Domek Nathaniela

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Domek Nathaniela Empty Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Sro Gru 18, 2013 6:10 pm

Wchodząc przez drzwi do domku od razu, można tak powiedzieć, przechodzi się do salonu. Jak każde inne pomieszczenie jest nowoczesne, ale także jak to powszechnie w domach - jest największym miejscem w całym budynku. Z racji posiadania dużej gotówki może sobie pozwolić na wszystko, a więc i w salonie, jak i wszędzie indziej, znajdzie się tutaj to, czego dusza zapragnie. Od wygodnej kanapy i zestawu foteli, poprzez miękki dywan na środku, aż po konsole do gry i barek z wypełniony po brzegi alkoholem. Co może być zaskakujące - butelki są poustawiane alfabetyczne. Ot co - pomieszkujący tu mężczyzna lubi dbać o porządek. W kącikach znajdziemy dwa małe legowiska - są one własnością kocic, które posiada Nathaniel. Z salonu swobodnie można przejść do kuchni, która nie jest oddzielona żadną ścianą - jedynie takim jakby barem, gdzie znajdą się odpowiednie krzesełka przy nim. Kuchnia zaopatrzona jest w przeróżny sprzęt agd, jak lodówka czy kuchenka, jednak także na środku znajduje się wysepka utworzona z mebli kuchennych z czarnymi blatami. Pomimo białych ścian owego pomieszczenia, wyposażenie utrzymane jest w ciemnej kolorystyce. Koło lodówki znajdują się miski dla zwierząt.
Niedaleko wcześniej opisanej kuchni znajduje się większa, niebiesko-biała, łazienka z dużą wanną, a także i kabiną prysznicową będąca w rogu pomieszczenia. Także toaleta, umywalka i lustro się tutaj znajdują. Specjalne szafki z kosmetykami i przyborami także można spotkać.
Reszta znajduje się na górze, gdy wejdzie się po dębowych schodach. Korytarz prowadzi do sypialni, drugiej łazienki, gabinetu oraz do małej biblioteczki.
Sypialnia to drugie, pod względem wielkości, pomieszczenie w tym domku. Przyjemnie stonowane barwy znajdujące się wewnątrz dodają klimatu temu miejscu, choć i tak największą uwagę przykuwa wielkie i miękkie łóżko. Znajdziemy tutaj na ścianie, na wprost legowiska, telewizor, jest także i szafa oraz parę krzeseł i fotel, na których często można spotkać porozrzucane ubrania.
Sypialnia posiadania także duże, szklane, drzwi, dzięki którym przejdziemy na taras z grillem, stolikiem z krzesełkami, a także są i leżaki.
Druga łazienka jest stosunkowo mniejsza, która mieści w sobie tylko i wyłącznie toaletę i umywalkę z lustrem oraz szafkę z podręcznymi rzeczami, typu ręcznik.
Gabinet to osobiste pomieszczenie właściciela domku, w którym można znaleźć wszystkie papiery firmy swojego nieżyjącego ojca, z której czerpie czysty zysk, nie wkładając w to ani trochę wysiłku. Chociaż czasem trzeba coś podpisać czy też odebrać parę ważnych telefonów, których nikt za niego nie załatwi, niestety. Przynajmniej ma czasem co do roboty, gdy zacznie mu się nudzić. Znajdziemy tutaj na biurku komputer z lampką, parę szaf z teczkami i segregatorami, a także małe stanowisko z butelkami alkoholu i szklanką. Całe pomieszczenie i meble są w kolorze ciemnego brązu.
Biblioteczka to ostatnie miejsce w tym domu, zawierające w sobie... Wiadomo, że książki. Całe miejsce jest otoczone regałami od podłogi do prawie że sufitu, a na środku pomieszczeni znajdziemy dwa małe biureczka z przysuniętymi krzesłami i kanapę, aby móc sobie poczytać wybraną lekturę bez wychodzenia z pokoju.



***



Prawdę mówiąc... Nie miał pomysłu gdzie zabrać Freyę. Postanowił, że jego dom będzie odpowiedni, aby się rozgrzać i jakoś spędzić tą nieprzyjemną, na zewnątrz, noc. W końcu kiedyś musi kogoś normalnego przyprowadzić do tego domu i chociaż na chwilę włożyć w niego trochę życia. Co oznacza pojęcie "przyprowadzić kogoś normalnego"? Żadnego pracownika z jego firmy, pokojówki, czy kogoś też podobnego. Dziewczyna została zaproszona do środka, gdy wcześniej wypuścił ją z samochodu i zaprowadził do drzwi. Sam zaraz za nią wszedł i zamknął drzwi, zdejmując swoją kurtkę i buty. Spojrzał na swoją nową znajomą i posłał jej ciepły uśmiech.
- Czuj się jak u siebie w domu. Chcesz coś do picia? Wodę? Herbatę? Kawę? Coś mocniejszego? Albo do jedzenia? - zapytał swobodnym głosem, zrzucając z siebie marynarkę garnituru i odpinając dwa guziki u góry koszuli, a także i na mankietach, aby czuć się o wiele swobodniej. W końcu był u siebie, miał do tego stanowcze prawo.
Przewiesił na krześle zdjętą marynarkę i odwrócił się do swojej koleżanki, oczekując na jakieś zamówienie z jej strony. Pewnie on weźmie sobie jakiś alkohol - potrzebował go, sam nie wiedząc czemu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 11:26 am

Pomaszerowała za Nathem. Nie miała od dawna towarzystwa. Widziała na kilka chwil matkę, co wprawiło ją w szampański humor, natomiast zdawała sobie sprawę, że od dawna nie prowadzi życia towarzyskiego. Sądziła, że to najlepszy czas, aby to nadrobić. Tym bardziej, że napotkała na swej drodze dziewczynę i chłopaka, a w tym drugim to właściwie mężczyznę. Zresztą... Czemu nie? Nie miała nic do stracenia spędzając czas w obecności wampira. Tak w duchu usiłowała siebie przekonać, że to faktycznie dobry pomysł. Tymczasem weszła do środka rozglądając się po dość bogatym wnętrzu. Znalazła się w salonie badając pomieszczenie niby obojętnym, ale tak naprawdę zaciekawionym spojrzeniem. Jako że nigdy nie była specjalnie chłodna i obcesowa to jednak wycofana na swój sposób. Nie oznaczało to, że się bała, ale po prostu dało się wyczuć początkowy dystans. Nie przepadała za natychmiastowym spoufalaniem się, dlatego wolała być ostrożna. Niedostępność to jej druga cecha, lecz o tym póki co nie warto mówić. Odwróciła głowę w stronę Nathaniela. Na jego uśmiech odpowiedziała delikatnie uniesionym kącikiem ust. - Wystarczy lampka półwytrawnego wina - odpowiedziała z szerszym uśmiechem, po czym usiadła na kanapie. - Co sądzisz na temat obcowania ze śmiertelnikami?- zagadnęła ni stąd ni zowąd po dłuższej ciszy. Miała we krwi zadawanie pytań bez uprzedniego rozpoczęcia danego tematu. Zerknęła na niego wyczekująco z małą iskierką w oku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 1:00 pm

Słysząc odpowiedź z ust dziewczyny od razu pomaszerował w stronę barku z alkoholem. Otworzył go ostrożnie, stawiając na otwartych drzwiczkach dwa kieliszki i rozlewając do połowy francuskiego, półwytrawnego, wina. Wziął naczynia, podając jeden z nich swojej nowej znajomej, także zabierając ze sobą butelkę, z której nalewał alkohol. Za pewne będzie chciał więcej jeszcze wypić, może i ona także się skusi na większą ilość? Przekonamy się, zobaczymy.
Zamknął barek i butelkę postawił na stole na przeciwko kanapy, na której się rozsiadł wygodnie, tuż obok dziewczyny. Była rozluźniona, co było dla niego wielkim zaskoczeniem. Nie, żeby miał nadzieję na spiętą Freyę, jednak... Z tego co pamiętał kobiety nie czują się nadzwyczajnie dobrze w czyimś mieszkaniu, szczególnie, kiedy to jest jakiegoś faceta mieszkanie, w którym nikogo więcej nie ma. Czy to znaczy, że pomimo wszystko Nathaniel ma zamiar zrobić coś... Złego ciemnowłosej? Oczywiście, że nie! Jest przecież dobrym wampirem, który potrafi powstrzymywać rządzę, a na dodatek lubi spełniać zachcianki kobiet, także nie będzie się pchał tam, gdzie go nie będą chcieli.
Przyjrzał się jednak dziewczynie z uwagą, mając teraz o wiele lepsze pole do zrobienia tego, jakby miał zamiar ją ocenić. Jednakże on tylko przeniósł leniwie oczy na jej czerwone ślepka, by słuchać pytania nowo poznanej koleżanki.
- Hm... Moje zdanie na temat obcowania ze śmiertelnikami... Powiem Ci, że, jak dla mnie, to nic strasznego. Kiedyś, za młodu, byłem strasznym buntownikiem i widziałem w ludziach jedynie pożywienie, jak to każdy wampir powinien... Ale... Musze Ci powiedzieć, że nauka u mojego mistrza zmieniła mnie diametralnie pod tym względem. Naturalnie, żywię się ludzką krwią po dziś dzień jednak nie jest ona spożywana z szyi śmiertelnika. Jakoś w końcu trzeba sobie radzić, prawda? - odparł ze spokojem, przyglądając się trunkowi w kieliszku przez krótką chwilę, biorąc mały łyk, po czym ponownie skupił się na oczętach niewiasty.
- W każdym bądź razie... Każdy ma swoje zdanie i ja nie mam zamiaru swojego zmieniać, bądź co bądź W końcu - nie wszystkie wampiry są do siebie podobne. Pewnie większość by mnie potępiła za takie przychylne słowa w stronę ludzi jakbym zupełnie stawał się bestią z uczuciami do śmiertelników, ale to mi nie przeszkadza. - dodał, świdrując oczami po jej twarzy.
- A jakie jest Twoje zdanie na ten temat? - spodziewa się najbardziej z jej strony potępienia, o który wspomniał oraz, że jej zdanie całkowicie się różni od tego, co powiedział w tym momencie, więc nie będzie robił sobie wielkich nadziei na dobro w jej osobie, które w nim potrafi kiełkować z dnia na dzień coraz bardziej. Dziwny z niego krwiopijca, prawda? Lecz to jest cały Nathaniel - dobry nieśmiertelny stwór kochający kobiety, wyśmienity alkohol i zabawę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 1:21 pm

Przyglądała się jego poczynaniom przy barku, lecz nie musiała długo czekać. Po chwili odwrócił się i położył kieliszek na stole. Sięgnęła po nie, a następnie pociągnęła ze szkła drobny łyk kierując na niego przenikliwe spojrzenie. Freya przeważnie wszędzie czuła się niezwykle rozluźniona i spokojna. Po pierwsze Nathaniel był wampirem, co zawsze w jakimś stopniu uspokajało ciemnowłosą, a po drugie wywarł na niej pozytywne wrażenie w kawiarni. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że go nie zna praktycznie w ogóle, toteż wtedy mógł ukazywać jedynie swoją maskę. Mimo wszystko była wyznawczynią teorii, że nie zawsze da się każdą rzecz oraz sytuację przewidzieć choćby nie wiadomo jakby chciała. Mogła się domyślać, ale w takim wypadku nabawiłaby się jedynie depresji. Po co? Najwyżej stanie twarzą w twarz z zagrożeniem. Nie miała co na zapas wymyślać problemów. To, że był mężczyzną nie przerażało jej, a wręcz bardziej relaksowało. Najczęściej okazywało się, że to kobiety są nieporównywalnie bezlitosne.
Wysłuchała go uważnie potakując od czasu do czasu głową. Uśmiechnęła się do siebie zabawnie, ale to nie oznaczało, że wypowiedź Natha go rozśmieszyła. -Owszem, trzeba. Poza tym nie wyobrażam sobie zaspokajania głodu zwierzęcą krwią. Nigdy nie mogłam się do tego przekonać, a poza tym nie zamierzam. Rzecz jasna nie oznacza to, że zabijam ludzi.- wyjaśniła spokojnie, nieco przyciszonym głosem ot bez powodu. -W takim razie mamy podobne zdanie na ten temat. Podobnie jak Ty również byłam zabójcą, ale to były może dwie próby w ramach "młodości". Prawdopodobnie gdyby pewna śmiertelna kobieta mi nie pomogła nadal bym w ten sposób żyła. Tak czy inaczej owa kobieta przygarnęła mnie na trochę do siebie zapewniając dach nad głową, kiedy byłam małym dzieckiem. Jako, że wtedy jeszcze nie potrafiłam panować nad swoimi mocami domyśliła się, że nie ma do czynienia z człowiekiem, a z inną istotą. Mimo to zaakceptowała sytuację i o dziwo pomagała. Od tamtego czasu mam inne nastawienie do ludzi. Są dla mnie swego rodzaju ciekawostką, chociaż z drugiej strony nie jest to obsesyjne. Traktuje ich na równi z sobą, lecz nie staram się ich uświadamiać. Szanuję ich, może czasem bardziej niż wampiry- wyjaśniła lawirując gdzieś myślami daleko. Miała tendencje do "odlatywania" poza aktualne miejsce, czas, dlatego niejednokrotnie ktoś musiał sprowadzać ją na ziemię. W końcu otrząsnęła się i spojrzała z zadowoleniem na mężczyznę. -Nie przepadam za bezceremonialnym smakowaniem trunku, więc może jakiś toast na wstęp? - rzuciła luźną propozycję z leciutko jadowitym uśmiechem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 2:16 pm

Przysłuchiwał się z uwagą jej wypowiedzi. Bądź co bądź nie musiał się wysilać z tym, gdyż on, jako urodzony wampir, posiadał wyostrzone zmysły, jednak chciał. Po prostu chciał. Czyżby mu zależało na tym, aby dziewczyna dostrzegła u niego zainteresowanie jej osobą? Niewątpliwie tak, jednakże nie chodzi o zainteresowanie pod względem seksualnym. Niektórzy mogliby tak przecież pomyśleć, widząc taką rozmowę tych dwojga w domku, gdzie są zupełnie sami. No... Może jeszcze z dwoma kocicami właściciela, ale to się akurat nie liczy. Za pewne większość facetów chciałaby wykorzystać tą sytuację - niewinną i bezbronną dziewczynę, która spożywa w jego domu jego alkohol. Ale nie Nathaniel. Czyż to nie czyni go wyjątkowym? Można tak to określić! Naturalnie, ta gadka wygląda jakby obrażał innych mężczyzn... Bądź co bądź, nawet jeśli jakiś się poczuje urażony, białowłosy się nie bał żadnego innego samca? Bo i po co? On też posiadał w sobie siłę i miał także ukryte asy w rękawie.
- Widzę, że mamy wiele wspólnego... - odparł z zawadiackim uśmiechem w jej kierunku, przyglądając się przez chwilę dziewczynie, by znów napić się łyka trunku. Rzeczywiście - miał dobry gust do win, nie musiał się z tym ukrywać. Ba, sam siebie pochwalił w duchu za to, że wybrał ten, a nie inny na tą okazję. Okazję? Dla niego to było coś innego, coś nowego. I coś zarazem fascynującego, co trzeba było opić, ot co.
- No cóż... Jeżeli tego sobie panienka życzy, nie mam nic przeciwko. Za cóż można by wypić? - zadumał się przez chwilę, jakby patrząc w dal. Oczywiście, to tylko gra, Nathaniel ciągle spoglądał na nią kątem oka.
- Za Twoją urodę? Nie... To zbyt tandetne i zbyt znane z romantycznych filmów. Co nie znaczy, że to dobry powód na toast. - uśmiechnął się uroczo, ciągle będą w zamyśleniu.
- Wydaje mi się, że dobrym pomysłem, na dobry początek, jest wypicie za spotkanie. W końcu poznaliśmy się totalnie przypadkiem, a teraz pijemy na mojej kanapie i rozmawiamy. Jak to życie lubi płatać figle i zaskakiwać? - filozof Nath zawsze potrafi wkroczyć do akcji, a na domiar złego zachichotał cicho i uniósł delikatnie ku górze kieliszek, aby stuknąć z jej naczyniem. Posłał jej ciepły uśmiech wlepiając w nią szkarłatne oczyska.
I w tym momencie wcześniej wspomniane kotki wskoczyły na kanapę obok nich - Dixi za wampirem, Pixi za jego nową znajomą. Przekręcił teatralnie oczami i postawił kieliszek na stole, zabierając kotkę za ręce.
- Przepraszam Cię, jak zawsze zazdrosne, że nie są w centrum mojej uwagi. Dam im coś do jedzenia i wydaje mi się, że to powinno wystarczyć. - westchnął ciężko i przepraszająco zarazem, głaszcząc pupila. Pixi za to zaczęła ocierać się o Freyę. No i weź tu człowieku... wampirze bądź mądrym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 2:53 pm

Ona również w pewnym stopniu była nim zainteresowana, tyle że ona najczęściej to ukrywała. Nie robiła tego celowo jednak to było dlań charakterystyczne. Poza tym chyba po samym pobycie w jego mieszkaniu można już było wnioskować, że jest zaintrygowana jego towarzystwem. Fakt, że zapewne był kobieciarzem, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Przecież na drodze przyjaźni nic im nie stoi. A oczywistym było, że chciała posiadać kogoś z kim można byłoby się spotkać, porozmawiać oraz spędzić miło czas. Poza tym nie obawiała się w żaden sposób Natha. Nawet gdyby chciał tę okazję wykorzystać to spotkałby się z odmową, ewentualnym bronieniem się. Mimo wszystko ten facet nie wyglądał na niecnego. Przypuszczała, że był na tyle szarmancki, iż zapytałby jakoś subtelnie o to kobietę. Tak czy inaczej ponownie uniosła szkło, biorąc kolejny drobny łyk.
Kiwnęła głową na jego odzew. Co racja, to racja. Jak widać przełamała swoją zdawkowość. Na ogół właśnie taka była, ale przecież to nie zasada. Jeśli miała z kimś o czym rozmawiać, dobrze czuła się w obecności tej osoby to zawsze stawała się bardziej rozgadana.
Na jego słowa zaśmiała się melodyjnie, cicho pod nosem wbijając ponownie w niego szkarłatne ślepia. Mogła się spodziewać kokieteryjnego stwierdzenia, a po części komplementu. Bowiem właśnie w taki sposób to odebrała. Natomiast w stu procentach zgadzała się z nim co do słuszności toastu. -Bardzo dobry pomysł. Zatem za nasze spotkanie i rozpoczęcie miłej oraz mam nadzieję owocnej znajomości. Ach, życie jest bardzo przewrotne. W moim przypadku sprawdziło się to nie raz- odpowiedziała z sympatycznym uśmiechem, a następnie uniosła kieliszek uderzając lekko o jego szkło na znak toastu. Przypieczętowała go wymownym spojrzeniem rzuconym w jego stronę oraz małym łykiem. Zaraz to dwie kotki wskoczyły na kanapę domagając się uwagi wampira. Uwielbiała zwierzęta i czuła z nimi specyficzną więź. Zapewne, dlatego że sama miała zdolność zmiany w zwierzę. Wyszczerzyła się wymownie do Pixi drapiąc ją za uchem oraz gładząc grzbiet.
- Nie masz za co. Nie musisz ich odganiać. Są bardzo sympatyczne. I urocze. Koty to moje ulubione zwierzęta. Tajemnicze, mają swoje własne ścieżki, nie słuchają jak pies. Nie da się ich nigdy do końca wytresować o ile w ogóle. Dumne, same decydują, kiedy chcą sobie pozwolić na bliskość..- wywodziła się, chociaż może nie powinna?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 3:55 pm

Gdy tylko stuknęła w jego kieliszek swoim, praktycznie od razu nabrał większego łyka, na koniec przyglądając się dziewczynie, widząc, że i ona ka ochotę na krótką chwilę przeglądania sobie w oczyska. Oczywiście, iż odwzajemnił to. Sam w końcu to rozpoczął, a jej intrygujące oczyska, w kolorze jego tęczówek, nie tylko były przepiękne, ale i także interesujące, przez co i tym bardziej chciało się im poświęcić więcej uwagi. Posyłał w tym samym czasie jej szeroki uśmiech. A całą tą... Romantyczność? Chyba można to tak nazwać, została zepsuta przez te jego dwie niesforne kotki. Zawsze potrafią wyczuć odpowiednią sytuację, naturalnie dla nich. Chyba lubiły, odkąd tylko pamiętał, mu tak przeszkadzać. A że nigdy ich nie uczył, co i jest jest złe i niestosowne, to sobie pozwalają na wszystko. I jeszcze teraz wyszło, ze to jego wina... No pięknie.
Będąc już praktycznie że przy kuchni, usłyszał słowa Freyi. No skoro tak, to niech zostaną. Pogłaskał Dixi i ponownie zmierzył w stronę kanapy. Znów na niej wygodnie się rozsiadł, kładąc kotkę na swoich kolanach. Zaraz po tym zaczął głaskać ja za uszami, po karku i pod bródką, przez co zaczęła mruczeć.
- Zupełnie jakbyś charakteryzowała kobiety... Czyli i samą siebie, na to wychodzi. - rzucił rozbawiony swoim komentarzem, który raczej był najprawdziwszym faktem na świecie. W końcu koty, a już w szczególności kotki, były niczym ludzkie kobiety. Wymienione przez ciemnowłosą cechy tych zwierząt skojarzyły się od razu z "rasą", jaka jest reprezentowana przez kobieta siedzącą obok niego.
- Szczególnie to o tej bliskości jest bardzo do was podobne jak u kotów. Jeszcze parę podobieństw innych by się też znalazło. - ponownie było można dosłyszeć w jego tonacji strun głosowych rozbawienie. Posłał jej szeroki uśmiech, nie uciekając na chwile nawet od jej spojrzenia. Mogła dojrzeć spokojnie w jego tęczówkach wesołe i rozszalałe ogniki. Cóż za nagła zmiana! Ciekaw był jej obecnej reakcji na to. Oby nie była bardzo na niego zła... Przecież nic złego nie powiedział!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 8:18 pm

Rzadko odczuwała ochotę patrzenia się komuś w oczy, ale w momencie gdy poznawała go bliżej uważała to za konieczność. W oczach bardzo wiele widać, wszystkie emocje. Nawet chłód i opanowany do perfekcji spokój. Mimo to w oczach Natha było widać bardzo pozytywne zachowania, przekazy, dlatego wiedziała, że jest to jak najbardziej naturalne. Na jego słowa przymknęła oczy i zaśmiała się perliście nie uchylając przy tym ust. Przeniosła na niego rozbawione spojrzenie. Właściwie już nim mówiła, że nie zdawała sobie z tego sprawy, ale po przemyśleniu faktycznie takie cechy również pasowały do płci żeńskiej. - Zrobiłam to nieświadomie, ale fakt... Masz rację. Większość kobiet również taka jest. To tkwi w każdej z nas, lecz nie każda ma odwagę by wynieść to na zewnątrz i postępować tak jak kot... W dużej mierze taka jestem, to na pewno- odrzekła z zamyśleniem. Czy naprawdę taka była? Z całą pewnością tajemnicza, nieposkromiona, zdystansowana, chociaż nie dyktowała warunków. Była mieszanką wielu cech. W przeciwieństwie do heterycznych kobiet potrafiła na co dzień pokazać swoje serce, uśmiech, ale pod warunkiem, że ktoś dawał jej do tego powody. Zerknęła na mężczyznę ze ściągniętymi brwiami. - Co do bliskości być może, ale nie w moim przypadku. Mnie można obdarowywać czułością bez uprzedniego pozwolenia, ale zdaję sobie sprawę, że wyglądam na kobietę, która i te warunki dyktuje- stwierdziła z małym rozbawieniem. Większość mężczyzn myślała tak jak on. Nie mieli odwagi tego zrobić bez pytania licząc na to, że spotkają się z agresją Freyi. Nic bardziej mylnego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 9:13 pm

A więc nasza mała Freya nie będzie na niego zła! Dobrze wiedzieć. Normalnie kamień z serca mu spadł. I nie, to nie jest ani trochę sarkastyczne. Nie miał zamiaru zdenerwować dziewczyny na samym wstępie ich znajomości. Przecież to by było nieludzkie. No dobra... Oni sami nie są ludźmi, jednak wszyscy wiemy o co chodzi. Nie wdawajmy się w szczegóły.
Mężczyzna przyglądał się wciąż i wciąż dziewczynie, napawając się delikatnością futra Dixi. Pixi natomiast ułożyła się obok ciemnowłosej, mrucząc raz za razem. coraz to głośniej. Chyba dobrze się poczuła w towarzystwie nowo przybyłej. To też dobry znak dla niego samego. W końcu zwierzęta mają dar odczuwania w istotach ludzkich pozytywu i negatywny. Toteż wyszło na to, iż Freya jest warta bliższych stosunków. Jednak... Nie pomyślmy, że Nath zawsze "pyta się" o zdanie swoje pupilki. Pierwszy i za pewne ostatni taki przypadek.
- Nie sądziłem, że tak humorystycznie do tego podejdziesz. Za pewne większość kobiet, będąca na obecnym twoim miejscu, wpadła by w szał, obraziła się, nakrzyczała na mnie, że jestem świnią i wyszłaby z hukiem po takim komentarzu. Zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie. - odparł całkowicie szczerze, ponownie świdrując po jej osobie swoimi czerwonymi ślepiami. Także jego usta ani na chwilę nie przestały się uśmiechać w jej kierunku.
Bardziej jednak zainteresowały go dalsze słowa Freyi o bliskości. Aż jego spojrzenie i uśmiech stały się zawadiackie. Po czym sięgnął po kieliszek z resztką wina , dopijając do końca. O dziwo, nagle mu totalnie zaschło w gardle, akurat w takiej sytuacji...
- Czyżbyś coś sugerowała w tym momencie? - zapytał o to, co chodziło mu po głowie, nie widząc innego wytłumaczenia, dla którego użyła takich, a nie innych, słów w jego kierunku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 9:40 pm

Rzadko można było wyprowadzić dziewczynę z równowagi, a tym bardziej z błahego powodu. Jedynym takim przypadkiem było wmawianie jej na siłę, iż posiada cechy, których w rzeczywistości nie posiadała oraz narzucanie woli. Tutaj nie potrafiła zachowywać się do końca stoicko, natomiast w reszcie sytuacji opanowywała się bez większych problemów. Szkoda jej było czasu, energii i nerwów na zbędne wdawanie się w kłótnie oraz konflikty. Być może dlatego nie miała żadnych znajomych, chociaż drugim powodem ku temu był fakt, że zmieniała miejsce pobytu jak rękawiczki i nie umiała się przywiązać na stałe do żadnego miasta czy okolicy. Uśmiechnęła się na wypowiedź Natha oraz swoje myśli na poprzedni temat. Miarowo i spokojnie gładziła aksamitne futerko Pixi, która najwyraźniej zadowolona postanowiła uciąć sobie drzemkę. Koty to uwielbiają jednak nie wampiry, które przemieniają się w kota. Te drugie tego nie potrzebują natomiast chęć głaskania była taka sama w obu przypadkach.
- Nie widzę powodu, dla którego miałabym negatywnie i agresywnie reagować. W końcu to, co powiedziałeś to prawda. Kobiety również wyznaczają swoje ścieżki, ale czy tylko one?Tak naprawdę mężczyźni robią to samo. To już kwestia mentalności i osobowości. Jeśli rodzisz się samotnikiem, tajemniczą osobowością to zawsze masz chęć czasem odejść i nie dać o sobie znać. Ale mimo wszystko bardzo się cieszę, że wywarłam pozytywne wrażenie. Nareszcie miła odmiana. Nie wychodzę na małomównego gbura i nietaktowną personę- stwierdziła rezolutnie z zadowoleniem posyłając ciepły, szeroki uśmiech wampirowi. Znajomość rozpoczęła się jak najbardziej pozytywnie i miała szczerą nadzieję, że tak będzie się rozwijała. W końcu pierwszy raz jej na czymś zależało. - Czasem trzeba sobie pozwolić na śmiech i dobrą zabawę. W dzisiejszym świecie być może należy być poważnym, rozsądnym i na ogół taka jestem. Mimo to większość nie wie, że sama lubię się śmiać i dobrze bawić. Wszystko jest w życiu potrzebne, ale z umiarem- rzuciła z uśmiechem od ucha do ucha dopijając swoją porcję wina. Oparła się wygodnie kierując wzrok na towarzysza. Jak wiadomo po raz kolejny została rozbawiona. Miał ten dar.
- Po części oczywiście, że tak. To komunikat, że możesz to zrobić w dowolnej chwili , lecz głównie miałam na myśli wyprowadzenie cię z błędu w poszczególnych przypadkach. Niektóre stwierdzenia dotyczące ogółu mnie irytują, dlatego od razu koryguje niepoprawne ogólniki, bo nie wszyscy są tacy sami- puściła do niego perskie oko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Pon Gru 23, 2013 12:14 pm

Przyglądał jej się uważnie, gdy mówiła o swojej osobie. Jest samotniczką? To wyrwało mu się z kontekstu całej wypowiedzi. Tak to zrozumiał. Nie wydawała się na taką. Jest miła, mądra, ładna, dlaczego miałaby być osobą, która woli samotność? No i w dodatku jest ciekawa, ciągle o coś pyta, co mu naturalnie nie przeszkadza. Dziewczyna jest bardzo interesująca i nie żałuje, że się z nią spotkał w tej kawiarence. Przynajmniej wyrwał się z rozmowy z ludzką kobietą. Jakoś Freya mu się bardziej podobała od tej drugiej. Nigdy jakoś nie gustował w płci pięknej o jaskrawych kolorach włosów.
Odstawił Dixi na kanapę, która to się na niej rozłożyła i musiał się, niestety, przysunąć bliżej do dziewczyny. Jedną z wad u kotów jest chęć zawładnięcia miejscem, w którym zasypiają, zabierając jak najwięcej miejsca. Bądź co bądź ciągle ją głaskał i drapał za uchem.
- Oj, nie przesadzajmy, u mężczyzn jet to rzadziej spotykane. Wychodzisz na małomównego gbura i nietaktowną personę w oczach innych? Nie wydaje mi się, aby to była prawda. - rzekł spokojnym tonem głosu, wstając z kanapy. Wziął butelkę w dłoń i dolał wina do swojego pustego kieliszka. Wypił łyka i spojrzał w kierunku dziewczyny, która kontynuowała swoją wypowiedź.
- Powinnaś częściej pokazywać się jako radosną osóbkę, do twarzy Ci z uśmiechem. I nie myśl sobie, że to jakiś tani podryw. Skoro mówisz, że widzą Ciebie jako chłodniejszą, powinnaś to zmienić. Natychmiastowo. Chcesz może jeszcze wina? - spoglądał na nią, a gdy potwierdziła chęć na większą ilość trunku, dolał jej. Jeżeli zrezygnowała - odstawił butelkę na stolik. siadł po tym na kanapie na swoim miejscu, ponownie pijąc z naczynia alkohol.
- Rozumiem. Nie musisz nawet mówić - widać po Tobie odmienność od innych, co jest, w Twoim przypadku, dobrą cechą. A co do tego... Liczysz na to, iż wykorzystam Twoją zgodę? - odparł z pomocą zainteresowanej tonacji strun głosowych, by móc się dowiedzieć jak na prawdę jest. Czy w ogóle miał w planach taki bieg wydarzeń? Oczywiście, że nie. Nawet nie planował, że kogokolwiek zaprosi do swojego domu, a co dopiero coś takiego!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Pon Gru 23, 2013 1:30 pm

Być może posiadała taką cechę wrodzoną lub nabyła z czasem takie trybu życia. Poza tym nigdy jej to nie przeszkadzało. Od dziecka podróżowała po świecie nie do końca z własnej woli, dlatego nie mogła posiąść znajomych. Nie opłacało jej się to zwyczajnie. Również przez to stała się wyobcowana. Rzecz jasna teraz chciała to nadrobić. Zerknęła na Natha, który się do niej przysunął co bynajmniej jej nie przeszkadzało. Nie należała do zwariowanych osób, które unikają naturalnej bliskości jak ognia. Przy okazji o wiele lepiej się rozmawiało mając bliższy kontakt wzrokowy. Uśmiechnęła się delikatnie, ale zabawnie spoglądają w jego stronę. - Z reguły to kobiety są bardziej sentymentalne i wolą jedno miejsce zamieszkania, ale już nie polemizuję. W każdym razie faktem jest, że jestem małomówna, dlatego niewiele osób ze mną dłużej rozmawia, bo nie jestem wyczerpującym rozmówcą. Potrafię być słuchaczem, natomiast rozmówcą tylko w przypadku jakiejś nici porozumienia między osobowościami. No i jestem zdystansowana, wycofana, co nie wiąże się ze strachem. Przez to ludzie tracą zapał do konwersacji, bo muszą czekać. A z kolei ludzka natura jest raczej niecierpliwa. Chcieliby wszystko od razu, a z moim typem osoby pośpiechu się nie da narzucić. Opanowanie, powaga również mają na to wpływ. Powiedzmy, że mam zmieszany charakter. Chociaż uszczypliwość, zadzieranie i irytowanie delikatnie innych też jest w mojej krwi. Inaczej zanudziłabym się- wyjaśniła z zadowoleniem, a to przecież była czysta prawda. Freya to jeden wielki miks wielu cech i nie da się jej poznać tak od razu. Czasem zachowuje się tak, a czasem tak. Zależy co jej wpadnie do głowy w danym momencie. Nie da rady tego przewidzieć. Słuchała go z zaciekawieniem dalej lawirując spojrzeniem od czasu do czasu po jego licu. - Może powinnam, ale nie chcę też wyglądać na rozmemłaną osobę, która posyła wokół tęczę, miłość i pokój, bo to nie jest w moim stylu i nie zmienię większości siebie. Nie potrafię i nie chcę otwierać się zbyt przed ludźmi, bo to nierozważne na dłuższą metę, ale z uśmiechem się zgodzę. Chyba masz racje, że lepiej go rozprzestrzenić- rzuciła po chwili zastanowienia. W międzyczasie wampir dolał jej wina, na co zareagowała ciepłym uśmiechem dziękując w ten sposób Nathowi za grzeczność. Popiła nieco rozkoszując się smakiem. Zaśmiała się wesoło. -Kobieta nie może wszystkiego wprost mówić, pozwól mi zostawić chociaż cień tajemnicy!- dodała rezolutnie nie przestając się cieszyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Pon Gru 23, 2013 2:42 pm

Ponowne obserwowanie dziewczyny pomogło mu "przeskanować" jej całą osobę oraz od razu złączyć z cechami charakteru, które przedstawiła ona sama. No cóż... Jakby nie patrzeć taki charakter ewidentnie do niej pasuje. Nie powie, że nie. Naturalnie, że jeszcze nie zdążył jej poznać, pewnie zajmie mu to dużo czasu, jednak na pierwszy rzut oka można dostrzec zmienność w jej życiu. Raz bywało gorzej, raz lepiej, co zostało zaprezentowane przez nią. Uśmiechnął się nieznacznie, zastanawiając się jednak co tak na prawdę wpłynęło na ukształtowanie się charakteru dziewczyny. bowiem jednak aż takiej skomplikowanej persony nie napotkał jeszcze na swojej drodze. Freya jest pierwszą i, miejmy nadzieję, ostatnią taką, która podbiła tak szybko serce Nathaniela swoim zachowaniem i sposobem rozmowy z nim. Żadna kobieta nie rozmawiała z nim tak miło, serdecznie, a zarazem czule i z pewnym dystansem do jego osoby. To całkowicie coś nowego dla niego. Większość przedstawicielek płci pięknej widziała w nim potencjalnego adoratora, który będzie ją wielbił i kochał ponad życie albo i jeszcze bardziej. To nudziło wampira, pomimo iż jest kobieciarzem. Bardziej cenił takie skromne, ciche, a także i jednocześnie potrafiące pokazać pazur. Czyżby to oznaczało, że ciemnowłosa wampirzyca jest zagrożona? Oczywiście, że nie. Bestią nie jest. Aż taką.
- Tu bym się kłócił! Faceci też mają taką cechę, jak przywiązywanie się do danych rzeczy, miejsc, osób. Taki na przykład ja - mieszkam tutaj odkąd pamiętam i pomimo iż miasto mnie nie zadowala, nie potrafię go ot tak opuścić. Nie tyle, że mam firmę na głowie, co też moje własne "ja" mi na to nie pozwala, że tak to powiem. A konwersacja jest z Tobą interesująca i przyjemna, także nie rozumiem innych, którzy od razu wychodzą z założeniem, że jesteś nudną i nie wartą uwagi. Ale też, jak widzę, nie przejmujesz się tym, z czego jestem niebywale dumny. Widać, że wiesz jak stać pewnie na ziemi. - przełożył rękę przez oparcie kanapy, drugą ponownie przykładając do ust kieliszek z winem. Nawet nie zauważył jak szybko mu znika ta ciemnoczerwona ciecz z naczynia. Cała ta rozmowa tak go wkręciła, że zapomniał o takim czymś, jak kontrolowanie siebie samego.
- Och, nie chodziło mi dokładnie o zmianę siebie samej. Po prostu częściej niż zwykle się uśmiechaj - ludzie od razu Cię pokochają. Społeczeństwo lubi widzieć u innych szczęście, czego zazdroszczą, a co za tym idzie, chcą Cie bliżej poznać i przy okazji źródło tego, dzięki czemu nie znika uśmiech z Twojej twarzyczki. No i pewnie za sprawą pokazywania białych ząbków pozyskasz adoratorów. W końcu w reklamach widać, że faceci lecą na białe uśmiechy. Powinno podziałać. - odparł z rozbawieniem, odstawiając kieliszek i przeciągając się ostrożnie. Gdyby miał zrobić to tak, jak to zwykle bywało... Zająłby całą przestrzeń salonu!
Dalsze słowa kobiety najbardziej go jednak zainteresowały. Uśmiechnął się nieznacznie, przyglądając się uważnie. Ach, te nieodgadnione i tajemnicze istoty, za którymi niektórzy by skoczyli w ogień... I co tutaj może zrobić?
- Na pewno nie chcesz się "wyżalić"? Byłoby mi bardzo miło, gdybyś uchyliła rąbka tajemnicy... - rzucił równie tajemniczo, nie spuszczając jej z oczu. Zaczynało się robić coraz to ciekawiej...
- ...Albo chociaż powiedz jakbyś zareagowała, gdybym, przykładowo, teraz Cię pocałował... - dorzucił, oczekując jakiejś reakcji. Był doprawdy zainteresowany tym wszystkim, co siedziało w jej główce. Rozmawiać poprzez myśli potrafił, ale czytać z nich to już nie bardzo. A szkoda. Taka umiejętność byłaby w takich sytuacjach niezwykle pomocna. Co z resztą widać na załączonym obrazku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Pon Gru 23, 2013 8:45 pm

Doskonale wiedziała, że wobec niego zachowuje się zupełnie inaczej niż dotychczas dla reszty otoczenia. Nigdy wcześniej nie miała takiej okazji, a teraz to się zmieniło. Bardzo się cieszyła, że trafiła akurat na tego wampira, ponieważ niezwykle przyjemnie spędzało się jej czas w jego towarzystwie. Miała wrażenie, że dobrze się rozumieją i potrafią ze sobą rozmawiać. Lepszej sytuacji sobie nie mogła wyobrazić na pierwszą próbę jednoczenia się ze społeczeństwem. Nathaniel był najlepszym co mogła spotkać i na pewno jej pomógł się otworzyć. Oczywiście wolała tego uniknąć przed wszystkimi, lecz w jego obecności czuła się niezwykle dziwnie, chociaż w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Była ciekawa jak to potoczy się dalej, jak będą się rozumieć. Najprościej mówiąc było jej znakomicie tutaj, teraz. Nie widziała powodu, dla którego miałaby być dla niego nieprzyjemna. On dla niej był bardzo miły i miała w zwyczaju odwzajemniać się tym samym.
Sposępniała na moment, kiedy zaczął mówić o przywiązaniu do miejsca. - Mnie tak naprawdę tutaj zawsze mama trzymała i to do niej wracam. Jest jedyną osobą, którą posiadam i sobie nie wyobrażam życia bez niej. Daje mi jakąś siłę. Dzięki niej potrafię tu wrócić, chociaż chciałabym tutaj zostać na zawsze. Żeby coś na tyle mnie przywiązało, abym nie chciała odchodzić. Ciekawe jakie to uczucie znaleźć się w miejscu, które jest dla ciebie idealne, jest wszystkim... - zastanawiała się nad tym usilnie, ale na pewno ze swojego doświadczenia nie znajdzie odpowiedzi. Zwyczajnie nie wiedziała jak to jest, dlatego w tym celu podniosła zaintrygowane spojrzenie, pełne nadziei na Natha. Miała nadzieję, że będzie w stanie ją oświecić. -Odbieram naszą rozmowę w taki sam sposób jak i Ty. I bardzo się cieszę, że spotkaliśmy się w tej kawiarni wtedy- mruknęła nieco zmieszana, lecz starała się pohamować, bo wiedziała, że teraz wygląda jak zakłopotana nastolatka, a już dawno powinna z tego wyrosnąć. Uśmiechnęła się szeroko, żeby jakoś to zatuszować. - Generalnie stąpam pewnie po ziemi, w końcu musiałam od dzieciaka, ale czasem wolałabym sobie darować i chciałabym, żeby ktoś za mnie pomyślał. Miło by było na jakiś czas przestać myśleć o każdym ostrożnym kroku, bo nie ma kogoś kto zrobi to za ciebie- stwierdziła rzeczowo z lekkim rozbawieniem. Popiła trunek słuchając jego wypowiedzi z uwagą dalej. Wchodziło jej to w krew. Nie nudziła się z mężczyzną, niewątpliwie. - Pokochają? Szczerze wątpię, ale nie zaszkodzi spróbować. Jak efekty zaczną być widoczne dam znać. A co do adoratorów... To również nie jest w moim typie. Nie chciałabym ich mieć. Nie myśl sobie, że zaprzeczam, a w głowie głos mówi "oczywiście, że chciałabym". Po co mi to. Nie jestem kokieteryjna, pozostawię to innym. Fakt... Jestem typem uczuciowca, lecz nigdy się nie zakochałam, a nawet jeśli by do tego doszło to nie zmieniałabym jak rękawiczki, o- odpowiedziała pewna swojego zdania. To oczywiste, że Freya potrafiła kochać sercem wrażliwym, gorącym, temperamentnym, współczującym, szczerym. Nigdy by nikogo nie zostawiła. Wiedziała to po prostu. Znała siebie. Kochała na zabój.
Zaśmiała się melodyjnie rzucając mu wymowne spojrzenie. -Nie, nie ulżyłoby mi. Wolę podziwiać jak Cię to interesuje i próbujesz ją odkryć. To o wiele przyjemniejsze dla oka- przymrużyła ślepia niczym kot posyłając mu delikatnie jadowity uśmiech. Na kolejne słowa na moment zaniemówiła. - Nie ma lepszego i skuteczniejszego sposobu na przekonanie się jak po prostu uczynienie tego- pogładziła jego dłoń opuszkami palców, ale tak leciutko jakby w locie się jedynie otarła przez przypadek. Jak wiadomo było to w stu procentach zaaranżowane. Nie spuszczała z niego wzroku pełnego ciekawości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Pon Gru 23, 2013 9:56 pm

Czy to wszystko, o czym jest teraz mowa, może zostać potraktowane jako komplement? W końcu to miłe, że ktoś się czuje przy jego osobie pozytywnie i, można rzec, bezpiecznie. Gdyby tylko wiedział, że tak jest dokładnie, jak to zostało opisane, byłby niezwykle uradowany tą wiadomością, że komuś zmienił dzień na lepszy. Kto wie, może przez to nie raz czy nie dwa jeszcze się natkną na siebie w przyszłości? On miał taką nadzieję, nie wiedział jak Freya. W każdym bądź razie nawet będzie się starał, aby do kolejnego spotkania się tych dwojga doszło! W końcu ma ku temu dobre intencje i nie ma zamiaru jej krzywdzić. A to już chyba są odpowiednie powody, aby się zgodziła, prawda? Skoro się przy nim dobrze czuje i całkowicie inaczej niż przy innych, to powinna częściej korzystać z tego, co zesłał im los czy cokolwiek tam innego, w co ludzie lubią wierzyć.
- Dobrze, że ta Twoja mama jest i Cię utrzymuje w tym mieście. Gdyby nie ona, nigdy bym Cię nie poznał. Muszę jej kiedyś za to podziękować. Jaka Twoja mama w ogóle jest? Wybacz, że pytam, lecz ciekawość mnie zżera czy jesteście do siebie bardzo podobne. - trochę postąpił, a raczej nawet bardzo, w wścibski sposób, jednak taki jest Nathaniel i nie miał zamiaru się z tym ukrywać. Lecz zauważył u siebie także jakąś dziwną... Zmianę. Nigdy się nie zachowywał tak szczerze wobec kogokolwiek. A już na pewno nie przed nowo poznanymi osobami. No... Przy rodzicach także się nie rozczulał, czyli na dobrą sprawę tak... Nikt nie był dla niego bliski. Czy to jest okropna świadomość? Pod pewnym względem tak, gdyż nie miał z kim porozmawiać o wszystkim i o niczym, jak to się mówi.
- Nie umiem Ci tego wyjaśnić... - odparł, zamyślając się na chwilę nad jej głęboką refleksją na temat przywiązania do miejsca. - ... Mogę powiedzieć tylko tyle, że czujesz taką... Radość, że masz gdzie zawsze wrócić. Czy to po pijaku z baru, czy po miłym spotkaniu przy kawie, czy też po jakiejś przypadkowej bijatyce w mieście. Co prawda - mieszkam tu sam, co trochę jest przytłaczające, gdy wielki dom, a w nim tylko jedna osoba, ale da się żyć. Właśnie... Muszę pomyśleć o jakiejś gospodyni domowej... - rzeczywiście, to dobry pomysł. Trochę by się zrobiło ruchliwiej w tym wręcz opuszczonym mieszkaniu. Ale nie mowa o tym teraz. Wyrwał się z zamyślenia, kierując na nią swoje czerwone tęczówki.
A więc jednak doczekał się ukazania na zewnątrz przed nim swoich emocji co do tego spotkania. Nie powiedział nic, jedynie szerzej się uśmiechnął w jej stronę, przyglądając się, wręcz ją prześwietlając swoim wzrokiem. Musiał to przyznać - jest niesamowitą osobą. I to wartą czegokolwiek na dodatek. Zamrugał parę razy powiekami, aby się uspokoić. Nie może popaść w jakieś dziwne nastroje, na pewno nie w takiej sytuacji.
- Nie martw się, jak będziesz chciała, aby ktoś za Ciebie o czymś pomyślał, skieruj się do mnie - rzadko kiedy mam chwilę na myślenie o czymkolwiek, ale może dla Ciebie się znajdzie czas. - puścił do niej oko, wyszczerzając swoje ząbki razem z kłami, które tworzą wręcz idealny biały szereg. Ach, te idealne uśmiechy niczym z reklam pasty do zębów... Nadawał by się do takiego czegoś, nie ma co!
Ponownie nalał sobie wina, znów to dolewają Freyi. Upija ją? Oczywiście, że nie! Gdzież by śmiał to robić!
- Nie wierzę, że nie chciałabyś, aby jakiś seksowny młodzieniec Cię pokochał, wielbił, darował przepiękne podarunki, ubóstwiał na każdym kroku i czcił Cię niczym boginię. - odparł nonszalancko, przykładając szklane naczynie do ust i pochłaniając dwa łyki z wnętrza. Ach, te francuskie czerwone wina. Nic tylko je pić i pić. Szkoda tylko, że butelka powoli się kończyła. Będzie musiał pamiętać o dokupieniu kolejnej na najbliższych zakupach.
- Sprytna bestia. - rzucił wymownie, widząc jej radość z powodu znęcania się nad jego ciekawością. Jednak potrafiła dopiec! Nie spodziewał się jednak,że tak szybko tego doświadczy i się o tym przekona.
Poczuł po chwili na swojej dłoni delikatne głaskanie, które spowodowało przyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Przyglądał jej się jednak uważnie, starając się utrzymać kontakt wzrokowy. Co też ona kombinowała? To jedno z pytań, jakie mu krążyły po głowie. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, to prawda. Ale to nie zmienia faktu, że całkiem stracił panowanie nad sytuacją. Delikatnie chrząknął i przybliżył się do jej twarzy gwałtownie, że prawie dotykali się nosami.
- Sama tego chciałaś. - szepnął cicho, odstawiając szybko kieliszek na stolik, tak, aby nie uciec wzrokiem od jej oczu, i kładąc na jej licu dłoń, gładząc ostrożnie i z uczuciem skórę na nim. Posłał jej ciepły uśmiech, znów się przybliżając do niej. Jego zgrabny, jak na mężczyznę, nos oparł się na prawym policzku, oczekując jeszcze przez chwilę jakiejś reakcji, jeśli się totalnie rozmyśli. Spoglądał w jej szkarłatne i płonące oczka, by przejść do zjednoczenia się ich warg, jeżeli Freya nie miała nic przeciwko temu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Pon Gru 23, 2013 10:39 pm

Zaiste mógł to jak najbardziej odebrać za komplement, bo faktycznie nim był. Ale czy tylko? Rzecz jasna, że nie. To była prawda. Freya naprawdę czuła się tutaj bardzo bezpiecznie jednak to nie tyle zasługa mieszkania, a osoby, która siedziała obok i wypełniała jej czas. A płynął on bardzo szybko na rozmowie, która pochłonęła ją bez końca i pamięci. Nie było w tym nic złego, absolutnie. Od dawna się nie czuła tak swobodnie i spokojnie. Nie musiała martwić się o kolejną samotną wędrówkę, ponieważ dzisiaj miała towarzystwo. Ponadto nie zmierzała zapomnieć o Nathanielu. Na pewno i ona będzie dążyła do następnego spotkania. Nie mogła zmarnować takiej znajomości. Właściwie to jej pierwsza i jedyna znajomość, chociaż jeśli miała być szczera to nie potrzebowała żadnej innej. Jeśli tylko wampir zechciałby dalej się widywać to mogłoby być wspaniale. Nareszcie na stałe pozbyła się samotności, miałaby komu zawierzyć swoje sprawy. Fakt, że raczej nie narzekała, ale mimo wszystko czasem trzeba porozmawiać z kimś kto cię zrozumie i wesprze. W mężczyźnie widziała swojego najlepszego powiernika, rozmówcę i towarzysza. Wsłuchała się w jego wypowiedź, po czym skinęła głową z nieco zatroskanym wyrazem twarzy. - Racja. Jestem jej za to bardzo wdzięczna, ona o tym wie doskonale. Łączy mnie z nią naprawdę głęboka więź, dlatego tutaj wracam. I to coraz częściej. Jaka jest? Cóż... To ocean pełen tajemnic, niezmierzony. Niegdyś jeszcze kiedy tata z nami był moja mama była pełna blasku, radości, z czasem bardziej zatroskana i nerwowa, bo bała się o nasze życie. Ale była niezwykle otwarta, kochająca i wrażliwa. Teraz nadal taka jest, tyle że nie pokazuje tego każdemu. To kobieta silna, temperamentna, również sama wyznacza swoje szlaki, jest niczym twierdza, niepodbita, lecz mimo wszystko to kobieta i potrzebuje bezpieczeństwa, jest wrażliwa, empatyczna. Potrafi posyłać najpiękniejszy uśmiech jaki znam, szczery, pełen miłości. Wskoczy w ogień za osobami, które darzy głębokim uczuciem... Wiele mi brakuje, aby być do niej podobną. Jest z reguły spokojna i łagodna, ale broni swoich racji, jest pewna siebie - opisała swoją rodzicielkę jak najlepiej potrafiła choć wiedziała, że nigdy nie będzie w stanie słowami opisać jej osobowości. Takich jednostek po prostu nie da się podsumować w kilku zdaniach. Byłoby to niedorzeczne. Tak czy inaczej pragnęła zaspokoić ciekawość Natha.
Freya również jak dotąd nie czuła się podobnie przy nikim, dlatego ta nowa sytuacja zaskakiwała ją samą, ponieważ co chwilę ujawniały się w niej cechy, zachowania, których wcześniej u siebie nie dostrzegała. Na przykład zakłopotanie, niepewność, nie kontrolowanie wszystkich wypowiedzi, niezwykła chęć poznania tej drugiej strony, intryga, której nie mogła opanować. - A Ty masz tutaj kogoś bliskiego? W końcu święta się zbliżają. Niby tylko ludzie je obchodzą, chociaż... Chciałabym poczuć tę magię kiedyś- rzuciła bez przemyślenia. Właściwie czemu nie? I tak nie miała nic lepszego do roboty. Prawdopodobnie mamie jedynie podrzuci prezent. Przeczuwała, że ma swoje sprawy na głowie, więc może znajdzie sobie inne towarzystwo na najbliższy czas. -Ubierałeś kiedyś choinkę?- kolejne pytanie z serii bezsensownych i nietypowych. Była czasem jak dziecko, które pytało o błahe sprawy. Ale to ją zastanawiało, jak to jest. Zerknęła na niego wesoło. -Ja teoretycznie mieszkam z mamą, ale jeszcze nigdy nie byłam w mieszkaniu. Zastanawiałam się nad usamodzielnieniem. To chyba najlepszy czas. Mama miałaby je dla siebie. W końcu nigdy nie wiadomo w jak nieodpowiedniej sytuacji się tam znajdę, a chciałabym tego uniknąć- wyjaśniła rozbawiona pewnym wyimaginowanym obrazem.
Wymieniali się bielą swoich kłów podczas znaczących uśmiechów, co było przyjemne. Od dawna chyba się nie uśmiechała w sposób naturalny. - Z góry dziękuję. W takim razie uprzednio zadzwonię i sprawdzisz w kalendarzu czy jesteś wolny. Zajmę dwa terminy do przodu. Może w przyszłym roku się uda- odpowiedziała na jego gest figlarnym perskim okiem unosząc również szkło, po czym dokończyła swoją porcję. Póki co czuła się jeszcze w miarę trzeźwa, a nie zamierzała się upić. Sądziła, że zdąży zaprzestać w odpowiedniej chwili. Spojrzała na niego przewracają teatralnie oczami, po czym spoważniała. - Nie, nie chciałabym. Zazwyczaj z takich sytuacji nic nie wychodzi. Wiesz czego bym chciała? Wystarczyłaby mi szczera, odwzajemniona, prawdziwa miłość, obecność tej osoby i zrozumienie- odrzekła jak najbardziej poważnie spoglądając na śpiącą kotkę. Nie widziała sensu w czczeniu siebie. Zdecydowanie wolała tkwić w świecie nierealności, bajek, gdzie miłość jest gorąca i szczera. Jeśli już miałaby czegoś chcieć to nieskomplikowanego w jej mniemaniu uczucia i obecności kochanej osoby. To wszystko. - Można o mnie wiele powiedzieć, ale nie jestem materialistką, to nie jest dla mnie istotne. Najważniejsze, że miałabym jakiś dach nad głową- odpowiedziała jak najbardziej szczerze. Nie miała w zwyczaju kłamać, oszukiwać. Marną była aktorką.
Bardzo szybko wydarzenie przybrało inny obrót z czego była nawet zadowolona. Chociaż musiała przyznać, że to dla niej zaskoczenie, a w dodatku nowa rzecz. Na moment się odsunęła słuchając co ma do powiedzenia, a później już nie protestowała. Posłała mu pełen aprobaty uśmiech tak jakby już na to czekała od dłuższego czasu. Nie zdejmowała wzroku z jego oczu chcąc obserwować każdy najmniejszy ruch. Szczerze mówiąc to nie mogła się doczekać, kiedy ją pocałuje. Skupiła się na jego wargach, które wędrowały powoli do jej ust. W końcu dotarły na odpowiednie miejsce. Odruchowo przymknęła powieki muskając rozkoszne, jeszcze pokryte aromatem wina usta. Jej dłoń także powędrowała na jego policzek, który z lubością gładziła. Usadowiła się wygodnie na kanapie, aby nie tkwić w jakimś dziwnym przekręceniu. Wodziła palcami od podbródka, przez żuchwę, kość policzkową, skroń, aż do czoła, a potem wsunęła palce w jego włosy delikatnie drażniąc paznokciami jego skórę w tym miejscu.


avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Pon Gru 23, 2013 11:26 pm

Potrafił i on słuchać, tak jak na przykład teraz. Teraz, kiedy mówiła o swojej matce. Widać było tą troskę i czuć było tą miłość, jaką darzy wobec niej. Coś nieprawdopodobnego. On tego, poniekąd, nie rozumiał za nic. Nigdy nie zaznał matczynej miłości, a i zarazem nie znał czegoś takiego, jak odwzajemnienie miłości. Jak mógł tego doświadczyć, skoro nigdy się nie zakochał? Nawet nie wiedział jak to jest! Naturalnie, kiedyś, w przyszłości, chciał tego bardzo, jednak nigdy nie znajdowała się odpowiednia kandydatka na to stanowisko. Czy to oznacza, że Nathaniel jest wybrednym samcem? Tak, na to wychodzi i tak rzeczywiście jest. Po cóż to ukrywać? Fakty pozostają niezmienne do końca życia. Szczególnie, kiedy właściciel tych cech nie ma zamiaru ich zmieniać.
W każdym bądź razie Freya, któa wspominała o swojej matce była dogłębnie poruszona, co doprowadziło, że jego wzrok stał się łagodniejszy, gdy tak się jej przyglądał. Wszystkiego się może teraz po niej spodziewać, jednak takiego czegoś nigdy. Pełne uczucia wspomnienia są w jej wykonaniu tak piękne, że aż niemożliwe. Usłyszał także o ojcu. "Jeszcze kiedy tata z nami był..." Czy coś się stało? Ponownie chyba będzie musiał zapytać. Trochę nietaktowne jest to, jednak jak inaczej zaspokoi swoją ciekawość? Nie widział innego sposobu.
- Nie martw się, na pewno masz wiele cech swojej mamy. Niewątpliwe jest to, wierz mi. Przekonasz się o tym kiedyś, nawet nie zauważysz kiedy. W końcu masz jej geny, a to zobowiązuje. - odparł, całkowicie ją o tym zapewniając z pewnością słyszalną w głosie. Tak, nawet on w to wierzył. W końcu biologia, dzięki której ludzie się dowiadują coraz więcej o sobie i swoim organizmie, pokazuje nam, iż powiązania genowe odgrywają w naszym życiu dużą rolę. - Głupio mi pytać, ale... Co się stało w takim razie z tatą? Wspomniałaś, że póki jeszcze był z wami. - jednak zainteresowanie znów wzięło nad nim górę, oczekując jakiejś kolejnej historii z jej życia. Był zafascynowany, że miał kogo słuchać i że, a to najważniejsze, ten ktoś chciał mu się zwierzyć z takich rzeczy. Czy można już tu mówić o, w pewnym stopniu, przyjaźni? Na to wychodziło, jednak nie był jeszcze niczego pewien. Nie chciał wyprzedzać przyszłości, wolał poczekać cierpliwie i obserwować rozwój wydarzeń, jakie mają miejsce.
Pytanie Freyi całkowicie, nagle, sprowadziło go na ziemię. On kogoś bliskiego? Może i jest przystojny i bogaty, jednak osamotniony jak kciuk. Uśmiechnął się, jakby nic się nie działo. Święta... Dobre pytanie. Co on będzie w ogóle robił w wigilię? W nowy rok? Pewnie znowu przesiedzi ten okres nad papierami w gabinecie. Ostatnio coś zaczął się dziwnie angażować w sprawy firmy, przez co i sami pracownicy nie mogą wyjść z zaskoczenia, jak i podziwu, że tak dobrze mu idzie w zarządzaniu firmą, pomimo iż nie ma o tym zielonego pojęcia. Jak to niektórzy stwierdzili : Ma to w genach po ojcu. Nie wydawało mu się to... Chciał mieć jak najmniej z nimi do czynienia, dobrze, że chociaż nie musiał ich oglądać dzień w dzień.
- Nie mam nikogo bliskiego. Nie posiadam rodziców, nie poznałem dalszej części rodziny, jestem jedynakiem bez znajomych. A pracownicy z firmy nie są zadowalającym towarzystwem. - odparł jakby ozięble, zupełnie jakby nie chciał o tym rozmawiać. Było mu ciężko o tym gadać, to musiał przyznać. A poza tym nie chciał przeciągać rozmowy, musiałby się przyznać do okrutnej prawdy o sobie, czego nie miał zamiaru. Bał się, że przez to ciemnowłosa się go wystraszy, ucieknie, czego najbardziej się obawiał w tym momencie. Jak jeszcze nigdy niczego innego.
Popatrzył na nią zaskoczony, gdy zadała pytanie ni stąd ni zowąd na temat ubierania choinki. A to dopiero pytanie.
- W dzieciństwie ubierałem. Od jakichś... 20, może 30 lat tego nie praktykuję, bo nie widzę nawet sensu. Skoro spędzam samotnie święta, to nie ma co odwalać tej całej szopki. I tak tam żadnych prezentów nie znajdę, chyba, że kupię coś samemu sobie. - odparł humorystycznie, wyobrażając sobie taką sytuację, gdy kupuje prezent dla siebie, kładzie go pod choinką, a na następny dzień cieszy się jak dziecko, że coś dostał od "Mikołaja". Czyż to nie komicznie brzmi?
- Teoretycznie tam mieszkasz, jednak praktycznie tam nie mieszkasz, więc wydaje mi się, że z czystym sumieniem możesz się usamodzielnić. Matka chyba nie będzie miała nic przeciwko, co? - uśmiechnął się na koniec, mając zamiar jeszcze coś dodać. Coś wpadło mu do głowy, o czym nie powinien mówić. Ale trudno. - Jeżeli będziesz miała jakieś problemy ze znalezieniem nowego mieszkania dla siebie, czy też pod względem finansowym, będziesz mogła u mnie pomieszkać trochę. Może i mam jedną sypialnię, ale jakoś by się to urządziło. Wzięłabyś moją sypialnię, a ja najwyżej na ten okres pospałbym na kanapie. - wyjaśnił pokrótce, żeby miała świadomość tego, że nie jest sama i że może zawsze się do niego zgłosić, gdy będzie miała ciężko w życiu, pod górkę, czy coś podobnego. Jakby nie patrzeć, pewnie pomógłby jej w sprawach finansowych. I tak nie miał na co wydawać tej kasy. Więc mógł "zaszaleć".
- Nie musisz uprzedzać i pytać się o wolny termin w kalendarzu. Dla Ciebie bym zrezygnował nawet z najważniejszego biznesowego spotkania. - rzucił z błyskiem w oku, przypatrując się jej uważnie. Sam nie wiedział czemu to powiedział, jednak odczuwał potrzebę powiadomienia jej o takiej rzeczy. Poprawił swoje włosy, przeczesując palcami po skórze głowy, zostawiając na nich lekki nieład. Na koniec wypił lampkę wina do końca, aby mieć już spokój. Trzeba na chwilę się uspokoić. Nie, nie wstawił się, jednak trzeba znać umiar we wszystkim, nawet w smakowaniu jednego z najlepszych win, jakie pił w życiu.
- Nie wiem, czy mogę się z Tobą tutaj zgodzić, bo nawet nie posmakowałem czegoś takiego, jak "miłość". To dla mnie obce zjawisko i uczucie. Jednak wierzę, że taką znajdziesz. - powiedział zupełnie szczerze, co można nawet było wyczuć w jego głosie, który sygnalizował lekki ból, uścisk w sercu, że nie mógł zrozumieć, pod tym względem, dziewczyny. To czasem okropne, kiedy facet, który... Można powiedzieć, że ma wszystko, nie zna podstaw życiowych, takich jak właśnie miłość. To dla wielu może być coś niemożliwego, jednak dla niego to czysta prawda.
- Nie wiem czy w tym świecie jest możliwa taka miłość, ale chyba jeszcze jakiś przyzwoity facet wśród nas żyje, który Ci to zapewni. Nie wyobrażam sobie, że jakiś dupek Cię będzie chciał zranić. - znów przepełnione prawdą słowa padają z jego ust. Dzisiaj jest szczególnie prawdomówny. On, co w większości dnia musi kłamać i udawać, że jest dobrze, czy też ukrywać przed pracownikami wciąż i wciąż to, co się stało na prawdę.
On też był zaskoczony, w końcu tak bez problemu się zgodziła na to, aby się dokonało to, do czego zmierzał i co wreszcie osiągnął. Pocałunek był przyjemny dla obojga, to pewne. Jednak nie był natarczywy. To raczej delikatne i czułe muskanie, które zaczynało stawać się coraz to bardziej namiętne. Dziewczyna została przez niego przyciśnięta bardziej, gdy tylko się poprawiła na wygodniejszą pozycję. Objął ją i zaczął głaskać jej talię wzdłuż, zahaczając czasem o plecy i kręgosłup. Mruknął podczas tego wszystkiego, otwierając na chwilę powieki i patrząc na jej twarzyczkę, by po sekundzie zamknąć oczy i oddać się sytuacji.
W ten poczuł na sobie wzrok. Nie byle jaki wzrok. Znów jego ślepia się otworzyły i napotkał wzrok Pixi, która się wybudziła. Chyba była zazdrosna. Jak zawsze.
- Proponuję zmienić współrzędne. Jesteśmy niemile widziani. - odparł, przerywając niechętnie pocałunek i pokazując na kotkę. Widać było po niej, że nie podobało jej się to, co zastała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Wto Gru 24, 2013 12:20 am

Dzięki wzajemnej umiejętności słuchania potrafili się wyśmienicie porozumiewać. Nie wchodzili sobie w zdanie, każde mogło dokończyć swoją wypowiedź. To było tak naturalne, że aż niemożliwe w wyobrażeniu ciemnowłosej. Mimo to należało uwierzyć w realność tego spotkania i przebiegu. Wybredność... Sama nie wiedziała jaka jest w tym temacie. Czy miłość faktycznie można było ukierunkować na kogoś konkretnego? Bardzo często bywa tak, że nie panujemy nad tym stanem i obdarzamy tym uczuciem nawet niewłaściwą osobę. Mogła mieć swój typ, a zakochać się zupełnie w kimś innym, więc reasumując chyba nie mogła być wybredna. W tej kwestii liczyła się dla niej po prostu bezgraniczna chęć budowania, trwania, naprawiania tej więzi, towarzystwo na stałe, zrozumienie, szczerość. Nie mogła powiedzieć, że miłości nie poznała. Było jej dane zaznać rodzicielskiego uczucia. Nie sądziła by prędko spotkała ją partnerska chociaż wszystko przychodzi nagle. Tego nie dało się zaplanować i właśnie to było ekscytujące. Im bardziej pozostawiasz ten temat sam sobie tym szybciej dopada cię ten stan. Tak czy inaczej wszystko się może zdarzyć i wampirzyca doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Uśmiechnęła się do niego sympatycznie, kiedy podsumował wypowiedź związaną z matką. Pochlebił jej tym stwierdzeniem z czego bardzo się cieszyła. Miała nadzieję, że to co mówi kiedyś się ziści. Swojego wzorca nie musiała daleko szukać, bo przez wiele lat miała go pod jednym dachem, a teraz w tym samym mieście. Również od Natha zapewne mogłaby się wiele nauczyć. Spokoju, pogody ducha... Być może nie posiadał jej na co dzień, lecz pokazał kobiecie, że to możliwe. Nie miała nic przeciwko kolejnemu pytaniu dotyczącego jej rodziny. W pewnym sensie poczuła ulgę, że nareszcie mogła się z kimś tym podzielić. W dużej mierze to ją odciążało. - Nic nie szkodzi, nie mam nic przeciwko. W końcu to było dawno temu i potrafię o tym swobodnie mówić. Rzadko go widywałam, ale kiedy już dochodziło do naszych spotkań bardzo się cieszyłam. Kochał mnie i mamę, umiał rozbawić, opiekować się. Miał odpowiedzialną pracę, stanowisko, ale tak naprawdę do końca nie wiem czym i gdzie się zajmował. Jakaś ważna, lokalna firma. Być może nadal funkcjonuje, nie wiem.... Mniejsza. Pewnego dnia wpadli do mieszkania jacyś ludzie i grozili mnie i mamie. Chyba chodziło o taty pracę, jakieś niedotrzymanie czegoś... Nie pamiętam, panował chaos. Mama kazała mi uciekać jak najszybciej potrafię. W jednej chwili wszystko nam zabrali, a potem spalili dom. Nie odwracałam się za siebie, więc nie wiedziałam co z rodzicami. Jak później się okazało mamę znalazłam, ale ojca już nie. Nawet nie wiem czy matka ma z nim jeszcze jakikolwiek kontakt. Przypuszczam, że nie ma po nim nigdzie śladu...- wyjaśniła jak najdokładniej umiała. Jeszcze raz próbowała to zanalizować, lecz nic nowego do głowy jej nie przyszło. Nie miała zbyt wielu informacji. Być może stanowiło to jakąś tajemnicę w jej rodzinie jednak nie widziała sensu w rozgrzebywaniu tego. Pogodziła się już dawno z tą historią i nie wywoływała u niej łez, czy smutku. Mówiła o tym spokojnie, łagodnie, mimo że nadal było to żywe wspomnienie. Tyle że przeszłości nie zmieni, wolała skupiać się na teraźniejszości. Chciała się od tego odciąć i zacząć harmonijne, nowe życie.
Usłyszała oficjalną odpowiedź na temat krewnych, toteż postanowiła że utnie temat i nie będzie go drążyła. Nie chciała go w żaden sposób zirytować czy wprawić w melancholię, rozdrażnienie. Postanowiła skupić się na kolejnej kwestii słuchając z wyraźnym zainteresowaniem. - To może... Spędzimy je razem? O ile masz ochotę na niezobowiązujące towarzystwo. Oczywiście niekoniecznie mam tu na myśli choinkę, ale ogólnie ten właściwie... Ważny czas. Jeśli nie będzie tego charakterystycznego drzewka to wręczę ci prezent i bez niego - uśmiechnęła się energicznie. Dlaczego by nie spróbować z jakimś podarkiem? Poczuła empatię, a zarazem sympatię do Natha, dlatego nie widziała problemu we wręczeniu mu świątecznego podarunku. - W sumie chyba nie powinna. Porozmawiam z nią o tym, na pewno się zgodzi- stwierdziła po krótkim namyśle. Tymczasem Nath złożył jej luźną propozycję, co odebrała jako naprawdę przyjazny gest. Posłała mu ciepły uśmiech. - Będę o tym pamiętać w razie potrzeby. Dziękuję za ofertę. Miło słyszeć, że można do kogoś się zwrócić o pomoc- podsumowała krótko, ale nadal trwała w pozytywnym zaskoczeniu. Ta persona wiele dla niej robiła od niemal samego początku. Po raz kolejny zdumiała się słysząc tak łatwe w odbiorze, ale mimo wszystko wspaniałe słowa. - Doprawdy aż tak byś się dla mnie poświęcił? Niesłychane...- spojrzała na niego z niedowierzaniem, bo co jak co, lecz na co dzień tego nie słyszała, dlatego trudno było jej w cokolwiek  podobnego uwierzyć. W każdym razie czuła, że to najczystsza prawda.
A więc nie wiedział co to... Nic w tym złego. Przyzwyczajała się, że wiele osób nie ma pojęcia o miłości tej realnej, nie książkowej. Sucha teoria była niczym. Sama mogła skierować te słowa także do siebie. Mimo to jakiś zarys wyobrażenia posiadała. Tak czy siak wampir życzył jej wszystkiego dobrego. Podniosła na niego spokojny wzrok. - Też Ci tego serdecznie życzę Nathanielu. Niewątpliwie na nią zasługujesz. A zważając na całokształt osobowości, którą do tej pory zdążyłam poznać sądzę, że bardzo by Ci się spodobało- dodała z nutą rozweselenia w głosie. Nie musiała tego sprawdzać, żeby to wiedzieć. Kobieca intuicja po prostu jej to podpowiadała.
Zaczynało się robić coraz przyjemniej, a zarazem namiętniej. Ta wyprawa w nieznane podsycała Freyę, która szczerze mówiąc jak na razie nie miała zbyt wiele praktycznego pojęcia o temacie. Najzwyczajniej w świecie oddawała się chwili i odruchom. Nie była nachalna, agresywna, a wręcz do bólu spokojna chociaż nie można powiedzieć, że opanowana. Pieszczoty skutecznie podziałały wywołując u ciemnowłosej dreszcze na dotykanych miejscach. Nawet wyrwało jej się drobne mruknięcie. Przez ten czasem nie przestawała pieścić ust wampira swoimi wargami, które stawały się z każdą chwilą coraz bardziej zachłanne. Zazwyczaj zachowywała się racjonalnie i nie postępowała lekkomyślnie, lecz teraz... Nie zważała na to, a ponadto wątpiła by czegokolwiek w tej sferze, w tym towarzystwie żałowała. Do jej uszu dotarł głos Natha, który przywrócił ją do świata rzeczywistości. Z rozbawieniem zerknęła kątem oka na Pixi, a potem na mężczyznę. - Oho, zabrałam jej pana, nic dziwnego. Najlepiej się szybko usuńmy z potencjalnego pola bitwy - odrzekła wbijając szkarłatne tęczówki w lico Nathaniela. Nie znała mieszkania jak swojej własnej kieszeni, toteż czekała aż wskaże jej miejsce, do którego powinni się przenieść.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Wto Gru 24, 2013 1:12 am

Kolejna historia z jej życia wychodziła na światło dzienne. Jednakże w tym temacie nie miała aż tak dużo do powiedzenia. W przewadze można było usłyszeć o negatywnych wspomnieniach, jak utrata domu czy też zniknięcie ojca. Krzepiące było to, że pomimo wszystko okazywał w wolnym czasie jej miłość i czułość ojcowską. Czy to znaczy, że wampirowi tego brakowało? Oczywiście, że nie. Bądź co bądź nigdy by nie chciał zmieniać swojego życia. Było mu dobrze tak, jak jest teraz. Co prawda, przydałby się ktoś lub coś, co zmieni jego życie, ale na pewno nie chciałby, aby to była jego rodzina. Całkiem się od niej odizolował, zabił swoich rodziców tymi rękoma, którymi się posługuje na co dzień i jest z tego powodu szczęśliwy. Sam nawet nie pamiętał konkretnego powodu, dla którego ich zabił. Po prostu miał na to wielką ochotę. Aby mieć od nich święty spokój. I dostał to czego chciał. Było łatwo tego dokonać, czego się nie spodziewał. Myślał, że jako starsi będą się bardziej bronić, a tu zero jakiejkolwiek reakcji, co zepsuło mu wtedy całą zabawę. Ale nie roztrząsajmy tych wspomnień. Nie ma czego. Po dziś dzień uważa swoich rodzicieli za zero, za nic, za próżnię. I niech tak pozostanie.
- To dziwne, że zniknął tak nagle z waszego życia... A może Twoja matka nic Ci nie powiedziała więcej na temat tego co się z nim dzieje? Może Ci powie, kiedy się będziesz o to domagać. W końcu musisz się kiedyś dowiedzieć prawdy. - zasugerował delikatnie najrozsądniejszą możliwość do wykonania w tej sytuacji, zastanawiając się chwilę z jakich powodów ojciec Freyi mógł ich zostawić. Skoro kochał swoją rodzinę, na pewno nie dla innego kobiety. Ufał, że to porządny gość, który nie jest zdolny do zrobienia takich słabości. Lecz też nie ma co tej sprawy roztrząsać - nie znał rodziny, a jedynie został wprowadzony lekko w wydarzenia, które miały miejsce. Dużo nie można wywnioskować. Pozostawmy tą sprawę na razie. Może kiedyś do tego wrócą? Miał nadzieję, że tak. Chciał pomóc, pomimo wszystko, dziewczynie w rozwikłaniu zagadki. O jeśli, naturalnie, chciała w ogóle poznawać prawdę.
Propozycja dziewczyny wywarła w nim ponownie wielkie, pozytywne, zaskoczenie. Uśmiechnął się szeroko, przyglądając się jej wesoło. A więc jednak... Spędzą razem święta... Na to wychodzi, bo raczej nie ma zamiaru przegapić tej okazji.
- Oczywiście, że tak. Skoro sprawi Ci to przyjemność, z chęcią spędzę z Tobą wspólnie święta. Pytanie tylko... Który dzisiaj jest? Bo nie za bardzo się orientuję za ile one będą. - odparł z lekkim zakłopotaniem. Całkiem stracił poczucie czasu. Nie tylko teraz podczas ich rozmowy, lecz też i ogólnie. Rzadko kiedy zaglądał w kalendarz i nigdy nie sprawdzał jaki dzisiaj jest dzień. Nigdy jakoś mu to nie było potrzebne do szczęścia.
Pytanie tylko co może jej podarować pod choinkę przysłowiową. Może jakąś biżuterię? Perfumy? Sam nie wiedział, nigdy nie kupował kobiecie prezentów świątecznych, także miał mały problem. Ale, jak to zwykle bywało, wychodził z opresji cało i dawał sobie radę. Pewnie też przydałoby się zrobić jakieś wigilijne dania. Kurcze, w tym temacie był strasznie kiepski. Nie wiedział nawet co zrobić w tym momencie. Naturalnie z takich powodów nie miał zamiaru odwoływać tego, jednakże miał sporo przeszkód przed sobą. No nic. Najwyżej zatrudni do tego odpowiednich ludzi, aby zapewnić komfort sobie i swojej drogiej przyjaciółce, by poczuła magię świąt.
Przyjrzał jej się uważnie, gdy najpierw podziękowała za ofertę, z której po chwili nie uwierzyła. Rzeczywiście, może to i trochę za szybko z takimi propozycjami i wyznaniami, że tak to można określić, ale co mu szkodzi?
- Lubię to robić. A wydaje mi się, że Tobie w szczególności polubię pomagać. - odparł rozbawiony całą sytuacją, zastanawiając się nad paroma sprawami. Ale o nich cicho sza. To dla jego wiadomości, ot co. Może kiedyś się nimi podzieli? Trzeba będzie się uzbroić w cierpliwość, bo na razie się na to nie zapowiadało.
Przymknął na chwilę powieki, opuszczając głowę w dół. Nie na długo, jednak musiał to zrobić. Chciał zakryć swoją twarz wyrażającą emocję. Przyzwyczaił się, że zawsze na niej panuje stoicka spokój i powaga, a teraz... Miał zbyt dużo do pokazania za pomocą mimiki. I to go, można powiedzieć, przeraziło. Nie spodziewał się słów Freyi, które właśnie wypowiedziała. Jemu by się to spodobało? No nie był tego tak do końca pewien, więc nie mógł się jakoś szczególnie wypowiedzieć na ten temat. Powrócił na jej oczy, spoglądając na nią uważnie. Uśmiechnął się do niej szeroko. Tak po prostu. Bez większego powodu.
- No nie wiem, czy by mi się to podobało. Nie każda kobieta potrafi to dać, a też i nie od każdej kobiety chciałbym to otrzymać, poniekąd. - rzucił wymownie, przyglądając się wciąż dziewczynie z dużą uwagą. Westchnął ciężko, nie wiedząc nawet co o tym myśleć. Bo nigdy nie spodziewał się, że napotka jakąkolwiek kobietę na swojej drodze, którą zdoła pokochać z wzajemnością. Biedny ten Nathaniel. Poczuł się wręcz zagubiony. Niczym mały chłopczyk, który przez przypadek zgubił swoich rodziców w wielkim centrum handlowym.
Cała ta sytuacja była magiczna, to trzeba przyznać. Jednak została brutalnie przerwana przez reakcję kotki Nathaniela. Ach, te zazdrosne zwierzęta. Nic tylko czasem trzeba im zasłonić oczy, żeby nic nie widziały i nie miały dowodów na to, że nie zostaje im zwracana uwaga. Popatrzył na Freyę, gdy to ciągle był do niej przytulony, całując ją delikatnie w czubek noska. Uśmiechnął się na koniec radośnie i wziął ją na ręce powstając z kanapy.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - odparł, a gdyby tylko miał rękę, za pewne by zasalutował. Następnie powędrował z Freyą na górne piętro, by znaleźć się w sypialni z dziewczyną. Zamknął za sobą drzwi, aby Pixi ani Dixi nie dostały się do środka - tak na wszelki wypadek.
Gdy to ciemnowłosa wampirzyca spoczywała na łóżku, on sam ułożył się obok, przyglądając się jej smukłemu ciału i potem twarzyczce.
- Co chcesz teraz robić? - zapytał aksamitnym głosem, przybliżają się do dziewczyny i zaczynając się bawić ciemnymi kosmykami jej włosów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Wto Gru 24, 2013 1:49 am

Nie rozpaczała nad przeszłością w żaden sposób. Dla niej poniekąd był to już temat zamknięty chociaż czasami ciekawiło ją jak wampir czy człowiek mógł zaginąć bez śladu. To po prostu niemożliwe zważając na sytuację jaka panowała w domu. Nigdy nie było konfliktów, wzmianki o jakiejkolwiek osobie trzeciej. Oboje kochali siebie najbardziej. Nawet z perspektywy dorosłej już dziewczyny nadal tak to wyglądało. Musiało to mieć jakiś związek z pracą. Ot tak bez powodu ludzie nie napadają na czyjeś mieszkanie, nie grożą śmiercią i nie palą domu. Ponadto z tego co pamiętała matka chyba nigdzie tego nie zgłaszała. Zupełnie jakby temat sam po latach wyparował. Przecież i ona musiała być ciekawa co się z nim dzieje. Ba, zrozpaczona. Może rzeczywiście najlepszym wyjściem będzie otwarcie o tym porozmawiać. Nie zaszkodzi spróbować. Ewentualnie spotka się z odmową i przyjmie to do wiadomości. Z drugiej strony po matce spodziewała się spokoju i wytłumaczenia. Zresztą kto wie jakby zareagowała na dopytywanie się Freyi na drażliwą kwestię? Nigdy do końca nie wiadomo.
Pokiwała głową przecząco, kiedy zapytał. Widać było, że cały czas intensywnie myśli. Nigdy jej to nie męczyło, aż do teraz... Nie zamierzała na dłuższą metę zaprzątać sobie tym głowy, bo to nie czas na takie troski. Wolała miło i radośnie spędzić czas. - Nic nie wspominała. Nie wpadło mi do głowy, że matka może mieć coś z tym wspólnego. Sądziłam raczej, że ona sama nie ma pojęcia, załamała się, lecz z czasem wyszła z tej trudnej dla niej sytuacji i postanowiła ułożyć sobie życie na nowo do czego przecież ma prawo choć... Teraz zaczynam się zastanawiać nad możliwością, że nie miała okazji mi o tym powiedzieć. Toteż powinnam kiedyś poruszyć - przyznała mężczyźnie rację. W tym momencie dotarło do niej, że nie mogła całe życie odsuwać tej wątpliwości, która się w niej zrodziła. Lepiej byłoby mieć ten etap zamknięty. Jeszcze chwilę zastanawiała się nad tym dość usilnie jednak ożywiła ją niemal natychmiastowo zgoda Nathaniela na wspólnie spędzone święta. Nie mogła się powstrzymać od szerokiego, serdecznego uśmiechu. - To świetna wiadomość. Co do daty to... Mamy już dwudziesty czwarty grudzień, a więc dziś- wymamrotała śmiejąc się cicho pod nosem. Wszystko będzie można jeszcze nadrobić. - I nie musisz sobie robić z kłopotu z żadnymi przygotowaniami. Możemy wspólnie uszykować kilka symbolicznych rzeczy. Tak naprawdę chodzi mi przede wszystkim o towarzystwo. Nie przepadam za ciągłym spędzaniem tego wydarzenia samotnie. Mile widziana odmiana - skomentowała zgodnie z prawdą. Ona zaś miała pomysł na prezent. Być może po części oryginalny, może nie wyszukany lecz miała i zapewne w odpowiedniej chwili mu o wręczy. Miała nadzieję, że mu się spodoba. Ukłoniła się na następne słowa niczym arystokratka, ale towarzyszyło jej rozbawienie. - Zatem i ja służę ci chętnie swą pomocą, monsieur- przyjrzała się jego podejrzanemu zachowaniu. Ukrył twarz w dłoniach. Czyżby go czymś uraziła? Położyła na moment dłoń na jego ramieniu. - W porządku?- zagadnęła czując, że ewidentnie coś jest nie tak. - Owszem, nie każda i nie każdy... Lecz mimo to są wśród nas jeszcze godni obdarowania miłością i za nich trzeba dziękować - poklepała go po ramieniu krzepiąco właściwie nie wiedząc po co. Mężczyzna zdawał się być silny jednak widziała, że i w jego życiu brakuje kogoś.
Gdyby mogła zapewne by się zarumieniła czując pieszczotliwego buziaka na nosie. Nie zwlekając przejechała opuszką palca po czubku nosa Natha ot tak z własnego " widzi mi się". Niebawem znaleźli się w sypialni wampira, który widocznie chciał wiedzieć czego oczekuje. - Po prostu kontynuuj to, co zacząłeś na dole bez zbędnych słów- rzuciła chwytając jego białą koszulę. Tym samym zmusiła do go przysunięcia swego ciała do ciemnowłosej. Usiadła na jego udach nachylając się nad jego twarzą by ucałować raz jeszcze słodkie wargi, zaś potem delikatnie przygryzła płatek jego ucha. Musnęła żuchwę, podbródek, zaś potem szyję oraz obojczyk mężczyzny zerkając na jego reakcję. Nie pozostanie dłużna, a co. - Jak zasłużysz to dorzucę masaż- uśmiechnęła się oo niego zawadiacko wodząc dłońmi po jego nagim ciele pod koszulą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Wto Gru 24, 2013 2:30 am

A więc... Jednak miał rację! To coś niebywałego. Zawsze to kobiety przypisują sobie to posiadanie racji w każdej dziedzinie życia. A teraz przez jedną z nich zostało ukazane, że to facet ją ma w tym momencie! Czyż to nie jest chwila warta zapisania w kalendarzu? Oczywiście, że tak. Niech no tylko znajdzie długopis i jakiś kalendarz, a stanie się to dniem narodowym dla wszystkich mężczyzn na tej planecie! Dobrze, nie fascynujmy się tak, jest przecież tutaj ważna rozmowa do przeprowadzenia, o której chciał jeszcze trochę pogaworzyć. Bądź co bądź na tym najbardziej mu zależało, jak na razie.
Słowa dziewczyny jednak potwierdziły jego tok myślenia. Rzeczywiście powinny ze sobą pogadać. Bo kto inny wytłumaczy tak dobrze cały ten bajzel jak nie jest własna matka? Nikt na pewno nie był inny wmieszany w to wszystko, a ojca nie ma, z tego co usłyszał. Jeżeli okaże się, że nie będzie chciała ona gadać - Nathanie pomoże, naturalnie, w dostaniu się do potrzebnych informacji dla Freyi. Trzeba sobie w końcu pomagać, prawda? Jak nie tak, to w inny sposób. Każda możliwość jest dobra, byleby płynęła prosto z nas, z naszych chęci.
Wiadomość o dacie nie pomogła mu zbytnio. Co on znajdzie w dniu dzisiejszym do kupienia? Oczywiście, sklepy do pewnej tam godziny są otwarte, jednak nie będzie miał pewnie w czym wybierać, jeśli zdecyduje się na jeden rodzaj podarunku, który chciałby jej ofiarować. Trzeba się zastanowić dogłębnie nad tym. Dobrze, że jest dopiero środek nocy, jutro jeszcze ma okazję na nadrobienie strat. A wigilię się zrobi pewnie jak się ściemni. Tak jak to zwykle chyba bywa.
- Dobrze, przygotujemy coś wspólnie. Mam nadzieję, że nie będę wadził w kuchni - nie jestem aż tak dobry w gotowaniu. - odparł lekko zawstydzony, przyglądając się jej łagodnym spojrzeniem. Miała rację teraz ona - nie jest ważne w jaki sposób, lecz z kim się spędza te święta i w jakiej atmosferze. Był przekonany, że bez choinki i wielu innych rzeczy dadzą sobie radę. Podstawowe potrawy i wręczenie sobie prezentów wraz ze złożonymi życzeniami powinny już oddać klimat tego specjalnego dnia dla każdego mieszkańca tej planety.
On i tak nie miał jeszcze prezentu. Znów się przedarło przez myśli to. Musi się uspokoić.
- Zapamiętam i wykorzystam w przyszłości, Madam. - ukłonił się i on lekko, uśmiechając się szeroko. Dawno mu aż tak nie dopisywał humor, a to wszystko za sprawą takiej małej, drobnej kobietki, jaką jest owa wampirzyca. I kto by powiedział, że ta szara, cicha myszka jest duszą towarzystwa? W kawiarni nie wydawała się na szczególnie zainteresowaną rozmową. Może to przez Isabell, która z nimi siedziała? Całkiem możliwe.
- Tak, tak, oczywiście, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. - posłał jej ciepły uśmiech poświadczający o dobrym samopoczuciu. Sam nie wiedział co mógłby jej nawet powiedzieć. Że przez chwilę poczuł się zawstydzony tą całą sytuacją? Że nie jest przyzwyczajony do takich zmian nagłych w spędzaniu dnia? Wiele innych prawdopodobnych opcji rodziło się w jego głowie, a z żadnej nie potrafił skorzystać. Bo nawet nie wiedział jak sensownie ubrać którekolwiek w odpowiednie wyrazy tworząc całość.
- Zastanawiające jest to, czy takich ludzi się spotka na swojej drodze, prawda? Patrząc na siebie i swoje szczęście, szczerze w to wątpię. - odparł z lekkim nadąsaniem, jakie nagle się zrodziło, a które szybko zniknęło, równie w tak błyskawicznym tempie, w jakim się pojawiło w jego zachowaniu. Zasygnalizował to jasno uśmiechnięciem i spojrzeniem ponownym w oczy.
Po tym wszystkim przebywali razem w sypialni. Nathaniel prawdę mówiąc nie był pewien, czy Freya dalej oczekuje od niego czułości, które zgotował jej przed pojawieniem się w tym pomieszczeniu. Dlatego też spytał o to. Wolał mieć tą stu procentową pewność, jaką otrzymał natychmiastowo. Nie tylko poprzez wypowiedź, jak i też gest przysunięcia jego osoby do siebie. Ba, nie zauważył kiedy ciemnowłosa znalazła się na jego nogach i rozpoczęła przerwany pocałunek. Wyciągnął szyję ku górze, by było im obojgu w tej pozycji, przytulając ją mocno do siebie, wcześniej obejmując ją wokół talii.
Mruknął cicho, gdy poczuł delikatne przygryzanie na uchu, a także i dalsze pieszczoty. Siedział z przymkniętymi powiekami, relaksując się, jednakże głaszcząc ją po plecach.
- W takim razie zrobię wszystko co w mojej mocy. - wymruczał, przerywając jej wszystkie działania, by obrócić dziewczynę. Znalazła się ona ponownie na materacu, a Nathaniel tuż nad nią. Przycisnął się bardziej do jej ciała za pomocą swojego, jakby chciał ją wbić w łoże, wtapiając nos w jej włosy i zarazem obcałowując szyję dziewczyny. Dłońmi błądził po jej ciele poprzez materiał ubrania, jakie posiada na sobie, by po chwili przedrzeć się pod niego i rozpocząć badanie jej skóry na brzuchu, przyjemnej i aksamitnej, niczym jedwab, w dotyku.
- Masz jakieś życzenia? - wymamrotał jej do ucha, który także obcałował, aby następnie przechodzić powoli pocałunkami w dół, aż do dekoltu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Wto Gru 24, 2013 11:56 am

Nie chodziła za stereotypami. Nie uważała, że kobiety zawsze mają rację i powinny czasem posłuchać tego, co mężczyzna im radzi. W końcu oni często potrafili spojrzeć na sytuację z innej perspektywy, prostszej. Nie szukali na siłę skomplikowanego podłoża problemu, dlatego w dużym stopniu lepiej porozumiewała się z mężczyznami. Ponownie się okazało, że Nath ma rację. Nic jej nie zaszkodziło porozmawiać z rodzicielką. Zaraz potem uśmiechnęła się wymownie patrząc na niego. - Nie będziesz. Myślałam nad tym, żebyśmy oboje się edukowali w kulinariach. Sama nie jestem najlepsza, rzadko miałam dostęp do garnków - wyjaśniła uśmiechając się do siebie. To chyba pierwsze święta po bardzo długim czasie i to w dodatku spędzona w miłym towarzystwie. Nie było dla niej istotne jak długo zna mężczyznę. Najważniejsze, że dobrze bawiła się w jego obecności. To był według niej idealny powód.
Tak, zdecydowanie humor i jej dopisywał. Była pewna, że szybko jej nie opuści. Cóż mogła powiedzieć... Faktycznie czuła jakby znała wampira od dawien dawna i mogła poruszyć z nim absolutnie każdy temat. Chwilę potem zapewnił ją, że nic go nie trapi. Nie chciała wnikać czy mówić prawdę. Może potrzebował momentu na przemyślenie pewnych kwestii. Zaraz potem Nath wyrzucił z siebie pesymistyczną obawę. Właściwie to się zdziwiła, że mężczyzna z takim usposobieniem jak on miał podobne wątpliwości. - Oczywiście, że się spotka. Nie rozumiem tylko dlaczego Ty to mówisz. Jestem pewna, że w końcu i Ciebie to spotka tylko trochę więcej optymizmu. Masz szczęście tylko w nie uwierz. Nie jedna kobieta chciałaby mieć takiego sympatycznego faceta, który ma poczucie humoru. I ktoś mi powiedział, żebym więcej się uśmiechała, więc liczę na to samo z drugiej strony - pogłaskała go po plecach mówiąc to z lekkością i rozweseleniem. Dzięki nie mu przybył ojej energii, którą na pewno chciała zarażać innych. Nie miał co się na zapas zamartwiać. Po pierwsze wampiry długo żyją i miał na to bardzo dużo czasu, a po drugie była pewna, że szukać długo by nie musiał z taką osobowością.
Całość wypowiedzi kontynuowała już na piętrze dopóki białowłosy nie przystał na jej słowa. Nikt nie powiedział, że jest uległa. Sama dotychczas tego nie wiedziała chociaż patrząc na siebie z boku mogła już śmiało stwierdzić, że uwielbiała się tym dzielić. Chętnie przejmowała inicjatywę, ale równie chętnie przyjmowała wszelkie pieszczoty. Objęła jego biodra nogami zaciskając na nich dość pewnie swe uda. Tym samym skróciła dystans między nimi w znacznym stopniu. Teraz już jej nigdzie nie ucieknie. Skorzystała z momentu kiedy ją przytulał i odwzajemniła ten uścisk głaskając miarowo jego głowę, później kark. Nie trwało to długo, gdyż Nath zwinnie ją obrócił by leżała pod nim. Zaczęła rozpinać jego koszulę, co trwało chwilę. Przejechała dłońmi po jego tors skubiąc ustami jego podbródek. Zamruczała przeciągle na pieszczotę brzucha. Wbiła w niego rozanielone spojrzenie. - Nie, może życzenie właśnie się spełnia. - wygięła kręgosłup delikatnie w łuk domagając się więcej. Nie przestawała go obserwować.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Wto Gru 24, 2013 7:30 pm

Może i miała rzadko kontakt z naczyniami w kuchni, jednak on, pomimo możliwości, korzystał tylko i wyłącznie z talerza, sztućców oraz kubków. Nic więcej mu do szczęścia potrzebne nie było, pomimo iż miał pełno tego w szafkach kuchennych. A jak podgrzewał dania? Mikrofalówka. To koniec jego zdolności kulinarnych. Nie odczuwał potrzeby na zgłębianie tajemnic tworzenia fantazyjnych potraw. Nie jadał przecież ludzkiego jedzenia, aby się najeść, bo to i tak nie pomagało. Czasem może i zatykał sobie usta za pomocą tego, jednak, jeśli nie wypił krwi, ciągle był głodny. Pewnie było tak i w przypadku Freyi, w przypadku każdego innego wampira, jaki żyje na tym świecie.
- Poza tym... Nawet nie musimy nic gotować, bo i tak to nie zaspokoi naszych potrzeb, prawda? - zapytał, choć nie oczekiwał na to pytanie odpowiedzi. Doskonale wiedział co usłyszy. Posłał jej znaczący uśmiech, zastanawiając się jakie symbole będą charakteryzowały święta w tym domu... O choince można spokojnie zapomnieć. Jest za późno i nawet nie miał żadnych dekoracji na owe drzewko, które mogłoby stać na środku salonu. Prezenty na pewno się przewiną pomiędzy nimi. Coś jeszcze? Nie znał dobrze tradycji wigilijnych, toteż uważał, że wręczenie sobie prezentów i spędzenie wspólnie tego wieczoru powinno załatwić sprawę. Jeżeli jednak Freya wpadnie na jakiś genialny pomysł, ma zamiar pomóc jej w zrealizowaniu go.
Przyjrzał się uważnie dziewczynie, zastanawiając się, czy jest jakiś ukryty sygnał w tej wypowiedzi. Doprawdy zastanawiające były słowa, iż "nie jedna kobieta chciałaby mieć takiego sympatycznego faceta". Zlustrował ją uważnie, jakby się czegoś obawiał z jej strony, zaraz po tym pojawił się uśmiech, który przemknął po jego twarzyczce.
- A Ty jesteś jedną z tych kobiet, o których wspomniałaś? - rzucił, jakby go to wcale nie interesowało, jednakże jest całkowicie inaczej. Odpowiedź była dla niego bardzo ważna i chciał usłyszeć zgodną z prawdą opinię na ten temat. Czy Nathaniel coś knuł w tym momencie? Nie myślał o tym głębiej, na razie miał zamiar się dowiedzieć więcej i więcej na temat jej persony. Potem najwyżej zacznie precyzować swoje działania. A co do wieczności wampirzej... Nie wyobrażał sobie, że będzie przez tyle czasu samotnie spędzał ten niekończący się okres. Czuł, że potrzebny jest mu ktoś, dzięki komu to życie stanie się weselsze. Nie wiedział jeszcze tylko na kogo padnie... O jeśli w ogóle w tej dekadzie ktoś taki się znajdzie wśród osób, które poznał bądź ma poznać w przyszłości.
Atmosfera, jaka pomiędzy nimi się zrodziła, na pewno mogła zarazić nie jednego, czy też nie jedną. Nathaniel miał zamiar pokazać dziewczynie uczucie, pomimo iż nie czuł do niej niczego głębokiego... Jeszcze. Czyżby to była zapowiedź czegoś wielkiego? Nie, wolał nie wychodzić na przód z takimi rzeczami, wolał pozostawić to w rękach losu, że tak to zostanie ujęte. Nie lubił planować takich wydarzeń. Po prostu.
Będąc teraz nad dziewczyną nie miał zamiaru ani na chwilę przerwać pieszczot, jakichkolwiek, które rozpoczął. Był zafascynowany jej ciałem, jej zapachem, jej ruchami, jej dotykiem i sposobem odbierania przez nią tego, co otrzymywała. Mruknął przeciągle, gdy dotarł na brzuch, którym się na dłużej zajął, po czym przejechał językiem przy materiale zasłaniającym nogi, powracając na górne partie tułowia. Naturalnie, podczas tego wszystkie pozwolił jej wcześniej rozpiąć koszulę, a potem sam zrzucił ją z siebie, by na koniec znalazła się na podłodze.
Zdjął z niej wszystko, co zakrywało jej ciało od pasa w górę, pozostawiając ją w samym staniku. Przyjrzał się uważnie każdej partii, po czym skupił się na piersiach dziewczyny, które delikatnie obcałowywał. I znów ją przytulił bardziej do siebie.
- Może? - wymruczał podczas krótkiej przerwy, po czym zatopił w jej ustach swoje zimne wargi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Wto Gru 24, 2013 9:51 pm

W takim razie rzeczywiście spotykała się z kuchnią nieco częściej niż wampir. Rzecz jasna nie musieli tego robić. Po prostu zastanawiała się jak to powinno wyglądać. Może faktycznie obędzie się i bez tego. Mogą przecież złożyć sobie życzenia, obdarować siebie czymś skromnym i spędzić czas wspólnie na rozmowie. To takie proste i chyba w stu procentach wystarczalne. Przecież i ona na ogół nie spożywała ludzkiego jedzenia. Do funkcjonowania wystarczała jej gorąca, ludzka krew podgrzana w łatwy sposób. Odpowiedziała na jego uśmiech swoim ciepłym uśmiechem. Skinęła głową porozumiewawczo. Po raz kolejny musiała przyznać mu rację, ale o dziwo z chęcią.
- Zgadzam się. W takim razie po prostu pogadajmy i wybierzmy się na spacer wieczorem. Mam wielką chęć rzucić w Ciebie śnieżką oraz stworzenie bałwana. Nie przyjmuję odmowy - spojrzała na niego z zadowoleniem. Wiadomo, że mógł odmówić chociaż z drugiej strony nie mógł. Przynajmniej miała nadzieję, że zechce razem z nią obudzić w sobie pierwiastek dziecka. Jego pytanie ją zaskoczyło, dlatego przez moment panowała cisza. Nie wiedziała co odpowiedzieć. To znaczy wiedziała, ale nie była pewna czy powinna to zrobić. - Owszem. Czy wyglądam na osobę, która chciałaby się związać z zimnym gburem, z którym nie można się pośmiać i poruszyć przeróżnych tematów? Domagać się czułości, a potem dostać ją raz na rok? Chyba nie- odrzekła z ulgą ośmielając się wreszcie wbić pytający wzrok w twarz Natha. Co mu po głowie chodziło? Dałaby wiele by móc teraz to wiedzieć. Miała wrażenie, że coś kombinuje.
Po krótkim upływie czasu została pozbawiona większości górnych ubrań. Westchnęła rozkosznie, kiedy wędrował ustami po jej biuście przez pewien czas. Dosłyszała drobne słówko, toteż otworzyła uprzednio przymknięte powieki i posłała mu jadowity uśmiech. - Teraz już jestem pewna, że się spełnia. Lepszego prezentu nie mogłam sobie wymarzyć na pierwsze święta od ośmiu lat- ukazała mu kły w zawadiackim, szerokim uśmiechu, po czym zaczęła obcałowywał subtelnie, ale i namiętnie jego wargi gładząc jego twarz oraz włosy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Gość Wto Gru 24, 2013 11:29 pm

On też raczej preferował w ciepłej krwi, więc ich wigilijnym daniem będzie owa wspomniana "potrawa". Trzeba w końcu się w coś zaopatrzyć, aby nie siedzieć tak o suchym pysku, prawda? To by było dopiero smutne. Danie prezentów, rozmowa i zero jakiegokolwiek jedzenia czy nawet picia. A tak to w życiodajnej dla śmiertelników cieczy znajdą dwa w jednym. Idealnie się zapowiadało, jednak czy tak będzie? Miał nadzieję, że nie popełni jakiejś gafy. byłoby to jak najbardziej nie na miejscu. Chciał wywrzeć na swojej nowej przyjaciółce pozytywne wrażenie, które, dotychczas, udało mu się utworzyć. Przykre byłoby stracenie całej pracy.
Uśmiechnął się figlarnie, gdy wspomniała dziewczyna o rzucaniu w siebie śnieżkami. No proszę, a więc jednak chciała w nim, a także i w sobie, wzbudzić dziecko.
- Szykuj się na przegraną w walce na śnieżki! - zawołał wesoło, co także było sygnałem aprobaty na jej pomysł. Nie miał zamiaru się sprzeciwiać. Czemu? Trochę rozrywki z dzieciństwa, której nie zaznał, na pewno mu się przyda, jako forma nadrobienia straconego czasu, ale i także po prostu oderwie go od tej monotonnej codzienności, ot co. Jednak, jak zapowiedział, na pewno nie da łatwo za wygraną, a widząc, że jest wyższy od niej i za pewne silniejszy, zwycięstwo ma gwarantowane. Taka tam skromność.
A więc jednak coś potrafi zawstydzić, zaskoczyć dziewczynę, że aż stała się milcząca na parę chwil. Nie tego oczekiwał, lecz miło było widzieć zszokowaną pytaniem Freyę, u której chyba pojawił się mały rumieniec na licach. Piękny widok, doprawdy!
- Dobrze wiedzieć - podsumował uważnie jej wypowiedź, zastanawiając się jeszcze chwilę nad tą sprawą. Czy miał zamiar posiąść ciemnowłosą wampirzycę jako swoją własność, że tak to zostanie nazwane? Poniekąd, jeśli byliby parą, mógłby ją tak określać. Ale czy w ogóle ze sobą się zejdą? Nie był pewien. Pomimo słów dziewczyny nigdy nie wiadomo co taka odpowie, gdy dostanie propozycje. No i w dodatku - nie czuł do niej tego, czego ona oczekiwała od potencjalnego partnera. Naturalnie, że mu się podobała owa kobieta! Jak mogłaby nie. Wolał poczekać. A czas czyni cuda, przekonał się na własnego skórze o tym, i to nie raz.
Sięgnął ręką na plecy dziewczyny by móc rozpiąć jej staniczek, umożliwiający pole do manewru. Rzeczywiście, na nic się więcej już tutaj nie przyda. Dziękujemy Ci, biustonoszu, że tak dzielnie utrzymywałeś w swoich "ramionach" drogocenną część ciała Freyi. Teraz możesz iść na całonocną drzemkę. Nathaniel rzucił go na podłogę, chwilę obserwując kątem oka owe piękności, by wciąż i wciąż kontynuować pocałunek, jaki rozpoczął.
- I tak jeszcze coś dostaniesz pod choinkę. - wymruczał pewny tego, co obiecał i nie oczekując sprzeciwu. Znał kobiety i mógł zaraz usłyszeć "nie kłopocz się, to mi na pewno wystarczy jako prezent, nie wydawaj na mnie pieniędzy, bo coś tam" i tak w kółko Macieju aż do znudzenia. A tak to zasygnalizował, iż nie ma zamiaru się o to sprzeczać. Nawet jego ton głosu stał się trochę bardziej surowy niż zazwyczaj, także... Nawet jeśli Freya miała zamiar coś wskórać, nie był to dobry moment na to.
Mężczyzna ponownie przeniósł się z jej ust na ciałom, by móc ponownie pieścić wargami jej delikatną skórę. Dłonie także miały zamiar dopomóc w tych działaniach, rozpoczynając od gładzenia talii samymi opuszkami palców. Natomiast piersi zostały znów "zaatakowane" pocałunkami, skupiając się częściej na sutkach dziewczyny. Czy planował doprowadzić ją do szaleństwa, czy też do pierwszego dojścia bez użycia swojego przyrodzenia? to bardzo możliwe, o ile Freya nie jest wytrzymałą kobietą pod tym względem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Domek Nathaniela Empty Re: Domek Nathaniela

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach