Gabinet głównego medyka [parter]

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Sob Wrz 22, 2018 6:14 pm

Lekarz lekarzowi nie równy. Dobrze, że to właśnie łowcy odnaleźli Sorna, nie dając mu tym samym wyboru jak tylko posyłając prosto w troskliwe dłonie głównego medyka. Nawet mimo wielu prób łowca nie doszedłby samodzielnie do zdrowia – nie z takimi obrażeniami. Poza paskudnymi ranami na które mogła się rzucić gangrena istniało ryzyko uszkodzeń wewnętrznych jak również wstrząśnienia mózgu. To ostatnie to nawet by się zgadzało, bo zniecierpliwiony kadet rzucał się jak ta wsza na grzebieniu i prawie nie chciał współpracować. Niech no Esmeralda namierzy jego nauczyciela, to Bóg jej świadkiem, że  w pierwszej kolejności wniesie o dodatkowe lekcje dobrego wychowania dla łysego.
Ciekawe czy cwaniak byłby taki mądry mając pod opieką tak wymagające stworzenie jak jadowity pająk. Gdyby nie kursowano do niej pielgrzymkami, biedny Lucjusz siedziałby w swoim terrarium i ze smakiem pałaszował swoją kolację. Ale nie, drzwi w pewnym momencie się nie zamykały, a każdy taki ruch podnosił jej ciśnienie, gdyż nie zgłosiła dowódcy posiadania takiego zwierzaka.
- Przy uzupełnieniu kartoteki podajemy pełny rysopis wampira, to znaczy… tyle ile wiemy o krwiopijcy i ile udało nam się dostrzec. Nasi rysownicy mogą sporządzić nawet podglądowy portret dzięki którym jest ogromna szansa, że wampir zostanie rozpoznany. Oddział specjalny rzadko zabija na miejscu. Zwykle przywożą poszukiwanego do oświaty, a wtedy jest szansa, że trafisz na jego przesłuchanie. - to chyba lepsze niż samodzielne poszukiwania i narażanie dziesiątek ludzi przez pragnienie zemsty. W czasie rekonwalescencji łowcy, Milky mógł wyjść na żer, bo nigdy nie wiadomo w jakim znajdował się stanie i czy walka z mężczyzną nie wzmożyła jego głodu.
- Nie jestem informacją turystyczną. Powiedziałam tyle ile było konieczne i prosiłam byś go nie ruszał. - ale oczywiście on był mądrzejszy i wyskakując niczym ten Filip z konopi chciał samodzielnie rozprawić się z Lucjuszem. A pająk jak to pająk, nie będzie dyskutował z żadną łysą pałą, bo ani to kumpel ani potencjalny partner.
I jeszcze parsknął! Na szczęście jaśnie Pan spełnił polecenie i grzecznie zdjął dolną część odzienia. Kiedy nie spuszczał z niej wzroku, Esmeralda uniosła do góry lewą brew zastanawiając się co do jasnej ciasnej mu chodzi.
- A jest tam co oglądać? Będę potrzebowała lupę?- zapytała, choć zaraz po tym ugryzła się w język. Mógł mieć w spodniach nawet mikro-korniszona i nic jej do tego! Nie traktowała go jako partnera tylko zwykłego pacjenta, a nagość w zawodzie lekarza była widoczna nagminnie.
- Możesz zdjąć też bokserki. Tam też Cię zbadam. - skoro tak się domagał niech ma. Jeden ptak w tą czy w tamtą naprawdę nie robił różnicy, a jeśli łowca poczuje się lepiej zbadany to czemu nie!
- To by wiele wyjaśniało. Przyznam, że jak znam większość wampirów w tym mieście to o tym słyszę po raz pierwszy. - dlatego tym bardziej mężczyzna powinien zainteresować się sprawą i przekazać rysopis do kartoteki. Nawet pomimo stopnia nowicjusza nie wyglądał na słabego, a i cały łowiecki oddział miał problem ze złapaniem tego wampira.
- Od kiedy jest nowy dowódca wampiry i tak się nieco uspokoiły. Łowcy w końcu coś tutaj znaczą. Jesteśmy wyszkoleni, wyposażeni i przygotowani do działania. Co się właściwie stało, że zawalił się ten budynek? Wspomniałeś, że było więcej wampirów… To aż nieprawdopodobne, bo jeśli już większość nie żeruje za dnia. - kwestia zawalenia ścian czteropiętrowego bloku wciąż wymagała analizy, ale świadkowie zdarzeń znajdą się prędzej czy później. Możliwe, że sytuacja zostanie zgłoszona również dla wampirzej rady, bo umowa jaką zawarli z łowcami wymagała zgłaszania podobnych incydentów. W teorii to oni wymierzali kary dla wampirów. W praktyce robili to łowcy.
Lekarka zatrzymała dłonie widząc jak Sorn krzywi się w trakcie badania.
- Bolało? - zmierzyła go czujnym spojrzeniem i jeszcze raz powtórzyła ruch by sprawdzić reakcję. Nie miał w tym miejscu widocznych obrażeń, ale może problem tkwił gdzieś głębiej.
- Nie ma złamań. Sprawdzę tylko czy nie odniosłeś obrażeń wewnętrznych. Po wszystkim dostaniesz kroplówkę i specjalność zakładu. Powiedz mi jeszcze tylko jaką masz grupę krwi. - czyli pyszny i wyglądający jak wymiociny koktajl, będący zmorą wszystkich łowców. Co z tego, że w smaku nie miał sobie równych jak sama jego konsystencja powodowała cofanie treści.
Ponownie wróciła do początku badania, czyli idąc od głowy w dół sprawdzała przepływ krwi. Jej dłonie nie dość że niesamowicie ciepłe, powleczone były delikatną czerwoną poświatą. Była skupiona i bardzo dokładna.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Wto Wrz 25, 2018 2:31 pm

Sorn był na tyle dumny, że po prostu nawet wiedząc iż umrze to i tak nie zgłosiłby się do medyka. Właściwie został tutaj zaciągnięty siłą, bo przecież najchętniej udałby się w stronę wyjścia.
Sam się wyleczy.
Jakoś wcześniej dawał sobie radę.
Uparty łysol patrzył tylko oburzonym wzrokiem na pannę Esmeraldę. Szkolił się daleko stąd, a poza tym jego rodzina została wymordowana. Czy ktoś taki może być spokojny? Zwłaszcza, że Sorn żył tylko i wyłącznie zemstą. Zacisnął mocniej zębiska. Ktoś inny miałby przesłuchiwać Logana? Ten śmieć zasługuje tylko na śmierć, ale pod warunkiem, że z jego ręki.
- Go nie trzeba przesłuchać, a zabić. - Powiedział ostro, krzywiąc się lekko. Ból nie dawał mu spokoju, więc nawet nie skomentował jej słów odnośnie pająka. Każde z nich miało swoją rację i zamierzało się jej trzymać.
Tak dawno nie był u jakiegokolwiek lekarza, że rozebranie się do naga było po prostu dla niego dziwne. Nie licząc służby wojskowej, ale tam byli sami faceci. Zmierzył raz jeszcze kobietę i nawet nic nie powiedział.
- Aż tak bardzo lubisz oglądać łowieckie penisy? - Uniósł jedną brew do góry, po czym parsknął raz jeszcze. Oby się tylko nie podniecił bo sobie wstydu facet narobi.
- Jestem tutaj po to aby go dopaść. Zbyt długo to trwa. - Westchnął, przejeżdżając ręką po twarzy. Moment zawalenia się ściany był zaskoczeniem dla wszystkich. Nie zamierzał jednak okłamywać łowczyni, nic to nie da. Powolnie skierował wzrok na ściany i zaczął przejeżdżać po nich oczami.
- Nowy dowódca? Jak się nazywa? Szkoliłem się tutaj kilkanaście lat temu, może będę go kojarzyć. - Nuta zainteresowania, bo prędzej czy później będzie się musiał z nim spotkać.
- Wampir przemienił jedną ze ścian w lepiącą piankę, potem ja źle strzeliłem i.. poszło. - Westchnął, nie był z tego zadowolony. Oczywiście nie zamierzał wspominać o tym, że tamten jeszcze go uratował. Zrobił to tylko ze swoich egoistycznych względów, nie było w tym ani trochę dobroci.
Kiedy się skrzywił, lekarka natychmiast to wyłapała.
- Nie. - Odpowiedział z pewnością w głosie i tym razem nie zareagował gdy na powrót wróciła na miejsce. Nie zamierzał tracić czasu na jakieś badania bo coś go lekko zakuło. Poobijany był i tyle!
- Czyli można wracać do roboty. - Odkaszlnął i poruszył nieznacznie głowa.
- A. - Dodał jeszcze odnośnie krwi po czym przyjrzał się jej jeszcze bardziej. Czy już ją kiedyś gdzieś przypadkiem nie spotkał? Spojrzał potem na swoje bokserki, które przecież miał ściągnąć. Łowca bez żadnego ale, zdjął je i jeszcze perfidnie wpatrywał się w Esmeraldę.
- Jak widzisz z nim wszystko w porządku, nawet możesz pogłaskać. - Palnął, ale po tym ugryzł się w język. To niestosowne, ale jakoś musiał rozluźnić napięcie. Czerwona poświata nie umknęła jednak łysince, więc niemalże odskoczył od niej jak oparzony.
- Co robisz? Przecież nic mi nie jest. - Rzekł, stojąc tak z fujarą na wierzchu. Jeszcze trochę i wybiegnie tak za drzwi.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Czw Wrz 27, 2018 3:41 pm

Sam. Pewnie. Sam może sobie co najwyżej nastroić kuśkę a nie samodzielnie składać i leczyć kiedy był ledwo żywy. Łowcy mieli rację zabierając go z miejsca zdarzenia i odstawiając prosto na piętro lekarzy. Mogli jeszcze zaprowadzić go za rączkę, bo Pan „nie potrzebuję pomocy” mógłby przypadkiem zboczyć z wyznaczonego kursu. To dziwne, bo nie wyglądał na gościa z syndromem białego fartucha albo tego co panicznie boi się igieł.
- W teorii Twój wampir odpowiada bezpośrednio przed radą. Jeśli łowcy zabiliby go na środku ulicy to gratuluję inteligencji. - już sam fakt, że świadkiem zdarzeń mógł być jakiś cywil znacznie utrudniał sprawę. Pewne wydarzenia rozprzestrzeniały się z prędkością światła, a rada wampirów nie darowałaby łowcom pełnej samowolki. Dlatego działano incognito i tego powodu przywlekano wampiry na przesłuchania. W świecie łowieckich kar istniały gorsze rzeczy niż śmierć o czym przekonała się już część „nieszczęśników”.
- Zdaj raport i opisz w nim swojego kumpla. Jeśli patrol na niego trafi to będzie Twój. Uprzedź tylko szefa o swoich planach. - kadeci bardzo rzadko brali udział w samodzielnych przesłuchaniach, ale jeśli Sorn przedstawi dowódcy swój punkt widzenia to z pewnością otrzyma swoją szansę. Póki co łowca powinien jednak przełknąć gorzkie uczucie porażki i schować tą zemstę gdzieś na poziom kieszeni. Teraz najważniejsze było jego zdrowie.
Spojrzała na niego wzrokiem pełnym politowania ale mimo kąśliwego komentarza cisnącego się na usta nie dała się sprowokować! Mięśnie łowczyni napięły się jakby chciała go strzelić w mordę, jednak było coś co odwiodło ją od morderczych zapędów. Może i był bezczelnym chamem ale wciąż pozostawał pacjentem. W najgorszym wypadku zaaplikuje mu podwójną lewatywę, z triumfem obserwując jego dosłowny ból zada.
- Jeśli przy każdym Waszym spotkaniu mają się walić budynki to lepiej abyś miał ze sobą jakąś...”przyzwoitkę”. Tak proforma. - dowódca zatuszuje tą ostatnią sytuację ale czy będzie to robił przy każdej nieuwadze Sorna? Mężczyzna jak nic potrzebował większego treningu i wprowadzenie w standardy yokohamskiej oświacie. Bo chyba w buszu się wychował sądząc po jego ogólnym zachowaniu i odzywkach.
- Vladislau Darkhawk. Jest dowódcą od jakichś czterech lat dlatego jeśli gościłeś w Yokohamie dłuższy czas temu możesz go jeszcze nie znać. Kto dowodził nim opuściłeś to miasto? - Marcus, a może jeden z najgorętszych aparycją łowców zwany również Gerardem. Ze swojej perspektywy Esmeralda nie mogła narzekać na Vlada. Był osobą skrupulatną, troskliwą ale także bardzo zdecydowaną. Jak nikt potrafił postawić łowcę do pionu, dlatego on i Sorn powinni się dogadać.
Pierwszy raz słyszała o piankowych ścianach i przypadkach kiedy to łowcy przez zły strzał  przyczyniali się do takich zniszczeń. Przyjęła do wiadomości jego słowa postanawiając nie wdawać się w szczegóły. Mężczyzna i tak był już wystarczająco zdenerwowany.
- Do dupy nie do roboty. Czeka Cię odpoczynek i rehabilitacja. Przez jakiś czas nie będziesz brał udziału w akcjach. - jeśli myślał, że wyskoczy stąd i na hura zacznie biegać za wampirami to się grubo mylił. W jego przypadku nie wystarczyło zaszyć ran, ale także skupić się na nadwyrężeniach kręgosłupa które nastąpiły w wyniku zawalonej ściany.
Kiedy ściągał portki zajęła się przygotowaniem krwi, kroplówki i koktajlu. Wróciła do pacjenta który świecił już gołą fujarką i najwidoczniej świetnie się przy tym bawił.
- Te przyjemności zostawię dla Twojego chłopaka. -  mrugnęła do mężczyzny, a wewnętrznie gryzła się w język by przypadkiem nie wypalić czegoś, co mogłoby zostać obrane jako brak profesjonalizmu. Nie każdy mężczyzna uwielbiał świecić Wacławem przed obcą babą, w dodatku będącą lekarzem. Co innego przygodny seks.
- Uspokój się, nie aplikuję Ci żadnej trucizny. Sprawdzam tylko przepływ krwi w Twoim organizmie dzięki czemu będziemy wiedzieć czy nie masz obrażeń wewnętrznych. Połóż się na tyłku i leż grzecznie. - jeśli chciał dostać odznakę dzielnego pacjenta to jeszcze chwilę musiał wytrzymać. Gdy łaskawie spełnił polecenie, lekarka wróciła do badania. Przesuwała dłońmi po jego ciele zatrzymując się przez dłuższe chwilę na rękach, brzuchu i okolicach pachwin.
- Wygląda na to, że miałeś sporo szczęścia. - stwierdziła na zakończenie badania. Dłonie kobiety przestały dziko świecić, za to sama lekarka dosłownie zajęła się interesem Sorna.
- Wyglądają na trochę przepełnione. - komentowała badając jego mosznę, by następnie sprawdzić dalsze części jego męskości. Wyglądała jak rasowy urolog, a jej wprawa była niezwykle imponująca.
- Wszystko w porządku. Możesz już ubrać spodnie. - wstała i umyła dokładnie ręce, gdyż dalsza część obejmowała ponowne wkłucie się do jego żyły. Czekały go dwa worki – z krwią oraz elektrolitami.
- Zakładam wenflon. Na początku podamy krew bo trochę jej straciłeś. Wypij też to. - po nałożeniu kaniuli podała mu smaczny koktajl wyglądający plus minus jak zielonkawe rzygi.
- Do dna. - powiedziała i dosłownie wetknęła mu w dłoń przygotowany wcześniej kubek.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Nie Paź 21, 2018 6:24 pm

Zawsze sądził, że tylko sam sobie może najlepiej pomóc. Stronił od profesjonalnej obsługi i przez to nabawił się wielu urazów, które czasem się odzywają. Nie był jednak zbyt zadowolony z pracy lekarki, bo przecież był to dowód że sam zawiódł.
Co się z nim działo?
- Jebać radę i tak nic z nim nie zrobi. - Warknął, patrząc gdzieś w bok. Drwili z nich, a o oparciu i sprawiedliwości lepiej było nie mówić. Ile tak można ciągnąć ten cały cyrk? Yokohama powinna być wyczyszczona z większości wampirów, które tylko zaśmiecały ulice miasta.
Pokiwał powoli głową na jej słowa, chociaż wiadomo było, że za pewne nie dostosuje się do jej słów. Był typem samotnika, który nie za bardzo przepadał za zwierzaniem się z czegokolwiek. Nie zawsze jednak był taki zamknięty w sobie, jak widać w obecności Esmeraldy czuł się bardzo dobrze, choć zachowywał się jak ostatni gnojek. Potem krzywo się uśmiechnął na jej słowa. Dobrze wiedziała, że wszystko wyszło przez przypadek.
- Chciałabyś nią zostać? - Skierował na nią zaciekawione spojrzenie, po czym na moment powrócił wzrokiem w stronę pająka. A co do buszu to w sumie miała rację, mężczyzna powinien też przyjść w samej szmacie jak to miewał Tarzan i zrobić niemałe widowisko. Ale kto chciałby oglądać jego gołe dupsko w locie?
- Marcus. - Powiedział bez większych emocji, niestety jednak imię obecnego przywódcy nic mu nie mówiło. Chociaż kto wie, może jak go zobaczy to rozpozna, czasami Sorn miewał dosyć kiepską pamięć.
- Gówno prawda, sam wiem co mam robić. - Prychnął, bo chyba nie myślała, że będzie teraz odpoczywał. Teraz, kiedy był blisko znalezienia Milkiego? To było zbyt ważne dla łowcy, więc za pewne nabawi się kolejnych kontuzji, aż w końcu nie da rady i po prostu umrze. Z przepracowania też można, prawda?
Potem zmuszony do ściągnięcia portek, obserwował co wyczyniała kobieta. Jej tekst jednak nie przypadł mu do gustu?
- Co? Masz mnie za jakiegoś pedała? - Warknął ostro, nie odrywając od niej dwukolorowych oczu. Żądał wyjaśnień. Przecież po pierwsze nim nie był, a po drugie nawet nie wyglądał. Czy ta łysina nie była wystarczającym dowodem? Już chciał palnąć że ma dzieciaka, ale ugryzł się w język. Lepiej nie mówić o sobie zbyt wiele, nawet wśród zaufanych łowców.
Panika, jak w nim powstała na widok dziwnego światła była zrozumiała. Sorn nie przepadał za magią i jak widać ciężko był mu się z nią oswoić. Nie odezwał się jednak już więcej, tylko rzeczywiście grzecznie oczekiwał końca badania. Miał sporo szczęścia? Zawsze je miał. Na moment przypomniał mu się Milky, który ratował go przez moment z walącego się budynku. Ale szybko odtrącił tę myśl, która tylko go wkurwiła. Szybko jednak z tego stanu wyrwał go dotyk kobiety na jego męskości. Aż drgnął mimowolnie, nie będąc przygotowanym na takie pytanie.
O dziwo nawet zamilkł, czując.. zażenowanie? Niestety jego przyjaciel niżej chyba polubił dotyk Esmerlady, co zaczęło być powoli widoczne. Wtedy też raptownie wstał i ubrał bokserki wraz ze spodniami, obracając się napięcie. Niestety to nie był jeszcze koniec i kiedy mężczyzna chciał się zaszyć gdzieś w kąt, dostał dwie kroplówki w prezencie.
Przewrócił oczami.
- To konieczne? Czuję się dobrze. - Skłamał, wzdychając przy tym głośno i odebrał od niej kubek w którym znajdowała się niezbyt zachęcająca treść. Oczywiście wypił to szybko, gdyż dobrze znał ten ''trunek''. Bez żadnego skrzywienia, odłożył naczynie na pobliską półkę.
- Naprawdę nie mam czasu bawić się w rehabilitację. - Powiedział już nieco spokojniej, gdyż na moment znowu coś go przyćmiło. Ból głowy narósł, a łowca pochylił się nieznacznie do przodu. To był długi dzień.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Sro Paź 31, 2018 7:44 pm

Sorn w sprawach „zdrowotnych” zachowywał się równie lekkomyślnie jak większość znanych lekarce mężczyzn Oświaty. Mało który potrafił po ludzku przyznać się do obrażeń, a jeszcze mniejsza ilość pozwalała na zrobienie sobie iniekcji. Wojownicy drżący na widok igły i strzykawki stanowiły prawdziwą plagę, lecz mało który przyznawał się do  do jatro i hematofobii.
Uśmiechnęła się pod nosem na słowa o radzie. Rzeczywiście zazwyczaj rada nie wymierzała wampirom kar, a jedynie głośno o nich dysputowała. To z tego powodu większość łowców wymierzało sprawiedliwość na własną rękę i bardzo zręcznie zacierało po sobie ślady. Pewne rzeczy należało robić jednak z głową. Szkoda bowiem znaleźć się na khym… listach gończych rady wampirów.
- A czy Twoim zdaniem wyglądam jak rasowa przyzwoitka? - prędzej zaoferowałaby mu natłok kłopotów niż pomocną dłoń mającą na celu chronić przed niebezpieczeństwem. A właśnie takiej „przyzwoitki” potrzebował Sorn. Najlepiej całodobowej, mającej na niego niesamowicie uspokajający wpływ.
- Znam go, ale nie było mnie tutaj za jego panowania. Jakim był dowódcą? - Marcus był szanowanym łowcą, jednak z punktu widzenia Esmeraldy wydawał się mało asertywny i niewystarczająco twardy na to stanowisko. Być może w ostatnich latach przechodził jakiś kryzys wieku średniego i z tego powodu kalał się niesubordynacją i romansami z młodymi łowczyniami.
- Założymy się? Wystarczy, że wystawię Ci zwolnienie albo w najgorszym wypadku zamknę w izolatce. - oczywiście wszystko dla jego dobra! Jeszcze byłby skłonny rzucić się w ponowny wir walki, a wtedy nigdy nie wiadomo czy skończy się na samych stłuczeniach i jednym gruzowisku. Najwyraźniej sam jeszcze nie był świadomy jak wiele miał szczęścia.
- Mam specyficzne poczucie humoru. - przyznała. To czy był odmiennej orientacji czy nie było jego indywidualną sprawą, ale cóż… długi i kąśliwy jęzor jak zwykle znajdował się na posterunku. Późniejsza reakcja ciała mężczyzny bardzo dobitnie uświadomiła lekarkę, że ma przed sobą prawdziwie heteroseksualnego mężczyznę. Nie skomentowała jednak tej sytuacji, a jedynie nadal hardo i niewzruszenie zajmowała się badaniem. Niektórym łowcom cisnęła bez opamiętania, ten tutaj był zbyt „wrażliwy” i wkurwiony. Jeszcze gotów strzelić jej w pysk i tym samym obudzić chęć skrywanego mordu!
- Daj mi pięć minut i Cię wypuszczę. - poczekała aż mężczyzna dopije trunek i odstawi pustą szklankę na stole. Po wstępnej ocenie jego stanu nie miała zamiaru go wypuszczać, czego on sam nie musiał od razu wiedzieć. Niech ma tą niepowtarzalną chwilę nadziei.
Pochylił się lekko do przodu, co było idealnym momentem na reakcję.
- Wszystko w porządku? - podtrzymała go za ramiona, starając się złapać wzrokowy kontakt. Może i był upartym chujem nierozumiejącym w jak kiepskim stanie znalazło się jego ciało. Ktoś jednak musiał go uświadomić, dlatego lekarka natychmiast przystąpiła do akcji. Zabrała jedną dłoń i sięgając nią do kieszeni kitla, odbezpieczyła ampułkę i wyciągnęła nasączoną chusteczkę.
- Jesteś rozpalony. Wytrę Ci twarz. - tyle mógł zapamiętać, bo zaraz po tym zadziałały środki o silnie usypiającym działaniu. Podtrzymała go by nie upadł i załadowała na łóżko. Kroplówki i krew, czyli to czego teraz najbardziej potrzebował. Na koniec przykryła go jakimś zielonkawym kocem i jak gdyby nigdy nic zajęła się badaniem próbek. Pewnie się wkurwi ale co tam! Czy długo można się tak złościć?

Sorn obudzi się po około czterech godzinach. Opatrzony, w dalszym ciągu pod kroplówką i dla własnego bezpieczeństwa przywiązany pasami.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Nie Lis 11, 2018 10:55 am

Najwidoczniej i tym przypadku Sorn się od nich nie różnił. Typowy facet, nie ufający dziwnym, lekarskim sztuczką i mało skłonny do odpowiedniego odpoczynku. Co by się jednak stało, gdyby Milky go nie wyciągnął z bloku?
Spochmurniał.
Rada robiła wszystko dla swojej własnej korzyści, nie dla ogółu. Sorn nawet miałby to gdzieś, że trafiłby na listę gończą. Od kiedy za sprawiedliwość jest się karanym?
Zmierzył ją i lekko się uśmiechnął.
- Nie. - Ale właśnie była osobą, która byłaby w stanie odradzić łysemu głupie pomysły. O ile dałaby radę złamać tego upartego osła. Zamyślił się na moment gdy zapytała o Marcusa. Jakim był przywódcą? Ciężko powiedzieć.
- Lubił męczyć wampiry. - Powiedział, patrząc gdzieś na bok. Oczywiście Sorn popierał go jak najbardziej, ale jak widać niczego innego nie chciał o nim mówić. A może powiedział zbyt wiele? Taka informacja z pewnością dawała jakieś myśli.
Uśmiech szybko zszedł z jego gęby gdy wspomniała o izolatce i zwolnieniu. Była lekarzem, a nie terminatorem! Łysy aż zacisnął zębiska. Wiele już zdążył się o rudej dowiedzieć.
Moment małej wpadki przy badaniu sprawiła, że Sorn aż zagryzał wargi, aby utrzymać powagę. Świetnie, że jego kolega niżej go zdradził! A co do chęci mordu, to nic z tego. Sorn zajmował się tylko i wyłącznie wampirami.
Ale strzelenie w pysk kusiło!
- Tak, wszystko w porządku. - Skłamał, po czym spojrzał jej w oczy i przeniósł wzrok na rękę. Chusta? Po co jej ona?
- Nie chcę.. - Tyle zdołał wypowiedzieć, gdyż środek zadziałał natychmiast i uśpił łowcę na jakiś czas.
Wściekłość w momencie kiedy został uśpiony była tak duża, że nawet podczas czterogodzinnej drzemki śniły mu się jakieś koszmary. Jak tylko otworzył oczy, a zrobił to bardzo szybko, natychmiast zaczął szukać wzrokiem lekarki, która była winna temu wszystkiemu. Miał ochotę wydłubać jej za to oczy.
Szarpnął się mocno, jednak nie mógł wstać. Naprawdę przywiązała go pasami? Dwukolorowe oczy mężczyzny były pełne chłodu i nienawiści.
- Jaja sobie kurwa robisz? - Ryknął w przestrzeń. Chyba od dzisiaj jego najbardziej nielubiony kolor to rudy! Raz jeszcze starał się poruszyć rękoma, ale nic z tego. Z jeszcze większym zażenowaniem, opadł łbem na łoże.
- Wypuść mnie do domu. - Warknął, mając ochotę przetrzeć oczy. Niestety nawet i tego nie mógł zrobić, więc niezadowolenie na jego gębie stało się jeszcze większe.
- Równie dobrze tam mogę odpoczywać, a poza tym mam inne obowiązki. - Sapnął, kierując na nią swój wzrok. Nie był facetem narzekającym na nudę w swoim życiu, zawsze miał coś do zrobienia lub sprawdzenia. Poruszył nieznacznie głową, skupiając wzrok na kroplówce. Choć głośno tego nie przyzna, czuł się lepiej. Na pewno cały proces regeneracji został przyspieszony dzięki Esmeraldzie i łowca będzie mógł wrócić do roboty znacznie szybciej.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 25, 2018 12:42 pm

Rada wielokrotnie udowodniła łowcom, że wszystkie przewiny wampirów są traktowane z przymrużeniem oka. Niemal każdy wampir posiadał swoisty monopol na łamanie prawa, a członkowie ich społeczności zdawali się tego nie dostrzegać. Nic dziwnego, że to Oświata musiała przejąć pałeczkę złego wujka, a taki Sorn nie ufał przedstawicielom najwyższej wampirzej instancji. Żaden mądry łowca nie wierzył w zapewnienia wampirów, bo nawet jeśli coś ucichło, nie znaczyło, że już tego nie ma.
- Widzisz, prędzej to sprowadziłabym na Ciebie jakieś kłopoty. - mrugnęła, posyłając mu lekko zawadiacki uśmiech. Naturalnie nie była typem kobiety którą należało chronić. Z własnej woli pchała się w stronę niebezpieczeństwa i pomagała osobom potrzebującym.
Nie ciągnęła mężczyzny za język w kwestii byłego dowódcy. Wylewność jego słów jasno dawała do zrozumienia, że temat nie powinien być nazbyt oblegany. Esmeralda znała Marcusa pobieżnie, a jego fascynacja dręczeniem wampirów jakoś nie pasowała do wizerunku mężczyzny. Był kochającym i może nieco zbyt nadopiekuńczym ojcem, buntownikiem, osobą za wszelką cenę broniącą swoich racji i może nawet trochę… bawidamkiem. Ale wszystko było dla ludzi. Lekarka cieszyła się, że jej działalność w Oświacie rozwijała się pod okiem Gerarda i Grigorija. To oni potrafili wybić jej z głowy dziwne pomysły, motywowali do działania i dawali możliwość samodzielnego działania. Placówka łowców nie była już nastawiona na eksterminację i tortury na wampirach. Owszem, wymierzano sprawiedliwość, ale tortury stosowano tylko i wyłącznie w uzasadnionych przypadkach.
- To nie jest koncert życzeń, skarbie. - powiedziała nim zamknął oczy, a łysa głowa opadła bezwładnie na ręce łowczyni. Co on sobie wyobrażał? Że zapyta go o pozwolenie na piśmie i jeszcze osobiście zawiezie wózkiem na jakąś akcję? HA HA HA. Dobre sobie. Niech leży, odpoczywa i nie wkurwia. Nieprzytomny łowca to szczęśliwy łowca, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiedział.
Po kilku dobrych godzinach, kiedy to słońce schowało się za horyzontem, a większość łowców wyszła na patrole, arcyksiążę raczył się obudzić.
- Chyba już Ci lepiej. - nie oderwała wzroku znad książki, co tylko dodatkowo spotęgowało uczucie potrzasku. Wytrzymałość pasów specjalnie dopasowała pod możliwości najsilniejszych pacjentów. Gdy dokończyła czytanie strony odłożyła książkę na biurku i usiadła na skraju łóżka mężczyzny.
- Do dupy nie do domu. Powinieneś być wdzięczny za to, że nie wypuściłam Cię na zawołanie. Nie masz już gorączki i mroczków przed oczami, a jedyne czego potrzebujesz to odpoczynek. Radzę Ci mnie nie wkurwiać, bo raczej nie chciałbyś abym zastosowała na Tobie jakąś SPECJALNĄ terapię. - termometr w dupsko, lewatywa… możliwości było mnóstwo i należało wybrać tą, która najbardziej wkurwi łysego. Dowódca mu nie uwierzy, bo patrol który przyniósł mężczyznę do gabinetu zgodnie potwierdzi jego kiepski stan. A teraz? Teraz był prawie jak młody Bóg, a wszystko dzięki dbałości i brakami kompromisów.
- A jakież to masz obowiązki? Złapać Twojego koleżkę wampira? Na razie o tym zapomnij. - podłączyła drugą kroplówkę, co było równoznaczne z faktem, że przetrzyma go przez conajmniej kolejną godzinę. I po co było pyskować?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Wto Lis 27, 2018 3:00 pm

Dlatego Sorn jej nie ufał, w zasadzie nikomu. Nawet na łowców potrafił patrzeć podejrzliwie, a zwłaszcza na ich konszachty z wampirami. Nie było dobrych pijawek i powinny mieć jeden wybór. Albo na powrót stają się ludźmi, albo giną. Niestety teraz nawet i jego ludzie traktowali go jak bydło.
Był wściekły. Wkurwienie widoczne na twarzy Sorna stało się jeszcze mocniejsze, a wzrok wbijał w czytającą książkę lekarkę. Oczywiście, że czuł się o stokroć lepiej. Niestety jednak w życiu tego nie przyzna, zwłaszcza iż złość przyćmiła mu nieco umysł.
- Chora na głowę jesteś czy co? Wypuść mnie! - Chyba dostał ataku wścieklizny. Brakowało jeszcze lejącej się pijany z pyska. Mężczyzna zaczął się szarpać, próbując wyrwać się z więzów. Nie należał do spokojnych typów, nie po czymś takim. Oczywiście nie był też szaleńcem, aby zaatakować samą Esmeraldę. Po prostu czuł się źle, kiedy nie mógł wykonać żadnego ruchu. Od razu w głowie pojawił się obraz kiedy Milky pożerał jego wolę. Ta sama bezradność i brak kontroli nad ciałem sprawiały, że Sorn cholernie panikował. Spróbował wziąć głęboki wdech, ale nawet on nie pomógł.
Jeszcze ruda była zbyt pewna siebie. Miała w garści faceta, ale nie zamierzał być uległy na jej słowa. Robiła to z czystej premedytacji! Widać, że powinna udać się na emeryturę.
- Między innymi. - Odpowiedział, patrząc gdzieś w bok. Im szybciej zemści się na Mlecznym tym szybciej zazna spokoju. Nie obchodziło go to, czy umrze przy następnym starciu. Byleby tylko pociągnąć drania za sobą.
- Słuchaj, jeżeli mnie wypuścisz to nie powiem Dowódcy, że trzymasz w gabinecie śmiercionośnego pająka, który Ci spierdolił. - Mały szantaż, ale co niby innego miał zrobić? Innej broni nie miał, ale rudej chyba zależało na swoim włochatym ziomku. Może więc się dogadają?
- Jeśli Ci mało to mogę Cię nawet pochwalić, tylko mnie kurwa wypuść. - Głos był znacznie spokojniejszy, ale widać było iż wciąż Sorn się denerwował. Czuł się jak zwierzę trzymane w klatce, a przecież trzeba działać. Im szybciej poradzi sobie z problemami, tym szybciej będzie mógł powrócić do normalnego życia. Jednak czy kiedykolwiek takie miał? Szybko stracił rodziców, nigdzie nie zostawał dłużej niż powinien. Od śmierci brata wszystko jebło, a mężczyzna nie potrafił się ogarnąć. Gdzieś tam nawet dzieciaka zmajstrował, ile w zasadzie miała lat jego córka? Wieki jej nie widział, gdyż znajdowała się pod opieką brata zmarłego ojca Sorna. Może czas najwyższy się z nią spotkać? Nigdy jednak nie potrafił jej obdarzyć prawdziwą miłością, zbyt wiele zemsty płynęło w jego krwi.
Łowca aż się zamyślił. Poruszył niespokojnie głową, spoglądając na Esmeraldę.
- Mam coraz mniej czasu. - Syknął do samego siebie, patrząc gdzieś w bok. Teraz był silny, a co będzie później? Starość, bo nie mógł jej oszukać za pomocą wampirzej krwi.
Chyba tego najbardziej się bał.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Grigorij Sro Lis 28, 2018 10:42 pm

Mały niedoszły romans może trwałby w najlepsze gdyby nie fakt, że Vladislau przechodził nieopodal gabinetu Esmeraldy. Nie zamierzał do niego zachodzić, o nie. Jednakże zwabiły go nieludzkie krzyki. Panna Green znana była z mało konwencjonalnego podejścia co do autonomii jej pacjentów jednakże wrzaski dochodzące stamtąd stawiały pod znakiem zapytania poczytalność jej lub pacjenta. Vlad znalazł się wystarczająco szybko na tyle blisko gabinetu by usłyszeć szantaż Sorna. Wszedł do gabinetu niczym Filip z konopii. Nawet jeśli gabinet był zamknięty otworzył go. Wszak z racji pozycji miał do niego dostęp.
- Co jej spierdoliło? - zapytał jak zwykle bez emocji, lecz w tym pustym zimnym tonie gdzieś głęboko znajdowała się groźba. Jadowity pająk to chuj, gdyby był zgłoszony i były przedsięwzięte właściwe środki bezpieczeństwa. Trzymanie go nielegalnie w gabinecie medycznym było w jego mniemaniu nieodpowiedzialne. Inna rzecz, że szantaż wobec medyka, zapewne po to by uniknąć leczenia albo informowania Vlada o jakiejś chorobie, także były naganne. Tak czy tak dupa. I to bardzo głęboka dla obojga. Teraz czekają ich tłumaczenie sytuacji oraz raporty. Dużo raportów.

Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Wto Gru 04, 2018 3:01 pm

No Debil. Pomóż człowieku z czystego serca, a jeszcze wariata z Ciebie zrobią. Zero zaufania do personelu medycznego i tego jakże wymagającego stanowiska było już standardem. Sorn jednak przesadzał. Darł się jak opętany, wiercił jakby miał owsiki w zadzie i do tego rzucał oskarżeniami. Jeśli w tej sali ktoś mógł mieć coś z głową to tylko on, bo jakby nie patrzeć, nie wiadomo co mu odwaliło pod kopułą po stracie przytomności. Leczyć go – źle, nie leczyć – jeszcze gorzej. I masz babo placek… Trzeba było skończyć weterynarię.
- Zostaniesz wypuszczony jak uznam to za stosowne, a teraz przestań drzeć mordę, bo zaraz zleci się tutaj pół Oświaty. Krzywda Ci się dzieje? - krzyki ze strony podziemi były standardem, ale co jeśli ktoś wyrażał swój strach w gabinetach medycznych? Ściany były grube, ale niewystarczające by ich mały teatr uszedł płazem. Jeśli ten irytujący gość się nie przymknie, to będzie należało porozmawiać z nim inaczej. I jeszcze te groźby. Lekarka prychnęła na słowa dotyczące pająka.
Ach tak, Pan kapuś.
Na twarzy kobiety pojawiła się nieskrywana irytacja i nawet miała odpowiedzieć mu na jego groźbę, jednak otwierające się drzwi gabinetu przerwały proces pyskówki.
Pięknie. Zajebiście.
Z pośród wszystkich członków Oświaty na kontrolę musiał wpaść nie kto inny jak dowódca. Esmeralda westchnęła ciężko i momentalnie zmieniła wyraz twarzy na ciut bardziej przyjazny.
- Nic, uderzył się w głowę i gada od rzeczy. Chyba umieszczę go na parę dni w izolatce bo śmiem twierdzić, że po ostatnim wypadku stanowi zagrożenie dla siebie i innych. Niech dojdzie do siebie. - wzruszyła ramionami i odsunęła się od mężczyzny. Vlad nie miał powodu by jej nie wierzyć, w końcu Lucjusz wciąż znajdował się w zamkniętym terrarium, do tego jeszcze ukrytym.
- Był za głośno? Mogę to szybko załatwić. - zapytała i nawinęła na dłoń kawałek elastycznego bandaża którym miała zamiar zamknąć mordę Sorna. Zmarłego by obudził swoimi krzykami...
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Czw Gru 06, 2018 4:44 pm

Romans? Sorn prędzej dałby się ugryźć pająkowi. Jego wściekłość po tym co zrobiła tylko narosła, bo przecież kto normalny przypina pacjenta pasami? Nie zachowywał się agresywnie, tylko po prostu darł japę z czystego wkurwienia. I jeszcze ta mądralińskość, jakby wiedziała lepiej od niego. Nieważne, że tak właśnie było.
- Tak bo unieruchomiłaś mnie jak jakiegoś psychola. - Którym na pewno Ty jesteś. Oczywiście słowa te wypowiedział tylko w myślach, a czujny wzrok nie odrywał się od rudowłosej. Całość jednak została przerwana przez nagłą wizytę Dowódcy. Łysy aż uśmiechnął się z tego całego zażenowania, czy mogło być gorzej?
Odchrząknął nieznacznie, milcząc gdy zadał pytanie. Jeżeli Esmeralda zachowałaby się fair to z pewnością coś by wymyślił, a w takiej sytuacji.. aż prychnął.
- I czego kłamiesz? Samą siebie powinnaś tam umieścić. - Jak widać łowca wcale nie miał ochoty robić z siebie głupka. Jedyne czego pragnął to być wypuszczony. Po cholerę go przetrzymywała? Spojrzenie skierował na blondyna, licząc iż wykaże się rozwagą w tej sytuacji.
- Z całym szacunkiem Dowódco, ale jestem tutaj przetrzymywany. Ja mam robotę w przeciwieństwie do Pani Lekarz, która najwidoczniej się bardzo nudzi. - Odparł z przekąsem, a potem ze zdziwieniem obserwował jak chwytała za bandaż. Aż się roześmiał, ale wcale nie było mu tak wesoło. Jeżeli miała jakieś chore fantazje to niech upoluje sobie wampira, a nie kolegę po fachu. Łysy był pamiętliwy, wbrew pozorom.
- Wyżywaj się na kim innym Ruda. - Parsknął, patrząc gdzieś w bok. Niestety nic więcej zrobić nie mógł, gdyż jego ciało było unieruchomione. Czuł się dobrze, był zdrów jak ryba.. liczył, że Dowódca to zobaczy i pozwoli mu odejść. Chyba, że wolał stanąć za opinią lekarki co niestety Sorna by nie zdziwiło.
Swoi trzymają ze swoimi.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Grigorij Nie Gru 09, 2018 3:09 pm

Powiódł lodowatym wzrokiem po tej dwójce gdy niemalże jedno przez drugie przekazywali sprzeczne informacje. Może nie miał powodu nie wierzyć Esmeraldzie, ale... ile razy dawała mu powód by jej wierzyć. Tak wiele spraw bywało zatajonych. Jakieś niebezpieczne zwierzę lub coś w podobie może być jedną z nich.
- Jeszcze chwila i oboje traficie do izolatek. - niemal warknął na ich pierwszą wymianę zdań, a po następnych słowach skrył twarz w dłoni zastanawiając się czemu w Oświacie musi dochodzić do takich sytuacji. Czemu do cholery Ci najlepsi muszą być największymi indywidualistami stroniącymi od czegoś tak trywialnego jak regulamin czy własne zdrowie. Uniósł wzrok kierując go bezpośrednio na Sorna. Uniknął spojrzenia Esmeraldy by nie myśleć o sympatii do niej. Jeszcze by go mogła rozbawić, a to nie miejsce na zachowanie jakie ta dwójka tu reprezentowała. Zarówno Sorn jaki Panna Green musieli to zrozumieć.
- Co jej spierdoliło? - zapytał ponownie ponieważ wciąż nie otrzymał odpowiedzi na pierwsze pytanie. Pan Samodzielny i Pani Domina byli zajęci przeszczekiwaniem się wzajem. Nie mieli czasu by odpowiedzieć. Vladislau zniecierpliwiony przyglądał się łowcy patrząc mu prosto w oczy.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sorn Nie Gru 09, 2018 4:12 pm

Niestety nawet dowódca budzący respekt nie mógł zapanować nad tą dwójką. Nawet pomimo jego groźby, rozpętało się jeszcze gorsze piekło. Relacje Sorna i Esmeraldy można było przyrównać do kota i psa. Jeszcze chwila i sie zagryzą.
Moment, kiedy Grig schował twarz w dłoniach sprawił, że łowca się zamknął. Zachowywali się jak banda dzieciaków, ale przecież to wszystko wina lekarki. Na pewno miała z tego chorą satysfakcję, ale nikt nie potrafił tego udowodnić. Ciekawe ilu było przed nimi! Aż zgrzytał zębami i miał ochotę podrapać się po łysej głowie, niestety nie mógł gdyż dalej był związany.
Jak jakiś szaleniec.
Nieważne, że właśnie w tej chwili włamywano się do jego domu i rozstawiono kamery.
- Pająk, którego ukąszenie zabija. - Powiedział z powagą, wpatrując się prosto w oczy mężczyzny. Oczywiście też nie wiedział o sympatii jaką darzył rudą, ale może i tak będzie lepiej? Wszakże kto wytrzymałby z takim babolem! Raz jeszcze próbował się szarpnąć, im dłużej w bezruchu tym gorzej.
- Dowódco, możesz kazać mnie rozwiązać? Muszę podążyć śladem wampira odpowiedzialnego za zrujnowanie bloku. - Nieważne, że ten sam szaleniec robił to samo z łowcą. Kto pierwszy ten lepszy, ale niestety już wyprzedził Sorna. Niczego nie świadomy, będzie pod stałą obserwacją.
Przeniósł wzrok na Esmeraldę, a co ona na to wszystko?
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Pią Gru 14, 2018 12:01 pm

Oskarżenia Sorna stawały się coraz bardziej irytujące. Czy ten łysy debil naprawdę nie rozumiał w jakim znalazł się stanie? To czysty cud, że przywieziono go na czas i tym samym nie dopuszczono do wykrwawienia.
- Powtarzam, że zrobiłam to dla Twojego bezpieczeństwa. - miała już dość tłumaczeń i najchętniej otworzyłaby mu te pieprzone drzwi aby mógł wyjść i najlepiej nie pokazywać się już na oczy. Niektórzy ludzie nie zasługiwali na pomoc, dlatego przy następnym razem (o ile taki się zdarzy) odeśle tego Raka najdalej gdzie tylko będzie w stanie.
- Trzymaj mnie, bo zaraz go zabiję. - bandaż trzymany w dłoniach został napięty do tego stopnia, że rozdarł się na dwie części. No cóż, żaden dzikus nie będzie tak bezczelnie nazywał ją Rudą! Być może Sorn już dawno wąchałby kwiatki od spodu gdyby nie Vlad. Obecność dowódcy znacząco studziła zapędy Esmeraldy, chociaż w tym wypadku lekko nie było. Pozostawało wierzyć, że ten tutaj poza wrodzoną dozą złośliwości ma w sobie choć jakieś resztki koleżeństwa i nie wyklepie dowodzącemu o sprawie z pająkiem. Niestety. Jego  jęzor okazał się wychodzić poza granice Yokohamy.
- Pieprzony kapuś. - najchętniej kłamałaby w żywe oczy uparcie twierdząc, że o żadnym pająku nic nie wie. Znała jednak Vlada i była niemal pewna przeszukania gabinetu w celu weryfikacji słów łysego. Esmeralda nie chciała aby dowódca nakrył ją na kłamstwie dlatego z ciężkim sercem ale postanowiła się przyznać. W końcu nic złego się nie stało.
- To w pełni udomowiony wałęsak brazylijski. Nie zrobi nikomu krzywdy, potrzebuję jego jadu do badań. - wyjaśniła szefowi. Był biologiem więc zapewne słyszał o tym pająku.
- Obiecuję, że do jutra zniknie z Oświaty. - póki co nie wyciągnęła terrarium gdyż było ukryte, a sam Lucjusz najpewniej już spał. Po co więc denerwować pająka i ściągać na niego uwagę kilku par oczu. Dopiero mógłby się zdenerwować!
- Sporządziłam raport dotyczący stanu zdrowia pacjenta. W moim odczuciu nadal stanowi dla siebie zagrożenie, bo zaraz po wyjściu z gabinetu poleci by działając na własną rękę zająć się wampirem. W jego stanie to nie wskazane, jednak zrobisz co uważasz dowódco. Oddaję go pod Twoją opiekę, zabierz mi go z oczu. - przekazała plik kartek z pełnym opisem wcześniejszych obrażeń mężczyzny, zastosowanych środków, badań krwi oraz kondycji psychicznej. Nie patrząc na łowców usiadła do biurka i z pełną ignorancją zaczęła wypełniać papiery.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Grigorij Sro Gru 19, 2018 12:16 pm

Oni nadal się kłóili niemal jak dzieci. Na szczęście choć Sorn miał w sobie krztę poprawności i zadenuncjował Esmeraldę. Na ile było to koleżeńskie zagranie trudno określić jednakże w mniemaniu Vlada uczynił dobrze. Wałęsak był pająkiem bardzo niebezpiecznym, a Esmeralda bez przyparcia do muru nie przyznałaby się do jego sprowadzenia. Na słowa wyjaśnień kącik ust Darkhawka uniósł się w górę.
- Potrzebujesz jego jadu? Sądziłem, że wszystko co może zrobić jego jad potrafisz Ty, i to lepiej. - powiedział dpatrząc kobiecie prosto w oczy. Vlad był biologiem i choć jego głównym polem zainteresowania były anatomia oraz psowate to jednak był też chemikiem. Podstawowe właściwości jadu tego pająka były mu znane i wiedział, że jad ten mógł wywoła niepowstrzymaną oraz długą(i bolesną) erekcję oraz doprowadzić do śmierci. Zarówno wywołanie podniecenia jak i zabicie dla Esmeraldy przychodziły z równą łatwością co i dla tego nieszczęsnego pająka. Strach pomyśleć co ona faktycznie chciała zrobić z tym jadem.
- Nie musi znikać z Oświaty. Nie trzymaj go jednak w gabinecie medycznym, a w laboratorium. I niech jego obecność pojawi się w raporcie laboratoryjnym. - odparł wewnętrznie niemal skręcając się ze śmiechu na swój poprzedni żarcik. Nie miał nic przeciwko niebezpiecznym zwierzętom pod warunkiem, że będą trzymane jak należy i gdzie należy.
- Zaiste - zrobię co uważam. - odpowiedział wertując raport medyczny. Następnie oswobodził nieszczęsnego Sorna. Choć ten był w gorącej wodzie kąpany raczej nie zamierzał teraz uciec z gabinetu ani z rąk dowódcy. Byłoby to wybitnie nie na miejscu. Skierował się więc nieśpiesznie do drzwi po czym spojrzał na łowcę ignorując ignorującą ich Esmeraldę.
- Sorn, idziemy. - wydał polecenie jasno obrazujące zarazem, że jeszcze Łysy nie będzie w pełni wolny. Z rąk psychopatki do rąk socjopaty. Czy lepiej to już zależy od niego.
- Bywaj. - rzekł do Esmeraldy i zamknął drzwi by skierować się do swojego gabinetu.


< Vlad i Sorn z / t >
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Gość Wto Sty 01, 2019 1:50 am

Spomiędzy popękanych i suchych ust wydobył się cichy pomruk niezadowolenia. Skostniałe palce poruszyły się z trudem, drapiąc paznokciami chropowatą powierzchnię. Reszta ciała leżała nieruchomo, jakby nie zdolna do najmniejszego ruchu. Zimne podmuchu wiatru przyprawiały o ciarki, chociaż tak naprawdę łowca nie czuł żadnego zimna.
Otworzył oczy, czego od razu pożałował, gdy światło latarni go oślepiło. Zmrużył ślepia, próbując dostrzec coś więcej niż wszechogarniającą biel. Przytłumione dźwięki miejskiego życia docierały do niego, jak przez wodną zasłonę. Przechylił głowę, która od razu eksplodowała bólem z siłą małej bomby.
Nigdy nie został potrącony przez samochód, ale podejrzewał, że spotkanie z rozpędzoną ciężarówką dawało niewiele gorsze odczucia. Uniósł prawą rękę na wysokość twarzy, przyglądając się jej jak jakiejś obcej istocie. Opuszkami delikatnie dotknął uchylonych ust. Nie mylił się. Krople krwi już dawno zaschnęła, przypominając nieprzyjemną w dotyku maź. Z obrzydzeniem starł ją z siebie, jednak ten ruch kosztował go zdecydowanie zbyt dużo energii. Dłoń opadła na śnieg.
Urywki wspomnień nie chciały złączyć się w jedna, spójną całość. Przecież rano wyszedł normalnie do pracy... Albo po bułki? Wydawało mu się, że tak na pięćdziesiąt procent wracał do domu. Ale po co? Wczoraj przecież nie było zimy, więc jakim cudem teraz przyroda wydawała się spać pod białym puchem? To nie miało najmniejszego sensu.
Nieruchomymi oczami patrzył na niebo. Czy nie powinien teraz leżeć we własnym łóżku w ciepłym i suchym mieszkaniu w środku miasta?
Wydawało mu się, że minęły wieki, nim w końcu zdołał zmusić obolałe mięśnie do bardziej wymagającego wysiłku, jakim było wyprostowanie się do pozycji siedzącej. Dopiero teraz mógł powoli rozejrzeć się wokół i spróbować chociaż zgadnąć co, u ciężkiego licha, się stało i kto za to odpowiada. Niestety, nieważne jak długo wzrokiem omiatałby okolicę, jak na złość nie potrafił wypatrzeć żadnych śladów ani najmniejszej skazówki, która odrobinę rozjaśniłaby jedną wielką niewiadomą.
Najchętniej znowu opadłby na ziemię i pozwolił śniegowi zakryć jego ciało, łudząc się, że białe płatki uśmierzą rozrywający ból. Zacisnął usta w wąską linijkę, próbując wstać. I chyba tylko dzięki niewidzialnej żelaznej ręce nie padł jak długi na ziemię, ryjąc głową w zaspie. Zachwiał się, ale plecy znalazły oparcie dzięki ścianie budynku. Pierwszy krok o dziwo nie przysporzył tak ogromnej dawki bólu, na jaką się przygotował.
Tylko co teraz?

***

Pojawienie się w oświacie nie mogło zostać w pełni niezauważone. Słaniający się na nogach, ubrudzony krwią mężczyzna zdecydowanie nie wpasowywał się w dekoracje korytarza, który przemierzał krok po kroku. Nawet nie zadał sobie minimalnego trudu, by się ukryć, dostrzegając zbliżającego się człowieka. Nagły ruch prawdopodobnie posłałby czarnowłosego w objęcia podłogi. Zatrzymał się tylko, nie ufając swojej równowadze, która akurat w tej chwili tak usilnie mu się wymykała.
Przynajmniej prawie dotarł tam, gdzie chciał. Nawet potencjalny upadek nie wydawał się już taki straszny.
Wypuścił powietrze z sykiem przez zęby, gdy dudnienie w głowie przerodziło się w kanonadę ładunków wybuchowych i wystrzałów z ciężkiej broni palnej. Klnąc na czym świat stoi ruszył znowu w stronę drzwi do gabinetu medyka, przy okazji modląc się w duchu, żeby podłoga nie okazała się nagle zdradzieckim gadem, wyciągającym po niego swoje kafelkowane szpony.
Pokaleczone palce namacały klamkę i bez większego namysłu naparły na nią. Wpadł do środka, całkowicie zapominając, że gdy drzwi się otworzą, jego podpora zniknie.
I stało się to na co zapowiadało się, jak tylko postanowił udać się o własnych siłach do Oświaty - potknął się o powietrze, tracąc stabilny grunt pod nogami. Z łoskotem uderzył o twardą podłogę gabinetu, niezdolny do podparcia się i zamortyzowania swojej klęski.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Pią Sty 04, 2019 1:36 pm

Sprzedanie wszystkich informacji nijak koleżeńskie nie było z czego Vlad zapewne zdawał sobie sprawę. Z drugiej strony Sorn był lojalny wobec swojego dowódcy, a to z kolei dobrze rokowało na przyszłość. To zawsze miła odmiana po niesubordynacji albo próbach zatuszowania jakichś zdarzeń ze strony innych łowców. Plus dla niego, ale nie u rudej lekarki. Esmeralda była piekielnie zła na tego łysola o czym mówiło chociażby jej samo spojrzenie.
Na pytanie dowódcy zapowietrzyła się, a jej twarz niemal od razu oblał rumieniec. Tak gra? I to przy świadkach?! Nie podaruje mu tego typu insynuacji.
- Ten jad ma także inne zastosowania. - powiedziała głosem równoznacznym z tekstem „o ty wiesz o medycynie?”, po czym lekko urażona wróciła do swoich notatek. Już nawet nie chciała sprawdzać reakcji Sorna i tego czy na tej zakazanej mordzie wykwitł już jakiś złośliwy uśmieszek.
- Zapach i oświetlenie z laboratorium go stresują. Gwarantuję, że mój gabinet jest odpowiednim miejscem do tego typu badań, dlatego jeśli wyraziłbyś zgodę to wolałabym zostać tutaj. - jeśli się nie zgodzi to trudno. Zabierze pająka do domu i tam będzie kontynuowała swoje pracę. Bez zgiełku i ryzyka pojawienia się złośliwych kapusiów. Otoczona naturą i w końcu… świętym spokojem! Na szczęście dowódca zrozumiał jej prośbę i zabrał mężczyznę z zasięgu wzroku. Lekarka machnęła dłonią na znak pożegnania, choć było widać, że złość wciąż zżera ją od środka.
Po kilku minutach znów usłyszała na korytarzu kroki, a ich ciężkość świadczyła o fakcie, że osoba przemierzająca korytarz do zdrowych niestety nie należy. Esmeralda ukryła w twarz dłoniach mając nadzieję, że tym sposobem nałoży na siebie piękną i jakże gustowną pelerynę niewidoczności. Drzwi do gabinetu magicznym sposobem zleją się ze ścianą i nikt nie będzie psuł jej i tak nadszarpniętych nerwów. Niestety modlitwa do wszystkich świętych nie zadziałała i drzwi pod naporem nacisku na klamkę otworzyły się prawie na oścież.
- Mówiłam, że nie chcę widzieć tego gnoja. - powiedziała nie odrywając wzroku znad kartek. Długopis tańczył na kartce kreśląc jakieś wzory, a Panna „nie ma mnie” wyglądała jakby rzeczywiście nie miała zamiaru zająć się pacjentem. Wszystko się zmieniło kiedy ten raczył runąć jak długi i przy okazji zapaskudził jej pięknie wypastowaną podłogę. Ale co to? Włosy? Łysy miał świecącą glacę, a nie burze czarnego owłosienia. Sam zapach jaki wniósł ze sobą mężczyzna zasiał w niej ziarno niepokoju, bo tak niestety nie pachniał człowiek. W dodatku było w nim coś dziwnie znajomego… Lekarka natychmiast wstała z miejsca i bardzo szybko znalazła się przy rannym.
- Leyasu? - odchyliła część przydługich włosów opadających na jego twarz. No nie, tego to z pewnością się nie spodziewała. W jednej chwili zapomniała o złości na Sorna, zastępując ją troską i niedowierzaniem. Z ucha mężczyzny sączyła się krew, jego oko, a raczej jego brak, wybite zęby i kły. Tak, był wampirem. To zaś oznaczało problem, bo jeśli Vlad się wróci to ukarze strażników za wpuszczenie krwiopijcy, jego za przyjście do Oświaty i w końcu ją za udzielenie pomocy. Ale przecież nie mogła zostawić od tak na wpół żywego mężczyzny.
- Leyasu, wstajemy… - Podniosła go z ziemi i trzymając jak dziecko kopnęła za sobą drzwi. Mężczyzna został położony na kozetce by zaraz po tym mogła zabrać się za udzielenie pomocy.
Vlad mnie za to zabije…
Wypuściła z siebie powietrze patrząc na swoje zakrwawione dłonie i znacząco ubrudzony materiał swojego ubrania. Otarła ręce z krwi i wybrała numer na telefonie stacjonarnym.
- Będę potrzebowała wszczepów, konkretniej lewego oka. Nie to na ćwiczenia. Tak. Dobrze. Zostaw zapakowane pod drzwiami, zapukaj i odejdź. Obojętnie. Może być niebieskie. Tak. Dzięki, na razie! - odłożyła słuchawkę i zebrała po drodze wszystko co niezbędne. Narzędzia, opatrunki, nawet torebki z krwią i przeźroczystym płynem.
- Podłączę Ci krew i coś dodatkowego do nawodnienia. Bez tego nie będę mogła zająć się pozostałymi obrażeniami. Straciłeś wiele krwi. Słyszysz mnie? Wiesz gdzie jesteś? - jeśli mężczyzna nie wykazywał większych odruchów, lekarka próbowała go ocucić dość delikatnymi uderzeniami w policzki.
Za mało tego…
Spojrzała na podłączone woreczki i była już pewna, że musi się wesprzeć inaczej. Z szuflady biurka wyciągnęła strzykawkę w tak zwanym penie i wbiła ją sobie w rękę. Po chwili wróciła do wampira i wyciągając ku niemu nadgarstek powiedziała jedno krótkie słowo. Pij.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Gość Nie Sty 20, 2019 11:16 pm

Wydawało mu się, że ktoś coś mówił. Jakiś znajomy głos przebijał się przez zasłonę bólu i niemal całkowitego wycieńczenia, jednak mózg działający na zwolnionych obrotach nie potrafił dopasować dźwięku do właściwej osoby.
Ale chwila, po co w ogóle się tutaj zjawił?
Miał wrażenie, że nogi same przyprowadziły go tutaj, podczas gdy umysł ciągle próbował poskładać wszystkie stłuczone fragmenty pamięci. Pamiętał powrót do domu. Nawet wiedział, że tam dotarł, a potem... Pustka, jaką odczuwał, zamieniała się w kolejny gwóźdź do jego trumny. Obrażenia wskazywały na to, że obrywał przez wiele długich dni, po czym został opatrzony, żeby potem móc zadać kolejne rany. Ale po cholerę było to wszystko? Czuł, że odpowiedź oddala się z każdym jego krokiem, a jej szyderczy śmiech roznosił się echem po jego umyśle.
Podniósł się za pomocą Esmeraldy, choć prawie w ogóle tego nie zarejestrował. Równie dobrze mógłby ciągle leżeć na ziemi, a nie zrobiłoby to żadnej różnicy. Cała energia i determinacja uleciały z niego jak powietrze z balona, które ktoś niespodziewanie przebił.
Wyłapywał przypadkowe słowa, wypowiadane przez kobietę; brzmiały dla niego zbyt obco. Nie potrafił utworzyć z nich spójnych zdań, a mimo to był pewny, że ich znaczenie kiedyś było dla niego oczywiste.
- C... co ty mó- - wymamrotał, nie kończąc, jakby w połowie zablokowano mu język i zaciśnięto gardło.
Zamknął oczy w nadziei na całkowite odpłynięcie w sen.
Półświadomie obnażył kły, gdy nadgarstek rudowłosej dotknął jego ust. Szczęki rozwarły się, by sekundę później zatrzasnąć się na podstawionej ręce; mechanicznie, jak wyuczona komenda.
Picie krwi - nawet wampirzej - zawsze budziło w ciemnowłosym sprzeczne uczucie. Niby wiedział, że ten rodzaj pożywienia potrafił zdziałać o wiele więcej niż zwykle jedzenie, które niektóre wampiry pogardliwie nazywali ludzkim. A jednak mając do wybrania zwykłą sałatkę z kurczakiem i krew, zazwyczaj sięgnąłby po pierwszą opcję.
Ale nie dzisiaj.
Nie, kiedy smak poskoki rozpalał kubki smakowe jak nektar bogów. Każdy łyk wydawał się przywracać utracone siły, a ciało znowu podjęło próbuję regeneracji. Na nowo poczuł iskrę życia, która jeszcze przed chwilą dogasała.
Co...
Szybkim ruchem zacisnął palce na przedramieniu Esmeraldy, odsuwając jej nadgarstek od siebie.
... ja...
Otworzył oczy, patrząc na lekarkę. Zaskoczenie zastygło na jego twarzy.
... robię?
To nie mogło być możliwe. Prawda? NIE MOGŁO?
Językiem przejechał po spierzchniętych wargach, zlizując z czerwone krople.
- Czemu dałaś mi swoją krew? - wyszeptał tak cicho, że Esme musiałaby się pochylić nad nim, żeby cokolwiek usłyszeć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Nie Lut 24, 2019 10:08 am

Półprzytomne spojrzenie zdradzało, że Leyasu już naprawdę niewiele kontaktuje. Bóg jeden wie kto mu to zrobił i jakim cudem dotarł aż tutaj, do Oświaty. Dlaczego wybrał akurat ten gabinet i mimo całej złości jaką żywił do lekarki zdecydował się przyjść właśnie do niej. Może to tylko wola przetrwania, ale nie zmienia to faktu, że nie powinno go tutaj być. Esmeralda była świadoma faktu iż nieudzielenie pomocy potrzebującemu gryzie się z jej sumieniem, z kolei udzielenie jej wampirowi łamie prawo Oświaty. Nie tutaj, nie w takich warunkach i tym gabinecie dedykowanym tylko i wyłącznie dla członków stowarzyszenia.
- Nic, leż spokojnie. - zapewne niewiele z tego wyłapał i sam nie był do końca świadomy jakie miał szczęście, że tutaj trafił. Odpłynięcie w ramiona Morfeusza mogło dać mu szansę na choć częściową regenerację i przede wszystkim zniwelowanie bólu. Dla niej było jedynie czynnikiem stresowym, bo wampir jak to wampir, nie oddychał. Nigdy więc nie mogła mieć stuprocentowej pewności czy uda się go wyprowadzić w stronę inną niż „w kierunku światła”. Żal jaki tlił się w jej sercu teraz musiał przejść na drugi plan, bo żadne z nich nie miało czasu i głowy do długich rozmyślań. Dla niego liczyła się każda chwila, sekunda w czasie której można było przeważyć szalę na korzystniejszą stronę.
Pukanie do drzwi. Szybko poszło.
Zgodnie z zaleceniem łowca zostawił pakunek pod drzwiami i oddalił się by znów powrócić do swoich obowiązków. Nim jednak Esmeralda zdecydowała się na zabranie wszczepu napisała na kartce krótkie „zaraz wracam”, a następnie przykleiła ją po drugiej stronie drzwi co miało dać gwarancje iż nikt im nie przeszkodzi. Szczególnie dowódca. Zgarnęła paczkę i zamknęła się od wewnątrz, a klucz dla niepoznaki schowała w kieszeni swojego kitla.
Cóż, operacji czas zacząć… Może i Leyasu po tym wszystkim zasłużył na ból, ale rudowłosa w całej swej złośliwości nie przeszła jeszcze na stronę sadyzmu. Po umyciu rąk założyła jałowe rękawiczki i podała mężczyźnie środek zapewniający spokojną i bezbolesną operację. Podłączona w kroplówce krew miała za zadanie uzupełnić tą, którą były łowca zdążył do tego czasu stracić. W ciszy i ze stoickim spokojem sprawdzała wszystkie kości i mięśnie. Odkażała rany, nastawiała złamane kości a chirurgiczną precyzją łączyła zerwane ścięgna. W bardzo krótkim czasie jej sterylny i piękny gabinet zaczął przypominać scenerię z klasycznego filmu gore.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Grigorij Wto Lut 26, 2019 8:06 pm

Informacja jaką otrzymał Vlad nie była zachwycająca. Wręcz przeciwnie. Zasoby łowieckie były cenne. Szczególnie syntetyczne części ciała będące owocem drogich i ciężkich badań naukowców działających dla Oświaty. Mało kto miał teraz  tak zaawansowane badania w dziedzinie wszczepów cybernetycznych. Każde pobranie powinno być potwierdzone przez niego lub Esmeraldę. Niemniej sama Czerwonowłosa powinna też go poinformować o fakcie wykorzystania części. Nie zrobiła tego. Nawet nie wymyśliła na poczekaniu kłamstwa co oznaczało, że się śpieszyła. Vladislau wziął, więc klucze do jej gabinetu. Jeśli robiła coś na tyle szybko, że nawet nie miała czasu mniej lub bardziej udolnie zwodzić Vlada znaczy, że mało prawdopodobne aby miała opuścić gabinet. Gdy przeszedł przez korytarze, które zdawały się w tej chwili aż nazbyt długie dotarł do drzwi, na których wywieszona była kartka.
- Bladź. – zaklął cicho i chciał skierować się ku salom medycznym. Przeczucie w kwestii bytowania Esmeraldy go jednak myliło. Był tak zaaferowany sprawę, że nie pomyślał iż może być to podstęp. Jednakże był jeszcze Kres, a ten doskonale czuł zapach krwi dobywający się zza drzwi. Krwi oraz Esmeraldy. Vladislau obejrzał się na psa, słysząc dźwięk pazurów uderzających o drzwi i ciche szczeknięcie. A więc to tak.|
Podszedł ponownie ku drzwiom i stanął przed nimi na krótką chwilę. Wyciągnął klucze i osobiście otworzył gabinet by do niego wkroczyć. Był cicho. Nie zamierzał do czasu zamknięcia drzwi robić niepotrzebnego rabanu. Nie spodziewał się przy tym tego co zastał w środku. Esmeralda operowała. I to nikogo innego jak Leyasu. Ten szczur po nagłym zniknięciu pojawił się. I to tu. Teraz. W dodatku, sądząc po reakcji Kresa, jako wampir. Vlad bezceremonialnie zamknął za sobą drzwi na klucz i zbliżył się do tej dwójki nie dbając o zachowanie sterylności.
- Może pomóc? Zwykle chirurdzy nie operują samotnie. To znacznie zmniejsza szanse pacjenta. – powiedział lodowato. Nie patrzył na Esmeraldę, ale na niegdysiejszego łowcę. Mógłby go wtrącić do lochu i pozwolić mu się wykrwawić dzięki temu, że był wampirem. Zasłużył sobie. Żerował na krzywdzie Esme i Vlada. Być może nie był tego świadomy, ale tak naprawdę… to nie chciał być. Nie przejął się groźbą Vlada. Nie zapytał jego ani jej co się stało. Liczyło się przede wszystkim jego dobro. Teraz natomiast dziwnym zrządzeniem losu to dobro było bardzo zależne od Vladislaua i nieświadomej Esmeraldy.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Sro Lip 31, 2019 7:23 pm

Przeprowadzenie tego typu operacji w warunkach polowych stanowiło wyzwanie nawet dla najbardziej wprawionego medyka. Przy tak rozległych obrażeniach i hektolitrach wylewanej krwi najgorszym wrogiem był czas oraz ogólne warunki, ich sterylność albo raczej brak takowej. Ale Leyasu był wampirem. Krwiopijcą który z niewiadomych przyczyn pojawił się właśnie w tym gabinecie i miał kły podczas gdy przy ostatnim spotkaniu jak zwykle był tym samym stawiającym się i nieco bezczelnym policjantem. Bezradność ciała i kruchość jego życia nakazywała podjęcie natychmiastowych działań, choć było wiadome, że prędzej czy później spotka się to z konsekwencjami.
Prawie dostała zawału kiedy podstęp wyszedł na jaw, a drzwi zaskrzypiały w złośliwym dźwięku otwierania na całą szerokość. I oczywiście nie mógł być to rabuś którego można rozgromić w trzy sekundy, zbłąkany wędrowiec szukający drogi, zboczeniec pragnący wrażeń czy chociażby sprzątaczka pracująca po godzinach. Żadna z tych logicznie normalnych na pozór osób nie mogła wejść do cholernego gabinetu, bo jak nigdy zrobił to Vlad. Dowódca nie poinformowany o reanimacji WAMPIRA, do tego mężczyzny którego siarczyście nie znosił i również z wielkim prawdopodobieństwem nawet nie szanował. Leyasu mógłby zatem wykrwawić się na śmierć, a na kimś tak zawziętym jak szef nie zrobiłoby to najmniejszego wrażenia.
- Ach, świetnie że przyszedłeś! Właśnie miałam po Ciebie dzwonić! - odwróciła się w jego stronę, unosząc lekko zakrwawione dłonie. Głupio wyszło, nawet bardzo, ale co w tej chwili zrobić jeśli nie rżnąć głupa. Może uwierzy, a jeśli nie, przynajmniej nie będzie miała sobie za złe, że nie spróbowała.
- Jak te wieści szybko się roznoszą. Niesamowite, prawda? - przez chwilę pomyślała w jaki sposób odegra się na gogusiu który z prędkością światła sprzedał ją za garść srebrników. Że niby główny medyk nie może już sobie nawet pobrać z magazynku durnego oka? Dobre sobie. Koleś zwyczajnie miał przechlapane i było to bardziej niż pewne.
- Chyba się nie gniewasz za oko? Wszczepy są przeznaczone dla łowców, a tutaj mam niesamowicie pilny przypadek. Do tego jak widzisz popełniono przestępstwo. - rzecz jasna chodziło o przemianę łowcy w wampira i guzik ją obchodził sam fakt, czy Leyasu sam o to poprosił, czy został do tego ehm… aktu zmuszony.
Działania mające na celu ratowanie życia zmierzały ku końcowi, dlatego w duchu dziękowała, że poczta pantoflowa Oświaty działała z tak dużym opóźnieniem. Rana na dłoni jasno wskazywała na poczęstowanie wampira swoją krwią, ale czy zdenerwowany szef zwróci na to uwagę? Może zjawił się tu przypadkiem w poszukiwaniu zaginionej marchewki albo innego arcy ważnego warzywka bądź przedmiotu. Co jeśli skaleczył się i przyszedł po plaster czy środki przeciwbólowe? Musiało być jakieś wytłumaczenie bez ciągłego demonizowania tej jakże kłopotliwej sytuacji.
- Bo się nie gniewasz, prawda? - miała nadzieję, że nie poszczuje jej psem tylko da zielone światło i najlepiej zostawi w spokoju.
A Leyasu? Spał w najlepsze, jeszcze żyw i za chwilę prawdopodobnie również i przytomny.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Grigorij Sro Sie 07, 2019 8:38 pm

Świetnie. Znowu go okłamywała. Nie miała zamiaru po niego dzwonić. Nie przeszło jej przez myśl nawet by wysłać posłańca czy kulawego gołębia z jaskrą. Świdrował Esmeraldą chłodnym spojrzeniem gdy siliła się na wymówki, które zmilczał. Nie miał zamiaru wchodzić w tę grę. Większość na jego miejscu zamiast przyjść osobiście i wysłuchiwać skleconych na prędce banialuk przysłałaby tu ekipę posyłając Leyasu do piachu,a Esmeraldę do karceru. Jendak nie. On wiedziony zaufaniem do najlepszych ludzi i jednocześnie uczuciem do Czerwonowłosej był tu i słuchał tego patrząc jednocześnie na jedynego człowieka na ziemie, którego zabiłby bez wahania gdyby nie był za niego odpowiedzialny. Taki parszywy los.
- Tak. Widzę. - odparł jedynie na uwagę o przestępstwie. To prawda, że dopuszczono do przemiany łowcy. Było to coś co negatywnie wpływało na warunki rady w pertraktacjach z łowcami. Z drugiej strony Leyasu zasłużył na wszystko co najgorsze, a teraz Vladislau będzie miał możliwość mu to zasponsorować jeśli ten będzie miał jęzor niewyparzony jak zwykle. Białowłosy tylko czekał na pretekst. I bez niego zresztą mógł uprzykrzyć życie świeżo upieczonemu wampirowi.
- Czy to ważne? - odparł pytaniem na pytanie. Oczywiście, że mu się to nie podobało. Ten pajac mógł żyć bez oka. Ona po prostu chciała by zachował zmysły i jako taki wygląd. Może z dobroci, może z uczucia. Ta myśl sprawiała że gdzieś tam we Vladzie budziła się ciemność. Na szczęście dla wszystkich miał przytępione emocje i nawet nie drgnął gdy złe myśli przeszyły jego umysł. Nie ruszył się. Nie miał zamiaru wychodzić. Nie przeszkodził jednak. Patrzył jedynie uważnie obserwując Leyasu. Gdy Esmeralda skończy on trafi do lochu, a ona na dywanik.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Gość Sro Sie 21, 2019 2:53 pm

Przez całą operację był nieprzytomny. Ostatni raz kiedy stracił przytomność, nie skończyło się to za dobrze. Jednak tym razem oddał się w ręce Esmeraldy, wierząc, że będzie w stanie mu pomóc i - co najważniejsze - zechce to zrobić. Równie dobrze, mogła go wysłać do innego medyka w oświacie, wymyślając na poczekaniu jakąś wymówię. A zdecydowanie miała we krwi umiejętność posługiwania się przeróżnym wachlarzem kłamstw. Miał nadzieję, że nie oberwie mu się za bardzo za przybycie do oświaty. W końcu ciągle nie przestał być łowcą, nawet jeśli został przemieniony wbrew swojej woli. No, przynajmniej wydawało mu się, że nie wyraził na to zgody. Niczego nie pamiętał, a nikłe przebłyski wspomnień nie wystarczyły do ułożenia całości.
Poruszył oczami, otwierając je. Z zaskoczeniem odkrył, że widzi lepiej niż się spodziewał. Jednak dopiero po paru sekundach wzrok wyostrzył się na tyle, by mógł zobaczyć, kto stoi na drugim planie. Dowódca. Cóż, raczej nie przyszedł po to, żeby powitać czarnowłosego z otwartymi ramionami i zaprowadzić go do stołu biesiadnego, na którym czekałyby półmiski z różnorakim jedzeniem. Od dawna zauważył, że Grij nie spoglądał na niego przychylnym wzrokiem.
Podparł się na łokciach. Nadal czuł się słaby, ale już nie tak jak wcześniej. Teraz był w pełni świadomy tego, co działo się wokół.
I co teraz?
Z chęcią zdrzemnąłby się odrobinę, ale coś mu mówiło, że to wcale nie będzie wykonalne. Jeszcze nie wiedział, co dowódca zamierza zrobić i chyba nie bardzo chciał się tego dowiedzieć. Jak postąpi z przemienionym łowcą?
Spojrzał na kobietę. No tak, bez niej pewnie czułby się jeszcze gorzej. Naraziła się, kiedy nie wywaliła go z gabinetu. Ale najwyraźniej nie zapomniała powiadomić pewnej osoby. Owszem, Leyasu zamierzał odwiedzić Grigorija, ale zdecydowanie później.
Dawno nie miał okazji spotkać Esmeraldy, a niestety ich ostatnia rozmowa wypadła co najmniej niezręcznie i w mało przyjaznej atmosferze. Dlatego brunet tym bardziej był jej wdzięczny, że mimo kiepskiego zakończenia ich relacji, nie zostawiła go na podłodze swojego gabinetu.
Dziękuję, Esme.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Esmeralda Czw Sie 22, 2019 6:39 pm

Grig nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, ale co się dziwić… Z jakiegoś powodu nie przepadał za czarnowłosym, a jego przemiana w wampira była doskonałym pretekstem do uczynienia wszystkich złych rzeczy jakie od miesięcy kwitły w głowie dowodzącego. Ale Esmeralda była inna. Dawne niesnaski z Leyasu nie przyćmiły jej myślenia i chociaż po wszystkim najchętniej palnęłaby mu w łeb, teraz… było jej po prostu go żal. Stan w jakim znalazł się Leyasu nie był wynikiem zwykłej kłótni w nocnym klubie. Zadarł z kimś, zbuntował się. Najwyraźniej miał problem i bardzo szybko dowiedział się jak z takimi jak on postępują wampiry.
- Nie chcę Cię pośpieszać ani zabierać cennego czasu, Vladislau. Może zatem zajmiesz się dochodzeniem kto i dlaczego przemienił łowcę w wampira? - dobra próba nie jest zła. Najlepiej jeśli ostre spojrzenie dowódcy przeniesie się gdzieś w inne rejony, pozwalając tym samym na dokończenie pracy.
- Chyba nie chcesz żeby drgnęła mi ręka podczas szycia, co? - teoretycznie takie rzeczy zdarzały się tylko żółtodziobom, ale sytuacja w jakiej znalazła się Esmeralda kładła spory cień na niebywałe medyczne umiejętności. Ratowanie bliskich zawsze wiązało się ze sporym stresem, zwłaszcza, jeśli obok filowało czyjeś niezadowolone spojrzenie.
- Przepraszam, zrobiłam co musiałam. - powinien wiedzieć, że w kwestii ratowania życia rudowłosa nie idzie na ŻADNE kompromisy. No chyba, że pacjentem byłby Samuru. Takiemu zaaplikowałaby żrącą lewatywę albo inną cudną niespodziewajkę. Niech ma chłopak i zapamięta tą uroczą pomoc na bardzo długo.
- Będzie musiał zostać trochę na obserwacji. Mam nadzieję, że zgodzisz się położyć go w pojedynczej sali dla łowców albo chociaż w izolacji. - trudno było przeoczyć chęć wrzucenia Leyasu do lochu, ale w takim stanie nie powinien tam trafić. Mężczyzna potrzebował rekonwalescencji, odpowiedniej opieki i spokoju, nie zaś agresywnego przesłuchania i wtrącenia do zimnych lochów. Ze szczurami i mnóstwem innych żyjątek pasących się na zranionych więźniach.
Kiedy Leyasu się przebudził lekarka położyła dłoń na jego czole. Był to odruch mający na celu sprawdzenie czy pacjent nie ma temperatury. Wampir był jednak zimny…
- Jak się czujesz? Powiesz mi co się stało? - zapytała cicho.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Grigorij Czw Wrz 05, 2019 7:43 pm

O tak. Najlepiej się pozbyć dowódcy by nie patrzył na ręce. Nie doczekanie.
- Dochodzenie swoją drogą. Jednakże muszę dopilnować by Twoja dobroduszność nie zaprowadziła Ciebie i Oświaty do grobu. - odparł na jej próbę odwrócenia jego uwagi. Hiro nagrabił sobie dopuszczając do sytuacji gdzie wampiry bez większego zastanowienia napadały na ludzi i przemieniały ich wampiry, w tym czyniły to z łowcami. To dawało Vladowi podstawę by myśleć, ze ten albo nie panuje nad swoimi, albo ma w dupie układ łowców i rady.
- Tak. Żebyś wiedziała, że znajdzie się w izolacji. - rzekł lodowato gdy Esmeralda wciąż mówiła o Leyasu. Vladislau nie był w stanie będąc w ich otoczeniu silić się nawet na udawaną sympatię do byłego łowcy. Co więcej miał ku temu powody nie tylko prywatne. Łowca jako wampir jest potencjalnym zagrożeniem dla całej Oświaty. Vladislau nie zamierzał gościć go w luksusowych warunkach.
Pięknie. Jeszcze się obudził, a ona zaczęła nad nim skakać jakby był co najmniej ranionym na polowaniu radżdżą. Przynajmniej nie silił się na kretyńskie komentarze jak to miewał w zwyczaju. Jedynie wyraził wdzięczność i dobrze uczynił. Było za co dziękować. Vlad stał tuż za Esmeraldą obserwując przebudzenie czarnowłosego.
- Zadajesz niewłaściwe pytania. - rzucił gdy Esmeralda zaczęła dopytywać się o samopoczucie wampira. Powinien zostać przesłuchany. Ta natomiast gotowa jest mu zaproponować więcej swojej krwi i kawę do tego.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet głównego medyka [parter] - Page 6 Empty Re: Gabinet głównego medyka [parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach