Restauracja "Mroczna strona"

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Sro Sie 24, 2016 2:16 pm

Staranie się wzbudzania zazdrości w drugim zaczęły się powoli przeradzać w zawody, których celem było pokazanie drugiemu, że sobie radzą. O dziwo Ves w nie wpadł, może nawet przez niego się zaczęły? Ragnar był w głębi strasznie zazdrosny o tę ciemnowłosą pokrakę, którą Brat obdarowywał takimi czułościami, a taka jak ona powinna stać gdzieś pod latarnią czekając na kogoś kto łaskawie się nią zadowoli. Dobrze widział każdy gest Vestara, aż za dobrze, a przez to odpowiadał tym samym, lecz wykorzystując do tego Marie. Ona też już go powoli denerwowała, wpatrywała się w niego jakby z nadzieją, że widział w niej coś więcej. Zdawała się być jedną z tych od miłości od pierwszego wejrzenia, która zakochała się tyle razy, ile została rzucona czy spławiona. Nie ma się co dziwić, nawet gdyby serce Blondyna nie było zarezerwowane dla Bliźniaka, to na pewno nie widziałby w niej kogokolwiek więcej jak zabawkę. Zabawkę nawet nie na jedną noc, po prostu taką, u której można by zniszczyć te dziewczęce marzenia o księciu na białym koniu i jedynie machnąć ręką w pożegnaniu. Na szczęście za niedługą chwilę przyjdą posiłki, może chociaż zajmie się bardziej jedzeniem, aniżeli gapieniem się na Norwega.

Ragnar nie pił przy posiłku, fanem alkoholu nigdy nie był, a dodatkowo ktoś musi prowadzić samochód. Vestar powoli przestawał się do tego kwalifikować, jeszcze nigdy nie widział, żeby wypił tyle. Ragnar powoli stawał się już nieobecny, wszystko go nudziło, a z rozmów z jasnowłosą nie miał jakiejkolwiek przyjemności, ba! Nawet nudziło mu się już udawać, że w jakikolwiek sposób się nią interesuje, lecz póki tu jest musi dłużej pociągnąć tę gierkę, ale... Ona jest taka denerwująca, taka przesłodzona, chyba nic się nie stanie jak... Zniknie?
Poczuł jej dłoń na nodze, spoglądając w jej stronę, samemu łapiąc za podbródek dziewczęcia, wpatrując się w jej oczy. - Pójdziemy gdzieś, gdzie jest mniej ludzi, chciałbym mieć trochę prywatności, by Cię lepiej poznać. - szepnął do niej, zsuwając dłoń z jej buźki. Poznać lepiej... Ta, na pewno, chyba w jej marzeniach. Ale zdawało się, jakby rybka połknęła przynętę, w końcu po chwili na propozycję Vestara jej oczy się błyszczały jakby wygrała na loterii. Hmm, biedna rybka, nie wie co ją czeka.
- Tak, w końcu nie ma co odkładać wcześniej danych obietnic. - odpowiedział bratu z delikatnym uśmiechem. Już miał dość tego spotkania, ale przynajmniej będzie mógł się w pewnym wyżyć na jasnowłosej, podziękować jej ładnie za cały milusi wieczór.

Z/t x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Samael Czw Lip 06, 2017 4:43 pm

Emocje po niespodziewanym spotkaniu swojej byłej zaczynały opadać. Osiągnął co chciał, przynajmniej częściowo bo w żadnym razie jeszcze z tą suką nie skończył. Będzie ją trzymał w lochu i tak długo gnębił i torturował aż całkiem złamie ją psychicznie. Miała pełzać u jego stóp i prosić o przebaczenie za to co uczyniła dekadę temu. Wtedy być może łaskawie skróci jej męki i dobije.
Tak czy inaczej po udanym porwaniu i grze wstępnej zakończonej zanim ofiara wyzionie ducha, wsiadł do auta z myślą udania się do Yokohamy na małe co nieco. Przez te wszystkie figle i psoty zgłodniał, tak więc nadszedł czas na jakieś polowanie. Słońce już zachodziło gdy był na przedmieściach, zaś kiedy dotarł do centrum panowała już noc. Idealny tajming.
Wybrał restaurację wydającą mu się odpowiednią, nie jakąś strasznie elegancką, do której za pewne nie mógłby wejść w stroju jaki posiadał, ani też nie śmierdzący moczem i patologią bar. Ot, miła, klimatyczna miejscówka, gdzie spokojnie miał szansę na wypatrzenie potencjalnej ofiary a następnie sprytne jej dopadnięcie celem wyssania życiodajnej posoki. Tak więc usiadł przy wolnym stoliku, przy ścianie, w głębi lokalu, tak, że miał większość sali na oku. Podniósł menu przeglądając leniwie jedzenie jakie można tu zamówić, jednak jedyne o co poprosił kelnera to butelka dobrego wina. A co? Może nie wyglądał, ale był przecież wychowany w bardzo kulturalnej rodzinie.
Czekając na zamówienie, oraz cały czas przyglądając się osobom zajmującym pozostałe stoliki bawił się sznurem od swojego naszyjnika. Zamyślony? A może raczej skupiony na tym by wypatrzyć tę jedną jedyną, która miała dzisiejszej nocy zaspokoić jego zwierzęcy apetyt.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Czw Lip 06, 2017 5:01 pm

A ta co? Wyszła z zamku Kuroiashita. W końcu nie wypiła kielicha krwi, który był jej tam zaproponowany. Więc ona również była głodna. Nie na tyle, by polować, dalej wyłączenie umysłu nieco ją osłabiało. Spotkanie z Hirem było miłe, aczkolwiek.. Szybko się skończyło. Szkoda, miała co do niego wielkie plany. Ale.. Ale jeszcze się spotkają!
Ta zatem postanowiła udać się do jakiejś restauracji, bowiem w mieszkaniu pustka świeci, a w lodówce wyłącznie jest żarówka. I to jeszcze nie wiedziała do końca czy działa! Nie miała wielkich planów. Nie miała ochoty zapolować. Czyżby spoważniała? Plany Cynthii są zawsze pokojowe.. W praniu wychodzi zupełnie inaczej.
Chodząc po mieście wybrała nieco tajemniczą i ciemną restaurację. Wpasuje się idealnie w swoim stroju, który również był niemalże cały czarny. Cudownie! Uradowana weszła do środka. Rozejrzała się w okół. Wampirzy wzrok jednak dostrzegł postać, którą skądś już znała. Spojrzała ponownie w głąb sali. Bingo!
Wolnym i nic nie dającym po sobie znać krokiem podeszła do stolika, gdzie siedział jej dobrze znany facet o czarnych włosach. - Czasami się zastanawiam czy ze spotkania na spotkanie nie dorabiasz sobie to coraz więcej tatuaży. - Parsknęła spoglądając na nieco wściekłego Samael'a. Nie pytając o pozwolenie usiadła naprzeciwko niego. Jako, że znali się dosyć dobrze, od razu zaczęła temat z grubej rury. Z resztą, Coco nigdy nie bała się rozmawiać o tematach dla różnych ludzi można powiedzieć.. Tabu. - Jak tam u byłej? Umarła już, czy jeszcze ją męczysz? - Spytała. Może ten nie był zadowolony z jej pojawienia się.. Może Cynthia nie będzie tą jedną jedyna, by zaspokoić jego apetyt wyrysowany w oczach, aczkolwiek.. Zawsze lepiej razem niż samemu!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Samael Czw Lip 06, 2017 5:24 pm

Kontemplację długich, odzianych w cieliste rajstopy nóg blondynki siedzącej kilka metrów dalej przerwało mu pojawienie się znajomej sylwetki. Trudno powiedzieć by miał ochotę na jakiekolwiek towarzystwo dzisiejszego wieczoru dlatego też pierwsze spojrzenie szkarłatnych ślepi, które skierował w stronę Cynthii zdecydowanie nie należało do tych z repertuaru przyjaznych. Czego z resztą się po nim spodziewała. Znała go nie od dzisiaj więc zdążyła pewnie przywyknąć. A jeśli nie? Trudno.
- Ja z kolei zastanawiam się czy ze spotkania na spotkania się kurczysz czy to tylko złudzenie. - odparł opryskliwie i widząc, że brunetka przysiada się do stolika odłożył kartonik z menu leniwym ruchem dłoni - Dawno sie nie widzieliśmy, co słychać? - skoro był już zmuszony do zaakceptowania towarzystwa postanowił wykazać się choć odrobiną dobrego wychowania i rzucić najbanalniejsze pytanie na świecie. Nie to by nie interesowało go co porabia Coco, po prostu skupiony był teraz na czymś zupełnie innym. Czymś co wampirzyca zasłoniła mu zasiadając na krześle na przeciwko. Nie trwało to długo, ale przez tą chwilę kiedy karmił wzrok nabrał ochotę na nóżki...
- Nie zdechnie dopóki się nie ukorzy. Dopilnuję tego. - ponure ślepia zmrużyły się nieco kiedy wlepił je w twarz rozmówczyni. Wieści rozchodziły się aż tak szybko czy po prostu Cynthia domyślała się, że prędzej czy później młody Asmodey dopadnie swoją byłą narzeczoną? Wszak każdy kto znał go choć odrobinę wiedział, że ukaranie Yvelin było jego obsesja.
- A jak Twoje... dziury? - by uniknąć zbędnych dwuznaczności i zabaw w podteksty wystrzelił pazurzastego palucha wskazując wyraźnie na jej policzek. Miała je przestrzelone, jeszcze nie tak dawno temu. Cud, że nie straciła przy postrzale zębów.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Czw Lip 06, 2017 5:46 pm

Stary dobry Samael i jego gadka. Aż uśmiechnęła się na jego ponury głos w połączeniu z niemiłym wzrokiem, przeszywającym i mającym ochotę zabić by tylko popatrzyć na blondynkę za Niebieskowłosą. Cóż, nienawidzą się oboje tak bardzo, że zdążyła się do tego przyzwyczaić. On też odpierdalał różne akcje przy niej, więc już niech nie dramatyzuje. Cmoknęła w jego stronę, kiedy zadał pytanie. - Nie kurczę się. Chodzenie w bestialskiej wersji po Yokohamie było dość.. Męczące. - Prychnęła. Przeszła szereg króliczych doświadczeń i zmian na jej ciele w niespełna rok. Rodzony ojciec by jej nie poznał. A cóż. Samael był świadkiem jej praktycznie wszelkich zmian. I że je zauważa! To jest dopiero prawdziwie kochający mężczyzna. Tfu.
-Jakbyś nie spędzał tyle czasu w norze upajając się bólem swojej byłej narzeczonej, może spotykalibyśmy się częściej. - Zapyskowała mu po czym sięgnęła po menu. Zamawiał ten coś wcześniej? Wygodniej by jej było nażreć się za czyiś hajs. Cóż. Typowa Coco. Widziała jego niezadowolenie. Obróciła się do tyłu, opierając łokiec o oparcie krzesła. Fakt. Wysoka blondynka o długich nogach. Parsknęła i odwróciła się spowrotem. - Nie masz jeszcze dość kobiet? - Spytała i odłłożyła menu, by skrzyżowań ręce na piersi. - Do tego jeszcze tleniona.. Sam, myślałam, że masz lepszy gust. - Zachichotała i wcale by się nie zdziwiła gdyby półnaga blondi nie wstałą i nie zaczęłaby się awanturować, przecież to nie jest tleniony blond!
- Doskonale wiesz, że nie będzie Cię całować po nogach. - Odpowiedziała zimnym głosem. Czy jej współczuła? Ależ skąd! Samael'owi nie było na rękę opowiadać o tym co się z nimi stało i czym sobie na to zasłużyła, ale Cynthia nie naciskała. Jego decyzja. Ale skoro on uważał to za stosowne, czemu miałby tego nie robić. Wszyscy jesteśmy wolnymi wampirami, nie? - Ty, a pozwolisz mi wykonać ten ostateczny cios? - Zachichotała i machnęła ręką tak, jak wbija się komuś nóż w plecy.
Dziury.. A skąd on sobie przypomniał o dziurach. Boże, to było tak dawno.. Swojego kochasia nie widziała od mięsiecy.. Złapała się palcami za policzek i pociągnęła. - Mięciutkie i takie gładkie! Nie ma po nich śladu! - Chwilę się jeszcze pomiziała po polikach i opuściła ręce. Westchnęła ciężko. - Mam Ci zawołać tą kolację czy sam z nią pójdziesz do kibla? - Spytała zimno wcinając wzrok w jego szkarłatne tęczówki. Przecież widziała, głupia też nie była.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Samael Czw Lip 06, 2017 8:20 pm

Ponury wzrok, ponury głos. Cały był dzisiejszej nocy ponury. Chociaż naprawdę rzadko można było zobaczyć go wesołego i tryskającego energią to jednak każdy miał prawo oczekiwać choć odrobiny entuzjazmu w odpowiedzi na nieoczekiwane spotkanie, prawda? Całe szczęście, panna Patel, nie należała do osób obrażalskich i przejmujących się tego typu drobnostkami. Bo umówmy się, sama aniołkiem i królową ogłady nie była.
- Jak tam chcesz. Bestyjko. - na blade i posępne jak do tej pory oblicze wampira wpełzł przelotny uśmiech. O proszę, jednak można!
Oczywistym było, że pamiętał doskonale każdy etap jej przemiany. Miał świetną pamięć, do tego był wzrokowcem więc potrafił zapamiętać każdy detal wyglądu bez większego wysiłku. Mógłby jej nawet wyrecytować z pamięci gdzie pod ubraniem chowa pieprzyki gdyby kiedyś pokazała mu się naga tak jak w dniu narodzin - Zazdrosna? Wolałabyś bym upajał się Twoim bólem? - pociągnął ten żart krok dalej a ten paskudny uśmiech nie schodził mu z wrednej gęby.
Gdy rozmówczyni obróciła się na krześle, rzeczona blondyna ponownie znalazła się w jego polu widzenia. Nie była to miss universe, ale wzrok przyciągała głównie zgrabna pupa, długie nogi, kusa spódniczka i te cholerne rajstopy, do których młody Asmodey miał słabość. Ale dość o fetyszach.
- A co ja będę się z nią żenił? - prychnął w odpowiedzi na słowa o jego guście. Prowadził zaawansowaną selekcję - apetyczna lub nie. Jeżeli mieściła się w określonej normie, mógł użyć kandydatki jako posiłku. Cóż za szczęście, wygrana jak na loterii! Każda chciałaby zostać wytypowana na przekąskę! - Z resztą... ja krytykuję facetów z jakimi sie bujasz? - umyślnie nie sprecyzował o co dokładnie mu chodzi. Jedzenie, seks, związki? Niech się domyśla, jak taka wyszczekana. Małe to takie, a ciągle próbuje kąsać po kostkach. Nic tylko jebnąć papuciem albo gazetą między oczy!
Na kolejne słowa o jego byłej warknął tylko coś pod nosem i machnął pazurzastą ręką. Dość tego pierdolenia, bo jeszcze mu nerwy wrócą i stoliki zaczną latać a goście zmienią się w żywe pochodnie. Po co ma sobie podnosić ciśnienie tuż przed posiłkiem? Nie można jeść w nerwach bo sie dostanie wrzodów żołądka czy innego cholerstwa.
- Ehh... - pokręcił tylko głową w geście bezradności - Nie mów mi nawet o takich rzeczach. Chcesz żebym jadł w kiblu? Wśród zużytych prezerwatyw i smrodu ekskrementów? Nie posądzałem Cie o takie chore fetysze. - parsknął. Wszystko wszystkim, ale smrodu nie cierpiał i gdy tylko coś podrażniło jego wrażliwe nozdrza, zbierało mu się na wymioty. Miałby więc w takich warunkach się posilać? - Poczekam aż wyjdzie na ulicę. A może do tego czasu trafi się jakaś smaczniejsza zdobycz. Bardziej mięciutka i gładka... - zmrużył mroczne ślepia a prawy kącik ust nieznacznie powędrował mu ku górze. Był głodny, ale cierpliwy, jak to smok. Mógł przeczekać niemal do rana w oczekiwaniu na naprawdę apetyczny kąsek. Był cwanym i wyrachowanym drapieżnikiem, nie po prostu wygłodniałą bestią żądną krwi.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Czw Lip 06, 2017 10:02 pm

Aniołek z niej był całkiem niezły. Do czasu. Aż ktoś jej nie wkurwi. A to zdarzało się coraz częściej. Nasza bestia nie ma nerwów! I cóż na to poradzić? Bieda temu, kto jej się w tym czasie napatoczy. Ale, ale, teraz miała dobry humor, Samael bowiem znał jej słabe strony i wiedział jak powalić, nawet jeśli rzuciałby się na niego Ishtar. Skurwysyn wie na jej temat prawie wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, skubaniec.
Ale cóż to się stało, Asmodey, który się uśmiechnął. - Mogę w spokoju umierać, gdy widzę uśmiech na tej Twojej paskudnej mordzie. - Zaśmiała się, wiadomo, żarciki żarcikami, ale jego jeszcze nie widziała w stanie "nerwowego niewytrzymania z Coco". Ludzie na to często chorowali. W szczególności jak ogarną, że jej charakter jest wkurwiający. Ale mniejsza.
- Zazdrosna? - Spytała głosem delikatnego, niewinnego aniołka. Przechyliła głowę na prawy bok. - A co to jest ta zazdrość? - Znów ten słodki głos, tak rzadko do usłyszenia z jej pełnych ust. Doskonale wiedziała o co chodzi, a ten doskonale wiedział, że nie z nią te numery. Zawarli mały pakt, jeden nie podkochuje się w drugim. Nie ma miłości? Nie ma problemu! Co nie oznacza, że nie uważała, że Samael jest w jej typie. Ale był zbyt tępy i wkurwiający i doskonale wiedziała, że on o niej ma to samo zdanie. Cudowna znajomość. - Mój mały sadysto. Najpierw musiałbyś mnie złapać. Zakuć. Zgwałcić. - Kącik ust zadrżał jej w niewielkim uśmieszku. - Doskonale wiesz, że nie byłoby to takie złe. - Machnęła grzywką, odgarniając włosy do tyłu. Oczywiste było to, że i tak by nie dała się w ten sposób poniżyć. Cóż, niczym pewna piękna wampirza dama. Ah, wszystkie takie same.
- Nie wiem czy będziesz ale patrzysz na nią jak na miss polonia. - Zachichotała, opierając brodę na dłoni. Kiedy wspomniał o facetach, zrobiła minę wkurzonego dzieciaka. - Weź nie uderzaj mnie w te kamienne serce, które mi nie bije. - Fakt, faktem, że dawno się nie ruchała. A jak każda kobieta.. Cóż. Ma ochotę! Ale to nie jest ta dziewczyna, która rzuca się na każdego do łóżka. No, jedno można rzecz, że niezłe z niej ziółko i wokół siebie ma wielu facetów, ale bez przesady.. Z żadnym się jeszcze nie przespała. Biedny jej marny los miłosny.
- Przepraszam bardzo, kibel się niczym nie różni od Twojej zaśmierdziałej i mokrej piwnicy, głąbie. - Warknęła pod nosem. Bowiem ona też po kiblach nie lata, ale jak jest potrzeba to nie ma wstydu. Zarzuciła ciemne włosy na plecy, odkrywając bardziej obojczyki i szyję. Nie próbowali siebie jeszcze nawzajem. Nie mogli bowiem tego zrobić w restauracji przy stoliku, ale pokusić zawsze można, nie? - Z tą gładkością nie przesadzaj, jak rano golę nogi, wieczorem już mam okropny, drapiący zarost. - Zaśmiała się miziając się po łydce. Hormony, te sprawy. Jednak stolik nie był długi i siedzieli w miarę blisko siebie. Podsunęła mi pod usta swój nadgarstek i uśmiechnęła się do niego. Niech korzysta, póki może.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Samael Pią Lip 07, 2017 4:01 pm

Cynthia mogła sama o sobie myśleć wszystko, nie wpływało to jednak w najmniejszym nawet stopniu na rzeczywistość. Do aniołka, czy choćby spokojnej i miłej osoby brakowało jej dokładnie tyle samo co Samaelowi do królowej baletu. Mała, wredna, złośliwa i przez większość czasu nie mówiąca niczego wprost. Szczęśliwym był fakt, że wbrew pozorom, młody Smok był całkiem inteligentnym i oczytanym facetem i nie musiał głowić się nad tym co też ta mała zołza ma teraz na myśli. Stanowiło to ciekawy kontrast bowiem on sam był z tych, którzy o wszystkim mówią otwarcie i bez skrępowania. Przynajmniej będąc w znajomym towarzystwie gdzie nie była wymagana jakaś etykieta na wysokim levelu.
- To jeszcze ja zobaczę Twoją nagą dupę i możemy umrzeć oboje. - sarknął krzywiąc wąskie usta w parodii uśmiechu. To nie tak, że nigdy nie był zadowolony czy wesoły. Po prostu w większości przypadków skrywał swoje emocje i odczucia głęboko pod maską chłodnej i wyrachowanej bestii. Życie, choć jeszcze krótkie, zdążyło mu już dać kilka porządnych lekcji. W tym by nigdy się nie odsłaniać.
- Złapać, zakuć, zgwałcić, poczekaj, niech zanotuję. - prychnął sięgając po telefon. Podświetlił dotykowy ekran jednak sprawdził tylko godzinę po czym wsunął urządzenie na powrót do kieszeni spodni - A tak na marginesie... - szkarłatne tęczówki skierowały się w kierunku towarzyszki - Jaki gwałt? Nie można nazwać gwałtem, czegoś co dzieje się za obustronną zgodą. A przecież odkąd się znamy masz ochotę po prostu wypiąć tyłek i być wziętą jak dobra suczka. - długie, śnieżnobiałe kły błysnęły w krótkim, zwierzęcym uśmiechu - Pewnie, że nie byłoby złe, spodobało by Ci się. Ty, ja, krew, łańcuchy ostre pieprzenie. Wiem, że lubisz.
Nie miał zielonego pojęcia jak się mają sprawy sercowe u Coco, bo nigdy go jakoś szczególnie nie interesowały. Zasada była prosta, żadnego podkochiwania się, zazdrości czy cholera wie jeszcze czego. Ich dziwaczna znajomość odpowiadała mu z wielu względów. Najważniejszym było oczywiście to, że w tym smutnym jak pizda mieście nie posiadał zbyt wielu kontaktów, z którymi mógłby iść na jakąś imprezę czy polowanie. Do tego nie nudził się w towarzystwie tej laski co było również ogromnym plusem. Mimo to, kompletnie nie obchodziło go czy ma faceta, kilku czy żadnego. Co jakiś czas dowiadywał się w ten czy inny sposób, że była gdzieś z jakimś ziomkiem widziana. Ale kto to i o co chodziło nie było obiektem jego zainteresowań.
- Nie mam piwnicy, tępa łyżko. - przewrócił oczami nieco podirytowany. Po pierwsze w miejscu jego zamieszkania były lochy, po drugie nie przyprawiały go o mdłości w taki sposób jak publiczne kible w barach czy restauracjach. Z resztą dobrze wiedziała co miał na myśli tylko postanowiła zrobić problem z niczego jak lubiła od czasu do czasu.
- Wszędzie tak szybko Ci rośnie? To może być problematyczne w pewnych sytuacjach. - uniósł kącik ust w nieznacznym uśmiechu. Rozmowa tak jak jedna z wielu schodziła oczywiście na tor dwuznaczności, podtekstów a często i nawet otwartych grzeszków. Tak czy inaczej została przerwana przez wampirzycę, która podstawiła młodemu Asmodeyowi nadgarstek pod paszczę. Korzystając z momentu wysunął długi, zimny jęzor i polizał miejsce gdzie wyraźnie widoczne były żyły, czując jej puls, słysząc szum pompowanej krwi oraz już niemal mając jej słodki smak w przełyku. Nie ugryzł jednak, lecz lekkim acz zdecydowanym ruchem pazurzastej dłoni odsunął od siebie tą małą pokusę.
- Nie tak, nie tutaj.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Pią Lip 07, 2017 4:36 pm

Nagą dupę? Czy ten postradał zmysły? Wystarczyło spojrzeć na to jak wstaje, jej gatki były takie krótkie.. No mniejsza, ona sama nie była nigdy dobra w dobieraniu garderoby, ale od dłuższego czasu rozciągnięty dres zaczął być mniej atrakcyjny jak odkrywające ciało ciuszki. I to, że faceci okrywali ją wzrokiem to była tylko i wyłącznie jej sprawka. - Gdybyś tylko nie był tak zapatrzony w tą lampucarę i rozglądał się za znajomymi twarzami czy dupami, może byś coś dostrzegł. - Prychnęła poprawiając jasny dżins, zaciągając go na udo, nieskutecznie. Oparła brodę na dłoni. Był taki uroczy jak próbował się uśmiechać. Sama zachichotała na swoją głupią myśl i machnęła na to w głowię ręką. Za to zaś jego kolejne słowa bardzo ją zaciekawiły. Wyprostowała kręgosłup, noga na nogę i skrzyżowała ręce na piersi. Spoglądała na niego spod delikatnego byka. Do tego mógł się już przyzwyczaić, kipiący sekspailem wzrok, taa.. - Hamuj się. Bo łańcuchy to nie moja brożka. - To tak na serio. To jej nie kręciło. Raz w młodości była porwana, zakuta, skrzywdzona, właściwie podobnie jak Yvelin, ale uszło jej to płazem, nic większego się nie stało. O dziwo. - Poza tym, odkąd się znamy to Tobie rośnie kutas w gaciach na mój widok i to ja z grzeczności nic o tym nie wspominam, więc przymknij tą swoją jadaczkę. - Uśmiechnęła się, również ukazując swoje białe, długie i ostre kły. Dziewczyna nie chciała zagłębiać się w szczegółach spraw erotycznych, w których on mógł być doświadczony, a ta.. Mogła się tylko ośmieszyć. Mówiła ogólnie, nigdy nie szczegółowo. Sama nie wiedziała czy lubi na ostro, czy.. - A wyglądam Ci właściwie na osobę, która dałaby się kompletnie zdominować? Fakt, faktem, że na widok świeczek i rozsypanych płatków róż na łóżku rzygam, ale Twój sposób na seks mnie nie bawi. - A właściwie, nawet gdyby ją bawił. Nie wybaczyłaby sobie tego, że dałaby mu po prostu dupy. Dlaczego? A dlatego, że dla niego nie byłoby to nic więcej jak tylko pieprzenie. Bądź co bądź Coco była dość uczuciowa, co się z tym wiąże? N a i w n a. Kryje to głęboko w sobie, zaraz pod maską wredoty i nienawiści do połowy poznanych osób. Może kiedyś tam się jakiś przewinął, może z jakimś poszła na spacer, a potem on wylądował w paszczy jej demona. Różnie z tym bywało, wiedziała jednak, że ludzie mówią, że wiecznie widzą ją z innym, co nie do końca jej się to podobało, ale cóż zrobić.
- Cokolwiek, jezuuu.. - Zakręciła oczami, jak ona nienawidziła jak się ją czepia za słówka. Ale on - robił to zawsze, za co zawsze ma ochotę kopnąć mu w pysk. Naprawdę, nigdy jeszcze nie było okazji, ale Coco cierpliwie czeka. Okazja się napatoczy.
Macnęła się za nóżkę, na szczęście gładko. Może nie tak gładko jak blondynka stolik dalej, ale jakby macnął, to by się zakochał! Fakt, ich rozmowy często schodziły na ten nieznany jej bieg, co nie do końca było jej na rękę. Wszyscy dobrze wiemy, że nie była specem, no, jego ten fakt mógł nieco ominąć. - Powiedzmy, że jeszcze nie było takiej sytuacji, żeby mogłoby to być problematyczne. - Wybrnęła? Taką miała nadzieję! Znając go, ten będzie brnąć dalej w tory tej rozmowy.
Kiedy jednak poczuła na nadgarstku jego ciepły język, uśmiechnęła się wrednie. Nigdy jej nie odmawiają. Ale - jednak odsunął. Ta nie bardzo się przejęła. Spytała tylko. - To jak i gdzie? - po czym na jej twarzy znów zapanował jednostronny uśmiech. Nie dawała za wygraną.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Samael Pią Lip 07, 2017 9:45 pm

Nie był w nikogo zapatrzony tylko obserwował zgrabne nogi w rajstopach chcąc użreć blondynę przy pierwszej możliwej okazji. Tak jak lew obserwuje gazelę na sawannie, tak on patrzył na niczego nieświadomą kobietę. Także proszę przestać mu wmawiać, że sie na laskę napalił bo akurat w tym przypadku widział ją tylko jako chodzący worek krwi a nie obiekt seksualny. Akurat tuż przed wyjazdem z zamku skorzystał z możliwości i przeleciał uwięzioną byłą także w tej sferze był zaspokojony, przynajmniej na ten moment. Poczekajmy jeszcze z kwadrans...
- Zwracam Twoją uwagę na fakt, że nie przyszedłem tu ze względów towarzyskich i w poszukiwaniu znajomych twarzy tylko coś zjeść. Jesteśmy wszak w restauracji nieprawdaż? - o bogowie, jak on w irytujący sposób potrafił żonglować swoimi manieryzmami językowymi. Z opryskliwego i wulgarnego typa potrafił sprawnie przejść do elokwentnego, oczytanego, niemalże panicza z wyższych sfer. Co nie było dalekie od prawdy wszak pochodził skąd pochodził a rodzina była dość majętna. Swoją drogą gdyby żyli te kilkaset lat wcześniej młody Asmodey byłby dziedzicem pierwszym w kolejce do tronu. Takiego prawdziwego z berłem, koroną, dworem i tak dalej. To byłaby dopiero jazda bez trzymanki...
- Ty chcesz się wypiąć, mi staje kutas, na co więc tyle czasu czekamy? - odpowiedział powracając do swojej bezpośredniości i używania wysoce niecenzuralnych słów.
Czy Coco wyglądała na taką, która lubi dominację? Trudno powiedzieć, takich rzeczy nigdy nie widać na pierwszy rzut oka. Okazuje się dopiero podczas gry wstępnej kiedy może być już za późno. Zdążył się jednak zorientować jakie zdanie na temat jego upodobań wyrobiła sobie sama Cynthia. Choć trudno przypuszczać na jakiej konkretnie podstawie wysnuła takie wnioski najwyraźniej widziała go w roli kompletnego zwyrodnialca w lochu BDSM. Nawet zabawne.
Dokładnie w momencie gdy chciał skomentować brak takiej sytuacji i w niewybredny sposób zapytać jej o dziewictwo czy śluby cnoty przyszedł kelner niosąc zamówione przez bruneta wino. Pucharek pełen lodu, w środku zielona butelka, dwa kieliszki. Domyślny gość, zapewne widząc, że do gościa przysiadła się kobieta uznał, że warto jednak przynieść szkło dla dwóch osób.
- Tylko otwórz. Dalej sami sobie poradzimy. - zakomunikował sucho facetowi w koszuli. Korek strzelił, czerwone wino zostało rozlane - Romantycznie, co? - zakpił - Tylko żarcia brak. - podniósł kieliszek do nosa i powąchał. Nie był może jakimś wybitnym koneserem win, ale za to miał dobry nos. Czując niezły bukiet pokiwał niemo głową i dopiero upił łyk. Zamówił wino raczej ze średniej półki, gdyż i tak miało być tylko przykrywką by tu siedzieć i obserwować salę w poszukiwaniu kolacji. Nie spodziewał się towarzystwa.
- Powinnaś spytać "u mnie czy u ciebie?". - skrzywił usta w niewielkim uśmiechu - Wypijemy, pomyślimy. Tymczasem... - odstawił kieliszek na blat ciemnego stolika i wlepił ponure ślepia w oblicze Coco - Co tutaj robisz? Polowanie? Spacer? Szukasz kochasia? Dilera?
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Sob Lip 08, 2017 2:42 pm

Pomachała tylko głową na jego jakże zwięzłą i czystą wypowiedź. - Utnę Ci zaraz jęzor, jak nie wrócisz do standardowego języka naszych rozmów. - Faktycznie, potrafił być niemalże cholernie irytujący. Czasami przewraca mu się w główce, w tym momencie trzeba go ponownie jebnąć by wszystko wróciło do normalnego stanu. Nie umiała sobie wyobrazić Samaela siedzącego na tronie jakże MAJĘTNEJ rodziny Asmodey'ów. Ten? Bachor? Idiota? Ruchacz? Ledwo powstrzymała się od złapania się za głowę i cichego łkania. Na szczęście, on nie urodził się kilkaset lat wcześniej i nie jest pierwszym dziedzicem do tronu. Dobrze, że jego ojczulek zaczął ruchać nieco wcześniej.. Zachichotała cicho, na własne myśli, z których amoku wyrwało ją kolejne odprysknięcie Samaela. Spojrzała tylko na niego unosząc jedną brew ku górze w znak zdziwienia. I zniesmaczenia.. - Nie wiem w ilu miejscach musiałbyś mi złamać kręgosłup, żeby zaciągnąć mnie do swojego łóżka. - Wyrzuciła język z buzi na znak obrzydzenia. Nigdy ich razem nie widziała, na tyle blisko, by uprawiać ze sobą miłość. A jakby w łóżku też byłby taki irytujący? - Czekaj sobie nawet wieki. Mój zgrabny i piękny tyłek nigdy się do Ciebie nie wypnie. - Znów cmoknęła w powietrze, skutecznie się z nim przedrzeźniając. Cynthia doskonale go znała, wiedziała, że dla niego to by była tylko niezła darmowa przygoda z przyjaciółką. To był jego jedyny minus, nigdy nie przywiązywał większej uwagi do tego, co ona. I to ich różniło, jak i mnóstwo innych rzeczy. Ale to był największy aspekt, który odsuwał Coco od miłości do tego imbecyla. Z czego ogromnie się cieszyła, naprawdę! Przez mięsiące, lata, dane jej bylo poznać jego osobę, bardziej niż niejedna, która mu wskoczyła do łoża. Marny ich los, oj marny. Ale nie była w stanie ingerować w jego charakter, nigdy nie chciała po sobie poznać, że to coś więcej niż tylko koleżenstwo, fakt, traktowała go jak przyjaciela, ale ona nigdy nie poczuła by traktował ją w ten sam sposób, więc można powiedzieć, że się z tym kryje. Bądź co bądź lubi jego towarzystwo i cieszy się, że go poznała. Na tym przystańmy.
Spojrzała na osobę, która zaszła ją od pleców. Kelner. Wino. Lód. Dwie lampki. Cudownie. Uśmiechnęła się szeroko na widok strzelającego korka. Świeże. - Nigdy się nie spodziewałam, że w Tobie aż tyle romantyczności. - Zakpiła równie mocno jak on, unosząc kieliszek w dłoni. To nie był ten typ faceta. - Żarcia? Gdzie piękna koszula, wraz z krawatem. Płatki róż i ogromny bukiet dla mnie. Gdzie pierścionek? - Zapytała zadufana w sobie nastolatka. Oczywiście w żarcie. Zachichotała chwilę po tym, jak przez sekundy udawała poważną. Upiła niewielki łyk wina. Sama odsuwała się od alkoholu, ale jak jest okazja, to dlaczego nie. Sami widywali się dosyć rzadko, więc tak, to była okazja. Tym bardziej, że to nie ona płaciła. Mała siksa.
Zatelepotała rzęsami na jego odpowiedź. Po czym znów wzięła łyk czerwonego wina. Sama jednak nie odłożyła swojego kieliszka. Cały czas trzymała go przy nosie, patrząc na niego przez szkło. Ich oczy w końcu się spotkały, Cynthia miała wrażenie, że ten zawsze gdzieś nimi odpływał. - Wracam z nieudanego polowania. - Zakpiła sama z siebie, popełniła tyle prostych błędów. Ale spotkanie z Przewodniczącym dało jej dużo do myślenia. - Koniec końców wylądowałam tutaj przez przypadek. Przejezdnie. - Rzuciła kluczykami od motocyklu na stolik, zaczęły uwierać ją w kieszeni. - Mój kochaś siedzi przede mną. - Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust i odłożyła kieliszek na stół. Ironia pełną parą. Zarzuciła włosami na jedną stronę ramienia. - Zabierz mnie do niej. Chcę widzieć jak cierpi. - Chłodny głos wypadł z jej ust. Spojrzała na niego spod byka i cierpliwie czekała na odpowiedź jeżdżąc palcem po szkle.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Samael Sob Lip 08, 2017 7:02 pm

Czyżby pannie Patel przeszkadzały rozmowy na poziomie? Wolała to wulgarne i opryskliwe oblicze swego znajomego? To bezpośrednie, które nie waha się sugerować i nakłaniać w otwarty sposób do pewnych czynności i zachowań? Dałby sobie odciąć palec u lewej dłoni, że często irytuje wampirzycę ciągłym nagabywaniem i brakiem jakiegokolwiek taktu.
- Gadaj sobie co chcesz. Wiem, że chciałabyś skosztować tej adrenaliny i rozkoszy. - na bladej twarzy wampira zagościł szeroki, obnażający kły uśmiech przywodzący na myśl wyszczerzonego drapieżnika.
Ile właściwie się już znali? Trudno powiedzieć, tyle w życiu ich obojga się zmieniło. Na pewno długo, można uznać to z czystym sumieniem. Nie miał pojęcia w jaki sposób patrzy na niego Coco, nigdy nic mu nie sugerowała, nie dawała sygnałów takich czy innych ani nawet specjalnie nie oczekiwała by dał jej coś od siebie. Dobrze wiedziała z kim ma do czynienia jak charakterny i oporny w obsłudze jest ten facet także by w miarę poprawnie zinterpretować jego myśli należało by spojrzeć na czyny. Czy użył kiedyś w stosunku do niej siły, w celu osiągnięcia krwi, seksu czy czegokolwiek? Nie. Poniżył ją? Również odpowiedź przecząca. Tolerował jej obecność przez dłuższy czas? Owszem. Rozmawiał z nią w miarę otwarcie? Tak. Wnioski powinny być proste. Oczekując aż usłyszy z jego ust Be my friend because friendship is magic zdąży się zestarzeć i rozpaść w proch.
- Jest jeszcze wiele rzeczy, o których nie wiesz. Lubię zaskakiwać. - skrzywił się przelotnie - Pierścionek? Nie kupuję kota w worku.
Żarty żartami, ale od wszelakich związków a tym bardziej małżeństwa stronił jak od morowej zarazy. Miał już serdecznie dość całego tego szajsu, miłości, srości, rybie ości. Siada od tego na mózg, przestaje się myśleć logicznie i racjonalnie a na końcu jakaś suka i tak wszystko rozpieprzy bo musi... Nie ważne. Po co to rozgrzebywać po raz kolejny.
Pokiwał głową na znak, że dotarły do niego słowa o nieudanym polowaniu. Nic mu do tego, każdemu może coś pójść nie pomyśli. Bawił się kieliszkiem obracając go w miejscu trzymając za wysoką nóżkę - Ja Twoim kochasiem? Zabrzmiało prawie groźnie. - prychnął po czym na kolejne słowa mina całkowicie mu stężała. Porcelanowa maska bez żadnych emocji i te ślepia wydające się przewiercać jej czaszkę na wylot - A czy ja prosiłem Cie kiedyś byś pokazała mi swoją seks taśmę? - stuknął w szkło pazurem a to wydało głuchy pogłos. Na powierzchni wina rozeszły się fale - To nie jest po prostu męczenie przypadkowej laski z ulicy. To bardzo intymne rzeczy..
Nie to by nie lubił się chwalić. Po prostu są pewne granice i uważał, że porachunki między nim i Yvelin to coś bardzo osobistego i nie powinno być obnażane przed szerszą publiką. Zwłaszcza, że przy blondynce, młody Asmodey często tracił nad sobą panowanie i rozdrapując nadal nie zaleczone rany na duszy za bardzo się uzewnętrzniał. A to było niebezpieczne. Nigdy nie wolno się odsłaniać. Nigdy.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Nie Lip 09, 2017 10:37 pm

I tutaj Pan Asmodey się mylił. Coco owiele bardziej woli rozmowy, które nie są prowadzone w języku urzędowym. Po co się trudzić i wysilać, żeby pięknie poukładać zdania, wyszukiwać coraz to trudniejszych słów. To nie dla niej. Wolała bezpośredniość, szczerość i przede wszystkim wolność słowa. Dlatego między innymi wolała spędzać z nim czas. Był taki, z jakim najlepiej się dogadać. Co nie oznacza, że nie potrafił być poważny, o dziwo, udawało mu się to, kiedy ona tego potrzebowała. Jest dobrze, jak jest i niech tego na siłę nie zmienia.
Na kolejne jego słowa pomachała tylko głową na boki. Boże, jaki on był słodki, kiedy jego serce przepełniała naiwność. Skąd ten pomysł, że Cynthia, niegdyś mała i słodka dziewczynka, mogłaby mu skoćzyćdo łóżka, czy tam gdzie indziej by chciał. Zaśmiała się cichutko, pod nosem. - Nie wiem skąd ten pomysł, że seks z Tobą to dawka adrenaliny i rozkoszy, łajzo. - Odpowiedziała wrednie. Stara, dobra dupa Coco. Chociaż, jeśli Samael ładnie upił by Cynthię, myślę, że nie miałaby swoich granic. To był jej jedyny minus. Dziewczyna była podatna na alkohol i po jego spożyciu, załaczał się jej instynkt napalonej kobiety. Ale! On nie musiał o tym wiedzieć.
- Nie potrafisz się dobrze bawić, nuu.. - Oparła policzek o dłoń, robiąc cudownie przesłodką, nadufaną minkę niezadowolonego dzieciaka, który nie dostał lizaka. Wyciągnęła ku niemu dłoń, pokazując, że paluszek nie jest ozdobiony przez żaden pierścionek. - Spójrz, pięknie by wyglądał czarny pierścien na moim smukłym paluszku. - A tą wciąż trzymał humor, nawet jeśli tego żarty jego nie bawiły. Ona miała miłość głęboko w poważaniu. Została zraniona. Ale co dalekie, odeszło w niepamięć. I on powinien zastosować się do tej metody. Bo co strzępić ryja, na tą wampirzycę, która go zraniła. Żyje się dalej. Przecież ma Cynthię! Tyle rzeczy można z nią zrobić! Mimo cudownych myśli, wiedziała, że nie może na niego jakkolwiek wpłynąć pod względem jego zemsty.
Jego słowa przemilczała. Na twarzy dalej była tęga mina, a oczy nie dawały spokoju, jakby chciały przelecieć jego martwą duszę na wylot. Westchnęła ciężko po kilkunastu sekundach. Nie miała co naciskać. O dziwo, zaśmiała się. Wróciła do wcześniejszego tematu, jakby tego sprzed chwili w ogóle nie było. Jakby działo się to w osobnej rzeczywistości. - Weź. Bylibyśmy słodką parą. - Wzięła ostatni łyk wina. Postawiła kieliszek na blacie. Rozejrzała się dookoła. Zaczęło powoli pustoszeć. Bowiem dochodziła późna godzina. - Twoja ofiara znikła. - Westchnęła. Może i to z ulgą. Wstała ciężko na nogi. Delikwenta wzięła za rękę, drugą złapała za zimną butelkę jeszcze do połowy pełnego wina i wyszła z restauracji. - Cóż, poszukamy nowej.

zt x2.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Joffrey Pią Paź 27, 2017 1:21 pm

Wybrał restaurację, która z wyglądu wydawała mu się najbardziej atrakcyjna. Czerwone ściany, mrok panujący w pomieszczeniu z nikłym oświetleniem przy stolikach i jakże apetycznie wyglądający kelnerzy oraz kelnerki. Zanim jednak znaleźli się w Restauracji ''Mroczna Strona'' zajechali do jakiejś galerii co by sobie Fabio ciuszków nakupował. Oczywiście wszystko na koszt Hagena, który ze znudzeniem wędrował z nim po sklepach. Nie sądził, że zajmie im to tak dużo. Gdy już Fioletowy ostatecznie coś sobie wybrał i się przebrał, podjechali w stronę centrum. Wampira rozbawiało to, że poruszali się policyjnym autem przez co inny kierowcy nagle zaczęli przestrzegać przepisów i prędkości. Mimo to Joffrey omijał ich, łamał przepisy no i szybko się poruszał, co niekoniecznie mogło się spodobać niższemu krwiopijcy. Nie siedzieli w kompletnej ciszy. Zapuścił jakieś mocniejsze kawałki, czasami zagadując kochanka. Bycie nocnym stworzeniem naprawdę miało wiele plusów i póki co Emilio strasznie się to podobało. Już minęło załamanie i chęć mordu.. biedak jednak nie wiedział co nadchodziło.
Gdy wysiedli z auta, wampir przepuścił Fioletowego gdy wchodzili do ciemnego pomieszczenia.
- Na pierwszy rzut oka nie mam zastrzeżeń. - Mruknął, kierując się w stronę stolika, który znajdował się przy oknie. W sali znajdowali się ludzie jak i wampiry. Dzisiejszego wieczoru jednak nie było ich tak wielu, ale nie byli też kompletnie sami. W sam raz.
Uśmiechnął się do Nessuno, patrząc na podaną im kartę. Hagen nie był głodny, ale jeśli Fabio zechce sobie coś zamówić to nie ma sprawy. Gdy podeszła do nich niska kelnerka o rudych włosach, Joffrey wyszczerzył się i skupił na niej swój wzrok.
- Proszę mi powiedzieć, które wino jest lepsze. Cabernet Sauvignon czy Pinot Noir? Ciężko mi się zdecydować.. - Poruszył nieznacznie nogą, stukając palcem w menu. Rudowłosa dziewczyna uśmiechnęła się albowiem sam wybór do tanich nie należał więc niezależnie co wybierze i tak będzie to niezły wydatek. Zroibła zamyśloną minę.
- Klienci najczęściej wybierają Cabernet Sauvignon.. -[/color] Zaczęła, lecz wampir uniósł lekko rękę i spojrzał na swojego kochanka.
- A więc poproszę o Pinot Noir. - Zakończył, a nieco speszona kobieta uciekła od ich stolika. Chyba nie potrafiła dłużej wytrzymać dziwnego wzroku Hagena, który oblizał lekko usta. Nie było jednak żadnego problemu zamówić sobie czegoś jeszcze, albowiem przed nimi była długa noc. Po jakimś czasie kobieta wróciła z alkoholem, nalewając im do naprawdę ładnych kielichów cenną, czerwoną zawartość.
- Opowiedź mi coś o sobie Fabio. - Zamruczał, nachylając się nieznacznie w jego stronę. Ciekawa była ta randka z chłopakiem, choć Joffrey tak tego nie nazywał. Przecież to nic złego, że chciał bardziej poznać osobę, która siedziała przed nim.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Pią Paź 27, 2017 2:49 pm

Nim znaleźli się na miejscu, Hagen był wręcz zmuszony zabrać swojego niższego kompana na zakupy. Chodzenie w za dużej bluzie może i było rozkoszne, ale za duże szorty - już mniej. Poza tym mieli udać się do restauracji, a to oznaczało odpowiedni dla miejsca ubiór.
Cóż... Joffrey musiał się nachodzić, nim Nessuno wybrał sobie coś dogodnego dla siebie. Musiał nosić torby, znosić kręcenie nosem. Musiał nawet doradzić, kiedy to Fioletowy przymierzał swoje wybory. Po dłuższej godzinie czy nawet dwóch, wybrał wreszcie coś dla siebie i śmiało mógł się przebrać. Elegancko, schludnie, a zarazem... kobieco? Miał o tyle dobrze, że mógł wybierać w obu działach - Wynagrodzę Ci te zakupy. - obiecał wampirowi tuż po opuszczeniu centrum handlowego. Poklepał go nawet po torsie i dumnie wrócił do ich policyjnego pojazdu.
To się Hagen wpakował...
Restauracja wybrana, usadzeni. Fioletowy od razu przeszedł do przeglądania menu. Czy miał na coś ochotę? - Chcę duszoną polędwiczkę w szpinaku. - w przeciwieństwie do Joff'a miał ochotę coś zjeść. Poza tym na sali było nieprzyjemnie gorąco...
- Mają zepsutą klimatyzację? Jest okropnie duszno. - skieruje słowa do wampira nim podeszła do nich kelnerka. Fabio poprawił się na krześle i w milczeniu przyjrzał się rudowłosej kobiecie. No tak, Hagen musiał popisać się swoim czarującym wdziękiem i speszyć kobietę. Fioletowy uniósł brew, chrząknąwszy - Może zechcesz w końcu przyjąć Nasze zamówienia? - tak, pełna pretensja, nienawiść w kilku prostych słowach. A Fabio wydawał się taki miły, prawda?
- I dla mnie danie numer cztery. - po wyborze zamknie menu, by oddać je następnie kelnerce. Niech idzie w cholerę... - Mam nadzieję, że szybko się uwiną. - ułożył usta w tradycyjny, zadumany dzióbek.
Ale czy mogło coś zepsuć ich wieczór? Na pewno nie żadna wywłoka. Powrócił wzrokiem oraz z uśmiechem na wampira - Chociaż domyślam się, że oczekujesz od tej kobiety czegoś innego niż podania wina. - zauważył, mrużąc oczy. Zgadł? Jeśli ten zaprzeczy - skłamie. Było widać, że Joff chciał czegoś innego i to całkiem ciepłego, świeżego prosto z żył. Kiedy jednak ta wróciła, Fabio zaś zmierzył ją krzywym wzrokiem. Po czasie doszło jeszcze jego danie.
Mogli zacząć kolację.
- Już wiesz, że jestem lekarzem, że pochodzę z Włoch. Chociaż poza medycznym zawodem przez jakiś okres czasu pracowałem dla dawnego burmistrza Kuroiashita. Odkąd upadł, zajmuję się głównie domem i myślałem nad rozwojem w karierze właściciela kawiarenki. - o tym chciał słuchać? Sięgnął po kieliszek z winem, upijając łyk - Chociaż nie mam póki co na to weny. Zapewne z braku dobrego... wyjścia. Mam nadzieję, że po spędzeniu wspólnego czasu z Tobą się to zmieni. - jak widać nie schodził z drogi randkowej. Emil niech myśli co chce, Fioletowy stawiał mocno na swoim - Lubię dobre wino, dobre jedzenie. Nie przepadam za używkami typu narkotyki. Czasami staram się żyć jak ludzie. - miał nadzieję, że nie zanudza. Lecz lepiej niech Hagen wie z kim ma do czynienia niż zaś coś nagle wyjdzie, jak na przykład ogon. Co do prochów, zamierzał nakierować wampira iż strasznie naciska na lepsze zdrowie - A pan, panie Hagen? - teraz jego kolej - Co więcej o sobie powie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Joffrey Pią Paź 27, 2017 5:12 pm

Nie sądził, że w jego towarzystwie będzie się czuł jak z normalną kobietą. Liczył, iż Nessuno szybko upora się z wyborem ciuchów.. a tu taka niespodzianka. Zmęczony, zaczynał czuł coraz większe zdenerwowanie. Ileż można przymierzać? Przecież ta męka nie miała końca! Na szczęście Joffrey uzbroił się w resztki cierpliwości i tak jakoś wytrwał. Było ciężko, ale dał radę. Szkoda, że nie dostanie za to medalu.
- Doprawdy? - Uniósł brew ku górze i uśmiechnął się lekko. Ciekawe czym mu to wynagrodzi.. ale nie chcąc myśleć o nie wiadomo czym, skierował się do swojego samochodu. Małżeństwem przecież nie byli, już tak nie szalejmy.
W przeciwieństwie do Hagena, Fabio zamówił coś do jedzenia. Emilio również nie odczuwał tutaj przyjemnego chłodu, ale bez przesady. Aż tak gorąco to mu nie było, więc też zdziwiło go zachowanie kochanka. Przypatrywał mu się przez dłuższą chwilę i pokręcił głową.
- Aż tak źle to nie jest. - Stwierdził i w tym momencie podeszła do nich rudowłosa kobieta. Na jego twarzy pojawił się bezczelny uśmiech, gdy zazdrość Fabio zaczęła wychodzić na jaw. Odprowadził ją wzrokiem, leniwie skupiając się na Fioletowym. Czy naprawdę tego oczekiwał?
- I tutaj się mylisz mój Drogi. - Mrugnął do niego porozumiewawczo, a gdy kelnerka wróciła z daniem i winem, nawet nie obarczył ją spojrzeniem, choć ta usilnie tego pragnęła. Skosztował wina, uważnie słuchając swojego towarzysza. Dobrze jest wiedzieć trochę więcej, skoro się z nim.. umówił?
- Jak wyglądała ta praca? Hm.. mógłbym Ci pomóc, ale podawać kawki nie będę. - Rzucił rozbawiony. W sumie wampirek pasował na kogoś takiego. Właściciel przytulnej kawiarenki do której uczęszczają ludzie jak i krwiopijcy. Oby tylko jedni nie stali się przekąską drugich.
Liczył iż po spotkaniu z kruczowłosym nagle natchnie go wena? W sumie może i tak bo jednak długi czas samotności prawdopodobnie dobiegał końca.
- Czasami? Interesujące. - Po bladej twarzy przebiegł drapieżny uśmiech. W końcu poznał Nessuno gdy razem pożywiali się jakimś biednym chłopakiem. To oczywiste że wampirek miał ciemniejszą stronę, którą Joffrey miał nadzieję wybudzić. Aż takim złolem był. Przecież bycie dobrym jest takie nudne!
- A więc.. wychowywałem się w Rzymie. Dzieciństwa w ogóle nie pamiętam, ale za pewne nie działo się w nim nic istotnego. Mam młodszą siostrę, która jest bardzo do mnie podobna. Ukończyłem studia bezpieczeństwa wewnętrznego, zamierzałem zostać policjantem albo pójść do wojska. Niestety moje plany pokrzyżował mi Ivano, który zmienił mnie w pijawkę. - Przerwał, przypominając sobie nagłą wizję, która dopadła go w domu. Mały, ciemnowłosy chłopiec i kobieta, która oddała swoje życie aby ten mógł.. no właśnie, co mógł? Potrząsnął głową, wracając do rzeczywistości.
- Nie cierpię zwierząt, lubię dziary i dobry seks. Kiedyś coś tam próbowałem jeździć na motorze.. w zasadzie to tyle. - Wzruszył lekko barkami, nie wiedząc za bardzo o czym mógłby jeszcze wspomnieć. Przecież nie chciał go zanudzać, ludzkie życie nie jest ciekawe, a wampirem był stosunkowo krótko. Raz jeszcze chwycił za kielich i upił dosyć sporego łyka.
- Zawsze interesowały mnie sprawy polityczne. Wprowadziłbym dużo zmian, ale za pewne nie chcesz o tym słuchać. Może kiedyś wyjdą ze mnie.. ludzie. - Zakończył z prychnięciem i lekkim uśmiechem.
Kogoś Ty sobie wybrał, Nessuno?
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Pią Paź 27, 2017 6:01 pm

Co wymyślił Fabio, niech pozostanie na późniejsze chwile. Póki co mieli cieszyć się chwilami w restauracji, która natomiast miała nieść za sobą coś nietypowego.
Póki co kolejne objawy zazdrości. Tym razem mocniejsze, co mogło już całkiem podpowiedzieć iż niższy miał więcej w zanadrzu uczucia niżeli wcześniej. Zazdrość zawsze bierze się od miłości - Naprawdę? - co do klimatyzacji. Musiał trochę powachlować sobie dłonią, nie czując się najlepiej. Może to Joff był na coś chory i teraz zaraził Fioletowego?
Nie... Na pewno nie. To było coś innego.
Na odpowiedź nic nie mówił, tylko zmrużył oczy, zacisnąwszy mocniej usta. Miłe, że jednak nie przyglądał się dłużej zaczepiającej go kelnerce. Taki mały triumf odbył się wewnątrz wampirka - I tak nie jest w Twoim typie. - a jakaś była? No właśnie nie! Tylko Fabio do niego pasował, a przynajmniej w jego mniemaniu. Nie wiadomo jak myślał Hagen - Głównie praca papierkowa. Organizacja ważnych spotkań, umawianie. Czasami przemawiałem za burmistrza, gdy ten nie mógł być obecny. Strasznie stresująca praca, zwłaszcza gdy mój dawny pracodawca był... niezbyt sympatyczną osobą. Chociaż nie mogę powiedzieć, że nie miałem ochrony. - też nie chciał go zanudzać, poza tym co interesował go inny facet? Co prawda Samuru był zabójczo przystojny, ale na romans żaden liczyć nie mógł.
Pomóc?
- No... W sumie nie zgodziłbym się abyś był kelnerem. Przychodziłyby wtedy same ładne panie. - tak, bo Fabio chce popatrzeć na przystojniaków. Oczywiście roześmiał się po chwili, biorąc kilka łyków wina. Również grzecznie kroił mięso, jedząc powoli. Wolał się delektować, poza tym... ten gorąc jakoś nie pomagał mu w niczym, nawet w przyjemnym jedzeniu - Tak naprawdę wampirom ciężko jest udawać w pełni człowieka. Sam przyznasz, że nie jest... łatwo. Wiem, że ludzie też bywają okrutni, a nawet gorsi od Nas. Chociaż i tak bardzo chcę żyć normalnie oraz w spokoju. - warto mówić o poglądach. Chociaż Hagen wie jak Fabio jest pokojowy, to jednak wierzył w jego mroczną stronę. Czy ona w sumie istniała?
Owszem.
Teraz pora na Joffrey'a. Wampirek słuchał go uważnie, wpatrując się w twarz. Teraz wyłapywał każdy jej element, przekonując się iż coraz bardziej mężczyzna staje się pociągający. Aż musiał nogi zacisnąć, a szczęki zacisnąć na pazurkach widelczyka. Dopiero się rozluźnił, jak miał coś powiedzieć - Mówiłem, że możesz nadal kontynuować swoje marzenia zawodowe. Jest wiele wampirów pracujących we władzy lojalnej. - będzie to powtarzać póki Joff nie pojmie iż nie stracił żadnej szansy rozwojowej. Zresztą, ma Fabia! Zawsze go wesprze, podzwoni i załatwi.
Czemuż to się uśmiechnął jak Emil wspomniał o dobrym seksie? Coś naprawdę się działo w głowie Fabio, a jeszcze to wino... - Widać, że w sprawach erotycznych masz wiele doświadczenia. Zakładam, że masz za sobą długi łańcuszek kochanek. - trochę nieśmiało, ale warto wybadać czy musi się martwić. Przypuszczał, że Joff jest z tych, którzy oglądają się i za kobietami co jednak może budzić zmartwienie... Przynajmniej od strony Fabia - Nie. Dlaczego mam nie chcieć o tym słuchać? Jest mi bliżej do polityki niż Ci się wydaje, co prawda nie przepadam ale mimo wszystko. - wzruszył lekko ramionami, biorąc kolejny kęs. Kolejny łyk. I kieliszek pusty - Ty chyba chcesz mnie rozpić. - chwycił w palce szyjkę pustego naczynia i stuknął lekko o butelkę, chcąc prosić o dokładkę. Co jak co, wino uwielbiał - A skoro ciągnie Cię do polityki, może weź udział w wyborach gdy nadejdą? Na pewno mieszkańcy zechcą mieć nowego, przystojnego burmistrza. - tak, mów więcej Fabio. Uśmiechaj się, okazuj zainteresowanie. Ale co się działo w środku Nessuno tak naprawdę? Wybudzona zazdrość, panika przed tym, że jednak nie wypali i że znowu wróci do domu... sam. Maska uśmiechu skrywa więcej niż można było przypuszczać - Naprawdę nie jest Ci gorąco? - wtrąci w wolnej chwili. Jeśli będzie miał dolewkę wina, wypije ją szybko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Joffrey Pią Paź 27, 2017 8:02 pm

Aż tak bardzo zaczęło zależeć Nessuno na Hagenie? A może takie mu towarzyszyły emocje podczas randki? Pierwsze spotkanie, a jednak mieli już wiele za sobą. Skinął krótko głową na jego pytanie. Śmiał wątpić? Joffrey wbrew pozorom nie był takim podrywaczem, a nieco zamkniętym w sobie mężczyzną. Co ten wampiryzm robi z ludźmi..
Trochę go zaniepokoił stan niższego krwiopijcy. Naprawdę było mu tak gorąco? Przecież tak strasznie tutaj nie było, a poza tym inni nie wyrażali się podzielać zdania Fabio, który machał ręką jak opętany.
- Och.. już wiesz jaki mam ulubiony typ? - Zapytał z łobuzerskim uśmiechem, prostując nogi i nieco zahaczając nimi o kończyny Fioletowego. W sumie nie interesował go były burmistrz, a przeszłość wampira. Nigdy nie wiadomo co mogłoby być między nim a mężczyzną, bo domyślał się, że biedny Fabio jest bardzo kochliwy. Z jego słów jednak nie dowiedział się niczego konkretnego. Praca to praca.
- Fajna sekretareczka musiała z Ciebie być. - Rzucił luźno. W sumie Joffrey na samym początku również nie był za bardzo miły. Obecność Fioletowego pozwalała mu się jednak rozluźnić, a nawet zapomnieć o wszelkich problemach.
- To chyba dobrze, byłby duży ruch. - Roześmiał się lekko. Dobrze, był przystojny.. ale nikt za nim nie szalał, laski nie ustawiały się w szeregach.. Fabio aż tak bardzo bał się, że może go stracić bo jakaś mu się spodoba? Obserwował chłopaka gdy powoli jadł i pił wino.. w zastraszającym tempie! Gdy Emilio nim się rozkoszował, ten zerował kielich. Mężczyzna nalewał mu za każdym razem do pełna. Nie sądził jednak iż mogłoby go to położyć.. choć wino jest zdradliwe i bardzo rozgrzewa!
- A po co udawać? Wampirza natura nie jest taka okrutna, idzie się przyzwyczaić. A życie w spokoju jest niemożliwe, zbyt dużo się dzieje. - Stwierdził. W sumie taka prawda, nie mogli narzekać na monotonię jak zwykły zjadacz chleba. Codziennie coś było, ale skoro Nessuno tego oczekiwał..
Zdawał sobie doskonale z tego jak wampir na niego reaguje. Zaciśnięcie zębów na widelczyku, spięcia ciała.. a może to wina temperatury? Przechylił lekko włosy na bok
- Pomyślę nad tym. - Przytaknął. Póki co miał poważniejsze sprawy na głowie niźli pracować jako policjant. Musiał przede wszystkim się dowiedzieć skąd te wszystkie wizje i niezbyt dobre samopoczucie. Ale nie zamierzał prosić o pomoc Fabio. Sam sobie wszystko załatwi.
Czy naprawdę miał długi łańcuszek kochanek? Uśmiechnął się lekko, spoglądając na czerwoną świeczkę.
- Jeżeli mam być szczery, to nie miałem ich tak dużo. Tkwiłem w długich związkach.. - Przerwał. Nie był to miły temat zważywszy iż z żadną byłą ''miłością'' nie miał i nie chciał mieć kontaktu. Został zraniony, ale nie pokazywał tego.
Takie życie.
A więc Nessuno interesował się polityką? Zyskał duży plus w oczach Joffreya, który patrzył na niego z uznaniem. Nic jednak nie powiedział, nie chcąc zamęczać swoimi chorymi wizjami.
- Wypraszam sobie. Sam zerujesz jak pierwszy alkoholik. - Zachichotał, polewając mu i sobie przy okazji. Pijany Nessuno? Hagen nie miał nic przeciwko zwłaszcza, że wtedy tak się słodko lepił! Aż zakaszlał, gdy usłyszał o wyborach na burmistrza. Aż tak poważnie o tym wsyzstkim nie myślał.
- Że niby ja? - Roześmiał się. Nie sądził aby ktokolwiek był zainteresowany jego kandydaturą. Obcy Włoch, wampir, przypominający trochę byłego burmistrza, Samura. To chyba nie był najlepszy pomysł.
W przeciwieństwie do niego, myślenie mężczyzny było znacznie prostsze. Słuchał, obserwował.. ale nie zastanawiał się nad niczym skomplikowanym. Typowy facet.
- To za pewne wina.. wina. - Rzucił z zamyśleniem. Wina wina? Serio Joffrey? Ty tępaku już nawet innych słów nie znasz. Zerknął przez chwilę na parę ludzi po czym spojrzał głęboko w oczy kochanka.
- Jeżeli się źle czujesz to możemy wyjść. - Rzekł, mrużąc szkarłatne oczy. Już całkowicie zapomniał nosić brązowych soczewek.. ale w sumie w Yokohamie nikt nie patrzył na niego dziwnie. Chyba coraz bardziej zaczynało mu się podobać to miasto.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Pią Paź 27, 2017 9:28 pm

Czyli coś musiało być na rzeczy, skoro tylko Fabio było gorąco. Może wina ubrań? Albo jakieś skutki uboczne ogona?! Można się teraz głowić nad tym, chociaż niedługo wszystko wyjdzie na jaw.
Typ. No tak. Fioletowy od razu na twarz przyklei swój pełen niewinności, grzeczności uśmieszek - Owszem. - nie powie mu wprost, że chodziło o niego. Bo jak? Joff, jestem Twoim typem! Nawet się zmieszał, co wampir mógł zauważyć i chyba się domyślić. Stopą też nie pomagał - Ale i tak Ci nie powiem. - dodał na prędko, biorąc zaś łyk wina. Pił go o wiele szybciej, niż mistrz po pijawek Hagen! I jeszcze ten tekst... Sekretarka?
- Ja tam nie wiem. Grunt, że nie musiałem biegać w miniówce. - śmieszki, heheszki. Fioletowy tym razem prócz gorąca poczuł dreszcz, tyle że był on... przyjemny? - Niby tak... - nie, że się zdenerwował Gorąc co raz bardziej przeszkadzał i utrudniał myślenie. Zwilżył usta językiem, wiercąc się drobinę na krześle. Napięte ciało, później gryzienie widelczyka. Osoba siedząca dwa stoliki dalej utkwiła wzrok w Fioletowym. Jakaś kobieta w średnim wieku mająca spojrzenie typowo czepliwej dewoty - Co za bezwstydna dziewucha. - szepnęła do mężczyzny siedzącego naprzeciw. Fioletowy mimo to przepuścił komentarz bokiem, coby się zbytnio nie przejmować. A przynajmniej się starał.
W sumie czemu się przyczepiła? Bo się wiercił, wachlował? - Zwłaszcza w tym mieście, Joffrey. Brakuje Nam tylko przykładnego Supermena albo Atomówek. - zaśmiał się krótko, chociaż nie był wcale to radosny śmiech. Przykre było jednak to, że Yokohama to niebezpieczne miejsce, zwłaszcza iż wypełniona jest po brzegi groźnymi wampirami.
Z rozmowy o karierze przeszli na lekki temat. Związki. Fioletowy dowiedział się, że Hagen wcale nie jest taki... flirciarz. Jak widać też szukał szczęścia - Czyli mamy podobną przeszłość. - westchnął ciężko. Z jednej strony szkoda wampira iż żył nieszczęśliwie, ale z drugiej strony... Jakby wyszło mu w związku, nie siedziałby teraz z Fabiem.
No i odwrotnie.
- Że co proszę?! - wyskoczył, patrząc to na kieliszek, to na Hagen'a. Fakt, miał rację. Wypił więcej niż powinien, może i nie grzało tak mocno w główkę, to jednak podpił - Niewiele wypiłem, Joff. Wkręcasz mnie. - jęknął, dziabiąc widelcem polędwiczkę. Już jej nie mógł... Na pytanie skinął głową - Masz prezencję, nadawałbyś się. - podkreślił jeszcze. Ale czy Fabio miał pojęcie co mówił? Na tą chwilę tak, tylko nie wiedział jednego... Od kogo tak naprawdę Hagen pochodzi.
- Nie mam pojęcia przez co. - już się zdenerwował. Nie chciał psuć zabawy wampirowi, ani by się niepotrzebnie martwił - Mam dreszcze takie jak... jakbym... - pochylił się nad stolikiem, tak aby tylko Emil go usłyszał - Miał się podniecić. - zaczerwienił się, owszem. Tylko skąd taka nagła chcica? Wino uderzało do głowy? Ale przecież wcześniej nic nie pił. Więc skąd? Wrócił na miejsce, wyciągając jedną stopę pod stolikiem niechcący zahaczając nogę czarnowłosego - Naprawdę się upiłem. - słaba głowa tak ma. Wstał zaś z krzesła, lecz skierował się do toalety. Oczywiście męskiej, lecz osoby nie znające prawdziwej płci aż się zdziwiły. Głównie starsza kobieta - Przepraszam, niech Pan ogarnie swoją dziewczynę. To porządna restauracja. - odezwała się, mając ten karcący ton. Już jakiś kelner się obejrzał.
Taka siara!
A Fabio w toalecie po prostu opłukiwał twarz, nie spodziewał się jednak tego iż mąż natrętnej kobiety też był i chętnie przyglądał się Fioletowej istocie. Starszy pan jak widać szukał wrażeń, a od żony ich nie otrzymywał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Joffrey Pią Paź 27, 2017 9:53 pm

Oczywiście Hagen nie wiedział jak źle jest. Może naprawdę zaraził czymś Fabio i teraz biedak sam będzie cierpiał.. gdyby tylko wiedział o co naprawdę chodziło..
Ten słodki uśmieszek. Joffrey przejechał palcem po ustach. Powoli wiedział co miał na myśli i.. nie zaprotestował? Naprawdę nieźle, chyba nawet Emilio zaczynał dostrzegać w Nessuno znacznie więcej niż wcześniej. Pokiwał głową, zdając sobie sprawę, że zbyt długo mu się przygląda. Na twarzy bladego mężczyzny widniał wredny uśmieszek, gdy jego kochanek zerował kolejne kielichy. Co prawda sam Hagen był nieco bardziej odporniejszy na działanie wina, ale nie przeszkadzało mu to. Sam fakt iż pił coś z alkoholem bardzo poprawiał mu humor. Fioletowy zaczął mieć jakieś dziwne dreszcze, a kruczowłosy za bardzo nie wiedział o co chodzi. Mimo to póki co starał się ignorować ten fakt, bo przecież nic poważnego się nie działo.
Joffrey niestety nie usłyszał głosu starszej kobity, gdyż zbyt bardzo skupiał się na chłopaku. Jak widać świata już nie widział, chociaż oczywiście nikomu tego nie przyzna. Uśmiechał się i bardzo powoli upijał kolejne łyki wina, przymykając przy tym czasem oczy. Póki co bawił się naprawdę dobrze.
- Myślisz, że byłbym takim Supermenem? - Rzucił nieco ironicznie. Będąc wampirem, stracił poczucie chęci czynienia dobra. Zmienił się, zabił ludzi.. czy taka osoba naprawdę mogła mieć jakiekolwiek szanse? Nawet jeżeli nikt o tym nie wiedział, Hagen nie był najlepszym kandydatem. Obawiał się wielu rzeczy, a nawet swojego ciemniejszego ''ja'' które czasem zdobywało kontrolę i.. no właśnie wtedy pojawiały się problemy.
Związki.. to trudny temat. Hagen starał się być dobry dla każdej swojej wybranki i co za to otrzymywał? Kłamstwa i zdrady.. miał po prostu dość i może dlatego tak bardzo ciągnęło go do Nessuno? Uśmiechnął się lekko i spuścił wzrok. Podobna przeszłość.. życie każdego kopie, ale z jednej strony można dostrzec w tym plusy. Oboje tutaj byli i prawdopodobnie szukali tego samego.
Wino jest zdradliwe, a Fioletowy nawet nie wiedział, że wypił go naprawdę bardzo dużo. Emilio wyprostował się i postukał opuszkiem palca o stół, szczerząc się przy tym wesoło.
- Aż tak ciężko się przyznać? - Mruknął, wciąż pozostając ślepy na udręki kochanka. Dopiero gdy ten się nachylił, Joffrey się przybliżył. Liczył na jakiś pocałunek czy cokolwiek.. a tutaj mówi mu, że się podniecił? Kruczowłosy wampir odchrząknął znacząco i poruszył barkami. Serio mu to powiedział?
Blady mężczyzna zacisnął nieco zęby, nie odrywając od Fioletowego wzroku. Okrutny żart? Aż nie wiedział co miał powiedzieć i właśnie w tym momencie Nessuno wstał i udał się do toalety. Joffrey spojrzał na starszą kobietę i uniósł lekko brwi, obrzucając ją niezbyt miłym spojrzeniem.
- Przepraszam, niech pani ogarnie swoje okulary bo to nie jest dziewczyna. - Syknął, posyłając jej super przemiły uśmiech i udał się pospiesznie w kierunku męskiej łazienki. Zapiął marynarkę i od razu odszukał wzrokiem Fabio, aby do niego podejść i złapać. Nie chciał aby coś mu się stało, zwłaszcza iż jakiś staruch chyba chciał wykorzystać okazję.
- Ma pan jakiś problem? - Warknął do niego, podchodząc znacznie bliżej i mierząc go wzrokiem. Jak widać obudził się w nim prawdziwy rycerz, który chciał uratować damę z opałów. Pytanie jednak co na to wszystko Nessuno, który ledwo co stał, a Emilio nie do końca wiedział co mu dolega.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Pią Paź 27, 2017 10:24 pm

Nawet Fabio nie wiedział co się dzieje, więc biedny Hagen tym bardziej. Jednak kto by przypuszczał, że całe to złe samopoczucie wyjdzie od tak zwanej naturalnej chcicy? Przybyła ona tak nagle, że aż sam Fioletowy nie miał pojęcia co począć.
Te objawy. Gorączka, dreszcze i wielka chęć zabawy dla dorosłych. Joffrey naprawdę miał przed sobą ciężką noc, bo przecież Fabio po raz pierwszy coś takiego odczuł i nie bardzo wiedział jak nad tym zapanować. W dodatku pił podpity winem.
- Dla mnie już jesteś, więc myślę że tak. - zaś się przyznał! I w sumie jakby się dowiedział iż Joff już także widzi znacznie inaczej niż wcześniej, to już całkiem by się ucieszył. Ta znajomość miała co raz większą, przychylniejszą drogę i oby tak pozostało. Nikt im nie przeszkodzi, nawet jakaś starsza, niedopieszczona kobieta - Podobno takie zbliżone do siebie przeżycia, działają pozytywnie na budującą się relację. - dopowiedział na szybko, delikatnie zaznaczając iż bardzo chciał aby Hagen bardziej się otworzył. To takie niesamowite, że w końcu spotkał kogoś kto doskonale go zrozumie.
Tylko szkoda randki... Te głupie, dziwne objawy! Fabio zaś uzna, ze wszystko zepsuł, Hagen ucieknie i wtedy... Wtedy naprawdę zostanie alkoholikiem.
- Ciężko? Nie wiem nawet co mam odpowiedzieć. Mam huragan w głowie. - aż się złapał za nią. Później wiadomo co - biedny Hagen - sam nie wiedział co ma powiedzieć na tak śmiałą szczerość. Ale czy to nie powód do dumy? Samą swoją obecnością już budził do życia wampirka oraz dziwnych stanów.
Przez co też wylądował w łazience aby ochłonąć.
Starsza kobieta na słowa Emilia aż zaniemówiła, powracając do swojego wina, które szybko upiła. Już nie zamierzała się wtrącać, chociaż zastanawiała się gdzie wywiało jej męża...
Co do męża. Stał za Fioletowym, który to opłukiwał sobie twarz po raz kolejny. Już przymierzał się do złapania go za pośladki, kiedy to do toalety wparował nikt inny jak Hagen. Starszy pan aż podskoczył, odsuwając się i niby poprawiał krawat - N-nie, skądże. Tylko wiązałem krawat. - wyminął mężczyznę, a Fabio dopiero się podniósł. Nawet nie był świadomy jak bardzo było niebezpiecznie w pobliżu jego tyłów!
- Wybacz za to zamieszanie. Musiałem się troszkę ochłodzić. - uśmiechnie się niepewnie, by zaś poczuć uderzenie gorąca - Miałem dziwne wrażenie, że ten pan który wyszedł... dziwnie się na mnie patrzył. - tak, wmawiaj sobie. Przecież było wiadome, że chciał zmacać. Spojrzał na odważnego wampira i tak sobie coś uświadomił - Wyglądasz jeszcze bardziej męsko przy tym toaletowym świetle. Joffrey... - przerwał by wziąć wdech. Obie dłonie położył na jego szerokich barkach, a czoło oparł o tors - Ja się chcę z Tobą tutaj kochać. - gorąc uderzył jeszcze bardziej. Nie wiedząc nawet kiedy, przysiadł na wbudowanym w kamienny blat zlewie, przyciągając sobie zapewne zaskoczonego czarnowłosego i to w taki sposób, że Nessuno miał go między nogami! - Jeśli nic nie zrobisz - eksploduję. - doda, sięgnąwszy łapkami do jego paska, później rozporka. Co teraz, panie Hagen? Fabio miał gdzieś, że byli w toalecie restauracji, że w każdej chwili ktoś mógł wejść - Nie potrzebuję nawet nawilżenia. - taka ciekawostka. Bo on już tam pływał w dole!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Joffrey Pią Paź 27, 2017 10:58 pm

Chcica.. trochę dziwne z pewnych względów, ale Fabio był już taki oryginalny, że i nawet to wydawało się być normalne. Nie jednak dla Hagena, który pierwszy raz od dłuższego czasu zapragnął być romantyczny. Kolacja, miła rozmowa i powrót do domu.. oczywiście w towarzystwie Fioletowego, ponieważ zgodził się aby razem zamieszkali. Odważna decyzja, ale przecież mu nie odmówi. Obecność Nessuno zmieniała kruczowłosego, który pragnął poznać kochanka coraz bardziej i bardziej.. czyżby naprawdę coś zaczęło się tworzyć w Hagenowskim sercu?
- Mile mnie zaskoczyłeś. - Stwierdził, patrząc na talerz z jedzeniem. Nie zrobił niczego dobrego, nawet się za takiego nie uważał, ale w fiołkowych oczach był kompletnie inny. Czyżby była dla niego nadzieja? Ciężko stwierdzić, zwłaszcza gdy w ich romantyczną kolację wtryniała się jakaś starucha.
- Jestem ciekaw co zbudujemy. - Zaśmiał się, wciąż jednak nie patrząc na Fioletowego. Czyżby nagle zaczął się czuć głupio? Był taki otwarty, nawet miły.. o cholera chyba nie chcemy wiedzieć, że facet się zakochał. Przecież takie rzeczy człowiek sobie uświadamia dopiero z czasem!
- Zaraz coś zaradzimy, spokojnie. - Zaczął mówić, kiedy to jednak Nessuno postanowił się udać do łazienki. Aż tak było źle? Oczywiście Hagen miał w zanadrzu jakieś pomysły.. ale spowolniła go kobita, która chyba przeraziła się tym, że fioletowa piękność okazała się być chłopakiem. Joffrey wyszedł na gejucha i cała ekskluzywna restauracja przestała się wydawać taka pięciogwiazdkowa.
Dobrze, że przyszedł w porę. W każdej chwili był gotów zaatakować mężczyznę. Niech tylko kurwa spróbowałby tknąć Fabio, a na pewno pożegnałby się z życiem. Joffrey patrzył na niego wrogo gdy wychodził, chcąc rzucić jakiś złośliwy komentarz. Zrezygnował jednak, powracając do Fioletowego.
- Nic się nie stało. - Machnął ręką. Przecież nie miał mu tego za złe, poza tym nikt nie powiedział, że ma to być ich ostatnia randka w życiu. Byli wieczni, więc żadnemu nie powinno się zbytnio spieszyć. Zacisnął ręce w pięści przypominając sobie męża wścibskiej kobity.
- Żonka mu nie daje i za pewne szukał wrażeń. - Palnął prosto z mostu, zakładając ręce na klatce piersiowej. Na komentarz nawet nie drgnął ani się uśmiechnął. Nessuno miał bombę, a teraz Hagen został jego niańką. Uniósł nieco głowę do góry, wzdychając ociężale. Zamurowało go jednak wyznanie Fioletowego, który stwierdził, że chciałby z nim uprawiać dzikie seksy w męskiej toalecie.
- Fabio, to nie jest odpowiednie miejsce do pieprzenia się. - Rzucił, pozwalając się przyciągnąć. Niebezpiecznie blisko, ale jednak wampir nie miał ochotę na żadne igraszki. Nie, kiedy chłopak był w takim stanie i rano na pewno nie będzie niczego pamiętał. Ale dobrze jest wiedzieć, że właśnie na taki sposób upijał się jego rybeł.
Fabiowa chcica wzięła górę i dobierała się do rozporka kruczowłosego, który raptownie się odsunął. Chyba nie myślał, że go tutaj zerżnie.
- Opanuj się. - Mruknął, mrużąc krwiste oczy. Teraz był naprawdę opanowany i doskonale zdawał sobie sprawę, że jeżeli tak pójdzie to syren skończy na wózku inwalidzkim.
Ciekawe kto wygra to starcie.. Hagenowski rozsądek czy Fabiowa chcica?
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Pią Paź 27, 2017 11:43 pm

Fabio też chciał aby ta noc była romantyczna, wypełniona smakiem wina, dobrej kolacji i przede wszystkim długimi rozmowami. Zapewne zakończyłoby się wspólnym spacerem przy świetle księżyca, a później doszłoby do trzymania się za rękę. Tak, Fabio właśnie widział tak tą noc.
A tu klops. Chcica jak grom spadła, niszcząc cały klimat oraz starania. Kto by jednak przypuszczał, że tak nagle?
- Nawet nie wiesz ile mi pomogłeś. Zjawiłeś się w najtrudniejszym dla mnie momencie, Joffrey. Stałeś się dla mnie nadzieją. - miał nadzieję, że nie uzna tego źle. Nessuno przeszedł ogromny zawód, odtrącenie wręcz. Później się załamywał, zaczynał tracić wiarę w samego siebie i w to, że był obrzydliwy. Inny - Też jestem. - może jakoś zmieni myślenie Hagen? Pomyśli iż opłaca się zainwestować we Włocha? Przecież będąc wampirami mogli kpić na otoczenie, patrząc jedynie na siebie i mając święty spokój do końca. Chociaż przyglądając się czarnowłosemu, to chyba nawet nieświadomy ich relacji, byłby skłonny stwierdzić iż facet zaczyna coś czuć - Jesteś całkiem miłym mężczyzną. I pomyśleć, że Nasz początek był taki... ostry. - warto zaznaczyć. Zresztą, póki co rozmowa została odłożona na bok.
Fabio stał w łazience, chciał ochłonąć. W porę zjawił się Joff, który to dzielnie przegonił starszego, zboczonego pana. Taki cudowny rycerz z koniem w spodniach w zestawie.
- Nie myśl, że wszystko psuję. Naprawdę chciałem byś dobrze się bawił. - lament, mimo iż Emil wyraźnie zaznaczył o braku złości czy zniechęcenia. Stało się po prostu... Nie Fabio decyduje gdy się coś z nim dzieje.
Tak jak teraz.
- Biedny, starszy pan. - westchnął drżąco i co... Dobierał się do wampira. Musiał dać upust swojej żądzy, przecież zaraz odleci, poleci i zemdleje albo co gorsza rzuci się w braku kontroli na Hagen'a! W sumie już to zrobił - Jest, Joffrey. To toaleta. Możemy tutaj się kochać, zresztą nie obchodzi mnie to, co pomyślą inni. - stawiał mocno na swoim. Rozpięty rozporek, pasek. Joff zamiast wziąć się za dupę kochanka, uciekł! Włoch w małym zaskoczeniu, wlepił wzrok w twarz mężczyzny - Gdybym nawet chciał, nie mogę. Hagen! Zaraz zacznę krzyczeć! - brak opanowania. Uderzenie ciepła spowodowało, że twarz Fioletowego nabrała rumianego koloru. Oddech przyspieszył, ciało było tak spięte że zaraz się złamie - Nie wiem co się ze mną dzieje. Ale jeśli nic nie zrobisz, nie wiem. Sam nie wiem co robić... Bierz mnie tutaj! Teraz! - nie żeby było źle, ale Fabio chwycił się za brzegi spodni, by zacząć je powoli zsuwać! Masz Joff, wykombinuj coś. Nessuno się rozbiera, przełyka głośno ślinę, wręcz już sam odchodził od zmysłów. A to toalety już wchodził jakiś młody pan. No i co?!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Joffrey Sob Paź 28, 2017 11:56 am

Chyba cały ten urok został odebrany bo Fabiowi zechciało się ruchać. Dosłownie. Nici z bycia romantycznym, a wiadomo że nic dwa razy się nie zdarza. Hagen chciał się naprawdę postarać, zwłaszcza iż był to idealny moment jak i miejsce. Słuchał go z nikłym uśmiechem, aż tak bardzo Nessuno potrzebował rycerza?
- No już, już bo się zaczerwienię. - Odparł, kręcąc lekko głową na boki. Aż w takim dołku był Fioletowy? Wampir nie zdawał sobie sprawy jak źle było, ale cieszył się iż udało mu się poprawić humor. Niższy chłopak nie zasługiwał na niepotrzebne cierpienie, choć sam Emilio i tak sporo mu go przysporzył.
A więc obydwoje zaczęli coś towrzyć.. Joffrey przełamał się i zaprosił kochanka na randkę, a Nessuno zamiast to docenić to.. no wiadomo co. Chociaż to nie jego wina, przynajmniej tak sobie to tłumaczył kruczwołosy. Za pewne zawiniła ilość wypitego alkoholu, ale to chyba nie pierwszy raz.
- Był.. - Przytaknął, powracając do wspomnienia białowłosego chłopaka, którym się pożywili. Podczas tego przypomniał sobie, że krwiopijca go pocałował.. niby nieświadomie, ale wskazywało to na to.. że spodobał mu się od początku. I czy uważał się za miłego? Nie, ale najwidoczniej każdy widział jego inaczej.
Moment kiedy zamartwiał się stanem Fioletowego nie był przyjemny, ale też nie brał jego słów na poważnie. Naprawdę chciało mu z nim zrobić to teraz? Przecież to absurdalne, zwłaszcza iż rano jeszcze narzekał że bolą go biodra. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, zaraz mu minie i będzie wszystko w porządku. Nie zapowiadało się jednak na koniec, zwłaszcza iż pobyt w łazience jeszcze bardziej pogorszył stan Nessuno.
Naprawdę było mu szkoda jakiegoś faceta? Przecież miał swoją żonę, którą wystarczyło by trochę podjeść i danie gotowe. Aż prychnął. Ludzie sami stwarzali sobie problemy, zamiast brać odpowiedzialność i coś zmienić. W innych okolicznościach spodobałoby mu się takie dobieranie, ale teraz wiedział, że ne jest to normalne zachowanie.
Stał tak kawałek dalej z rozpiętym rozporkiem i próbował mądrować. Drżenie Nessuno nawet go przeraziło.
- USPOKÓJ SIĘ. - Podniósł nieco głos i bezradnie patrzył jak ten pozbywa się spodni. Chyba nie myślał, że Joffrey naprawdę go tutaj weźmie.
- Fabio nie. Jedziemy do domu. - Sapnął, podchodząc i w tym momencie do toalety wszedł jakiś młody pan, który za pewne usłyszał to i owo. Hagen bez żadnego zastanowienia wepchał Fioletowego do kabiny, niemal się przy tym wywracając. Zamknął drzwi i westchnął, gdyż teraz opierał swoje ciało o ciało Fabio. Chyba gorzej już być nie mogło, a pojawiający się tutaj ludzie tylko pogarszali sytuację.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Gość Sob Paź 28, 2017 5:38 pm

Chcica to zepsucie wieczora? Poniekąd tak, zwłaszcza gdy dzieje się to w miejscu publicznym podczas romantycznej randki. Chociaż nie robił tym nikomu krzywdy, więc chyba nie jest aż tak źle. Prawda? Poza tym miał nadzieje, że Joff nie skreśli przez ten dziwny atak wampirka. Było widać po Fioletowym, że był wręcz przerażony.
Ciało się zmieniało, czegoś chciało i nie umiał jeszcze temu zaradzić.
Ważne jednak, że Emilio wciąż przy nim był. Mimo zepsucia randki, to jednak stał z nim w tej łazience, przyglądał się i jakoś próbował opanować narastające pożądanie.
Ale czy skutecznie skoro Fioletowy wciąż był nakręcony? Dopóki się nie uspokoi albo nie zostanie zaspokojony... Nici ze wszystkiego.
Właśnie. Narzekał! Mówił, że nie chce bo już bolą go biodra. A tu proszę. Znowu?! Tym bardziej Joff powinien wiedzieć, że z Nessuno coś się jednak działo. Możliwe że wina ogona. Właściwie od momentu otrzymania tego dziwnego daru, zaczęło się znacznie bardziej komplikować życie. A teraz to już wyszło z pod kontroli.
- Gdybym mógł to przerwać, wyłączyć. Już dawno bym tak uczynił. Ale nie mogę. - tłumaczył się z dziwnego, niechcianego zachowania. Owszem, było mu szkoda starszego pana, bo umysł już automatycznie wysyłał mu, że brak bliskości to najgorsza zbrodnia w związku!
- Tak szybko, Joffrey. Nikt się nawet nie zorientuje, że coś było! - teraz piszczał, dosłownie. Chciał ściągnąć spodnie, później bieliznę i zapewne dorwałby się całkowicie do krocza wampira. Oczywiście Hagen jak na rozsądnego faceta przystało - odmówił. Przecież nie będzie brał swojego kochanka w miejscu należącego do ludzi, dla wszystkich i każdy mógł tutaj wejść. Nie byli u siebie.
Wytłumaczysz? Nie!
Krzyk? Nessuno posmutniał aż, spuszczając łebek. Skoro chciał iść do domu, nie miał wyjścia i nie zaprotestował. Tylko jakoś nie pomogło, wciąż chciał... Po zejściu z blatu, naciągnął spodnie z powrotem i już mieli iść, kiedy do środka wszedł jakiś facet. Hagen od razu zaciągnął Fioletowego do jednej z kabin, zamykając ich. Niefortunnie że było ciasno, no i ocierali się ciałami.
Serio?!
- Joffrey, skoro nie chcesz tego tu robić, to wcale mi nie pomagasz. - zadrżał, czując na sobie ciało wampira. Znowu go dotykał czuł tą twardość, te krocze. Nawet się celowo otarł tyłkiem o nie!
- Czuję, że umrę. - kolejny jęk rozpaczy. I w sumie czemu by nie w toalecie? Są zamknięci - Zajmij się mną tutaj. - nie dawał za wygraną. Dla wygody może oprzeć się o ceramiczny kibelek, prezentując swoje dumne, wypięte cztery litery. No Joff, pokaż jaki z Ciebie ogier i weź zrozpaczonego Fioletowego. Już płonął, szalał. A facet co wszedł do środka toalety? Właście zaczął oddawać mocz! No i gwizdać, czyli chyba nie chciał słuchać co się dzieje za drzwiami jednej z kabin.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Mroczna strona" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Mroczna strona"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach