Kawiarnia "Śmietankowo"

Strona 1 z 8 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Wto Paź 23, 2012 12:50 pm

Dość spora kawiarnia gdzie można kupic sobie ciacho i wszamać go przy 50 rodzajach kawy. Palaczom wstęp wzbroniony, o! XD
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 1:56 pm

Po tym jak znowu wpadł do schroniska by spotkać się z Samanthą(nie wiem czy dobrze odmieniłem), musiał się zdecydować na adopcję jakiegoś zwierzaka, bo chcąc zyskać jej zaufanie musiał pokazać, że jednak ma jakieś serce czy coś takiego, mimo iż robił to bardzo niechętnie. Nie dość, że będzie musiał się zajmować zwierzakiem, to jeszcze tresura będzie raczej wymagająca, ale jeśli chce się zyskać zaufanie swej zabawki, to trzeba się nieco poświęcić. Wiadomo, po wszystkim zrobi jej naprawdę paskudny żart i zrobi z niej posiłek, ale takie męczone posiłki smakują najlepiej. Najpierw należy je odpowiednio zmiękczyć miłymi słówkami i czynami, po czym doprawić i upiec żartem by potem wszamać ze smakiem. Rozmarzył się nieco ale nie czas na to teraz, bowiem musiał dać jej znać gdzie będzie czekał. W oko wpadła mu właśnie ta kawiarnia więc wszedł do środka, a czując zapachy smakowitych wypieków wiedział iż jest to idealne miejsce. Wybrał sobie stolik przy oknie, po czym wyciągnął telefon i napisał sms, a następnie spokojnie czekał aż dziewcyzna przyjdzie. Kiedy kelner przyszedł po zamówienie na razie podziękował, bo mimo wszystko należy z takimi rzeczami poczekać na drugą osobę. Zamiast tego obserwował sobie ludzi przewijających się po ulicach, w tym swoim ciągłym zabieganiu. Większość z nich nawet nie miała stałego celu do którego zmierzali, a mimo to spieszyli się tak, jakby od tego miało zależeć ich życie. Czy ci wszyscy biznesmeni, którzy ciągle musieli rozmawiać przez telefon, nie mając czasu na żadne rozrywki. Jeśli on kiedyś otworzy swój interes, to na pewno nie będzie taki jak oni. Oczywiście będzie pilnować interesu, ale znajdzie mnóstwo czasu na zabawę i żarty, czy też na polowanie na posiłki. Uśmiechnął się lekko do siebie, po czym westchnął, bo jak zwykle kobiety muszą się spóźniać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 2:14 pm

Drzwi od kawiarni otworzyły się szybko, a do kawiarni wpadł podmuch nieprzyjemnego chłodu. Próg kawiarni przekroczyła rudowłosa dziewczyna, mierząca 163cm wzrostu (albo trochę mniej, bo lubiła go sobie nieco dodawać, tak samo jak obniżać wagę ciała). Ubrana dziś była inaczej, no bo jak! Nie ma co łazić ciągne w tych samych szmatach, trzeba czasem się odmienić choć trochę, tym bardziej, że w schronisku znowu się ubrudziła, a że dziś nie musiała tam iść (chyba) to się ubrała... ładniej? No, można by przypuszczać, że jakby szła na randkę, ale pupa, bo nie szła! Miała na sobie fioletową, nie tak luźną jak poprzednią, tunikę sięgającą za pośladki oraz biały płaszczyk zapinany na czarne guziczki i obwiązany paskiem do kompletu w pasie. Spodnie miała czarne, rurki, materiałowe, buty zaś zwykłe, jakieś czarne trampki nie rzucajace się za specjalnie w oczy.
Nastolatka rozejrzała się pospiesznie po knajpce, o ile można ją tak nazwać, i odnalazła swój cel... No cóż, "cel" to za dużo powiedziane, już prędzej ona mogła być jego celem. Gdy tylko wychwyciła go wzrokiem, co nie było trudne, bo był to dość charakterystyczny osobnik, od razu podeszła do niego żwawym krokiem.
- Hej, nie spóźniłam się? - rzuciła szybko jakby biegła tutaj pośpiesznie i usiadła sobie naprzeciwko chłopaka. Odplątała szalik zawinięty wokół szyi i położyła go z boku na stoliku, a co. Takie to miała "maniery", na wsi to nikomu różnicy nie robiło. Ona sama też starała się o to nie dbać.
- Jak tam pies? Wszystko w porządku? - spytała, bo widocznie sądziła, że Nutek spotyka się z nią jedynie w sprawach psich, no bo o, po co innych? No, pewnie swoje cele jakieśtam miał, ale ona, niewinna i niczego nieświadomo... Ach, biedny ludzki umysł.
Samantha wbiła w niego zieleń swego spojrzenia i przechyliła lekko głowę w bok. Na jej ustach malował się lekki, uroczy uśmiech, a od niej samej było czuć woń perfum czekoladowych.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 2:35 pm

Oj tam po co dodawać sobie wzrostu? On nie był zbyt wysoki a mimo to nie dodawał sobie nigdy wzrostu, bo gdyby komuś powiedział, że ma 173cm wzrostu, to raczej nikt by tego nie kupił prawda? A o swoją wagę nie musiał się obawiać, bo należał do raczej chudych i mógłby nieco przytyć, ale jemu to nie potrzebne. Tak samo ona mogła się nie przejmować swoją wagą, bo przecież faceci lubią krągłości u kobiet, ale też bez przesady, bo jakoś nie chciałby się spotykać z hipopotamem czy słoniem. Ale mniejsza z tym, bo oto do środka weszła jego zabawka. Zdołał ją zauważyć kiedy wyglądał przez okno, a gdy tylko weszła do środka zmierzył ją wzrokiem, no i musiał przyznać, że dzisiaj to zrobiła na nim naprawdę niezłe wrażenie. Wcześniej miała na sobie pospolite ubranie, a teraz widać, że odstawiła sie jakby szła na jakaś randkę, co musi docenić skoro ubrała sie tak na spotkanie z nim. Widząc iż został przez nią zauważony pomachał jej lekko i czekał aż podejdzie do stolika, a kiedy wspomniała o spóźnieniu zerknął kątem oka na zegarek, no i zauważył iż miała pięć minut spóźnienia.
-Pięć minut ale to nie ważne. Jeśli to facet czeka na dziewczynę, to raczej nie powinien się takimi rzeczami przejmować. Ach czemu to nie działa w obie strony.
No niestety gdyby to on się spóźnił zapewne miałby jakieś pouczenie czy coś w tym stylu, ale jeśli to kobieta się spóźni to nawet nie próbuj jej tego wypominać czy na to narzekać,b o źle się to dla ciebie zakończy. Z tego co pamiętał kiedyś zdarzyło mu się takie coś wypomnieć dziewczynie, no i skończyło się to burakiem na jej twarzy, oraz jej dłonią na jego policzku po czym poszła do domu wielce obrażona. Ale przecież musiał to zrobić,b o wtedy czekał na nią coś koło godziny, a miał o wiele ciekawsze rzeczy do roboty. Pogrążony w swych myślach zapomniał zupełnie o istnieniu dziewczyny, no i dopiero jej słowa wyrwały go z tego stanu, Na początku nie wiedział o co pytała, lecz w końcu jej słowa do niego dotarły. Jak widać Samantha myślała, że zaprosił ja tutaj tylko po to by rozmawiać o psach. Jak widać nie mogła pomyśleć, że to jakaś randka czy coś, ale w sumie sam nie wiedział jak miał to nazwać. Randka to to raczej nie była, a o psach nie chciał zbytnio rozmawiać, lecz najlepiej podjąć ten temat.
-A no w porządku. Na razie się zadomawia. Dostał już nawet imię. Albatros. Jakoś tak mi pasowało do niego.
Cóż dziwne to było imię jak dla wilczura, ale tak postanowił i już. Nie chciał do końca tego zwierzaka, a więc dał mu byle jakie imię i tyle, ale jeśli miał go tresować to nie może mówić ej ty psie, tylko musi go wołać po imieniu. Po chwili do stolika znowu podszedł kelner, więc złożył zamówienie na dwa kawałki tortu czekoladowego, oraz gorącą czekoladę do picia, po czym czekał co zamówi jego towarzyszka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 2:49 pm

- O nie nie, jeśli ktoś się spóźnia to bez względu na płeć powinno być to wzięte pod uwagę! No chyba, że nie masz nic przeciwko tym pięciu minutom. - odpowiedziała zgodnie ze swoimi przekonaniami i zerknęła przez okno. Wiatr chulał dość silnie, zimne powietrze nie dawało o sobie zapomnieć nawet kiedy siedziała w kawiarni. Choć trzeba przyznać, że było u cieplusio.
Samantha swoje zimne dłonie położyła na blacie stołu i zaczęła je o siebie ocierać, masować, chcąc je nieco rozgrzać. Pomyślała, że miło by było napić się czegoś gorącego, najlepiej czekolady podwójnie posłodzonej, ooo... Już się rozmarzyła.
Z owych marzeń wyrwał ją głoś chłopaka odpowiadający na pytanie o psie. Dziewczyna uśmiechnęła się szerzej pokazując rząd swych ludzkich, ładnych zębów, o które dbała od dzieciństwa. Dbała nawet wtedy, gdy były mleczakami, a potem wypadły i musiała dbać o nowe. Tak, uśmiech był chyba jej fetyszem, gdy zobaczyła jakiś piękny uśmiech miękły jej kolana, robiło jej się ciepło i tak...miło.
- Albatros - powtórzyła z uśmiechem - Nie no, całkiem ładne imię. Mam nadzieje, że będzie mu u Ciebie dobrze. To naprawdę super pies, wcale nie taki kłopotliwy jak niektóre inne. No i młody. Łatwo będzie go nauczyć czystości i posłuszeństwa - skwitowała i zerknęła w bok, na kelnera. Nawet mogłaby przysiądz, że się na niego trochę zagapiła, uch, czyżby był niezły? A może się po prostu zamyśliła.
- Gorącą czekoladę z podwójnym cukrem, dziękuję. - powiedziała z uśmiechem wciąż patrząc się na kelnera, nawet jak ten odchodził. No cóż... szczerze powiedziawszy nie myślałą o nim, a o tym, co przyniesie. Nie mogła się doczekać i znów zaczęła o tym marzyć, tak... czekolada. Na pewno była lepsza niż seks, choć tego nigdy nie próbowała, ale... nie potrzebowała tego! Bo i po co?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 3:11 pm

Słysząc co powiedziała na temat spóźnienia był nieco zaskoczony, bo kobieta raczej się do czegoś takiego nie przyznaje, a co dopiero mówić o tym by się do tego przyznawać. Ale skoro było to tylko pięć minut to przecież nic takiego się nie stało, bo takie małe spóźnienie będzie jeszcze mógł wybaczyć. Oczywiście przy innej okazji zapewne by tego nie zrobił i wypominałby jej to, ale postanowił ją za to ukarać ale top już mniejsza z tym. Nie każdy jest jak on, że gdziekolwiek nie pójdzie to musi być odrobinę wcześniej, bo jakoś nie przepada za spóźnianiem się, ponieważ to niezbyt dobrze świadczy o takiej osobie. Widząc jej uśmiech był pewien tego, że przyszła tutaj z przekonaniem, że chciał porozmawiać o zwierzakach i takie tam, ale cóż się dziwić. Niektórzy ludzie byli zbyt prostoduszni, albo po prostu potrafili myśleć tylko o jednym. No cóż to u niego raczej takiego uśmiechu może nie uświadczyć, bo obdarzał nim osoby które albo darzył szacunkiem, albo uznawał iż nie są nudne. Takimi osobami była Ban, która podsuwała mu różne ciekawe pomysły, no i w towarzystwie której czuł się świetnie. Ale skoro postanowił ta oto zabaweczkę zwabić miłymi słówkami i w ogóle, to chyba wypadałoby od czasu do czasu się uśmiechnąć. A to się okaże czy pies nie jest kłopotliwy, bo nie ważne czy to pies czy człowiek, kiedy jest młody zawsze jest kłopotliwy i niezbyt posłuszny, a najlepszym tego przykładem był on sam. Ile to razy przysporzył ojcu kłopotów? Nie potrafił nawet zliczyć, ale niestety czego nie zrobił ojczulek zawsze musiał zapłacić komuś za milczenie lub zapomnienie o tym co zrobił, co naprawdę go denerwowało. Słysząc jej zamówienie uśmiechnął sie nieco, bo jak widać nie tylko o lubił słodkie rzeczy, ale w porównaniu z nim to raczej nikt nie będzie wstanie zjeść tyle słodkiego, czy też codzienne wcinać słodycze. On był niezłym wyjątkiem, ale tak to już bywa na tym świecie, że musi być ktoś naprawdę oryginalny.
-Cóż na warunki nie będzie narzekać na pewno. A czy będzie kłopotliwy czy nie, to się dopiero okaże. Jak chcesz możesz go czasem odwiedzać. Albo nie tylko jego.
Uśmiechnął się do niej miło co dla kogoś, kto znałby go bardzo długo było bardzo podejrzane, ale dla niej zapewne będzie to jakiś przejaw dobroci czy czegoś takiego. Czy czekolada była lepsza niż seks? Cóż dla niego była to kwestia sporna, ponieważ kochał czekoladę ale seks też był wspaniały, a wiec wybór był ciężki, a trudno połączyć jedno z drugim, chyba, że wypiłby czekoladę zaraz po seksie. W końcu dostał swoje zamówienie i wpatrzył się w ciasto rozmarzonym wzrokiem, po czym ukroił sobie kawałek i delektował się nim, ponieważ nie kupił go tylko dla tego, że lubił słodkości. Chciał sprawdzić jak tutaj z jakością ich wyrobów, bo jeżeli nie będzie go zadowalała, to więcej tutaj nie przyjdzie, ale na ich szczęście to ciasto było idealne. Popił to łykiem gorącej czekolady i westchnał cicho zadowolony.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 3:24 pm

No tak, może i lubiła słodkie, jak każdy, ale zdecydowanie w mniejszej ilości niż jej towarzysz. Aktualnie po prostu było jej zimno i czuła się przez to pozbawiona energii i stąd też owe zamówienie, normalnie pewnie nie wzięłaby nic bardziej słodkiego, niż coś jest, a czy przepadała jakoś specjalnie za słodyczami? Nie, chyba bardziej przeciętnie, od czasu do czasu.
A tak poza tematem, no to bardzo ciekawe o czym chciał z nią rozmawiać? O sobie? Czy o swoim interesie? Nieważne którym. Może i obydwu. Ona po prostu jakoś wcześniej wiele z nim nie rozmawiała przecież, co nie oznacza, że robili inne rzeczy. Tak na dobrą sprawę byli sobie dość... obcy. Tak, to dobre określenie, choć nie o kosmitach tutaj mowa, ale jakby na to nie spojrzeć, Nutty był dla niej trochę nieznajomym. Nie wiedziała o nim prawie nic, jej wiedza opierała się na tym, że był bogaty, inny od reszty, dziwny, tajemniczy i chyba uzależniony od słodyczy, gdyż cały czas je jadł i aż dziw, że nie bolały go zęby.
W sumie, miał całkiem ładne, było widać gdy mówił, ale ciekawiło Samanthę czy o nie dba czy po prostu co? Tak same z siebie się nie psują? Po takiej dawce słodkości? Nie miała zamiaru długo rozmyślać o jego zębach, ale to może i dobrze, bo temat do rozmyślań nie był to idealny, ani nawet nadwyraz interesujący. W sumie, nastolatka nie należała nawet do ciekawskich osób, więc szybko zaniechała swoje dziwaczne rozmyślenia na temat zdrowych zębów. Samantha też nie była chyba zbyt ciekawą osobą, to też dziwne, że taka osoba jak Nutty chciała się z nią spotkać. Co go mogło do niej ciągnąć? Krwi mnóstwo na całym świecie, a w dodatku jej krew to taka pospolita, 0rh+. Standard. Większość ludzi taką ma.
- A może chciałeś ze mną porozmawiać o czymś innym? - zagaiła patrząc na niego i tylko na chwilę odrywając wzrok, kiedy to na stole pojawiła się gorąca czekolada. Bezdźwięcznie ruchem ust podziękowała grzecznie kelnerowi ponownie obdarzając go uśmiechem po czym chwyciła swój kubek w obie łapki, tak by przy okazji je ogrzać, a wzrok ponownie skierowała na chłopaka, delektującego się ciastem.
Czy to pytanie wynikło z nadziei, czy ciekawości? A może z samego spostrzeżenia, że chłopak niespecjalnie ciągnie temat swojego psa. No przecież, jeśli o to by mu chodziło, to chyba sam by zagajał na tenże temat, czyż nie? Samantha z zaciekawieniem przechyliła głowę w prawo i zmrużyła lekko oczy jakby coś podejrzewając. W rzeczywistości, nie podejrzewała nic, po prostu obdarzyła go przenikliwym spojrzeniem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 3:41 pm

Och ależ gdyby on nie wcinał tych słodyczy, to również byłby pozbawiony energii, a co za tym idzie byłby bardzo marudny i nie do zniesienia, a więc w jego wypadku ta ilość była po prostu niezbędna do tego, by mieć energię i zachowywać się tak jak zazwyczaj. Oj no już bez przesady by rozmawiał z nią o interesie, nie ważne którym, ale skoro już o tym mowa, to o cukierni by raczej nie rozmawiał bo jeszcze się nad tym dalej zastanawiał, a o tym drugim raczej nie rozmawia się w publicznych miejscach, no i na dodatek z kimś kto mógłby się najpierw zdenerwować, po czym praktycznie rozpłakać. Bo przecież gdyby jej wtedy w schronisku nie przeprosił, to dziewczyna by się po prostu rozpłakała i tyle. No więc ta wiedza która miała na jego temat powinna jej jak na razie wystarczyć, bo skoro byli dla siebie obcy i raczej nie chciała mieć z nim nic do czynienia, to po co wiedzieć więcej? I tak nie powiedziałby jej zbyt wiele gdyby zaczęła wypytywać, bo nie przepadał za opowiadaniem o sobie, a zwłaszcza komuś kogo nie znał zbyt dobrze bo przecież nie wiedział o niej zbyt wiele. No może i miała pospolitą krew, ale każda była smaczna na swój sposób, a jeśli dbała o swoje zdrowie to tym bardziej miała pyszną krew, bo nie zawsze trafisz na dobrą. Ktoś może mieć rzadką grupę krwi, ale nie dbać o swoje zdrowiem, przez co nie będzie ona smakowała zbyt dobrze, a więc lepiej dorwać kogoś z pospolitą grupą krwi, ale dbającego o zdrowie. Słysząc jej pytanie oderwał się od ciastka i czekolady po czym spojrzał na nią z lekkim uśmiechem i zainteresowaniem w oczach, bo nie spodziewał się iż zada takie pytanie, ale ja widać przejrzała to zagranie ze zwierzętami i zaczęła coś podejrzewać, a to zasługiwało na punkty bo jednak nie była przewidywalna i nudna, no i potrafiła go zaskoczyć. Widząc jej spojrzenie spuścił wzrok w dół i niby się nieco zawstydził, ale zaraz potem zaśmiał się rozbawiony.
-Rany patrzysz się na mnie jakbym popełnił jakąś zbrodnie, albo jakbyś chciała prześwietlić moje ubranie. Porozmawiać o czymś innym? Cóż uznałem, że może warto by sie lepiej poznać, zapraszając cię na małą randkę. Ale może to ty, chciałabyś o czymś porozmawiać ze mną?
Skoro powiedział o poznaniu się, można było to uznać za małą randkę a nie spotkanie służbowe czy coś takiego. A z resztą czasem mógłby się wybrać na randkę nawet z człowiekiem, bo ostatni raz na jakiejś był chyba z czterdzieści lat temu, a i ta nie potoczyła się zbyt miło, ale na koniec i tak wypił sobie troszkę krwi a więc najgorzej nie było. Wrócił do ciast i zjadł kolejny kawałek po czym upił czekolady i spojrzał na Samanthe z lekki uśmiechem ciekawy co zrobi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 3:57 pm

Oj od razu przejrzała. Może trochę ją przeceniał, no ale to nic. Czasem można się po prostu domyślić, lub może po prostu, sama była go ciekawa i chciała porozmawiać o czymś innym? No cóż, o jego interesie na pewno nie, bo to zbyt wstydliwy temat, tak jak wiele innych dla niej, bo się krępowała, nie lubiła i w ogóle. Nigdy nie miała żadnych kontaktów z mężczyznami, poza przyjaźnią i w sumie to jej wystarczało. Nawet teraz, gdy patrzyła na niego, wiedziała, że nie potrzebuje niczego więcej, żadnych intymnych dotyków czy czułych słówek na dobranoc... choć w jego przypadku byłby to pewnie klaps w tyłek i wbicie zębów w szyje, ale jego wygląd był tak niepozorny, że kto by się domyślił?
Na jego słowa można by rzec, że lekko... znieruchomiała? Że jak? Prześwietlić wzrokiem? Ona? Matko, po co?!
- C...co? Że ja prześwietlić wzrokiem?! No proszę Cię niby po co miałabym to robić, w ogóle mnie to nie interesuje. - odpowiedziała nieco zakłopotana, pospiesznie i dość niezgrabnie dobierając słowa. Wzięła kosmyk swoich włosów i lewym palcem u dłoni zaczęła owijać go wokół palca i nim kręcić. No, po prostu bawić się i to chyba właśnie przez to lekkie zakłopotanie. Teraz zamiast na niego, patrzyła tępo w swój napój, który czekał na jej lekkie, brzoskwiniowe usta. Na chwile przestała obkręcać swój rudy kosmyk i z powrotem obie dłonie umieściła na bokach kubka.
- Boże, randka. Nie za szybko? Raczej nie jestem do tego przyzwyczajona - dodała ściszonym głosem i zaczęła stukać paznokciem o bok naczynia w którym była czekolada. Na jej polikach wyszły lekkie rumieńce, och, że też musiał ją tak zawstydzać! Jakby nie pamiętał reakcji na małe macanko.
Poza tym cóż miały znaczyć te ostatnie słowa?? Że ona niby co, że ... no że co?! Że się podkochuje czy co? O nie nie nie, teraz to w jej głowie zrodziła się taka plątanina, jakiej słuchawki od mp3 nie widziały.
- Co masz na myśli? Że o czym mogłabym chcieć rozmawiać? - spytała unosząc na chwilę wrok by na niego spojrzeć, jak gdyby on coś wiedział, ale gdy tylko się spotkała z jego spojrzeniem, tym dzikim i niecodziennym, oderwała szybko spojrzenie. Jeszcze znowu by jej powiedział, że rozbiera go wzrokiem, matko! Jak on mógł coś takiego pomyśleć?! Gdyby wstyd był widoczny gołym okiem, to chyba właśnie Samantha zaczęłaby zapadać się w podziemia, aż do samego Hadesu. Westchnęła trochę głośniej, przegryzła wargę i próbowała się uspokoić, ale nie mogła wypędzić z myśli tych słów o "prześwietleniu ubrania". Tak mocno chodziło jej to po głowie, że aż na prawdę zaczęła to sobie wyobrażać. Ta siła sugestii.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 4:26 pm

Cóż ale gdyby była ciekawa jego osoby, to zaproponowałby mu by opowiedział coś o sobie, lub zaczęłaby go o to po prostu pytać, a nie kombinować nie wiadomo co. Och ależ jaki tam klaps w tyłek. Potrafił być uczuciowy wobec kobiet i w ogóle, ale ta cześć z zębami w szyj była już jak najbardziej prawdziwa, bo chętnie zatopiłby kły w jej szyj i wypił sobie nieco krwi. Widząc reakcję na to co powiedział uśmiechnął się rozbawiony, bo wiedział iż łatwo ją zawstydzić, ale żeby takie coś ją zawstydziło? No naprawdę tak wstydliwej osoby to jeszcze nie widział, ponieważ co innego to pomacanie jej po piersi, a co innego powiedzenie o prześwietleniu ubrania. Słysząc iż miała lekkie problemy z dobieraniem słów zaśmiał się lekko rozbawiony, ponieważ jej reakcja była naprawdę zabawna i w pewnym stopniu urocza. Chciała zamaskować zakłopotanie, ale wyglądało to tak jakby jego słowa były prawdą, a ona chciała to jakoś zamaskować ale jej to nie wyszło.
-Nie wiem po co miałabyś to robić. W końcu to ty byś to robiła.
Widząc jak bawi się włosami czekał na dalszy przebieg wydarzeń z uśmiechem na ustach, a słysząc co dodała na temat randki miał już coś więcej informacji na jej temat. A więc wyglądało na to, że albo nigdy nie była jeszcze na randce i to byłby jej pierwszy raz, albo nie byłą do tego zbytnio przyzwyczajona ponieważ była rzadko zapraszana na randki. Ale czy taka mała odmiana nie będzie miła? Ot dostała zaproszenie na randkę od kogoś kto jej prawie nie znał, dzięki czemu można uznać iż się w niej podkochiwał, co powinno ją nieco podbudować lub dodać pewności siebie.
-Cóż nigdy nie lubiłem działać powoli w takich sprawach. A co do przyzwyczajenia to wcale go nie trzeba.
Zauważył rumieńce na jej policzkach i westchnał tylko rozbawiony, bo takie małe rzeczy wprowadzały ją w zakłopotanie i zawstydzenie, a więc musiał sobie nieco odpuścić plany które poukładał w głowie, bo inaczej spaliłaby mu się ze wstydu, albo po prostu uciekła zawstydzona. Słysząc jej pytanie udał iż sie zamyślił, a gdy dostrzegł iż unika jego spojrzenia, starał się za wszelką cenę spojrzeć jej w oczy by tylko bardziej ją zawstydzić.
-O czym? Cóż mogłaś na przykład chcieć poznać mnie lepiej czy coś. Skoro już zaprosiłem cię na randkę, to wypada o czymś rozmawiać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lis 19, 2012 4:45 pm

No masz i jeszcze podśmiechujki sobie robił, no pięknie. Samantha jednak odebrała to może nieco inaczej, ale to i tak postęp, że nie wstała i nie uciekła. Gdzieś wewnątrz siebie stwierdziła, że w końcu już nie jest tą małą dziewczynką co kiedyś, że tylko rodziców się trzymała, a rozmawiać umiała o sprawach niezwiązanych z nikim kontkretnym, tylko bardziej ze zwierzętami. Znała kilka ciekawostek o zwierzętach, wiedziała jak zapładniają się ptaki, że nasienie poprzednika z samicy wydziobują, żeby tylko wetknąć swoje, albo że pewien gatunek pingwinów, oddaje się samcom tylko po to, by zdobyć kamienia do budowy swego legowiska.
O, i te oto dziwne myśli trochę ją uspokoiły, choć dalej była lekko zakłopotana, jednak postanowiła być silna... Przynajmniej się starała.
- Nie robiłabym, uwierz mi. - odpowiedziała cicho, nie tak normalnie z pełnią energii i szerokim uśmiechem. Aktualnie uśmiechała się tak... lekko, ale nie dlatego, że nie była zadowolona, bo owszem, była, po prostu cóż... Czuła się skrępowana, bo jakby nie patrzeć, to co chłopak mówił i robił być może, było miłe, nawet bardzo, jednakże dla niej niecodzienne.
Na kolejne słowa zamiast coś odpowiedzieć, po prostu uniosła kubek i napiła się czekolady. O tak, w końcu! Tylko jakoś specjalnie pomału tego nie robiła, a jednym zamachem wypiła ponad połowę. Odstawiła kubek dalej go trzymając i oblizała usta. Uch, zaschło jej nieco w gardle od tych emocji. Gdyby tylko wiedziała, że ten chłopak to nie jest taki zwykły, prosty chłopiec, jakich u niej w wiosce było pełno. Normalni, zdrowi, poważni, odpowiedzialni, troskliwi... O, tacy właśnie mężczyźni-ludzie, a nie zakręcony wampir łaknący słodyczy i czegoś więcej, bo te go przecież nie wykarmią.
- A moglibyśmy nie nazywać tego randką? - spytała niepewnie, bo nie chciała go urazić. Uniosła głowę i w końcu na niego spojrzała. Prawą dłonią odgarnęła włosy do tyłu, wplatając palce w rude kosmyki i całkowicie je odsuwając gdzieś w tył, a nie na czoło i twarz, gdzie większość spoczęło przez to dłuższe zawieszenie głowy w dół.
- To znaczy, nie chcę Cię urazić, po prostu dla mnie to jest trochę...dziwne. - dodała, ale wiedziała, że jak tylko spotka się ze swoją przyjaciółką podbiegnie do niej i zacznie piszczeć "aaa, byłam na randce!!" a potem zacznie skakać jak głupia i tulić się do najbliższego drzewa lub huśtać się w parku z gigantycznym uśmiechem na twarzy.
- No i nie wiem o co mogłabym Cię spytać, nie jestem dobra w te klocki, nie należę do osób ciekawskich, jedyne co mnie w Tobie zastanawia to ubiór. Wiesz, nie pochodzę stąd do końca, bo raczej z wiochy w Irlandii, więc prosta ze mnie dziewczyna i jakby to rzec... Nie rozumiem przesłania tej jaskrawości. Jakby ktoś u mnie na wiosce się pojawił w takim stroju to by go pogonili z widłami, bez urazy oczywiście - powiedziała z góry przepraszając, bo może mu się zrobi przykro, a nie chciała by było mu przykro. Po prostu to było takie nietypowe
- O, i jeszcze mi się przypomniało, te oczy, Twoje - dodała, ale tym razem mówiąc słowo "Twoje" dało się wyczuć w jej głosie nutkę zawstydzenia. Och, czy teraz się będzie zawstydzała zawsze, gdy pomyśli "o nim" ? - Czemu sobie takie soczewki kupiłeś? To też takie nietypowe i niecodzienne. - powiedziała przyglądając się właśnie tym oczom, o których mówiła i opierając się rękami o stół w tak dziwny sposób, że jej piersi nieco się ściaśniły i spoczęły koło rąk, a sama dziewczyna nachyliła się w stronę chłopaka, jakby chciała bliżej się przyjrzeć tym jego oczom.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Wto Lis 20, 2012 3:58 pm

A no zapewne te ciekawostki o zwierzętach mógłby być zaskakujące, ale wylecieć z czymś takim w tym momencie, byłoby naprawdę bardzo dziwne, no i raczej nie wiedziałaby co na to odpowiedzieć i zapanowałaby cisza, a taką ciszę bardzo ciężko jest przerwać i to jeszcze z sensem. Słysząc co powiedziała tylko pokiwał głową, na znak iż niby wierzy, ale kto wie co tam kłębiło się w jej głowie, no i co tak naprawdę myślała. Mogło być na odwrót niż powiedziała, ale nie chciał w to wnikać bo tylko by jej wszystko pogmatwał, a sam nie chciałby potem dochodzić do tego o co tak właściwie chodziło. Ale skąd ta pewność iż nie był troskliwym wampirkiem? To iż był nieco zakręcony nie oznaczało, że nie wiedział co to jest troskliwość i kiedy należy być troskliwym, ale jak widać miała już o nim jakąś opinie. Nim zaczęła mówić dalej skończył jeden kawałek ciasta i wypił czekoladę do połowy, po czym wziął się za drugi kawałek, a gdy tylko się odezwała przerwał jedzenie by jej wysłuchać. Słysząc co powiedziała uśmiechnął się tylko rozbawiony i pokiwał głową, bo jak widać to było dla niej nieco za wiele, no i będzie musiał jej pójść na rękę, bo jak dalej będzie mówił o randce, to jeszcze zamknie się w sobie zawstydzona, czy coś takiego.
-Nie urazisz mnie tym. A więc niech to będzie spotkanie.
No cóż ale skoro sprawi jej radość tym iż nazywał to randką, to bardzo dobrze mimo iż nie okaże tej radości teraz tylko później przy przyjaciółkach. Słysząc co powiedziała o ubiorze uśmiechnął się tylko, ale na wzmiankę o tym skąd pochodzi spojrzał na nią wielce zdziwiony, bowiem nie spodziewał się tutaj nikogo z Irlandii, a co najważniejsze przez ostatnie lata w ogóle nie spotkał tutaj nikogo z rodzinnego kraju.
-Ty też jesteś z Irlandii? Nie spodziewałem się nikogo z rodzinnego kraju. Cóż ja może nie pochodzę z wioski, ale zawsze po prostu lubiłem się wyróżniać i to jest mój sposób na to.
Kiedy wspomniała o oczach westchnał cicho, bo zazwyczaj każdy myślał iż są to soczewki a to nie było nic z tych rzeczy. po prostu taki się urodził i tyle, ale wątpliwe iż mu w to uwierzy, ale nia miał powodu by kłamać w tej sprawie. Kątem oka wychwycił to co stało się z jej piersiami i tylko siłą woli powstrzymał się od zerknięcia tam, a zamiast tego nachylił się w jej stronę i spojrzał jej w oczy.
-To nie soczewki. To naturalny kolor oczu. Po prostu z takimi się urodziłem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Wto Lis 20, 2012 4:19 pm

Ucieszyła się, gdy powiedział, że go nie uraziła i wyraził zgodę by nazwać to "spotkaniem". Cóż, niby to tylko nazwa, ale w jej głowie zmieni się wiele dzięki temu, gdyż niektóre sprawy po prostu za bardzo ją krępowały, inaczej tego nazwać nie można. Randki, czułe słówka, pocałunki, jakieś trzymanie za rączkę czy inne takie rzeczy - nie, to nie dla niej. Takie rzeczy były jej obce na tyle, że nie potrafiła odnajdywać się w takich sytuacjach, dlatego starała się by rozmowa przebiegała jak najbardziej zwyczajnie. Ot, świetny fryz, co u Ciebie, jak tam Twój zespół wędrującej śledziony? Takie tam, drobne pytanka.
Co do jego troskliwości, nie lubiła oceniać nikogo z góry, ale widziała w nim bardziej osobę... niedojrzałą i niezdolną do poświęceń czy też odpowiedzialności za swoje czyny. Choć już raz wziął odpowiedzialność za swój błąd i postarał się zrehabilitować, co mu nawet nieźle szło, jednakże no cóż... Jego wygląd po prostu nie pozwolił jej myśleć inaczej, po części zachowanie, choć i to nie było do końca zrozumiałe. Bo jak powinien się zachowywać? Jak 15 latek, jak dziecko, nastolatek, niedojrzały emocjonalnie, uczuciowo, fizycznie... A w rzeczywistości zachowywał się nieco doroślej.
- Jak to "Ty też?" ? Chcesz mi powiedzieć, że pochodzimy z tego samego kraju, tak? - spytałą jakby chcąc się upewnić, czy dobrze zrozumiała, bo nie była do końca pewna, czy on teraz coś ściemnia, wymyśla, by się jej przypodobać, no ale... Wydawało się, że mówi szczerze - No cóż, to faktycznie dość dziwny zbieg okoliczności. - dodała mrużąc oczy. Uśmiechnęła się szerzej i pokiwała głową z niedowierzaniem, chociaż swojej pozycji nie zmieniła, wciąż była lekko nachylona w jego strone, jakby nie wierzyła w żadne gadki o braku soczewek. Chyba naprawdę była nader racjonalna, mimo iż jej idealistyczne wizje, poduwały jej obraz świata doskonałego, gdzie nie ma "złych" ludzi, są tylko ludzie potrzebujący pomocy.
- Trudno uwierzyć. - oznajmiła szczerze, no bo serio, było jej trudno to zrozumieć. Taka dziwna niezwykłość. Normalnie gdyby mogła, to aż by spróbowała dotknąć by uwierzyć, ale co miała dotykać? Jego oka? No, co innego powieki, ale nie żeby palec do oka wciskać, prawda? No to by było dziwne, dlatego nie pozostało jej nic innego, jak ponowne delikatne przechylenie głowy w bok i zmrużenie oczu, by wbić przenikliwe spojrzenie w te jego kolorowe tęczówki, jakby szukając tam zarysu odcinających się soczewek, których tak "głęboko" pragnęła ujrzeć w jego spojrzeniu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Wto Lis 20, 2012 4:39 pm

No cóż jeśli jej nastawienie i podejście do rozmowy zmieni się tylko po tym to chyba nie było problemu, zwłaszcza iż terminu randka, używał tylko po to by ją nieco zawstydzić i tyle. Cóz co do bycia niezbyt dojrzałą osobą to tutaj nie mógł zaprzeczyć, ponieważ przez większość czasu wolał zachowywać się jak dzieciak, ale potrafił być też poważny i odpowiedzialny za to co robił, a co do zdolności do poświęceń to byłą to kwestia sporna i raczej nie mógłby odpowiedzieć na to od razu. Niedojrzały fizycznie? Oj jeśli chciał to mógł jej pokazać jak bardzo fizycznie jest dojrzały, dzięki czemu wiedziałby iż fizyczna dojrzałość jest na poziomie dorosłego a nie dziecka, ale nie będzie się teraz rozbierał bo więcej go tutaj nie wpuszczą, a ona ucieknie zawstydzona.
-A no tak z tego samego. Może trudne do uwierzenia ale tak jest.
Sam do końca nie był przekonany czy mówiła prawdę co do swojego pochodzenia, ponieważ niektórzy wstydzą się tego skąd pochodzą i zmieniają miejsce swych narodzin podczas rozmowy, ale on nie miał po co kłamać bo nie wstydził się tego skąd pochodzi,a to czy mu uwierzyła to już nie jego problem. Kolejną kwestią były oczy bo jak widać nie wierzyła, że są one naturalne, a nie wspomagane soczewkami.
-No trudno, ale naprawdę nie mam soczewek.
No takie wkładanie palucha do oka nie byłoby zbyt przyjemne, a więc dobrze iż postanowiła się powstrzymać. Niestety to romantyczne wpatrywanie w oczy przerwał jego telefon i tylko westchnął cicho. Zobaczył kto dzwoni i lekko przygryzł wargę, ponieważ nie mógł ignorować tego telefonu, a więc należy zakończyć spotkanie.
-Wybacz mi ale muszę iść. Mam coś ważnego do załatwienia. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Szybko dokończył ciasto i czekoladę, po czym wstał i położył na stole pieniądze, tak by zapłacić za oboje po czym wyszedł z kawiarni.

[zt]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Sro Lis 21, 2012 11:02 am

Samantha wcale a wcale nie kwestionowała tego, że mówi prawdę. Czemu miała by mu nie wierzyć? Nie, nie miała ku temu żadnych powodów, to po prostu były dwie rzeczy, które ją interesowały - ubiór i soczewki, które ponoć soczewkami nie były a dziwnym zbiegiem i kaprysem matki natury. Czy w to wierzyła? Chyba tak, dlaczego miałby ją okłamywać, miał ku temu jakiekolwiek powody?
Kiedy usłyszała jego dzwonek telefonu znowu zmrużyła oczy. Wkurzały ją takie rzeczy, tym bardziej, że sam nazwał to randką, tak? No to po co tak to nazywał jak miał ową randkę w tyłku? Nutty przegryzł lekko wargę, jakby ze zdenerwowania? Zastanawiała się co się stało, albo co mogło się stać, skoro tak zareagował.
- Coś się stało? - spytała, ale jej słowa chyba umknęły gdzieś w tym, co chłopak powiedział w tym samym czasie, co ona, czyli, że musi iść. No cóż, po częście to rozumiała, ale teraz po głowie chodziło jej tysiące myśli. Dlaczego? Po co? Mam teraz być zła i obrażona czy postarać się zrozumieć? A jeśli ktoś z jego rodziny leży w szpitalu i dostał telefon z tego szpitala? Albo jakieś inne, złe rzeczy? Jak wtedy mogłabym być na niego zła, skoro powinnam być dla niego wsparciem! Już nie wiem co o tym mam myśleć, są tylko dwie strony medalu... Choć niektórzy mówią, że AŻ dwie, dla mnie to TYLKO dwie, albo w te albo wewte, plątało jej się w myślach kiedy tak patrzyła przed siebie, w miejsce gdzie jeszcze siedział. Cóż, lubiła go i tyle, więc chyba nie miała powodu by być zła? Raczej zaczęła się poważnie martwić, bo może naprawdę coś się stało?
Nastolatka do końca wypiła swój napój, który stał się już zimny
- Ble. - zamarudziła wystawiając na chwile język, jakby chciała z niego zdjąć zimny smak czekolady, która to powinna być gorąca, a już wystygła. Wzięła ze stołu szalik owijając go szybko wokół szyi, po czym zapięła płaszcz. Musiała wstać by zapiąć ostatni, dolny guziczek. Kelner sam zauważył, że się zbiera, więc podszedł i wziął pieniądze, które to uprzednio Samantha mu lekko podsunęła, po czym zaśmiała się do siebie wyraźnie rozbawiona.
- W sumie i tak miło, że zapłacił, mógł uciec i zostawić to mi, to by dopiero była "randka stulecia". - mruknęła sama do siebie ponownie się śmiejąc krótko pod nosem, po czym rzucając sympatyczne i głośne "Dowidzenia" wyszła z lokalu dalej się uśmiechając na swoje myśli, choć po głowie wciąż jej się plątało pytanie, czy coś złego się stało?

[ZT]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Pon Gru 03, 2012 7:33 pm

Piękny, chłodny wieczór. I co należy robić w takie wieczory? Siać spustoszenie... w kawiarni ze słodkościami. Niestety nasza bestyjka nie brała ostatnio ze sobą pieniędzy, bowiem zwykle wchodził i brał to co chciał. Ba! Pracownik sam wciskał mu produkty, byleby pozbyć się szkodnika, jakiego to goniła nie raz policja. No ale do rzeczy, do rzeczy... Potworzasty zaatakował kawiarenkę, zaglądając przez szybę ileż to dzieciątek mieści się w jednym lokalu: jakaś parka, starsza pani i biznesmen wracający z pracy, który jak widać nadrabia kolację pysznościami. Przechylił łeb na bok, w ogólnie zwracając na przechodniów jacy go mijali. W prawdzie unikali go ludzie, a nawet zdarzali się chojracy, jacy odważnie potrafili obrzucić olbrzyma wyzwiskami lub nawet kamieniami! jak w jakimś średniowieczu, ale co tam. Kwestia przyzwyczajenia.
Oderwał się od szyby, odwracając na pięcie. W prawdzie zanudzał się na śmierć! I właściwie czemuż to aż tak bardzo ciekawiła go gazeta, jaką trzymał w łapkach mężczyzna od interesów, przesiadujący w lokalu za potworem? Obejrzał się z nad ramienia, mrużąc oczy. Zresztą, machnął łapą, usunąwszy się w cień między budynkami. Tam znalazł jakiegoś bezdomnego, okrytego gazetami. Uśmiechnął się szpetnie, podchodząc do biednego człowieka. Nikt takim się nie przejmie, więc potwór bez przeszkód zatkał mu usta, samemu przykładając palec do ust dając mu do zrozumienia aby był cicho. Mężczyzna pokiwał głową, widząc kogo ma nad sobą. Co dalej? Zaciągnął głębiej bezdomnego, aby tak w tradycyjny sposób skrócić jego nędzne życie. Osuszenie z krwi, bezsensowna walka... Bezdomny nie miał szans. Nikt mu nie był w stanie pomóc.
Puścił zwłoki, zakrywając je gazetami, które to służyły już wcześniej za "kołdrę" śmiertelnika. Śmiesznie by było, gdyby ktoś go nakrył. A może i nie?
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Yuki Pon Gru 03, 2012 7:45 pm

Z plaży udała się w stronę miasta. Nie przejmowała się zupełnie czasem, miała go aż w nadmiarze i nie wiedziała jak spożytkować. Do domu nie miała po co wracać. Pusta przestrzeń czterech ścian nie napawała jej optymizmem, dlatego też wolała pospacerować po mieście, odwiedzić stare kąty, przejść się ulicami, poobserwować ludzi, jak każdy z nich gdzieś się spieszy. Lubiła patrzeć na ludzi, czasem nawet zaglądała do ich umysłów, będąc ciekawa, co taki zwykły, szary człowiek myśli, jakie ma problemy, troski, zmartwienia, ale i radości również. Rzadko jednak to robiła, ograniczając się do samej obserwacji. Szanowała prywatność innych.
Nie widziała gdzie mogłaby się podziać. Może powinna udać się do Akademii? Nie, zaraz z tego zrezygnowała. Nie czas, może potem. Wiedziała jednak, że odkładać tego nie może, z bardzo prostego powodu. Nadal wisiało nad nią widmo zwolnienia, a tego tylko jej brakowało do puli nieszczęść. Szła więc ulicą, nie wiedząc gdzie, przeszła powoli obok kawiarni. Miała iść dalej, ale wyczuła bardzo znajomy zapach. Zatrzymała się, odwracając głowę i lokalizując miejsce występowania owego zapachu. Musiała się cofnąć dwa kroki i wolno weszła w wąską uliczkę, gdzie po chwili, w zaułku między budynkami, ujrzała sporych rozmiarów sylwetkę.
- Testament?
Zadała pytanie, nie do końca będąc pewną, co można było wyczuć w jej głosie. Dawno nie widziała kanibala, nie wiedziała co się z nim działo i tak dalej. Teraz spoglądała na niego, lekko rozszerzonymi, błękitnymi oczami, wyraźnie zaskoczona jego widokiem, ale z pewnością nie przestraszona, ani w ogóle, nie było można powiedzieć, by czuła jakiekolwiek negatywne odczucia względem niego. Nawet nie wiedziała, że nakryła go jak małe dziecko, gdy robi coś złego.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Pon Gru 03, 2012 8:01 pm

Nie tylko dla Yuki czas przestał mieć znaczenie. Wampir przestał spoglądać na zegarek szmat lat temu. Nigdy nie potrzebował wiedzy odnośnie aktualnej godziny, dnia itd. Żył po swojemu, nie przejmując się prawie niczym. Przecież jest nieśmiertelnym, czyż nie? Choć prędzej czy później zaś go dopadną i wesoło tak nie będzie i pytanie... Kto tym razem dorwie Potwora? To także pozostaje w kategorii mniej ważnych. Lepiej cieszyć się chwilą, rozkoszując szaleńczym sposobem buty - chociażby do czasu. Wracając jednak do gry...
Kanibal nie wyczuł z początku szlachetnej, zajmował się swoim bezdomnym. Człowiek wpatrywał się w postać oprawcy martwym wzrokiem jednakże mogło się wydawać iż skrywał po potwora wielkie pretensje. Nie tak chciał zginąć ten człowiek. Oblizał usta się, odwracając w stronę wyjścia z ciemności. I niemal nie zderzył się z Yuki. Kobieta wyrosła nagle przed nim, wołając po imieniu. Zmarszczył lekko brwi, cofnąwszy się o jeden krok. Nie obchodził go fakt czy ta ujrzy martwego człowieka czy też nie. To jego sprawa, nie jej.
- A nie widać, że to ja?
Odburczał chłodno, wcisnąwszy łapy do kieszeni. Noc cała przed nim, i jak na tacy dostał Yuki! Ta która przestała się go bać, uroczo. Skrzywił się odrobinę.
- Nie masz co robić? Możesz mi postawić coś w kawiarence.
Jakieś protesty? On nie przyjmuje. Czy w ogóle się kłonił szlachetnej? Skądże! Ta bestia nie była wychowywana na odpowiedniego arystokratę. Dlatego też niech nie spodziewa się kultury z jego strony. Z miną okrutnie zaciętą, wyminą wampirzycę, opuściwszy zaułek. Oczywiście nie odchodził za daleko, patrzył na nią wyczekująco. Ma ją pogonić? A może zaszczekać?
- Szybko!
Nie obyło się bez poganiania. Cóż, jemu się zawsze spieszy jeśli chodzi o głód. Lepiej szybko upchać go byle czym i w spokoju przemierzać dalsze ciemne ulice. Ciekawe czy jasnowłosa zechce się udzielić. Zwykle dostawał odmowy.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Yuki Pon Gru 03, 2012 8:26 pm

Z początku owszem, nie zauważyła nieszczęśnika, który miał tego pecha, że trafił na Testamenta. Ale może to i lepiej dla nie go? Zbliżała się zima, a jak wiadomo, w tym okresie ginie najwięcej ludzi, którzy nie mają tego luksusu posiadania własnego kąta, choćby najmniejszego. Mimo wszystko trochę jej się żal zrobiło tego człowieka, ale co mogła zrobić? Nic. Kompletnie nic jej do tego gdzie i na co poluje wampir, w końcu jakby nie było taka już wampirza natura. Yuki nie polowała, ale to był jej własny wybór i nie próbowała wpływać na innych, byleby tylko nie dochodziło do rażącej przesady.
Testament ją zauważył. Cofnął się i odezwał, dosyć niemiło. Zresztą, czego mogłaby się po nim spodziewać? ponownie żal się jej zrobiło, co odbiło się na jej twarzy. Nic jednak nie powiedziała, a poza tym, Testament był tak specyficznym wampirem, że po prostu starała się nie brać wszystkiego zbyt serio. Musiał być chyba czymś mocno zirytowany, być może męczył go głód i dlatego był jaki był. Tego wiedzieć nie mogła, choć po tym nieszczęśliwym bezdomnym, ostatni wniosek był całkiem prawdopodobny.
Uśmiechnęła słabo. I bała się go. Owszem, czuła obawę, to jednak jej nie hamowało, a znała Tessa dosyć dobrze by umieć do do niego podejść w miarę na spokojnie. Pokręciła smutno głową.
- Nie musisz się irytować. Też się cieszę, że cię widzę.
Nie zamierzała odpowiadać mu tym samym i zamiast tego, uśmiechała się lekko, zupełnie, jakby jego słowa zupełnie jej nie uderzyły i nie zraniły. A tak było, choć przecież to jeszcze nic złego. Zamiast więc czepiaj się wampira i jego wątpliwej kultury osobistej, wolała zachować się zupełnie inaczej. Podeszła ciut bliżej mężczyzny, podrywając głowę w górę, jako, że była znacznie niższa od niego. Gdy ją wyminął i opuściła zaułek, poszła za nim, zatrzymując się i po chwili wyciągnęła dłoń i pochwyciła jego wielkie łapsko, odwracając się w stronę kawiarni i ciągnąc go tam jak matka małe dziecko. Weszła do środka, kierując się do wolnego stolika, najlepiej najbardziej oddalonego od reszty klientów. Miała zamiar posadzić tam wampira i zamówić coś do jedzenia. Miała nadzieje, że Tess będzie w miarę spokojny.
Obserwowała go bacznie, ale nie natarczywie i jak najbardziej życzliwie.
- Możesz zamówić co chcesz.
Od razu powiedziała, by się nie krępował. Pieniędzy miała w brut, prawie nic nie wydawała, więc jej trochę zalegało, a co za tym idzie, mogła teraz je wydać na jedzenie, a jeżeli miało to pomóc choć trochę Testamentowi, to tym bardziej, żal jej nie było.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Pon Gru 03, 2012 8:49 pm

No właśnie! Bezdomny teraz grzeje się na łonie Abrahama, więc powinien być jeszcze wdzięczny mordercy, jaki dosłownie spił z niego nektar życia. Szkoda iż Yuki nie chce polowac, wtedy na pewno jej świat zyskałby ładny, czerwony kolor, a każdy smutek zostałby zapomniany wraz z następnym łykiem krwi. Ale to jej wola, nikt nikogo nie może do czegoś zmuszać. Właściwie... nawet i dobrze iż ta jest jaka jest. Zero konkurencji w wyborze ofiar, wszystko dla tego chytrego Kanibala! Zresztą nawet teraz nie wykazał się grzecznością, mimo że wampirzyca pokazywała się od najlepszej i tej najszczerszej strony. Oczywiście on umie dostrzec takie zachowania, temu też nie raz dochodziło do refleksji czy dobrze zachowuje się w stosunku do osób, które są starają się być dla niego jak najbardziej wyrozumiałe.
Ponownie zwilżył wargi, zmieniając minę na nieco przygnębioną. Yuki nie odmówiła mu postawienia słodkości w kawiarence, zupełnie nic w tej sprawie nie powiedziała. W dodatku złapała jego szponiastą łapę, zaciągając go do środka. Nie obyło się bez ludzkich spojrzeń, nawet para opuściła lokal, a pracownik chwycił za telefon. I kto wie czy by nie została zawiadomiona policja, gdyby nie obecność szlachetnej. Jasnowłosa sprawiała tak pogodne nastawienie, które niemal zarażało wszystkich w koło. Sprzedawca popatrzył niepewnie na kobietę oraz jej wielkiego towarzysza. Ta usadowiła go przy stoliku, umiejscowionym jak najdalej od ludzi. Bardzo dobrze. Nie musi znosić spojrzeń, które same w sobie skreślały zabójcę ze świata żywych.
Co chciał? Nie mógł powstrzymać uśmieszku.
- Cztery pączki, dwa precelki z lukrem i kremówkę. Niech ma dużo bitej śmietany. Ach i zapomniałbym o moim ulubionym ptysiu.
Gdyby mógł, wykupiłby cały sklep. Ale nie teraz, jeszcze mnóstwo lokali mają przed sobą, a wampirek miał chęć się zabawić cudzym kosztem. Lecz z drugiej strony, Yuki sama chciała być dla niego życzliwa, temu też się nie krępował. Odnalazł na stoliku stojak z serwetkami. Nie mógł zostawić ich w spokoju, chwycił je w swoje wielkie dłonie, oglądając ze wszystkich stron. Następni wyciągał je po kolei, rozrzucając w okół siebie, tworząc niemały bałagan w okół siebie. Normalnie siara, co Yuki?
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Yuki Wto Gru 04, 2012 7:55 am

Nie była taka jak on, czy spora większość wampirów. Brzydziła się rozlewem krwi, choć to nie oznacza, że jej nie lubiła. Jak każdy jej gatunku, musiała się pilnować, by żądza nie przejęła nad nią kontroli. To by było chyba najgorsze, z najgorszych. Co innego jednak, wziąć, polować na ludzi, wypijać ich krew i puszczać wolno po wykasowaniu pamięci, a co innego mordować jeden z za drugim, nie chcąc nawet nad tym zapanować. Niestety Tess był właśnie takim osobnikiem, który nie znał umiaru. Yuki jednak to zupełnie nie przeszkadzało dlatego też, nie zważając na jego czym sprzed chwili i wciąż wyraźny zapach krwi, zdecydowała się, z własnej woli pomóc wampirowi.
Dlatego też zaprowadziła go do kawiarni jak małe dziecko, ciągnąc go za rękę. Mogło to wyglądać co najmniej dziwnie i z pewnością tak wyglądało, zważywszy na to, jaka reakcja nastała w lokalu, po tym jak oboje przekroczyli jego próg. Yuki uśmiechała się lekko, pogodnie i ciągnęła za sobą kanibala, starając się nie zwracać uwagi na to co robią inni ludzi, którzy najwyraźniej przerazili się widoku wielkiego wampira, a uspokoili się dostrzegając, że jest on ciągnięty przez drobną kobietę. Posadziła go na krześle jak małe dziecko i oczekiwała tego co on chce zamówić, a gdy wreszcie się dowiedziała, no cóż. Posłała uśmiech Testamentowi i podeszła do lady składając zamówienie na niego i dla siebie.
Do stolika wróciła po krótkiej chwili kładąc przed nim tacę i ściągając z niej tylko jednego pączka, którego ona sama dla siebie zamówiła.
- Jedz na zdrowie.
Widząc jednak jaki bałagan zrobił, rozrzucając wokół siebie wszystkie serwetki, westchnęła cicho i pokręciła głową w rozbawieniu. Testament zachowywał się jak małe dziecko. Wyglądał na zagubionego i nieporadnego, ale mogło to być tylko jej osobiste wrażenie. odruchowo zaczęła zbierać serwetki, by tak nie leżały i nie tworzyły bałaganu. A Tess? No cóż, mógł się już zacząć zajadać swoimi przysmakami, w czasie, gdy ona sama sprzątała bajzel przez niego narobiony. Nie mogła przy tym powstrzymać uśmiechu cisnącego się na usta. Nie skomentowała jednak tego uznając, że nie ma takiej potrzeby.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Wto Gru 04, 2012 11:24 am

Yuki musiała mieć silną wole skoro umiejętnie potrafiła powstrzymać swoją żądzę krwi. Gdyby tak Kanibala ktoś uczył panować nad sobą, zwłaszcza przy tym żarłocznym charakterze, może nie siał by za sobą tuziny ofiar. Wampir nie umie walczyć z głodem, musi ciągle go zaspokajać inaczej zaczyna cierpieć. I cóż, niestety nie ma żadnych słów na jego krwawe czyny które dla Yuki mogły wydać się absurdalne. Dobrze jednak iż kobieta nie wytykała go okrutnie, wieszając na nim psy. Stwór kiedy nie jest w stresie, można w miarę z nim porozmawiać, przebywać. A jak zacznie ufać, to już bardziej można się rozluźnić. Wielka bestia bez oporów dawała się prowadzić, po czym usiadł przy stoliku, korzystając z okazji zamówienia. Yuki nie skrzywiła się na dosyć spore wymagania potwora o równie wielkim apetycznie. Skoro pozwoliła sobie wejść na głowę, skorzysta. Uśmiechał się dumnie z siebie, maltretując serwetki rozrzucając je dookoła siebie. Ubaw po pachy! Nie przejmował się wzrokiem ludzi. Co mu mogą zrobić? Wytknął kawałek języka na wierzch, widząc kątem oka nadchodzącą wampirzycę. Ile tego było! Bez zastanowienia złapał pierwszego pączka, pochłaniając go i oblizując paluchy. Lepiący lukier w cale nie przeszkadzał w dalszym posiłku, choć to jest zwykły deser. Biedna Yuki musiała zbierać serwetki, jakie ten porozrzucał. Miło było, nie ma co! I tak, Kanibal jest jak dziecko.
- W tej kawiarence zawsze mieli pyszności, a zwłaszcza ptysie. Uwielbiam je.
Oświadczył, całkowicie zajmując się pałaszowaniem słodkości. Nie ukrywam iż potwór nie miał manier. Łapy wycierał o ubranie, kruszył, brudził i się cieszył jak głupi do sera.
- Ludzkie flaczki też pychaa...
I ten drapieżny uśmiech. Zarechotał cicho, językiem wydobywając bitą śmietanę z ptysia. A żeby szlachetnej nie było smutno, podał jej serwetkę! Tak od czarnego serca!


Ostatnio zmieniony przez Testament dnia Wto Gru 04, 2012 6:04 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Yuki Wto Gru 04, 2012 2:54 pm

Silna wola... raczej siła przyzwyczajenia i poniekąd sposobu wychowania, bo jakby nie było, u niej w domu panowały szczególne zasady, a panowanie nad swoimi żądzami, było jedną z rzeczy ważniejszych. Oczywiście Yuki zabrnęła w tym nieco dalej, przez o teraz wiele osób, szczególnie właśnie rodzina, patrzyło na nią dziwnie. Starała się na to nie zwracać uwagi, ale nie było to łatwe. Miała swoje zasady, których się trzymała twardo (poza małymi wyjątkami), ale to nie oznaczało, że wszystkich mierzyła własną miarą. Byłoby to co najmniej głupie, a skoro nie odsuwała się od Tessa, który był powszechnie znany ze swoich krwiożerczych czynów, a do tego jeszcze miał niejaki wątek z nią związanych, oznaczało to jednoznacznie, że nie patrzy na niego jak na kogoś gorszego.
Zamówienie jakie sobie zażyczył, a na które się zgodził, nie musiało być od razu włażeniem na głowę. Nic z tych rzeczy. Spełniła jego prośbę, bo tak chciała, bo uważała, że to dobry pomysł, bo w gruncie rzeczy głęboko współczuła Testamentowi i chciała mu jakoś pomóc. Chociażby tak szczątkowo. Na tyle, na ile zdoła i na ile on sam jej pozwoli. Sama zabrała się za swoje jedzenie, widząc jednocześnie jak on pochłania wszystko bardzo szybko i zachłannie. Być może głód krwi, jaki wciąż odczuwał sprawiał, że sama krew mu nie wystarczała i musiał się czymś jeszcze opchnąć, choć z drugiej strony mógł to być również odruch obronny, przed chęcią zjadania ludzi. Yuki się na tym nie znała, choć była lekarzem, po prostu Tess był zbyt... specyficzny.
Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. Wampir był jak duże dziecko, ale jej to nie przeszkadzało.
- Nie wątpię. Jedz jak ci smakuje.
Na razie nie chciała mu przeszkadzać w jedzeniu. Sama pozbierała wszystkie serwetki jakie wokół ciebie porozrzucał. Można powiedzieć, że to taki odruch, który kazał jej zachować porządek. A może to przez jego lekko dziecięce zachowanie? Po chwili podsunęła mu pod noc serwetki, które nieco wcześniej wyrzucał z takim zacięciem.
- Wytrzyj dłonie w to.
Normalnie jak matka instruująca dziecko, jak te ma się zachować w towarzystwie. Sama również przyjęła serwtkę, którą jej podał i położyła na stole, ładnie ją składając. Teraz jej dłonie leżały na stoliku, a ona machinalnie zaczęła się bawić serdecznym palcem, gdzie miała kiedyś obrączkę. Zaraz zdała sobie sprawę z idiotyzmu tego nawyku, więc rozdzieliła dłonie i obserwowała dalej Kanibala.
- Ludzkie flaczki, będziesz musiał sobie na tę chwilę darować. - uśmiechnęła się szeroko, dając tym samym do zrozumienia, że jest w całkiem dobrym nastroju. - Dawno Cię nie wiedziałam. Jak się więc miewasz? Czasem o tobie myślałam.
Oczywiście miała na myśli fakt jego dość nieprzyjemnego stanu ciągłego głodu. Zajęta własnym życiem, Tess wypadł z obiegu i jedynie od czasu do czasu się zastanawiała nad tym, co się z nim dzieje. Nie wiedziała przecież o tym, że ma żonę, że urodziły mu się dzieci. To w sumie było mało ważne. Bardziej przejmowała się jego stanem fizycznym i psychicznym, choć aspekty życiowe też były ważne.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Wto Gru 04, 2012 6:24 pm

No tak. Wiele wampirzych porządnych rodów naciska na dyscyplinę członków rodziny, przecież każdy szanujący się wampir oraz dbający o gatunek, stara się nie zdradzać swojego oraz innych istnienia. Kanibalowi taka lekcja by się przydała, biedak zwykle zapomina o kasowaniu pamięci lub najzwyklej w świecie ofiara nie przeżyje i wtedy bez sensu usuwać wspomnienia o sobie i tak nieszczęśnik zabiera wszystko ze sobą do grobu. Choć co na to poradzić? Ten typ taki już jest - nienauczony. Zatem nie ma co zbytnio od niego wymagać.
I dobrze iż Yuki okazuje na tyle wyrozumiałości i nie ugania jako szlachetna o zachowaniu tajemnicy gatunku.
Teraz przychodzi jej współczuć potworowi, jaki nie raz wyrządził jej wiele krzywd i to głównie przez napad niepohamowanego głodu. Tak w ogóle to ona teraz ma idealny dowód na wielki problem kanibala - brak opanowania.
Dobra myśl. Pochłania masę słodkości w celu zapchania drugiej żądzy, którą krew nie jest w stanie zaspokoić. Jedynie posiłek składający się nie z cieczy, ukróca na kilka chwil denerwujące wręcz pragnienia. Nie raz sam wampir miał ich dosyć, bowiem czasem odzywają się w naprawdę ważnych momentach i wszystko psują, gdyż ten wpada w tak zwany szał, nie będąc w stanie powstrzymać wewnętrznego zwierza. Poza tym ma wiele kłopotów, na przykład łowcy zaś go ścigają. Ale on jeszcze o tym nie wiedział i nawet nie chce się dowiedzieć.
Nie skomentował słów wampirzycy, jedynie uniósł kącik ust w nieco łagodniejszym uśmiechu. Skoro ona bywa dla niego miła, czemu on ma być inny? Umie odwzajemnić podejście, co jedynie może oznaczać iż całkowicie z uczuć to on wyprany nie jest.
No narodzie. Podała mu serwetkę! Zamrugał kilka razy, patrząc na serwetki to na twarz Yuki. Zaraz zrobił nieco oburzoną minę, łapiąc w paluchy kilka sztuk. Oczywiście grzecznie wytarł dłonie, rzucając byle jak pomiętoszone papierowe ściereczki. Powrócił do swojej kremówki. Dostrzegł jak bawi się palcami, co przykuło nieco uwagę kanibala. Może coś nosiła na palcu? Sam miał widoczną obrączkę, która czasem uwierała. Czemu? Brak wyjaśnienia.
- I tak kogoś napadnę, jak stąd wyjdę. Ciastka są jedynie wstępem do prawdziwej uczty.
Żarłoczność brała w górę, a bestyjka nie okazywała żadnego kłamstwa. Jego słowa są najszczerszą prawdą, co mogło wydawać się nieco niepokojące. Poprawił się na krześle, czując okrutną niewygodę. W lokalu było duszno, a wzroki ludzi nie odrywały się od wampira. Pomruczał coś pod nosem, garbiąc się przy stoliku. Mina wampira zrzedła... Chociaż Yuki jest w dobrym nastroju, nie to co ten spasiony paszkwil.
- Jest do dupy - nie mam co robić.
Mruknął od niechcenia, kończąc z kremówką. Jego tacka była już pusta. Nie zdał sobie nawet sprawy kiedy ja opróżnił, popatrzył na wampirzycę nieco zmęczony. Już zaczynało mu się nudzić.
- Ty nie masz obrączki, a wcześniej ją miałaś. Nie lubisz błyskotek?
Po pytaniu wskazał na jej dłonie. Ciekawe czy mu opowie co się stało, ach, nawet nie przyszło mu do głowy że Yuki zerwała z Naizenem bo ten okazał się gejem! Hoho, świat bywa nader okrutny. Tak przy okazji wiercił się na krześle, odczuwając wyjątkowo okrutny dyskomfort. Zapach ludzi, powoli narastająca irytacja i te spojrzenia! Wampir gotował się w środku, aż obroża dała o sobie znać. Odruchowo zaczął drapać się po szyi. bez celu, mrowienie spowodowane słabym impulsem elektryczności nie schodził.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Yuki Wto Gru 04, 2012 6:46 pm

Fakt iż posiadała tak dużą dyscyplinę w kwestiach żądzy krwi, mogło mieć tą przyczynę, że pochodziła z takie, a nie innej rodziny, tym bardziej, gdy jest to ród szlachetny. Przeważnie nie chodzi o to by dławić swoje instynkty, a by nad nimi panować. Yuki panowała i od dziecka nie miała z tym problemu. Może też dlatego, że rzadko kiedy miała do czynienia z ludźmi, więc i nic jej nie kusiło. Dopiero potem, w momencie wyrwania się z domu, musiała wiele się nauczyć. Nie było tak źle. Tess miał za to dość poważny problem, czego nie dało się nie zauważyć. Niektórzy wezmą go za zwykłego potwora, a Yuki... no cóż, dostrzegała, że była to sprawa bardziej skomplikowana. I dlatego siedziała tu z nim w kawiarni, choć było to nieco ryzykowne, zważywszy na obecność ludzi w lokalu. Nie było ich wielu, ale czy miało to jakieś znaczenie? Ważne, że ktokolwiek był.
Testament wyrządził jej wiele krzywd i choć była zła na niego, te negatywne uczucia minęły. Owszem nadal miała żal, jednak nie grało to u niej głównej roli, były to poboczne uczucia, niewarte wspomnienia. Można powiedzieć, że przedkładała inne sprawy ponad własną krzywdę. Inaczej mówiąc - są rzeczy ważne i ważniejsze.
Zastanawiało ją, na jak długo pomoże mu ten posiłek. Chwile temu pozbawił życie bezdomnego człowieka, teraz pochłaniał słodycze w tempie ekspresowym. Naprawdę miał ogromny apetyt, czy też raczej głód nie opuszczał go ani na chwilę. Słysząc jednak jego słowa, o tym, że znów zaatakuje, jak tylko wyjdzie, cicho westchnęła. Co ona mogła? Powstrzymywanie go nie miało sensu, jeszcze sama by oberwała, choć z drugiej strony... chciała mu przecież pomóc.
- Nie ma nic, co byłoby w stanie stłumić twój głód? I tak już jesteś zagrożony, jako wampir powszechnie nienawidzony, wciąż jesteś na celowniku. Powinieneś nieco przystopować. Chciałabym ci jakoś pomóc. Tylko nie wiem jak.
Oczywiście nie liczyła na to, że jest możliwość zlikwidowania wiecznego głodu kanibala, dlatego też mówiła jedynie o stłumieniu, czy raczej ograniczeniu. Uśmiech zniknął z jej twarzy, zastąpiony wyrazem troski i zmartwienia, a wyrażenie Testament, tylko to pogłębiło. Niepewnie wyciągnęła rękę, sięgając do łapska wampira i delikatnie je gładząc. Wiele zrobić nie mogła, więc ograniczała się to najprostszych słów i gestów. Czynami wiele zdziałać nie była w stanie. Na zadane pytanie, nieco się zmieszała i cofnęła odrobinę rękę.
- No cóż, nie jestem już mężatką. Niedawno rozstałam się z mężem.
Spuściła na chwilę wzrok, ale zaraz go ponownie podniosła na wampira, dostrzegając, że chyba zaczyna się bardzo niecierpliwić. Widać było, że nie w smak mu siedzenie w jednym miejscu, w dodatku w bliskiej obecności ludzi. Na samych klientów starała się nie zwracać uwagi, ano na to, że oboje z Testamentem, przyciągają ich uwagę.
- Może chciałbyś wyjść? Widzę, że nie czujesz się tu zbyt dobrze.
Zadała proste pytanie, bo przecież nie będzie go tu trzymać na siłę, a ryzykować napadu też nie chciała. Nauką nauką, ale należałoby stawiać małe kroczki, a nie od razu rzucać na wielką wodę.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 8 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach