Ulice

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Pią Wrz 13, 2013 9:29 pm

Trzeba było wracać do domu, kiedy nie było jeszcze za późno. Trzeba było przystać na pytanie ojca, a nie jak głupia łudzić się, że Kanji pewnego da się do niej znów odezwie. Milczał przez rok. I nie chciał się z nią widzieć. Dla bezpieczeństwa ich obojga.
Ale nie powiedział, żeby wracała do domu. Nie wspomniał, że po okolicy wałęsają się inne wampiry i to jeszcze bardziej sadystyczne i niebezpieczne niż nie jeden wyrachowany ludzki zbrodniarz.
Kotori nawet nie zdała sobie sprawy, kiedy Ringo stanął za nią. Na nadmiar złego jego wielkie łapska znalazły się na szyi Kotori i żebrach. Wolała się nie szarpać, bo bała się o swoje życie. Nie chciała umierać. Nie teraz.
Akiyama nie wiedziała czy może być jeszcze bardziej przerażona niż była w tej chwili. Lubiła ryzyko, ale wszystko ma swoje granice.
W porównaniu z obecną sytuacją, wszystko, co do tej pory robiła wydawało się dziecinną błahostką.
A najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że kompletnie nie widziała o co chodzi. Jakim cudem kryształ Fumy zmienił się w łuk?
Ale nawet ta nie wiedza nie zmusiła Kotori, żeby cokolwiek powiedzieć. Znalazła się w złym miejscu, w złym czasie i najwyraźniej źle trafiła na współlokatorkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Sob Wrz 14, 2013 10:13 am

Akcja się powoli zaczyna. Ringo aż kipił podnieceniem, widząc i czując te wielkie obrzydzenie do jego przystojnej osoby. Fuma na pewno myślała inaczej! Mimo tych bluzgów skierowanych pod jego adresem, kochała go i na bank uważała za mocno przystojnego. Nie może być inaczej, prawda?
- Ależ Dana! Ciesz się! W końcu w dalekiej przeszłości, miałaś okazję dotknąć mojego ciała, jak ja Twoje. Co za wspomnienia! - Niemal wybuchł śmiechem, serio. Ta dziewczyna umie wzbudzić radość... Może to ją powinien wziąć za żonę? Chyba nie jest na to za późno, co nie?
W dodatku nie byłby to dobry pomysł spotykać Samuru. Ten koleś zapewne inaczej zabawił się z dwiema panami, a Ringo to tak lajt!
- Mam pomysł! Nasza trójka uda się do zamku i tam urządzimy zabawę. Spotkasz Kanibala, Hiro pewnie też się ucieszy, że taka słodka, niedoszła kochanka opuściła go bez słowa. No i sam burmistrz! On przygotuje najlepsze niespodzianki. - Wątpił, że na to pójdzie. Poza tym szlachetny żartował. I już później wiadomo, co...
Ko wylądowała w łapach jednookiego, a Fuma gotowa do ataku, naprężyła łuk mierząc do niego. Wampirzysko czekało na to... Przejechał mokrym, aczkolwiek zimnym językiem po policzku zakładniczki. Smak wyborny. Czyżby dziewica?
- Ryzykujesz wiele, młoda damo. Naprawdę ryzykujesz. Bo nie lubię... kiedy ktoś inny przejmuje kontrolę. - Rzekł z przerwą w zdaniu, bo na sam jego koniec, popchnął Ko w stronę Fumy, w ten sposób będzie w stanie uniknąć jej strzały, a on sam zaatakował ją telekinezą. Miała zostać pchnięta na budynek stojący obok. Co do Ko? To nią zajmie się później, ale jak spróbuje uciec, to i ją Ringo dopadnie. Brutal nie zna litości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Sob Wrz 14, 2013 11:07 am

-Nawet mi nie przypominaj... - Warknęła. Starała wyprzeć się to wspomnienie z pamięci, ale nie była w stanie, takie rzeczy odciskają trwałe piętno... Fuma pewnie jakoś dała sobie z tym radę, bo gdy ten bydlak ją gwałcił, miała większe zmartwienie... była wygłodniałym poziomem E na granicy szału. Wszystko bolało ją z głodu, do tego Ringo od czasu do czasu częstował się jeszcze jej krwią dodatkowo wzmagając głów... gwałt był mniej przykrym wtedy faktem. Teraz sprawa miała się inaczej... Na samą myśl, że Kanibal, albo Ringo mogliby ją znowu tknąć robiło jej się niedobrze... -Na pewno nie we trójkę... - Nie pozwoli zabrać Ktori do zamku! To straszne miejsce, zwłaszcza dla młodej dziewczyny. Wie co to znaczy... gdy zaczynała tu naukę porwał ją Tes i uwięził w zamku robiąc sobie z niej swoją służkę... za dobrze to pamięta... nie chciała by spotkało to kogoś jeszcze, a zwłaszcza jeśli miała coś do powiedzenia w tej sprawie! -Wiem, że lubisz być na górze. - Zaczęła odpowiedź, ale drugiego zdania nie zaczęła. Odepchnął Ko, a ją uderzył telekinezą. Stęknęła uderzając plecami o pobliski budynek. Aż się tynk posypał! No to się doigrała! W takich sytuacja żałowała, że nie zna jeszcze magii, musiała polegać tylko na sprawności swojego ciała i broni, którą posiadała... a to w walce ze szlachetnym wampirem niestety było  mało... nie wspominając już o otwartej walce.
Dana jednak od razu stanęła na nogi, nie upuściła taż kryształu wyuczonym odruchem zaciskając mocniej na nim palce. -Zabierz mnie gdzie chcesz jak dasz radę, ale Ko pozwól odejść... - Powiedziała bezgłośnie, tak, że dziewczyna nie mogła tego słyszeć, Rino zaś słyszał słowa zapewne doskonale, w końcu był wampirem. Nie sądziła, że na to pójdzie, ale warto było spróbować. Wiedziała, że sama nie wyjdzie z tego bez szwanku, ale musiała choć spróbować ratować Kotori.
-Kotori, wracaj do szkoły... idź... - Powiedziała powoli po tym jak ponownie uniosła łuk. Patrzyła i celowała w Ringo. Kiwnęła mu lekko głową. Jej ostrzeżenie o tym, że jeśli drgnie, albo użyje mocy, to ona strzeli, było aktualne. Niech pozwoli jej odejść. Wiedziała, że tylko wkurwia tego psychopatę, rósł w niej strach, ale już lata temu nauczyła się nie dać mu się sparaliżować i działać mimo niego, nie ważne jak wielki by on był. -Ja muszę porozmawiać... z Ringo...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Sob Wrz 14, 2013 10:13 pm

Kotori wiedziała, że będzie potrzebować czasu, żeby po tym wszystkim dojść do siebie.
Chciało jej się płakać, ale starała się zachować chociaż trochę odwagi. Tylko czy jest sens? Możliwe, bo przecież im ofiara bardziej okazuje strach tym oprawca bardziej się cieszy.
Ale Kotori było w tej chwili było wszystko jedno. Pragnęła znaleźć się jak najdalej stąd. W swoim pokoju w akademiku, pod kołdrą głośno słuchając muzyki.
Jakoś mogła znieść to, że Ringo trzymał swoje łapy na jej szyi i żebrach. Ale nie dotykanie jego obleśnym jęzorem po jej policzku.
Oczy Kotori samoistnie się zaszkliły. Po za strachem i płaczem wezbrało w niej obrzydzenie. Jeszcze długo nie będzie mogła się pozbyć tego paskudnego uczucia.
Kiedy w końcu ją wypuścił, zabłąkana łza samoistnie popłynęła jej po policzku. Musiała trochę się zamachać rękoma, żeby nie upaść. Mimo wszystko zatoczyła się zanim udało jej się stanąć.
Fuma kazała Kotori wracać. Z chęcią by to zrobiła, ale nie oszukujmy się.
Ona była tylko człowiekiem w dodatku jeszcze dość niskim jak na siedemnaście lat. Miała jakieś szanse na ucieczkę?
Kotori powoli zaczęła się oddalać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Nie Wrz 15, 2013 1:29 pm

No proszę, więc bardzo bolesne wspomnienia, ta? Szlachetny oczywiście myślał o tym inaczej, dla niego taki wymuszony seks to coś normalnego, ba, to hobby! Powaga. Ale wracając do sytuacji.
Fuma jak widać była bardzo rozzłoszczona, w dodatku jej nienawiść była aż za bardzo wyczuwalna. Czyżby Ringo okazał się najbardziej nieulubionym wampirem z rodu Kuroiaishita? Gdyby tak było... na pewno dostałby kopa od zaszczytu! Tak!
- Dlaczego nie?! Ko poznała by nowych znajomych, może znalazłaby chłopaka! Wiesz ile ciach się nazbierało?! Chociażby ja! - Czy ona o tym nie wie? Mogłaby się z nim wybrać, tak samo Ikeda. Ponoć Hiro miał nowego podopiecznego! Jednooki tak bardzo chciał go poznać... w dodatku mógłby przedstawić im swojego syna Sahala i córkę Roksane. Ba, on miał żonę Yuki, której takie małżeństwo wcale się nie widziało i unika męża jak tylko to możliwe.
Atak telekinezy z zaskoczenia, Ko na chodniku. Jednooki już miał podły plan! Nie wypuści tych panienek, oj nie. A Ko? Musi zostać, dzięki niej będzie miał możliwość sterowania Ikedą.
- Nieee ma mowy. Ta mała mi się podoba i zostanie moja żoną! - Zawołał na odpowiedź Fumy odnośnie wypuszczenia Ko. Nie przestraszył się nawet jej łuku. Szlachetny to co chce, dostanie. Mimo rozlewu krwi. Prychnął głośno, uderzając butem o ziemię. Ta poruszyła się i pod łowczynią powstała wyrwa. Między jej nogami, tak... musi się mocno rozkraczyć, a w tym czasie, rzucił się za Ko. Jako wampir jest szybki, a że ta mała jest spowolniona przez stach, złapie ją szybciej. Jeśli nie zdążyła uciec lub go nie powstrzymano, złapie dziewczynę za rękę, powali na chodnik i przygniecie nogą. Oczywiście mając przygotowaną broń. Wszak też umie doskonale strzelać i to nie byle jaka obrona.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Nie Wrz 15, 2013 2:26 pm

-Po moim trupie. - warknęła odruchowo. Uczono ją, że nie może dać się szantażować, żeby nigdy nie pozwolić na taką sytuację... ale to było cholernie trudne... zwłaszcza jak się miało do czynienia z tą pojebaną rodzinką! W ogóle jak to coś można było nazwać rodziną... prędzej sabatem, albo czymś takim, ale nie rodziną! Do tego jeszcze Yuki. Ringo miał szczęście, że Fuma nie wiedziała, że wziął ją za żonę, bo pewno nie czekałaby i nie ostrzegała wampira, tylko od razu zaatakowała go z pełną mocą. Yuki dwa razy - co najmniej - ratowała jej życie (Fumie) po spotkaniach z wampirami, w tym po pierwszym zapoznawczym wieczorku z Testamentem w akademiku. Była wrażliwą osobą, potrafiła leczyć i pomagała swego czasu w akademii... a teraz żona Ringo... feee...
-Dawno nikt Ci nie wpierdolił nie... - Odpowiedziała. Traciła cierpliwość. Ta zabawa nie zmierzała do celu... przynajmniej nie do jej celu, ten psychol bawił się i zyskiwał na czasie. Do tego mało robił sobie z gróźb Ikedy. Błąd. Gdy tylko gały mu zaświeciły czerwienią i tupnął ona wypuściła gotową od kilku chwil strzałę. Ta musiała trafić, jak nie w serce, to z pewnością w klatę, albo bark wampira... dziewczyna zbyt dobrze strzelała by nie trafić w nieruchomy cel. Zaraz po tym jednak musiała reagować na jego moc. Powstała rozpadlina... co za palant! Fuma zrobiłaby z powodzeniem szpagat, żeby się do niej nie zwalić, ale musimy pamiętać, że to dziewczę mimo iż jest człowiekiem, to nie takim zwykłym, jej ciało i zmysły są silniejsze od ludzkiego, a z reakcje sprawniejsze i szybsze dzięki pitej od małego szlachetnej wampirzej krwi... ta potrafi czynić cuda! HA nie tylko wampiry mogą pić ludzką krew! Może być też odwrotnie! Dana dlatego, gdy rozpadlina do niej dotarła błyskawicznie się poszerzyła, on odskoczyła na stronę,po której znajdował się Ringo i Kotori. Dzięki temu manewrowi zdążył złapać Ko... drań!
Trzymał ją noga przy ziemi i wyjął gnata? Dana też. Gdy stanęła lewą ręką schowała Crystalisa do pochwy na udzie, prawą w tym samym czasie dobywając zza paska Deserta, który pojawił się grzecznie na jej zawołanie. Była oburęczna bez problemu mogła wykonać te dwie czynności na raz. -Koniec gadania. - Warknęła, im zdążył rzucić kolejnym szantażem i dwa razy nacisnęła na spust celując w tors Ringo. Jak oberwie zaboli, bardzo, strzelała z Desert Eagla, ręcznej armaty, nie jakiegoś tam glocka... Ringo będzie musiał ją unieruchomić, albo wyłączyć z walki w inny sposób, jeśli chciał myśleć o dupczeniu... koniec szantażowania... gierki skończone.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Nie Wrz 15, 2013 4:35 pm

Kotori owszem bała się, ale dla odmiany strach nie spowalniał jej tylko dodawał jej siły, żeby uciec. Za nic nie chciała znów wpaść w łapska Ringo.
Zainteresowanie Ringa było bynajmniej jednostronne. Dziewczyna nie podzielała jego zainteresowania jej osobą. Pomijając to, że należeli do różnych ras. Całokształt jego osoby działał odpychająco na Akiyamę.
Instynkt samozachowawczy popędzał ją do przodu.
Niestety przewaga wzrostu działała na korzyść wampira, nie jej. Zdecydowanie szybko, za szybko i tak ją dogonił. Gdyby tylko. Kotori wylądowała na ziemi, ryjąc twarzą po podłożu. Wszystko, co się znajdowało na ziemi wbiło jej się w policzek. Czuła jak zdziera się jej skóra. Pojawianie się krwi będzie tylko kwestią czasu. Dobrze, że nie mdlała na jej widok.
Jednakowoż wzmianka, że Kotori ma zostać jego żoną sprawiła, że po za strachem do głosu doszedł bunt i nie akceptacja na to, że ktoś śmiał decydować za nią.
- Nie licz na to - warknęła. Przemawiała przez nią złość.
Po raz pierwszy zaczęła się szarpać i wyrywać. Pal licho, że może jeszcze bardziej się poranić. Tym razem ból działał nie jako spowolnienie, ale impuls do walki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Nie Wrz 15, 2013 10:19 pm

Za kogo Ikeda się uważa? Naprawdę chce sprowokować Ringo? Niech się cieszy, że bestyjka jest w dobrym humorze, inaczej zabawa miałaby całkiem inny wygląd, niż ten cyrk.
- Skoro chcesz być trupem... - Rzekł spokojnie z delikatnym uśmiechem. Fuma chyba nie chciała skakać sama na szlachetnego... no ale co poradzić.
Ach, Ringo dawno temu nikt nie wjebał... bo właściwie to on wygrywał. Taki kozak! Buja się po ulicy, obije mordę każdemu, kto go wkurwi lub po prostu nabierze takiej ochoty. Ach, czy ona wie, że Ringo dwa razy obił buzię Namikaze? Pewnie nie, ha!
- Och, może Ty mi dopieprzysz? Pragnę tego. - Zakpił z dziewczyny, której chyba humor na żarty nie dopisywał. No ale do rzeczy... pora na walkę. Fuma wystrzeliła strzałę, jaka przeszyła bark Ringo. Wszak jednooki próbował uniknąć, niestety bez skutecznie. Jednak spory ból wcale go nie powstrzymał. Strzałę ułamał, aby nikt nie ciągnął za nią, wytrzyma lepiej taki ból z ostrzem w ramieniu, niż miałby się wykrywić.
I właśnie tak doskoczył do swojej ofiary Ko, łapiąc ją. Wierzgania na nic się nie zdadzą, a tylko gorzej zdenerwują szlachetnego. I jak właściwie powstrzymał atakującą Fume? Nie strzelał. Zaś zaatakował telekinezą, kierują jej ciało w stronę wyrwy. Miała ona z 4 metry głębokości więc.... Może być krucho. Oczywiście zmęczył się używani mocy, musi ochłonąć. A co do Ko?
- Uspokój się, bo inaczej skończysz z tym gnatem w tyłku! - I po tym krzyku, pokazał jej swoje Magnum 44. Nie żartował.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Pon Wrz 16, 2013 7:05 am

Pewnie, że nie chciała być trupem, chyba nikt tego nie chciał. Nie miała jednak wyboru, ona może i dałaby radę zwić Ringo, ale Ko... nie mogła jej zostawić. Musiała stawić czoło szlachetnemu. Nie ważne kogo ten już pokonał,nie ważne że sprał Namikaze... nie ważne, że sama nie miała większych szans. -To..- zaczęła odpowiedź, ale nie miała okazji skończyć. Ringo ponownie uderzył telekinezą. Zdążyła raz nacisnąć na spust, ale pocisk przeleciał obok wampira, a ona runęła do rozpadliny za sobą śmigając im tylko fioletową kitą. Wylądowała ze stęknięciem na plecach na dnie dziury. Powietrze uciekło jej z płuc, ale nic jej się nie stało. Gdyby to mała, jednooka Fum spadła zapewne nie mogłaby się zbyt szybko pozbierać, ale to było ciało Dany.nie raz lądowała z takiej wysokości na betonie i wstawała. -RINGO!!- wrzasnęła z dołu wstając na nogi. A miała taki dobry humor i piękne białe wdzianko, teraz była wkurwiona i ubrudzona ziemią. Musiała się wydostać, nic prostszego. Cofnęła się pod ścianę rozpadliny, a potem ruszyła biegiem na drugą stronę, dwa kroki po ścianie, złapała się za krawędź i podciągnęła skocznie by stanąć na nogach. Miała trampki, więc żadne sportowe wyzwanie nie było problemem. Wyzwaniem był niestety Ringo. W łapie trzymał magnum 44... nie dobrze, jeśli któraś oberwie tą kobyłą to będzie krucho. Niemniej... -Zacznij walczyć,a nie zasłaniasz się człowiekiem TCHÓRZU!- krzyknęła podkreślając wyzwisko. Wiedziała, że ryzykuje, ale musiała go sprowokować, jeśli zajmie go walką może Ko uda się prysnąć. Deserta trzymała w pogotowiu, ale nie strzelała i nie celowała bezpośrednio wampira, chodziło o coś innego, choć jeśli ten spróbuje strzelić ze swojego gnata, Ikeda odpowie ogniem... zastrzelą się nawzajem i będzie spokój. Żeby pokazać o co chodzi, lewą dłonią wykonała do Ringo charakterystyczny gest "no chodź".jeśli Ringo da się sprowokować i zaatakuje ją wręcz, odrzuci spluwę i przyjmie gardę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Wto Wrz 17, 2013 10:54 am

Może jeśli będzie bardziej potulna to Ringo mniej będzie zwracał na nią uwagę?
To było możliwe, ale nie na pewno. W końcu widać stawianie się niczego nie dawało. A Kotori podświadomie wyczuwała, że jest tylko kulą u nogi Fumy. Gdyby jej tu nie było sprawy na pewno potoczyłby się inaczej.
Ale była i nie mogła od tak wymazać swojej obecności na tej ulicy. Ani tego, że widziała strumyk krwi, swojej własnej krwi wypływający spod policzka, którym zaryła o ziemię.
Nadal się bała. Oczwywiście, że się bała, bo jej szase na przeżycie były nikłe, albo wręcz zerowe gdyby nie Fuma. Z drugiej jednak strony, gdyby szła sobie sama ulicą możliwe, ze wampir nawet nie zwróciłby na nią uwagę. Przeszłąby sobie obok jak gdyby nigdy nic. Jednakże najprawdopodbniej nie wyszłaby dzisiaj na miasto i została w akademiuku.
Kotori bardzo się bała, ale po raz kolejny wola życia była prawie tak samo silna jak jej strach. Dlatego postanowiła być jak najbardziej potulna, żeby uśpić czujność Ringo o ile to w ogóle możliwe.
Jako dziecko często obserwowała aktorów, z którymi grał jej ojciec w teatrze. Dla lepszego efektu, ale też i po części wygody, Kotori skupiła się najbardziej jak się dało. Nawet łzy stanęły jej w oczach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Wto Wrz 17, 2013 5:00 pm

Ikeda tylko gada i gada, denerwując szlachetnego. Ileż można się tak upierać o wygraną, którą i tak nie osiągnie? Szlachetny bawił się z nią, inaczej ta dziewczyna już dawno leżałaby martwa. Naprawdę, Fumie trochę brakowało doświadczenia, żeby walczyć z takim staruchem.
Wrzucona do wyrywy za bardzo dawała o sobie znać. Szlachetny zmarszczył brwi, trzymając jedną nogą Ko. Ach... Ikeda zdołała wyskoczyć z wyrywy i szlachetny na ten widok zaklął, jednak zamiast złej miny, uśmiechnął się. I kiedy ta stanęła na nogi, Jednooki pchnął ją raz jeszcze.
- Zamknij się w końcu i spadaj! - Krzyknął wrednie, po czym się roześmiał. Już wystarczy. Wrócił uwagą do Ko... Spokorniała? Szlachetny już miał coś rzec, kiedy zadzwonił telefon. Wiadomość nadeszła. Odczytał ją szybko, następnie schował komórkę z powrotem.
- Muszę iść panny, żona wzywa... Może ma coś dla mnie? Do zobaczenia! - Rzekł wampir, przydeptując mocno Ko. Kiedyś się jeszcze spotkają, o tak. A co ze strzałą? Wyrwie ją po drodze, a upolowana jakaś ofiara, przyspieszy regenerację... no i sam się opatrzy, ot co.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Sro Wrz 18, 2013 10:41 am

Fuma doskonale wiedziała, że jeśli dojdzie do walki, to ją przegra... chodziło tylko czas. Ringo już raz dał jej łomot, Samur bez problemu ją dopadł, gdy próbowała wiać... dziewczyna była silna, potrafiła walczyć, ale brakowało jej profesjonalnego łowieckiego szkolenia. Kiedy wyskoczyła z rozpadliny, ten znowu ją tam strącił. Zirytowała się, ale cóż począć. Wylazła znowu, ale Ringo właśnie się pożegnał i zniknął. Ikeda zazgrzytała zębami... co za...
-Kotori! Nic Ci nie jest? Nic Ci nie złamał? Już dobrze chodź nie ma go.- wiedziała to, była pewna, Crystalis na jej udzie zrobił się zimny. Pomogła ostrożnie wstać koleżance i obejrzała ją, poza zadrapaniami chyba była cała... uf... Koleżeństwo z Daną miało swoje plusy i minusy niestety. Miała tylko nadzieję, że ten incydent nie zniszczy ich znajomości, dopiero co zawartej... no ichyba Fum będzie miała co nieco do wyjaśnienia... to będzie długi wieczór. Czas wracać do szkoły.

\\ zt ja i Kotori//
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Yvelin Sro Gru 11, 2013 1:55 pm

No tak, można było się tego spodziewać, że łowcy tak jak to oni porzucą jej śpiące ciałko gdziekolwiek, aby się tylko jej pozbyć z oświaty. Raven choć wydawał się być całkiem porządnym gościem wcale nie był wyjątkiem. Postąpił tak samo podrzucając ją pod bramę posiadłości w lesie Taki plusik, że służka mogła ją łatwo stamtąd zabrać i patrzeć rany młodej Shiroyamy, a trochę ich było. ~
Od czasu tej niesamowitej przygody życia i tortur minęło jednak nieco czasu, kobieta odzyskała siły, ale nie moce, a ją niesamowicie irytowało, bo jak teraz żyć? Musiała być ostrożna... No, ale mniejsza, rany w jej nodze zostały cięte i kute w udzie zostały zagojone, dzięki dużej ilości świeżej krwi i dobrej opieki, podobnie się miały oparzenia. Tylko jedna wydawać by się mogło niewielka, najmniej kłopotliwa rana zasklepiła się pozostawiając bliznę. Niestety znajdowała się ona na policzku. Była cienka, ale długa, pod palcami było czuć zgrubienie, a w lustrze odznaczającą się od reszty skóry zaróżowioną niteczkę.
W końcu jednak nadszedł czas aby ruszyć się z pustej posiadłości, po której kręciła się tylko służba, zawsze obecna była również jej matula, ale teraz ślad po niej zaginął. I los chciała by Yv była odcięta od świata przez jakiś czas, póki nie sprawi sobie nowego telefonu, gdyż jej stary został w kieszeni wielkiego inkwizytora. Wycieczka do centrum po nowy telefon była chyba największą motywację do wyjścia. Więc się dziewczę ogarnęło, wsiadło w taksówkę, i pojechało w stronę miasta. Podróż chwilę trwała, miała czas aby się zastanawiać nad pewnymi pierdołami, obserwując jak wieczorne miasto dalej tętni życiem, ludzie kierują się do klubów, barów. Pyszne kąski.
W końcu zajechała w pewną uliczkę i płacąc taksówkarzowi wygramoliła się z samochodu. Kilka sekund i już stała na równych nóżkach rozglądając się na boki gdzie by się tu najpierw udać. Nie miała ochoty wpadać do wielkiego i zatłoczonego centrum, miała nadzieję znaleźć przydatny sklep wśród tych wszystkich butików. Zdecydowała w końcu, że uda się w przeciwną stroną niż wielka galeria, zrobiła pierwszych kilka wolnych kroczków i tak oto zaczął się jej spacerek w poszukiwaniu jakiegoś sensu na wieczór.
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Elliot Sro Gru 11, 2013 4:12 pm

Matka chłopaka miała mieć nie długo urodziny, więc wypadałoby kupić jej prezent. Niegdyś Elliot lubił chodzić po centrum handlowym i robić zakupy, ale teraz to się zmieniło. Wolałby zostać w domu, lub wybrać się z koleżkami na piwo. Kto bogatemu zabroni?
Szlachetny początkowo planował wysłać tam służkę, ale żadna nie odbierała telefonu. Chyba musi sobie z nimi porozmawiać.. to iż był młody, nie oznacza że dziewczyny mogą go sobie olewać. Jedynie Elise jest jego wierną służką, której ufa na sto procent. Ale ta ma dzisiaj co innego do roboty.
Tak, więc czarnowłosy sam wybył z domu i udał się w stronę ulicy, gdzie powinien coś znaleźć. Nie uśmiechało mu się wchodzić go gigantycznego budynku, gdzie roiło się od ludzi i wampirów, którzy zaczęli robić świąteczne zakupy. Może wydawać się śmieszne, że niektórzy krwiopijcy obchodzą święta, ale rzeczywiście tak było. Z nudów, wiele rzeczy się robi. Albo dla spróbowania. No i nie zapominajmy, że wiele wampirów było też niegdyś człowiekiem, a starych nawyków ciężko się pozbyć.
Syn burmistrza przedzierał się przez tłum z zachmurzoną miną. Nie lubił tłoków. Kiedyś było to nawet ciekawe, dużo osób można było spotkać, łatwo kogoś obrabować no i.. zaatakować. Teraz Ell wszystkich by wypieprzył w kosmos dla świętego spokoju.
Temu, jak tylko znalazł sklep z biżuterią po drugiej strony ulicy, z ulgą się tam udał. Gdy stanął przy jednej z szyb, aby pooglądać wystawioną kolekcję, zauważył kątek oka znajome odbicie. Odwrócił się i zauważył mijającą go Yvelin. Trochę czasu minęło od ich ostatniego spotkania, niemniej jednak nie zapomina się jednej z pierwszych lasek z którymi skończyło się w łóżku. Zwłaszcza, że był pierwszym Yvki. Ten to miał szczęście. Nie wielu facetów może szczycić się tym, że pierwsi zdobyli niewiastę! Chociaż Ell nie przykładał do takich rzeczy wagę. Mimo że był facetem, seks nie był mu w głowie. Pomijając ostatni incydent co się zalał w trzy dupy, ale nie ma co o tym wspominać - bo siara.
Bezszelestnie podszedł do jasnowłosej i złapał ją za ramię, aby odwrócić przodem do siebie. Uśmiechnął się kpiąco i uniósł brwi. To na serio była ona. Nie sądził, że się jeszcze spotkają. W końcu o ile się nie mylił, ona wyjeżdżała gdzieś.
- Cześć Yv, pamiętasz mnie? - spytał, jakby wcale nie oczekiwał zaprzeczenia. Złapał ją za łokieć i poprowadził do drzwi od sklepu z biżuterią.
- Pomogłabyś mi coś wybrać? - zapytał zerkając na nią badawczo.
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Yvelin Czw Gru 12, 2013 1:59 pm

Wszystko z czasem traciło swój urok i się nudziło. Zwłaszcza to przepychanie między ludźmi i innymi wampirami w czasie kiedy szalała gorączka zakupowa bo święta. Może i był to jakiś sposób spędzania tego nadmiaru czasu, ale bez przesady. Ludzie wariowali i głupieli, rzucali się na wszystko co miało promocyjną cenę aby obdarować krewnych kolejnym, nudnym prezentem. Yvelin osobiście nie widziała w tym nic ciekawego, nie obchodziła świąt, jeszcze nie była aż tak znudzona życiem aby sobie je w ten sposób urozmaicać.
Pozostała na deptaku wśród sklepików z prostego powodu jakim była na prawdą mała ilość osób, nie grała tu denerwująca muzyczka i można była pozostać niezauważonym. Tak się przynajmniej blondynce zdawało. Nie zwracała uwagi na przechodniów tak też sądziła, że i oni mają ją gdzieś. Pomyliła się... Oczywiście ona była za bardzo zamyślona aby zwrócić uwagę na swojego dawnego kochanka. Zresztą był odwrócony w stronę wystawy, ale nie ma tego złego. On ją zauważył i miał zamiar jak widać skorzystać z okazji ponownego spotkania i nawiązać kontakt.
Nie spodziewała się dotyku na swoim ramieniu, teoretycznie powinna wyczuć zbliżającego się chłopaka, ale była zbyt rozkojarzona. Dała się jak marionetka odwrócić przodem do ciemnowłosego. Jej oczy się rozszerzyły w zaskoczeniu, jedna brew powędrowała do góry. Przyglądała się mu przez chwilę w ciszy i skupieniu, była zaskoczona. W końcu nieco czasu już minęło od ich ostatniego spotkania.
-Nieee... kim jesteś?
Wlepiała w niego cały czas spojrzenie kocich oczu, czekając jego reakcji. Oczywistym było, że go pamiętała, w końcu był jej pierwszym facetem, takich rzeczy mimo wszystko się nie zapomina. No i to całe zamieszanie, które działo się mniej więcej w tym czasie, zerwanie z Dastanem, decyzja o opuszczeniu kraju. Zostawienie wszystkiego za sobą. Korciło ją aby utemperować jego pewność siebie. Przewróciła oczami i tyle tylko dała radę zrobić, bo nim się spostrzegła ujął ją za łokieć i zaczął gdzieś ciągnąć, tak jakby w ogóle nie wysłuchał jej pierwszych słów.
-Dobra, niech będzie.
Zatrzymała się przed jubilerem i zerknęła na chłopaka, po czym wyswobodziła ramię z jego uścisku.
-Jakaś szczególna okazja?
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Sob Gru 14, 2013 1:36 pm

Lilibeth nigdy nie lubiła się przemęczać, a skąd. Po co? Gabriella zawsze tłumaczyła jej, że życie trzeba sobie ułatwiać. Nie ważne jak, nie ważne kiedy, ważne żeby było wygodnie i już. Dlatego też Lily zgarnęła jednego z przydupasów własnej matki i 'grzecznie' poprosiła go by podwiózł ją do centrum. Dziewczynie cholernie nudziło się w zamku. Ponad to od dłuższego czasu nie mogła w nim znaleźć Hiro z kolei co krok rosnąca niechęć do Akumu sprawiała, że nie mogła wysiedzieć na czterech literach zamknięta na cztery spusty. Zwłaszcza, że zewsząd dobiegał do niej jego specyficzny zapach, co generalnie oznaczyło jedno. Chłopak nadal potulnie przebywał w domostwie Testament'a. Niekoniecznie sam. Chodź z Roksaną Lotte miała okazję spotkać się tylko raz, jej woń dobitnie zapadła jej w pamięci. Nic dziwnego. Znając się zaledwie parę minut zdążył się - tak jakby - pokłócić, a niechęć do córki Ringo zagościła w Lilibeth wręcz od razu. Także nic dziwnego, że rozpoznawała jej zapach przy zapachu Akumu bez żadnego 'ale'. Byli razem. Byli i prawdopodobnie jeszcze długo, długo będą ze sobą przebywać w jednym miejscu, więc małolata zwyczajnie opuściła zamek, by przypadkiem nie wysadzić budynku w kosmos. Ot, tak ze złości, zazdrości i ogólnej zawiści do postaci Roksany. Wracając jednak do tematu. Młódka w centrum znalazła się bardzo szybko. Siłą rzeczy z ponurego cmentarza do ścisłego środka miasta nie jest daleko. Nie wybierała się jednak do manufaktury. Za dużo ludzi. Tłok, ścisk. Lotte tego nienawidzi. Kazała kierowcy zatrzymać się przy jednym z droższych butików na jednej ze spokojniejszych ulic miasta zaraz obok jubilera. Nienaturalnie szybko, a zarazem niezwykle płynie i zwinnie wyskoczyła z auta, rozglądając się mimochodem po okolicy, by zwyczajnym przypadkiem zawiesić żółtoczerwone tęczówki na postaci Elliot'a. Uśmiechnęła się wrednie, jak gdyby nigdy nic ruszając w jego stronę. Kto by pomyślał, że spotka szlachetnego w takim miejscu. Z tego, co pamięta chłopak ostatnimi czasy najlepiej siedziałby w domu z dala od ludzi. Z butelką wódki na dodatek. Prawie jak matka. Ojciec w sumie też.
- Elliot kochanie. - zacmokała zabawnie, mijając obcą sobie dziewczynę, by podejść jeszcze bliżej wampira. Oblizała z wolna górną wargę, mimochodem zarzucając mu ręce na szyje. Gadzie oczy skierowała wprost w jego tęczówki, formując przy okazji pełne usta w dzióbek.
- Czemu nie odzywasz się do 'swojej' słodkiej Lily? - burknęła, perfidnie wciskając mu jedną z nóg między uda. Wystarczy, że Elliot delikatnie się poruszy, a małolata perfidnie przykopie mu z kolanka w jego biedne krocze. Ot, za karę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Elliot Sob Gru 14, 2013 2:52 pm

Ta, Ell od razu zauważył, że Yv jest zamyślona. Wampiry mają na tyle wyczulone zmysły, że powinny od razu wyczuć jak ktoś, lub coś, się do nich zbliża. Temu kiedy tylko udało mu się ją zaskoczyć, na jego wargach pojawił się ironiczny uśmiech. Nie które wampiry były takie same jak ludzie. Z łatwością było można ich schwytać i wyciągnąć najgłębsze uczucia na wierzch. Temu lepiej dla nich, byłoby ich nie mieć. Chłopak dawno się tej lekcji nauczył i leje teraz na wszystko i wszystkich. Tak jest prościej. No pomijając fakt, że mogą się nadarzyć konflikty z łowcami.. które Yvelin kilka dni temu miała, prawda?
Puścił mimo uszu jej zaprzeczającą odpowiedź. Wiedział swoje. Jej oczy nie rozszerzyły się ze zdziwienia. Były wciąż takie same. Od razu można było zauważyć, że rozpoznała osobnika który do niej zagadał. Tak, więc nie poruszając już tego tematu, skupił się na sprawie z którą tutaj przybył.
Spojrzał na nią z boku, gdy zapytała go o okazję. Rozejrzał się na około, aby sprawdzić czy w pobliżu nie ma jego matki. Nie chciał psuć niespodzianki, a jakże.
- Ta, urodziny matki. Zawsze jej coś kupuję - bąknął niby obojętnie, ale mogła wyczuć w jego głosie szacunek i sympatię, gdy wypowiedział słowo "matki". Jakby nie było Sophie go urodziła. Dała mu życie, dach nad głową, wychowała. I te inne. Szlachetny to docenia, więc czemu miałby jakoś się nie odwdzięczyć szlachetnej m.in. poprzez jakiś upominek?
Gdy blondyna wyswobodziła się z jego uścisku, chłopak nie utrudniał jej tego. Ba, sam zabrał rękę. Ma racje.. po co się spoufalać po tak długim czasie?
Niestety los chciał, że jedna z najbardziej egoistycznych i wrednych osób z zamku - musiała do nich zawitać. Elliot od razu znieruchomiał, gdy poczuł zapach drobnej Lotte. Przez chwile myślał, że może ich minie, ale ona od razu przyczłapała do chłopaka. Nie, to że jej nie lubił. Była jego przyjaciółką. Pomijając momenty, gdy robili sobie na złość i rzucali w siebie różnymi przedmiotami. Rodziny się nie wybiera. Jednak nie chciał, aby Lilibeth zrobiła jakaś nie fajna akcję akurat w tym momencie.
Odwrócił się w stronę czarnowłosej czupryny z wyrazem obojętności na twarzy. Złapał ją za ramiona i nieco schylił się. Zabawnie to wyglądało. Był od niej o wiele, wiele większy.
- Lilibeth - wymówił jej imię tak, że dziewczyna doskonale powinna wiedzieć, że ma nic nie wywinąć. Dość już problemów mieli przez swoje wspólne wypady to tu, to tam. Oczywiście nie myślcie, że chodzi o jakieś chlańsko! Ona była za młoda według Ella na takie wybryki. Zwykle wybierali się na polowania..
- Ostatnio mam mało czasu - odpowiedział zmęczonym tonem i zmrużył oczy, gdy ta mu wepchnęła nogę, między jego. To nie było fair! Po za tym.. wyglądają teraz jak kochankowie! A to przecież..
- Yv, przedstawiam Ci moją ciocio-babcię - stwierdził całkiem poważnie, odwracając nastolatkę w stronę Shiroyamy.
- To siostra mojego dziadka. Chociaż jest dużo młodsza - dodał, jakby Yvelin nie zrozumiała jego określenia "ciocio-babcia". I jakby miała co do tego wątpliwości. Jeśli widziała kiedyś Gabrielle, matke Testamenta, to na pewno zauważyła podobieństwo Lotki do swojej rodzicielki.
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Yvelin Sob Gru 14, 2013 5:18 pm

Bardzo możliwe, że Yvelin była dziś w wyjątkowo złej formie, musiało minąć jeszcze nieco czasu nim wyliże dokładnie rany po krótkich wakacjach w oświacie. Z pewnością dało jej to dużo do myślenia, ale jej ostatnie słabostki to zdecydowanie jej problem. Z którym jak zawsze poradzi sobie sama. Maksymalnie kilka dni i będzie jak nowo narodzona.
Taaa nie przejął się jej zaprzeczeniem nic, a nic. Może powinna była zrobić to z większym przekonaniem i jeszcze majtnąć go torebką jak niechcianego natręta. No nic, może innym razem.
Sprawę podobnie jak on szybko zostawiła za sobą i nawet była skora do pomocy w wyborze jakiejś błyskotki. Podążyła wzrokiem za nim i również się nieznacznie rozejrzała, aż dowiedziała się o co chodziło. Na jej drobną twarzyczkę wpełzł nikły uśmiech.
-Miło z Twojej strony.
Skomentowała krótko, każdy miał tam swoje podejście do rodzicieli, a w jego głosie dało się usłyszeć szacunek. Więc no cóż to dobrze, że nie był do końca takim niewdzięcznikiem. Aż przeszło jej przez myśl to jak się zachowywał Dast do ich matuli, ale to temat na inną okazję w innym towarzystwie.
Oczywiście, nawet jeżeli kiedyś coś tam od niego chciała to chyba jej już przeszło, w każdym razie w chwili obecnej nie czuła potrzeby spoufalania się z nim bliżej niż odległość kliku kroków.
Na szczęście dla nich, że odsunęli się od siebie, gdyż już po chwili do ciała Elliota przywarła całkiem obca dla Yvki wampirzyca. Blondynka patrzyła na dwójkę wampirów z dość dziwnym wyrazem twarzy. Nie bardzo wiedziała jak ma się odnieść do zaistniałej sytuacji, więc przez chwilę patrzyła na towarzyszy mierząc ich bardzo uważnie spojrzeniem. O tak wyglądali jak para kochanków. W sumie nawet jeżeli, to nie zrobiło to na niej większego wrażenia. Przykleiła do buźki uśmiech i wyglądała naprawdę pogodnie i przyjaźnie.
-Miło mi, Yvelin Shiroyama.
Nie wystawiła do dziewczyny dłoni, stwierdziła, że nie będzie przeszkadzać jej w tym uroczym obejmowaniu Elliota. Kiedy chłopak tłumaczył konkretne jakie łączą ich więzy krwi przeniosła zielone oczy na jego twarz.
-Rozumiem.
Kiwnęła głową potwierdzając to i od niechcenia podeszła do szklanej witryny sklepu zaglądając do środka, przyglądając się ładnej wystawie, na której wystawione były niektóre świecidełka.
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Nie Gru 15, 2013 12:15 pm

O! Czepiając się chwilowo durnego tematu o rzucaniu w siebie wszystkim tym, co wpadnie im w ręce. Lilibeth nie uważa, żeby takie momenty były chwilową odskocznią od ich przyjaźni. Raczej utwierdza, to ich w ich zawiłej relacji. Zresztą małolata świetnie się bawi rozpieprzając na głowie Elliot'a całą zastawę Testament'a. Nie zdziwiłabym się gdyby i szlachetny dobrze wspominał nawalanie sztućcami w drobną postać swojej ciotki, babki i przyjaciółki w jednym. Bądźmy szczerzy. Mimo, że Ell'a stara się zachowywać pozory normalnego, tak naprawdę z pewnością ma niemniej namieszane we łbie niż reszta rodziny. Tacy oni już po prostu są i nic się na to nie poradzi. W każdym razie wampirzyca spochmurniał nieco, słysząc jak 'poważnie' chłopak wymówił jej imię. Nadęła zabawnie poliki, nie poruszając się nawet o centymetr, gdy jego dłonie wylądowały na jej ramionach. Zachichotała tylko, dość wrednie zresztą, zaraz łapiąc go zimnymi rękoma za poliki. Po co? Przecież to logiczne, chciała zrobić mu na złość, a skoro nie chce by odwalała jakieś specjalnie durne akcje, po prostu zaczęła rozciągać jego skórę na polikach na wszystkie strony z niemałym zadowoleniem w dwukolorowych tęczówkach.
- Elliot! Elliot! - zaświergotała, cofając nieśpiesznie dłonie, które chwile później splotła za plecami. Uśmiechnęła się. Tym razem jednak niewinnie, cofając się niecały krok do tyłu. Nadal mimo wszystko nie spuszczała przebiegłego wzroku z chłopaka. Zdawała sobie sprawę z tego, że jeżeli teraz coś wywinie on najnormalniej w świecie przerzuci ją sobie przez ramię, a później zataszczy do zamku albo do swojego apartamentu głównie po to, żeby zacząć prawic jej morały, ewentualnie ostro się z nią pokłócić. Na co najzwyczajniej w świecie Lily nie miała ochoty. Niemniej nie jest też osobą, która odpuszcza sobie dobrej zabawy tylko przez zakazy innych. Przecież zakazy są po to, żeby je łamać, nie?
- Naprawdę? Nie kłam Ell. - mruknęła, marszcząc nos. Szlachetny z pewnością kłamie. Lilibeth jest tego w stu procentach pewna. Była przekonana, że czarnowłosy albo szwendał się zalany w trzy dupy po mieście albo jarał po kątach blanty nie chcąc się z nią podzielić. W koło powtarzając swoją jedyną wymówkę. 'Jesteś jeszcze ze młoda'. Gówno prawda.
- Miło mi Cię poznać Yvelin. Lilibeth Kuroishita. - rzuciła po krótkim przedstawieniu, wyciągając w kierunku blondynki rękę. Co jak co, gówniara jednak trochę ogłady w sobie ma. Nie zamierzała też grac dziewczynki, która wyżej sra niż dupę ma. Nie to, żeby bała się szlachetnej. Lotka nie ma po prostu żadnej koleżanki, siłą rzeczy może poznać się z Yv. Co jej szkodzi? Nuż się polubią?
- Co robicie? - palnęła, bezczelnie wpraszając się do wspólnych zakupów.

avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Elliot Wto Gru 17, 2013 3:49 pm

Ale Yv nie musi radzić sobie sama. Za pewne jest wiele osób, które by jej pomogły. Nawet Ell, jakby go poprosiła. Jak każdy wampir nie pala sympatią do łowców. A jako, że jego rodzina ich wręcz nienawidzi, to z przyjemnością pomógłby blondynie na jakiejś zemście na nich. Panoszą się i uważają, że mogą decydować co jest dobre, a co nie. Wampiry nie udawały chociaż, że są aniołkami, a ci.. robią z siebie bogów. Jak nic w końcu wybuchnie wojna między oświatą, a krwiopijcami. To tylko kwestia czasu. I nikt na to nie poradzi. Nawet rada wampirza, która myśli że debatami nad okrągłym stołem coś wskóra.
Szlachetnemu nie umknął drobny uśmieszek wpełzający na twarz zielonookiej. A niech to szlag. Wyszedł na mamisynka? Toż to byłby wstyd! Chociaż z drugiej strony lepszy taki, niż ten co poniża swoich rodziców, nie? Szacunek jakiś musi być. Zwłaszcza, że jego krew jest najwyższa ze wszystkich. A takie rody powinny coś sobą reprezentować.
- Taa - odpowiedział wymijająco i odwrócił wzrok. Dla ojca by już taki miły nie był. Wystarczy reszta jego rodzeństwa, która za pewne liże dupe Samurowi. Ell nie miał zamiaru, aż tak upadać. Od kiedy skończył osiemnaście lat nie miał dobrych stosunków z rodzicielem. Ale to z winy burmistrza. Nie był nim zainteresowany. Wolał skupiać się na Cornelii, czy innych sprawach. Prawdopodobnie to ona będzie jednak głową rodu. Ale czy czarnowłosemu to przeszkadzało? Nie szczególnie. Nie spieszy mu się do takiej odpowiedzialności. Zresztą.. to nudne zajęcie!
Yvelin mogła udawać miłą i przyjazną, ale Elliot zauważył, że się nieco speszyła. Co jest normalnym zachowaniem w takiej sytuacji. Jednak Lotte, to Lotte - nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła w okół siebie szumu. Ten tylko wzniósł oczu ku niebu, gdy zaczęła mu gadać, że kłamie.
- Myśl co chcesz dziecino - rzucił wrednie i poczochrał jej włosy. Taki miły gest z jego strony.
- Mogłabyś w końcu wyrównać te włosy, bo wyglądasz jak szop pracz - dodał na odchodne i odwrócił się w stronę witryny sklepowej. W tym czasie córka Gabrielli raczyła się przedstawić, na szczęście bez kąśliwych uwag.
- Chce coś wybrać dla Sophie z okazji urodzin - odpowiedział młódce i zerknął na Yvelin - Które z tych świecidełek byś ty wybrała? - zapytał i otworzył drzwi, aby dziewczyny weszły do środka. Tam będzie o wiele większy wybór. Czemu spytał blondynę? Bo jest starsza i będzie miała inny gust, niż Lotka. Więc to co by się podobało Lil, mogłoby być bardziej dla jej strefy wiekowej, niż kogoś starszego. Czarnowłosa może zawsze kupić coś Gabi~
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Yvelin Sro Gru 18, 2013 12:14 pm

Te wiele osób sprowadzało się w tej chwili do jedynego Elliota, ale jakoś Yvka nie zamierzała płakać z tego powodu. Każdy miał coś innego na głowie, albo zwyczajnie w świecie miał jakiż żal do niej i pomoc nie wchodziła w grę. Być może blondyneczka poprosił dawnego kochanka o drobną pomoc, a może i nie. Cholera ją tam wie, wszystko będzie zależeć od sytuacji, bo przecież nie wypali o tak prosto z mostu, miała tą swoją chorą dumę, która nakazywała jej ze wszystkim radzić sobie sama. Było to czasem zgubne, ale tak to już jest jak ma się taki charakter... Chyba, że uzna to za świetną zabawę, w ogóle miała ochotę nabroić i narobić nieco zamieszania.
Lepsze podejście Ella niż, no właśnie osób, którzy nie szanują rodzicieli. Nawet jeżeli się w rodzince nie gra, brudów nie powinno się prać na widoku, zwłaszcza w rodach szlacheckich, ale nie każdy umie się do tego jakoś dostosować. Jak ona się cieszyła, że nie musi brać udziału w rywalizacji o stanowisko głowy rodu.
Zerka od czasu do czasu na parkę, gdzie zdecydowanie to dziewczyna obdarowywała chłopaka uroczymi gestami. Wcześniej nieco speszona taką akcją, teraz nieco się rozluźniła, a na ustach błądził jej figlarny uśmiech.
Kiedy Lotte wyciągnęła do niej dłoń, ona uścisnęła ją delikatnie, po dłuższym zastanowieniu się Yvelin miała niewielu pozytywnie do niej nastawionych znajomych w mieście. Więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby dać szanse nowej znajomości i może nieco pouprzykrzać życie Elliotowi.
Po chwili uprzejmości znów zerknęła na wystawę, a następnie na ciemnowłosego.
-Wiele jest tu rzeczy wpadających w oko.
Weszła do sklepu oglądając się dyskretnie na boki.
-Jeszcze jakbyś podpowiedział jaki rodzaj biżuterii najbardziej lubi twoja matula byłoby znacznie prościej.
Obejrzała się na chłopaka i powoli ruszyła do witryny pełnej błyskotek.
-Bransoletki, naszyjniki, kolczyki, czy chcesz się szarpnąć na cały komplecik?
Przyglądała się biżuterii, prostej, eleganckiej, a jednak przyciągającej uwagę bez zbędnych udziwnień. Ona osobiście wybrała by coś efektownego, ale z klasą, coś co nie będzie przytłaczać, a podkreślać urodę. Z tym, że nie wiedziała w co ma celować.
-A wam się coś spodobało?
Przechodziła od witryny do witryny szukając rzeczy, która powali ją na kolana, spoglądając od czasu do czasu to na Lil, to na Ella. Jeżeli chłopakowi zdarzyło się odwzajemnić jej spojrzenie, posyłała mu lekki uśmiech.
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Gość Sob Gru 21, 2013 8:03 pm

- Nie mów do mnie dziecino. - burknęła, zaciskając chwilę później usta w wąską linie. Żadne z niej dziecko. Zdecydowanie. Nieważne, że wyglądem przypomina upierdliwą szesnastolatkę. Nieważne jest również to, że zachowuje się jak zwykły szczyl, któremu zwyczajnie wszystko można. Ona wie najlepiej. A skoro mówi, że dzieckiem nie jest, to z pewnością nim nie jest. Niby wyszło z tego masło maślane, aczkolwiek Elliot powinien doskonale wiedzieć, że Lilibeth zwyczajnie nie znosi, gdy nazywa się ją gówniarą, dzieckiem, szczeniakiem i tym podobne. W końcu się przyjaźnią, nie? Winien ją znać wzdłuż i wrzesz. Napuszyła się jeszcze bardziej, kiedy chłopak zmierzwił jej włosy, mamrocząc coś pod nosem na ich temat. Nadęła ze złości poliki, łapiąc go jedną ręką za ubranie, by przyciągnąć przyjaciela bliżej swojej buźki. Wlepiła obrażone spojrzenie w tęczówki Ell'a, zaraz śmiesznie marszcząc nos.
- Słuchaj no wysoki, koślawy chłopczyku o śmiesznym imieniu. Moje włosy, moja sprawa jeszcze jeden durny tekst na ich temat, to obiecuje Ci, że spiorę Cię tak, że nawet własna matka nie rozpozna swojego słodkiego syneczka w drzwiach. - wymamrotała, dopiero w tej chwili wypuszczając z drobnej dłoni kurtkę wampira. Obrzuciła go jeszcze raz oburzonym spojrzeniem, po czym spojrzała na nowo poznaną dziewczynę, jakby szukała u niej potwierdzenia na to, że pukle kobiety, to nie temat do błahej rozmowy i żartów. Zwłaszcza, że większość panien ma na ich punkcie bzika, a Lily nieukrywanie zalicza się do tego szerokiego grona. Zresztą, gdyby tylko nieco szybciej udało się dogadać małolacie z Yv tym lepiej byłoby grac Elliot'owi na nerwach. W końcu irytowanie mężczyzn bywa naprawdę zabawnym zajęciem. Przynajmniej według najmłodszej z całego towarzystwa.
Uśmiechnęła się kącikiem ust w stronę szlachetnej, cofając dłoń w momencie w którym całą akcje z przedstawianiem się miały już za sobą. Lotte kiedy chce, potrafi być uprzejma, więc Ell nie ma co spinać majtek ani srać żarem, bo wsi póki co robić mu nie będzie. Poza tym nie widziała w Yvelin wroga, raczej osobę, która z czasem z chęcią będzie chciała wraz z nią sprytnie mieszać w życiu czarnowłosego. Bo czemu nie?
- Sophie? Och! - klasnęła ochoczo w ręce, wbiegając do jubilera jako pierwsza. Prawdopodobnie jaka najmłodsza ma najwięcej energii, zresztą nie przejmuje się też zbytnio opinią innych, także trzeba jej zwyczajnie wybaczyć częste wybuchy ADHD, dziwaczne miny i durne tekst godne nastolatków. Nono. Do rzeczy jednak. Lilibeth przykleiła się do szyby za którą znajdowały się wisiorki, bransoletki, kolczyki, naszyjniki i inne bzdety złożone głównie z szafirów. Wampirzyca nigdy nie potrafiła wyobrazić sobie żony bratanka z rubinem na palcu. To nie dla niej. Szmaragd zresztą też.
- Patrz, patrz Ell! Szafiry. Tak bardzo wow. - wydukała, odklejając na moment twarz od wystawy, by spojrzeć na przyjaciela i Yv.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Elliot Nie Gru 22, 2013 9:33 pm

Oczywiście, że szlachetny wiedział o przeczuleniu czarnowłosej na temat jej wzrostu. Ale cóż poradzić.. lubił ją irytować. A i dla niego zawsze będzie dzieckiem. Jest sporo młodsza, więc niech się z tym pogodzi [loff <3].
Gdy zaczęła go szarpać za koszule zdenerwował się, ale stał spokojnie i jednym ruchem ręki odsunął jej drobne palce od siebie. Niech nie będzie taka do przodu, bo jej tyłu zabraknie. Bulwersować się ustnie to jedno, a rzucać się z łapami to drugie. Tego nie będzie facet tolerował. Co to, to nie.
Ell w sumie powinien rywalizować o status głowy rodu, ale nie czuje takiej potrzeby. Więc też można powiedzieć, że to go nie obowiązuje. Jest jedynym szlachetnym dzieckiem Sama, ale jak widać to nie wiele zmienia w jego rodzinie. Ale powinien fakt, że wydaje się najrozsądniejszy i opanowany, podczas gdy cała reszta jest tak wybuchowa, jak burmistrz. Co z tego, że Ell nie jest tak nieczuły i okrutny? To też ma swoje plusy. Nie można być wyprutym z emocji, to takie.. puste. Smutne.
Kiedy Yvelin spytała go o rodzaj biżuteri chłopak tylko wzruszył ramionami. Sophie chyba nie miała określonego gustu. Po prostu co jej wpadło w oko, to jej się podobało. Zresztą to facet! Nawet jak mu coś napomknęła o jej najbardziej ulubionym rodzaju, to i tak mu to kiedyś wyleciało z głowy. Pamiętał tylko, że nosi złoto i diamenty. Zresztą do tej pory udawało mu się kupić, coś co podobało się jego rodzicielce. Więc teraz z pomocą dziewczyn to powinno być jeszcze łatwiejsze.
- Myślę, że kupię jej wisiorek z łańcuszkiem - dodał w stronę blondyny, gdy wspominała o komplecie - Nie chce dobrać czegoś, co by nie pasowało do jej obrączki i zaręczynowego, a kolczyków to ma od groma - wymamrotał i podszedł do wystawy, którą właśnie oblepiała Lotka.
Szafiry.. coś mu to mówiło. Możliwe, że Sophie jakieś ładne kiedyś tam wyczaiła. I nagle Ell dostał olśnienia! Od razu wiedział co ma kupić. Było to złote, miało diamenty no i szafir. Ale nie byle jaki. NIEBIESKI! A ten kolor to ulubiony jego matki.
Wskazał wisiorek nastolatce oraz Yvelin czekając na ich reakcję. Przy okazji zerknął na zegarek. Nie długo będą musieli się zbierać. Musi mieć czas podrzucić to cacuszko Sophie, a potem będą święta no i też wypadałoby posprzątać w domu. Trololol.
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Yvelin Pią Gru 27, 2013 4:09 pm

Uroczo wyglądali, naprawdę tak się drocząc ze sobą. Och te przekomarzanie się, słowna i nie tylko potyczki. Dobrze było mieć przyjaciela, któremu można nieco powchodzić na głowę od czasu do czasu. Swoją drogą jakby wampirzyca wiedziała, że osóbka, która rzekomo jest jej przyjaciółka migdali się teraz z jej największym wrogiem obdarłaby ją ze skóry. Na szczęście blondyna żyła sobie w błogiej nieświadomości. Więc Yvka nie ma nic przeciwko aby w przyszłości dołączyć do Lottki i wraz z nią dręczyć biednego Ella, w końcu co dwie wredne baby to nie jedna i może być znacznie ciekawiej. Zwłaszcza, że skoro i tak już na niego wpadła to przeszło jej przez myśl, aby czasem go podręczyć swoją osobą, w końcu ich ostatnie spotkanie było całkiem miłe.
Przyglądała się drobnej potyczce na temat włosów i kiwnęła głową przydzielając rację dziewczynie. Kobiece włosy to nie jest dobry temat do żartów, każda ma na ich punkcie bzika, nawet jeżeli się z tym jakoś nie obnosi.
Nie przeszkadzało jej to, że nowa znajoma wepchnęła się pierwsza, skomentowała to jedynie delikatnym uśmiechem i tyle, bo cóż sobie miała niby pomyśleć? Bardzo dobrze, że wampirzyca miała mnóstwo energii. Z taką osóbką można wymyślić coś specjalnego i psocić.
Przez jakiś czas rozglądała się po gablotach wyszukując czegoś co przyciągnie wzrok.
-Takie najbardziej neutralne.
Powiedziała bardziej do siebie niż do towarzyszy, nie odrywając wzroku od błyskotek, powolutku zmierzała w to miejsce, w którym znajdowała się Lilibeth i szafiry. Dotarła do tego miejsca w tej samej chwili w której chłopak wypatrzył naprawdę piękny naszyjnik. Robił wrażenie, Yvce aż oczka się powiększyły.
-Świetny jest, naprawdę.
Zerknęła na ciemnowłosego i uśmiechnęła się.
-Masz dobry gust, robi wrażenie.
Wampirzyca była oczarowana tym co wybrał chłopak, sądziła, że się spodoba to jego matce, w końcu to on mimo iż był facetem znał ją najlepiej i chyba nawet podświadomie wiedział czego powinien szukać. Dziewczyny jedynie mogą się zgodzić, że błyskotka jest piękna, albo i nie. Shiroyama była na tak.
Robiło się dość późno, Yvka też miała jeszcze kilka spraw do załatwienia i pewnie miała by już je za sobą gdyby nie spotkanie z dawnym kochankiem. Nie żałuje jednak, do tego poznała naprawdę uroczą wampirzycę z którą chciała by nawiązać kontakt w przyszłości. Na pogaduchy, uprzykrzanie komuś życia, albo nawet jakieś polowanko.
-Masz jeszcze mój numer Ell?
Upewniła się, a jeżeli tak jakoś wyszło, że nie miał, bo różnie z tym bywa podała go raz jeszcze i oczywiście poprosiła o jakiś kontakt w przyszłości oboje wampirów rzecz jasna.
Raz jeszcze oddała swoje uznanie co do wyboru prezentu i wiedząc, że musi w końcu załatwić sobie nowy telefon i duplikat karty, gdyż poprzednie straciła przez łowców, pożegnała się i opuściła sklep z biżuterią.

[z/t]

Wybaczcie, ostatnio miałam mało czasu i w sumie może tak jeszcze być przez jakiś czas. Mam nadzieję popisać z wami jeszcze kiedyś. :3
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Elliot Pią Sty 03, 2014 10:22 pm

I tym oto sposobem, cała trójka się rozeszła. Po zakupie odpowiedniej biżuterii nie było sensu, aby Elliot dalej sterczał w tej dzielnicy. Swoją drogą zebrała się tutaj spora liczba ludzi. I zaczęło go to wnerwiać.
Lotte nie mogła się od niego odkleić, więc to jasne iż poszli razem. Na jakieś polowanko, albo zwykłe niezdrowe żarcie. Oni o skutki oboczne nie muszą się martwić. Aż tak~

zt x2
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Ulice - Page 2 Empty Re: Ulice

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics
» Ulice

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach