Apartament Veiny

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Omitsu Sro Sty 01, 2020 6:09 pm

Powstanie w mieście brzmiało naprawdę poważnie i mało kto był na tyle odważny łamane na szalony, żeby dłużej i serio się nad tym zastanawiać. Od wielu lat nie słyszało się o żadnych zamieszkach wywołanych przez grupy chcące przejąć władzę czy wymierzyć własną sprawiedliwość. Z punktu widzenia Omi, pierwszym problemem były kwestie finansowe bo broń do najtańszych nie należała. Ok, gromadzone latami środki mogły zupełnie wystarczyć ale tu pojawia się kolejna przeszkoda – mianowicie dostawca. Zabawkami dla dużych i niegrzecznych chłopców handlowała Veine i to bardzo źle się dla niej skończyło. A to oznacza, że każdy większy przedsiębiorca na najbliższym terenie ma nad sobą czujne oko przewodniczącego. Ten zaś wie o każdym ruchu i jest w stanie wszystkiemu zapobiec. Naturalnie dla jednostki znacznie bardziej i zdeterminowanej nie ma rzeczy niemożliwych ale to nie liga wampirzycy. Osobiście z tak mikrym doświadczeniem szybko poniosłaby porażkę i sama naraziła się na gniew.
Życie w gniazdach było czymś co ominęło Omi z bardzo prostego względu – była na to zwyczajnie zbyt młoda i nie mogła pamiętać starych zwyczajów. Doświadczenie niewątpliwie ciekawe i skoro i tak obie idą sobie posiedzieć, to może Vi sięgnie pamięcią wstecz żeby co nieco opowiedzieć koleżance. A ta chętnie posłucha takich anegdot, zapewniam.
– Ignorowanie pewnych rzeczy nie przyniesie żadnego rozwiązania. Jakbym rozmawiała ze swoimi dziećmi tylko ich jeszcze rozumiem, to gówniarze – pokręciła głową z rezygnacją mając świadomość, że nie będzie umiała przekonać Veiny do wizyty lekarskiej. To grubsza sprawa, a zawziętość czarnowłosej była wręcz imponująca. Zapierała się niczym przysłowiowy osioł.
– Chodź, daj mi rękę bo nie dość, że nie widzisz to jeszcze Cię coś połamie – o ile przez większość trasy Veina szła sama, tak na przejściu dla pieszych nawet bez jej zgody blondi chwyciła ją pod pachę i przeprowadziła przez pasy. Później znowu mogła iść sobie sama skoro przyjęła to za punkt honoru.
– Miałaś gości od tamtego czasu? – zapytała zdejmując płaszcz w eleganckim wnętrzu apartamentu na którymś z pięter. Odwieszając materiał na wieszak przeprostowała plecy i rozmasowała nadgarstek, na którym nie było już żadnego śladu po ugryzieniu. Bez pytania i pozwolenia wśliznęła się do salonu i usiadła na kanapie. Skoro Vi żyje już tak od kilku tygodni to zakamarki własnego lokum nie były żadnym problemem. Chyba, że się mylę?

Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Czw Sty 02, 2020 12:44 am

Powrotny spacer do mieszkania nie był trudnym przedsięwzięciem, dlatego asysta Omitsu wydawała się czarnowłosej zbędnym elementem. Jednak nie mając zamiaru szarpać się z przyjaciółką na ulicy, kilka razy pozwoliła jej poprowadzić się za rękę, tylko i wyłącznie gdy było to niezbędne, poza tym - wampirzyca wkładała dłonie głęboko do kieszeni, by i sobie i przyjaciółce udowodnić, że wciąż pozostaje samodzielna oraz niezależna.
Kilka tygodni spędzonych, właściwie samotnie, w mieszkaniu pozwoliły jej na dokładne poznanie mieszkania od tej drugiej strony. Do tej pory Vi nie zdawała sobie sprawy jak bardzo intuicyjnie polegała na własnym lokum oraz, że głównie kierowała się wzrokiem podczas poruszania w pomieszczeniu, teraz musiała używać pamięci podręcznej, by przywołać obraz apartamentu. Okazało się to całkiem łatwe i wymagało tylko odrobiny skupienia. Dzięki temu, Vi była w stanie swobodnie poruszać się, bez niebezpieczeństwa przewrócenia czy wpadnięcia na ścianę.
- Rozgość się. - przypomniała tylko przyjaciółce, samej rzucając kurtkę i futro na jeden z foteli. Miała nadzieję, że na stole nie zostały resztki narkotyków w postaci białego proszku pokrywającego szklany blat, który wcześniej służył za miejsce porcjowania kresek. Teraz nie miała zamiaru się tym przejmować, najwyżej później wszystko dokładnie wyczyści.
- Nie mam zamiaru tego ignorować, bo uwierz mi na słowo - ślepota jest trudna do zignorowania. - dodała dla precyzji. - Po prostu nie wierzę, że cokolwiek można z tym zdziałać. Żeby mieć jakiekolwiek pojęcie o tym co mogli mi zrobić, trzeba być oczywiście wampirem, lekarzem i w dodatku z ogromną wiedzą, by wziąć pod uwagę wszystkie możliwe opcje dlaczego nie widzę. Pewnie torturują krwiopijców od wielu lat, nikt nie zatrudniłby nowicjuszy, więc są skuteczni w każdym działaniu. - powiedziała, podchodząc do barku, by zabrać z niego butelkę wina i dwa kieliszki.
- Mogłabyś nalać? - zapytała, stawiając wszystkie szklane elementy na stoliku. To była jedna z czynności wymagających precyzji, stanowiących minimalną trudność dla Veiny.
- Nie nazwałabym tego gośćmi. Wpadł tylko jeden znajomy. - odpowiedziała szczerze, lekko wzdychając. To była wyjątkowo miła wizyta i pewnie potoczyłaby się dużo przyjemniej gdyby czarnowłosa nie miała obecnego problemu, bo tylko to hamowało ją przed dalszym działaniem.
- Opowiesz mi co u Ciebie? Ślepota to ciekawy temat, ale tylko na początku. A jeśli masz jakieś pytania to mów śmiało, nie obrażę się. - mogła zaspokoić ciekawość przyjaciółki, skoro i tak już pogodziła się ze swoim losem. Czarnowłosa usiadła na fotelu, przerzucając nogi przez podłokietnik i zapalając od razu nowego papierosa, a siwy dym wciągając głęboko do płuc.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Omitsu Pią Sty 03, 2020 8:30 am

Odrobinę zmieszana sytuacją Omi odnalazła przytulny kącik w postaci sporych rozmiarów fotela, w który wcisnęła cztery litery. Idąc w kierunku apartamentu miała nadzieję na niezły ubaw i drobny melanż a zamiast tego zrobiło jej się smutno i melancholijnie. Brakowało jedynie małego chłopca w tle, który grałby na skrzypcach w strugach deszczu...
– A co to? – zebrała na palec odrobinę czegoś co z daleka przypominało jakiś proszek i dotknęła czubkiem języka. – Masz brudny stół i to chyba nie jest mąka – chwilę mieliła i łączyła fakty z bardzo niezadowoloną miną. A co jeśli Vi popadnie w jakiś wir nałogów i wyląduje na ulicy? Wtedy Omi nie będzie mogła się z nią kolegować i zostanie sama. Tak nie mogło kategorycznie być. – No opowiadaj kto to taki. Masz nowego kolegę i się nie chwalisz. A może go znam? – znacznie bardziej interesowało ją życie Vi niż opowieści o sobie. Dojdą i do tego ale blondi uwielbiała słuchać o nowo poznanych panach. Będąc już w tak długoletnim związku, że to prawie kazirodztwo, jedynie słuchanie jej pozostało. No i wódka ale to odrębny temat do rozmowy.
– Okej, odpuśćmy skoro Cię to drażni. Próbuje pomóc ale jeśli nie chcesz to nic na siłę. – odrzuciła kosmyk włosów do tyłu czując dziwne mrowienie na języku. Przejeżdżając czubkiem po brzegach siecznych zrobiła niewyraźną minę. – Co tu było rozsypane? – drążyła temat mimo, że pierwotnie miała odpuścić. Ciekawość górą, jak zawsze.
– Mogłabym, daj – z braku lepszego pomysłu Omi klasnęła w dłonie żeby Veina wiedziała gdzie siedzi. Nie wpadła na to, że jej lokalizację można zidentyfikować po głosie, trudno... Gdy tylko odebrała cały zestaw, odstawiła kieliszki na jeszcze przybrudzony stół a samą flaszkę oparła na lewym udzie. Najpierw bez trudu zdjęła zabezpieczenie z szyjki i gdy miała już iść szukać korkociągu, zorientowała się, że tam jest tylko nakrętka – ale czad! Bez żadnego problemu odkręciła ostatnią przeszkodę i rozlała po około połowę kieliszka. A co się będzie rozdrabniać.
– Twoje zdrowie, tym razem całkiem serio – westchnęła uderzając szkłem w kieliszek przyjaciółki. Nie czekając na odpowiedź przechyliła małą część zawartości zastanawiając się co mogłaby powiedzieć na swój temat. Nie było tego zbyt wiele i ciężko rozwinąć coś, czego praktycznie nie było. Nuda – w jednym wielkim skrócie.
– U mnie po staremu. Totalnie nic się nie dzieje. Samciu otworzył jakiś klub czy bar? Sama nie wiem. Jeszcze tam nie byłam. Kain chuj wie gdzie, a Carmi jak to ona, wiecznie zalatana. No i ja... królowa matka. Chyba czas na jeszcze jedno dziecko. Przynajmniej będę miała z kim się bawić – drgnęła ramieniem robiąc przy tym obojętną minę. – A Ty masz jakiś pomysł co dalej w tej sytuacji? – zakręciła zawartością kieliszka i znów upiła łyczka.

Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Pią Sty 03, 2020 2:02 pm

Wielka szkoda, że przez sytuację czarnowłosej, Omi popadła w melancholię; przyjaciółka nie miała intencji wprowadzenia ją w ten nastrój. Może po prostu spróbuje o tym nie myśleć? Przecież po wyjściu z tego pomieszczenia, mogłaby zupełnie zapomnieć o problemie Veiny i zająć się sobą, nie ma potrzeby popadania w smutek, ponieważ to i tak nikomu nie pomoże, a jedynie solidnie popsuje zabawę.
Czarnowłosa leżała błogo w fotelu i tylko odruchowo podniosła głowę, gdy przyjaciółka wspomniała o proszku na stole; dziwne, bo miała wrażenie, że dokładnie sprzątnęła i wytarła wszystko co mogło tam zostać. Leżąc tak nonszalancko, ubrana całkowicie na czarno i wciąż z okularami przeciwsłonecznymi na nosie, wyglądała najzupełniej normalnie - jak bardzo skacowana, wieczorna wersja siebie.
- Raczej nie, a po za tym to nie było ważne spotkanie. - powiedziała wydmuchując dym papierosowy. - Gdybym była w lepszej kondycji, pewnie jeszcze leżałby w sypialni, ale cała ta sytuacja ogranicza moje libido. - i to był realny problem, z którym musiała mierzyć się czarnowłosa. Bo faktycznie odkąd straciła wzrok, kompletnie straciła ochotę na seks, a przecież nie wyobrażała sobie by ten stan mógł trwać jeszcze dłużej; to byłaby kolejna - z nielicznych pozostałych - przyjemności, która została jej odebrana.
- Nie drażni mnie i naprawdę doceniam to jak się przejmujesz. Po prostu "nie widzę" z tej sytuacji żadnego wyjścia i chyba nie chcę robić sobie nadziei, by potem boleśnie rozczarować. - moment, w którym Vi zdała sobie sprawę ze ślepoty był jednym z najgorszych jakich doświadczyła w życiu, jednak stany depresyjne odeszły i teraz, tak jak zawsze w takiej sytuacji, próbuje przezwyciężyć tę trudność, choć kosztuje ją to wiele cierpliwości, której Vi nigdy zbyt wiele nie miała. W dodatku te dopytywania przyjaciółki o stół, czarnowłosa przewróciła oczami i machnęła ręką.
- Omi, to mogła być kokaina albo amfetamina, nie pamiętam. - powiedziała, zupełnie nie przywiązując wagi do stanu faktycznego. Bo przecież dla niej narkotyki były codziennością, od wielu lat czarnowłosa próbowała wyniszczyć się od środka każdą substancją chemiczną, ale jak widać odporność wampirów nie zna granic. A przyjaciółka nie powinna być tak zdziwiona, czy faktycznie czarnowłosa nigdy przy niej nie zażywała.. czegokolwiek?
- Nie to żebym miała o tym jakiekolwiek pojęcie. Ale czy to nie jest najlepszy czas, gdy już nie musisz opiekować się dziećmi i wreszcie skupiasz całą uwagę na sobie? - co prawda, posiadanie męża pod ręką byłoby o wiele bardziej wygodne po prostu z racji użyteczności, ale i jego nieobecność może mieć wiele zalet.
- Zacznij korzystać z niezależności. Po co martwić się dorosłymi dziećmi? A tym bardziej jaki sens ma robienie następnego? Tak bardzo znów chcesz słyszeć wrzaski małego bachora? - zapytała całkiem szczerze, podnosząc się do pozycji siedzącej i sięgając po kieliszek z winem.
- Jesteś dorosła i powinnaś znać lepsze rozrywki niż zabawa drewnianymi klockami. - dodała z uśmiechem, bo przecież musiała wiedzieć co Vi miała na myśli. Wampirzyca powinna zacząć się martwić o Omitsu, która najwyraźniej sens upatrywała jedynie w dzieciach i tupocie brudnych nóżek po zamkowej podłodze. Zupełnie niezrozumiałe dla czarnowłosej, która jednak musiała uszanować zdanie przyjaciółki. Poza tym, córka Omitsu faktycznie była już dorosła? Gdy Vi widziała ją ostatnim razem była jeszcze zaledwie dzieckiem, które dopiero wstało z czterech kończyn. A fakt, że nie dostała od Samaela zaproszenia do nowego klubu, traktowała jako osobisty afront.
- Nie mam bladego pojęcia. Liczyłam, że potrąci mnie ciężarówka albo chemia z nowych narkotyków rozsadzi żyły, ale niestety nic takiego póki co się nie stało. - powiedziała zupełnie szczerze, gasząc papierosa w popielniczce i ponownie sięgając po kieliszek z winem.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Omitsu Sob Sty 04, 2020 8:46 pm

Omlet rzadko kiedy miał jakieś kłopoty. Ostatni raz to wtedy kiedy jej własny syn podpalił hotel. Na próżno przywoływać emocje jakie wtedy targały kobietą bo to nie do tego miało nawiązywać ale tu chodzi o odstęp na przestrzeni miesięcy. To, że zachowywała się tak a nie inaczej miało ścisły związek z brakiem doświadczenia i nieumiejętnością pokonania przeciwności losu. Kobieta nie przywykła do sytuacji, w których była bezradna. Zawsze miała coś do powiedzenia i dużo od niej zależało. Stercząc razem z Vi w punkcie bez wyjścia błądziła od lewa do prawa chwytając się praktycznie każdego pomysłu. Rozmowa z Hiro, jakiś lekarz, magia uzdrawiania, a na końcu i wizyta u znachora nie byłaby najgorszym rozwiązaniem. Przecież nie ma w życiu momentów kiedy jesteśmy totalnie bezradni i skazani na los – według Omitsu.
– Veina możesz zdjąć okulary. Jesteśmy same... – przypomniała własnoręcznie zrzucając to co zostało na szklanej tafli niżej, na podłogę. Narkotyki to domena Veiny, jasnowłosa wolała procenty i nigdy szczególnie się z tym nie kryła chociaż raz na jakiś czas i jej zdarzyło się zapomnieć, że tak to ujmijmy.
– Vi, nie zaliczyłaś? Ty?! – wyprostowała plecy robiąc przy tym niewyraźną minę. Coś jak kombinacja niedowierzania i zwątpienia. – Jest z Tobą źle – do tej pory Omi była przekonana, że jej przyjaciółka jest w stanie przelecieć każdego samca, który wpadnie jej w oko. To, że tego nie zrobiła bo nie miała ochoty było równoznaczne z jakimś początkiem stanu depresyjnego czy innego gówna, z którego ciężko wyjść o własnych siłach.
– Już, że tak powiem, posprzątałam... – dopiła zawartość kieliszka dwoma sporymi łykami i odstawiła puste szkło na czysty już blat. Zaparta o podłokietniki podjęła próbę wstania. Nie mając już żadnych pomysłów musiała rozchodzić ten problem. – A to prawda, że jak brakuje jednego zmysłu to reszta jest bardziej czuła? – wypaliła nagle krążąc przed fotelem wampirzycy jak jakiś sęp czekający na ochłap. – Gdzieś tak kiedyś słyszałam – żeby nie pomyślała sobie, że Omi coś wymyśla. Raz czy dwa podobne info obiło jej się o uszy a nigdy wcześniej nie miała okazji do weryfikacji więc czemu teraz nie skorzystać póki można ~
– Ej, tylko nie bachora – wycelowała palca wskazującego w stronę Veiny z wyrazem pełnej powagi... której tamta i tak nie dostrzegła. Owszem, chociaż gdyby Kain był gdzieś na miejscu to miałaby komu truć dupę i opowiadać o nowych ubraniach, zaginionych butach i skandalicznej kolejce do przymierzalni w sklepie, gdzie powinna mieć bezwzględne pierwszeństwo z racji ilości zakupionego towaru. Ubrań – dla jasności. – Ja już nie umiem żyć tak o, sama dla siebie. To takie... nijakie – rzuciła nie mogąc dobrać lepiej słów. Omitsu zwyczajnie brakowało towarzystwa! Nie miała z kim popieprzyć głupot, kogo wkurwić albo chociaż posiedzieć w ciszy. Z Veiną widywała się raz na jakiś czas ale to zdecydowanie zbyt rzadko.
– Przestań pierdolić. Dolać Ci? – zapytała stojąc nad Vi z butelką wina. Coś czuję, że zaraz jedna albo druga będzie musiała urządzić wycieczkę do barku bo jedna flaszka na te dwie to śmieszna ilość.

Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Pon Sty 06, 2020 4:31 pm

Póki co Veina mogła rozkoszować się spokojem, o który tak zabiegała; może nie do końca o to jej chodziło, ale jednak obecna sytuacja miała swoje korzyści, a czarnowłosa mogła odpocząć w zaciszu własnego domu. Właściwie to ślepota była świetnym usprawiedliwieniem dla lenistwa i marazmu, w który wampirzyca popadała od kilku lat; teraz przynajmniej miała dla tego idealnie wymówkę, dlaczego popadła w tyle nałogów i nie odczuwa potrzeby posuwania życia do przodu.
- Wiem, że jest źle, ale co ja poradzę.. nawet próbowałam, ale kompletnie nie miałam ochoty. - dodała, bo rzeczywiście było kilka momentów, gdy Rosjanin w jej mieszkaniu wydawał się obietnicą zesłaną przez los, ale Veina nic nie była w stanie zrobić w tej kwestii. Na szczęście Omitsu w odpowiednim momencie otworzyła wino, więc czarnowłosa mogła zająć się piciem, a raczej wychyleniem kieliszka wina dosłownie dwoma łykami, po czym dała znak koleżance, by tam ponownie wypełniła szkło.
- Spokojnie mam tego dużo. A jakbyś nabrała ochoty na prochy to mów, dostałam ogromny prezent gwiazdkowy. - powiedziała uśmiechając się diabolicznie. Oczywiście nie będzie nalegać, bo wiedziała, że przynajmniej do tej pory, jasnowłosa wampirzyca raczej nie gustowała w tego rodzaju używkach - Vi nie namawia, tylko proponuje. A po wypiciu wina miała wreszcie moment, by zastanowić się nad pytaniem Omi.
- Może nie jest to spektakularne wyostrzenie, ale rzeczywiście zauważalne. Wspominałam, że uszkodzili mi też słuch? Teraz jest już dobrze i pozostałe zmysły starają się przejąć rolę wzroku, ale jak można się domyślić, nie są w stanie zrobić tego w pełni. - jednak wzrok jest wyjątkowo niedoceniany i brany za pewnik. Vi pozostało tylko teatralne wzdychanie, tak jakby miało jej to przynieść ulgę. Alkohol i narkotyki był wyjątkowo przyjemnym doświadczeniem w takim stanie, jej umysł mógł w pełniejszy i wyraźniejszy sposób skupić się na ich działaniu, które do tej pory było przyćmiewane przez bodźce wzrokowe.
- To raczej Ty masz duży problem. Teraz jesteś w pełni wolna i chcesz to stracić przez kolejne dziecko? Skup się na sobie, jeszcze bardziej. Znajdź w życiu przyjemność. - chodź Vi mogła zostać teraz oceniona jako hipokrytka, byłaby to ocena pochopna. Choć teraz nie znajdowała tyle przyjemności co niegdyś, generalnie jej życie było pełne uciec; właściwie jako hedonistka skupiała się tylko na nich dlatego mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że znalezienie wyjątkowej przyjemności nadawało życiu sens, a przynajmniej je urozmaicało.
- Oczywiście, że masz mi dolać. - odpowiedziała, bo przecież była to oczywistość, dopóki było co pić raczej Veiny nie trzeba pytać. Do wina idealny byłby kolejny papieros, czarnowłosa wyjmowała już jednego z paczki, ale przypomniała sobie, że faktycznie może zdjąć okulary, choć z nimi czuła się pewnie, to jednak czuła ich obecność na nosie. Gdy już je zdjęła, rozmasowała twarz dłońmi i wtedy mocno uderzyła ją jasność panująca w pomieszczeniu.
- O, kurwa. - prawie krzyknęła, podnosząc się gwałtownie z pozycji pół-leżącej, w której do tej pory znajdowała się w fotelu. Nagłe wyjście z ciemności okazało się bardzo bolesne, a Vi mając głowę pochyloną, podtrzymywaną przez łokcie oparte na kolanach, nie do końca wiedziała co się dzieje. Dopiero po dłuższej chwili odsłoniła oczy, odkrywając że zapalone światło wciąż rani jej oczy, ale zaczyna widzieć rozmazane kształty przedmiotów rozmieszczonych w pokoju.
- Omi... - zaczęła mówić, nieco zaniepokojona, a może wręcz będąc na początku lekkiej paniki. Zupełnie nie rozumiała co się dzieje z jej wzrokiem, czy może być to kolejny etap tortury, która została jej zadana, ale w stopniu odroczonym by jeszcze bardziej ją skrzywdzić. Veina odgarnęła włosy na jedno ramię, by teraz nic jej nie przeszkadzało. Szybkie mruganie pomogło i wampirzyca po kilku minutach trwania w kompletnym przerażeniu podniosła twarz, by spojrzeć przed siebie i stwierdzić, że widzi. Widziała salon, skórzane meble, pustą butelkę wina i swoje dłonie, które teraz uniosła do twarzy.
- Nie wiem jak i dlaczego. Ale widzę. - powiedziała powoli i ostrożnie, przenosząc wzrok na przyjaciółkę. Teraz bała się w jakikolwiek sposób poruszyć, by przypadkiem nie zadziałać na niekorzyść własnego organizmu, tak bardzo bała się kolejny raz stracić widzenie. Dokładnie widziała swoje nogi, ręce i kosmyki włosów okalające twarz. Bezwiednie zaczęła się trząść, nie wiedząc co dokładnie powinna teraz zrobić. Przez głowę przelatywało jej teraz tysiąc myśli i ta jedna, że może to kolejny podstęp i Vi nie powinna przyzwyczajać się do odzyskanego zmysłu. Ulga jeszcze nie nadchodziła, a czarnowłosa w skupieniu siedziała na fotelu i bała się poruszyć.
- A już zaczęłam się przyzwyczajać.. - powiedziała po kilku minutach trwania w dziwnym letargu i paraliżu. Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła śmiać, jakby nie do końca wierząc w swoje szczęście, szczęście głupiego.
- Nalej mi więcej. - zwróciła się do przyjaciółki. Choć to niewiele pomoże, Vi będzie w stanie szybciej zebrać myśli.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Omitsu Pon Sty 06, 2020 9:56 pm

- Zobacz jakie to nasze życie jest do dupy. Matko i córko. Ja tracę sens bytu, Ty nie widzisz na oczy. Ja się zaczynam obawiać o moją przyszłość a Twoją przy okazji – przykładając dłoń do linii między cyckami westchnęła głęboko niczym średniowieczna męczennica. Problemy Omitsu w porównaniu do tych Veiny były durne i błahe ale standardowo w jej mniemaniu życie waliło jej się na głowę. Kasa już nie cieszyła jak dawniej, ciuchy nie mieściły się w szafkach, samochody nie rozbijały się tak dobrze jak dawniej więc nie było sensu kupować nowych.
– Ty wiesz co ja sobie właśnie uświadomiłam? – wzrok wampirzycy utknął w martwym punkcie tuż nad głową czarnuli. Nawet w najbardziej ponury dzień, w którym większości doskwierała nuda, ona nie miała takich przemyśleń jak w tej chwili. To do czego doszła było nie tylko zaskakujące ale także okrutne dla niej samej. Uczuć jaki ogarnął jej serce sprawił, że zrobiło jej się smutno a może nawet odnalazła w swym słowniku coś jak współczucie? Dla kogo? Dla swoich bliskich.
– Mi się nudzi bo ja nie mam do kogo się wtrącać – machnęła ręką jak dyrygent, który rozpoczyna pracę przed ogromną orkiestrą. Omal nie obaliła postawionego obok kieliszka i butelki z winem.   – Potrzebuję dziecka żeby wśliznąć się do jego żywota i kontrolować je tak jak robiłam to za każdym razem wcześniej. Jaka ze mnie suka… Muszę usiąść – zawiedziona własnym postępowaniem i odkryciem nowego lądu Omi przytknęła otwartą dłoń do rozchylonych warg. Była okropna, zniszczona do szpiku kości i co jej OTWORZYŁO OCZY? Ślepota Veiny. Cóż za paradoks.
– Jeszcze brakuje tego żebym zaczęła ćpać. I tak już gorzej być chyba nie może. Veina. Ja jestem przerażona, rozumiesz? – próbowała wyjaśnić w jakim koszmarze zaczęła się obracać podczas gdy straszny sen przyjaciółki był czymś stałym, przewidywalnym a więc  - lepszym. Zawsze nowy wróg jest gorszy od tego, z którym żyjemy już jakiś czas. Najwyższa pora odwrócić rolę i pocieszyć kogoś, kto naprawdę cierpi w tym okrojonym towarzystwie. Halo…
– Dla mnie już nie ma ratunku – odparła stanowczo idąc pewnym krokiem do barku, z którego wyjęła jeszcze jedno wino. Na całe szczęście był to bliźniaczy specyfik poprzedniego co oznaczało, że nie groziło im mieszanie alkoholi. Nie ma nic gorszego niż próbowanie wszystkiego po kolei. O ile podczas eksperymentu jest super, mega i fajnie tak na drugi dzień… nikomu nie trzeba tego tłumaczyć no bo… słabo. Tak jak poprzednio bez mniejszego problemu odkręciła zakrętkę, odłożyła ją na stolik i nalała najpierw sobie. Veina i tak nie widziała więc Omi uznała, że ominie ją jedna kolejka. W końcu robiła za barmankę i jakaś zapłata się należy, no nie? Wzdychając jak podczas pracy w kamieniołomach, przechyliła na raz całą zawartość.
Jej życie od dziś stało się beznadziejne…
– Daj przymierzyć gwiazdo z Yokohamy – podczas gdy jedną ręką nalewała Veinie wina, drugą odebrała jej oksy i nasunęła na własny mały i zgrabny nos. Unosząc twarz do plafonu na suficie, przeczesała włosy. – Normalnie typowa instagirl – pomachała jeszcze chwilę puklami jakby była na plaży i właśnie wyszła z wody, kiedy nagle Veina rozdarła się na całe gardło. Spłoszona Omi dała duży sus do tyłu i omal nie potknęła się o własne nogi.
– I co się tak drze? Chcesz żebym była pierwszym wampirem, który zszedł na zawał?! – nie kryjąc pretensji w głosie zdjęła okulary i cisnęła je z oburzeniem na kanapę. Omi rozumiała naprawdę wszystko ale żeby ją tak straszyć bez powodu? No ludzkie pojęcie przechodzi. Trzeba będzie nad tą babą popracować bo lada dzień a całkiem zdziczeje i nawet pod rękę do klubu nie będzie można jej zabrać.
– Co?! – Zdezorientowana kobieta przyjęła pozycję, w której mogłaby stąd uciec jak najszybciej. Ok, żarty żartami ale to co tu zaczęło się odstawiać, nie mieściło się w jej kanonie śmieszkowania. Zasłonięta łokciem przed ewentualną napaścią ( ale ciągle z butelką w ręku) wykrzywiła usta w grymasie szoku. Vi twierdziła, że ślepota nie boli a nagle zwija się i krzyczy.
Pogarsza się jej, na bank. Co teraz?!
– Widzisz?! – Pochyliła się do twarzy przyjaciółki nie mogąc się powstrzymać przed tym, żeby pomachać jej dłonią przed nosem. Jeśli nie zmyślała, a wcale na to nie wyglądało, to oznaczałoby że…
– O ja pierdole Veina… jestem magiczna! – wcisnęła kobiecie nowo otwartą butelkę wina wplatając palce obu dłoni we włosy. Przez krótką chwilę nie mogła udźwignąć potwornego ciężaru przyszłej sławy i pieniędzy jaki spadł na nią niespodziewanie.
– To moja krew, na pewno. O dżizas! Posiadam moc uzdrawiania chorych! I cierpiących! – zacytowała mając wrażenie, że ktoś już gdzieś taki istniał ale na ten moment nie potrafiła sobie przypomnieć imienia ani nazwiska. Podczas gdy Veina wstała, Omi usiadła z wrażenia patrząc na własne nadgarstki – źródło niesamowitej mocy a jednocześnie zbawienie dla tych wszystkich, którzy porzucili nadzieję. Już teraz widziała te kolejki do zamku składające się z ludzi i wampirów. Większość z turystycznymi krzesełkami, takimi jak na ryby bo wiadomo… trzeba odstać swoje. I te góry forsy wypadające z każdej możliwej szuflady, szafy a może i komnaty.
Zakręciło jej się w głowie.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Pon Sty 06, 2020 11:28 pm

Nieważne ile razy jej tłumaczono, wampirzyca tak naprawdę wolała nie robić sobie nadziei na odzyskanie wzroku. A jednak stało się to niespodziewanie szybko, dokładnie tak samo jak z utratą. Wciąż była oszołomiona prędkością wydarzeń, bo miało to niebagatelny wpływ na jej życie i sama Veina nie do końca wiedziała co ma zrobić. W pewnym sensie poczuła pewną ulgę, teraz mogła odetchnąć, ale w jej głowie cały czas kołatała się myśl, że może być to dopiero początek dużo gorszych wydarzeń; może umyślnie dano jej nadzieję, by ponownie i dużo boleśniej odebrać później? Tego nie wiedziała, jednak była pewna, że następnym razem nie da tak łatwo satysfakcji ludziom, którzy chcieliby się jej pozbyć. Muszą pamiętać, że Veina jest jak dżuma i prędzej czy później gdzieś się pojawi.
- No co za skurwysyny, pomyślałabyś? - rzuciła pytanie, które po części skierowała do siebie, a w części do przyjaciółki. Teraz szybko podbiegła do dużego lustra, które znajdowało się w salonie i zaczęła skrupulatnie przyglądać się swojej twarzy, powoli analizując czy zaszły na niej jakieś niepokojące zmiany. Oczy wróciły do normalności i teraz każdy będzie mógł ponownie oglądać jej piękne, błękitne tęczówki. Wampirzyca z satysfakcją poprawiła pukle czarnych włosów, stwierdzając że wciąż jest piękna i nic w tej kwestii się nie zmieniło.
- Zawał Ci nie grozi. Przeżyłabyś większy szok gdyby odrzuciło Ci kartę w sklepie. - powiedziała przez ramię, przewracając oczami. - Właśnie widzę jak przejmujesz się moim losem...
Nie spodziewała się, że swoją tragedią, faktycznie zaistniałą i mającą wpływ na życie, obudzi tego melodramatycznego potwora, którego Omitsu na co dzień dość skrzętnie ukrywała.
- Czym Ty możesz być przerażona? Już za dużo wypiłaś? - Vi nie podejrzewałaby wcześniej, że wampirzyca tak zacznie histeryzować, oczywiście na swój temat. Halo, Veina właśnie odzyskała wzrok, który odebrano jej w więzieniu, chcesz porozmawiać?
- Omi, uspokój się i stuknij w tę różową główkę. - powiedziała, podchodząc do przyjaciółki i demonstrują co powinna w tej chwili zrobić. Naprawdę, teraz już wiedziała czemu jej dzieci tak bardzo unikały matki, chociaż sama Omitsu dość refleksyjnie podeszła do dotychczasowych relacji rodzinnych, Vi miała ochotę powiedzieć jej o wiele więcej.
Czarnowłosa zadowolona usiadła na kanapie i nalała sobie pełny kieliszek wina, który zaraz opróżniła dwoma łykami. W jednej chwili wróciła jej cała energia życiowa, chęć do zabawy i intensywnych doznań. Będzie musiała znaleźć mężczyznę i odpowiednio spożytkować ten wigor, który wręcz zelektryzował ciało kobiety.
- Ustalmy coś. Ja odzyskałam wzrok i mam zamiar za chwilę wciągnąć pół kilograma kokainy. Ty nie robisz sobie kolejnego dziecka i nie masz daru uzdrawiania. - postawiła sprawę jasno, kładąc dłoń na ramieniu koleżanki. I czy to nie ona powinna panikować, być pełna wątpliwości i strachu przed kolejnym okresem ślepoty? Pewnie gdzieś w środku była, ale tłumiła to wielkim wybuchem radości, który przyćmił dotychczasowe trudne doświadczenia.
- Nawet nie wiem od czego zacząć.. - powiedziała pod nosem, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Pewnie zmniejszyłby się gdyby tylko zerknęła na stan swojego konta, jednak w tej chwili taki ruch nie przyszedł jej nawet do głowy. Gdy euforia już minie, czas pomyśleć o nowym źródle dochodu, odwiedzić miłego Rosjanina, a może nawet wysłać różową kartkę z podziękowaniami dla Zarena, bo choć była pewna, że miał interes w tym akcie dobroci, to nie zaszkodzi być z nim w bliższym kontakcie, tak na wszelki wypadek i dla pewniejszego jutra.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Omitsu Wto Sty 07, 2020 4:47 pm

Euforia i radość jaką wręcz promieniowała Veina była uzasadniona w 100 %. Zarówno jedna jak i druga pani kompletnie zapomniały o swoich dotychczasowych problemach a powód był ten sam – cudowne ozdrowienie. Tyle, że czarnula mocniej stąpając po ziemi uznała fakt za oczywisty a jego istnienie za coś normalnego. Prawie jak z jelitówką. Prawdopodobnie będzie trwała trzy dni po czym puści. Co innego Omi. Ta odkleiła się zupełnie od rzeczywistości wmawiając sobie nadprzyrodzone zdolności, moc uzdrawiania i wizję kwot, które dzięki temu wpadną na jej konto. W wielkim skrócie w - apartamencie zapanowała radość.
To co Vi, może szampana?
– Kto taki? Hiro? – Uniosła brew rozwalając się na kanapie jakby była u siebie. Po części nieobecna kobieta starała się skupić z całych sił na rozmowie i przestać planować podboju tej parnej mieściny. Ten wieczór należał do Veiny i trzeba jej pozwolić świętować. W końcu niecodziennie odzyskuje się utracone zmysły, prawda?
– Ale się uśmiałam, boki zrywać – odparła z grobową miną absolutnie nie uważając wspomnianej sytuacji za zabawną. Co więcej, jeśli coś takiego miałoby miejsce, to spaliłaby się ze wstydu. Na pewno wszyscy w kolejce pomyśleliby, że jest biedna a ona sama wpadłaby w panikę. Nikt nie wpadłby na pomysł, że to np. awaria w banku a tak się przecież zdarza. Rzadko bo rzadko ale jednak.
– Gdybym się nie martwiła to by mnie tutaj nie było. Tak? – zmarszczyła czoło, które o dziwo nie było naznaczone żadnym botoksem ani innym specyfikiem mającym na celu poprawienie, choć chwilowe, urody. Przyszła tu bo trochę się nudziła ale głównym powodem była chęć odwiedzin i zobaczenie co tam słychać u jedynej bratniej, babskiej duszy w tym mieście. A Veina to nic nie potrafi docenić. Gdyby była tak ślepa jeszcze jeden dzień to może by zmiękła a tak? Wrrr
– Ała! – rozmasowała miejsce, w które stuknęła ją koleżanka. Teraz to Omi czuła się jak jakiś średni uczeń przyłapany na ściąganiu. Co jeszcze się stanie, złapie ją za ucho i wytarga czy może postawi za karę do kąta?
– Ale dlaczego niby nie? Skąd to wiesz? Jak wyjaśnisz, że po wypiciu mojej krwi nagle odzyskałaś zmysł? He? – Zerwała się z posłania szukając swojego kieliszka. O nje, Veina chciała sprowadzić ją na ziemię i odebrać chwilową radość z życia. Nic z tego koleżanko! Masz oczy to się nimi ciesz!
– Dobra, mniejsza o wszystko. Co chcesz robić, ćpać? – spojrzała przez ramię na dobrze zaopatrzony barek. Skoro tak to niech każdy bawi się po swojemu. Veina może wciągać do woli a Omi będzie delektowała się smakiem winka.
– O,wiem! Zrobię Ci kreski moją platynową kartą, chcesz?! – podnieciła się jakby jakość a właściwe nazwa plastiku miała tutaj jakieś znaczenie. Dla Omi był to prestiż i poczuje się urażona jeśli Vi jej odmówi. W końcu tej karty dotyka tylko ona i jest ona tak samo magiczna jak krew jej właścicielki. Proszę, tego się trzymajmy dla dobra ogółu...
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Sro Sty 08, 2020 11:34 pm

Taka dobra nowina powinna zostać odpowiednio uczczona. Bo choć Vi nie potrzebowała specjalnego powodu do picia i zażywania rozrywek jako takich, ta sytuacja potrafiła usprawiedliwić każdą zachciankę. Dlatego Veinę rozpierała energia i zapał do działania, musiała tylko pomyśleć co z tym faktem zrobić. Póki co wygodnie rozsiadła się na fotelu i chwyciła butelkę wina, której sporą zawartość od razu wypiła. Na chwilę przymknęła oczy, by rozkoszować się ciepłem alkoholu. Na jej twarz wszedł szeroki uśmiech, czarnowłosa naprawdę cieszyła się, że wszystko powoli wraca do normy, a ona jak kot zawsze musi wylizać rany, by powrócić ze zwiększoną energią. Najwyraźniej tak musiało być, a wampirzyca nawet dostając po zgrabnej dupie co kilkadziesiąt lat, niczego się nie nauczyła i w ten sposób miała zamiar wciąż postępować, licząc na własny spryt i szczęście.
- Omi, nie jadłam dobrego posiłku od kilku tygodni. W żyłach miałam mieszankę wódki i amfetaminy, to znaczy tak jak zawsze, ale nie o to chodzi. Wreszcie zjadłam coś porządnego, więc przyspieszyłam regenerację. Najwyraźniej w ten sposób to zaplanowali. - powiedziała, by przyjaciółka nie miała żadnych wątpliwości. Veina nigdy nie uwierzyłaby w magiczne zdolności krwi jasnowłosej i to była ogromna dla niej korzyść. Bo gdyby tylko Vi miała pod ręką źródło drogocennej, leczniczej posoki to zrobiłaby z tego fontannę pieniędzy i to bez zgody Omitsu; pewnie po prostu by ją uwięziła z piwnicy i spuszczała krew do fancy buteleczek. Jeśli chodziło o zapewnienie sobie dobrobytu czy szeroko pojęte własne dobro, czarnowłosa była bezwzględna.
- To na początek, ale właściwie nie wiem co teraz zrobić. Jest dużo możliwości jak spożytkować ten dzień. - odparła i uśmiechnęła się szeroko, ponieważ same złe myśli przyszły jej do głowy, ale te pomysły pewnie zostawi sobie na później.
- Tak, chcę. - zgodziła się, nie widząc przeszkód. Może taka umiejętność przyda się Omi na później. By jednak zrealizować mały bifor, czarnowłosa z trudem wstała z wygodnego fotela i podeszła do lodówki, z której po krótkiej chwili zastanowienia wyjęła małą torebeczkę z narkotykami. Na szklanym stole rozsypała tylko część.
- Zrób dwie kreski. Na pewno nie chcesz spróbować? - zapytała. Mając tyle towaru mogła nawet zrobić tutaj bitwę na śnieżki.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Omitsu Pią Sty 10, 2020 1:56 pm

Jakim trzeba być potworem żeby tak bezwzględnie i brutalnie zmiażdżyć czyjeś marzenia i plany? To proste – trzeba mieć na imię Veina! Zasępiona blondi, z której już uleciała połowa dotychczasowego entuzjazmu, stała jak przysłowiowy kołek bez żadnego, nawet najmniejszego ruchu. Obserwowała bacznie euforię przyjaciółki zastanawiając się czy ‘coś porządnego’ co tyczyły się jej własnej krwi, jest komplementem. Nie bardzo wiedziała jak to ugryźć i czy dalej upierać się przy swoim.
– Ja to sprawcę przy najbliższej okazji – mruknęła na wpół obrażona. Jeszcze jakby to miało wyglądać, nie miała najmniejszego pojęcia ale najpewniej znajdzie na ulicy jakiegoś obdartusa poziomu E i pozwoli napić się swojej krwi. Jeśli ten poczuje się lepiej to oznacza, że Veina guzik wie i powinna siedzieć cicho. Co więcej ! Gdzie ogromna wdzięczność za okazane miłosierdzie, wsparcie i pomoc? Wampirzyca była jedną z tych osób, które uwielbiają wysłuchiwać komplementów pod każdą możliwą postacią. Rzadko bo rzadko robią dobre uczynki ale jeśli już, wypadałoby o tym ułożyć co najmniej jakąś pieśń, która niosłaby dobre imię poza odległe kraje.
Cała Omi.
I nawet jeśli złapała delikatnego focha na Vi, to przeszło jej dokładnie w tym momencie kiedy tamta pozwoliła jej zrobić dwie kreseczki. O jej, ale frajda!
- A czemu to trzymasz w lodówce? – założyła kosmyki luźno rozpuszczonych włosów za ucho siadając sobie na podłodze tuż obok stolika. Właściwie to najpierw uklękła a później usiadła na własnych piętach wyjmując wcześniej osławioną kartę.
- Dobra! – Przygryzła dolną wargę skupiając się jakby była chirurgiem i właśnie łączyła jakieś dwie mega ważne żyły. Co do długości i grubości jakoś niespecjalnie dogadywała się z Vi ale biorąc na logikę z tego co wysypała trzeba było zrobić dwie. No więc używając tej swojej karty, co to miała… oooo… to karta dopiero miała magiczną moc ! Nie Omi! Dzięki niej mogła naprawdę wiele a już w sklepach czuła się niczym Bóg. Wracając do sytuacji… Skupiona Omi ze zmarszczonymi brwiami podzieliła kupkę na dwie mniej więcej równe części zbytnio zwracając uwagę na rozparcelowanie towaru a zbyt mało wagi przykładając do powierzchni stołu. Efekt? Niewielka (ale zawsze jakaś) część narkotyku spadła na podłogę.
- O kurwa, sorry – uśmiechnęła się przepraszająco popychając wszystko w głąb gładkiej tafli szkła. Gdyby sytuacja miała miejsce jakieś dziesięć minut temu, to nawet by się nie przyznała a proszek starła jednym ruchem stopy. Zostałoby na skarpetce, trudno… Teraz Vi widziała i to nawet dobrze więc moment skruchy powinien załatwić sprawę. Później było już tylko lepiej bo w końcu udało jej się zrobić te dwie kreski. Może trochę za cienkie i trochę (ok, zdecydowanie) za długie ale jak na pierwszy raz to :
- Miszczu! Kain by mi ujebał łeb gdyby widział – podsumowała wstając w końcu na równe nogi.
– Muszę zaraz iść, chciałam zobaczyć się z dzieciakami. A Ty? Uderzasz w miasto? – zapytała trochę żałując, że nie wybierze się z czarnulką ale z drugiej strony dawno nie widziała swojej młodzieży więc, no, cóż… wybór był w jej wypadku raczej oczywisty
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Sob Sty 11, 2020 11:14 am


Niestety Vi była potworem racjonalności i nie miała sumienia, by dalej utrzymywać przyjaciółkę w szponach fantazji. Może kiedyś jej podziękuje za sprowadzenie na ziemię, bo przecież Omitsu rozpowiadaniem, że ma zdolności lecznicze mogłaby ściągnąć na siebie niebezpieczeństwo. Każdy sęp chciałby wejść w posiadanie takiego cudownego źródełka, na przykład Veina. A przecież nie chciała by cokolwiek stało się jej przyjaciółce.
- Nie wiem jak, ale już się boję jaki plan wymyśliłaś. - odpowiedziała nieco skonfundowana bo zdawała sobie sprawę z lekkomyślnej nieobliczalności, która była specjalnością czarnowłosej.
- Tylko proszę Cię, nie rozpowiadaj wszystkim dookoła, że "uleczyłaś mój wzrok". Bo po pierwsze to kompletne szaleństwo, a po drugie nie jest to wiadomość, która powinna hulać po mieście. - powiedziała wzdychając ciężko. Nic więcej nie mogła zrobić, więc zrezygnowana usiadła na dywanie, tuż obok skupionej Omitsu, dzielnie rozdzielającej porcję narkotyków. Wtedy Vein otrzymała smsa, którego się nie spodziewała, ale mimo to wywołał na jej twarzy uśmiech, a właściwie dało się słyszeć cichy chichot pod jej nosem. Szybko odpowiedziała, by tylko przez jeszcze krótką chwilę kontynuować rozmowę smsową. Najwyraźniej plany same się pojawiły i Vi nie mogła zrobić nic innego tak płynąć z nurtem, zwłaszcza jeśli miała dostać za to pieniądze.
- Nie rzucaj tak mąką, to nie jest tani towar. - jakby to ona za niego zapłaciła, pomyślałby ktoś. - A trzymam w lodówce bo to dobry składzik. Poza tym w lodówce trzyma się żywność, a tym właśnie teraz się żywię. - najwyraźniej czarnowłosej wrócił dobry humor, trudno się dziwić.
- Nic mu nie powiem, poza tym co z tego skoro nawet nie chcesz spróbować. - no kto jak kto, ale Omitsu nie powinna specjalnie przejmować się czyimś zdaniem, bo co takiego męża obchodzą jej rozrywki. Jakby był w mieście to może mógłby sobie rościć jakieś prawo do kontrolowania Omi, ale w takim wypadku to nawet nie powinna o nim myśleć, zabawa jest ważniejsza - właściwie to nawet poszerzanie horyzontów.
- Idź Matko, bądź dobrą matroną. - Vi nie mogła darować sobie tej drobnej uszczypliwości. - Pewnie pójdę, już mi taki jeden znalazł rozrywkę na najbliższy czas. - trudno zaprzeczyć, że Zaren ze swoją propozycją idealnie wstrzelił się czasowo w grafik czarnulki. Może też niepotrzebnie tak źle się nastawiała, bo czy wprowadzenie młodego wampira do życia mogło być zabawne? Chyba tak, zwłaszcza że Vi dawno nikogo nie uczyła; pomimo braku instynktu macierzyńskiego, zadba o tę dziewczynę najlepiej jak umie.
- No pokaż co tam zmajstrowałaś. - powiedziała, klepiąc się dłońmi po udach. Po krótkim ocenieniu dzieła Omitsu, czarnowłosa uśmiechnęła się szeroko.
- Jak na pierwszy raz to świetnie. Ale następnym razem już Ci nie daruję i będziesz musiała spróbować. - dodała tuż przed szybkim i zgrabnym wciągnięciem obu kresek. Na chwilę odchyliła głowę, by na pewno nic spod noska jej nie uciekło, bo część i tak była na dywanie, więc nie chciała więcej marnować tej ambrozji.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Omitsu Sob Sty 11, 2020 10:19 pm

– Moje plany zawsze są doskonałe. Jak doskonale wiesz ... – odrzuciła długie włosy, które raz na jakiś czas traktowała tonerem na kolor różowy. – Żyje mi się dobrze i wszystko co sobie wymyślę, zawsze wypala – mrugnęła szybko powiekami. Mimo tego, że życie Omi ostatnimi czasy zrobiło się monotonne, to nie licząc tego przykrego incydentu, egzystowała na bardzo dobrym poziomie. Obrzydliwie bogaty mąż, dwójka odchowanych dzieci i zamek zamiast ciasnego mieszkanka – to a nawet więcej o czym marzy każda galerianka. Plik kart na otarcie łez, jeszcze chwila moment i kobieta kompletnie zapomni do jakich dziś doszła wniosków. W sumie już o tym nie pamiętała. Kto by się zamartwiał własną osobowością skoro i tak tego nic nie zmieni?
No właśnie.
– Dobra no przestań już drążyć! – przewróciła oczami wydając dźwięk zupełnej dezaprobaty do tego ciągłego pouczania. Nie będzie tego rozgadywała na lewo i prawo chyba, że rozmowa PRZYPADKOWO zejdzie na tory prowadzące do objawienia mistycznej mocy pani O. Szczerze? Wątpię żeby sekret utrzymał się dłużej niż przez jedną dobę bo Omi to prawdziwa papla, która skrupulatnie sortowała informację. To co powiedział jej ktoś umiała zachować wyłącznie do własnej wiadomości ale jeżeli fakt dotyczył jej to czemu nie mogła paplać ? Przecież nic się nie stanie! Życie obeszło się z nią delikatniej niż z Vi dlatego czarnulka myślała przyszłościowo.
– Przeprosiłam przecież, wypadek nowicjusza – poruszyła się w rytm niesłyszalnej muzyki bo nagle poprawił jej się humor. Sama z siebie zdecydowała, że nie pójdzie z Veiną tylko wróci do dzieci. Czy to nie czyniło z niej świetnej matki?!
Czyniło!
– Może innym razem. Dziś będę ułożona i przykładna – zlokalizowała swoją torebkę i papierową torbę z zakupami. Wszystko fajnie pięknie ale trzeba się powoli zbierać. Cynk, że dzieciaki są na terenie zamku dostała od kogoś ze służby. Kogoś kto dostanie premię! Za kablowanie w tamtym miejscu należy się specjalna zapłata. Szczególnie jeśli kabluje się pani O.
– Veina jeszcze słowo a pałka się przegnie – warknęła całkowicie serio wygrzebując telefon. Oddalając się w kierunku drzwi odbyła krótką rozmowę zamawiając podwózkę pod sam dom jak zwykle tłumacząc, że to cholerny środek lasu i że płaci ekstra.
– Czasami zachowujesz się jak stara panna – założyła jednego buta szukając drugiego. – Teraz się mówi singielka, sorry – udała pomyłkę chcąc dociąć Vi za tą matronę. No dosłownie ubodła ją aż do serduszka!
– Czekam na Ciebie. Wyjdziemy razem żeby mieć czas kłócić się jeszcze w windzie – i faktycznie czekała aż gwiazda się zbierze, przebierze czy co tam chciała zrobić aż w końcu wyszły. Nareszcie bo Omi prawie wrosła w ziemię przy tych drzwiach!
Zt z Vi.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Nie Lut 16, 2020 3:50 pm

Obyło się bez dodatkowych kłopotów i problemów podczas powrotnego spaceru, dlatego czarnowłosa dość szybko znalazła się we własnym apartamencie pomimo poruszania się pieszo. Najwyraźniej nie doceniała swoich możliwości i faktycznie mogła pojechać samochodem. Oczywiście teraz te rozważania nie miały żadnego znaczenia, jednak musi pamiętać że jeśli następnym razem będzie edukować podlotka to bez przeciwwskazań może prowadzić, bo pełniąc tak odpowiedzialną rolę raczej nie przyjdzie jej dużo wypić, tak jak i tym razem. A właściwie była zadowolona jak potoczył się ten wieczór, bo dziewczynie przekazała właściwie wszystko co miała zamiar, samej również nieco na tym korzystając. Przynajmniej teraz mogła rozkoszować się samotnością, która niespecjalnie jej przeszkadzała w momencie gdy musiała posprzątać połowę mieszkania. Właściwie największy bałagan panował w łazience, gdzie Veina uprzątnęła rozbite lustro. Teraz chwila ślepoty wydawała się niczym innym jak smutnym koszmarem sennym, dlatego z satysfakcją pozbywała się szkła, zniszczonego w chwili słabości, odsuwając od siebie wszystkie myśli, które wtedy kołatały jej się w głowie. Po tej drobnej pracy mogła rozkoszować się gorącą kąpielą i odpoczynkiem. Już leżąc w łóżku otrzymała wiadomość od Molly, która wyraźnie ją rozbawiła, więc czarnowłosa dość szybko odpisała dziewczynie. Wtedy Vi mogła w pełni skupić się na sobie, a dokładnie na śnie dla piękności. Spała długo, ale nic jej się nie śniło. Miała problem z zaśnięciem, cały czas odpoczynku był rwany i niespokojny, jakby podświadomie nie mogła pozwolić sobie na całkowity spokój. Właściwie wiele się nie myliła, ponieważ tuż po przebudzeniu czekała na nią dość niespodziewana wiadomość na wyciszonym telefonie. Po wykonaniu kilku telefonów głośno zaklęła, nie spodziewając się że taki syf spadnie na nią niespodziewanie, właściwie w przeciągu kilku godzin. Jednak nie miała innego wyjścia jak spakować minimalną ilość rzeczy potrzebnych na Północy i jechać na lotnisko. Miała same złe przeczucia, jednak była to sprawa niecierpiąca zwłoki, dlatego wampirzyca nie wahała się dłużej i po zabraniu wszystkich potrzebnych elementów ekwipunku, wyszła z mieszkania i taksówką pojechała na obrzeża miasta.

[zt]
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Sro Lut 19, 2020 1:47 pm

Walizkę niechlujnie postawiła w salonie, zrzucając obok niej skórzane buty na obcasie. Sama podróż jej nie zmęczyła, czuła się wyjątkowo obudzona, ale nieco skołowana. Chyba pierwszy raz w życiu, całkowita cisza i spokój panujące w mieszkaniu ani trochę nie przeszkadzały czarnowłosej. Nie chcąc teraz zajmować się rzeczami, które powinna rozpakować, a pewnie nieliczne z nich zdeponować w bankowym sejfie, udała się na piętro apartamentu prosto do łazienki. Gorąca kąpiel trwała wyjątkowo dłużej niż zazwyczaj. Veina siedząc w wannie, powoli oglądała swoje ciało, szczególną uwagę zwracając na dłonie i dłuższą chwilę zawieszając wzrok na żyłach przedramienia. Może spodziewała się ujrzeć cokolwiek co świadczyłoby o zmianach jakie zaszły w jej organizmie, choć byłoby to irracjonalne, bo krew w żaden sposób nie mogłaby zmienić jej wyglądu. Aparycji nie dotknęły żadne zmiany, choć wampirzyca czuła się nieco inaczej; nie chciała tego tak głupio nazywać, ale odczuwała w sobie większą harmonię. Jakby do tej pory walczące ze sobą komponenty organizmu wreszcie doszły do porozumienia i w środku jej ciała nastał spokój, który przeniósł się także na jej umysł. Milcząca czarnowłosa po tej długiej chwili zamyślenia, wreszcie dokończyła wszystkie rytuały ablucyjne. Przebrała się w wygodny jedwabny strój, w którym lejąca tkanina jedynie delikatnie muskała jej ciało i zdawała się przyjemnie chłodzić bladą skórę. Veina nie mając ochoty na sen, nawet po długiej podróży co wydawało się nie tyle dziwne co zaskakujące, postanowiła zająć się drobnymi sprawami spadkowymi, które teraz wymagały od niej regulacji i zdobycia informacji. W salonie zasiadła z lekkim jak piórko komputerem, tworząc na kanapie wyjątkowo wygodne stanowisko. Wcześniej spoglądała na barek, chwilę zawieszając umysł na myśli czy chciała coś wypić jakby licząc na dopełnienie ukojenia, które odczuwała od chwili powrotu. Zdecydowała się tylko na małego drinka z maritini i toniku, który długo stał na szklanym stoliku, ponieważ Veina niezwyczajnie dla siebie jedynie moczyła usta niczym ptaszek, właściwie go nie pijąc. Praca z komputerem wymagała od niej skupienia, zwłaszcza w tak ważnej kwestii, dlatego całkowicie pochłonięta czynnościami wykonywanymi w wirtualnej przestrzeni nie zwracała uwagi na głód, który już kilka godzin temu dawał się we znaki. Zdarzało jej się co chwilę stwoiste zawieszenie, jednak zazwyczaj nie trwało długo. Czasami dotyczyło ono powziętej decyzji o powrocie do miasta, weryfikacji czy właściwie dobrze postąpiła, choć teraz oczywiście mogła jeszcze zmienić zdanie, ale wątpiła czy kiedykolwiek doszłaby ze sobą do ładu w kwestii słuszności wyboru tego, a nie drugiego miejsca do życia. Dlatego wolała skupić się na bankach, sprzedaży, depozytach i innych mniej porywających kwestiach, które wymagały wyregulowania. Dla dodatkowej przyjemności włączyła cicho muzykę, choć i ta czasami wydawała jej się naturalnie wtapiać w przestrzeń apartamentu, niejako chwilami kompletnie zanikając. Dopiero po skończeniu całej pracy, wampirzyca bosymi stopami dotykając podłogi siedziała na skórzanej kanapie, łokcie mając oparte na kolanach i dłonie wplatając w czarne niczym smoła długie loki, zbierała myśli chcąc wszystko na spokojnie poukładać w głowie. Zaledwie po kilku minutach wypiła duszkiem pozostały w szklance o szerokim dnie alkohol, nie nalewając sobie kolejnego drinka.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Joffrey Nie Mar 08, 2020 5:57 pm

Chleba w biedrze za darmo nie było, ale za to kwiatki w promocji. Emilio kupił piękny bukiet, choć kosztował śmiesznie tanie pieniądze. ALE LICZY SIĘ GEST PRZECIEŻ, bo z pustymi rękoma przyjść nie powinien. Dawno nie odwiedzał swojej dobrej znajomej, która zawsze była dla niego zajebistą dupą. I co z tego wyszło? No nic, zwłaszcza, że na piwko się umawiali i parę lat musiało minąć, by się go w końcu doczekali.
Znał adres. Stanął przed drzwiami i poprawił garnitur. Jeden z modniejszych modeli i choć nie do końca był przekonany do wzoru, to wyglądał w nim całkiem ponętnie.
Zadzwonił i czekał, przegryzając dolną wargę. Bosh, on już zapomniał jak się gada z kobietami.
Jak tylko Veina mu otworzy, to wampir się nieźle zdziwi. Nie dość, że była jakaś taka inna, to.. wydawała mu się jeszcze piękniejsza! Uśmiechnął się wesoło, omiatając jej sylwetkę szybkim spojrzeniem.
- Kobito, ja żem Cię ledwie poznał! - Zarechotał, wręczając jej kwiaty i uściskając, dając mokrego buziaka w polik. Dotknął jej plecy ospermioną ręką, ale na pewno się nie kapnie. Powąchał powietrze, jej zapach zawsze był kuszący.
- Trochę czasu minęło, ale byłem okropnie zajęty. - Zrobił przerwę, starając się pozbyć obrazu wyrazu twarzy Barabala, jak zwalił na jego ścianę.
- Masz ochotę gdzieś wyjść czy może masz ochotę mnie u siebie ugościć? O ile nie jesteś zajęta. Jak mnie teraz spławisz, to się obrażę i upije. - Zagroził, dodając w myślach ''i zwalę na wszystkie Twoje ściany!'' po czym uśmiechnął się głupkowato i przejechał ręką po ułożonych starannie włosach. Kurwa, to ta ospermiona była.
- Musisz mi koniecznie opowiedzieć o tym jak spędziłaś ostatnie lata! - Powiedział trochę zbyt głośno z downem w oczach, a potem raptownie spoważniał. Naprawdę wydawała się jakaś inna.. chwycił wampirzycę za rękę i zrobił załamaną minę.
- O nie.. JESTEŚ W CIĄŻY! - Zaczął zawodzić jak dziecko, które nie dostało lizaka i padł w jej ramiona, jakby to kurwa było jego.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Nie Mar 08, 2020 6:40 pm

Gdyby tylko wampirzyca zdawała sobie sprawę jaka burza zmierza w stronę jej mieszkania, pewnie zdążyłaby się trzy razy zabarykadować; niestety pozbawiona tej wiedzy była wystawiona na uderzenie jak na łące. Najwyraźniej spokój nie miał być jej dany i powinna się z tym pogodzić; z pewnością lepiej by przyjęła ten najazd gdyby była choć delikatnie wstawiona i po przynajmniej kilku gramach, jednak tego wieczora było inaczej i została zmuszona do spotkania z wampirem na trzeźwo. Oczywiście, że otworzyła drwi; choć prędzej spodziewała się smutnych Rosjan była całkiem mile zaskoczona. Wcale nie zdziwiona zachowaniem Joffreya, który jak zwykle zachowywał się jak pojeb.
- Ledwo poznałeś, ale trafić jednak umiesz. - powiedziała i przepuściła go w drzwiach, żeby tak dłużej się nie darł na korytarzu. Sąsiedzi i tak pewnie jej nienawidzili, jednak tym razem z czystym sumieniem mogła wszystko zwalić na viceburmistrza.
- Widzę, że już zadbałeś o swój dobry humor, coś nowego? - zapytała, będąc pewną że wampir jest już równo najebany albo po zażyciu czegoś mocniejszego, bo zachowywał się cholernie dziwnie. Może nie widziała go długo, dwadzieścia lat?, ale była pewna że zapamiętała go zupełnie inaczej, a nie chciała zrzucać tego na karb nowego stanowiska bo była pewna, że w życiu mężczyzny zaszło o wiele więcej zmian.
- Trzeba było dłużej dupę do mnie zbierać. Z nową pozycją pewnie nie masz tyle czasu, ale to jednak przesada. Przynajmniej widać zmianę, bo odwalony jesteś jak na mój pogrzeb. Nowy stylista? - powiedziała z uśmiechem. Choć wzór garnituru był niespotykany, Joffrey całkiem nieźle w nim wyglądał; przecież nie był już tym szczeniakiem którego pamiętała. Powinna dobrze żyć z wampirami, które miałby jakiekolwiek wpływy w tym cuchnącym mieście, więc póki co wampir jest mile widziany w progach wampirzycy.
- Siadaj. Pijesz? - zapytała, podchodząc do kanapy i zamykając laptopa. Odebrała od wampira wielki bukiet kwiatów i włożyła do wazonu; całkiem miły gest, którego by się nie spodziewała. Właściwie nie powinna czuć się niezręcznie w obecności mężczyzny, jednak tak nachalne obnoszenie się ze swoją połowiczną nagością nie było z pewnością pożądane przez nią samą, dlatego Veina dość szybko i zgrabnie zamieniła satynową koszulę na bluzkę na ramiączkach, zostając w satynowych spodniach i koronkowej bieliźnie.
Wtedy niespodziewanie wampir wpadł jej w ramiona, do końca zachowując się jak nawalony jakimś gównianym towarem, bo inaczej czarnowłosa nie mogła pomyśleć, widząc wampira który krzyczał i wygłaszał tak absurdalne sądy.
- Do końca Cię pojebało? Jeszcze mi tego brakowało. Powinnam się obrazić, bo najwyraźniej wyglądam jak te ciężarne lochy, dla których to jedyny sposób na życie. Pięknie mnie witasz po tylu latach. - dobra, teraz do cholery nie wiedziała co się dzieje, widząc go w tym stanie. W sumie zdała sobie dość szybko sprawy, że jej zapach czy jakakolwiek aura mogły się zmienić pod wpływem niedawnych wydarzeń, jednak to w żaden sposób nie usprawiedliwiało tych dziwacznych wahań nastrojów wampira.
- Zabrałabym Cię na miasto, ale nie jestem kurwa samobójczynią, a nie mam pojęcia co odpierdalasz. Dziewczyna Cię rzuciła czy zrobiłeś sekretarce dziecko? Jedno i drugie? - jeśli tak dalej pójdzie to faktycznie będzie musiała się napić, bo nie będzie w stanie dłużej przebywać z Joffreyem nie dorównując mu stopniem upojenia. Usiadła na kanapie, nagie stopy opierając na szklanym blacie stolika i czekając aż i on zajmie miejsce. Nie sądziła, że po tym krótkim spotkaniu na przyjęciu tak szybko zawita do jej mieszkania; choć było to nieco podejrzane, że zrobił to bez uprzedzenia i bez powodu? Może po prostu powinna przestać wszędzie doszukiwać się ukrytego dna i knowań, bo do końca obrzydzi jej to wszystkie interakcje międzyludzkie.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Joffrey Sro Mar 11, 2020 10:32 pm

Od razu burza. Joffrey przecież nie był taki zły, jakoś wcześniej dawała radę wytrzymać jego towarzystwo. A to, że zawsze byli wstawieni i po czymś mocniejszym wcale nie było ważne! Wampir wlepiał w nią czerwone oczy z intensywnością.
- Mam dobrą pamięć. - Uśmiechnął się z przekąsem, wchodząc do pomieszczenia i rozejrzał się. Czy coś się zmieniło? Nieszczególnie, jednak było to najmniej ważne. Zwalać lepiej na na Joffa bo kto wie co się stanie.
Zachichotał pod nosem. Prawdziwy Emilio właśnie taki był, zdrowo popierdolony. Usiadł na kanapie i oparł głowę o ręce, przez chwilę wpatrując się w sufit.
- Krew staruszka. - Wyszczerzył kły w uśmiechu. Gdyby widziała go chwilę wcześniej, załamanego, depresyjnego i chcącego umrzeć.. by się zdziwiła! Teraz jednak wampir kontrolował się albo przynajmniej dobrze udawał.
- O dziwo nie tylko stanowisko zajęło mi pół życia, ale to opowiem może później. - Na moment spoważniał, przełykając ślinę i zagryzając lekko wargi. Na komplement zareagował jednak szczerym uśmiechem.
- Zwykła czerń stała się nudna. Ile można. - Przewrócił oczami, zabawnie gestykulując jak jakiś pedał. Po chwili jednak zmrużył ślepia i skinął głową. A więc dla Veiny nie liczył się charakter Joffreya, a jego stanowisko?
Smutne.
- Głupie pytanie. - Znowu lekko się wyszczerzył, patrząc jak zamyka laptopa i wstawiła kwiatki do wazonu. Przynajmniej się uśmiechnęła.
Kiedy przyszła w innym stroju, wampir niezadowolony pokiwał głową.
- Droga Veino, nie jesteśmy dziećmi. Poprzedni strój wzbudzał mój zachwyt! A ten.. ten jest taki zwykły. - Zaburczał, cmokając ustami po czym lekko nachylił się do przodu. Ciekawe co porabiała przez te wszystkie lata. Jej aura wydawała się być zmieniona, choć wizualnie przedstawiała się przecież tak jak kiedyś. Hagen zmierzył ją, a potem wpadł w ramiona i zaczął wrzeszczeć, że jest w ciąży.
- Ależ skąd! Wampirze ciąże są bardzo niezwykłe, bo się nie zmieniacie. Ludzkie lochy to zupełnie inny gatunek. - Parsknął, ale odetchnął na samą myśl, że się myli. A może nie chciała mu powiedzieć? Bez ukrywania się spojrzał na jej brzuch, szukając jakiegoś wybrzuszenia.
- Masz rację, lepiej zostańmy u Ciebie. Jestem taki szczęśliwy bo Cię widzę. Trochę czasu minęło, ale liczę, że mi wybaczysz. - Mruknął, zerkając na jej bose stopy. Tekst o rzuconej dziewczynie niemal trafny, z dzieciakami prawie też. Kurde Veina, zostań jasnowidzem.
- O dziwo jesteś blisko, ale lepiej wypij zanim opowiem Ci tę historię. - Zaśmiał się lekko, może trochę nerwowo. W sumie nikomu nie mówił jak się wszystko potoczyło, skąd u niego taka zmiana i to bez specjalnych środków. Chociaż Hagen zawsze był downem. Całe szczęście, że przynajmniej był przystojny.
- Bardziej mnie ciekawi gdzie Ty się podziewałaś, bo ani razu na Ciebie nie natrafiłem. Zrobiłaś sobie urlop? - Zapytał, unosząc lekko brwi ku górze i czekają. Jak na razie nie trzeba było się doszukiwać drugiego dna tych pytań.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Czw Mar 12, 2020 6:00 pm

Właściwie sam Joffrey był niczym burza, ale Veinie to wcale a wcale nie przeszkadzało - miało to swój urok i choć skutkowało niespodziewanym wizytami wciąż wzbudzało jej radość. Była widocznie zaskoczona, jednak właściwie nie widziała żadnych przeciwności, by nie móc teraz spędzić trochę czasu z wampirem. Nie miała określonych planów na najbliższe dni, więc chętnie poczuje się tak jak dwadzieścia lat temu w towarzystwie Joffreya, chociaż przez chwilę. Jednak najwyraźniej wbrew intencjom nie wyglądała na zachwyconą, a nie chciała by mężczyzna poczuł się niemile widziany, dlatego po wstawieniu okazałego bukietu do wazonu, podeszła do wampira i przytuliła serdecznie, dodatkowo składając na policzku krótki pocałunek.
- Cieszę się z tej wizyty, dobrze Cię widzieć. - powiedziała ze szczerym uśmiechem. Teraz mają czas, by porozmawiać i zrobić duży update na temat własnego życia, bo najwyraźniej nie byli nie bieżąco, a zaraz przekonają się jak bardzo.
- Staruszka, huh? A którego? Bo od naszego ostatniego spotkania, przynajmniej z tego co wiem, zmieniły się Twoje koligacje rodzinne. Teraz jesteś Kuroiashitą. - zaczęła rozmowę od jednego z bardziej interesujących tematów, bo właśnie ta kwestia interesowała ją od przyjęcia, na którym widzieli się po raz ostatni. W czasie gdy zadawała pytanie, zaczęła też przygotowywać małe drinki dla lepszej komunikacji. Po chwili wręczyła mężczyźnie szklankę z lodową whisky, a sama w ręce dzierżyła drink z martini.
- Nie jestem w ciąży! - odparła głośno i podciągnęła satynową koszulkę, by obnażyć płaski brzuch, bo widząc jak Joffrey wciąż jej się przygląda, najwyraźniej tylko w ten sposób mogła rozwiać jego wszelkie wątpliwości. Powinien w tym pomóc fakt, że piła alkohol, bo gdyby poważnie traktowała ewentualny stan błogosławiony nie raczyła by się drinkami, zupełnie inaczej niż w przypadku pierwszej ciąży gdy nie odmawiała sobie niczego.
- A po za tym to ja sama powinnam wzbudzać Twój zachwyt, a nie mój strój. - odpowiedziała z przekąsem, choć nie rozumiała rozczarowania mężczyzny - wciąż była ubrana w satynowe komplet który z pewnością odsłaniał za dużo. Jednak dość tego obnażania, teraz mogła spokojnie zająć miejsce na kanapie tuż obok wampira i posłuchać co ma jej ciekawego do powiedzenia.
- Wybaczam, po prostu nie mieliśmy okazji by wcześniej się spotkać, tak też się zdarza. - było to wyjątkowo dziwne skoro mieszkali w tym samym mieście, jednak najwyraźniej obracali w zupełnie innym otoczeniu, a i los nie sprzyjał przypadkowemu spotkaniu.
- Jestem blisko? Nie trzymaj mnie dłużej w niecierpliwości, bo wiesz że tego nie znoszę. Chcę wiedzieć o wszystkich brudach i okropnościach, których zdążyłeś w tym czasie dokonać. - dodała, śmiejąc się perliście i obnażając kły, jednak właściwie chciała wiedzieć dokładnie to o czym wspomniała. Bo choć w mniejszym stopniu mogła odwdzięczyć się tym samym, czekała na gorące historie Joffreya.
- Pracowałam dość intensywnie, może dlatego się nie spotkaliśmy. Ale od niedawna jestem na urlopie, przymusowym ale jednak. Muszę poszukać sobie nowego zajęcia. Według władzy, handel bronią wyszedł z mody. - odpowiedziała i pociągnęła pierwszy łyk ze szklanki. Nagie stopy schowała pod siebie, by móc być wygodnie odwróconą przodem do rozmówcy.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Joffrey Wto Mar 17, 2020 7:50 pm

Burza czy nie i tak nie uniknęłaby wizyty Joffreya. Szlachetny przechylił lekko głowę na bok, podpierając podbródek ręką. Raczej nie czuł się przez nią odrzucony, a jedynie zamyślony. Powolnie wstał, aby z uśmiechem przytulić wampirzycę. A więc miłe powitanie? Buziak w polik sprawił, że Hagen ciut dłużej przytrzymał wampirzycę, nawet jak go puściła. Widać było,  że dotyk nieco go paraliżował. Minęły w końcu miesiące, Hagen trzymał się od wszystkich z daleka i ciężko było się do niego zbliżyć nawet na metr. Teraz jednak poszło mu znacznie lepiej, wampir powolnie ją od siebie odsunął, mając przy tym posępny wyraz twarzy.
- Ja też się cieszę. - Oznajmił, a potem spojrzał gdzieś w bok. Wyprostował lekko nogi, śmiejąc się. Właściwie nie miał pojęcia ile Veina wiedziała, a ile nie. Mimo to Hagen nie zamierzał mieć przed nią żadnych tajemnic.
- Ah owszem. Nie miałem czasu Ci przekazać tych jakże wspaniałych wieści. - Rozluźnił się lekko, przyjmując od niej alkohol i upijając pierwszy łyk.
- Nastaw się na słuchanie, bo trochę tego moja droga będzie. Okazało się, że jestem synem Barabala. Matka umarła, poświęcając się i.. zamieniając mnie w człowieka. Po pięciu latach odnalazł mnie Ivano, który zmienił i zostawił bez wyjaśnień. Krew przebudzała się we mnie bardzo powoli, sama pamiętasz jakimś świeżakiem byłem! Stopniowo zacząłem się rozwijać, odnosząc mniejsze sukcesy bądź porażki. Tyle się wydarzyło.. że dziś jestem szlachetnym. W międzyczasie dorobiłem się trójki dzieci, oraz wręczyłem komuś pierścionek.. jednak na dzień dzisiejszy ślubu już nie planuję. Wszystko potoczyło się nie po mojej myśli, żyjemy w separacji. Jedno dziecko ktoś mi porwał i nigdy sprawcy nie odnalazłem. Niektórzy twierdzą, że mam depresję i myśli samobójcze, ale nie słuchaj ich! Wiesz jak plotki potrafią być nieprawdziwe. Ale to tyle o mnie, teraz powiedź co u Ciebie! - Zakończył tę jakże długą wiadomość, upijając spory łyk ulubionego alkoholu. Zerknął na jej płaski brzuch, który zaprezentowała. Uśmiechnął się i skinął głową.
- Dobra, już Ci wierzę chudzino. - Mrugnął wesoło. Cóż, dla Emilio mogła chodzić po mieszkaniu nawet nago! Przecież nawet nie śmiałby jej tknąć.. jeśli by nie chciała oczywiście! Gdy siadła obok niego, zaczął bawić się kosmykami jej ciemnych włosów.
- Strój to tylko dodatek podkreślający Twą cudowną urodę! - Powiedział szczerze, a następnie zgarbił się lekko i przysunął ciut bliżej. Naprawdę był ciekaw jak potoczyło się życie wampirzycy! Na jej dłoni nie widział pierścionka. Czyżby wciąż była sama?
- A Ty dalej sama? - Zapytał ją zdziwiony, bo przecież była jedną z najgorętszych wampirzyc jakie znał. Mimo to uśmiechnął się lekko, a potem zerknął na nią raz jeszcze.
- Handlowałaś bronią i już nie możesz? Dlaczego? - Przechylił łeb w bok. Nic nie wiedział, a powinien!
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Wto Mar 17, 2020 11:35 pm

Nawet jeśli miała wrażenie, że mężczyzna zachowuje się nieco inaczej to złożyła to na karb długiej rozłąki, bo przecież niemożliwe było by pozostał dokładnie taki sam jak przed laty. Ona z pewnością też wydawała się inna, co z pewnością przez samą Veinę nie było zauważalne. Jednak Joffrey wyjątkowo widowiskowo antycypował opowieść streszczającą ostatnie lata życia, dlatego czarnowłosa była przekonana że jednak będzie ona dużo ciekawsza niż jej monotonnych kilka zdań na temat ostatnich lat jej pobytu w tym mieście.
- Jeśli chcesz się wygadać to wal, przyjmę wszystko. - powiedziała z uśmiechem, ale nie żartowała. Zawsze dużo lepiej słuchało jej się historii niż opowiadało własną, dlatego z jednej strony chcąc pomóc Joffreyowi który mógł wreszcie się wygadać, a najwyraźniej tego potrzebował, jednocześnie odraczała moment gdy sama musiała przyznać że w jej życiu nic się nie zmieniło, na własne życzenie czarnowłosej. Upiła mały łyk przygotowanego wcześniej drinka, miał delikatny smak - zupełnie inny niż dotychczas pite przez kobietę, ale póki co Veinie zupełnie wystarczał. Była dużo spokojniejsza, tylko to Joffrey mógł zauważyć.
- Mam więcej whisky, jeśli potrzebujesz. - dodała, nadstawiając uszu. Nie przerwała mu ani razu, samej będąc nieco bardziej oszołomioną nic mogła się spodziewać całym ogromem wiadomości, które wampir postanowił przekazać za jednym uderzeniem. Veina oczywiście wzięła jeszcze jeden łyk alkoholu, bo też nie do końca wiedziała jak ma zareagować. Z pewnością nie była odpowiednią osobą do przekazywania jakichkolwiek rad, więc co jej pozostało?
- Przynajmniej masz rodzinę. Kuro są wystarczająco znani i wpływowi, by zapewnić Ci wszystko czego potrzebujesz, zwłaszcza piastując urząd. A to jednak dobra wiadomość. - wieczna optymistka starała się wyciągnąć cokolwiek dobrego z całości raczej przygnębiających wydarzeń.
- W ciągu tych lat zaszedłeś wyjątkowo daleko i powinno to napawać Cię dumą. Oczywiście zakładam, że pozycja vice nie jest ostatnim etapem, bo stać Cię na więcej.
Na twarzy Veiny cały czas gościł szczery uśmiech, bo miło było posłuchać jak to wampir piął się po szczeblach kariery, że miał jeszcze pragnienie osiągnięcia konkretnego punktu w swoim życiu; powinien podążać z tą siłą szybciej i wyżej póki wciąż mu towarzyszyła, Veina mogła jedynie potwierdzić że znikała niesamowicie szybko i na dobre.
- A co do związku, nie chcesz moich porad. Nie mam w tej kwestii nic mądrego do powiedzenia. - powiedziała, śmiejąc się perliście. - Ale skoro łączą Was dzieci i coś do siebie czuliście tak wyjątkowego, to może jeszcze się zejdziecie. To musi być niezwykła dziewczyna skoro założyłeś z nią rodzinę. - Veina przez chwilę zatrzymała wzrok na szklance, wyglądała na zasępioną. Może po prostu nie wyobrażała sobie Joffreya z dziećmi, choć najwyraźniej bardzo się myliła; dzieci plątające się pod nogami i wampir który próbuje nad nimi zapanować, uroczy widok.
- Jeśli chcesz, o dziecko mogę popytać. Układ sił w mieście cały czas się zmienia, ale dzięki temu większa liczba osób ma więcej informacji, może teraz będzie łatwiej je znaleźć. - kompletnie obce uczucie straty bliskiej osoby, zwłaszcza dziecko, choć nie wzruszyło Veiny to jednak jej propozycja była całkowicie szczera.
Dopiero po chwili zwróciła uwagę na palce mężczyzny zaplątane w kosmyk jej włosów. Lubiła gdy to robił, dlatego po krótkim zerknięciu i uśmiechu, nie poprosiła by przestawał.
- Nie czaruj mnie, bo nie musisz. - dodała z uśmiechem, stukając się szklankami z Joffreyem. Pytanie o jej życie musiało nadejść prędzej czy później, nieważne czy chciała na nie odpowiedzieć.
- Tak bardzo widać, że sama? Mam nadzieję, że nie odbija się to na mojej urodzie, co najwyżej na wrednym charakterze. - zapytała starając się szczerze uśmiechnąć, ale finalnie wyszedł grymas, dlatego przy ustach szybko znalazła się szklanka.
- Niedawno Ivano stwierdził, że moja działalność stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa miasta. Może w pewnym sensie mogło mi to pochlebiać, ale skończyło się na zamknięciu biznesu. Teraz skupiam się na znalezieniu nowego zajęcia, z czegoś muszę żyć. - pominąwszy lwią część tego epizodu, znów wpatrywała się w mężczyznę. - Po za tym nic nowego. Nie jestem w ciąży, to tylko moja krew się zmieniła. - dodała, nie wiedząc co ma więcej powiedzieć. Zmiana krwi w szlachetną była dla niej zupełną nowością, może dlatego Veina sprawiała wrażenie zagubionej, bardziej przejętej. Starała się to ignorować i Joffrey powinien zrobić dokładnie to samo. Skoro wreszcie płomienny wampir znalazł dla niej czas, powinni spożytkować go na rozmowę o milszych rzeczach.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Joffrey Pią Mar 20, 2020 2:13 pm

Patrzył na nią z niedowierzaniem. Wampiry się nie starzeją! Eureka! Niby jak się miała zmienić, parę zmarszczek na twarzy? To też niemożliwe. Jedynie charakter.. to temat rzeka. Wampiry żyją wieki, więc łatwo jest się zmienić. Jednak niektóre cechy się nie zmieniają, na przykład zjebanie mózgowe Hagena. On już zawsze taki będzie, skoro nawet dzieci tego nie zmieniły. Zarechotał, patrząc w ziemię.
- Tylko jak zobaczę jakiś dziwny nagłówek w gazecie to wiem do kogo się zwrócić! - Niby groźba, ale nieszkodliwa. Veina nie była przecież głupia, a Joffrey się jej nie obawiał. Wampir miał dependencję do lekceważenie wszystkiego i wszystkich, przecież był nieśmiertelny phi!
- Chyba się przyda. - Mrugnął do niej wesoło, a następnie spojrzał przed siebie. U niego życie potoczyło się w dół. Jak tylko został wiceburmistrzem to nagle wszystko zaczęło się rozpadać. Nie potrafił jednak zatrzymać niczego, ponieważ uciekł w alkohol i używki. Barabal widział w jakim był stanie i go ledwie odratował.
- Tak, mam rodzinę. Silną i też się z tego cieszę. Niestety parę jednostek uprzykrza mi życie i muszę się ich jakoś pozbyć. - Cień uśmiechu na jego twarzy przykryła szklanka. Upił spory łyk i opróżnił całość, licząc, że wampirzyca w międzyczasie mu doleje.
Połechtała jego ego z tym wice, więc wampir skinął głową.
- I tutaj masz rację moja droga. - Znowu się uśmiechnął. Niestety to nie było takie proste, łatwo się o tym mówiło, ale przecież liczą się czyny.
- Wiesz, to skomplikowana historia. I obawiam się, że już zakończona. - Był smutny, nie zamierzał się z tym kryć. W dodatku wolał nie wyjaśniać Veinie, że jej ''wybranką'' okazał się po prostu chłopak, który ma syreni ogon z cipką i tak go zapłodnił niechcący.
Joffrey samego siebie nie wyobrażał z dziećmi, więc chwycił wampirzycę za kolano i potrząsnął.
- Ale nie rób takiej zamyślonej miny! Dzieci to istna udręka, ale no.. miło jak ktoś cieszy się na Twój widok, niczego od Ciebie nie żąda tylko przytula bo chce czuć bliskość i nazywa ''tatą''. Powiem Ci, że dopiero jak się urodziły to poczułem tę dziwną więź.. oddałbym za nie życie. - Zakończył, odkrywając, że za bardzo obnosi się ze swoimi uczuciami. Przed niewieloma osobami tak się obnażał i zawsze czuł się niezręcznie.
- Jeżeli nie naraża Cię to w żaden sposób to byłbym niezwykle wdzięczny. - Zamruczał, bawiąc się jej ciemnymi kosmykami. Lubił ich woń, a przede wszystkim kolor. Odwzajemnił jej uśmiech, spojrzał w stronę stołu.
- Nie śmiałbym. - Skłamał, a następnie stuknął się z nią szklankami. Alkohol pomagał w rozmowie, umilał ją. Wampir chwycił więcej włosów i lekko pociągnął.
- Moje życie w skrócie poznałaś, czas na Twoje! - Może i nie była tym zbytnio zachwycona, ale Joffreowy się oprze! Był zaskoczony, że Ivano powstrzymał Veinę. Aż tak mu zawadzała?
- Zdziwiłaś mnie, Hiro nie zajmuje się czymś, co mu nie szkodzi. Czyżbyś zaopatrywała łowców? - Chwila powagi, bo przecież Joffrey nie cierpiał ich i życzył im wszystkim śmierci. Panoszyli się w mieście, którego ochrona im najwidoczniej nie szła.
- Piękna byłaś i jesteś. Po prostu myślałem, że przez ten czas znajdzie się ktoś, komu nie będziesz mogła się oprzeć. - Stwierdził z zamyśleniem. Kolejna informacja wprawiła go w lekkie osłupienie. Zmieniła się jej krew? To może stąd ta aura? Należała do szlachetnych, tak jak on! Cóż za wspaniała nowina. Chwycił ją za ręce.
- Naprawdę? Jestem pod wrażeniem! Jak się czujesz? Silniejsza? A może nie widzisz żadnej różnicy? Przemieniałaś już kogoś? - Zmrużył ślepia, będąc ciekaw jej odczuć na temat nowej krwi
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Pią Mar 20, 2020 8:48 pm

Wampirzyca starała się ukryć uśmiech, gdy Joffrey wspominał o swojej nowej rodzinie, dlatego szybko podniosła szklankę z drinkiem do ust; nie powinna okazywać zadowolenia zwłaszcza w tym konkretnym kontekście w jakim mówił o nich wampir. Wolała też się nie wypowiadać na ten temat, by przypadkiem nie urazić rozmówcy, bo jednak była to jego rodzina, a odzyskana mogła stanowić większą wartość niż kobieta sobie wyobrażała.
- Doleję Ci. - powiedziała, odbierając od wampira pustą szklankę. Mogła sukcesywnie sprawiać pozory dobrej gospodyni, jednak była to zwykła uprzejmość wobec gościa i przyjaciela. Sama miała jeszcze pół szklanki i póki co ze spokojem sączyła drinka, inaczej niż zazwyczaj po prostu wlewając w siebie kolejne porcje by jak najszybciej uzyskać pożądany efekt. Po napełnieniu szklanki oddała ją Joffreyowi i ponownie zajęła miejsce obok, przybierając wygodną pozycję z wyprostowanymi nogami.
- Szkoda, ale przynajmniej masz dzieci. Jakoś sobie poradzisz, choć w pierwszej chwili szczerze mówiąc miałam liche wyobrażenie o Twoich umiejętnościach rodzicielskich. Jak to można się pomylić. - oczywiście mogła jedynie wierzyć na słowo mężczyźnie, bo nie była w żaden sposób zweryfikować jego słów. Pewne były dwie rzeczy, że to niespodziewane i prawdopodobne że wampir radzi sobie lepiej niż Veina z potencjalnymi potomkami.
- Nigdy bym w ten sposób na to nie spojrzała, ale cieszę się Twoim szczęściem. A ile masz dzieciaków, dwoje? - zapytała ze szczerej ciekawości; liczba mnoga mogła świadczyć też o całej drużynie.
Z lekkim uśmiechem na twarzy wypiła kolejny łyk drinka. Ponieważ Joffrey nalegał na dalsze opowiadanie, Veina przewróciła oczami co świadczyło też o małej bezradności, bo naprawdę nie wiedziała co ma jeszcze powiedzieć. Nie przewartościowała drastycznie swojego życia, dlatego i zmiany były drobne, ale wciąż mieściły się w spektrum dotychczasowego życia czarnowłosej.
- Naprawdę nie wiem co mam Ci więcej powiedzieć. Na pewno nie zaszły u mnie tak drastyczne zmiany jak u Ciebie. Po za tymi o których Ci powiedziałam. Jesteś rozczarowany? - mógł drążyć, ale czy faktycznie pominęła jakiś ciekawy wątek? Raczej nie. Nie wiedziała czy oczekuje gorących historii, jednak w tej kwestii musiała go rozczarować. Jego czarowanie też bardziej już nie skłoni wampirzycy do wylewnych historii. Gdy pociągnął kosmyk jej włosów, Vi pokazała perłowe kły i zasyczała, by potem spojrzeć Joffreyowi w oczy.
- Nie doceniasz mnie. - dodała, dopijając drinka. - Ale najwyraźniej ja również nie doceniłam własnej odporności na wyższe uczucia, jeśli to masz na myśli. Póki co świetnie sobie radzę z zaspokajaniem bieżących potrzeb. - dodała z wrednym uśmiechem. Pochwały z ust Joffreya to czysta przyjemność; wszyscy wiedzą, że uroda wciąż pozostaje dla Veiny elementem niezmiennie najważniejszym, dlatego słowa w ustach mężczyzny były dla niej wyjątkowo miłe, zwłaszcza że ceniła jego zdanie w tej kwestii.
- Nie wiem czy łowców. Mówiąc szczerze to nie interesował mnie odbiorca. Póki miał pieniądze był klientem i tylko to się dla mnie liczyło. Ale większość to były wampiry, a po za tym dostawy głównie wyjeżdżały za granicę. Najwyraźniej jakoś mu szkodziłam, choć robiłam swoje wyjątkowo dyskretnie i nigdy nie partycypowałam w niebezpiecznych wydarzeniach tego miasta, to specjalność Twojej rodziny. - powiedziała z uśmiechem, ale przyjaznym - przecież nie chciała mu wypominać rodziny, bo stwierdzała fakt.
- Co do krwi.. Nie wiem co mam o tym sądzić.. - powiedziała zgodnie z prawdą. Była to zupełnie świeża sprawa, ale swoimi odczuciami mogła podzielić się z wampirem, który przeżył to samo.
- To stało się niedawno, niecałe dwa tygodnie temu. W ogóle się tego nie spodziewałam i szczerze mówiąc patrząc z tej perspektywy dokonanego, wcale tego nie pragnęłam. Ojciec nigdy wcześniej mnie nie uprzedzał, że to może się stać. - wstała, by nalać sobie drugiego drinka. Potem od razu klapnęła bliżej mężczyzny.
- Ale to przyjemne uczucie.. Większa siła nie jest fizyczna. To coś jak.. wewnętrzna harmonia, która pozwala mi się skupić dzięki czemu właśnie czuję się silniejsza, może odporniejsza. - powiedziała, opierając policzek na wezgłowiu kanapy, jednak wciąż wpatrując się w wampira.
- Nie myślę nawet o przemienieniu kogoś. Byłabym za tę osobę odpowiedzialna, a tego nie pragnę. Właściwie, to teraz jestem najbardziej ciekawa nowego sposobu.. doznawania, czucia. - dodała, unosząc kącik ust do góry i upijając mały łyk drinka.
- Miałeś podobnie? Ty kogoś przemieniłeś? Nie wiem po co miałabym tego chcieć.. - na zastanowienie się miała jeszcze dużo czasu.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Joffrey Nie Mar 22, 2020 2:38 pm

Nie wpatrywał się w jej twarz, więc nie zauważył cienia uśmiechu. Tragedie rodzinne nie były fajne, ale dla niektórych tworzyły możliwości. Mimo to nawet gdyby powiedziała coś złego, wampir nie zachowałby się jakoś niemiło. Przecież każdy miał prawo do swojego zdania nawet jeśli nie pasowałoby drugiej osobie. Hagen nie należał do obrażalskich typów.. no może nie do końca, ALE JEDNAK.
Napełniona szklanka trafiła w ręce Hagena. Uśmiechnął się. Nie zamierzał się upić, ale to nie jego wina, że czas z Veiną tak szybko mu leciał i alkohol aż sam się wlewał do gardła. Naprawdę tak było!
- I bardzo dobre miałaś wyobrażenie. Dzieci to nie moja bajka, choć staram się sprawiać przynajmniej dobre pozory. Po prostu nie umiem się nimi zajmować, są zbyt.. dobre? - Zamyślił się na moment. Joffrey nie uważał siebie za grzecznego i porządnego wampira, a jego dzieciaki.. ociekały dobrocią. Były takie miłe, uczynne.. a on? Istne przeciwieństwo. Może dlatego tak kiepsko mu wszystko szło. Być może dobrym pomysłem byłoby spędzanie z nimi więcej czasu, nauczenie się jak sobie z nimi radzić.
Ciekawe co robił przez ostatnie 17 lat z nimi. Były już takie duże.
- Cóż, los był zbyt łaskawy i urodziły się trojaczki. - Zaśmiał się lekko, pamiętając dokładnie moment porodu. To było straszne i bolesne na sam widok, nie wspominając, że myślał, że Fabio umrze. Najgorsze jednak się nie stało i przynajmniej przez jakiś czas mogli być rodziną jaką pragnęli być.
- Rozczarowany? Wcale. Po prostu to znak, że dobrze Ci się wiedzie. Nikt nie powiedział, że zmiany są dobre. - Lekki uśmiech i dalsza zabawa kosmkami wampirzycy. Veina miała w sobie coś, co przyciągało. Nawet gdy tyle lat się znali, ona bardziej czarowała go niż na odwrót. Mimo to wampir pozostawał odrobinę czujny, w końcu aspirował do miana burmistrza.
- Wyższe uczucia? Czyżby pojawił się ktoś, kto nie daje o sobie zapomnieć? - Był mile zaskoczony. Veina nie była może zakonnicą i czasami zdarzało się widywać ją nawet z kobietami. Była niemal taka jak Emilio tylko w damskiej postaci. No i może trochę normalniejsza, bardziej ogarnięta i w ogóle nie miała genu debila jaki odziedziczył Joffrey.
Ale za to się go chyba lubiło, prawda?
Wredny uśmiech został odwzajemniony.
- Co do bieżących potrzeb to jeżeli będę w czymś potrzebny to dawaj znać! - Zażartował, chociaż cholera wie. Przechodząc do tematu Ivano, Hagen był naprawdę zdziwiony. Dlaczego tak się stało? Veina była ogarniętą wampirzycą i nie rzucałaby się Przewodniczącemu na pożarcie.
- Może Ivano dorobił się nowych wrogów, którym sprzedałaś broń? Wiesz, wampiry też wojują między sobą. Jeżeli będziesz chciała mogę go o tę sprawę wypytać. - Rzucił, domyślając się że wujaszek nie miałby nic przeciwko. Przecież go przemienił, więc Joffrey go szanował. Uratował go od nędznej ludzkiej egzystencji.
Zaśmiał się. Nie pragnęła tego, lecz się pojawiło. To była naprawdę dobra wiadomość, lecz zaskakująca. Nie spodziewał się, że wampirzyca będzie taka silna. Jeszcze była to świeża sprawa i wiele przed nią, ale tak czy siak.
- Na początku również byłem zmieszany i wyjechałem na dłuższy czas. Ciężko było mi sobie poradzić z nową naturą, strasznie się wzmożył u mnie głód krwi przez to. Potęga ma swoją cenę. - Przerwał na moment, upijając łyka i odstawiając szklankę na stół. Znowu pustą. Coś za szybko pił.
- Przez kilka tygodni możesz czuć się wyłączona ze wszystkiego, ale jeśli się otworzyć na doznania.. to jest różnica. Co do przemiany to.. wyjątkowy proces. Tak, przemieniłem jednego człowieka, który był uśpionym wampirem. Trudny proces, gdyż omal go nie zabiłem. Jak ugryzie się człowieka, to w moim przypadku ciężko przestać i zazwyczaj taki uczynek kończy się śmiercią. Tutaj jednak chciałem go przemienić, uczynić swoim sługą. Taki wampir jest Ci bezgranicznie ufny i nie zdradzi Cię, choćby chciał. Potęga krwi pana ma swoje plusy, ale tworzy też więź. To uczucie podobne do posiadania dziecka, ale trochę starszego u mnie. - Zakończył z cieniem uśmiechu. Seth był wdzięczny za przemianę. Pamiętał jak podrywał jego siostrę, ciekawe czy dalej tak jest i coś do niej czuje. Hersylia chodziła do akademii Cross i dalej nie ogarniała, że istnieją wampiry. Jak dobre jest wymazywanie pamięci..

zt - tylko nie róbcie dzieci


Ostatnio zmieniony przez Joffrey dnia Wto Kwi 21, 2020 10:09 am, w całości zmieniany 1 raz
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Nie Mar 22, 2020 8:44 pm

Nie mogła mieć pojęcia o wychowywaniu dzieci, dlatego wszystko co na ich temat mówił Joffrey stanowiło dla niej wiedzę tajemną; nie sposób było również się do niej odnieść, dlatego czarnowłosa tylko potakiwała, a mężczyzna nie powinien mieć jej za złe, że w tej kwestii oddaje mu głos. Czy wszystkie dzieci sprawiały wrażenie dobrych, nie miała pojęcia. Sama trzymała się od nich z daleka i nigdy nie planowała założenia rodziny, wiedziała to właściwie od dzieciństwa. Niedawna rozmowa ojca uświadomiła jej jak ważne i pożyteczne jest posiadanie rodziny, jednak wolała nie ulegać namowom już martwego wampira, bo on będący teraz między kręgami piekielnymi nie poniósłby żadnej odpowiedzialności za głupią decyzję Veiny o ewentualnych potomkach. Właściwie to sama nie wyobrażała sobie, co takiego miało się stać by faktycznie nie usunąć kolejnego dziecka.
- Trojaczki na sam początek to faktycznie szaleństwo. Kiedyś znajdziecie dla siebie czas, lepiej wcześniej niż później bo jednak ojciec to ważna figura w życiu dziecka, ale wierzę że dasz sobie radę. - zaskakująco miłe słowa jak na kobietę, a w dodatku szczere. Może to faktycznie przez ostatnie wydarzenia czarnowłosa zaczynała trzeźwo myśleć i starać się z powagą podejść do rzeczywistości. Do tej pory unikała wszelkiej odpowiedzialności i chyba nawet jak na te czasy była zbyt beztroska.
- Wszystko ma swoje granice, dlatego zmiana może być tak samo niszcząca jak monotonia. Ale ja nie mam zamiaru ryzykować, póki co daję sobie radę w dotychczasowym tempie. - powiedziała upijając łyk drinka; miała jeszcze pół szklanki, dlatego nie wahała się czy sięgnąć po następną, jedynie zawiesiła wzrok na topniejących kostkach lodu.
Veina nigdy nie przyznałaby, że czaruje mężczyznę. Po prostu miała określony styl bycia, więc oczywiście mogła roztaczać takie wrażenie, jednak i Joffrey nie był tutaj całkowicie niewinny, choć sam z pewnością by zaprzeczał. Napięcie między dwojgiem było czymś zupełnie naturalny, jak pomiędzy kobietą i mężczyzną, ale i przyjaciółmi. Czarnowłosa nie reagowała gdy wampir wciąż muskał kosmyki jej włosów, co było wystarczającą odpowiedzią. Jego dociekania wydawały się urocze, jednak bezcelowe, ponieważ Veina strzegła swych tajemnic wyjątkowo pilnie.
-Nawet jeśli ktoś taki się pojawił, to w życiu Ci nie powiem. Musiałbyś zacząć mnie torturować, a i wtedy prędzej wyzionęłaby ducha niż Ci się przyznała. Tylko nie miej mi tego za złe, właściwie nikt nie były na tyle skuteczny. - odpowiedziała zdając sobie sprawę, że im dłużej o tym mówi wydaje się to bardziej podejrzane, dlatego szybko zatopiła usta w drinku, by dłużej się nie pogrążać.
- Chcesz jeszcze jednego? - zapytała, w międzyczasie zerkając kątem oka na puste szkło wampira. Żaden problem, bo Joffrey pewnie zdążył zauważyć, że Vi miała pełny barek, a sama dzisiaj piła mniej od wróbla. Nie była też w ogóle pod wpływem alkoholu, powinny polać się większe ilości by choć poczuła jego minimalny wpływ na zachowanie. Jej względna wesołość wynikała jedynie z pogodnego charakteru..
- Uważaj co oferujesz, bo gdy kiedyś stanę w Twoich progach się to zdziwisz. - powiedziała z uśmiechem i trąciła jego kolano bosą stopą. Takie drobne uszczypliwości bardziej podobały się czarnowłosej niż rozmowa o Ivano i jego wątpliwym poczuciu sprawiedliwości społecznej.
- Doceniam, ale lepiej tego nie rób. Fakt, że mnie wcześniej ostrzegł może mieć znaczenie dla ogółu sytuacji, ale nie chcę mieć z nim już nic wspólnego. Może kiedyś zapłaci za wyrok bez sądu, ale w tych warunkach i tak nie mam szans dochodzenia sprawiedliwości. Nie interesuje mnie czy i z kim jest w konflikcie. Ja byłam bezstronna, a to powinno się najbardziej liczyć. - wolała nie zagłębiać się w tę sprawę, bo wyjątkowo ciężko przeżyła wydarzenia związane z tym konfliktem. Nie chciała też niepotrzebnie się odsłaniać przed Joffreyem; nie była to kwestia zaufania, a jedynie zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego.
- Apetyt mam zawsze. - dodała, przechodząc do przyjemniejszego tematu. Może wampir podzieli się z kobietą własnymi przeżyciami co znacznie jej pomoże w odnalezieniu się w przy okazji zupełnie nowej sytuacji. Bo przecież nie miała nikogo zaufanego z kim mogłaby porozmawiać. Dużą przesadą byłoby poczucie porzucenia przez stwórcę jak mają przemienieni, ale po części tak Veina odczuwała nową sytuacją - choć mniej intensywnie.
- Nie chcę takiej więzi. Zwykłej nie potrafię utrzymać, zawsze kończy się źle. Głównie dla mnie. - odpowiedziała. - Tym bardziej nie potrzebuję czegoś głębszego i intensywniejszego, opartego na faktycznym połączeniu krwi. - dodała. Nie było to jedynie trywialne pozyskanie sługi, tak jak Joffrey to określił - to właściwie jak zgoda na dziecko. A czarnowłosa nie chciałaby tego, wiedząc że odpowiedzialność leży po obu stronach - zwłaszcza po jej, jako szlachetnej i silniejszej.
- Wystarczy mi skupienie na przyziemnych doznaniach. Poważniejsze zabawy z relacjami zostawię Tobie. Nawet jeśli nie będę czerpać z pełni moich możliwości, dla wszystkich tak będzie lepiej.
Może zabrzmiało to zbyt pesymistycznie, ale Veina starała się bardziej niż zwykle, kierować rozsądkiem. Ostatnio za często to głosu dopuszczała uczucia.
- A jakie masz plany zawodowe? Inauguracja Twojego pontyfikatu była imponująca, więc pewnie kryją się za nią o wiele większe zamysły. - czy uda jej się zmienić temat rozmowy? - Teraz masz realny wpływ na miasto. Może wreszcie ta gównodziura zmieni się w porządne miejsce. A może wygodniejsze dla wampirów? - zapytała, upijając łyk drinka; choć mogło to zabrzmieć jakby podpuszczała rozmówcę...

Rozmowa ciągnęła się bardzo długo, wreszcie oboje mieli czas by wyjaśnić wszystkie zmiany jakie przez ten czas zaszły w ich życiu - warto być na bieżąco, zwłaszcza gdy zyskuje się wpływowego przyjaciela. Czarnowłosa długim uściskiem pożegnała wampira gdy przyszło do końca spotkania, nie omieszkała przypomnieć mu, by spotykali się częściej niż raz na dwadzieścia lat. Może niedługo będą mieli taką okazję.

[zt Joff]
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 5 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach