"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 16, 2015 9:46 pm

Zajechał na piętro. Zgodnie z przewidywaniami. Drzwi się w końcu uchyliły. Ukazały mu parę wampirów. Lecz jako doświadczony łowca był już pewny, że nie były to zbyt rozgarnięte istoty. Zwłaszcza z faktu związanego z wpuszczeniem go do środka. Ktoś widać pragnął ich śmierci albo nie wiedział, że sojusznikiem dziewczyny jest prawdziwy łowca, a nie członek z klanu. Wtem do jego oczysk wpadła koszula. Przez oczyska przebrnęły najgorsze możliwe sceny. Zrobił krok przed siebie, wychodząc z orężem Saiyuri i swoim rewolwerem w drugiej ręce. Do jego uszysk trafiły jęki. Dostrzegł ten ruch. Paraliż. Prawdziwy paraliż ciała. Suchość w gardle. Ogarniający strach. Jeżeli sądził, że został złamany wtedy, niestety, ale coś zrobiło go w przysłowiowo chuja. Dopiero teraz tak naprawdę jego stan emocjonalny posypał się. Psychika padła, na dobre. Logiczne myślenie zawiodło. Był przekonany, że jest to Saiyuri. Nie zjawił się o odpowiedniej godzinie. Zawiódł.
Na jego ustach pojawił się uśmiech. Odłożył on katanę z boku, obejmując wolną ręką brzuch.
- Ty… Patrzcie… Przyszedł nasz łowca… Czas się z nim zabawić… - zaczął jeden z nich, widząc łowce.
- Masz racje… Popatrz! On wygląda prawie jak dziewczyna? O kurwa, może też go zgwałcimy, co? Raz w dupe to nie pedał - odezwał się drugi.
- Nie taki zły pomysł. Wygląda jak dziewczyna, można jebać. Otwór jest, a wygląda na takiego, co o siebie dba… - skomentował ostatni.
Aster wybuchł śmiechem. Najzwyczajniejszym w świecie śmiechem. Po prostu, śmiał się ile mógł. Mocno, głośno, wręcz psychopatycznie. Nie mógł aż przestać, zaciskając rękę na brzuchu. Coś było tutaj nie tak. Nawet jeden z wampirów to wyczuł. Bo nie był to śmiech strachu, czy histerii. Jakaś dziwna niepokojąca cecha tkwiła w jego heheszkach. Mroczna. Z jego oczysk na dodatek zaczęły wylatywać łzy. Na dodatek, nie takie zwyczajne. Krwawe, aż słodkie. Róż wyemitował z jego tęczówek mocniej. Dopiero po zatrzymaniu ataku zdołał spojrzeć na nich. Aż przetarł łzy ze śmiechu, rozmazując je po polikach. Wyglądały jak barwy wojenne.
- Ktoś was w chuja robi… Naprawdę… - nieco zachichotał. - Oh… - wyprostował się. - Kto dał prawo umarlakom do głosu? - jego wygląd zaczął się przemieniać. Skóra czerniała. Powoli. Lecz dało się to dostrzec gołym okiem. - Zdechniecie w męczarniach… Wy wszyscy… pozabijam was… tak po prostu… I wiecie co? Mam do was wiele… Nie zasługujecie na to, by żyć… Odbiorę to, co należy do świata… - mówił z przerwami na chichoty. Jeden z wampirów nie wytrzymał presji. Ruszył, tworząc w rękach metalowe ostrze. Ciekawa moc musiał przyznać. Wykonał zamach w brzuch łowcy.
Odgłos rozrywanego ubrania rozszedł się po Sali. Jak i nieprzyjemny dźwięk metalu rozszarpującego mięso. Przesłodka, miła woń uniosła się w powietrzu, zwiastując precyzyjne trafienie agresora.
Przemiana zakończyła się sukcesem. A jedynymi rzeczami, jakie okalały jego ciało, było policyjne obuwie taktyczne, kawałki spodni, bokserki oraz kawałek metalu tkwiący w jego brzuchu. Aster napiął mięśnie, widząc jak wampir stara się wyciągnąć metalowy przedmiot. Bezskutecznie.
Forma bestii była nieco przerobiona. Zamiast jasno-szaro-sinej skóry, bardzo ciemno-szara. Oczyska z brudnego różu.
- Co jest - warknął wampir, łapiąc za oręż obiema rękoma. Starał się wyciągnąć dalej kawałek, kretyn. Pan Policjant złapał go naprawdę czule, delikatnie za gardło. Zacisnął się, unosząc do góry, na wysokość swojej głowy by spojrzeć w jego oczy.
- Chciałbym pobawić się twoją głową… Pozwolisz? - słychać było tylko dźwięk jakiegoś tępego narzędzia, przebijające się przez ciało. Głowa wampira opadła. Krew trysnęła, nie tylko ochlapując go. Nieco posoki również kapało na ziemie wprost z jego ogona, a dokładniej ostrej części, którą to zaatakował. Metaliczny zapach, mniej przyjemny. Podrzucił aż on głową, która powoli zaczęła zmieniać się w proch.
- Oh, zapomniałem… - powiedział rozbawiony. - Daleko wam do karaluchów… One przynajmniej mogą się poruszać przez tydzień bez głowy… - znów z jego ust wydobył się chichot.
Tym razem reszta wampirów, poza tym zabawiającym się ze zdobyczą, ruszyły na zagrożenie. Z różnymi mocami, choć nie mogli aż tak ich używać. Jeden wystrzelił lodowe bolty. Drugi rozpalił swe ręce ogniem, trzeci natomiast już szykował atak błyskawicą na jego biedną osobę. Czwarty zmienił się w ciemność. Nie wiedzieli co ich czeka. Raczej nie spodziewali się przegranej przez liczebność.
- Głupota… - mruknął pod nosem i wyciągnął z brzucha kawałek metalu. Cisnął nim niczym średniowiecznym boltem. Z cholernie wielką mocą. Wprost w klatkę piersiową wampira, który przygotowywał się do ataku błyskawicą. Trafił idealnie serce, przyszpilając go do ściany za nim. Zbliżającego się pana ognia złapał. Po prostu. Mimo wampirzej szybkości, nie mógł równać się z ogonem. Poza tym, Foster miał szeroką powierzchnie do łapania. Choć wampir pomyślał i chciał przypalić jego organ, ten bez problemowo wytrzymał ból i przysunął go do siebie, łapiąc kolejną ofiarę za gardło. Cofnął szybko ogon i na nadlatujące w jego stronę sople, skrył się drugim wampirem, który cały czas, nieprzerwanie, próbował go spalić. Zaraz jednak lód wbił się w jego plecy. Stał się mniej skupiony, a to sprawiło, że nie był w stanie używać swej mocy. Policjant złapał go bardziej za żuchwę u podstawy i zaczął ją zgniatać, rozwalając po chwili jego czaszkę. Aż słychać było przerażający dźwięk łamanych kości. Lecz to nie był koniec. Z jego dłoni wyszły kościane kolce, które posiatkowały przeciwnika, zmieniając go w mięsnego jeża. Wziął zamach i cisnął nim w lodowego strzelca cholernie potężnie, poza skalą. Nie do obronienia. Ostre szpikulce, które były w ciele pierwszego przeciwnika, najzwyczajniej w świecie przebiły i drugiego, mocując kolejne dwa przysmaki na ścianie.
Cień zjawił się od tyłu. Zaatakował atakiem ciemności w postaci fali tnącej. Aster oberwał w plecy. Krew wyleciała nieco z jego ciała. Niestety, wiedząc gdzie jest przeciwnik, złapał go ogonem i wpierw rzucił w sufit, wypuszczając. Gdy ten odbił się od betonowej płyty, ten go złapał w locie ogonem i cisnął w ziemie, oczywiście wypuszczając go przed zderzeniem. Po tym przybliżył się do ciała przeciwnika. Złapał go za kark i uniósł. W drugiej ręce stworzył motyla. Zielonego, ale emitującego dziwnymi prądami. Przystawił go do gardła. Wampir zaczął drzeć się wniebogłosy przez okropny ból. Skóra, którą miał na szyi, zaczęła się łuszczyć, gnić i odpadać. Zaraz po tym mięśnie i inne kawałki. Nawet jego regeneracja nie pomagała. Po paru chwilach stracił struny głosowe. Ból był niewyobrażalny. Z jednym motylem sprawił, że trzymając przeciwnika za kark, po paru chwilach jego ciało opadło na ziemie, odrywając się od głowy.
Po tym odwrócił się do ostatniego wampira. Ten dalej się bawił. Nie słyszał zresztą potwora. Nie obserwował nadto wojennego backgroundu. Wolał skupiać się na pieprzeniu. Źle się skończyło.
Złapał gwałciciela za tył głowy. Odchylił z brutalną siłą w tył, tak by spojrzeć na niego z góry. Przyłożył mu drugą dłoń do ust. Była we krwi, więc wampir instynktownie otworzył usta. Jednakże poza kropelkami posoki, do jego gardła wlazły również małe, zielonawe motyle. Wtem mocno cisnął wampirem gdzieś w ścianę. Rozejrzał się. Podszedł na środek pokoju, biorąc leżącą tam koszule. Ją rzucił w gwałconą kobietę. Dopiero teraz zorientował się, że to nie jest Saiyuri. Wziął miecz, rewolwer, zaczynając szukać kolejnej atrakcji.
Podczas tego, wampir darł się z całych sił. Ból rozchodził się po całym jego ciele. Caluteńkim, nie próżnując w sile. To, co czuł teraz wampir, zabiłoby prawdopodobnie przez nadmiar mocy każdego człowieka. Straciliby przytomność. Tak wiele bólu z gnijącego ciała było nie do opisania. Aż brzuch rozpruł się gwałcicielowi przez zgniłą skórę, a stamtąd wypadło mu nieco flaków, które z każdą chwilą mocniej czerniały. I dopiero, gdy serce zostało uszkodzone na tyle, by nie mogło pompować krwi, małe, zielone duszki postanowiły wydostać się z ciała potworka, pozostawiając go na pewną śmierć. Rozprutego, z wywalonymi flakami na zewnątrz. Szkoda, że ten obraz trał wieczności, a zaraz rozwieje się w proch.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 16, 2015 10:22 pm

Po pomieszczeniu rozeszło się klaskanie, przy windzie stał ten sam typ co na parterze.
- czyżby białowłosa aż tyle znaczyła.. ? - przechylił głowę i gestem dłoni pokazał palcem w górę dając do zrozumienia że jego cel jest na samej górze, po czym zniknął ponownie. Zostawiając Astera wśród rozpadających się w popiół zwłok. Kobieta na stole spojrzała na bestię z przerażoną miną. Trzęsła się jak osika, teraz wolała być rżnięta przez bandę brutalnych wampirów niż skończyć w rękach łowcy.
Po wejściu do windy, maszyneria ruszyła na nowo ciągnąc metalową klatkę w górę aż na ostatnie piętro. Drzwi windy bardzo powoli się rozsunęły a w pomieszczeniu nie było nikogo poza jednym typem. Na samym końcu pod ścianą na wielkim skórzanym fotelu siedział wampir. Na kolanach trzymał ciało kobiety po którą przyszedł Aster. Poszarpany materiał przypominał szmaty, skóra była naznaczona płytkimi nacięciami, ugryzieniami. Pito jej krew nie raz, ledwo przytomna, jej klatka piersiowa unosiła się powoli. Wciągała powietrze ze świstem, a sprawca całego zajścia oblizywał wargi i eksponując kły położył dłoń na ustach Saiyuri powstrzymując ją od wydobycia z siebie jakiegokolwiek odgłosu.
- podobało ci się przedstawienie kilka pięter niżej ? Nie ukrywam że miałem ochotę ja zerżnąć.. byłem ciekaw czy będzie piszczeć twoje prawdziwe imię.. - zaczął uśmiechając się wrednie. Wolna dłoń spoczęła na udzie i zaczęła je gładzić w bardzo lubieżny sposób. Odchylił jej głowę w tył.
- ale gdy spróbowałem jaj krwi.. cóż.. dziewice mają najwspanialszą w smaku krew.. nie mogłem sobie odebrać tej rzadkiej przyjemności.. zwłaszcza że ona też jest łowczynią.. - mówił głosem przesyconym arogancją i wgryzł się na oczach Astera w jej szyję. Jej ciało drgnęło delikatnie, była tak wyssana z krwi że nie miała siły już stawić oporu. Wampir był bardzo opanowany, po prostu pił jej krew nie spiesząc się z niczym. Coś błysnęło szkarłatem, teraz łowca widział czemu wampir był taki spokojny. Stworzył barierę chroniącą go przed atakiem przeciwnika. Pociski by się przez nią nie przebiły, żadne ostrze nie przejdzie. Zupełnie jakby dzieliła ich szyba pancerna ale o szkarłatnym zabarwieniu. W końcu oderwał się od jej szyi i zlizał odrobinkę krwi ze skóry dziewczyny.
- taka słodka.. może sobie ją po prostu przywłaszczę na stałe.. krew nieskalanej dotykiem mężczyzny.. krew z najwyższej półki.. łatwo się od niej uzależnić.. - podniósł się z białowłosą na rękach spoglądając w oczy Astera z nienawiścią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 16, 2015 11:04 pm

Klaskanie. Czułe uszy je wyczuły. Momentalnie odwrócił się w stronę windy. Zaczął iść, stawiając mocarnie kroki. Nawet nie przejmował się zgwałconą kobietą. Cokolwiek teraz stanęłoby mu w drodze, zostałoby zmiażdżone przez jego stopy, lub odepchnięte potężną siłą. Wziął po drodze pistolet, jak i katanę. Nie wiedział właściwie po co. Po tym wszedł do windy i zgodnie z wolą wampira, czekał aż ruszy do góry, co się w końcu stało.
Drzwi otworzyły się, ukazując nowe pomieszczenie. Nie rozglądał się jednak. Od razu wzrok przykuł mu pewien wampir. Pionowe źrenice zwęziły się granic możliwości. Obserwował on rysujący się przed nim obraz.
Paraliż. Strach. Nienawiść. Żądza mordu. Wszystko to zaczęło gromadzić się w Asterze. Sam fakt, że była dotykana, gryziona i jeszcze pocięta. Na skraju wytrzymania. Był zły. Naprawdę zły. Jak pies wściekły, który przypomina że też ma zęby. Lecz w złym kierunku, obwiniając siebie. A słowa wampira mu nie pomogły. To było jak dobijanie leżącego. Psychicznie wygrali. Dobili go. Zniszczyli całkowicie. Mógł być pewny, że Aster został zamordowany we własnej głowie. Już go tam nie było. Leżał martwy, calkowicie. Poległ na pełnej linii. Nie był w stanie walczyć z czymś tego pokroju. Nie z kimś, kto na szali postawił kogoś, na kim mu naprawdę zależało. Przegrał. I nie walkę, a wojnę z samym sobą. Potężna, ogromna bestia aż padła na kolana. Otworzyła nieco swe usta, ukazując kły. Hiperwentylacja. Spojrzenie powoli traciło. Zdawał się być nieco nieobecny.
- Saiyuri… przepraszam… - mruknął pod nosem, ignorując już wampira. Mówienie do niego raczej nie miało sensu. Umysł zamknięty. Zapieczętowany. Zamknął oczy na parę chwil…
Otwierając je, buchnęły one rasową czerwienią.
Jeżeli wampir sądził, że jego ciało pozostanie obojętne, to grubo się mylił. Może i umysł umarł. Ale nie te wielkie cielsko, które czuło bliską więź z dziewczyną. Aster i pewnie nie zdawał sobie sam z tego sprawy. Ale bestia wiedziała czego chce. Ten potwór, który czasem przejmował nad nim kontrole. W szczególności teraz. Saiyuri była jego. Nie należała do wampira. On nie zapomni tego co on zrobił.
Po pomieszczeniu rozległ się potężny ryk. Przerażający. Nawet niektóre z wampirów bały się go. W szczególności, że pewna część słyszała o tym plotki. O łowcy - potworze. Na ten dźwięk mieli uciekać. Zwiastował on śmierć i nieszczęście. Obudził się potwór, który pragnął zabrać ze sobą żniwo.
Stanął na czterech łapach. Wyszczerzył zęby i ruszył. Z impetem, rozwalając za sobą podłogę. Tak mocno się odbił, wykonując uderzenie pięścią w barierę. Aż fala siły kinetycznej w czystej postaci rozniosła się w miejscu uderzenia. Lekko się wgniótł w ziemie, która popękała. Skupiał się głównie na destrukcji. Nie interesowało go jak dojdzie do niego. Póki miał siłę w rękach, mógł walić. I to właśnie robił. Uderzał, potężnie pięściami, które notabene, przez jego naturalnie przyspieszoną regeneracje, po chwili nawet i powracały do normalności.
- Zabić… zabić… zabić… - warczał jak rasowa bestia. Gardłowo. To nie był głos Astera. To nawet nie był głos bestii. Coś o wiele potworniejszego i wręcz bezmózgiego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 16, 2015 11:25 pm

I ruszył z impetem uderzając w barierę z całej swojej siły. Wampir się zaśmiał gdy bariera wytrzymała ale po chwili bestia zaczęła systematycznie uderzać z całej siły i zaczęły pojawiać sie pajączki na barierze świadczące o tym że może zostać zniszczona jak tak dalej pójdzie. Wampir skrzywił się niezadowolony, oczy błysnęły mu szkarłatem i wszystkie mikro urazy zniknęły nagle. Zmarszczył nos skupiając się na utrzymaniu bariery ale pochłaniało to sporo energii kto wytrzyma dłużej. Po łowcy było widać że z umysłu powypadały wszelkie możliwe komendy poza jedną, którą powtarzał bez końca.
- szefie trzeba się wycofać.. on zwariował.. - dało się słyszeć głos wampira 'przewodnika' który wkurwiał Astera odkąd ten się pojawił w budynku.
- nie pierdol tylko tu chodź do cholery Mifu.. ! - warknął wampir trzymając w ramionach ledwo żywą kobietę. Spojrzał na swoją zdobycz, której łowca nie zamierzał odpuścić. Może gdyby wiedział jaki czeka go koniec nie spojrzałby nawet na białowłosą, nie wspominając o położeniu na niej swoich łapsk. Nie wiedział co spotkało już jednego delikwenta który próbował się do niej dorwać. Ubogi w tą wiedzę popełnił największy błąd w swoim dotychczasowym życiu. Bariera na nowo zaczęła pękać, więc znowu ją odnowił. Krople potu pojawiły się na czole i odchylił jej głowę do tyłu obnażając kły. Musiał się posilić, zabawa w utrzymanie bariery kosztowała za dużo energii, na szczęście miał na rękach świeży posiłek. Wampir z teleportacją zamarł widząc Astera w szale bojowym, przełknął ślinę i potrząsnął głową chcąc się teleportować obok swego szefa..
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 16, 2015 11:39 pm

Bestia. Prawdziwy potwór. Monstrum. Było wiele określeń na jego aktualną formę. Jak i bezmyślny atak. Teoretycznie bezmyślny, bo mimo wszystko przynosił efekt. I biłby tak długo, zwiększając swą siłę z każdym uderzeniem, póki ona by nie pękła. A wytrzymałość… wytrzymałby na pewno więcej niż wampir. Jego forma była permanentna. On był tym potworem, jak i panem Fosterem. Stanowili jedność. Nie była to magia skądś tam, która by go osłabiała. Był to dar, który mógł wykorzystać.
Wampir poza tym zrobił jeden błąd, sądząc, że jest głuchy. Komenda zabij nie była bezmyślnym rozkazem w jego głowie, w której zachowywałby się jak rozszalała małpa. To było co innego. Nie był bestią nazywany tylko dlatego, że za pomocą swej siły potrafi zmieść wampira. Prawdziwą potęgę dawało mu łapanie się każdej możliwości, która pozwoliłaby mu na eliminacje celu. A słowa "tu chodź" niestety ale znał. Nawet mimo utracenia możliwości prowadzenia rozmów, poza wypowiadaniem słowa "zabić", rozróżniał resztę. I wiedział, co drugi wampir chce zrobić. Wystarczyło jego odezwanie się. Szmer, zapach. Nie musiał się nawet odwracać, by sięgnąć go swym ogonem. A obwiązał go mocno. Nie tak, by od razu zamordować nową zdobycz. Dość delikatnie jak na stratę całkowitej kontroli.
- Zabić… zabić… zabić… - wypowiedział jeszcze swym bestialskim tonem, nie zaprzestając oczywiście uderzania w barierę. Bił mocniej. Rozjuszony. Aż jego ciało zaczęło pokrywać się potem. Lecz nie ze zmęczenia. Tak mocno napinał swe mięśnie, że nawet biolog zastanawiałby się właśnie, jak wiele przemian chemicznych zachodzi w jego ciele aktualnie. Przerażający obraz szaleństwa. Prawdziwego. A to wszystko przez troskę i chęć bezpieczeństwa drugiej osoby. Saiyuri mogła być pewna, że jest dla niego bardzo ważna. W końcu pozwolił przejąć kontrolę nad sobą.
Po chwili stało się coś najgorszego. Brak docenienia bestii… i konsekwencje…
Pojawił się po drugiej stronie. Wraz z pewnym znajomym, którego trzymał ogonem. Nie chcąc sprawdzać czy spróbuje go przeteleportować samego z dala, owinął się bardzo szybko wokół jego ciała.
Zgrzyt łamanych kości.
Raczej tylko tak zdołał poinformować o tym, że wróg jest po złej stronie. Po chwili dźwięk upadającego ciała na ziemie. Ogon był już cały w szkarłacie. Ociekał nim, tak jak zresztą Aster. A to nie był koniec. Znalazł swój cel. Istotę, którą pragnął zabić. Zamordować. Zmieszać z ogniem za to, co zrobiła tak bliskiej mu istocie. A fakt, że nią rzucił w akcje dywersji, raczej dobrze się dla niego nie skończy.
Złapał on Saiyuri. Z dziwną dla potworności delikatnością. Odłożył ją bezpiecznie na ziemie, obok siebie, po czym ruszył na wroga. Raczej nie miał już po co uciekać. Nie było gdzie. Wszędzie go wyczuje. Znajdzie, podąży. Mógł czekać tylko na swoją śmierć. Rzut jego własnością był naprawdę wielkim błędem, bo rozjuszył już i tak wkurwioną bestie do granic możliwości. Zresztą, ona nagle ruszyła. Potężnie wybiła się z ziemi a tylko po to, by złapać wampira swymi pazurami za ramię. I nie miał zamiaru tylko na tym zaprzestać. Wpierw mocno go przyparł do ziemi. Plecami. Swoją nogę przesyconą od mięśni oparł na jego klatce piersiowej. Ogonem przybił prawą dłoń szefa do ziemi. Drugą złapał we swe pazury. Nie mógł się podnieść, choć prób nie zabraniał. Po tym zaczął. Zabicie go od tak byłoby zbyt proste. Zamiast tego zaczął wyłamywać palce. Kolejno wyrywać. Jeden paluszek po drugim, rzucając gdzieś w kąt. Niczym pajączka.
- Pajączek… pajączek… bez nóżek i bez rączek… - zaśpiewał psychopatycznym, bestialskim głosem, odrywając kawałek mięsa po kawałku. Dalej nie miał nad sobą kontroli. Był… diabłem. Bez umysłu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 12:19 am

Odgłosy miażdżonego ciała i głuchy huk upadającego worka na kości sprawił że oczy wampira się rozszerzyły w szoku. Takiego zagrania się nie spodziewał po bezmyślnej bestii i to był już jego błąd. W akcie desperacji rzucił jedyną tarczą jaką mógł się zasłonić. Spodziewał się ucieczki razem z kobietą, ta akcja miała na celu zniszczenie łowcy który panoszył sie po jego dzielnicy. A tu taki obrót sprawy. Warknął czując pazury na ramieniu i z sykiem runął na ziemie przygnieciony cielskiem łowcy. Zasyczał głośniej gdy ogon przebił jedną rękę. Ale to nie był koniec, bo słowa oprawcy uświadomiły mu jak głęboko w gównie teraz siedział.
- nie.. nie rób tego... nieeeeeee.. - zawył czując jak tamten zaczyna mu wyrywać paluszki, jeden po drugim. I wcale nie wyglądało na to że pominie chociażby jeden z nich.
- puść mnie.. ona umiera.. jak ci tak na niej zależy.. - zaczął dyszeć z trudem przekręcając głowę w bok aby spojrzeć na leżącą Saiyuri.
-.. to zajmij sie nią.. zdechnie z takiego ubytku krwi.. zanim mnie zabijesz.. wybieraj.. wolisz mnie pozbawić życia czy uratować jej egzystencję.. ? - mógł blefować ale czy Aster chciał się o tym osobiście przekonać ?
- mogę ją wyleczyć.. będzie jak nowa.. jak nie tknięta.. tylko mnie puść.. - wydyszał patrząc w twarz Astera starając się zachować jakoś względne panowanie nad sobą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 12:35 am

Rwał. Szło mu tak prosto jak obieranie banan. Było to czymś naprawdę naturalnym. Przynajmniej z taką łatwością mu to wychodziło. Mogło to być przerażające z jednej strony. Pragnął jedynie śmierci tego, kto tknął jego własności. Tylko tyle. Bestia tego chciała. Ciało robiło. Umysł Astera i rozsądek w tej chwili nie grał roli. Mógłby spróbować użyć hipnozy, lecz nie wiele by mu to pomogło. Nie zadziałałaby. Lecz argumenty wampira nawet i przemówiły do potwora. Zaprzestał on wyrywania palców. Właściwie, oszczędzając tylko jednego jego prawej ręki. Spojrzał się swymi czerwonymi oczyskami prosto w jego. Zmrużył je, badając go wzrokiem. Dokładnie. Chwile tkwił w ciszy. Bestia starał się przeanalizować jego słowa. A był to proces powolniejszy. O wiele. W końcu od wyborów nie była ona, a umysł. Zablokowany, nieco więcej miał trudności. Ale dał radę. Podjął decyzje, ale raczej nie taką, jaką chciałby wampir.
Wyciągnął ogon, po czym owinął się nim wokół jego szyi, mocno zaciskając. Zszedł z ciała kłowatego i podszedł z nim niedaleko Saiyuri. Mocno przycisnął go do ziemi. Po tym usiadł na jego lędźwiach, łapiąc go za zdrową rękę. Przysunął ją do ciała dziewczyny. Wampir mógł tylko jej dotknąć. Prawdopodobnie bestia sądziła, że ten może leczyć za pomocą dotyku.
- Lecz. Już. Szybko. Teraz. Dłonią - wydał rozkazy. Po czym zaczął mruczeć melodie pod nosem "pajączka bez rączek i bez nóżek."
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 12:52 am

Udało się jakoś trafić do wielkoluda, chodź nie wyglądało na to z początku. Poczuł uścisk ogona na szyi i syknął niezadowolony. Łowca go przemieścił i upewnił się aby tylko jedną dłonią dotykał ciała białowłosej. Z ust wampira wydobył się syk niezadowolenia, gdy był w ten sposób zmuszany do 'współpracy' wychodziło na to że aż taki głupi jego przeciwnik nie był. Mimo furii potrafił jeszcze jakoś przeanalizować sytuację. Dłoń zaświeciła sie na zielono i ranki na ciele Saiyuri powoli zaczęły się goić. Im dłużej leczył tym trudniej mu się oddychało, pot zaczął ściekać po skroniach. Leczenie ustało a oddech się uspokoił świadcząc o nieco lepszym stanie jej zdrowia.
- teraz mnie puść.. nic jej nie zagraża.. musi tylko odpocząć.. - wysyczał próbując się wyszarpnąć z uścisku bestii. Niestety ten był zbyt silny, a wampir był wycieńczony od używania swoich mocy tak intensywnie. Mimo tego nie przestawał się szarpać. Saiyuri leżała za to nadal nieprzytomna, chodź ran na jej ciele było mniej to jeszcze gdzieniegdzie były ślady ugryzienia po kłach szefa bandy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 1:05 am

Szarpanie nic nie pomagało. Bestia wręcz tego nie czuła, a była rozbawiona wijącym się pod nim wampirem. Nawet specjalnie zaczęła go ujeżdżać jak zabawkę. W sensie, podskakiwać pośladkami na jego pośladkach. Kpił. Potwór ten żywił się strachem i bólem przeciwników. Pragnął tylko zabijać. Zresztą, nic nie mówił o tym, że po tym go puści. I jeżeli postać wampira sądziła, że ten odejdzie żywy… cóż. Los miał przygotowany dla niego inny scenariusz. Nawet jeśli umysł nie działał tak jak powinien, to dalej pamiętał parę obrazów. Gwałt na kobiecie i terror na swojej własności, który prawie pod to podchodził. Aroganckie słowa. O tym, że zerżnąłby osobę mu tak bliską, a ostała się tylko dlatego, że była nietknięta wcześniej. Oj, przewijające się obrazy znów wskoczyły mu przed oczami. Potrwa wiele czasu, zanim ten powróci umysłem. Może gdyby nie sprowadziłby go do takiego stanu, faktycznie Aster wypuściłby go. Teraz, wiedząc że ta została uleczona i nic jej nie zagraża, postanowił powrócić do swojego ukochanego zajęcia. Czyli - pokrywania się krwią aroganckich przeciwników.
Ale nie zapominał oczywiście o tym, że szefunio pomógł mu. Dlatego też postanowił nieco szybciej zadawać mu ból przed śmiercią.
- Pajączek, pajączek, bez nóżek i bez rączek… Tykał mej własności… zdechł… - ułożył wierszyk. Nie był niestety zbyt inteligentny w tej formie pod względem języka. Cud, że mówił. Po tym ułożył rękę na jego barku. Złapał za rękę i zaczął ją ciągnąć. Mocno. Tak, że ta po chwili została wyrwana. Aż wydostał się z jego ust śmiech.
Powoli się uspokajał. Lecz raczej z tego stanu tylko Saiyuri mogłaby go wyciągnąć. I tylko ona mogłaby uratować wampira w tej chwili.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 1:18 am

Leciutki w tej formie nie był więc wampir czuł jak wielkolud po nim skacze i wierci się przygniatając go do podłoża. Ból zaczął się rozchodzić po całym ciele i dało się słyszeć chrupnięcie po którym wampir wydarł się na całe gardło. Miednica pękła ale nie tylko żebra miał poobijane. Wierszyk zasłyszany od łowcy sprawił że twarz czysto krwistego łajdaka wykrzywiła się w strachu. Po chwili pożegnał się ze swoją kończyną drąc ryja na całe gardło, zachciało my się wkurwiania Fostera więc musi teraz ponieść karę. Oderwana kończyna zaczęła się zamieniać skutecznie w proch po chwili. Krew chlusnęła z otwartej rany, z ust wampira wydobył się jęk. Czuł że koniec się zbliża wielkimi krokami i uśmiechnął się parszywie.
- ja.. jej nie.. zerżnąłem.. ale będą inni.. dobiorą się do niej.. będzie kwiczeć w spazmach rozkoszy.. wtedy nie zdążysz.. twoja własność.. padnie ofiarą innych.. wiemy gdzie można ją znaleźć.. koło takiej jak ona.. się nie przechodzi obojętnie.. - zaśmiał się histerycznie. Postanowił wbić gwóźdź do trumny jego zniszczonej psychiki.
- ciekawe.. jak smakuje.. jej ciało.. - to były ostatnie słowa wypowiedziane przez wampira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 1:33 am

A mógł przeżyć. Jakby Saiyuri się obudziła i wydałaby mu rozkaz, zatrzymałby się. Może i by przetrwał dłużej. Choć bez ręki, ale przeżyłby. Mógłby jeszcze nacieszyć się swym życiem. Niestety. Postanowił inaczej. Bawienie się emocjami potwora, który nad nimi nie panował, był raczej złym rozwiązaniem. Aż na chwile się zatrzymał z zabawą jego ciałem. Tylko na parę chwil. Prawdopodobnie starając się wymyślić interesujący plan pozbycia się szkarady.
- To… moja… własność… - wydukał z siebie z ledwością. Przycisnął mocniej swe cielsko do jego lędźwi. Złapał za drugą rękę. Wyrwał, nieco niechlujnie, ale z mocą. Wkurzony, naprawdę zirytowany. Wtem powiercił się na jego ciele, zmieniając nieco pozycje. Tak, by być naprzeciwko jego nóg. Jeśli sądził, że śmierć przyjdzie szybko. Był w błędzie. Choć na pewno nieco szybciej przez jego zbyt wielką żądzę mordu.
Rozszedł się dźwięk rozrywanego ciała i łamanych kości.
Aster wyrwał jedną nogę, mocno wbijając uprzednio swe pazury w jego poślady, co by się nie przemieszczał. Po tym zrobił to samo z drugą. Wampir był aktualnie korpusem. Praktycznie bezbronnym. Wstał z jego ciała. Kopnął je tak, by ten przemieścił się na przód. Wiedział, że kłowaty nie ma zbyt wiele czasu. Niedługo się wykrwawi, nawet mimo jego nadludzkiej regeneracji.
- Zabije… zabije… ZABIJE! - warknął głośno w stronę szefa. Wydał wtem głośny ryk i naparł stopą na jego klatkę piersiową. Uderzył raz, wgniatając go. Drugi, trzeci, czwarty. Zwiększał siłę, mocniej, szybciej. Miał zamiar zgnieść go jak robaka, chcąc zmienić go najzwyczajniej w mokrą, krwawą papkę.
Tylko tyle. Nic więcej. Nie miał kogo zabijać. Usiadł obok Saiyuri. Ciut się nachylił. Poniuchał ją. Napawał się zapachem. Dalej z czerwonymi oczyskami. Tylko ona mogła powrócić go do normalnego stanu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 1:46 am

Nie mógł trafić na bardziej bestialską śmieć ze strony Astera w tej formie. A przynajmniej tak mu się zdawało, bo ból wzmagał wypierając umysł ofiary ze wszystkiego. Po czasie łowca deptał już martwe zwłoki które zmieniły się w pył rozsypując się po pomieszczeniu. Chodź te większe rany zostały podleczone to jeszcze przez długi czas leżała nieprzytomna. W końcu drgnęła dłoń kobiety, powieki zacisnęły się mocniej, cichuteńki odgłos wydobył się z zaciśniętych ust. Zaczynała się budzić, ale ile tak leżała po zakończonej rzezi Fostera, tego żadne z nich nie byłoby w stanie stwierdzić. Powoli zaczęła podnosić powieki ukazując bestii jadeitową barwę swych tęczówek. Z początku obraz był rozmazany, niewyraźny. Zamrugała kilka razy, bardzo powoli kiedy wszystko zaczęło się wyostrzać ukazała się bestialska forma łowcy przed jej oczami. Zmrużyła delikatnie oczka i bardzo powoli podniosła dłoń w górę. Wyglądała na bardzo osłabioną, ale mimo tego stanu chciała go dotknąć. Usta się delikatnie rozwarły i układały w jakieś słowo.
- Aa.. Ass.. ter.. - wymamrotała uśmiechając się do niego bardzo czule.
- przyszedłeś.. wiedziałam.. wiedziałam że.. po mnie.. przyjdziesz.. że mnie.. nie zostawisz.. - mówiła bardzo powoli robiąc drobne przerwy podczas wypowiedzi. Próbowała się podnieść ale ta próba zakończyła się fiaskiem. Syknęła próbując zebrać się w sobie jakoś ale nie miała siły.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 2:04 am

Była przy nim bezpieczna. Na pewno. Lepszej ochrony nie mogła mieć teraz przy sobie. Nawet czołg nie zapewniał takiej obrony, jak bestia, która siedziała i tylko cierpliwie czekała na wybudzenie się swej własności. Troszczył się mocno. Cholernie. O wiele za bardzo. Poszło to w nieznanym kierunku. Przynajmniej nie przez Astera, choć bestia wiedziała dlaczego chroni właśnie ją. I gdy tylko oczyska dziewczyny otworzyły się, a z ust padło jego imię, umysł powoli powracał do rzeczywistości.
Wpierw monstrum zacisnęło mocno swe powieki. Złapało się za brzuch i wydało z siebie warknięcie pełne bólu. Wbijał się aż pazury we swe wręcz tytanowe mięśnie, które napiął do granic możliwości. Czując nieprzyjemne uczucia ciała, mógł skupić się bardziej na sobie jako Asterze. Założył ręce na głowę i wywinął ją kilka razy. Odzyskiwanie świadomości zajęło mu kawałek czasu, lecz wtedy, wydając z siebie westchnięcie ulgi, otworzył oczyska. Szare. Takie, jakie powinny być. Zresztą, jego forma nawet zaczęła powracać do oryginalnej części. Skóra z prawie czarnej stała się jasno-szara z siną szczyptą. Był praktycznie cały we krwi. Śmierdział ohydnym metalem. Lecz teraz nie było to dla niego ważne. Wbił on szarawe oczyska w Saiyuri. Na początku zadowolony, przeszczęśliwy. Wtem jego warga zaczęła się poruszać, nad którą nie panował. Mięśnie twarzy się naprężyły. Z ledwością powstrzymywał płacz. Wsunął dłoń za plecy dziewczyny, nieco ją unosząc. Drugą ręką objął ją w okolicach brzucha, kładąc dłoń na jej lędźwiach. Tułów przysunął do jej, a głowę oparł na barku. I wtem rozpoczął swój recital. Rozpłakał się. Ze szczęścia i smutku. Żyła, mówiła. Lecz karcił się, że nie zdążył jak dla niego na czas. Ręce pokrył zieloną energią, która zaczęła regenerować jej ciało. Wtulał się z każdą chwilą mocniej, ale nie tak by ją zmiażdżyć. Naprawdę tęsknił. Teraz wyrażał najszczersze emocje, na które zwykle nie mógł sobie pozwolić, będąc zwykle pod kapturem psychiatrii.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam… przepraszam, przepraszam… - zaczął wypowiadać ciągiem zdanie, przerywając sobie na histeryczne zaciągnięcie się powietrzem. Trud było uwierzyć, że ta osoba chwile temu zamordowała z zimną krwią kilka żywych istot i straciła nad sobą kontrolę. W sumie teraz też.
- Za późno przyszedłem… mogłem wcześniej… - dodał jeszcze na szybko, łkając. Obwiniał siebie za tę sytuacje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 2:19 am

Sapnęła gdy ją uniósł wyżej z ziemi pomagając oderwać się od zimnego podłoża. Gdy się w nią wtulał z ust wydobyło się ciche westchnienie, można by rzec iż była to ulga. Jej dłonie spoczęły na jego torsie, oddychała powoli, ostrożnie zaciągając się powietrzem. Nadal była obolała i zmęczona. Nie ważne w jakiej formie był łowce, ona lubiła każdą z nich. Czuła się przy nim bezpiecznie, czując jak mężczyzna zaczyna się łamać aż ją ścisnęło w przełyku. Powoli i delikatnie sunęła jedną dłonią po jego torsie aż do obojczyka. Po czym jeszcze trochę, musnęła paluszkami jego szyję i położyła dłoń na jego karku.
- Aster.. już dobrze.. nic mi nie jest.. nic mi nie zrobili.. nie zgwałcili mnie.. - spodziewała się że to była jego największa obawa, że ktoś mógłby skrzywdzić drugą osobę w ten sam sposób, w jaki on został złamany w przeszłości.
- zdążyłeś.. przyszedłeś w porę.. słyszysz mnie.. Aster ? - przycisnęła jego policzek do swojego i szeptała cicho do jego uszu chcąc go uspokoić jakoś. Cieszyła się że się zjawił, wiedziała że może na niego liczyć. Wiedziała że jej nie zostawi tak po prostu. Był zbyt dobry dla niej, miał zbyt dobre serce.
- pił tylko moją krew.. nic poza tym.. nic poza.. tym.. nie zrobił.. będzie dobrze.. jesteś tu.. tylko to się liczy.. - szeptała zamykając delikatnie powieki, obejmowała go czule.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 2:36 am

Nie chodziło mu nawet o to. Nie o gwałty i możliwość takiego końca. Bardziej o sam fakt, że nie wiedział o niej przez tak długi czas. Mogli robić co chcą, a on nie był wtedy przy niej. To go najbardziej bolało. Że nie uratował jej na czas, a po fakcie. Miał szczęście, że skończyło się to w ten, a nie inny sposób. I dlatego dalej łkał. Dla niego nie przyszedł w porę. Choć sam fakt, że czuł jej ciepło przy sobie, a ona go dotykała po jego muskularnej formie, odrobinę go uspokajał. Ale tylko lekko. Był naprawdę przerażony że mogło jej się coś stać. Pewnie nawet bardziej od samej łowczyni, którą trzymał w ramionach niczym biedne, zagubione dziecko.
- Dotykali… sprawiali cierpienie… to nie jest nic… Przyszedłem za późno… Powinienem wczoraj… - choć nic nie mógł zrobić. Nie jest bogiem by wiedzieć wszystko o niej. Nie chciał też być inwigilującym natrętem, dając jej swobodę. Z drugiej strony, oddałby teraz pewnie wszystko, byleby cofnąć chwile wiedząc, co się stanie i zdążyć z pomocą na czas. Lecz po paru dłuższych chwilach wtulającej się bestii do bezbronnej aktualnie dziewczyny, Aster mógł wreszcie opanować łkanie. I dopiero wtedy zdołał ją już podnieść całkowicie, wstając. Oddalił głowę. Pociągnął nosem. Oczy aż miał lekko zaczerwienione. Wbił wzrok w jej jadeity, zaprzestając również leczenia.
- Dzisiaj śpisz u mnie… - wydał rozkaz. Normalny głos bestii. Taki, jaki powinna mieć. Chrypliwy, basowy, dość przyjemny i zmysłowy. Nie zamierzał słyszeć sprzeciwu. Ogarnął swe ciało i ruszył ku wyjściu. Złapał ją nieco inaczej. Jedną rękę ułożył na jej pośladkach, a drugą na karku. Wygodniej dla niej, jak i dla niego.
- Ile ich było? - zadał w końcu pytanie. Jeżeli ktoś jeszcze żył, zamierzał zabić tę osobę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 2:55 am

Wtuliła się w niego gdy ją trzymał w ramionach i wstał z nią na rękach. Jej rycerz przybył na ratunek tak jak za każdym razem. Ale poprzednie razy były czystym przypadkiem, teraz ruszył jej na ratunek świadomie i obwiniał się że zrobił to tak późno.
- nie mogłeś wiedzieć.. ja też się nie spodziewałam że będą na mnie czekać w moim mieszkaniu.. - wyjaśniła mu na spokojnie nie chcąc aby się obwiniał już o tą zaistniałą sytuację. Rozejrzała się po pomieszczeniu i wtuliła twarz w jego umięśniony tors.
- ich szef.. miał kontrolę nad jednym człowiekiem.. i nim sterował w moim mieszkaniu.. nie dotykał mnie nikt poza nim.. głównie pił moją krew.. zadawał pytania.. to wszystko.. nie widziałam innych wampirów poza nim i jednym ze zdolnością teleportacji.. - opowiedziała w skrócie to co miało miejsce w kasynie. Zaś jego władczy ton sprawił że na policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Jak tak pomyśleć to zawsze zabierał ją do siebie, nie odprowadzał jej do siebie. Nie stawiała się mu, był zbyt zdołowany tym że wpadła w sidła wampirów. Nie wiedziała co ma myśleć o jego zachowaniu, był taki troskliwy, ale ile osób poza nią i Mashiro traktował w taki uprzywilejowany sposób. W końcu gdyby jego kumpel nie wparował nagle to nawet pewnie by nie wiedziała o jego istnieniu. Te myśli jednak sprawiły że poczuła sie gorzej. Myśl że Aster jest taki dla każdego sprawiała że aż jej się słabo zrobiło. Zamknęła oczka pozwalając się zanieść do jego mieszkania.
- dobrze.. będę spała u Ciebie.. - wyszeptała cichuteńkim, uległym i bardzo łagodnym tonem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 3:13 am

Za pomocą ogona podniósł rzeczy, które leżały przy windzie. Jej katanę, jak i swój rewolwer. Pal licho resztę przedmiotów. Wszedł do środka i klepnął w odpowiedni guzik. Na sam dół. Chciał jak najszybciej się wydostać. To miejsce było przeklęte i zbyt śmierdziało porażką. Nawet nie myślał ani chwile o tym, aby uznać to za swoją wygraną. Winda zamknęła się. Ruszyli.
- Martwiłem się… Mogłaś umrzeć… Jesteś jedyną, która może mnie dotykać w ten sposób… Nie chce, by osoba, której tak mocno ufam, zniknęła… Wyślij następnym razem jakiś znak dymny. Czegoś uczyli Ciebie w klanie, nie? - z ostatnim zdaniem postanowił zażartować. Atmosfera i tak była napięta jak baranie jaja. Ohydnie przytłaczająca. Z trudem aż samemu Asterowi się oddychało. Wolał nieco się rozluźnić.
Dźwięk zatrzymywanej windy rozbrzmiał.
Wyszedł z nią na rękach, odrzucając nogami co niektóre rzeczy, które weszły mu w kadr. Zapomniał o ogonie. Trzymał w nim w końcu rzeczy. Przed głównym wyjściem z kasyna stał Mashiro. Trzymał bardzo dużą broń z długą lufą. Karabin snajperski jak się patrzy. Wyraz twarzy miał neutralny, czyli taki, jaki miał standardowo w rzeczywistości.
- Wziąłem parę śmieci, brudasie. Jak rozrywasz swe cielsko, to upewnij się że chociaż odznakę odłożysz na miejsce… Ale spokojnie, wszystko posprzątane. A teraz wypierdalać… muszę zrobić tu porządek - odezwał się Mashiro. Głos jak głos. Nie był stworzony by współczuć. Ze szczyptą żartu. Przeszedł obok Astera, który nic więcej mu nie powiedział. Mogło się wydawać, że mają kiepską relacje. Na szczęście było inaczej. Zielony gostek po prostu starał się posprzątać jak najdokładniej miejsce.
Pan Foster stanął w wyjściu. Uśmiechnął się przyjaźnie.
- Trzymaj się mnie mocno… - mruknął. Z jego pleców nagle wyrosły skrzydła. Skrzywił się z bólu i wydał sapnięcie. Jego mięśnie nieco się uszczupliły. Był lżejszy, mniej tęgi. Po tym zaczął biec i wybił się, wzbijając w przestworza. Starał się bardzo wysoko podlecieć, co by nie być rozpoznawalnym z ziemi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 3:30 am

Foster doskonale wiedział co powiedzieć aby się zawstydziła bidulka. Na policzkach pojawiły się rumieńce słysząc z jego ust na prawdę wyjątkowe wyróżnienie. Jeszcze przed chwilą zastanawiała się ile jest osób ważnych dla łowcy a tu proszę jaka ładna odpowiedź na jej wahania. Przełknęła ślinę cichuteńko i spojrzała na niego gdy sobie zażartował. Przy wyjściu dostrzegła lokatora łowcy i uśmiechnęła się łagodnie w jego stronę. Nie odezwała się aby nie zagadywać niepotrzebnie drugiego łowcy. Zdawała sobie sprawę z tego że był teraz zajęty powierzonym zadaniem przez swego wybawcę. Słowa pana policjanta sprawiły że objęła go na karku na tyle ile miała w sobie siły. Widząc grymas bólu na jego twarzy wtuliła twarz w jego twardy tors.
- Aster.. - wyszeptała zdając sobie sprawę z tego że te przemiany muszą być bolesne. Szybki sprint i wybili się w powietrze. Odchyliła delikatnie główkę spoglądając w dół, widok był niesamowity. Po czasie dostrzegła budynek łowcy i wiedziała że zaraz będą lądować.
- przepraszam że przeze mnie się martwiłeś.. nie było to moim zamiarem.. - wyszeptała wtulając się w niego delikatnie. Pozwoliła się zanieść aż do mieszkania ale w salonie pomachała delikatnie nóżkami w powietrzu.
- mogę się wykąpać.. ? - spytała dając mu do zrozumienia że nie musi jej nosić już. A spodziewała się że lot musiał go bardzo wycieńczyć. Czekała aż ją odstawi na podłogę, i gdy tak się stało pomknęła bardzo powoli do jego łazienki aby na spokojnie się wykąpać. Oparła się dłońmi o ścianę prysznica i zlała całe ciało gorącą a następnie zimną wodą. Wytarła całe ciało ręcznikiem i potem się nim owinęła. Włosów nie suszyła, po prostu wyszła z łazienki i podreptała do salonu siadając na oparciu fotela.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 3:42 am

Wylądował na dachu. Zszedł skrycie w dół, chowając swoje skrzydla, które przemieniły się z powrotem na mięśnie. Niepostrzeżenie, uważając co by mu żaden z sąsiadów nie wyskoczył i nie krzyknął z przerażenia. Na szczęście obyło się bez takich niuansów i dostał się do mieszkania, zamykając drzwi z pomocą pchnięcia ogona. Trzymał ją dość długo. Na pytanie, czy może się wykąpać, aż zmrużył oczyska. To był wzrok namysłu, jakby nie chciał jej pozwalać. Po tym jednakże odstawił ją na ziemie i przytaknął, samemu postanawiając przedostać się do czegoś takiego, jak kanapa. Klapnął się nań cały. Nawet dalej, ponieważ w tej formie był o wiele za wielki. Pazury wsunął pod glowę. Cały był zresztą we krwi dalej. Śmierdział ją na metry. Okropny swąd metalu. Lecz jakoś dziwnie nie chciało mu się póki co myć. Czekał na Saiyuri i gdy wreszcie ta przedostała się do salonu i zasiadła na swym standardowym miejscu, Aster uśmiechnął się do niej.
- Widziałem Twoje mieszkanie. Jest w pobojowisku. Zresztą, te wampiry wiedzą że tam mieszkasz, Saiyuri. Nie chce byś tam wracała… Przepraszam, ze jestem taki troskliwy. Nigdy tak nie miałem. W każdym razie, chciałbym, byś pozostała tutaj. Możesz mieszkać ze mną ile chcesz. Nie przeszkadza mi Twoje towarzystwo - wypowiedział, po czym postanowił podnieść się i usiąść na kanapie jak powinien. No, prawie. Po turecku. Wbił w nią wzrok swego srebra.
- I zaraz się umyje. Ale muszę chwile odpocząć… Jestem zmęczony… straciłem kontrolę… - dodał jeszcze na sam koniec, tkwiąc we swej pozycji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 4:01 am

Wlepiła w niego swoje spojrzenie i wydawało się że chciała zaprotestować ale przemyślała tą opcję. Nie żeby bała się mu postawić, po prostu nie wyszło jej to na dobre. Mało tego on się martwił o nią i obwiniał za to że została porwana. Już ja zaatakowali w dzielnicy mieszkalnej na ulicy, potem czekali w jej mieszkaniu. Skinęła głową na jego propozycję.
- dobrze.. zostanę tu puki co.. - powiedziała obdarowując go delikatnym uśmiechem. Wlepiła spojrzenie w jego srebrne ślepka. Przechyliła lekko główkę w bok i zsunęła się z oparcia na siedzenie fotela. Oparła sie pleckami o oparcie ale nie podkuliła nóżek pod siebie jak to miała w zwyczaju. Przecież miała na sobie tylko ręcznik, bielizna znowu w koszu.
- dziękuję.. że jesteś Aster.. nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.. już dawno by mnie nie było przecież.. zawdzięczam ci tak wiele.. - mówiła tak łagodnym tonem. Chciała coś dla niego zrobić, ale nie wiedziała co mogłoby to być aby pokazać mu swoją wdzięczność. Poza tym jego towarzystwo było czymś przyjemnym, bardzo chętnie znajdowała się w jego otoczeniu.
- tym razem nie możesz spać na kanapie.. - powiedziała wystawiając mu język. Sugerowała mu że ma zająć łóżko bezpretensjonalnie. Czekała cierpliwie aż ten wypoczął i udał się do łazienki. Gdy tylko zniknął za drzwiami ona dorwała się do wiaderka z ciepłą wodą i płynem. Zaczęła czyścić jego skórzaną kanapę z krwi i brudu. Przetarła ją do sucha i położyła sie na niej zamykając oczka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 5:34 pm

Wpatrywał się w Saiyuri. Zadowolony. Niczym w arcydzieło, które namalował, a którego chronił swoją własną piersią. Wysłuchał dziewczyny. Za wiele miłych słów. Aż musiał machnąć głową gdzieś w bok. Przemyśleć nieco sprawę. Nie traktował tego jak wygranej. Cały czas obwiniał siebie. Widać było to po jego wyrazie twarzy. Nawet mimo rzekomego zadowolenia, jakaś nutka smutnu wychodziła na wierzch. Dało wyczytać się to z jego oczysk, które w tejże diabelnej formie były łatwiejsze do analizy. Lecz po tym usłyszał coś, czego nie chciał. Powrócił wzrokiem w jej stronę. Pokiwał głową na boki, nie zgadzając się na taki scenariusz.
- Nie zgadzam się, Saiyuri. Nie musisz mi się odwdzięczać. Zresztą, nie pozwolę też spać na kanapie. Śpisz tak jak zwykle, w moim łóżku - zakomunikował. Wystawił aż swój czarny, wężowaty, długi jęzor. Podobny gest do tego, który i ona wykonała. Lecz w tym przypadku chciał się odrobinę popisać ozorem. Nawet jeśli miała inne plany, on na to nie pozwoli. Wstał z łóżka z lekkim jękiem bólu, po czym przeszedł się do łazienki.
Tam postanowił przemienić się we swoją ludzką formę. Bokserki mu aż opadły na ziemie. Wszedł pod prysznic i oddał się dość długiemu myciu. Krew naprawdę kiepawo schodziła z jego ciała. Trudził się. Musiał aż zedrzeć w niektórych miejscach ciut skóry, by szkarłat zszedł na dobre. Od czegoś miał w końcu magię leczenia, która przybyła mu w tym z pomocą. Po tym rozejrzał się po pomieszczeniu i wziął z małej szafeczki bieliznę. Na szczęście chował tutaj kawałek ubrań na czarną godzinę. Dlatego też, z nowymi bokserkami, wylazł z łazienki wprost do salonu. Poniszczone uprzedni materiał, jaki nosił na bioderkach, wyrzucił do śmieci, które znajdywały się pod zlewozmywakiem. Kolejno podszedł do kanapy. Stanął przed dziewczyną roznegliżowany, Poprawił nieco swe bokserki w kolorze czerni. Założył ręce na siebie i klepnął kilka razy stópką o podłogę, tak by spróbować wymusić na niej swoją uwagę.
- Nie śpisz tutaj… Wstawaj - przykucnął przy niej. Głowę miał przy jej twarzy. Jedną z rączek dotknął jej policzka. Druga szykowała się do skrytego ataku. Na początku jego prawa dłoń wylądowała na jej materiale ręcznika. Lecz wspinała się do góry, aż w końcu natrafiła w miejsce, gdzie potencjalnie każdy człowiek powinien mieć gilgotki. To właśnie postanowił zaatakować paluszkami, mocniej wbijając się w te jakże wspaniałe miejsce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 6:01 pm

Oczywiście jego męska duma nie pozwalała mu na ulegnięcie w pewnych kwestiach, chciał aby mieszkała u niego ale było tylko jedno łóżko a on zawsze zajmował kanapę. No poza ostatnim razem kiedy prosiła aby leżał z nią do puki nie uśnie. Mało tego jak się obudziła to jego już nie było w pościeli więc nie wiedziała ile leżał przy niej. Przyznał się że spał na tyle aby się w siebie wtulili ale zdołała już go poznać na tyle że mogło to trwać kilka minut może nawet godzinę. Jedyna okazja w zajęciu jego kanapy gdy brał prysznic. Słyszała że podszedł do niej, nie musiała otwierać oczek żeby wiedzieć że jest przy niej. Słyszała tupanie stópki o podłogę a i odezwał się po chwili. Na twarzy pojawił się arogancki uśmieszek zdradzający zadowolenie.
- n.. i.. e.. - przeliterowała mu to nie kryjąc rozbawienia w głosie. Oczka nadal były zamknięte a Saiyuri nie wyglądała na osobę która się ruszy z miejsca. Aster kucnął przy niej i nie zdawała sobie sprawy że jego twarz jest przy jej. Rozchyliła delikatnie usta i westchnęła cichuteńko. Dłoń na boczku sprawiła że aż drgnęła delikatnie. Zacisnęła powieki jeszcze bardziej i zagryzła delikatnie dolną wargę niemalże od razu. Skuliła sie przed jego atakiem i złapała jego przedramię chcąc się jakoś bronić. W końcu z ust wydobył się tłumiony śmiech.
- haahhaaha.. nnn nie... prosz.hahaha.. - zaczęła się wić i wierzgać na skórzanej kanapie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 6:15 pm

Wielka satysfakcja. Atak przeszedł pomyślnie. Jeżeli sądziła, że skończy dość szybko bombardowanie jej receptorów sprawiających, była w błędzie. Widok wierzgającej gazeli, która chciała się wydostać z objęć drapieżnika, był arcydiabelnie przepiękny. Zwłaszcza, że dziewczyna zdawała się być naprawdę mocno wyczulona na jego dotyk. Nieludzko wyczulona. I nawet mimo złapanego przedramienia, nie miał problemem z dalszym kontynuowaniem ataku. W końcu dłoń już spoczywała w odpowiednim miejscu, na jej boku. Musiał aż odsunąć drugą rękę, co by przypadkiem nie wbić palców w jej oczyska przez jej nadmierne poruszanie się po skórzanej kanapie.
- Jesteś w mym domu. Na moich zasadach. Musisz im podlegać. Inaczej ponosisz tego konsekwencje. Możesz tutaj mieszkać, lecz nie mówiłem, że będzie to łatwe - zakomunikował dość enigmatycznym, uwodzicielskim wręcz tonem, zaczynając naciskać nieco mocniej na miejsca przy jej żeberkach. Oh tak, niezwykle satysfakcjonujące. Miał nad nią wielką władzę w tej chwili. Aż uśmieszek pasujący do rasowego skurwysyna wszedł mu na usta. Napawał się swoją ofiarą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 6:43 pm

Mięśnie brzucha zaczęły boleć od łaskotek jakie jej fundował mężczyzna. Poza ręcznikiem owiniętym na ciele miała te swoje złote bransolety na przedramionach, nigdy ich nie ściągała z siebie.
- proszę.. Aster.. - pisnęła cichuteńko ciężko dysząc w pozycji leżącej. Zsunęła się główką z poduszki i sama zaatakowała wolną dłonią jego bok, ten pod ręką która zaciskała się na jej biodrze. Zaabsorbowana próbami stawienia oporu i walki z napastnikiem nie zauważyła nawet że ręcznik podczas wierzgania zaczął się luzować. Poderwała plecy z wersalki aby ścisnąć delikatnie paluszkami pomiędzy jego żeberkami. W momencie kiedy poderwała ciało do siadu, materiał puchatego ręcznika zaczął się zsuwać obnażając z każdym centymetrem co raz więcej nagiej skóry białowłosej.
- a może.. ja lubię.. łamać zasady.. - wymamrotała z trudem powstrzymując sie od śmiechu. Jej dłoń w końcu dosięgła celu, nastąpił czas rewanżu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 17, 2015 6:54 pm

Ataków nie zaprzestawał. Wręcz przeciwnie. Widząc jak walczy i że stara się jakoś skontratakować, zwiększył nacisk. Nie na tyle, by sprawiać ból. Ale był pewny, że teraz jego tykanie działało ze wzmożoną siłą. Starał się też odchylać nieco. Nie chciał, by i ona dorwała się go delikatnej skóry, na której z pewnością miał gilgotki. Inaczej nie wycofywałby się. Nawet nie zauważył że puchaty materiał zaczyna z niej opadać. Nie spodziewał się jednak, że ta zaraz wstanie, będąc tym samym ciut nad nim. Lecz to nie powstrzymywało go od bombardowania prawego boku. Lewą rękę miał w pogotowiu, którą postanowił szybko zablokować lecącą dłoń w jego żebra. Było blisko. Już prawie sięgnęła żeberek. Lecz on zdołał powstrzymać nadchodzącą zagładę, łapiąc ją prosto za nadgarstek. Przy okazji, aby uniknąć, ataku, musiał się znów osunąć w tył. Pozycja kucająca nie była zbyt stabilna, dlatego też musiał ciut pociągnąć Saiyuri. Lekko. Naprawdę nie użył wielkiej siły. To mu jednak pozwoliło na złapanie stabilności.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 7 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach