Klub "Inferno"

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sob Maj 17, 2014 5:13 am

Rav zamierzał się poddać żeby uratować ludzi, ale co robił Cornelius to już nie miał pojęcia, skumplował się z nią na tyle, że zaczął ją przykrywać kocykiem? A co to do cholery miało być? To nawet nie było żadne przemyślane zachowanie, no cholera jasna. Nie dziwił się reakcji Roksany która wręcz warczała ze złości, zresztą zachowywanie się jak pedofil zapraszający na przejażdzke, też nie było zbyt mądre, on w ogóle nie miał pojęcia do kobiet. Co z tego, że Lucinda była młoda, z pewnością chciała też być kobietą ,tak należało ją traktować, a nie jak małe dziecko, spierdolił to na całej lini. On również nie ukrywał niezadowolenia, zwłaszcza, że przez jego zachowanie może teraz ktoś ucierpieć, a to już za wiele. Westchnał głęboko i wzruszył ramionami podchodząc do Corneliusa po czym skinął głową w stronę Roksy i poklepał go po ramieniu
-Idziemy... - wszystko wyglądało normalnie dopóki nie postanowił jednak użyć mocy paraliżu na białowłosym, nie było ucieczki jako, że to dotyk a Cornelius jasnowidzem nie jest i nie mógł się raczej tego spodziewać. Kiedy Corn powinien paść w bezruchu na ziemie, odwrócił się do Roksany wzruszając ramionami raz jeszcze.
-Wypuść ludzi.... a ten? Średnio mnie to obchodzi. - wsadził łapy w kieszenie -Nie będzie mógł się ruszyć przez jakieś dwadzieścia minut, powinno wystarczyć, żeby wszyscy opuścili lokal. Pasuje? - naprawdę chciał zakończyć tą misje sukcesem, o nic więcej mu nie chodziło, a drugi łowca? Kruk i tak średnio ich lubił po tym co mu zrobili, nie liczyły się dla niego straty, jak to się mówi... Po trupach, do celu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sob Maj 17, 2014 4:20 pm

Kiedy się usłyszał imię wampirzycy wypadało by się przedstawić.
-Jestem William. Piękne imię.-Odpowiedział to dumnie siadając prosto na krześle. Oczywiście, że użył przykrywki. Mało osób zna jego prawdziwe imię i inne informacje. Widząc próbę Meli, aby zaprosić tu Lucinde kończąc się się porażką postanowił, że nie będzie nalegał. Co do Lucindy, jak miał do niej mówić. Nie znał jej imienia. Jeśli Roksana ma zamiar chronić to dziecko przed złymi osobami to nich spojrzy na siebie i na to co zrobiła. Zachował spokój i cisze. Po co ma wchodzić w dyskusje z takimi ścierwem jak ona.
Z napływu emocji wstał i odsunął się od Meli i patrzył na Roksanę nie miłym spojrzeniem. Był spokojny jednak nikomu już nie ufał. Jego dotychczas zaufanie do łowcy legło w gruzach. Podobnie było z zaufaniem do Meli.
Słysząc polecenie Roksany, miał zamiar porozmawiać trochę inaczej. Zdziwił się, że łowca bez żadnej dyskusji miał zamiar podejść do Corneliusa. Przestraszył się, czy stchórzył?
Oczywiście się obawiał, ale nie spodziewał się czegoś takiego ze strony łowcy. On ma pomagać ludzą a nie ich paraliżować. Unieruchamianie swoich by przypodobać się wrogowi? Cóż za inteligencja.
Co Corn mógł zrobić? Nic. Upadł na jedno kolano po czym oparł się ręką o podłogę i na niej wylądował po chwili całym ciałem. Nie pierwszy raz jest paraliżowany i bywało nawet gorzej.
Przede wszystkim Corn nie zaczął panikować,zachował zdrowy rozsądek. Próby krzyczenia i gwałtownego ruszania się w niczym nie pomogą, ponieważ jest wtedy sparaliżowany. 20min. To za dużo. Myśl. Łowca starał się głęboko oddychać i spróbował poruszyć palcem u nogi lub ręki. Często to pomaga. Był w niebezpieczeństwie i nie miał za bardzo jak z niego wybrnąć. Miał nadzieje że Meli tego nie wykorzysta.
-Musze sie pozbierać. nie mogę dziecka zostawić samego. Nie poddam się kochana.-Mamrotał bardzo bardzo cicho, próbując się ogarnąć.  Nie zawrzał na to czy usłyszą to wampirzyce czy też nie. O łowce się nie martwił bo na pewno nie słyszał
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sob Maj 17, 2014 8:40 pm

Szkoda, że Lucinda postanowiła zostać pod barem. No cóż dalej nie będzie jej zachęcać. Podjęła wybór. Spojrzała na wampirzycę. Z jej twarzy wyczytała niezadowolenie. W sumie nie obchodziło ją za bardzo co sobie myśli, Meli dążyła do kompromisowego rozwiązania, które nie prowadzi do walki.
- Kumpluję? To raczej nie jest dobre słowo, zbyt mocne jak na tą sytuacje - odpowiedziała.
Nie podejrzewała nic, kiedy Kruk podszedł do Corneliusa z zamiarem zabrania go z tego miejsca, tak przynajmniej się wydawało na początku. Kiedy siwowłosy padł na ziemie bez czucia, Meli nawet się nie ruszyła, aby mu pomóc. Niech sobie tak poleży, od tego nic mu się nie stanie. Do czego to doszło. Łowca zwracał się przeciwko swojemu koledze po fachu. Skoro można było się już zbierać, Melania miała zamiar skorzystać z tej opcji. Wpierw musiała się upewnić co stanie się z Lucindą.
- Chcesz iść ze mną? Pójdziemy, gdzieś gdzie będziemy mogły się odświeżyć i chociażby będziesz mogła się przespać - chodziło jej oczywiście o hotel, gdyż był on chyba najbliżej. - Chyba, że chcesz, aby cię gdzieś odprowadzić?
Nie chciała, by coś się stało dziewczynie, kiedy wyjdzie z klub. Już dużo miała atrakcji jak na jedną noc i to powinno w zupełności wystarczyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sob Maj 17, 2014 9:11 pm

Imponujące. Lucinda postanowiła się nie wychylać a pozostać na swoim miejscu. Dobra decyzja. Zaś zaskakujące było działanie Ravena, który to podszedł do swojego kolegi i chyba go sparaliżował? Widząc jak jego kolega padł na podłogę nie mogąc się poruszyć, wprawiło w zaskoczenie wampirzycę.
- Więc tak wygląda współpraca w Oświacie? Ciekawe.
Jeżeli tak się szanują i współpracują, to nic dziwnego, że łowcy nie są darzeni szacunkiem. Zaś słowa Corneliusa były także interesujące.
- To Ty masz dziecko? Biedna Twoja żona...
Skomentowała słowa Corneliusa, odpowiadając i patrząc w jego kierunku. Tatusia tutaj ma i pewnie obawia się on o swoje życie. No tak, bo co będzie jak tatuś do domu nie wróci i bajki nie poczyta? Normalnie śmiechu warte ze sceny łowieckiej. Pokręciła głową i westchnęła. Po czym zwróciła się do leżącego tłumu.
- Panowie, wstańcie. Możecie opuścić klub.
Każdy, który usłyszał te słowa, od razu się pozbierał i wybiegł z klubu, robiąc małe zamieszanie. Roksana cały czas patrzyła na Ravena. Kiedy ostatni faceci opuszczali klub, odezwała się w jego stronę.
- Zabieraj go i wynoście się.
Czy Raven tak zrobi, jego sprawa. Może nawet zostawić kumpla a wampirzyca się nim zaopiekuje. Zależy jeszcze od tego, czy koleżanki będą miały nadal chęć na zabawę. Nie trzymała je tutaj siłą, są wolne i mogą wyjść kiedy chcą. Zaś na słowa Meli, nie odpowiedziała nic.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sob Maj 17, 2014 10:20 pm

Widząc, że zagrożenie praktycznie już minęło usiadła na blacie baru i zaczęła machać swoimi nogami. Roksana była z Ravenem, a Meli z Corneliusem i wszytsko wyglądało jakby zaraz miało się zakończyć.
Spojrzała na blondynkę i w odpowiedzi kiwnęła głową. Chętnie by już wróciła do domu, albo poszła chociaż przespać się do hotelu.
Podobnie ja reszta była zaskoczona tym, co zrobił Raven, ale szczerze mówiąc los srebrnowłosego łowcy nie poruszył jej. W końcu był on dla niej kimś całkowicie obcym. Spoglądała na wychodzących mężczyzn i puściła kilku oczko oblizując się, a na koniec im pomachała uśmiechając się przesłodko.
Zeskoczyła z baru i podeszła do stolika przy którym na samym początku siedziała z wampirzycami. Zrobiła to, ponieważ chciała wziąć swoją torebkę z bielizną, którą wcześniej wzięła ze sklepu w którym była z dziewczynami. Następnie pokierowała swoje kroki w stronę Roksany i ucałowała ją w policzek.
- Jeszcze nigdy się tak nie bawiłam jak dzisiaj. Dziękuję ci - obdarzyła ją ciepłym uśmiechem i spojrzała na Meli czekając na nią. Chciało się już jej spać, była w końcu tylko ludzką dziewczyną.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sob Maj 17, 2014 11:26 pm

Czy naprawdę miały takie ograniczone myślenie? Skoro Cornelius był przyczyną problemu, to oczywiście, że zamierzał podlizać się wampirzycom, zwłaszcza, jeśli dzięku temu mieli wszyscy opuścić lokal. Zgrywał sobie takiego ważniaka, ale wiadomo, że nie zostawiłby go jeśli nadeszła by jakaś potrzeba. No i prosze? Czyżby mu się udało, na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech jak tylko Roksi nakazała wszystkim opuścić budynek, to było to czego oczekiwał, a ze złamanym nadgarstkiem nie było potrzeby kontynuowania tej farsy. Nie ochodził wcześniej od Corneliusa po czym znów zaciągnął chustę na twarz, kłaniając się delikatnie Srebrnowłoej.
-Wyrozumiałość dorównuje Twojej urodzie. - zaśmiał się cicho po czym podniósł Corneliusa i skierował się w stronę wyjścia.. Co do Lucy, wcale go nie interesowała, skoro była z wampirzycami mógł założyć, że już była tak daleko w ich sidłach, że nawet nie ma co próbować, pomógł tym co się dało. Pomógł drugiemu łowcy dojść do wyjścia, a następnie szepnął mu coś do ucha.
-Wybacz, wolałem być pewien co do tamtych. Użyłem Cię jako środka do wykonania celu, mam nadzieję, że bez twardych uczuć co? - Posadził kolege na łowce poza klubem, gdzie będzie mógł spokojnie wrócić do siebie, a sam sobie zwyczajnie poszedł, nie miał tu nic do roboty.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Maj 18, 2014 7:31 am

Słysząc słowo żona, spojrzał na Roksanę.
-Zamknij mordę. Nie pozwolę by takie ścierwo, jak ty wspominało o niej. Gdybym ją miał na pewno nie ścigałbym was, a żyłbym sobie spokojnie.-Wymamrotał i zaczął ruszać malcami poprzez uradzanie nimi o podłogę. Uderzenia były coraz mocniejsze, co oznaczało że jego stan wraca do normy i to nawet szybko.
-Nikt cię nie prosił o komentarz. Pracujemy jak chcemy, oby wyszło na dobre.- Odpowiedział patrząc na łowce.
Czy był zły na Ravena? Tak i to bardzo, jednak kiedy Roksana wypuściła ludzi, przeszło mu. Pierwszy raz widział, żeby kłopoty rozwiązywać przez likwidowanie swoich. Ale miało to dobry skutek, więc Corn mógł przyznać, że to był dobry plan.
Kiedy łowca pomógł mu wstać, wyjść i usiąść mu na ławce. Nie protestował za bardzo. Wolał już to, niż zostanie tam z nimi. Słysząc usprawiedliwienie czynu, rzekł.
-To był dobry plan. Co do uczuć zemszczę się.-Jak przyjmie to Raven? Corneliusa głos był ani żartobliwy, ani poważny.
Siedział spokojnie i głęboko oddychał. Jak będzie lepiej to sobie pójdzie, chyba, że znowu go coś zatrzyma.
[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Cornelius Weidenhards dnia Nie Maj 18, 2014 9:55 pm, w całości zmieniany 1 raz
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Nie Maj 18, 2014 9:53 pm

Więc wszystko zmierzało do końca. I dobrze, że odbyło się bez większych komplikacji, choć i tak noc miała przebiec inaczej. Meli wstała z fotela. Musiała w końcu się ubrać, skoro miała wyjść na miasto. Naga przecież nie będzie szła. Szybko pozbierała swoje rzeczy, na tyle szybko ile pozwalała jej postrzelona noga. Ubrała się, niestety ciuchu były mokre, ale jak na tą chwilę musiały starczyć. Zabrała swoje rzeczy "zakupione" w sklepie.
- Choć za mną - powiedziała do Lucindy, widząc, że ta już na nią czeka.
Przed wyjściem spojrzała na Roksanę. Co wampirzyca postanowi? Może chciałaby pójść z nimi? Chyba, że miała już inny plan.
- Idziesz z nami? - zapytała.
Decyzję zostawiła samej srebrnowłosej, nie będzie jej zmuszać. Jak na razie blondynka miała zamiar udać się jak najszybciej do jakiegoś hotelu, gdzie tam nikt jej nie przeszkodzi w odpoczywaniu. Zdecydowanie jej tego brakowało! Powolnym krokiem zaczęła kierować się w stronę centrum. Przechodząc obok ławki, gdzie siedział Cornelius, zerknęła na niego, aby zobaczyć czy jako tako łowca dochodzi do siebie.

z/t + Lucinda
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Pon Maj 19, 2014 3:34 pm

Nocka została zepsuta przez wejście łowców. No ale trudno. Przynajmniej Roksana miała sposobność poznać owych panów i zorientować się, jak dobrze są wyszkoleni. Z tego co mogła stwierdzić, dumę posiadali ale też i byli idiotami.
Pożegnała się z koleżankami, odprowadzając ich do drzwi wyjściowych.
- Mi zaś miło było Was poznać. Zostanę tutaj i zrobię porządek. Wpadnijcie tu jeszcze kiedyś.
Puściła im oczko i odczekała aż oddalą się i znikną jej z zasięgu wzroku. Tym samym przypilnowała, aby i łowca podniósł swoje cztery litery i opuścił teren klubu. Upewniwszy się, że nikogo o tak późnej porze nie ma, zamknęła drzwi i wywiesiła tabliczkę "zamknięte". Czas na porządki.
Na początek, pozbierała swoje ciuchy i udała do łazienki aby je wykręcić z wody i ubrać na siebie. Wtem wróciła na salę i udała do pomieszczeń specjalnych i dostępnych dla personelu, aby wyłączyć czujniki przeciwpożarowe. Gdy je znalazła i wyłączyła, wróciła do głównej sali, niemal zalanej wodą. Wszystko tutaj było przemoczone. Była tutaj tylko ona i dwa trupy. Obmacała ochroniarza, zabierając mu wszystkie klucze, latarkę, kajdanki i co tam jeszcze miał. To samo później uczyniła z dyrektorem tego miejsca. Nawet zabrała mu dokumenty, które się jej przydadzą. Wtedy też pogasiła światła i udała na poszukiwanie gabinetu.
Pomieszczenie, za pomieszczeniem. Znalazła magazyn, tylne wyjście, szatnie i pokój dla personelu i w końcu gabinet. Wypadałoby tutaj zrobić generalny remont, ale pierw formalności.
Na początek, rzuciła wszystkie zdobyte przedmioty na biurko i zaczęła przeglądać dokumenty, wyjmowane z szafek i szuflad. Znalazła jeden taki, który zawierał podpis dyrektora. Uśmiechnęła się wrednie od ucha do ucha i usiadła zaraz przy biurku, odpalając komputer. Napisała pismo dotyczące przekazania własności klubu w ręce swojej osoby, wpisując swoje imię i nazwisko (Anya Kuroiaishita). Niestety matka nadała jej takowe pierwsze imię, więc w formalnościach musi się tak podpisywać inaczej czegoś jej nie uznają.
Gotowy dokument wydrukowała a później, na innej kartce, przećwiczyła podpis nie żyjącego już dyrektora. Datę także zmyśliła, jakoby sprawa miała mieć dzień wcześniej. Po godzinie ćwiczenia, podrobiła podpis i zadowolona z siebie, skopiowała pismo i włożyła do dwóch teczek. Jedną zostawiając tutaj, drugą zamierzając wziąć sobie.
Następnym etapem było ogarnięcie monitoringu. Odszukała owe pomieszczenie, tracąc na to jakieś dziesięć minut. Kwestią jeszcze pozostawała obsługa wszystkiego. Wyłączyła kamery i zaczęła przeglądać zdarzenia. Montując i uszkadzając taśmy. Przegrała, na płyty jedynie wybrane fragmenty, jak na przykład samobójstwo ochroniarza i zgrywanie przez Ravena terrorysty. Dodatkowo wydrukowała sobie zdjęcia dwóch łowców, w celu próby zebrania o nich informacji.
Roboty tutaj wampirzyca miała bardzo dużo. Skończyła robić wszystko blisko ze wschodem słońca. Wtedy też zabrała wszystkie potrzebne jej rzeczy do reklamówki i wyszła z klubu, zamykając go za sobą. Wcześniej, zadzwoniła po taksówkę i odjechała we znanym sobie kierunku.


[z/t]

KLUB ZAMKNIĘTY
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Joffrey Pon Sie 21, 2017 7:58 pm

Nocne niebo zostało przykryte przez ciemne chmury, które dosyć skutecznie nie przepuszczały światła księżyca. Czy to jednak przeszkadzało dwójce wampirom, którzy kroczyli w milczeniu ulicą? Oczywiście, że nie. Emilio dopiero po upewnieniu się, że nikt za nimi nie idzie, zerknął na swojego kompana i klepnął go w bark.
- Patrz co mam. - Mruknął, po czym uradowany wyciągnął zza koszuli butelkę wódki i przez chwilę przyglądał się jej, jakby była czymś najcenniejszym na świecie. Hagen otworzył ją dosyć szybko i wypił sporą zawartość ognistej wody, po czym podarował ją w ręce fioletowowłosego. Sam lekko potrząsnął głową. Tego mu było trzeba, smak alkoholu dawał mu więcej sił i energii.
Chociaż rano na pewno będzie zaprzeczał.
Obserwował Fabia, jak kosztował wódki. Ciekawe, który kogo będzie prowadził. Może i byli wampirami, ale na alkohol nie ma mocnych.. Emilio skrycie wierzył, że to nie on będzie miał odlot. Chociaż z jego umiejętnościami picia to dosyć nie trudne..
Sapnął, zatrzymując się i spoglądając na napis klubu. ''Inferno'' będzie na pewno odpowiednim miejscem do uczczenia dzisiejszego dnia. Gdy tylko wampir odda mu butelkę, sam wypije połowę z tego co zostało i krzywiąc się niemiłosiernie, wręczy mu ją z powrotem.
- Zeruj. - Padło krótkie polecenie i gdy tylko Fabio je wykona, obydwoje wejdą do klubu. Muzyka dudniła mu w uszach, ale wcale nie przeszkadzało to młodemu krwiopicjy. Rozejrzał się po różnych ludziach, jakimś cudem odnajdując wolny stolik z kanapą nieco na uboczu. Gdy niemal staranował połowę sali, poprowadził za sobą towarzysza i usiadł z ulgą na czerwonej sofie.
Cóż, widać było, że alkohol zaczął działać.
Rozsiadł się wygodnie i wlepił spojrzenie w Fabia.
- Teraz tylko zdobyć alkohol i możemy zacząć zabawę. Chyba, że chcesz uderzyć na parkiet, albo poodrywać parę lasek to nie będę przeszkadzał. - Rzucił, nieświadom tego, ze na widok cycków fioletowowłosy uciekłby gdzie pieprz rośnie. W zasadzie kompletnie zapomniał o sytuacji, która zdarzyła się w aucie. Pocałowali się, a Emilio jak widać wyparował to z pamięci.
- Mam nadzieję, że niczego głupiego nie odwalę. - Mruknął bardziej do siebie, po czym obrócił się przez ramię, zaglądając na roztańczony tłum. W klubie roiło się od młodzieży, zwabionej nowoczesną muzyką. Być może były tu jeszcze wampiry, jednakże mężczyzna nie potrafił ich rozpoznawać. Nie wiedział też, jak robili to inni.
Ale zostawmy to, póki co najmniej będzie go to interesowało.
Powrócił wyczekującym spojrzeniem do Fabia.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Pon Sie 21, 2017 9:07 pm

Delektował się nocą. Tak rzadko podczas niej wychodził, że już zapomniał jak ciemność potrafi być kojąca. Mimo iż miał towarzysza, to więcej milczał niżeli coś mówił. Spoglądał częściej w niebo rozmyślając, wspominając i przez to nabierał jeszcze większej chęci by upić się, zapomnieć.
Tak, to idealna pora by upić się, dać upust całym swoim emocjom i cierpieć na drugi dzień na kaca.
Gdy został poklepany w bark, odwrócił się w stronę Joffrey'a. I co? I wódka. Fabio otworzył szerzej swoje ślepka patrząc to na butelkę, to na jej właściciela. On tak na serio?
- Ale, że na ulicy? - miał dodać, że jak rodowici żule lecz szybko ugryzł się w język. Nie wiadomo jak na takie docinki zareagowałby zapewne nieco nerwowy Joffrey. Chłopak wydawał się dość temperamenty - W sumie... Co tam. - jednak dodał, obserwując jak ten szybko upija kilka łyków i wręcza wampirkowi butelkę. Jeszcze bardziej się zdziwił! Przecież... jego to powali! Przełknął ślinę, patrząc niepewnie na trunek ale i tak po niego sięgnął - No to za odwagę. - uśmiechnął się nerwowo, biorąc podobną ilość łyków co Emilio.
Jakie to było mocne!
Fabio aż drgnął, oddając butelkę wampirowi. Musiał aż pomachać sobie, oddychając głośno - To wypala mi gardło! - zapiszczał, nie mogąc się wyzbyć tego palącego uczucia. Pomyśleć, że Joff pił to bez żadnych oporów... Przerażające.
- Naprawdę, nie powinniś... - przerwał, bo butelka znowu została skierowana do niego. Wyzerować? Fabio uniósł brew, patrząc pytająco na kolegę. Że niby dopić do końca, jasne. Już czuł kręciołka w głowie, a po kolejnej porcji to już całkiem.
Ale i tak dopił.
Skrzywił się, zaś popiszczał, wachlował sobie oraz językowi - Fuuuuj! - nie, nie smakowało lecz kopa dawało. Otrząsnął się po raz kolejny, przez co o mało nie stracił równowagi. Chwycił się w porę ramienia chłopaka - Mam słabą głowę. - burknie pod nosem, wzdychnąwszy. Joffrey miał prawo o tym nie wiedzieć, przecież zna wampirka zaledwie kilka chwil.
Całe szczęście byli już blisko wejścia do klubu. A tam? Muzyka, tłum ludzi których łączyło jedno. Zabawa! Fabio zmrużył oczy, próbując doszukać kogoś znajomego - Ileż ludu! - skomentował, idąc tuż obok śmiałego Emilio. Oczywiście nikogo nie dojrzał, ale za to było sporo wampirów. Zapewne kolega nie potrafił ich jeszcze odróżnić. Spokojnie, Fabio mu w tym pomoże! Tylko pierw musi usiąść bo i inaczej wywinie orła i niekoniecznie na parkiecie.
Czerwona sofa okazała się trafnym wyborem. Miękkie siedzisko, ciekawe umiejscowienie. Fioletowy zaś się uśmiechnął szeroko, gładząc dłonią wierzch materiału - Jak dawno nie chodziłem po klubach. - tak, to prawda. Zaprzestał czerpać radość z życia odkąd był sam. Właściwie zadał sobie pytanie: Jak przetrwał?
Chętnie by się zastanowił, gdyby nie słowa chłopaka. Alkohol? Okey. Zabawa? Jak najbardziej wskazana. Taniec? Też! Tylko laski? Gdyby Włoch miał pióra, już dawno były one nastroszone - Nie, nie chcę lasek! Nie lubię ich! - bąknął, by po chwili odrobin wstać i rozejrzeć się za barem - Tutaj jest raczej samoobsługa. Co chcesz? - spytał, bo skoro mają pić to muszą coś. Fab może stawiać - Ty nawet nie wiesz co ja mogę odwalić gdy się upiję. - krótki śmiech. Jeśli Joff powie na co ma chęć, Fabio uda się i zamówi. Wróci dopiero po otrzymaniu zamówienia - Mnie wystarczy chociaż trochę podtopić alkoholem, to podobno staję się nie do poznania. Może czasami to i lepiej, że chociaż tak można się rozerwać? - najlepiej jest snuć myśli przy wódce. Może sam coś Joffrey dopowie?
Aczkolwiek ciężko rozmawiać z takim hałasie, poza tym Fabio co raz bardziej nabierał chęci na taniec - Ile już jesteś jednym z Nas? - nie no, tak nagle? Ciekawość jednak była zbyt silna, poza tym Fabio chciał jakoś pomóc biednemu wampirowi co zgubił się na mrocznej drodze drapieżnika.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Joffrey Pon Sie 21, 2017 10:04 pm

Chyba każdy z nich wolał zapomnieć o przeszłości. W końcu trzeba żyć jakoś dalej, prawda? Westchnął, spoglądając w ciemne niebo. Już nigdy nie będzie czuł jak człowiek, stał się potworem, który potrafił ich tylko ranić. Nie sprawiało mu to przyjemności, ale kiedy pragnął krwi.. cóż, nie liczyło się nic innego.
Z Joffreym było tak, że raz miał lepszy dzień, a raz gorszy do picia. Odkąd stał się wampirem jeszcze ani razu nie przesadził z alkoholem, aby nie pamiętać poprzedniego dnia. Cóż, dzisiaj chyba jednak miał ten gorszy dzień, co było widoczne w jego oczach.
- Nie wiesz jak to się na studiach robiło? - Wypalił, po chwili zdając sobie sprawę, że Fabio jest wampirem i może pamiętać czasy, kiedy to Emilio był zwykłym obłoczkiem we wszechświecie. Skąd mógł wiedzieć jak zachowywali się ludzie? Nie musiał jednak tego tłumaczyć, gdyż bez zbędnych ceregieli wypił podobną ilość alkoholu co on. Powali czy nie, ważne, że będą się dobrze bawić.
Zaśmiał się, widząc jego reakcję.
- Miło jest cokolwiek czuć. - Sapnął, starając się nie myśleć o tym, że zrobiło mu się strasznie gorąco i cierpko w ustach. W przeciwieństwie do Fabia, on czekał aż będzie mógł się napić. Zupełnie jak alkoholik!
Fala ciepła uderzyła mu do głowy, a rozbawiony wzrok ponownie spoczął na towarzyszu.
- Toż to nektar bogów! - Rzucił rozbawiony, czując jego ręce na swoim ramieniu. Może rzeczywiście powinni nieco zwolnić? Złapał go drugą ręką, aby mieć pewność iż zaraz nie poleci na ulicę. Po wyznaniu wampira, spojrzał mu w oczy z uwagą.
- Spokojnie, nie pozwolę Cię nikomu porwać. - Palnął, po czym omal samemu nie upadając, wszedł do klubu razem z Fabiem.
Samo przeciskanie się przez ludzi nie było łatwym zadaniem. Wszyscy co chcieli zwrócić mu uwagę raczej go ignorowali. Twarz Hagena wyrażał chłód i obojętność.
Normalka.
- Nie lubisz takich imprez? - Zapytał, unosząc na niego wzrok. W zasadzie Joffrey kiedyś też nie przepadał za takimi zbiorowiskami. Dopiero studia go zmieniły, dzięki czemu poznał świat z troszeczkę innej strony. Gdyby jednak wiedział, że zostanie wampirem to pobalowałby intensywniej, co by później tego nie żałować.
Niestety było już za późno.
Z uwagą słuchał odpowiedzi kompana do picia, kiwając głową na boki. Zerknął w stronę parkietu.
- Aaa.. czyli jesteś wierny tej jedynej. - Stwierdził sam do siebie, po czym spojrzał na niego z błyskiem w czerwonych oczach. Co on chciał? Alkoholu, nieważne jakiego!
- Wybierz coś. - Mruknął, po czym sięgnął do swojego portfelu, aby wyciągnąć kasę. Przecież nie będzie obarczał kosztami Fabia, w końcu to był jego pomysł. Niestety skórzany, czarny portfel wypadł mu z rąk, a kiedy wampir się po niego nachylał, przyrżnął głową w stół. Przez chwilę się nie ruszał po czym oparł jedną rękę o czoło i wyciągnął plik banknotów, rzucając je w stronę wampira.
- Podaj przykład. - Wyszczerzył się, chowając portfel z powrotem do kieszeni na tyłku. Za pewne mu wypadnie, ale jakoś niekoniecznie o to zdał. Podrobione dokumenty policjanta zawsze można zrobić jeszcze raz. Pokiwał głową na jego słowa, opierając rękę o czerwoną kanapę.
- Bardzo dobrze. Dla mnie jest to jakaś ucieczka od.. od tego co czuję. Nigdy nie sądziłem, że będę taki zagubiony. Też tak miałeś? - Wyznał z przykrością w głosie. Świat nocy był mu obcy, a zasady były brutalne. Dzięki piciu chociaż na moment o nich zapominał. Starał się nie myśleć o konsekwencjach, jakie mógłby ponieść gdyby coś odwalił.
W sumie to zabił. Chyba już było za późno na udwanie świętoszka.
Aby lepiej go słyszeć, przysunął się nieco. Może i miał doskonały słuch, jednakże muzyka cały czas dudniła w jego głowie.
- Trochę ponad miesiąc. - Wyznał z niesmakiem, a na jego twarzy pojawił się chłód. Zawsze gdy będzie to mówił, będzie widział twarz Ivano. A niech go diabli wezmą.
- Ty jesteś już nim na pewno dłużej. - Stwierdził, spoglądając mu przez chwilę w oczu po czym raptownie odchylił głowę do tyłu. Alkohol działał, a żeby jak najdłużej trzymać się na nogach, musiał iść niebawem na parkiet! Póki co jednak grzecznie siedział, skupiając się na swoim rozmówcy.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Wto Sie 22, 2017 6:59 pm

Studia. Na twarz Fabio wpłynął niezręczny uśmiech. Joffrey jak widać nie miał pojęcia jak jego nowy kolega jest stary i za jego czasów takie coś jak studia nie istniały. Owszem, były uczelnie ale czasy próżnych wampirów oraz wyższych sfer powodowały to, iż młodsze uczyły się przeważnie w swoich domach. Prywatni nauczyciele, korepetytorzy... Fabio właśnie takie pamiętał czasy swojej nauki, a jak wiadomo wampiry to wspaniali nauczyciele. Jedyną szkołą jaką miał, był studia lecz nie mieszkał w żadnym akademiku i chodził tylko po to by dołożyć więcej do swojej medycznej wiedzy oraz zdobyć dyplom.
Dlatego...
- Nie wiem bo nie brałem udziału w życiu studentów. - odpowiedział, wciąż mając ten uśmieszek. Oby Joff nie wziął biednego wampirka za dziwaka! Przecież nie każdy szuka zamiast nauki to rozrywki.
Wiadomo. Nigdy  więcej czystej wódki. Paskudna, gorzka i odpychająco ostra. Aż musiał wytrzeć dłonią łzę, która zakręciła się w kąciku oka - Chyba dla Twoich bogów! Mnie nie smakuje. - burknął, patrząc na wampira. Jak widać ten się wspaniale bawił, a Fabio...  w sumie też. Jak widać nie zamierzał odpuścić i udał się z nowym znajomym do klubu.
W sumie rumieniec jaki pojawił się na twarzy nie był tak całkowicie od alkoholu oraz jego mocy, lecz też od obecności Emilio. Wampirek uwielbiał towarzystwo przystojnych osób, a ten tutaj zyskiwał miano na takiego. W dodatku taki pewny siebie!
- Nie, chodzi o to, że nie miałem ochoty ostatnio, no i przede wszystkim powodu. Smutne sprawy, więc nie chcę do nich wracać skoro mamy się dobrze bawić. - niemalże musiał krzyczeć do chłopaka, muzyka bowiem skutecznie zagłuszała cichego wampirka.
Cóż, najważniejsze że dotarli na miejsce.
Aż się zapowietrzył na wspomnienie o tej jedynej. Naprawdę... Włoch pokręcił przecząco głową, paląc jeszcze większego buraka - Chodzi o to, że... No... Kobiety mnie nie interesują. - ciężko było się przyznać, ale nie chciał słuchać komentarzy odnoszących się do płci przeciwnej - Ale, ale... Spokojnie! Nie zamierzam Cię podrywać, czy coś! - może źle, ze to powiedział? Nie. Nie chciał mieć po prostu przykrych słów skierowanych pod jego adres oraz orientację. Już wiele się nasłuchał, więc wystarczy.
Westchnął na brak decyzji. Czekał też na jego pieniądze, skoro ten chciał zapłacić za samego siebie i cóż, jak widać musiał trochę pożałować skoro po upadku portfela, chęci pozbierania go z podłogi wyrżnął głową o stół. Fioletowy aż się pochylił, opierając łapkami o stolik - Wszytko w porządku? Nie zrobiłeś sobie czegoś? - troska medyka zawsze na miejscu oraz w gotowości! Na szczęście Emilio pokazał się cały, a przynajmniej na takiego wyglądał. Fabio odetchnął, chociaż ten rzut pieniędzmi... - Ciekawy sposób podania, jakbym co najmniej miał zatańczyć Ci na stole. - pokręcił głową, chociaż uśmiechnął się przyjaźnie. Chociaż uśmiech mógł tyczyć się bardziej przykładu jaki miał podać - Bywam bardziej otwarty gdy jestem pijany, to już powinno Ci wiele podpowiedzieć. - puścił mu oczko i skierował się do baru. Zamówienie drinków obyło się bez przeszkód, jak i zbędnych kolejek, więc po pary minutach Fabio wracał z kolorowymi drinkami oczywiście o dogodnych procentach.
Teraz mogli porozmawiać.
- Czy też? Niekoniecznie. - ze słów Hagen'a wynikało iż nie miał pojęcia, że istnieje coś takiego hak hierarcha, że wampiry dzielą się na grupy krwi. Powoli.
- Rety, to faktycznie jesteś młodym wampirem. I ze słów wcześniejszych wnioskuję, że stwórca zbytnio nie obdarzył Cię opieką... To trochę dziwne, bo według Rady - o której mam nadzieję wiesz - to łamanie prawa. - wzruszył ramionami, biorąc w łapki swój zielony drink aby pociągnąć ze słomki. Po upiciu kilku łyków, rozsiadł się wygodnie zakładając nogę na nogę jak to czyni dla wygody - No troszkę, bo jak widzisz, ja już urodziłem się taki. - zszokuje go nieco? Oby nie! - I ten co Cię przemienił także jest taki jak My tyle że też od urodzenia, no i znacznie od Nas silniejszy.  Ma najczystszą krew. - wiele informacji? Niech przyswaja. Fabio miał do siebie to, że już wiele wampirom tłumaczył Co i jak, z czym się je.
- Znasz swojego Stwórcę? - odpowie? Nie musiał, Fabio zrozumie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Joffrey Wto Sie 22, 2017 8:06 pm

Skąd Joffrey mógł wiedzieć o tym, że Fabio żył na tym świecie ponad 200 lat? Wciąż ciężko było mu zrozumieć, że jest wręcz nieśmiertelny. Nie ulega procesowi starzenia, przez co ciężko jest odkryć prawdziwy wiek. Westchnął, przypominając sobie pewne wydarzenie, kiedy to pewnej nocy spotkał Veinę. Wampirzyca licząca ponad 500 lat.. więc jednak to możliwe. Tak ciężko było w to uwierzyć?
Młody krwiopijca wpatrywał się z uwagą w twarz rozmówcy. Od razu było widać, że nie miał pojęcia o studenckim życiu. Uśmiechnął się lekko, mrużąc szkarłatne oczy.
- Niczego nie straciłeś. - Mruknął, przypominając sobie poranki z okropnym kacem i strasznym wyglądem. Wybawił się, ponieważ tak zmieniło go otoczenie. Nie chciał wiecznie odbiegać od rówieśników. Poza tym jest słynne powiedzenie, jeśli jesteś pośród wron to kracz jak one.
Serdecznie się zaśmiał, widząc jak ocierał łzę. Rzeczywiście ciężko mu przychodziło picie wódki, a ten jeszcze bestialsko kazał mu jej tyle wypić! Wyszczerzył się, wyobrażając sobie jego jutrzejszy poranek.
- A kto powiedział, że ma smakować? - Parsknął. Piło się dla zabawy.. szkoda tylko, że trochę to kosztowało. Hagen przypomniał sobie pierwsze upicie się w życiu i jak słuchał, jakie rzeczy nawyrabiał, to aż nie chciało mu się w nie wierzyć. Pijany człowiek jest zdolny do niemal wszystkiego.
A pijany wampir?
- A więc odgonimy te smutne sprawy. Szkoda marnowac życia na zmartwienia, jak i tak zawsze będą. - Rzucił niemal poetycko, po czym ponownie skupił wzrok na fioletowowłosym. Dlaczego tak dziwnie się na niego patrzył? Dlaczego był czerwony? Może to wina alkoholu, który zaczął się udzielać również Emiliowi? Pokiwał powoli głową, jakby zastanawiał się głęboko nad jego słowami. A więc nie interesowały go kobiety? Cóż...
- Muszę Ci wyznać, że jak byłem początkującym studentem to na pewnej imprezie zacząłem całować się z chłopakiem. Nie pytaj czemu, bo sam nie wiem. - Zaśmiał się nerwowo. Gdyby nie był pod wpływem alkoholu to w życiu by tego nie powiedział! Poza tym zachowywałby się znacznie poważniej, w końcu taki był. Fabio jednak miał okazję poznać go z tej milszej, bardziej rozrywkowej strony. Z pewnością było to jakieś zaskoczenie.
- Po czym stwierdziłeś, że wolisz mężczyzn? - Zapytał spokojnie, jakby rozmawiali o pogodzie. Co jak co, ale Joffrey nie był taki zły jak mogłoby się wydawać.. był troszkę zagubiony, bo jednak w nocnym świecie żył sam.
Po uderzeniu głową o stolik, spojrzał na niego z rozbawionym wzrokiem.
- Bardziej chorej głowy mieć nie mogę. - Palnął, przez chwilę wpatrując się w wampirzego kompana z ciekawością. Poruszył lekko barkami, gdy poszedł po alkohol. Na szczęście przez ten czas nic sobie więcej nie zrobił.
Gdy fioletowowłosy przyszedł, uśmiechnął się i przyjął kolorowego drinka, upijając jedną trzecią zawartości. Dzisiejszej nocy jego głowa nie przetrwa przez tą wódkę.
- Rada. - Powtórzył tępo, jakby poznał zupełnie nowy wyraz. Przez jego wściekłość, praktycznie niczego nie pamiętał, co mówił Ivano. Założył ręce na piersi i przez chwilę milczał. A więc urodził się już taki? Veina wczęśniej trochę mu potłumaczyła, toteż nie był taki zaskoczony. Mimo to nie wiedział, czy zazdrościł mu byciem nieśmiertelnym od początku. Co jak co, ale to istna męka. Prawdopodobnie.
- Urodzić się wampirem.. - Mruknął. A więc Fabio kompletnie nie miał pojęcia jak to jest być zwykłym człowiekiem. Szkoda.
- Najczystsza krew.. a moja jakaś brudna jest? - Wypalił i spojrzał na swój nadgarstek a następnie.. ugryzł się w niego! Co prawda nie było to mocne, ale jednak troszkę krwi zaczęło ściekać po jego ręce.
- Myślę, że kolor jest okey. Sam zobacz! - Niemal wykrzyczał, kompletie ignorując ludzi i machając wampirowi przed nosem swoją dłonią. Gdy jednak padło pytanie, czy zna swojego stwórcę spoważniał. Jego wzrok, który stawał się coraz bardziej drapieżny wbił się w stolik. Milczał przez dłuższą chwilę, po czym ze smutkiem spojrzał na Fabia.
- Pamiętam ten dzień. Zostałem zaatakowany bez powodu przez jakiegoś typa w białych, długich włosach. Moje ciało przechodził taki ból, że aż nie mogłem go wytrzy...- Przerwał, zaciskając ręce w pięści po czym uderzył lekko lewą w stół. Chciał zapomnieć.
- Zabiję go. - Wymamrotał z powagą.
Oj lepiej go ostudź fioletowowłosy bo zaraz zdecyduje się wymordować pół klubu!
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Wto Sie 22, 2017 10:12 pm

Z całą pewnością nadrobi wiedzę, gdy tylko spyta ewentualnie Fabio sam mu powie. Chociaż istniały wampiry starsze od samego wampirka, więc jeśli spotkał kiedyś kogoś na swojej drodze starszego, to aż takiego szoku nie powinien przeżyć.
No cóż, jak widać Joffrey'owi nie będzie już pisana zabawa wśród ludzi dopóki nie nauczy się nad sobą panować oraz kontrolować głód. Fabio oczywiście postanowi mu w tym pomóc! Aż serce boli gdy się patrzy na tak zagubioną duszyczkę, która żyje w większej nienawiści niż może sobie wyobrazić - Mam nadzieję, że chociaż tej nocy będzie Nam wesoło. - tak, porzucić lepiej smutki na bok i zająć się obecną chwilą. W końcu obydwoje byli już podchmieleni alkoholem, co dzięki czemu otworzyło ich trochę na siebie.
Całował się z chłopakiem?
Czyli... Czyli nic nie miał do ciepłych kolegów?! Fabio aż odetchnął z widoczną ulgą, mając już na buźce szerszy oraz bardziej weselszy uśmiech. Naprawdę cieszył się, że Joffrey nie skrzywi się, nie wytknie i nie zostawi biednego wampirka samego - W sumie w samochodzie też Cię zaatakowałem... Tak działa na mnie ludzka krew. - wstydliwe, lecz lepiej powiedzieć skoro Emilio zdradził swój sekrecik. Fabio zaś poczerwieniał. Tak bywa gdy się jest odrobinę nieśmiałym, zwłaszcza w towarzystwie przystojniaka! Prawie mowę odbiera i gdyby nie alkohol...
- Chyba po tym, jak jeden z kuzynów zaczął się do mnie dobierać podczas dawnych wakacji. - trochę głupio mówić, ale taka prawda - Poza tym odkąd pamiętam wolałem obserwować męskie ciała, niżeli kobiece... te drugie mnie wręcz odstraszają. - odrobinę się skrzywił na samą myśl o biuście czy innych cechach. Fabio nie był jakimś anty kobiecym wampirkiem, broń Boże! Po prostu gustował w mężczyznach, więc oczywiste że wolał męskie ciała - No i przede wszystkim męskie charaktery. - o tak, tutaj już musiał się troszkę speszyć. Ciężko było opowiadać o takich sprawach obcemu chłopakowi, lecz jakoś... chyba może mu zaufać.
Skoro głowę miał całą, nie musiał się martwić - Ale pleciesz głupoty, Joffrey. - oczywiście rzucił żartem. Może Emilio jest faktycznie dobrym mężczyzną? Zechce poznać lepiej Włocha? Miło by było znaleźć kogoś nowego, zacząć jakoś na nowo wampirze życie. Tylko czy wypali? Wolał nie ryzykować póki co... Niech życie toczy się dalej.
Rozmowa odnośnie wampiryzmu trwała. Fioletowy obserwował uważnie swojego rozmówcę, potrafił też rozpoznać kiedy się denerwował. Chyba naprawdę musiał trafić na zbita, skoro aż tak reagował... - Wbrew pozorom Nasze społeczeństwo jest wysoko rozwinięte jeśli chodzi o politykę, zasady czy nawet i prawo. Mamy też hierarchę krwi. - powoli mówił, ostrożnie wyjaśniał - Zgadza się. Mam wampirzych rodziców, i wampirzych dziadków i tak dalej. - nie przewidział jednak, że krew odbierze zbyt dosłownie. Aż drgnął na widok tego co uczynił - Przestań! Wśród Nas są inne nocne istoty! Chyba nie chcesz zwrócić ich uwagi albo co gorsza spowodować atak! - skarcił słowem młodszego, chwyciwszy go za rękę. Szybko sięgnął po serwetkę aby zakryć krwawiącą ranę - Nie mówię w dosłownym znaczeniu. Chodzi o pochodzenie! Ty byłeś człowiekiem, więc miałeś ludzką krew a teraz się ona zmieniła. Czysta krew jest dla wampirów które już się urodziły wampirami. - uważnie spoglądał na jego twarz. Miał nadzieję, że Emilio nieco się ogarnie, bo naprawdę Fabio nie chciał awantur.
Gdy wypuścił jego dłoń, chłopak się uspokoił. A może to wina pytania? Nie spodziewał się jednak tego, że biedak uderzy dłonią w stół, na co Fabio aż lekko podskoczy. Właściwie nie przez sam fakt uderzenia, lecz przez słowa. Naprawdę nienawidził stwórcy...
Ten opis.
Równie dobrze mógł być to inny wampir, w końcu nie jeden ma długie, białe włosy - Pamiętasz może jego imię? - zagadnął, pochylając się by spojrzeć w oczy wampira - Chociaż nie, nie musisz mówić. Nie podzielam zdania o śmierci, bo zabójstwo wampira krwi szlachetnej mogłoby sprowadzić na Ciebie kłopoty. Mam jednak cichą nadzieję, że odnajdziesz sposób aby porozmawiać z nim i dowiedzieć się czemu Cię to spotkało. - wyciągnie nawet dłoń, by chwycić tą rękę czarnowłosego, chociaż w celu lekkiego muśnięcia - Sam mówiłeś by zapomnieć o smutkach i dzisiaj mamy dobrze się bawić. Więc przepraszam, że zadawałem tak niezręczne pytania. - poklepał jeszcze dłoń Joff'a po czym zabrał swoją. Co do zabawy. Znowu wziął łyk drinka i rozejrzał się po lokalu. Kilka wampirzych oczu kierowało swoje spojrzenia na stolik, lecz gdy Fabio je napotykał, ci szybko się odwracali. Jak widać zapach krwi wabił - No cóż. Może trochę potańczymy? Sam mógłbyś do kogoś zagadać, a ja będę Ci dzielnie kibicować! - chciał jakoś rozluźnić atmosferę, nawet wstał! Nieco chwiejnie ale się trzymał na nogach! Poza tym... rozpiął kilka dolnych guzik swojej koszuli aby związać ją tuż nad pępkiem. O tak, o wiele lepiej wyglądał! - Chyba, że masz ochotę na taniec ze mną! - tutaj już padł śmiech. Fabio czmychnie od stołu, kierując się na parkiet. Nieważne kogo zaczepił po drodze, mając kobiecy wygląd z łatwością mógł dobrać sobie partnera jakiego tylko chciał.
Tylko czy było to aby rozsądne?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Joffrey Wto Sie 22, 2017 11:23 pm

Z pewnością, jednakże Joffrey nie miał pojęcia o co mógłby zapytać. Był nieświadom tylu rzeczy.. nawet swojej mocy nie do końca kontrolował, a tym bardziej nie próbował jej na wampirach. Nawet nie wiedział czy zadziała. Czuł jednak, że z pomocą nowego kolegi świetnie da sobie radę. Miło było, że ktoś w ogóle nim się interesował. Na jego słowa uśmiechnął się. Nie wątpił, że będą dobrze się bawić. Dzięki alkoholowi będą chociaż na chwilę mogli się rozluźnić i zapomnieć o tym co ich trapiło. Przynajmniej na ten jeden wieczór.
Przyjrzał mu się, gdy panika schodziła z jego twarzy. Naprawdę sądził, że Joffrey odegra jakąś dziwną scenę, zwyzywa go i stąd wyjdzie? Cóż, z pewnością jego reakcja byłaby troszeczkę inna po trzeźwemu, ale tak czy siak by tego nie zrobił. Zamknął na moment oczy, aby przypomnieć sobie tamtą chwilę. Fakt. Wampir go pocałował, a on się na niego wydarł. Westchnął.
- Wybacz mi moją reakcję, ja po prostu.. odkąd jestem wampirem ja.. - Przerwał, machając po chwili ręką. Nie było to ważne i z pewnością w ogóle nie interesowało towarzysza. Cóż, on również nie miał za łatwo gdy krew działała na niego w taki sposób. Emila pobudzała, przez co momentami zapominał kim jest. Liczyła się tylko i wyłącznie krew. Hagen nie zwracał uwagi na jego nieśmiałość. Pobędą nieco dłużej w klubie i być może fioletowowłosy się nieco oswoi z jego towarzystwem. Rozszerzył mocniej oczy, słysząc jego słowa.
- Kuzyn się do Ciebie dobierał?! - Niemal wykrzyczał. To z pewnością nie było miłe, gdyż Fabio nie do końca miał się z czego cieszyć. Ba, współczuł mu z powodu tego przez co musiał przejść.
Zaśmiał się lekko z jego stwierdzenia.
- Kobiecie ciała Cię odstraszają? Nie ma w nich niczego strasznego. - Sapnął i klepnął go wesoło w bark. W końcu naprawdę nie było się czego bać. Ciało jak ciało. Ale skoro wolał męskie, to Joffrey przecież nie będzie go do niczego przekonywał. Męski charakter? Cóż, wiele ich było, a który podobał się wampirowi? Cóż, to zbyt trudne myślenie dla pijanego Emilia, który raz jeszcze obrócił się w stronę sali.
Plutł głupoty? Oczy lekko mu błysnęły gdy skierował je na wampira.
Gdyby wiedział o czym on myślał.
Uniósł drinka do ust, starając się zapamiętać to co mówił. Spodziewał się, że wampiry nie są wolno żyjącymi istotami nocy, skoro nikt o nich praktycznie nie wie.
- Będziesz mi chyba musiał nieco dokładniej o tym kiedyś opowiedzieć, bo w tym stanie trochę mi ciężko. - Palnął, czując jak alkohol raz jeszcze uderza mu do głowy. Ile on tego wypił?
Niepewnie na niego zerknął, gdy ten na niego krzyknął. W zasadzie nawet o tym nie poyślał, przez co w milczeniu obserwował jak ten zakrywa mu ranki serwetką.
- A więc muszą one pochodzić od pierwszej wampirzej pary tak? - Mruknął, patrząc na swoją dłoń. Ciekawe jak owa para musiała wyglądać.. w ogóle kiedy pojawiły się pierwsze z nich? Sapnął.
Jego imię.. Wampir jeszcze mocniej zacisnął szczękę, wpatrując się z ponurym wyrazem twarzy przed siebie. Nawet sam nie rozumiał tej nienawiści, ale uważał, iż była to jedyna ludzka cecha, która mu pozostała. Pokiwał powoli głową.
- Ma na imię Iv.. - Przerwał, gdy poczuł jak ten dotyka jego rąk. Przez chwilę zapomniał o czym w ogóle rozmawiali, zwłaszcza iż wampir rozglądał się po klubie i.. niektórzy na nich patrzyli. Dlaczego?
- Nic nie szkodzi. - Wzruszył lekko barkami, po czym wampir zaproponował z pójściem na parkiet. Hagen nie chciał go jednak zostawiać, zwłaszcza iż uważnie widział jego próby wstania. Te chwiejne kroki.. aż tak mocno go wzięło? Potem z otępieniem patrzył jak ten rozpina koszulę i zawiązuje ją sobie nad pępkiem. Już miał mu mówić, aby się nie rozbierał, ale w tym czasie zaśmiał się i powiedział, że może z nim zatańczyć. Joffrey wstał, po czym ponownie usiadł, czując się nie najlepiej. Wziął głęboki wdech i ponowił próbę, wpatrując się w odchodzącego wampira w stronę parkietu. Włączył mu się jakiś pseudo instynkt macierzyński, ponieważ za wszelką cenę chciał być tuż obok niego. Pospiesznie ruszył, taranując kilka tańczących osób. Ostatecznie wpadł na plecy Fabia, który od tyłu wyglądał jak kobieta. Zaśmiał się i chwycił go gwałtownie za rękę, przyciągając do siebie, a następnie rozpoczynając taniec.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sro Sie 23, 2017 6:09 pm

Sam machnął ręką na tamte wydarzenie. Co było to minęło, Joffrey miał prawo zareagować niemałym szokiem, zważywszy iż Fabio wyskoczył z tym tak nagle oraz bez ostrzeżenia - Spokojnie. Sam też jestem sobie winien. - niech się nie zasmuca, wampirek szybko wybacza. Chociaż czy umiałby się denerwować na czarnowłosego? Czuł, że nie, bo w końcu wreszcie ktoś odważnie zechciał wziąć udział w zabawie, mając za towarzysza Fioletowego.
- Tak jak słyszałeś. Od lat młodości borykałem się z podobnymi problemami. - nie zaskoczyła go reakcja chłopaka. Molestowanie nie było niczym przyjemnym, zwłaszcza dla osoby który dopiero co odkrywała siebie. Poza tym to kolejny dowód, że uroda czasami nie jest zbyt dobra.
- Dla mnie jednak jest. Cóż, nie chcę już o tym rozmawiać. Akceptuję siebie takiego jakim jestem i chyba to jest najważniejsze, prawda? - właściwie uznał iż Emilio już pogodził się z upodobaniami wampirka, o czym świadczyło jego zachowanie wobec niego. Sam się uśmiechnął, mając tą radość wewnętrzną bo przecież nowy znajomy i tak chciał mieć z nim styczność. A to dla Fabio wiele już znaczy.
- Jeśli sobie tego życzysz, chętnie pomogę w każdej rzeczy. - miło też wiedzieć, że Emilio zechce się znowu spotkać. Czyli Fabio znalazł nowego kolegę? Naprawdę dobrze jest mieć kogoś z kim można swobodnie porozmawiać, a Hagen właśnie się taki wydawał.
- Tak, zgadza się. Chociaż istnienie wampirów jest omawiane na różne sposoby i teraz ciężko powiedzieć, która wersja jest prawdziwa. To tak jak z ludźmi. Jedni sądzą o pochodzeniu od Adama i Ewy, a drudzy mówią o ewolucji Darwinowskiej. - temat dogłębny na który można mówić godzinami, ale każdy i tak wie swoje.
Zmrużył jednak w pewnym momencie oczy, widząc jak biedaczysko walczy z nerwami. I w sumie nie żałował przerwania mu słów... Nie może pogodzić się, że Joffrey miałby stracić na ten wieczór humor, a przecież mijało się to z celem - Zapomnijmy już o tym. - cóż, nawet myśli do siebie nie dopuścił zakończenia imienia. Iv? Ivano? Tak, przez moment właśnie taki obraz mu przeszedł, lecz szybko został odrzucony. Nie czas na takie myślenie, skoro alkohol we krwi płynie a chęci na tańce rosną niebywale!
Nie spodziewał się jednak tego, iż czarnowłosy okażę się nad wyraz troskliwy, że już ruszył się za fioletową osobistością, kiedy sam ledwo trzymał się na nogach. Fabio wywijał na parkiecie, zaczepiając przeróżne osoby i głównie mężczyzn którzy to nie mieli pojęcia z kim tak naprawdę przyszło im wykonać kilka ruchów. Dopiero gdy poczuł na sobie czyjeś ciało, odwrócił się i zastał nikogo innego, niż roześmianego Hagen'a. Fabio skorzystał oczywiście z okazji i szybko przylgnął ciałem do wampira. Zresztą on sam nie miał oporów do wyciągnięcia w obroty, tyle że Fabio postąpił z czystą premedytacją. Kilka zbliżeń, uchwytów za rękę i śmiałych otarć. Nie omieszkał też zarzucić nogą na jego biodro, by następnie nosem przejechać po jego szyi - Joffrey, chyba pomyliłeś mnie z jakąś laską. - zaśmiał się cicho, kładąc obie ręce na ramionach wampira. Jeśli odepchnie fioletowego, ten upadnie, jeśli zostawi to Fabio nie wróci za nim, tylko dalej pójdzie w wir tańca, celowo ginąc mu z oczy... Chyba, że ten zechce dać szansę swojemu mniejszemu kompanowi od picia i wykona z nim parę tanecznych numerów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Joffrey Sro Sie 23, 2017 9:37 pm

Jednakże to nie był zwykły pocałunek. Wampir dobrze pamiętał smak tej krwi, która znacząco różniła się od posoki Tetsuya. Zamknął na moment oczy, przypominając sobie tamtą chwilę. Szybko jednak je otworzył i potrząsnął głową, dlaczego o tym w ogóle myślał? Czy wina leżała tylko i wyłącznie po stronie Fabia? W końcu sam Emilio zaprosił go na ucztę, mógł się spodziewać, że nie wszystko pójdzie po jego myśli.
Spojrzał na fioletowowłosego, widząc w nim osobę pełną empatii, zrozumienia i szacunku. Aż dziwne, że wampir potrafił taki być. Hagen obawiał się, że z czasem skamienieje i znikną wszystkie uczucia. Będzie pragnął krwi, przez wieczność.
W końcu nie był taki jak Fabio.
- Prawda.. - Mruknął. Wbrew pozorom krwiopijcy nie byli tacy chłodni. Również przeżywali tragedie, zupełnie jak ludzie. Emilio posmutniał, gdyż uważał je za bezlitosne potwory.
Którym on się stawał.
Odwzajemnił uśmiech, czując ulgę. Mógł go zapytać o wszystko.. dlaczego Hiro nie potrafił taki być? Sapnął. Być może dlatego, że żwyił do niego prawdziwą nienawiść. Nie zamierzał się jej wyzbywać, nawet jeśli przyspoży mu to sporo kłopotów. Nie powinien jednak dłużej o tym myśleć, aby nie stracić tego niezwykłego wieczoru, w końcu nie był sam.
- Jest jeszcze opcja, że stworzyli nas kosmici. - Zaśmiał się lekko, po czym machnął ręką. Racja, mogli o rozmawiać o tym latami, a i tak każde będzie trzymało się swojej wersji. Tylko w co wierzyć? Na twarzy Hagena pojawił się lekki uśmiech, gdyż wyobraził sobie śmierć stwórcy. Nie zamierzał jednak mówić o tym koledze, gdyż za dużo ryzykował.. ale czy już przypadkiem tego nie zrobił?
Zamknął oczy, czując napływ gorąca. To przez ten alkohol! Nie potrafił trzymać języka za zębami! Dobrze jednak, że ruszyli na parkiet. Dzięki temu Joffrey nieco wytrzeźwieje, choć była to wątpliwa sprawa. Zbyt dużo wypił na raz, aby pozbyć się tego uczucia po jednym tańcu.
Kiedy tylko znalazł się przy roztańczonym wampirze, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zalała go fala ciepła, gdy poczuł nogę Fabia na swoim biodrze oraz jego nos na swojej szyi. Przy tańcu było to normalne, że ciała się o siebie ocierały jednakże.. Emilio troszkę inaczej odczuwał gdy dołączył do świata nocy. Toteż na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec, jednak z pewnością zacząłby tłumaczyć, ze to wina alkoholu. Niestety o tym nie wiedział, tylko nieśmiało przyglądał się partnerowi do tańca.
- Ależ skąd, Fabio. - Zamruczał, zbliżając do siebie jego twarz, a następnie wykonał z nim szybki obrót, potrącając przy tym kilkoro nastolatków. Na szczęście nie mieli nic przeciwko, jakby byli przyzwyczajeni do takich występków. W ogóle nie przeszkadzało mu to, że tańczył z mężczyzną. Ba, nawet ludzie nie zwracali na nich uwagi, uznając niższego towarzysza za kobietę.
Hagen zaś dał się porwać, uspokajając się nieco i wykonując delikatniejsze ruchy, przyciągając i oddalając od siebie wampira. Cały czas spoglądał w jego oczy, jakby byli kompletnie sami. Inaczej czuł się z jego dotykiem na sobie, ale alkohol szybko go do tego przyzwyczaił. Zabawa trwała w najlepsze, a Joffrey nie za bardzo chciał zmieniać partnera do tańca. Chwycił go za dłonie i uśmiechnął się lekko.
- Chyba że Ty wolałbyś pomylić mnie z kimś innym. - Zamruczał, przybliżając do siebie.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sro Sie 23, 2017 11:51 pm

Także wśród wampirów potrafią odnaleźć się jednostki będące całkowicie innymi. Nie przypisuje im się przeważnie krwawych cech, właściwie ciężko rozpoznać w nich żądną krwi istotę. Oczywiście nie odbiegało całkiem od prawdy, w końcu i taki uprzejmy Fabio miewał swoje chwile słabości, zupełnie zapominając o wrażliwej naturze. Joffrey już w sumie był świadkiem, jak wampirek dobrał się do krwi zupełnie niewinnej osoby, aczkolwiek po całym akcie potraktował ofiarę bardzo humanitarnie. A w tych czasach ciężko o takie podejście do dawcy krwi.
Biedny Emilio musiał się jeszcze wiele nauczyć, a przede wszystkim pogodzić ze swoją wampirzą naturą jakby nie patrzeć został już skazany na wieczność, Fabio nawet byłby gotów mu w tym pomóc.
Lecz czy aby dobrze robiło to Fioletowemu? Jak widać dobroć nie zna granic, zwłaszcza o tych najmilszych.
Na wzmiankę o kosmitach roześmiał się. Faktycznie zupełnie o tej teorii zapomniał - To tłumaczyłoby czemu większość ludzi czy wampiry zachowuje się jak z innych planet. - żarty żartami, lecz to poważne sprawy. W sumie to i lepiej że rozmowa zeszła na całkiem luźny tor oraz na taniec. Nie trzeba się martwić na zapach, podczas tego gdy gra muzyka!
Tak, wampiry całkiem inaczej odczuwały swoją bliskość. Może nawet bardziej wyraźnie niż ludzie? Wampirek doskonale zdawał sobie sprawę z tego co czyni, a alkohol jeszcze mu w tym pomagał. Teraz miał szansę wybadać ciało Joffrey'a poprzez ich wspólny taniec. Jedna dłoń zjechała na ramię, by wreszcie skierować się na tors. Pod ubraniem wyczuwał już jego twardość, więc od razu wysłał spragnionego wampira do kategorii przystojniaków. W dodatku ładnie pachniał.
Ale do rzeczy, w końcu ich zabawa nadal trwa.
Fabio wreszcie spojrzał na twarz wampira, dostrzegając teraz każdy zarys jego twarzy. Mimo upojenia alkoholowego, Hagen nadal miał w sobie coś co stanowczo Włocha przyciągało - Czyli nie żałujesz? Bardzo mnie to cieszy. - to miłe, że taniec zostanie skradziony przez towarzysza.
Zwolnili nieco, więc była większa szansa na kolejne podejście. Chwyt za dłonie teraz wprawił w wampirku większe zaczerwienienie i jakoś niespecjalnie się z tym ukrywał. Kolejne przybliżenie, a Fabio kolejny raz zaatakował. Uniósł się odrobinę by czubkiem noska zetknąć się z nosem wampira - W żadnym wypadku. Z Tobą jest mi dobrze. - szczere słowa. I właśnie po nich w klubie z chaotycznej melodii, przeszli na nieco łagodniejszą. Fioletowy oparł wtedy swoją głowę o ramię Joffre'a, a łapki wsunął pod jego ręce - Aż ciężko mi uwierzyć, że wreszcie spotkało mnie coś miłego. - trochę już mówił powoli, jak widać wódka wraz z resztą drinków dała o sobie znać. Ruchy były już całkiem powolne, nieco senne. Jakby właściciele lokalu celowo chcieli bardziej uśpić swoich klientów i subtelnie dać znać, by zaczynali myśleć o powrocie - Nie mam najmniejszej ochoty wracać do tego pustego domu. - padły jednak słowa, a głowa Fioletowego zaś skierowała się tak by popatrzeć na partnera do tańca. Cóż dalej się działo? Uśmiechnie się szeroko, opadając bardziej ciałem na chłopaka. Jak widać mniejszy był bardziej podatny na alkohol, a spokój jaki osiągnął jego wnętrze sprowadzało do urwania się filmu. Innymi słowy Fabio zaczynał zasypiać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Joffrey Czw Sie 24, 2017 2:48 pm

Jak widać istniały różne typy wampirów, a każdemu z nich zależało na czymś innym. Jednakże łączyła ich wszystkich krew, przez co Joffrey nie do końca wiedział, czy ma wszystkich pobratymców uznawać za potworów czy też nie. Przecież Fabio był taki.. dobry. Nawet jeśli zaatakował razem z nim chłopaka, po wszystkim był nader uprzejmy. Emilio westchnął, podążając wzrokiem po sali. Tłum roztańczonych nastolatków nieświadomych istot nocy, które je obserwowały. Kto wie, być może któreś z nich zostanie ich ofiarą. Co jak co, ale Joffrey momentami robił się bardzo wygłodniały.
Uśmiechnął się lekko na jego odpowiedź. A może rzeczywiście są z innej planety? Położył rękę na czole z rezygnacją. Przez alkohol dopadały go dziwne myśli, na szczęście taniec skutecznie temu zaradził, przez co obydwa wampiry skupiły się na dobrej zabawie.
Odczuwanie bliskości było zabawne dla Emilia, przecież był to zwykły taniec. Nieświadom jednak jego sztuczek, nawet nie drgnął, czując jego dłoń na swojej klatce piersiowej. Spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, jednakże nie odezwał się.
W tym czasie muzyka zwolniła, przez co nawet sam Joffrey poczuł senność. Póki co jednak kontaktował, zwłaszcza kiedy zetkneli się nosami. Jego źrenica nieznacznie się rozszerzyła, wbijając się w oczy Fabia. Na jego twarzy pojawił się lekki grymas uśmiechu.
- Też tak uważam. - Mruknął, przymykając na moment powieki. Wolna muzyka wyparowała z nich wszystkie siły, więc Hagen nic nie powiedział, gdy ten oparł się o jego ramię głową. Wyglądali na co najmniej uroczą parę, zatraceni w muzyce.
W rzeczywstości byli tak pijany, że ledwo kontaktowali. Na szczęście ruchy młodego wampira były stabilne, choć umysł przyćmił dzwiny mrok.
- Miłego? - Powtórzył powoli, zerkając na moment na salę. Inni ludzie również się przytulali, a jeszcze inni po prostu wychodzili. Koniec imprezy? Jak to szybko zleciało, zwłaszcza kiedy człowiek, a raczej wampir się dobrze bawi. Po wyznaniu towarzysza, spojrzał na jego twarz. Nie chciał wracać do pustego domu? Z początku myślał, że bracia fioletowowłosego w nim są. Jednakże jak widać, każde udało się w inną stronę. Fabio potrzebował bliskości, której Joffrey nie mógł mu dać. Nie zamierzał zostawiać jednak zostawiać go samego. Odrzucił lekko przeszkadzające czarne włosy do tyłu i uśmiechnął się skromnie.
- Nikt nie powiedział, że masz wrócić sam. - Sapnął i zanim zdołał cokolwiek powiedzieć (bo przecież Tetsuya spał u niego) to wampir osunął się na jego ciało, a oczy lekko zamknęły. Cóż i tak nieźle dawał sobie radę, skoro spędzili tu tak dużo czasu. Mocniej chwycił partnera, delikatnie go unosząc tak, aby jego buty spoczęły na butach nieco lepiej trzymającego się wampira. Przytrzymał go rękoma, delikatnie się kołysząc.
- I już mi odpływasz? - Zaśmiał mu się lekko do ucha, po czym wykonał ciut szybszy obrót. W tym samym czasie poczuł dziwny ból głowy, a oczy lekko zalśniły. Szybko je przymknął i zacisnął zęby.
Zrobił się.. głodny.
Los jakby wykorzystał okazję, przez co Hagen stracił całkowitą kontrolę i razem z Fabiem wylądowali na ziemi, chyba, że jakimś cudem wampirowi uda się tego uniknąć. Co teraz?
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Czw Sie 24, 2017 6:58 pm

Generalnie każdego wampira brało się za potwora, a przynajmniej w oczach ludzi którzy tak całkowicie nie znają oblicza tych maniakalnych potwór łaknących krwi. Fabio jak ostatnie naiwne stworzonko wierzył w dobroć oraz sumienie wszystkich nocnych istot, a nawet wierzył w ledwo co poznanego Joffre'a! Taki dobry wampirek z Fioletowego!
Tylko czy ta naiwność już nie raz go zgubiła?
No właśnie, zwykły taniec. Ale nie dla pijanego, osamotnionego Fabio, który bardzo rzadko ostatnio opuszczał dom. Być może dzięki nowemu koledze, zdoła się jakoś pozbierać, wyjść z doła i zacząć na nowo żyć. Zresztą, sam Emilio zauważył, że Fabio potrzebował bliskości, od samotności uciekał jak tylko się da, chociaż nie wiedział jeszcze tego jak mocno ona na niższego wpływa. Jak destrukcyjnie działa na jego wrażliwy charakter.
Więc trzeba korzystać jak najwięcej! Temu też gdy muzyka zwolniła, dosłownie wtulił się do mężczyzny - Tak, bo trochę mam za sobą kilka nieprzyjemnych wydarzeń. Ale, ale myślę że to pokonam skoro dzisiaj otrzymałem szansę chociaż na taniec. - sama radość! Pijany wampirek był niemal jak rzep, zresztą Emilio chyba to nie przeszkadzało, zresztą sam też był już ostro odurzony alkoholem.
I ta senność.
Fabio już pomrukiwał pod nosem, zamiast wyraźnie mówić. W dodatku jeszcze Hagen tak dzielnie go przytrzymywał, by nie poleciał czy nie wywrócił się! Sam zresztą też musiał walczyć o równowagę!
- Wrócisz... ze mną. - mruknął jeszcze pod nosem i już się osunął. Na szczęście wsparcie czarnowłosego okazało się trafne! Jakoś się trzymali razem, Fab prawie na granicy snu. Zapewne usnąłby całkiem, gdyby nie ten obrót. Otworzył powieki, chcąc sprawdzić co się dzieje i zamiast jawnej odpowiedzi, otrzymał upadek. Poleciał razem z Hagen'em na parkiet, chociaż fioletowy miał miękkie lądowanie! Tylko czemu aż tak? Mało tego. Przez wywrócenie, potrącili również kołaczącą się parę. Pchnięta kobieta poleciała na swojego partnera przebijając jego nogę obcasem od szpilki! Rozległ się krzyk, i chociaż muzyka grała, ludzie ci którzy jeszcze kontaktowali się przyglądali jak chłopak pochyla się nad krwawiącą nogą, kobieta przeprasza a Fabio... No właśnie?
- Joffrey, co się dzieje? Rety... Ty chyba jesteś głodny. - oczywiście, że to zauważył. Siedząc na nim natychmiastowo przytulił do siebie jego głowę, zmuszając przez to by ten podniósł się na łokciach chociaż odrobinę - Będzie lepiej jak stąd wyjdziemy. Dasz radę? - a czy przypadkiem Fabio nie był zbyt pijany? Możliwe, lecz jeśli w grę wchodziło życie jakiekolwiek, odzyskiwał trochę rozumu. Tak właśnie działa wampirza krew.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Joffrey Sob Sie 26, 2017 8:55 am

A więc Joffrey był komplentym przeciwieństwem Fabia, uznając wszystko i wszystkich za zło konieczne. No prawie. W końcu nie powinien wrzucać każdego wampira do jednego wora, mówiąc, że są źli.
Nie miał pojęcia o problemach towarzysza, które skutecznie niszczyły mu życie. Fioletowowłosy sprawiał wrażenie takiego dobrego i zadowolonego, choć dopiero teraz Emilio odkrył w jego oczach smutek. Rzeczywiście coś musiało się stać. Mimo to nie odstępował go ani na krok, pozwalając na taką bliskość. Co jak co, ale Hagen był dosyć oziębły. Będąc jednak pod wpływem alkoholu, nie potrafił grać roli zimnego kamienia.
Lekko uśmiechnął się na jego słowa, miło było sprawić, że ktoś inny dobrze się poczuł.
Głos wampira był ledwo słyszalny, przez co kruczowłosy miał małe trudności. Zmrużył oczy, zastanawiając się co powiedział. Wróci z nim? W sensie odprowadzi go do domu, bo sam nie rady tam trafić? Cóż, wampir nie miał nic przeciwko. I tak nie miał co robić dzisiejszej nocy, a przecież w takim stanie wolał się nie tułać po ulicach uśpionego miasta.
Przyjemny taniec zmienił się w chaos, któremu Jofftrey nie potrafił zaradzić. Lecąc na ziemię, przytrzymał swojego partnera do tańca i przewrócił się na ziemię. Było by wszystko dobrze, gdyby nie zapach krwi, który uderzył go do nosa. Instynktownie spojrzał na krwawiącą nogę, czując jak napinają się jego wszystkie mięśnie. Szarpnął go ból w okolicach gardła i już zamierzał wstać, gdy tylko dotarł do niego głos Fabia.
- Ja.. nie wytrzymam.. - Syknął, a jego oczy lekko zalśniły, przez co niektórzy ludzie spojrzeli w jego kierunku. Na szczęście byli pijany, przynajmniej w większości. Hagen pospiesznie zamknął oczy, aby nie robić niepotrzebnego zamieszania i zacisnął szczękę. Uniósł się lekko, podpierając się rękoma o ziemię. Otworzył lekko swoje szkarłaty, zdając sobie sprawę iż wampir na nim siedzi.
Teraz jednak mało co go to ruszało, gdyż zapach krwi był zbyt intensywny.
Oddychał głęboko, starając się powstrzymać krwiożerczą falę, która w nim rosła. Całe jego wnętrze płonęło, a umysł koniecznie chciał posmakować krwi, która znajdowała się przecież tak blisko..
Sapnął, czując jak Fabio przytula jego głowę. Niestety nie mógł go tak przetrzymywać, zwłaszcza, iż jego natura pragnęła czego innego. Zerknął na fioletowowłosego, po czym na moment spojrzał w kierunku łazienki.
- To jest zbyt silne. - Mruknął jakby był w jakimś transie i jeżeli wampir mu na to pozwoli, po prostu wstanie i skieruje swoje powolne, nieco chwiejne kroki w stronę rannego mężczyzny. Jeżeli jednak go powstrzyma, zacznie stawiać lekki opór. Przecież nie będzie grzecznie siedział, gdy po całym pomieszczeniu roznosił się zapach krwi. Dla tak młodego krwiopijcy była to istna katorga, której nie sposób było wytrzymać. Zadrżał, na moment wpatrując się w twarze zaskoczonych ludzi.
Było ich coraz mniej, lecz to nie pomagało czerwonookiemu w utrzymaniu kontroli.
Przecież nikt nie zauważy jak weźmie tego kolesia na chwilę na stronę..
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sob Sie 26, 2017 5:40 pm

Cały taniec zakończył się wraz z upadkiem i nagłym głodem Joffrey'a. Naprawdę ciężko będzie ogarnąć wampira, który nie jest w stanie powstrzymać swoich pragnień, zwłaszcza gdy ten zaledwie kilka godzin wstecz już się pożywił człowiekiem!
Co teraz?
Fabio przytrzymywał siedzącego wampira, przytulając jego głowę do siebie. Zapach krwi roznosił się zbyt mocno, ludzie którzy byli jeszcze w miarę trzeźwi sami przyglądali się sytuacji. Nawet barman wspomniał coś o apteczce, lecz nikt nie zauważył póki co wygłodniałego czarnowłosego.
- Nie wdychaj krwi, staraj się nie oddychać chociaż wiem, że trudno. - wciąż szeptał do chłopaka, głaszcząc jego czarną czuprynę. Rozumiał przez co przechodził, czuł jak cierpi i że nie umie kontrolować głodu. Dla wampira brak kontroli był czymś najgorszym... przecież musieli żyć wśród ludzi, żyć w spokoju.
- Nie możesz się temu poddać, inaczej zawsze będzie Tobą władało. - kolejne słowa, lecz na nic skoro Joffrey chciał wstać. Fabio zszedł z niego, nie wstając na nogi. Obserwował go z dołu i to jak, jak podchodzi do tego człowieka.
Nie! Nie pozwoli na to. Chwiejnie przez upojenie, ale jakoś zdołał do niego podejść i chwycić za rękę, po czym objąć go w pasie od tyłu - Wyjdziemy na powietrze, przejdziemy się na spacer... - przerwie by zmienić położenie, a dokładniej to stanąć przed nim - Nakarmię Cię. - o tak, wampirza, czysta krew. Może jakoś załagodzi ten smak? Chociaż ludzka jest najlepsza, bo w końcu najbardziej żywa. Fabio odsunie się, nie puszczając jednak ręki biedaka. Wyprowadzi go z klubu jak najszybciej, kierując się drogą w stronę parku.
O tej porze rzadko kto tam chodzi, więc będą mieli spokój. Naprawdę nie chciał by stała się komuś krzywda, poza tym Joff jak widać nie zdawał sobie sprawy z faktu, iż łowcy mogliby się nim zainteresować, gdyby rozpoczął atak na kogoś w tak publicznym miejscu. Pora mu też o tym opowiedzieć.

z/t x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Pią Gru 29, 2017 10:03 pm

W końcu się tego podjęła! Czego? Otóż mianowicie - podjęła się wyjątkowo trudnego, skomplikowanego, niezdroworozsądkowego (oho, prawie jak konstantypolitanczykowianeczka!) zadania jakim jest przemierzenie samodzielnie uliczek tego absurdalnie zaludnionego miasta. Jej punktem docelowym jest klub. Obojętnie jaki, choć preferowałaby jednak wiek 20+, bo zabawa z małoletnimi słabo ją kręci. Jeszcze prosiliby ją o kupno alkoholu czy coś i cały wieczór robiłaby za dealera Sobieskiej czy innego Piccolo. W sumie, mogłaby w ten sposób zgarnąć trochę hajsów, ale... nie! To byłoby zbyt brzydko z jej strony, zważywszy na fakt, że była policjantką. Choć przecież najciemniej jest pod latarnią... nie! Ukończyła prawo (hłe, hłe: "cześć, co dzisiaj robisz?, Studiuję prawo!" do kwintesencji wypowiedzi brakuje jej wegetarianizmu), więc nie może pozwolić sobie na takie ekscesy. Co by powiedziała jej babka, gdyby żyła i ją to w ogóle obchodziło?!
No, jako że sprawa zamknięta i decyzja podjęta - ubrała się, narzuciła płaszcz, wsunęła buty i zamknęła za sobą drzwi. A potem jak mantrę powtarzała: lewo, lewo, lewo, prawo, lewo, znowu prawo i prosto. Lewo, lewo, lewo, prawo, lewo, znowu lewo i prosto. Nie, chwileczkę. Czy na pewno tak? Czy nie powinna tego zapisać na kartce? Nieee, na pewno dobrze, w końcu nie po to uczyła się tego na pamięć przez dwadzieścia minut z google maps by zapomnieć od razu po wyjściu z domu. Nie ma szans! Musi zaufać swojej nieomylnej intuicji detektywa!
...
Dwie godziny później:
Niby droga w porywach powinna zająć jej jakieś trzydzieści minut (tip-topkami), to zwaliła winę oczywiście na źle wymierzoną topografię bez uwzględnienia korków (na chodniku...). Tak, to z pewnością przez te google maps. Bezczelne. No, ale liczy się fakt, że w końcu słyszy muzykę, czuje zapach alkoholu i dużej ilości ludzi, więc na pewno trafiła w odpowiednie miejsce. Ufff! Weszła dziarskim krokiem do klubu, zapłaciła za szatnię i pozostawiła tam płaszcz i resztę zbędnej tu odzieży (sukienkę zostawiła na sobie! Nie insynuujmy!), po czym ruszyła do baru, by zwilżyć gardło najlepiej czystą. Nogi ją bolą od marszu przecież. A czysta jak wiemy jest dobra na wszystko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Kyubi Sob Gru 30, 2017 11:35 am

Wampir wrócił w końcu na Yokohamę. Nie czuł się zbyt swobodnie w tym mieście, zbyt dużo miało go tutaj trzymać, ale okazało się to jedynie złudzeniem. Postanowił całkowicie zerwać z przeszłością, do której i tak nie było sensu powracać. Tkwił w Japonii już od kilku dni, ale nie bardzo wiedział, co ze sobą począć. Wyłączył wszelkie elektryczne ustrojstwa, bo naprawdę nie miał ochoty wracać do pracy. Przez te parę dni, to dosłownie nie wychodził z domu, zaszył się w swoim skromnym apartamencie w centrum miasta. Jego kancelaria póki co świeciła pustkami, światła były pogaszone, żaden człowiek ani wampir nieproszony się tam nie panoszył, więc mógł po prostu odpocząć. Ze swoją… żoną jeszcze się nie kontaktował. Nie odczuwał potrzeby tłumaczenia się przed nią, ani tym bardziej zawiadomienia jej o swoim powrocie z kolejnej trasy koncertowej. Teraz zamierzał po prostu powrócić do swojego dawnego życia, bez zobowiązań i bez kotwicy, która hamowałaby go na każdym kroku. Nigdy jednak nie był typem pieprzonego samotnika, zatem przesiadywanie w domu nie bardzo pozwalało mu na odpoczynek. Nie czuł się na tyle staro, żeby siedzieć jak dziadek przy kominku, z ciepłymi bamboszami na stopach w pustym i zimnym pomieszczeniu. Zamierzał dzisiejszego wieczoru wyjść na miasto i nieco zaszaleć. W końcu kto mu zabroni? Był wolnym duchem! Życie w parze nigdy mu nie służyło, chciał znów poczuć swój zew męskości, czy jakąś inną brednię.
– Słodki zapach… Japonii.
Stwierdził, kiedy tylko zajechał swoim mustangiem do centrum miasta, pod jakiś klub. Nie musiał się uczyć drogi na pamięć, znał ją już doskonale. Każdy klub w tym mieście był dla niego niczym drugi dom! A słodki zapach dla niego tyczył się bardziej uroczych, drobnych, ale jakże żywiołowych Japonek. Niektóre z nich naprawdę były gotowe rozłożyć swe nóżki, aby przywitać Europejczyka… Wcale im się nie dziwił, bo przecież ci Japończycy to mogli sobie swoimi fujarkami co najwyżej uszy wyczyścić.
Wkroczył do klubu, dyskretnie rozglądając się dookoła w poszukiwaniu miłego towarzystwa damy. Nie miał jakichś konkretnych planów, po prostu chciał się dobrze zabawić, napić czegoś mocnego i zatańczyć. Wreszcie dostrzegł… Uwielbiał blondynki. Miała długie włosy, które otuliły jej szczuplutką, drobną figurkę. Była niziutka, ale to wcale mu nie przeszkadzało. Wręcz wyobraził sobie, jak jej idealny wzrost pasuje… Zresztą nie ważne, w końcu nie po to tutaj przyszedł. Gdyby chciał, mógł iść do burdelu. Tyle że akurat on nie znosił chodzić do burdelu, wolał kluby ze striptizem, gdzie można sobie popatrzeć, a jak się dobrze zapłaci, to nawet podotykać. W końcu nie wiadomo, jaką zarazę miały te „damy”, co nogi rozkładają.
Podszedł wreszcie do miedzianowłosej (choć preferował blondynki, to jak na złość żadna obecna tutaj kobieta nie posiadała tych pięknych włosów) i usiadł na stołku przy barze.
– Dwa shoty, poproszę.
Mruknął w stronę przysadzistego barmana z bródką. Co ci wszyscy ludzie mieli z tymi bródkami? Jakaś pieprzona moda? Może on też powinien zapuścić kozią bródkę, modlić się do szatana i składać mu ofiary z dziewic? Tyle że kurczę… w takim tempie zabraknie dziewic dla niego.
Z głowy zdjął swój kapelusz i położył go na blacie barowym po swojej lewej stronie, czyli po przeciwnej stronie, niż stała miedzianowłosa piękność. Zmierzwił swoje włosy i wreszcie otrzymał swoje dwa shoty. Jednego z nich przesunął po śliskim blacie w stronę wampirzycy i uniósł swojego mini drinka, posyłając jej szelmowski uśmiech, którym chciał zachęcić wampirzycę do wspólnego spożycia… drinka.
– Może jakiś toast?
Biła od niego pewność siebie, jednak nie była ona przesadna. Wiedział, że kobiety lubią po prostu zdecydowanych mężczyzn, a nie takie pipki, co nie potrafią podjąć za nie decyzji. Trzeba wiedzieć, czego pragną kobiety i spełniać ich pragnienia. A przecież… on wiedział, że marzyła jej się czysta. Nie bez powodu przyszła do klubu i usiadła przy barze. Wątpił, żeby miała ochotę napić się piwa. Mógł jeszcze obstawiać wino. Póki co jednak obstawił piękna klasykę, a może pod koniec tego wieczoru będzie marzyła o czymś innym?
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 5 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach