Gabinet Dyrektora
Strona 12 z 19
Strona 12 z 19 • 1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 15 ... 19
Re: Gabinet Dyrektora
- No to uwierz, Kuroiaishita - odparła, również zawracając się do niego po nazwisku, bo hej! Skoro on mógł, to ona też. Westchnęła ciężko i już miała mu odpowiedzieć, ale oczywiście nie dał jej dość do słowa, zanim nie zaczął o tej ciąży. Pewnie, że trochę zdenerwowała, bo ciąża to jednak poważna sprawa, jednak ostatecznie nie zaczęła się obrażać. Skoro jako tako była w humorze, to nie będzie sobie tego teraz psuć.
- No pewnie, z pięć razy - odpowiedziała, nadal wodząc wzrokiem po okładkach przeróżnych książek.
- A tak poważnie, nie mogę ci powiedzieć bez zdradzania pewnych faktów, których zdradzać mi nie wolno. I... Nadal nie odpowiedziałeś mi dlaczego nie przemieniłeś tej dziewczyny. Skoro już wiem, że możesz - odpowiedziała, odwracając się w końcu od półek i wbijając ciekawski wzrok w Ell'a. Na chwilę zapomniała o tym pytaniu, a skoro już sobie przypomniała, to teraz będzie chciała dostać odpowiedź i nie ma, że nie. Gorzej, jeśli Elliot będzie chciał informacji wymiennej. Chyba będzie musiała mu powiedzieć o tych odwampirzeniach.
Chizuru też za dużo znajomych nie miała. Od małego kontakty z rówieśnikami sprawiały jej trudności i chociaż dzisiaj próbowała to zmienić, odnosiła więcej porażek niż sukcesów. Nawet tych, z którymi dzisiaj wyszła nie darzyła wielką sympatią. Co się zaś tyczy rodziny, to może nie powinna narzekać, bo jednak Marcus to nie Samuru i w pewnym sensie miała od Elliota lepiej, jednak ostatnimi czasy rzadko rozmawiała z ojcem czy bratem. Od czasu, kiedy Marcus ustąpił ze stołka dowódcy Oświaty, ich kontakty nie wyglądały tak jak wcześniej. Sama nie wiedziała do końca dlaczego tak było. Być może szacunek, jakim darzyła ojca trochę podupadł i stąd ta zmiana. W każdym razie, nawet jeśli siedzący z nią chłopak był wampirem, to właśnie on sprawił, że od dłuższego czasu ponura panna Namikaze przestała być w końcu taka... No, ponura.
Nie odpowiedziała mu od razu. Odprowadziła go wzrokiem, kiedy wracał na fotel i złapała butelkę coli, którą jej rzucił. Mogła wywalać się czasem na prostej drodze, ale dziurawych rąk nie miała.
- Dobra, niech ci będzie. W takim razie co z rodziną? My potrafimy pielęgnować własne więzi i starać się, aby ich nie zepsuć czy nie stracić. Nie wątpię, że gdyby groziło ci śmiertelne niebezpieczeństwo, Samuru mógłby ci pomóc, ale... Bez obrazy, nie potrafię sobie wyobrazić, by wykazywał chociaż cień zainteresowania, kiedy chodziłeś w pieluchach czy dorastałeś - powiedziała, nalewając coli do szklanki i biorąc duży łyk drinka. Szumiało jej w głowie co oznaczało, że alkohol zaczynał na nią działać. Słabą głowę miało dziecko, oj słabą.
- Kiedyś było. Przez chwilę - odparła, bo faktycznie kiedyś myślała, że fajnie by było żyć sobie po dwieście, czterysta lat. Ale potem poznała się na prawdziwej naturze wampirów, więc i fajne dwusetletnie życie przestało ją kręcić.
Gdy zaczął mówić o mocach, uniosła pytający wzrok. Oczekiwała jakieś demonstracji, która owszem, odbyła się, ale nie w taki sposób, jakby Chizuru chciała. Zanim się zorientowała, siedziała w kusej czerwonej sukience z głębokim dekoltem. Gapiła się przez chwilę na siebie bez krzty zrozumienia, zanim w końcu poderwała się na równe nogi, omal nie strącając szklanki z whisky.
- Ej, to nie fair! Oddawaj mi moje ubranie - zawołała czerwona na twarzy, jednocześnie zakrywając głęboki dekolt ramionami. No jeszcze żeby było tam co oglądać, ale Elliot nie miał się raczej na co pogapić, taki pech.
- No pewnie, z pięć razy - odpowiedziała, nadal wodząc wzrokiem po okładkach przeróżnych książek.
- A tak poważnie, nie mogę ci powiedzieć bez zdradzania pewnych faktów, których zdradzać mi nie wolno. I... Nadal nie odpowiedziałeś mi dlaczego nie przemieniłeś tej dziewczyny. Skoro już wiem, że możesz - odpowiedziała, odwracając się w końcu od półek i wbijając ciekawski wzrok w Ell'a. Na chwilę zapomniała o tym pytaniu, a skoro już sobie przypomniała, to teraz będzie chciała dostać odpowiedź i nie ma, że nie. Gorzej, jeśli Elliot będzie chciał informacji wymiennej. Chyba będzie musiała mu powiedzieć o tych odwampirzeniach.
Chizuru też za dużo znajomych nie miała. Od małego kontakty z rówieśnikami sprawiały jej trudności i chociaż dzisiaj próbowała to zmienić, odnosiła więcej porażek niż sukcesów. Nawet tych, z którymi dzisiaj wyszła nie darzyła wielką sympatią. Co się zaś tyczy rodziny, to może nie powinna narzekać, bo jednak Marcus to nie Samuru i w pewnym sensie miała od Elliota lepiej, jednak ostatnimi czasy rzadko rozmawiała z ojcem czy bratem. Od czasu, kiedy Marcus ustąpił ze stołka dowódcy Oświaty, ich kontakty nie wyglądały tak jak wcześniej. Sama nie wiedziała do końca dlaczego tak było. Być może szacunek, jakim darzyła ojca trochę podupadł i stąd ta zmiana. W każdym razie, nawet jeśli siedzący z nią chłopak był wampirem, to właśnie on sprawił, że od dłuższego czasu ponura panna Namikaze przestała być w końcu taka... No, ponura.
Nie odpowiedziała mu od razu. Odprowadziła go wzrokiem, kiedy wracał na fotel i złapała butelkę coli, którą jej rzucił. Mogła wywalać się czasem na prostej drodze, ale dziurawych rąk nie miała.
- Dobra, niech ci będzie. W takim razie co z rodziną? My potrafimy pielęgnować własne więzi i starać się, aby ich nie zepsuć czy nie stracić. Nie wątpię, że gdyby groziło ci śmiertelne niebezpieczeństwo, Samuru mógłby ci pomóc, ale... Bez obrazy, nie potrafię sobie wyobrazić, by wykazywał chociaż cień zainteresowania, kiedy chodziłeś w pieluchach czy dorastałeś - powiedziała, nalewając coli do szklanki i biorąc duży łyk drinka. Szumiało jej w głowie co oznaczało, że alkohol zaczynał na nią działać. Słabą głowę miało dziecko, oj słabą.
- Kiedyś było. Przez chwilę - odparła, bo faktycznie kiedyś myślała, że fajnie by było żyć sobie po dwieście, czterysta lat. Ale potem poznała się na prawdziwej naturze wampirów, więc i fajne dwusetletnie życie przestało ją kręcić.
Gdy zaczął mówić o mocach, uniosła pytający wzrok. Oczekiwała jakieś demonstracji, która owszem, odbyła się, ale nie w taki sposób, jakby Chizuru chciała. Zanim się zorientowała, siedziała w kusej czerwonej sukience z głębokim dekoltem. Gapiła się przez chwilę na siebie bez krzty zrozumienia, zanim w końcu poderwała się na równe nogi, omal nie strącając szklanki z whisky.
- Ej, to nie fair! Oddawaj mi moje ubranie - zawołała czerwona na twarzy, jednocześnie zakrywając głęboki dekolt ramionami. No jeszcze żeby było tam co oglądać, ale Elliot nie miał się raczej na co pogapić, taki pech.
Re: Gabinet Dyrektora
Elliot spojrzał na Chizuru zdziwiony. Po chwili wybuchnął cichym śmiechem - Serio, wy ludzie tak szybko się starzejecie. Przecież jeszcze w parku Ci odpowiedziałem na Twoje pytanie. Chociaż wcale nie musiałem - bąknął poruszając brwiami. I ona uważała, że ludzie więcej zapamiętują? Przecież to było raptem pół godziny temu!
Gdy przeszła do tematu ojca ten się najeżył. Nie miał nawet najmniejszej ochoty, aby rozmawiać z nią na temat jego więzi z Samuru. Ba, z nikim nie chciał o tym gadać. To były jego osobiste sprawy, których w życiu nie wyciągnie na światło dzienne. I nocne. To zbyt drażliwy temat, ale przecież się do tego nie przyzna. Spojrzał na nią chłodno - I nie musisz - odpowiedział tylko i znów wypił duszkiem drinka. Jego ciało się rozluźniło, jak zamknął temat i poczuł alkohol opanowujący jego ciało. Elliot nie miał słabej głowy, jak Chizuru ale whisky było mocne, więc przy trzecim - szybko wypitym - drinku i na nim zaczęły się efekty odbijać.
- No widzisz. Kiedyś było.. i kiedyś może być. No, ale niech Ci będzie - podsumował jej dalszą wypowiedź znów okręcając się na fotelu. Zrobił sobie kolejny drink, dorzucając pół rozpuszczone kostki lodu, patrząc na dwie ostatnie z zawahaniem - Chcesz je? - wrzucił sobie trzy, więc te może oddać. Zresztą może to być jego przetarg za colę, bo mimo że mógłby pić bez napoju, to woli poczuć smak coca-coli.
Znów się zaśmiał na bulwers Chizuru. Miał opanowywać to beztroskie uczucie, przy ludzkiej dziewczynie, ale na prawdę wyglądała komicznie. Gdy tak się denerwowała, rzecz jasna - Ale przecież ty masz ubranie! Mogę Cię go pozbyć, jak chcesz - rzekł i pstryknął palcami. Zamiast kusej kiecki Chizuru była teraz w stroju seksownej pielęgniarki - O tak, one mają coś w sobie - rzekł spoglądając bez krępacji na jej seksowny tyłeczek. Zamarł, gdy złapał się na myśleniu "seksowny". Znów przywrócił jej stare łachmany i poprawił się na krześle. Na pewno ten alkohol nie pomagał mu w zachowywaniu rozsądku. Myślał panem P, jak większość mężczyzn, szczególnie że sam sprawił, że Chiz choć przez chwilę wyglądała jak gwiazdka porno! Ale taka wiesz.. szanowana, żeby nie było.
Wstał i przewrócił kopniakiem biurko. Resztka alkoholu rozlała się po podłodze, plamiąc jasny dywan. Podszedł do półki z książkami i przewrócił ją wywracając wszystko. Chciał wyładować swoją frustrację, która znikąd się u niego pojawiła. Do tego miał dużo siły, po spożytej wcześniej krwi.
- Chcesz iść do mojego apartamentu? - zapytał zagryzając wargę, ale nie spojrzał na nastolatkę. Bał się jej odpowiedzi. Srsly! po jego demolce mogła się nie zgodzić. No, ale musi dbać o reputację. Wbić tu i nic nie zrobić? Wstyd! Zresztą lepiej w ten sposób pozbyć się energii niż poprzez przywalenie brunetce, nie?
Gdy przeszła do tematu ojca ten się najeżył. Nie miał nawet najmniejszej ochoty, aby rozmawiać z nią na temat jego więzi z Samuru. Ba, z nikim nie chciał o tym gadać. To były jego osobiste sprawy, których w życiu nie wyciągnie na światło dzienne. I nocne. To zbyt drażliwy temat, ale przecież się do tego nie przyzna. Spojrzał na nią chłodno - I nie musisz - odpowiedział tylko i znów wypił duszkiem drinka. Jego ciało się rozluźniło, jak zamknął temat i poczuł alkohol opanowujący jego ciało. Elliot nie miał słabej głowy, jak Chizuru ale whisky było mocne, więc przy trzecim - szybko wypitym - drinku i na nim zaczęły się efekty odbijać.
- No widzisz. Kiedyś było.. i kiedyś może być. No, ale niech Ci będzie - podsumował jej dalszą wypowiedź znów okręcając się na fotelu. Zrobił sobie kolejny drink, dorzucając pół rozpuszczone kostki lodu, patrząc na dwie ostatnie z zawahaniem - Chcesz je? - wrzucił sobie trzy, więc te może oddać. Zresztą może to być jego przetarg za colę, bo mimo że mógłby pić bez napoju, to woli poczuć smak coca-coli.
Znów się zaśmiał na bulwers Chizuru. Miał opanowywać to beztroskie uczucie, przy ludzkiej dziewczynie, ale na prawdę wyglądała komicznie. Gdy tak się denerwowała, rzecz jasna - Ale przecież ty masz ubranie! Mogę Cię go pozbyć, jak chcesz - rzekł i pstryknął palcami. Zamiast kusej kiecki Chizuru była teraz w stroju seksownej pielęgniarki - O tak, one mają coś w sobie - rzekł spoglądając bez krępacji na jej seksowny tyłeczek. Zamarł, gdy złapał się na myśleniu "seksowny". Znów przywrócił jej stare łachmany i poprawił się na krześle. Na pewno ten alkohol nie pomagał mu w zachowywaniu rozsądku. Myślał panem P, jak większość mężczyzn, szczególnie że sam sprawił, że Chiz choć przez chwilę wyglądała jak gwiazdka porno! Ale taka wiesz.. szanowana, żeby nie było.
Wstał i przewrócił kopniakiem biurko. Resztka alkoholu rozlała się po podłodze, plamiąc jasny dywan. Podszedł do półki z książkami i przewrócił ją wywracając wszystko. Chciał wyładować swoją frustrację, która znikąd się u niego pojawiła. Do tego miał dużo siły, po spożytej wcześniej krwi.
- Chcesz iść do mojego apartamentu? - zapytał zagryzając wargę, ale nie spojrzał na nastolatkę. Bał się jej odpowiedzi. Srsly! po jego demolce mogła się nie zgodzić. No, ale musi dbać o reputację. Wbić tu i nic nie zrobić? Wstyd! Zresztą lepiej w ten sposób pozbyć się energii niż poprzez przywalenie brunetce, nie?
- Elliot
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.
Re: Gabinet Dyrektora
No ładne rzeczy się dzieją w gabinecie, pod nieobecność dyrektora. Młodzież się chyba trochę zapomniała, myśląc, że może bezkarnie wkraść się do pokoju i pić alkohol. Cross nie przypominał sobie, aby pozwolił uczniom na coś takiego. Oj, niedobrze. I pomyśleć, że w całą tą sprawę była zaplątana jednak z lepszych uczennic Akademii. Wstyd. Niech się tylko ojciec dziewczyny dowie. Powinien bardziej uważać na córkę. Kaien wkroczył do swoje biura. To co zobaczył, sprawiło, że przez sekundę znieruchomiał.
- Co tu się wyrabia? To nie jest bar.
Aż dziwne, że nikt inny ich nie przyłapał. Będzie musiał porozmawiać z nauczycielami. Ostatnio niewielu widział. Czyżby zrobili sobie małą przerwę? Brak dyscypliny był rażący wobec personelu jak i uczniów. I jak to wszystko ogarnąć? Musiałby zaostrzyć reguły, a i to niewiele by dało, skoro teraz uczniowie mają je tam gdzie słońce nie dosięga.
- Macie do mnie jakąś sprawę? Kto wam pozwolił tutaj wejść?
Myślał, że przynajmniej Chizuru uszanuje zasady panujące w tej szkole. Tymczasem paradowała ona w jego gabinecie z jakimś typem i to bez zezwolenia. Czyżby panienka nie znała regulaminu?
- Mam Wam przypomnieć zasady?
Spojrzał na Elliota. Podejrzewał, że to właśnie on wpadł na ten jakże genialny pomysł, aby wejść do gabinetu i zrobić z niego bar. Córka łowcy nie wymyśliłaby tego, prawda? Przynajmniej taką nadzieję miał Kaien...
- Macie natychmiast pozbyć się alkoholu i posprzątać ten bałagan.
Przewrócone biurko. Książki walające się po podłodze. Poplamiony dywan. Nie podobało mu się to, że uczniowie aż tak lekceważyli szkolny regulamin. Dobrze, że nie wiedział co się wcześniej działo w jednym z pokoi...
- Chizuru. Możesz mi wytłumaczyć dokładnie o co tutaj chodzi?
Liczył na to, że dziewczyna powie prawdę i nie zacznie kręcić. Nie chciał dzwonić do jej ojca i go martwić. Ten miał już wystarczająco dużo problemów na głowie i nie potrzebował kolejnych. Czy wykona telefon, będzie zależało od tego jak sytuacja się potoczy. Wątpił, aby dziewczyna chciała takiego obrotu sprawy. Co zaś się tyczy Elliota... W jego przypadku zdecydowanie trzeba zadziałać inaczej. Wampir niedawno zapisał się do Akademii, a już zdążył narozrabiać. Nie wróży to dobrze jego szkolnej karierze.
- Co tu się wyrabia? To nie jest bar.
Aż dziwne, że nikt inny ich nie przyłapał. Będzie musiał porozmawiać z nauczycielami. Ostatnio niewielu widział. Czyżby zrobili sobie małą przerwę? Brak dyscypliny był rażący wobec personelu jak i uczniów. I jak to wszystko ogarnąć? Musiałby zaostrzyć reguły, a i to niewiele by dało, skoro teraz uczniowie mają je tam gdzie słońce nie dosięga.
- Macie do mnie jakąś sprawę? Kto wam pozwolił tutaj wejść?
Myślał, że przynajmniej Chizuru uszanuje zasady panujące w tej szkole. Tymczasem paradowała ona w jego gabinecie z jakimś typem i to bez zezwolenia. Czyżby panienka nie znała regulaminu?
- Mam Wam przypomnieć zasady?
Spojrzał na Elliota. Podejrzewał, że to właśnie on wpadł na ten jakże genialny pomysł, aby wejść do gabinetu i zrobić z niego bar. Córka łowcy nie wymyśliłaby tego, prawda? Przynajmniej taką nadzieję miał Kaien...
- Macie natychmiast pozbyć się alkoholu i posprzątać ten bałagan.
Przewrócone biurko. Książki walające się po podłodze. Poplamiony dywan. Nie podobało mu się to, że uczniowie aż tak lekceważyli szkolny regulamin. Dobrze, że nie wiedział co się wcześniej działo w jednym z pokoi...
- Chizuru. Możesz mi wytłumaczyć dokładnie o co tutaj chodzi?
Liczył na to, że dziewczyna powie prawdę i nie zacznie kręcić. Nie chciał dzwonić do jej ojca i go martwić. Ten miał już wystarczająco dużo problemów na głowie i nie potrzebował kolejnych. Czy wykona telefon, będzie zależało od tego jak sytuacja się potoczy. Wątpił, aby dziewczyna chciała takiego obrotu sprawy. Co zaś się tyczy Elliota... W jego przypadku zdecydowanie trzeba zadziałać inaczej. Wampir niedawno zapisał się do Akademii, a już zdążył narozrabiać. Nie wróży to dobrze jego szkolnej karierze.
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Gabinet Dyrektora
Kiedy zaczął się śmiać zmarszczyła brwi, ale zaraz mocno się zdziwiła na jego odpowiedź. Musiała chwilę poczekać, aż trybiki w głowie przeskoczą i w końcu otworzyła szeroko oczy.
- Oooo, faktycznie - stwierdziła z jakże inteligentną miną, ale zaraz potrząsnęła głową, bo halo! Tak się wcześniej zarzekała jaką to ludzie mają pamięć, a najwyraźniej była najlepszym przykładem, że jest zupełnie odwrotnie. Prychnęła odwracając się, by Elliot nie zauważył, że jednak trochę zrobiło jej się głupio z powodu tej gafy.
- Nie moja wina, że mnie wiecznie gdzieś ciągniesz. To rozprasza uwagę - mruknęła pod nosem. Słabe tłumaczenie, ale nie byłaby sobą gdyby niczego nie powiedziała.
- Przepraszam, że żyję - odparła, kiedy się tak najeżył i uniosła ręce w górę w geście poddania. O nic przecież nie pytała i nie zamierzała, bo to nie była jej sprawa. Sama przecież nie chciałaby, aby nagle Kuroiaishita wypytywał ją o relacje z ojcem czy matką. To tak samo jej się wyrwało, a potem było za późno, by się wycofać.
Pokręciła głową na kostki lodu. Chyba sam musiał ruszyć tyłek, żeby przyjść sobie po colę, no cóż. Mógł też ją zmusić swoją mocą, ale wtedy Chizuru na pewno się obrazi za sterowanie swoim ciałem i już w ogóle nigdzie z nim nie pójdzie.
- Ty... Przestań się bawić i oddawaj moje rzeczy! - wrzasnęła, gdy po raz kolejny postanowił ją "przebrać". Chociaż trochę schlebiało jej kiedy tak na nią patrzył, to jednak bardziej czuła się skrępowana, więc odetchnęła z ulgą wracając do swoich własnych ubrań. Odwróciła się, by duszkiem dopić resztę alkoholu, a w tym samym momencie, chłopak postanowił zrobić demolkę. Odwróciła się gwałtownie, kiedy biurko upadło z hukiem na podłogę.
- Elliot, przestań! Przyłapią nas! - zawołała, zupełnie bezmyślnie podbiegając bliżej wampira, by go powstrzymać. Nie zdążyła podejść gdy zadał pytanie, które tak ją zdziwiło, że potknęła się o dywan. Jeśli dodamy do tego zaburzenia równowagi spowodowane alkoholem nic więc dziwnego, że zaraz wylądowała na podłodze.
- Tak. Znaczy nie... Może... Nie wiem - wyjęczała żałośnie, masując obolałe miejsca. Chciała z nim pójść, stąd to pierwsze "tak". Jednak już w chwilę później uświadomiła sobie, że nie powinna tego chcieć i było ku temu mnóstwo innych powodów, nie tylko fakt, że trochę ją jednak swoim wybuchem złości wystraszył.
Na szczęście ich małą "imprezę" przerwało wejście dyrektora we własnej osobie. Chociaż może raczej nieszczęście, bo widząc Chizuru w takim stanie mógłby się naprawdę... Zdenerwować. Jak oparzona podniosła się z podłogi. Nieco się zatoczyła, a kiedy próbowała złapać się półki przypomniała sobie, że już jej nie było. Wobec tego sama musiała zadbać o własną równowagę, co okazało się nie lada wyzwaniem. Głowę opuściła na dół pozwalając, by włosy zakryły jej twarz. Nie chodziło o to jaki przybrała teraz wyraz. Zwyczajnie głupio jej było spojrzeć Crossowi w twarz, co i tak zaraz musiała zrobić, kiedy zadał jej pytanie.
- Nooo, ja... Nie wiem? Znaczy... To nie tak, że mnie zmusił, ja... Przyszłam tu z własnej woli - odpowiedziała, ponownie spuszczając wzrok w dół. Działo się z nią coś bardzo niedobrego. W innym przypadku z miejsca zwaliłaby całą winę na Elliota, byle tylko jej się nie oberwało. Problem w tym, że faktycznie sama weszła do gabinetu Kaiena i sama piła tą nieszczęsną whisky. Ell do niczego jej nie zmuszał. Gdyby chciała, mogła po prostu odmówić.
- Oooo, faktycznie - stwierdziła z jakże inteligentną miną, ale zaraz potrząsnęła głową, bo halo! Tak się wcześniej zarzekała jaką to ludzie mają pamięć, a najwyraźniej była najlepszym przykładem, że jest zupełnie odwrotnie. Prychnęła odwracając się, by Elliot nie zauważył, że jednak trochę zrobiło jej się głupio z powodu tej gafy.
- Nie moja wina, że mnie wiecznie gdzieś ciągniesz. To rozprasza uwagę - mruknęła pod nosem. Słabe tłumaczenie, ale nie byłaby sobą gdyby niczego nie powiedziała.
- Przepraszam, że żyję - odparła, kiedy się tak najeżył i uniosła ręce w górę w geście poddania. O nic przecież nie pytała i nie zamierzała, bo to nie była jej sprawa. Sama przecież nie chciałaby, aby nagle Kuroiaishita wypytywał ją o relacje z ojcem czy matką. To tak samo jej się wyrwało, a potem było za późno, by się wycofać.
Pokręciła głową na kostki lodu. Chyba sam musiał ruszyć tyłek, żeby przyjść sobie po colę, no cóż. Mógł też ją zmusić swoją mocą, ale wtedy Chizuru na pewno się obrazi za sterowanie swoim ciałem i już w ogóle nigdzie z nim nie pójdzie.
- Ty... Przestań się bawić i oddawaj moje rzeczy! - wrzasnęła, gdy po raz kolejny postanowił ją "przebrać". Chociaż trochę schlebiało jej kiedy tak na nią patrzył, to jednak bardziej czuła się skrępowana, więc odetchnęła z ulgą wracając do swoich własnych ubrań. Odwróciła się, by duszkiem dopić resztę alkoholu, a w tym samym momencie, chłopak postanowił zrobić demolkę. Odwróciła się gwałtownie, kiedy biurko upadło z hukiem na podłogę.
- Elliot, przestań! Przyłapią nas! - zawołała, zupełnie bezmyślnie podbiegając bliżej wampira, by go powstrzymać. Nie zdążyła podejść gdy zadał pytanie, które tak ją zdziwiło, że potknęła się o dywan. Jeśli dodamy do tego zaburzenia równowagi spowodowane alkoholem nic więc dziwnego, że zaraz wylądowała na podłodze.
- Tak. Znaczy nie... Może... Nie wiem - wyjęczała żałośnie, masując obolałe miejsca. Chciała z nim pójść, stąd to pierwsze "tak". Jednak już w chwilę później uświadomiła sobie, że nie powinna tego chcieć i było ku temu mnóstwo innych powodów, nie tylko fakt, że trochę ją jednak swoim wybuchem złości wystraszył.
Na szczęście ich małą "imprezę" przerwało wejście dyrektora we własnej osobie. Chociaż może raczej nieszczęście, bo widząc Chizuru w takim stanie mógłby się naprawdę... Zdenerwować. Jak oparzona podniosła się z podłogi. Nieco się zatoczyła, a kiedy próbowała złapać się półki przypomniała sobie, że już jej nie było. Wobec tego sama musiała zadbać o własną równowagę, co okazało się nie lada wyzwaniem. Głowę opuściła na dół pozwalając, by włosy zakryły jej twarz. Nie chodziło o to jaki przybrała teraz wyraz. Zwyczajnie głupio jej było spojrzeć Crossowi w twarz, co i tak zaraz musiała zrobić, kiedy zadał jej pytanie.
- Nooo, ja... Nie wiem? Znaczy... To nie tak, że mnie zmusił, ja... Przyszłam tu z własnej woli - odpowiedziała, ponownie spuszczając wzrok w dół. Działo się z nią coś bardzo niedobrego. W innym przypadku z miejsca zwaliłaby całą winę na Elliota, byle tylko jej się nie oberwało. Problem w tym, że faktycznie sama weszła do gabinetu Kaiena i sama piła tą nieszczęsną whisky. Ell do niczego jej nie zmuszał. Gdyby chciała, mogła po prostu odmówić.
Re: Gabinet Dyrektora
Ilekroć czytam "to nie jest bar" to mam beke XD
Puścił mimo uszu jej przeprosiny. Wiedział, że powiedziała to szczerze, ale i tak wytrąciło go to z równowagi. Na pewno miało wpływ na to roztargnienie z powodu, którego postanowił zrobić ten cały bałagan. No, ale jak pisałem - musiał dbać o reputacje. Nie ma to tamto.
Jej rumieńce były rozbrajające. Wampirzyce nie potrafiły się rumienić, więc Ell zerknął na to zjawisko wyraźnie zainteresowany. Aż czuł ciepło bijące w jej twarzy.
Oczywiście nic sobie nie zrobił z jej krzyków, aby przestał. Więcej szkody, niż pożytku dziewoja zrobiła, bo i się przewróciła. Zaczął się cicho śmiać pod nosem i w końcu przerwał. Chciał już iść do apartamentu. Przez chwilę miał ochotę ją podnieść, aby szybciej się zmyli, ale zrezygnował. Zdecydowanie dziwne by to było, więc znieruchomiał i patrzył jak ta się otrzepuje. Wysłał sms do Elise, aby przyjechała po nich samochodem. Po co ma wydawać na taksówkę? Już dość dzisiaj wydał i odezwała się w nim sknera.
Niestety jego plan szybkiego zmycia musiał przerwać szanowny Cross! Gdzie on był, jak go nie było? Aż dziwne, że nagle ich usłyszał, chociaż siedzieli tu z godzinę. Ma dziwny zapłon, widać że się starzeje dziadziuś.
Ell naśladował mimikę twarzy Kaiena w stronę Chizu, tak aby jegomość tego nie widział. Jednym uchem wlatywało to co on mówił, a drugim wylatywało. Ale jak widać dyrektor mocno się zdenerwował. Chizuru zresztą też.. wpadła niemal w panikę. Albo miała ogromny respekt do tego człowieka i dlatego przejęła się jego zachowaniem, albo... po prostu srała w gacie. Elliot spojrzał na byłego łowcę, który zadał ostateczne pytanie nastolatce. O dziwo, nie wkopała wampira, a przyjęła część winy na siebie. Chłop się ponownie zdziwił. W końcu westchnął i zaczął mówić.
- Nie, to ja ją tu sprowadziłem.. Bo widzi Pan, jest problem - rzekł szlachetny poważnym tonem, a jego mimika przedstawiała zakłopotanie - Ja.. ten bałagan.. to przez tabletki krwi. Wywołują agresję w nas [wampirach]. Dziewczyna musiała widzieć mnie w dziwnym stanie i przyjść za mną. Czekałem tu na dyrektora i nagle wpadłem w szał - gadając wciąż patrzył w oczy Kaienowi. Swoją mocą pozbył się wszelkiego śladu alkoholu. Nawet wyparował on z dywanu! - Żadnego baru tu nie było. Ot cała historia - zakończył z pięknym uśmiechem. Jest doskonałym aktorem! Srsly!
- Więc już pójdziemy - dodał podnosząc jedną ręką - bez problemu - stół i stawiając na miejsce. Złapał Chiz i skierował się do drzwi.
Puścił mimo uszu jej przeprosiny. Wiedział, że powiedziała to szczerze, ale i tak wytrąciło go to z równowagi. Na pewno miało wpływ na to roztargnienie z powodu, którego postanowił zrobić ten cały bałagan. No, ale jak pisałem - musiał dbać o reputacje. Nie ma to tamto.
Jej rumieńce były rozbrajające. Wampirzyce nie potrafiły się rumienić, więc Ell zerknął na to zjawisko wyraźnie zainteresowany. Aż czuł ciepło bijące w jej twarzy.
Oczywiście nic sobie nie zrobił z jej krzyków, aby przestał. Więcej szkody, niż pożytku dziewoja zrobiła, bo i się przewróciła. Zaczął się cicho śmiać pod nosem i w końcu przerwał. Chciał już iść do apartamentu. Przez chwilę miał ochotę ją podnieść, aby szybciej się zmyli, ale zrezygnował. Zdecydowanie dziwne by to było, więc znieruchomiał i patrzył jak ta się otrzepuje. Wysłał sms do Elise, aby przyjechała po nich samochodem. Po co ma wydawać na taksówkę? Już dość dzisiaj wydał i odezwała się w nim sknera.
Niestety jego plan szybkiego zmycia musiał przerwać szanowny Cross! Gdzie on był, jak go nie było? Aż dziwne, że nagle ich usłyszał, chociaż siedzieli tu z godzinę. Ma dziwny zapłon, widać że się starzeje dziadziuś.
Ell naśladował mimikę twarzy Kaiena w stronę Chizu, tak aby jegomość tego nie widział. Jednym uchem wlatywało to co on mówił, a drugim wylatywało. Ale jak widać dyrektor mocno się zdenerwował. Chizuru zresztą też.. wpadła niemal w panikę. Albo miała ogromny respekt do tego człowieka i dlatego przejęła się jego zachowaniem, albo... po prostu srała w gacie. Elliot spojrzał na byłego łowcę, który zadał ostateczne pytanie nastolatce. O dziwo, nie wkopała wampira, a przyjęła część winy na siebie. Chłop się ponownie zdziwił. W końcu westchnął i zaczął mówić.
- Nie, to ja ją tu sprowadziłem.. Bo widzi Pan, jest problem - rzekł szlachetny poważnym tonem, a jego mimika przedstawiała zakłopotanie - Ja.. ten bałagan.. to przez tabletki krwi. Wywołują agresję w nas [wampirach]. Dziewczyna musiała widzieć mnie w dziwnym stanie i przyjść za mną. Czekałem tu na dyrektora i nagle wpadłem w szał - gadając wciąż patrzył w oczy Kaienowi. Swoją mocą pozbył się wszelkiego śladu alkoholu. Nawet wyparował on z dywanu! - Żadnego baru tu nie było. Ot cała historia - zakończył z pięknym uśmiechem. Jest doskonałym aktorem! Srsly!
- Więc już pójdziemy - dodał podnosząc jedną ręką - bez problemu - stół i stawiając na miejsce. Złapał Chiz i skierował się do drzwi.
- Elliot
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.
Re: Gabinet Dyrektora
Uczniowie chyba nie zdają sobie z tego sprawy, więc trzeba to podkreślać, aby zapamiętali! D:
Cross westchnął, widząc zachowanie Chizuru. I pomyśleć, że to jedna z lepszych uczennic. Zdecydowanie nie udowadnia tego, zachowując się w taki sposób - wchodząc do gabinetu dyrektora i upijając się w nim. Co się dzieje z dzisiejsza młodzieżą? Nie myślał, że dziewczyna tak łatwo da się zwieść i posłucha wampira. Całkowicie się na niej zawiódł. I jak tu na kimkolwiek polegać, skoro nawet taka osoba może zawieźć?
- Z własnej woli? To może z własnej woli zadzwonisz do ojca i wyjaśnisz mu do zrobiłaś?
Pamiętał, jak zamykał gabinet. Najwyraźniej to nie było dla nich przeszkodą. Później musi pomyśleć jak uchronić gabinet, przed ponownymi włamaniami. Dotąd chyba nie zdawał sobie sprawy, że uczniowie są do takiego czegoś zdolni. Dobrze, że dyrektor nie miał pojęcia, że wampir naśladował jego mimikę twarzy. Ładnie to tak naśmiewać się z starego człowieka? Kompletny brak szacunku dla starszych! Ktoś powinien wychować tego wampira, o ile jeszcze nie było za późno.
- Myślisz, że opowiesz taką bajeczkę i Ci uwierzę? Tabletki krwi na pewno nie miały nic z tym wspólnego.
Cross zaczynał już powoli tracić cierpliwość. Nie wierzył w wytłumaczenie Elliota. Pokiwał przecząco głową, kiedy Elliot zechciał wyjść. Nie ma mowy, nie mogą od tak sobie pójść. Powinni okazać się choć trochę rozsądku.
- Jeszcze nie idziecie. Musimy sobie wszystko wyjaśnić. Chizuru zechcesz zadzwonić do Marcusa czy ja mam to zrobić?
Wyciągnął nawet telefon, aby dziewczyna wiedziała, że nie żartuje! Nie chciał martwić łowcy, jednak ktoś musiał zrobić z uczennicą porządek, a on najlepiej się do tego nadaje. Jego może nie posłuchać, a nawet i całkowicie olać. Może Chizu ma jakiś inny pomysł, na rozwiązanie tej sprawy?
Cross westchnął, widząc zachowanie Chizuru. I pomyśleć, że to jedna z lepszych uczennic. Zdecydowanie nie udowadnia tego, zachowując się w taki sposób - wchodząc do gabinetu dyrektora i upijając się w nim. Co się dzieje z dzisiejsza młodzieżą? Nie myślał, że dziewczyna tak łatwo da się zwieść i posłucha wampira. Całkowicie się na niej zawiódł. I jak tu na kimkolwiek polegać, skoro nawet taka osoba może zawieźć?
- Z własnej woli? To może z własnej woli zadzwonisz do ojca i wyjaśnisz mu do zrobiłaś?
Pamiętał, jak zamykał gabinet. Najwyraźniej to nie było dla nich przeszkodą. Później musi pomyśleć jak uchronić gabinet, przed ponownymi włamaniami. Dotąd chyba nie zdawał sobie sprawy, że uczniowie są do takiego czegoś zdolni. Dobrze, że dyrektor nie miał pojęcia, że wampir naśladował jego mimikę twarzy. Ładnie to tak naśmiewać się z starego człowieka? Kompletny brak szacunku dla starszych! Ktoś powinien wychować tego wampira, o ile jeszcze nie było za późno.
- Myślisz, że opowiesz taką bajeczkę i Ci uwierzę? Tabletki krwi na pewno nie miały nic z tym wspólnego.
Cross zaczynał już powoli tracić cierpliwość. Nie wierzył w wytłumaczenie Elliota. Pokiwał przecząco głową, kiedy Elliot zechciał wyjść. Nie ma mowy, nie mogą od tak sobie pójść. Powinni okazać się choć trochę rozsądku.
- Jeszcze nie idziecie. Musimy sobie wszystko wyjaśnić. Chizuru zechcesz zadzwonić do Marcusa czy ja mam to zrobić?
Wyciągnął nawet telefon, aby dziewczyna wiedziała, że nie żartuje! Nie chciał martwić łowcy, jednak ktoś musiał zrobić z uczennicą porządek, a on najlepiej się do tego nadaje. Jego może nie posłuchać, a nawet i całkowicie olać. Może Chizu ma jakiś inny pomysł, na rozwiązanie tej sprawy?
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Gabinet Dyrektora
Gdyby byli w innej niż obecna sytuacji, Chizu na pewno zaczęła by się śmiać z min Ell'a. Niestety zamiast tego tylko nikło się uśmiechnęła i nie, to wcale nie dlatego, że srała w gacie, bo nie srała. Oczywiście, że odczuwała respekt wobec byłego łowcy wampirów. Wiedziała, że srodze go zawiodła i teraz przede wszystkim było jej zwyczajnie głupio. To nie było tak, że dała się zwieść chłopakowi. Przecież gdyby nie chciała, to by tutaj nie przychodziła, o czym Kaien doskonale wiedział. Znał ją już trochę, więc pewnie mógł zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli Chizu czegoś nie chciała to po prostu tego nie robiła i koniec.
Głowę cały czas miała opuszczoną, jednak podniosła ją gwałtownie, kiedy Cross wspomniał coś o dzwonieniu do ojca. Oczy rozszerzyły się jej w lekkim zdziwieniu, no bo kurde. To było jej pierwsze przewinienie. Nigdy wcześniej nie zrobiła niczego, za co mogłaby zostać ukarana, więc telefon do Marcusa był trochę na wyrost prawda? Zwłaszcza, że dziewczyna wydawała się być tym przestraszona. Faktycznie tak było, bo gdy Elliot się odezwał zupełnie go nie słuchała. Nie była nawet w stanie zaprotestować gdy ją złapał i chciał odejść. A kiedy dyrektor wyjął telefon by pokazać, że faktycznie zadzwoni do byłego dowódcy wpadła w panikę, niemal natychmiast trzeźwiejąc.
- Nie... Wszystko, tylko nie telefon do ojca - wypaliła, zanim ktokolwiek inny zdążył się odezwać. Poczuła, że głos nieco jej drży, dlatego zamknęła oczy i głęboko wciągnęła powietrze, by później powoli je wypuścić.
- Panie dyrektorze, ja wiem, że to co zrobiłam jest okropne i należy mi się kara, ale... Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie przydarzyło, więc telefon do ojca nie jest konieczny. Ja... Zrobię wszystko. Mogę myć toalety, sprzątać na korytarzu, cokolwiek! Tylko błagam, niech pan nie dzwoni! - chociaż pierwsza część wypowiedzi osiemnastolatki była spokojna, tak w końcu panika przejęła nad nią kontrolę co można było wyczytać w jej głosie oraz rozbieganym spojrzeniu. Stojący obok niej młody wampir na pewno pomyślał sobie o niej jak o tchórzu, który boi się głupiej kary, ale to nie była prawda. To co ja przerażało to fakt, że jeśli Marcus dowie się o szkolnych problemach córki, już następnego dnia będzie siedziała w samolocie do Norwegii i tym razem żadne sprzeciwy ani fochy nie dojdą do skutku.
Głowę cały czas miała opuszczoną, jednak podniosła ją gwałtownie, kiedy Cross wspomniał coś o dzwonieniu do ojca. Oczy rozszerzyły się jej w lekkim zdziwieniu, no bo kurde. To było jej pierwsze przewinienie. Nigdy wcześniej nie zrobiła niczego, za co mogłaby zostać ukarana, więc telefon do Marcusa był trochę na wyrost prawda? Zwłaszcza, że dziewczyna wydawała się być tym przestraszona. Faktycznie tak było, bo gdy Elliot się odezwał zupełnie go nie słuchała. Nie była nawet w stanie zaprotestować gdy ją złapał i chciał odejść. A kiedy dyrektor wyjął telefon by pokazać, że faktycznie zadzwoni do byłego dowódcy wpadła w panikę, niemal natychmiast trzeźwiejąc.
- Nie... Wszystko, tylko nie telefon do ojca - wypaliła, zanim ktokolwiek inny zdążył się odezwać. Poczuła, że głos nieco jej drży, dlatego zamknęła oczy i głęboko wciągnęła powietrze, by później powoli je wypuścić.
- Panie dyrektorze, ja wiem, że to co zrobiłam jest okropne i należy mi się kara, ale... Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie przydarzyło, więc telefon do ojca nie jest konieczny. Ja... Zrobię wszystko. Mogę myć toalety, sprzątać na korytarzu, cokolwiek! Tylko błagam, niech pan nie dzwoni! - chociaż pierwsza część wypowiedzi osiemnastolatki była spokojna, tak w końcu panika przejęła nad nią kontrolę co można było wyczytać w jej głosie oraz rozbieganym spojrzeniu. Stojący obok niej młody wampir na pewno pomyślał sobie o niej jak o tchórzu, który boi się głupiej kary, ale to nie była prawda. To co ja przerażało to fakt, że jeśli Marcus dowie się o szkolnych problemach córki, już następnego dnia będzie siedziała w samolocie do Norwegii i tym razem żadne sprzeciwy ani fochy nie dojdą do skutku.
Re: Gabinet Dyrektora
Mam lenia więc post będzie krótki, huehue
Elliot stanął, gdy ten pokręcił głową. Nie to, że się go bał. A gdzież by tam! Po prostu chciał usłyszeć, co ten ma do powiedzenia. Oczywiście nie uwierzył. Ell wywrócił oczami. Słyszał co nieco o charakterku Crossa i nie wynikało z opowieści, aby był niedowiarkiem czy uparciuchem. Zwykle był to dobry, poczciwy człek, który chciał jak najlepiej dla swoich uczniów, więc czemu miałby nie uwierzyć o zły wpływ tabletek na Elliota?
- Czyżby? Skąd ty to możesz wiedzieć? Nie jesteś wampirem.. po za tym tabletki nigdy nie były testowane przez szlachetnego, nie? A ja właśnie jestem szlachetnym.. więc jak najbardziej mogły mi zaszkodzić. Zresztą teraz nastała nowa era wampirów. Wychodzą z ukrycia. Wątpię, aby dalej jedli/pili to badziewie, skoro mogą rzucić się na ofiarę - zaczął normalnym tonem, ale z każdym kolejnym słowem robił się on oschły, a gdy skończył swoją wypowiedź jego twarz rozjaśnił złowieszczy uśmiech - Na przykład takiego... Pana dyrektora Akademii... nigdy nie wiesz, kiedy któryś z twoich ulubionych wampirków wbije w Ciebie kły - zakomunikował ostrzegawczo i spojrzał na Chizu, która musiała się w międzyczasie tłumaczyć. Serio, aż tak bardzo przejmowała się telefonem do ojca? Elliot miał swojego w dupie. Wiedział, że Sam będzie miał to gdzieś. Ba, nawet powie że Ell nie jest jego synem. Chyba, że nagle odezwą się w nim ojcowskie nuty, ale nie wierzył w to. Choć jakby tak było to bardziej byłby dumny, niż zły. Nikt tak nie kpił z pokoju ras, jak Samuru K.
Niebieskooki podszedł do ogromnego okna, które otworzył na oścież. Zimne, zimowe powietrze wleciało do środka. Wampir wyjrzał na zewnątrz. Ziemię ozdabiał puchaty śnieg. Ale nie o to mu chodziło. Stąd do podłoża nie było tak daleko. Mógł zeskoczyć, tylko zgiął by kolana. Spojrzał za ramię na dwójkę ludzi.
- Idziesz ze mną, czy zostajesz? - zapytał obojętnie, aczkolwiek dziwne że w ogóle ją spytał. No, ale skoro tyle razy już go dzisiaj zaskoczyła - momentami nawet miał do niej szacunek - to już mógł jej dać ten prezent. Że weźmie ją ze sobą. O ile nie cyka, że Cross w końcu zadzwoni. Ale na prawdę wierzyła, że ten tego nie zrobi nawet jak umyje mu podłogę? Bez przesady, aż taki dobroduszny to on chyba nie jest.
Elliot stanął, gdy ten pokręcił głową. Nie to, że się go bał. A gdzież by tam! Po prostu chciał usłyszeć, co ten ma do powiedzenia. Oczywiście nie uwierzył. Ell wywrócił oczami. Słyszał co nieco o charakterku Crossa i nie wynikało z opowieści, aby był niedowiarkiem czy uparciuchem. Zwykle był to dobry, poczciwy człek, który chciał jak najlepiej dla swoich uczniów, więc czemu miałby nie uwierzyć o zły wpływ tabletek na Elliota?
- Czyżby? Skąd ty to możesz wiedzieć? Nie jesteś wampirem.. po za tym tabletki nigdy nie były testowane przez szlachetnego, nie? A ja właśnie jestem szlachetnym.. więc jak najbardziej mogły mi zaszkodzić. Zresztą teraz nastała nowa era wampirów. Wychodzą z ukrycia. Wątpię, aby dalej jedli/pili to badziewie, skoro mogą rzucić się na ofiarę - zaczął normalnym tonem, ale z każdym kolejnym słowem robił się on oschły, a gdy skończył swoją wypowiedź jego twarz rozjaśnił złowieszczy uśmiech - Na przykład takiego... Pana dyrektora Akademii... nigdy nie wiesz, kiedy któryś z twoich ulubionych wampirków wbije w Ciebie kły - zakomunikował ostrzegawczo i spojrzał na Chizu, która musiała się w międzyczasie tłumaczyć. Serio, aż tak bardzo przejmowała się telefonem do ojca? Elliot miał swojego w dupie. Wiedział, że Sam będzie miał to gdzieś. Ba, nawet powie że Ell nie jest jego synem. Chyba, że nagle odezwą się w nim ojcowskie nuty, ale nie wierzył w to. Choć jakby tak było to bardziej byłby dumny, niż zły. Nikt tak nie kpił z pokoju ras, jak Samuru K.
Niebieskooki podszedł do ogromnego okna, które otworzył na oścież. Zimne, zimowe powietrze wleciało do środka. Wampir wyjrzał na zewnątrz. Ziemię ozdabiał puchaty śnieg. Ale nie o to mu chodziło. Stąd do podłoża nie było tak daleko. Mógł zeskoczyć, tylko zgiął by kolana. Spojrzał za ramię na dwójkę ludzi.
- Idziesz ze mną, czy zostajesz? - zapytał obojętnie, aczkolwiek dziwne że w ogóle ją spytał. No, ale skoro tyle razy już go dzisiaj zaskoczyła - momentami nawet miał do niej szacunek - to już mógł jej dać ten prezent. Że weźmie ją ze sobą. O ile nie cyka, że Cross w końcu zadzwoni. Ale na prawdę wierzyła, że ten tego nie zrobi nawet jak umyje mu podłogę? Bez przesady, aż taki dobroduszny to on chyba nie jest.
- Elliot
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.
Re: Gabinet Dyrektora
Oczywiście, że Cross chciał jak najlepiej dla swoich uczniów! Był dla nich taki łaskawy... Nie jeden dyrektor straciłby już cierpliwość do takich dzieciaków. On za to starał się być wyrozumiały. Czasami, aż za bardzo... Jednak nie mógł cały czas uczniom odpuszczać. Jak widać to nie działa! Już dawno powinien sobie to uświadomić. To oczywiste, że nie uwierzył w tłumaczenie Elliota!
- W takim razie, skoro twierdzisz, że na mnie czekałeś, to czego chciałeś? - czy i teraz wymyśli jakąś bajeczkę? - To już nie twoja sprawa.
Nie podobało mu się to, że burmistrz ujawnił istnienie wampirów. Uważał, że powinny zostań one tajemnicą. O dziwo, mieszkańcy jakoś niespecjalnie przejęli się tą zaskakującą wiadomością. Ciekawe co zrobią w innych miastach. Plotki potrafią się szybko rozchodzić, szczególnie takie nowości.
Cross nie miał zamiaru dzwonić do Samuru. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ten nie zainteresuje się synem, a nawet i oleje całą sprawę. Nie było sensu, zawiadamiać go, o tym co zaszło. I na dodatek nie chciałby Sama w Akademii. On nie był tutaj mile widzianym gościem.
- Nie, Chizuru. Nie będziesz sprzątać. Jaką mam gwarancję, że już więcej tego nie zrobisz? Mógłbym nieco zrozumieć twoje postępowanie, gdybyś została do tego zmuszona, jednak Ty złamałaś regulamin całkowicie świadomie.
Obserwował Elliota. Czy on miał zamiar wyskoczyć przez okno? Ech, gdzie się podział szacunek... Wampira najwyraźniej nie interesowało to, co mówi Kaien. Opłacało się takiego trzymać w szkole? Podjął decyzję, że jeszcze go nie wyrzuci. Jak szybko tego pożałuje?
- Jeśli pójdziesz z Nim, wtedy zadzwonię do Marcusa.
Co postanowi dziewczyna? Wybierze Szlachetnego i telefon do taty, czy zdecyduje się na zostanie?
- W takim razie, skoro twierdzisz, że na mnie czekałeś, to czego chciałeś? - czy i teraz wymyśli jakąś bajeczkę? - To już nie twoja sprawa.
Nie podobało mu się to, że burmistrz ujawnił istnienie wampirów. Uważał, że powinny zostań one tajemnicą. O dziwo, mieszkańcy jakoś niespecjalnie przejęli się tą zaskakującą wiadomością. Ciekawe co zrobią w innych miastach. Plotki potrafią się szybko rozchodzić, szczególnie takie nowości.
Cross nie miał zamiaru dzwonić do Samuru. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ten nie zainteresuje się synem, a nawet i oleje całą sprawę. Nie było sensu, zawiadamiać go, o tym co zaszło. I na dodatek nie chciałby Sama w Akademii. On nie był tutaj mile widzianym gościem.
- Nie, Chizuru. Nie będziesz sprzątać. Jaką mam gwarancję, że już więcej tego nie zrobisz? Mógłbym nieco zrozumieć twoje postępowanie, gdybyś została do tego zmuszona, jednak Ty złamałaś regulamin całkowicie świadomie.
Obserwował Elliota. Czy on miał zamiar wyskoczyć przez okno? Ech, gdzie się podział szacunek... Wampira najwyraźniej nie interesowało to, co mówi Kaien. Opłacało się takiego trzymać w szkole? Podjął decyzję, że jeszcze go nie wyrzuci. Jak szybko tego pożałuje?
- Jeśli pójdziesz z Nim, wtedy zadzwonię do Marcusa.
Co postanowi dziewczyna? Wybierze Szlachetnego i telefon do taty, czy zdecyduje się na zostanie?
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Gabinet Dyrektora
[Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam internetu ;_;]
No przecież z tą podłogą to był tylko taki przykład! Sama powiedziała, że zrobi wszystko w ramach kary za włamanie do gabinetu dyrektora, byle tylko ten nie zadzwonił do Marcusa. To, że tylko takie pomysły przychodziły jej teraz do głowy było już inną sprawą.
Naprawdę nie wiedziała co ma teraz zrobić. Z jednej strony miała ochotę pójść z Elliotem (po jaką cholerę, tego również nie wiedziała), ale z drugiej telefon do ojca już nie był taką kuszącą propozycją. Tylko czy Kuroiaishita w ogóle chciał, żeby z nim poszła? Niby mógł odejść bez słowa, nie interesując się więcej osobą Chizuru, ale co jeśli zapytał tylko po to, by zrobić Kaienowi na złość? Myślała gorączkowo jak wybrnąć z tej niewygodnej sytuacji, jednak na słowa byłego łowcy znów wpadła w panikę.
- Dlaczego tylko ja mam zostać ukarana? – zapytała niemal histerycznie. Oho, chyba jednak postanowiła pociągnąć Ell’a za sobą w dół, ale to nie dlatego, żeby uprzykrzyć mu życie czy coś. W panice stosuje się przecież różne chwyty. Zaraz jednak z ust dyrektora podały słowa, które kazały Chizuru natychmiast ochłonąć i nie, wcale nie dlatego, że znów zagroził jej telefonem do ojca. Milczała przez dłuższą chwilę z opuszczoną w dół głową, a kiedy podniosła wzrok na Cross’a nie było w nim już ani paniki, ani szacunku jaki jednak nadal wobec tego człowieka żywiła.
- Mam rozumieć, że każe mi pan wybrać? Jeśli zostanę nie zadzwoni pan do mojego ojca? – zapytała, chociaż wcale nie chciała dostać na te pytania odpowiedzi, dlatego zanim Cross zdążył się odezwać, podjęła wątek.
- Panie dyrektorze, zna mnie pan już jakiś czas i doskonale wie, że brzydzę się szantażem. Myślałam, że nie należy pan do tych ludzi, którzy się do niego uciekają, ale jak widać myliłam się. Rozczarowałam się panem tak samo, jak pan mną. Przepraszam, ale… Nie mogę zrobić tego o co mnie pan prosi – mówiąc to, cofnęła się w stronę stojącego przy oknie Elliota. Oczywiście, że nie niczego nie przemyślała! W tej chwili była zła na Kaiena, dlatego też zrobiła odwrotnie, niż by szanowny dyrektor chciał. Taka była jej natura i tak miała zakodowane w głowie. Przy czym sama doskonale wiedziała, że następnego dnia gorzko będzie tego wszystkiego żałować, a Crossowi to już na pewno nigdy w twarz nie spojrzy.
No przecież z tą podłogą to był tylko taki przykład! Sama powiedziała, że zrobi wszystko w ramach kary za włamanie do gabinetu dyrektora, byle tylko ten nie zadzwonił do Marcusa. To, że tylko takie pomysły przychodziły jej teraz do głowy było już inną sprawą.
Naprawdę nie wiedziała co ma teraz zrobić. Z jednej strony miała ochotę pójść z Elliotem (po jaką cholerę, tego również nie wiedziała), ale z drugiej telefon do ojca już nie był taką kuszącą propozycją. Tylko czy Kuroiaishita w ogóle chciał, żeby z nim poszła? Niby mógł odejść bez słowa, nie interesując się więcej osobą Chizuru, ale co jeśli zapytał tylko po to, by zrobić Kaienowi na złość? Myślała gorączkowo jak wybrnąć z tej niewygodnej sytuacji, jednak na słowa byłego łowcy znów wpadła w panikę.
- Dlaczego tylko ja mam zostać ukarana? – zapytała niemal histerycznie. Oho, chyba jednak postanowiła pociągnąć Ell’a za sobą w dół, ale to nie dlatego, żeby uprzykrzyć mu życie czy coś. W panice stosuje się przecież różne chwyty. Zaraz jednak z ust dyrektora podały słowa, które kazały Chizuru natychmiast ochłonąć i nie, wcale nie dlatego, że znów zagroził jej telefonem do ojca. Milczała przez dłuższą chwilę z opuszczoną w dół głową, a kiedy podniosła wzrok na Cross’a nie było w nim już ani paniki, ani szacunku jaki jednak nadal wobec tego człowieka żywiła.
- Mam rozumieć, że każe mi pan wybrać? Jeśli zostanę nie zadzwoni pan do mojego ojca? – zapytała, chociaż wcale nie chciała dostać na te pytania odpowiedzi, dlatego zanim Cross zdążył się odezwać, podjęła wątek.
- Panie dyrektorze, zna mnie pan już jakiś czas i doskonale wie, że brzydzę się szantażem. Myślałam, że nie należy pan do tych ludzi, którzy się do niego uciekają, ale jak widać myliłam się. Rozczarowałam się panem tak samo, jak pan mną. Przepraszam, ale… Nie mogę zrobić tego o co mnie pan prosi – mówiąc to, cofnęła się w stronę stojącego przy oknie Elliota. Oczywiście, że nie niczego nie przemyślała! W tej chwili była zła na Kaiena, dlatego też zrobiła odwrotnie, niż by szanowny dyrektor chciał. Taka była jej natura i tak miała zakodowane w głowie. Przy czym sama doskonale wiedziała, że następnego dnia gorzko będzie tego wszystkiego żałować, a Crossowi to już na pewno nigdy w twarz nie spojrzy.
Re: Gabinet Dyrektora
Nie odpowiedział dyrektorowi, szkoda znowu się produkować. Niech już myśli co chce. Elliot wystarczająco się ośmieszył próbując go jakoś przekonać, że nic złego nie zrobili. Robił to tylko dla Chiz, nie wiedział czemu. No ale na tym się skończyło, więcej nie chce mu się bawić skoro ten i tak nie wierzy.
Chłopak prychnął pod nosem, gdy usłyszał co Chizuru powiedziała. A więc chciała go pociągnąć za sobą? Nie, to że się przejmował. Ale nie ładnie tak wciągać w błoto innych, tylko dlatego że samemu ma się wpaść. Choć z drugiej strony, jak to się mówi? Umiesz liczyć, licz na siebie - twoje szczęście innych je.. tak właśnie.
Nie powiedział już nic więcej oprócz pytania, czy ta pójdzie z nim. Dał jej chwilę czasu do namysłu. Uniósł wysoko brwi, gdy Kaien posunął się do szantażu. Zdecydowanie niezłe z niego ziółko. Chiz miała rację, przesadził skoro to tylko jej jedno wykroczenie. Zwłaszcza, że to szlachetny zrobił bałagan.
Nagle dziewczyna zdecydowała, że pójdzie z nim, a chłopak szeroko się uśmiechnął. Poczekał, aż podeszła do niego, aby niespodziewanie wziąć ją na ręce i skoczyć w dół - lądując na piętach mając zgięte nogi, jak kot gotowy do ataku. Wyprostował się i wtedy nastolatka mogła zobaczyć podjeżdżające po nich auto, w którym siedziała Elise. Szybko wsiedli i odjechali w siną w dal~
zt Elliot + Chizuru
Chłopak prychnął pod nosem, gdy usłyszał co Chizuru powiedziała. A więc chciała go pociągnąć za sobą? Nie, to że się przejmował. Ale nie ładnie tak wciągać w błoto innych, tylko dlatego że samemu ma się wpaść. Choć z drugiej strony, jak to się mówi? Umiesz liczyć, licz na siebie - twoje szczęście innych je.. tak właśnie.
Nie powiedział już nic więcej oprócz pytania, czy ta pójdzie z nim. Dał jej chwilę czasu do namysłu. Uniósł wysoko brwi, gdy Kaien posunął się do szantażu. Zdecydowanie niezłe z niego ziółko. Chiz miała rację, przesadził skoro to tylko jej jedno wykroczenie. Zwłaszcza, że to szlachetny zrobił bałagan.
Nagle dziewczyna zdecydowała, że pójdzie z nim, a chłopak szeroko się uśmiechnął. Poczekał, aż podeszła do niego, aby niespodziewanie wziąć ją na ręce i skoczyć w dół - lądując na piętach mając zgięte nogi, jak kot gotowy do ataku. Wyprostował się i wtedy nastolatka mogła zobaczyć podjeżdżające po nich auto, w którym siedziała Elise. Szybko wsiedli i odjechali w siną w dal~
zt Elliot + Chizuru
- Elliot
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.
Re: Gabinet Dyrektora
Kiedy już odprowadził psy do schroniska i zjadł coś, opatrzył na spokojnie swoją szyję i zasłonił bandaż arafatką, aby nikt się nie wypytywał o nic ,a teraz czas był najwyższy, żeby załatwić sprawę małego Akiego. Yoshi rzecz jasna nie miał bladego pojęcia o wcześniejszych gościach dyrektora, więc miał nikłą nadzieję, że nie natrafi na niego w złym nastroju. Chłopak grzecznie zapukał do pokoju dyrektora i zajrzał dosyć nieśmiało do środka, obiekt jego tematu siedział sobie spokojnie w kapturze chłopaka rozbudzony pewnie tylko dlatego, że czuł niepokój chłopaka, bo ten nie wiedział czego się spodziewać do strony dyrektora w tej sprawie.
-Dzień dobry, mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
Jeśli dyrektor nie spiorunował go wzrokiem to zdecydował się wejść trochę dalej.
-Przyszedłem do pana, bo wiem, że w szkole nie można trzymać zwierząt bez pańskiego zezwolenia. Widzi pan pracuję dla tutejszego schroniska i dzisiaj kiedy tam byłem temu maluchowi odeszła mama. Jak pan widzi szczeniak jest młody i wolałbym nie trzymać go z dorosłymi psami, a samemu w klatce pewnie też nie będzie mu dobrze. Dlatego chciałem zapytać, czy zgodziłby się pan abym mógł tymczasowo się nim zająć póki nie znajdzie się nowy właściciel?
mówiąc ściągnął malucha z kaptura i trzymał szczeniaka na rękach patrząc tylko jak młode zwierzątko z zainteresowaniem przygląda się dyrektorowi, pewnie gdyby był odważniejszy to by go zaczepił, ale chyba stwierdził, że jednak nie jest pewien czy może, za to Teru miał tylko nadzieję, że otrzyma pozytywną odpowiedź, ale tej pewności nie miał, choć właściwie nie miał też nikogo komu mógłby małego powierzyć, a Dyrektor jeśli choć trochę pamiętał uczniów to powinien to wiedzieć.
-Dzień dobry, mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
Jeśli dyrektor nie spiorunował go wzrokiem to zdecydował się wejść trochę dalej.
-Przyszedłem do pana, bo wiem, że w szkole nie można trzymać zwierząt bez pańskiego zezwolenia. Widzi pan pracuję dla tutejszego schroniska i dzisiaj kiedy tam byłem temu maluchowi odeszła mama. Jak pan widzi szczeniak jest młody i wolałbym nie trzymać go z dorosłymi psami, a samemu w klatce pewnie też nie będzie mu dobrze. Dlatego chciałem zapytać, czy zgodziłby się pan abym mógł tymczasowo się nim zająć póki nie znajdzie się nowy właściciel?
mówiąc ściągnął malucha z kaptura i trzymał szczeniaka na rękach patrząc tylko jak młode zwierzątko z zainteresowaniem przygląda się dyrektorowi, pewnie gdyby był odważniejszy to by go zaczepił, ale chyba stwierdził, że jednak nie jest pewien czy może, za to Teru miał tylko nadzieję, że otrzyma pozytywną odpowiedź, ale tej pewności nie miał, choć właściwie nie miał też nikogo komu mógłby małego powierzyć, a Dyrektor jeśli choć trochę pamiętał uczniów to powinien to wiedzieć.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
- Jeśli przyłapię Go jeszcze raz na łamaniu regulaminu, wtedy zostanie wyrzucony.
Liczył na to, że Chizuru zostanie choć na chwilę, aby mogli porozmawiać sami. Nie potrzebował teraz wampira. Nim miał zamiar zająć się później. Do teraz nie miał pewności, czy powinien zadzwonić do Marcusa. Wiedział, że wtedy może spakować dziewczynę do pojazdu i ją gdzieś zabrać. Szkoda byłoby tracić taką uczennicę.
- Chce z Tobą zamienić kilka słów. Doskonale wiem, że później i tak możesz się z Nim spotkać.
Nie zatrzyma jej tutaj w nieskończoność. Szlabanu też nie zamierzał jej dawać. Nie spodobała mu się decyzja dziewczyny, jednak nie zamierzał już na nią wpływać. Kiedyś z porozmawia z uczennicą na spokojnie. Teraz na pewno nie byłą na to najlepsza pora. Westchnął, kiedy oboje zniknęli z gabinetu. Miał nadzieję, że Chizuru nie wpakuje się w kłopoty i nie przyjdzie do niego jako wampirzyca. Usiadł przy biurku. Właśnie zabierał się za przegląd papierów, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Spojrzał na chłopaka, który wszedł do środka. Ten też coś narozrabiał?
- Dzień dobry, nie, nie przeszkadzasz.
Słuchał uważnie tego co mówi Yoshiteru. Nie był zadowolony, że ten przyprowadził psa. Regulamin mówił jasno o tym, że nie wolno trzymać zwierząt. Zerknął na psiaka. Szczeniak był taki uroczy, że staruszkowi aż serce zmiękło. Pogłaskał malca po łebku.
- Jeśli nie będzie on przeszkadzał, to możesz go zatrzymać przez miesiąc. Do tego czasu powinien znaleźć właściciela. Jeśli nie uda Ci się, wtedy się do mnie zgłoś.
Liczył na to, że Chizuru zostanie choć na chwilę, aby mogli porozmawiać sami. Nie potrzebował teraz wampira. Nim miał zamiar zająć się później. Do teraz nie miał pewności, czy powinien zadzwonić do Marcusa. Wiedział, że wtedy może spakować dziewczynę do pojazdu i ją gdzieś zabrać. Szkoda byłoby tracić taką uczennicę.
- Chce z Tobą zamienić kilka słów. Doskonale wiem, że później i tak możesz się z Nim spotkać.
Nie zatrzyma jej tutaj w nieskończoność. Szlabanu też nie zamierzał jej dawać. Nie spodobała mu się decyzja dziewczyny, jednak nie zamierzał już na nią wpływać. Kiedyś z porozmawia z uczennicą na spokojnie. Teraz na pewno nie byłą na to najlepsza pora. Westchnął, kiedy oboje zniknęli z gabinetu. Miał nadzieję, że Chizuru nie wpakuje się w kłopoty i nie przyjdzie do niego jako wampirzyca. Usiadł przy biurku. Właśnie zabierał się za przegląd papierów, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Spojrzał na chłopaka, który wszedł do środka. Ten też coś narozrabiał?
- Dzień dobry, nie, nie przeszkadzasz.
Słuchał uważnie tego co mówi Yoshiteru. Nie był zadowolony, że ten przyprowadził psa. Regulamin mówił jasno o tym, że nie wolno trzymać zwierząt. Zerknął na psiaka. Szczeniak był taki uroczy, że staruszkowi aż serce zmiękło. Pogłaskał malca po łebku.
- Jeśli nie będzie on przeszkadzał, to możesz go zatrzymać przez miesiąc. Do tego czasu powinien znaleźć właściciela. Jeśli nie uda Ci się, wtedy się do mnie zgłoś.
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Gabinet Dyrektora
Yoshi ucieszył się kiedy dyrektor się zgodził, a więc miał miesiąc, żeby małemu znaleźć dom. No i miesiąc kiedy nie musiał się przejmować, że psiak jest w szkole i będzie za to goniony przez prefektów
-Dziękuję panie dyrektorze, na pewno nie będzie przeszkadzał nikomu, jest bardzo grzeczny, mam tylko nadzieję, że znajdzie się ktoś odpowiedni dla Aki-chana, chciałbym aby miał dobry dom. Nie chciałbym aby musiał się gdzieś męczyć, ale trudno stwierdzić jaki chętny się trafi.W każdym razie mam nadzieję, że będzie się miał lepiej niż ja.
Trochę się rozgadał ucieszony, również psiak się rozluźnił kiedy został pogłaskany, zamerdał ogonkiem i nawet próbował polizać palce dyrektora z wyraźnie zadowoloną miną
-Aki-chan nie liż nie każdy to lubi.
Skarcił psiaka spokojnie, a ten przechylił łepek na bok robiąc słodkie oczka do chłopaka, a ten westchnął tylko i spojrzał z powrotem na dyrektora
-W takim razie jeszcze raz dziękuję za pomoc. Ja już postaram się nie przeszkadzać więcej.
Podziękował jeszcze raz i udał się do wyjścia, w końcu przydałoby się wpaść znów do Daszy, był ciekawy czy u niej wszystko w porządku, no i miał jej przynieść rzeczy
[z/t]
-Dziękuję panie dyrektorze, na pewno nie będzie przeszkadzał nikomu, jest bardzo grzeczny, mam tylko nadzieję, że znajdzie się ktoś odpowiedni dla Aki-chana, chciałbym aby miał dobry dom. Nie chciałbym aby musiał się gdzieś męczyć, ale trudno stwierdzić jaki chętny się trafi.W każdym razie mam nadzieję, że będzie się miał lepiej niż ja.
Trochę się rozgadał ucieszony, również psiak się rozluźnił kiedy został pogłaskany, zamerdał ogonkiem i nawet próbował polizać palce dyrektora z wyraźnie zadowoloną miną
-Aki-chan nie liż nie każdy to lubi.
Skarcił psiaka spokojnie, a ten przechylił łepek na bok robiąc słodkie oczka do chłopaka, a ten westchnął tylko i spojrzał z powrotem na dyrektora
-W takim razie jeszcze raz dziękuję za pomoc. Ja już postaram się nie przeszkadzać więcej.
Podziękował jeszcze raz i udał się do wyjścia, w końcu przydałoby się wpaść znów do Daszy, był ciekawy czy u niej wszystko w porządku, no i miał jej przynieść rzeczy
[z/t]
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Nie tak dawno przyjechał do miasta. Zaledwie dwa dni temu, lecz praca jest potrzebna każdemu i swoje zatrudnienie należy załatwić jak najszybciej. Wprawdzie samo zatrudnienie jest niemal pewne dzięki krótkiej wymianie maili i telefonom, lecz dawno już temu Vladislau się nauczył, że nic nie jest pewne. Toteż przyszedł. Odpicowany niczym stróż w boże ciało. Przynajmniej tę kolorystykę lubił. Czerwień i czerń dobrze do siebie pasują i ciekawie kontrastują z jego kolorytem włosów. W jednej ręce trzymał teczkę w kolorze ciemnej zieleni, w której znajdowały się dokumenty. Uśmiechnął się sam do siebie. Nie miał pojęcia wcześniej, że ten kurs pedagogiczny mu się przyda, a tu patrzcie. Czas jednakże wejść. Poprawił krawat i zapukał po trzykroć w drzwi. Jeśli dłużej niż dziesięć sekund nie usłyszał zaproszenia i tak nacisnął na klamkę by sprawdzić czy drzwi są zamknięte. Ponieważ zamknięte nie są niezależnie od zaproszenia go czy nie wszedł zamykając za sobą.
- Petrowicz Grigorij. Miło mi Pana spotkać osobiście Dyrektorze. - rzekł spokojnie, niemalże powściągliwie w języku japońskim. Dało się wyczuć obcy akcent choć nie był on tak silnie rzucający się na uszy jak u większości rosjan.
- Petrowicz Grigorij. Miło mi Pana spotkać osobiście Dyrektorze. - rzekł spokojnie, niemalże powściągliwie w języku japońskim. Dało się wyczuć obcy akcent choć nie był on tak silnie rzucający się na uszy jak u większości rosjan.
Re: Gabinet Dyrektora
Kolejny gość w gabinecie? No tego się Kaien po sprzątaniu nie spodziewał. Usiadł oczywiście w swoim bistym fotelu i przyjrzał się przybyszowi, któremu wcześniej pozwolił wejść. Oczywiście nie znał typa i miło, że owy gostek się przedstawił. Cross uśmiechnął się nader przyjaźnie i wstał, żeby gościnnie uścisnąć dłoń człowieka.
- Mnie też miło. Ale co Pana sprowadza do mojej akademii? - warto wiedzieć, wszak osoba z akcentem rosyjskim o tak specyficznym wyglądzie musiała mieć coś na rzeczy. Zajął miejsce z powrotem na fotelu i czekał na słowa wyjaśnienia. A nuż nowy nauczyciel chcący uczyć jego ukochane wampiry oraz ludzi? W końcu tutaj takich brakowało... Chyba, ze to łowca mający uczynić coś z tą ujawnioną tajemnicą istnienia wampirów. Cross się zamartwiał ale przynajmniej będzie wiedział jaki stosunek mają do siebie oba tak różne gatunki.
- Mnie też miło. Ale co Pana sprowadza do mojej akademii? - warto wiedzieć, wszak osoba z akcentem rosyjskim o tak specyficznym wyglądzie musiała mieć coś na rzeczy. Zajął miejsce z powrotem na fotelu i czekał na słowa wyjaśnienia. A nuż nowy nauczyciel chcący uczyć jego ukochane wampiry oraz ludzi? W końcu tutaj takich brakowało... Chyba, ze to łowca mający uczynić coś z tą ujawnioną tajemnicą istnienia wampirów. Cross się zamartwiał ale przynajmniej będzie wiedział jaki stosunek mają do siebie oba tak różne gatunki.
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Gabinet Dyrektora
Vladislau uścisnął dłoń dyrektora ani nie używając nadmiernej siły ani nie podając mu tak zwanego śledzia. Ot serdeczny gest powitania.
- Doszły mnie słuchy, że rzeczy tajemne nie są już utajnione. Co więcej słyszałem, że Akademii Cross brakuje personelu. W takich czasach ciało pedagogiczne może być bardzo ważne dla szkoły. Dlatego też zgłaszam swoją kandydaturę na nauczyciela akademickiego. Mam ukończony kurs pedagogiczny oraz wykształcenie zarówno z zakresu chemii jak i biologii. Jeśli chodzi o język, jak sam Pan słyszy, nie jest on przeszkodą. - Vladislau uśmiechnął się do dyrektora szczerze choć uśmiech jego nie był tak serdeczny jak u rozmówcy. Po prostu szeroki uśmiech nie pasował do jego osoby. Łowca rozpiął teczkę po czym podał ją dyrektorowi.
- Tu są moje rekomendacje. Wprawdzie jak dotąd nie nauczałem w podobnej placówce, lecz uważam, iż powinienem sobie poradzić. Poza tym dodam, że prócz uczyć latorośle mogę je też bronić. - stwierdził dziwnie akcentując słowo "latorośle". Nic dziwnego zresztą gdyż, w jego mniemaniu choć określenie to pasowało nie do końca było na miejscu. Wszystko przez to, że większość wampirów niespecjalnie się starzeje i Vlad podejrzewa, iż niektórzy uczniowie zajęć nocnych mogą mieć więcej niż kilkadziesiąt lat, nie pomnąc kilkunastu. Po wypowiedzeniu swojego zdania Łowca czekał na odpowiedź Crossa i zerknął przez okno by upewnić się, że Kres nie podszedł nazbyt blisko błoni. Według regulaminu na terenie akademii nie powinny przebywać zwierzęta takie jak psy. Co dopiero jego wielkości. Szybko jednak chłodne spojrzenie błękitnych oczu Vlada powróciło na osobę Dyrektora w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Doszły mnie słuchy, że rzeczy tajemne nie są już utajnione. Co więcej słyszałem, że Akademii Cross brakuje personelu. W takich czasach ciało pedagogiczne może być bardzo ważne dla szkoły. Dlatego też zgłaszam swoją kandydaturę na nauczyciela akademickiego. Mam ukończony kurs pedagogiczny oraz wykształcenie zarówno z zakresu chemii jak i biologii. Jeśli chodzi o język, jak sam Pan słyszy, nie jest on przeszkodą. - Vladislau uśmiechnął się do dyrektora szczerze choć uśmiech jego nie był tak serdeczny jak u rozmówcy. Po prostu szeroki uśmiech nie pasował do jego osoby. Łowca rozpiął teczkę po czym podał ją dyrektorowi.
- Tu są moje rekomendacje. Wprawdzie jak dotąd nie nauczałem w podobnej placówce, lecz uważam, iż powinienem sobie poradzić. Poza tym dodam, że prócz uczyć latorośle mogę je też bronić. - stwierdził dziwnie akcentując słowo "latorośle". Nic dziwnego zresztą gdyż, w jego mniemaniu choć określenie to pasowało nie do końca było na miejscu. Wszystko przez to, że większość wampirów niespecjalnie się starzeje i Vlad podejrzewa, iż niektórzy uczniowie zajęć nocnych mogą mieć więcej niż kilkadziesiąt lat, nie pomnąc kilkunastu. Po wypowiedzeniu swojego zdania Łowca czekał na odpowiedź Crossa i zerknął przez okno by upewnić się, że Kres nie podszedł nazbyt blisko błoni. Według regulaminu na terenie akademii nie powinny przebywać zwierzęta takie jak psy. Co dopiero jego wielkości. Szybko jednak chłodne spojrzenie błękitnych oczu Vlada powróciło na osobę Dyrektora w oczekiwaniu na odpowiedź.
Re: Gabinet Dyrektora
Cross westchnął na słowa mężczyzny. W dodatku dało mu dużo do myślenia, że wie co jest na rzeczy. Uśmiechał się zatem smutnie, podnosząc wzrok na twarz rozmówcy, przyznawszy mu rację. Co do dalszych słów. Odebrał dokumenty od mężczyzny, czytając je uważnie.
- Dokładnie. Brakuje nam umysłów do pracy, nie wspominając o kimś, kto wszystkich uczniów obroni. Nastały naprawdę ciężkie czasy, a po ujawnieniu ludzie już całkowicie przestaną ufać sobie nawzajem. - odparł smutnie, oddając dokumenty właścicielowi. Nie miał żadnych przeciwwskazań, dlatego przyszykował odpowiednie papiery zatrudniające żeby mógł się z nimi zapoznać, później podpisać.
- Jest pan łowcą wampirów? - spytał z ciekawości, nie mając oczywiście żadnego "ale" jeśli ten potwierdzi. Będzie nawet lepiej dla samego Crossa, jeśli okaże się ktoś mocny w walce, a nie tylko w słowach. Odnośnie zwierząt: Zauważył jak jego gość spogląda w okno, aczkolwiek nie wypytywał dokładniej. Przynajmniej na razie.
- Dokładnie. Brakuje nam umysłów do pracy, nie wspominając o kimś, kto wszystkich uczniów obroni. Nastały naprawdę ciężkie czasy, a po ujawnieniu ludzie już całkowicie przestaną ufać sobie nawzajem. - odparł smutnie, oddając dokumenty właścicielowi. Nie miał żadnych przeciwwskazań, dlatego przyszykował odpowiednie papiery zatrudniające żeby mógł się z nimi zapoznać, później podpisać.
- Jest pan łowcą wampirów? - spytał z ciekawości, nie mając oczywiście żadnego "ale" jeśli ten potwierdzi. Będzie nawet lepiej dla samego Crossa, jeśli okaże się ktoś mocny w walce, a nie tylko w słowach. Odnośnie zwierząt: Zauważył jak jego gość spogląda w okno, aczkolwiek nie wypytywał dokładniej. Przynajmniej na razie.
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Gabinet Dyrektora
Vladislau skinął głową na znak, że rozumie wypowiedź Crossa i przejął od niego zarówno swoje dokumenty jak i te, z którymi powinien się zapoznać. Usiadł i zaczął je przeglądać, a w tym czasie Dyrektor zadał nurtujące go pytanie. Vlad spojrzał na swojego rozmówcę odrywając się od dokumentacji.
- Przez wzgląd na Pana przeszłość odpowiem wprost. Jestem. - stwierdził lakonicznie po czym powrócił do kartek leżących przed nim. Przeczytał je co do joty po czym uzupełnił i podpisał. Złożył razem po czym oddał dyrektorowi.
- Rozumiem, że kwestię zatrudnienia mamy za sobą? Czy jest coś jeszcze co chciałby Pan o mnie wiedzieć lub mi przekazać? - zapytał rzeczowo zwracając się do Crossa. Znał przeszłość tego człowieka. Oczywiście nie całą, lecz to co najważniejsze. W końcu Dyrektor jest legendą wśród łowców. Stąd wiedział, iż nie ma sensu utrzymywać swego zawodu w tajemnicy choć byłby oczywiście głupcem gdyby miał zdradzić swoją prawdziwą tożsamość.
- Przez wzgląd na Pana przeszłość odpowiem wprost. Jestem. - stwierdził lakonicznie po czym powrócił do kartek leżących przed nim. Przeczytał je co do joty po czym uzupełnił i podpisał. Złożył razem po czym oddał dyrektorowi.
- Rozumiem, że kwestię zatrudnienia mamy za sobą? Czy jest coś jeszcze co chciałby Pan o mnie wiedzieć lub mi przekazać? - zapytał rzeczowo zwracając się do Crossa. Znał przeszłość tego człowieka. Oczywiście nie całą, lecz to co najważniejsze. W końcu Dyrektor jest legendą wśród łowców. Stąd wiedział, iż nie ma sensu utrzymywać swego zawodu w tajemnicy choć byłby oczywiście głupcem gdyby miał zdradzić swoją prawdziwą tożsamość.
Re: Gabinet Dyrektora
Czyli mają kolejnego łowcę do pomocy co Crossa niezmiernie cieszyło, mimo bardzo poważnej miny. Odnośnie kwestii formalności, skinął głową lecz jeszcze nie dostał pierwszego zadania, które po części ma związek z jego nową posadą. Poprawił okulary na nosi, składając później papiery do teczki i chowając je z w powrotem do teczki z dokumentami. Musiał w końcu założyć nową dla nowego pracownika.
- Owszem jest prośba, którą mógłby pan jak najszybciej wykonać. Proszę pozbierać uczniów mojej szkoły, coś ostatnio za często opuszczają placówkę i z niej nie wracają. - podał listę na której znalazło się parę imion z nazwiskami, między innymi chodziło o Johna, Chizuru, Louise...
- Martwię się o wszystkich po równo. - dodał w ciszy, czekając czy łowca zgodzi się wykonać to niewielkie aczkolwiek bardzo ważne zlecenie.
- Owszem jest prośba, którą mógłby pan jak najszybciej wykonać. Proszę pozbierać uczniów mojej szkoły, coś ostatnio za często opuszczają placówkę i z niej nie wracają. - podał listę na której znalazło się parę imion z nazwiskami, między innymi chodziło o Johna, Chizuru, Louise...
- Martwię się o wszystkich po równo. - dodał w ciszy, czekając czy łowca zgodzi się wykonać to niewielkie aczkolwiek bardzo ważne zlecenie.
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Gabinet Dyrektora
Vladislau nie spodziewał się, iż od razu dostanie jakieś zadanie, lecz nie przeszkadzało mu to. Zwłaszcza, że odszukiwanie ludzi było specjalnością jego rodziny. Uśmiechnął się chłodno pod nosem odczytując listę i zapamiętując w miarę możliwości każde imię i nazwisko.
- Dyrektorze, ma Pan może przedmioty należące do tych osób lub mógłbym dostać możliwość odwiedzenia pokoi tej młodzieży jeśli mają takowe w akademii? Znacznie ułatwiłoby mi poszukiwania. No i potrzebowałbym choćby chwilowego pozwolenia na wprowadzenie psa do akademiku. Chciałbym by zapoznał się z zapachami. Rozumie Pan... Nie znam ich, a w dodatku miasto jest ogromne. Przydałby się punkt zaczepienia. - stwierdził wstając z siedziska. Doszło do tego, że uczniowie opuszczają placówkę bez zezwolenia. Nic dziwnego, iż Cross nie wygląda na najszczęśliwszego człowieka pod Słońcem. Zwłaszcza, iż ulice Yokohamy stały się niebezpieczne od rozpoczęcia tyranii Samuru.
- W każdym razie dopilnuję by powrócili do Akademii bezpiecznie, a przynajmniej by nic im się nie stało. Rozumiem, że powinni powrócić do niej niezwłocznie? Mam dostarczyć ich do Pana Dyrektorze czy jedynie pouczyć i nakazać powrót do placówki? - dodał po chwili. Był chłodny. Nie wydawał się jakoś szczególnie martwić o uczniów choć z drugiej strony niewiele emocji z niego spozierało na pierwszy rzut oka. Niemniej widać było, iż ma zamiar z zadania wywiązać się z maksymalną możliwą skutecznością.
- To mój oficjalny numer telefonu. - Vlad wyciągnął z wewnętrznej kieszeni garnituru niewielki notes i wyrwał z niego kartkę po czym naskrobał na nim swój aktualny numer.
- W razie nagłej potrzeby proszę wysłać sms lub zadzwonić. - powiedział wręczając karteczkę Crossowi. Ponownie uśmiechnął się do niego choć uśmiech Vladislau mógłby być równocześnie wzięty za grymas.
- Dyrektorze, ma Pan może przedmioty należące do tych osób lub mógłbym dostać możliwość odwiedzenia pokoi tej młodzieży jeśli mają takowe w akademii? Znacznie ułatwiłoby mi poszukiwania. No i potrzebowałbym choćby chwilowego pozwolenia na wprowadzenie psa do akademiku. Chciałbym by zapoznał się z zapachami. Rozumie Pan... Nie znam ich, a w dodatku miasto jest ogromne. Przydałby się punkt zaczepienia. - stwierdził wstając z siedziska. Doszło do tego, że uczniowie opuszczają placówkę bez zezwolenia. Nic dziwnego, iż Cross nie wygląda na najszczęśliwszego człowieka pod Słońcem. Zwłaszcza, iż ulice Yokohamy stały się niebezpieczne od rozpoczęcia tyranii Samuru.
- W każdym razie dopilnuję by powrócili do Akademii bezpiecznie, a przynajmniej by nic im się nie stało. Rozumiem, że powinni powrócić do niej niezwłocznie? Mam dostarczyć ich do Pana Dyrektorze czy jedynie pouczyć i nakazać powrót do placówki? - dodał po chwili. Był chłodny. Nie wydawał się jakoś szczególnie martwić o uczniów choć z drugiej strony niewiele emocji z niego spozierało na pierwszy rzut oka. Niemniej widać było, iż ma zamiar z zadania wywiązać się z maksymalną możliwą skutecznością.
- To mój oficjalny numer telefonu. - Vlad wyciągnął z wewnętrznej kieszeni garnituru niewielki notes i wyrwał z niego kartkę po czym naskrobał na nim swój aktualny numer.
- W razie nagłej potrzeby proszę wysłać sms lub zadzwonić. - powiedział wręczając karteczkę Crossowi. Ponownie uśmiechnął się do niego choć uśmiech Vladislau mógłby być równocześnie wzięty za grymas.
Re: Gabinet Dyrektora
Raczej liczył, że łowca zrozumie i zajmie się pracą od deski do deski innymi słowy sprowadzi uczniów do placówki. Uśmiechnął się lekko zatem i bardziej ciepło, licząc że ten naprawdę rozumie powagę sytuacji.
- Jak najbardziej ściągnąć ich do Akademii. Nie chcę żeby stało się im coś gorszego.
Odparł, patrząc na swojego rozmówcę. Co do psa jednak i odnośnie wpuszczenia do ich pokoi. Przejechał dłonią po włosach.
- Oczywiście możesz wejść do ich pokoi, to są klucze. Dam Ci także ich zdjęcia.
Po owych słowach podał klucze, które teoretycznie powinny pasować do każdego zamka pokoju dla dziennych jak i nocnych.
- I nie mam nic przeciwko psu jeśli będzie panu pomagał. Życzę powodzenia i oczywiście będę się z panem kontaktować.
Odebrał od mężczyzny kartkę z numerem, patrząc na niego przez chwilę. Po czym pozwolił łowcy odejść aby mógł wykonać swoją pierwszą ważną misję dla dyrektora placówki. Nauka swoją drogą.
- Jak najbardziej ściągnąć ich do Akademii. Nie chcę żeby stało się im coś gorszego.
Odparł, patrząc na swojego rozmówcę. Co do psa jednak i odnośnie wpuszczenia do ich pokoi. Przejechał dłonią po włosach.
- Oczywiście możesz wejść do ich pokoi, to są klucze. Dam Ci także ich zdjęcia.
Po owych słowach podał klucze, które teoretycznie powinny pasować do każdego zamka pokoju dla dziennych jak i nocnych.
- I nie mam nic przeciwko psu jeśli będzie panu pomagał. Życzę powodzenia i oczywiście będę się z panem kontaktować.
Odebrał od mężczyzny kartkę z numerem, patrząc na niego przez chwilę. Po czym pozwolił łowcy odejść aby mógł wykonać swoją pierwszą ważną misję dla dyrektora placówki. Nauka swoją drogą.
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Gabinet Dyrektora
Nie mógł być niezadowolony. Otrzymał wszystko czego potrzebował by móc rozpocząć poszukiwania, a nawet więcej. Ponadto polecenie było jasne i klarowne w tej chwili dla Vlada.
- W takim razie dziękuję. Doprowadzę tę młodzież do Akademii bez względu na środki jakie będę usiał wykorzystać. - mówiąc te słowa odebrał klucze oraz zdjęcia od Crossa i te ostatnie włożył do swojej teczki. To będzie pracowity dzień lub dwa zanim odnajdzie tych młodych ludzi. Nie miał zamiaru jakoś specjalnie się z nimi patyczkować. Na dobrą sprawę choć Dyrektor jeszcze o tym nie wiedział miał do dyspozycji jednoosobowy oddział KGB w postaci Vladislau. I w razie konieczności obrony jego ludzi, lecz to już zupełnie inna kwestia.
- Miłego dnia Dyrektorze. - rzekł po czym opuścił pomieszczenie równie sztywnym krokiem co uprzednio doń wszedł pozostawiając Crossa z jego własnymi myślami. Tymczasem sam Vladislau rozmyślał już nad alternatywami poszukiwań co jakiś czas zastanawiając się kiedy przybędą do miasta jego kompani.
- W takim razie dziękuję. Doprowadzę tę młodzież do Akademii bez względu na środki jakie będę usiał wykorzystać. - mówiąc te słowa odebrał klucze oraz zdjęcia od Crossa i te ostatnie włożył do swojej teczki. To będzie pracowity dzień lub dwa zanim odnajdzie tych młodych ludzi. Nie miał zamiaru jakoś specjalnie się z nimi patyczkować. Na dobrą sprawę choć Dyrektor jeszcze o tym nie wiedział miał do dyspozycji jednoosobowy oddział KGB w postaci Vladislau. I w razie konieczności obrony jego ludzi, lecz to już zupełnie inna kwestia.
- Miłego dnia Dyrektorze. - rzekł po czym opuścił pomieszczenie równie sztywnym krokiem co uprzednio doń wszedł pozostawiając Crossa z jego własnymi myślami. Tymczasem sam Vladislau rozmyślał już nad alternatywami poszukiwań co jakiś czas zastanawiając się kiedy przybędą do miasta jego kompani.
Re: Gabinet Dyrektora
Po nieoczekiwanym spotkaniu w centrum przyszedł czas na bardziej oficjalne wizyty, a do takich należało właśnie odwiedzenie dyrektora. Można było pokusić się o stwierdzenie kluczowości, gdyż właśnie od Pana Crossa zależały dalsze plany dziewczyny. Zatrzymać się w akademii, czy może zasilić miejscowy szpital? Oto jest pytanie, choć prawdopodobnie nic nie stało na przeszkodzie by spróbować swoich sił w jednym i drugim! Na spotkanie wybrała klasyczny strój w postaci czarnej sukienki przed kolano oraz szpilki – jej nierozłączny element ubioru. Kiedy więc stała pod drzwiami, odetchnęła dwa razy i zapukała czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Weszła bez zbędnego skrępowania, gdyż cel jej przybycia był o tyle jasny i klarowny jak jasny był fakt że szkoła na gwałt poszukuje medyków (pomijając naturalnie dwuznaczność tego określenia, bo trzeba przyznać że aktualne myśli Veronici był prawie całkiem czyste).
- Dzień dobry, czy można? Nazywam się Esmeralda Green – powiedziała uprzejmie, po czym wyciągnęła dłoń w geście przywitania – Wysłałam do Pana pismo. Podobnież Akademia poszukuje lekarzy, czy to nadal aktualne? – Veronica była doskonale przygotowana na spotkanie z dyrektorem. Miała ze sobą cały niezbędny komplet dokumentów oraz kwalifikacje które pozyskała dzięki pracy w innych placówkach. A wszystko czekało na swoją kolej schowane w skórzanej teczce, którą niemal kurczowo trzymała w swoich dłoniach.
- Esmeralda
- Łowca Wampirów
- Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie
Re: Gabinet Dyrektora
Po wyjściu Grigorijego i załatwieniu z nim spraw, dyrektor przez chwilę mógł pławić się w ciszy i spokoju. Zdążył zaparzyć sobie swoją ulubioną herbatkę. Schował teczki do biurka, jakie walały się dosłownie wszędzie i zdążył usiąść, gdy rozległo się stanowcze, ale kulturalne pukanie. No aż mu się westchnęło! Wziął łyk herbaty, odchrząknął i wydobył z siebie pogodny, acz nieco już zmęczony po całym dniu pracy głos.
– Proszę.
Nie spodziewał się, że po drugiej stronie zastanie kolejną osobę, jaka zapragnie zasilić Akademię. Odkąd wampiry ujawniły się swe istnienie, w Akademii zrobiło się małe zamieszanie, ale także zrobiło się wokół niej głośniej, jakby została jedyną bezpieczną przystanią w tym świecie. Zastanawiał się, jak zareagują łowcy i sama Rada Wampirów. Sam jednak pozostawał bezstronny i zapewniał pod dachem Akademii koegzystencję dwóch gatunków. Wciąż w to wierzył. W końcu poświecił Akademii wiele lat.
– Dzień dobry. Proszę. Miło mi, pani Esmeraldo. Proszę usiąść.
Wskazał na krzesło przed sobą. Niech sobie usiądzie, nie będzie przecież stać w gabinecie! Sam dyrektor zasiadł i znów upił nieco herbatki.
– Tak, oczywiście. Szczególnie w obecnym momencie. Dość niebezpiecznym dla miasta. Chciałbym, żeby Akademia była ostoją dla uczniów.
Kiedy to mówił, zaczął przeszukiwać bałagan w szufladach biurka w poszukiwaniu papierów, jakie kobieta przysłała. Znalazł i szybko przebiegł po nich wzrokiem.
– Oczywiście z chęcią bym panią przyjął na stanowisko medyka.
Szczególnie, że jego główny i najlepszy medyk udał się na urlop… Co prawda załatwiła sobie zastępstwo, ale to nie to samo.
– Ma pani jakieś doświadczenie?
Przeszedł od razu do rzeczy. Musiał przecież wiedzieć, kogo zatrudnienia i czy będzie musiał dać pieczę nad Veronicą komuś.
– Proszę.
Nie spodziewał się, że po drugiej stronie zastanie kolejną osobę, jaka zapragnie zasilić Akademię. Odkąd wampiry ujawniły się swe istnienie, w Akademii zrobiło się małe zamieszanie, ale także zrobiło się wokół niej głośniej, jakby została jedyną bezpieczną przystanią w tym świecie. Zastanawiał się, jak zareagują łowcy i sama Rada Wampirów. Sam jednak pozostawał bezstronny i zapewniał pod dachem Akademii koegzystencję dwóch gatunków. Wciąż w to wierzył. W końcu poświecił Akademii wiele lat.
– Dzień dobry. Proszę. Miło mi, pani Esmeraldo. Proszę usiąść.
Wskazał na krzesło przed sobą. Niech sobie usiądzie, nie będzie przecież stać w gabinecie! Sam dyrektor zasiadł i znów upił nieco herbatki.
– Tak, oczywiście. Szczególnie w obecnym momencie. Dość niebezpiecznym dla miasta. Chciałbym, żeby Akademia była ostoją dla uczniów.
Kiedy to mówił, zaczął przeszukiwać bałagan w szufladach biurka w poszukiwaniu papierów, jakie kobieta przysłała. Znalazł i szybko przebiegł po nich wzrokiem.
– Oczywiście z chęcią bym panią przyjął na stanowisko medyka.
Szczególnie, że jego główny i najlepszy medyk udał się na urlop… Co prawda załatwiła sobie zastępstwo, ale to nie to samo.
– Ma pani jakieś doświadczenie?
Przeszedł od razu do rzeczy. Musiał przecież wiedzieć, kogo zatrudnienia i czy będzie musiał dać pieczę nad Veronicą komuś.
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Strona 12 z 19 • 1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 15 ... 19
Strona 12 z 19
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach