Klub "Inferno"

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sob Gru 30, 2017 6:01 pm

Przysiadła na stołeczku, a potem oparła łokcie o bar i słuchała z zaciekawieniem historyjki płynącej z ust barmana. Miał facet nawijkę! Co prawda jego broda była bardzo odpychająca, jednakże zainteresował ją na tyle, że już dwie kolejki tu przesiedziała. Machała nogą w rytm muzyki, a mężczyzna raczył ją opowieściami o klientach, których wcześniej obsługiwał. Mówił zaskakująco cicho, jak na atmosferę i poziom głośności w klubie, jednak wydawało jej się, że facet po prostu dużo wie o takich jak ona, więc nie było powodu do przekrzykiwania muzyki i wszechobecnego gwaru. Czasami zaśmiała się z jakiejś zabawnej puenty, kilkukrotnie odmówiła tańca pryszczatym młodzieńcom (grzecznie i taktownie, coby się biedni nie zniechęcili do innych kobiet) i czekała. Na co? Najprawdopodobniej na znieczulenie alkoholem na tyle wystarczające, by ruszyć na parkiet i zatańczyć tak, jak potrafi, a nie kiepsko by nie wzbudzać zbytniej uwagi czy zainteresowania. Nie lubiła tego, lecz chęć potupania nóżką nie tylko w zaciszu hotelu była zbyt silna, a pijackie wygibasy z Osu jej nie satysfakcjonowały. Oh, i wcale nie uważała tego za dziecinne. Jedni lubili kolekcjonować znaczki, a ona przepadała za tańcem towarzyskim i pole dance. Ma prawo, no nie?
- Jasne. I oczywiście wszystko było czystym przypadkiem - roześmiała się, a że jej śmiech bywał zaraźliwy - i barman wkrótce się zanosił, choć ponoć śmianie się z własnych dowcipów jest na tym samym poziomie, co lajkowanie swoich postów na fejsie lub lizanie własnych jajek, choć to drugie jest mniej poniżające towarzysko jeśli robisz to w zaciszu swojego domu.
Rzuciła przelotne spojrzenie na mężczyznę, który usiadł obok niej, a potem wróciła wzrokiem do alkoholi, zastanawiając się co jej nowy znajomy może jej przyrządzić z tak bogatego wachlarza usług. Kiedy jednak do jej uszu doszło pytanie zadane przez mężczyznę, którego dopiero co minęła wzrokiem - spojrzała na niego i zmarszczyła brwi.
- Hm... co? Po co? - zapytała zadziwiona, upewniając się że to nie do kogoś za nią. Przecież się nie znają, to za co mają toastować? Miał dziwaczne oczy i charakterystyczne włosy - na pewno by go zapamiętała jeśli wystąpiła kiedyś jakaś okoliczność nasuwająca mu postawienie jej kolejki.
- Za klubowych podrywaczy! - zawołał barman, podsuwając jej bliżej shota zaoferowanego przez Kyubiego. Hm, a ten to chyba postanowił zgrywać rycerza w szklanej zbroi. Albo sam takowym był. Jeśli tak - powinien zgolić tą brodę, bo jest to antykoncepcja na poziomie sterylizacji w jej mniemaniu. Na to nie pomoże żadna gadka, choćby nawijał jak Hitler. Choć i Hitler miał przecież kochankę z tym swoim wąsikiem...
Alicia jednak podjęła rękawicę i z entuzjazmem uniosła do góry kieliszek.
- I niech HIV się ich nie ima! - dodała do toastu, a potem bez wzdygnięcia opróżniła go do dna, jak na rasową Rosjankę przystało. Może powinna wspomnieć też coś o chlamydii, no ale toast wypity - za późno. Nie wypada faworyzować tylko jednej choroby przenoszonej drogą płciową, inne też są ważne. Nie ma jednak co płakać nad rozlaną wódką. O rzeżączce przypomni następnym razem.
Ciekawe czy to nie zniechęci naszego kochanego Kyubiego. To przecież może być początek pięknej znajomości. I oczywiście - Ali nie miała na myśli jego. Pociągnęła tylko wątek barmana.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Kyubi Czw Sty 04, 2018 5:37 pm

Wampir nie lubił po prostu samodzielnie pić. Preferował upijać się w jakimś miłym towarzystwie, najlepiej damskim. Z kobietami szybciej nawiązywał więź komunikacji werbalnej lub… niewerbalnej. Był uroczy wieczór, który nadawał się nie tylko na spożywanie alkoholu, intymnym tańcu, ale i milszych dla ciała pląsach, które można wyczyniać na każdej powierzchni. Łóżko stało się już dla niego zbyt nudne, ale oczywiście wcale nie narzekał na jego miękkość. Zresztą na razie o tym w ogóle nie myślał. Jeszcze. No dobrze, może troszeczkę. W końcu był facetem, a obok niego przy barze siedziała piękna miedzianowłosa wampirzyca. Wychodził zawsze z założenia, że kobieta relaksuje się wówczas, gdy mężczyzna potrafi wiedzieć, czego ona chce, bo przecież sama nie potrafi się zdecydować, czy woli wyjechać na Fidżi czy kupić bilet na koncert swojego ulubionego piosenkarza. Z chęcią też oddawały się w ramiona i ręce takiego, który potrafił sprawić, że kobieta mdlała z rozkoszy. Bardzo często to mu się udawało, ale oczywiście zdarzały się wpadki. Siedem razy to aż dosłownie…
I co z tego, że się znali? Trzeba się znać, żeby napić się wspólnie alkoholu, dobrze przy tym bawić i przy okazji wznieść toast? Po to przecież przyszła do klubu i usiadła przy barze zamiast dla przykładu udać się od razu na parkiet, by wtopić w tłum i zatańczyć z obłapującymi ją, spoconymi dzieciakami.
– Za wścibskość barmanów!
Dodał od siebie, spoglądając na barmana niechętnie. Facet zza baru nieco przystopował i zaczął unikać jakiegokolwiek kontaktu z wampirem, jakby podświadomie. Jednak kiedy jego spojrzenie spoczywało na dziewczynie, to aż mu twarz kraśniała, posyłał przesłodkie uśmiechy i można było zbierać lukier z podłogi. Ludzie widzieli w wampirach idealne stworzenia, szczególnie w wampirzycach. I wcale się nie dziwił… Były niezwykłe. No, może nie wszystkie i jego żona jest idealnym przykładem. Gdyby zapewne barman nie był w pracy, sam postawiłby drinka jej albo nawet jeszcze jakieś jej przyjaciółce, gdyby postanowiła przyjść z jakąś.
– Dla mnie jeszcze czysta z wodą i lodem. Masz na coś ochotę?
Zaproponował wampirzycę, skoro już brał coś dla siebie, to mógł zamówić i coś dla jasnookiej.
– Nie wypada przecież pogrążać się w alkoholizmie samotnie.
Mruknął, opierając się na barze lewym łokciem. Zlustrował barmana chłodnym wzrokiem zanim znów przyjdzie mu durny pomysł do łba, żeby coś skomentować.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Czw Sty 04, 2018 9:11 pm

Oh, no tak, fakt. Zawsze lepiej popić w jakimś miłym towarzystwie niż całkiem samej, wiadomo! Choć musi przyznać, że ostatnio nieco przesadziła z alkoholem, a czas się przecież ustatkować i kupić jakiegoś kota czy cuś. Dlatego dzisiaj (ale tylko dzisiaj, bo jutro zapomni o postanowieniu) nie będzie przesadzać. No, może odrobinkę. Z przyjemnym szumem w głowie zdecydowanie fajniej jest się bawić, czyż nie? A do lustra pić (nawet do tego nad barem) to tak trochę w sumie wstyd i potem siara na dzielni. Choć zwykle też nie miała zbyt dużego wyboru - raczej średniawo u niej z utrzymywaniem znajomości. Liczyła na to, że w tak zaludnionej Japonii to wręcz problemem będzie nie mieć z kim pogadać.
Alicia na całe szczęście była zdecydowaną kobietą (nie licząc monologów w głowie (czy ona słyszy głosy? Czy to się już kwalifikuje do LECZENIA?)). W końcu tyle lat musiała sobie sama radzić - nikt jej nie podpowiadał czy woli pójść do kina czy też przeczytać w łóżku książkę. Wszystkie te baaaardzo dorosłe decyzje musiała podejmować sama, stąd też nigdy nie musiała się o to martwić. Ale jak widać na załączonym obrazku - trafiła samodzielnie nawet do klubu! Zuch dziewczyna.
Zasmucił ją nieco dystans, który załapał barman pod wpływem spojrzenia Kyubiego. Chyba go przestraszył. Może Kyubi jest znanym klubowym dealerem? Albo handluje ciałami młodych dziewcząt, a kiedy zostaną wykorzystane do cna to pobiera od nich organy i pozostawia w wannie pełnej lodu! Nie, przesadza, znowu. Za dużo kryminalnych pisemek i książek. Szaleju można dostać. Musi przestać wydawać pieniądze na te bzdury.
- Jasne! Wściekły pies może być - uraczyła mężczyznę prześlicznym uśmiechem. No kurcze, skoro stawia to czemu by nie skorzystać? Zwłaszcza, że ten domek jej się marzy... a rasowe koty też swoje kosztują! Trzeba oszczędzać.
- Wiadomo. Dlatego przyszedłeś tu samotnie? Czekasz na kogoś, czy może niedawno się wprowadziłeś i jeszcze nikogo nie znasz, więc szukasz koleżanek i kolegów gdzie się da, jak ja? Kurcze, trochę wstyd tak z grubej rury mówić o takich rzeczach, ale wypiłam już trzy shoty i drinka, więc musisz mi wybaczyć tą wylewność - oznajmiła jednym ciągiem, nie przerywając nawet na wzięcie oddechu. Była gadułą, fakt, no i co z tego?
- A tak poza tym to jestem Alicia - podała mu dłoń, lekko odwracając się w jego stronę. Chciała jeszcze dodać, że nie lubi kotów ale musi sobie jakiegoś kupić, na szczęście w porę się powstrzymała. Nie wszystko wypada wypowiadać na głos, no nie? Zwłaszcza, że mężczyzna jest przystojny - gdyby był brzydki jak noc to gadałaby dalej jak najęta. Choć z brzydkimi łatwiej jest się kumplować. Mają jakieś takie fajniejsze charaktery. Zaraz, przecież ona jest ładna. To znaczy, że jej osobowość jest paskudna? I czy w ogóle wypada jej się określać jako ładna czy z przyzwoitości powinna mówić znośna czy coś? Kryste, tyle pytań bez odpowiedzi!
Dobrze, że nikt tego nie słyszy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Kyubi Pon Sty 15, 2018 10:04 pm

Ustatkować? Jeżeli zamierzała popełnić tak bardzo ten błąd życiowy, mogła porozmawiać ze swoich chwilowym towarzyszem od wódki. Wiedział coś na ten temat. Miał prawie osiem wieków na karku i jakiś czas temu postanowił się wreszcie ustatkować, co wyszło mu bokiem. Nie wiedział, że kobiety po ślubie zmieniają się nagle w takie nieczułe suki, domatorki, które myślą jedynie o tym, aby siedzieć w rozciągniętym szlafroku, w kapciochach po starej babci z ery przedpotopowej, potarganych włosach, niedzielnym, rozmazanym makijażu, przed kominkiem, z malinową herbatką w dłoni i psami, leżącymi u stóp. Bardzo szybko znudziło go takie monotonne życie, które wcale tak nie wyglądało dopóki nie złożył swego magicznego podpisu na cyrografie. Gdyby wiedział, że to będzie najzwyklejsza w świecie pułapka zastawiona przez jego „małżonkę”, nie latałby za nią jak pies za suką. Nawet nie wiedział, co za amok strzelił mu do głowy. A trzeba było słuchać własnej siostry, która odradzała mu ten poroniony pomysł, jak tylko mogła. Ale Casanova musiał być przecież od niej mądrzejszy, to teraz ma, co chciał! Uciekał w pracę, w podróże służbowe, w trasy koncertowe, wszędzie, byle być z dala od domu. Jedyne, co go tutaj sprowadzało od czasu do czasu, to córka. Tylko z nią miał dobry kontakt. Nawet lokaj „małżonki” nie potrafił go zaakcentować i nie żeby jakoś drastycznie się tym przejął. Dyndało mu to koło klejnotów, ale sam fakt się liczył. Zatem zanim Alicia postanowi się ustatkować i zakupić kota, niech to poważnie przemyśli i po prostu porozmawia z kimś, kto w tej mierze ma większe doświadczenie!
– Zatem cztery wściekłe psy!
Co będzie się rozdrabniał na zamawianie po każdym wypitym małym shocie kolejnego? Najlepiej by zrobił, jakby wykupił od razu tuzin, ale jej uśmiech był olśniewający i jakoś nie zamierzał jej upijać.
– Nie czekam na nikogo. Niedawno wróciłem do miasta z trasy i postanowiłem się napić czegoś w miłym towarzystwie. I ujrzałem burzę Twoim miedzianych włosów i przywiodły mnie tutaj.
Stwierdził, po czym wychylił jednego z tych shotów, które zamówił i postawił przed nim barman, totalnie go teraz ignorując.
– Kyubi.
Chwycił wampirzycę delikatnie za rękę, podniósł ją nieco, posłał figlarny uśmiech i złożył chłodny pocałunek, po czym puścił jej dłoń czym prędzej.
– Może zmienimy nieco tę muzykę klubową? Jest cholernie głośna i przyprawia mnie o ból głowy.
Tak, wampir zawsze miał problemy z głową, ha! Ale kurwa odkrycie. Często go bolało, za dużo cudzych myśli, wszechogarniający go zamęt… nie potrafił wyciszyć tych wszystkich wkurwiających głosów, myśli, pragnień obcych mu ludzi. A tutaj, w tym tłumie… szlag go jasny trafiał. Niemal co drugi myślał o dobraniu się do cycków swojej partnerki w tańcu i żeby tylko do cycków.
Jeśli tylko wampirzyca się zgodziła, zamierzał złapać ją za nadgarstek tuż po tym jak wypiją ostatniego shota i skieruje się z nią w stronę podestu z djem.
– Poczekaj na mnie chwilę.
Po czym rozpłynie się dosłownie w powietrzu, by pojawić się po dwóch minutach dokładnie w tym samym miejscu (czary, kurwa! Był pieprzonym Harrym Houdinim! Majtki jego kochanek znikały w podobny sposób, gwarantuje…), tyle że z gitarą akustyczną.
– Umiesz śpiewać?
DJ zaraz będzie zmuszony ustąpić temu duetowi miejsca... Ewentualnie tylko jemu, bo w końcu śpiewać jako tako też potrafił, no - skromnie mówiąc, oczywiście.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sro Sty 24, 2018 8:11 pm

Ej, no problemo, ona kobiety sobie szukać nie zamierzała, także zmiana po ślubie odpadała! Przecież Ali miała na myśli ustatkowanie na zasadzie "kupię domek, posadzę jakiegoś kaktusa i przygarnę kota (albo trzy)". Co z tego, że ich nie lubi? MUSI go mieć, bo kobiecie w jej wieku już nie wypada go nie mieć! Jest w zasadzie starą panną, a nikt jej w to nie uwierzy bez cholernego pchlarza w domu! No, wylała swą frustrację. Dobrze, że nie ma rodziny i nie musi opowiadać na świątecznych obiadkach jak to "znowu w życiu mi nie wyszło, pam pam pam~" i na niezręcznie rzucane sugestie w stylu "a może odczuwasz pociąg do... kobit?! Słyszałam u nas w radio Marija ostatnio, że mają na to jakieś zioła we chinach!" Uff! Całe szczęście! Takiego koncertu żenady by nie zdzierżyła. A tak to sobie może połazić po barach, a nawet tańczyć pole dance i nikt się nie czepia! No i oczywiście jest też grzeczną dziewczynką, so... w sumie nie byłoby się czego czepiać. A może w tym tkwi problem? Może powinna stać się niegrzeczna i wyuzdana, czy cuś? Nie, ble, nie ma szans! A może jednak, hue hue?
- Z trasy? Jesteś jakimś grajkiem czy coś? Powinnam piszczeć na twój widok? - zapytała zaskoczona, bo może popełniła jakieś ogromne faux pas nie robiąc tego. Może mężczyźnie zrobiło się przykro? Czy ma przy sobie długopis, by mogła naprawić swój karygodny błąd i jakoś naprostować niezręczną sytuację? I czy ona w ogóle jest niezręczna? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi!
- Kyubi? Nietypowe imię. Skąd pochodzisz? - spojrzała na niego zainteresowana, przysuwając do siebie jeden z shotów. Lubiła je, bo nie trzeba popijać - słodycz osadzona na dnie całkowicie niwelowała smak wódki. A przecież to, że lubi wypić nie znaczy, że jej to smakuje! Pokręcone, co?
Pozwoliła ucałować wierzch dłoni. Było to dość nietypowe. Znaczy - w jej czasach całkowicie normalne, ale teraz? Nikt tego nie robi. A przynajmniej nie spotkała się z tym od jakichś 50 lat. Uśmiechnęła się więc do niego (bo może to ostatni żyjący dżentelmen, kto wie), a potem sprawnie opróżniła swój kieliszek. Czuła już przyjemny szum w głowie, a nie chciała się też upodlić, więc chyba na następnym shocie skończy. Przynajmniej na najbliższą godzinę.
- Powiem szczerze, że zamierzałam nieco potańczyć, a ciężko znaleźć miejsce z muzyką chociażby od lat 80 w dół - westchnęła ciężko, zgarniając włosy za ucho. Zerknęła w stronę tańczących i większość przypominała raczej chorych na padaczkę niż tancerzy, ale co poradzić? Nie orientowała się jeszcze w tym mieście, a japońskie krzaczki sprawiały jej spory problem i w dalszym ciągu spędzały sen z powiek. Język opanowała szybko, a z resztą... no idzie jak po gruzie, musi to przyznać. Niby sama posługuje się cyrylicą, co dla innych jest trudne, ale japońskie krzaczki... to dopiero jest porąbane. Także szukanie w google odpada! Gdyby wiedziała, że wampir potrafi czytać w jej pokręconych myślach, to czym prędzej zadarłaby kiecę i poleciała do domu. No, szok.
Zaskoczona pozwoliła Kyubiemu się poprowadzić i poczekała na niego marszcząc brwi. Co kombinuje? Zamierza pobić dj do nieprzytomności i zająć jego miejsce, by zacząć puszczać w końcu dobrą muzykę? Nie, wątpliwe. Mogliby go za to wsadzić do więzienia czy coś. Może chce go po prostu zagłuszyć albo przekupić? Pogrążyła się w myślach i nim zdążyła podumać o czymkolwiek bardziej prawdopodobnym - Kyubi już zmaterializował się przy niej z powrotem, na co uniosła wysoko brwi. Wzmiankę o majtkach pominę minutą ciszy, bo biedne na to zasługują.
Spojrzała najpierw na gitarę, a potem na Kyubiego i przygryzła lekko wargę.
- Mój prysznic jeszcze się nie wyprowadził więc sądzę, że tragedii nie ma - wzruszyła ramionami. Nigdy nie śpiewała w takim miejscu, ani na żadnym karaoke, więc nie zdawała sobie sprawy z tego, że może to przynieść masę frajdy. No cóż, Kyubi jej to zaraz udowodni.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Kyubi Pią Lut 02, 2018 7:29 pm

Rodzinne obiadki słynęły jeszcze z tego, że przeklęte i stare ciotki pytały się: „dlaczego nie masz jeszcze dziecka? Skończyłaś już przecież dwadzieścia lat…?”. Było to rozpowszechnione i ostatnimi czasy stało się bardzo popularne. Nie wiedzieć w sumie dlaczego, bo gdyby faktycznie w wieku dwudziestu lat jakaś panna machnęła sobie dzieciaka z przypadkowym, przystojnym, fioletowowłosym wampirem, to od razu byłoby krzywe spojrzenia typu: „ta to się znów z kimś puściła”. Tak źle i tak niedobrze, dlatego najlepiej w ogóle nie chodzić na rodzinne obiadki, kolacje, wesela i pogrzeby. Lepiej brylować wśród nieznanych, chlać na umór i chędożyć dla przyjemności własnej i partnera z kim tylko ma się ochotę.
Zaśmiał się na słowa swej pięknej towarzyszki.
– Kiedyś miałem swoją kapelę. Założyłem ją wraz z kumplem. Ja grałem na basie, on wziął na siebie największy zaszczyt i został głównym wokalistą. Laski piszczały na jego widok, ale to w moją stronę zazwyczaj leciały ich majtki. Byliśmy sławni, ale… to było dawno temu. Teraz okazjonalnie chwytam się propozycji i jeżdżę towarzysko po świecie z różnymi zespołami, dając im wsparcie gitarowe.
Streścił w skrócie swoje niegdysiejsze podboje z Isao. Brakowało mu tego świrniętego gościa. Tylko przy nim mógł być sobą i chociaż mieli zupełnie odmienne wartości, to jednak łączyła ich silna więź przyjaźni, tak rzadko spotykana w wampirzym świecie.
– A to czy powinnaś piszczeć… cóż, sama ocenisz, kiedy stanę na scenie.
Wzruszył ramionami. Jego sława przeminęła kilka lat temu i teraz musiał nad nią pracować ponownie. Niegdyś był niezłym podrywaczem, a teraz? Po ślubie stał się pieprzonym pantoflem i zamierzał to zmienić. Ale jeśli chciała, to mógł jej złożyć autograf… na piersiach. Kiedyś bardzo często to robił, nie wiedząc czemu kobiety za tym szalały. Czyżby tak uwielbiały pokazywać mu swoje cycki?
Pytanie o pochodzenie sprawiło, że nieco przystopował ze swoją otwartością i mogła odczuć lekki chłód, jaki zaczął od niego bić. Wspomnienia… nie byłby rozkoszne.
– Znikąd. Dosłownie. Imię jest oczywiście fałszywe.
Nie uciekał, nie ukrywał się przed nikim, nie ścigała go Rada. Po prostu nie miał pojęcia, jakie było jego prawdziwe imię, więc zostało mu takie nadane przez Przeszłość. Nie zmieniał go. Był w sumie bezimienny przez siedem wieków i dobrze mu tak było wieść żywot. Po cóż to zmieniać?
Dostrzegł jej delikatny uśmiech, kiedy ucałował dłoń. Wiedział, że w dzisiejszych czasach było to niepraktykowane, ale przecież oni nie pochodzili stąd. Oboje pochodzili z dalekiej czasoprzestrzeni, żyli w innym czasie, środowisku, towarzystwie i przyzwyczajeniach.
Nim udali się w stronę sceny, zgarnął jeszcze butelkę czystej, chwycił za szyjkę butelki i umiejscowił ją między palcem wskazującym a serdecznym i poprowadził Alicię między tłum ludzi.
– Mówiłaś, że chciałaś potańczyć…
Na razie pozwoli jej na taniec, na który miała ochotę, ale nie miała do czego. Jeśli zabawa ją wciągnie, mogła wejść do niego na scenę i przejąć kontrolę. Na razie jednak zamierzał zapalić, więc wyjął paczkę papierosów na rozluźnienie i skierował ją w stronę dziewczyny, aby poczęstować. Sam przysiadł na podeście scenicznym, opierając również chwilowo o scenę gitarę. Zaczynało brakować mu rąk. Wetknął do warg papierosa, zapalił i zaciągnął się. Na scenę też nigdy nie wkraczał zbyt trzeźwy, więc pozwolił sobie pociągnąć kilka głębszych łyczków. Jako prawdziwy muzyk jeszcze nie raz raczył się dragami, ale w klubie nie było nawet możliwości skorzystać z takich „usług”, więc musiało mu wystarczyć uzależnienie od wódki. Kiedy wypalił, był już gotów zastąpić obecnego… „muzyka”.
– Pewna dama narzekała na beznadziejną muzykę w tym przybytku. Pozwolę sobie zatem na małą zmianę…
Podłączył swoją gitarę do wzmacniacza, odnalazł na konsolecie utwór, który chciał odegrać i do którego zamierzał też nieco pośpiewać. Na scenie czuł się swobodnie, ale jednak nie przywykł do jednoosobowego występu. Czuł narastającą pewność siebie, zdecydowanie brakowało mu tego dreszczyku adrenaliny i latających staników… Do jego uszu dotarły też szepty, ale nie były to szepty dezaprobaty. Kącik jego warg uniósł się nieco i puścił perskie oko w stronę Alicji. Nie wiedział nawet, że ten wieczór przerodzi się w coś naprawdę interesującego.
Wreszcie szarpnął struny gitary i muzyka popłynęła, a Kyubi rozpoczął swój zajebisty wokal do utworu You driver me to crazy. Stary dobry Shakin sprawił, że tłum oszalał… Najwyraźniej nawet współczesna młodzież lubiła coś więcej niż tylko bzdetne 'umcy umcy'.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sro Lut 14, 2018 8:27 pm

Nie no, niby racja, ale śluby w sumie są spoko i ich nie trzeba omijać. W końcu dobra okazja do spicia się, a od ciotek i babć można uciekać w pośpiechu. Choć szczerze powiedziawszy to Ali nie ma tego problemu. Nie zna nikogo ze swojej rodziny, bo cały ród ze strony matki wymarł, a nic nie wie o tych od ojca. Nawet nie wie jak miał na nazwisko. Skrzętnie to przed nią ukrywano, a aktualnie to nie żyje już nikt, kto mógłby cokolwiek na ten temat wiedzieć. Także tego... no trudno. Z pewnością to musi być fajne - posiadać rodzeństwo i inne takie, ale brak ten zdążyła już zaakceptować. Za babką nie za bardzo tęskniła, za dziadkiem też w sumie w ogóle, więc nie ma czego żałować. Nawet gdyby zaginęła, to nikt nigdzie by tego nie zgłosił. Fajnie, no nie? Powiedzmy. Zawsze są jakieś pozytywy. Nie musi wydawać masy szmalu na połączenia zagraniczne, o!
A co do chędożenia - z tym troszeczkę gorzej. Jakoś niezbyt ją do tego ciągnęło. Przeżyła ponad 200 lat bez, no żyć nie umierać. Żywy dowód na to, że się da! Prawdopodobnie nie wie co traci po prostu, ale że nie wie, to co się będzie przejmować!
- O, fajnie. Naprawdę super sprawa. Ja potrafię grać tylko na fortepianie, ale to raczej niezbyt popularne w tych czasach - westchnęła, a potem skupiła się na mimice Kyubiego. - Tęsknisz za tym, co? To widać. Nie myślałeś żeby... no wiesz, zacząć od nowa? - przyglądała się uważnie jego twarzy. - Nie to, że jestem wścibska czy coś... no może odrobinę, ale sądzę, że jak się coś lubi robić, to się powinno na tym skupiać! - oznajmiła stanowczo. Zdanie może nie było ułożone zbyt elokwentnie, ale trzeba jej to wybaczyć - nieco już wypiła. Widać zresztą na pierwszy rzut oka. Chyba musi nieco przystopować. Pewnie przy jej metrze sześćdziesiąt w kapeluszu ta stanowczość brzmiała zabawnie, ale Alicia zawsze robiła to, co lubi, więc rezygnacja Kyubiego ze swojej radości była dla niej absurdalna.
Autografów nie zbiera, przykro mi bardzo. No chyba, że Kyu wydał którąś z jej ulubionych książek, w co szczerze wątpiła.
- Oj, jak nie chcesz, to nie musisz mówić - obruszyła się, odczuwając zmianę atmosfery. No myślałby kto! To tylko pytanie o pochodzenie przecież! Co za tajemniczość. Naprawdę nigdy go to nie interesowało? Nie ciekawiło? Ona nie mogłaby usiedzieć w miejscu totalnie nic o sobie nie wiedząc, no ale trudno. Przecież nie każdy jest nią. Jemu może odpowiadać taka kolej rzeczy.
- Owszem, chciałam - przytaknęła zaskoczona, idąc za mężczyzną. Przysiadła obok niego i pokręciła głową, gdy zaproponował jej papierosa. Nie była fanką tego typu używek. Co innego alkohol. To nie to samo, okej?
- Tu można palić? - szepnęła konspiracyjnie mimo, że w ogólnym zgiełku to mało prawdopodobne, by ktokolwiek ją zrozumiał. Byli jednak wampirami - inaczej odbierali dźwięki, zapominając niejednokrotnie jak słaby słuch mają ludzie. Więc można jej to bez problemu wybaczyć. W dodatku jest podpita. To wszystko wina tego podłego alkoholu! Może trzeba się przejść na jakieś spotkanie AA?
Przyglądała się jak Kyubi wchodzi na scene, podłącza gitarę, a kiedy usłyszała pierwsze nuty to roześmiała się głośno. Jej zdaniem dobra muzyka zatrzymała się na latach 80tych, maks 90tych, więc wampir niesamowicie poprawił jej nastrój. Tego można słuchać! Zaczęła tańczyć razem z tłumem, zadowolona, że w końcu okropna muzyka została zastąpiona czymś konkretnym. W dodatku Kyubi miał naprawdę świetny głos, co mocno ją zaskoczyło. Spodziewała się raczej tego, że to była typowa samcza przechwałka, a tu taki szok. Fajnie!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Kyubi Wto Lut 20, 2018 5:56 pm

Wampir nie uważał, aby to było mało popularne. Talenty muzyczne w obecnym świecie były wielce niedoceniane i sam doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Niegdyś, kilka setek lat temu sam robił karierę jako skrzypek, chociaż za tym akurat nie tęsknił zbytnio i przywodziło mu na myśl bardzo złe wspomnienia. Czasami jednak pozwalał sobie na grę na skrzypcach, ale rzadko przepadał za publiczność, przemawiała do niego pod tym względem ogromna skrytość. Nic zatem dziwnego, że nie zareagował na jej słowa odnośnie do fortepianu i nie stwierdził, że sam grywa na skrzypcach. Niech to nadal pozostaje jego słodką tajemnicą.
Czy tęsknił? Ciężko było to tak nazwać, ale na pewno mu tego brakowało. Doceniał te szalone wieczory spędzane za kulisami w towarzystwie zespołu i chętnych na wszystko fanek.
– Już zacząłem pewne przygotowania, ale to wcale nie jest takie łatwe, jak się wydaje. Ciężko znaleźć chętnych z pasją do muzyki, aby z chęcią dołączyli zespołu.
Już poprzednio był z tym problem. Wraz z Isao ledwo udało im się znaleźć chętnego człowieka na stanowisko perkusisty. Wątpił, żeby tym razem było inaczej. Brakowało mu po prostu takiej otwartości i swobody jak Isao, Kyubi miał zdecydowanie lepszy kontakt z kobietami niż mężczyznami, ale jednak w zespole wolałby mężczyzn. Sypianie z członkiem zespołu mogłoby doprowadzić do jego rozłamu. Zresztą w ogóle kobiety mógłby do tego doprowadzić przez słabą wolę mężczyzn. A szczególnie jego słabą wolę, bo kobiety to była ogromna słabość. Są takie piękne, kształtne, jędrne, ciepłe i kochane, że ciężko się od nich nie uzależnić.
– Lubię robić naprawdę wiele… rzeczy.
Dobrze, że nie wiedziała jakie. Inaczej pewnie wolałaby się jednak trzymać od niego z daleka, bo strach podchodzić do mężczyzny, który nie potrafił żyć dłużej z jedną kobietą i to bez seksu. Może po prostu nie trafił jeszcze na tę jedyną? Tyle że… takie nie istniały! Nie było ideału. Idealnie było na jedną noc i tyle.
– No to zaraz umożliwię Ci to.
Puścił do niej znów perskie oko. Zaraz znów nabierze ochotę na tańce i to wcale nie ulegało wątpliwości. Zamierzał urządzić tutaj mały koncert, nawet jeśli nic na tym nie zarobi, to przynajmniej będzie się dobrze bawił, a lokal zyska na sławie. Tak, na dodatek był w chuj skromny!
– Szczerze? Gówno mnie to obchodzi, czy można tu plaić.
Bo kto mu zabroni? Kelner? Barman? Ten kmiotek, który uważał siebie za ochroniarza i stał w wejściu w wpuszczał półnagie i niepełnoletnie Japoneczki do środka? No na pewno nie… Mógłby być co najwyżej ich przekąską.
Pierwszy utwór dobiegał końca. Widział szalejący tłum, a na pewno zadowolony. I samą Alicię, która tańczyła w najlepsze, niczym się nie przejmując. W głowie zrobił szybki przegląd piosenek, żeby móc zarzucić kolejną. Miał niezły głos. Co prawda zawsze brakowało mu tej pewności siebie, którą charakteryzował się Isao, jednak… nie narzekał. Raz nawet pozwolił mu zaśpiewać swoją piosenkę. Głównie sam tworzył teksty dla kumpla, tym razem chciał pokazać się światu od strony wokalnej, śpiewając wówczas dla narzeczonej, którą była Nadira. Wreszcie wpadł na pomysł następnej piosenki, którą zamierzał wykonać. Stary dobry a-ha i jego Take on me. Jeśli to nie poruszy tłumu jeszcze bardziej, to już chyba nic tego nie uczyni… Musiał się postarać porządnie, żeby nie spierdolić, ale iskierka podniecenia wręcz rozpalała jego krew. Czuł się jak w swoim żywiole, jakby był do tego stworzony. Dawało mu to ogromną radość! Zresztą można było to dostrzec na jego twarzy, bo błąkał się na niej tajemniczy uśmieszek, który sprawiał, że sam wampir mógłby być jeszcze bardziej przystojny. Wreszcie zakończył granie drugiej piosenki i swój pierwszy od dawna „występ” zamierzał zakończyć Stingiem. Tłum nieco się uspokoił, dostrzegł nawet, że potworzyły się jakieś parki czy też ludzie zbili się w większe grupki, gibając się na boki do wolniejszych nutek. W końcu jednak musiał zakończyć swój wokalno-muzyczny występ i ustąpić miejsca DJowi, którego już nosiło, żeby tylko wrócić na scenę.
– Dzięki wam wszystkim!
Pożegnał swój mały tłumek fanów, wziął gitarę i usunął się ze sceny, podchodząc do Alicii. Teraz jego twarz jaśniała nieco od figlarnego uśmiechu. Poruszał się pewniej siebie, niczym dziki kot.
[color=darksalteblue] – I jak? Podobało się?[color]
Liczył na jakąś konstruktywną krytykę, więc wpatrywał się w nią nieustępliwie.
– Może napijemy się jeszcze czegoś, chcesz?
Tym razem nie zamierzał rozstawać się ze swoją gitarą. Dobrze mu się ją dzierżyło w dłoni. Miała taki przyjemny ciężar, a gryf idealnie pasował do jego uścisku. Gitara to była jedna z niewielu jego wierniejszych kochanek. Kiedy szli w stronę baru, objął ją delikatnie wolną ręką, którą położył na ramionach wampirzycy. W ten sposób kierował ją w wyznaczone przez siebie miejsce, torując im drogą gitarą lub łokciem.
- Zamawiaj.
Puścił ją w końcu i ewentualnie pomógł usiąść na krześle. Nie ważne, że była już wcięta. Im więcej wypije, tym...
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Pon Lut 26, 2018 9:28 pm

No niestety. Ciężko teraz o dobrą muzykę. Wszędzie rozlega się raczej bezsensowne umcy umcy, w całości stworzone komputerowo, a głos nawet nie brzmi jak głos bo jest na niego nałożony autotune. Bezpowrotnie minęły lata ponadczasowej muzyki, którą do tej pory każdy potrafi zanucić, a zastąpiona została sezonowymi hitami, o których szybko się zapomina i wstyd tego potem słuchać (Pa pa americano!) albo ustawić na dzwonek w telefonie mimo, że w zeszłym roku leciało we wszystkich klubach. Fakt, że można znaleźć jeszcze jakieś nowe perełki jeśli przekopie się przez całą masę chłamu, ale po co? Dla Alicii muzyka ma spore znaczenie, więc woli po prostu puścić sobie ulubioną składankę niż męczyć się przeszukując Vevo żeby wykopać coś fajnego. Po co nerwy tracić? Jeszcze jej jakiś Bieber wyskoczy; nie warto.
- Serio? Odniosłam wrażenie, że teraz to jest bardzo popularne. No wiesz, chyba co miesiąc powstaje jakiś nowy zespół. Aż ciężko to ogarnąć - zauważyła. - Myślisz, że uda ci się przebić przez tą masę? - zapytała z powątpiewaniem. Z pewnością nie będzie to tak łatwe jak kiedyś. Kiedyś trzeba było mieć dobry pomysł, głos, zespół, wyczucie rytmu i szczęście. W tym momencie można po prostu kupić podkład w sklepie z podkładami i już masz hita na miesiąc, o którym wszyscy szybko zapomną, ale właśnie dlatego jest tego taka masa. Ewentualnie wystarczy związać się z jakimś celebrytą, być w serwisach plotkarskich i już możesz coś nagrać i się sprzeda. Albo wpakować w siebie masę kwasu i silikonu i zrobić karierę jak siostry Godlewskie śpiewając o karpiu. Ich długo nikt nie zapomni, oj nie.
- Na przykład jakie? - spojrzała na niego z zaciekawieniem. W końcu nie byłaby sobą gdyby nie padło z jej strony takie pytanie po jego tak zdawkowej odpowiedzi. I e tam, mało co jest ją w stanie ruszyć. Sto lat wędrówki po świecie uodporniło ją chyba na wszystko. Raz przez przypadek trafiła w sam środek klubu dla swingersów, ale to wolałaby pominąć znaczącą ciszą. Było to... zawstydzające. Fuj. Kto to widział, żeby oznaczać takie miejsce jak zwykły klub? Określenie "Z nami nieźle się zabawisz" było bardzo mylące!
- Od tego można dostać raka - stwierdziła, zakładając ręce na piersi. No dobra, może oni akurat nie dostaną, ale papierosy śmierdzą straszliwie i koniec. Nie żeby się czepiała jakoś straszliwie, no ale co zrobić? Ma bardzo wrażliwy węch.
Wytańczyła się za wszystkie czasy! Było fajnie. W końcu jest usatysfakcjonowana i może wracać do domu. Po to tutaj przyszła, prawda? Potańczyć. Dzięki Kyubiemu mogła zrobić to przy lepszej muzyce, ale kiedy zerkała na niego od czasu to zauważyła, że nie musi mu dziękować. On już ma wystarczającą radochę. Parę osób nagrało go nawet telefonem, więc może i trafi w internety. Cześć i chwała normalnie.
Kiedy podszedł do niej, uśmiechnęła się szeroko i odgarnęła zmierzwione włosy z twarzy. Była zmęczona ale zadowolona. Ostatnio miała sporo na głowie i teraz w końcu mogła nieco sobie odbić i zapomnieć o problemach. Fajnie!
- Jasne. Powinni ci wypłacić cały dzisiejszy utarg, bo pewnie jeszcze nigdy nie było tu tak tanecznie - roześmiała się i poklepała go po ramieniu, co nie było łatwe zważywszy na różnicę we wzroście. Aż miało się ochotę zapytać jaka pogoda na górze. - Jestem zdziwiona, że tak szybko zszedłeś. Raczej z niechęcią, co? - zapytała, nadal się uśmiechając. No już, już, przecież to jasne jak słońce jest i niech się Kyu nie oszukuje. Może go tu zatrudnią na pełen etat jak się ładnie wyszczerzy do menadżerki, kupi parę drinków i posunie ją na zapleczu? Spanie z szefem jest średniawe, ale czego się nie robi dla frajdy! No, może ona by tego nie zrobiła, ale ten tu osobnik pewnie nie miałby co do tego najmniejszych skrupułów.
- Nie, raczej nie. Na razie mi wystarczy - odparła, kierując się z powrotem w stronę baru. Może mu dotrzymać jeszcze trochę towarzystwa, a potem ewentualnie pójdzie już do domu. Przynajmniej taki miała plan na dzisiaj. Co do jego zmiany... może być to niełatwe. Robiła się zmęczona, a to zły znak. Niedawno przecież przez zmęczenie wylądowała w domu Osu i wolała tego nie powtarzać - niby nie był seryjnym gwałcicielem, ale nie wiadomo na kogo tym razem trafiła!
Usiadła samodzielnie na krześle (tak, potrafi to robić, szok) i poprosiła barmana, który miał teraz zaciętą minę (czyżby przez popis Kyubiego?) o szklankę toniku z cytryną, bez alkoholu. Znała swoje limity! Zazwyczaj.
- Popiłeś, pośpiewałeś, co zamierzasz teraz? - zapytała i założyła nogę na nogę, poprawiając spódniczkę, coby się nie obsunęła nieelegancko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Blair Pią Cze 14, 2019 5:31 pm

Młoda adeptka korzystając z dnia wolnego znalazła się w barze by kulturalnie i w samotności zachlać smutki. Studia ją męczyły, zastanawiała się czy nie rzucić ich w cholerę, praca sprawiała, że czuła się wyprana z jakichkolwiek emocji. Była ona jej jedynym źródłem utrzymania, a i tak ledwo jej starczało żeby opłacić rachunki, wykarmic kota, kupić najtańsze papierosy i nienajgorszy alkohol. Jej posiłki bazowały na resztkach i tym, co akurat było w przecenie. Siedziała przy stoliku i piła Mojito uważnie obserwując innych. Widziała faceta, który już prawie usypiałał na barze jego kompan od kieliszka za to był niesamowicie ożywiony. Był to wąsaty człowiek w przepoconym podkoszulku, który uznał że blondynka ma ochotę na jego towarzystwo. Klapnął ciężko na siedzenie naprzeciwko niej.
-Cze... cześć, słoneczko - jego wypowiedź był przerywana pijacką czkawką.
Blair zignorowała gościa kompletnie. Udawała wręcz że go nie widzi. Wąsacz nic sobie jednak z tego nie robił i paplał jak najęty. Skakał po tematach i liczył, że może w jakiś sposób uda mu się zainteresować swoją osobą Sweetie. W końcu zirytowana uderzył dłonią w stół. Łowczyni pozostała niewzruszona.
-Jestes jakąś niemową do kurwy nędzy?
Blair wzięła łyka trunku .
-W sumie jak baba nie mówi to tym lepiej - mruknął i złapał blondynkę za przegub i zaczął ciągnąć ja za ręke.
-Puszczaj mnie. -warknęła w jego stronę .
- O jednak umiesz mówić. No chodź przeciez widzę, że lubisz się bawić.
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Gość Sro Cze 19, 2019 10:56 pm

Rekin nigdy nie pił. Nie chodził po barach, bo nie znosił obecności ludzi, odkąd przestał być tym, kim był. Kiedyś, kiedyś dawno temu nie raz szarżował po zaludnionych miejscach w celach rozrywkowych, tylko z takim wyjątkiem, że dla jednej ze stron. Dla Rekina. Teraz jednak wszystko wyglądało inaczej. Większa wściekłość, gniew i pragnienie wyładowania się na kimś. Chociażby na typie, który właśnie zaczepiał dziewczynę. Przechodził akurat obok baru, widział przez duże okno co wyrabia się przy stoliku. I nikt nie reagował? Owszem nikt, do momentu, w którym Niemiec nie przekroczył progu. Chwycił napalonego gbura za przegub i ścisnął. Wampirza siła mogąca zmiażdżyć nadgarstek, ba, tak uszkodzić że ręka dłoń mogłaby odpaść.
- Puść ją, jeśli cię o to prosi.
Warknie wampir, a mężczyzna na szczęście odpuścił. Wyzywał trochę pod nosem, ale pozostawił Blair oraz jej stolik w spokoju. Schlecht pokręcił głową, a na dziewkę? Zmierzył ją jedynie ostrym spojrzeniem, nic nie mówiąc. Nie czuł się bohaterem ani niczym innym. Niemniej w nim też zaczynało niebezpiecznie nasilać pewne pragnienie. Tylko jak zagadać? Mógłby ją wywlec z baru, skrzywdzić na tyłach budynku. Oby tylko ślinotok nie pojawił się za wcześnie.
Stał tak przez moment, po czym ostrożnie zaczął się odwracać w przeciwną stronę. Lepiej jednak nie poddawać się żądzy, przecież tego nie chciał. Właściwie ciekawe czy nieznajoma zainteresowała się przypadkowym wybawcą w dresie. Aczkolwiek jego szpiczaste uszy bezpiecznie ukryte pod kapturem.

No i sobie jednak poszedł.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Inferno" - Page 6 Empty Re: Klub "Inferno"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach