"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 2:26 am

Kolejne dni mijały a koszmary które kiedyś ją gnębiły teraz zaczęły się nasilać. Każdy z nich kończyła krzykiem rozdzierającym panującą w pomieszczeniu ciszę. Zlana zimnym potem z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Karciła się za każdą myśl krążącą wokół postaci łowcy. Ta cała wewnętrzna walka wyniszczała ją całkowicie, jak ktoś taki jak on mógł ją uspołecznić. Nie lubiła towarzystwa nikogo.. poza nim. Złapał się za przełyk z trudem łapiąc oddech. Był jeden sposób aby w stępic swoje uczucia. Pogrzebać je głęboko na dnie duszy aby nigdy więcej jej nie kłopotały. Nie brała pod uwagę oswojenia tego uczucia, chciała je zlikwidować całkowicie w sobie. "Nie mogę mieć słabości.. nie mogę się odsłaniać przed nikim.." przeszło jej przez myśl gdy spojrzała w lustro. Urana cała na biało, przy pasie miała już nie jedną a dwie katany tym razem.
- I am the priest of death.. the one who controls the weak ones.
The one who plays with their lives.. destroying their dreams and crushing their hopes.
I am the devil itself.. manipulating their fate with an arrogant grin.
I devouring souls of my victims.. tearing their worthless hearts apart.
I can change the streams of Time.. Forcing to live the same nightmare once more.
- po tych słowach ruszyła przed siebie, miała zadanie do wykonania.
Z głośnym hukiem przeleciała przez ścianę lądując pod gruzem. Śmiech rozniósł się po opuszczonym budynku gotowym do rozbiórki.
- żałosne.. miałem nadzieję że pobawi się z nami trochę dłużej.. prawda skarbie.. ? - zaśmiała się wampirzyca wzdychając z rezygnacją. Gorzej nie mogła trafić bo kobieta potrafiła czytać w myślach i tworzyć iluzję na podstawie wspomnień. Mężczyzna był za to potrafił manipulować swoimi kościami wedle woli i wystrzeliwał nimi z każdej możliwej lokacji na ciele. Uniemożliwiając bezpośredni atak, nie miała przy sobie broni dystansowej takiej jak Foster. Odrobina gruzu się usypała i wydobyła się spod niego zakrwawiona dłoń dziewczyny. Oczy wampirzycy zabłyszczały na fioletowo, Akarusa wydostała się spod kupy gruzu łapiąc powietrze. Dostrzegła przed oczami poruszający się na wietrze skrawek czarnego płaszcza. Wysokie do kolan czarne glany i metalowymi paskami. Wzrok powędrował wyżej i aż dech jej zaparło widzą przed sobą łowcę którego tak bardzo chciała teraz zobaczyć. Wyciągnął do niej rękę całe to zdarzenie zdawało się być jak wyrwane ze snów. Uniosła dłoń chcąc go złapać za osłoniętą skórzaną rękawicą dłoń. Zawahała się nagle w połowie dystansu do pochwycenia go. Za to jej bohater szybko wyciągnął rękę skracając dystans do zera i wyszarpnął ją spod gruzów ciskając nią o drugą ścianę przez która przeleciała z kolejnym hukiem. Obraz zbliżającego się w jej stronę łowcy zamazał się i okazało się że to nie Foster a pokryty iluzją wampir. Oczy zmatowiały nagle, podniosła się jakby ani razu nie oberwała, nie czuła bólu.
- to koniec.. - syknęła i rzuciła się w stronę wampira sprintem, łukiem go okrążyła zbierając drugą katanę wbita w podłożę. Przeciwnik przyjął gardę wysuwając długimi kośćmi z ciała celując w dość zwinną kobietę. Drasnął kilka razy zmuszając ją dosłownie do skakania i obracania całego ciała, odbiła i zmieniła cel.
- wracaj zdziro ! - warknął wkurwiony rzucając się w pogoń za nią zdając sobie sprawę że jego ukochana jest teraz na muszce. Oczy wampirzycy błysnęły fioletem i przed nowym celem Saiyuri pojawił się ponownie Foster. "To nie On.. to nie On.. NIE ON.. !!!" wrzasnęła sama do siebie przechodząc przed iluzję cięła z impetem obiema katanami. Krew chlusnęła oblewając posoką łowczynię. Ciało wampirzycy zwalił się na ziemię. Odskoczyła w bok i wykorzystując furię z jaką szarżował drugi wampir pozwoliła sie gonić po pomieszczeniu zwalniając przed ścianą tylko po to aby odbić się i przebiec po ścianie odbijając sie od niej. Wampir widząc że zwalnia wystrzelił z dłoni długie i grube jak halabardy kości wbijając je w ścianę. Utknął, widząc jak białowłosa odbija sie i robi salto lądując zgrabnie za nim. Jedno cięcie na ścięgna, drugim pozbawiła go głowy. W głowie szumiało i serce waliło z całej siły. Padła wyczerpana.
- byłam tak blisko.. widziałaś.. że to iluzja.. skąd.. - dało się słyszeć głos konającej kobiety.
- bo już nigdy go nie zobaczę.. nie mogę.. - mówiła idąc w jej stronę z kataną gotowa dobić wroga.
- nie mogę sobie pozwolić na tą słabość.. nigdy więcej.. - warknęła unosząc katanę. Wampirzyca zaśmiała sie słabo.
- głupia.. przed tak.. głębokim uczuciem.. nie uciekniesz.. nie uciekniesz przed.. - po tych słowach Akarusa wbiła ostrze w skroń kobiety. Nie chciała słuchać. Stała wpatrując się w zmieniające się w popiół zwłoki. "Nie.. to nie możliwe.. nie.. ty nic nie wiesz.. nic nie wiesz.. nic nie wiesz.. to nie jest.. nie może być.." zapierała się chcąc uciszyć ostatnie słowa wampirzycy odbijające się echem w jej główce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 2:52 am

Cóż…
Nie wiedziała raczej o swym zbliżającym się losie. Prawdopodobnie nie pomyślałaby, że mogłaby przegrać. Wygrała. Tak przynajmniej myślała przez pewien czas. Szkoda, że on właśnie dla niej minął.
Jej ciało rozpadło się na kawałeczki. Nitki zdążyły powrócić, podczas gdy ona słuchała jego wypowiedzi, która nieco zdezorientowała wampirzyce. To sprawiło, że Foster miał wiele czasu na przygotowanie ofensywy. Do tego zdołał jakimś cudem powstrzymać swoją największą słabość. Było co prawda blisko. Jeszcze parę sekund, a już straciłby kontakt z rzeczywistością. Na szczęście, dotyk zniknął. Tak jak i ciało wampira, które zamieniło się dość szybko w proch. Nici zadziałały. Wampiry już nie miały czas na skuteczną ofensywę. Nie z tak licznymi stratami i zbyt mocno zdeterminowanym mężczyzną, który zdołał wygrać jedną z bitew. Lecz nie wojnę. Demony były silne. O wiele silniejsze. Teraz na chwile odpuściły, widząc pewną szczyptę światłości. Kogoś, kto widział jego fobię. Zdawał sobie sprawę, że znała jego największą słabość. A mimo to nie wykorzystała tego przeciw niemu. Choć mogła wiele razy. To był mały promyczek, który niwelował diabły przeszłości. Aczkolwiek nie na tyle, by pozbyć się ich raz na zawsze. Było to niemożliwe.
Po paru chwilach zlecenie było wykonane perfekcyjnie. Foster wrócił na swój motor bez obrażeń. Może miał kilka obtarć i był brudny, lecz cały i zdrowy. Poprawił hełm. Schował bronie do kabur i uruchomił silnik, ruszając.
Pogoda podczas jego podróży zmieniła się. Wszędzie było ciemno i ponuro. Do tego świszczący wiatr dostał kolejnego sojusznika. Pana burzę. Jechał sam po bezdrożach, starając się dojechać w miarę bezpiecznie do swoich czterech kątów, w których będzie mógł się zrelaksować i odpocząć za dnia. Nie pracował następnego dnia jako policjant lub psychiatra. Choć co do tego drugiego miał wątpliwości. Poza tym, może i Saiyuri nie zdawała sobie z tego sprawy. Może i nigdy nie będzie tego wiedziała, ale jej słowa uratowały mu życie. Był bardziej wdzięczny, niż kiedykolwiek wcześniej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 3:13 am

Pogrążona w myślach nawet nie zauważyła kiedy pogoda się zmieniła, było już późno a ona nadal szła. Słowa wampirzycy odbijały sie echem w jej głowie, nie dając spokoju. Do tego te wszystkie iluzje pojawiającego się Fostera na polu bitwy, właśnie dlatego teraz wyglądała okropnie. Cała poturbowana od zdemolowania swoim ciałem kilku ścian w opuszczonym biurze do rozbiórki. Całe prawe ramię miała zakrwawione, na udzie miała głębsze rany od kości, lewy bok też był przetarty i ze skroni spływała stróżka krwi. Białe ubranie zabarwione karmazynową cieczą. Wykorzystano jego prezencję przeciwko niej tylko dlatego że tak intensywnie o nim myślał. Biła się ze swoimi myślami, chciała by sie tam pojawił i chodź tylko w formie iluzji to jego obecność napawała ją spokojem. Nie widziała go od kilku dni i z każdym dniem co raz ciężej było nie myśleć o tym jak sobie radzi. Czy wszystko z nim w porządku. Czy ktoś nie wykorzystuje jego lęku przeciwko niemu, jak wtedy z wężami. Przygryzła dolną wargę siłą rzeczy martwiąc się o typa który po przemianie zmiótł by wszystko z powierzchni ziemi ale wystarczyła chwila nieuwagi i był jak małe bezbronne dziecko które potrzebowało anioła stróża. Kilka przypadkowych kropelek szybko przeszło w ulewę. Przemoczona, zziębnięta zatrzymała się nagle rozpoznając budynek z którego ostatnio uciekła w pośpiechu przed panem policjantem. Stała na roku spoglądając w jedno miejsce znajdujące się wysoko. Najprawdopodobniej jego mieszkanie, uniosła delikatnie dłoń w górę jakby sięgała w to miejsce. Palce zadrżały bombardowane deszczem. Zabrała dłoń jak to już robiła wielokrotnie przed jego ciałem nie chcąc rozbudzić ataku paniki jakiego była świadkiem. Na obojętnej twarzy pojawił się nagle łagodny uśmieszek jakim zdołała go obdarzyć w mieszkaniu.
- nie.. nie mogę.. - odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w przeciwnym kierunku. Ile razy doszła do tego pułapu, ile razy chciała go zobaczyć i się powstrzymywała.
- da sobie radę.. dawał do tej pory.. nie powinnam sie o niego martwić.. - mamrotała sama do siebie upewniając się w swojej decyzji chodź gula w przełyku rosła i chęć zobaczenia Fostera była za każdym razem silniejsza to musiała się powstrzymać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 3:27 am

Długo trwała jego podróż. Naprawdę długo, nim mógł zatrzymać pojazd i wyłączyć silnik. Nikogo nie było wokół. Jakby całe miasto zostało wymordowane przez mary ciemności. Niczym przed apokalipsą zombie, albo czymś podobnym. Ciemno, ponuro. Mrugające niekiedy światła przez średnią dzielnice. Brak jakiejkolwiek duszy. Miejska pustka. Nie spodziewał się przy tym, że znajdzie kogoś innego. I nie spieszył się szczególnie. Może był deszcz. Wiało. Ale Foster nie bez powodu nosił swój płaszcz notorycznie zbyt często. Przeciwdeszczowy. Idealnie tamował wichurę. Gruby, by przetrwać też powiew ogromnego gorąca. Jedynie jego spodnie ubolewały. Reszta była szczelnie zakryta. Dlatego spacerkiem, zaczął przemierzać miejską, opustoszałą dżungle. Między uliczkami, kierując się w stronę domu.
Dostrzegł kobietę.
Wzrok przecież miał przenikliwy. Nawet mimo swej maski łowcy już wiedział z daleka, że ktoś tu jest ranny. Zlustrował ją z daleka wzrokiem, nie dowierzając. Sądził, że nie zobaczy kogoś, kogo traktował jako pacjenta, a kim starał się w miarę opiekować. Ruszył biegiem w jej stronę. Z jej perspektywy mógł wyglądać raczej jak agresor. Wampir. Lecz fakt, że wokół niego poruszyły się nici, świadczył raczej o tym, że to był sam Foster. A niteczki były widoczne przez upadające na nie krople. Pięć niteczek. Każda sterowana za pomocą palców.
- Jesteś cholernie ranna! Potrzebujesz szybkiego leczenia! - nie miał tym razem czasu na wspominanie o swoim pytaniu, czy o mówieniu innych informacji. Dla niego istotne stało się leczenie. Dlatego też niteczki uzyskały rozkaz, by ją złapać. Machnął ręką z zamiarem przechwycenia jej ręki. Inaczej nie mógł jej dotknąć. Mogła zrobić unik. W końcu teraz niteczki były dostrzegalne, choć szybkością dorównywały wampirowi klasy B. Nie chciał, by znowu mu uciekła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 10:40 pm

Kolejny raz chciała go zobaczyć, kolejny raz stanąć twarzą w twarz. Każda kolejna była co raz silniejsza, ostatnio doszła może do połowy drogi. Teraz już była pod jego blokiem ale po długiej walce samej ze sobą odwróciłam się. Tą potyczkę wygrała robiąc kroki przed siebie. Do jej uszu doszedł odgłos szybkiego biegu, uderzeń ciężkich butów o zalane wodą ulice. "Nie to nie on, to nie On.. to nie może być ON.. tylko nie.." w myślach się modliła o to by to nie był pan policjant. Chodź z drugiej strony cichy szept niosący nadzieję że jednak to był obiekt jej myśli. Jego głos w formie krzyku rozniósł się po pustej przestrzeni tnąc panującą ciszę, przeplataną szumem deszczu. Wbił się w jej głowę jak ostry sztylet, sparaliżował całe ciało tak że się aż zatrzymała w miejscu. Bardzo powoli zaczęła odwracać główkę w stronę źródła dźwięku.
- .. Foster.. - szepnęła czując jak jej z wrażenia aż dech zapiera. Coś błyszczącego ruszyło w jej stronę, zupełnie jakby dostała obuchem w łeb. Przechyliła ciało o 90 stopni chcąc uskoczyć, gdyby jednak zareagowała o wiele szybciej to nawet by uniknęła ataku. Ale spowolniony czas reakcji, spowodowany przeciwbólowymi którymi była nafaszerowana, sprawił że za późno to zrobiła. Zasłoniła się odruchowo ręką i już sie miała odbić od podłoża, gdy poczuła jak coś się zaciska na jej przedramieniu. Oczy się powiększyły gdy zdała sobie sprawę że ją pochwycił.
- nie... nie.. - szarpnęła się mocniej, ciągnąć jak najmocniej, żyłki zaczęły się mocniej zaciskać na skórze. Mężczyzna się zbliżał "Nie.. nie podchodź.. nie możesz.. nie możesz... Foster.." w głowie aż się darła, ale z rozchylonych ust nie uciekła ani jedna sylaba. Nie poddawała się w walce z jego niteczkami, wyglądało na to że upartość tej kobiety była poza skalą normalności. "Nie zbliżaj się.. nie możesz.. nie łam mnie.. nie pozwalam Ci.. nie chcę bardziej już.. tego jest za dużo.." nadal walczyła z myślami. Jednak z każdym krokiem, gdy Aster się zbliżał ona przegrywa wewnętrzny spór.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 11:06 pm

Zacisnął lekko dłoń w pięść. Nitki ścisnęły się na tyle, by trzymać ją w żelaznym uścisku. Każda próba wyszarpania się z nich kończyła się fiaskiem. Coś, co raz było złapane, nie mogło uciec. Musiałaby odciąć swoją rękę by to zrobić. Nawet wampiry nie mogły wyjść z potrzasku, gdy ten użył swej broni masowej egzekucji. Do tego w każdej chwili mógłby uciąć jej dłoń na kilka plasterków. Prawdziwa broń rzeźnika. Przerażająca. Nie wiele miało szans ją zobaczyć i zapamiętać przez kolejne lata. Najzwyczajniej groziło to śmiercią.
W każdym razie, Foster szedł do niej, nieco powoli. Nie wierzył że dziewczyna tak reaguje. Chce uciec od niego, a mimo to tutaj podeszła. To była zagadka. Lecz tym razem psychiatra był w stanie rozwiązać łamigłówkę. Wszystko powoli stawało się dla niego jasne. Nawet bez wyjaśnień. Właśnie przez to, że ona tutaj stała i podjęła się ucieczki dopiero gdy zobaczyła go. Aż zaklnął w głowie przez wręcz książkowy zapis na temat tego objawu. Był pewny, że ona jest w nim zauroczona. Na 100%. To nie ulegało wątpliwości. A przez to, że chciała uciekać, uświadomił sobie o jej zapewne wielkiej niechęci do odczuwania czegoś takiego. Puzzle zaczęły do siebie pasować. Łamigłówka bliska rozwiązaniu. Widział już jaki deklaruje się obraz. Teraz musiał pomyśleć tylko, czy ma to odebrać jako coś pozytywnego, czy negatywnego. To było najtrudniejsze. I nie chodziło o spłatę długów. Miała raczej wpojoną dumę. Zrobiłaby wszystko, byleby pozbyć się takiego ciężaru. Podczas gdy uciekała od niego.
Stawiał kroki, roztrzepując kałuże na boki przy swym mocarnym kroku. Cały czas ją trzymał. Chwilowo milczał. Postanowił odezwać się dopiero wtedy, gdy stanął naprzeciwko niej. Wbił swe oczyska w jej. Miał przynajmniej nadzieje, że ta odwzajemni spojrzenie.
- Saiyuri. Rozumiem, że chcesz ode mnie uciekać. Zapewne czujesz emocje, których nie jesteś w stanie zrozumieć. Lecz teraz tracisz kontrolę nad sobą. Jesteś w opłakanym stanie. Wyziębiona przez deszcz. Twoje mieszkanie jest daleko, jak i najbliższy szpital. Wykrwawisz się, nim dojdziesz do celu. Umrzesz, przegrasz. Nie zabijesz już żadnego wampira. Nikogo nigdy nie uratujesz. Nie zobaczysz szczęśliwych twarzy tych ludzi, którym pomogłaś. Jeżeli chcesz spłacić jeden dług, który u mnie wisisz za uratowanie tamtych ludzi, pozwól mi uratować ocalić Twe życie. Nie musisz się na sobie mścić. Nie nadawaj sobie kar, lecz przeanalizuj przegraną bitwę i pomyśl co możesz zrobić lepiej. Proszenie o pomoc nie jest dla przegranych, a jest to akt odwagi, by móc spojrzeć w swoje słabości i przeciwstawić się im z sojusznikiem. Daj przemówić do siebie… zapomnij na razie o tych dziwnych emocjach i po prostu chodź do mnie do mieszkania… Dobrze…? - głos miał naprawdę spokojny. Czysty. Pełen troski. Miły dla ucha. Może i ciut tajemniczy, jak to on cały. Wycofał też po przemówieniu swe nici. Sądził, że raczej nie jest samobójczynią i nie będzie chciała zginąć na pastwę losu, bez walki.
- Proszę… chodź… - wtem Foster ściągnął z siebie swój płaszcz. Przybliżył się dziewczyny niebezpiecznie blisko. Naprawdę. Nigdy by sobie nie pozwolił na takie zbliżenie. Niemal jej dotykał, lecz był na tyle ufny wierząc, że ta go nie tknie. Wtem zarzucił płaszczem i opatulił ją, zakrywając większość ciała. Była mniejsza, a już na Fosterze ciuch ten był do kolan, z długim kołnierzem zakrywającym praktycznie całą głowę. To oczywiście zrobił, o ile tamta nie postanowiła uciec. Wtedy zrobił krok w tył i zaczął iść w stronę swojego mieszkania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 12:08 am

I diabli wzięli próbę uwolnienia się, każde chluśnięcie kałuży sprawiało że wyrywała się co raz bardziej. Jakby mało straciła krwi podczas walki i podróży tutaj, na przedramieniu pojawiły cię czerwone ślady. Kilka kropel pojawiło się przy żyłkach, aż tak bardzo się broniła przed jego bliskością. Aż w końcu stało się to czego z jednej strony pragnęła, a z drugiej strony się tak bardzo obawiała. Podszedł do niej i spojrzenia się spotkały, chodź tylko na kilka sekund bo Saiyuri odwróciła twarz od niego. Zaczął mówić, tłumacząc jej na spokojnie, jego głos wwiercał się w jej czaszkę jak wiertarka w płytę tekturową. Oddech zwolnił ale zrobił się głębszy, zaciągała się większą ilością powietrza niż normalnie. Czuła że brakuje jej tchu przy nim.
- ty.. ty nic nie rozumiesz.. myślisz że wiesz co czuję.. nie wiesz.. nigdy się nie dowiesz.. możesz spekulować na podstawie wiedzy podręcznikowej.. ale ty tego nie wiesz sam z siebie.. nawet ja nie wiem.. nie rozumiem.. - wyszeptała bardzo cichuteńko w odpowiedzi na jego monolog. Z polową praktycznie nie trafił, zakładając że dziewczyna chce szerzyć dobro na całym świecie.
- co mnie obchodzi szczęście innych ludzi.. ludzie są gorsi od wampirów.. maskują się, mamią zmysły i wykorzystują innych do swoich niecnych celów.. - chodź głos był bezbarwny dało się słyszeć nutkę nienawiści w niej. Nie miała nikogo kogo darzyła miłością i przyjaźnią. Miała szacunek do wybranych jednostek klanu i oświaty a tak poza tym nie było na tym przeklętym świecie osoby którą mogłaby darzyć jakimś pozytywnym uczuciem. No do momentu poznania Fostera, który wbił się w jej egzystencję tak głęboko że nie potrafiła go wyplewić. A każde spotkanie z nim uzależniało ją od jego towarzystwa co raz bardziej, do momentu kiedy nie potrafiła już sobie poradzić sama z tymi dziwnymi uczuciami.
- dług spłaciłam.. życie za życie.. przyszłam tu tylko dlatego.. że się martwiłam o ciebie.. - wyszeptała mrużąc oczka. Uścisk na przedramieniu zelżał i niteczki się wycofały oswobadzając ją w końcu. Zbliżył się do niej nagle i zdjął płaszcz. Spojrzała na niego zaskoczona tym jak blisko się znalazł. Całe ciało drgnęło drgnęło, był tak blisko niej że mogła poczuć jego zapach. I nim narzucił płaszcz na nią, ona niemal że odruchowo odskoczyła od niego.
- nie.. nie mogę.. nie rozumiesz.. ty nic nie rozumiesz.. właśnie dlatego że chcę z Tobą iść.. dlatego nie mogę.. !! - krzyknęła teraz już patrząc mu w oczy z bezpiecznego dystansu.
- nie mogę.. nie potrafię nad tym zapanować.. próbowałam tak wiele razy.. i wciąż cię widzę.. wszędzie.. na ulicy.. w mieszkaniu.. na polu walki.. wszędzie jesteś obok mnie.. !!! - kolejny wybuch emocji, gniew mieszał się z rozpaczą. Była wściekła na siebie za to że nie potrafiła nad sobą panować.
- cały czas się zastanawiam.. co robisz.. czy jesteś bezpieczny.. czy ktoś nie chcę cię dotknąć.. bo wiem.. doskonale wiem.. jaki jesteś silny w swojej formie.. ale jaki bezbronny gdy ktoś wykorzysta twoją słabość.. i przeraża mnie fakt.. że coś może ci się stać.. !!! - nie miała kontroli nad sobą.
- chcę.. chcę cię chronić przed nimi.. przed wszystkimi.. wampirami.. ludźmi.. - wydukała urywając kontakt wzrokowy z nim. Pochyliła sie w dół oddychając ciężko, wyrzuciła z siebie wszystkie emocje jakie się w niej nagromadziły. Wybuchła nie umiejąc kontrolować tego wszystkiego i dopiero po kilu sekundach dotarło do niej co powiedziała. Poderwała się do pionu zatykając dłonią usta, jadeitowe oczka błyszczały zaszklone łzami.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 12:49 am

Nie był szczególnie zadowolony z faktu, że nie przyjęła jego podarunku w postaci przekazania płaszcza. Przez to nie tylko on był mokry, ale i ona dalej nie była odpowiednio ogrzana. Zwłaszcza, że świszczało, gwizdało. Zapewne do rany wdało się już jakieś zakażenie. A taka negatywna pogoda raczej sprzyjała jej rozwijaniu. Nie było dobrze. Foster cały czas myślał o tym, jak ją do tego przekonać. Choć słowa, jakie zaczął słyszeć sprawiły, że zamilkł. Nic nie robił. Patrzył w nią z lekkim uśmiechem. Lecz z każdym dodatkiem kolejnych informacji, jego twarz stawała się dziwnie smętna. Niby miał uśmiech na ustach. Ale była to naprawdę smutna podkówka. Oczy również wyrażały tę samą emocje. Mu nie musiała mówić na temat zła tego świata. A fakt, że starał się ze wszystkich sił dalej od niego uciekać i znów nie trafił, było kolejną jego przegraną.
Jednak musiał wziąć się w garść. Powrócić do rzeczywistości. Tkwił w takiej ciszy przez drobną chwilę po zatrzymaniu się w wypowiadaniu swych myśli Saiyuri. Wydał z ust głębokie westchnięcie. Lekko się nawet roześmiał. Smutek z szczyptą rozbawienia, jak i niepewności. Teraz nawet i w nim zaczęły się kłębić takie emocje, których nie rozumiał.
- Nie wiem, czy to możliwe, by taka drobna osóbka jak Ty ochroniła mnie przed całym złem tego świata. Ludzie są słabi, nie? Ale tylko my jesteśmy w stanie pokonać nasze demony - tutaj zrobił małą przerwę, dając dziewczynie zarejestrować nowe informacje. - Twoim demonem stałem się ja, a z tego wynika brak kontroli. Lecz to, co robisz, to uciekanie. Mimo to, jak widać... nie pomaga. Musisz się skonfrontować, przeciwstawić. Jeżeli nie możesz go pokonać i zniszczyć, Saiyuri, okiełznaj swego demona i spraw, by słabość stała się Twoją największą siłą - nagle się uśmiechnął. - Poza tym, jeżeli już wyrażasz chęć na ochronę swego demona, wypadałoby poznać jego imię. Aster - powiedział głośno.
Wtem jego skóra zaczęła robić się czarna. Z niej wychodzić kości, tworząc kościsty pancerz z kolcami i ostrzami. Oczyska o czarnym białku i czerwonych tęczówkach. Pazury, długi ogon, będący z wyglądu jakby dwustronną piłą. Parę czerwonych elementów na twarzy i między kościanymi płytami. Rogi zamiast uszów i skrócone włosy w kolorze kremowym.
- I nie myśl egoistycznie… - odezwał się głos. Inny. Zdeformowany. Bezpłciowy. Pasujący idealnie do dziwacznej formy Fostera. - Nie tylko Ty masz prawo do martwienia się… Wychodzisz na w pół żywa pod mój blok… To było… lekkomyślne… Dodatkowo odmawiasz pomocy… Sprawiasz, że i ja się martwię. Wolałbym nie tracić kolejnej osoby, która mimo znajomości mych słabości, nie używa ich przeciw mnie, zachowując się zupełnie inaczej niż człowiek czy rasowy wampir… Ufam Tobie Saiyuri. Jeżeli chcesz mnie naprawdę chronić i martwisz się ze szczerego serca. Jeżeli Twoje słowa nie są kłamstwem, nie zadaj mi bólu poprzez swoją głupotę. Nie rób mi zawodu… i nawet mimo Twojego sprzeciwu… - nagle ruszył. Lecz nie był wolny. Oj nie. Saiyuri mogła zobaczyć, jak szybko się porusza. Naprawdę błyskawicznie. Wyglądał prawdopodobnie niczym smuga dla zwyczajnych ludzi, którzy oglądaliby go z boku. Nie do wychwycenia. Stanął obok niej.
Zrobił coś nieoczekiwanego…
Chwycił ją w okolicach brzucha. Objął całą swoją kościstą ręką. Mocno zacisnął się dłonią na jej biodrze i podniósł. Nie był może silny w tej formie, ale był w stanie zrobić coś takiego. Po tym ruszył ku domu. Nie chciał słyszeć sprzeciwu.
Gdyby nie kościana, gruba zbroja, prawdopodobnie piszczałby. Lecz nawet mimo takiej warstwy ochronnej, czuł zbytnią bliskość. Stawał się nerwowy i widział nieco obrazków swych demonów przeszłości. Lecz musiał się poświęcić. Sądził, że to tego ciężkiego łba raczej nie dojdą słowa i muszą czyny. On chciał jej pomóc, nawet ukazując swoją słabość. To było jak danie jej wyzwania, by i ona podjęła próby walki ze swym jednym demonem. Asterem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 1:30 am

Przez chwilę milczeli wpatrując się w siebie aż mężczyzna się odezwał. I słowa które padły z jego ust sprawiły że aż zrobiła krok w tył kręcąc główką bardzo powoli na boki. Otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, wargi zadrżały. Całym ciałem szarpnął impuls jakby kopnął ja prąd.
- ja.. ja ci to.. powiedziałam.. to były moje słowa.. - wydukała zaskoczona faktem że zapamiętał jej słowa. Poczuła znowu tą gulę w przełyku a na ustach pojawił się uśmiech chodź tylko przez ułamek sekundy. "Naszymi demonami jest paraliżujący ciała i umysł strach.. dlatego Ty nigdy nie będziesz moim demonem.. nie boję się Ciebie.. nie ważne w której formie jesteś.." przeszło jej przez myśl.
-.. Aster.. - wyszeptała jego prawdziwe imię dość cicho ale na tyle by mógł ją usłyszeć.
Wpatrywała się w niego zaskoczona tym co się działo, widziała go już po przemianie ale teraz na jej oczach jego ciało zaczęło się zmieniać. I nie rósł w mięśnie, zamiast wielkiego napakowanego mięśniaka stała przed nią zupełnie inna forma. Oczy się powiększyły do granic możliwości gdy cała jego postura się zmieniła. Widok przemiany był niesamowity, w życiu nie widziała czegoś podobnego. Chodź wyglądał groźnie to nadal był to ten sam mężczyzna. Pierwsza forma bestii jej się podobała, ta była nowa ale równie intrygująca i zapierająca dech w piersiach. Ponownie się odezwał do niej, wsłuchiwała się w inną niż zwykle barwę głosu. "Dlaczego mi to robisz.. dlaczego jesteś inny niż cała reszta.. dlaczego dopiero teraz los rzucił cię w moją stronę.." pytania mnożyły się w jej głowie w odpowiedzi na jego słowa. Słysząc że i on się o nią martwi poczuła jak dziwne ciepło roznieca się w jej wnętrzu. Nieznane i takie przyjemne że aż niebezpieczne, którego nie czuła jeszcze w niczyim towarzystwie. Jej postawa się zmieniała, już nie stała jak wystraszone dzikie zwierze gotowe do ucieczki. Wiedziała że miał rację i że w końcu będzie musiała stawić czoła mu, próbowała uciec od niego ale nie potrafiła. Chodź całkiem prawdopodobne że nie chciała po prostu, a to dopiero wzbudzało w niej strach. "Jak mogłabym Cię okłamać.. skoro tu jestem.. skoro nie mogę cię wymazać ze swych myśli.. jak mogę nie mieć szczerych intencji.." jej myśli sie urwały gdy zobaczyła jak ruszył nagle w jej stronę. Drgnęła gdy ten nagle pojawił się przy niej i zrobił coś czego by się po nim nigdy nie spodziewała. Poczuła jego dłoń na swoim ciele, aż się cała spięła, wstrzymała oddech gdy ją podniósł nagle.
- Aster.. - jęknęła przyciskając swoje dłonie do dekoltu żeby broń boże nie wejść z jego ciałem w większą interakcję niż już to się stało. W głowie pojawiła się pustka, jej umysł się po prostu wyłączył spowodowany szokiem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 1:49 am

Miał ją już w garści. Tyle przegranych walk psychologicznych, aż w końcu odniósł jakieś zwycięstwo. Wreszcie uspokoiła się. I do tego nie będzie się wyrywała z jego rąk. To go naprawdę uspokajało. Mogła aż usłyszeć ulgę wydobytą z jego ust, gdy ta stała się dla niego zwyczajną, szmacianą laleczką, którą mógłby wziąć teraz w jakiekolwiek miejsce by chciał. Los był przychylny dla niej, jak i dla niego. Myślał tylko o tym, jak ją jak najszybciej wyleczyć. Podejrzewał, że musiała zażyć coś, bo ból byłby nie do wytrzymania. Dlatego zaczął pędzić i ruszył. Z nią na boku. Lecz tak, aby w nic nie uderzyła podczas jego sprintu. Starał też kontrolować siebie. To niestety było z każdą chwilą trudniejsze. Nawet mimo tak grubego pancerza, dalej nie dawał rady. Karcił się aż w głowie, że jest tak cholernie słaby. Nawet osoba, której nie bał się i której ufał, budziła w nim mimo wszystko strach przez wykorzystanie jego słabości. Ludzie kłamią. Jakiekolwiek byłoby to uczucie z drugiej strony, był pewny, że nawet Saiyuri nie byłaby go w stanie zrozumieć. Lecz chciał dać jej szansę. Była jedną z nielicznych, którym pomagał bardziej mimo swej nienawiści.
Po parunastu sekundach, Aster już był u drzwi. Otworzył je kluczem. Forma ta nie rozerwała jego ubrania. Wszedł do środka na tyle szybko, na ile umiał i zatrzasnął drzwi. Po tym szybko podszedł do kanapy i odłożył tam w miarę delikatnie dziewczynę i zarzucił na nią płaszcz. Wiedział już jakie rany musiał uleczyć. Na szczęście, nie musiał ich widzieć by wykonać odpowiednią procedurę.
- Ohydne rany… Uleczę je magią. Po tym ruszysz szybko do łazienki. Rozbierzesz się do naga i wejdziesz pod prysznic. Nie dawaj ciepłej wody. Zacznij od zimnej, bo się poparzysz. Stopniowo ogrzewaj swoje ciało. Nie zamykaj drzwi do łazienki, bo możesz stracić przytomność lub stracić kontrolę nad ciałem przez drgawki. Nawet jeżeli wdało się zakażenie, zaraz je usunę… lecz teraz… - zamknął swe dziwaczne oczyska. Nie mógł się zmienić tak od razu w inną formę. Musiałby dłużej odpocząć. Jednakże miał pewnego asa w rękawie, który zapewniał mu regeneracje. Dzięki temu mógł sobie pozwolić na przybieranie przez ten czas ile form by chciał. Dlatego też powrócił do swojego normalnego ciała. Ludzkiego. W nim najlepiej utrzymywał magię.
Wystawił ręce nad nią. Jego oczyska zaświeciły się zielenią. Energia lecząca rozpoczęła swój pokaz fascynujących właściwości, dzięki których rany dziewczyny goiły się z cholernie niezłą prędkością, jak na człowieka oczywiście. W procesie regeneracji również zostawały usuwane bakterie i zakażenia. Magia jednak widać, że mocno wykańczała Fostera. Ponieważ wystarczyła chwila, by jego ciało zaczynało pokrywać się drobinkami potu. Używał całego siebie, byleby jej pomóc.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 2:16 am

Nie odzywała się bo wiedziała że chłopak walczył sam ze sobą tylko po to aby jej pomóc. Nie spodziewała się że był w stanie tyle dla niej zrobić, przemóc własny lęk tylko po to aby się nią zająć. Głupio jej się zrobiło że była taka słaba, chodź zawsze wydawało jej się że jest silna. Samowystarczalna i odporna. A tu taki szok że gdy zaczęło się robić co raz ciężej, zamiast walczyć po prostu chciała sie odciąć od tego wszystkiego i wrócić do takiego stanu rzeczy jakie miały miejsce zanim go poznała. Niestety takiej opcji nie było, a po części nie chciałaby chyba tego gdyby miała taki wybór. Poznanie łowcy było najlepszą rzeczą jaka ją spotkała w dotychczasowym życiu. Wpatrywała się w niego gdy wracał do swojej ludzkiej formy, zadrżała okryta jego płaszczem. Wtuliła się w materiał tak że wystawały tylko jej jadeitowe oczka skupione na tym co on robił. Czuła zapach jakim materiał był przesiąknięty, uspakajało ją to i wprawiało w łagodny nastrój. Mało tego, uśmiechała się ale on tego nie widział, skoro usta były zakryte. Kiedy skończył zmrużyła oczka powoli podnosząc się z kanapy. Odkryła się i wstała wymijając go powoli tak żeby go nie dotknąć. Podeszła do drzwi i złapała za klamkę od łazienki jeszcze raz zerkając przez ramię na niego. Wydawało się że chce coś powiedzieć ale rozmyśliła się wchodząc do łazienki. Zamknęła drzwi i sięgnęła palcami na zamek. Nie potrafiła zostawić otwartych drzwi, dotyk bez zabarwienia erotycznego był dla niej neutralny i normalny i tylko taki tolerowała. Zamknęła drzwi i rozebrała się wchodząc pod prysznic. Odkręciła zimną wodę i pozwoliła aby zlało zaschniętą krew i brud z jej ciała. Uważnie się przyjrzała całemu ciału. Ani śladu po ranach, nawet blizn nie było. Była pod wrażeniem jak dobrze operował magią. Według zaleceń powoli wyrównywała temperaturę ciała i po chwili zaczęła się szorować używając jego specyfików do kąpieli. Spłukała pianę i jeszcze stojąc pod strumieniami ciepłej wody rozmyślała o Fosterze. Zajęło to dłużej niż mógł przewidywać jej gospodarz ale nie było słychać huku, co sugerowało że nic jej nie było. Wyszła z kabiny i wytarła się ręcznikiem. Rozejrzała się po pomieszczeniu i skapnęła sie że nie miała nic do zarzucenia na siebie. Przełknęła ślinę i wspominając jego ostatni komentarz owinęła się szczelnie ręcznikiem wychodząc do salonu. Spojrzała na niego i czując jak się rumieni odwróciła wzrok wlepiając go w jakąś losowo wybraną lokację.
- umm.. Aster.. czy.. czy masz coś.. w co mogę się odziać.. ? - spytała nieśmiało, gdyby ktoś z klanu ją teraz zobaczył pomyślałby że Saiyuri stojąca w salonie Fostera w samym ręczniku jest do złudzeń przypominającą oryginał kopią. Z wyglądu nie było drugiej takiej jak ona, ale zachowanie kompletnie inne. Jak nastolatka spędzająca czas ze swoją pierwszą miłostką. Chodź ona tego tak nie widziała, nie brała pod uwagę uczuć, których znaczenia nie rozumiała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 2:34 am

Było to niesłychanie męczące. Lecz twardo się trzymał. Przynajmniej starał się na takiego udawać. Że nic się nie stało i że wszystko jest w porządku. Choć pot nieco pociekł po jego skroni. On mimo wszystko, wykroczył poza wszelkie swoje limity, byleby jej ciało zostało zregenerowane w stu procentach. Gdy odeszła, rzucił jej jeszcze lekki uśmiech. W szczególności, że sama na niego spojrzała. Tkwił w kucającej pozycji. Spokojnie. Aż do czasu usłyszenia zamykających się drzwi. Wtedy westchnął i padł łbem o brudną kanapę. Był naprawdę zmęczony. Ale to był triumf. Uśmiechał się, obolały. Nawet nie przewidział aż takich skutków ubocznych wykorzystania swej magii. Mocno wdało mu się to w znaki. Mięśnie był spięte jak tytan, a poruszanie się wywoływało naprawdę nieprzyjemne odczucia. Lecz była to mała cena za to, że żyła. Pomógł jej. Bez tego mogłaby zginąć. Straciłby kogoś, komu może póki co zaufać. Choć zawsze istniała szansa, że się zawiedzie.
Przetarł płaszczem brud kanapy. Na jego szczęście, a właściwie wygodę, łatwiej się czyściło skórę z brudu niż cokolwiek innego. Dlatego szybko się z tym uporał. Przetransportował swoje cztery litery z brudami prosto do swojego pokoju. Tam wrzucił je do odpowiedniego miejsca. Rozebrał się bardzo szybko, na tyle, ile mógł. Do naga. A zaraz po tym ubrał swój standardowy strój. Spodnie ze skóry, dość mocno do niego przylegające. Skórzana rękawica na lewą rękę. Na prawą beżowe i skórzane paski. A na to wszystko koszula, której notabene nie chciał zapinać. Nie miał wychłodzonego ciała i ten czas mu wystarczył, by powrócił do standardowej temperatury. Zaraz po tym wziął pewną paczuszkę i wyszedł na bosaka do salonu. Wiedział, że nie miała ubrań. W koncu kazał jej je ściągnąć. Miał za to te, które ona mu oddała. Wyczyszczone i pachnące. Dalej w tym samym opakowaniu. Jakoś tak rzucił je tam z powrotem, bezmyślnie.
Usłyszał otwierane drzwi. Spojrzał na dziewczynę. Na to, że się rumieni i jest na wpół naga. Aż sam, taki stary łowca, nieco był skołowany. To nie było codzienne. Przez chwile aż zamilkł, ale zaraz wydał z siebie cichy chichot. Przyjazny. Uniósł on paczkę w jej stronę.
- Nawet te, które wtedy nosiłaś. Choć bez bielizny… ale jutro ją wypierzemy. Chyba wytrzymasz nieco bez niej, prawda? - zapytał się w miarę przyjaznym głosem. Szło mu to dość sprawnie. Nie musiał tym razem używać swej psychiatrycznej profesji. Emitował prawdziwą aurą, a nie swoją imitacją. W końcu, wygrał walkę.
Po tym, o ile wzięła bądź nie wzięła, postanowił ruszyć prosto do kuchni. Tak wstawił wodę, z opornością, starając zrobić się dwie herbaty. Naprawdę powoli mu szło. Teraz przegrałby chyba każdą walkę z wampirem. Potrzebował sam proszków przeciwbólowych. Albo czegoś, co rozluźniłoby jego mięśnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 2:55 am

Spojrzała w końcu na niego wpatrując się w niego zaciekawiona. Jego komentarz odnośnie bielizny sprawił że biedaczka jeszcze bardziej poczerwieniała. Szybko jednak potrząsnęła głowa na boki.
- umm.. nie ma innej rady.. nie masz w szafie damskich fatałaszków.. - odpowiedziała nadal lekko zakłopotana. Podeszła bliżej i wzięła paczkę do rak. Spojrzała na nią a potem na niego, zmrużyła oczka dostrzegając z jakim trudem się biedak poruszał.
- usiądź proszę.. ubiorę się i ja zrobię coś do picia.. ta magia była bardzo zaawansowana więc musiała cię kosztować sporej dawki energii.. poza tym.. jak mniemam wracałeś ze zlecenia więc tym bardziej.. - powiedziała ze spokojem i poszła do łazienki się ubierając w to co było w opakowaniu. Czarna koszula i czarne, luźne spodenki. Ujęła kołnierzyk w palce i przystawiła nosek do materiału koszuli. Zapach mężczyzny nie był już wyczuwalny. W końcu ona nosiła jego ciuch i wyprała go przed oddaniem. Zapięła guziczki trochę się mocując z tymi w okolicy klatki piersiowej, w końcu nie była taka płaska jak Aster. Wyszła do salonu i podeszła do aneksu wyręczając gospodarza w robieniu ciepłego napoju. Kiedy skończyła zaniosła do stolika dwa kubeczki z parująca cieczą i usiadła na fotelu spoglądając na zmęczonego łowcę.
- kiedy dotkniemy dna.. potem jest już tylko jedna droga.. ku górze.. - powiedziała łagodnym tonem, jego towarzystwo uspakajało ją. Czuła się przy nim bezpieczna, czuła że nic jej nie grozi, że nie musi się pilnować cały czas. Że może odłożyć katanę na bok i spędzić miło czas w jego towarzystwie, nie ważne czy podczas rozmowy, czy też milcząc.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 3:06 am

Nie miał zamiaru z początku odpuścić tak łatwo. Przecież i ona wracała z walki. Nie mógł okazać słabości. Dlatego starał się wykonać herbatę, choć podnoszenie czajnika wydawało mu się już nie lada wyzwaniem. Jednakże gdy ta postanowiła wejść na jego rewir, nie mógł już swobodnie się poruszać. Zawsze istniała szansa, że jego skóra otrze się o jej. A to natomiast sprawi jego nagłą reakcję w postaci odskoku lub czegoś podobnego. Nie daj boże wylania wrzątku na ziemie i na ich bose nóżki. O leczeniu na ten czas mógłby zapomnieć. Dlatego też, usunął swe cztery litery w końcu, ruszając na kanapę. I jak na niej padł plackiem, tak już raczej nie miał zamiaru wstawać. Przemiany, które notabene były bolesne. Użycie magii ponad swój limit. Wszystko to zniszczyło jego ciało do takiego stopnia, że ruszać się nie mógł. Ale był pobudzony, więc nie musiała się dziewczyna martwić ewentualnie tym, że ten uśnie podczas możliwej rozmowy. Podniósł on głowę na tyle, by i spojrzeć w stronę Saiyuri. Westchnął przeciągle, ale na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Sądzę, że zawsze można zejść jeszcze niżej… - dodał swoje cztery grosze, równie łagodnym tonem. - Jak się czujesz? Wszystko w porządku…? Dałaś mi mocny wycisk... Teraz możemy pogadać na dowolny temat nie martwiąc się tym, że ktoś z nas może wyzionąć ducha… - zakomunikował i postanowił leniwie wziąć w dłoń kubeczek. Przysunął go do ust, tylko odrobinę podnosząc swe cielsko do góry.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 3:20 am

Wpatrywała się w niego i sama siorbnęła wrzątku wypuszczając gorące powietrze z ust. Przechyliła lekko główkę w bok uważnie się mu przyglądając.
- nawet jeśli jest opcja aby spaść jeszcze niżej.. to nie sądzę aby ciebie dotyczyła.. jakby nie spojrzeć na twojego demona.. przeciwstawiłeś się mu.. dotknąłeś mnie wcześniej.. sam z siebie, nikt Ci nie kazał.. nikt nie zmuszał.. teraz może już być tylko lepiej.. chodź droga jest usłana przeszkodami.. wieżę w to że dasz radę.. - zaczęła spokojnie. W końcu znała jego słabość, widziała go w rozsypce i aż serce jej pękało gdy biedak był sparaliżowany. Był wtedy taki kruchy, nie potrafiła sobie wyobrazić tego jak musiało wyglądać jego życie, dzień w dzień walcząc samemu ze sobą.
- a na marginesie.. nie jesteś moim demonem.. to co czuję.. co nie daje mi spokoju.. intymność z drugą osobą.. - zacisnęła mocniej dłonie na spodenkach.
- i głębia.. zimna, wilgotna, porywcza.. - objęła się rękami podkulając nogi pod siebie. Skoro on jej się przyznał do swojego lęku, ona też postanowiła się przed nim odsłonić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 3:30 am

Nie lubił szczególnie mówić akurat o tym temacie. Słysząc, że akurat zaczęła mówić o dotyku, Aster nieco spochmurniał. Spojrzał się w dno herbaty. Zamieszał ją w rękach i słuchał dalej. Nienawidził tego. Nie tyle dotyku, ile samego faktu że zmienia go to w bezbronną ciamajdę. Mazgaja. Ale zbyt bardzo dotyk, jakikolwiek by był, kojarzył mu się z przeszlością. Tego, jak był dotykany i co stało się potem. Sam nie wstydził się dotykać. Nie czuł odrazy i innych emocji. Lecz gdy tylko tknęło go coś, czego nie mógł kontrolować, jego świadomość znikała. Lecz zaraz wyszedł z krainy przemyśleń i powrócił wzrokiem do dziewczyny. Minę miał poważniejszą. A właściwie - normalną. Najzwyczajniejszą w świecie, spokojną.
- Więc Twoim demonem jest intymność z drugą osobą… Dlatego tak bardzo bałaś się do mnie zbliżać? Jestem ostatnią osobą, która sprowadziłaby Ciebie do intymności ze sobą. Wiesz jak strasznie boje się dotyku. I… głębia tego typu raczej nie jest zimna, a ciepła. Reszta się zgadza - upił kolejnego łyka swojej herbaty.
- Właściwie… Saiyuri. Ty mówiłaś mi wiele o sobie. Jeżeli chcesz, zadawaj pytania. Postaram się odpowiedzieć - uśmiechnął się ciepło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 3:46 am

Teraz i on mógł zrozumieć czemu czuła się taka bezpieczna i tak bardzo chciała przebywać w jego towarzystwie. Jego strach przed dotykiem gwarantował jej brak intymności której się bała. Nie umiała sie zachować w takich sytuacjach i reagowała paniką, agresją a nawet i w skrajnych przypadkach paraliżem ciała. Aster nie był jak inni mężczyźni, nie widział w niej zdobyczy, nie była dla niego obiektem pożądania. Dlatego też nie bała się przy nim trwać, ufała mu jako jedynemu. Wiedziała że nie zrobi jej krzywdy, że nie naruszy jej prywatności, nie zbruka jej dziewiczego ciała niechcianym dotykiem. Ta świadomość sprawiała że mogła się otworzyć, chociażby odrobinkę, ale jednak.
- nie do końca o takiej głębi mówiłam.. ja.. ja panicznie się boję wody.. a raczej tego że pochłonie mnie bezkresny błękit.. jak miałam 5 lat.. wuj zabrał mnie nad rzekę.. i.. wrzucił mnie do rzeki.. nurt był zbyt silny.. prawie utonęłam.. od tamtej pory.. - zagryzła dolną wargę bardzo mocno przywołując obrazy z przeszłości. Potrząsnęła głową nagle wracając świadomością do teraźniejszości. Po czym zachęcona jego słowami uśmiechnęła się łagodnie.
- poza tymi formami.. masz jeszcze jakieś inne ? Rozumiem że każda z nich ma swoje plusy i minusy.. to dość fascynująca umiejętność.. - zaczęła zaczynając o wiele ciekawszy temat niż jej fobie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 4:05 am

Wysłuchał wyjaśnienia. Powiedziała mu historię o swej słabości. Jednakże ona nie wiedziała jeszcze. Aster musiał się przez pewną chwilę zastanowić, czy aby na pewno chce podzielić się z nią takimi informacjami. Lecz zaraz zapadło bardzo przyjazne, przynajmniej dla niego, pytanie. Aż wyszczerzył zębiska i pozwolił, by artefakt zadziałał i przemienił mu jedną parę w kły. Takie, jak u wampira. Po tym wypił nagle duszkiem herbate do końca i odłożył szklankę, postanawiając odwrócić się na plecy. Koszula w wyniku tego, nieco bardziej opadła na kanapie, dlatego też jego korpus był w większej części już odkryty. Znów świecił swym nagim, bladym cielskiem, pozbawionym jakiejkolwiek ranki, blizny czy innej niedoskonałości.
- Mam około sześć form, których używam częściej bądź mniej. Ale moja moc pozwala mi na dowolną zmianę. Nie muszę ograniczać się do akurat tych konkretnych postaci. Bestia, czyli ta szara potworność, skupia się głównie na zwiększonych zmysłach, sile i brutalności, która może dorównać samemu wampirowi. Wytrzymała, lecz jako, że posiada tak wiele zalet, mogę popaść w furię. Jedna ze zwierzęcych cech. Żniwiarz to ta, którą widziałaś chwile temu. Chroni mnie gruby pancerz z kości. Zwykle mam jeszcze kose i więcej kolców, lecz teraz wolałem sobie to podarować. Szybkość i echolokacja. Przeciwnik nie jest w stanie mnie zaskoczyć z żadnej ze stron. Jednakże nie jestem wtedy zbyt silny. Jeszcze, z takich, których głównie używam, to truciciel… Moja krew staje się trująca. Jest stworzona w przypadku, gdyby wampirowi udało się mnie podejść. Może wypić krew, lecz po tym będzie leżał, sparaliżowany. Może kiedyś pokaże jeszcze kilka innych… Ale lepiej, by były owiane tajemnicą - powiedział z nutką rozbawienia. Choć zwykle starał się nie mówić więcej, niż powinien. Teraz jakoś dziwnie język mu aż podrygiwał, by dzielić się informacjami.
- Niczym bohater z komiksów. A… nie ogranicza się moja moc tylko do potworów. Mogę też przyjąć kształt człowieka. Na przykład… wyglądać jak Ty. Oświata lubi mnie przez to posyłać na misję. Nie muszę nosić teoretycznie swojej maski, ale stanowi ona funkcję ochronną. Poza tym, lubię moją twarz - na chwilę się zamyślił i powiódł oczyskami na jej aparycje. - Jesteś głodna?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 7:07 pm

Wsłuchiwała się w jego słowa, oczy błyszczały od fascynacji. Teraz w jej oczach był jeszcze bardziej potężny niż kiedykolwiek. "Gdyby był jeszcze wolny od tej swojej klątwy.. byłby nie do zdarcia.. niestety chwila nieuwagi i wszystko szlag trafia.." zamyśliła się ale uśmiechnęła się po chwili bardzo miło.
- widziałam tylko dwie z sześciu.. i są naprawdę świetne.. w tej pierwszej załatwiłeś szlachetnego i dwóch czystych B.. musisz być bardzo doświadczonym łowcą.. - w głosie nie kryła podziwu dla Astera. Wygodnie siedząc w jego ciuszkach z podkulonymi nóżkami oczka miała wlepione w jego twarz.
- ja w porównaniu do Ciebie to taki żółtodziób.. umiem machać kataną.. ale kto nie umie w tych czasach.. i bez artefaktu nie dałabym rady wampirowi D.. nie wspominając wyżej już.. przy pierwszym spotkaniu gdyby nie ty.. nie dałabym rady Mike.. był ode mnie szybszy i silniejszy.. ledwo przeżyłam starcie ze zmutowanym człowiekiem.. -
mruknęła wzdychając cicho. Od razu wróciły wspomnienia pierwszego dotyku i aż się wzdrygnęła, miała nadzieje że nigdy więcej nie trafi na przeciwnika z takimi zagraniami jak blond krwiopijca.
- umm.. może trochę.. - odpowiedziała na jego ostatnie pytanie uśmiechając się do niego łagodnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 7:44 pm

Atmosfera z każdą chwilą stawała się coraz milsza. Przyjazna. Naprawdę rozkoszna. Gawędzenie o swoich mocach i przeżyciach. Aster, który zwykle zadaje pytania, tym razem mógł i poszargać nieco swym językiem. Do tego nie słuchając tym razem jakiś strasznych żalów. O problemach pierwszego świata i innych rzeczach, jakie go czasem przytłaczały. Rozmawianie o rzeczach przyjemnych było naprawdę miłą odmianą. A zapowiadała się długa noc. Powinien iść spać, lecz był zbyt pobudzony.
- Doświadczenie doświadczeniem. Z odpowiednim przygotowaniem i broniami antywampirzymi i Ty będziesz tak samo efektowna jak ja. Jesteś młoda. Ja… nieco starszy. Dzięki temu, że mogę zmieniać swoją formę, nie starzeje się… w sumie jestem dzięki niemu nieśmiertelny. Jak sam wampir. Może teraz wyglądam na dwadzieścia lat… - przesunął dłonią po swoich włosach, by z szczyptą efektywności wdać w nie ruch. Żartobliwy. - Ale powinienem mieć już wiele zmarszczek. Co do jedzenia. Na co masz ochotę? - zadał pytanie. Mimo, że zwyczajnym tonem, było za glośne. Nie dla Saiyuri. Dla kogoś innego. Ktoś usłyszał jego głos. Ktoś, kogo nie chcial tutaj teraz Aster widzieć.
Dźwięk zębatek. Jakiejś dziwnej maszynerii. Łowca zamilkł, wbijając wzrok w wyróżniającą się szafkę na książki.
Głośne skrzypienie i zgrzyt. Poruszanie się mebla po ziemi, dość nieprzyjemne. Parę książek aż pospadało z wrażenia. Zresztą, sam mebel powoli poruszał się w bok, na pustą ścianę. Tam, gdzie jeszcze chwile temu były książki, teraz pojawił się otwór do ukrytego pomieszczenia. Było ciemno. Niemalże nic nie było widoczne z salonu wewnątrz skrywanych tajemnic. Jedynie paliła tam się w odmętach lampka przy stole, lecz przedmioty tam położone były niewidoczne. A do utrudniał zlokalizowanie przedmiotów sama postać. Mężczyzna. Dość wysoki. Zielone włosy, krótko ścięte. Równie zielone oczyska. Czapka wojskowa. Kurtka w moro, jak i zielona koszulka. Moro spodnie z wytrzymałego materiału oraz śmieszne, różowe papucie, które niszczyły całą militarną otoczkę chłopa. Wyglądał na 20 lat. Młody. Choć w rzeczywistości był nieco starszawy. Nie dało się tego jednak poznać po zachowaniu.
- Yoooo - zaczął, przemieszczając wzrokiem się po pomieszczeniu. Przeciągłe, głośne "yoo". Głos miał troszkę nieprzyjemny. Zwyczajny. Znośny. Powiódł on wzrokiem na Saiyuri. Wtedy… ciut yoo się zmieniło.
- Ooooooołł kuuurwaaaa… - przeciagnął, otwierając szerzej oczy. Uśmiechnął się aż z lekko otwartymi ustami. Był zaskoczony. Miło jak widać. Choć psychopatycznie wręcz. Aż szybciej wszedł do środka, zaskoczony. - Aster! Tego się nie spodziewałem! Co to za laska? Cholera, gorąca i piękna?! Niemożliwe, aby taki koleś jak Ty mógł sobie załatwić to… powiedź kurwiu, jak to do chuja robisz?! - zaczął z naprawdę wielkimi emocjami wypowiadać się w sprawie Saiyuri, mierząc ją cały czas wzrokiem. - Te nogi… Naprawdę dzieło sztuki. Otworzyć wystawe? Staniesz się mym nowym bóstwem?! Mogę dawać Tobie wszystko, zrobię co chcesz! Bądź ze mną! - ewidentnie naładowany na sterydach. Wypowiadał się dość szybko. Nie pozwalał na wypowiedzenie słów Asterowi. Mimo to, rudy łowca wyglądał na spokojnego. Nawet nieco zadowolonego.
- Włąściwie ej, Aster, skoro znalazłeś ją, to przestałeś się bać? Jesteś już bardziej spokojny? - podszedł szybko za kanapę, do rudzielca. Oparł się o oparcie i spojrzał na jego odkryty brzuch. Po czym najzwyczajniej go tknął otwartą ręką w nagość. Rudzielec aż otworzył szerzej oczy, lecz zareagował z dziwnym spokojem. Nie bał się aż tak jak dotyku innych. To było widoczne gołym okiem. Złapał nawet zielonego za nadgarstek i odrzucił od siebie. Wywołał mu tylko lekki strach.
- Nie bądź zły! Podsłuchiwałem was. Głosno mówicie. Jakbyś chciała go wiesz, oswoić ze sobą i swoim dotykiem, to molestuj go codziennie! Patrz jak na mnie słabo reaguje… Choć i tak się boi, biedna kizia mizia kurwa! - uniósł aż ręce do góry i wycofał się, idąc do kuchni.
- Zrobię wam żarcie, boście głodni. Pewnie teraz ma tysiące pytań i chce mnie zabić ta Twoja białowłosa bogini, Aster. Wyjaśnię. Mieszkam z nim. Pomagam. On jest gliną, ja bandytą. On psychiatrą, ja psychopatą. Dopełniamy się! Ja mu robie sprzęt i zapewniam dostawę antydepresantów, a on mi za to zapewnia cztery ściany, żarcie i masę zabawy! Spokojnie! Nie śpimy razem. Nie tykam go. Tylko wkurzam. Nie wiem czemu ludzie tak fajnie reagują na gilgotki… w szczególności on. Aż podskakuje! I wtedy nie wiem, czy jest ofiarą gwałtu, czy też nie… O ile nie mówił Tobie, to został zgwałcony, stąd jego strach! Ale nie wieeeesz tego ode mnie, dziewczyneczko… Saiyuri, no tak, przecież mówił to imię! - bombardował ich słowotokiem. Nie pozwalał nawet odezwać się. Aster jednak w tym momencie spochmurniał. Wbił wzrok w sufit, lecz machnął ręką w stronę SAiyuri, co by ta przypadkiem się nie otworzyła. Wtedy zielonowłosy rozpoczął przyrządzanie jedzenia. Dla nich. Aster powiódł wzrokiem po chwili na dziewczynę.
- Wybacz za niego. Może to ostatni bufon, ale naprawdę możesz być pewna, że nic Tobie nie zrobi. Mashiro jest tylko psychopatą. Ale kontrolowanym. Ma zbyt wiele profitów u mnie, by mnie zdradzić. Dopełniamy się. Mieszka w drugim mieszkaniu, lecz mamy je połączone. Jak przywykniesz do jego żartów… to będzie naprawdę znośny… - powiedział Aster.
- Oh… - aż zatrzymałsię z robieniem obiadu. Odwrócił do nich. Udawał, że płącze. - Naprawdę Aster… takie piękne słowa od Ciebie… Nie spodziewałem się, że te lata i wkurzanie Ciebie Twoją słabością będą dla Ciebie takie piękne… - sarkastycznie odpowiedział Mashiro. W jego stronę poleciała poduszka, którą złapał. Rzucona oczywiście przez samego Astera.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 10:19 pm

Atmosfera była bardzo przyjemna, odkąd wyrzuciła z siebie wszystkie nagromadzone uczucia teraz mogła się delektować jego obecnością w pełni. Z początku taki tajemniczy i skryty teraz okazał się być istną duszą towarzystwa. Ale co ona tam mogła wiedzieć, przecież nie miała przyjaciół, koleżanek, bliskich z którymi spędzała wolny czas. Miała nauczyciela w klanie który uczył jej wszystkiego i trenera z którym spędzała 70% swego czasu. Wieczne ćwiczenie form, budowanie wytrzymałości, zwinności. Był jej partnerem od sparingów, był mentorem uczącym walki bronią białą ale nie był kimś miłym. Zimny i bezlitosny typ który uczył jej wszystkiego za nie małe pieniądze. W końcu córka głowy klanu nie mogła być słaba, zwłaszcza w tym przypadku kiedy wszyscy się nad nią pastwili. Aster był tak na dobrą sprawę pierwszą osobą z którą miała tak miłą rozmowę. Ale niespodzianek nie było dość bo po chwili do pomieszczenia przez tajne przejście wlazł obcy typ zaskakując swoją otwartością. Spojrzała na Mashiro zaskoczona i aż drgnęła w fotelu słysząc jak ten zaczyna sypać w jej stronę komplementami. Mięśnie całego ciała sie spięły jak wtedy w uliczce z członkami jej klanu. Całe szczęście że typ nie był nachalny bo tak samo jak Aster nie znosił dotyku, tak samo ona nie radziła sobie z bliskością. "Czy.. czy on coś sugeruje.. ?" spojrzała podejrzliwie na zielonowłosego i zamrugała nie wiedząc jak ma zareagować.
- umm.. ale.. to.. to nie tak.. po prostu też jestem łowcą.. - wyklarowała mu żeby sobie nie myślał bóg wie czego. W końcu nic nie łączyło Saiki z Asterem. Rozumieli się i ufali sobie w jakimś stopniu a nawet lubili swoje towarzystwo, przynajmniej dziewczyna przepadała za policjantem. Jak było w drugą stronę, nie miała pojęcia. Olała kompletnie słowne podlizywanie sie, nie chcąc wdawać się w ten temat bo nie miała bladego pojęcia na ten temat. Zaskoczona tym jak Aster łagodnie znosi dotyk drugiego chłopaka az zrobiła nieco większe ślepka. "Więc nie jest z nim aż tak tragicznie.." uśmiechnęła się na te myśli i aż poczerwieniałą delikatnie na propozycję molestowania czerwonowłosego.
- Kizia Mizia.. ? - powtórzyła i po chwili zakryła usta dłonią z trudem powstrzymując cichuteńkie parsknięcie z rozbawienia. Przechyliła główkę lekko w bok uważnie lustrując roznegliżowanego Fostera.
- nawet do ciebie pasuje.. a przynajmniej do pierwszej twojej formy.. - wyszeptała z trudem powstrzymując sie od uśmiechania. I kolejna fala monologu zdająca się nie mieć końca. Była aż w szoku że facetowi nie zaschło w gardle od tego produkowania się. Gdyby dostała te informacje w mniejszych dawkach to może by zarejestrowała o wiele więcej niż w tej chwili. Co wgniotło ją w skórzany fotel to końcówka wypowiedzi. Aż zmrużyła oczy spoglądając na Astera, miało to dużo sensu. "Ludzie to bestie.. biorą sobie co tylko chcą.. nie zważają na potrzeby innych.." przeszło jej przez myśl aż serce zabiło jej mocniej. Z bólu niż czegokolwiek innego, teraz rozumiała czemu stracił nad sobą kontrolę w uliczce. On tego doświadczył, dlatego gniew wziął górę. Ale o tamto nie miała do niego żalu, nawet się cieszyła że uprzątnął ten świat z kilku śmieci.
- nic sie nie stało Aster.. twój.. przyjaciel.. jest nawet sympatyczny.. dość rozgadany i specyficzny ale przynajmniej możesz mu ufać.. a to najważniejsze.. - powiedziała ze spokojem. Uważnie obserwując Astera i analizując słowa Mashiro uśmiechnęła sie nagle bardzo radośnie. Z pewnością takiego wyrazu twarzy Foster u niej nie widział jeszcze, chodź długo też nie trwał.
- więc.. da się.. ale może zamiast atakować go dotykiem znienacka.. pozwól mu to kontrolować.. niech on wyznacza granice.. a ty przerywaj dotyk zanim Aster powie 'stop'.. też bym nie chciała aby ktoś mnie macał nagle bez mojej zgody.. wolałabym mieć nad tym kontrolę.. to jej brak powoduje strach przed nieznanym.. - wypowiedziała się nagle spoglądając na Mashiro krzątającego się po kuchni.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 11:03 pm

Mashiro mając poduszkę w ręce, powiódł wzrokiem na dziewczynę i w nią postanowił rzucić poduszką. Mocno. Widać, że nie traktował jej jako słabej dziewczyny, która nie dałaby sobie rady z czymś takim. Po tym odwrócił się do nich tyłem, czymś zajmując swoje ręce.
Natomiast sam Aster był dość zdziwiony radosnym wyrazem twarzy dziewczyny. Naprawdę mocno. Aż sam się uśmiechnął z wrażenia, dość niedowierzając. Wtedy właśnie poleciała poducha w jej stronę. Z jego ust wyszedł cichy chichot. Zamknął oczyska i zasłonił głową ręcę, spodziewając się ataku z jej strony przez rozbawienie.
- Ja dalej tutaj jestem… Tak poza tym, zabiłem swojego brata bliźniaka. Też jestem łowcą, Łowczynio! Mój brat był kretynem, który wdał się z szlachetnymi za moc. No i dali mu moc. Od siedmiu boleści. Jako młody szkrab byłem zmuszony odstrzelić mu łeb. Szkoda tylko, że mnie bardzo mocno zranił. A z faktu, że stał się wampirem, ja przyjąłem kilka wampirzych cech. Okropna sprawa. Po tym ten gnojek Aster, cupnął mnie swym chujowym policyjnym samochodzikiem. Jak mu nawrzucałem i powiedziałem, że jestem łowcą, to magię zrobił. Stwierdził, żem jest psychol i nie wyjdę na ludzi. Ponoć powinienem był być w psychiatryku ale… To miejsce jest lepsze niż psychiatryk! O prze chuj! - zaczął wymachiwać patelnią z jakimiś stekami na niej ustawionymi. Ciach, ciach. W wyniku takiego działania, przez pokój zaczął rozchodzić się przemiły zapach pieczonej cebulki, jakiś warzyw i przypraw. Ostra papryka. Po tym na chwile odstawił patelnie i odwrócił się w ich stronę.
- Co do tego dotyku, bo ten mały skurwiel o tym nie powie… On się może przystosować, ale tylko do poszczególnych osób. Dalej się boi dotyku innych. Zresztą, nie mam czasu by go codziennie macać. Jasna cholera! Nie zależy mi na tym i nie mam z tego profitów. Choć… jego ciało… - nagle oblizał się żartobliwie w sposób lubieżny. Pełen pożądania, ale udawany. Odwrócił się na pięcie i powrócił do gotowania.
- W każdym razie, jak chcesz go przyzwyczaić do siebie, tykaj go, macaj, a potem będziesz mogła go równie wziąć do swojego pokoiku na prywatną seryjkę striptizu… O ty, o kurwa… ale zajebisty pomysł! - nagle się odwrócił z patelnią w ręce, patrząc na Astera. - Ty pieprzony chuju, zrób striptiz! Nadajesz się do tego! Weź tak zarabiaj, znam świetne kluby! A Ty nie wstydzisz się swojej nagości… wręcz wywalasz te swoje ciało i świecisz golizną przy wszystkich. To czemu by nie zarabiać? Patrz, ze mną nie zginiesz! Ja będę Twoim menedżerem! Będziesz mówić mi Panie! O tak… - wystrzelił niczym seria z CKM'u. Nieprzerwany ogień. Widząc jednak milczenie ze strony Aster, odwrócił się z powrotem i pichcił. - No dobra, dobra… zrzęda… - powiedział pod nosem.
Aster westchnął przeciągle i powrócił wzrokiem na Saiyuri.
- Właściwie, Saiyuri… Nienawidzisz swojego klanu, ale dla niego pracujesz. Widzę jakie to osoby i tylko kwestią czasu jest, aby zrobili Tobie przykrość. Wolałbym tego uniknąć… dlatego jeśli możesz, to prosiłbym, byś zerwała współprace ze swoim klanem. A tak na marginesie, jeśli chcesz, mogę nauczyć się Twojego dotyku - uśmiechnął się niezmiernie przyjaźnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Czw Lis 12, 2015 11:58 pm

Rzucona w nią poduszka została złapana przed twarzą, refleksy miała dobre. I Astar miał nosa bo mięciutki przedmiot do niego wrócił, chodź nie był rzucony tak mocno. Miał uroczy chichot, przyjemny dla ucha i zdawał się być naprawdę szczery. na pierwsze słowa aż białowłosa się odezwała.
- trudno cie nie zauważyć.. - powiedziała z rozbawieniem w głosie. Chodź dalsza wypowiedź sprawiła że uśmiech zniknął z jej twarzy. Mashiro bardzo szybko sie otwierał przed nią, ale to pewnie zasługa Astera, skoro ona jej ufał to czemu jego kompan miałby tego nie zrobić. Kiwnęła głową na zaabsorbowaną informację i westchnęła.
- cóż.. nie liczni mają szczęśliwe dzieciństwo.. ty zabiłeś brata.. Aster został zgwałcony.. mnie od małego klan chciał się pozbyć różnymi sposobami.. od topienia po trucizny.. ale nadal tu jesteśmy.. nadal mamy cele przed oczami które chcemy zrealizować.. zaakceptowanie naszej przeszłości to pierwszy krok.. aby się w końcu od niej uwolnić.. nie ocenia się człowieka po tym ile razy upada, a po tym ile razy jest się w stanie podnieść.. do puki jest coś dla czego warto żyć i walczyć.. trzeba brnąć przed siebie.. - skomentowała ze spokojem, jej twarz nie wyrażała żadnych negatywnych emocji, bardziej spokój. "W końcu i ja chyba znalazłam swój cel.." przeszło jej przez myśl uśmiechając się do czerwonowłosego. Na kolejne słowa aż ją wgniotło w fotel trochę, oczka zdradzały zaskoczenie słowami Mashiro, spojrzała na łowcę.
- już mnie dotknął wcześniej.. - szepnęła ale w głosie nie było pretensji, bardziej nutka zadowolenia ale czy ktoś z obecnych był w stanie ją wychwycić ? Tego nie wiedziała, chodź Aster będąc psychiatrą był bardziej spostrzegawczy niż normalny człowiek. Na propozycję macania go aż poczerwieniała odrobinę i odwróciła wzrok od obu panów, wpatrując sie w jakiś przypadkowy przedmiot.
- to.. to nie takie proste.. dotyk to już jakaś forma.. bliskości.. - wykrztusiła to z siebie, widać było że się zakłopotała trochę nie wiedząc jak miałaby go do siebie przyzwyczaić mając problemy podobnej natury chodź nie takie ekstremalne na całe szczęście. Jeszcze wzmianka o striptizie dopiero podniosła temperaturę ciała biednej łowczyni. Zerknęła na Fostera kątem oka i ponownie uciekła spojrzeniem czując jak policzki robią się bardziej czerwone. Czuła się teraz jak mała, zawstydzona dziewczynka, której kolega z klasy spojrzał pod spódnicę. Próbowała sie jakoś uspokoić, wypędzić głupie myśl z którymi jeszcze nie musiała się borykać aż do tej pory. Dopiero słowa lekarza odnośnie klanu odwiodły ją od głupot. Spojrzała na niego zaskoczona.
- gdyby to było takie proste.. ale nie jest.. mam powinność wobec mojego ojca.. jest głową rodu, ale musi też sie liczyć ze starszyzną, a Ci mają dla mnie zastosowanie.. dają mi zadania, których inni klanowicze nie chcę wypełniać.. ktoś musi.. dla mnie to trening i dodatkowa fucha.. nic poza tym.. a ten incydent z clubu.. cóż.. to pierwsza taka sytuacja.. gdyby nie alkohol nawet by mnie nie tknęli.. przez mój wygląd raczej nie będę się bratać z nikim z Akarusa.. jestem tylko na ich usługach.. nie mogę się wycofać bo uznają to za zdradę klanu i będą polować na moją głowę.. - zaśmiała się nagle rozbawiona tym małym impasem. Nienawidziła ich ale nie mogła odejść. Ostatnie słowa Astera sprawiły ze śmiech ucichł a na twarzy Saiyuri pojawiło sie zaskoczenie.
- umm.. jeśli.. jeśli ty tego chcesz.. to.. to czemu nie.. ale uprzedzam Cię.. nie będzie łatwo.. sam fakt że.. że będziesz tak blisko mnie.. - zamilkła czerwieniąc się mocniej, zagryzła dolną wargę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 13, 2015 12:31 am

Złapał właściwie przedmiot i ułożył go za głowe. A po tym przyszło czas na absorbowanie informacji wokół siebie. Nie patrzył aż tak na dziewczyne tym razem. Właściwie pozwolił sobie na zamknięcie oczysk, stając się bezbronny. Widać też było, że dość taktycznie ignorował swojego przyjaciela. Nie komentował żadnych jego słow. Wiedział w końcu, że nie dałby rady zapanować nad słowotokiem swojego przyjaciela. Mijało się to zresztą z celem. Były to i tak jego myśli. Lepiej, by je wyrzucał ustami, niż panoszył w głowie. Miał lepszy w niego wgląd niż jakikolwiek inny psychiatra.
Wtem do ich uszysk dotarła motywacyjna wzmianka. Aster był już pewny, że Mashiro coś szykuje, jakąś bombe w odpowiedzi. Nawet uśmiechnął się pod nosem. Teraz zostało mu naprawdę tylko słuchać wypowiedzi.
Przytaknął na informacje związaną z jej klanem. Dopiero wtedy otworzył oczy i spojrzał na nią. Dostrzegł rumieńce. Intensywne. Usta mężczyzny zmieniły się w zadowolonego banana. Wydał z niego lekki chichot. Głośniejszy od poprzedniego. Przewrócił się aż na brzuch, skupiając głównie na Saiyuri. Zresztą… słyszał nutkę zadowolenia. Miał ciekawy plan.
- To moja i Twoja wada. Ty i ja nie lubimy dotyku. Lecz mnie nie można wyleczyć, tak u Ciebie sprawa wygląda inaczej. Możemy wzajemnie się przyzwyczajać do siebie. Prawdopodobnie ćwiczenie sprawi, że nie będzie już to sprawiało Tobie problemów. Ale wtedy musiałabyś systematycznie praktykować. W psychiatrii uczyłem się o tym. Systematyczność. Dlatego ten wiercipięta z niewymarzonym jęzorem jest w stanie mnie tknąć, a ja aż tak się nie boje. Zresztą… Co jak co… ale ja się boje bardziej niż Ty - znów się uśmiechnął. Usta wygięte w parabole. Zadowolony. - Nie możesz bać się bardziej niż ja - dodał jeszcze na sam koniec. Ułożył polik na rękach, które natomiast trzymał na podłokietniku. Jedną nogę aż zgiął w kolanie i uniósł nieco.
Mashiro zakończył.
Wyszedł z trzema talerzykami. Jeden miał na głowie. Robił prawie aż zeza, starając się nie wyrżnąć go na ziemie. W rękach miał dwa, które niósł właśnie dla nich. Ze sztućcami i potrzebnymi rzeczami. Ułożył je na stole i nagle usiadł na pośladkach Fostera. Ten wydał z siebie sapnięcie z dźwiękiem strachu.
- Zajmujesz całą kanapę, chudy grubasie. A Ty, białowłosa bogini… tych tam w Twoim klanie to mocno popierdoliło. Naprawdę. Piękności. Każdy by chciał. Nawet pewnie ten łajdak we łbie chciałby się pokusić o coś innego. Skoro macie problem, podotykajcie się… - zmrużył oczy. - Coś stawiam że nawet oboje tego chcecie, i nie tylko z przyczyn zniszczenia waszych chujowych słabostek… - wypowiedział szybko słówka i wstał. Wiedział, że tym razem mógł pójść za daleko. Szybko poszedł w stronę skrytych drzwi.
- Alivederci amigo! Wasz król, Mashiro Wielki, Dumny i Piękny musi udać się na spoczynek. Piękni wiecej śpią! - i wtem czmychnął w ciemność. Aster wydał dźwięk ulgi i zmienił pozycję na siedzącą. Spojrzał na jedzenie.
Perfekcyjnie wysmażony stek. Soczysty, lecz nie krwisty. Na ostro, idealnie doprawiony solą, pieprzem i paroma przyprawami, nadająca mu niesamowitego, pobudzającego aromatu. Symfonia słodyczy buchała wręcz, gdy tylko wykonało się pierwsze cięcie przez dodatek cebuli, jak i proszkowatej papryki, nadającej właśnie pikanterii. W dodatku z ziemniaczkami wysmażonymi na maśle, które dodało naprawdę dość delikatnego smaku. Do tego jajka i kawałki pokrojonej, pieczonej marchewki, przyprawionej również dodatkiem ostrości.
Aster po prostu zaczął jeść. Wiedział, że będzie to smaczne.
- Smacznego, Saiyuri.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 13, 2015 1:13 am

Podsumowanie Astera miało dużo sensu, to jak przełamywanie każdej innej fobii. Małymi kroczkami i bardzo powoli nie zapominając o systematyczności. Dotarło do niej że teraz musiałaby widywać go codziennie w celu wyleczenia swojej i jego w jakimś stopniu słabości. Wpatrywała się w niego wysłuchując każdego słowa na spokojnie.
- ale.. jak miałyby wyglądać te ćwiczenia.. masz jakiś pomysł ? - spytała w trakcie jego wypowiedzi. Po zapewnieniu że jest bardziej poszkodowany przez los wystawiła mu język figlarnie.
- nie wiesz tego.. możesz się jeszcze zdziwić.. ja sama nie wiem jak to będzie wyglądać.. nie wiem jak zareaguję jak będziesz stał przy mnie.. i.. i dotykał mnie.. - urwała bo Mashiro się pojawił z jedzeniem. Wzięła sztućce w dłonie i skinęła kucharzowi, już się zabierała do krojenia mięska kiedy zielonowłosy zaczął swój wywód sugerując że oboje na siebie lecą. Jego słowa mocno ją zawstydzały i żeby zagłuszyć jego aroganckie spekulacje zaczęła kroić co raz mocniej skupiając sie na mięsku. Prawie przecięła talerz gdy padła szczera do bólu wypowiedź z jego ust. Akarusa wbiła widelec w ukrojony kawałeczek mięska i zatrzymała go przy rozwartych ustach spoglądając na gadułę z niedowierzaniem. Świeży sok z mięsa skapnął na dolną wargę delikatnie sunąc po niej w dół. Jak już zdołała sie uspokoić i wrócić do względnie bladego kolorytu skóry twarzy, szlag trafił jej starania. Zlizała delikatnie kropelkę z wargi i wsunęła kawałeczek do ust spoglądając przez chwilę na Fostera i odwróciła od niego oczka wlepiając je w talerz.
- umm.. dziękuję.. i wzajemnie Aster.. - wymruczała delektując się smakiem potrawy. Musiała stwierdzić że Mashiro świetnie gotował, troszkę pikantne ale za to przyjemnie rozgrzewało ciało od środka. Spojrzała na miejsce gdzie przed chwilą zniknął mężczyzna i uśmiechnęła sie delikatnie.
- nie dostałeś go z instrukcją obsługi ? Gdzieś musi być tam wyłącznik.. - skomentowała i wystawiła język puszczając oczko policjantowi. Po czym powróciła do smakowania potrawy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 4 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach