Posiadłość Trizgane

Strona 17 z 23 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 23  Next

Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Czw Cze 26, 2014 3:49 pm

Stwor pomruczał coś pod nosem, rzucając ponure spojrzenie doktorkowi. Co jak co, tego typa nie trawił. Nie raz, nie dwa wyrządził wampirowi krzywdę, a nawet odebrał wampiryzm, co okazało się pogwałceniem wampirzej natury. Ale kto się tym przejął? Nawet Rada wampirów miała gdzieś przemianę Kaninbala. Temu też najchętniej rozerwałby tętnice Yutace, a później wybebeszył zwłoki. Nie zrobi tego dla Trizgane, wszakże mężczyzna jako jeden spojrzał na bestię od innej strony, nie wyrządzając żadnej przy tym krzywdy. A ten Olbrzym wszystko sobie ceni, co zresztą widać: Ani razy od zamieszkania w tym domu nie zaatakował Gerarda (nie licząc iż ten niedawno sprowokował wampira do napaści).
Kiedy tylko wampir spoczął, żeby dać odpocząć nodze, Yutaka oczywiście musiał się dokleić.
- Daj mi spokój.
Syknął nerwowo, nie patrząc na Yutake. Koleś wreszcie opuścił dom, a kanibal cóż... wziął się za sprzątanie. Nie zamierzam opisywać tych okrutnych scen tortur oraz przemocy stosowanej na Kanibalu, który dosłownie złościł się przy każdym niepowodzeniu z środkami czyszczącymi. Jeśli młody John zechciał sprawdzić co się dzieje, bestia zacznie na niego szczerzyć zębiska oraz warczeć, żeby przegonić gapia. W dodatku dokuczała mu wciąż ranna noga. Ile minęło? Nie wiem. W każdym razie stwór był tak wściekły, że wolał udać się na tyły domy i postarać się ochłonąć. Siedział ukryty w ciemnościach, nie obawiając się żadnej gorącej gwiazdy. Choć świeży wietrzyk wcale nie uspokajał wampira, wręcz przeciwnie - irytował. Pazurami niszczył podłogę na tarasie, oczywiście w jednym miejscu. Nie cały. A co do sytuacji posiadłości, udało mu się doprowadzić ją do porządku, acz dotarł do tego ogromnym kosztem - okaleczona noga wyglądała naprawdę paskudnie, no i po prostu bardzo się zmęczył.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gerard Pią Cze 27, 2014 11:27 am

O tak, sen doskonale wręcz miał wpłynąć na rannego Gerarda. Ból na razie go nie odwiedził, dzięki zastrzykowi jaki zaaplikował mu Yutaka przed zszywaniem. Ale pewnie gdy się obudzi, ból wróci z nawiązką i poczuje się naprawdę... żyw. Wiadomo, jeśli odczuwasz ból, to znak że wciąż żyjesz. Na razie jednak nie musiał o niczym myśleć, bowiem oddał się w błogie ramiona snu.
W sypialni Gerard znajdował się przytulny fotel naprzeciwko łóżka. Było także krzesło, ale stało no przy stoliku, na którym stał laptop. W tej chwili był wyłączony, bowiem łowca tymczasowo skończył na nim pracę. Jeśli ktokolwiek chciałby z niego skorzystać czy też zerknąć na to, co w nim było, musiałby znać hasło lub po prostu się włamać.
Gerard nie miał pojęcia, że Yutaka zmusił Testamenta do sprzątania. Gdyby tylko o tym wiedział, pewnie by się rozzłościł. Nie potrzebował, by ktoś wydawał rozkazy Testamentowi. Przez takie zachowanie, medyk mógł zniszczyć zaufanie jakie zrodziło się między wampirem a łowcą. Testament mógł przecież pomyśleć, że to Gerard przekazał ten "rozkaz" wampirowi. No tak, tak to jest, gdy ktoś obcy wtrąca się w nie swoje "eksperymenty".
Białowłosy nie wiedział, jak długo spał. Nie obudziły go hałasy na dole czy na górze podczas sprzątania. Dosłownie się wyłączył, pozwalając by organizm mu pracował i odnawiał się. Wreszcie jednak otworzył oczy. A raczej usiłował otworzyć oczy. Zapewne młodszy mężczyzna zapalił jakąś nocną lampkę, by nie siedzieć po ciemku w obcej sypialni. I właśnie owo światło go oślepiło i sprawiło ból jego biednym, zmęczonym oczom. Zaczynało do niego docierać, to co się niedawno wydarzyło. Odchrząknął, jakby chciał coś powiedzieć. Nie bardzo zdawał sobie sprawę z obecności Johna, nie wiedział, że chłopak będzie dzielnie tkwił przez cały zaś przy jego łóżku. Zaschło mu w gardle i miał niemiłe wrażenie suszu w buzi.
- Testament!
Chciał krzyknąć, żeby przywołać wampira, ale wydało się to raczej głuchym piskiem niż faktycznym krzykiem.
Wreszcie dostrzegł Johna i posłał mu lekki, przepraszający uśmiech. Gdyby wiedział, że ktoś tutaj jest nie "krzyczałby".
- Mógłbyś mi podać szklankę wody, John?
Zapytał takim samym, piskliwym głosem. To wina zasuszonej jamy ustnej. Czekał, aż Testament wdrapie się mozolnie na schody i zawita do sypialni swojego pana. Gerard wciąż dziwnie się czuł, acz środek znieczulający przestawał powoli działać.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Marcus Namikaze Pią Cze 27, 2014 8:21 pm

John pozostawał czujny, siedząc na fotelu i przez kilkanaście minut, po prostu obserwował łowcę. Chwilę później, słyszał oczywiście hałasy na dole i aż zszedł by zobaczyć co się tam dzieje. Widok sprzątającego Testamenta go mocno zaskoczył. Czyżby doktor Yutaka posiadał aż tak przekonujące słowa i zachęcające do sprzątania? Nieźle. Mimo tego, nie chciał się kręcić przy Testamencie, ale przeprosił go grzecznie i udał do kuchni aby zabrać z niej dzbanek wody i dwa kubki. Po czym wrócił na górę do pokoju Gerarda. Dzbanek z wodą postawił na szafce nocnej a obok niego dwa kubki. Na wypadek, gdyby Gerard po przebudzeniu chciał się napić. Jeden z kubków wziął dla siebie, nalawszy wody i postawił w pobliżu fotela, jeżeli była jakaś półka czy regał. A może i nawet stolik.
Rozejrzał się po sypialni, znajdując jakąś książkę. Czas jakoś musiał sobie wypełnić, w oczekiwaniu aż łowca się obudzi i będzie czegoś potrzebował. Co określony czas, sprawdzał puls, upewniając się, że żyje i jego tętno jest w normie. Musiał przyznać, że łowca szybko zaczynał dochodzić do siebie. Nie wiedział jednak, że pił on już krew wampirzą. Na twarzy wyglądał już znacznie lepiej z upływem każdej godziny. Krew uzupełniała jego organizm.
O późnej porze, zapalił lampkę tę, która pozwalała mu dobrze widzieć treść książki. Nie chciał by światło raziło śpiącego Gerarda, ale najwidoczniej musiało dotrzeć do jego oczu. Już samo odchrząknięcie dało informację chłopakowi, że łowca się przebudzał. Od razu odłożył książkę i obserwował. Czy tylko to odczucie przez jego sen, czy może faktycznie się budził? Jego wołanie wampira, utwierdziło w przekonaniu, że się obudził. Zatem wstał i podszedł do łózka.
- Oczywiście.
Odpowiedział na pytanie i od razu nalał wody do kubka. Podniósł lekko głowę Gerardowi i napoił go, uważając by ten się nie zachłysnął. Pozwolił mu wypić tyle, ile chciał a później odstawił kubek.
- Czegoś jeszcze Pan sobie życzy?
Zapytał ze spokojem i uprzejmością. W razie czego, bandaże, leki przeciwbólowe i zastrzyki, Yutaka mu zostawił, gdyby zaszła konieczność ich użycia.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Sob Cze 28, 2014 6:46 am

Zanim Gerard wezwał Kanibala do siebie, ten wpełznął do środka budynku, kręcąc się po nim jak jakaś koszmarna zjawa. Ciągle zdenerwowany wampir nie umiał usiedzieć na miejscu, w dodatku ciągłym chodzeniem naruszał gorzej nogę, której opatrunek zdążył już przesiąknąć krwią. Ale to wampir, nie przyjmował do siebie, że coś go boli i nadal krążył w tam i z powrotem. Mało tego, zapach własnej krwi irytował oraz pobudzał wampirze zmysły. Nagle do jego uszu dotarło wołanie Trizgane. Stwór skrzywił się, widząc przed sobą schody. Nie chciało mh się wcale na nie wchodzić i może nie wszedłby gdyby nie to, że polubił Gerarda. Wiedział o jego ranach oraz kiepskim samopoczuciu. Temu też wampir trzymając się kurczowo poręczy wgramolił się po schodach. Wolnym krokiem dotarł do sypialni łowcy. Nadal leżał, a przy nim czuwał ten młodzieniaszek. Być może jego obecność strasznie złościła wampira, wszakże nie chciał nikogo atakować, a tu proszę. Kolejny człowiek, z kolejnym smacznym zapachem. Przez moment jedyne gadzie ślepie, wbijało się w twarz młodego medyka, zanim całą uwagę skierował na Gerarda. Oczywiście ukrywał swoje okrutne zmęczenie wspinaczką o schodach oraz wykończenie przez ból w nodze. Zaciskał mocno szczęki, co zresztą było widać przez zaciskające usta w linie. Milczał, bo toć stworzenie ochoty rozmawiać nie miało. Oparł się ramieniem o framugę, nie przekraczając progu do pokoju. Nie miał pojęcia czego niby może spodziewać się po Gerardzie. Czy zaś wyda polecenie typowe dla służącego? Nie był przecież jego pokojówką. Pomóc może, to prawda. Ale nigdy nie ma co przesadzać i wykorzystywać naiwność wampira w dodatku go strasząc.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gerard Nie Cze 29, 2014 8:38 am

Niestety, nie było żadnego stoliczka przy fotelu. Sypialnia byłaby już naprawdę zagracona, gdyby wstawić do niej kolejny stoliczek, nawet mały służący jako podstawka dla szklanek. Jedna szafeczka nocna stała przy łóżku właścicielka, a druga szafeczka stała przy oknie wraz z krzesłem. Może i pomieszczenie było sporych rozmiarów, ale łowca cenił sobie przestrzeń i nie lubił mieć zagraconych komnat. Dlatego medyk został zmuszony do trzymania szklanki z wodą w dłoni.
Gerard zerknął przelotnie na książkę, którą John odłożył. Nie przeszkadzało mu, że się rozgościł. Miał tylko nadzieję, że chłopak się nie zanudził. Wiadomo, Gerard był miłośnikiem wojen, bitew, a zatem była to książka historyczna, wojenna. Ale nie byle jaka… Była w formie dziennika, może nawet pamiętnika jego przodka, który opisał wojnę, jaką trzy wieki temu łowcy prowadzili z wampirami. Do dziś nawet ta wojna się wciąż toczy.
Gerard uniósł się nieco znad poduszek, podtrzymywany przez medyka. Rozchylił spierzchnięte wargi i zachłannie przyjął płyn. Wiedział, że nie mógł pić dużo i szybko, bo inaczej mógłby dostać ataku, dlatego pił powoli i niespiesznie, ale dopiero wówczas, gdy sobie przypomniał słowa córki. Skończył wreszcie i przymknął ciężkie powieki. O tak, od razu lepiej. Pragnienie zostało ugaszone, a on sam poczuł się od razu o wiele lepiej!
– Dziękuję, John.
Podziękował medykowi za okazanie dobrego serca. Może i to był jego obowiązek, ale przecież mógł się okazać o wiele gorszym opiekunem. Najwyraźniej wybrał medycynę z „powołania”, tak jak Gerard wybrał łowiectwo dla zemsty.
– Tak. Mów mi po imieniu.
I tyle. John przecież nie był dzieckiem, a skoro miał już ten obowiązek zajmować się starym człowiekiem, który nie mógł się samodzielnie odlać, niech mówi do łowcy po imieniu. W tej chwili do sypialni dokuśtykał wreszcie Kanibal. Gerard spojrzał na niego i jego kolano. Bandaże były przesiąknięte krwią, te na klatce piersiowej pewnie też.
– Wyglądasz jak śmierć. Coś Ty robił?
Spytał Testamenta, gdy wreszcie znalazł się bliżej łóżka łowcy. Gerard nie zamierzał go wcale do niczego wykorzystywać. Gdyby znał myśli wielkoluda, pewnie by się zasmucił. Na szczęście wampir mu tego zaoszczędził.
– John, czy mógłbyś zmienić opatrunki mojemu gościowi? Tak, tak, wiem, to morderca. Ale spójrz, wygląda jak siedem nieszczęść. Testament nie odgryzie Ci przy tym ręki, prawda?
Ostrzegł wampira, żeby się pohamował ze swoją żądzą i nie zrobił czegoś naprawdę głupiego. Czegoś, czego później by żałował. Jeśli medyk się zgodził pomóc wampirowi (miał prawo odmówić i Gerard to zrozumie), łowca wyjdzie z pewną propozycją dla Testamenta.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Nie Cze 29, 2014 7:45 pm

Obiecała, że przyjdzie. Choć jej obietnica w gruncie rzeczy mogła wydawać się dla Gerad'a mało realna, to jednak dziewczyna naprawdę przyjechała. Zaskoczy tym samym zarówno jego, jak i pozostałą dwójkę obecną w posiadłości łowcy. Co prawda mogła olać temat i nadal szwendać się po centrum. Było późno, kluby kusiły swoim szyldami - Delorie zrezygnowała jednak z rozrywki na rzecz swojego narzeczonego. W jego wiadomości dało się dostrzec niemą prośbę. To na swój sposób poruszyło rudną. Ponad to mężczyzna przyjechał po nią, kiedy leżała w szpitalu po ataku wampira. Była mu winna rekompensatę za jego zachowanie w stosunku do niej. Niczego nie robiła na przymus. Sama chciała do niego przyjechać. Sama chciała mu pomóc, mimo że w jej przypadku naprawdę głupio może, to brzmieć. Zresztą, Del nie chciała, aby cokolwiek stało się Gerard'owi. Przywiązała się do niego. Od łowcy w sporej części zależy też jej przyszłość. Powinni żyć w zgodzie, zapominając o tym do czego została zmuszona. Było minęło, prawda? Liczy się tylko teraźniejszość. Piegowata dużo zrozumiała. Dając sobie chwilę czasu, pojęła do jakiej rodziny weszła i z czym, to się wiąże. Nie bała się już. W końcu ma przy swoim boku łowcę o niezwykle długim stażu. Da radę stanąć w jej obronie, kiedy zajdzie taka potrzeba.
Co prawda na miejscu pojawiła się długo, długo po wysłaniu do Gerard'a sma'a. Nie powinien mieć jej tego jednak za złe. Nastawiała się na każdą możliwość i nieprzyjemne widoki. Tak na zaś, by przypadkiem samej nie zejść na zwał. Odetchnęła głęboko, wkraczając do domu narzeczonego, co najmniej jak do siebie. Zaraz, wróć. Ona jest u siebie, czy się to komuś podoba, czy nie. Sad bad true. Szybko przemierzyła salon i skierowała się na piętro, by w końcu dotrzeć do sypialni. Przekroczyła pośpiesznie jej próg, momentalnie zastygając w miejscu. Widok Gerard'a nie przeraził jej tak bardzo jak widok Testament'a. Zagryzła mocno dolną wargę, przez chwilę wpatrując się w postać wampira z szeroko otwartymi oczami. Wpadła na niego dopiero drugi raz, a on niezmiennie wygląda fatalnie. O masz Ci los ~
- Gerard? - jęknęła, przełamując się po chwili. Podeszła do łóżka, zachowując - jak się jej wydawało - w miarę bezpieczną odległość. No bo wiecie - nie uśmiechało jej się zostanie przekąską dla Testamenta. Przynajmniej nie teraz, póki jej życie miłe. Srsly. Nachyliła się nieznacznie, dotykając chłodną dłonią policzka mężczyzny. Przesunęła ją delikatnie w górę, następnie mimochodem zgarniając mu przydługie kosmyki z czoła.
- Nie wspominałeś że jest, aż tak źle. - wymamrotała nieco dziecinie, ostatecznie przysiadając na brzegu łóżka. No a co się będzie, nie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Marcus Namikaze Nie Cze 29, 2014 8:48 pm

Mówić po imieniu? Przecież Gerard jest od niego sporo starszy. Johna wyglądał teraz na trochę zakłopotanego. Nie zna tego człowiek a ten od razu mu pozwala do siebie mówić po imieniu. Nie wiedział co odpowiedzieć. Stał zmieszany trochę, czekając na inne prośby chorego.
Wtem do pokoju wszedł Testament. John spojrzał, w jego stronę, dostrzegając jego marny stan. Zaraz jednak powrócił spojrzeniem na Gerarda, który poprosił o zmienienie bandaży u wampira.
- Oczywiście.
Zgodził się bez wahania, nim też Testament by udzielił odpowiedzi.
- Proszę gdzieś usiąść.
Polecił chłopak wampirowi, lekko uśmiechnąwszy się. Może i się trochę bał, ale starał przezwyciężyć swój strach. Przecież ten wampir nie ma w sumie prawa mu cokolwiek zrobić. Chłopak przygotował bandaże i jeżeli Testament zezwolił, zabrał się za opatrywanie jego nogi.
- Jeżeli boli, mogę dać panu lek przeciwbólowy.
Propozycję przedstawił Testamentowi, zauważając jak poważną ma ranę. Jednak to wampir, więc powinien szybko dojść do siebie. No i niestety lek przeciwbólowy, to miał namyśli natychmiastowy, czyli strzykawka.
Na wejście kobiety, tylko się raz obejrzał, po czym wrócił do kończenia zakładania świeżego opatrunku wampirowi.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Pon Cze 30, 2014 7:53 am

Wampir wzruszył ramionami na pytanie Gerarda, który chyba nie wiedział jednak o zadaniu podopiecznego.
- Sprzątałem.
Wypalił, patrząc uważnie na łowcę. Niech wie co miał do wykonania Olbrzym. Przez sprzątanie nadwyrężył sobie nogę i jeszcze bardziej nie nadawał się do niczego. Rana na klatce piersiowej na szczęście goiła się i nie wymagała takiej opieki, jak kolano, które wciąż nie posiadało dobrej okazji do gojenia się. Ciągle musiał coś robić, przemieszczać się i noga bez przerwy jest naruszana. I aż dziw bierze, że Gerard poprosił medyka o zmianę opatrunku, a ten chętnie sie na to zgodził mimo swojego strachu, który wampir wyczuwał. Musiał gdzieś przysiąść chociażby na podłodze, żeby John miał jak zmienić opatrunek. Nie szykował się do żadnego ataku na młodego, obserwował jedynie jak szybko oraz sprawnie zajmuje sie rannnym kolanem.
- A w jakiej postaci miałby być podany lek?
Niestety nie miał pojęcia w jaki sposób dostałby lek przeciwbólowy, a w ciemno nie chciał podejmować decyzji. Toć na zastrzyk nigdy się nie zgodzi. I wówczas do środka wstąpiła kolejna osoba. Wampir rzucił na nią spojrzenie, milcząc. Nie była jego gościem, zresztą on sam nim był i wolał nie udzielać się pod żadnym pozorem. Poza tym Gerard coś od Kanibala musiał chcieć, skoro go tutaj przywołał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gerard Pon Cze 30, 2014 5:50 pm

Sprzątał? Popatrzył uważnie na wampira, nic z tego nie rozumiejąc. Jak to sprzątał? Przecież nie znosił tego robić, nie wiedział nawet jak miałby to zrobić i wykręcał się, gdy tylko Gerard zapytał go o pomoc. Nawet zaproponował, że ściągnie służki, które zrobią to za nich i właściwie to łowca trzymał się tej wersji.
– Jak to sprzątałeś? Z tą nogą? Ocipiałeś? Miałeś wezwać służki. W każdym razie… dziękuję za Twoją pomoc. Rekompensata za zżarte przez Ciebie moje ulubione kiełbaski?
Zapytał wampira, a humor miał już nieco lepszy. Skinął głową w podziękowaniu także młodemu medykowi, który zgodził się na zmianę opatrunku na nodze wampira. To było miłe z jego strony. Może ten łowca nie był aż tak uprzedzony do Kanibala jak pozostali, albo jeszcze nie znał możliwości tego wampira… John przeszedł zatem do opatrywania kolana, a Gerard nie wtrącał się do ich rozmowy. Nawet nie przyglądał się poczynaniom młodego chłopaka. I tak się na tym nie znał, o czym zapewne wiedziała już cała Oświata.
Gdy łowca skończył swoje małe zadanie, Gerard spojrzał na Testamenta, przyglądając mu się spod przymrużonych powiek.
– Przez co najmniej tydzień nie mogę ruszyć się z łóżka. Zdechniesz mi tu z głodu albo, co gorsza, zniszczysz mi pół domu i zeżresz ludzi mieszkających nieopodal. Dam Ci kluczyk od kajdanek. Poradzisz sobie z nimi? Masz tydzień. Idź do domu, zabij parę wampirów, wykuruj się. Mam nadzieję, że wiesz, że jeśli zabijesz człowieka, ja zabiję Ciebie? Wierz mi, lepiej, żebym był to ja, niż na przykład dowódca. Rozumiesz, Testament? Nie zawiedź mnie. Żaden człowiek nie może umrzeć z Twojej łapy.
Gdy skończył swoją tyradę, krzywiąc się z bólu, z powodu rozległej rany na klatce piersiowej, sięgnął dłonią do spodni i wyjął z kieszeni kluczyk od kajdanek. Wręczył je wampirowi.
– Wracaj taksówką. Tylko na litość boską, nie zjedz kierowcy!
Chyba wiedział, żeby wziąć swój zestaw? GPS oraz małą kamerkę, aby łowca wiedział, co Testament robi.
Po jakimś czasie usłyszał, jak ktoś (albo coś, jeśli to były wampiry poziomu E, które zostały ponownie tutaj wysłane) otwiera drzwi i wchodzi do domu. Cichy jęk podłogi zasygnalizował, że gość zbliżał się po schodach, po których zaczął się wreszcie wspinać, aż dotarł na piętro. Stamtąd miał już prostą drogę, by dotrzeć do sypialni Gerard, gdzie w tej chwili znajdowali się wszyscy: domownicy, jak i goście. Nawet kot gdzieś zagościł na kuchennym parapecie.
Wilk zerknął w stronę drzwi i zatrzymał na kilka sekund oddech. Wpatrywał się w rudowłosą przez chwilę, by wreszcie odwrócić od niej wzrok. Nie sądził, że przyszła. W dodatku, gdy przypomniał sobie wiadomość, jaką jej posłał, od razu zrobiło mu się… wyjątkowo głupio. Majaczył kilka godzin temu, Yutaka nafaszerował go jakimś środkiem znieczulającym, który mógł mieć taki właśnie skutek uboczny.
– Nie sądziłem, że przyjdziesz, Del.
Odezwał się wreszcie, gdy przysiadła na łóżku.
– Daj spokój. Taki mam zawód. Jeszcze żyję.
Uniósł brwi, gdy dziewczyna dotknęła jego twarzy i zaczesała kosmyki jego białych włosów.
– Del…?
Dotknął dłonią jej chłodnej dłoni, zamykając ją wreszcie w swoim uścisku. Właściwie to Delorie miała już okazję wcześniej widzieć wampira. W kuchni. Przy rodzinnym śniadaniu, gdy wreszcie została przedstawiona jako narzeczona Gerarda.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Pon Cze 30, 2014 6:36 pm

Naburmuszyła się, mimowolnie ciągnąc Gerard'a za jego białe pukle. Nie chciała jednak zadać mu w ten sposób dodatkowego bólu. Przynajmniej nie teraz, kiedy leżał nieruchomo w swoim własnym łóżku. Wystarczająco już w ostatnim czasie wycierpiał. Dlatego też zrobiła, to nader delikatnie, unosząc po prostu kosmyki jego jasnych włosów nieco do góry. Nadęła dziecinnie policzki, spoglądając na niego wymownie. Jak mógł pomyśleć, że ona nie przyjedzie? Przecież obiecała! Co prawda rzadko kiedy wywiązuje się ze złożonych przez siebie ślubów, ba! Właściwie Del rzadko składa jakiekolwiek obietnice, bo sama nie do końca w nie wierzy. Niemniej, łowca jako jej niedoszły mąż, chociaż raz powinien być dobrej myśli. W końcu piegowata nie zostawia bliskich sobie osób w potrzebie. Nie odwraca się do nich tyłem. Co to, to nie. Mruknęła coś niewyraźnie pod nosem, dosłownie na chwilę przenosząc wzrok z narzeczonego na pozostałą dwójkę. Tak z widownią czuła się dziwnie, poważnie. Nic jednak na to nie powiedziała. Ot, są gośćmi Ger'a. Tess nawet tutaj pomieszkuje, nie było sensu, żeby ich wypraszać. Zresztą, wampir jest ranny ~
- W ogóle we mnie nie wierzysz. - jęknęła, wzdychając cicho. No co? Nie jest tak? Nie jest!? Oczywiście, że jest! Gdyby było inaczej, nie pisnąłby nawet słówkiem. Cmoknęła zabawnie, niby obrażona.
- Zauważyłam. - burknęła na wzmiankę o tym, że 'jeszcze żyje'. Trupem od niego nie jechało. Gadał, miał kolorki. Serio - Ruda od razu doszła do tego, że jednak żyje. Poza tym wysłał jej słitaśnego sms'a, nie? To jeszcze bardziej utwierdza ją w przekonaniu, że łowca nadal 'wesoło' stąpa po świecie żywych. Zerknęła na niego, słysząc swoje imię. Uniosła nawet brew ku górze w pytającym geście, nie zabierając drobnej dłoni, kiedy zamkną ją w swoim uścisku.
- Hm? - uśmiechnęła się delikatnie, nieco rozbawiona. Co ją tak bawi? Fakt, że po raz pierwszy ma przewagę nad swoim narzeczonym. Heuheu. Biedny, nawet nie może się poderwać z łóżka, a ona w przeciwieństwie do niego może wszystko, lofki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Marcus Namikaze Wto Lip 01, 2014 10:55 am

John był nauczony tego, by pomóc jeżeli ktoś tego potrzebuje. O Testamencie słyszał, stąd też jego strach mógł być wyczuwany przez wampira. Ale mimo to, walczył w sobie z odwagą. Aby nie bać się każdego wampira i umieć mu nawet pomóc. Nawet najgorszym mordercom.
Zabrał się do delikatnego zdejmowania ubrudzonego bandaża, aby za bardzo nie uszkodzić rany. Yutaka by się chyba tym nie przejmował i zrobiłby to od razu, ale nie John. Chłopak nie chciał, by ranny odczuwał jeszcze większy ból. Oczyścił ranę i zaczął na nowo bandażować, udzielając odpowiedzi wampirowi.
- Dożylnie, dzięki temu lek zacznie szybciej działać. Albo w tabletkach, lecz działanie rozpocznie się po około 10 minutach.
Przedstawił dwie opcje i gdy skończył, dał środek przeciwbólowy taki, jaki chciał Testament. A znając jego fobię do igieł, zapewne wybierze tabletki.
Po skończeniu swojego zadania, posprzątał i widząc Gerarda w towarzystwie kobiety, stwierdził że może ich lepiej zostawić na chwilę.
- W razie czego. Będę w pobliżu.
Powiedział Gerardowi i wyszedł na korytarz, tam zamierzając poczekać, gdyby czegoś potrzebował.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Wto Lip 01, 2014 5:43 pm

Tak, kazano mu sprzątać, na czym Kanibal stanowczo gorzej wyszedł, ale chociaż ogarnął po sobie i Gerze bałagan. Westchnął cicho, nie komentując. Dla niego nie było to śmieszne, wszakże czuł się co raz gorzej w owym miejscu, gdzie ma dotrzeć jeszcze jedna osoba. Może nie powinno tak być, bo w końcu jest to dom Gerarda ale wampir wyraźnie czuł się przytłoczony i nie miał aż tak wyśmienitego humoru jak łowca wampirów.
Po tym jak John zmienił opatrunek, wampir podziękował skinięciem głowy. Noga całkiem inaczej wyglądała, nie straszyła już krwią.
- To wolę tabletki.
Igieł się zbyt bał aby przyjąć zastrzyk, temu też chętnie przyjął podane lekarstwo, no i oczywiście wysłuchał Gerarda. Co prawda nie spodobało mu się to trochę, no ale nie będzie w nic wnikał. Odebrał od łowcy kluczyk, żeby za chwilę opuścić pokój w milczeniu. Po drodze musiał zabrać to co kazał mu Gerard, przypinając sobie do bluzy, po czym rozkuł ręce. Kajdanki oraz kluczyk zostawił na szafce w przedpokoju. Opuścił dom, no i udał się w swoją stronę.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gerard Pią Lip 04, 2014 4:17 pm

Gerard dawno już nie spotkał medyka Oświaty, jakiejkolwiek na świecie, by z taką chęcią pomagał nawet rannym wampirom. Zazwyczaj spotykał się z chłodną obojętnością i gorącymi życzeniami śmierci dla tych krwiożerczych istot. Testament otrzymał wreszcie odpowiednią pomoc i, jak się Gerard domyślał, wybrał tabletki, które po kilku minutach miały załagodzić ból jaki odczuwał. Tym samym wampir nie powinien czuć się jak intruz tylko dlatego, że Gerarda odwiedziła narzeczona. Przecież Testament miał żonę, powinien zrozumieć swojego „przyjaciela”, skoro sam tęsknił za żoną. A przynajmniej łowcy wydawało się, że wielkolud tęsknił za żoną. Dlatego właśnie podarował mu wolność, z której nie był zadowolony. Tak źle i tak nie dobrze. Najwyraźniej łowca nie potrafił mu dogodzić i tyle. Po chwili wampira nie było już w pokoju i wreszcie opuścił posiadłość, by niechętnie do niej wrócić po tygodniu. Gerard nie zamierzał ingerować w jego życie, dopóki oczywiście nie zacznie robić krzywdy człowiekowi. Wówczas to powiadomi Marcusa i poprosi o jakieś wsparcie ze strony innych łowców, bo przecież sam nie mógł ruszyć się z łóżka.
Gerard skinął głową na słowa Johna, będąc wdzięcznym, że postanowił zostawić narzeczeństwo samych. Łowca wciąż nie bardzo wierzył, że Delorie przy nim siedzi. Ba, że odważyła się usiąść przy jego boku, na łóżku i nawet go dotknęła. Cóż, pewnie traktowała go jak ojca, a dotykanie w taki sposób ojca nie było niczym złym czy karygodnym.
– Sądziłem, że raczej będziesz wolała… nieco młodsze towarzystwo. A tak, musisz siedzieć przy starym dziadku.
Uśmiechnął się nieco krzywo. Właściwie to cieszył się z jej wizyty. Ale jak powinien to okazać dziewczynie? Nigdy nie był dobry w okazywaniu wszelakich uczuć, oprócz nienawiści czy chęci zemsty. Poprzedniej żonie tylko raz powiedział, że ją kocha. Michiru jednak samodzielnie i instynktownie wyczuwała, kiedy łowca mówił jej, czy to dotykiem, czy gestem, zachowaniem albo przez samo patrzenie. To była kobieta cud, miód i zimne nóżki.
– Ach, mam coś dla Ciebie. Od jakiegoś czasu już. Jednak… będziesz zmuszona sama po to sięgnąć.
Wskazał palcem środkową szufladę w komodzie na wprost łóżka. Tam na wierzchu ubrań leżało czerwone, kwadratowe pudełeczko, przewiązane białą wstążką. Na pewno domyśli się, że chodzi właśnie o to pudełeczko. Przecież nie podarowałby swojej starej koszulki. Gdy sięgnie po pudełeczko i odważy się je otworzyć, zastanie w środku [You must be registered and logged in to see this link.] wykonany z platyny. W dodatku posiadał spory brylant w kształcie śnieżynki, dziewięciokaratowy. Kawał kamienia… Czy go przyjmie? To się okaże.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Wto Lip 08, 2014 5:20 pm

Słodkie amorki i zaręczyny? Nie w tej chwili! Kanibal miał mały problem i na szczęście gdyby nie osłona nocy, musiałby być na widoku wszystkich przechodniów jakich napotkał na swojej gadziej drodze. Wielki gad poruszał się w stronę okolicy, tam gdzie znajdował się dom Gerarda. Nie zwracał uwagi na zniszczenia jakie zostawiał za sobą. Ba, zdarzało mu się capnąć jakiegoś wampira po drodze, niestety nie było zbyt wiele ofiar, żeby zapchać gadzi żołądek. Może Gerard znajdzie na to sposób? Jest taki mądry! Temu też bestia musi się z nim spotkać i pokazać jak bardzo jest głodnym gadem! Na pewno mu pomoże, prawda? Więc pełznął dalej, aż wreszcie odnalazł znajome dachy należące do domu łowcy. Lecz zanim tam dotarł, na jego drodze stanął mężczyzna który najprawdopodobniej wracał do domu po ciężkiej pracy. Mianowicie spotkał listonosza. Mężczyzna gatunku ludzkiego wpatrywał się przerażony w postać olbrzymiego zwierzęcia, które bez zastanowienia rozszerzyło paszczę w celu pochłonięcia biedaka. Ten niestety nie uciekł. Widok gada całkowicie go sparaliżował, a szybki atak okazał się zbyt precyzyjny oraz skuteczny. Stwór połknął biedaka w całości, nie czując jednak jak torba z listami zawisła mu na kłach. Ruszył dalej i bez zbędnych niespodzianek, przedostał się do ogrodu. Mógł narobić przy tym hałasu, bowiem przenosił cielsko bezpośrednio nad ogrodzeniem. Zapewne zmiażdżył roślinki, popsuł krasnale ogrodowe. Istny bałagan! Ale spokojnie. Wąż skierował się w stronę okien tam gdzie miał sypialnie Gerard. I jeśli nie zostanie powstrzymany, wielki łeb gada przebije się przez okno oraz ściany w celu odwiedzenia łowcy tam e środku domu! Dobre intencje! Ot co, nic więcej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Sro Lip 09, 2014 4:30 pm

- Bo wolę młodsze towarzystwo, dziadku. - bąknęła, unosząc nieznacznie brew do góry. Zaśmiała się nawet, nachylając nad buzią łowcy, by złożyć na jego czole przelotny pocałunek. A co się będzie, nie? I tak biedaczek nie może się ruszyć, więc Ruda ma w końcu okazję do zabawy i małej zemsty, o. Uśmiechnęła się samymi kącikami ust, klepiąc Gerard'a delikatnie po policzku. Jakby na pocieszenie.
- Nie mam jednak problemu z tym, żeby poświęcić Ci nieco więcej czasu. No bo wiesz, kocie ... Jesteś moim narzeczonym. Zresztą, Ty do szpitala po mnie przyjechałeś. Czas się odwdzięczyć. - wymamrotała, zerkając na łowcę wymownie. Nie warto tutaj, jednak porównywać Delki do byłej żony Ger'a. Ruda i tak jest świadoma, że nie dorasta jej do pięt. Nie sprząta, nie gotuje, nie prasuje ogólnie marna z niej pani domu. Swoich uczuć również nie wywleka na światło dzienne, bo po co? Ponad to od początku trzyma Gerard'a na dystans, dopiero teraz przełamując się do jego osoby. Nie rozumie jego intencji, nie wie, co tak naprawdę do niej czuje. W sumie, tak siłą rzeczy, wychodzi na to, że piegowata niewiele wie i niewiele ogarnia. Takie życie. Westchnęła cicho, wsuwając się swoim zgrabnym dupskiem głębiej na łóżko. Chwila, chwila! Łowca coś dla niej ma? Prezent? Rudej momentalnie rozbłysły tęczówki. Właściwie mieniły się teraz jak wypucowane pięciozłotówki.
Poderwała się na równe nóżki, w paru krokach znajdując się przy szafce. Spoko, nie ma problemu. Delorie obsłuży się sama. Przynajmniej w takich chwilach jest niezwykle samodzielna, doceń to. Delikatnie otworzyła środkową szufladę, wręcz natychmiastowo namierzając czerwone pudełeczko. Zamarła, mimochodem zaciskając usta w wąską linie. Nie spodziewała się pierścionka. Nie, nie. Raczej wisiorka czy bransoletki. Cóż, pierścionek wybiła sobie z głowy już dawno temu. Skoro nie miała okazji dostać go już na samym początku ich znajomości, stwierdziła że niedostanie go już w ogóle.
- No ale czemu tak nagle? - jęknęła, mozolnie wyjmując prezent z szafki. Uchyliła delikatnie usteczka w niemym szoku, kiedy jej oczom ukazał się pierścień w kształcie śnieżynki. Świeci się! A Ruda lubi wszystko, co drogie i się świeci. Niewiele myśląc wycisnęła go sobie na odpowiedni palec, następnie machając dłonią przed twarzą narzeczonego. Cieszyła się przy tym jak małe dziecko, ale ciii.
- Jaki śli... - wypaliła, przerywając w połowie. Podskoczyła przestraszona, momentalnie blednąc. Jakim kurwa cudem w domu znalazł się ogromny wąż? Dziewczyna wywaliła gały, ściskając z ważenia palec ze swoją nową błyskotką. No co? Nie odda! Nie ma takiej cholernej opcji.
- Ja pierdole. - wymruczała pod nosem, nie ruszając się nawet z miejsca o centymetr.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gerard Czw Lip 10, 2014 10:57 am

– Chyba wolałbym, żebyś w tej chwili skłamała.
Stwierdził, odwracając od niej wzrok. Już niemalże zapomniał, że ich związek, o ile można to było nazwać związkiem, jest całkiem nienormalny. Jaki stuczterdziestoletni mężczyzna, który nie jest wampirem, żeniłby się z dziewiętnastolatką, będącą w wieku twojej córki? Naprawdę szczerze wątpił, by jakiekolwiek uczucia, oprócz pożądania (możliwe, że nawet to się nie pojawi), między nimi się pojawiło. Z dnia na dzień coraz bardziej skłaniał się do tego, by po prostu zabezpieczyć ją jakoś finansowo, dać jakiś limit pieniężny, by mogła żyć w miarę skromnie (należy pamiętać, że jej ojciec był zadłużony u Gerarda) i po prostu ją uwolnić od tej cholernej umowy. Nie była przecież bezpieczna w tym domu. Jasne, przy boku Gerard nic jej nie groziło, ale co będzie, jeśli zaatakuje ją jakiś wampir, gdy łowcy nie będzie w pobliżu? Już i tak jakiś krwiopijca zdołał ją zaatakować.
– Nie chcę Twojej litości albo poczucia spełnienia jakiegoś obowiązku, bo jestem Twoim narzeczonym.
Nie chciał już tego komentować. Oparł się więc wygodniej o swoje poduszki i sięgnął znów po wodę. Na nocnym stoliku John zostawił dzbanek i dwie szklanki. Łowca sięgnął po jedną i chciał unieść teraz ciężki (jak dla niego i jego ran) dzbanek. Dłoń mu się trzęsła, ale jakoś dał radę, mimo że i tak rozlał połowę wody. To było naprawdę żenujące. Miał wrażenie, że pękło mu także kilka szwów na ranie, ale póki kołdra nie zabarwi się na czerwono, nie powinno być źle. Udało mu się zapełnić szklankę do połowy i uniósł ją do ust, by je pierw zwilżyć, a potem dopiero wypić zawartość duszkiem.
– Nagle? Nie wiem, dlaczego uważasz, że to nagłe. Już od jakiegoś czasu go miałem, ale nie było sposobności, by Ci go wręczyć. Przez dłuższy czas siedziałaś za granicą, później gdzieś szalałaś…
Wzruszył ramionami, odstawiając pustą już szklankę na stolik, na tackę. Widział po jej minie, że pierścionek bardzo jej się podobał. Ba, od razu go przecież wcisnęła na palec. Nie rozumiał tylko, dlaczego dziewczyna nagle tak zbledła i w dodatku, czemu zabluźniła?
– Ej, o co Ci chodzi?
Warknął znużony i nagle wszystko stało się jasne, gdy coś trzasnęło, a pokojem dosłownie wstrząsnęło. Gerard spojrzał w stronę źródła hałasu i ujrzał wielki łeb węża ogrodowego. Cóż, oboje w tej chwili byli całkowicie bezbronni. Nawet gdyby łowca miał przy sobie broń, nie za wiele by się ona zdała w przypadku tego wielkiego gada, który na dodatek połknął listonosza! Gerard wpatrywał się ze spokojem w mordę gada.
– Witaj, Testamencie. Wolałby jednak, żeby wszedł drzwiami w swojej wampirzej postaci.
Nie miał pojęcia, czy jakiekolwiek słowa do niego dotrą, ale przecież spróbować nie zaszkodzi. To był pierwszy raz, gdy stanął z prawdziwą bestią twarzą w twarz.
– John! Przynieść całą zawartość lodówki, nim nas ktoś pożre!
Medyk pewnie też zostanie zaalarmowany tym nagłym hałasem i wstrząsem, jaki wywołał łeb zwierza, który przedarł się przez ścianę i okno. Szkło oczywiście rozprysło się, więc Gerard zmuszony był zasłonić się kołdrą. Odłamki szkła i gruzu walały się nie tylko na podłodze, ale także i na jego łóżku. Nie został przygnieciony niczym ciężkim, ale kilka odłamków szkła wbiło się w skórę ramion i przedramion.
– Delorie, nic nie mów. Wstrzymaj oddech i powoli, bardzo powoli wycofaj się i opuść tę sypialnię. Jeśli chcesz stąd uciec, to drzwiami w kuchni, a jak nie, to zaszyj się w sypialni Louisy.
Polecił dziewczynie, samemu zaś nie ruszając się z łóżka. Nie miał jak. Obserwował uważnie wampira pod postacią trzydziestometrowego gada.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Marcus Namikaze Czw Lip 10, 2014 9:10 pm

Hałas na zewnątrz jak i wewnątrz był także słyszany bardzo dobrze przez Johna, przebywającego na korytarzu. Miał już zlecieć się na dół by zobaczyć co się dzieje, ale nagle zawołał go Gerard. Nim doszedł do jego pokoju, ten od razu polecenie mu wydał. A słysząc rozmowę, wcześniej wyłapał o Testamencie. To wampir wszedł oknem? Ciekawe. Mimo tego, John pobiegł do kuchni i odnajdując jakiś worek i wrzucił do niego wszystko. Nauczył się, by w nagłych przypadkach, kiedy usłyszy polecenie, realizować je natychmiast, zamiast dociekać "po co i dlaczego".
Z pełnym workiem pognał na piętro, już trochę wolniej, bo miał przy sobie ciężar, ale dotarł. Otworzył drzwi i znieruchomiał. Czy on widzi Godzillę? Albo może anakondę?
- Przy... Przyniosłem.
Wypalił nagle, otrząsnąwszy się z chwilowego szoku. Podrzucił worek z jedzeniem tam, gdzie będzie chciał Gerard.
- Wezwać wsparcie?
Zapytał przy okazji, bo raczej sami tutaj nie zdołają nić zrobić przeciwko takiemu.. olbrzymowi. W ostateczności John sięgnął za plecami po broń, jaką zostawił mu Yutaka, tylko czy ona coś zadziała na taką bestię?
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Sob Lip 12, 2014 3:05 pm

Nikt nie powstrzymał gada przed zniszczeniem okna i ściany? Najwidoczniej nikt. Stwór z łatwością przedostał się do wnętrza domu. Nie za głęboko, sam łeb. Większych zniszczeń raczej nie będzie, no chyba że gad zostanie do tego sprowokowany. Dostrzegł Gerarda i tą jego narzeczoną. Czyżby łowca dla niego przygotował smakołyk w postaci ludzkiej dziewczyny? Lśniące jedyne ślepie zalśniło mocniejszą żółcią, a czarna pionowa źrenica zmniejszyła się do małej niewiele widocznej kreski. Delorie aż sama prosiła się o pożarcie. Bała się, a strach to największy wabik dla potwora. Błyszczące długie, ostre zęby stały się jeszcze bardziej widoczne jak lekko rozchylił paszczę. Słowa Gerarda były raczej odległe, predzej jego nastawienie więcej pomagało, niż treść słów. Dlatego też skierował całą swoją uwagę na postać Trizgane, a Delorie na razie była bezpieczna. Chyba, że wykona zbyt gwałtowny ruch, a wtedy gad z całą pewnością ją zaatakuje i bez ostrzeżenia. Ganiać za ofiarą nie chciał.
Usłyszał ruch zza drzwi. Otwarcie ich spowodowało rozdrażnienie gada, który cofnął łeb, kierując go w stronę nadeszłego Johna. I jeśli nie podrzuci mu worka, wąż bez wahania usiłuje go złapać w swoje szczęki i zmiażdżyć. Chyba, że dostanie worek wypełniony żywnością pochodzącą z lodówki. Wtedy złapie wór w kły i "opuści" sypialnie łowcy, aby móc spokojnie połknąć otrzymany podarunek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gerard Sro Lip 16, 2014 3:27 pm

Hałas, jaki Testament zrobił, przebijają się swoją gadzią mordą, obudziłby nawet martwego, zmuszając go do wstania z grobu. Nic zatem dziwnego, że nawet John to usłyszał i został w ten sposób zaalarmowany. Już wiedział, że coś się dzieje. Gerard cieszył się, że zdążył „wydać rozkaz” medykowi, nim ten niepotrzebnie się fatygował, po to by ponownie zbiec do kuchni i znów wchodzić po schodach. Gerard, gdyby mógł się ruszać, nie posługiwałby się biedakiem, młodym łowcą. Ale nie mógł przecież ruszyć się z łóżka, a Delorie tym bardziej nie mógł wysyłać. Była człowiekiem, przerażaną nastolatką, która po raz pierwszy widziała takiego gada. Ba! Niedawno dowiedziała się ile tak naprawdę jej narzeczony ma lat. Nie możemy zatem od niej wymagać, by była w stanie się poruszyć choć na milimetr.
Delorie pewnie się wycofała, choć z powodu strachu nogi mogły odmówić posłuszeństwa. Gerard nie spuszczał oczu z gada, a kątem oka wyłapał ruch. To John. Wrócił z workiem, w którym na pewno znajdowało się jedzenie.
– Rzuć to pod okno. Nie celuj w jego paszczę, bo uzna to za atak. Pod okno, John.
Poprosił medyka. Musieli zachować teraz ostrożność. Nie wiadomo, w którym momencie wampirowi, pod postacią gada, może na tyle odbić, że rzuci się na nich z rozwartą szczęką!
– Nie wyciągaj broni. Nie rób gwałtownych ruchów. I zabierz stąd Delorie. Zejdzie na dół, najlepiej do ogrodu, bo wyczuwa strach. Na razie nie wzywaj posiłków. On wszystko słyszy i rozumie, a łowcy i tak nie zdążą, jeśli zechce nas zjeść.
Wyjaśnił spokojnie łowcy.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Marcus Namikaze Sro Lip 16, 2014 8:34 pm

John był nauczony działać od razu, nie zadając pytań. To samo jest ważne i potrzebne podczas wykonywania operacji i opatrywania poważnych ran człowieka. Nie miał czasu na myślenie i zastanawianie się, musiał działać.
Wykonał polecenie Gerarda, wchodząc do jego komnaty z workiem pełnym jedzenia. Właściwie to tym, co w ogóle było w lodówce. A obecnie była wyczyszczona.
Z kolejnym poleceniem Trizgane, młody medyk podszedł ostrożnie pod okno i postawił tam worek, zostawiając otwarty, aby zapach nawet żywności docierał do nosa wielkiego gada. Wtem odsunął się ostrożnie i powoli, łapiąc w pewnym momencie za rękę Delorie i z nią wycofał się z sypialni Gerarda.
- Proszę wołać, gdyby coś poszło nie tak.
Najchętniej to bym wezwał posiłki. Ale skoro Gerard tymczasowo zabronił, nie zrobi tego. Broni także nie wyjmował. Zszedł zatem z dziewczyną na dół i wyszedł z nią na zewnątrz. Dla niej najlepiej teraz będzie opuszczenie tego miejsca. Więc telefonicznie wezwał dla niej taksówkę.


zt dla Delorie
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Pią Lip 18, 2014 6:08 am

Zdecydowali się oddać worek. Bardzo dobrze. Ogromny wąż powędrował pierw wzrokiem na Johna, a później na podrzucony wór. Zapewne musiało tam być same mięso, wszakże owe stworzenie jest mięsożerne, co zresztą każdy wąż. Temu też po otrzymaniu wora, chwycił go w kły i wycofał się z dziury w ścianie. Ruch w domu chwilowo nie przyciągał olbrzyma, w każdym bądź razie stworzenie nie najlepiej się poczuło. Możliwe, że potknięty listonosz musiał przeżyć i ostatkiem sił oraz adrenaliną wymusił na gadzie zwrócenie go. I oczywiście tak się stało. Wąż wypluł na trawnik lekko strawionego mężczyznę, który z krzykiem i w panice uciekł. Co się z nim stanie? Tego nikt nie wie. Ludzie w szoku zwykle gnają gdzieś przed siebie, w ogóle nie myśląc co mają uczynić. I oczywiście Delorie z Johnem mogli to, zobaczyć, jeśli już wyszli na zewnątrz w celu poczekania na taksówkę.
Samopoczucie gada upadło. Nosem trącił wór, żeby za chwilę ukryć go w swojej paszczy i powoli połknąć. Niewielka ilość co prawda, ale przynajmniej coś i lepsze niż nic. Wielki gad nie pozostawał najedzony. Dlatego zaś nakierował łeb w stronę dziury, jaką sam nabroił. Gerard nie pozbędzie się tak łatwo gadziego gościa, który tak bardzo lubi patrzeć na swojego opiekuna i to pod postacią węża, gdzie umysł staje się całkowicie zwierzęcy połączony z wampirzą prymitywnością. Owszem, istnieje ryzyko zaatakowania, lecz w tej chwili bardzo minimalna. Wąż nie okazywał żadnych oznak agresywności i Gerard chyba nie był zły na podopiecznego, który właśnie zdemolował mu ścianę oraz okno. No i podłogę bo przecież z wielkiej paszczy spływały żrące enzymy. Nic tylko gada po łbie głaskać i głaskać, co nie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gerard Pią Lip 18, 2014 1:45 pm

Gerard patrzył z niepokojem na Johna, gdy podchodził do okna. Miał nadzieję, że jego ostrożność, powolne kroki nie sprawią, że wielki gad rzuci się na niego z rzędem ostrych jak brzytwa kłów w celu pożarcia. Gad jednak się nie poruszył, choć uważnie obserwował poczynania Johna. Łowca miał wręcz wrażenie, że tym spojrzeniem zmusza medyka do szybszych kroków, by wreszcie postawił przed jego obliczem wór z jedzeniem. Niestety, ale lodówka nie była pełna mięsa. Miała także warzywa i owoce. I to całkiem sporo, bo Louisa zawsze lubiła mieć pełną lodówkę, by móc przygotowywać pożywne i pyszne dania. Jednak było tak i mięso, głównie w zamrażalniku. Gdy mieszka się na wsi, poza wielkim miastem, trzeba mieć takie zapasy jedzenia, a nie jeździć co dziennie do miasta po kawałek piersi z kurczaka, bo komuś akurat przyszła na nie ochota. Gdy Louisa mieszkała sama, ciężko jej było zadbać o to, by lodówka zawsze była pełna. Szczególnie, że i tak mieszkała w akademiku.
Gerard miał tylko nadzieję, że medyk podał adres sąsiadującej ulicy, inaczej kierowca ostro się zdziwi, gdy ujrzy wielkiego potwora dobierającego się do domu od frontu. Dlatego powinni uciec tyłem, przez ogród, a co za tym idzie nie powinni być świadkiem wyrzygania biednego listonosza. Szkoda tylko, że nie zostały mu wykasowane wspomnienia, już widział te nagłówki w gazetach… „Pożarła mnie Godzilla! Ona istnieje!” Ale poza tym, to bardzo dobrze uczynił, odsyłając stąd Delorie. Dziewczyna swoim strachem i zapachem na pewno nie pomoże, a mogłaby i nawet zaszkodzić. Gerard później będzie musiał ją przeprosić – przyjechała na marne. Ale nikt nie spodziewał się ataku Godzilli.
– Oczywiście, John. Dziękuję Ci.
Został wreszcie sam z potworem. Słyszał jak połykał jedzenie z worka. Szybko sobie z nim poradził. A w pewnej chwili miał nawet wrażenie, że… kogoś albo coś zwymiotował. Następnie usłyszał jakieś krzyki i kroki. Zmarszczył brwi. Szkoda, że nie mógł się poruszać. Podszedłby do okna, gdyby tylko mógł i wyjrzał. Łowca ze smutkiem patrzył na swój piękny dom! Dziura w ścianie, zniszczone okno, bałagan! A przecież Testament tak się namęczył przy sprzątaniu. Wyżarta lodówka do cna… Hiro będzie musiał zabulić za remont.
– Czy mógłbyś wrócić do swojego wampirzego ciała? Zobaczy Cię jakiś sąsiad i zainteresują się tym łowcy. Kogoś wyrzygałeś, co? Mogę udać, że nic nie słyszałem, ale wróć do swojej postaci.
W ogóle się nie bał! Był łowcą. Musiał się przyzwyczaić do myśli, że kiedyś umrze. Z rąk wampira chociażby.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Marcus Namikaze Pią Lip 18, 2014 4:59 pm

John skupił się na opuszczeniu pokoju z Delorie, pozostawiając całą sytuację biednemu Gerardowi. Był jednak zdania, aby wezwać wsparcie. Trizgane w takim stanie sobie nie poradzi. A co jeśli Godzilla tylko udaje i tego żarcia w worku będzie jej za mało i zeżre zaraz łowcę? Aż strach pomyśleć, jak on skończy po tym wszystkim i okoliczni sąsiedzi. Pierw jednak odprowadził dziewczynę tam, gdzie kazał Gerard i wezwał dla niej taksówkę, która przyjechała i zabrała Delorie z miejsca zdarzenia. Prosto do centrum miasta. A dalej to już dziewczyna sama powie gdzie ma ją taksówkarz podrzucić.
W między czasie dojechał na miejsce Marcus, jednak ten zaparkował normalnie przed domem Gerarda. Widząc wielkiego gada, czy nawet część jego ciała, przeklął i cofnął pojazd o parę domów wstecz, parkując w bezpiecznym miejscu. Cóż, nie chciał by samochód ucierpiał, mimo iż jakiś kawał dalej znajdował się dom jego kuzyna. Wysiadł z auta zamykając go i udał się w stronę domu Gerarda. Obszedł go ostrożnie, jakby chciał ocenić sytuację. Wtem zastał tutaj młodego medyka.
- A ty co tu robisz? - Zapytał Johna.
- Zostałem tu sprowadzony przez doktora Matsushitę, w celu opieki nad Panem Gerardem. Jednak ta Godzilla... Komplikuje wszystko.
Odpowiedział chłopak, trochę zdenerwowany sytuacją. Jednak rozpoznał dowódcę. Marcusa w Oświacie wszyscy muszą chociaż z widzenia znać.
- Gerard jest w środku? - Spytał Marcus, sięgając do małe urządzenie, które wyjął z kieszeni a przypominało pilota.
- Tak. Jednak próbuje sam opanować sytuację.
Chłopak uprzedził Marcusa, który spojrzał na niego jak na kretyna. Połamany Gerard próbuje opanować sytuację?
- Chyba mu na łeb padło.
Skomentował krótko Marcus. Póki co, czekał, jako że gad wyglądał w miarę spokojnie. Ale jeżeli się zacznie rzucać i sprawiać brutalne problemy, Marcus naciśnie guziczek na pilocie w celu maksymalnego uaktywnienia obroży, która powinna powalić tego potwora, paraliżując go doszczętnie, aż do utraty czucia kończyn i przytomności. Miał nadzieję, że to zadziała. Właśnie po to była także stworzona ta obroża. Jednak wszystko zależy też od tego, co Testament zrobi i czy się posłucha swojego "pana".
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gość Sob Lip 19, 2014 7:30 am

Powrót do wampirzego ciała był zbyt odległym pomysłem. Kanibal czuł się świetnie będąc aktualnie w powłoce wielkiego gada, który może siać wielkie halo w okół siebie i głównie przez sąsiadujących tutaj ludzi. Na szczęście nie było zbyt widno, żeby ludzie mogli się połapać aczkolwiek gorzej będzie jak ktoś postanowi wyjść sobie na taras albo altane i mamy kłopot murowany. No ale to jest najmniejszy problem. Ogromny wąż po prostu gapił się na Gerarda, a ogromna chęć wpełznięcia do środka pokoju była wręcz nie do odepchnięcia. Naprawdę chciał zwinąć się w kłębek i pobytować w pobliżu swojego Pana bo przecież węże tak lubią swoich właścicieli. Poza tym warto dodać iż mówiący do niego Gerarda był punktem zaczepienia, słowa jakie mówił dochodziły do uszu węża ale nic sobie z nich nie robił, bo ich nie rozumiał tak dobrze. Jednak powtarzanie słowa "Wróć" i to nie tylko słyszał je dawniej od łowcy, dało mu do myślenia o wycofaniu się. Owszem, poskutkowało, lecz uczulone gadzie zmysły na zapachy rozpoznały jedną osobę, która ostatnio bardzo skrzywdziła wampira. Może gdyby był w swoim wampirzym ciele, przeniósłby się gdzie idzej, z dala od Namikaze. Ale nie w gadzim wcieleniu! Stworzenia ze strachu stają się bardzo agresywne. Ich zwierzęce myślenie przestawia się na chęć przetrwania i przepędzenia intruza z terenu. W dodatku atakują tych, którzy położyli dłoń w celu zadania bólu. Dlatego Gerard mógł być świadkiem jak jego gadzi podopieczny wpada w szał. Wysunął łeb gwałtownie, po czym odwrócił się w stronę tam, gdzie był Marcus. Czy kiedykolwiek stawał z gadem twarzą w twarz? Ogromne stworzenie ruszyło na łowcę z rozwartą paszczą. Zapewne dostanie dawkę prądu ale zanim ona sparaliżuje gada, Marcus musi się z nim trochę pomęczyć. W każdym razie jeśli czegoś nie wymyśli, bestia złapie go w paszczę i będzie próbowała pożreć, ewentualnie przegonić. A jak łowca znalazł sie wewnątrz domu, wąż oczywiście uda się za nim, nie bacząc na zniszczenia jakie może spowodować. Jego celem jest Namikaze, nic i nikt inny. No chyba, że Gerard znajdzie inne rozwiązanie i powstrzyma walkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Gerard Sob Lip 19, 2014 6:02 pm

Najwyraźniej medyk już zrobił z biednego Gerarda inwalidę, który nie potrafił sobie z niczym poradzić. Miał tylko jedną, malutką rankę na klatce piersiowej, a zarówno John jak i Matushita zrobili z tego wielką aferę! Nie mógł nawet wstać z łóżka! A co, jeśli zachce mu się sikać? Ten młodzik podłoży mu kaczkę i pomoże mu się wysikać? Może jeszcze będzie go trzymał za penisa, a potem wstrząśnie ostatnimi kropelkami moczu? Jeszcze lepiej! Mógł śmiało wyręczyć staruszka w obowiązkach małżeńskich (o ile, oczywiście, Delorie w ogóle dopuściłaby do łóżka swojego przyszłego męża!)
Gerard nie spodziewał się odwiedzin Marcusa. Jasne, dowódca jakiś czas temu zapowiadał swoją wizytę, ale kiedy nie było jej tak długo, uznał, że Marcus ma znacznie ważniejsze rzeczy na głowie. Na przykład – znalazł coś na Samuru! Najwyraźniej stary przyjaciel nie zapomniał o swoim kumplu i wreszcie go odwiedził. Niestety, w tej chwili łowca nie miał czym go ugościć, nie licząc kawy albo czegoś mocniejszego. Zresztą po wyjeździe Louisy w domu naprawdę nie było co jeść. Gerardowi nie chciało się „gotować” (nigdy nie praktykował tej czarnej magii), więc bytował jedynie na gotowym jedzeniu, jakichś wojskowych konserwach i chlebie sprzed trzech dni (obecnie, skoro był przykuty do łóżka na cały tydzień, chleb będzie jeszcze starszy).
Łowca słyszał jakiś warkot silnika, ale cóż z tego, skoro nie widział, kto zaś przyjechał? Testament w postaci gada najwyraźniej się uspokajał. Wpatrywał się ze spokojem w swojego pana, jak w obrazek. Gerard w pewnym momencie miał wrażenie, że gad zapragnął wpełznąć do środka, uwalić się na łowcy i domagać pieszczot za „uszami”. Wrażenie to zniknęło, gdy wąż zainteresował się czymś innym. Nie spodobało mu się to. Miał złe przeczucia. Odgarnął pościel i zwiesił nogi z łóżka. Musiał usiąść, zmusić swoje mięśnie do pracy. Szyta, świeża rana wciąż go bolała. Skrzywił się, gdy wreszcie udało mu się wstać. Poczuł, że któryś szew mu pęka, ale nie przejął się tym. Pojedyncze krople krwi pojawiły się na koszulce, zaczęły się ze sobą łączyć, tworząc „wzory”. Sięgnął po swoją broń i ruszył ku wyjściu ze swojej sypialni. Poruszał się powoli, ale dawał radę. Wiedział, że nadwyrężą ranę, ale bywało gorzej, znacznie gorzej. Jego ciało już miało wiele blizn. Zejście ze schodów zajęło mu jakieś dwie, może trzy minuty. Wreszcie wyszedł frontowymi drzwiami, po łącznie siedmiu minutach. A tam? Testament i Marcus.
– Pięknie! Lepiej być nie mogło! Testament, zostaw go. Wiesz, co się stanie. Zabiją Cię za to, co chcesz zrobić… Co pragniesz zrobić, a ja nie będę mógł Ci pomóc.
Przemawiał do jego rozumu, zerkając to na gada, to na dowódcę. Machnął mu dłonią na powitanie.
– Mam mały kryz Godzilli.
Burknął, znów poświęcając całą uwagę wampirowi. Oczywiście broń była zabezpieczona i wetknięta za pasek od spodni, z tyłu.
– Testamencie, do ogrodu... Wycofaj się.
Przemawiał do niego bardzo spokojnie, bez cienia rozkazu, jakby go prosił. Właściwie to go prosił. Nawet zbliżył się nieco do niego i bez strachu dotknął jego gadziego grzbietu pokrytego łuskami. Wodził po nim dłonią w górę i dół. Cofnie rękę i wycofa się gwałtownie, jeśli wampir wykona jakiś agresywny gest w jego stronę.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Posiadłość Trizgane - Page 17 Empty Re: Posiadłość Trizgane

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 17 z 23 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 23  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach