdalne, zbyt niewłaściwe w aktualnej sytuacji.
Z początku pogrążona we własnych rozważaniach, zdawała się nie słyszeć własnego imienia. Co wiążę się z tym, że tkwiła w dalszym bezruchu, również jej ciało ciągle się trzęsło, raz za razem przechodząc fale głodu oraz płynącego za nim bólu.
Już nie mogła uciec. Przytulenie przez brata sprawiło, że ta mimowolnie położyła dłonie na jego plecach, w które to coraz bardziej zaczęła się wbijać króliczymi pazurkami. Sekunda po sekundzie zmieniając nacisk, tak by za jakiś czas doprowadzić do przebicia materiału i dotknięcia skóry wampira. Oczywiście do czasu, aż by się nie stało coś nieoczekiwanego, co mogłoby zmienić bieg wydarzeń.
- To.... moja wina. Czemu próbujesz brać to na siebie?
Zupełnie nie wiedziała, dlaczego Shiro miałby brać za to odpowiedzialność. Przecież to jej głupota i arogancja doprowadziła ją prosto do Hadesu. Zostawiając ją samą z wcześniej podjętymi decyzjami. Może i teraz nie była sama, nie musiała się z tym wszystkim mierzyć, ale później? Przyjdzie wypić nawarzonego piwa.
Na jego szept odpowiedziała, również cichym, słyszalnym tylko dla nich głosem. W końcu, kto by chciał spotkać się z ciekawskim wzrokiem śmiertelników, czyhającą nieopodal Oświatą lub innym złaknionym wampirem, chcącym się pożywić na słabszej jednostce.
- Uhm.
Przytaknęła na jego spostrzeżenie. Nie wiedząc jednocześnie, o czym mógł zaraz pomyśleć. Co więcej, do głowy jej nie przyszło, że chęć zabicia człowieka zaraz zostania rozwiana, przez pomysł rudowłosego.
Po ponownym spojrzeniu w jego oczy, nie wiedziała czego powinna się spodziewać. W obawie przed nieznanym przełknęła głośno ślinę, pozwalając na wytarcie swoich polików. Następnie po oparciu swojego czółka o niego, usłyszała te kilka słodkich słów, na które już nie zdążyła zareagować. Gorąca ciecz wlała się do gardła, sprawiając, iż z każdą upływającą minutą chciała coraz więcej. Tak w amoku, nie myśląc o tym, co robi przygryzła jego wargę, doprowadzając do kolejnej fali tej dziwnej, nieopisanej dla niej rozkoszy. Również, jej pobudzone na nowo zmysły, zlały się w jedno z króliczymi potrzebami. A co za tym idzie? Białowłosa, coraz bardziej chciała całować się z hybrydą. Mimo to, oderwała się na moment od jego ust, by za chwilę językiem przejechać po jego szyi, w miejscu, w którym jest tętnica.
Wampir nie długo czekał na kolejny ruch z jej strony. Kilka sekund po tym, wbiła swoje kły, zamknęła powoli powieki i skupiła się na tym, by w przypływie głodu nie zrobić Shirowi krzywdy. Jednakże jej próby były daremne z powodu szału, jaki ją opanował. Brała coraz więcej, rozcinając kolejne skrawki skóry. Prawdopodobnie gdyby mogła, wyrwała by życiodajną żyłę, lecz nie była tak brutalna.
Dziewczyna z szaleństwem w oczach i delikatnym, aczkolwiek zauważalnym uśmiechem, zaczęła się rumienić. Co na dobrą sprawę nie było oznaką wstydu, a ostrzeżeniem, by jak najszybciej przerwać jej działania za nim będzie za późno.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Cze 17, 2019 1:45 am

- Nie wiem, jak to wyjaśnić... - odpowiedział jej. Co byłoby właściwe w tamtym momencie? Powinien być przy niej? Strzec jej przed niebezpieczeństwem? Zabrać gdzieś, gdzie żaden podejrzany typ się nie zainteresuje? Mógł zadawać sobie pytania powiązane z tą kwestią, jednakże nie umiał znaleźć na nie odpowiedzi. Nie wiedział, co byłoby właściwie i czy ewentualne wydarzenia sprawiłyby, że sytuacja wyglądałaby inaczej. Nie, chwila. Dlaczego właściwie tak skończyła? Komu się naraziła? Jej krew mieszała się z obcym zapachem, a mętlik w głowie nie pozwolił mu teraz na rozdzielenie i dopasowanie zapachów.
Pozwolił jej na zabranie własnej krwi. Nie drgnął nawet na moment, gdy dziewczyna dobierała się do większej ilości. Dopiero w momencie wbicia w jego szyję kieł, zesztywniał na moment, by potem lekko poklepać ją po plecach. Jej działanie sprawiało mu niemały ból, ale starał się być rozluźniony. Oddawanie własnej posoki w ten sposób mało kiedy było dla niego swobodne.
- Lau. Jak się czujesz? - zadał pytanie. Chcąc nie chcąc, to wszystko nie mogło wiecznie trwać. Mogli za niedługo zwrócić tutaj czyjąś uwagę, a dalej.... Ciężko przewidzieć, co by się działo. Chyba zależy od tego, kto by się tutaj zjawił.
- Dasz radę teraz skupić myśli? - nie mógł oddać jej za dużo krwi. I tak, im więcej jej oddawał, tym bardziej narażał się na wystąpienie u siebie napadu głodu. Przełknął delikatnie ślinę, po czym położył swoje dłonie na jej ramionach, w zamiarze odsunięcia jej od siebie. Stanowczo, ale by nie zrobić jej krzywdy. Czuł, że łapczywie dobierała się do jego krwi, przez co musiał nieco ją przystopować.
Kontrola i takie tam.
- Musimy... znaleźć inne miejsce... Ale Akademia raczej na teraz odpada... - niespecjalnie przychodziło mu cokolwiek na myśl. Poruszył uszami, zastanawiając się nad kolejnym krokiem. Może jednak zabrać do szkoły... Ale jak zareagują na widok... nie. Na pewno źle. Nie kontrolowała się jeszcze, nie byłaby zdolna przetrwać w szkole na dzień dzisiejszy.
- Masz gorączkę? Wydajesz się być cieplejsza - jego ogon zaczął poruszać się za plecami w bliżej nieokreślonym rytmie, zdradzającym jednak zaniepokojenie jej stanem.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Laurie Sob Cze 22, 2019 12:20 pm

Brak świadomości bywał czasami bolesny. Laurie, patrząc z boku na obecną sytuację, już wiedziała, co się szykowało. Kim powoli miała się stać i co pchało ją w stronę ciemności. Na pozór mogłoby się wydawać, że głównym czynnikiem byłaby jej przemiana wampira, lecz tak naprawdę nie o nią chodziło. Królicze geny w szczególnych przypadkach potrafiły pchnąć białowłosą do zrobienia rzeczy, które w zwykłych sytuacjach nie przyszłyby jej na myśl. Tym samym, kto by się spodziewał, iż jej własny brat miał paść ofiarą tych dziwnych zachowań.
- To nie wyjaśniaj, po prostu nie bierz tego na siebie, ok?
Żeby go zmotywować, puściła mu oczko oraz delikatnie pogłaskała go po ręce. Trwało to natomiast niezwykle krótko, ponieważ po paru sekundach ulokowała paluszki na swoich kolanach.
Można by powiedzieć, że Shiro oddając swoją krew, wbił poniekąd gwóźdź  w swoją trumnę i to nie dlatego, że jej pomógł. Tylko przez fakt, w jaki sposób to zrobił. Pocałunek pobudził jej hybrydzie zmysły, dał jej pretekst do kontrataku, nic dziwnego, że dziewczyna traciła nad sobą panowanie. Co objawiło się chociażby przez olanie słów, które do niej kierował, bądź chociażby tym, iż wampirzyca nie zwracała uwagi na ból jaki zadawała ofierze. Stał się dla niej pokarmem, czymś co chciała brać, co chciała pić. Dopiero jego dłonie, były w stanie oderwać ją od siebie. Zostawiwszy brzydki ślad na jego szyi, oblizała swoje usta. Smakowało ją, co wyraziła poprzez ciche mruczenie. Cecha charakterystyczna dla kotów? Najwidoczniej tak się objawiało u niej jej zezwierzęcenie.
- Co powiesz na świątynię? - zapytała, przyglądając mu się uważnie - Część z nich jest opuszczona, więc mogą stanowić idealną kryjówkę.
Przytaknęła sobie głową, zupełnie jakby wpadła na jakiś lepszy pomysł, a następnie skierowała swe różowe ślepia ku rozgwieżdżonemu niebu. Prawdą było, iż kiedyś uczyła się historii Japonii. Poznawała dzieje cesarzy, czytała o samurajach oraz znała staromodne już zwyczaje. Poza tym, również się dowiedziała o kilku świątyniach, które swoją świetność datują na okres trwania ery meiji. Dawniej znane na całym globie, dziś zapomniane i porzucone w jednym z japońskich lasów. To właśnie tam mogli się udać. Oczywiście, gdyby nie to, iż z Lau się działo, no właśnie... Co?
Patrząc na reakcję kota, wydawać by się mogło, iż panienka z tego wszystkiego dostała gorączki. Podwyższona temperatura ciała, rumiane lice mogłyby potwierdzić tą teorię, gdyby nie to, co miało zaraz nastąpić.
- Serio?
Z początku nic nie wskazywało na to, co miało nastąpić. Zwykłe, smutne spojrzenie, słaby uśmiech po wszystkim, co się stało, był raczej znakiem poprawy. Zatem zaprzeczeniem tego stało się późniejsze ujęcie jego podbródka dwoma pazurkami. Przybliżenie swojej buzi do jego i polizanie językiem jego ust.
- Myślę, że po tym będę zdrowa. Aczkolwiek... Braciszek chyba nie zapomniał o naszej obietnicy? Chociaż... Może to sprawdźmy?
Zaśmiała się słodko i dźwięcznie, a następnie złożyła pełen pasji pocałunek. Z początku przypominać on mógł smaganie płatkami róży, lecz później w wykonaniu Laurie był on tangiem, który poprowadzić mogła ona lub jej braciszek.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Cze 26, 2019 12:40 am

Skrzywił się mimowolnie na jej słowa, by zaraz potem niemrawo przytaknąć. Brak umiejętności przełożenia na słowa tego, co miał na myśli powodowało zarazem, ze gryzł się w środku. Nie potrafił się też powstrzymać od myślenia w stylu: "Co by było, gdyby...". Czerwonowłosy zdawał sobie sprawę, że brakowało mu wiele informacji. Nawet tej najprostszej... Kto i dlaczego?
Ostrożnie dotknął pozostawionego śladu przez kły jasnowłosej. Westchnął mimowolnie. Pewnie zaraz się zaleczy - pomyślał jeszcze, wysłuchując zarazem jej kolejnych słów.
- Słyszałem o kilku z nich z legend miejskich - odparł jej natomiast. - Można skorzystać z któreś z nich - przynajmniej na jakis czas. Shiro zdawał sobie sprawę, że niełatwo było jednak ukrywać się wiecznie. Zwłaszcza, gdy nie miało się rodzinnego domu. Potarł szyję, w miejscu, gdzie nie zostało zranione, zastanawiając się nad tą sprawą. Koniec końców... Ciężko było postawić jednak na jedno. Postawił w duchu, że potem spróbuje pomyśleć nad dalszymi krokami.
Zwłaszcza, że teraz wychodziło na to, że Laurie miała gorączkę.
Poruszył ponownie uszami, przekrzywiając nieco łebek. Wampir, po zastanowieniu się, nie potrafił przypomnieć sobie jednego - czy oni rzeczywiście mogli mieć gorączkę? Chyba, że to wina przemiany... Nie znał się na tym. I nie wiedział nawet, kogo się spytać. Przydałaby się strona internetowa na ten temat. O. Chyba sam założę taką. Dla młodych wampirów - zachichotał w myślach.
- Huh? - nie spodziewał się jednak tego, co miało zaraz nadejść. Zbliżenie się jej do jego osoby... A potem pocałunek. Nie jeden z tych bardziej delikatnych, ale tych, które... Które mogłyby doprowadzić do czegoś więcej. No właśnie, mogłyby... Gdyby nie brać pod uwagę sytuacji i całkowicie zdezorientowanego kota. Przechylił się mimowolnie w tył, czując w głowie niemałe zawirowanie. O ile pocałunek nie był dla niego nowością - parę razy w życiu zdażyło mu się doświadczyć coś takiego - o tyle intensywność... i to, od kogo pochodził...
Zdecydowanie uczucie, które go ogarnęło teraz, to było zaskoczenie.
- Lau... Może najpierw... chodźmy w bardziej... odosobnione miejsce? - wykrztusił z siebie, z niemałą trudnością. Położył dłoń na jej ramieniu, po czym przeniósł ją, by pogłaskać ją po głowie. - Dasz braciszkowi zebrać myśli? - Obietnica... Obietnica... Tego się teraz nie spodziewałem - pomyślał niemrawo. Nie można powiedzieć, by ogarnął go teraz romantyczny nastrój. Myśli głównie miał przesłonięte stanem młodszej i by sprawić, by pozbierała się z pierwszego wrażenia.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Laurie Sob Cze 29, 2019 10:09 am

Młoda nie chciała próbować taktyki Shira. W innym razie ,,co by było gdyby... " zniszczyłoby jej dążący do poprawy nastrój. Bowiem gdyby nie poszła na dworzec, gdyby nie stanęła do walki ze Szlachetnym, gdyby nie była tak lekkomyślna, jak czasami potrafiła być. Laurie mogła tak w nieskończoność. A tym samym, idąc tą drogą doszłaby do nikąd. Z tego względu, nie było miejsca na tak rozległe rozmyślania, liczyło się bolesne tu i teraz. A dlaczego bolesne? Zaraz się miało okazać.
- To za chwilę trzeba będzie ruszać. Ludzki wzrok potrafi być dość... Ciekawski. Możemy mieć za chwilę towarzystwo.
Westchnęła automatycznie, gdy tylko pojęła sens wypowiedziach przez siebie słów. Ludzie, całkiem niedawno utożsamiłaby się z tym gatunkiem. Niestety, los chciał, aby białogłowa przynależała do hybryd oraz dzieci nocy. Zupełnie jej to nie pasowało, przez co od czasu do czasu robiła skwaszoną minę.
Zaskoczenie, jakie zauważyła u kota, zdecydowanie mogłoby ją zbić z pantałyku, gdyby tylko przejmowała się jego odczuciami. Niefortunnie dla Rudego, ważniejsze były jej własne potrzeby oraz widzimisię. Jednakże, nawet i ona musiała ustąpić, gdy braciszek się od niej odsunął, kładąc dłoń na ramieniu. Spojrzała z wyrzutem w jego oczy, a następnie zarumienioną twarzyczkę odwróciła w stronę przechadzających się ludzi.
Została odrzucona. Odpowiedzi również nie dostała pod pretekstem dania mu chwili namysłu. Co w takiej sytuacji powinna zrobić? Uniosła ślepia ku niebiosom i spróbowała wstać. Początki zawsze bywają trudne. Jej ciało zaczęło drżyć, w czasie gdy powoli traciła równowagę. Przechyliła się niebezpiecznie w prawo, później w lewo. W końcu wstała, reagując na wszelkie próby pomocy cichym warknięciem.
- Zatem chodźmy. Pamiętaj jednak, że temat nie został zakończony, wrócimy do tego.
Spiorunowała go spojrzeniem, pokazując mu jak zezłościł ją jego nie takt. Z resztą nie tylko to. W momencie pogłaskania ją po głowie, przeszła białowłosą niewiarygodna fala rozkoszy, która nie mogła znaleźć swojego ujścia. A to z kolei doprowadzało ją do furii, przez którą mogłaby rozszarpać kogoś na strzępy.
Zrobiła kilka kroków w kierunku oślepiających świateł. Wszystko było dla niej... Takie jaskrawe i wyostrzone, przez co zakręciło się w jej głowie. Myślała nawet, że z powrotem wróci na ziemię, lecz przytrzymanie się ściany dało jej potrzebną podporę.
- Prowadź, ja sobie jakoś poradzę.
[z/t Shiro i Lau]
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Boczna Głównej - Page 10 Empty Re: Boczna Głównej

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach