Gabinet medyczny

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pią Wrz 28, 2018 11:58 am

Poświęcał większą uwagę własnym dłoniom niż temu, co działo się tutaj. Nie wykazywał ani cienia zainteresowania zachowaniem innych, jedynie w momencie, gdy jego imię zostało wypowiedziane, uniósł głowę, spoglądając na Iksa. Czekał kilka sekund na jakąkolwiek dodatkową reakcję, zanim powrócił do poprzedniego zajęcia.
Jęzorem zlizywał zasychającą krew ze swoich palców. Wykonywał daną czynność z dokładnością by nie przeoczyć niczego więcej. Dopiero po tym wszystkim, wytarł je o spodnie i wlepił szkarłatne ślepia w nieprzytomnego wampira. Nie potrafił zignorować świeżej woni krwi, która w całkiem szybkim tempie wypełniła tutejsze powietrze. Fakt, że właściciel posoki nie wyglądał w oczach czarnowłosego na zdolnego do obrony, sprawiał, że tym bardziej odczuwał chęć ugaszenia pragnienia. Powodem przez który jeszcze nie rzucił się na wampira niższej krwi, była obecność innego drapieżnika. Instynktownie miał go na względzie, tak samo jak i czujnie obserwował jego zachowanie, sprawdzając zarazem, co zamierzał zrobić z tym wszystkim.
Na razie skończyło się to na tym, że siedział na miejscu i wpatrywał się głodnym wzrokiem raz na kobietę, raz na nieprzytomnego wampira. Objął się ramionami, wbijając paznokcie w swoje ramiona aż do krwi. Pomimo tego, że jego mimika twarzy nie zdradzała niczego dodatkowego, nietrudno było zgadnąć, że jego samokontrola była czymś mistycznym... Więc prędzej czy później wykona ruch, jeśli coś nie wydarzy się nagłego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pią Wrz 28, 2018 12:24 pm

Niestety od tej strony niewiele wniesie więcej do obecnej sytuacji. No dobra, nieco pogorszył zważywszy na spore rany i świeżą krew. Ale aktywnie nie brał udziału w "rozmowach". Ot, leżał nieprzytomny w dalszym ciągu. Gdyby nie to, opowiedziałby więcej szczegółów na temat tego, jak poznał imię kolegi. W sumie to dobrze, że nie widział, jak łakomie patrzą się na niego koledzy, zarówno zdziczały Koi jak i Krzak. O ile pierwszy był w lepszym stanie zdrowotnym, o tyle ten wyższej krwi na pewno potrzebował bardziej posoki. To miłe, że mimo wszystko próbował zaprzeczyć swemu łaknieniu i gniewowi prosząc o interwencję dawnej łowczyni. Cóż Iks nie miał żadnego wpływu czyim posiłkiem się stanie i czy jeszcze ocknie się wśród żywych czy połowicznie żywych kumpli z bandy.
Nic mu się nie śniło, a szkoda, pomarzyłby o cyckach na rozluźnienie, albo o jędrnych pośladkach urodziwych kobiet. Lekarka, jaką sobie przygarnęli, też miała nieskąpe kształty.
Próbował wrócić do przytomności, choć sam z siebie nie dawał rady.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Nie Wrz 30, 2018 10:16 am

Jeszcze tego brakowało aby jeden drugiego zeżarł. Lizzy czasami miała wrażenie, że znajdowała się dosłownie w jamie wygłodniałych lwów mogących w każdej chwili odebrać jej życie. Ale kto by ich leczył? Chyba tylko dlatego utrzymywali ją przy życiu. Warto czasami być przydatnym medykiem.
Kiedy Ao poderwał się, Lizzy westchnęła i oparła dłoń o jego czoło, zmuszając do ponownego ułożenia jej na stole.
- Chryste! Nie ruszaj się jeśli nie musisz. Każdy ruch może narazić kręgosłup na gorsze uszkodzenia. Chcesz nie ruszać jeszcze rękoma?
Skarciła go słowem, kręcąc głową. I czemu jeszcze wymachiwał łapami? Lizzy musiała mimo wszystko wykonać polecenie Krzaka. Spojrzała na Iksa oraz tego drugiego Koia.
- Czy to tak wiele leżeć w spokoju?
Burknęła, wymijając stół operacyjny. Obydwaj wyglądali jak siedem nieszczęść - jeden gorzej od drugiego. Głodni, z czego jeszcze jeden nieprzytomny. I co ona ma niby zrobić mając tak lichy sprzęt? Otarła jedynie pot z czoła chustą, którą szybko ulokowała w kieszeni fartucha.
- Nawet nie mam dla was krwi aby załagodzić wasz głód.
Zirytowana kobieta niedbalstwem od strony wampirów. Zamiast też uzbroić się w zapasy krwi, to woleli polować a teraz w nagłych przypadkach cierpieć. Cóż, zrobi wszystko co w jej mocy. Pierw ściągnie bandaże z ciała Iksa, pierw układając go w prostej, leżącej pozycji. Zacznie i jego leczyć. Czuła jak schodzą z jej ciała siły na rzecz naprawienia ran. Nie ma co ukrywać, bala się Iksa. W końcu poziom E, mogący rzucić się w każdej chwili. Nie mogła też zapomnieć o Koiu.
- Może spróbuj wypić trochę wody?
W porę sobie przypomniała, że on przecież nie rozumie. Kolejne ciężkie westchnięcie. Miała ogromny ciężar na barkach - ranni, głodni u marudzący. Gorzej być nie mogło.
- Już lepiej z jego ranami. Szkoda, naprawdę szkoda że nie macie w zapasie krwi. Leczenie szybciej by poszło.
Dopowiedziała, wstając aby udać się po świeże opatrunki dla Iksa. Jeśli nie przeszkadzał, szybko zostaną nałożone. W między czasie poda szklankę z wodą oraz tabletki przeciw bólowe dla Koia. Może trochę złagodzi ból.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Nie Wrz 30, 2018 8:36 pm

 „Chcesz nie ruszać jeszcze rękoma?”
 Słowa Lizzy podziałały jak najlepszy lek uspokajający. Najbardziej na świecie nie chciał utracić całkowitej władzy nad swoim ciałem. Już i tak niepełnosprawność nóg stanowiła sporą przeszkodę dla wampira żyjącego tak naprawdę na uboczu społeczeństwa. Nie miał swojego mieszkania, w którym mógłby się zaszyć. Także wynajęcie profesjonalnej opiekunki odpadało z marszu. Cóż, Gaki będzie musiał przybrać rolę opiekuna. O ile nie dojdzie do wniosku, że Ao przestał być użyteczny dla grupy. Teraz jego możliwości drastycznie się skurczyły. W końcu nie będzie mógł innym towarzyszyć na polowaniu, nie będąc piątym kołem u wozu. Cholera, tak nie mogło być. Musiał coś zrobić. Cokolwiek, zanim całkiem zwątpi w sens wszystkiego.
 Miał nadzieję, że do Gakiego dojdzie wieść o przybyciu X’a i, jak się okazało, Koi’a. Jako główny przywódca powinien zainteresował się tą sprawą. Niecodziennie do kryjówki wpadają wampiry wyglądające, jakby wpadły pod czołg albo przynajmniej pod prawie rozpędzony tir.
 Ja pieprzę, gdzie on jest?
 Warknął w myślach imię przyjaciela, jakby to miało moc przywoływania. Nie mógł nawet do niego zadzwonić! Oby tylko ten pacan nie wplątał się w kolejne kłopoty, bo tym razem czarnowłosy nie miałby szans, aby wykaraskać tyłek Poparzonego z tarapatów.
 - Lizzy, podasz mi wodę?
 Zacisnął palce prawej dłoni w pięść, próbując zmusić swoje nogi do najmniejszego ruchu. Niestety, bezwładne kończyny chciały spełnić prośby swojego pana. Powoli wypełnił płuca stęchłym powietrzem, w którym unosił się zapach brudu, starej krwi, pleśni i rdzy. Przed zamieszkaniem w szpitalu, próbowali doprowadzić budynek do lepszego stanu, ale żaden z członków nie kwapił się do tego, aby porządnie posprzątać. Było z tym zbyt dużo pracy, a dziwnym trafem nikt nie dysponował odpowiednimi pokładami cierpliwości, żeby samemu zabrać się za czyszczenie.
 - Nie gadaj tyle o krwi, bo jeszcze ktoś wyczyta między wierszami, że oferujesz swoją – wychrypiał przez zaciśnięte od głodu gardło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pon Paź 01, 2018 1:19 am

Im dłużej ze sobą rozmawiali, tym większą irytację odczuwał Koi. Pomimo faktu, że nie rozumiał co mówili, ciągłe wydawanie z siebie tego typu dźwięku jedynie drażniło jego wyczulone zmysły. Uniósł ręce i przystawił dłonie do uszów, próbując w ten sposób stłumić słyszany hałas. Niedługo potem przeniósł je znów na ramiona, ponownie dokonując aktu samookaleczenia. Im dłużej to wszystko tutaj trwało, tym zadawał sam sobie coraz to większy ból. Jednakże zarazem wraz z upływem czasu można było być pewnym, że takie działanie nie powstrzyma kogoś, kto nie potrafił zapanować nad własną żądzą krwi. Szkarłatne oczy coraz to częściej skupiały się na kobiecie i na Iksie, jakby oceniał, kto nadawałby się lepiej do zaspokojenia jego wiecznego głodu.
Spojrzenie, jakim została uraczona kobieta, można było śmiało zaliczać do takich, które wywoływały ciarki na plecach. Głód i mrok, a zarazem chłodna obojętność. Mimo to przyjął od niej przedmioty. Ostrożnie powąchał otrzymane lekarstwa, a na jego twarzy pojawił się cień niezadowolenia. Zacisnął dłoń w pięść, po czym błyskawicznie wpakował do ust wszystkie tabletki, które otrzymał i popił wodą. Zasłonił usta, zmuszając siebie do przełknięcia mendykantów, jednocześnie odkładając naczynie na prawo od siebie.
Przeniósł dłoń na miejsce, gdzie został ugryziony i wydał z siebie niezadowolone prychnięcie. Warknął po tym i próbował powstać na obie nogi. Krew spływała z niewielkich ranek, które sobie zadał, spadając na brudne podłoże. Przemieścił się i chwycił medyczkę za jej lewe ramię, pociągając ku sobie. Leki jeszcze nie zaczęły działać, woda nie przyniosła zbytnio ulgi. A on przegrał walkę z własnym pragnieniem. Zacisnął mocniej palce.
Jeśli ktoś nie zrobił czegoś, to drugą rękę przyłożył do jej nadgarstka i wysunął kły, by zaraz potem wgryźć się w niego i napić się świeżej krwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pon Paź 01, 2018 1:48 pm

Wątpiła, że uda jej się wydostać ze szpitala, tutejsze korytarze były jeszcze bardziej zagmatwane niż w opuszczonym kinie, ale mimo wszystko próbowała zapamiętać drogę, jaka prowadził ją uszaty. Zaczęła się zastanawiać, czy już nie lepiej byłoby, gdyby jednak została tam z cholernym Stukiem i udawała, że pewnie, chętnie da mu się wypatroszyć, bo może coś, cokolwiek, by wymyśliła, podczas gdy Strach podniecałby się wizją wypruwania jej flaków. A teraz, jeśli uszaty prowadził ją do miejsca, gdzie będzie więcej szaleńców, ucieczka była już tylko marzeniem.
Czym ty właściwie jesteś? – zapytała w końcu cicho, bo jeśli ma tu zginąć, to chciałaby przynajmniej wiedzieć dlaczego i kto ją zabije. – I czym jest twój kolega?
Uszaty nagle stanął w miejscu, przed jednymi z uchylonych drzwi, i zmusił Neę do zajrzenia do środka. Raz, dwa, trzy – trzech mężczyzn. I kobieta. I dziwak z uszami stojący tuż obok niej. Nie ma to jak opuszczony szpital.
Jeden z facetów wgryzł się w rękę kobiety w momencie, gdy akurat lustrowała pomieszczenie. Cudownie, kurwa, następny kanibal.
Co się, do cholery, działo w tych slumsach? Spojrzała jeszcze z niemym błaganiem w oczach na uszatego – niech im nie mówi, że tu są, błagała w myślach, niech po prostu miną te drzwi i pójdą dalej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Sob Paź 06, 2018 8:55 pm

Oho, polecenie Krzaka jest święte, albo na równi z poleceniem Gakiego. Lizzy nie mogła odmówić, gdy jej los zależał przede wszystkim od tych dwóch wyższych wampirów. Co prawda Iks i Koi też mogliby zaleźć za skórę, lecz musieliby liczyć się z konsekwencjami. Uprowadzona i więziona lekarka była im na wagę krwi. Zwłaszcza taka, która faktycznie pomaga, a nie truje i niszczy od środka po części rozszarpany gang.
Na przykład nerwami, wyczynami łowców i brakiem posoki.
Szef więc zlecił lekarce zajęcie się pacjentem. Był wiotki i zupełnie podatny na każdy zabieg kobiety. Nic też nie jęczał, jedynie od czasu do czasu lekko rozchylał przesuszone wargi. Wyraźnie ukoiła go sama obecność wśród swoich, no i bliskiego towarzystwa kobiety z krwi i kości. O tak, czuły nos już wyłapał znajome zapachy Lizzy, więc mógł zrelaksować się na tyle, ile pozwalał ból zmieszany z głodem. Ran było sporo, choć mogło być naprawdę krucho. Najgorzej było ze złamaniami, ponieważ pomimo interwencji magią, regeneracja bez krwi będzie dłuższa. Te najbardziej dokuczliwe skurczyły się do znośnego stopnia, aż zdołał odzyskać przytomność.
A widoki miał zacne.
-Witam... miłe panie...
Aż uśmiechnęła mu się krzywa facjata i utkwił jedno złote oko. Jeśli lekarka była w zasięgu, to wetknął palca u prawej ręki w przedziałek między piersiami Lizzy, lecz (czy to po reakcji dziewczyny czy nie) wycofał rękę, gdyż w powietrzu unosiła się posoka. Drażniąca i przypominająca, co po części zaszło. Jego i Koi'a. Uf, całe szczęście, że kolega przyniósł go tutaj. Podźwignął się na łokciach i skrzywił usta, gdy odezwały się potłuczone żebra (lub ich wykruszenie). Może daleko mu było do świetności, lecz miał się lepiej niż Ao. Wolał teraz nie pytać, co działo się z nim i z Gakim podczas przesłuchań z łowcami, albowiem w powietrzu dało się wyczuć poza posoką spore napięcie. Nic dziwnego. Koi samookaleczał się, współprezes niemrawego stowarzyszenia wyglądał tak, jakby chciałby wszystkich pożreć, a Lizzy opadła z sił po kuracji nad Iksem.
Nagle skręcił głowę ku krokom zza drzwi, a za nimi... nie... to mu się wydaje... ktoś obcy? Nie będzie się nikt tu obcy panoszył jak po swoich włościach. Bez porządnego zastanowienia podniósł się do siadu i zlazł na nogi na podłogę. Żądza głodu była silna, lecz dzięki Carlosowi i jego dziwnemu lekowi miał o wiele mniejsze łaknienie niż powinien. Stąd mógł bardziej sterować swoim zachowaniem, i po części nakłaniać Dzikiego do współpracy.
-Koi, ktoś obcy w szpitalu... idziemy razem to sprawdzić.
Brzmiał dość przekonująco, a nie zamierzał szargać nerwów Krzaka jeszcze bardziej swą mizerną sylwetką. Później na pewno znajdą chwilę na dogadanie szczegółów. Jeśli Krzak miałby jakieś wytyczne, posłucha się ich, nim wyruszy na tropienie przybyszy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Wto Paź 09, 2018 10:28 pm

LIZZY


Kto by przypuszczał, że dziewczyna otrzyma tak nagle sporo zleceń. Nie dość, że musiała wyleczyć własnych porywaczy, to jeszcze robić za ich worek z krwią. Mają o tyle szczęścia, że Lizzy do suk nie należy i nie zrobiła mikstury z leków takiej, że zamiast pomóc, zaszkodziłaby całej trójce. Niech nie zapominają o tym, że kobieta była dawną łowczynią więc znane są różne sztuczki aby zadać wampirowi ból. Niemniej pomagała, chociaż serce się krajało kiedy traktowali ją jak zwykłe ludzkie popychadło.
- Się robi.
Rzuciła tylko w odpowiedzi i podeszła do szafki, aby sięgnąć po przezroczysty, plastikowy kubek. Szybko napełniła go wodą i podała ostrożnie Ao. Nawet pomoże się napić.
- Nie jestem workiem z krwią. A skoro chcecie żebym wam pomagała, uszanujcie to, że muszę być silna aby korzystać z magii leczenia. Odebranie krwi mi nie pomoże, a jedynie utrudni pracę.
Upomni wampira, starając się posłać nawet jakiś słabszy uśmiech. Nie ma co się dziwić kobiecie odczucia strachu: sama na trzy wampiry, czwarty gdzieś się podział, a pozostałe jeszcze krążyły w okolicy. Prawdziwe gniazdo potworów. Gdzie są łowcy, gdzie rada walcząca z tego typu przybłędami? Źle nie życzy nikomu, ale ci tutaj zasługiwali na karę za to, co wyprawiali. A miało być jeszcze gorzej.
Pierw zboczony Iks oraz jego palec między piersiami. Lizzy szybko trzepnęła dłoń wampira, cofając się. Nie pozwoli sobie na obmacywanie, a jeszcze dodatkowo Koi zaczepił ją z zamiarem picia krwi. Kobieta krzyknęła, chcąc go odsunąć. Nie tak miało to wyglądać.
- Zabierzcie go!
To było chore co się działo. Aczkolwiek Liz nie będzie czekała, jeśli Koi się nie uspokoi, łowczyni przyłoży dłoń do jego czoła. Magia senności działała poprzez stworzenie pyłku, a kiedy ten ma styczność z ciałem powoduje lekką ospałość by później spowodować krótką śpiączkę.

ANUBIS


Wampir nie miał zbytnio ochoty rozmawiać, przecież jego zadaniem było tylko dostarczyć jedzenie żywe, nietknięte dla tych, którzy tego potrzebowali. Z Nei krwi za wiele mieć nie będą, wszak drobna postura, chuderlawe ciałko. Serio, nawet o mięso słabo.
- Co ci to da, kiedy się dowiesz?
Odpowie, zerkając na nią z nad ramienia. Futrzana kita machnie parę razy na boki, a wampir po chwili wzruszy ramionami. Nie dość, że słaba to jeszcze nieświadoma istnienia potworów.
- Jesteśmy wampirami. Pijemy krew, napadamy takie jak ty.
Uwierzy czy nie, Anubis minę miał poważną. Z nowo nabytą informacją dziewczyna zrobi co zechce. Zresztą, sama niedługo przekona się na własnej skórze co ją czeka. Jak tylko przeszli przez próg szpitala, od razu poszli do gabinetu. Wytyczne otrzymał, więc wiedział gdzie ma się udać.
Pchnie drzwi do sali, napotykając całkiem ciekawy widok. Już chłopcy zaczęli rozrabiać? Szakal pokręci głową, wpuszczając dziewczynę do środka.
- Świeża dostawa.
Chętnie by zaszczekał radośnie oraz poczekał na nagrodę, wszak grzeczne psy tak mają. Lecz oszczędził sobie zachowania, a tylko lekko poklepał Neę po ramieniu. Tak dla poprawy ducha.
- W sumie przekonasz się czym naprawdę są wampiry i uwierz mi, skarbie, żadne z nas Edwardy Culleny.
Puści jej oczko, po czym wyprostuje się. Jeszcze nie wychodził z gabinetu. Był ciekawy reakcji młodej, jak i pozostałej świty wampirów. W końcu młoda, dziewczyna krew zawitała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Czw Paź 11, 2018 10:49 pm

 Z wdzięcznością przyjął kubek z wodą. Od razu wypił całą zawartość, choć pierwsze łyki były równie przyjemne co gwoździe wepchnięte do gardła. Suchość spowodowana pragnieniem krwi na chwilę ustąpiła, ale wampir wiedział, że nie oszuka organizmu i już niedługo na nowo zacznie się dopominać o normalny posiłek. Ale skąd, do siedmiu boleści, miał go wziąć? Kuchnia starego, zapomnianego szpitala o dziwo nie została wyposażona w obfity bufet. Nie no, a jaka była umowa – co prawda, nie pisana, ale wszyscy powinni się do niej stosować! – no jaka? Osoba, która weźmie ostatni worek z krwią, musi na nowo uzupełnić zapasy przynajmniej do minimum. Czy to tak dużo.  Gdyby tylko złapał winnego…
 Jedno było pewne.
 Wszyscy w tym pomieszczeniu mniej lub bardziej zostali przeorani przez los. Na dodatek parszywego humoru nie poprawiał fakt, że połowa problemów mogłaby zostać przegoniona tylko za pomocą solidnego pożywienia się.
Oddał pusty kubek kobiecie, uśmiechając się do niej słabo, co wyglądało, jakby kąciki jego ust drgnęły w niekontrolowanym skurczu. Fizycznie czuł się już lepiej. Jednak czuł, że na psychice zaczynają pojawiać się pęknięcia podobne do przebitego szkła. Niewiele brakowało, żeby powrócił stan, w którym tkwił kiedyś przez bardzo długi czas. Obojętność na wszystko i wszystkich ponownie zaczynała zaciskać swoje cieniste palce na głowie Ao. Coraz bardziej poddawał się jej, nie potrafiąc ciągle się opierać. A może po prostu nie chciał? Wygodnie zrzucić wszystko na innych, samemu mając gdzieś całe otoczenie, włącznie z najbliższymi. I tak nie mógł im się na wiele przydać, jako niepełnosprawny wampir. Kpina. Ludzie mogli być sobie słabi i niedołężni, ale nie istoty, których przeżycie zależało od kuszącej substancji znajdującej się w żyłach.
Zamrugał zaskoczony nagłym pojawieniem się gości. Czyżby ktoś wysłuchał jego modlitw? Patrząc na nieznajomą, mógłby w to uwierzyć. Wreszcie jakaś niewidzialna siła postanowiła się nad nimi ulitować, posyłając w ich sidła marna, ludzką ofiarę? To było niemal wzruszające!
 - Dobra robota, Anubis. – pochwalił członka bandy, nie odrywając zimnego, głodnego spojrzenia od przyprowadzonej na rzeź owieczki. – Pomóż Lizzy! – polecił, kątem oka dostrzegając nagły ruch Koi’a. Na litość, czy chociaż raz nie mógł przestać sprawiać problemy. Był niczym zwierzę; posługiwał się instynktem, a najlepszą metodą wychowawczą dla niego okazywał się system kar i nagród. Tym razem nie powinien dostać nagrody, a jedynie solidnego plaskacza w policzek, ale w tym przypadku pogorszyłoby to już i tak zaognioną sytuację. Głodne zwierzę myśli jedynie o zaspokojeniu głodu, szczególnie, gdy miało to szczęście, żeby zająć miejsce wśród drapieżców. Z Koi’em było identycznie.
 - Niech Koi – wskazał palcem na wampira, który próbował dorwać się do łowczyni – zacznie jeść razem z X’em. Dopilnuj, żeby zostało coś dla mnie. Jak widzisz, mi też się coś przyda, dlatego nie obiecuję, że cokolwiek uchowa się dla ciebie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pią Paź 12, 2018 9:18 pm

Już, już jego kły miały przebić jej skórę, ale... W momencie, gdy kobieta zamierzała unieść rękę i położyć mu na czole, warknął gardłowo i puścił ją, odsuwając się momentalnie o dwa metry w tył i patrzył na nią głodnym spojrzeniem. Instynkt i głód... Tak samo silne, ale w tym przypadku silniejsze było to pierwsze, co wymusiło na nim, wbrew sobie, by zrezygnować z szybkiej przekąski. Przejechał językiem po wysuniętych kłach, nie spuszczając wzroku z niej, oceniając na swój sposób jak mogła tworzyć zagrożenie. Nie potrafił dostrzec jednakże niczego wzrokiem, jednakże jego instynkt nakazywał mu ciągle zachowywać pełne skupienie.
Jeśli dopadło go jednak działanie medyczki, będzie próbował walczyć z sennością.
Pokręcił nieco głową, by pomóc zachować sobie trzeźwość umysłu. Jego szkarłatne oczy przekierowały się raz na X-a, by potem przejść na drugiego z wampirów, wypowiadającego jego imię, aż w końcu na dwójkę przybyszy. Gdyby dało się wizualizować jego myśli, dałoby się zobaczyć najpierw trzy duże, czarne kropki nad jego głową, aż w końcu spory pytajnik. Stosowanie jego imienia wprowadziło w nim niemały mętlik. Nie rozumiał, co chcieli od niego. Koniec końców patrzył już jedynie na przybyłą kobietę. Przełknął ślinę, zamierając na moment. Zmrużył nieco ślepia.
Jeśli nikt go nie powstrzyma do tej pory, zbliży się do nieznajomej. Chwyci jej nadgarstek i pociągnie do wnętrza pomieszczenia, odciągając od samych drzwi. Potem jedynie zacisnąć palce na jej ręce i pochylić się, by ukąsić ją i spijać krew z niej. Byle ugasić pragnienie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pią Paź 12, 2018 10:31 pm

Normalnie, na wiadomość o istnieniu wampirów, wyśmiałaby uszatego albo parsknęła z zażenowaniem, ale dzisiaj cały jej świat już wywrócił się do góry nogami, więc była w stanie mu uwierzyć – nawet w coś tak niespotykanego. Nie miała bladego pojęcia, co rozlewające się na wszystkie strony ciało Stuka miało związanego z wampiryzmem, tak samo dlaczego jego kolega był w połowie psem czy czymś tam, a w połowie człowiekiem, ale już kupiła to wszystko bez dalszych pytań. Czyli jednak potwory istnieją – jeden do zera dla legend w starciu z nauką.
Nie chcę – sapnęła tylko cicho, gdy uszaty wpuścił ją do środka, bo to było jedyne, co dała radę wykrztusić na jego głupi komentarz o Cullenie.
Rozejrzała się po gabinecie, ale nawet nie próbowała wymyślić, jak się stąd wydostać. Czterech facetów i jedna kobieta przeciwko niej, małej i wyczerpanej nastolatce – nawet jeśli wyglądali na rannych, to i tak wiedziała, że byli silniejsi. Znalazła się w śmiertelnym potrzasku i przestawała widzieć dla siebie jakikolwiek ratunek.
Nikt z obecnych nie wyglądał na normalnego, już nawet bez względu na to, że byli wampirami. Może ewentualnie kobieta, tak, może w zwykłych okolicznościach zakwalifikowałaby ją jako przyjemną, ale nie teraz – teraz, po słowach uszatego, była dla niej takim samym świrem jak pozostali. Nea założyła bowiem, że wszyscy, których spotka w tym przeklętym szpitalu, to krwiożercze bestie.
Trójka facetów wyglądała na wyczerpanych, jeden w ogóle był cały w bandażach, ale po tej krótkiej wymianie zdań między nimi, jaką zdążyła usłyszeć, zorientowała się, że ich zmęczenie wcale nie działało na jej korzyść. Wręcz przeciwnie – może większe szanse przeżycia miałaby wtedy, gdyby byli zdrowi i pełni sił.
Jej przestraszone spojrzenie skrzyżowało się z beznamiętnym spojrzeniem jednego z mężczyzn, tego, który pochwalił uszatego (znaczy się – Anubisa, psia mać, znała już imię drugiego szaleńca z tej zgrai). Nea od razu się zorientowała, że to on tu dowodził. Utwierdziły ją w tym ton głosu i najmniej obłąkane, chociaż równie przerażające, ze wszystkich tutaj obecnych oczy.
Przeniosła wzrok na tego dziwaka, który ją złapał za rękę, i dała się bez problemu wciągnąć do środka, jakby nie jeszcze nie dowierzając, że któryś z nich naprawdę może ją ugryźć. Jej racjonalna natura i logiczne myślenie już dawno spakowały swoje walizki i się wyniosły, bezsilne wobec tego, co działo się w slumsach.
A potem poczuła prawdziwe kły na ręce i okropny ból. Aż krzyknęła, a do oczu naszły jej łzy.
To działo się naprawdę – cholerny wampir rozszarpał jej zębiskami skórę, teraz spijał krew, a nikt z pozotałych nawet nie drgnął palcem, żeby go powstrzymać. I faktycznie, Anubis nie kłamał – to nie było jak w pieprzonym Zmierzchu z pieprzonym Cullenem, rzeczywistość była o wiele gorsza, o wiele bardziej bolesna i o wiele mniej estetyczna – miała wrażenie, że szaleniec był gotów rozszarpać jej całą rękę, byleby tylko się najeść.
O dziwo, ta myśl sprawiła, że znowu włączył jej się instynkt przetrwania, ale tym razem jedynym, w czym widziała nadzieję na uratowanie własnego życia, było jej posłuszeństwo wobec tych potworów.
Nie szukałam kłopotów – powiedziała przez łzy. Zamrugała parę razy, aby odzyskać ostrość widzenia, i utkwiła spojrzenie w tym, którego uznała za szefa bandy. – To przypadek, że tu jestem. Zrobię, co chcecie. Obiecuję. Tylko mnie stąd wypuśćcie żywą. Co tylko chcecie – mówiła, nie odrywając wzroku od mężczyzny.
Matko, naprawdę była gotowa zrobić wszystko, byleby tylko jej nie zabijali. To nie był już do cna pokręcony Stukot, którego mogła próbować udobruchać randką, teraz sytuacja była o wiele gorsza, teraz naprawdę mogłaby się upodlić i błagać o łaskę. Byle po prostu żyć.


Ostatnio zmieniony przez Nea dnia Sob Paź 13, 2018 9:23 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Sob Paź 13, 2018 7:34 pm

Mieli iść na łowy, ale zwierzyna została przyprowadzona prosto do ich chamskich gardeł. I to nie przez byle kogo - psiak Anubis spisał się na medal. Mało go znał, w ogóle Iks nie należał do towarzyskich osób, ale teraz Szakal zapisał się dużymi literami w dziurawej pamięci wampira poziomu E.
Słowa zaś Ao były święte, zwłaszcza dla wiecznie głodnego osobnika. Koi nie silił się na savoir vivre, i bardzo dobrze. Dziewczę młode, śliczne i świeżutkie zostało definitywne pochwycone przez kolegę, z którym to przyszło mu będzie się dzielić posiłkiem. Ale w przeciwieństwie do dzikusa nie wychłeptał za wiele, w istocie dwa łyki z dekoltu, bo to tam utkwił swoje kły, gdy tylko przyczłapała Mumia do ofiary. A czemu w tym miejscu? Żeby mógł popatrzeć na dwie krągłości poniżej i podsycić zboczone ego, nim przekaże niewiastę szefowi. Krzak potrzebował najbardziej, a jakieś tam wyrzuty sumienia gryzły Dwukolorowookiego, więc nawet świeża krew nie mogła uspokoić Iksa na tyle, by móc chłeptać ile wlezie.
-Koi, puść już.
Odezwie się oblizując przy tym bordowe z posoki wargi i odciągając Blondynkę od Koi'a. Szakal zapewne był w pogotowiu, by przekazać pojmaną dalej, w ręce Ao. Nie było łatwo odsunąć od siebie taką smakowitość, dlatego wycofał się w stronę drzwi, którymi przyszła kolacja. Swąd posoki podsycał do dalszej konsumpcji, przez co tracił panowanie nad sobą. Zacisnął kły, przez które wycedził krótko:
-Warta...
I wybył, byleby nie zmienić zdania i nie rozszarpać tamtej kobiety. A nóż widelec przypląta się tu ktoś następny?

z tematu
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Sob Paź 13, 2018 9:30 pm

LIZZY I ANUBIS


Kobieta została odsunięta w porę i uniknęła ukąszenia. Miała ich leczyć, a nie dokarmiać wedle ich uznania. Jeśli by ktoś poprosił, może i by pomogła, ale nie w taki sposób. Nie pozwoli do reszty szarpać swojej godności. Rozmasuje obolałe miejsce, patrząc za Koiem.
- Opanujcie to zwierzę.
Warknie kobieta, odsuwając się na w miarę bezpieczną odległość. Zresztą, najgorzej i tak było dla przybyłej dziewczyny. Lizzy pokręciła głową z niedowierzania, że Anubis też musiał okazać się parszywym draniem. Nie dość, że nie kwapił się do pomocy, to jeszcze przyprowadza do szpitala nastolatkę.
- Nie macie za grosz honoru? Przecież to jeszcze dziecko!
Krzyknie do wampirów, chociaż wątpiła aby ktokolwiek ją posłuchał. Nieważne, że Nea już jest prawie dorosłą osobą. Wciąż wyglądała wiotko i przede wszystkim miała całe życie przed sobą.
Anubis uśmiechnie się, patrząc na Neę to na Lizzy. Wzruszy ramionami, a Krzakowi jedynie skinie głową.
- To moje zadanie, co nie? Poza tym Stukot ją znalazł, ja tylko zabrałem.
Odpowie zgodnie z prawdą. Strach został z łowcą, ale przecież wiadome że chory typ i tak zdoła uciec szybciej niż mogłoby się wydawać.
Co do reszty, Koi od razu skierował się do śmiertelniczki. Trochę za gwałtownie.
- Ale brutal.
Skrzywi się, chcąc coś zrobić, kiedy jednak o dziwo Iks okaże się bohaterem dnia i powstrzyma  przed większą utratą krwi. No tak, miała iść do rąk Krzaka, wszak typ wyglądał strasznie, niemniej X również. Czemu więc wyszedł z gabinetu?

X minął się z innym wampirem. Całkiem znanym, ba, zbyt dobrze bo i o nim mówiono że dowodzi tutejszą szajką. Poparzony Gaki (z umytymi palcami) właśnie zmierzał w stronę gabinetu. Zapach krwi bił zbyt mocno aby przeoczyć pomieszczenie. Poza tym woń pochodziła z różnych źródeł, co oznaczało że nie tylko Krzak krwawił.
Przeszedł przez próg i od razu rozejrzał się po sali. Znajome twarze i jedna już nie: zapłakana, niska dziewczyna pragnąca żyć. Sam jej wzrok zdradzał, że błagała o łaskę.
- A co się tutaj podziało?
Spyta, podchodząc do Nei. Dopiero po czasie zerknie na rannego krzaka a później na przestraszoną oraz zdenerwowaną Lizzy. Głową skinie do pani medyk aby wyszła. Tak też uczyniła wraz z Anubisem, który miał mieć na nią oko. W sali pozostali tylko Nea, Krzak, Koi i... Gaki.
- Mówiłaś, że zrobisz co zechcemy?
Napomknie, uśmiechając się. Chociaż przez poparzenia oraz widoczne szwy przy kącikach ust wyglądało to bardziej upiornie niż pocieszająco. Czerwone gadzie ślepia wampira pożerały maleńką dziewuszkę, a długie zębiska błysnęły.
- W takim razie podejdź do Krzaka i oddaj mu swoją krew. Umiera z głodu.
Wskaże dłonią na Ao, oczekując również że młoda wykona zachciankę Kurosza. Do dzieła zatem!

zt dla Lizzy oraz Anubisa
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Nie Paź 14, 2018 10:16 pm

 „Nie macie za grosz honoru.”
 Honor w tej sytuacji to towar zdecydowanie deficytowy.
 Ciekawe, czy lekarka tak łatwo wydawałaby osądy, gdyby sama leżała, nie mogąc nawet na milimetr poruszyć nogami o własnych siłach, z bólem promieniującym niemal na całe ciało? Odmówiłaby wtedy przekąski, która znacznie poprawiłaby jej stan nie tylko fizyczny, ale także i psychiczny? Ludzie potrafili być cholernymi hipokrytami. Majaczyli jak to wampiry powinny zostać wytępione tylko dlatego, że w ich jadłospisie górowała krew, kiedy sami zajadali się stekami, mielonymi i innym mięsem, które, uwaga!, nie rośnie na drzewach w postaci owoców.
 Każdy robi to, co musi, żeby przeżyć, co nie?
 Spokojnie poczekał, aż tamci wypiją tyle, ile muszą. Choć gardło znowu zaczęła drażnić susza na przemian z uporczywym drapaniem. Najchętniej zabrałby ofiarę spod ostrych kłów swoich podopiecznych, ale na szczęście powstrzymywało go jedno: za cholerę nie mógł wstać, żeby to zrobić, a nie czuł się na siłach, aby użyć mocy.
 Westchnął cicho, gdy X opuścił grupę i pobiegł kij wie gdzie. Powinien zostać i poddać się dalszemu leczeniu… ale nawracanie wampira nie było najmniejszego sensu. Niech robi co chce, o ile nie zagraża to jemu i innym członkom grupy.
Poderwał gwałtownie głowę, słysząc kroki. Wiedział kto idzie, ale prawie nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył! No proszę, kto postanowił się zjawić? Czyżby przypomniał sobie o swoim najlepszym przyjacielu, którego zostawił prawie bez słowa w gabinecie medycznym? Chwała niebiosom, kumpel marnotrawny powrócił w całej swojej okazałości i chwale!
 - Gdzie byłeś? – rzucił w stronę Gakiego z wyraźną nutą żalu w głosie. Poparzony wcześniej nawet nie zainteresował się tym, że po drodze zgubili Koi’a! Dobrze, że ten się znalazł i odnalazł drogę do kryjówki. Nie chciałby myśleć o tym, co by się stało, gdyby jednak ten natrafił na kogoś innego, a w szczególności na łowców coraz częściej patrolujących okolice Slumsów. Cholera, zaczynało się robić tutaj coraz bardziej niebezpiecznie. Bo co ich obchodził los wyrzutków i marginesów społeczeństwa, kiedy powinni zająć się doglądaniem tej ciekawszej i na pewno lepszej części miasta?
 - Musimy potem porozmawiać – powiedział, nadal świdrując wzrokiem Gakiego. Oby tym razem nie odwrócił się do niego tyłem i nie zostawił samego. Przecież nie pobiegłby za nim! I właśnie o to chodziło… - Na osobności – uściślił, jakby chciał rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące charakteru spotkania.
 Na nowo skupił się na przyszłej kolacji. Dziewczyna była przerażona. Nie dziwił jej się. Ale chyba pochodziła się ze swoim losem. Nie próbowała panicznej, samobójczej ucieczki. Nie wrzeszczała i nie kuliła się w kącie, zawodząc jak jęczący duch. Wyciągnął rękę w jej stronę, ponaglającym gestem dając jej do zrozumienia, że lepiej podejść po dobroci. Rozzłoszczenie wampirów, będących już i tak na skraju wytrzymałości, przysporzyłoby jej jeszcze większych problemów. A chyba nie o to chodziło?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pon Paź 15, 2018 8:34 am

To było to. Czerwona ciecz, którą dostarczał swojemu organizmowi z każdym kolejnym łykiem, powodowała niebywałą ulgę i tłamsiła niezaspokojony głód. Rany, które powstały wcześniej, jak i te, które sam sobie zadał, zagoiły się w natychmiastowym tempie. Nie było jednak to najistotniejsze, ważniejsze było jedynie to... że mógł się napić. Łapczywie łykał cenną posokę, nie zamierzając tracić nawet i kropelki. Zwłaszcza w momencie, gdy został zawołany.
Rozproszyło go to na ułamek sekundy. Wystarczyło to jednak, by zdołać sprawić, że ofiara została od niego zabrana, a on sam utracił cenne źródło krwi. To działanie sprawiło, że delikatnie kłami rozszarpał skórę kobiety w miejscu, gdzie ją ukąsił. Wtedy też błyskawicznie wyprostował się i zakrył prawą dłonią usta, zarazem oblizując je i dotykając potem językiem miejsca, gdzie niedawno pojawiły się kły.
Opuścił rękę, układając ją wzdłuż ciała i beznamiętnie spojrzał na przybyłego. Niezbyt było widać po nim zmianę reakcji, jeśli chodziło o to, że otaczające go osoby zmieniły się. Czerwone oczy nadal były skupione na kobiecie. Mimo to, cofnął się o kilka kroków, tak, by dotykać plecami ścianę. Przymrużył oczy, spoglądając na drapieżników, by potem skupić uwagę na człowieku. Położył dłonie na ścianie, czując zarazem jak palce delikatnie drżały. Nie potrafił odwrócić wzroku. Słodkawa woń nęciła go, nawet jeśli to było w mniejszym stopniu niż wcześniej. Mimo to, nie można było powiedzieć, że wampir był nasycony, przez to kwestią czasu było to, że ponownie straci panowanie nad sobą.
Aktualnie, jeśli nikt nie wygonił go z tego miejsca, zsunął się po ścianie tak, że zajął pozycję siedzącą i zamknął oczy, nie ukazując żadnej chęci na reagowanie na cokolwiek innego.

Jeśli nastąpiło wymuszenie na nim, by opuścił pomieszczenie, to zrobił to.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pon Paź 15, 2018 11:11 am

Zacisnęła zęby bardziej z upokorzenia niż z bólu, gdy obandażowany wampir wpił się w jej dekolt, ale potulnie to zniosła. To ugryzienie było mniej bolesne, no i trwało o wiele krócej – odetchnęła też z ulgą, gdy odciągnięto od niej pierwszego wampira. Sam z siebie pewnie nie przestałby pić, widziała po nim, zachowywał się bardziej jak zwierzę niż człowiek, właściwie nawet by się nie zdziwiła, gdyby faktycznie okazał się jakimś zmutowanym stworem. Gdy ją puścił, od razu uchwyciła drugą dłonią ranę na ręce i zaczęła uciskać, bo przez kły tego świra krew zaczęła lać się jeszcze szybciej.
Spojrzała tylko przelotnie na kobietę, gdy wychodziła z gabinetu, i skrzywiła się z nienawiścią. Dziecko? Nie była dzieckiem, nie uważała się za nie, ale niech już jej będzie, mogłaby i by ją określić nawet niemowlęciem, byleby tylko pomogła, do cholery, a nie rzuciła jakieś puste słowa i sobie stąd poszła.
Wzdrygnęła się, gdy nadszedł kolejny – ilu ich tu, do diaska, było? Przez moment nawet nie chciała patrzeć, kto się pojawił, bo myślała, że po pół-psie, pół-człowieku, rozlewającym się Stukocie i zabandażowanym zboczeńcu już nikt nie może wyglądać dziwniej, ale ostatecznie zerknęła. I aż odskoczyła na bok, kiedy do niej podszedł.
Trudno jej było nawet sprecyzować, co stało się kiedyś z twarzą nowoprzybyłego, zresztą szybko przestała mu się przyglądać, gdy wyszczerzył zębiska. Matko, miała nadzieję, że chociaż ten był już najedzony, nie wyglądał na wyczerpanego, może nie był głodny, oby. Trzy ugryzienia to za dużo, bała się, że zbyt szybko straci przytomność.
Co jest z wami nie tak… – mruknęła cicho, prawie bezgłośnie, ale bez szemrania wykonała polecenie.
Podeszła do szefa bandy, już nic nie mówiąc, bo najwyraźniej jej wcześniejsze żale obeszły go mniej niż zeszłoroczny śnieg, i wyciągnęła w jego stronę rękę, tę wcześniej pogryzioną. Jeśli  wampir ma zrobić kolejną ranę i rozszarpać jej skórę, niech przynajmniej zrobi to obok starej, łatwiej będzie je potem wyleczyć. O ile, oczywiście, będzie jeszcze na tyle żywa, aby cokolwiek leczyć.
Drugą dłoń zabrała i przyjrzała się jej z obrzydzeniem – była teraz cała umazana jej własną krwią. Opuściła ją wzdłuż ciała, próbując niczego nie dotknąć, i utkwiła wzrok w siedzącym mężczyźnie. Zmrużyła oczy, zastanawiając się, dlaczego sam do niej nie podszedł – i dopiero teraz do niej dotarło, że on nie chodził.
To odkrycie sprawiło, że aż się zachłysnęła powietrzem i ponownie nabrała nadziei, tym bardziej że z gabinetu wyszła już trójka, zabandażowany, Anubis i kobieta, a teraz zostali tylko kaleka, ten z połataną twarzą i wampir-nadgorliwiec, tulący się do ściany. Ale może i ten ostatni zaraz stąd wyjdzie, to by już w ogóle było cudowne, może gdyby została tylko z tą dwójką i dała jednemu z nich krew, to by ją wypuścili.
Czekając na ugryzienie, rozejrzała się jeszcze po pomieszczeniu, nieco dłużej zatrzymała wzrok na oknie, ale szybko odrzuciła tę możliwość ucieczki – znając życie, złamałaby obie nogi i zapewniła tylko dobry ubaw tutejszym wampirom.
Pozwolisz mi odejść, jak już się najesz? – zapytała kaleki, przysuwając do niego jeszcze bliżej rękę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pon Paź 15, 2018 7:03 pm

Właściwie Gaki nie wiedział czy porwana dziewczyna przetrzyma dzisiejszy wieczór. Nie może obiecać jej życia, wszak krwi ona w nieskończoność nie ma. Więc tylko może wzruszyć ramionami, przecież ludzki życiem w tym gronie nikt się nie przejmuje. Nim jednak zdoła powiedzieć swoje trzy grosze, musi wyspowiadać się Krzakowi. No tak, przecież Krzak ani godziny nie wytrzyma bez swojego poparzonego wodza.
- Kurowałem się.
Odpowie, stukając palcem o szwy zdobiące jego kąciki ust. Regeneracja Gakiego poszła szybciej dzięki krwi Cocoro. Swoją drogą, ciekawe gdzie poszła. Przecież rozeszli się, nie ciągnąc dalej pseudo romansu za którym Poparzony wcale nie tęsknił.
- Och, czyżby jakiś sekret?
Aż się złapie za policzki, starając się uśmiechnąć. Przecież Poparzony nie zrobił nic krzywdzącego. Odstawił Krzaka w gabinecie medycznym, Koia zgubił dopiero w okolicy szpitala. Gaki nie jest ich matką, żeby każdego pilnować z osobna. Poza tym sam też był ranny, więc czepialstwo warto odłożyć ją dalszą półkę.
- Z nami? Raczej z tobą. Kto kazał chodzić w slamsach? Dodatkowo samotna. Sama wpakowałaś się w bagno. My tylko je pogłębiamy.
Odpowie, niespecjalnie przejmując się dalszym losem. Ludzie to tylko worki z krwią i niech się młódka lepiej pospieszy. Krzak miał się najeść, aby jego kręgosłup zaczął wreszcie się regenerować. Nie może tak wiecznie leżeć, praca czeka.
- A ty Koi. Może idź odpocząć?
Skieruje się do wampira, wskazując dodatkowo wyjście aby zrozumiał o co chodzi. Nie musi się męczyć jeśli nie chciał tutaj być, niemniej z młodej już nic nie dostanie. Szybko mogłaby zemdleć.
- No wampirze? Pozwolisz jej odejść?
Zaś wyszczerzy zębiska podchodząc na tyle blisko, aby Nea poczuła się jeszcze bardziej przytłoczona. Nawet dłoń wyjmie aby położyć na jej ramieniu. Co najgorsze ręka Gakiego była również poparzona jak twarz.
- Może też zechcę gryza?
Szepnie, kładąc drugą rękę na drugim ramieniu. Oczywiście uczynił tak, dopiero po tym jak Ao się nasycił. Co teraz? Nea zacznie się bronić? Bo chyba oknem skakać nie zamierzała, Kurosz dostrzegł jak ta się przez moment przygląda.

//sorrki za jakość, ale zmęczenie daje w kość D:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pon Paź 15, 2018 9:40 pm

”Kurowałem się.”
 Oczywiście. Już na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że Gaki czuje się o wiele lepiej niż przedtem. Teraz mówił! I to całkiem nieźle, a to, że częściej z jego ust wychodziły słowa pozbawione sensu, lepiej przemilczeć... Nie można mieć wszystkiego.
 W myślach przygryzł język, powstrzymując się od dokuczliwej odzywki. Nie czuł się na siłach, żeby wdawać się w jałową dyskusję z przyjacielem, bo ten przecież nie kwapił się do jako tako szczegółowego streszczenia mu powodu swojej nieobecności! Po co miałby się przejmować innymi, co nie? Dobrze, że Ao nawet nie podejrzewał tego, co nie tak dawno robił Gaki. Straciłby wtedy resztki wiary w niego, która i tak zbliżała się niepokojąco blisko przepaści.
 - Ta, cholerny sekret. Taki, że pospadają ci skarpetki – odpowiedział z przekąsem. Ha, był ciekawy, jak Poparzony przyjmie wieści, które niedługo zamierzał mu powiedzieć. Czy zmyją one ten uśmieszek z jego twarzy? Z pewnością.
 Zmrużył oczy, w których pojawiła się iskra zmęczenia. Jeny, ta dziewczyna zaczynała być męcząca. A jaka naiwna! Pozwolić jej odejść? Tak, na pewno, w krainę wiecznego szczęścia i różowych obłoków składających się z waty cukrowej. Powstrzymał się od komentarza, jedynie wykrzywiając usta w brzydkim grymasie, zdradzającym krzywe myśli, które kłębiły mu się w głowie. Prawda była taka, że nie chciał jej zabijać, ale jeśli miał postawić na szali życie całkiem obcej osoby i swoje, to wybór był bardziej niż oczywisty… Może kiedyś litość wzięłaby nad nim górę, darując ludzkiej dziewoi te przykre przeżycia. Cóż, czasami ktoś musi się poświęcić dla dobra kogoś innego, nawet jeśli te poświęcenie miało być odrobię wymuszone.
 Ujął nadgarstek dziewczyny, obnażając białe, ostre kły. Bez zawahania przebił delikatną skórę powyżej śladów wcześniejszego ugryzienia. Przymknął powieki, czując, jak kojąca słodycz posoki rozlewa się na języku. Cholera, dopiero teraz odczuł, jak bardzo jej potrzebował! I nie zamierzał zatrzymywać się na kilku kroplach. Pił zachłannie, coraz mocniej zaciskając palce na ręce ofiary. Na pewno zostawi jej małą pamiątkę w postaci czerwonych śladów, ale to chyba powinno stanowić jej najmniejsze zmartwienie.
 - Dobra, wystarczy – westchnął, niechętnie odrywając się od źródła pokarmu. Puścił dziewczynę, uprzednio zerkając na nią, jakby chciał sprawdzić, czy ta nie zwali się na ziemię bez życia. Po takim solidnym krwiodawstwie powinna zemdleć albo być co najmniej bardzo osłabiona.
 - Gaki, posadź ją przy rogu, jak najdalej od drzwi. Potem zastanowimy się co z nią zrobić – polecił, palcem wskazując odległy kąt. Jeśli nieznajoma zerwie się do ucieczki, nie zrobi nawet kroku za próg. Kuro złapie ją szybciej, niż ta zdąży mrugnąć czy pomyśleć o upragnionej wolności. A nawet jeśli jakimś cudem włączyłby się u niej tryb ninja i zdołałaby niespostrzeżenie opuścić gabinet, to przebywający w szpitalu krwiopijcy, pokazaliby jej co to znaczy gościnność.
 Lepiej nie kusić losu.
 - Chyba możemy porozmawiać przy niej – westchnął, mierząc przyjaciela uważnym wzrokiem. – Słuchaj… Nie jestem do końca pewny, co nam zrobili, ale… – zwiesił głos, biorąc głęboki oddech. Całkowicie nie potrzebny mu do życia, ale konieczny do uspokojenia skołatanych nerwów – ja nie czuję nóg. Nie wiem, czy w ogóle wstanę przez najbliższy czas czy nawet przez dłuższy. Lizzy mi nie pomoże. Nie potrafi. Jestem kaleką – Skrzywił się, jakby właśnie ktoś wsadził mu do ust duży kawałek cytryny i kazał zagryźć ją limonką. – Niedobrze mi, gdy o tym myślę.

Zt Koi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Wto Paź 16, 2018 12:01 am

Kto jej kazał chodzić po slumsach – nikt nie kazał, owszem, dobrze wiedziała, że sama wpakowała się w kłopoty, ale nawet w najśmielszych snach by nie pomyślała, jakie tajemnice skrywa w sobie Yokohama. Te wampiry to było coś całkiem innego od „zwykłych” morderców i gwałcicieli, gdyby wiedziała, że podobne stwory w ogóle mogą istnieć, nie ruszyłaby za nic tyłka ze spokojnej i idyllicznej Francji, gdzie – przynajmniej taką miała nadzieję – wampirów nie było.
Postanowiła już tylko milczeć, bo najwyraźniej jako niemy, ruszający się worek z krwią najbardziej odpowiadała mężczyznom. Jękneła jedynie, gdy kaleka wgryzł jej się w skórę, bo już jej cała ręka pulsowała od bólu, ale twardo stała w miejscu i przyglądała się oprawcy podczas jego posiłku, próbując zrozumieć, jak to jest możliwe, że takie stworzenia faktycznie istnieją, że chodzą po Yokohamie, zabijają, rozszarpują ludzi, a mimo to uchodzi im to na sucho.
Przypomniała sobie Stukota, przez którego trafiła w głąb slumsów. Czy byłoby lepiej, gdyby jednak tam została i próbowała udobruchać szaleńca? Czy może jednak leżałaby już od dawna wypatroszona?
Powoli przestawała czuć ból, ale nie z powodu delikatniejszego ugryzienia, tylko z powodu powolnej utraty świadomości. Zaczynało jej być słabo, czuła, jak drżały jej wszystkie kończyny, a przed oczami zaczęła widzieć ciemne plamki.
Cholera jasna. Jeśli tu zemdleje, to już na pewno się nie obudzi, pewnie wtedy wypiją jej krew do końca, rzucą ciałem w las i tyle ją widzieli. Nie, nie może zemdleć – przy Stukocie dała radę wytrzymać, wtedy jakoś się zaparła w sobie – tylko że wtedy prawie mdlała od smrodu zwłok, a nie z powodu utraty krwi. Z biologią się nie wygra.
W tym momencie kaleka oderwał się od jej ręki, chciała więc ponownie złapać za ranę, aby ją uciskać, ale nie miała wystarczająco siły, by choćby zacisnąć palce. Nie udało jej się też odsunąć od obleśnych dłoni połatańca, równie poranionych jak jego twarz. Świat jej wirował, już nawet nie czuła, czy ten drugi cokolwiek z nią robił, a jeśli tak, to co robił. Mógł gryźć, gdzie chciał, miała już to gdzieć. Słyszała jeszcze ich głosy, ale nie odróżniała słów, a potem poczuła zimną podłogę, albo ścianę, cholera jedna wie, i zaczęła kurczowo trzymać się myśli, że jeszcze jej nie zabili, że jeszcze żyje. Teraz tylko nie stracić całkowicie przytomności, utrzymać się na tej resztce sił. Nie dała rady otworzyć oczu, spróbowała tylko znowu złapać się za ranę.
Byleby nie odlecieć na amen.

Mogę oddać parę postów na Waszą rozmowę, podczas których będę grzecznie omdlewać w koncie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Sro Paź 17, 2018 6:22 pm

Raczej nie widział powodów aby się tłumaczyć z tego, co robił. Grunt, że nadal znajdował się na terenie szpitala, a nie gdzieś wybył. Poza tym Krzak z resztą nie byli pozostawieni na pastwę losu, Lizzy zajęła się na tyle, ile mogła. Nikt poza tym nie umierał. Wampiry szybko się regenerują, a co dopiero czysta krew.
Uniesie jedną brew, patrząc na kumpla. Aż pospadają skarpetki? Parsknie śmiechem, kręcąc głową. Na wszelki wypadek też zerknie na skarpetki. Musi być przygotowany na ich upadek.
Póki co nie odzywał się na czas picia krwi przez Ao. Obserwował jedynie jak jego przyjaciel zatapia kły w miękkim nadgarstku i ochoczo spija słodką krew. Dobrze, ze Poparzony był w miarę najedzony. Inaczej Nea musiałaby znieść także i jego kły.
Podejdzie bliżej, kiedy Ao skończy. Przeczuwał, bowiem taka niziutka dziewczyna raczej nie ma w sobie za wiele siły aby utrzymać ją, po tak sporej utracie krwi. Chwyci ją, nim ta upadnie. Omdlała, osłabiona i już całkowicie bezbronna.
- Naprawdę? A chciałem już ją wypuścić.
Odpowie kąśliwie, biorąc dziewczynę pod pachy i przeciągnie ją pod ścianę. Tak by była jak najdalej wyjścia. Pod czujnym okiem wampirów raczej nie miała jak uciec, poza tym Gaki znajdował się całkiem blisko niej.
Skoro chciał rozmawiać, niech mówi. Kurosz skierował spojrzenie w jego stronę, oczekując powiedzenia prawdy. Cóż. No tak. Nic dziwnego, że nie będzie chodzić skoro ma uszkodzony kręgosłup, więc raczej było to do przewidzenia.
- Masz uszkodzone plecy, ale myślę że parę tygodni i będzie po kłopocie.
Nie ma co ukrywać, że chciał pocieszyć przyjaciela, niemniej wiedzieli że kalectwo nie jest trwałem.
- Jeśli chcesz, dopilnuję abyś dostawał częściej świeżą krew... Ewentualnie dam ci się napić swojej.
Wzruszy ramionami, nie przejmując się jakoś specjalnie tym, że Ao miałby pić jego krew. Są dobrymi kumplami, więc mogą sobie pomagać.
- Powiedz tylko kiedy.
Doda, po czym zwróci się znowu do Nei. Wsunie dłonie do kieszeni spodni, podejdzie do dziewki i pochyli się odrobinę.
- Myślisz, że jest uczennicą? W końcu na super dorosłą nie wygląda.
Zagada do Krzaka, wciąż uważnie przyglądając się małolacie. Nawet łapę przystawi do jej policzka, aby lekko go musnąć. Chociaż poparzona dłoń jest szorstka, więc niezbyt przyjemne uczucie dla dziewczyny.
- A może wytatuujemy na jej czole nasz znak z czaszką? Niech wiedzą kto ją napadł.
Pomysł absurdalny, lecz niestety Gaki jest w stanie to zrobić. Byleby pokazać kto straszy w slamsach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Nie Paź 21, 2018 10:58 pm

  Tego potrzebował. Ciepłej, świeżej krwi. Miał nadzieję, że zdziała ona cuda, na które tak liczył. Chciał już wstać i o własnych siłach opuścić gabinet medyczny, ale przeczucie podpowiadało mu, że będzie musiał sobie na to poczekać. Zacisnął dłonie w pięści, patrząc na Gakiego. Cholera, ten dupek wydawał się w ogóle nie słuchać tego, co Ao do niego mówił! Przez krótki moment wampirem zawładnęła chęć strzelenia przyjaciela w twarz, żeby kolejny raz nie mógł się odezwać. Na szczęście nie miał zbyt dużych możliwości na spełnienie swojego pragnienia, dlatego tylko westchnął głęboko, zaciskając usta.
  - Ta, może masz rację – mruknął, zrezygnowany. Co jak co, ale nie potrafił wykrzesać z siebie sił potrzebnych do przekonywania kumpla do swojej racji. Poparzony najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego, jak czuł się czarnowłosy albo postanowił to całkowicie zbagatelizować.
Uśmiechnął się blado, choć wyglądało to bardziej jak brzydki grymas, zupełnie nie podobny do tego, czym miał być. Tutaj przydałby się wyspecjalizowany medyk, a nie tona krwi. Owszem, była ona ważna, ale oddanie się w ręce chirurga przyśpieszyłoby regenerację. Tylko gdzie mieli szukać kogoś, kto posiadałby właściwe umiejętności i jeszcze zechciałby im pomóc dobrowolnie lub pod przymusem? Chociaż ta druga opcja niosła za sobą pewne niebezpieczeństwa. Nie mogli udać się do szpitala. Jak wyjaśniliby to, co się stało, skoro ich pamięć została potraktowana mocą oczyszczenia? Pozostało zdać się na łaskę czy niełaskę losu i ewentualnie zawierzyć pocieszającym słowom Gakiego. Nawet jeśli pielęgnowanie w sobie naiwnej nadziei było głupie i bezcelowe.
  - Jak będę chciał się napić, to na pewno cię zawołam, o ile znowu gdzieś nie zwiejesz – rzucił lekki przytyk w stronę przyjaciela. – A teraz możesz mi podać jakieś czyste ubrania. Te nie nadają się nawet na szmaty.
  Bluzka przylegała do ciała jak druga skóra. Materiał był prawie cały sztywny od zaschniętej krwi. Spodnie prezentowały się odrobinę lepiej, ale one nie mogły liczyć na ratunek.
  Zerknął na dziewczynę leżącą pod ścianą. Faktycznie, wyglądała bardzo młodo. I zdecydowanie nie pasowała ich towarzystwa. Nie wyglądała na mieszkańca parszywej dzielnicy. Czyżby się zgubiła? Intelekt nie mógł być jej mocną stroną, skoro zawędrowała w te strony. Niewielu mieszkańców wita bezbronne dziewczyny z tacą pełną ciasteczek i herbatką.
  - Może. Trzeba było ją wypytać, zanim zemdlała – odpowiedział, odwracając wzrok od nieznajomej. Ponownie skupił spojrzenie kolorowych oczu na przyjacielu. Z dwojga złego wolał obserwować jego niż dzisiejszą kolację.
  - Jak już to zrobisz, to nie zapomnij wysłać ją priorytetem do oświaty – burknął, krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Na pewno ucieszą się z takiego prezentu.[/color]
 Tylko jakoś wyjątkowo Ao nie miał najmniejszych chęci na testowanie tego pomysłu. Kto wie, co łowcy wysłaliby w odwecie? Z pewnością ich kurier nie byłby miłym panem doręczającym niewinne paczki.
 - Niewygodnie tutaj – poskarżył się. Niech Kurosz coś z tym zrobi. W końcu powinien pokazać, że jego troska o dobre samopoczucie czarnowłosego to nie tylko same słowa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Nie Paź 28, 2018 1:03 pm

Zawsze ma rację. Gaki nigdy się nie myli, przecież on zawsze chce dobrze, stara się rozmawiać i przekonywać innych do swoich racji. Krzak o tym wie ale niestety nie zawsze zgadza się z Poparzeńcem. Czasami aż się dziwił, czemu przyjaciel nie raz reagował gwałtownie na jego działania. Nie robił nic źle.
Ale powracając. Gaki został zmuszony od tej pory pomagać biednemu Ao. Podobno przez niego nie może przez jakiś czas poruszać się o własnych siłach, więc należy spłacić swój okrutny dług.
- Nie masz co płakać, naprawdę. Dasz radę. Kopniesz los, tak jak on wcześniej ciebie.
Znowu pocieszenia ale jakoś niezbyt dobrane. Kopnąć los, tak. Mentalnie owszem, ale teraz może mieć niemałe trudności. Gaki oczywiście udał, że wpadka musi zostać puszczona obok ucha. Jeśli Krzak coś skomentuje, dostanie (umytego) palucha wampira przyłożonego do jego ust, aby nic nie mówił.
- Musisz oszczędzać swoje siły. Pamiętaj, że teraz będę ci pomagać i zdaj się na mnie. Całkowicie.
Obietnica śmierci czy może faktycznie chciał pomóc? Wedle Kurosza to drugie, to jak odbierze Krzak będzie jego myślą. Zabierze łapę, patrząc znowuż na leżącą dziewuszkę. Może tylko ją wyrzucą ze szpitala? Niech poziomy E dokończą jej cierpienia.
- Muszę przetrzepać stary oddział szpitalny. Tutaj raczej nie mamy ubrań, chyba że chcesz taką dla pacjenta. Biała piżama w kropki bez spodni.
Uniesie brew, zerkając na kumpla oczekując odpowiedzi. Poczeka trochę? Gaki może niebawem się ruszyć i coś przynieść, nie mają w nowej części stoiska z ubraniami. Ba, dawno ich nie kradli więc nie ma.
- Noooo... Mogłeś ją wypytać W końcu nie przeze mnie leży szytwno.
Stwierdzi, tym samym podchodząc do niej i szturchając po policzku czubkiem buta. Całkiem ładna, tylko dla bladość odbierała jeszcze dziecięcego uroku. Teraz wyglądała jak laleczka.
- A wiesz, że chętnie? Tylko wcześniej nafaszerowałbym ją materiałami wybuchowymi. Może udałoby się ich wysadzić.
Aż ślepie niebezpiecznie zabłysło mocniejszą czerwienią. Krzak kpił, Gaki na poważnie - jak zwykle. I co niby zrobić aby jego druh miał wygodę? Zastanowił się, podrapał po czerepie aż wreszcie dał głos.
- Namówię Trojana, żeby skonstruował dla ciebie odnóża. Co ty na to? Takie na czas twojego kalectwa.
Zdradzi plan, mając nadzieję że Krzak przyjmie go. W końcu lepiej mieć dziwne odnóża niż leżeć cały czas w łóżku (osobiście nic do tego nie mam, hehe). Co do młodej. Kurosz podniesie ją z ziemi, aby posadzić na stojącym niedaleko krześle. Zgarnie włosy z twarzy, poklepie po policzku, licząc że się ocknie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Czw Lis 01, 2018 9:15 pm

 Zmrużył oczy, patrząc na Gakiego jak na jakąś zjawę, która nagle pojawiła się przed jego oczami. Na gierki słowne mu się zebrało! Parszywy dureń! Ciekawe czy nadal byłby taki wesoły, gdyby zamienił się miejscem z Ao? Wampir jedynie prychnął, darując sobie wtrącenie kilku słów. Nie w głowie było mu teraz naprowadzanie przyjaciela na właściwe tory. Najwyraźniej Kurosz nie zamierzał wziąć na poważnie obaw kompana. Brakowała tylko poklepania po plecach i litościwego spojrzenia, które posyła się dzieciom, gdy chce się ukrócić ich jojczenie.
 - Zdać się na ciebie? Brzmi jak droga do zagłady - mruknął pod nosem. Prawie w ogóle nie wątpił w dobre intencje kumpla, ale za to obudziły się w nim pewne obawy dotyczące tego, jak Gaki zamierzał spełnić swoją obietnicę. Jakoś nie wyobrażał sobie, żeby przyjaciel był na każde skinienie palcem. Prędzej kazałby komuś innemu odwalić całą robotę, a sam szlajałby się gdzie popadnie, udając, że cały świat należy do niego.
 - A spróbuj przynieść coś takiego! - prychnął, wyraźnie oburzony takim pomysłem. Może ubrania, które miał na sobie, przez krew lepiło się do ciała, ale to nie znaczyło, że wizja przywdziania szpitalnej piżamy wydawała się bardziej pociągająca. Mając ją na sobie, czułby się jak ostatni pajac. - Przeszukaj ten oddział albo inaczej zdobądź jakieś normalne ubrania.[/color]
 No chyba nie wymagał zbyt wiele?
 - Wybacz, zawsze przed gryzieniem przeprowadzam z ofiarą wywiad. Teraz o tym głupio zapomniałem - odgryzł się.
 Zerknął na dziewczynę. Żyła? Klatka piersiowa unosiła się, więc najwyraźniej jeszcze życie tliło się w tym kruchym ciele. Wydawało mu się, że wypił tyle krwi, żeby nieznajoma nie wyszła z tego cało, ale chyba okazała się bardziej wytrzymała niż sądził.
 - Ej! Żartowałem! - Cholera, Gaki czasami mógłby przestać interpretować czyjeś słowa tak, żeby wyszło to, co chciał. Kto normalny serio potraktowałby pomysł wysłania ledwo żywego człowieka pod bramę Oświaty? Zrealizowanie tego możnaby śmiało podpiąć pod bardzo dziwny sposób na samobójstwo. Chyba jednak istniały bezpieczniejsze sposoby na zakończenie swojej egzystencji.
 Odnóża? Pytający wzrok kolorowych oczy padł na Gakiego. Ooo, Kuro chyba wreszcie zaczyna miewać jakieś normalne pomysły, których, o dziwo, nie trzeba czym prędzej pozbywać się z jego głowy. Ao nie bardzo wiedział, jak coś takiego miałoby działać, ale… przecież nie musiał tego wiedzieć. Wystarczyło, że Trojan ogarnie to, o co poprosić szef bandy.
 - Brzmi jak coś, co może się udać - odpowiedział.
 Poruszanie się za pomocą dziwacznego sprzętu prawdopodobnie było lepsze niż wózek inwalidzki, którego i tak nie mieli.
 - Gaki, musisz potem zebrać zapasy krwi. Albo zwal to na kogoś innego. Poza tamtą dziewczyną - wyciągnął palec wskazujący w stronę nieprzytomnej - nie mamy żadnego źródła pożywienia. Tylko nie wysyłaj Koi'a ani X'a.
Pierwszy wampir, no cóż... Nie nadawał się do takich zadań. Nie chciał też ryzykować łowiecką łapanką na X'a.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pią Lis 02, 2018 4:29 pm

-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
I łup, kopnął efektownie drzwi, które po otwarciu ukazały z początku czarną, zniekształconą sylwetkę Mumii. Była o tyle dziwna, że bardzo rosła na górze, a nogi patykowate i mocno drżące. Toż to babsko, które targał na plecach, ważyło więcej niż przypuszczał! Ah, ale dla tych krągłości i dla dobra kolegów musiał zabrać ofiarę do znanego już pomieszczenia.
W każdym razie Iks wbił z impetem do pomieszczenia i usadowił nieopodal Nei koleżankę do pogadania. Była nieprzytomna, lecz dalej bez więzów, dlatego nadganiał zaległości sznurując ze sobą jej ręce w tyle i nogi do pręta kaloryfera. Przy okazji podzielił się swoim spostrzeżeniem, którego nie potrafił poprawnie nazwać.
-Ta, wiem... "daji ve", czy inne "ale to już było"... W każdym razie jest Wasza. Idę w kimę.
Nawet nie zamierzał zatrzymać się dłużej w pokoju, chyba wpadł im w środek burzliwej pogadanki. Zresztą szczerze - nie miał najlepszego nastroju, nawet do patrzenia im w oczy. Mumii jeszcze daleko było do pełnej regeneracji, a mimo wszystko... nie tknął dziewczyny. W sensie pomacał co nieco, ale nigdzie nie było śladu ugryzienia.
Nie tłumacząc się skąd wytrzasnął Hanako, ani nie odpowiadając na żadne zaczepki słowne czy siłowe, po prostu wyszedł. Kuśtykając, jednak będąc w jednym kawałku. Musiał na moment odpocząć od tego wszystkiego. Pewnie od wyrzutów sumienia nie ucieknie poprzez sen, nie mniej spróbuje. Nic innego mu nie pozostało.

Z tematu - gdzieś w kimę
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Gość Pią Lis 02, 2018 10:01 pm

Do świadomości zaczął ją przywracać kłujący ból w okolicy ugryzień. Syknęła pod nosem, ale jednocześnie się ucieszyła – to pulsowanie było oznaką tego, że wciąż żyła. Tak jak się bała, jednak odpłynęła na jakiś czas (minutę? Kilka, kilkanaście? Może godzinę albo dłużej? Nie miała pojęcia), ale o dziwo żaden z wampirów jej nie wykończył. Nie wiedziała, czy postanowili ją sobie zachować na potem, ale jeśli tak, to marny by z niej mieli pożytek, bo odeszłaby z tego świata pewnie po kolejnym ugryzieniu.
Leżała przez moment, jeszcze się nie ruszając, aż poczuła, jak któryś ją podniósł i – z zadziwiającą delikatnością jak na te dziwadła – posadził na krześle. Zaraz po tym jednak dostała z lekkiego liścia, a przynajmniej tak to odczuła, więc w końcu otworzyła oczy. Zakaszlała, czując niesamowitą suchość w gardle – potwornie jej się chciało pić, ale wątpiła, by któryś z gentelmanów uraczył ją szklanką wody.
Cholera… – wyrzęziła tylko i zaraz tego pożałowała, bo poczuła drapanie w gardle. Uniosła rękę, aby przyjrzeć się, w jakim stanie jest teraz poszarpana rana, ale przez to straciła równowagę i przechyliła się, prawie spadając z krzesła. W ostatniej chwili uczepiła się ubrania tego pozszywańca, po czym szybko puściła je z obrzydzeniem.
Rana już przestawała krwawić, teraz tylko wszędzie na skórze była zaschnięta krew, ale Neę wcale to nie pocieszyło. Była pewna, że na skórze zostanie jakaś blizna, chociaż to i tak nie było najstraszniejsze – najgorsze było potencjalne zakażenie. Nie posądzała wampirów, zwłaszcza ze slumsów, o higienę, a już na pewno nie o sterylizowanie swoich okropnych zębisk po ofiarach. Cholera jedna wie, kogo gryźli przed nią.
Wystraszyła się ponownego wpadnięcia zabandażowanego, przez co ponownie prawie zleciała z krzesła i ponownie musiała uczepić się tego pozszywanego, aby się nie sturlać. Matko, nie miała pojęcia, jakim cudem wróci do akademika, o ile oczywiście opuści bezpiecznie szpital, bo nawet siedząc, czuła, że nie zrobiłaby samodzielnie dwóch kroków.
Zerknęła na nieprzytomną biedaczkę, pewnie kolejna idiotka, tak jak Nea, która postanowiła sama zapuścić się w slumsy, i w końcu trybiki w jej mózgu zaczęły powoli działać. Nowe, „świeże” ciało, nieporanione, w dodatku o wiele mniej kościste – przecież to oznaczało, że Nea już nie będzie im potrzebna, ergo – albo ją zabiją, albo puszczą i będą mieli gdzieś. Gdyby tylko miała siłę, nawet wstałaby z krzesła z emocji, ale udało jej się tylko wycharczeć coś niezrozumiałego.
Nie współczuła dziewczynie, przynajmniej jeszcze nie teraz. Teraz znowu zaczęła myśleć o sobie i własnym przetrwaniu.
Odkaszlnęła, spojrzała umęczonym wzrokiem na pozszywanego, bo kaleka siedział zdecydowanie za daleko, i zapytała:
I co teraz?
Chciała powiedzieć coś więcej, typu: Wypuścicie mnie? Nie jestem już użyteczna. Zrobiłam, co chcieliście, ale ciało odmówiło posłuszeństwa, bo poczuła zawroty głowy. Odchyliła się więc na krześle i nabrała dużo powietrza. Kuźwa, przecież nawet jeśli ją wypuszczą, to i tak nie przeżyje drogi do akademika, nadal była zdana całkowicie na łaskę tych krwiopijców, wiedziała o tym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet medyczny - Page 2 Empty Re: Gabinet medyczny

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach