Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Esmeralda Czw Paź 20, 2016 11:24 am

James nie do końca wiedział co się dzieje ze stworem. Po co wszystko? Dlaczego? Współczuł mu, a jednocześnie był piekielnie zły za rzucenie biurkiem i podniesiony głos mężczyzny. Kiedy w końcu zrozumie, że łowca nie przybył tu kierowany własnym widzimisię, a cała ta sytuacja jest równie stresująca dla całej jego rodziny.
Szczęśliwym trafem specyfiki które trzymał w swojej torbie były wystarczające, by dać choć cień szansy dla powodzenia. Espadas nie kształcił się w kierunku weterynarii, niemniej tak pokaźna dawka środków uspokajającej powinna zadziałać nawet na najbardziej wytrzymały organizm. Kiedy płyn w strzykawce został w całości wpuszczony w ciało bestii, mężczyzna odsunął się na bezpieczną odległość i czekał. Mógł co prawda zawiadomić łowców, bądź machnąć ręką i po prostu zostawić hybrydę na pastwę psiego losu. Nie zrobił tego. Pewnie dużą rolę odgrywała w tym jego córka, ale prawdę mówiąc polubił nawet Vlada. Nie rozumiał części jego decyzji, a niewiedza była odczuciem jakiego nie akceptował.
- Już w porządku? - stary łowca nie spuszczał wzroku z dowódcy, starając się odnaleźć w jego zachowaniu jakiekolwiek anomalię. Nikt nie powiedział, że po powrocie do właściwej formy wszystko będzie tak jak należy. Zawsze istniało niebezpieczeństwo uszkodzenia ciała, bądź mózgu, z czego drugi przypadek w większości był niestety nieodwracalny.
- Uprzedzaj następnym razem, Vladislau. Jestem już stary, mogłem dostać przez Ciebie zawału. - westchnął, ciesząc się w duchu kiedy mężczyzna zaczął mówić. Ale hola hola… jaki łowca? Jakie pary? To prawda, że przez ostatnie wydarzenia oboje z żoną odsunęli się od córki. Nie dawało to usprawiedliwienia faktom, że nienauczona dawnymi doświadczeniami teraz znowu spotyka się z jakimś...”mężczyzną”.
- Jakim łowcą? Nic o tym nie wiem. - skierował na niego oczy oczekując dalszych wyjaśnień. Z wiadomych przyczyn tej wiedzy nie mógł wyciągnąć od Esmeraldy, toteż musiał sobie radzić inaczej.
- Ty na to pozwoliłeś, Vladislau? - czuł zawód, bo zaufał białowłosemu i dał się nabrać o zapewnienia, które jak się okazało były nieszczere. Ciężko przewidzieć co było tutaj prawdziwe, zwłaszcza, że łowca jak zdarta płyta powtarzał, że nie ma z tym nic wspólnego.
- Mam świadka który potwierdzi moje słowa. Lekarz opiekujący się moją córką słyszał Twoje zapewnienia. Chciałbym żebyś pomógł mi zrozumieć co się stało. Może doświadczyłeś jakiegoś wypadku w wyniku którego… Nie… to niedorzeczne… - nie mógł go do niczego zmusić, a dalsza rozmowa wydawała się być upokarzająca nie tylko dla niego, ale też dla jego córki.
- Nie podnoś na mnie głosu, szczeniaku. Jeśli nadal tak ochoczo grasz idiotę, to trwaj sobie w tym chorym świecie. Powiem tylko tyle, że zawiodłeś mnie, Vladislau. Zawiodłeś i oszukałeś. - gdyby tylko mógł cofnąć czas, nie wahałby się ani chwili i zrobił wszystko, żeby już na początku zdusić ten związek w zarodku. Nienawidził takich pustych idiotów, których mięśnie przeważały nad inteligencją, a emocjonalnie wciąż pozostawali więźniami swoich dziecięcych zachowań.
- Na mnie już czas. Skoro nie masz z tym nic wspólnego chciałbym abyś nie zbliżał się do mojej córki i wnuczki. Żegnam. - powiedział oschle i po zabraniu teczki skierował się ku wyjściu.

James zt.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Czw Paź 20, 2016 8:03 pm

Bardzo powoli organizm się uspokajał i rozpoczynał mozolną regenerację. Gdyby Vlad był zwykłym człowiekiem nie dożył by chwili podania leku. Nawet gdyby przeżył tę sytuację już nigdy nie byłby taki jak wcześniej. Na szczęście jest twardy nawet jak na łowcę. I posiada magię krwi co może bardzo pomóc. Wręcz będzie to kluczowe w procesie leczenia. O praktyce magicznej Vlada jednakże James nie wiedział za wiele. Nie wiadomo czy w ogóle go o nią podejrzewał skoro był przekonany o kulcie mięśni prowadzonym przez Vladislaua.
- Lepiej. Naderwane mięśnie zregenerują się... raczej. Gdyby nie Ty bylibyśmy martwi. - stwierdził fakt. Był wdzięczny za pomoc. Nawet bardzo. Naprawdę nie wiedział jak to mogło się stać. Zazwyczaj panował nad sobą. Nie powinien w ogóle próbować przyjąć formy bojowej, ale coś go pchnęło. Jakiś odruch, którego nigdy nie nabywał. Jakby się przed czymś rozpaczliwie bronił. No i jeszcze ta niezgodność. Raz otarł się o coś podobnego, ale jedyne czym się rzecz zakończyła był ból mięśni przez kilka dni i zawroty głowy. Byli wtedy jednak szczeniętami. Jak mogło teraz dojść do niezgodności? Odczucia względem Jamesa, Esmeraldy i Cecyli były całkowicie rozbieżne. Percepcja wobec nich różniła się diametralnie. Kres nie chciał walczyć. Z zamyślenia wybiło go pytanie Ojca Esme.
- Czemu miałbym nie pozwolić? - zapytał tempo. Przecież nie byli razem i niespecjalnie pamiętał by tak było mimo, iż wiele jak na razie świadczy, że było zgoła inaczej. Dlatego też teza Jamesa wydała się Vladowi dużo bardziej prawdopodobna niż samemu medykowi.
- Nie takie niedorzeczne. - stwierdził wpatrując się w dwubarwne oczy rozmówcy. Spojrzenie Vlada było puste. Pozbawione ikry. Czuł się zwyczajnie bezsilny. W dodatku ten się znów unosi jakby Vlad o co najmniej spoliczkował.
- Sam zgrywasz idiotę przychodząc tutaj i pusząc się jak paw. Rzucasz we mnie oskarżeniami i obelgami mimo, że nie mam pojęcia o co Ci chodzi. Zakarbuj to sobie. Nie wiem nic o moim związku z Esmeraldą. Nie pamiętałem nawet naszej rozmowy póki mi o niej nie przypomniałeś, a i tak jest zatarta jak za mentalną mgłą. - słowa tym razem cedził niemal przez zęby. Nie lubił przyznawać się do słabości. Szczególnie przed tak dumnymi osobami jak James, które zdawały się wyczekiwać na dogodny moment aby jeszcze dźgnąć pod żebro rannego.
- Co do córki i wnuczki zrobię co będzie najlepsze. Nadal są pod moją jurysdykcją i opieką. Nie skrzywdziłbym swojego człowieka. Co dopiero członka rodziny... ale co Ty możesz o tym wiedzieć, James? - zapytał bez jakichkolwiek emocji w głosie. Czy był złośliwy? Możliwe. Tak jednak myślał. Bo kim trzeba być by wydziedziczyć dziecko w momencie gdy najbardziej potrzebuje wsparcia? Partner rzekomo opuścił Esmeraldę, a oni w swej dumie się odcięli. Teraz z kolei James ma tupet przychodzić i informować Vlada, że to on ją opuścił. Nawet jeśli to prawda to i tak zachowanie rodziny Espadas było dla Darkhawka czymś niedopuszczalnym i patogennym. Dla Darkhawków zawsze najważniejsza była rodzina.
Niezależnie od tego czy James postanowi zostać czy też wyjdzie Vladislau wstanie i zerwie z siebie strzępy koszulki po czym wyjmie z szafy pas by zastąpić zniszczony. Wolał chodzić z gołą klatą niż w łachmanie. Potem pójdzie do swojej kwatery i założy na siebie coś nowego. T-shirt został rzucony w kąt. Kres natomiast udał się w kąt pokoju gdzie leżała jego miska i zaczął pić wodę. Biedak był zmęczony i obolały po tym co się stało.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Esmeralda Sob Lis 05, 2016 12:55 pm

James nawet nie zareagował na słowa Vlada i targany złością pośpiesznie opuścił teren Oświaty. W myślach nawet przyrzekł, że nigdy w życiu nie przestąpi już progów tej meliny, a tego pożal się Boże dowódcę przeklinał do stu diabłów. Jak on mógł dać się tak zwieść. On. Zdawało się, że stary lis, który niejedno widział już w swoim życiu.
Esmeralda w tym czasie opuściła kawiarnie i z racji na całkowity brak dokumentów i portfela, była zmuszona na pokonanie drogi pieszo. Była już spóźniona po córkę, a padający wciąż deszcz wcale nie ułatwiał tej całej sytuacji. Łowczyni nie przejmowała się tym, że jest głodna i przemoczona do suchej nitki. Mijając zaskoczonych ludzi, po prostu biegła ulicami miasta odziana jedynie w buty na wysokim obcasie i przyklejoną do ciała sukienkę. W takim stroju bardziej niż lekarza przypominała miss mokrego podkoszulka, co nie uległo uwadze większości mijanych mężczyzn. W końcu jednak dopięła celu i dysząc, zatrzymała się pod klatką gdzie mieszkała Nancy – opiekunka jej córki. Po krótkim odetchnięciu wpisała kod i weszła na górę, gdzie czekała na nią młoda jasnowłosa dziewczyna wraz z córką Esmeraldy.
- O matko, co się stało? - powiedziała w ramach przywitania i nie czekając na odpowiedź pobiegła do łazienki po suche ręczniki i coś do przebrania.
- To długa historia, Nancy. Bardzo Cię przepraszam za spóźnienie. - nie ulegało wątpliwościom, że blondynka zasłużyła na dodatkowe wynagrodzenie za dodatkowy czas spędzony z Ally.
Po wstępnych wyjaśnieniach, Esmeralda doprowadziła się do porządku i przebrała w suche ubrania, które czekały na wypadki takie jak ten dzisiejszy. Wzięła od Nancy również swoją zapasową torebkę z telefonem, dokumentami i pieniędzmi i po pożegnaniu się, poszła do swojego auta, które zaparkowała pod blokiem opiekunki.
- W drogę, kochanie. - zapięła fotelik córki i skierowała się prosto w stronę Oświaty. Miała do porozmawiania z dowódcą i po cichu liczyła, że Vladislau znajdzie dla niej wolną chwilę. Jeśli nie zawsze pozostaje jej odwiedzenie laboratorium.
Kiedy znalazła się w odpowiednim miejscu, zatrzymała samochód i zabrała nosidełko z Ally. Mówiąc do małej, zamknęła samochód i dalszą część drogi pokonała pieszo, by w końcu znaleźć się pod gabinetem dowódcy.
Zapukała i kiedy mężczyzna zezwolił na wejście, otworzyła delikatnie drzwi.
- Można, Vladislau? - zapytała. Ku wielkiej uldze nikt nie wpadł na pomysł by w tym samym czasie wybrać się do jego gabinetu. Esmeralda zamknęła za sobą drzwi i położyła na krześle nosidełko, z dzieckiem. Ally spojrzała na Vlada swoimi oczami i uśmiechając się prawie bezzębnie przytuliła do siebie dużego pluszowego psa. Lekarka zdjęła dziecku kurtkę i czapkę, odkładając je na oparcie krzesła. Zielone spodenki, biała koszulka z dużym nadrukiem żaby jasno wskazywały czyim dzieckiem może być ta mała dama.
- Chciałam Ci kogoś przedstawić i przy okazji porozmawiać. Czy znajdziesz dla nas chwilę? - czekała na pozwolenie i dopiero kiedy się zgodził, usiadła na krześle, biorąc córkę na kolana.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Sob Lis 05, 2016 1:36 pm

Tak jak postanowił tak tez uczynił. Oznacza to, że przez jakieś dwadzieścia minut Vladislau nie był obecny w gabinecie ponieważ próbował się przyodziać w swojej kwaterze, którą zajął na wypadek gdyby nie miał czasu bądź sił udać się do swojego mieszkania. Ponownie w pełni odziany wrócił do gabinetu, a tu pojawił się nie kto inny jak Esmeralda. Cóż za zrządzenie losu. Gdyby przyszła jakieś trzydzieści minut temu zdążyłaby zastać swojego ojca. Gdy zapukała nikt jej nie odpowiedział ponieważ w środku kogokolwiek nie było. Sam Vlad był jednak kilka metrów od Esmeraldy.
- Witaj Veronico. Pozwól, że otworzę. - rzekł do niej jak zwykle pozbawiony większych emocji. Przynajmniej tak brzmiał i wyglądał bo wewnątrz miał prawdziwy tygiel. Wciąż w pamięci pozostawała niedawna rozmowa z jej ojcem i to co spowodowała. Niestabilność. Niezgodność. Ból. Niezrozumienie. Zaczynał mieć wrażenie, że nie zna tej kobiety tak jak znać powinien. Rozumiał, że coś jest nie w porządku zarówno z nią jak i Cecylią. Cóż jednak do licha?
Widząc dziecko na ramionach Esmeraldy uśmiechnął się do niego krzywo. Naturalny uśmiech Vlada nie należał do najprzyjemniejszych, lecz był szczery. Otworzył drzwi.
- Zaczekaj chwilę, wyłączę wszystkie zabezpieczenia. - skłamał bez mrugnięcia. Wiedząc, że w środku pozostawia Kresa, a sam poza gabinetem spędzi nie więcej jak trzydzieści minut jedynie zamknął drzwi. Musiał jednak postawić biurko na miejsce by Esmeralda nie zaczęła zadawać niepotrzebnych pytań. Wszedł błyskawicznie do pomieszczenia przymykając jedynie drzwi. Postawił ciężkie biurko na miejscu, i aż syknął. Nie pił jeszcze krwi, a wszystkie miękkie tkanki były w opłakanym stanie po tym co ostatnio się stało. Nic to. Przeżywał gorszy ból niż rozdarte mięśnie.
- Możesz wejść. - rzekł w kierunku drzwi. Nie zamykał ich na klamkę by mogła je po prostu pchnąć łokciem. Gdy mała dziewczynka uśmiechnęła się do Vlada bezzębnie odwzajemnił się typowym dla siebie grymasem, który szybko zniknął. "Poza tym kiedy odwiedziłeś swoją córkę Alicję, Vlad?" Niech szlag trafi tego starego aroganckiego gogusia. Namieszał Vladowi w głowie. Co najgorsze Darkhawk miał świadomość, że człowiek ten jakkolwiek przekonany o swej nieomylności i doskonałości nie był jednak szalony. To znaczy, że był przekonany o tym kim Vlad powinien być dla Esmeraldy i jej córki. Co więcej... Ta rozmowa sprzed ponad roku. Polowanie na szlachetnych okazywało się być najlżejszym i wręcz odprężającym elementem życia łowcy.
- Miło Cię poznać Alicjo. - Białowłosy podszedł do dziewczynki by spojrzeć jej wprost w oczy. Tak podobne do tych, które widzi co dzień w lustrze. "Sądzisz że fatygowałbym się aż do Japonii gdybym nie miał pewności?". Uśmiechnął się do dziewczynki. Z tej perspektywy Esmeralda nie mogła dostrzec tego pełnego bólu grymasu, który nadal był przyjaznym, choć zbolałym, uśmiechem. Jeśli małą wyciągnie doń ręce uściśnie jej raczki delikatnie. Potem niezależnie od sytuacji wyprostuje się patrząc już neutralnie na Esmeraldę.
- Usiądź. W czym mogę pomóc? - zapytał zachowując spokój. Co jakiś czas spoglądał na dziewczynkę by nie musieć patrzeć na Esmeraldę. Obawiał się, że jego spojrzenie nie byłoby tak pewne jak zwykle. Czuł się dziwnie. Inaczej. Nie na miejscu. W końcu obszedł biurko i usiadł ciężko na swoim fotelu. Jakby był zmęczony. Bo był. Jego organizm w ciągu kilku minut doprowadził się na skraj wycieńczenia i śmierci i sporo czasu upłynie nim odzyska pełną sprawność jeśli nie skosztuje krwi.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Esmeralda Sob Lis 05, 2016 2:02 pm

A może po prostu go nie ma?
Pierwsza myśl pojawiła się zaraz po tym kiedy nie usłyszała odpowiedzi ze strony jasnowłosego. Vladislau nie musiał przesiadywać w biurze cały dzień i w istocie nawet tego nie robił. Dlaczego więc miała nieodparte wrażenie, że go zastanie i będą mogli swobodnie porozmawiać.
- Chyba wrócimy innym… - nie zdążyła dokończyć, bowiem usłyszała znajomy głos łowcy, na który odetchnęła z ulgą. Nigdy nie wiadomo kiedy ponownie zdecydowałaby się na rozmowę.
- Oczywiście. - zabezpieczenia? Jakie zabezpieczenia? Mimo targającej ciekawości, łowczyni zaczekała aż dowódca otworzy drzwi i dopiero po przyzwoleniu weszła do środka.
Ally szalała z radości widząc, że mężczyzna odwzajemnia jej zainteresowanie, przez cały czas ściskając pluszowego pieska i uśmiechając się.
- Wiedziałeś? - Esmeralda nie ukrywała zaskoczenia – Nie mówiłam jak ma na imię… Skąd wiedziałeś, Vladislau? - dowódca oświaty wiedział wiele o członkach swojego zgromadzenia, ale tego z pewnością się nie spodziewała. Odruchowo jej wzrok powędrował po pomieszczeniu, gdzie dostrzegła bałagan, który nie był w stylu jasnowłosego.
Coś tu nie gra.
Mężczyzna uśmiechał się do małej, jednak wciąż uciekał wzrokiem przed czerwonowłosą. O co mu chodziło? Może był zły, że wieści o macierzyństwie przyszły do niego dopiero z drugiej ręki.
- Wszystko w porządku, Vladislau? Kiepsko wyglądasz. - mężczyzna sprawiał wrażenie zmęczonego i obolałego, czego dostrzeżenie dla wprawionego medyka nie było jakimś wybitnym osiągnięciem.
Ally natomiast jak na złość rzuciła w stronę Vlada pluszowym psem – Ta-Ta!- powiedziała, a raczej krzyknęła i wymownie wyciągnęła rączki w kierunku łowcy.
- Skarbie, daj spokój Panu Darkhawkowi. Tatuś czeka na Ciebie w domu. - skłamała, czując jak wstyd zalewa jej całe ciało. Jej dziecko nigdy wcześniej się tak nie zachowywało, a tu proszę. Pierwsze słowo wypowiedziane w kierunku praktycznie obcego mężczyzny.
- Tata! - mała nie dawała za wygraną i prawie płacząc zaczęła się wyrywać w stronę łowcy.
- Bardzo Cię przepraszam, Vladislau. Ona nigdy wcześniej się tak nie zachowywała. - czerwonowłosa wstała z miejsca i zaczęła kołysać córkę, mając nadzieję, że ta w końcu zaprzestanie tego wstydu i z łaski swojej się uspokoi.
- Taaaataaaaaaa – niestety. Pokój dowódcy wypełnił głośny płacz bardzo nieszczęśliwego dziecka, którego kobieta nie była w stanie w żaden sposób uspokoić. Wstyd. Przypał. Upokorzenie.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Sob Lis 05, 2016 2:39 pm

Jakie zabezpieczenia? Chyba nie sądziła, że gabinet dowódcy pozbawiony jest ochrony. W każdym razie Vladislau odstawił swoje biurko na miejsce i mógł zaprosić ją do środka.
- Wiedziałem. To moje zadanie. - odpowiedział lakonicznie. Oczywiście była to prawda, lecz tylko po części. Przed wizytą Jamesa nie wiedział jak dziewczynka ma na imię, lecz czy robiło to aż tak wielką różnicę? Gdyby chciał dowiedziałby się i tego. Zwykle jednak nie wtrącał się w życie swoich ludzi. Nie lubił być natarczywy. Na szczęście też znany był z małomówności.
- Nic z czym bym sobie nie poradził Veronico. Za godzinę się położę, nie martw się. - odpowiedział Esmeraldzie ponownie mijając się z prawda tylko po to by zazdrosna Alicja rzuciła pluszowym zwierzakiem wprost w swego biologicznego ojca. Syntetyczny psiak został złapany przez Vlada. Odruch. Spojrzał na dziewczynkę nie wiedząc co o tym myśleć. Szczególnie, że ta zakrzyknęła dwie charakterystyczne sylaby. Gdy dziewczynka zaczęła powtarzać słowo "tata" i zaczęła wyrywać się do Vlada mimo ingerencji Esmeraldy ten znowu się uśmiechnął. "No tak smarkulo. Wy z dziadkiem wiecie lepiej, co?" - pomyślał. Zarówno matka jak i dziadek często mawiali, że nie należy niedoceniać intuicji dziecka. Gdyby nie to, że sytuacja była co najmniej kłopotliwa, a on nie chciał wypalać z szalonym pomysłem do Esmeraldy, która sama zdawała się wiedzieć teraz jeszcze mniej niż on dałby za wygraną. Nie zmieniało to faktu, że dziecko chciało za wszelką cenę by się nim zajął. Jak można odmówić kobiecie? Szczególnie gdy jest jeszcze dzieckiem? Wstał ignorując ból.
- Nie musisz przepraszać. To dziecko. - stwierdził z rozbrajającą prostotą. Jest dzieckiem. To wyjaśniało wszelkie zachowania nielogiczne dla dorosłych. Czy aby na pewno? Vladislau podszedł do Esmeraldy i delikatnie chwycił małą by wziąć ją na ręce skoro tak bardzo tego chciała. Przytulił ją, lecz nie trwało to długo. Tyle by przestała ryczeć. Gabinet był wygłuszony, ale zarówno jemu jak i Kresowi zaraz zaczną pękać łby. Chciał by chociaż jego przyjaciel wypoczywał w spokoju. Gdy dziecko skończy manifestować swoje niezadowolenie Vladislau oderwie ją od siebie by znowu spojrzeć na jej twarzyczkę. Następnie kilka razy "podrzuci" ją nie wypuszczając z rąk oczywiście. Ot taka kolejka w górę i w dół.
- Nawet mógłbym być Twoim ojcem Alicjo. - rzekł z uśmiechem bezpośrednio do dziecka. Jego głos, choć nadal niespecjalnie przyjemny miał w sobie pewną nutę troski czy może nawet ciepła. Nie mówił głośno. Nie zastanawiał się specjalnie nad tymi słowami. Po krótkiej chwili spojrzał na Esmeraldę dzierżąc jej córkę.
- To o czym chciałaś porozmawiać? - zapytał jak gdyby nigdy nic choć czuł się dziwnie trzymając tą małą na rękach. Jakby jakaś pustka dopiero teraz była wypełniona i wkrótce znowu miała nastać.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 06, 2016 12:33 pm

W czasie odmiennego stanu nie zauważyła żadnych oznak świadczących o tym, że jest obserwowana. Skąd więc wiedział i dlaczego nie wezwał jej wcześniej do siebie? Cała historia miała coraz więcej niewiadomych.
- Nie wiedziałam, że śledzenie prywatnego życia łowców jest Twoim zadaniem. - powiedziała z wyczuwalną lekką nutą ironii. Nigdy tego nie sprawdzała, jednak kto wie czy nie ma przypadkiem zamontowanych w swoim domu kamer.
- Mam ze sobą narzędzia. Zdejmij koszulę a Cię zbadam - w drodze do gabinetu dowódcy zgarnęła medyczną torbę z całym imponującym inwentarzem. Oczywiście mogła uwierzyć na słowo, ale czy tego chciała? Bardzo rzadko widywała Vlada w tak kiepskim stanie i obawiała się, że sam odpoczynek to w tym przypadku zdecydowanie za mało.
- Nawet nie wiesz jak mi głupio… - tak, teraz pomyśli, że lekarka prowadzi na tyle rozwiązły styl życia, że jej dziecko każdego napotkanego mężczyznę tytułuje ojcem. Kiedy z ust mężczyzny padły kolejne słowa, Czerwonowłosa nie wiedziała gdzie ma schować oczy. Mała rzeczywiście wyglądała jak wierna kopia dowódcy – te same oczy, blada cera. Osoba która ich nie zna na pewno pomyślałaby o łączących ich rodzinnych więzach.
Mała tymczasem przestała płakać kiedy tylko Vladislau wziął ją na ręce. Drobnymi palcami chwyciła za kciuk jasnowłosego i tym razem na jej twarzy pojawiło się nic innego jak szeroki uśmiech.
- Taataa – drugą dłonią próbowała dosięgnąć nosa mężczyzny, głośno przy tym gaworząc. Ta scena mogła być bardzo rozczulająca, gdyby nie fakt olbrzymiego wstydu jaki odczuwała w tym czasie Esmeralda. A on? Jak gdyby nigdy nic zapytał o czym chciała porozmawiać!
- Cóż… - próbowała zebrać słowa, ale przez ten niecodzienny widok zapomniała po co właściwie tu przyszła.
- Chciałam Ci przedstawić Alicję i poprosić o pomoc w zdobyciu dokumentów dla mojego dziecka. Zarówno ani ja ani Ally nie będziemy prawdopodobnie używały nazwiska Espadas. Postanowiłam, że odnajdę pierwsze nazwisko magów krwi mojej rodziny, ale nim to się stanie potrzebuję zabezpieczyć moją córkę przed niebezpieczeństwami ze strony wampirów. - nim zdobędzie informacje co do pierwszego nazwiska minie wiele czasu, gdyż większość ksiąg jest spalona, bądź bezpiecznie ukryta. Nie poprosi o pomoc rodziców, nie zapyta czy posiadają dostęp do dawnych rodzinnych albumów, ponieważ zwyczajnie nie chcieli jej widzieć. Czy Vladislau wiedział również o tym?
- Kolejną rzeczą jest sprawa mojego amuletu… - otworzyła torebkę, wyjmując z niej zdjęcie – swoje własne z widocznym na szyi artefaktem – To amulet znajdujący się w mojej rodzinie od pokoleń i który zgodnie z tradycją należy do mojej córki. Niestety został skradziony i tutaj właśnie potrzebuję Twojej pomocy, Vladislau. Kres zna mój zapach, powinien wywęszyć złodzieja i odzyskać moją własność… - miała nadzieję, że mężczyzna się zgodzi i pomoże w znalezieniu zguby. Nie wyobrażała sobie, żeby rodowy klejnot miał trafić w ręce jakiegoś złodziejaszka, który prędzej czy później opchnie go na czarnym rynku. Nikt nie związany ze światem łowców nie zna działania amuletu, więc poza ładną błyskotką wydaje się bezużyteczny.
- Jest jeszcze jedna rzecz… Nie rozumiem tej fascynacji psami u mojego dziecka, jednak skoro Alicja kocha te zwierzęta, chciałabym… - przerwała, zastanawiając się jak ubrać odpowiednie słowa – Wiem, że Twoja rodzina szkoli psy dla łowców. Na razie Ally jest jeszcze za mała, ale kiedy nieco podrośnie chciałabym zapewnić jej obecność czworonożnego towarzysza. Nie wiem jaki jest czas oczekiwania, ale czy już dziś mógłbyś zapewnić nam szczeniaka z miotu psów Darkhawków? Oczywiście zapłacę ile będzie trzeba. - zawsze mogła wziąć psa ze schroniska, ale to właśnie psy rodziny Vlada cieszyły się dużym szacunkiem ze strony łowieckich rodzin. Pozostawała tylko kwestia, czy mężczyzna się na to zgodzi. Ally natomiast zasnęła w ramionach taty niczym się już nie przejmując.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Nie Lis 06, 2016 3:07 pm

Nie wezwał jej wcześniej do siebie bo nie było to konieczne. Nawet jeśli obserwuje co się dzieje z jego ludźmi nie wtrąca się w ich życie póki nie jest to konieczne lub sami nie poproszą. Imię dziewczynki natomiast... nie obchodziło go do dziś. Esmeralda jednak nie musi o tym wiedzieć. Na jej ironiczne stwierdzenie jedynie mruknął.
- Nie ma takiej konieczności. - stwierdził na polecenia zdjęcia koszulki. Nie chciał by widziała te liczne zasinenia i gęstą czarną siatkę żylną pokrywająca niektóre co bardziej zdewastowane partie ciała. Był obolały, ale nie umierający. Potrzebował jedynie krwi by przyśpieszyć swoją regenerację. Nic więcej. Na szczęście w sukurs dla Vlada przyszła jego córka krzycząc w niebo glosy i płacząc. Gdy wziął ją na ręce uspokoiła się jakby to zaplanowała... już była niczym matka. Nieugięta.
- To dziecko. Krew jest w nim silna. Nie powinno być Ci głupio. - stwierdził ponownie dodając enigmatyczne stwierdzenie, które znaczyć mogło wszystko. I zaiste znaczyło. Była duchowo podobna do matki, fizycznie do ojca. Ponadto była żywotna i już teraz lubiła osiągać to czego pragnęła wszelkimi dostępnymi metodami. Była silna. I wrodzona w swoich rodziców.
- Mhm. Znajdę je. Jakie nazwiska znasz? Przyśpieszy to sprawę. - stwierdził bez chwili zastanowienia. Jeśli tego pragnie pomoże jej w tym nawet jeśli później praca ta okaże się zbyteczna. Gdy jednak zobaczył zdjęcie, które Esmeralda pokazała jako rysunek poglądowy doszedł do wniosku, że warto byłoby się przyjrzeć jej rodzinie. Jeśli faktycznie to o nią się kłócił wcześniej z Jamesem i Alicja jest ich dzieckiem znaczy to, że jego wspomnienia o Cecylii są sfałszowane. To ona miała mu dać ten amulet. Tylko idiota by się nie domyślił, że to Esmeralda musiała mu go dać. Przez chwilę miał przed oczami scenę tuż przed zejściem do kanałów. Tym razem jednak Cecylia nie była już tak wyraźna jak wcześniej. Jakby jej sylwetka przenikała się z wyglądem Esmeraldy. Vladislau spojrzał wymownie na Kresa, a Kres na niego. Gdy ich oczy się spotkały obaj kiwnęli głowami.
- Na pewno odzyskasz amulet rodowy. - odparł krótko. Skoro należy do ich rodziny od pokoleń odda jej go. Najpierw jednak musi dowiedzieć się więcej na temat ich rzekomego związku. Nie wypali też od razu, że sam go posiada. Wygląda na to, że Esmeralda pamięta czy kojarzy jeszcze mniej niż on albo na taką pozuje. Nie chciał głupich podejrzeń czy niedowierzania z jej strony. Sam ledwo w to wszystko wierzył. To dziecko jednak było Darkhawk. Esmeralda mogła sobie myśleć co chciała wypierając fakty, ale nie zdroworozsądkowy Vlad, który nigdy nie uciekał przed czymkolwiek. W przeciwieństwie do członków jej rodziny pochopnie wykonujących ekstradycję członków własnego rodu w imię bzdurnych zasad. Kolejna rzecz, której chciała Czerwonowłosa zaskoczyła go. Spojrzał na dziecko i szybko zdał sobie sprawę, że nawet gdyby sama matka tego nie chciała on zapewnił by Alicji psa.
- Otrzyma szczeniaka Darkhawk gdy będzie gotowa. Trochę czasu minie nim to nastąpi. Członkowie rodów otrzymują szczenię zazwyczaj w wieku 11-12 lat. Wtedy dziecko jest zazwyczaj gotowe na psa bojowego. - odparł zgodnie ze wskazaniami zwyczaju swego rodu. Nie zagłębiał się w szczegóły ignorując wzmiankę o zapłacie. Nigdy Darkhawk nie wzięli zapłaty za szczenię. I zawsze upewniali się, że jest oddane w dobre ręce. Hodowali je dla łowców by ich wzmacniać, a nie na tym zarabiać. To był jeden z powodów, dla których rodzina Vlada, a tym samym i on, nigdy nie należeli do kasty tych zamożnych. Mimo to jednak w Rosji byli bardzo szanowani. Niemniej członkini rodziny Espadas zapewne trudno byłoby to pojąć. Nie pomnąc o tym, że każdy członek rodziny Darkhawk z odłamu rosyjskiego musiał mieć swoje zwierzę. To jednak należało na razie pominąć.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Prim Nie Lis 06, 2016 4:50 pm

Prim nie mogła znaleźć dla siebie miejsca. Nudziło jej się w oświacie. Zero alarmów o atakujących wampirach, zero rozkazów aby pójść kogoś sprawdzić! Nudy, nudy i jeszcze raz NUDY! Sama mogłaby pójść na zwiady, ale nie chciała aby potem Grig stał jej nad głową i marudził, jakie to było niebezpieczne i mogło zepsuć wszelkie plany dotyczące schwytana poszukiwanych wampirów. Myśląc o bracie postanowiła go odwiedzić. Może uda jej się wyrwać go na jakieś balety? Mogłaby jeszcze zadzwonić do Esme, ta to dopiero umiała się bawić. Po za tym Prim zawsze uważała, że ruda idealnie pasowałaby do jego brata. W końcu ktoś by go rozerwał, a tak to siedzi całymi dniami w papierach. Szkoda życia na tyle pracy, ot co. Wiecznie młody i piękny nie będzie, ekhem.
Wbiła jak burza do jego gabinetu, a za nią wbiegła oczywiście Tessa. Nawet nie pokwapiła się pukać i pytać czy można, ale raczej nie podejrzewała brata o uprawianie seksu na swoim biurku, szczególnie gdy nie miał zamkniętych drzwi na klucz. Zatrzymała się w pół roku widząc, że nie jest sam tylko właśnie z Esme... i dzieckiem słodko śpiącym na jego rękach. Spojrzała od brata na bobasa, Esme i z powrotem, aż w końcu rozdziawiła usta a jej gepard usiadł przekrzywiając łeb, jakby sam nie pojmował o co tu chodzi.
- No elo - przywitała się zbita z tropu i w końcu się poruszyła ściskając Esme na powitanie - Hej, piękna... co tu się dzieje? - zapytała odsuwając się od koleżanki i podeszła do brata, aby przybliżyć twarz do małej dziewczynki, tak bardzo podobnej do jej brata chociaż włosy miała identyczne jak medyczka. Nagle Prim się wyprostowała robiąc oczy jak spodki - NIE WIERZE! WY MACIE DZIECKO?!
Prim

Prim
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Dziary, złote tęczówki, złote włosy.
Zawód : Łowca!
Pan/i | Sługa : Nima.
Magia : Magiczna, ha.


https://vampireknight.forumpl.net/t2532-prim https://vampireknight.forumpl.net/t3027-prim-darkhawk

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 06, 2016 5:38 pm

„Nie ma takiej konieczności”.
Kolejny pieprzony indywidualista, który wie lepiej, a praktykę medyczną traktuje jak zło konieczne. Medycyna w Oświacie Łowieckiej była ciężkim kawałkiem chleba, a każdy medyk to zwykły polowy znachor, a nie łowca pełną parą.
- Wydaje mi się, że to ja jestem tutaj lekarzem, Vladislau. Dla Twojego dobra proszę, żebyś pozwolił się zbadać. - nie zmusi go do badania, ale zawsze może się odwołać do jego zdrowego rozsądku. Łowcy przyjmowali wampirzą krew, owszem. Nie mogła ona jednak w stu procentach zaleczyć ran i utajonych w organizmie chorób.
- Krew jest silna? Co chcesz przez to powiedzieć? - nie widziała związku pomiędzy zachowaniem dziecka, a słowami jasnowłosego. Żadne słowa nie zmieniły również faktu, że było jej piekielnie wstyd przez zachowanie dziecka. Czy naprawdę nie mogła wyskoczyć z tym „tata” do Leyasu? Nawet do Lawrenca, ale Chryste Pańskie… do szefa Oświaty Yokohamskiej? No co za wstyd i hańba.
- Nazwiska rodowe? Poza Espadasami i Czartoryskimi nie znam nikogo z linii mojego rodu. Moja wiedza co do użytkowników magii krwi jest jeszcze bardzo uboga… - powiedziała odruchowo, ale zaraz uświadomiła sobie, że te słowa były zupełnie niepotrzebne – Chodziło mi o lewe dokumenty… Takie, które zapewnią Alicji przykrywkę. Nie mogę ich zdobyć samodzielnie i nie mam również nikogo, kogo mogłabym o to poprosić. Poza Tobą… - od kiedy rodzice kazali jej nie pokazywać się w rodzinnym domu została zupełnie sama. Brat zaginął gdzieś w akcji, a Leyasu nie wydawał się jej osobą którą mogłaby poprosić o taką przysługę. Jeszcze by się doszukał ukrytych podtekstów małżeństwa i zwiał w siną dal nim jeszcze na dobre zaczęli ze sobą chodzić.
- Oczywiście pokryję koszty poszukiwań jeśli będzie trzeba. Chciałabym również osobiście przesłuchać złodzieja który go ukradł. - może dowie się jak do tego doszło i… kiedy? Wstyd się przyznać, ale niektóre wspomnienia były tak zatarte, że nie sposób było w nich się odnaleźć.
- Ally nie jest członkiem rodu Darkhawk. Może mogłabym wziąć szczeniaka, gdy mała skończy 5-6 lat? W moim rodzie… To znaczy w rodzie Espadas zwykle od tego wieku szkolono dzieci w magii. Chciałabym, żeby Alicja od najmłodszych lat miała przy sobie to co sama sobie wybrała. - a wybrała psy, co dla Esmeraldy było nie lada zaskoczeniem. Miała szczerą nadzieję, że w przyszłości Alicja wykaże choć krztę zainteresowania również medycynie, choć nie miała zamiaru jej do tego zachęcać.
- Prim? - wyraziła zaskoczenie, kiedy w drzwiach gabinetu stanęła atrakcyjna blondynka.
- Co ty tutaj robisz? - uścisnęła ją na przywitanie, a w myślach jak na zawołanie zabłysła czerwona lampka.
Wchodzi jak do siebie i w dodatku bez pukania… Czy oni są razem?
Zrobiła wielkie oczy jakby właśnie doznała wstydliwego odkrycia.
- Nie, to nie tak Prim. To nie jest jego córka. - powiedziała na swoją obroną i przyłożyła palec do ust prosząc tym samym by jasnowłosa mówiła ciut ciszej. Szybko podeszła do Vlada i zabrała małą, by za chwilę z powrotem umieścić ją w nosidełku.
Jeszcze tego brakowało, żeby Prim się na niego obraziła przez głupie niedopowiedzenia.
- Nie mówiłaś, że jesteście razem. - powiedziała odruchowo, ale jedno spojrzenie na Vlada wystarczyło by zrozumiała, że właśnie palnęła kolejne głupstwo.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Nie Lis 06, 2016 6:44 pm

Uparta kobieta. Tak samo zapamiętał Cecylię. Niech to szlag. Wszystko aż za dobrze do siebie pasowało.
- Proszę, nie. Jestem przeforsowany. To wszystko. - uciekł się do prośby bo co innego miałby zrobić. Nie powie przecież nie bo nie ponieważ jedynie wzmoży jej podejrzliwość. Wystarczy, że w obecnej sytuacji Vladislau miał poczucie jakby ślizgał się po ostrzu istnienia. Jeszcze to pytanie o krew. Nie znalazła własnego wyjaśnienia? Cóż... może tylko jego rodzina używała  tego określenia.
- Tylko to i aż to miałem na myśli. - odpowiedział nie zamierzając tłumaczyć. Jeszcze by palnął coś co by ją naprowadziło, że podejrzewa kto jest ojcem dziecka. Gdy Esmeralda wypowiedziała nazwisko Czartoryskich Vladislau drgnął. ledwo zauważalnie. Gdzieś z tyłu jego głowy rodziła się myśl, że być może wymówi to miano. Jednak mimo to nie był do końca przygotowany. W końcu to wszystko zdawało się niewiarygodne. Co więcej im dłużej trwała ta rozmowa tym bardziej Vlad był przekonany, że wie kogo powinien winić za zaistniałą sytuację. Wiedza może uboga, ale dla niego wystarczała. Duma Esmeraldzie uniemożliwiała porozumienie z rodzicami w tej kwestii. Vladislau natomiast w imię wyższego dobra potrafi pozbyć się dumy. Kolejna różnica między ich rodzinami.
- Wystarczająca. Znajdę to nazwisko i dostaniecie dokumenty. Jeśli nadal będziesz je chciała. - stwierdził wprost. Dał tym samym do zrozumienia, że sprawa nie jest do końca zamknięta i będzie mogła się z tego wycofać jeśli cokolwiek w jej sytuacji się zmieni. Oczywiście on sam miał na myśli na przykład uświadomienie jej co mogło ich dawniej łączyć. Ona jednak raczej nie mogła się tego domyślić i zapewne pomyślałaby o czymś co w jej mniemaniu jest niemożliwe czyli o powrocie do łask.
- Żadnych kosztów nie będziesz pokrywać. Zresztą za wiele ich nie przewiduję. Jesteś jednym z moich najlepszych ludzi. Skoro mogę Ci pomóc zrobię to. - odparł na słowa dotyczące pieniędzy. Vladislau i jego rodzina nie przyjmowali pieniędzy ani za pomoc ani za psy. Oczywiście zdarzało się, że z wdzięczności otrzymywali jakieś prezenty niemniej ich nie wymagali. I no i bardzo często środki oddawali bardziej potrzebującym gdy prezentem okazywała się koperta. Są różne rodzaje dumy. Esmeralda jednak zapewne tego nie pamiętała. Tak samo jak nie pamiętała zasad przyznawania psów. Zresztą nigdy specjalnie Vlad Cecylii... czy też jej... w to ni zagłębiał.
- Członek nie członek zasady są proste. Nie wydajemy psów bojowych dzieciom. Są niebezpieczne nawet jako szczeniaki. Dopóki dziecko nie umie rachować, czytać i płynnie się wyrażać nie otrzyma zwierzaka. Ponadto potrzebne jest rozróżnianie rzeczy dozwolonych i niedozwolonych. Świadomość konsekwencji. Jeśli Alicja będzie reprezentować te przymioty poniżej dziesiątego roku życia dopilnuję by dostała psa wcześniej. Tylko i wyłącznie wtedy. W innym przypadku otrzyma go jak wszystkie inne dzieci. - stwierdził jasno argumentując zasadę, którą się kierowali od wielu lat. Nawet członkowie Darkhawk otrzymywali zwierzaki zazwyczaj gdy stawali się nastolatkami. Te psy były lojalne i silne. Nie były jednak zwykłymi towarzyszami czy zabawkami. Inteligentne, sprawne i długowieczne. Źle szkolone albo traktowane potrafiły dziczeć albo podporządkowywać sobie właściciela. No i weszła Prim.
Jak się okazuje kobiety zawsze są problemem. Z mężczyznami idzie się dogadać. Z Garruchem dadzą sobie po razie. Z Marcusem powrzeszczą na siebie. Z Cornem w ogóle nie było problemów. Ostatecznie jednak wszyscy potrafią zmilczeć gdy trzeba oraz współpracować. Te dwie jednak były akurat bardziej niezależne od zasad niż Związek radziecki od Europy Zachodniej.
- Prim! Na zapomnianych bogów. Ile razy mam Ci powtarzać, że przed wejściem należy pukać. I by nie wykrzykiwać wszystkiego co ślina Ci na język przyniesie. - stwierdził patrząc z wyrzutem na siostrę. Właśnie zrobiła przypał. Szczególnie, że Esmeralda nie wiedziała, że on jest ojcem i na razie dla dobra Czerwonowłosej i ich relacji wolał by tak pozostało. Wystarczy, że on sam miał wodę z mózgu i odczuwał właśnie dziwny ucisk zarówno na serce jak i na głowę. Na szczęście był jednak słabszy niż ostatnim razem. I jeszcze ten tekst o byciu razem.
- Ta... Od urodzenia.  - bąknął ponuro Vladislau. W normalnych warunkach zaśmiałby się zapewne z reakcji siostry i Esmeraldy bo sytuacja była dość komiczna. Jednakże tylko szaleniec śmieje się z dowcipów gdy ostrze znajduje się centymetry od jego jajek.
- Skoro jesteście w tak zażyłej znajomości nie muszę bawić się w podwójne tożsamości. Szczególnie, że Wam dwojgu ufam. Veronico, poznaj moją siostrę Prim Darkhawk. Prim, to Veronika Espadas. Nasz najlepszy medyk. Dziecko natomiast nominalnie jest jej. I nic nam do tego. - stwierdził nie owijając w bawełnę. Jeszcze tego by brakowało by Prim zaczęła paplać na ten temat. Liczył, że chociaż raz jego siostra pojmie aluzję nie sprawiając mu więcej kłopotów niż już ma. Kocha ją, ale czasem jej pomysły skracają mu życie o kilka lat. nie pomnąc o jego poczytalności.
- Cóż Cię sprowadza Prim? - zapyta po chwili znowu ciężko siadając za biurkiem. W tym czasie równie co on obolały Kres przebudziwszy się wstał i podszedł do Tessy by się przywitać. Pysk ogromnego psa otarł się o niewiele mniejszego dzikiego kota.
- Czy mogę w czymś jeszcze pomóc Esmeraldo? - zapytał także i Czerwonowłosej. Chyba nie sądziły, że o niej zapomni dlatego, że przyszła jego siostra. Akurat Vlad, choć dość toporny w obyciu rzadko bywał niegrzeczny. James jest wyjątkiem, ale zasłużył.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Prim Pon Lis 07, 2016 5:51 pm

Dziewczyna uniosła wysoko brwi na ich reakcje. Esme zdziwiona jej przybyciem, jakby wcale się nie cieszyła, że widzi starą przyjaciółkę. Tutaj w Japonii miały okazję spotkać się tylko na tym nieszczęsnym odwampirzaniu, gdzie Vlad musiał ją przy wszystkich obrazić, jakby bóg wie co mu zrobiła. Jak ma się fajne ciało, to co złego w pokazaniu go? Felicia nigdy tego nie zrozumie, więc blondyn nawet niech się nie kwapi w tłumaczeniu jej, że na takie spektakle wypada ubrać garsonkę... bo i tak go wyśmieje. Prim chodzi albo w dresie, albo w kusych strojach. Nigdy nie bawiła się w eleganckie ubranie, chyba że na wesele. Ale tam też ledwo co miała tyłek zakryty, ale my nie o tym!
Przeniosła rozbawione spojrzenie na brata. Normalnie purpurowy się zrobi, albo stawi klocka jak dalej się będzie tak na nią wściekać. A ona nic złego nie zrobiła, stęskniła się za jego pyzatą i owłosioną mordką, no! Mógłby docenić jej starania i pokazać, że mimo iż jest dowódcą to pamięta o swojej siostrze i poświęci jej pięć minut uwagi bez wyrzutów, o.
- Nie marudź, przecież nie przyłapałam Cię na obnażaniu nagości swojej czy kogoś innego, więc w czym problem? - zapytała wywracając oczami i odwróciła się w stronę medyczki, która była speszona całym tym zajściem zupełnie nie potrzebnie.
- Nie? To dziwne, bo wygląda zupełnie jak dowódca - stwierdziła mrużąc złote ślepia i znów spojrzała na dziecko utwierdzając się tylko w tym przekonaniu. Niestety Esme zabrała młodą z rąk ojca i nie było już tego tak dobrze widać. No, ale z drugiej strony... Grigu ojcem to trochę komiczna wizja. Dziecko padłoby na zawał od natłoku wiedzy, jaką Vlad chciałby przekazać swojemu podopiecznemu od najmłodszych lat. Nim zdążyła powiedzieć to na głos rudowłosa powiedziała coś o ich związku. Aż się blondi zakrztusiła własną śliną.
- Chodźmy skały srały a mury pękały nie związałabym się z nim - zaczęła się śmiać, aż wpadło jej coś do głowy - A co? Zazdrosna? To by tylko było kolejnym elementem potwierdzającym moją tezę - że młoda mogłaby być waszym dzieckiem - rzuciła dumnie, podpierając się pod boki. Wiedziała, że Esme się na nią na to nie wkurzy, ale Grig pewnie w tym momencie mordował ją wzrokiem. I oczywiście musiał powiedzieć, że są rodzeństwem niż można byłoby uzyskać jakąś ciekawą odpowiedź od koleżanki. Ten to zawsze musi coś popsuć!
- Czy zawsze musi mnie coś sprowadzać do Ciebie? Nie mogę przyjść się po prostu przytulić? - zrobiła oczy jak ze shreka i podbiegła, aby wskoczyć dowódcy na plecy. Uwielbiała robić mu wiochę, po za tym... wciąż był jej starszym bratem czy tego chce czy nie, więc musi być wyrozumiały na jej durne pomysły.
- Myślę, że powinniśmy pójść w trójkę na balety! Dziewczynka może zostać z nianią, znam parę. Nie to, żeby były mi potrzebne bo ja nie mam zamiaru mieć dziecka, ale warto było jakieś poznać jakby Grigu założył rodzinę - rzuciła schodząc z brata i uśmiechając się szeroko do całej trójki. Biedna Ally... jeszcze nie jest świadoma jaka jej ciotka jest stuknięta, ale rodziny się nie wybiera!
Prim

Prim
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Dziary, złote tęczówki, złote włosy.
Zawód : Łowca!
Pan/i | Sługa : Nima.
Magia : Magiczna, ha.


https://vampireknight.forumpl.net/t2532-prim https://vampireknight.forumpl.net/t3027-prim-darkhawk

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Esmeralda Pon Lis 07, 2016 8:31 pm

Tylko przeforsowany? Taką kiciorę mógł wciskać grzecznym studentkom, które medycynę znały tylko z obszernych tomiszczy o anatomii. Czerwonowłosa zmierzyła dowódcę spojrzeniem wyrażającym lekkie niezadowolenie i powątpiewanie.
- Więc pozwól to ocenić lekarzowi. - nie dawała za wygraną, przez cały czas podtrzymując chęć udzielenia mu pomocy. Nieodparte wrażenie, że coś chciał przed nią ukryć dodatkowo podsycało ciekawość rudej. Nie. Nie mogła mu odpuścić. A co jeśli doznał poważnych obrażeń, które wyłączyły mu racjonalne myślenie?
- Jesteś dowódcą, ale zrozum również i mnie jako medyka. Martwię się. - rozważała nawet użycie siły, jednak bojowe wyszkolenie Vlada wykluczało powodzenie tej misji już na samym starcie. Pozostawała więc cicha nadzieja, że mężczyzna posługa głosu rozsądku i być może również dla świętego spokoju pozwoli się zbadać.
- Chciałabym żeby odziedziczyła po mnie magię. Z drugiej strony… będę robiła wszystko, aby ją do tego zniechęcić. - Esmeralda nie zdawała sobie sprawy z podejrzeń Vlada, dlatego szybko znalazła sobie własne wyjaśnienie dla słów mężczyzny. Dopiero mając córkę udało się jej zrozumieć dlaczego inni odwodzili czerwonowłosą od zamiarów związanych z magią. I choć część jej umiejętności stanowiła niejako dziedzictwo, nie chciała obciążać dziecka przez ciągłe niebezpieczeństwo.
- Nie podejrzewam Cię o to, że samodzielnie zajmujesz się wydawaniem lewej dokumentacji. Ludzie mogą żądać różnych rekompensat za okazaną pomoc, a ja potrzebuję dla mojego dziecka zabezpieczenia bez względu na wszelkie koszty. Nie chce mieć długów nawet wobec Ciebie, Vladislau. Dlatego powiedz mi jeśli pojawią się jakieś wydatki. Pokryję wszystko co trzeba. - nie była taka jak większa część jej rodziny, ale rozumiała politykę pieniądza. To, że Vladislau chciał pomóc nie oznaczało jeszcze, że inni również nie kierują się kosztami. Nie chciała by dla jej prośby wykorzystywał swoje dawne znajomości.
- Rozumiem. W takim razie jeszcze to przemyślę. Czy mogłabym na wszelki wypadek otrzymać od Ciebie kontakt do kogoś z Twojej rodziny, kto bezpośrednio zajmuje się szkoleniem psów i ich przydzielaniem? - poczuła lekki zawód, bowiem wiek który podał Vladislau wydawał się jej zbyt odległy. Esmeralda chciała, by jej córka od najmłodszych lat miała okazję wychowywać się ze zwierzętami, a Vladislau tak po prostu chciał to przekreślić. O nie, nie pozwoli na to. Osobiście rozmówi się z trenerem, bądź w najgorszym przypadku przygarnie psa ze schroniska i sama go wyszkoli. O.
- Prim… - spojrzała na przyjaciółkę ganiąc ją spojrzeniem. Osobiście uważała Vlada za bardzo przystojnego. Gdyby nie był dowódcą, a ona nie miałaby partnera…
- Jesteś pewna, że nie uderzyłaś się po drodze w głowę? - jak mówi, że nie jego, to nie jego. Prawda, Ally rzeczywiście wyglądała jak mała kopia dowódcy, ale są na to jakieś racjonalne rozwiązania…
Co tej Prim odbiło?
- Może innym razem… - i jak ona sobie to wyobrażała? Oni? Razem… ale że tak we trójkę? Już czuła na sobie niezadowolone spojrzenie Griga, kiedy tylko chwyci za JEDEN MALEŃKI kieliszek wina. Nie, niech dowódca dalej sądzi, że Esmeralda jest ułożoną i stroniącą od wszelkich zabaw kobietą.
- Właściwie to nie będę Wam przeszkadzała. - założyła torbę na ramię i chwyciła za nosidełko. Dokładnie w tym samym momencie Ally otworzyła oczy i ziewając spojrzała na to co działo się wokół.
Krótką chwilę ciszy wypełnił znowu głośny płacz i krzyk niezadowolonego dziecka.
- Taaaaaaaaataaaaaaaaaa – ponownie wyciągnęła rączki patrząc przez łzy na Vlada i rycząc wniebogłosy. Przez całą tą manifestację nie zwróciła uwagi nawet na próby uspokojenia przez Esmeraldę, ani na fakt, że w pomieszczeniu znajdują się zwierzaki.
- Zwariuję z tym dzieckiem… - westchnęła czerwonowłosa, podnosząc córkę z fotelika.

Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Wto Lis 08, 2016 8:48 am

Do niej naprawdę nie docierało, że nie miał zamiaru poddawać się jakimkolwiek odwiedzinom. Nie teraz. Nie w tym stanie. Spojrzał na nią twardo chłodnymi oczami.
- Nie. Nie teraz. Jutro się zgłoszę do Twojego gabinetu gdzie na takie rzeczy jest miejsce. - uciął sprawę. W jeden dzień przecież się nie wykrwawi. On natomiast będzie miał możliwość suplementacji na workach krwi by odnowić swoje zasoby witalne. Wilk byłby syty i owca cała. Nie miał zamiaru w ogóle pokazywać się medykowi, lecz skoro tak bardzo chciała pomóc musiał się chociaż częściowo zgodzić.
- Mam nadzieję, że ją odziedziczy. To wspaniałe dziedzictwo. Nie odwódź jej na siłę. I tak zrobi co uzna za słuszne. - odparł na kwestię magii krwi. Ostatecznie Esmeralda jego sentencję zrozumiała po swojemu. Zresztą tę rzecz także miał na myśli. Zastanawiał się przez chwilę ile mocy magii krwi ze strony Espadas odziedziczyła mała Ally, a ile ze strony rodziny Darkhawk. Stanie się magiem potężnym magiem bitewnym jak Darhawkowie czy też niesamowitym magiem życia w podobie do członków rodziny Esme. Na prośbę Veronici Vlad uśmiechnął się tym swoim naturalnym, niespecjalnie przyjemnym czy przyjaznym uśmiechem.
- Mogłabyś. Mój dziadek Peter jest nestorem rodu i on zatwierdza wszelkie wydania i prowadzi księgi genealogiczne psów. I jest jeszcze większym tradycjonalistą niż ja. Powodzenia. - rzekł wyjmując komórkę z kieszeni spodni by wysłać numer do Esmeraldy. Właśnie teraz zarejestrował, że ma ją zapisaną podwójnie. Jako Esmeralda i jako Żabica... No tak. W końcu wszystko układa się w całość. Życie musi być konsekwentne czego Drzewiec najwyraźniej nie wziął pod rozwagę. Za dużo czasu spędził w Świecie Krwi najwyraźniej.
Gdy Prim wtargnęła i jeszcze zaczęła nawijać o tym, że przecież nie odkryła go z nagim torsem i gołą Esme zbył to milczeniem jedynie sztyletując siostrę wzrokiem. Ona nadal sądziła, że jest ledwie nastolatką, której pewne rzeczy będą wybaczone bo wygląda słodko i uroczo albo zali się je na okres buntu. Vladislau jednak był konsekwentny. Jak życie.
- Prim. Co rzekłem to rzekłem. Nie wprawiaj w zakłopotanie Veronici. - rzekł karcąco. Esmeralda z tymi wszystkimi pomówieniami, trafionymi wprawdzie, musiała czuć się niezręcznie. Jeśli pamięta i wie tyle co on przed kilkoma tygodniami musi czuć się potwornie. Świadomość o śmierci osoby po której zostało dziecko, czy nawet odejścia partnera... Muszą być straszne. Prim jednak nigdy nie pomyśli zanim coś powie. I zanim zrobi. Całe szczęście, że Esmeralda zabrała dziecko od Vlada gdyż jego kochana siostrzyczka rzuciła się mu na plecy. Tego sfatygowane do granic ciało łowcy miało już dość. Z gardzieli wydobył się urwany krótki warkot, który wypuścił odruchowo. Zachwiał się znajdując stabilizację lewą ręką na blacie biurka.
- Zejdź. - wycedził jeszcze zanim ta zdążyła go puścić, a w jego oczach widać było furię. Oczywiście, że siostra często doprowadzała go do szewskiej pasji, jednak teraz było inaczej. Jego świat rwał mu się na jego oczach. Z mózgu miał galaretę. To sprawiało, że robił się niestabilny, drażliwy. Dojmujący ból przypominający o niedawnej porażce wcale nie pomagał. Stał się wręcz katalizatorem. Vlad powstrzymał się przed ponownym użyciem swojej bransolety. Wtedy dopiero miałby się z pyszna i on i Kres.
- Wybacz Prim. Jestem zmęczony i obolały. Nie rób tego więcej. - powiedział łapiąc gwałtownie oddech. Część mięśni była niemal rozerwana. To tak jakby je przećwiczyć... a potem i tak kontynuować trening siłowy jeszcze przez kilka godzin by na koniec dać się otłuc kijami. Z bliska widać było, że na skórze twarzy są niewielkie pęknięcia. Nie krwawiły dlatego były ledwo zauważalne.
- Twoja definicja imprezy, a moja to dwa różne światy Prim. - odparł siląc się na spokój. Mętne spojrzenie wyostrzyło się. Ponownie zachowywał się jak gdyby nigdy nic. No i Esme postanowiła wyjść. Może i lepiej? Vlad potrzebował chwili spokoju, a dopóki będzie tu Esmeralda Prim może chcieć próbować się popisywać przed koleżanką. Niemniej Ally miała inne zdanie o opuszczeniu tego pomieszczenia. Vlad podszedł do Esme i dziecka po czym pogłaskał małą po głowie.
- Już spokojnie Alicjo. Nie odchodzisz na zawsze. - rzekł do maleństwa robiącego niesamowity jazgot. Jest gorsza niż malutka Prim w tym wieku.
- Skoro polubiła moje towarzystwo mogę się nią zająć parę godzin. i tak będę musiał spędzić dzisiejszy dzień w Oświacie, głównie przy papierach. Pozna Kresa. No i mam Prim do pomocy. Choć bywa... spontaniczna... potrafi być czuła i można jej zaufać. Ty w tym czasie możesz zająć się serum, o którym rozmawialiśmy. Pierwsze próbki są już gotowe. Pozyskaliśmy też katalizatory. Poza tym lepiej będzie jak się uspokoi tutaj, niż w trakcie powrotu do domu. Widzę, że jesteś już zestresowana. I nie sądzę by była to tylko kwestia dziecka. Wiem też, że praca naukowa Cię odpręża. - rzekł do Esmeraldy. Nie byli parą czy nawet partnerstwem. Ledwie pamiętał, że w ogóle ją kochał, lecz jeśli ona faktycznie była jego Cecylią był w stanie łatwo sobie zobrazować co ich łączyło. Poza tym zawsze dbał o swoich ludzi. Ona była teraz jego podwładną. No i to byłby dla niego dobry układ. Mógłby spędzić odrobinę czasu z córką, a Esmeralda zająć się własnymi sprawami związanymi z laboratoriami Oświaty gdzie przecież z dzieckiem nie szło wejść. Mogła ewentualnie zażyć trochę czasu dla siebie. Ewentualnie Vladislau posłałby ją do boju gdyby ludzie raportowali mu o zdarzeniach na mieście bezpośrednio, a nie do Głównego Medyka. Cóż zrobisz.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Prim Wto Lis 08, 2016 10:22 am

- Vera zna mnie na tyle, że raczej nie spodziewa się po mnie niczego innego - zachichotała blondynka i puściła jej oczko. Niestety ruda faktycznie wydawała się zażenowana zachowaniem koleżanki. Ludzie, wrzućcie trochę na luz. Prim powiedziała tylko głośno co myśli, nie chcąc nikogo denerwować. No może trochę Vlada, bo za dobrze ma będąc tutaj dowódcą, wszyscy boją się mu podskoczyć a czasem trzeba komuś podokuczać coby się nie rozbestwił, ha.
- Czasem chciałabym się uderzyć w głowę i już nie wstać - westchnęła naburmuszona, że ani jedno ani drugie nie podzielało jej entuzjazmu - Co poradzę, że jestem bezpośrednia? Po za tym jest jeszcze ktoś kogo młoda mi przypomina... Adama - zaśmiała się nie wiedząc, czy Esme zna bliźniaka Griga, ale jej brat na pewno domyślił się, że mówi o nim - No, ale dobra nie będę już was irytować - rzuciła przed skokiem na brata. Zawsze znajdzie się inny sposób, aby jej brachol nie miał ani chwili wytchnienia. Niestety tak się zdenerwował, że nawet łowczyni nie spodziewała się po nim takiej reakcji. Wyprostowała się patrząc na niego badawczo, a Tessa podbiegła do Pani jakby bała się, że dowódca rzuci się na własną siostrę.
- Co się dzieje? - zapytała podchodząc do blondyna i kładąc mu stanowczo dłoń na ramieniu. Kiedy chciała potrafiła zachować się dojrzale i odpowiedzialnie. Problem polegał na tym, że zwykle nie chciała. Łatwiej jej było odstraszać od siebie ludzi, niż się do kogoś zbliżać. Ale za rodziną stanie murem!
Wiedziała, że to zachowanie nie wygląda na zwykłe przemęczenie i nie odpuści facetowi dowiedzenia się prawdy. Może ten bagatelizuje swój stan zdrowia, ale jasnowłosa nie zamierzała odkładać na bok wszelkich problemów. Trzeba działać, nim stanie się coś gorszego. Wtedy też Ally zaczęła marudzić odwracając uwagę najmłodszej z pomieszczenia od brata. Podeszła do córki Esme i kucnęła przy niej z ciepłym uśmiechem. Jej gepard podszedł do dziecka i niespodziewanie liznął ją po główce.
- Tess! Bo przestraszysz jeszcze bardziej dziecko - zganiła zwierzaka i o ile matka nie miała nic przeciwko to Prim weźmie ją na ręce, chcąc ukołysać jak do snu. Chcąc nie chcąc musiała przyznać, że jest urocza. Nigdy nie interesowała się szczególnie dziećmi, ale do tej małej coś niezaprzeczalnie ją ciągnęło - Jesteś urocza - pogłaskała maleństwo po policzku i zerknęła na szefa. Więc na prawdę nici z imprezy? A szkoda...
- No, tak. Mogę zająć się Alice - wzruszyła ramionami i znów spojrzała na kruszynę śpiewając jej pod nosem kołysanki. Czyżby jakiś instynkt macierzyński włączył się Primce? Nagle zrozumiała, że Tess polubiła małą i wciąż się w nią wpatrywała.
- Oh, Teska pokochała małą od pierwszego wejrzenia, a akceptuje tylko dzieci z naszej rodziny - powiedziała zdziwiona i zerknęła porozumiewawczo na brata, ale tym razem łaskawie nic nie powiedziała na ten temat, skoro tak się spłoszyli jej wcześniejszą gadką.
Prim

Prim
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Dziary, złote tęczówki, złote włosy.
Zawód : Łowca!
Pan/i | Sługa : Nima.
Magia : Magiczna, ha.


https://vampireknight.forumpl.net/t2532-prim https://vampireknight.forumpl.net/t3027-prim-darkhawk

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Esmeralda Wto Lis 08, 2016 4:49 pm

Musiało być z nim naprawdę źle, skoro za wszelką cenę oddalał od siebie wizję spotkania z lekarzem. Gdyby nie fakt, że kiepsko wyglądał, już dawno dałaby mu spokój. Chciał czekać do jutra?
- Mam ze sobą torbę medyczną… - przypomniała mu, licząc, że zmieni zdanie. Niestety. Miara jego uporu była bezdyskusyjna, dlatego nie pozostało jej nic innego jak tylko się zgodzić. Niechętnie, ale jednak.
- Będę czekała. Jeśli się nie stawisz, uznam, że gorzej się poczułeś i pofatyguje się do Ciebie z legionem medyków. – niech wie, że wizyta w placówce medycznej jest nieunikniona, a każda chwila zwłoki zostanie odebrana jako bezpośredni pretekst do wszczęcia alarmu. Wystarczająco źle czuła się z myślą, że widząc jego stan, nie może sprawdzić co jest tego przyczyną. Co miał do ukrycia…? Pytanie wirowało w jej głowie jak ponury cień, który za nic niestety nie ujrzy światła dziennego.
- Wolałabym, żeby znalazła dla siebie lepszą drogę. – łatwiejszą i bezpieczniejszą. Esmeralda nigdy nie zwierzała się Vladowi ze swoich obaw, bowiem wszelkie niebezpieczeństwa związane z odwampirzaniem przyjmowała i w pełni akceptowała. Nie chciała tego życia dla swojej córki. Nie wspomniała również dowódcy, że najstarsi praktykujący przodkowie tej magii nie dożyli nawet czterdziestego roku życia. Już nie wspominając o tym, że żaden z nich nie przywracał życia wampirom krwi czystej. Ryzyko i szaleństwo było poniekąd częścią jej życia, dlatego jak nikt inny była świadoma wszystkich wad i zagrożeń.
- Rozumiem, że nie ma innej możliwości przyśpieszenia nad tę, którą już mi przedstawiłeś. – mogła przeboleć brak psa bojowego, jednak zwierzęta rodu Darkhawk miały coś więcej niż tylko wyszkolenie. Były inteligentne i wierne właścicielowi.
Mimo wszystko podziękowała numer, choć już teraz była pewna, że z niego nie skorzysta. Słowa mężczyzny jasno dawały do zrozumienia, że w najbliższej przyszłości nie dojdzie do „adopcji”. Cóż, będzie trzeba jakoś to przeboleć.
- Ano znam, znam. – uśmiechnęła się, patrząc wymownie na koleżankę. Na większości kontynentów nie było bowiem drugiej takiej kompanki do zabaw i babskich plotek.
- Prim, czy mam Ci dostarczyć świadectwo urodzenia Alicji? – powiedziała żartobliwie, przeklinając w myślach swój długi język. W papierach nie widniało żadne imię ojca, a taka informacja mogła jeszcze bardziej nakręcić jasnowłosą do jej szalonych teorii.
- Też chciałabym wiedzieć co się dzieje, jednak Vladislau najwyraźniej coś próbuje ukryć. Umówiliśmy się, że jutro wpadnie do gabinetu do dokładne badania. – przecież nawet jeśli złapał wenera absolutnie nie musiał się wstydzić! Lekarz też człowiek, a Esmeralda widziała w swoim życiu już naprawdę wiele.
Ally jak na złość przestała płakać dopiero w momencie, gdy do akcji wkroczył Vlad. Dziewczynka spojrzała na niego swoimi dużymi oczami i jak gdyby nigdy nic się uśmiechnęła.
- Ty złośnico. – Esmeralda pocałowała córkę w policzek, jednak ta była zajęta obserwacją Tessy, którą właśnie zauważyła.
- Muu! – krzyknęła pokazując na zwierzaka palcem, a kiedy Tessa podeszła, Ally próbowała dotknąć futra kotołaka.
- Skarbie, to nie jest krówka. – lekarka pogłaskała córkę po głowie, lecz mała wiedziała lepiej i z radością nadal naśladowała odgłosy różnych zwierząt, tylko nie te co potrzeba. Również bez żadnego problemu odnalazła się w ramionach jasnowłosej i kiedy Prim zaczęła ją kołysać, mała wcisnęła do buzi kciuk, jakby właśnie szykowała się do spania.
- Jesteś pewien? Potrafi być nieznośna, a raczej nie masz dużego doświadczenia w kwestii dzieci. – zawahała się. Nie zostawi przecież córki z obcym mężczyzną, który na dodatek ma na głowie pół Oświaty.
- Mogę ją zostawić u Carlosa. Któraś z jego asystentek na pewno zaopiekuje się Ally kiedy będę pracować. – już nie raz korzystała z tego typu rozwiązań, a mała świetnie się przy tym bawiła. Dziś jednak dziecko jasno okazało, że dobrze się czuje w towarzystwie łowców, dlatego Esmeralda spojrzała na Prim, szukając w jej oczach potwierdzenia.
- Dobrze, ale dzwońcie gdy coś się będzie działo. W torbie znajduje się jej mleko i wszystko czego potrzebujecie, żeby ją przebrać. Powinna zjeść za pół godziny. – poinstruowała ich Esmeralda. Kto wie, może zarówno Prim jak i Vladislau szykowali się do jakiejś nowej roli?
Właśnie w tym momencie coś zawibrowało, a czerwonowłosa sięgnęła po swój telefon.
- Przepraszam, sprawdzę kto to. – w jej pracy nie było mowy o odkładaniu zadań na potem, a każdy dzwonek telefonu mógł być potencjalnym alarmem. Tak jak i tym razem…
- O w mordę. – powiedziała odruchowo – Vladislau, dostałam wiadomość od Reijiego. W jednym z barów w centrum miasta doszło do ataku wampirów. Pojadę tam z Corneliusem i uspokoję towarzystwo. – białowłosy nie wyglądał dobrze, dlatego pojechanie tam z jego zastępcą wydawało się lekarce dobrym posunięciem.
- Jeśli dojdziecie do wniosku, że Ally jest nieznośna zawołajcie kogoś z mojego medycznego zespołu. Ally ich zna i powinna pozwolić się uspokoić. – źle się czuła z myślą, że zostawia córkę, ale miała pełne zaufanie do Prim i jej brata.
- Wrócę jak najszybciej – powiedziała na odchodne i pocałowała na odchodne Ally oraz Prim.

Esme zt.

Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Czw Lis 10, 2016 10:26 am

Tego jeszcze brakowało żeby i Prim dołączyła się do frontu przeciwko ranom Vlada. Spojrzał na nią wręcz morderczo i odparł patrząc się na nią słowami skierowanymi do obu kobiet.
- Jutro zgłoszę się do gabinetu. Dzisiaj dajcie mi z tym spokój. - stwierdził kategorycznie wyraźnie niezadowolony ich drążenia. Naprawdę nie wystarczy powiedzieć raz słowa nie? Gorzej od napalonych budowlańców. Na propozycję o zajęcie się dzieckiem Esmeralda zareagowała zaskoczeniem.
- Nie mam powiadasz? - odparł na jej stwierdzenie, że nie zajmował się dziećmi. Mówiąc to skierował swój wzrok najpierw na Esme, potem Prim i znów na Esme ze spojrzeniem w stylu Bogusława Lindy typu "co ty kurwa wiesz o zajmowaniu się dzieckiem". Ta nadal rozważała oddanie dziecka medykom. Co dało do Valdowi do zrozumienia, że już wcześniej mogła z podobnej pomocy korzystać.
- Nie. Medycy mają swoje zadania. Poza tym narażeni są na zarazki i wiele więcej. Zajmiemy się nią. - rzekł pewny swego. Zresztą niezależnie czy to jego dziecko czy nie gdyby miał świadomość co ona wyprawia już dawno dałby jej burę za podobne zachowanie. Dziecko powinno mieć warunki. Wolałby wyznaczyć konkretną osobę do zajęcia się dzieckiem na dany okres niż żeby robili to medycy na zmiany.
Tessa była dużo żywsza i ciekawsza dziecka niż Kres. Nic dziwnego. Była zdrowa i była kotem jakkolwiek do psa czasem podobnym. Polizała mała, która nic sobie z tego nie zrobiła. jeszcze zaczęła się cieszyć.
- Jakby znowu tak wiele dzieci poznała. - rzucił na słowa swojej siostry, która drążyła chyba na złość swemu bratu. Jak ta dziewczyna wolno kuma, że Vlad nie chce by o tym mówiono teraz. Na szczęście chociaż koncept zajęcia się małą podłapała w lot choć zapewne nie znała dokładnych celów Vlada.
- Widzisz? jest w dobrych rękach. - powiedział do Esme gdy malutka Ally zaczęła szykować się do snu w ramionach swojej stukniętej ciotki, która prawdopodobnie nigdy na dobre nie dojrzeje. Już praktycznie doszli do consensusu aż tu rozległ się telefon. Odebrała go. I jego mało szlak nie trafił. Własnie dlatego chciał tych jebanych czipów. By mógł pomóc gdy coś się dzieje. Były konieczne skoro przekazywali informacje między sobą. Od kiedy o zagrożeniu informowany jest w pierwszej kolejności Główny Medyk? Vladislau zgrzytnął zębami nie okazując jednak powodu. Mogły równie dobrze pomyśleć, że samo zamieszanie w Barze go rozzłościło.
- Weźcie kombinezony bojowe i włączcie łączność jak będziecie w środku. - rzekł jedynie dając prosty instruktaż. Gdy będzie łączność będzie mógł zweryfikować zagrożenie i ewentualnie wysłać im wsparcie. Esmeralda pospiesznie wyszła. Vlad odczekał krótką chwilę po czym podszedł do drzwi wejściowych i zamknął je.
- Nareszcie. - sapnął po czym podszedł do swojego siedziska tylko po to by klapnąć na nim niczym wór kartofli. Lewa ręka zaczęła masować prawy bark. Kres niespiesznie zbliżył się do swojego ludzkiego kompana. Usiadł i położył mu łeb na kolanie.
- Czujesz się tak samo jak ja przyjacielu? Przepraszam Cię. Będziemy musieli ponownie się połączyć. Wtedy będę mógł wyleczyć nas obu. - stwierdził głaszcząc psa. Spojrzał na siostrę po czym włączył intercom podłączony do biurka, który na szczęście nie uległ uszkodzeniu.
- Haito. Przynieś mi sześć jednostek krwi. Zapukaj, przed wejściem. - wydał polecenie wyłączając ten sprzęt .Przetarł twarz dłonią.
- Teraz możemy porozmawiać. - rzucił do siostry, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Był inny niż zazwyczaj. Niezwykle zmęczony. Obolały. Bledszy niż zazwyczaj co członek rodziny mógł łatwo dostrzec. Spojrzenie było tez mniej niewzruszone.
- Dziękuję, że pomogłaś mi przygarnąć na chwilę małą, ale... Proszę, nie rób więcej insynuacji w kierunku pochodzenia dziecka. Dla dobra zdrowia psychicznego... Esme. Czy to jasne? - powiedział na wstępie chcąc uporządkować tę jedną rzecz raz na dobre. Potem zapewne Prim będzie chciała zadać mu pytań, których w obecności Esmeraldy chciał uniknąć. Proszę. Torturuj braciszka. Jest gotowy.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Prim Pią Lis 11, 2016 4:24 pm

- Bez przesady, ja tylko powiedziałam że są do siebie podobni, nie powiedziałam że to jest na pewno córka Griga - wywróciła oczami, jak Esme zaproponowała jej obejrzenie świadectwa urodzenia. Serio, mieli ją za tak okropną? Ludzie, litości! Ona miała wielkie serce, na prawdę! Ale będąc z góry uznana, za trudną do pokochania to nikt jej nie pokocha, no. Aż mi się jej szkoda zrobiło. Być kłamcą źle, być szczerym też nie dobrze! Tym ludziom to się wiecznie nic nie podoba, o.
- Oj już ja dopilnuje by stawił się na te badania! Chyba, że chce cały dzień ze mną spędzić a wiem, że to dla niego istna tortura więc wszystko będzie lepsze niż spędzenie czasu ze mną - zaśmiała się, zerkając na brata czy przypadkiem nie zacznie chować się gdzieś do szafy w celu znalezienie Narnii, bo już teraz ma dosyć Prim... a jest tu raptem dziesięć minut?
Wywróciła tylko oczami na jego insynuacje, że Felicia to jedno wielkie dziecko. Może była marudna i potrzebowała być w centrum uwagi, ale co z tego. W tych czasach się później dojrzewa, trzeba przyjąć to na klatę. Nie chcecie mi chyba wmówić, że lepiej by było gdyby kolorowowłosa była takim chodzącym kawałkiem drewna/drutu co to jest drętwy i nudny i usypia towarzystwo na około?
"Jakby znowu tak wiele dzieci poznała..." NO MASZ BABO PLACEK~!
- O co Ci chodzi znowu? Wiecznie masz problemy, mówię tylko że to fajnie że Tessa polubiła kogoś w końcu nie z naszej rodziny - prychnęła i wróciła do wgapiania się w małe dziecko, które zaczęło ssać kciuka. Była taka mała, krucha.. bycie rodzicem to wielka odpowiedzialność i brzemię. Bądź co bądź, zostaje się nim na całe życie. Już zawsze się za kogoś odpowiada i troszczy. To piękne, ale i przerażające. Prim wróciła do świata żywych dopiero, jak przyjaciółka powiedziała o akcji w barze. No nieee, w końcu coś się dzieje a ona nie będzie mogła pójść! Jak obiecała jej że pomoże bratu przy opiece nad Alice to nie może zostać teraz bez słowna...
- Uważajcie i jakby co dzwońcie - westchnęła tylko, mając poniekąd nadzieję że zadzwonią po nią i wtedy spokojnie będzie mogła zostawić Vlada sam na sam z córką.. to znaczy podopieczną!
Zmarszczyła brwi na zachowanie brata. Zamkniecie drzwi i wielka radość z tego faktu!
- Na prawdę mizernie wyglądasz... możesz ściemniać ile wlezie, ale wiesz że ja kłamstwa nie łyknę - powiedziała cicho, ale stanowczo. Nie chciała przeszkadzać małej w zbliżającej się drzemce, ale brat musiał jej powiedzieć co się dzieje - Nie zmieniaj tematu tylko - usiadła w fotelu (chyba jakiś tu jest, nie?) i przytuliła małą do piersi (małych bo małych ale jakieś są) i patrzyła wyczekująco na jasnowłosego.
Co się tyczy geparda podszedł do psa i się wyłożył wygodnie na ziemi, ziewając przeciągle co oznaczało, że też chętnie pójdzie spać.
Prim

Prim
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Dziary, złote tęczówki, złote włosy.
Zawód : Łowca!
Pan/i | Sługa : Nima.
Magia : Magiczna, ha.


https://vampireknight.forumpl.net/t2532-prim https://vampireknight.forumpl.net/t3027-prim-darkhawk

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Sob Lis 12, 2016 5:40 pm

Skrzywił się gdy kazał mu nie ściemniać. Co ona sobie myślała? Jest częścią rodziny. Gdyby uznał to za stosowne po prostu by rzekł, że nie powie. I tyle. Nic by z niego nie wydarto, ale by jej nie skłamał. Nie zamierzał jednak tego robić. Musiał się z kimś tym podzielić. Któż inny jak nie członek rodziny go zrozumie? Byli dwoma żywiołami, lecz z tej samej krwi.
- Gdybym odpowiedział przy Esmeraldzie narodziłyby się pytania, na które nie chcę by znała odpowiedzi. Nie teraz. - odparł tajemniczo wciąż głaszcząc łeb obolałego psa. Spojrzał na układającego się do snu geparda. Tego brakło by jeszcze Prim zasnęła raz z Kresem. Najpierw Ally postanowiła urządzić sobie w gabinecie sypialnię, a teraz zwierzęta nie żeby mu to szczególnie przeszkadzało. Vlad spojrzał w oczy siedzącej naprzeciw niego Prim.
- Byliśmy niekompatybilni. Pierwszy raz w naszym życiu ja i Kres diametralnie się nie zgadzaliśmy. Czterdzieści minut temu byliśmy bliscy śmierci. - stwierdził po krótce pomijając kwestie powodu scalenia. Wszak oni to lubili. Mogli równie dobrze chcieć udać się na polowanie lub połączyć dla kaprysu. Jednakże nigdy nie doszło do niespójności. Zazwyczaj to doprowadza do skrajnego wyczerpania organizmu i może doprowadzić do trwałej atrofii organów wewnętrznych co wiąże się ze śmiercią. Vladislaua spojrzenie powędrowało automatycznie do małej, którą Prim próbowała uśpić.
- Gdzieś tu miałem bezpieczne nożyczki. Są. Świetnie. - stwierdził Vlad otwierając jedną z szuflad. Wsunął weń rękę i wyciągnął biurowe bezpieczne nożyczki. Podobnymi dzieci w przedszkolach wycinają kolorowanki. Po chwili rozległo się pukanie. Białowłosy wstał by podejść do drzwi, a gdy sprawdził kto zacz otworzył je. Łowca, który przybył wręczył mu przenośną lodówkę z jednostkami krwi o jakie Vlad poprosił.
- Dzięki. - powiedział Darkhawk odbierając życiodajny płyn. Haito jednak przyglądał się badawczo swojemu przełożonemu. Nie trzeba było być medykiem by zauważyć, że nie wygląda najkorzystniej.
- Wszystko w porządku Vladislau? - zapytał szczerze strapiony. Byłby gotów wejść nawet gdyby Vlad w odpowiedzi nie uniósł w górę płaskiej dłoni w geście uspokojenia.
- Jasne Haito. Chcę jednak zostać sam. - odparł na co łowca odpowiedział mu skinieniem głowy i odszedł. Vlad ponownie zamknął drzwi. Podszedł do biurka i położył lodówkę na nim. Miał chrapkę na te krew. Jego ciało domagało się regeneracji. Zamierzał jednak chwilę z tym zaczekać.
- Dziecko prawdopodobnie jest moje i Esmeraldy, ale ona o tym nie wie... choć raczej powinienem powiedzieć nie pamięta. To długa historia, której sam do końca nie rozumiem. - stwierdził nie patrząc ani na siostrę ani na swoją córkę. Trudno było mu o tym mówić. Sam nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Potrzebował bratniej duszy jak nigdy. Kiedyś powiernikiem Vlada był dziadek. Potem Adam, czasem też Prim. Gdy stał się dowódcą elitarnego oddziału wsparciem był dlań Benett. Tutaj była jego kobieta... Dopóki nie zginęła. Albo póki nie wyczyszczono jej pamięci. Jeśli to wszystko okaże się prawdą ktoś za to beknie. W każdym razie meritum pozostaje niezmienne. Vlad potrzebował komuś o tym powiedzieć by nie rozpaść się psychicznie. Choć chwilę porozmawiać o tej paranoi.
- Potrzebuję pomocy Prim. Bardzo. - zazwyczaj Vladislau nie lubił przyznawać się do takich rzeczy. Jeśli potrzebował drobiazgu sam to wykonywał. Jeśli była mu potrzebna czyjaś pomoc zazwyczaj od razu konkretnie mówił czego potrzebuje. Nigdy dotąd nie mówił tak ogólnikowo. Nigdy tez nie znalazł się w podobnej sytuacji. Nawet gdy zmuszony był zabić swojego Ojca. Świat wywrócił mu się do góry nogami i nie był już taki sam. Był jednak składny. Jednolity. Homogeniczny. Teraz cała rzeczywistość jaką zna od przybycia do Yokohamy jest niczym rozbite lustro, które stara się usilnie poskładać wciąż kalecząc sobie ręce.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Prim Sob Lis 19, 2016 8:12 pm

Zmarszczyła brwi na jego słowa. Kompletnie nie rozumiała do czego on zmierza. Zwykle mówił wprost o co chodzi, a teraz wyjeżdża z jakimiś metaforami, niedopowiedzeniami. A podobno to kobiety są niezrozumiałe i jakby z choinki się urwały. Patrzyła na jego zachowanie wciąż tuląc małą i nic nie powiedziała. Chciała, aby kontynuował co ma do powiedzenia skoro już zdecydował się chociaż cokolwiek jej powiedzieć.
Zatkało ją. Co, ja co ale tego się nie spodziewała. On i Kres niekompatybilni? Jak to? Jej i Tessie nigdy się to nie zdarzyło. A warto zaznaczyć, że Vlad częściej łączył się z psem, niż Prim z gepardem więc miał w tym lepszą wprawę.
- Jakim cudem? Przecież nigdy nie mieliśmy z tym problemów - powiedziała zamyślona i spojrzała na zwierzaki. Dopiero teraz zauważyła, że psiak też nie wygląda najlepiej. Zacisnęła wargi zerkając z powrotem na brata. Nie wiedziała co o tym myśleć. Czyżby artefakt przestał działać? A może ktoś z nich złapał jakiegoś wirusa, który spowodował problemy w połączeniu się tkanek?
- Co? Po kija Ci teraz nożyczki? - zapytała zbita z tropu. Mówi jej tu, że był bliski śmierci, a teraz - nagle - interesuje się głupimi nożyczkami? Dziewczyna wstała bujając dziecko i chodząc po pokoju w tą i z powrotem. Jakoś nie mogła usiedzieć bez czynnie, gdy w końcu brat jej powiedział co przyczyniło się do jego osłabienia. I wcale jej się to nie podobało. Co jak to się powtórzy? I wtedy na prawdę zginie? Z tą myślą stanęła, jak wryta i wtedy ktoś zapukał do drzwi. Odwróciła się niechętnie w ich stronę i patrzyła kto wchodzi.
- Jak często pijesz krew? - rzuciła niby od niechcenia, ale nie podobało jej się to. Wiadomo, że krew wampirza potrafi dodać sił łowcą, ale wtedy wcale tak bardzo nie różnili się od tych potworów. Nieznany gościu wyszedł a Prim odłożyła dziecko do nosidełka aby teraz w nim małą pobujać mając nadzieję, że skoro jest taka grzeczna to nie będzie już marudzić. Nagle brat powiedział, że Ally faktycznie jest dzieckiem jego i Esme. Spojrzała na niego z wytrzeszczem i najnormalniej w świecie zemdlała lądując twarzą na ziemi. Oczywiście było to chwilowe osłabienie i blondynka zaraz podniosła się na kolana patrząc na brata w osłupieni. Śmiać się z niego to jedne, ale mieć w końcu racje to drugie.
- Co mogę zrobić? - wyszeptała wstając i podchodząc do blondyna obejmując go za szyję, bo pierwszy raz od wielu lat nie wiedziała co może powiedzieć, ani zrobić. Poczuła się nagle bardzo zmęczona i bezradna. Nigdy nie widziała Vlada w takim stanie, więc chyba można zrozumieć jej zagubienie, nie? Nawet tak żywiołowe osoby jak Prim tracą energię.


Jakość zabija ale mam masło maślane w głowie D: xd
Prim

Prim
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Dziary, złote tęczówki, złote włosy.
Zawód : Łowca!
Pan/i | Sługa : Nima.
Magia : Magiczna, ha.


https://vampireknight.forumpl.net/t2532-prim https://vampireknight.forumpl.net/t3027-prim-darkhawk

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Wto Lis 22, 2016 10:54 am

Są tylko dwie możliwości by scalenie nie działało. Prim powinna o tym wiedzieć, ale stres robi swoje. Vlad spojrzał na nią spokojnie rzecz wyłuszczając.
- Niezgodność pojawia się wtedy gdy jest się niespójnym ze swoim zwierzęciem. Gdy go nie znasz albo gdy macie skrajnie odmienne poglądy. Rzadko się to zdarza ponieważ nasza rodzina dokłada starań aby zarówno człowiek jak i zwierzę wzajemnie się rozumieli. Ja niestety miałem inną wiedzę, poglądy i emocje niż Kres. Mam podstawy by podejrzewać, że zmodyfikowano mi pamięć, Prim. - powiedział wprost tłumacząc poniekąd co się dzieje. Uznał, że taka wiedza jej wystarczy. Nie musiała się martwić o to z jakim trudem odzyskuje te prawdziwe wspomnienia. Wystarczyło, że sam się z tym męczył. Gdy wyciągnął nożyczki zaraz za nim wyjął też fiolkę.
- Przydadzą się skoro mała przysypia. - skwitował chowając jedno i drugie do kieszeni spodni. Vladislau odebrał lodówkę z krwią, a gdy postawił ją na biurku po chwili otworzył by zajrzeć do środka. Sięgnął po zawartość.
- Tak często jak jest to konieczne. - odpowiedział zdawkowo wyjmując wszystkie torebki z krwią. Następnie gwizdnął do psa. Nadszedł czas przemiany, która zaskoczeniem dla Prim raczej nie była. Vladislau uprzednio zdjął koszulkę i rozpiął pas, a gdy stworzył wraz z Kresem hybrydę zgarnął ze stołu torebki z krwią. Ścisnął je, a krew wytrysnęła na wszystkie strony niczym sok wyciskany z cytrusa. Jeśli Prim zamierzał się przyjrzeć torebką była to krew ludzka. Do użycia wampiryzmu Vlad nie potrzebował marnować wampirzej krwi. Krople i strugi próbujące przyozdobić pokój zatrzymały się nagle w powietrzu przemieniając w mgiełkę. Krwawa mgła natychmiast zaczęła kierować się ku wilkołakowi by umożliwić mu przyśpieszoną regenerację. Po zakończonym posiłku rozdzielili się. Vlad spojrzał na siostrę, która szczerze chciała mu pomóc. Zapewne jednak nie spodziewała się o co ją poprosi.
- Potrzebuję próbki DNA Esmeraldy. Ślina, krew, włosy... Cokolwiek. Ty się z nią natomiast kumplujesz. Weź ją na jakąś imprezę i skombinuj dla mnie próbkę, proszę. Albo odwiedź ją w domu i podkradnij włosy ze szczotki. - poprosił o rzecz dziwną. Mógłby sam się tam zjawić, ale mogłoby to być podejrzane ponieważ na stopie prywatnej ledwo utrzymywali jakiekolwiek stosunki. Stanowiska wytworzyły między nimi dystans profesjonalistów.
- Chcę twardych dowodów na to, że ja i Esmeralda jesteśmy biologicznymi rodzicami Alicji. Mam co do tego coraz mniej wątpliwości, ale... To Esmeraldę kiedyś będzie trzeba przekonać, iż to prawda. Jej też zmodyfikowano pamięć. Albo nawet usunięto. Nie wiem. - rzekł podchodząc do małej i delikatnymi nożyczkami odciął centymetr pojedynczego włoska. Wystarczająco do badań. Na tyle mało by Esmeralda nie zauważyła różnicy. Mógł wziąć może wymaz z jamy ustnej, ale nie był medykiem. Nożyczki miał w dodatku tu i teraz. Dziecięcy włosek został zamknięty w fiolce i umieszczony bezpiecznie w kieszeni łowcy.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Esmeralda Wto Lis 22, 2016 11:37 am


Ally przysypiała w ramionach swojej ciotki, od czasu do czasu próbując złapać ją kciuk. Widać, że "bujanie" ją uspokajało, dlatego zamknęła oczka pogrążając się w płytkim śnie. Dziecko musiało mieć jakiś radar, bowiem po odłożeniu jej do nosidełka, mała otworzyła oczy i zaniosła się szlochem. Spojrzała na Prim, która niedawno wstała z podłogi i Vlada planującego spożycie woreczkowanej krwi. Kiedy scalił się z Kresem, Ally przestała marudzić i z dziecięcą ciekawością zaczęła obserwować hybrydę. Krew z torebki trysnęła, a dziecko jak zaczarowane przyglądało się scenie z  magii wampiryzmu. Niepewnie uniosła rączki, jakby chcąc pochwycić jej część dla siebie.
- Tataaa, am! - rozpłakała się widząc, że krwi już nie ma, a własny ojciec się z nią nie podzielił. W dodaku została odłożona do nosidełka i nijak się jej to podobało. Zaczęła więc płakać i stukać nóżkami o biurko. Małe piąstki zaciskając i bijąc nimi na około. Chcieliście pilnować to macie!
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Prim Czw Lis 24, 2016 8:12 pm

Pff, wiadomka że Prim wie kiedy nie może dojść do scalenia z pupilem. Od małego jej to wpajano do głowy, aby uniknąć problemów przy połączeniu się blondi z gepardem. Zadała to pytanie ponieważ oba powody wydawały jej się nie możliwe do zaistnienia w ich rodzinie. Szczególnie u Griga. Tak długo się znał ze swoim psem i tyle razy się łączyli, że ten jeden raz był po prostu nierealny! Nie możliwy do przewidzenia.
- Jak to wymazali pamięć? - powtórzyła śmiejąc się kpiąco - Przecież jakby zrobił to wampir podczas walki miałbyś jakieś obrażenia oprócz amnezji. Sądzisz, że może to być jakaś wtyczka? Łowca lub znajomy, który ma kontakty z wrogami? - mówiła niby do brata, niby do siebie. Na prawdę Grig wydawał jej się zbyt ułożonym gościem, aby móc dopuścić do tego, że ktoś się dorwie do jego czachy.
Nie ważne czyją krew pił jej brat. Wystarczy, że ją pił. Nie podobało jej się to i miała do tego prawo. Spojrzała z niesmakiem na fiolki ale nic nie powiedziała. I tak zrobi co będzie chciał. Ona też by olała to, czy on się czepia jej zamiłowania do sushi czy innych pierdół. Jednak jako łowczyni nigdy nie wypiła krwi ani człowieka ani wampira. Gryzło to się z jej poglądami i nikt jej do tego nie zmusi. Choćby miała wątrobę zwrócić w tą czy w tamtą stronę nie i choi.
I tak. Felicia zdecydowanie nie spodziewała się tego o co Vlad ją poprosi. Uniosła wysoko brwi powoli trawiąc co on do niej powiedział. Żartuje, prawda? - przeszło jej przez myśl, ale nie wyczytała tego z jego twarzy. Więc jednak nie. Rozumiała czemu ten chce DNA medyczki, ale nie kminiła dlaczego prosi o to ją. Są rodziną, ale przyjaźń to też ważna rzecz. Warto zaznaczyć, że wcześniej ją ochrzanił za to, że jawnie powiedziała o podobieństwie blondyna do małej dziewczynki.
- Zobaczę co da się zrobić - mruknęła tylko nie wiedząc jeszcze po czyjej stronie stanąć. Rodzina to rodzina, zawsze będzie najważniejsza. Ale świat się nie zawali, jak Prim tego włosa mu nie ukradnie. Najpierw musi zobaczyć, czy to w ogóle będzie możliwe. Nie każda baba gubi włosy, no ludzie! A w pobieranie krwi czy śliny bawić się nie będą, to już w ogóle jest trudne do zrealizowania. No, bo co - ma się z nią przelizać i potem napluć do słoika? No way!
- To... trochę chore wiesz? - mruknęła patrząc jak ten podchodzi do małej, aby malutki kawałek włosa zdobyć. Na tyle mu mogła pozwolić. Ale jakby zdecydował się na tą krew albo ślinę to chyba by mu zęby wybiła. I tak obudził dziecko, które musiało oczywiście zacząć wyć.
- Skoro i jej ktoś musiał zmodyfikować wspomnienia to musi być w tym jakiś większy cel niż zwykła zabawa - powiedziała podchodząc do torby, aby wygrzebać wszystko co potrzebne aby zrobić małej mleko. Obok były pieluchy. Kobieta wyciągnęła jedną rzucając w stronę twarzy dowódcy.
- Zmień jej pampersa, trochę tu siedzi więc pewnie ma już mokro tatuśku - uśmiechnęła się perfidnie i wsypała sztucznego mleka do podgrzanej wody, a potem zaczęła mieszać. To może być nawet zabawny widok...
Prim

Prim
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Dziary, złote tęczówki, złote włosy.
Zawód : Łowca!
Pan/i | Sługa : Nima.
Magia : Magiczna, ha.


https://vampireknight.forumpl.net/t2532-prim https://vampireknight.forumpl.net/t3027-prim-darkhawk

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Grigorij Nie Gru 11, 2016 1:00 pm

Na pytania siostry Vlad z początku nie odpowiadał nic. Po kilku krótkich chwilach jednak podzielił się swoim enigmatycznym przemyśleniem.
- To ani łowca ani mój znajomy. To wróg, którego nie byłem świadom. – odparł z chłodem w głosie. Śniący okazał się wrogiem bo nikt przychylny nie uczyniłby czegoś takiego. Ten stwór nie miał pojęcia co na siebie sprowadził odbierając Vladowi coś tak cennego jak miłość. Nie domyślał się zapewne jak mściwą bestią potrafi być członek rodu Darkhawk. Najpierw jednak Białowłosy musiał poskładać fragmenty samego siebie w całość. Świadomość niepełności była potworna. Gdy podszedł do dziecka nawet nie spojrzał na Prim komentującą jego zachowanie.
- Chore? Mamy na to różne definicje. Badania genetyczne są dziś na porządku dziennym. Skoro ja i Esme straciliśmy część pamięci muszę je wykonać dla pewności. Bardziej dla niej niż dla mnie. – rzekł bez emocji w głosie. W głowie miał znowu mętlik. Im dłużej myślał o tej sytuacji tym bardziej wydawała się niedorzeczna… jednocześnie przy tym czuł, że coś w tym jest. Siostra ponownie zaczęła zastanawiać się nad tajemniczym wrogiem, lecz i tym razem Vladislau nie zamierzał być nazbyt wylewny.
- Owszem. Musi. – przecież nie powie jej, że to potężny demon krwi. Ani, że trafił do podświata stworzonego przez potężne siły magiczne gdzie właśnie ten demon żyje. Siostra jakkolwiek sama ocierała się czasem niemal o szaleństwo uznałaby go zapewne za straceńca i zadzwoniłaby do miłych panów mających dużo białych wygodnych kaftanów. Mała z kolei zdawała się niepocieszona tym, że jej ojciec się pożywił nie dając jej niczego. Krwi jednak dać dzieciakowi nie mógł. Znaczy mógł, ale nie chciał robić tego wbrew Esme.
- Jakby miała mokro krzyczałaby. Ona chce jeść. – odpowiedział podchodząc do torby pozostawionej przez Czerwonowłosą. Wyjął mleko i podał je Prim.
- Podgrzej. W barku nie ma alkoholu. Jest za to mikrofala. Tylko nie przesadź z temperaturą. Ja się nią zajmę. – powiedział po czym wyciągnął małą z jej nosidełka i wziął na ręce by przytulić i uspokoić.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Prim Pon Sty 02, 2017 7:01 pm

- Musimy dowiedzieć się kto to jest - warknęła cicho, nie mogąc pojąć jak jej brat mógł tak dać się złapać. Zawsze rozsądny, wszystko wiedzący a tu klops. Ktoś dał radę pomieszać mu w głowie. Prim nie byłaby taka pewna, czy gdzieś wśród tak zwanych przyjaciół Gri nie ma zdrajcy. Ile to ludzi - w tym łowców - spiskuje z wampirami. Vlad jako dowódca jest pierwszy na celowniku pijawek, które lubią robić burdel w mieście, czy to dla ujarzmienia swojego głodu czy czystej zabawy dla ich chorej satysfakcji.
- Niemniej Esme zasługuje aby wiedzieć co tu się dzieje. Szczególnie, że wcześniej żwawo zaprzeczałeś temu co mówię - westchnęła nie ciągnąc już dłużej tematu. Ważne, że Grigu dowiedział się o małej. Że może być ojcem. Prim prawdziwą ciocią! Nie do wiary... sądziła, że nikt z jej rodzeństwa nie będzie mieć dzieci. Nikogo w sumie do rodzicielstwa nie ciągnęło. A przynajmniej tak sądziła blondyna. Ilekroć patrzyła na Ally widziała jaka ona słodka, ale w żadnym stopniu nie zmiękczyła jej serca aby Prim pomyślała o sobie jako o matce. Aż tak to chyba nikt jej nie przekona, ha.
- Nie koniecznie. Miałam znajomą co miała dziecko i wcale nie krzyczało, jak zrobiło w pieluchę - powiedziała unosząc brew, ale podgrzała mleko jak poprosił ją brat. Sprawdziła czy butelka nie jest za gorąca i wylała parę kropli na nadgarstek. Temperatura wydawała się w porządku. Podała mu butelkę i odgarnęła włosy z czoła.
- Nawet pasuje Ci dzidzia, wiesz? - bąknęła siadając wygodnie na fotelu i sprawdziła swoją komórkę. Żadnych wieści od Esme, że potrzebuje pomocy. Może to i dobrze... Ale Prim aż rwała za walką. Dawno nic ciekawego nie działo się w jej życiu. Ani łowcy ani osobistym. Zero seksiaków na horyzoncie! Smutne, ale prawdziwe.
Prim

Prim
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Dziary, złote tęczówki, złote włosy.
Zawód : Łowca!
Pan/i | Sługa : Nima.
Magia : Magiczna, ha.


https://vampireknight.forumpl.net/t2532-prim https://vampireknight.forumpl.net/t3027-prim-darkhawk

Powrót do góry Go down

Gabinet Dowodzącego [1 piętro] - Page 8 Empty Re: Gabinet Dowodzącego [1 piętro]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach