Gabinet głównego medyka [parter]

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Sob Mar 17, 2018 11:22 am

Zachowanie Anais dość dobitnie sugerowało, że ta ciąża nie była planowana. Dziewczyna nie sądziła, że po tak długim czasie w ciele wampira jej ludzki organizm wróci do normy. Hormony uspokajały się, dając tym samym możliwość spełnienia ewentualnych pragnień o macierzyństwie. Z tym że dziewczyna była przerażona informacją o ciąży… To nie pierwszy raz gdy pacjentką wstrząsnęła podobna wieść. Większość kobiet zabezpieczała się, bądź też liczyła na tak zwany łut szczęścia.
- To nie powinno mieć większego wpływu bo nie byłaś wampirem od urodzenia. Sądząc po dzisiejszym badaniu dziecko rozwija się prawidłowo, dlatego nie martw się na zapas. - oczywiście mogły wystąpić skutki uboczne takie jak niesamowita chęć spożycia krwi… Dawne wampirze zwyczaje miały prawo odezwać się w każdym momencie, a w ciąży to już szczególnie.
- Co prawda nie specjalizuje się w ginekologii… - rzeczywiście nie miała tak rozległej wiedzy w tym temacie jak w przypadku chirurgii, interny czy genetyki. Nie mogła również pozostawić dziewczyny samej sobie, zwłaszcza gdy Oświata nie posiadała wykwalifikowanego ginekologa.
- Poprowadzę Ci ciążę, ale będę musiała nieco doposażyć gabinet. Na tą chwilę nie posiadamy fotela ginekologicznego ani dokładniejszego ultrasonografu. Współpracujemy za to ze szpitalem i gdybyś tylko chciała to mam tam znajomego lekarza. - znajomego to mało powiedziane. Mężczyzna o którym wspomniała Esmeralda był jej własnym rodzonym bratem bliźniakiem i do tego ginekologiem. Ale wątpiła, że Anais zechce oddać się pod opiekę faceta i to w dodatku poza Oświatą.
- Naven? - skierowała na nią swoje szaro-błękitne spojrzenie. Lekarka była naprawdę bardzo zaskoczona, bo kto jak kto… ale Naven? Wychodziło na to, że jego treningi nie wyglądały tak jak wstępnie sobie założyła. A może element bliskości stworzył się sam tylko dlatego, że coś między nimi zaiskrzyło?
- Z tego co mi wiadomo Naven cieszy się dobrym zdrowiem i nie powinno dojść między Wami do konfliktu. - w kwestiach medycznych Anais mogła być zatem spokojna. Jeśli dziecko ma geny łowcy to będzie silne i wystarczająco przystosowane do trudnych warunków. Lekarka nie odniosła się zaś do romansu między kadetem a nauczycielem. Uznała, że to nie jej sprawa, a zarówno Anais i Naven są dorośli i uprawnieni do samodzielnego podejmowania decyzji. Oboje byli także młodzi i atrakcyjni, więc z punktu widzenia Green zadziałała chemia… rzecz naturalna i zdrowa.
- Dowódca nie jest taki straszny jak Ci się wydaje. Jest dobrym łowcą i dba o swoich ludzi. Może być zaskoczony ze względu na to, że zapewne nie spodziewał się takich skutków Waszego szkolenia… Jestem jednak pewna, że zrobi wszystko żeby pomóc. Poza tym… sama jestem matką i niepotrzebnie ukrywałam to przed nim aż do samego końca. Okazało się że niepotrzebnie, bo w czasie ciąży czy nie, ale Oświata jest w stanie Cię ochronić i pomóc niemal w każdej sytuacji. - miała nadzieję, że informacja o jej własnym macierzyństwie nieco uspokoi Anais. Zaledwie garstka łowców wiedziała, że rudowłosa jest matką, a jeszcze mniejsza część poznała jej córkę. Tak więc nic strasznego się nie stało.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Anais Sob Mar 17, 2018 12:04 pm

Jej przerażenie powoli malało. Esme podchodziła do tego na spokojnie, gdy An była kłębkiem kotłujących się emocji. Rzeczowe i jasne wyjaśnienia sprawiały jednak, że kobieta zaczynała się rozluźniać i przyjmować zaistniały fakt, który z każdą chwilą stawał się mniej straszny. Stało, co mogła zrobić? Musiała to przyjąć, zaakceptować, pogodzić się i żyć dalej. A dziecko? Nieplanowane, ale to nie oznacza, że nie było chciane. Kiedyś An myślała o założeniu rodziny, ale jej życie się pokomplikowało. A Naven? No cóż, to co było między nimi było niemałym zaskoczeniem i widziała, że Esme się zdziwiła na tę wieść. An także i nie była pewna jak Naven zareaguje. Przy ich pierwszym spotkaniu wspomniał, że nie chce związków, ani rodziny, bo to ryzyko i ciężar, który osłabia i może zostać wykorzystany przez przeciwnika. Sytuacja się jednak zmieniła.
Na wspomnienie prowadzenia ciąży, doskonale rozumiała problem. Oświata nie była przygotowana na takie ewentualności, bo to nie było jej konieczne do funkcjonowania. A fakt, że wszystko jej w porządku i jej wampirza przeszłość nie rzutuje na dziecko, też było pocieszające.
- Nie chce sprawiać kłopotów, po prostu nie wiem, gdzie mogłabym się zgłosić. Jestem starsza niż na to wyglądam, a pójście do lekarza w mieście wiązałoby się z pytaniami, których wolałabym uniknąć. - zaczęła wyłamywać palce. - Nie wiem... sama nie wiem... to dla mnie nowość i spore zaskoczenie... jeżeli uważasz, że będzie dobrym lekarzem... Mówisz, że wszystko jest z ciążą w porządku, ale jeżeli potem zacznie się coś dziać, wolałabym by był ktoś, kto się orientuje w mojej sytuacji.
Uśmiechnęła się nieco nerwowo. Kłopotliwa sytuacja, to trzeba przyznać. Wiadomo, Esmeralda była kobietą, więc łatwiej było jej mówić o pewnych kwestiach, z mężczyzną było trochę inaczej, zawsze poczucie komfortu było mniejsze, ale An nie chciała się zamykać.
- O jego zdrowiu sama się przekonałam. - próbowała zażartować. - Ale będę musiała z nim porozmawiać. Nie będzie to łatwe... ma dosyć restrykcyjne zasady jeżeli chodzi o związki i rodzinę.
Odetchnęła. To nie będzie łatwa rozmowa, jak jeszcze przyjdzie do niego ze zwolnieniem. Zero treningów fizycznych, pewnie skupi się na teorii, ale w tym Naven jej nie pomoże. On był od bitki, nie od główkowania, sam zresztą jej mówił, że jak chce zaczerpnąć wiedzy łowieckiej, to sama musi się tym zająć, bo on jej nie pomoże.
- Ale Naven jest moim przełożonym, więc pewnie złamaliśmy którąś z zasad etyki. Dowódca więc będzie musiał się o tym dowiedzieć, prawda? I... nie wiedziałam, że jesteś matką. Może nie będzie tak źle. - spojrzała na Esme. - Ale boję isę, to dla mnie nowość, miałam zostać łowcą, a teraz siłą rzeczy wypadnę z obiegu szkoleniowego. Niezbyt to dobrze wygląda. A z teorią też u mnie słabo.
Temat trochę zszedł z ciąży i rozwoju dziecka, ale Anais nie miała w sumie z kim teraz porozmawiać o swoich wątpliwościach i lękach, a nie jest raczej żadną nowością, że lekarze często bywają powiernikami pacjentów w wielu kwestiach. No i pewnie trzeba będzie się spotkać z dowódcą, chyba że Esme go o tym zawiadomi. Najpierw jednak wolałaby pogadać z Navene, żeby ten ie został zaskoczony przez osoby trzecie.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Wto Kwi 03, 2018 12:42 pm

Ann nie była pierwszą kobietą jakiej było dane doświadczyć nieplanowanej ciąży. Takie przypadki zdarzały się najczęściej pośród nastolatków ale i dorosłe kobiety często słyszały od lekarzy podobną diagnozę. Nie było w tym nic nieodpowiedniego i każda pacjentka wymagała opieki bez zbędnych moralizujących przemówień. Czerwonowłosa także miała dziecko mimo że na jej palcu nie widniała żadna obrączka. Objawem hipokryzji byłoby zatem strofowanie biednej kadetki, a że ojcem był Naven… no cóż, przynajmniej widać, że troskliwie się zajął szkoleniem. Może nie tak jak wymagał od niego sam dowódca, ale któż wie jakie relacje łączyły tą dwójkę. Lekarka dałaby sobie uciąć palec że wielu łowców i łowczyń ze sobą sypia, bo było to… ludzkie i jej zdaniem normalne.
- Kiedy dowódca przyjmuje w swoje szeregi kobiety musi się liczyć z taką ewentualnością. Oświata powinna być przyjazna medycznie dla każdego, więc kiedy pojawia się potrzeba, należy zatroszczyć się o jej zaspokojenie. - sama prowadziła swoją ciążę w Oświacie, choć jedyny medyk któremu ufała straszliwie kręcił nosem na brak podstawowego sprzętu. Właśnie przez to nielegalnie badał ją w państwowym szpitalu i to w godzinach kiedy większość lekarzy schodziła z dziennego dyżuru. Lepszy aparat do usg, fotel ginekologiczny i inne szpargały mogły się okazać na wagę złota chociażby w przypadku samej profilaktyki. Może wtedy udałoby się uniknąć choroby jednej z łowczyń i tym samym zaoszczędzić dziewczynie trosk.
- Mój brat jest ginekologiem dlatego wiem że byłby w stanie zagwarantować Ci dobrą opiekę. Oczywiście nie musisz chodzić na wizyty do zwykłego szpitala. Jeśli dzięki temu będziesz spokojniejsza myślę że z powodzeniem damy sobie radę tutaj. - w najgorszym wypadku przeszkoli się dodatkowo z ginekologii bądź też zaangażuje nowego lekarza. Łowców specjalizujących się w medycynie było niestety niewielu, ale jak już to miało się do czynienia z osobą konkretną i uzdolnioną.
- W  razie czego możesz liczyć na moje wsparcie. Gdyby się migał bądź udawał zdziwionego to przyślij go do mnie na rozmowę. - wytłumaczy mu jak się robi dzieci i co w przypadku kiedy już takowe się spłodzi. Skoro restrykcyjnie podchodził do tematu rodziny powinien zachować się jak należy bądź chociaż zapewnić Anais odpowiednią opiekę.
- Zależy czy robiliście to w trakcie treningów, czy już prywatnie… to znaczy po nich. - tym razem to ona zażartowała czego dowodem było mrugnięcie w kierunku dziewczyny.
- Dowódca powinien wiedzieć, ale tak jak mówiłam nie powinnaś się tym stresować. Moja córka ma już prawie dwa lata i jak widzisz nadal jestem łowczynią, prowadzę własny gabinet szkoląc kadrę medyczną. - macierzyństwo nie przekreślało możliwości dalszego rozwoju w Oświacie. Czasem było trudniej i nowa rola wymagała większego rozplanowania, ale w niczym nie przeszkadzała.
- Łowca nie musi mieć tylko umiejętności bojowych. W trakcie ciąży skupisz się na wiedzy, będziesz studiowała naszą historię i trenowała w sposób bezpieczny dla Ciebie i dziecka. Wierz mi, że nikt nie urodził się z habilitacją na wszystkie umiejętności i dziedziny życia. Nawet jeśli teraz czegoś nie jesteś pewna to wszystko jeszcze przed Tobą. Oświata ma świetnie wyposażone biblioteki, są również osoby które z chęcią pomogą i odpowiedzą na wszystkie pytania. - Anais nie musiała od razu wyskakiwać z koniecznością dalszych szkoleń. Na czas ciąży mogła się skupić na innych aspektach, a dopiero po rozwiązaniu wrócić do treningów i swojej dawnej figury.
- Tutaj masz mój numer telefonu. Możesz się kontaktować o każdej porze i z dowolnymi pytaniami. Jeśli będzie się działo coś niepokojącego dzwoń lub przyjdź do gabinetu. W karcie ciąży zapisałam Ci datę następnej wizyty, która wypada za równo dwa tygodnie. Masz jakieś pytania? - nie była pewna czy rozwiała wszystkie wątpliwości kadetki dlatego padło profilaktyczne pytanie. W międzyczasie Esmeralda podała dziewczynie kartę ciąży ze zdjęciami, opisem badania oraz zaleceniami. Warto żeby miała jakieś potwierdzenie jeśli rada chwila czekała ją jedna z najtrudniejszych rozmów w życiu...
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Anais Wto Kwi 03, 2018 3:51 pm

Wszystko wydawało się być stosunkowo jasne i nie takie straszne, jak mogłaby przypuszczać. Przyszła do Esmeralny zestresowana i zdenerwowana, teraz jednak była wyraźnie spokojniejsza. Wprawdzie ta sytuacja była dla niej mocnym szokiem i nie wątpiła, że po wyjściu z gabinetu dozna ataku wielu różnych uczuć, ale tego się już nie zmieni. trzeba zaakceptować rzeczywistość i znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie. Przede wszystkim jednak została mniej więcej naprowadzona co i jak ma robić. To ważne, szczególnie że dla An była to pierwsza ciąża i kompletnie nie wiedziała w co ręce ma włożyć. Jakie badania, gdzie do lekarza, co przyjmować, co jeść, co robić, jak się przygotować... mnóstwo pytań, tak bardzo typowych dla kobiety spodziewającej się pierwszego dziecka. Mnóstwo niewiadomych, a z tym wiązał się też i strach, przede wszystkim o to, czy da radę. Była w końcu zdana na siebie, nie miała przecież żadnej rodziny... Naven... z nim będzie musiała porozmawiać, czuła też, że Esme też jej pomoże. To trochę ją odciążało z trosk.
Kiwnęła głową, przyjmując jej słowa do wiadomości. No cóż, Oświata nie była przygotowana na podobne sytuacja. An mogłaby iść do normalnego szpitala, ale wolałaby żeby zajmował się nią ktoś lepiej obeznany w jej sytuacji.
- Chyba sobie jakoś poradzę. Muszę jeszcze wszystko przemyśleć, poukładać... to takie dziwne. - przeszedł ją dreszcz.
Obawiała się też reakcji dowódcy, ale i tutaj chyba nie miała się czego martwić, choć nie była pewna czy i tak nie będzie musiała odbyć dość istotnej rozmowy, ale to się okaże. Jak zostanie wezwana to się stawi. Co do dalszej nauki zdawała sobie sprawę z tego, że jest to coś więcej, niż posługiwanie się bronią. W ciągu dwóch miesięcy nieobecności Navena sporo przebywała w salach treningowych i trochę też w bibliotece, ale na ogół uczyła się sama, bez niczyjego przewodnictwa, a to było mało. Teraz się zobaczy, będzie musiała ułożyć sobie plan zajęć.
Spojrzała na dokumentację. Ciąża. Dziecko... naprawdę nosiła pod sercem dziecko. To było niepojęte i wciąć dochodziło to do niej z oporem. Pokręciła głową.
- Nie, na razie nie mam. Chyba. Dziękuję... jakby co, dam znać... przyjdę.
Odetchnęła, trzymając w rękach kartki papieru. Dowód na to, że była w ciąży oraz jej zwolnienie. Znów zaczynała się stresować, ale nie z powodu samej ciąży, a to, co miało ją niedługo czekać - rozmowy z Navenem. Co ma być to będzie.
Wstała, zbierając wszystkie rzeczy i pożegnała się z Esmeraldą, chwilę później wychodząc z gabinetu. Musiała odpocząć, zdrzemnąć się, poukładać myśli, a potem iść do sali, poszukać Navena i przekazać mu radosną, bądź nie, nowinę.

z/t
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Molly Wto Kwi 03, 2018 7:25 pm

Kilka nieodebranych połączeń w krótkim czasie od jednej osoby nigdy nie zwiastują niczego dobrego. Nim Molly wyszła z domu i wsiadła do auta, które zaparkowane było tuż pod blokiem, z uporem maniaka wybierała numer siostry. Robiła to tak długo aż w końcu udało jej się dowiedzieć gdzie aktualnie znajduje się płomiennowłosa. Po przyswojeniu kilku wskazówek dotyczących drogi dojazdowej, ruszyła bez zastanowienia i zbędnej zwłoki. Przez telefon nie chciała zdradzić dlaczego tak bardzo zależy jej na spotkaniu ale po tonie głosu można było wywnioskować, że nie jedzie na ploteczki przy kawce i ciastku.
Znaki i nawigacja o dziwo zaprowadziły ją do celu bez najmniejszego kłopotu. Nawet udało się uniknąć rozkopanych fragmentów drogi, objazdów i skrótów, które są zmorą dla podróżujących pierwszy raz daną trasą. Nieco przestraszona a już na pewno zestresowana Molly tak bardzo zajęła się ogarnianiem trasy, że zupełnie nie poukładała sobie w głowie tego co chce powiedzieć. Wbrew pozorom wyznania tego typu nie są łatwe a walnąć coś prosto z mostu, cóż… do tego trzeba mieć bardzo dużo odwagi.
Porzuciwszy auto gdzieś na parkingu, zdecydowanie zbyt szybkim krokiem przestąpiła próg oświaty. Rozejrzała się dookoła i wiedząc już, że sama sobie nie poradzi, zapytała o drogę pierwszą napotkaną osobę. Niezmiennym tempem ruszyła w kierunku prawego skrzydła, a tam już bez przeszkód, zlokalizowała interesujący ją gabinet. Nawet minęła się po drodze z kobietą, którą kojarzyła z zebrania. Stojąc już przed drzwiami, złapała dwa duże oddechy i zapukała energicznie. Po zaproszeniu, weszła do środka.
Veronica
Poczekała aż jej spojrzenie spotka się ze spojrzeniem starszej siostry, a zaraz potem uściskała ją mocno. Tak dawno Cię nie widziałam… Pod przykrywką wstępu kryło się zdecydowanie coś więcej. Coś, co zdradzały nieco lśniące oczy brunetki? Czyżby płakała? W sumie nie wyglądała najlepiej. Była jakaś taka blada i chyba zeszczuplała. Zupełnie jak ktoś, kto ma bardzo duży problem. Nalegałam na spotkanie bo… muszę z Tobą porozmawiać. Byłaby wdzięczna za wskazanie miejsca do siedzenia. Ostatnimi czasy szybko się męczyła a lepiej nie ryzykować nagłym zawrotem głowy.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Wto Kwi 03, 2018 8:07 pm

Wyglądało na to że wszystkie wątpliwości Anais zostały rozwiane. Teraz główną rolę w całej sytuacji miał odegrać Naven, bo jeśli nie stanie na wysokości zadania… ktoś będzie musiał przemówić mu do rozsądku. Płomiennowłosa pożegnała się z kadetką licząc, że weźmie sobie do serca jej słowa. Nie bez powodu zaleciła jej zmianę stylu życia, a co za tym idzie także inną dietę i MNIEJ stresów. Kiedy drzwi się zamknęły lekarka zebrała dokumenty i rozłożyła je ponownie w swym mało artystycznym nieładzie. W międzyczasie sprzątnęła wszystko po badaniu by na końcu zapisać wszystkie szczegóły w karcie dziewczyny. Nie minęła minuta a znów rozległo się pukanie.
Ki diabeł?
Rzadko się zdarzało żeby gabinet przeżywał takie obleganie. Ale może Anais czegoś zapomniała? Lekarka odruchowo zerknęła na stół, wzrokiem szukając karty ciąży i innych rzeczy należących do kadetki.
- Wejść. - powiedziała swoim zwykłym tonem i… szczerze mówiąc poczuła niemałe zaskoczenie. Molly tutaj? Prędzej spodziewałaby się galopującego Navena który dowiedziawszy się o ciąży podopiecznej przyszedł by zarzucić lekarce niekompetencje w badaniu. Jednak mało który lekarz nie potrafi odróżnić pęcherzyka ciążowego od polipa i czy innego dziadostwa atakującego wnętrze kobiety.
Wystarczyło jedno spojrzenie na siostrę by nabrać podejrzeń, że COŚ jest nie tak. Esmeralda celowo stroniła od kontaktów nie chcąc by jej własne kłótnie z rodzicami dotknęły także najmłodszej latorośli. Przez ostatnie wydarzenia lekarka straciła w oczach swoich bliskich dlatego nawet nie poinformowała siostry, że została ciotką…
- Co Cię przywiało do Yokohamy, siostrzyczko? - przytuliła ją mocno jak wtedy gdy młodsza stłukła sobie kolano. Rodzice nie będą zadowoleni z takiego obrotu sprawy i jeśli stanie się coś złego z pewnością szybko znajdą winowajcę. Rudowłosa zdawała sobie sprawę, że Molly może czuć się zagubiona w tak dużym mieście. Z jej spojrzenia nie trudno było wyczytać iż ich szanowny brat również nie dopełnił obowiązków godnych rodzeństwa. James zniknął i według obstawień Esmeraldy zabawiał się z jakąś laską z lepszym bądź gorszym skutkiem.
- Zmizerniałaś… Jesz coś czasem? - zmierzyła ją spojrzeniem i wskazała krzesło na którym młoda mogła usiąść. Już po chwili szklanka z której piła Anais została zastąpiona całkiem nową, a dzbanki z kawą i wodą aż się prosiły do tego aby się rozgościć.
- Wiesz że mama spierze mi głowę jak Cię zobaczy? Chyba muszę zrobić nalot na Twoje mieszkanie i sprawdzić jak wygląda zaopatrzenie lodówki. - zaśmiała się, chociaż w duchu obiecała sobie, że faktycznie spełni tą siostrzaną groźbę. Ale coś z młodą było nie tak… Lekarka wzięła swoje krzesło i przeniosła je tak by znajdować się tuż obok Molly.
- Co przeskrobałaś? - skoro chciała porozmawiać to znaczy, że coś się stało. Coś poważnego, bo z innego powodu dziewczyna nie fatygowałaby się do Oświaty i to w takim stanie. Czekając na odpowiedź, by dodać siostrze otuchy Esme ujęła jej obie dłonie.
Będzie dobrze… cokolwiek nie odwaliłaś Lori.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Molly Wto Kwi 03, 2018 9:02 pm

Aktorstwo to coś, do czego Molly nie nadawała się kompletnie. Wszystkie jej uczucia, troski i radości można było wyczytać z zachowania niczym z otwartej księgi. Nie przybyła tutaj żeby kłamać więc stanowczo odpuściła sobie wszelkie zaprzeczenia. Na początku odwzajemniony uścisk  dodał jej nieco otuchy i wiary, że może jej podejrzenia okaże są fałszywe i z czasem zapomni. Bo przecież nie ona pierwsza i nie ostatnia. Takich kobiet są setki a nawet tysiące i one żyją wśród nas. Z każdym kolejnym dniem przecież nauczyłaby sobie jakoś z tym radzić. Tylko potrzebowała szansy na odcięcie się od tamtych wydarzeń a w obecnej sytuacji stała na rozdrożu.
Po części studia, praca i chęć rozwoju w rodzinnej specjalności.   Wyrecytowała zerkając ukradkiem na siostrę zupełnie w taki sposób jakby chciała zakomunikować, że to był największy błąd. Przyjazd tutaj to jedno, wielkie pasmo niekończących się nieszczęść. Nie miała jeszcze wystarczająco dużo czasu żeby żałować ale z pewnością jeszcze nie raz i nie dwa wyrzuci sobie podjęcie tej decyzji.
Chciałam też być bliżej Was.
Rodzina powinna trzymać się razem i chociaż do końca nie rozumiała powodów rozłamu swojej własnej, to niezależnie od relacji panującej między poszczególnymi  członkami, ona chciała mieć kontakt ze wszystkimi. Jak na razie szło jej bardzo opornie ale nie miała zamiaru rezygnować. Cóż, nieco smutne, że dopiero to co ją spotkało było powodem odwiedzin siostry ale na to nie miała już wpływu.
Nie mam apetytu ostatnimi czasy. Tekst o zwracaniu większości połkniętych porcji wolała przemilczeć. Na samą myśl o ilości niepokojących sygnałów, które zaczęły się na siebie nakładać, robiło jej się niedobrze.  Zakładając kosmyk włosów za ucho zajęła wskazane krzesło. Od razu lepiej. Westchnęła głęboko trąc prawe oko. Nawet nie chcę myśleć co zrobi mi. O rodzicach jeszcze nie zdążyła pomyśleć. Była tak zajęta sobą, że zapomniała o nich. A oni co, co oni zrobią? Zabiją mnie chyba… Przeszło przez myśl młodej kobiecie. Jeszcze tego zmartwienia jej brakowało. Taki wstyd.
Chcę mieć to za sobą. Odszukawszy bardzo głęboko ukryte pokłady odwagi, z uściskiem siostry na dłoniach, Molly zebrała się w sobie i patrząc gdzieś w bok zaczęła opowiadać by po chwili zamknąć oczy całkiem.
To było jakieś 8 tygodni temu. Byłam ze znajomymi w barze i tam poznałam chłopaka. Trochę z nim rozmawiałam i przedstawił się jako Samuru. Powiedział, że Cię zna i ogólnie wydawał się w porządku.
Przerwała czując, że zaczyna jej być gorąco.
Możesz uchylić okno? Ciepło tu.
Szczypnęła górę swej bluzki chcąc wpuścić za nią nieco powietrza. Jeśli to nie pomoże to skorzysta z czystej szklanki i uraczy się kilkoma łykami wody chociaż jej opowieść się zaraz skończy. On źle się poczuł więc zaproponowałam, że go podrzucę. Niepotrzebnie wchodziłam do jego mieszkania bo na początku chciałam… ale później nie. On mnie nie słuchał…
Jej głos zaczął robić się nerwowy a na domiar złego czuła jak w gardle rośnie jej wielka gula, która utrudnia mówienie. To znak, że trzeba szybko skończyć nim całkowicie się rozklei. Uciekłam przy pierwszej okazji. Nie chciałam nikomu mówić, to mój problem, sama tam poszłam i pewnie nie mówiłabym Ci o tym ale dzisiaj dotarło do mnie, że od ponad dwóch miesięcy nie mam okresu. Co ja mam zrobić? Uniosła na Esme oczy, w których źrenice wypełniały większość tęczówki. Patrzyła na nią w taki sposób, jakby była lekiem na całe zło i znała odpowiedzi na wszystkie pytania. Pomóż mi. Ja nie mam do kogo się zwrócić. Tata mnie zabije…
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Sro Kwi 04, 2018 1:21 pm

W kwestiach szczerości Molly była kompletnym przeciwieństwem swojej siostry. Esmeralda przez lata osiągnęła mistrzowski poziom w kłamstwach bo głównym odruchem obronnym było nic innego jak naginanie prawdy. Czasem łatwiej przemilczeć pewne fakty i ukryć to, co z punktu widzenia łowczyni mogło okazać się niewygodne. Ale nie była aż tak rodzinna jak ciemnowłosa. Mimo że podziwiała swoich bliskich nie mogła się przywiązywać gdyż każda słabość mogła zostać wykorzystana przez jej wrogów. Magia jaką dysponowała Czerwonowłosa dawała nie tylko możliwości zmiany i ponownego „narodzenia”. Przynosiła ze sobą także mnóstwo wątpliwości i zagrożeń ze strony tych których w głównej mierze dotyczyła przemiana.
Niepewność niosła ze sobą ryzyko dla bliskich, dlatego im mniej wiedzieli tym lepiej. Lekarka nie mogła naciskać na rodzeństwo by trzymali się z dala i wybrali inny kierunek w swej światowej karierze. Ale czy rodzice pomyślą tak samo?
- Oj tak, tata pewnie pęka z dumy że odziedziczyłaś po nim umiejętności farmaceutyczne. - córki zawsze były oczkiem w głowie Jamesa i choć nie mówił tego głośno, gotów był skoczyć za nimi w ogień. Każde z dzieci poniekąd poszło drogą rodziców, co na swój sposób było kontynuacją rodzinnej tradycji.
- Widziałaś się z Nathanielem? - ciekawe czy młoda znalazła sposób by spotkać się z niesfornym bratem. Esmeralda miała wrażenie, że stworzył on zupełnie inny rodzaj cywilizacji i jak do tej pory zręcznie ukrywa się przed wzrokiem wszystkich zainteresowanych. Po ostatnim spotkaniu zniknął jak kamień w wodę i mimo że bliźniak to nijak było z nim skontaktować.
- Prawdę mówiąc niezbyt dobrze też wyglądasz. Kiedy ostatnio miałaś jakieś badania, co? - może to anemia albo zwykłe zmęczenie. Bez względu na przyczynę młoda powinna zadbać o siebie i nieco zwolnić obroty. Rodzice raczej nie żałowali jej na edukację i byli skłonni pomóc w niemal każdej sprawie. A już szczególnie gdy wystarczyło sypnąć trochę groszem! Wszak córka Greenów nie będzie klepała biedy łapiąc się kelnerskich prac i zasuwając nocą na zmywakach. Sesja sesją, ale żyć, jeść i odpoczywać też trzeba.
Gdy dziewczyna zaczęła swoją opowieść Esmeralda poczuła narastający niepokój. Dokładnie obserwowała siostrę i nie przerwała jej nawet kiedy z ust ciemnowłosej padło imię „Samuru”. W oczach medyczki pojawiła się iskra strachu, którą po chwili zastąpił wyraz złości. Przełknęła poczucie goryczy kiedy każde ze słów związało się w całość będącą chyba scenariuszem do jakiegoś kiepskiego żartu.
- Pierdolony skurwysyn. - wyrwało jej się, choć zaraz pożałowała swoich słów. Gdyby nie rozchwianie siostry, Esmeralda poleciałaby od razu by dorwać tego pizdolonego gogusia i pokazać mu jak się postępuje z takimi draniami. I pomyśleć, że chciała go obronić przed dowódcą który prawie go zabił. Czy jeśli by tego nie zrobiła… Molly nie musiałaby przez to przechodzić? Dziewczyna nie musiała mówić czego dopuścił się były burmistrz bo wszystko dało się wyczytać z jej oczu. Cierpiała, a lekarka wraz z nią. Przytłaczające poczucie winy sprawiło, że najchętniej krzyknęłaby z żalu, a zaraz po tym wyładowała złość rozwalając połowę gabinetu. Ale nie mogła tego zrobić. Molly potrzebowała wsparcia, szczególnie teraz gdy sama zdecydowała się wyjawić straszną prawdę. Potrzebowała pomocy i choć nienawiść do Samuru rozsadzała wnętrze Esmeraldy, musiała ona się wstrzymać z ostatecznym porachunkiem. Początkowo bez słowa przytuliła do siebie ciemnowłosą hamując tym samym swoje mordercze żądze. Czuła przypływ mocy kierowanej nienawiścią, a na jej twarzy i ciele automatycznie pojawiły się  ciemne siatki żylne – jak te widoczne w trakcie odwampirzań.
- Samuru… jest złym człowiekiem. To były wampir i ex burmistrz którego dosięgła moc czarnego rytuału. - teraz żałowała że nie ubiła gadziny gdy miała ku temu sposobność. Przecież to ona zgarnęła go wtedy w tym barze i uśpiła… Wystarczyło poderżnąć mu gardło, odciąć łeb i profilaktycznie spalić truchło by już nikogo nie skrzywdził dzięki swoim zepsutym postępowaniom. Świadomość że skrzywdził Molly w akcie zemsty tylko napędzała machinę negatywnych odczuć. Po raz pierwszy zrozumiała, że KAŻDY łowca przychodzący do tutejszej Oświaty powinien jak pacierz poznać listę najgroźniejszych wampirzych przestępców. Samuru był na tej liście, dlaczego dziewczyna jej sobie wcześniej nie przyswoiła? Były polityk był wspaniałym manipulatorem i wszystko co robił miało swój wyższy cel. Esmeralda wiedziała, że nie podaruje mu tego i z czystą satysfakcją rozpłata go na kawałki i stworzy z narządów nowy prototyp karmy dla swoich żabek.
- Przede wszystkim nie panikować. Chodź, zbadam Cię. A rodzicami się nie przejmuj… kochają Cię i ostatnim czego mogliby chcieć to Twoja krzywda siostrzyczko. - wstała i zaprowadziła Molly w miejsce gdzie wcześniej przyjmowała Anais.
- Rozbierz się od pasa w dół i połóż. Ta gnida zapłaci za wszystko. - obiecała sobie i jej, a kiedy Molly wykonała polecenie Esmeralda zabrała się za badanie.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Molly Sro Kwi 04, 2018 7:45 pm

Gdzieś w głębi duszy Molly poczuła żal, ta rozmowa mogła wyglądać i przebiegać w zupełnie innej atmosferze. Gdyby nie problemy, które lgnęły do niej niczym metalowe przedmioty do magnesu, teraz sącząc kawę mogłaby chociażby wspominać wczesne dzieciństwo czy snuć głośno plany na przyszłość. Kawa, duże ciastko i przytulna kanapa w jej małym ale własnym mieszkaniu. To w tej scenerii chciała spędzić z siostrą kilka miłych chwil. Zamiast tego wylądowała w gabinecie przeznaczonym do celów medycznych a wypowiadane słowa nie miały nic wspólnego z beztroską. Życie bardzo szybko zweryfikowało jej pobłażliwe i ufne podejście do obcych osób. Prędzej czy później każdy musi się sparzyć ale to jaką ona dostała nauczkę było jedną z najgorszych możliwości.
Jest szczęśliwy jak każdy rodzic, którego dziecko wybiera podobną drogę do jego. Sprawianie radości ludziom, których kochamy to chyba jedna z najwspanialszych rzeczy jakie możemy uczynić. Wprawdzie pomiędzy kroczeniem podobną ścieżką z wyboru a przymusu jest tylko cienka granica ale Molly nikt do niczego nie zmuszał. Właśnie dzięki możliwości dokonania wyboru była zadowolona z podjętej decyzji. To co robiła, przyswajanie wiedzy na konkretne tematy sprawiało jej czystą przyjemność i nigdy nawet nie pomyślała o zmianie życiowego kierunku. Trafiła w dziesiątkę, chociaż z tym…
Nie, nawet nie mam do niego numeru telefonu.
Trochę wstyd się przyznać ale do tej pory nie poczyniła żadnych kroków żeby spotkać się z bratem. Wymówka była naprawdę kiepska bo wystarczyło rzetelnie przeszukać kilka stron internetowych żeby uzyskać chociażby adres, pod którym pracuje. Jako lekarz nie był anonimowy. W sumie po tym co się stało jeszcze przez długi czas nie będzie miała odwagi spojrzeć w oczy komukolwiek z rodziny. To że przyszła do Esme było szczytem odwagi i na samą myśl o tym co powiedzieliby rodzice, czuła jak miękną jej kolana. To było niezmiernie ważne, oni nie mogli się dowiedzieć.
Źle sypiam, mam problemy z apetytem więc to pewnie dlatego wyglądam jak strach na wróble. Nie mam teraz głowy do badań.
I nawet jeśli początkowo słowa Molly wydawały się Esme bardzo nierozsądne to już po chwili wszystko było jasne. Trudno pozbierać się i dojść do siebie po tym co ją spotkało. Rany na ciele goją się niezwykle szybko. Gorzej z tymi na psychice. Może i czas jest wstanie je zlikwidować całkowicie ale na pewno nie po tak krótkim okresie. Niewątpliwie potrzebowała upływu kolejnych tygodni a to co zaczęło ją trapić raczej nie zostanie bez echa. Samuru prześladuje ją nie mając nawet o tym pojęcia.
To było zaraz po mojej przeprowadzce. Nikogo prawie na znałam a on powiedział, że jest łowcą i że Cię zna. Poszłam do niego bo wydawał się niegroźny. Gdybym mogła cofnąć czas to nigdy nie byłabym taka naiwna. Boże, jaka ja byłam głupia. Co ja sobie myślałam? Ale to nie moja wina, ja go nie prowokowałam. Wierzysz mi? Niepohamowany słowotok zakończył się wraz z mocnym uściskiem ze strony rudzielca. Molly przełknęła głośno ślinę zaciskając oczy. Czuła, że jej ciało drży z emocji ale ni cholery nie umiała nad tym zapanować. Gdyby posłuchała własnych słów „na spokojnie”, dotarłoby do niej, że zachowuje się jak większość skrzywdzonych kobiet, które pomimo swej niewinności szukają usprawiedliwienia. To okropne, że sytuacja była oczywista a ona i tak chciała udowodnić, że to nie przez nią.
Wszystko dobrze? Odklejając się od siostry bez najmniejszego trudu dostrzegła pokrywającą jej ciało pajęczynkę, która wyglądała naprawdę przerażająco. Wycierając w rękaw prawy, wilgotny policzek, podążyła wzrokiem w stronę leżanki. Kiwnięciem głowy zakomunikowała, że przyjęła do wiadomości to co ma zrobić.
Niech to zostanie tylko między nami. Teraz kwestia zachowania całego zdarzenia w sekrecie była dla niej bardzo ważna. I nie chodziło tutaj w żadnym wypadku o krycie byłego polityka. Po prostu wstydziła się tego co miało miejsce. Ale to raczej zrozumiałe.
Zgodnie z poleceniem zdjęła spodnie i bieliznę. Nie spieszyła się szczególnie. Zupełnie jakby odwlekanie badania miało zmienić jego wynik. Gdy tylko położyła się na twardym materiale, wbiła wzrok w sufit. Za żadne skarby nie miała zamiaru spoglądać w stronę monitora aparatu usg. Nie wiedząc co ma zrobić z rękami, ułożyła je na swej klatce piersiowej. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego jak szybko bije jej serce.


Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Czw Kwi 05, 2018 1:50 pm

Troska o rodzinę jak zwykle przyniosła skutek odwrotny od zamierzonego. Mawiano że wystarczyło się odciąć od pewnych spraw by z powodzeniem uchronić najbliższych przed niebezpieczeństwem. Szczególnie pośród łowców gdzie każdy poważniejszy krok nie umykał uwadze wampirzej społeczności. Teraz wiedziała że ucieczka nie była sposobem. Odwlekanie spraw i trzymanie na dystans rodziny także niosło za sobą konsekwencje w postaci długofalowych problemów. I gdyby mogła tylko cofnąć czas by zmazać to cholerne piętno poczucia winy…
Informacja o braku kontaktu z Nathanielem była dla niej zaskoczeniem. Co prawda brat nie działał w Oświacie, ale był członkiem rodziny, a jak wiadomo Molly przywiązywała dużą uwagę do więzów krwi. Brat był bliźniakiem Esmeraldy i to nieziemski wstyd, że nawet ona miała z nim tak mierny kontakt. Nawarstwiające się problemy, ciąża i samotne macierzyństwo wykluczyło chęć podzielenia się nowinami z bratem. Podobnie jak teraz Molly, Esme w pewien sposób wstydziła się swojej słabości.
- Pracuje w państwowym szpitalu, jeśli chcesz możemy go kiedyś odwiedzić. - nie było pewności że trafią akurat na jego dyżur, ale jeśli jaśnie Pan sam się nie odezwał to może warto mu w tym pomóc? Przypomnieć o dwóch siostrach i fakcie że jednak ma jeszcze na świecie kogoś bliskiego. Molly przyjechała do Yokohamy za rodziną, więc najwidoczniej nadszedł czas by znów wszyscy mogli zacząć trzymać się razem. Choć… częściowo.
- Samuru jest świetnym manipulatorem. Został odwampirzony i po kasacji pamięci przyjęty jako kadet by łowcy mogli mieć nad nim większą kontrolę. Niestety bestii jaka w nim drzemie nie dało się całkowicie uspokoić. Ma do mnie żal, a łącząca nas relacja jest daleka od przyjacielskich stosunków. - siostra była ostatnią osobą po której spodziewała się podobnych zachowań. Nigdy wcześniej nie zdawała się z praktycznie obcymi mężczyznami i nie odwiedzała ich domów… Ale Samuru ją zwiódł i uderzył najmocniej jak tylko potrafił. Molly była za dobra żeby odmówić w potrzebie i przez zwykłe ludzkie odruchy zapłaciła jedną z najgorszych możliwych cen.
- To wina tej kanalii. I tak, wierzę Ci. - początkowo nie chciała informować siostry o porachunkach jakie wiązały ją i ex burmistrza. Ale trudno, stało się. Molly zaś należały się wyjaśnienia bo gotowa była jeszcze zacząć się obwiniać przez gnidę, która to wszystko zrobiła z premedytacją. Za odwampirzenie, przegraną i wyrządzone przez łowców krzywdy. Nawet najbliższa rodzina była nieświadoma jakie wampiry może już odwampirzać Czerwonowłosa. Prawdopodobnie złamała tym większość umów między krwiopijcami a ludźmi i właśnie przez to cierpią teraz jej najbliżsi.
- Tak… to tylko… czasem tak mam. Za chwilę powinno minąć. - gdyby miała okazję użyć teraz mocy prawdopodobnie zmiotłaby jakiegoś wampira z powierzchni ziemi. Czarna magia oparta na emocjach była jedną z tych wybuchowych mieszanek które wymagały spokoju, skupienia i kontroli. Ale jak zachować te wszystkie aspekty kiedy mordercze żądze wypełniają każdą żyłę organizmu. Gdyby mogła rozszarpać Samuru uczyniłaby to bez większego zastanowienia. Nienawiść rosła tworząc na ciele złowrogi wzór będący daleki od ideału piękna.
- Rodzicom nie powiem, ale wiesz że dowódca powinien się dowiedzieć chociażby po to by wydalić gnoja z oświaty i wydać nakaz aresztowania. - czynności jakich dopuścił się ciemnowłosy nie powinny przejść bez echa i choć Esme nie zamierzała wdawać się w szczegóły, dowódca powinien zostać poinformowany jak prowadzi się Samuru. W obecnym stanie Czerwonowłosa była bliska wybuchu i jedynym co powstrzymywało ją przed tym ruchem była obecność siostry. Molly nie potrzebowała przecież dodatkowych negatywnych emocji a wsparcia i zrozumienia.
- Nie mam możliwości normalnego badania, ale na dniach zamówię odpowiedni sprzęt i będziemy mogły nadrobić zaległości. Na tą chwilę zrobimy usg. Nic Cię nie boli? - nie zapytała wprost czy Samuru w jakiś sposób ją dodatkowo uszkodził, czego efekty Molly odczuwała po dziś dzień.
- Miałaś wcześniej jakieś bóle albo krwawienia? - zapytała, w międzyczasie myjąc ręce i naciągając lateksowe rękawiczki. Zaopatrzyła także głowicę ultrasonografu którą po chwili delikatnie umieściła w celu badania. Ekran celowo był obrócony tak, żeby ciemnowłosa nie musiała początkowo widzieć tego co działo się w środku. Ale wystarczyło jedno spojrzenie na rudowłosą by nabrać podejrzeń, że coś tam dostrzegła. Lekarka przez dłuższą chwilę milczała przesuwając głowicę by zrobić dokładnie zbliżenia i zdjęcia.
Odchrząknęła czując się jakby właśnie minęła wieczność a całe zło tego świata usadowiło się na jej barkach.
- Jajniki lekko powiększone, ale bez zmian patologicznych. W zatoce Douglasa brak śladu płynu, endometrium prawidłowe… - przerwała na chwilę zastanawiając się czy na pewno Molly chce usłyszeć diagnozę. W głębi serca przeczuwała już co się dzieje z jej ciałem, a to badanie było tylko i wyłącznie potwierdzeniem.
- To około ósmy tydzień… - przesunęła ekran monitora robiąc zbliżenie na pęcherzyk płodowy w którym znajdował się zarodek z bijącym już sercem.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Molly Sro Kwi 11, 2018 2:10 pm

Tak jak każdy człowiek ma swoje sekrety, tak każda rodzina skrywa jakiegoś trupa w szafie. Jej miała ich niestety kilka. Na pozór wszystko mogło wyglądać normalnie. Dwójka zakochanych w sobie osób, żyjących w związku od długiego czasu, bliźnięta, które już dawno wyfrunęły z gniazda i to najmłodsze dziecko, też samodzielne. W gruncie rzeczy na pierwszy rzut oka wszystko gra. Jednak gdyby ktoś miał dostęp do informacji i chciałby zgłębić sekrety rodziny cofając się paręnaście lat wstecz, to otrzymałby ładny materiał na książkę. Czasem pozory mylą i to bardzo, a brak kontaktu między bliźniętami… Cóż, jak widać zdarza się a jedynym wyjściem z tej sytuacji są chęci. Tych najwyraźniej brakuje. Więzy krwi zobowiązują ale w małym stopniu.
Bardzo chętnie. Ciekawe czy się ucieszy.
Pytanie raczej powinno brzmieć “jak bardzo będzie zaskoczony” ale mniejsza o to. Molly tak dawno nie widziała brata, że nie bardzo wiedziałaby o czym ma z nim rozmawiać. To trochę dziwne biorąc pod uwagę czas rozłąki. Przecież tyle się wydarzyło a jednak różnica wieku i odosobnienie robią swoje. Znacznie łatwiej będzie jej w towarzystwie siostry jeśli ta znajdzie tylko na to czas. Jak już zdążyła się przekonać, Esme była naprawdę zaganianą osobą i znalezienie chwili, która wykraczała poza jej plan dnia, graniczyło z cudem. Z jednej strony to dobrze, że nie narzeka na nudę, a z drugiej jednak wato czasem zwolnić. Nikt przecież nie jest robotem.
Później sama doszłam do wniosku, że wasza znajomość wcale nie jest równoznaczna z przyjacielskimi stosunkami. Teraz wiem, że on się na mnie zemścił…
Zaciskając palce w pięść, kurczowo trzymała róg bluzki. Nie chciała przywoływać tamtej chwili. Wystarczająco dużo razy odtworzyła przebieg wydarzeń żeby móc bez zastanowienia wykropkować wszystkie swoje błędy. Od A co Z zapamiętała wszystkie swoje słabości i pomyłki.
Nie mów mu, że chodzi o mnie. Błagam… Co jeśli zechce usłyszeć to wszystko ode mnie? Ja nie chce o tym nikomu opowiadać, zrozum mnie…
Jej głos był nadal nerwowy a obawy w pełni uzasadnione. Złe przeczucia wynikały przede wszystkim z obawy przed przesłuchaniem. Podobnie wygląda to w policji. Nim ktokolwiek uwierzy ofierze, musi ona opowiadać co ją spotkało. Historia jest daleka od słodkiej bajki na dobranoc i aż trudno sobie wyobrazić jak wielkie zniszczenie na psychice sieje jej przytaczanie. Rzadko kiedy zdarza się, że przełożeni wierzą w informacje uzyskane od osób trzecich. Chyba, że są z nimi w skomplikowanych stosunkach o czym nasza czarnula nie wiedziała, bo niby skąd?
Nie, jest w porządku.
Na tyle, na ile może być w porządku po tym co ją spotkało. Siniaki i otarcia na udach już dawno temu zniknęły. Tak samo jak ślady po pasku na nadgarstkach chociaż brzydki odcisk w tym miejscu był wyjątkowo uparty.
Jakiś czas temu bolał mnie brzuch ale obeszło się bez proszków. Nawet o tym zapomniałam. I nie, nie miałam żadnych krwawień.
Zerkając czasem na odwrócony monitor, lepiej niż głos siostry, słyszała dudniącą w uszach krew. Jeśli w przyszłości będzie miała paść ofiarą zawału, to z pewnością ciśnienie, które do niego prowadzi, będzie podobne do tego, które ma teraz. Cisza zdawała się trwać wieki a cichy szum sprzętu wiercił jej dziurę w brzuchu.
Czyli?
Wpadła w słowo z nadzieją, że taki opis jest zwiastunem nie tylko braku ciąży ale także wyjaśnieniem zagubionej gdzieś miesiączki. Przecież stres czy zwykła zmiana diety mogą rozregulować kobiecy organizm, prawda?
Szybki rzut okiem na mimikę twarzy Esme, obrócony ekran, małe, niewyraźne „coś” na ekranie i słowa, które sprawiły, że jej świat właśnie wywrócił się do góry nogami. Jeśli do tej pory była blada, to zbladła do granic możliwości. Na czole pojawiła się delikatna rosa a oddech uwiązł w jej gardle. Powietrze było jakieś takie cięższe a leżanka wydała się wciągać ją do środka. Tak, miała ochotę zwinąć się w kłębek i udawać, że to głupi, zły sen.
Wyjmij to ze mnie.
Wymamrotała nieobecnie nie mogąc przestać patrzeć na ten mały, rozmazany punkcik. Stała się idealnym przykładem opisującym kogoś w szoku.
Kod:
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Czw Maj 03, 2018 3:03 pm

Wstyd się przyznać, ale nawet ona nie miała kontaktu z Nathanielem. Niegdyś byli praktycznie nierozłączni i jeśli jedno coś przeskrobało, drugie zawsze stawało w  jego obronie. Od najmłodszych lat dzielili ze sobą książki i zabawki, również razem dbając o najmłodszą siostrę. Gdzieś się zagubili bo na przestrzeni lat ta bliźniacza relacja tak bardzo się zatarła. Nath zniknął zachowując minimalny i dość rzadki kontakt nawet ze swoją bliźniaczką.
- Myślę że bardzo tęskni. - drobne kłamstwo na poprawienie humoru. Brat nie przywiązywał się do ludzi i najpewniej świetnie się bawił gdzieś na terenie Yokohamy. Ich ostatnie spotkanie nie pozwoliło go wypytać o szczegóły, ale chociaż miała świadomość że on żyje. Ciekawe co zrobi ten głupi łoś jak obie siostry pofatygują się do szpitala i narobią mu siary na cały oddział. O tak, rudowłosa miała już swój mały piekielny plan dzięki któremu „nauczy” brata by łaskawie pamiętał o kontakcie z siostrami. Zwłaszcza z młodszą, bo Molly była najbardziej rodzinna z całej trójki.
W kwestiach kontaktów Esmeralda nie była lepsza bo większość czasu pochłaniała jej praca. Oświata, prywatne laboratorium i masa wyjazdów gdzie szkoliła młodych i dzielnych adeptów tajemnej sztuki zwanej medycyną. Było jej trochę wstyd że tak późno zobaczyła się z siostrą, a samo spotkanie zaaranżowała młodsza. Miała świadomość, że zwolnienie codziennego tempa nie spowodowałoby nagłych zgonów, ale tylko praca pozwalała jej nie myśleć o codziennych problemach. Teraz zaś jawił się kolejny problem który poniekąd przelał czarę goryczy względem osoby ex burmistrza.
- On… Znajdę go. - obiecała siostrze, choć było to niczym w porównaniu do tego co uczynił dziewczynie. Świadomość, że gwałt nastąpił w wyniku zemsty przez przewiny lekarki nie dawał jej spokoju. Spokój uleciał sprawiając coraz trudniejsze panowanie nad negatywnymi emocjami. Gdyby był tutaj Samuru najpewniej rozszarpałaby go własnymi zębami i wypluła jego serce uprzednio dwa razy je nadgryzając. Chociaż… czy taki szemrany typ miał w sobie coś takiego? Wyprany z pozytywnych uczuć, przepełniony nienawiścią i złem zasługiwał na najgorszy los w którym sam błagałby o szybką śmierć. Lekarka była pewna, że to dopiero początek serii negatywnych zdarzeń. Samuru wyszedł na żer a więc albo sobie przypomniał, albo część uśpionej natury ponownie ujrzała światło dzienne. Nie pomogły reedukacje, prośby i groźby. Bestia pozostała bestią i w takim wypadku nie zasługiwała już na żadną litość.
- Ja mogę z nim porozmawiać, Molly. To nie ukryje się przed dowódcą. Lepiej jeśli dowie się od nas niż z ust kogoś innego. - w końcu ciąży się nie ukryje, a co jeśli Samuru w akcie swej złośliwości sam powiadomi Vlada? Rudowłosa nawet nie chciała myśleć do czego może posunąć się tak paskudna kanalia. Była pewna że jego plan nie obejmował samej ciąży, a świadomość że Molly nie zwierzy się z gwałtu nakazywała myśleć, że zrobił w tym kierunku coś więcej. Albo zrobi, co oznaczało że nie padło jego ostatnie słowo. Molly mogła znajdować się w niebezpieczeństwie dlatego należało zrobić wszystko by móc ją ochronić.
Starając się zachować profesjonalizm przez dłuższą część badania nie powiedziała ani słowa. W ustach zastygały wulgaryzmy i epitety opisujące gnidę, którą już dawno powinno się rozczłonkować i wrzucić w beczce na sam środek oceanu. Ciemne żyłki pokrywały już nie tylko twarz ale i dłonie lekarki. Wzbierająca się złość nakazywała wyjść i złapać sprawcę złego uczynku w celu własnej, nieco mniej łaskawej reedukacji która tak czy siak zakończyłaby się zgonem. Patrząc na krzywdę własnej siostry po raz pierwszy poczuła prawdziwą nienawiść. Emocje i uczucia zabronione w przypadku natury jej magii. Ale to nie była wina Molly, dlatego gdy z jej ust padły słowa „wyjmij to ze mnie”, coś w rudowłosej pękło. Przygryzła wargę i wyłączyła ekran monitora. Wyjęła także głowicę odkładając ją przy ultrasonografie.
- Molly, nawet tak nie mów. - przytuliła siostrę nie rozluźniając uścisku nawet jeśli ta zacznie się szarpać czy drapać. Ten jeden raz cieszyła się, że to właśnie do niej przyszła dziś ciemnowłosa. Potrzebowała ciepła i bliskości kogoś z rodziny. Zrozumienia którego nie dałby jej obcy lekarz.
- Pomogę Ci, będzie dobrze. A tego dupka znajdę i zabiję. Obiecuję Ci to. - nie mogły cofnąć czasu ale zawsze pozostawało wymierzenie kary na jaką ta łajza zasługiwała jak nikt inny na tym świecie.
Rozluźniła uścisk i spojrzała na siostrę z wyraźnym poczuciem winy.
- Będzie lepiej jeśli teraz zamieszkasz w Oświacie. - zaproponowała. Tylko w tym miejscu mogła być w stu procentach bezpieczna i liczyć na pomoc w razie ewentualnych problemów.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Molly Pon Maj 07, 2018 8:17 pm

Jako najmłodsze dziecko, miała gorszy kontakt z rodzeństwem niż oni między sobą. Cóż, nic nie jest wstanie dorównać więzi jaka wytwarza się między bliźniętami. To jedna sprawa. Druga to kwestia płci. Siostry dogadywały się szybciej więc nic dziwnego, że Molly zawsze czuła dystans między sobą a bratem. Dla niego była zasmarkaną dziewczynką i nie zdziwi się jeśli zostanie tak już na zawsze. W końcu różnica wieku nigdy nie zostanie zmniejszona. Podobna zależność powstaje między rodzicem a dzieckiem. Tu podobnie wiek nie ma żadnego znaczenia. Ciemnowłosa trochę wstydziła się brata ale nie miała na tyle odwagi żeby mu wytknąć brak kontaktu.
Naprawdę?
Malutki płomyczek nadziei na ponowne spotkanie po wielu, wielu latach pozwolił na pojawienie się czegoś, co zwykło się nazywać matką głupich – nadziei. Istotnie najmłodsza a całej trójki była najbardziej rodzinna i brakowało jej nie tylko codziennych spotkań ale chociażby świąt spędzonych przy jednym stole. Niby banalne a tak naprawdę niemożliwe, niewykonalne.  
A jeśli zrobi Ci krzywdę? Nie szukaj go, proszę.
Sytuacja z każdą chwilą robiła się coraz gorsza. Nie dość, że sama siedziała w bagnie o nazwie „Samuru” po szyję to jeszcze Esme dziarskim krokiem postanowiła sama w nie wejść. Swoją lekkomyślność i nie bójmy się tego słowa – głupotę, była wstanie zaakceptować ale wizja własnej siostry, którą może mieć na sumieniu, paraliżowała umysł. Przychodząc tutaj nie szukała kogoś kto w jej imieniu dokona zemsty, nie tak miało być! Wszystko się pomieszało.
Rodzice nie mogą się dowiedzieć. Słyszysz? Tata i mama nie mogą nic wiedzieć.
Lista osób, które nie mogą poznać prawdy gwałtownie się rozszerzała ale najważniejsze były pierwsze jej pozycje. Dowódca bardzo szybko z pierwszego spadł na trzecie. Dla niego była zwykłym łowcą, jednym z wielu. Dla rodziców zaś… nie trzeba chyba tego tłumaczyć.
Oh ona wcale nie miała zamiaru się szarpać. Była niemal sparaliżowana do tego stopnia, że ostatnią rzeczą jaką byłaby wstanie zrobić, był atak szału i paniki.
Jak? Przecież ja będę zawsze pamiętać, rozumiesz? Zawsze jak na nie spojrzę.
Starała się użyć najbardziej logicznych argumentów, przemawiających za tym, że to czego oczekuje jest dobre. Nie, nie było ani dla niej, a tym bardziej dla tej małej fasolki, która na dobre rozgościła się w jej ciele. Nie chciała i nie umiała wyobrazić sobie przyszłości, przynajmniej teraz. Tym bardziej, że obie nie miały bardzo ważnej wiedzy. Mianowicie Samuru nie był już człowiekiem co sprawiało, że był jeszcze bardziej niebezpieczny.
Nie mogę mieszkać u siebie. On ma mieszkanie na tym samym osiedlu. Boje się.
Wtulając nos w burzę rudych włosów objęła mocno siostrę mając jedno, jedyne marzenie. Chciała żeby ktoś ją uszczypnął. Tak żeby mogła otworzyć oczy i z rozbawieniem stwierdzić, że to wszystko zły sen…
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Czw Maj 31, 2018 2:29 pm

Starsze dzieci bardzo rzadko przywiązywały się do młodszego rodzeństwa, które bardzo często znajdowało się w grupie „tych bardziej kochanych przez rodziców”. Pomijając oczywiście fakt, że zarówno Esmeralda jak i Nathaniel spędzali bardzo mało czasu na zabawie. Przynależność do łowieckiego rodu medyków miała swoje zobowiązania, a wszystko to wykluczało błogie i niemal pozbawione obowiązków dzieciństwo. Wszystkie pociechy były uczone bądź szkolone w kierunku przyszłych potrzeb rodziny. Może właśnie dlatego między najmłodszą z nich a starszym wyrosło coś na kształt muru. To prawda, że łatwiej w tym przypadku dogadać się z tą samą płcią, ale Esmeralda również nie należała do wyjątkowo wyrywnych i kontaktowych. Przynajmniej nie zawsze…
- No jasne. - uśmiechnęła się, brnąc dalej w kłamstwo. Molly wciąż żyła wzorem idealnej rodziny i nie mogła wiedzieć o wszystkich wydarzeniach. Wszystko co zdaniem ich bliskich było złe, nie zostało powierzone najmłodszej. Rodzice chronili Molly jak tylko mogli, trzymając ją pod kloszem i ucząc by kiedyś dostąpiła zaszczytu i doszkoliła umiejętności do ich poziomu.
- Nie martw się o to. Nie takich jak on posyłałam już za kratki. - Samuru był wyjątkowo upierdliwą gnidą i wielkim błędem okazała się próba jego pacyfikacji. Kanalia nie zmieni się w księcia z bajki, nie nabierze nagle wytworności i ogłady. Niestety był także mściwy, a Molly była pierwszym krokiem do tego by zapoczątkować wojnę.
- Skarbie… nikomu nic nie powiem. - przytuliła ją starając się dać siostrze jak największe wparcie. Wiedziała jak się czuje, chociaż sama nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji. Sypiała z mężczyznami, owszem, ale żaden z nich nie dopuścił się gwałtu. Prędzej sprzedałaby takiemu kopa w zęby niż pozwoliła na taki ruch… Molly była jednak delikatniejsza. Bardziej ufała ludziom, a ten pomiot szatana doskonale kłamał. Posiłkując się swymi umiejętnościami bardzo szybko zrealizował swój plan, w efekcie czego skrzywdził ciemnowłosą. Ale czy rodzice mogliby to zrozumieć? Zaakceptować, że najmłodsza latorośl została brutalnie zgwałcona i na tą chwilę potrzebne jest ich wsparcie? Rudowłosa wątpiła w akt łaski ze strony rodziców, z którymi sama nie miała kontaktu od co najmniej trzech lat.
- Miłości do dziecka nie da się opisać słowami. Teraz jesteś w szoku, ale później to minie. Znam Cię i wiem, że nie będziesz w stanienie wybaczyć sobie tego że je skrzywdziłaś. Pamiętaj, że to nie jest wasza wina... Pozwól mu żyć, a jeśli później nadal będziesz podtrzymywała swoje zdanie to znajdziemy dla niego inny dom. Wspomnienia też da się wymazać... - Sama była matką z przypadku i mimo tego, że samotnie wychowywała córkę, nie wyobrażała sobie by coś mogło jej się stać. Nie mogła powiedzieć siostrze, bo taka informacja mogłaby nią dodatkowo wstrząsnąć. W końcu przez tyle lat nie przyznała się do macierzyństwa, co mogło zostać odebrane przez Molly jako zdrada i brak zaufania.
- Nie ma mowy żebyś tam wracała. Na razie zamieszkasz w Oświacie bo nie ma bezpieczniejszego miejsca w Yokohamie. A później zabiorę Cię do siebie. Trzeba tylko powiadomić dowódce by wydał list gończy za Samuru. - w budynku stowarzyszenia zawsze znajdowali się jacyś łowcy, dlatego nikt niepowołany nie mógł przekroczyć tych murów. Esmeralda była pewna, że Vlad zrozumie sprawę i zatroszczy się bo Molly niczego nie brakowało. Samuru zaś mógł już odliczać swoje ostatnie godziny...
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Molly Sob Cze 09, 2018 9:04 pm

Przyjmując porcję uścisków za wszystkie lata spędzone z dala od siostry w końcu poczuła, że może złapać w miarę normalny oddech. Choć ciężar na sercu wcale nie zmalał to zaskakująca i niekoniecznie dobra wiadomość zaczęła zakorzeniać się w jej wnętrzu. Był to bardzo powolny proces i na pewno będzie trwał aż do momentu gdy obrazek z monitora stanie się namacalnym faktem. Krągłość brzucha czy pierwsze kopniaki… do tego czasu nigdy nie będzie przekonana w 100%.
Dziękuję.
Mając chwiejną pewność, że da sobie jakoś radę bez przebywania w ramionach rudowłosej, wyprostowała się delikatnie wymykając z uścisku. Nie chcąc wybiegać myślami w daleką przyszłość skupiła się na tym co jest tu i teraz. Zajmowanie głowy przyziemnymi sprawami w sytuacjach stresowych to coś jak system obronny. Inaczej zamartwiłaby się albo wylądowała w szpitalu dla chorych psychicznie.
Jesteś taka pewna, że zaraz zacznę Ci wierzyć.
Owszem, nie znała Esme z tej walecznej strony ale z każdą sekundą, w której przebywała z nią sam na sam, była coraz bardziej przekonana, że dla niej Samuru to zwykły robak, którego bez trudu zgniecie obcasem. Bardzo chciała w to wierzyć.
Gładząc jednorazową spódniczkę zastanowiła się jeszcze raz nad rzuconą propozycją. Właściwie to był nakaz, z którym nie miała co dyskutować. Wszystko dla jej dobra, oczywiście.
Przemyśle sobie wszystko na spokojnie.
Nigdy w sytuacjach stresowych nie można rzucać deklaracji więc i tym razem Molly nie mogła obiecać, że zdania nie zmieni. Jednak musiała otrzymać odpowiedź jeszcze na jedno pytanie. To była dla niej bardzo ważne.
Jeśli jednak nadal zostanę przy swoim to mogę na Ciebie liczyć?
Podniosła głowę ale nie miała odwagi mówić dosadnie co ma na myśli. Wcale nietrudno było się domyślić, że mowa o aborcji. Z tym, że tą można wykonać najlepiej jeszcze przez krótki okres czasu. Później musiałaby urodzić prawdopodobnie żywe dziecko a po takim incydencie czekałaby ją krótkotrwała przyjaźń z żyrandolem i liną.
Dobrze, zamieszkam tutaj ale muszę spakować chociaż jedną walizkę. Zabiorę kilka rzeczy, dokumenty, ładowarki, laptopa.
Wyglądało na to, że już niebawem przez własną głupotę i dla bezpieczeństwa stanie się więźniem murów oświaty. Do tej pory kompletnie nie znała murów budowli ale za jakiś czas będzie mogła chodzić korytarzami z zamkniętymi oczami.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Nie Lip 08, 2018 2:42 pm

Od najmłodszych lat byli z rodzeństwem chowani pod kloszem. Przesadna dbałość rodziców obudziła prawdziwą chęć posmakowania tego co nieznane i co za tym idzie, również odpowiednich nauk. Nie od dziś wiadomo, że bliscy stanowili wsparcie od strony intelektu, nie zaś odpowiedniego rozkładu sił. Rola lekarza zobowiązywała, dlatego większość akcji miała na celu stworzenie lekarstw bądź zbadania próbek. Bojowe zapędy rudowłosej narodziły się z czasem i przez lata rosły na sile. Nigdy nie uciekła z „pola bitwy” i zawsze walczyła dopóki pozwalała jej na to przytomność. A Samuru? Dla niej był zwykłym napuszonym dupkiem, który swoją władzę i siłę zdobył dzięki idealnym zdolnościom w kierunku manipulacji. Był politykiem, a więc wierzył w swoje destrukcyjne idee i surowo karał tych, którzy nie podporządkowali się jego woli.  
- Nie czekaj tylko uwierz od razu. Przestępcę prędzej czy później zawsze dosięgnie ręka sprawiedliwości.- strach nie pomagał w walce. Wręcz przeciwnie. Uciekanie w okowy tego co w pierwszej chwili nie jest możliwe do pokonania zamykało drogę zwycięstwa. Molly nie była sama, bo poza rodziną mogła liczyć na pomoc Oświaty. Przynależność dawała nie tylko odpowiednie środki wsparcia konieczne do realizacji celów ale także ochronę.
- Przemyśl i pamiętaj, że nie jesteś sama. - choć nie zawsze było to odczuwalne, Molly zawsze mogła przyjść, zasięgnąć pomocy, rady bądź też zwykłej rozmowy. Kiedy jednak wspomniała o opcji pozostania przy swoim… lekarka początkowo uciekła spojrzeniem.
- Liczę że to nie będzie konieczne. - wolałaby uniknąć konieczności przerwania zdrowej ciąży, zwłaszcza że sama była matką. Utrata dziecka zawsze wiązała się z często nieodwracalnymi skutkami. Powodowała stany depresyjne i prędzej poczucie winy. Jeśli jednak będzie trzeba i Molly w ŻADEN sposób nie da się przekonać, wtedy pomoże jej by dziewczyna przypadkiem nie poszła do jakiegoś lokalnego znachora. Bez sterylnych narzędzi, odpowiedniej wiedzy i nastawionego na „łatwy” pieniądz.
- Lepiej żebyś nie wracała tam sama. Możemy to zrobić na dwa sposoby. Zostawisz klucze i pójdzie tam jeden z łowców. Zabierze wszystko co potrzebne i przywiezie to do oświaty. Druga opcja to że pójdziesz tam w jego towarzystwie. -  Vladislau nie powinien mieć pretensji o wykorzystywanie łowieckiej ochrony. Gdyby wiedział w czym rzecz sam zapewne zaproponowałby Molly swoją pomoc.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Molly Pon Lip 09, 2018 9:48 pm

Niby rodzeństwo a każde chodziło swoimi ścieżkami. Poza nazwiskiem jak widać łączyło ich niewiele ale na tym polegał niepowtarzalny urok. Czy Molly uda się w przyszłości nakłonić wszystkich do wspólnego spotkania i chociażby godziny przy kawie? Czas pokaże. Teraz zamiast ratować zerwane więzi, musiała zatroszczyć się o siebie to w takim stopniu jak nigdy wcześniej. Na początku będzie musiała przetrawić informacje i przespać się z nią. Od dziś już nic nie będzie takie samo. Jej życie zmieni się diametralnie czy jest na to gotowa czy nie.
Bądź ostrożna gdy będziesz tą rękę wyciągać.
Ów ręka sprawiedliwości to naturalnie jej siostra we własnej osobie. Być może teraz młoda odpuści od odciągania lekarki od pomysłu zemsty ale to wcale nie oznacza, że przestanie się chociaż na chwilę martwić. Samuru był nie tylko gwałcicielem ale również szaleńcem a ruch szaleńca najtrudniej przewidzieć. Sama czarnowłosa miała nadzieję, że wszystko się jakoś wyjaśni. Złudne nadzieje na złapanie mężczyzny przez przypadkowych łowców… i tak się mogło stać. Chociaż to mało realne.
Przemyślę i jeszcze raz bardzo Ci za wszytko dziękuję. Jesteś w odpowiednim czasie i miejscu.
Dodała przesuwając się na sam brzeg leżanki. W końcu wstała i odziana w niemal przeźroczystą spódniczkę przeszła do miejsca gdzie zostawiła bieliznę i spodnie. Ubrana już w swoje rzeczy wpakowała jednorazówkę do kosza i znów znalazła się obok siostry.
Dobrze, w takim razie wolałabym tam jechać z kimś. Spakuje dokumenty, laptopa, ładowarki i trochę najpotrzebniejszych ubrań. Ale najpierw muszę wyjść na powietrze i ochłonąć. W razie pytań będziemy w kontakcie.
Gdy tylko uściskała siostrę, niemal natychmiast zrobiła kilka kroków w kierunku drzwi. Niczego tak nie potrzebowała jak odrobiny wiatru i promieni słońca. Musiała przewietrzyć umysł.
Pójdę już. Bądź ostrożna.
Pożegnała się i wyszła pozostawiając lekarkę samą.

zt
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Pon Wrz 17, 2018 2:40 pm

Ostatnie wydarzenia i notoryczny brak czasu doprowadził do lekkich zaniedbań na polu naukowym. Ponieważ próbki same się nie zbadają a leki nie wytworzą, rudowłosa zapakowała cały swój zestaw sadysty i wraz z okazami do badań dotarła do Oświaty. Mało kto zaglądał do jej gabinetu, gdyż większość łowców od razu kierowała się w stronę szpitala. Nawet dowódca miał ważniejsze sprawy na głowie niż kontrola niesfornej lekarki, dlatego z duszą na ramieniu przemknęła przez korytarze i zamknęła za sobą drzwi gabinetu. Od razu zdjęła płaszcz i odłożyła całe przyszłe dobrodziejstwa medycyny na stolik. Poza krótką ciemną spódnicą miała na sobie także czarną bieliznę oraz delikatnie prześwitującą bluzkę o lekko butelkowym odcieniu (znaczy zielonym panowie). Szybko wcisnęła się w swoje ulubione czerwone szpilki i po umyciu rąk od razu rozłożyła mikroskop oraz próbki. Badając je po kolei od razu zapisywała efekty pracy w notatniku, a dopiero po dopieszczeniu wzorów, zakładała kolejną próbkę.
- Dobra skarbie, nie denerwuj się ale będę potrzebowała troszkę Twojego jadu. Nie gniewaj się, dobrze? - nałożyła ochronne rękawice i sięgnęła po terrarium z dość dużym owłosionym pająkiem. Był na swój sposób udomowiony, jednakże jeśli dowódca dowiedziałaby się, że przyniosła do pracy Wałęsaka… to nogi by jej z tyłka pourywał.
- No chodź, przystojniaku. - pogłaskała pająka i odłożyła go w celu pobrania jadu mającego kluczową rolę w dalszych pracach. Kiedy rozległo się pukanie do drzwi o mało nie pogubiła z wrażenia butów. Większość łowców przebywała na akcjach, w tym również i szef. Szybko schowała pająka do terrarium i odłożyła go na szafkę by nie rzucał się w oczy w przypadku niespodziewanych odwiedzin.
- Dzień dobry, przyniosłem raport Panno Green. - powiedział kadet i wręczył kobiecie kopertę. Musiała wyglądać jak idiota, oparta o szafę i z uśmiechem mówiącym „ja nic nie zrobiłam”. Podziękowała chłopakowi i pożegnała się z nim upewniając się czy oby na pewno znalazł drogę powrotną do drzwi. W końcu podeszła do szafki i zdjęła terrarium, ale pająka już w nim nie było.
- Jasna cholera… - zaczęła szukać uciekiniera na półkach i za szafkami. Nawet wyposażyła się w wabik w postaci martwego chrabąszcza i rozpoczynając nawoływania przeczesywała każdy centymetr gabinetu.
Jezu, on mnie zabije.
Dostrzegła ruch na szafce i po zdjęciu szpilek wskoczyła na chyboczący się stołek.
- Lucek, choć do mnie. Nie rób mi tego, no chodź proszę. Zobacz jakie fajne jedzonko, no popatrz, jeszcze się prawie rusza! Jezu no błagam, chodź tutaj. - próbowała sięgnąć ale pająk obcesowo odwrócił się do niej tyłkiem i nie miał zamiaru wykonać żadnego ruchu. Nawet nie zwróciła uwagi na przeciąg który niefortunnie delikatnie otworzył drzwi gabinetu. Bo jak pech to pech, kurwa mać.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Wto Wrz 18, 2018 8:00 pm

Co właściwie się stało? Kiedy z portalu zaczęli wychodzić łowcy, Sorowi ulżyło. Niestety tylko na krótką chwilę, ponieważ chciał ruszyć za Milkim. Jego ciało jednak odmówiło posłuszeństwa i padł na kolana. Mógł go jedynie odprowadzać wzrokiem.
Akurat teraz?
Wcale nie było mu do śmiechu i nie chciał się nigdzie wybierać. Musiał dokończyć sprawę i dopaść Kurosza, który spierdzielał przez piankowy wytwór.
Co gorsza, jakiś inny łowca uniósł go w mało komfortowy sposób. Mężczyzna rzecz jasna  protestował, tłumacząc że sam da sobie radę. Tamten jednak miał gdzieś co mówi i przeniósł go przez portal, a łysy już nie miał okazji podążyć za wampirem.
Czuł zawód.
- Dalej dam sobie radę. - Wysapał, schodząc na ziemię. Skoro znalazł się już w Oświacie to był bezpieczny, prawda? Zapytał jeszcze gdzie ma się udać, tamten pokazał mu ręką. Sorn czmychnął szybko, bo przecież zaczął obawiać się pana w mundurze.
Podejrzany jakiś.
Wieki tutaj nie był. Wspomnienia wróciły, przypomniało mu się szkolenie i pierwsze przysięgi. Wtedy miał w sobie tyle iskry.. a teraz? Czyżby to starość?
Szedł z trudem, potykając się trochę o własne nogi. Źle się czuł, ale nie tylko z powodu ran, a też z odniesionej porażki. Przegrał i naraził tylu ludzi. To wszystko jego wina. Może już się nie nadawał do tej roboty? Ostatnio robił zbyt wiele złego.
Trochę zdołowany, doszedł pod drzwi medyka i usłyszał czyjeś wołanie. Ma wchodzić czy nie, pukać czy nie? Drzwi uchylone, więc chyba można.
Po prostu wlazł do środka.
- Kazali mi się tutaj zgło.. - Przerwał, gdy ujrzał rudowłosą kobietę, trzymającą w rękach jakąś przynętę i chyboczącej się na stoliku. Ale że łysy zbyt dobrze nie kontaktował, to stanął w drzwiach i zobaczył małego pokurwieńca na szafce.
Chociaż teraz wcale mu się nie wydawał taki mały.
- Uważaj! - Sapnął, rzucając się w stronę kobiety i chwycił ją w pasie, aby zwalić prosto na ziemię. Oczywiście upadnie na niego, rycerz Sorn nie pozwoli jej się pokiereszować. Nieważne, że zaraz będzie jeździł na wózku bo jego kręgosłup trochę nie działał jak powinien.
Skąd oczywiście mógł wiedzieć, że pająk był jej kumplem i nawet miał imię.
No skąd.
Chciał dobrze, a wyszło jak zawsze. Powinien się przyzwyczaić.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Wto Wrz 18, 2018 8:47 pm

Pająk ewidentnie nie chciał współpracować co tylko pobudzało irytację rudowłosej. Że też akurat dzisiaj i TUTAJ przyszło mu się obrazić, a żadne próby przebłagania jaśnie Pana nie dawały odpowiednich rezultatów. No cóż, widać jadowite stworzenia rządziły się swoimi prawami i nie rozumiały wagi problemu. Zajęta nawoływaniem zbuntowanego uciekiniera zupełnie nie zwracała uwagi na drzwi, co jak się okazało było błędem. Gdyby do pomieszczenia wszedł kadet wyleciałby stąd z krzykiem prosto pod gabinet dowódcy. Młodziki nie rozumiały nauki i nawet zmora wprawiłaby większość z nich w niekontrolowany odruch strachu. Ale los tym razem nie przyprowadził tutaj kolejnego listonosza lecz prawdziwego doświadczonego łowcę z krwi i kości! Musiał widzieć nieszczęsnego Lucjusza, gdyż bardzo szybko doskoczył do lekarki i jak gdyby nigdy nic przewrócił ją na ziemię. Zaskoczenie i wkurw całkowicie zdominowały myśli rudowłosej, która przez nagły zwrot akcji nawet nie zdążyła krzyknąć. Chwyt i gleba… dobrze, że chociaż nie bezpośrednio na ziemi.
- Co to ma być?! - zapytała zgarniając burzę niesfornych kosmyków, które prawie całkowicie przykryły twarz niesfornego rycerza. Wyglądał jak bokser po nieudanej walce a jeszcze na dodatek doprawiał się robieniem za żywą poduszkę. Esmeralda pierwszy raz widziała tego typa o dwukolorowym spojrzeniu. Kim był? Bo czego chciał to mówiło się samo przez się.
- Przestań, spłoszysz go. Widzisz co zrobiłeś?! - zabrała z jego twarzy nieszczęsnego chrabąszcza któremu z wrażenia połamała się nóżka. Świetne! Teraz pająk na pewno wzgardzi posiłkiem, a łowca zapewne o wszystkim doniesie Grigowi. Wyjścia były dwa… przekonać faceta że pająk jest pluszowy (albo żywy tylko, że bez jadu) bądź też zabić gościa na miejscu i roztopić ciało w kwasie. Pomimo pokusy na drugą opcję, lekarka nie zdecydowała się by wprowadzić ją w życie. A co jeśli mężczyzna zjawił się tutaj na zaproszenie Griga? O nie nie nie, wtedy już na pewno miałaby przekichane. Zresztą, był ranny, co automatycznie przywoływało na myśl przysięgę Hipokratesa. Po o sekundę za długim wpatrywanie się w mężczyznę, Esmeralda sturlała się z niego i wstała na równe nogi. Podała nawet rękę pacjentowi by po tak „bohaterskim” wyczynie mógł łatwiej wstać.
- Pracowałam nad lekami a ten jegomość ma coś czego potrzebuję. Nie jest groźny… to Lucjusz, a ja mam na imię Esmeralda. Pozwól, że zamknę drzwi i złapię pająka a ty w tym czasie możesz się rozgościć. Sądząc po pięknych wojennych barwach na Twoim ciele, przyda się fachowa pomoc. Rozbieraj się. - zarządziła i nawet wskazała miejsce gdzie łowca mógłby spocząć. Jeśli zaś zauważy problemy w jego poruszaniu, przełoży nawoływania pająka na za chwilę i podniesie Sorna z podłogi by niczym księżniczkę zanieść na kozetkę! W końcu miała już wprawę.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Wto Wrz 18, 2018 10:00 pm

Sorn po zobaczeniu bydlęcia był w niezłym szoku. Włochate nogi nie były mu straszne, aczkolwiek nie ucieszył się na ich widok. Ale zamiast uciekać, to zdecydował się ratować pannę w opałach.
Pomimo tego, że wcale się w nich nie znajdowała.
Nie zdołał odpowiedzieć, kiedy ją pochwycił i spadli na ziemię. Przez całe jego ciało przeszedł mało przyjemny prąd. Wykończenie, chęć odpłynięcia do innego świata robiły swoje. Sorn zmulony, aczkolwiek wciąż żywy aż pokręcił głową. Żadnego dziękuje? Zbesztanie za to, że mógł spłoszyć jakiegoś brzydkiego bydlaka? Aż parsknął, nie potrafiąc nawet wstać z ziemi.
- Z deszczu pod rynnę. - Mruknął do siebie, nie ruszając się nawet gdy zabierała jakiegoś robala z jego twarzy. I tak nic nie widział. Bujne, rude włosy przysłoniły mu cały świat! Dosłownie.
Gdyby wiedział, że kobieta chciała go zabić. To łowcy z Yokohamy tak witają koleżków? W sumie Sorn nie kojarzył jej, więc wpatrywał się w nią z przymrużonymi oczami. Za pewne jakaś rekrutka, której kazali łapać pająka. Ekscytujące zadanie.
Ale co innego mogą robić kobiety.
Dobrze, że nie wypowiadał swoich myśli na głos.
Robienie za poduszkę jakoś przeżył. Nie odrywał wzroku od kobiety nawet kiedy wstawała, bo przecież krótka spódnica czasami potrafi wiele pokazać! Aż w myślach strzelił się w mordę, nie potrafił normalnie myśleć. Nie teraz. Zwalmy na znaczny ubytek krwi.
Po czasie chwycił ją za rękę i wstał. Nie było to przyjemne, a nawet i we łbie nieco mu się zawróciło. Mężczyzna jednak dzielnie stał na nogach i nawet nie myślał o proszeniu o pomoc. Obrzucił ciekawskim spojrzeniem medyka.
- Przed chwilą łowcy zabrali mnie z walącego się budynku. Jestem Sorn. - Mruknął, nie patrząc na nią, a kierując wzrok na wielkiego pająka. Lucjusz tak?
- Nie poszło mi w drobnej walce i trochę oberwałem. - Westchnął, patrząc na wskazane przez Esmeraldę miejsce. Zaczął powoli iść i oczywiście protestował, kiedy chciała mu pomóc.
Dosyć tego noszenia do cholery! Szukajcie innej księżniczki.
- Tylko nie dawaj mi wampirzej krwi. Jestem uczulony. - Dziwna przypadłość, ale wolał wcześniej ją o tym poinformować. Nie chciałby zginąć przez to, że zapomniał łowczyni o tym powiedzieć. Kiedy zamknęła drzwi od pomieszczenia, zobaczył jak znowu wraca do pajęczaka. Mężczyzna znowu poczuł się ważny i w momencie ściągania łowieckiego ubioru, obrócił się i zaczął iść w jej stronę.
- Mówiłaś, że nie jest groźny. Zrobię to szybko. - I tak oto łysy sięgnął prędko po niego swoim wielkim łapskiem, ledwo utrzymując się na nogach.
W końcu nic mu nie zrobi, PRAWDA?
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Sro Wrz 19, 2018 9:22 am

Bydlęcia? Sorn nie miał w sobie ani krzty zamiłowania do różnorakich stworzeń, co już na wstępie przypinało mu łatkę nieczułego buca. Dobrze że lekarka nie słyszała jego myśli, bo w innym przypadku żadne hamulce nie zatrzymałyby jej przed wymierzeniem własnej sprawiedliwości. Rekrutka? I że kobiety prawie do niczego się nie nadają?! Dobre sobie. Może kiedyś posmakuje kopniaka prosto w łyse klejnoty, a wtedy będzie już dla niego za późno na chwilę refleksji i przeprosin. Lekarka zignorowała złośliwy komentarz mężczyzny uznając, że i tak jest już wystarczająco pokiereszowany by dokładać mu na ryj kolejną plombę.
- Słyszałam o tym wypadku. Jest tam więcej ofiar? - zastanawiała się jak rozlokować pacjentów w salach i czy przypadkiem nie będzie konieczne ponowne uruchomienie polowego szpitala. Nie wszyscy szczęśliwcy mogli bowiem zostać przewiezieni bezpośrednio do Oświaty. Część zapewne zgarną publiczne służby medyczne i łowcy, o ile rzecz jasna pojawią się przypadki ugryzień wampirów.
Yhm. Trochę. Wyglądasz jak czarny po starciu z ku klux klanem…
- Wampir? - zapytała nim jej myśli ujrzały światło dzienne. Oboje wiedzieli w jakim stanie znajduje się Sorn, choć na tą chwilę (gdy był w ubraniu) tylko on wiedział jak rozległe są jego obrażenia.
- Po leczeniu powinieneś to zaraportować. Tworzymy kartoteki dzięki którym łatwiej jest zidentyfikować poszukiwane wampiry. - skąd mogła wiedzieć, że niegdyś był już w tej Oświacie. Pierwszy raz widziała typa na oczy więc na wstępie wzięła go za szeregowego.
- Każdy rodzaj wampirzej krwi czy jakiś określony? Znam ludzi będących uczulony na krew niskich wampirów, za to czystą tolerują bardzo dobrze. - nie zamierzała faszerować go posoką, choć to właśnie dzięki niej szybciej doszedłby do zdrowia. Lekarka miała swoje sposoby jak postawić na nogi pokiereszowanych łowców bez użycia czerwonego płynu. Cały wachlarz wręcz!
Ale chwila… pacjent zamiast grzecznie wykonać polecenie znów nabrał wigoru i z mordem w oczach zmierzał w kierunku biednego Lucjusza. Łowczyni w porę się odwróciła i zagrodziła mężczyźnie drogę. Złapała go za nadgarstki aby przypadkiem nie przyszło mu do tego łysego łba aby chwycić za Lucka.
- A co Ci miałam powiedzieć? Że to najbardziej jadowity pająk świata? Te rękawice na moich rękach to dla ozdoby?!  Szybko to sobie możesz obracać panny w nocnych klubach! Odsuń się nim doszczętnie go zdenerwujesz. - napierała na łowcę ciałem, próbując go delikatnie odsunąć od nieszczęsnej szafki. Jak wytłumaczy że pacjent który zwrócił się o pomoc zmarł w wyniku mega erekcji jakiej nie powstrzymały żadne znane jej lekarstwa… No to byłby wstyd, a reputacja u lekarza jest bezdyskusyjna.
W trakcie drobnej przepychanki stało się, pająk stracił cierpliwość. Zlazł z szafki i szybko przebierając odnóżami pędził w stronę zwaśnionej dwójki. Wdrapał się na nogawkę Sorna z zamiarem dostania się do jego ryja, by raz na zawsze uciszyć kłopotliwego łowcę. Lekarka jednak była szybsza. Puściła mężczyznę i nim ten zdążył się wydrzeć, zabrała Lucjusza z jego ubrania. Pająk bezpiecznie trafił do terrarium – obrażony na cały świat, ale żywy!
- Czy teraz łaskawie możesz się już rozebrać do badania? - zdjęła rękawice i dokładnie wyszorowała ręce by zabrać się za dalszą część programu.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Sro Wrz 19, 2018 1:31 pm

Tak, bydlęcia. Mężczyzna bez oporów zabiłby pająka, bo przecież po co go trzymać. Nigdy nie zrozumie świata medyków, którzy w większości byli jakimiś szaleńcami! Chyba tylko myśli do których nie miała wglądu ratowały go przed niechybną śmiercią. Bo w końcu Esmeralda by się tak nie patyczkowała.
- Na pewno. Zlazło się sporo wampirów. - Westchnął, starając się ukryć narastające poczucie winy. Zły strzał, czary Milkiego i.. miał na sumieniu wielki blok. Ciekawe kiedy zaczną się pytania, co powinien powiedzieć?
A starcie z ku klux klanem będzie miał na pewno psychiczny Kuro.. W końcu jest czarny hue.
- Tak, znajmy wampir. - Burknął, patrząc gdzieś w bok. Przegrał i tamten jeszcze go ratował. Jeżeli chciał poniżyć mężczyznę to się mu udało, teraz Sorn miał doła jak nigdy.
- Wiem co to za wampir. Sam go dopadnę. - Dodał prędko, patrząc teraz uważnie na łowczynię. Nie wyobrażał sobie aby ktokolwiek inny mieszał się w jego sprawy z Mlecznym. Zemsta należała przecież tylko i wyłącznie do niego.
Skrzywił się lekko, ból stawał się coraz bardziej nieznośny.
- Chyba każdy, nie sprawdzałem. Moja rodzina już tak ma. - Odparł, przypominając sobie jak po raz pierwszy spróbował wampirzą krew. Niedobra, ohydna w smaku i skręcająca mu żołądek na wszystkie strony. Aż się wzdrygnął.
Zew zostania rycerzem znowu spełzł na niczym, bo na jego drodze stanęła smoczyca. Nawet nie reagował, gdy chwyciła go za nadgarstki. Uśmiechnął się do niej lekko, bo było to dosyć zabawne. Gdyby miał więcej sił, kobieta nie dałaby mu rady.
- Ładnie więc to tak kłamać? - Aż się zaśmiał, bo przecież dokładnie pamiętał jej słowa na temat pająka! Jest niegroźny, można śmiało głaskać.
Nie cofnął się nawet o krok, nawet kiedy zaczęła napierać na niego swoim ciałem. Myślała, że ulegnie? Sorn jak się na coś uweźmie to nie da spokoju, zwłaszcza iż gigantyczny pająk był zagrożeniem. Im szybciej go zabije tym lepiej dla wszystkich! Coś jednak znowu źle się poczuł, więc zmuszony był do cofnięcia się. Wtedy też kochany Lucjusz poszarżował w jego stronę, a mężczyzna już przygotował buta.
Chyba wiadomo po co.
Niestety działał nieco z powolnieniem, więc chybił i pająk znalazł się na jego nodze. Nim zdołał go zmiażdżyć, Esme chwyciła go i zamknęła w terrarium. Aż sapnął, czując napływ gorąca. Znowu zakręciło mu się w głowie. Teraz miał farta, następnym razem pająkowi go zabraknie!
Nie odzywając się, ściągnął powolnie górną część stroju. Pokiereszowane ciało z licznymi siniakami i ranami.
- Połataj to co możesz i tyle. Nie mam czasu. - Jak widać trafił się jej niecierpliwy pacjent, który usiadł na czymś tam i tupał nerwowo nogą. Jakim cudem jeszcze ogarniał? Chyba cała ta adrenalina spowodowana przez pająka, ale im dłużej tak siedział tym czuł się coraz gorzej.
- Zostałem dwa razy przebity kolcami, wyssano ze mnie krew, zwalono ścianę na plecy i próbowano oderwać głowę. - Krótki skrót, aby lekarka wiedziała co mu się działo przed chwilą. Spojrzał w stronę prześwitującej bluzki. Ciekawe te ubrania pracownicze, nie ma co!
Sam łowca siedział bez góry, bo przecież tam na dole nic nie trzeba było sprawdzać! Drobne zadrapania i siniaki, najważniejsze aby połatała mu te dwie dziury po kolcach.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Sro Wrz 19, 2018 3:04 pm

Pewnie, typowy mięśniak! Wzgardził medycyną, a przecież gdyby nie ta królowa nauk, ludzie zatrzymaliby się na etapie średniowiecza. To dzięki rozwojowi ranni nie umierali już masowo z powodu zakażeń. Zwykłe choroby jak zapalenia płuc nie kierowały ludzi bezpośrednio do piachu, zaś sama średnia wieku znacząco wzrosła. Gdyby nie badano właściwości roślin i żyjących na świecie stworzeń, ludzie nadal znajdowaliby się w przysłowiowym lesie. Ale pająk oczywiście był be! Ciekawe co Sorn miałby do przekazania tym wszystkim mężczyznom cierpiącym na schorzenia wieku średniego. Nie dostaniesz tabletek na potencję bo z miejsca zabijam pająki mogące dać główny składnik leku? Serio? Zlinczowaliby go żywcem!
- Nie martw się. Grupa która została wysłana na miejsce zna się na rzeczy. Ci ludzie są teraz w dobrych rękach. - akcja ratownicza trwała. Na takie okoliczności Oświata wysyłała najlepszych specjalistów właśnie z zakresu ochrony. Sorn nie musiał się więc obwiniać o swoją porażkę, chyba że ktoś oskarży go o zniszczenie murów budynku… wtedy nikomu nie będzie do śmiechu.
- Nie wątpię. Weź jednak pod uwagę, że zanim ty go dopadniesz on może spotkać na swojej drodze cywili bądź innych łowców. Skąd będą wiedzieli jak z nim walczyć skoro nie umieścisz jego rysopisu w kartotece? Nie bądź samolubem. - zemsta bardzo często zaburzała racjonalne myślenie, czego lekarka była idealnym przykładem. Najchętniej zatłukłaby Samuru i całą wesołą ferajnę gołymi rękami. Niestety. Czujne oko zwierzchników nie pozwalało jej na popełnienie zbyt pochopnych działań.
- To nie było kłamstwo. Pająk jest niegroźny jeśli trzymasz się od niego z dala. - wzruszyła ramionami. Co za głupek, jeszcze ma czelność wypominać to drobne nagięcie prawdy. Widać, że jakiś służbista. Gdyby był starszy stopniem pewnie zarekwirowałby biednego Lucjusza i jeszcze nakablował o całej akcji dowódcy.
Esmeralda prawie zamarła widząc jak Pan bohater szykuje buta. Zabiłaby go gdyby uszkodził tak cenny okaz, który w dodatku był dostępny tylko i wyłącznie na czarnym rynku. Finalnie i na całe szczęście dla Sorna pająk został ocalony.
- To nie koncert życzeń. Zabiorę Ci tyle czasu ile będzie konieczne, więc przymknij dziób i nie mów mi jak mam leczyć. - cóż, w razie niekontrolowanych jęków i żali po prostu go uśpi albo ogłuszy. Kaftan czy nawet pasy bezpieczeństwa też się znajdą, a z nimi nie poradziłby sobie nawet największy chojrak. Niech wie, że nie trafił do byle popierdółki która struchleje na dźwięk rozkazu jaśnie najwyższego.
- Dół też zdejmij. Skoro zawaliła się na Ciebie ściana muszę zobaczyć całość. - chyba nie sądził, że zbada go na odpierdol posiłkując się tylko krótkim streszczeniem z miejsca zdarzeń. Kiedy wykonał polecenie w pierwszej kolejności zajęła się tym co wyglądało najgorzej – ranami w okolicach barków.
- Biłeś się w jakiejś fabryce słodyczy? - zapytała, gdyż ewidentnie powiało zapachem karmelu. Może przed wizytą w nieszczęsnym bloku, zaliczył jakąś drobną wycieczkę
- Będę musiała szyć. Nim się za to zabiorę dostaniesz coś przeciwbólowego i środek przeciwko tężcowi. Chyba, że byłeś już szczepiony. - po poinstruowaniu mężczyzny od razu zabrała się za pracę. Przed jakimkolwiek zastrzykiem pobrała mężczyźnie próbkę krwi.
- Zbadam morfologię i sprawdzę pod kątem Twoich problemów z przyjmowaniem wampirzej krwi. - znając życie zaraz zacznie jęczeć, że taka jego uroda i nie życzy sobie grzebania w genach. Słowo się rzekło i lekarka odłożyła próbkę, by następnie zająć się zastrzykami i opatrywaniem ran. Nie zwracała uwagi na wzrok skierowany na przeźroczystą bluzkę. W końcu wszystko było dla ludzi! Po krótkiej chwili wszystkie widoczne rany były już odkażone, a lekarka zabrała się za szycie. Było widać, że zna się na rzeczy, więc może Sorn przestanie ją posądzać o bycie zwykłym rekrutem.
- Teraz poszukamy zwichnięć i złamań. - zaczęła macać jego ciało poczynając od głowy, po klatę, ręce i nogi. To badanie chyba nie skończy się tak szybko jak łowca sobie życzył...
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Sob Wrz 22, 2018 11:23 am

Dokładnie, z pewnością nie pojawiłby się tutaj gdyby go nie wysłali. Sorn wolał unikać medycyny, bo przecież w wielu przypadkach podawało się wampirzą krew na którą był uczulony, a nie zawsze pamiętał by o tym powiedzieć.
Ile już było takich sytuacji?
A co do pająka.. przed chwilą jej zwiał, czyli jaka była niekompetentna! Tak, łowca wciąż miał wrażenie że rozmawia z niedoświadczoną uczennicą. Spojrzał na terrarium z niezbyt przychylnym spojrzeniem.
- Mam nadzieję. - Powiedział, patrząc gdzieś w bok. To wszystko jego wina, ale póki co przyznawać się nie zamierzał. Czy był jakiś świadek, który mógłby potwierdzić że to Sorn zawinił? W zasadzie ta gruba baba, co zaatakowała Milkiego.
Ale ten ją przecież zabił.
- Eh.. może masz rację, ale to ja mam go zabić. Poza tym, czy daliby radę odkryć jego tożsamość? - Przechylił lekko głowę na bok, bo w sumie dopiero teraz ogarnął iż nigdy nie poznał imienia śmiertelnego wroga! W sumie tamten jego też nie znał.
Może czas zmienić taktykę?
- Tego wcześniej nie dodałaś. - Zaznaczył, patrząc na nią dwukolorowym spojrzeniem. Jak widać nie zostanie jej ulubionym pacjentem, który doczepiał się niemal do wszystkiego. Sorn w końcu nigdy nie był zbyt ufny, więc na każde jej działanie patrzył z podejrzliwością.
Co za przewrażliwiony typ.
O dziwo nie odezwał się kiedy kazała mu zamknąć dziób, a jedynie parsknął głośno i odwrócił głowę. Nie lubił słownych gierek, niech robi to co powinna. A więc i spodni miał się pozbyć? Mężczyzna wstał i zaczął odpinać pasek, nie spuszczając z niego dumnego wzorku. Bo przecież nie był chłopcem, który takich rzeczy się wstydził. Ściągnął je, zostając w samych portkach.
- Mojego penisa też chcesz zobaczyć? - Złośliwy uśmiech, ale nie sądził że mówiła naprawdę. Będzie się trochę nieswojo czuł, a co gorsza.. jak tu ktoś wejdzie? Chyba oświata nie miała ochoty oglądać przyrodzenia Sorna.
- Wampir posiada moc i posługuje się kolcami oraz innymi gównami z karmelu. - Naprostował, pochylając się lekko. Będzie musiała szyć? Trudno, igła mężczyźnie nie straszna. Choć na tą co krew pobierała patrzył dosyć wrogo. Pokiwał jedynie przecząco głową na wieść o szczepieniu, w sumie to nawet nie pamiętał.
Chciało jej się bawić ze sprawdzaniem dlaczego tak reaguje na wampirzą krew? Również się nie odezwał, o dziwo był nieco spokojniejszy, a może po prostu zaraz miał jej tutaj zemdleć. W końcu nie czuł się zbyt dobrze.
Odkażanie ran zajęło jej krótko jak i samo szycie. Zwinne ręce zrobiły wrażenie na łowcy, który myślał, że potrwa to wieki. Potem jej ręce dotykały jego ciało, na co automatycznie się spiął. Gdzieś przy klatce lekko się skrzywił, ale oczywiście zacisnął zęby i udawał, że niczego nie poczuł.
- Przyjechałem tutaj po dosyć długim czasie. Nie wiedziałem, że Yokohama aż tak roi się od wampirów. - Zagadał, patrząc gdzieś przed siebie. Niezręcznie, bo były to piersi Pani Lekarz. Szybko więc skierował wzrok gdzieś tam w bok. Miała ciepłe ręce.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 5 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach