Niewielki wodospad leśny

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Caterina Pią Cze 03, 2016 10:03 pm

Nie miała jeszcze zamiaru wracać do cywilizacji ludzkiej, wolała pobyć jeszcze w samotności rozmyślając nad swoim życiem. Było już ciemno więc nie musiała obawiać się słońca i nawet jeśli wokół panował mrok to polubiła swoje nowe życie w nim. Właściwie życie wampira było ciekawym doświadczenie i na pewno miało dużo plusów chociaż minusem był głód. Starała się nie krzywdzić innych albo przynajmniej pić umiarkowanie bez krzywdy. Nawet trochę już jej się nudziło, czuła się samotna. Jako człowiek tego nie odczuwała ale jako wampir czuła się trochę samotna, nawet miła rozmowa była mile widziana. Może szukała ukojenia?
Poruszała się w dość szybki sposób to była swego rodzaju frajda dla niej, księżyc na niebie a jej czerwone ślepia obserwowały dookoła wszystko bardzo uważnie. Przemieszczała się z miejsca na miejsce aż usłyszała szum wody. Podążała w kierunku dźwięków aż odnalazła niewielki leśny wodospad. Podeszła bliżej, zdjęła z nóg buty i boso nastąpiła na jeden z kamieni, potem kolejny krok i kolejny. Skakała z kamienia na kamień z pełną gracją i wdziękiem bez problemu. W końcu usiadła na jednym z kamieni i wzięła w dłonie czystej wody obmywając sobie twarz. Mokrymi dłońmi przeczesała swoje śnieżnobiałe włosy. Wzięła jeszcze w dłonie wody i napiła się trochę w końcu nic złego nie robiła. Wybrała to miejsce ze względu na spokój chociaż przydał by się towarzysz to porozmawiania. Na prawdę czuła się samotna. Była nieco smutna ale starała się nie okazywać takich emocji.
Caterina

Caterina

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone oczy, włosy bielsze i cera śnieżno biała. Grube kreski czarne nad oczami. Tatuaż, symbol byka na prawym nadgarstku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Elliot - ?


https://vampireknight.forumpl.net/t1509-caterina-vanos https://vampireknight.forumpl.net/t1523-caterina

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gerard Sob Cze 04, 2016 10:27 am

Gerard wciąż był łowcą oświaty, choć ostatnio częściej chodził własnymi ścieżkami i polował na wampiry, które stwarzają zagrożenie dla ludzi. Łowcy zajęli się większymi rybami, natomiast Gerard powrócił jakby do korzeni. Wiele rzeczy działo się na ulicach, wiele wampirów atakowało niewinnych ludzi, tylko po to, by wyssać z nich krew do ostatniej kropli, a bezwładne ciało zostawiał gdzieś w rowie…
Gerard nie widział żadnych plusów w życiu wampira. Miał teraz problem z własnym synem, który po prostu uciekł i nie dało się go namierzyć. Jeśli złapie go oświata, to go zabijają. Ma bowiem na swoim koncie wiele przestępstw. Nie miał serca nawet samodzielnie zająć się własnym synem. Wiedział, że gdyby go dorwał, nie potrafiłby go przecież zabić. Jedynym wyjściem byłoby odwampirzenie go. Powinien spotkać z Esmeraldą, porozmawiać z nią i wreszcie zapolować na syna, by znów stał się człowiekiem. Wiedział, że prędzej znajdzie go tam, gdzie nikogo nie ma, lub tam, gdzie są tłumy, jeśli zgłodnieje. Zack nigdy się nie certolił, jeśli trawił go głód. Dotarł do miejsca nad wodospadem. Jeszcze nie miał okazji tak daleko zapuszczać się w głąb lasu za swoją posiadłość. Jedyny obiekt, który można było nazwać – wampirem – to jakaś młoda dziewczyna, skacząca z kamienia na kamień. Właśnie dzięki temu niezwykłemu poruszaniu się mógł rozpoznać, że jest wampirem. W dodatku oczy świeciły jej się na karmazynowo i były niczym latarnia dla zgubionych żeglarzy… Wydawało mu się, że nie znajdowała się na liście wampirów, które należy schwytać. Ale jeśli jednego ustrzeli, to będzie mniej tych paskudztw w mieście. A wampiry znów stawały mu się nad wyraz obojętne. Był człowiekiem, więc jeśli go zaatakuje albo w jakiś sposób wyda mu się podejrzana, zabije ją.
– Młoda dziewczyna sama, w lesie, późno w nocy? Nad wyraz niebezpieczne…
Oczywiście jeszcze się nie zdradzał, że jest łowcą. Bo i po cóż? Jego wygląd też nie zdradzał niczego. Na takie poszukiwania zakładał spodnie moro i białą koszulkę, i oczywiście sportowe buty. Broni nigdy nie miał tak na wierzchu – znajdowała się w kaburze.
– Mało to zboczeńców albo morderców kręci się po tym mieście…
Na przykład on mógł być takim zboczeńcem, bo przecież… był stary? I zagadał do jakiejś młódki… No pożal się boże…
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Caterina Sob Cze 04, 2016 3:43 pm

Nie umiała jeszcze panować nad głodem lecz starała się nie krzywdzić ludzi, potrzebowała krwi aby przeżyć to fakt ale nie nazwała by się nigdy potworem. Jeśli była na głodzie starała się dobierać dobrze swoje ofiary a zwłaszcza tych którzy mają dużo na sumieniu względem własnej rasy. Lubiła ludzi, chciała by aby widziano w niej kogoś normalnego a nie potwora, którego wszyscy chcą zabić. Była kiedyś człowiekiem a to, że stała się wampirem to nie znaczy, że zapomniała o człowieczeństwie.
Cat najbardziej lubiła właśnie zapuszczać się w odległe miejsca tak w samotności, jedynie tutaj mogła być sobą, wśród ludzi już musiała ukrywać się jak jakiś szkodnik. Stając się wampirem wybrała zupełnie nowe życie ale tylko dlatego, że znów odzyskała swój wzrok. Latarnia dla zagubionych żeglarzy? Raczej dla najgorszych marginesów chodzących po tym świecie. Czasem mogła wymierzyć sprawiedliwość takiemu ale nie umiała pozbawić nawet najgorszego typa życia. Poruszała się z kamienia na kamień jakby była to najlepsza zabawa na świecie ale cóż mogła robić w samotności? Młoda, samotna dziewczyna pośród leśnego wodospadu, uroczo.
Wyczuła woń, przyjemny zapach dobiegł do jej nosa czyżby dama nie była sama? Miała gościa? Usłyszała jego głos, męski i dojrzały głos mężczyzny. Odwróciła się do niego stojąc zgrabnie na jednej nodze i przyglądając się osobnikowi. Dojrzały, starszy mężczyzna od niej chociaż nie wiedziała dokładnie o ile.
- Dojrzały mężczyzna odwiedzający młodą dziewczynę w takim miejscu?
Odpowiedziała stając już w normalnej pozycji chociaż nadal nie znalazła się zbyt blisko niego tylko stała na kamieniu.
- Nikt raczej nie zapuszcza się w takie miejsca nocą ale dla mnie właśnie widoki nocą są najpiękniejsze.
Spojrzała w górę na gwiazdy po czym powróciła wzrokiem na swojego nowego rozmówcę, patrząc na niego czerwonymi oczętami. Po chwili uśmiechnęła się do niego jak gdyby nic.
- Zboczeńcy, mordercy...tutaj ich nie ma. Jestem całkowicie sama.
Postawiła krok do przodu na kolejny kamień, potem znowu lecz nie naruszała jego przestrzeni osobistej.
- A ty jesteś....?
Zapytała unosząc brew i przeczesując dłonią swoje śnieżnobiałe włosy. Posłała mu delikatny uśmiech. Nie miała złych zamiarów lecz miał praw jej nie ufać. Był stary? Oj tam, tylko troszeczkę no ale Cat lubiła bardziej tych dojrzałych, nie bała się.
Caterina

Caterina

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone oczy, włosy bielsze i cera śnieżno biała. Grube kreski czarne nad oczami. Tatuaż, symbol byka na prawym nadgarstku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Elliot - ?


https://vampireknight.forumpl.net/t1509-caterina-vanos https://vampireknight.forumpl.net/t1523-caterina

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gerard Nie Cze 05, 2016 1:25 pm

Wampir, który nie potrafił opanować swojego głodu był wampirem skazanym na zgubę i śmierć. Nawet Rada w takich chwilach mogła ingerować i chwytać wampiry, które mordują, zamiast zaspokoić swój głód i po prostu wykasować wspomnienia. Czy to naprawdę było tak ciężko uczynić? Poza tym mogli się jeszcze wspierać tabletkami krwi – co prawda smak jest obrzydliwy, a raczej ciężko mówić o smaku, ale łagodzi uczucie głodu. Czasami należy kierować się czymś wyższym niż tylko własnymi potrzebami. Wampiryzm to nic przyjemnego i ta panna powinna zdawać sobie z tego sprawę, kiedy już zapragnęła wkroczyć na ciemną stronę mocy – czyli zostać przeklęta. Wampiry nie miały duszy. Ot, zwykłe potwory, które można zabić albo odwampirzyć. Catherine idealnie nadawałaby się do odwampirzenia, aby przywrócić jej dawne człowieczeństwo.
Uważała siebie za odpowiednią istotę do wymierzania sprawiedliwości? Skąd wiedziała, że akurat taki a taki człowiek uczynił złego? Czytała w myślach? Spoglądała na twarze i już przeczucie było nieomylne? Jeśli tak, mogła spojrzeć na Gerarda i wiedziałaby, że i on jest mordercą. Mało to wampirów wymordował? Albo ludzi? Był w końcu komandosem, więc zdarzały się misje, gdzie musiał wyrżnąć ludzi. Co prawda od cywilów trzymał się z dala, ale jednak. Człowiek to człowiek… A rozkaz to rozkaz. A taka nędzna i nic nie znacząca wampirzyca, tak słaba i nierozumna własnej rasy, nie miała prawa oceniać ludzi i zabijać ich, bo wydawało jej się, że ktoś wyrządził komus niewybaczalną krzywdę.
– Nie wiedziałem, że tutaj mieszkasz… Od kiedy to normalni ludzie mieszkają w lesie? Więc nie odwiedziłem. Przyszedłem. Szukam kogoś.
Stwierdził ironicznie, wytykając błąd młodej wampirzycy. Stała już na dwóch nogach, bliżej brzegu, ale wciąż utrzymywała dystans. Chociaż w tym aspekcie była mądra i nie była zbyt ufna. Choć diabli wiedzą, co łazi po łbie wampirów… I kiedy zapragnął zaatakować…
Ale mu się trafiła wrażliwa na otaczające piękno wampirzyca. Chyba za dużo naczytała się romansideł albo sama marzyła o przeżyciu historii wyjętej prosto ze Zmierzchu albo Grey’a i nie wiadomo, które gorsze. Nie zareagował na uśmiech. Wolał się uśmiechać i to nie tylko ze względu na paskudną bliznę na twarzy – swoją drogą wcale mu nie przeszkadzała.
– I ja… A tak się składa, że mordować lubię.
Sam teraz zmniejszył dystans. Był ciekaw jak zareaguje. Badał ją, choć na razie nie zamierzał atakowac. Jeszcze… Był jednak gotów, gdyby ta ośmieliła się to uczynić. Nie wyglądała na mocną wampirzycę. Ocenił szybko, że raczej należy do tych „niższej” krwią.
– Przede wszystkim młode i wychowane damy, do osób starszych nie zwracają się per Ty…
Ech, ta dzisiejsza młodzież! Już Gerard by ją wiele nauczył! W trymiga także nauczyłaby się kontrolować głód.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Caterina Wto Cze 07, 2016 9:52 am

Od niedawna była przedstawicielką rasy nocnej więc panowanie nad głodem nie zawsze było takie proste, uczyła się jeszcze tego ale na pewno nie była morderczynią. Lubiła ludzi i nigdy by ich nie zabiła, wybierała ofiary, które zasłużyły na to ale nie zabijała ich. Nie przyzwyczaiła się jeszcze do tabletek chociaż starała się je brać, oczywiście. Nie wszystkie wampiry były złe czy były potworami. Nie można pakować wszystkich do tego samego worka, ludzie byli czasem gorszymi potworami niż nocne stworzenia. Niektóre chciały po prostu żyć normalnie w swojej grupie ale ludzie nigdy chyba tego nie zrozumieją.
Skąd wiedziała? To było bardzo proste. Wystarczyło, że obserwowała ludzi i dobrze dobierała swoje ofiary zwłaszcza gdy ktoś przez nich został pokrzywdzony Cat mogła pozwolić sobie na kolację z taką osobą. Na początku nie lubiła gryźć ludzi ale potem trochę się pokusiła. Patrząc na niego nie mogła stwierdzić czym się zajmował i czy był mordercą jednak nie była zbyt ufna wobec niego dlatego nie zbliżała się gdyż uważała, że trzeba zachować nieco ostrożności. Więc jednak i on miał wiele na sumieniu? No proszę. Nie zabijała ludzi ale po prostu nieco kary i trochę im się przyda.
- Nie mieszkam tutaj tylko zupełnie w innym miejscu. Ale mieszkając na odludziu to też rzecz normalna, przecież można żyć gdzie się chcę.
Była wrażliwa i co z tego? I nie nie, nie marzył się jej romans po za tym Zmierzch? Najgorsze co mogło by być... Zwykła blizna, nie zamierzała o nią pytać bo to było by nie grzeczne po za tym to nie jest jej sprawa.
- Rozumiem, więc mam nadzieję iż twoje poszukiwania będą udane.
Odpowiedziała spokojnie. Chyba nie powinno obchodzić ją kogo szuka więc nie pytała, po prostu. Uniosła brew na jego słowa i gdy on zrobił krok zmniejszając dystans ona postawiła jedną nogę do tyłu, potem znowu i zrobiła ze dwa kroki w tył patrząc na niego. Nie uciekała, nie atakowała ale nie chciała zbyt szybko zaufać. Bała się o swoje bezpieczeństwo, musiała uważać.
- Więc przyszedłeś mnie zamordować?
Przekręciła delikatnie głowę w bok a jej czerwone oczęta lustrowały go uważnie. Może miał ochotę ją zabić a może straszył ją tylko? Była nie groźna nie stanowiła zagrożenia, chciała tylko mieć spokój. To tak mało? Będzie musiała chyba bardziej przywiązać się do tabletek bo kiedyś wpadnie w kłopoty.
- Przepraszam, nie chciałam być nie miła.
Ukłoniła się nieco w jego stronę z delikatnym uśmiechem na twarzy. Już zapomniała trochę czego matka ją uczyła.
Caterina

Caterina

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone oczy, włosy bielsze i cera śnieżno biała. Grube kreski czarne nad oczami. Tatuaż, symbol byka na prawym nadgarstku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Elliot - ?


https://vampireknight.forumpl.net/t1509-caterina-vanos https://vampireknight.forumpl.net/t1523-caterina

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gerard Pią Cze 10, 2016 11:07 am

Gerarda nie interesowało to, że do niedawna była jeszcze człowiekiem. Nie miał przecież czytnika w oczach, który podpowiadał mu, od jak dawna/niedawna należała do przeklętej rasy wampirze. Jego zadanie było natomiast inne – zabijać potwory. Trafił tutaj, do lasu, przypadkiem, bowiem poszukiwał syna. Wolał złapać go jako pierwszy, niż mieliby się dorwać do niego łowcy. Możliwe, że po prostu wsadzi go do więzienia i porozmawia z Esmeraldą o odwampirzeniu syna. Widział dla niego albo życie znów jako człowiek albo po prostu śmierć. Nie wiedział, czy byłby w stanie zabić własnego syna, więc zostawi to innym łowcom, a sam się go chyba wyprze. Jako łowca nie mógł dopuścić do tego, jakieś wampiry mordowały ludzi. Nawet jeśli to własne dziecko. Samuru raczej nie weźmie odpowiedzialności za czyny swoich sług.
– Więc nie rozumiem, dlaczego uważasz, że odwiedziłem młodą damę, skoro w takich miejscach może pojawić się każdy.
I gdzie była tutaj logika? Gerard czasami nie potrafił nadążyć za myślami młodego pokolenia. Stanął gdzieś w czasach dziewiętnastego wieku i nie potrafił przyzwyczaić się, nawet nie chciał, aby młodsze od niego osobniki, a już na pewno wampiry, mówiły do niego na „ty”.
– Wolałbym, żeby jednak nie były tak udane…
No bo co by miał wtedy z nim zrobić? Musiałby pierw go pokonać. Walka z synem byłaby łatwa, bowiem ten wpadł szybko w szał i tracił nad sobą kontrolę, a wówczas ukazywał swoje słabości i nie zwracał uwagi na to, jak walczy. Gdy zmniejszył dystans, wampirzyca cofnęła się o dwa kroki. Gerard po prostu przysiadł sobie na jednym z kamieni. Były kurewsko zimne! Aż się skrzywił… Jeszcze złapie jakiegoś wilka i dupa pokryje mu się krostami… Nie dość, że jest stary, to jeszcze przez te krosty zbrzydnie bardziej i żadna go nie będzie chciała… Nie to, żeby miał powodzenie u kobiet. Nie to, żeby odczuwał samotność… Przywykł już do tego i nawet nie starał się znaleźć sobie jakąś kobietę.
Uniósł nieznacznie brwi na jej pytanie. Zerwał źdźbło trawy i ze znudzeniem wpatrywał się w tafle wody. Szum wody nie rozpraszał go, nawet wręcz odprężał.
– Raczej nie. To zależy od Twojego zachowania, choć nie pamiętam, żebyśmy przeszli na „ty”.
Zwrócił jej w końcu uwagę, nie spoglądając na nią. Wzruszył ramionami, kiedy go przeprosiła.
– Nie nadążam za dzisiejszą młodzieżą…
Stwierdził w końcu i wetknął sobie w zęby źdźbło trawy. Wreszcie spojrzał na nią. Może i faktycznie wyglądała młodo i tak bardzo niegroźnie, ale to w końcu wampir. A wampiry się kamuflują, byle tylko nie wpaść w łapy łowców. Choć jak na tak niski poziom krwi, jeszcze się nie rzuciła na niego, więc jako tako potrafiła panować nad pragnieniem.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Caterina Pon Cze 13, 2016 8:33 pm

Zabijać potwory? Czy to, że wybrała zupełnie inne życie to coś złego? Zrobiła to z własnej woli ale była chora a dzięki przemianie wyzdrowiała, jednak czy była potworem? Nie, nie potrafiła tak o sobie mówić. Spotkała wiele wampirów, którzy żyli nie wadząc nikomu, zakładali rodziny i skrywali się wśród ludzi szukając po prostu spokoju. Nie wszystkie wampiry były takie same, nie każdy był potworem i nie powinno się ich skreślać tak po prostu. Nie odpowiedziała na jego zdanie i rzeczywiście czasem trudno podążyć za młodzieżą w tych czasach. Przyglądała mu się po prostu i nie robiła nic podejrzanego.
- Czy każdy jest potworem? Może jest więcej człowieczeństwa niż może się wydawać?
Spojrzała zaciekawiona co odpowie. Wampiry i ludzie, w jednej i drugiej rasie są potwory ale czasem ma się w sobie więcej człowieczeństwa niż można by było sądzić. Kucnęła na jednym z kamieni przeczesując dłonią śnieżnobiałe włosy i mrużąc nieco oczy. Samotność...to największy wróg. Cat odczuwała samotność na każdym kroku, nie miała z kim porozmawiać a jej pan nie miał dla niej w ogóle czasu. Nawet rozmowa z kimś kto uważa wampiry za potwory była mile widziana.
- Nie jestem jednym z potworów...ja tylko...jestem już inna.
Nie była zagrożeniem, nawet nie patrzyła na niego jak na jedzenie i na prawdę starała się uczyć panować nad głodem co nawet jej wychodziło. Jej czerwone oczęta spojrzały w inną stronę. Miała wrażenie, że nie podoba mu się towarzystwo wampira. Opuściła po chwili to miejsce.

z.t
Caterina

Caterina

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone oczy, włosy bielsze i cera śnieżno biała. Grube kreski czarne nad oczami. Tatuaż, symbol byka na prawym nadgarstku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Elliot - ?


https://vampireknight.forumpl.net/t1509-caterina-vanos https://vampireknight.forumpl.net/t1523-caterina

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Nie Gru 17, 2017 4:29 pm

Ile to już godzin wałęsał się po lesie zgubiwszy trop Fabia? Próbował wrócić do miejsca od momentu najświeższego śladu, który z pewnością należał do ślicznej Hybrydy, i jeszcze raz obierać alternatywne ścieżki. Niestety nie był w stanie podążyć za zapachem, który rozmył się wśród gęściej sypiącego śniegu. Amok Xina co do chorobliwego pożądania spadał wraz z adrenaliną. Sześć godzin bezowocnych łowów na ten jedyny okaz sprawił, że Wilkołak irytował się i warczał pod nosem. Aż wreszcie dotarł do niewielkiego strumyczka tworzącego się od wodospadu leśnego. Bieg wody nie zamarzał w całości, dlatego zdołał się napić rześkiej wody. Powoli budził się z transu, pazury i kły z każdym łykiem kurczyły się. Zdołał wrócić do swojej humanoidalnej sylwetki, która nie była tak sprawna w tropieniu jak po przemianie. To jedna sprawa. Najgorsze miało jednak nadejść. Amiko próbował sobie przypomnieć, co go tutaj przywiało i czemu bolało go jak diabli w oko. Pamiętał, że przecież porwał Fabia do zamku Kuroszów, lecz... czemu miał na sobie tyle krwi? Z kimś walczył? Z kochankiem Fioletowowłosego? Niestety prędko sam sobie odpowiedział na pytanie, gdy rozpoznał woń posoki. Zamarł w bezruchu spoglądając tępo przed siebie. Kucnął ostrożnie przy brzegu jakieś dwa kroki od wodospadu z jak zwykle poważną miną. W otwartym oku, w jej czarnej źrenicy czaiło się za to sporo emocji, których nie wyrzekł na głos. Odraza, strach, beznadziejność, utrata. Powoli przypomniał sobie jak do czego doszło, a nawet wydobył drżącą, włochatą ręką bardzo nietypowy amulet z kawałkiem żebra Ukochanego. Nawet nie drgnęły mu brwi, choć doskonale zdawał sobie sprawę, co to takiego i co zrobił, żeby to zdobyć. W ustach zaś miał jeszcze posmak jego ciała i chociaż fizycznie nie skrzywił ust, z lękiem musiał przyznać, że choć czyn był ohydny, to nic dziwnego, że skosztował Pralinkę w tak brutalny sposób. Ciało Syrena było o wiele smaczniejsze niż podawane na surowo steki przez służbę Hiro. Zmrużył zdrowe oko całkowicie i spuścił uszaty łeb wielce z siebie niezadowolony. To delikatne stwierdzenie chaosu, jaki uczynił z Fabiem. Najgorsze było to, że... że nie tylko nie przestał go kochać, ale czuł ogromny niedosyt całej zdziczałej reszty. Mimo tego wszystkiego pragnął go jeszcze raz mieć dla siebie. Bo obecnie odczuwał ogromną pustkę, tak głęboką i zimną, że zaczynał rozumieć słowa swego Pana. Fabio osłabiał go, był czułym punktem jego jestestwa. Ale nadawał mu treść, sens życia. Gdyby nie Pralinka, przecież nie byłoby go tu dzisiaj. Ale gdyby nie jego rozbestwione ja, nadal mogliby być razem, na zupełnie innych zasadach.
Puch ze śniegu okrywał coraz gęściejszą warstwą jego kucające ciało przy wodospadzie. Nie ruszał się długo, najwyraźniej zrezygnował z dalszych poszukiwań Syreny, o ile w ogóle przeżyła to... spotkanie. Nie za bardzo wiedział, co powinien zrobić. Wrócić do zamku? I co powiedzieć swemu Panu? Że zgoda, przyprowadził jego podopiecznego, ale że zajął się nim tak ostro, że zabił? Chyba nie to Ivano miał na myśli, jak przedstawił mroczny plan o porwaniu Fabia. Tylko znów... uciec? Po raz kolejny? I co mu to da? Zupełnie nie wiedział, co powinien zrobić, to czemu nie posiedzieć sobie dalej przy wodospadzie? Może przyjdzie mu coś do głowy, tym razem w miarę normalnego? Eh, po co się łudzić... nic nie będzie takie, jak dawniej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Nie Gru 17, 2017 4:53 pm

Właściwie Shina niedawno wprowadził się do miasta Yokohama. Znał już co prawda wiele miejsc, zdołał się z nimi zapoznać i zapamiętać. W końcu mamy takie czasy, że przeważnie wszędzie się można dostać za pomocą GPS i wgranych map. Niebiesko włosy wampirek był doskonale obeznany w nowinkach technicznych, więc nie omieszkał z nich korzystać. Tak jak teraz również. Opuścił swoje mieszkanko w celu złapania świeżego powietrza, no i zrobieniu kilku zdjęć. W Japonii zimy bywają ostre, więc tym bardziej nie może zaprzepaścić okazji ujrzenia pierwszego, gęstego śniegu. Chociaż i tak już zdążyło sporo napadać nim dostał się tam, gdzie chciał.
Mimo niskich temperatur, wodospad jeszcze działał. Nie straszne mu mrozy, zatem nie stał się on lodem. Szynka oczywiście mogła sama stworzyć niewielką tego ilość, chociażby odrobinę zamrozić spadającą wodę.
Tylko po co? Nie chciało się mu nadwyrężać sił. Lepiej skupić się na swoich obserwacjach oraz podziwianiu natury.
Nie spodziewał się jednak tego, że ktoś tutaj też będzie i to w całkiem kiepskim stanie... umysłowym. Pierwsze co, to wyczuł krew. Słodka, wymieszana z goryczą. Czyżby dwie różne grupy? Owszem, wampirze. Tylko ta słodsza wydawała się bardziej wyraźniejsza. Wampirek zmarszczył nos, podążając za zapachem. Nie, nie bał się. Tyle widział w swoim krótkim wampirzym życiu, ze żadne widoki mu niestraszne. Poza tym był nocną istotą, zatem z krwią prawie za pan brat!
- Hej hoo! - zawołał w głąb lasu. Wciąż słyszał szum, czuł zapach krwi i wreszcie dostrzegł postać, którą to powoli zasypywał śnieg.
Ranny?
Przytomny?
- Potrzebujesz pomocy? Proszę pana? Pani? - nie był pewny z kim miał do czynienia, ale i tak podejdzie chociaż kilka kroków. Dopiero po czasie zauważył, że ma przed sobą rosłego mężczyznę... z uszami wilka - Uh... przepraszam. Wszystko gra? - miał do czynienia z wampirem, tylko pytanie - jakiej krwi? A co jeśli był wygłodzony?! Shina nie pozwoli na atak, więc wiadome że był gotowy do wszystkiego, nawet do kontry. Pochyli się odrobinę, chcąc wypatrzeć twarz z pod gęstych, czarnych włosów. Cóż takiego ujrzy Xin? Buźka jak u lalki, duże oczy o kolorze czystego szafiru włosy jasno niebieskie i ten beret. Czy kogoś przypominał? Nawet głosik podobny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Nie Gru 17, 2017 5:32 pm

Zapadał się coraz bardziej we swoich przygnębiających myślach i wspomnieniach, które niestety były spełnionymi koszmarami. On zdzierający skórę z Syreny, wgryzający się w jej bark, dewastujący Świątynię Bóstwa. Zamiast spróbować obmyślić jakiś konkretny plan działania, pogrążał się i nie pozwalał na żadne usprawiedliwianie. Wszystko stało się z jego powodu, za jego przyczyną, z jego rąk i kłów. Bez żadnego ale. Aż tak nisko upadł, że przez dosłownie ułamek sekundy pomyślał o odebraniu sobie nędznego, zapchlonego żywota. Jednak wnet się opamiętał, wszak tak kończą tchórze lub ci, którzy naprawdę nie mieli wyjścia. Nie może za szybko się poddawać.
Szczerze to nawet nie zwracał uwagi na otoczenie, a szum wody skutecznie zagłuszał czyjekolwiek kroki lub słowa. Gdyby natknął się na niego wygłodniały wampir, mógłby zastosować na Xinie zasadzkę i mieć przewagę na początku starcia. Tutaj też poniekąd był na straconej pozycji, skoro dał się zaskoczyć pojawieniem się znikąd osobnika będącego jak on Krwiopijcą. Czy może Krwiopijczynią? Drgnęło jedno wilcze ucho, gdy dotarło do niego niepewnie postawione pytanie. I to w bardzo delikatnej oprawie głosowej. Mimo wszystko jeszcze z minutę lub dwie wcale ale to wcale nie zareagował. Dopiero, gdy gość zdecydował się zbliżyć na tyle, by być niemal twarzą w twarz z kimś obcym. Obcym, a jednocześnie znajomym. Gdy uniósł wzrok i skierował zdrowe oko na istotkę, to jak miał w zwyczaju nie zdradzał zaskoczenia mimiką twarzy. Jedynie lekko zmrużył powieki nie mogąc zrozumieć dlaczego widział przed sobą lodowego klona Fabia. Czy aż tak z nim było źle, że widział w każdym oblicze tego, o którym nie mógł zapomnieć? Wtedy gwałtownie otrzepał się ze śniegu, niczym psiak brudny z błota, i zrzucił z siebie nadmiar puchu. Dało się dostrzec jego potargane, brudne ubrania i sporo krwi, w przewadze Syrena, ale i jego własnej. Jak długo Xin tu siedział? On i ten osobnik o delikatnych rysach twarzy? O szafirowych jeziorkach zamiast oczu?
Powoli podźwignął się też na równe nogi, a ogonem machnął dwukrotnie szurając po zamarzniętym podłożu. Nie chciał pokazać po sobie słabości, choć przecież ten Mroźny Elf był świadkiem otępienia Wilka. Marne tuszowanie złego stanu psychicznego, bo zdrowotnie to tylko nieszczęsne oko krwawiło do tej pory obficie. Przy dłuższym zaniedbaniu to też może go osłabić fizycznie.
-Kim... jesteś?
Wreszcie odezwał się obojętnym w tonie głosem, ale dało się usłyszeć lekkie charczenie i sapnięcie. Struny głosowe jeszcze nie do końca wróciły do normy, zwłaszcza po wcześniejszych solidnych dawkach wycia. Ta osóbka, która przed nim stała, wydawała się być naprawdę podobna do Pralinki, tylko w zimowo-wodnych kolorach. Nawet beret na głowie był w podobnym guście Syrenki. O nie, niedobrze... znaczy się, ciągle żył tym, co się wydarzyło w zamku, a co wreszcie przetrawił rozsądek Xina. Jeśli i temu niczemu winnemu wampirowi uczyni krzywdę, to już nie ma prawa nazywać się istotą rozumną.
Zdecydował więc jednym skokiem w tył wydłużyć dystans między nimi. I choć był bardzo ciekaw, z kim miał do czynienia, to dla jego bezpieczeństwa nie pozwoli się nieznajomemu do niego zbliżyć. Nawet jeśli pod pozornie niewinną postacią krył się ktoś o wiele bardziej niebezpieczny od Wilka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Nie Gru 17, 2017 6:19 pm

Niestety nie był tym, za którym tak bardzo przepadał Xin, a jednocześnie prawie go zabił. Zapewne Shina nie dowie się nigdy co tak bardzo rozzłościło oraz zdołowało Wilka, albo nie pozna jego Pralinki. Historia niedawna, strasznie smutna.
Może niewiedza czasami pomaga przetrwać?
Z cała pewnością.
Nie odejdzie od zakrwawionego wampira, jakoś nie chciał pozostawiać go na śniegu osamotnionego. Ale co jeśli uciekał ten przed łowcami, albo co gorsza szykował właśnie w taki sposób zasadzkę? Shina aż westchnął, pocierając dłonią policzek - Może lepiej powiadomić pogotowie? - skoro tyle krwi. Niech go zabiorą specjaliści, a oni później sami zdecydują co takiego zrobią z rannym. Lecz z jednej strony...
Co jeśli wyrządzą mu większą krzywdę?
Ciężko było zostawić nieznajomego na pastwę władz lokalnych. A w tych czasach bywają one zbyt... radykalne, zwłaszcza dla wampirów.
Cofnął się odrobinę, kiedy ten powstał oraz otrzepał się. Shina póki co nie mówił nic, tylko obserwował mając to uczucie niepokoju. Dopiero teraz zauważył, że z jednego oka krwawił dość obficie.
Musiał być bardzo ranny.
- Ja? - zamyślił się, wskazując palcem na siebie. Przedstawiać się? - Shina. - może jakoś ułatwi komunikację, zważywszy iż wielkolud nie był przychylny do niej. Wampirek przechylił łebek, kiedy ten odskoczył na kilka kroków, tworząc między nimi odległość - Spokojnie, nie gryzę. No, chyba że o Ciebie chodzi. - uśmiechnie się nerwowo, unosząc kącik ust - Widzę, że krwawisz. Wiesz o tym, iż nie powinieneś tego tak zostawiać? Jeśli chcesz, możesz pójść ze mną do domu, a ja jakoś postaram się pomóc. No chyba, że jednak wolisz pogotowie. - stanowczy głos, nieco bardziej poważniejszy od Fioletowej syrenki. Wyciągnął z kieszonki płaszcza telefon, będąc gotowym wpisać odpowiedni numer i powiadomić. Nawet poczeka z Wilkiem na pomoc!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Nie Gru 17, 2017 7:23 pm

Niezwykle odważny młodzieniec, skoro nie pozwalał, aby Xin został sam. I na tyle odważny, by narzucać swoje racje. Wszystko to jednak brzmiało jak z dobrej wiary, bez ukrytych kontekstów, jakby zależało tamtemu na dobrej kondycji Ogoniastego. Aż nie mógł zrozumieć jego intencji, zupełnie podobnie działał jak Sam-Wiesz-Kto. Może to nastawienie Amiko było negatywne, a sporo istot jest charytatywna i bezinteresowna? Albo miał to szczęście, że spotykał na swej drodze przyjazne dusze. Jednak rozumowanie Szpiczastouszego nie do końca spodobało się Wilkowi, w tym ten ton mówiący, że ma rację. Może i miał, ale poza jednym.
Pogotowie? To bardzo kiepski pomysł, nawet jeśli mieliby zająć się nim specjaliści. Ale jeśli odkryliby w żołądku fragmenty ciała innego wampira, z pewnością mogliby mieć zastrzeżenia, a nawet... mogliby mu zrobić więcej krzywdy niż pożytku. Na przykład zamknąć w lochach lub zabić.
-Nie! -ryknął więc wnet nerwowo, gdy tylko usłyszał słowo "pogotowie", po czym spróbował dodać spokojniej- Ale też... nie mogę... iść z Tobą.
Dlaczego nie może uspokoić tego gniewu, który ciąży mu w duszy już tak długo? Nawet podczas uniesienia nie zelżał on ani trochę, a nabrał na sile po stanowczym buncie Pojmanego-Uroczego. Ranne oko też dodawało swoje trzy grosze. Przykrył szponiastą dłonią ślepię przypominając sobie, że rzeczywiście nie może pozwolić sobie na utratę wzroku. Cóż byłby z niego za Wilk, gdyby musiał polegać tylko na jednym oku? Ale jakim kosztem? Narażenia na uszczerbek na zdrowiu kogoś, kto oferował pomoc? Co brzmiało bardzo podejrzanie...i znów to pytanie - czemu zechciałby udzielić wsparcia Xinowi? Co prawda nie znał genezy stanu Zwierza, ale nie zamierzał mu się spowiadać. Zresztą nie obawiał się rosłej sylwetki obcego? Przerośniętych kłów i pazurów? Nieco ponurego charakteru? W ogóle przecież nie znał Amiko, a podawał drobną, pomocną dłoń, którą z łatwością mógłby zmiażdżyć szczękami. No i zjeść ten apetyczny kąsek ze smakiem...
...zjeść?!
Przyszpilił mocniej pazury do głowy, żeby wybić sobie z planów obłąkany pomysł, jaki podsycał w nim zwierzęcy zew. Czy on kiedykolwiek zaspokoi głód? Teraz rozumiał słowa Fabia nazywającego go potworem. Przełknął gorzką ślinę i utkwił znów ślepię w Shinie, choć zdradzało ono dzikość, jaka się w nim budziła na nowo. Musiał szybko podjąć decyzję. Albo podążyć za nieznajomym, albo zostać zabranym przez jakieś obce służby, albo błąkać się jeszcze samemu z niewiadomym skutkiem. Cóż, skoro i tak nie miał najlepszego mniemania o sobie po tym wszystkim, mógł zaryzykować opcję z ofertą od Lodowego Panicza. Tylko pod pewnym warunkiem.
-Będę iść za Tobą, ale nie odwracaj się.
Dziwne słowa, czyż nie? O co chodziło? Jeśli Shina przyjmie taki warunek, to Wilk będzie za nim kroczyć w odległości dziesięciu metrów, a jego kolejne kroki będą zdawały się być masywniejsze. Xin bowiem nie będzie w stanie utrzymać w rydzach swej pierwotnej postaci i owlecze się w skórę Wilkołaka. Póki wampir o błękitnych włosach zachowa spokój, instynkt łowiecki nie powinien zareagować. Gdyby jednak Uczynny Elf z ciekawości odwrócił się i nabrał choć odrobiny strachu, to nie wiadomo, czy Amiko zachowałby spokój. Zdecydowanie wątpliwe ze względu na złość niszczącą i pustoszącą resztki człowieczeństwa Czarnowłosego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Nie Gru 17, 2017 8:04 pm

Właściwie Shina mógł iść sobie dalej, zapominając o zaśnieżonym uszatym panu. Lecz właśnie późniejsze, takowe zachowanie dało jeszcze większy powód by nie odpuszczać Wilkowi. W końcu Wataba z pasji zajmował się zachowaniem wampirów. Opisywał je, rozpisywał, wyciągał wnioski i badał. Na podstawie też i swojej natury wiele dowiódł, jak również był w stanie zamieszkać wśród ludzi mimo iż sam chętnie nie raz sięgał do ludzkich żył.
Czasami zapraszany atakował uprzejmego gospodarza, by później w sposób humanitarny pozostawić z wyczyszczoną pamięcią. Taki właśnie był ten dobroduszny Shina, Xin nie za dokładnie go ocenił. Cóż... przecież też stwarzał pozory bezinteresownego wampirka.
Odruchowo zadrżał na ryk, zacisnąwszy usta w wąską linię. Skoro nie chciał, nie będzie go zmuszał do specjalistycznej opieki, co oznaczało iż sam musi zająć się znaleziskiem - Skoro tak. - odparł chłodno, mrużąc oczy. Nie, nie zadzwoni po pogotowie, ani też go nie zostawi. Jednakże jeśli ten będzie naciskać, Shina nie będzie miał wyjścia jak pozostawić go w spokoju.
Ale czy miałby serce?
Ranny, zdezorientowany wilk. To krwawiące oko. Ciekawe czy je w ogóle miał - Zostawić Cię nie mogę. Po pierwsze to karalne, po drugie nie mógł bym spać z myślą, że przeze mnie ktoś skonał w śniegu. Nie bądź dzieckiem. - cóż za srogość się wkradła w słowa Lodowatego. Wsunął łapki do kieszeni płaszcza, ukrywając z powrotem telefon na swoje miejsce.
I nie, na pewno nie dałby się zjeść.
- Nie wiem co nabroiłeś, póki co nie interesuje mnie to. - doda tak w razie czego, coby wilczysko nie myślało iż ten się bał. Może trochę... W końcu nie wiedział z kim ma tak naprawdę do czynienia. Mało to morderców się kręci?
Tak czy inaczej, zgodził się na pójście lecz z warunkiem. Skoro tego chciał, może brzmiało to niezbyt rozsądnie... Iść tyłem w stronę drapieżcy - Dobrze, ale nie próbuj żadnych sztuczek. To że jesteś większy, nie znaczy że nie mogę być zręczniejszy. Mam dobre oko. - wypali szybko, odwróciwszy się. Wyciągnie z kieszonki zaś telefon. Napisze szybkiego sms'a do brata, po czym ustawi aparat. Udawał, że coś pisze ale tak naprawdę przestawił kamerkę w telefonie, aby ta co była z przodu mogła być widoczna na ekranie. Watabe aż tak naiwny nie jest - Jeśli się zmęczysz, daj znać. - zawoła, nie odwracając się. Cóż, po czasie zrozumie co miał na myśli w ostrzeżeniu... Widok wilka... Nie, bardziej wilkołaka już wzbudził wielkie wątpliwości, jak i niemały szok. Oczywiście nie dawał po sobie tego poznać. Lodowa Szynka umiała mieć bezwyrazową buziuchnę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Nie Gru 17, 2017 8:42 pm

Cóż, muszą się dopiero poznać, by wiedzieć, czego po sobie się spodziewać. A o dziwo Xin był ciekaw nieznanej istoty. Shina okazał się być stanowczym wampirem, najwyraźniej lubiącym mieć wszystko pod kontrolą i poukładane jak w literze prawa. Miał też swoje zasady, jak nie zostawianie rannych na pastwę losu, co u Wampirów jest rzadkością. Przynajmniej w mniemaniu Czarnego. Co prawda kierował się Elf tym też, żeby samemu nie napytać biedy, ale z pewnością zapraszanie do siebie Wilkołaka, w dodatku rannego, nie było zbyt ostrożne. Znaczy tymczasowo rannego Wampira, który próbował jak umiał nie zdradzać swojej transformacji. Nie za dobrze sobie z tym radził, ale o tym później.
Co jeszcze spodobało mu się w ładniutkim młodzieńcu? Opanowanie. Zdecydowanie wiedział, jak radzić sobie w niecodziennych sytuacjach. To rzecz jasna działało na niekorzyść Xina, który w przeciwieństwie do Mroźnego nie mógł odnaleźć się i sprecyzować swoich pragnień. Prócz tych związanych z Bestią i jej pierwotnymi instynktami. Błękitnowłosy o całkiem ciekawym imieniu z zachowania bardziej przypominał więc człowieka niż rządnego krwi wampira. Rzeczowy, ale uprzejmy. Pomocny, ale poważny. Praktyczny, ale z odrobiną fantazji. Cóż, jeśli będzie coś ten niższy i podobno zwinniejszy wampir będzie kombinować, nie pozostanie bierny.
Czyli trzymają siebie wzajemnie na dystans, i to dość zdrowe podejście dla obu stron, skoro się nie znają.
Nie zamierzał polować na Elfa, stąd tylko cicho prychnął na słowa o sztuczkach. Gdyby mu zależało na zaatakowaniu, to nie cackałby się w takie zabawy. Ale ponownie - dopiero poznają siebie wzajemnie. Czy ich znajomość zakończy się w lesie, w domu Shinego czy gdzieś indziej tego nie wiadomo. Amiko po prostu szedł próbując myśleć o czymś neutralnym, jak chociażby o miejscu, w którym przebywa na co dzień Samarytanin. Może je kiedyś widział? No tak, to głupie rozmyślania, ale lepsze od tych związanych z pożarciem. Wilkołak walczył ze sobą w ciszy i kroczył ociężale za przewodnikiem. Starał się też na niego nie patrzeć za długo, by nie nabrać skojarzeń ze zwierzyną, którą tropił. Ani tych związanych z dawnym Lubym. Niełatwe zadanie.
Jeśli Lodowy Panicz nie wodził go na manowce, to zbliżali się do celu. Chód zwierzęcia co jakiś czas zamierał, ale doganiał wnet Błękitnookiego. Nie mógł przegapić szansy, jaką dał mu los, choć na nią nie zasłużył.

z tematu x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Pon Cze 04, 2018 11:26 am

To straszne, ale Rilli od dłuższego czasu czuła dziwną ulgę związaną z samotnością. Pewnie dlatego od bitych dwóch miesięcy okupowała posiadłość matki, gdzie nawet służba rzadko kiedy wchodziła jej w pardę. Nie robili nic - prócz zajmowania się domem. A dziewczyna? Cóż, pogłębiała się w swoim przekonaniu, że im dalej od miasta, zamczyska Testament'a i okolic tym lepiej. Zdziczała. Przynajmniej tak może się wydawać komuś kto od zawsze widział ją w towarzystwie wianuszka służek, ojca, matki bądź reszty rodziny. Zawsze ktoś przy niej były, zawsze opuszczała cmentarz tylko z kimś - nigdy nie była sama. Ringo kontrolował ją w każdy możliwy sposób, ale w końcu 'dorosła' i wyślizgnęła się spod jego nadgorliwego oka. A PRZYNAJMNIEJ TAK MOŻE SIĘ JEJ WYDAWAĆ, BO STARUSZEK PEWNIE JUŻ DAWNO ZAMONTOWAŁ JEJ GPS W DUPIE I TYLE BY BYŁO Z TEJ DOROSŁOŚCI.
Dom matki wydawał jej się ogromny i obcy. Była w nim zaledwie raz, ale odkrywanie czegoś na nowo dawało wiele frajdy. Przynajmniej dla Rillianny, która jedyne co znała, to ponure domostwo staruszka. Ale do rzeczy - wampirzyca zajęła jedną z sypialni gościnnych, zmieniając ją w nieco w swoje małe królestwo. No stary ją rozpuścił, więc musiała mieć komnatę godną księżniczki, nie? Poza tym, to posiadłość jej matki, więc dlaczego nie mogłaby wnieść tutaj czegoś od siebie? Yuki powinna się cieszyć, że jej najmłodszy wypierdek ma jakiś wkład w dom, który już pewnie długo stoi pusty i tylko dzięki służbie nie popada w ruinę.
Wniosła trochę chaosu. Narobiła bałaganu w pokoju, nazwoziła swoich rzeczy. Jak to baba - masa ciuchów, butów i innych pierdół. Coś nie mieści się w szafie? Spoko - poleży na fotelu. CAŁA RILL PO PROSTU!
- O matko. - stęknęła cicho, nakładając w pośpiechu na swoje zgrabne ciało czarną, krótką sukienkę z dekoltem typu 'hiszpanka'. Na stopy natomiast nasunęła czarne martensy na niewielkiej platformie i była gotowa do 'wyjścia.' Tak, te jej 'wyjścia' ograniczają się do lasu i jedyne co mają na celu, to znalezienie pożywienia. No ewentualnie ma jakąś wizje na mały spacer.
A dzisiaj jaki miała cel? Pół na pół, doskwierał jej niewielki głód, ale z drugiej strony już dawno chciała wybrać się nad pobliski wodospad. Nadchodziło lato, las kwitł - uderzało w nią wiele zapachów. Mokrej ziemi, kwiatów, drzew od iglastych po liściaste. Magia. Zupełna nowość dla niej, wychowanej w zupełnie odmiennym miejscu. Jedyna przyroda jaką znała, to ta, którą zdołał pokazać jej Hiro bądź ta, którą poznała uczęszczając do akademii. Nigdy nie widziała wodospadu na żywo, a teraz szum wody wypełniał jej myśli po brzegi. Uśmiechnęła się lekko, wskakując na jeden z kamieni umieszczonych w wodzie.
Zaren cipa już dawno powinien ją zabrać w takie miejsce! ALBO DASTAN! To nie - sama musiała przyjść i znaleźć, phef.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Dastan Pon Cze 04, 2018 12:44 pm

Dastan ostatnimi czasy również zdziczał, chociaż nastąpiło to z jego własnej woli. Nikt go już nie ograniczał, nie kontrolował, był panem własnego losu. Od matki lata temu się wyprowadził, ojca nie widywał też od kilku długich miesięcy, co zachęciło go do opuszczenia tej kamiennej i ponurej rezydencji. Ojciec nigdy nie kwapił się do tego, aby uczynić go swoim następcą, chociaż przez kilka ostatnich dekad coś o tym wspominał. Temat jednak umarł śmiercią kliniczną, niż na dobrą sprawę w ogóle się rozpoczął. Zresztą blondas jakoś z tego powodu nie rozpaczał. Nie miał do tego głowy, chociaż musiał przyznać, że takie rodowe sprawy były bardzo frapujące. Nie zamierzał się jednak wtrącać w sprawy rodu swojego ojca. Od jakiegoś czasu przestał uważać ród Shiroyama za swój własny. Zaczął jakoś… blednąć w porównaniu z innym, o wiele bardziej wpływowym rodem. Dastanowi jakoś nie zależało, żeby cokolwiek z tym uczynić. W końcu nikt nie kwapił się do tego, aby podarować mu jakąkolwiek władzę w rodzie, żeby móc trzymać piecze nad najważniejszymi sprawami.
Tym razem odczuł silną potrzebę odwiedzenia nieco innych terenów niż górskie, z którymi miał styczność na co dzień, odkąd znów zamieszkał w swojej magicznej i opuszczonej chatce na zadupiu. Jednak górskie widoki, niezakopany dół po Yvelin i ostatnia „przypadkowa” wizyta Aimi bardzo go rozsierdziły. Przestał się tam czuć jak „w domu”, miał wrażenie, że to miejsce w jakiś dziwny i niewytłumaczalny sposób stało się obiektem zbyt łatwo dostępnym dla postronnych. Chciał nieco odsapnąć, zmienić klimat, zaznać nieco innego „powietrza” i może gdzieś niżej, nie tak wysoko w górach, uda mu się zapolować. Ostatnio żywił się głównie krwią zwierzęcą z powodu własnego lenistwa i braku ochoty na zejście z wysokich gór.
Nie wiedział, co go kierowało, ale swe kroki skierował ku znanemu otoczeniu, jeszcze za czasów mieszkania w posiadłości matki. Teraz ta wielka budowla wydawała się pusta, odkąd Yuki wyszła za mąż za Ringo. Nie ma to jak wpaść z deszczu pod rynnę. Najpierw mąż pedał, potem mąż gwałciciel. Dotarł wreszcie do ukrytego w sercu lasu wodospadu. Nabrał ochoty na kąpiel. Zresztą przyda mu się, bo w jego urokliwej hacjendzie nie było niczego na wzór łazienki, a już na pewno nie z bieżącą wodą. Co prawda nie śmierdział, bo wampiry się nie pociły, ale któż mu zabroni wskoczyć do wody? Wlazł na jakiś kamień, na którym zostawił swoje ubrania, po czym wskoczył pięknym saltem do wody. To takie przyjemne czuć lodowatą wodę, która obywała jego skórę. Poruszał się pod wodą w stronę tryskającego w gór wodospadu i dopiero tam się wynurzył. Znalazł dogodne miejsce na chwilowy czas relaksu kiedy to wyczuł zapach swojej młodszej i jakże gadatliwej i marudnej siostry. Widział ją doskonale z tej odległości, kiedy wspięła na jeden z kamieni. Z niego miała doskonały widok na sąsiadujący kamior, na którym leżały jego ubrania. Ciekawe czy go wyczuje, czy też woda zniekształci jego zapach i go nie rozpozna. Od dawna jej nie widział. Ostatnio była chyba jakimś dwunastoletnim berbeciem, z którym wymienił się krwią. Nieco się zmieniła i nawet… wydoroślała. Nie, nie wydoroślała, nadal miała płaskie cycki, więc nie musiał się niepokoić, że jakiś szlachetny zaraz ją capnie w swoje szpony. Zresztą znając Ringo, to na pewno zainwestował w porządny pas cnoty dla swojej ukochanej córki… Ewentualnie Dastan sam mógł się przekonać o tym.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Pon Cze 04, 2018 9:02 pm

Nie wyczuła brata. Przynajmniej na początku. Natłok nowych zapachów skutecznie stłumił ten jeden najważniejszy. Dlatego zachowywała się tak swobodnie i dziecinnie zarazem. Ot, niczym podlotek przeskakiwała z kamienia na kamień, zatrzymując się nagle. Ubrania? Rilli kucnęła, marszcząc brwi jakby w grymasie? Szybkim ruchem ręki chwyciła za koszule, pomiętosiła ją chwile w chudych palcach, powąchała i wszystko stało się jasne.
- Dastan. - syknęła, nie chowając w głosie żalu. Czuła zawód, bo zostawił ją na pastwę losu. Przecież chciał chronić ją przed matką, a sam przecież zachował się równie egoistycznie. Miał w sobie wbrew pozorom wiele cech Yuki i jak Yuki doskonale potrafił ranić. Cóż, nie może jej winić za taki tok myślenia. W końcu przepadł bez słowa, gdy była nastolatką, a przecież wszyscy wiedzą, że bachory w tym okresie  potrafią sobie wiele wyobrazić i dopowiedzieć jednocześnie.
Szybki przegląd otoczenia i znalazła się zguba. Ona rosła, a on wyglądał tak samo - może nieco bardziej dziko niż zwykle. Jednak ciągle wydawał się być tym samym Dastim, którego zmusiła do odwiedzin wiejskiej imprezy. Blond włosy, wiecznie chłodne spojrzenie piwnych oczu, gdyby nie była na niego wściekła pewnie już dawno wisiałaby na jego szyj piszcząc przy tym wniebogłosy.  
- Zostawiłeś mnie, a teraz jak gdyby nigdy nic chodzisz po MOICH terenach? - co z tego, że ziemie matki należały w równym stopniu do całego jej rodzeństwa? Teraz ona tu urzędowała, więc dom i okolice uważała za swoje własne, a brat stał się nieproszonym gościem, intruzem. Dobra no może trochę przesadza, ale żal i ból jakie w sobie chowała po jego cichym odejściu właśnie znalazły swoje ujście. BABY TAKIE SĄ NO.
Czuła jak telepią nią nerwy, jak z wściekłością zaciska pazury na jego koszuli. Już dawno nie czuła tyle emocji jednocześnie. W końcu nie mogła powiedzieć, że nie cieszy jej widok Dastan'a. Wbrew pozorom jej wewnętrze dziecko skakało ze szczęścia, ale duma, która rosła wraz z nią na wiele jej w tym momencie nie pozwalała. Chciała go tłuc i jednocześnie zawalić go masą informacji o wszystkim i o niczym jak to robiła kiedyś. Nie potrafiła sobie radzić w takich sytuacjach, panowanie nad nerwami nigdy nie było jej mocną stroną. Zawsze szybko wybucha ~
- Do tego chowasz się i mnie podglądasz. - sapnęła, zbierając szybko jego ubrania. Tak, zabierze jego ciuchy i ucieknie! GENIALNY POMYSŁ, SZKODA TYLKO, ŻE NIE MA JUŻ 14 LAT, NIE?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Dastan Sro Cze 06, 2018 12:36 pm

Rill chyba nigdy nie wyrośnie z bycia dziecinną, chociaż miała już… chwileczkę, Dastan nie miał zielonego pojęcia ile tak właściwie miała lat. Wygląd był przecież bardzo złudny, mógł go oszukać, bo przecież u wampir nie był wcale jednoznaczny z wiekiem. Mogła jedynie wyglądać na już niby prawie dorosłą młodą kobietę, ale wciąż zachowywała się jak młody podlotek. Można to było dostrzec chociażby i po tym, że nie rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś niebezpieczeństwa, tylko rzuciła się w stronę kamieni jak pięcioletnie dziecko, które ma ochotę poskakać po krawężniku, chociaż ledwo potrafi utrzymać równowagę na prostym chodniku.
– No brawo! Dłuuugo Ci zajęło wyczucie mnie.
Nie, wcale nie pochwalił swojej siostry. To była nagana. Zbyt dużo czasu upłynęło, nim zorientowała się, że w okolicy jest jednak jakiś wampiry, który wbrew pozorom mógłby wyrządzić jej krzywdę. Tak czysto hipotetycznie, oczywiście. Nie miał powodu, by krzywdzić swoją młodszą siostrę. Daleko jej było jeszcze do postępków Yvelin, nic zatem dziwnego, że wylądowała w piachu w jego ogródku.
Doprawdy, to bardzo wzruszające, że dostrzegła podobieństwo Dastana do ich wspólnego matki. Tyle że wolałby raczej tego nie usłyszeć wprost. Doskonale zdawał sobie sprawę, że był samolubny, w końcu niedaleko padało jabłko od jabłoni. Na szczęście jednak więcej cech oddziedziczył po ojcu, jednak szybko je z siebie wyplenił. Ojciec był zbyt szlachetny, zbyt słaby, za bardzo chciał pomagać innym i nie potrafił skupić się na własnym rozwoju. To mogło go zgubić.
– Twoich?
Przeciągnął to słówko, jakby starał się coś rozważyć. Miał minę myśliciela, po czym uśmiechnął się dość kwaśno.
– Nie wiedziałem, że jesteś jedyną spadkobierczynią TYCH ziem. Czyżby ojczulek Cię wydziedziczył?
Rillianne była akurat ostatnią osobą, jakiej się spodziewał w tym miejscu. Tak blisko posiadłości matki? Raczej nie miała z nią zbyt dobrych kontaktów, zupełnie jak jej starszy brat.
– Nikt nie kazał Ci bawić się w Roszpunkę.
Pił oczywiście do tego, że wiecznie tkwiła w zamczysku swojego wuja i rzadko go opuszczała. Ciekawe cóż to się wydarzyło, że tym razem opuściła ten przybytek grozy i udała się w bezpieczne okolice przy posiadłości matki.
– Nie mów mi, że zwiałaś z domu, młoda damo!
Udał oburzenie, chociaż nie zajęło mu zbyt długo, żeby w końcu się zaśmiać. Właściwie to parsknąć.
– Nie chowam się, ani tym bardziej nie podglądam. Z tego co wiedzę, nie za wiele jest do podglądania.
Płaskie cycki? Płaski tyłek? Na dodatek jej obecny strój nie był raczej zbytnio przystosowany do chodzenia po skałach.
Nie przewidział tylko tego, że małolata zabierze jego ciuchy i czmychnie z jego pola widzenia. Cóż, zawsze mógł wracać nago do domu, ale nie bardzo mu się to uśmiechało.
– To samo zrobiłaś, kiedy miałaś jakieś trzynaście lat, jak mnie pamięć nie myli.
Pamiętała, że wtedy teleportował się przed nią zupełnie nagi, żeby odzyskać swoje mienie? Nie? No cóż, mogła teraz odczuć deja vu, ponieważ wampir teleportował się przed nią. Woda skapywała z jego blond czupryny na resztę mokrego ciała, więc nie robiło mu to żadnej różnicy.
– A teraz oddaj, zanim złoję Ci skórę.
Dobrze, że nie znała skłonności swojego brata do zabaw sadystycznych, bo już nie byłaby taka frywolna jak teraz.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Sro Cze 06, 2018 1:40 pm

Niestety, Rill to jeszcze totalny podlotek. Wampirze realia zupełnie odbiegają od tych ludzkich. W ich świecie mogłaby uważać się za dorosłą i odpowiedzialną w swoim natomiast nadal jest tylko dzieckiem. Dzieckiem, które de facto skończyło już dwadzieścia jeden lat. Ale czymże jest jej wiek, chociażby przy takim Hiro? Brak jej doświadczenia, lat i znajomości wielu rzeczy, aby mogła uznać, że dojrzała jako wampir w swojej społeczności. Do tego ma za ojca Ringo, który uważa ją za małą księżniczkę, brata któremu stary odpowiednio wpoił jak trzeba o nią dbać i nadgorliwą siostrę. To ich wina, że ma jeszcze typowo dziecinne zachowania, o! Poza tym Dasti mógłby jej nie porzucać, to może byłaby bardziej poważna.        
- Utkaj się. - burknęła wściekle, marszcząc czoło. Jak chciał jej dawać naganny i pouczenia, to mógł to robić dużo wcześniej. Nim papcio rozpuścił ją do granic zdrowego rozsądku. No ale cóż - miał racje i ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę. No ale przecież się nie skruszy i mu nie przytaknie. NIGDY W ŻYCIU!
Zamilkła na chwilę, trochę się przy tym pesząc. Przygryzła delikatnie dolną wargę, nagle odwracając wzrok. Nigdy nie odezwała się tak do kogoś z rodziny. Zawsze była miła i potulna - szczególnie do rodzeństwa. Kleiła się do nich niczym rzep do psiego ogona. CZYŻBY BYŁO JEJ GŁUPIO? Może trochę. Trochę, trochę, torchę ... A Dastan jak zwykle mógł czytać z niej jak z otwartej księgi. Znał ją zbyt dobrze. Może wbrew pozorom najlepiej ze wszystkich ~
- Mój ojciec nie ma takich zapędów, a Twój? - syknęła, ukazując na chwile swoje kły. To nie tak, że chciała się z nim kłócić na siłę, ale jako córka Yuki i Ringo, miała w sobie coś z histeryczki i upartego gnoja, który nie przyzna się do błędu. I co zrobisz? Nic nie zrobisz! Trzeba przetrwać jej wybuch, a później już leci z górki.
- Gdyby nie matka nie musiałabym bawić się w Roszpunkę. - miała o to żal do wampirzycy. Jej dzieciństwo nie było złe, ale zdecydowanie odbiegało też od 'normy'. Nigdy nie miała styczności chociażby z dziećmi w swoim wieku. Nigdy nie opuszczała murów bez czyjejś opieki. Była pod ciągłą kontrolą. Ojciec jakby mógł wlazłby nawet z nią do łazienki i pilnował czy przypadkiem matka nie spierdala z nią przez okno. Odcięto ją od wielu rzeczy, wielu rzeczy nie znała i jako nastolatka była zacofana w takim ogromie spraw, ba! Nadal tak jest. Rilli nie zna życia, nie spróbowała wielu rzeczy, a alkoholu napiła się jedynie raz u boku Vi. Do tego matka bardzo rzadko pojawiała się u jej boku i wyszło jak wyszło ~
Z drugiej jednak strony rozumiała czyn Yuki. Choć był bardzo egoistyczny i głupi. Nie każda matka chce by jej dziecko było wychowane przez gwałciciela.
- Chwilowo mieszkam u matki. BO JESTEM JUŻ DUŻA I SAMA CHODZĘ TAM GDZIE CHCĘ. - no i z czego on się tam tak śmieje?
- TO, ŻE NIE MAM DUŻYCH CYCKÓW WCALE NIE ZNACZY, ŻE NIE JESTEM ŁADNA I NIE MA CO PODGLĄDAĆ. - zawyła, mimochodem łapiąc się dłońmi za klatkę piersiową. Nikt jej tak jeszcze nie pocisnął. Zaraz poleci i poskarży się ojcu!
I stało się - zwinęła jego ciuchy i pognała w stronę lasu. Jakoś tak uleciało jej z pamięci, że wampirzysko ma zdolność teleportacji, więc dumna z siebie uśmiechnęła się od ucha do ucha. A TU JEB. On, mokry, nagi - krwotok z nosa Rill gwarantowany.
Do uszu Dastana dobiegł pisk, jego rzeczy wylądowały na ziemi, a czerwona na gębie Rillianne właśnie zasłaniała oczy rękoma.
- Boże dlaczego Ty mi TO wiecznie robisz. Gdyby papcio się dowiedział urwałby Ci nogi przy samej pupie - o to ta bardziej urocza strona dziewczyny. Taka nieświadoma i niewinna jednocześnie. Wampirzyca była taką mieszanką, że głowa mała. Słodka i kwaśna zarazem.
Hę? Młoda nadstawiła ucha słuchając jego ostatniej wypowiedzi? Złoi jej skórę? Niech próbuje. Odpali swoje pokłady słodkości (jak atomówka) i swoje zapędy będzie mógł schować sobie w kieszeń.
- Nie uderzysz mnie. - mruknęła cicho, zerkając na jego buzię zza rozsuniętych palców.
- Bo jestem Twoją siostrą i mnie kochasz i dlatego tego nie zrobisz,o . - taka prawda. PRAWDA?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Dastan Sro Cze 06, 2018 9:46 pm

Nie porzucił jej. Po prostu nie był tak często przy niej, jak to jego młodsza siostra by chciała. Nie należał do tych towarzyskich wampirów, nie lubił rozmawiać o wszystkich pierdołach, jakie tylko przyszłyby komuś do głowy. Był raczej zamknięty w sobie i zdystansowany, teraz nawet jeszcze bardziej, bowiem założył sobie swoją własną pustelnię wysoko w górach. Nikogo do siebie nie dopuszczał i może dlatego Rillianne odczuwała taki brak swojego brata. A może to Dastan stracił poczucie czasu? Nie przebywał już ani w zamczyska ojca, ani tym bardziej posiadłości matki. Nic go tam nie pchało.
Utkaj się? No niemal się przestraszył, bo to przecież takie mocno zwulgaryzowane! Gdzie ona się nauczyła takich słów? Księżniczka tatuśka, a słownictwo bogate jak z rynsztoka. Znał ją bardzo dobrze, można nawet powiedzieć, że byli ze sobą dość zżyci. I chociaż teraz dokuczał swojej małej siostrze, to nie pozwoliłby jej nikomu skrzywdzić. Ot, po prostu jakby należała do niego, a nie do Ringo. Wiedział jednak doskonale, że Ringo otaczał ją dobrą ochroną. Tyle że tylko wówczas, gdy była w jego pobliżu. A najwyraźniej postanowiła opuścić zamek.
– Nie wiem. Nie mam z nim kontaktu.
Wzruszył ramionami. Właściwie to z jego rodu pozostał tylko on i Sophie, z którą Naizen jakoś nigdy nie potrafił się pogodzić. Dastan naprawdę nie mógł zrobić tej dziwnej niechęci ojca do swojej siostry. Rodzinę ma się tylko jedną, jak to zawsze Naizen raczył powtarzać. Ach, no tak i była jeszcze Nadira… która uczyniła sobie dłuższe wakacje na Nibylandii, więc Dastan nie miał zielonego pojęcia, co z jego ojcem. Musiał chyba sam wziąć w stery losy swojego rodu i się nim zaopiekować.
- Yuki zawsze działała nadopiekuńczo. Oczywiście nie pochwalam jej postępowania, bo wyrosła z Ciebie prawdziwa księżniczka. Nikt jednak nie oczekuje od Ciebie bycia silną czy samodzielną. Na każe kiwnięcie palca przybiegnie jakiś osiłek. A potem wydadzą Cię dobrze za mąż.
Była całkiem ładniutka, więc pewnie upchną ją komuś. Chociaż najpierw Ringo wykastruje tego szczęśliwca, żeby tylko nie zagościł w co niektórych partiach ciała swojej córki.
Duża? Wyglądała przy nim jak krasnoludek, ale jedynie skrzywił wargi na kształt jakiegoś uśmiechu.
– Gdzie zgubiłaś swojego jednorożca, że wędrujesz sobie sama?
Co to za księżniczka bez jednorożca?
– Jesteś taka pewna, co do swojej urody?
Spytał ironicznie. Czekał aż wybuchnie, obrazi się i popłacze. Doskonale zdawał sobie sprawę, że akurat to mocno urazi dziewczynę. Bo mocno wierzyła w to, że skoro nie miała cycków, to chociaż uratuje ją uroda przed wyginięciem rodu.
– Więc nie, nie ma co podglądać.
Obstawał twardo przy swojej opinii.
Prawda była taka, że gdyby Ringo czaił się gdzieś w krzczorach, śledząc swoją córkę, to nie nogi Dastana padłyby ofiarą, a jego jaja… Świecił w końcu klejnotami przed dwudziestojednoletnią dziewicą. Chyba dziewicą…
– Gdybyś nie zabrała mi ubrań, nie musiałbym teraz tak stać przed Tobą.
O urwaniu klejnotów wolał przemilczeć. I no proszę, była taka pewna, że „ukochany braciszek” nic jej nie zrobi, że nie podniesie nad nią ręki. Mogła wierzyć, że ją kochał, nie zamierzał nawet wyprowadzać jej z błędu. Może jakimś tam przywiązaniem ją darzył. Uwielbiał, kiedy ktoś tak go podjudzał: „przecież wiem, że tego i tak nie zrobisz!”. Na pewno? Dastan zaraz jej pokaże, jak bardzo się myliła!
Ubrania nie opadły na ziemię, wampir pochwycił je mocą i przyciągnął do siebie, żeby zaraz się przyodziać. Nie spuszczał z niej wzorku. A kiedy tylko skończył… zacisnął rączki i zaczął się zbliżać w jej stronę. Powolutku. Tak jak zawsze – obserwując swoją zwierzynę, gotowy na wszystko.
– No mercy.
Połał jej szelmowski uśmiech, skracając dystans. Będzie bił i patrzył, jak tyłek równo puchnie.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Pią Cze 08, 2018 5:51 pm

Nie porzucił jej? Jednak nie było go u jej boku, wtedy kiedy być powinien! Nie dawał jej znać, że żyje i ma się całkiem dobrze - nie zrobił nic, więc jak Rilli miała to odebrać? Czuła się porzucona i odepchnięta. Jak niepotrzebny przedmiot, który znudził się komuś po paru razach. Ot, skąd miała wiedzieć, co czuje Dastan i co pchnęło go do takiej, a nie innej decyzji? Ostatecznie przecież i jedno i drugie odbiera całą tą sytuację w dwojaki sposób. Wystarczy tylko dojść do jakiegoś porozumienia, chociaż w ich przypadku może być to ultra ciężkie zadanie. W końcu wampiry jest zimny i na swój sposób samolubny, a dziewczyna natomiast zbyt dumna na wiele rzeczy.  
NO UTKAJ SIĘ W SŁOWNIKU WAMPIRZYCY TO NA MAKSA BRZYDKIE SŁOWO. Gorszego nie zna! Albo przynajmniej dobrze udaje, że nie zna przekleństw i ich nie używa. Wiecie, całe życie spędziła przy Ringo, więc musiała grać najgrzeczniejszą i najbardziej niewinną istotę na świecie ever. Ona nie wie co to kurwa, ja pierdole, seks , przemoc i narkotyki. Gdyby tak było, pewnie papcio na nowo zamknąłby ją w zamku i trzymał pod kluczem, aż na koncie nie stuknie jej równo dwieście lat - albo i więcej.
- Tak mi przykro. - rzuciła zgryźliwie, przyglądając się przez chwile swoim paznokciom. Cóż, nie znała nikogo z rodziny swojego brata, prócz matki ofc. Zresztą Yuki nigdy nic nie wspominała o swoim wcześniejszym małżeństwie, ani o tym czemu się rozpadło. Niby do uszu Rillki dobiegały plotki o nieco innych upodobaniach ojca Dastan'a, ale jakoś nigdy nie próbowała pytać czy to faktycznie prawda. W jakiś totalnie niezrozumiały sposób ją to krępowało i chyba wolała żyć w niewiedzy niż później chodzić i gdybać nad tym jak powstał blondyn. Chora akcja nie?
- Dobrze, że z Ciebie za to nie wyrósł prawdziwy księciunio. Wtedy byłoby dopiero słabo. - mruknęła, wyobrażając sobie blondyna spędzającego ponad godzinę nad wyborem odpowiedniego stroju.
- Już widzę jak papcio wybiera mi męża! - no na pewno. Już leci pędzi. Przecież Ringo prędzej padnie trupem niż postawi u jej boku jakiegoś obcego faceta. Ten stwór jest w stanie wpierdolić własnemu synowi jak złapie ją za kolano, co dopiero jakiemuś przybłędzie?
- Już znalazłam swojego jednorożca. - uniosła jednoznacznie brew, spoglądając na jego sylwetkę przez dosłownie krótką chwilę. Teraz już może zostać prawdziwą księżniczką!
Nie popłakała się! Ogólnie rzadko zdarzało się aby dziewczyna uroniła chociażby jedną, skąpą łzę. Co wcale nie znaczy, że jej buzia nie wykrzywiła się w ogromnym grymasie! Oburzyła się strasznie, ba! Syknęła niczym wściekłe kocisko, gotowa zdzielić wampira przez łeb.  
No faktycznie, miał racje - jakby nie zabrała mu ubrań, to by nie świecił przed nią swoimi klejnotami, ale to było nawet całkiem śmieszne zmuszać jego leniwe dupsko do jakiegokolwiek wysiłku. Rzadko miała ku temu okazje, więc czemu akurat teraz miała nie skorzystać. Ot, mimo dość napiętej atmosfery, jej zupełnie obrażonego ja i sopla lodu (W postaci Dastan'a), którego mimika twarzy ograniczała się jednie do niewielkich, sporadycznych ruchów - musiała mu jakoś podokuczać. Choć odrobinę dla własnej satysfakcji. I on też, to pewnie lubi tylko nie chce się przyznać. Bo on musi być przecież wiecznie poważny i nieugięty.
- S p r ó b u j. - mruknęła przeciągle, spoglądając na brata spod kurtyny czarnych, długich rzęs. Żeby sprać jej dupsko, to najpierw te dupsko musiał dorwać. I może miał nad nią przewagę dzięki tej swojej teleportacji, telekinezie i nie wiadomo czym jeszcze. Jednak nie robiło, to na niej najmniejszego wrażenia - ciągle sądziła, że chłopak robi sobie po prostu z niej jaja i nawet nie będzie za nią ganiał. Dlatego bezczelnie klepnęła się SAMA w swój jędrny i krągły wbrew pozorom tyłek, po czym odwróciła się na pięcie, szybko czmychając w głąb lasu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Dastan Czw Cze 14, 2018 7:03 pm

Dastan księciuniem? Nie. Był po prostu nadmiernie pewny siebie, o wybujałym ego, samolubnym i zapatrzonym w siebie wampirem. Nic chyba już nie sprawi, że kiedykolwiek się zmieni. Zresztą jemu było tak dobrze. Żył sobie na swojej pustelni, pod ręką miał wszystko, co tylko mógł sobie zapragnąć, a kiedy tęsknił za splendorem wielkiego miasta, to po prostu się tam udawał. Chociaż jego problemem nie był wybór stroju Nigdy się zbytnio nad tym nie zastanawiał, a teraz już w ogóle. Mieszkając wysoko w górach można zapomnieć o czymś takim, jak odpowiedni ubiór, niepodarte spodnie czy koszula czy zakup nowego odzienia. Jakoś nie było mu w głowie myśleć o takich pierdołach. Zresztą nie miał dla kogo opuścić swojego nowego lokum.
– Sprzeda Cię jakiemuś Cyganowi albo staremu dziadowi, żeby mógł przedłużyć swój ród. Ciekawe ile wielbłądów jesteś warta?
Myślał sobie na głos. W końcu sam mógłby ją opierdolić gdzieś na jakimś targu w Arabii Saudyjskiej. Była blondyneczką o jasnej cerze, więc byłaby chodliwym towarem w tamtych rejonach świata.
– Ciekawe, gdzieś go skryła.
Czy Rillianne naprawdę wierzyła w jednorożce? Najwyraźniej te samotne lata w odseparowaniu nie służyły wampirzycy, ponieważ wygadywała bzdury. Żarty żartami, ale inną kwestią jest wiara w mityczne stworzenie o różowej barwie.
– Może Twój ojciec powinien zafundować Ci badanie psychiatryczne?
Nie, aż tak się o nią nie martwił. Miała przecież od tego swoich rodziców i to oni powinni zajmować się takimi drobiazgami, jak poczytalność Rillianne. Ale wreszcie porzucili tę bezsensowną rozmowę i mogli zająć się czymś znacznie przyjemniejszym. Dastan uwielbiał ścigać swoją zwierzynę.
– Lepiej uciekaj, bo Cię wytropię.
Dał jej kilka chwil na ucieczkę, dając jej przewagę, która jednak zaczęła maleć, kiedy Dastan niespiesznie ruszył w ślad za młodszą siostrą. Wyostrzył zmysł węchu, kierując się za jej słodkawym zapachem. Po kilkudziesięciu sekundach blondwłosa niewiasta znalazła się w zasięgu jego wzrostu. Był przekonany, że myślała o tym wszystkim jak o jakimś dowcipie i dlatego mógł to wykorzystać na swoją korzyść. Kiedy biegła, omijając mniejsze drzewa, mogła w którymś momencie mogłaby poczuć, jak jedna z gałęzi, które miała minąć, klapnęła ją dość mocno w tyłek. To oczywiście Dastan chcąc wykorzystać fakt, że nie spodziewałaby się raczej gałęzi poruszoną jego telekinezą na tyłku. Gdyby zamysł się udał i gdyby udało się w ten sposób nastraszyć dziewczynę, mógłby pojawić się przed nią przy pomocy teleportacji, by schwycić blond elfkę w swoje sidła! Dastan nie miał problemu nigdy z pochwyceniem i otrzymaniem tego, czego pragnie...
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Gość Czw Cze 14, 2018 7:49 pm

- Tak lubisz handlować swoim siostrami? - mruknęła cicho, oblizując powoli swoją górną, pełną wargę.  
- A może sam byś którąś chciał? - dodała zaraz, wymownie spoglądając wprost w piwne tęczówki Dastan'a. Miał coś w sobie. Może dlatego, że był taki dziki? Zawsze myślała, że go zna, a tak naprawdę to co o nim wie? Nic. To ona zawsze była w centrum uwagi. Wygadana, zaczepna - wszystko mu wyśpiewała jak trzeba było, a on? On tylko słuchał, ganiał za błędy i wiecznie krytykował jej wybory. Jednocześnie czuła, że jest jej znacznie bliższy niż powinien być. Chora akcja! W końcu są rodzeństwem i nawet ona sama karciła się za niektóre myśli. Ostatecznie, to mocno pojebane jak na dzisiejsze realia.  
- No nie wiem Dast, chyba muszę się nad tym MOCNO zastanowić. - wymownie uniosła jedną brew ku górze, powoli lustrując jego sylwetkę od głowy po stopy i z powrotem zatrzymując przez chwilę wzrok w jednym wymownym miejscu. Mały surprise nie? Ale jednorożec jest, zaprzeczyć raczej nie można.
- Myśle, że w mojej rodzinie takie badania są raczej zbędne. - tam każdy jest raczej mocno niepoczytalny, więc taka drobna odskocznia w psychice Rillki nie byłaby raczej jakimś dużym zaskoczeniem. Ogólnie lepiej żeby była lekko jebnięta niż w pełni normalna, bo wtedy z pewnością zaczęliby się o nią 'martwić'.
- Będziesz mnie g a n i a ł? - mruknęła, będąc już nieco dalej od postaci wampirzyska. Cóż, mogli się tak ganiać. Było to nawet całkiem śmieszne, przynajmniej dla niej! Pierwszy raz wczuwała się w rolę ofiary - uciekała, chowała się. Właściwie poruszała się wręcz bezszelestnie jak na wampira jej poziomu przystało. Ale nadal było to dla niej zabawą, dlatego przystanęła za jednym z drzew. Zerknęła w stronę blondyna, chichotając niczym mały chochlik.  
I nagle klaps? Gałąź odbiła się od jej jędrnego tyłka. Jasnowłosa podskoczyła delikatnie, nadal ciesząc się pod nosem.
- M o c n i e j Dastan, tak mnie nie przestraszysz. - sapnęła, znikając znowuż za gęstwiną drzew. To nie tak, że prowokowała go specjalnie. Przecież nie miała zielonego pojęcia o upodobaniach własnego brata. Dla niej była to zwykła bieganina po lesie wcale nie zwiastująca jakiegoś ostrego lania dupska.
- Czyżbyś mnie złapał? - rzuciła, gdy zjawił się przed nią. Odbiła do boku, na palcach obracając się tak by stanąć za jego plecami. A może, to ona złapała jego? Kto powiedział, że w ten sposób nie chciała go zwabić bliżej siebie? CWANIARA. Złapała go swoją zimną dłonią za nadgarstek, delikatnie wbijając w jego skórę wampirze pazury.
- Nie przypominam sobie żebyś tak 'ochoczo' biegał za kimś po lasach. -
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Dastan Wto Cze 19, 2018 11:14 am

– Mam kilka sióstr w zanadrzu, więc…
Nawet ciekawy pomysł mu podsunęła, że też wcześniej nie wpadł na to, aby zacząć handlować swoimi szlachetnokrwistymi siostrami. Ciekawe jak dużo by na tym zarobił? Do tego mógłby jeszcze opchnąć jakiemuś Żydowi Aimi.
Kiedy Rillianna wspomniała, że blondas może chciałby jedną ze swoich sióstr przez dosłownie chwilę jego wyraz twarzy się zmienił. Nie był to wygodny dla niego temat. W końcu kiedyś był dwukrotnie zaręczony, z czego jedną z jego narzeczonych była właśnie siostra. Zatem przez najbliższy czas nie chciał w ogóle myśleć o jakimkolwiek ustatkowaniu się, a już tym bardziej nie z własną siostrą. Już zresztą po chwili wyglądał tak, jakby nic nie słyszał, a Rillianne przez przypadek oczywiście nie trafiła w jego czuły punkt.
– Czyżbyś miała chrapkę na starszego braciszka?
Teraz próbował wszystko obrócić w żart i rzucił jej takie spojrzenie, jak nie raz spoglądał na swoje kochanki.
To fakt, Rillianne zawsze była w centrum uwagi, kiedy się widzieli, to ona była w tym posępnym towarzystwie najbardziej gadatliwa. Nie przeszkadzało mu to zbytnio, dopóki nie zmuszała go do tego samego, czyli do mówienia jak najęty. Nie interesowały go nigdy najświeższe ploteczki, ale zawsze dawał siostrze powiedzieć to, co tylko sobie zażyczyła. W końcu nie bardzo na tym ucierpiał, a wampirzyca miała przynajmniej do kogo gębę otworzyć.
– Nie bądź taka cwana. Jeszcze pomyślę, że już korzystałaś z jakiegoś jednorożca.
Mogła być pewna, że wtedy naprawdę drążyłby temat, żeby dowiedzieć się, który nieszczęśliwiec odważył się „włożyć”… łapy, tam gdzie nie trzeba. Musiałby go czym prędzej odnaleźć, żeby powyrywać te wszystkie łapy, zanim uczyni to Ringo, bo wówczas nieszczęśliwiec będzie miał bardziej przejebane.
Wzruszył ramionami, kiedy ciągle dopytywała czy będzie ją ganiał. A co innego miał robić? Każda zabawa jest niezła, bo przecież ciągle tkwił w swojej samotni, więc przyda mu się nieco rozrywki. W końcu ile można ganiać pająki po kątach. Nie no, wcale nie prowokowała swojego brata. Miała szczęście, że nie znała jego upodobań, bo kto wie, czy nadal biegałaby tak rozkosznie jak ten cholerny chochlik.
Już myślał, że udało mu się pochwycić tę małą spryciulę, kiedy umknęła i już po chwili była tuż za nim.
– Biegam. Za ofiarami.
Chwycił ją za dłoń, którą złapała jego nadgarstek. Delikatnie odchylił, żeby założyć bolesną dźwignię, aby ugięła się pod nim i puściła jego dłoń. Parę kropel krwi wampira skapnęło na ziemię po wbiciu pazurów Rillianne. Jeśli udała mu się ów „dźwignia”, zamierzał obrócić wampirzycę w piruecie, zupełnie jakby tańczyli, nieco ją przechylić, aby wypięła swoje zgrabne pośladki, żeby następnie przejść do najprzyjemniejszego dla niego czynności – ostrego… lania.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Mistrz Gry Sro Cze 10, 2020 2:59 pm

Wolny Temat

Wszyscy obecni w temacie dali zt. Zachęcamy do pisania.
Mistrz Gry

Mistrz Gry
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Ludzka A


Powrót do góry Go down

Niewielki wodospad leśny - Page 7 Empty Re: Niewielki wodospad leśny

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach