"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 1:35 am

Naboje się w końcu skończyły, jeszcze przez jakiś czas obserwowała pana Fostera z obojętnością wymalowaną na twarzy. Nie zaskoczył jej tą precyzją, musiał być bardzo dobry w te klocki. Zapewne z ruchomym celem też nie miał żadnych problemów, a nawet gdyby skończyły mu się naboje to miał jeszcze swoją drugą formę. Bardziej umięśnioną, wielką i groźną dla wroga. Chodź nie jeden zrobiły pod siebie na jego widok, jakoś nie specjalnie ją to ruszało. Sama nie wiedziała czemu ale na myśl o tym wielkim gigancie zlepionym z samych mięśni aż się uśmiechnęła delikatnie. "Pozory zawsze mylą.. dobre istoty są złe.. a to co wygląda strasznie.. jest po prostu inne.. nie gorsze.. po prostu inne.." przeszło jej przez myśl gdy zaczęła zbierać swoje rzeczy z półeczki.
- dziękuję za poświęcony czas na naukę.. może się kiedyś przyda.. - powiedziała ze spokojem wychodząc z boksu. Po prostu minęła jego alejkę idąc przed siebie ze spokojem. Nie obróciła sie za nim, nie miała powodu. Był po prostu kimś u kogo miała dług wdzięczności, spłaci go prędzej czy później.

*********************************
*********************
**********
***

*SZPITAL*


Ot wielki budynek z każdym możliwym departamentem w środku. Pełno chorych, starych i rannych. Każde piętro miało swoich pacjentów, na samym dole byli przyjmowani ciężko ranni, łowcy, ofiary ataków i wypadków. Od pobić po śmiertelne przypadki. W tym także miejscy znajdowało się pomieszczenie z wszelkimi możliwymi dostępnymi lekami - istny raj dla lekomana. Nie jeden marzy aby tam się dostać jeszcze za życia, niestety mają tam wstęp tylko legitymowani lekarze. Cierpiący i ranni byli wszędzie a i marudni lekarze oraz pielęgniarki nie szczędzili uwag czy też kąśliwych komentarzy na temat swoich podopiecznych. Nie każdy widocznie był tu z powołania by szerzyć pomoc. Z jednej sali w końcu wyszło dwóch lekarzy solidnie pobrudzonych krwią i paru pielęgniarzy. Nie jakiś chucher, ale sporych byczków. Jeden z nich trzymał w dłoni znajomo wyglądającą katanę.
- jasna cholera.. nigdy więcej.. spodziewałbyś się tego ? - warknął jeden z pielęgniarzy trzymając dłoń z gazą przy twarzy. Widać było że dostał prosto w nos i to dość precyzyjnie.
- no co ty.. przecież ona takie chuchro.. toż to mniejsze od nas o przynajmniej połowę.. - skomentował drugi typ, ten trzymający katanę w dłoni.
- ale trzeba przyznać.. że potrafi przyjebać.. nie chcesz iść na prześwietlenie.. mogła ci coś złamać.. - trzeci typ z troską w głosie położył doń na ramieniu poszkodowanego pielęgniarza.
- e tam.. w porównaniu z nią.. to nawet nie draśnięcie.. widzieliście te rany.. jakby się na nią jakaś wataha wściekłych wilków rzuciła.. ja pierdole.. i pomyśleć że to w dzielnicy mieszkalnej.. moja kuzynka mieszka nie daleko.. - dało się słyszeć ostatnią wypowiedź zanim mężczyzna zniknął za drzwiami windy. Jeden z całej trójki podszedł do recepcji i wypisał kartę nowej pacjentki. Spisał wszystko z dowodu który znaleźli przy niej.

[Imię i Nazwisko: Saiyuri Kurayami]
[Wiek: 21]
[Płeć: kobieta]
[Grupa krwi: 0]
[Nr ID: 867873713]
[Sala: 33]


W pomieszczeniu dziewczyna leżała nieprzytomna, 80% ciała miała obandażowanego. Na policzki kilka zadrapań i opatrunek na głowie, możliwe że oberwała również w głowę. Stan był stabilny, gdyby nie aparatura do której była podłączona, wraz z kroplówką i workiem z krwią można by pomyśleć że śpi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 2:09 am

Nie tylko ona leżała na Sali. Było to akurat pomieszczenie idealne na dwie osoby. Pod baczną obserwacją, z często przechadzającymi się lekarzami wokół. Mimo braku lekarzy, rannych wziąć przybywało. Nie wiedzieć czemu skąd, jak i gdzie. Każda ręka o odpowiednim wykształceniu była potrzebna. Dlatego też szpital sprowadził kogoś z zewnątrz. Psychiatrów było akurat brak. Sami nowicjusze, lecz nawet i tacy musieli szybko ganiać, nie mając czasu na przejęcie się nowym wypadkiem. Idealna misja, którą przyjął "nieznajomy", chcąc zająć się pewnym przypadkiem samobójstwa.
Drzwi do Sali otworzyły się. A w nich zawitało fatum. Los. Jak zwał, tak zwał. Lecz był to rudzielec. Ten sam, którego Saiyuri napotyka niemalże codziennie na swej drodze. Tym razem ubrany w kitel, eleganckie brązowe spodnie i wygodne, czarno-białe trampole. Włosy upięte na kok i dziwne okularki na nosie, dzięki których wyglądał na większego inteligenta. Tym razem z czerwonymi, skórzanymi rękawiczkami, które pasowały do jego ognistych włosów. W rękach miał notatniczek wraz z ołówkiem.
Przejechał on wzrokiem. Wpierw podszedł do łożka Saiyuri. Dokładniej na tylną część, gdzie były zapisane jej informacje. Szybko przyswoił informacje. Spojrzał na notatniczek i pokiwał głową na boki. Wtem podszedł do drugiego łóżeczka. Nie spojrzał na jej twarz i to, że pacjentką była ta, którą ostatnio za często widywał. Nie zdawał sobie sprawy. W każdym razie, napotkał osobę, do której był przydzielony. Satoshi Wachuchi.
Wziął sobie krzesło i usiadł w miejscu, gdzie jego pacjent miał głowę.
Był to mężczyzna. Jasna karnacja. Parę metalowych przedmiotów na twarzy. Włosy przemalowane na czerń, dość długie, by grzywka zasłaniała część twarzy chłopaka. Miał brązowe włosy. Idealne BMI, tak przynajmniej każdy lekarz by przyznał. Ładny i uroczy. Lecz on sam raczej miał inne poglądy, gdyż w innym wypadku nie miałby tyle blizn na nadgarstkach.
Aster usiadł bokiem. Jego twarz była widoczna i dla Saiyuri, jak i dla Satoshiego. Choć nie robił tego specjalnie. Wygodniej było mu po prostu usiąść bokiem. Założył nogę na nogę i uśmiechął się arcydiabelnie przyjaźnie. Aż strach było widzieć go z tak pozytywną aurą. To było niemalże niemożliwe, lecz potrafił mimo wszystko wypuścić z siebie naprawdę wielką "miłością".
- Ohayo, Satoshi-san - zaczął. Zupełnie inaczej niż w przypadku Saiyuri. Zapodał młodzieżowym przywitaniem, z dodatkiem grzecznościowym. - Mógłbyś mi powiedzieć co się stało? - zapytał się Aster.
- Nie Twoja sprawa… - odpowiedział młodziak, nawet nie spoglądając na lekarza. Nie miał zamiaru z nim rozmawiać.
- Jestem lekarzem, Satoshi. Staram się tylko Tobie pomóc - spojrzał szybko w notatnik. - Twoja mama bardzo się o Ciebie martwi - odpowiedział. Zaraz jednak młodzieniec rozzłościł się i aż podniósł do góry. Wbił spojrzenie nienawistne w Astera. Pan Foster pociągnął idealnie za strunę, rejestrując to, co w trawie piszczało.
- Nie martwi się. Kłamie! Nie zna jej Pan tak jak ja! Nienawidzę, gdy ktoś mówi takie rzeczy, a nie ma o niczym pojęcia! - aż krzyknął. Lekarz spojrzał na niego. Przysunął palec do nosa i uciszył go. "Cii". Wtedy skinął głową do Saiyuri sądząc, że ta śpi. Chłopak się uspokoił.
- Nie znam jej, to prawda. Dlatego chciałem dowiedzieć się co się stało. Czemu nie chcesz sobie pomóc? - odpowiedział. Satoshi zlustrował lekarza wzrokiem. Widać jak bardzo głupio mu było na niego krzyczeć. Usiadł po turecku, smutny. Ale równocześnie był dziwnie zainteresowany rudowłosym, zerkając na nieco co chwile.
- Przepraszam doktorze… To… pan i tak nie zrozumie… - dał w odpowiedzi, wbijając wzrok w ziemie.
- Dlatego musisz postarać się mi to wyjaśnić, Sati-chan - powiedział aż melodyjnie, z uśmieszkiem na twarzy i powiódł na niego twarzą. To aż zawstydziło chłopaka, aczkolwiek pozytywnie. - Muszę wiedzieć czy to problem z Twoją mamą, czy może jesteś na coś chory - odpowiedział spokojnie.
- No… bo… Moja mama uważa mnie za chorego, ponieważ wole chłopaków od dziewczyn… ludzie śmieją się ze mnie… wyzywają od grubasów… zresztą, i tak jestem bezwartościowy… - odwrócił się do niego bokiem. Aster sam odwrócił głowę w drugą stronę. Wtedy dostrzegł jej twarz. Dopiero wtedy zauważył, że to jest ta z klanu. Przeprosił na drobną chwile Satoshiego, który siedział obrażony i zdołowany, postanawiając podejść do samej Saiyuri. Zaczął ją badać wzrokiem i to, do jakiej aparatury jest podłączona.
- Saiyuri? - mruknął pod nosem tak, by tylko ona słyszała. Sprawdził, czy się wybudzi, czy też jest w śpiączce lub czymś podobnym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 2:37 am

Bomby mogłyby spaść z nieba i uderzyć w podłogę obok łóżka rannej a ona nawet by nie drgnęła. Nic więc dziwnego że nie reagowała na swoje imię. Pan Foster mógł ją nawoływać, szturchać i bóg jeden wie co jeszcze zrobić a dziewczyna nadal smacznie by spała.
- nie masz co się wysilać.. nie obudzi się.. - Aster usłyszał głos lekarza wchodzącego do pomieszczenia. Podszedł do jej karty zawieszonej przy łóżku i sprawdzając coś na monitorze, zanotował swoim długopisem.
- musieliśmy ją uśpić.. wpadła w szał i pobiła jednego pielęgniarza jak się ocknęła.. czterech typa nie umiało ją utrzymać.. z trudem wbiłem jej igłę.. myślałem że nas tu rozszarpie.. ja rozumiem że mogła się poczuć osaczona.. ale trzeba było ją rozebrać żeby opatrzyć rany.. wykrwawiłaby się inaczej.. w pewnym momencie myślałem ze ktoś z personelu na prawdę ucierpi.. obeszło się na szczęście bez większych szkód.. - to mówiąc zdjął przewieszone pasy i przymocował nadgarstki białowłosej do łóżka. Widać było że nie miał zamiaru ryzykować kolejnego napadu ze strony dziewczyny. Po czym wyciągnął fiolkę i nabrał bezbarwnej cieczy, po czym przez wenflon wstrzyknął do krwiobiegu.
- powinna się nie długo obudzić.. jak by się rzucała zawołaj mnie.. będę w pomieszczeniu obok.. - powiedział ze spokojem odnotowując na karcie informację o leku jaki dostała. Po czym lekarz wyszedł. Nie minęło parę minut a powieki drgnęły a z ust wydobył się cichy mamrot. Zaczęła się powoli budzić.
- nie.. nie dotykaj.. - ciche, stłumione warknięcie umknęło z jej ust gdy oczka sie otworzyły nagle. Leniwie, na wpółprzytomna omiotła spojrzeniem salę w której był i nagle obaj mężczyźni usłyszeli lekkie szarpnięcie pasami.
- gdzie.. gdzie jestem.. - wymamrotała ewidentnie naćpana uspakajającymi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 2:50 am

Aster przytaknął na dowód, że zrozumiał. Nie dziwił się, że lekarze byli zmuszeni. Nie wykazał tego poprzez swoją mimikę twarzy. Raczej uśmiechnął się przyjaźnie. Zdawał się wiedzieć skąd u niej taki przejaw. W końcu, mimo wszystko, zdążył ją poznać na tyle. Nie widział jej w pełnym szale, ale mógł się domyślać.
- Rozumiem. Nie musi się Pan obawiać. Jeżeli coś się złego stanie, sam zaaplikuje jej odpowiedni lek i zapiszę - odpowiedział na do widzenia. W końcu był psychiatrą. To różniło go od psychologa, że mógł bez najmniejszego problemu zapisywać komuś lek. Leczył choroby natury psychicznej. Siedział i czekał na boku, zapominając póki co o swoim pacjencie. Musiał dać mu chwilę by przetrawił informacje. Nie zrobiłby żadnego kroku, póki sam nie będzie chciał z nim porozmawiać.
W końcu, do jego uszów doszedł dźwięk. Powiódł wzrokiem w stronę źródła odgłosu. Wbił oczyska w twarz Saiyuri. Pozwolił sobie na lekki uśmiech i czekał.
- Nikt Pani nie dotyka, Saiyuri Kurayami. Jest Pani pod opieką lekarską. Z tego co wiem, została Pani brutalnie poturbowana, w efekcie czego wylądowała Pani w szpitalu. Stan nie jest dobry, choć stabilny. Polecam na razie wypoczynek. Wszystko będzie w porządku. Pracują tutaj naprawdę dobrzy lekarze - typowym, oficjalnym tonem. Z wielkim szacunkiem jak na niego. Widać, że był w pracy. Po tym Aster wstał, przyglądając się bardziej z góry obrażeniom. Założył ręce na siebie.
- Czy mógłbym dla Pani coś zrobić? - dodał do tego. Niczym gwóźdź do trumny. Udawanie miłego czasem nie było zbyt dobre. Zwłaszcza, że jej nie leczył. Niestety, był w swoim trybie psychiatrycznej pomocy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 3:33 pm

Czuła się jakby ktoś jej zdzielił metalową rurą w tył głowy i wyssał prawie całą energię. Minęło trochę czasu aż się rozeznała w sytuacji. Z trudem poruszyła dłońmi przypiętymi pasami do bocznych rurek w łóżku. Próbowała się podnieść ale jakoś specjalnie jej to nie wychodziło. Nie czułą bólu na dobra sprawę, za to doskonale pamiętała wszystko przed utratą przytomności.
- cholerne paskudztwa.. - mruknęła egzaminując swoje obandażowane ciało. Dopiero kiedy zmysły wróciły na swoje miejsce i nawet zrozumiała co się do niej mówi. Chodź chyba tylko dlatego zarejestrowała informacje z wypowiedzi dzięki sposobie w jaki się wypowiadał mężczyzna. Wlepiła w końcu swoje jadeitowe ślepia w rudowłosego lekarza. Zamrugała kilka razy klarując sobie obraz.
- ja cię znam.. - zaczęła cicho, widać lekarze zaaplikowali jej solidną dawkę leków.
- Foster... - szepnęła po chwili uśmiechając się delikatnie. Chyba nie panowała nad mięśniami twarzy w tym stanie albo nie potrafiła zamaskować tego ciepłego, czułego uśmiechu przez maskę obojętności którą zdawała się nosić każdego dnia.
- wody.. - mruknęła i poruszyła skrępowanymi dłońmi. Lekarze chyba nie przemyśleli do końca tego działania. Bidulka usychała z pragnienia a może po prostu chciała przechytrzyć osobę która bała się dotyku i prędzej oswobodzi jej biedne nadgarstki z pasów niż podsunie szklankę z wodą pod usta rannej. A może po prostu jeszcze nie doszła do siebie aby robić jakieś dziwne zagrywki.
- rozwiążesz mnie ? - spytała po chwili podrygując dłońmi, była przecież nafaszerowana uspokajającymi ale kto wie ? Może tylko udawała bezsilną, w końcu lekarz przekazał Asterowi fakty sprzed kilku godzin.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 4:33 pm

Obserwował ją. Spokojnie, na stojąco. Z rękoma na sobie. Czekał aż dziewczyna się wybudzi ze swego stanu otępienia. Nie trwało to zresztą długi. Dlatego też lekarz uśmiechnął się w miarę przyjaźnie. Na tyle, na ile pozwalał mu jego psychiatryczna tresura.
- Tak. Foster. A Ty jesteś z klanu Akarusa. Zobaczę co się da zrobić z wodą, lecz niestety, nie jestem upoważniony do zdjęcia więzów. Stanowisz niebezpieczeństwo - odpowiedział oczywiście w swój fachowy sposób. Podchodził do niej w pełni jak do pacjentki. Po tym wyszedł na chwile. Zniknął w drzwiach, zostawiając dziewczynę i chłopaka samego. Satoshi był odwrócony tyłem, przykładając głowę do ściany. Raczej mówienie do niego nie skończyłoby się komunikatywną rozmową. Milczał, łkając pod nosem.
Po tym wrócił Foster. Z szklanką wody i kilkoma słomkami. Usiadł przy Saiyuri i rozpoczął dziwny, inżynieryjny montaż. Połączył ze sobą słomki tak, że powstała jedna długa.
- Nie ruszaj się, proszę. Muszę przetestować swój wynalazek - powiedział głosem melodyjnym, rozbawionym. Dziewczyna mogła zobaczyć go teraz z zupełnie innej strony. Położył on kubeczek na jej klatce piersiowej tak, by nie spadła. Po tym wsunął swoją słomkę do wody, a drugi koniec podał do jej ust. Oczywiście wszystko robił z dużą uwagą, by nie tknąć jej ciała przypadkiem swoim.
- Widzisz? Może powinienem zostać inżynierem? - dodał żartobliwie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 7:37 pm

Spojrzała na niego zdziwiona i wtem sobie przypomniała że pobiła jakiegoś sanitariusza. Ale żeby ją za niebezpieczną dla otoczenia uważać to była lekka przesada.
- to.. to nie tak.. - mruknęła jedynie odwracając od niego twarz i szarpnęła ponownie pasami na nadgarstkach. Kiedy wyszedł ona jedynie mruknęła coś niezrozumiale pod nosem. Wrócił do pokoju i zaczął coś montować ze słomek. Uniosła brew na jego pomysłowość, nie mogła się szarpnąć bo wylałaby kubek z wodą. Wlepiła w niego spojrzenie i kiedy przysunął jej słomkę do ust odwróciła od niego twarz.
- zabierz to ode mnie.. - powiedziała zimnym już tonem. Dłonie zacisnęły się na pościeli, może duma może po prostu było jej głupio. Oparła głowę o poduszkę i przymknęła lekko oczy. "Nie jestem jakąś inwalidką żeby mi podawano wszystko do ust.. mam ręce.." mruknęła sama do siebie.
- toż to niedorzeczne.. nie zabiłam nikogo.. i nie jestem jakimś samobójcą.. nie poderżnę sobie żył.. zbyt cenie sobie swoje własne życie.. nie ważne jak ciężkie jest.. nie zamierzam się poddać.. nie jestem ani zagrożeniem dla innych a już tym bardziej nie dla siebie.. - skomentowała ewidentnie podirytowana zaistniałą sytuacją.
- ten typ sobie sam zasłużył.. gdyby mnie nie dotykał nie tknęłabym go nawet palcem.. ! To że jest pielęgniarzem daje mu jakieś przywileje ?! - głos zaczął się podnosić, chodź nawet tego nie zauważyła. Zaczęła się denerwować na samą myśl o łajdaku macającym ją bez jej wiedzy a tym bardziej zgody.
- to że kobieta nie da się dotknąć nikomu bez przyzwolenia.. to od razu jest zagrożeniem ?! - warknęła już nie patrząc na niego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 8:29 pm

Aster zabrał kubeczek ze swoją konstrukcją i odłożył na boku, na jednej z maszyn. Słomkę wyciągnął. Usadowił obok w taki sposób, co by się nie sturlała na ziemie. Oczywiście podczas dekonstrukcji swej maszynerii, słuchał dziewczyny i zażaleń. Ku jemu zdziwieniu, nawet doszedł do jego uszów podniesiony głos. Powiódł on wzrokiem na Saiyuri, nie ukrywając zdziwienia. I gdy wreszcie zakończyła swój wyrzut frustracji, Foster wypuścił westchnięcie.
- Dotykał Ciebie, ponieważ byłaś w stanie krytycznym i musiał szybko interweniować. Nie zasłużył sobie na taką karę. Nie to, że powinnaś się pozwalać dotykać innym bez pozwolenia. Ale Ty zaatakowałaś go mimo, że chciał Tobie pomóc. Nie uderzył Ciebie. Nie miał wrogich zamiarów. Dlatego jak dla mnie, postąpiłaś źle i utrudniłaś im naprawę swojego zdrowia na swoją niekorzyść. Sama jesteś odpowiedzialna za swój los i musisz liczyć się z konsekwencjami swoich wyborów. To jedna z nich. Ja mogę siedzieć i poruszać rękoma, a Ty niestety nie - odpowiedział w naprawdę spokojny sposób. Wytłumaczył powoli. Jak do dzieciaka, a nie dorosłej osoby. Po tym rozprostował nogi. Na kolanach ułożył swe ręce udekorowane w czerwone rękawiczki i czekał na dalsze pytania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 8:42 pm

Jego karcący ton, chodź łagodny i przyjemny dla ucha to jednak wwiercał się w czaszkę sprawiając co raz więcej bólu.
- jak mu przyłożyłam to znaczy że sobie zasłużył... zachował się nieprofesjonalnie ! - warknęła nagle tym bardziej rozjuszona faktem że Foster bronił typa tylko dlatego że jest z zawodu pielęgniarzem.
- myślisz że to moja pierwsza wizyta u lekarza.. ?! Wiem że trzeba pozwolić się opatrzyć.. ale ten typ .. - zamilkła nagle i obróciła się twarzą w poduszkę tak aby schować przed nim całą twarz. O nie, nie pozwoli mu sobie teraz spojrzeć w twarz, nie kiedy emocje zaczynają szaleć. Ból wymalowany na pyszczku i błyszczące oczka. Starała się uspokoić "Co on może wiedzieć ? Nie wie jak to jest.. jak to boli.. jak całe ciało aż piszczy spowodowane nieprzyjemnym uczuciem.." mamrotała sama do siebie. Kiedy miała pewność ze na jej policzkach i przy oczach nie ma ani kropli słonej cieczy, dopiero przekręciła główkę w bok.
- nie przeproszę.. nie mam powodu.. chcę stąd wyjść.. mam coś do załatwienia na mieście.. nie mogę tu siedzieć.. jestem potrzebna gdzieś indziej.. wypuść mnie.. one tam jeszcze są.. jeszcze kogoś zranią.. muszę tam iść.. - mamrotała próbując wyswobodzić dłonie z pasów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 8:55 pm

Lekarzyna słuchał jej wyjaśnień. Oczywiście obserwował, co by nie próbowała się wyrwać. Po tym westchnął cicho, gdy ta wbiła twarz w poduszkę. Nic jednak nie mówił, sądząc że jeszcze ma mu nieco informacji do przekazania. Aż w końcu przyszło to, czego oczekiwał.
Przysunął do jej twarzy głowę. Nie na tyle, by móc jej dotknąć, czy poczuć ciepło bijące od ciała dziewczyny. Lecz na tyle, by rozmowy stały się bardziej prywatne.
- Gdy broni się czyjegoś życia, popełnia się wiele błędów. Nie wolno jednak karać za to, że ktoś podjął się próby, a jedynie tych, którzy przeszli obojętnie. Nie będę jednak oceniać tego… Nie wypuszczę Cię stąd. Jesteś w kiepskim stanie. Jeżeli zrobiłbym to, straciłbym licencje lekarza. Jednakże możesz mi powiedzieć gdzie oni są, a pójdę tam… Chyba że kierujesz się nie dobrem ludu, a swoją egoistyczną dumą. Wtedy możesz próbować pędzić by je zabić… Ale tylko "próbować". Od Twojej decyzji zależy to, ile osób umrze… Lepiej wybierz dobrze… - powiedział cholernie ponurym głosem. Zimnym, wyzbytym z emocji. Jak nie on. A właściwie, właśnie teraz pokazał prawdziwą cząsteczkę siebie. Powrócił do swojej normalnej pozycji i wyciągnąl notatniczek, zaczynając go przeglądać jak gdyby nigdy nic. Jakby istnienie innych ludzkich istot i ich egzystencja była mu obojętna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 9:14 pm

Kiedy się do niej przysunął nawet nie drgnęła. Wysłuchiwała tego co miał jej do powiedzenia. Ta przesączona nienawiścią barwa tonu sprawiła że zmrużyła delikatnie oczy i po jego wypowiedzi odwróciła od niego twarz. Zacisnęła mocniej usta i przez jakiś czas się nie odzywała. Myślała co ma zrobić, dłonie sie zacisnęły na pościeli.
- dlaczego jest zawsze tak jak Ty tego chcesz.. już raz mi uratowałeś życie.. wyręczyłeś mnie dwa razy.. i teraz znowu.. kolejny raz.. to była zasadzka.. ani się obejrzałam.. otoczyły mnie.. było ich co raz więcej.. pozbyłam się jednego.. a jego miejsce zajmowało dwóch nowych.. skoro się zaczaiły na mnie to powinna być to moja walka.. - zaczęła mówić bardzo cicho, ni to do siebie ni to do niego.
- ale.. w tym tempie zanim się do nich dobiorę.. wytłuką połowę osiedla.. podaj długopis i kartkę.. zapiszę ci nazwę dzielnicy.. zrobisz co będziesz chciał z tą informacją.. i tak nie byłabym w stanie teraz im się przeciwstawić.. w końcu dzięki nim tu jestem.. - dodała zimną barwą głosu. Co ją pchnęło aby mu zaufać po raz kolejny ? Nie wiedziała, ale miał w sobie COŚ czego nie rozumiała. Coś co wzbudzało zaufanie i z całą pewnością nie był to ten milutki głos i lekarskie triki manipulacyjne. Ta mroczna strona która widywała tylko w ułamku sekund, którą tak bardzo krył przed światem. Miał w oczach coś niebezpiecznego, coś co przyciągało jak magnez. "Albo ma swoje klony rozproszone po całym mieście albo mam istne 'szczęście' do spotykania go gdzie tylko się nie pojawię.. Policjant.. Lekarz.. Łowca.. co jeszcze ? Poborca podatkowy ?" mamrotała do siebie w myślach poruszając dłonią żeby podał jej długopis.
- jeszcze jedno.. jak coś ci sie stanie.. to cię znienawidzę.. - syknęła jedynie w formie groźby dając mu do zrozumienia że będzie miał kłopoty jak coś sobie pozwoli zrobić. Przejaw sympatii w chory sposób ale nie znała innego. Mało tego nawet sobie nie zdawała sprawy z faktu że może kogokolwiek darzyć takim dziwnym przywiązaniem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 9:30 pm

Odpowiedź na pierwsze pytanie znał. Ale wolał zachować nutkę skromności dla pozorów. W dodatku nie był zadowolony, że znów ta istotka chciała kierować się dziwnym kodeksem. Na twarzy pokazał niezadowolenie, gdy tylko doszło do wzmianki o "jej walce". Aż westchnął, choć słysząc drugą cząstkę, był pod wrażeniem wyzbycia się dziwnej dumy. Spojrzał na nią zainteresowany przez to, że wybrała dobro zamiast odgrywania bohatera. Dlatego też, wysłuchał jej prośby. Podał do jej dłoni ołówek, uważając co by ta go nie tknęła. Po tym ułożył bezpiecznie notatnik pod jej dłonią i czekał na zapis. Jak dziwił się, tak jeszcze dziewczyna wystrzeliła kolejną rzeczą, wartą zmiany jego mimiki twarzy. Kolejna porcja nowości. Lecz po tym Łowca uśmiechnął się pod nosem, ukazując swą pewność siebie.
- Spokojnie. Przyjdę tutaj jeszcze na swoich nogach, dając Tobie pozytywną informacje o mych dokonaniach - może i nieco żartobliwie, parodiując nieco rycerzy, odpowiedział na syknięcie. Po tym jednak wstał, czekając na dokończenie pisania.
- Aż dziw mnie bierze, że martwisz się mimo wszystko o mnie. A teraz, zapisuj. Lepiej szybko sobie z tym poradzić - dodał na koniec, wyczekując.
Jednakże Satoshi przypomniał sobie o jego istnieniu. Odwrócił się do nich przodem.
- Doktorze… może pan podejść…? - mruknął.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 9:45 pm

Na zapewnienie o sukcesie jedynie odwróciła twarz od niego. Wiedziała że odniesie sukces, w końcu była świadkiem jak rozpłatał czystego B na jej oczach jednym ciosem. Ostatnia wypowiedź sprawiła że na policzkach pojawił się jakiś odcień bardzo bladego różu, ledwo dostrzegalny bo z całych sił powstrzymywany przez dziewczynę.
- nie myśl sobie bóg wie czego.. po prostu byłaby to wielka strata dla ludzkości.. policjant, lekarz.. i dobry wojownik.. poza tym.. nie pozwolę ci umrzeć do puki nie spłacę zaciągniętego długu.. nie mogłabym spać po nocach.. - mamrotała tak że tylko on mógł ją usłyszeć. A mówiła o tym skrobiąc ołówkiem po notesie. Nie ważyła się spojrzeć w jego twarz, jakoś było jej głupio a najgorsze że nie wiedziała czemu. Kiedy chłopak leżący na łóżku obok zawołał Astera, ona jedynie odprowadziła wzrokiem czerwonowłosego do jego pierwotnego pacjenta. Po czym odwróciła twarz w przeciwnym kierunku i wlepiła jadeitowe spojrzenie w widok za oknem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 10:35 pm

Na jej wymamrotanie jedynie zachichotał pod nosem. Bardzo cicho. Tylko ona była w stanie usłyszeć jego rozbawienie. Po tym jednak był zmuszony podejść do swojego pacjenta, który go wołał. Choć czas go naglił, musiał to jednak załatwić w sposób delikatny.
- Przepraszam Satoshi, ale muszę wyjść. Wrócę za godzinę. Przynajmniej mam taką nadzieje - odpowiedział Satoshiemu, stając naprzeciwko niego. Chłopaczyna wbił w jego oczyska. Smutne, załzawione. Uniósł rączki nagle i sięgnął po dłoń łowcy. Było to coś cholernie niespodziewanego dla niego. Odjęło mu na chwile mowę. Lecz na twarzy zaczął wkradać się strach. Widać było po mimice. Nawet Saiyuri mogła dojrzeć, jak rzekomo nieustraszony eksterminator wampirów, wchodził powoli na poziom paniki.
- Nie chce by Pan mnie opuszczał teraz… - mruknął emo-boy, starając się patrzeć w oczyska lekarza. Na jego polikach zaświeciły się aż rumieńce. Postanowił go pociągnąć i szybko objąć go w okolicach pasa, wtulając się.
Za blisko, o wiele. Za długi dotyk. Zbyt mocny.
Z ust Astera aż dobiegł pisk. Zaparł się mocno drżącymi rękoma na ramionach chłopaka i odepchnął go brutalnie w stronę ściany. Ten przywalił w nią aż tyłem głowy. Po tym psychiatra zasłonił aż usta drżącymi rękoma i zaczął się odsuwać. Odwrócił się i wybiegł bez pytania czy odpowiedzi, po prostu. Był na siebie zły.
Zaraz po tym przyszła ekipa dwóch tęgich karków, którzy prawdopodobnie zostali wysłani przez samego doktora, co by przenieść w inne miejsce pacjenta.

********************************

Parę dni później.
Była noc. Bardzo ponura, bezgwiezdna noc. Księżyc jednakże był we swej pełni, darząc odważnych podróżników swym srebrzystym światłem. Wicher nieprzyjemnie bombardował zimnem, robiąc na plecach gęsią skórkę. Było pewne, że tegoż dnia parę osób będzie musiało udać się do lekarza, by odebrać od niego receptę na katar. Inni szybko prowadzili ostatnie kroki, by schować się w swoim ciepłym domku. Niestety, jeden z podróżników nocy dopiero zaczął dzień i był zmuszony do poruszania się wśród zimnej wichury. A był to…
Aster. Nocny łowca. I to nie byle jaki, bo wampirów. Udekorowany we swój standardowy ekwipunek, z dwoma shotgunami, maską i czarnym płaszczem, który już niejednokrotnie był wymieniany. Nocna mara miała pewno zadanie w dość niezbyt potulnej dzielnicy. Znanej z dość dużego wskaźnika prostytucji, jak i nie tylko. Celem był pewien wampir klasy C. Nie był potężny, choć miał naprawdę perfidne sztuczki, na które już wielu dało się nabrać, tym samym wchodząc w ramiona śmierci. Wykonując ostatni taniec. Dance Makabr.
Jednakże łowca nie miał zamiaru wchodzić w tak ponurą przyjemność. Wolał tango na swoich bombowych zasadach, niż jakiegoś podrzędnego wampira. W każdym razie, tropił go, uważnie. Szukał, przechadzając się po ohydnych uliczkach Rozpustnej dzielnicy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 11:39 pm

Dzielnica rozpusty była dość częstym miejscem ataków na ludzi przez wampiry. Krocząc jej ciemnymi, wąskimi uliczkami łatwo było zabłądzić, dać sie zapędzić w kozi róg i stać się posiłkiem wygłodniałych istot mroku. To też poruszając się ciemną uliczką w poszukiwaniu swego celu łowca mógł usłyszeć krzyk należący do jakiegoś człowieka. Jeśli zdecyduje się ruszyć w tamtą stronę będzie musiał pomknąć uliczkami przed siebie. Czyżby trafił na ślad swojej przyszłej ofiary ? Kto wie co go może spotkać za błąkanie się tak późną porą po niebezpiecznej dzielnicy. Idąc, a nawet biegnąć mógł dostrzec skąpo ubrane kobiety opierające się o mury budynków, słupy latarni śledzące jego kroki. Chichoty, machanie gestami, jedna z pań nawet ujęła swoje sporej wielkości piersi i zaczęła ściskać je udając jęki zadowolenia.
- dokąd biegniesz rycerzu ? Tyle niewiast wkoło.. zrób postój.. zajmiemy się tobą.. ! - krzyknęła jedna za jego plecami nie ukrywając pożądania zawartego w barwie głosu. Ot zwykła dziwka jak ich wiele w tej dzielnicy. Trochę zajmie mu droga do centrum wrzasku jeśli postanowi zwolnić kroku. Po czasie nawoływanie pomocy ustało, jedyny sposób to kierować sie orientacyjnie w stronę z której dobiegał wrzask.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pią Lis 06, 2015 11:49 pm

Łowca początkowo szedł. Spokojnie. Nie chciał przeoczyć żadnego szczegółu. Zresztą, nie miał też zamiaru zostać zaskoczonym przez zbyt szybkie działanie. Niestety, późniejsza sytuacja w którą wpadł, zmieniła jego poczatkowy światopogląd. Krzyk nigdy nie zwiastował nic dobrego. W szczególności jeżeli chodziło o taką dzielnice. Choć krzyków było tutaj dużo, i nie chodziło szczególnie o jęki z tutejszych burdeli czy też kochanków z obrączkami, ten wychodził akurat z kontekstu brudu wokół. Dlatego też, sądząc że to coś w rodzaju wołania o pomoc, łowca ruszył. Ile tchu w piersiach i siły w nogach. Pędził przed siebie, co prawda nie jak wyrafinowany sprinter, ale mijał tutejsze dziwadła na tyle szybko, by te go nie zdekoncentrowały. Mógłby je cupnąć. Wprowadzić do policyjnego wozu. Lecz nie miał zbyt wiele czasu. W końcu jednak, poszukiwania źródła stały się trudniejsze. Najzwyczajniej uschło. Nie słyszał więcej wrzasku. Zwolnił aż kroku, starając się skupić na tym, co słyszał. Nie było to na szczęście dla niego coś niewykonywalnego. Spędził wiele lat we swej formie bestii. Nauczył się zatem perfekcyjnie korzystać ze swych zmysłów percepcji, jakimi obdarzyła go matka natura. Dlatego też, truchtem, kontynuował marsz w stronę dźwięku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sob Lis 07, 2015 12:02 am

Truchtając w stronę potrzebującej pomocy ofiary, w końcu za którymś zakrętem dostrzegł wystający zza kontenera elegancki męski but należący do jakiegoś mężczyzny. Jego wysoka percepcja i szybkie przetwarzanie informacji szybko naprowadziły go na myśl iż jest to właśnie jego ofiara. W końcu żaden bezdomny nie ubierał się w garnitur i nie nosił męskich lakierków wypucowanych na wysoki połysk. Kiedy Aster się zbliżył dostrzegł siedzącego pod ścianą elegancko ubranego mężczyznę w grafitowym garniturze z czarną koszulą. Głowa mu wisiała jakby był nieprzytomny, lewe ramię było oblane krwią. Rana na szyj nie należała do drobnych, jakby ktoś wyszarpnął kawałek skóry z szyi ofiary. Oddech był bardzo płytki co sugerowało o tym że biedak dogorywał. Cóż za paskudny los aby w ciemnej uliczce za kontenerem na śmieci żegnać się z własnym żywotem. A może da się go jakoś jeszcze uratować, do tego Aster musiał podejść bliżej i ewentualnie spojrzeć jak głęboka była rana na ciele biednego mężczyzny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sob Lis 07, 2015 12:22 am

Wszedł w zakręt. Dostrzegł but. Tutaj jego trucht zatrzymał się. Ręka zawędrowała za płaszcz. Wyciągnął broń, dokładnie chippa 1887 z załadowanymi pięcioma pociskami antywampirzymi. Był już pewny, że jest bardzo blisko. Rozejrzał się dookoła, a wtem doszedł do jego oczysk mężczyzna. Zaczął do niego iść, niepewnie, wymierzając w niego lufę pistoletu. Nawet jeżeli wyglądał na ofiarę, nie wykonywał aż tak lekkomyślnych akcji, będąc cholernie ostrożny. Znów rzucił wzrokiem wokół, mając lufę w niego wymierzoną. Dopiero wtedy postanowił do niego podejść, starając się przyjrzeć jego ranie z pewnej szczypty odległości.
- Nic nie mów. Bądź spokojny. Zaraz Ciebie poskładamy… - powiedział uspokajająco. Nie widząc zagrożenia wokół, szybko przybliżył się do ofiary ataku. Przykucnął. Przysunął lewą dłoń nad jego ranę. Zaczęła ona emitować lekkim, zielonym światłem. Identyczne pojawiło się w jego oczyskach, widoczne nawet mimo maski. Broń trzymał w pogotowiu. Zwłaszcza, że była to broń na bliski dystans. Rozpoczął tym samym leczenie rany. I to najmocniejszym z zaklęć, starając się uratować mężczyznę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sob Lis 07, 2015 12:53 am

Mężczyzna jęknął boleśnie wydawał się ledwo żyć, czując dziwnie przyjemne uczucie na szyi sprawiło że poruszył głową. Jakieś 7-10m za Astserem dało się usłyszeć jakby coś kopnęło pustą puszkę po napoju. Czyżby coś się czaiło w mroku na naszego kochanego łowcę. Tudzież nieoczekiwanie mężczyzna złapał łowcę za dłoń trzymaną przy ranie.
- uciekaj... ona.. ona tu jest.. - wysyczał z całych sił zaciskając dłoń na jego dłoni. Z rękawa garnituru wyskoczyło coś o czarnej barwie. Cienkie ale długie wypełzło z rękawa biznesmena i wpełzło na dłoń Astera niemalże od razu wpełzając do rękawa jego płaszcza. Sunąc po przedramieniu i pnąc się w górę. Wąż ale nie wydawał się zwyczajnym gadem. Mężczyzna zaciskał dłoń najmocniej jak potrafił, zdesperowany i przerażony. Wiedział co czeka tego mężczyznę stojącego przed nim aby pomóc. Gad za to owijał się bardzo mocno wokół kończyny zaciskając mięśnie całego ciała na swojej nowej ofierze. Będzie się przemieszczał aż dotrze do odsłoniętej części skóry swej ofiary aby zatopić ostre zębiska i wpuścić jad. Gad nie był wielki może miał 60 cm ale był bardzo sprawny, owijając się niczym bransoleta aby nie dało się go strzepnąć pod czas gwałtownych ruchów.
- hahahahahahahaha... - obaj mężczyźni usłyszeli przesłodki, chodź o mrocznym zabarwieniu kobiecy śmiech. Niestety nie dało się zlokalizować źródła dźwięku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sob Lis 07, 2015 1:05 am

Leczył. Widział światełko w tunelu dla mężczyzny. Rana dość szybko się regenerowała. Mógł dzięki temu ujść z życiem. Jednak nie spodziewał się takiej reakcji z jego strony. Złapanie go za dłoń, i to jeszcze tak silne, by poczuł to zbyt mocno. Aster aż nieco się przestraszył i zaczął ciągnąć rękę w swoją stronę, by wyrwać się.
- Przestań… To mi nie pomaga… - chciał odwrócił głowę za siebie, lecz wtem stało się coś gorszego. Naprawdę nieprzewidywalnego. Aż z jego ust dobiegło ciche przekleństwo. Powoli tracił kontrolę nad swoim ciałem. A wszystko to było spowodowane pewnym gadem, który wydostał się spod rękawa mężczyzny. Wiło się, mocno zaciskając na jego ciele. Kontakt fizyczny z czymś żywym. Podobny do ludzkiego. Budzącego gęsią skórkę. Na jego twarzy pojawił się aż paniczny strach. Starał się oderwać, lecz nic nie pomagało. Wyrzucił nawet broń z wrażenia, zaprzestając myśleć logicznie. Drugą ręką próbował złapać potworność przechadzającą się po jego ciele. Aż z jego ust dobiegł cichy pisk. Tak bardzo pragnął pozbyć się zbyt bliskiej mu potworności. Był na przegranej pozycji. W szczególności, że nawet nie usłyszał czyjegoś śmiechu przez wodzącym po jego ciele wężu. Panika objęła kontrolę nad jego całym ciałem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Nie Lis 08, 2015 11:14 pm

Stała nieopodal przyglądając się całemu zdarzeniu, pogromca wampirów z bronią a panikował na dotyk małego śliskiego gada. Wijący i szarpiący się Aster stał się wspaniałą rozrywką dla wampirzycy. Desperackie szarpanie pozwoliło mu się wyszarpnąć z uścisku mężczyzny, poleciał na plecy próbując pozbyć się gada z rękawa. Szamotał się jakby oblazło go coś na prawdę strasznego. Wampirzyca przechyliła głowę lekko w bok zaciekawiona i przykucnęła na ziemi kładąc dłoń na ziemi. Z jej rękawa płaszcza wypełzło kilka małych wężyków.
- idźcie moje kochane.. bierzcie go.. cholernego łowcę.. - wysyczała obserwując jak jej kochane gady pełzną dość szybko w stronę wystraszonego mężczyzny. Przy mężczyźnie najpierw jeden wąż zwinął się w sprężynkę i skoczył na leżącego łowcę, potem drugi, trzeci, czwarty. Jeden z nich uderzył łebkiem o jego maskę, odbijając się od niej. Kolejny z atakujący zdołał się owinąć wokół wolnego ramienia gdzie jeszcze przed chwilą Aster dzierżył broń. Kobieta zaczęła powoli iść w jego stronę z wyszczerzonymi kłami, bijąc brawo powoli ale tak aby usłyszał. Człowiek za to korzystając z okazji poderwał się i na czworaka zaczął spierdalać w przeciwną stronę. Aster zasklepił jego ranę wystarczająco aby się nie wykrwawił.
- prze.. przepraszam.. ! - wrzasnął jeszcze tchórz biorąc nogi za pas na tyle ile miał sił w swoim ciele. Widocznie paraliż z jego ciała zszedł a adrenalina dodała mu spida. Czarnowłosa nie przejęła się ucieczką człowieka, miała teraz przed sobą coś o wiele smaczniejszego.
- dobrze Ci maleńki ? hahaha.. wiem że mi za raz będzie.. podobno krew łowcy może podnieś krew wampira w hierarchii.. chodź może to tylko mit.. cóż nie przekonam się jeśli nie sprawdzę.. wyssie Cię co do cna maleńki.. - wymruczała złowrogo czekając aż ten przestanie się rzucać. Jeden z węży znalazł drogę do wnętrza jego drugiego rękawa, inny skoczył ponownie lądując na szyi Astera Owijając się na tyle aby nie dać sie zrzucić ale też aby nie udusić swojej ofiary.
- dobrze moje słodkie bestyjki.. właśnie tak.. załatwcie mi posiłek.. mmmm.. soczysty.. świeży.. z najwyższej półki posiłek.. - wymruczała powabnym głosem. W końcu jeden z węży wbił kły w skórę na szyi czerwonowłosego wtłaczając paraliżujący jad. Jeśli ruchy mężczyzny zaczną się robić ospałe i kończyny zaczną odmawiać posłuszeństwa kolejny wąż się wgryzie aby zaaplikować kolejną dawkę jadu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 1:10 am

Nie widział istoty za sobą. W ogóle właściwie nie interesował się nią. Nawet mimo tego, że jeszcze chwile temu rzuciłby się na najmniejszy szmer, teraz twórca węży go naprawdę nie obchodził. Walczył wojnę o swoje życie z wężami. A przynajmniej takie miał urojenie. Staczał się przez tego, który tykał jego ciała i zaciskał się. To było dla niego za wiele. Dotyk, obojętnie jaki, jeżeli był świadomy że było to stworzenie i generowało jakiś poziom ciepła, wywijało to jego umysł na drugą stronę. Z bestii, która mogła mordować bez zająknięcia, stawał się prawdziwym tchórzem, uciekającym od własnego ciała. Wąż może i go trzasnął w maskę. Ale aktualnie do jego łba nic nie dochodziło. Chciał pozbyć się tylko tego, że coś go tykało. Niestety dla niego, nie był to koniec. Poczuł zaraz dotyk na ramieniu. Aż wydał z siebie coś w rodzaju krzyku przerażenia. Wywijał rękoma. Starał się pazurami zedrzeć to ze swego ciała. Lecz nadaremno.
Do jego uszów dotarło może i klaskanie. Lecz nie odwrócił się. Był zbyt przejęty. Aczkolwiek słowa… te wbiły się o wiele bardziej w jego umysł. Dopiero teraz na chwile się ocknął. Odwrócił się, ale nie zakończył ataków na węże. Za blisko… były stanowczo za blisko. I zbyt przypominały ludzki dotyk. Poczuł jeszcze kolejne. A to dobrze nie wróżyło. Nie mu. Spojrzał z przerażeniem na kobietę. Ta mogła zobaczyć, jak bardzo wielki strach gnieździł się w jego oczach. Nie panował nad nim.
- Weź je! Wycofaj! Zabije Cię! Zamorduje jeśli ich nie wycofasz! - zaczął wrzeszczeć. Nie był opanowany. Nie miał panowania ani nad swym głosem, ani umysłem, a zaraz do tego doszedł jad, który przejął kontrolę nad jego ciałem. Padł bezwładnie na plecy. W jego oczach zaczęły pojawiać się łzy. Aż trud uwierzyć, że to był ten sam Łowca, który potrafił budzić strach wśród wampirów. Naprawdę był przerażony.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 1:57 am

Wrzaski łowcy tylko upewniały wampirzycę w przekonaniu że odkryła jego największy strach. Przed wężami oczywiście, gdyby tylko wiedziała że jej konkluzja jest tak błędna. Mniejsza o szczegóły, kiedy jego ruchy zaczęły się robić wolniejsze aż przestał stawiać opór przed pełzającymi wężami. Te zaczęły teraz swobodnie pełzać po jego sparaliżowanym ciele. Wampirzyca aż jęknęła z zachwytem podchodząc już bliżej niego. Kucnęła i położyła dłonie na jego masce.
- musisz być bardzo silny.. skoro tak długo musiałam czekać aż jad zadziała.. - powiedziała złośliwie i oblizała usta. Po czym zdjęła maskę łowcy uwalniając jego twarz, długie czerwone włosy, delikatne rysy twarzy, powabne usta i te piękne przerażone zielone oczy.
- ohhh... jaki przystojniak.. nawet się nie spodziewałam.. cóż za niespodzianka.. mam dzisiaj szczęście.. gdybym była szlachetna.. przywłaszczyłabym sobie Ciebie.. byłbyś moją przytulaną w pościeli.. - wymruczała paluszkiem przesuwając po jego dolnej wardze. Pochyliła się nad nim i długim językiem zlizała jedną z łez spływającą po policzku.
- mmm smakują tak dobrze.. łzy porażki doświadczonego łowcy.. hahahaha.. a twoja krew.. musi być wyśmienita.. - obnażyła kły i łapiąc go za płaszcz poderwała go z ziemi i z impetem wkomponowała go w ścianę przyciskając swoje ciało do jego.
- tak lepiej.. nie sądzisz ? - zaczęła dyszeć podniecona zapachem swojej nowej ofiary, wąż na szyi Astera się poruszył nadal przylegając do skóry chłopaka. Wampirzycy oczy błysnęły szkarłatem studiując wykrzywiony w bólu i przerażeniu wyraz twarzy Astera. Chłopak mógł dostrzec że spod kołnierza kobiety wysuwa się kolejny nieco większy wąż, grubością dorównywał jego przedramieniu. Białe oczy, czarne łuski i biały język. Wampirzyca zacisnęła dłonie na jego płaszczu i gwałtownie rozerwała go pod szyją robiąc sobie dostęp do szczupłej, bladej szyjki łowcy.
- itadakimasu.. - wyszczerzyła kły powoli zbliżając się zębiskami do ciała swej nowej ofiary. Pochłonięta zapachem swojej wyjątkowej zdobyczy nie zwróciła uwagi na pojawienie się kolejnej postaci. Czarny wąż z białymi ślepiami poruszył się nagle zaciskając sie na ciele właścicielki i zasyczał groźnie. W ostatniej chwili czarnowłosa usłyszała uderzenie i dostrzegła kątem oka coś białego i błyszczącego spadającego prosto na nią i jej posiłek. Oczy się powiększyły w szoku i oderwała sie od Astera, niestety nieco zbyt wolno. Ostra jak brzytwa katana przecięła powietrze a wraz z nim gładko ścięła nadgarstek wampirzycy obryzgując krwią obu łowców. Głośny wrzask rozniósł się po okolicy, wydobywał się z paszczy zranionej pijawki. Kurayami zgrabnie wylądowała tuż obok swego towarzysza broni, machnęła ostrzem miecza strzepując krew po odciętej dłoni.
- nie dotykaj go.. - warknęła lodowatym tonem zasłaniając go swoim ciałem. Jako że biedny Aster nadal był sparaliżowany ciałem, to po prostu osunął się po ścianie w dół jak marionetka, której pozrywano wszelkie sznurki. Na lewym przedramieniu pod płaszczem, na prawym przedramieniu na płaszczu nadal miał zaciśnięte węże i jednego na szyjce. Pozostałe pospadały z niego gdy wampirzyca podniosła go z ziemi. Pijawka wyła i klęła na przemian opierając się o przeciwległy mur.
- ty dziwko.. ! Zapłacisz mi za to.. zapłacisz.. ! - nadal darła ryja w stronę Saiki zdrową dłonią rozsuwając poły płaszcza, ukazała owiniętego wokół jej ciała sporych rozmiarów węża, ten zaczął się owijać na jej wyciągniętej przed siebie ręce jak by było gotowy do ataku.


Ostatnio zmieniony przez Saiyuri dnia Pon Lis 09, 2015 2:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 2:19 am

Paraliż. Psychiki, jak i ciała. Nie mógl nic zrobić. Znów czuł ten typ bezradności. Coś, przed czym nie mógł uciec. Przed duchami swej przeszłości, które za każdym razem działały coraz mocniej i powalały go z nóg. Próbował tyle razy, lecz zawsze bezskutecznie. Było to coś niemożliwego do osiągnięcia. Nie przez niego. Za mocno przy tym cierpiał. Dlatego nie mógł odejść od swych myśli. Przed oczyma właściwie nie miał wężów i wampira. Zupełnie co innego widział. Coś znacznie brutalniejszego i straszniejszego od kiełkowatej. Bo gdyby nie to, ona gryzłaby piach. Szkoda, że teraz mogła patrzeć jedynie na to, jak z jego oczów wychodzą łzy.
Dolała oliwy do ognia. Ściągnięcie maski, najbardziej świętej rzeczy podczas misji, było niczym ogołocenie go z ubrań. A dotyk na swej twarzy sprawił, że więcej łez wydobyło się z jego zaszklonych oczysk.
- Proszę… zostaw mnie… - tym razem to nie był strach. To był głos osoby, która całkowicie się poddała. Niemalże piszczący. Pasujący do jego delikatnej twarzy. Podobny do tego z dnia, w której otrzymał swą słabość. Tylko tyle mógł zrobić. Tylko tyle wtedy robił. Choć mógłby użyć artefaktu. Zmienić swą krew na zatrutą i sparaliżować samego agresora. Wymienić ją. Miał pełną władzę. Ale teraz nie umiał z niej korzystać.
Dodatek erotyczności do tego i wbicie go w ścianę nie pomogło. Teraz… był już całkowicie sparaliżowany. Odjęło mu mowy. W tej chwili mógł tylko płakać, ale nie wydając przy tym odgłosów. Łzy samoistnie pojawiały się. Był już nieosiągalny. Abonent tymczasowo niedostępny. Przynajmniej do czasu, w którym ktoś nie odsunie węży od jego ciała.
Reszty rzeczy już nie widział. Nie rejestrował tego, co dzieje się wokół niego. Był zbyt nieprzytomny. Teraz mogli by zrobić z nim co chcą. Nawet nie czuł bólu i innych rzeczy. Wszystko zależało od Saiyuri i jej wygranej z wężami.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 3:04 pm

Wampirzyca uśmiechnęła się parszywie w stronę jedynej bariery dzielącej ją od przystojnego mężczyzny zdanego na jej łaskę. Saiyuri stała w pozycji gotowa do ataku, omiotła szybko spojrzeniem miejsce gdzie byli, kilka mniejszych węży pełzało przy jej nogach. Zmarszczyła nosek niezadowolona z tego że jeszcze chwila i to ścierwo wgryzłoby się w Fostera. Była zaskoczona że mężczyzna padł ofiarą tak słabego wampira, chodź lęk do którego się jej przyznał ostatnio wszystko tłumaczył. Jeden z węży nagle wyskoczył w kierunku jej łydki, więc jedynie machnęła szybko kataną tnąc od dołu czubkiem miecza kilka centymetrów od podłoża odcinając małemu gadowi łeb nim zdołał ugryźć białowłosą.
- węże.. no tak.. - mruknęła zaciskając dłoń mocniej na rękojeści. Po chwili kolejny zaczął nagle sunąć po ziemi w jej stronę ale tego rozdeptała. Przez ramię rzuciła okiem na Astera i dopiero teraz zauważyła czerwone kropki poruszające się przy jego szyjce. Odwróciła się gwałtownie i sięgnęła dłonią w kierunku poruszającego się węża. Złapała go tuż przy łbie i zacisnęła palce miażdżąc gada. Po chwili drugi uderzył pyskiem o jej dłoń na szczęście dziewczyna miała zawsze skórzane rękawice na dłoniach. Pochwyciła pupilka który pierwszy zaatakował Astera i wyciągnęła go z rękawa odwracając się nie mal od razu do kobiety. Ścisnęła główkę po bokach zmuszając zwierze do rozwarcia paszczy i wysunięcia kłów jadowych.
- więc tak polujesz.. czasy twojej wolności się skończyły.. "Wężowa Damo".. - miażdżąc łebek węża w palcach. Ciało stałe martwego wężyka zmieniło się w czarną lepką ciecz. Wampirzyca się uśmiechnęła wrednie przechylając główkę w bok.
- ohh widzę że o mnie słyszałaś.. nie jesteście pierwszymi łowcami.. i nie ostatnimi.. nic po was nie pozostawię.. wypiję do ostatniej kropli a ciała zostawię ale niej.. - po tych słowach wielki wąż owinięty na dłoni kobiety otworzył pysk z którego zaczęły wypełzać mniejsze wężyki. Było ich co raz więcej, spadały z paszczy na ziemię i zaczęły pełznąć w stronę łowców.
- ahahahahaha.. i co teraz.. kilka z nich zabiłaś.. oooh i co ja teraz zrobię ?! Już wiem.. naślę cała armię na was... chodź twój towarzysz został już ugryziony.. kilka razy dla pewności aby się nie podniósł.. nie ma to jak paraliżujący mięśnie jad.. ofiara żyje.. czuje wszystko.. serce tłoczy normalnie krew.. jest w stanie nawet mówić ale nie może stawić oporu.. wiesz jakie to uczucie jak wąż pożera ofiarę żywcem ?! Czas się przekonać.. bierzcie ją.. - warknęła wampirzyca posyłając chmarę małych jadowitych gadów w stronę kobiety.
- pożałujesz.. za to co mu zrobiłaś.. - warknęła wysuwając z cholewy kozaka sztylet i zaciskając go w lewej dłoni. Ruszyła przed siebie doskakując do swoich ofiar na środku uliczki, cięła od boku do boku, pod kątem wirując i manewrując ciałem aby ostrze szło pod dobrym kontem. Małe łebki latały we wszystkie strony, ciałka rozpuszczały się tworząc lepką czarną ciecz. Podłoże wokół robiło się lepkie i śliskie zwalniając ruchy i obroty.
- cholera.. - syknęła widząc jak kobieta cofnęła rękę lekko w tył, odciągając łokieć i nagle wypchnęła z całej siły do przodu. Wielki wąż skoczył w stronę Saiki z rozwartą paszczą. Widziała jak niemal wszystkie małe gady robią to samo ale z podłoża, niektóre wdrapały się na śmietnik oplotły na rynnach i parapetach. Razem hurtem rzuciły się na ofiarę, Akarusa obróciła katanę w dłoni i skupiła się na jednej bestii. Korzystając z możliwości artefakty oderwała jedną nogę stawiając ją w innej pozycji i zmusiła ciało do obrotu o zaledwie 40 stopni i pod kątem ucięła łeb największego bydlęcia nim dopadł do celu. W tym samym momencie wszystkie małe wężyki pozamieniały się w lepką ciecz ochlapując kobietę. Poczuła jak paraliżujący impuls przeszył ją od łydki w górę.
- myślisz że to koniec ? jesteś moja.. okupiła tą zdobycz moim kochanym pupilem.. ale nie martw się.. jak się zregeneruję zastąpię go kolejnym.. - powiedziała wzruszając jedną ręką, po czym zaczęła iść w stronę oblepionej kobiety.
- do twarzy ci w czerni.. ale brakuje 'szczypty' szkarłatu.. - po tych słowach wysunęła kły i zasyczała nagle. "Im mocniej się będę szarpać tym jad się szybciej rozprzestrzeni po moim ciele.. ale to i tak wystarczająco czasu.." przeszło jej przez myśl.
- podpisałaś na siebie wyrok śmierci.. w chwili gdy położyłaś szpony na nim... - warknęła i gdy wampirzyca pojawiła się w zasięgu cięcia, Kurayami oderwała się stopami z brei w której stała i błyskawicznie doskakując do niej świsnęła kataną tuż nad obojczykiem przeciwnika. Ostrze przeszło przez ciało na druga stronę. Oczy wampirzycy się powiększyły w szoku, nie dała z siebie głosu. Głowa osunęła się spadając na podłoże a zaraz po niej całe ciało krwiopijcy runęło w dół. Sama łowczyni padła na jedno kolano czując jak ciało bardzo powoli zaczyna drętwieć. Wyjęła ze swojej kabury malutką szklaną fiolkę z zieloną cieczą i odkorkowała ją. Wlała odrobinę co ust i malutkimi łyczkami zaczęła ją łykać krzywiąc się przy tym. Odczepiła drewnianą pochwę od pasa i wsunęła do niej katanę. Podpierając się teraz o nią doszła do przeciwległej ściany opierając się o nią czekała aż lek zadziała. Spojrzała na zapłakaną twarz Astera i odwróciła od niego twarz. Domyśliła się że nie chciał aby mu się przyglądała w takim stanie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 2 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach