Kawiarnia "Śmietankowo"

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lut 15, 2016 7:19 pm

Słowa Gerarda odrobinę zaskoczyły Pierre. Dobrze wiedziała, że ludzie skłonni byli do takich irracjonalnych uczuć - nie była wyjątkiem - ale w życiu nie pomyślała, że ten mógł mieć... wyrzuty sumienia o to, że nie potrafił się nią zająć. Przecież ją uratował! Był superbohaterem z tych wszystkich tutejszych mang! Jasne, miała cały miesiąc buntu, gdy ten wyjechał i nie odzywała się zupełnie do nikogo (co nieszczególnie było dla niej trudne), ale te czasy już dawno minęły! Dlatego zmrużyła oczy na te wyznanie... dopiero potem analizując je całe.
- Masz dzieci? - wymknęło jej się trochę popędliwie. - Serio? Nic nigdy mi nie wspomniałeś - burknęła jeszcze i trudno było powiedzieć, czy była zaskoczona, czy zła... bo w sumie sama nie wiedziała! To był bardzo ważny element Gerarda, o którym nikt raczył nigdy wspomnieć! A jeśli miał dzieci, pewnie też miał kobietę, o której też nic nie wiedziała! Ciekawe, czy nadal byli ze sobą? O tym też nie wiedziała co myśleć...! Jakoś nie mogła zapamiętać tego, że nie widzieli się całe pięć lat. Miała zupełny mętlik w głowie, co zdarzało się jej niezwykle rzadko, ale przy Gerardzie wydawała się być to jedna ze stałych, od zobaczenia jasnych włosów w drzwiach, do teraz, kiedy te były na wyciągnięcie ręki.
Siedziała więc jak kołek i chociaż minę miała dość niezainteresowaną, to dobry obserwator mógł zobaczyć, że nie była uosobieniem spokojnego oceanu. Musiała napić się swojej kawy, żeby dać sobie czas na uporządkowanie myśli i wymamrotanie czegoś odrobinę mądrzejszego.
Ale wtedy Gerard ponownie wypalił.
A ona znowu musiała upić trochę kawy.
I, gdy już mężczyzna postanowił zakończyć ten temat, ona musiała dodać swoje trzy grosze:
- Jeśli twoja teoria się zmieni, tak czy siak jest martwa. Pozostałoby znaleźć ją i ukrócić to poniżenie - stwierdziła nader beznamiętnie i spokojnie... tym razem szczerze. Tym bardziej, gdyby skończyła jako level E...
A potem postanowiła wrócić do uszanowania woli Gerarda. Mógł mieć rację z tymi szpiegami i podsłuchami, a mogła być to zawodowa paranoja, a Beatrice bardziej skłaniała się do tego drugiego.
- A więc masz dzieci - wróciła do tematu, całkiem lekko! Najwidoczniej, już trochę przetrawiła ten fakt (bo co innego jej pozostało, prawda? Nie każdy miał ochotę być w związku samym ze sobą, a nawet w tym ledwo Beatrice wytrzymywała.) - Masz ich zdjęcia?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gerard Pon Lut 15, 2016 10:45 pm

Gerard nie należał do tych, którzy przejmują się innymi. Jednak gdy w grę wchodziły niewinne dzieci, sprawa wyglądała całkiem inaczej. Może dla osiemnastoletniej dziewczyny okazywanie uczuć było irracjonalne, ale łowca wiedział, że gdyby potrafił je okazywać syn by go znienawidził i może jego żona wciąż by żyła? Osiemnastoletnia dziewczyna nie mogła docenić jeszcze wielu istotnych rzeczy w życiu. Choć była bardzo doświadczona przez życie, to nie potrafiła wszystkiego najwyraźniej pojąć. Ale w większości ludzie uczą się na błędach i może kiedyś, kiedy będzie już za późno, jak w przypadku Gerarda, pojmie, że uczucia nie są irracjonalne.
Nie był żadnym super bohaterem. Taka była jego praca. Na to poświęcił wiele dekad swojego życia, aby dojść niejako do perfekcji w tym, co robi. W polowaniu. W poszukiwaniu. W ustawianiu sideł. W mordowaniu. Torturowaniu… Również poniósł wiele strat w życiu. Widział nie jedną śmierć bliskiej mu osoby.
Nie odpowiedział dziewczynie początkowo na pytanie w sprawie dzieci. Nie rozumiał, dlaczego miałby się jej tłumaczyć z tego. Poza tym prowadzili całkiem poważną rozmowę na temat jej matki.
Gerard zerkał na nią co jakiś czas. Dostrzegł, że nieco się zmieniła – wydawała się bardziej zezłoszczona niż chwilę temu. Choć nie bardzo znał powód, postanowił zapytać. W końcu kto pyta nie błądzi. Może jednak tym razem będzie inaczej?
– Coś się stało?
Może to przez te wspomnienia o matce? Sam nie wiedział. Nie znał natury młodych dziewcząt. Nie był przecież przy córce, kiedy dorastała. Sama się wychowywała i jeszcze musiała przetrwać zniknięcie brata.
– Nie musisz jej od razu skreślać, jeśli jest wampirzycą. Można to odmienić.
Jego syn cierpiał na to samo – wampiryzm. Tak, w tym wypadku było to jak choroba. Choroba, której nie da się tak łatwo wyplenić, póki istnieją wampiry szlachetnokrwiste. A gdyby je tak wszystkie… wytępić, wybić, eksterminować jak szczury? Rozumiał jej nienawiść do wampirów. Ale nawet jeśli jej matka została przemieniona, to wciąż, gdzieś tam, pod tą powłoką potwora kryje się ta sama osoba. Wystarczy tylko tej osobie pomóc… wyjść. Jasne było także to, że bolesne mogło się okazać ujrzeć matkę-wampirzycę. Tym bardziej pragnęłoby się jej śmierci. To niemal jak profanacja.
Zerknął znów na Beatrice, zdziwiony nieco jej pytaniem, ale nie dał niczego po sobie poznać.
– Mam dwójkę. Louisę, jest trzy lata starsza od Ciebie. Albo cztery…? I Zacka, ma dwadzieścia sześć lat. Nie, nie mam ich zdjęć przy sobie. Pewnie gdzieś w domu, na strychu walają się stare albumy mojej żony. Lubiła kolekcjonować takie pierdoły.
Wzruszył ramionami. Zupełnie jakby wspomnienia o żonie nie bolały… Mieli wiele ciepłych przeżyć, jednak oboje byli łowcami, ich życie nie było bajkowe. Było przepełnione misjami, brakiem czasu, wieczną walką o życie, o przetrwanie…
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Wto Lut 16, 2016 9:38 am

Uniosła brewkę na te pytanie, z wrażenia stawiając swoją kawusię na stoliku.
- Czy coś się stało? No wiesz, jak to jest... - machnęła ręką. - Ojciec nie żyje, ludzie postronni znają go lepiej od własnej córki, moja matka być może jest ruszającym się trupem, a mój superbohater jest w stanie się przejmować tym, że nie zaopiekował się mną, ale jego sympatia jakimś cudem nie sięgała do takich spraw jak, no nie wiem... na przykład, informacja o założeniu rodziny? - zalała Gerarda potokiem ironii, chociaż sam fakt, że powiedziała tak dużo na raz, graniczyło niemal z cudem. Zatem, musiało być coś na rzeczy!
I było, oczywiście. Miała mu za złe, że przejmował się - jej zdaniem - pierdołami, ale życie prywatne trzymał w tajemnicy. Nie była aż taka mała, żeby nie wiedzieć, co przy zakładaniu rodziny jest na rzeczy, jednak chyba Gerard myślał, że jest na etapie pszczółek i innych podobnych. Zastanawiające, czy nadal widział w niej małą dziewczynkę... a z drugiej strony, gdyby tak było, nie zaprosiłby jej do Japonii, prawda?
W spokoju wysłuchała informację, że dzieciaki miał starsze od niej samej. Naprawdę była spokojna. Musiała jedynie popić swój napój, żeby ułożyć to wszystko w myślach. A to, co ułożyła, było nieco inne od rzeczywistości, bo uznała, że skoro dzieciaki były starsze od niej, wszystko było zamierzchłą przeszłością, gdy nawet na świecie jej nie było. Nie umknął jej również użyty czas przeszły w odniesieniu do kobiety. Ale moja żona, zdecydowanie było czasem teraźniejszym.
- Dlaczego już nie kolekcjonuje? - zapytała krótko, dość ostrożnie, jakby nie chciała speszyć Gerarda. Brzmiało to zabawnie, wszak był to rosły i silny mężczyzna, ale nawet tacy mają swoje delikatne punkty. A Beatrice czuła, że był to jeden z nich.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gerard Nie Lut 21, 2016 11:49 am

Westchnął ociężale. Zapomniał, że miał do czynienia jeszcze z dzieckiem. Zapomniał, jak doświadczone nastolatki z byle powodu potrafiły się unieść z powodu zwykłego pytania. Nie chodziło mu o całokształt jej życiorysu, ale o nagłą zmianę nastawienia do swego rozmówcy. I w czym on zawinił? Może miała te dni i Gerard akurat był pod ręką Beatrice, więc wyżyła się na biedaku?
– Doskonale wiem, co stało się z Twoją rodziną, Beatrice. Pytałem o Twoją nagłą zmianę nastroju. Jeszcze przed chwilą nawet się szczerzyłaś, by po chwili dać mi do zrozumienia, że coś jest nie tak. Nie musisz przywoływać swojego życiorysu. Znam go na pamięć, przez te kilka lat uważnie go nawet rejestrowałem i przeglądałem. Zanim pojawiłaś się na świecie, miałem już rodzinę, Beatrice. Nie wiem, co ma chęć zaopiekowania się osieroconym i przerażonym dzieckiem do faktu, że posiadam rodzinę.
Łowca nieco się zirytował, ale niczego nie dał po sobie poznać. Zachowywał się tak, jakby właśnie nie prowadzili ważnej konwersacji. Odstawił swoją kawę i spojrzał z pełną powagą i nieco z naganą na Beatrice.
– Może teraz Ty zdradzisz co ciekawsze fragmenty ze swojego życia prywatno-intymnego, skoro już przesłuchałaś mnie?
Rzucił wolną sugestię, rozsiadając się wygodniej. Nie przepadał za takimi zaludnionymi miejscami. Miał wrażenie, jakby wszyscy tutaj ich podsłuchiwali albo ktoś ich szpiegował.
– Nie za dużo tych pytań, jak na pierwsze spotkanie po latach?
Nie lubił powracać wspomnieniami do żony. Za każdym razem bowiem widział jej śmierć. Szczęście w nieszczęściu nie widział, jak Hiro ją morduje. Jednak wiedział, że gdyby tam był, zamiast na tej cholernej misji, prawdopodobnie Michiru wciąż by żyła. Jego martwa żona nie należała do słabych punktów. Ot, stała się kolejną, martwą osobą w jego życiorysie. Była po prostu bolesnym punktem, do którego nie znosił wracać. Pluł sobie w brodę, że to przez niego nie żyje matka jego dzieci. Czy ją kochał? Na swój sposób tak. Pokochał ją z czasem dopiero, w końcu zostali „zeswatani” na siłę. Bo tak należało. Bo należało połączyć dwa potężne rody łowieckie. Prawie tak samo dzieje się wśród wampirów.
– To może teraz ja zacznę swoje przesłuchanie. Czemu zgodziłaś się przyjąć moje zaproszenie? Czego oczekujesz?
Oparł się o oparcie krzesła i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, nie spuszczając z dziewczyny uważnego, pilnego spojrzenia. Wczuł się w rolę... tak samo, jak podczas przesłuchiwania wampirów. Tyle że przy Beatrice nie użył siły. Jeszcze...
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Nie Lut 21, 2016 2:47 pm

Beatrice chętnie zdradziłaby to i owo z jej wzburzenia, chociaż wszystkiego sama nie rozumiała! Albo nie chciała rozumieć, zatem wystarczyło zakończyć  temat i cieszyć się towarzystwem Gerarda.
- Nie musisz czuć się winny - powiedziała krótko, ale stanowczo, czyli jak miała w zwyczaju. - Zrobiłeś ile byłeś w stanie, przynajmniej wtedy. Znalazłeś dla mnie ciepły dom i utrzymywałeś ze mną kontakt. Jest okej - stwierdziła, bo w sumie było w porządku. Przeszłości się nie zmieni, chociaż mogli znaleźć winowajcę i skrócić go głowę. Nie zmieni to faktu, że nie będzie miała prawdziwej rodziny, mimo że para staruszków starała się stworzyć dla niej ciepły dom, więc była wdzięczna. Ale to tylko substytut. To wampir powinien bić biczowany, a nie sumienie Gerarda, który zrobił i tak więcej, niż musiał.
Przewróciła oczami na to odwracanie kotem ogonem, tym bardziej, że w sumie blondyna nie miała życia prywatnego-intymnego. Nie miała takich tajemnic, jakie miał i pewnie ma Gerard; u niej (zwykle) wszystko było jasne i klarowne, żadnych przecinków, tylko zdania pojedyncze zakończone kropką... (zwykle).
Wzruszyła ramionami na to uprzejme zakończenie tematu dotyczące żony. Pewnie nic dobrego się nie zdarzyło, bo pewnie nawet taki potężny mężczyzna ćwierkałby na temat swojego szczęścia, które najwidoczniej nie dotyczyło Gerarda. Przynajmniej w tej kwestii. Beatrice nadal była ciekawa, ale nie zamierzała naciskać, przynajmniej nie teraz.
Uniosła brew na ten pokaz dominacji łowieckiej, serio, aż niemal poczuła, jakby wyrastały jej jakieś kły.
- Tęskniłam? - zakpiła krótko... chociaż to też była prawda! - Niezależność. Poza tym, dobrze wiemy, że mój ojciec jest tylko kolejnym trupem, ale jaka szkoda, że to po nim jestem taka uparta i nie odpuszczę, nawet po tylu latach. No i nadal nie wiadomo, co z moją matką - wzruszyła ramionami, a potem upiła kolejnego łyka kawusi. - Pewnie ojciec by tego nie popierał. I może dowiem się czegoś więcej? O nim, o tym wszystkim... Poza tym, Japonia to taki piękny kraj - zakończyła gładko, niemal uroczo się uśmiechając! W końcu, Gerard to cały czas powtarzał! W sumie, sama do końca nie wiedziała, po co tutaj przyjechała. Oczywiście, jasnowłosy był jednym z tych powodów, ale nadal zastanawiała się, czy woli kroić ludzi, czy może wampiry (śmiertelnie).
- A po co ty mnie tutaj zaprosiłeś?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gerard Pon Lut 22, 2016 1:07 pm

Gerard nie wspominał już nic w sprawie tego, że zostawił dziewczynę pod opieką obcych ludzi. Ludzi, którzy zapewnili jej dom i jakieś tam rodzinne ciepło. Wiadomo jednak, że matka ma się tylko jedną i nikt nigdy nie zastąpi rodzicielki. Gerard przecież doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jego dzieci przecież nie miały matki od wielu lat. Louisa miała zaledwie pięć lat, kiedy straciła matkę. Nie miała nikogo przy sobie, kiedy wchodziła w okres dojrzewania. Przecież Gerard, jako ojciec, nie bywał prawie nigdy w domu. To Louisa przejęła rolę matki w domu: sprzątała, gotowała, opatrywała rany ojca i czasami brata, kiedy wracali z polowania na wampiry. Tak bardzo przesiąkła tym życiem dla nich, że zapomniała o życiu dla siebie.
– Doskonale wiem, że nikt nigdy nie zastąpi rodziców, a w szczególności matki. Przynajmniej miałaś dach nad głową i ludzi, którzy nie chcieli wyrządzić Ci krzywdy. Tylko tyle mogłem zrobić.
Naprawdę miał nadzieję, że dziewczyna to rozumiała. Choć miała dopiero osiemnaście lat, była bardziej doświadczona przez życie niż nie jedna nastolatka w jej wieku.
Wysłuchał na spokojnie jej wersji i nieomal się nie zaśmiał, kiedy stwierdziła z kpiną, że tęskniła. Miałby uwierzyć, że tęskniła za nim? Przecież aż tak często się nie widywali. Czasami tylko, kiedy odwiedzał rodziców Beatrice zaglądał i do niej. Dokładniej zresztą znał ją z opowieści ojca, niż z rozmowy z samą Beatrice.
– Nie mów o swoim ojcu, jak o „kolejnym trupie”. Emocje nie są zakazane, Beatrice. Czasami nawet nam pomagają przetrwać czy dotrzeć… do prawdy.
Fakt, nie było wiadomo, co z jej matką. Łowcy to sprawnie ukryli pod dywanem i kto wie, czy nie maczali w tym łap. Różnie się działo. Wiedział, że we Francji bywali skorumpowani łowcy i dowódcy. I to zdarzało się bardzo często. Możliwe, że jej rodzice coś odkryli i dla zatarcia śladów, zesłali morderstwo wampirom…
– Pochodzisz z łowieckiej rodziny. Na pewno byłby dumny, gdybyś poszła w jego ślady. A tym samym byłby śmiertelnie przerażony, gdyby coś Ci się stało. Gdyby jakiś wampir wyrwał Ci głowę z kadłuba. Bardziej byłby rozdarty między tymi dwiema postawami.
Posłała jej uśmiech i dopił do końca swoją kawę. Wyjął drobne, spojrzał błagalnie na młodą dziewczynę, prosząc niemo o to, aby zamówiła mu jeszcze raz to samo, jeśli byłaby tak miła. Wiadomo, nie bywał w takich miejscach, więc skąd mógł wiedzieć, jak się kupuje kawę?! Nawet nie wiedział, gdzie kupić bilety do kina i którędy się doń wchodzi. Ba, nigdy nie był w kinie…
– Zaprosiłem Cię, bo pomyślałem, że miałabyś ochotę odkryć tę tajemnicę. I w sprawie matki i w sprawie ojca. Proponuję Ci małe śledztwo, ale nie obiecuję, że będzie łatwe. Możliwe, że będziemy narażeni ze strony wampirów.
Zgodzi się? Zaryzykuje? Wejdzie w ten świat?
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lut 22, 2016 7:49 pm

Kiwnęła głową na wypowiedź Gerarda, zupełnie się z nią zgadzając. Nie była na tyle rozpuszczona i egoistyczna, żeby winić go za to, że nie zajął się nią osobiście, bo był łowcą. Zresztą, widać było po tym, jak dziko zachowywał się w kawiarence, że raczej nie miał czasu, albo ochoty (lub to i to) na bawienie się z zwykłego człowieka, więc kto wie, czy czasem pod jego skrzydłami nie byłoby gorzej, niż pod dwójką staruszków, którzy mieli swoje wady i przyzwyczajenia, ale ewidentnie zależało im na sierocie i spędzali z nią mnóstwo czasu. Beatrice sądziła, że spędzając tyle czasu z jasnowłosym, ten utopiłby się z dziwnego poczucia winy... tym bardziej, gdyby odczuł, że nie poświęca jej tyle uwagi, na ile - w jego mniemaniu - zasługuje.
- A czasem te emocje wprowadzają nas do grobu, Gerardzie - powiedziała gładko, bo wcale nie uśmiechało jej się całymi dniami borykać ze swoją stratą, tym bardziej nieodwracalną. Trzeba było porzucić żal i tęsknotę i ruszyć dalej. Tym bardziej, że sam łowca miał tematy, od których uciekał - na przykład żonę, zatem był dość kiepskim przykładem współpracowania z emocjami - zdaniem Beatrice.
Przewróciła oczami na słowa Gerarda, zupełnie rozbawiona, bo pewnie miał racje z tą ambiwalentną postawą jej drogiego ojczulka. Chętnie ustawiał  jej masakryczny tor przeszkód, ale zawsze miał calutki zestaw apteczki pod pachą. I ledwo ukrywał panikę, gdy tylko rozpłakała się, bo rana na kolanie bardzo, bardzo boli, tatusiu. A gdy było po pierwszej pomocy, zaraz przybierał postawę macho. A przynajmniej takiego zapamiętała tatę.
Uniosła brewkę na widok tego uśmieszku i drobniaków, niemal parskając pod nosem. Ale z łaską wypisaną na twarzy wzięła te drobniaki. Wysłuchała też słów o celu zaproszenia, którego przecież obaj byli świadomi. Wstała, rzucając jeszcze:
- A co, jeśli będziesz chciał kiedyś zamówić kawę, bo ta w domu ci się skończy? Zadzwonisz po mnie? Jaką będziesz mieć gwarancję, że nie zrobię ci takiego numeru, jak ty mi na lotnisku? - A potem nachyliła się w jego kierunku, śmiało naruszając jego przestrzeń osobistą. Twarz-w-twarz. - Myślałam, że już nigdy nie zaproponujesz. Oczywiście, wchodzę w to.
A potem poszła po tę cholerną kawusię dla Gerarda. Ludzie już się rozeszli, na tyle, że została przygotowana szybko, ale i tak pani z personelu uśmiechnęła się z wdzięcznością, gdy Beatrice zaproponowała - oczywiście, używając słowa nalegam - że sama ją weźmie. Nie minęło pięć minut, a gorąca i pachnąca kawa już drażniła nozdrza łowcy, a towarzyszka usiadła naprzeciw. Ponownie zgarnęła włosy z twarzy, coby mieć lepszy widok na tego starego zgreda.
- Nie jesteś ciekaw, czy ja czasem nie kryję przed tobą swoich dzieci? - ewidentnie się droczyła. Najwidoczniej, przez jakiś czas będzie to jej stały punkt zaczepienia. Nadchodzą ciężkie czasy!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gerard Pon Lut 22, 2016 11:29 pm

No dzikusem to Gerard jednak nie był! Jakieś wychowanie i ogładę nabył. Co prawda jego dzieciństwo przypadło na koniec dziewiętnastego wieku, a zatem spoglądał na świat nieco inaczej niż nowoczesne dzieciaki. Kiedyś nie było kawiarni, dyskotek, pubów, kin… to wszystko pojawiło się tuż przed pierwszą wojną światową, a rozkwitło dopiero po niej na pełną skalę. Kiedyś kawiarnie wyglądały zupełnie inaczej. Należały do artystów: pisarzy, malarzy, muzyków, poetów. Spotykali się tam, aby wygłaszać swoje awangardowe przemowy i chwalić się swoimi gównianymi dziełami, bowiem nikt o zdrowych zmysłach, czyli nikt, kto nie był artystą, nawet by na to nie spojrzał. Wszystko odbywało się w kameralnych grupkach. I oczywiście za każdy swój nudawy występ płaciło się słono, aby drugi artysta, na równi nudny, mógł ocenić dane „arcydzieło”.
– Nie popadaj ze skrajności w skrajność. Nie kazałem Ci patrzeć ciągle w przeszłość i roztrząsać wszystkiego albo się kleić. Stwierdziłem po prostu, że nie zaszkodzi czasami dać się ponieść emocjom. One nie są złe.
Wiedział o tym z własnego doświadczenia. Zresztą gdyby było tak, jak mówi Beatrice, nie byłoby jej w Japonii. Nie bez powodu pragnie zamordować oprawcę swoich rodziców. To nie tylko czysta forma zemsty. Zemsta rodzi się z nienawiści, a nienawiść często rodzi się z miłości. W tym przypadku miłością obdarzyła przecież rodziców, zatem tym większa jest nienawiść do mordercy za zniszczenie dzieciństwa i dalszego życia.
– To wówczas zasnę nad stertą roboty, jaką zawsze mam do wykonania. Wiesz, kiedy ostatnio spałem? Ponad siedemdziesiąt dwie godziny temu. Żyję dosłownie pracą i jestem chyba jedynym zombie na tej kuli ziemskiej. Chyba, że wampiry znów coś wymyślą. Albo łowcy…
Ostatnie słowo wypowiedział szeptem, tak jakby obawiał się tego słowa. Nie chciał po prostu, aby ktoś niepowołany podsłuchał ich rozmowę. O ile istnienie wampirów wyszło na światło dzienne, o tyle istnienie łowców wciąż pozostaje w ukryciu. Na całe szczęście.
Długo nie musiał czekać na powrót dziewczyny. I to z kawą! Od razu dobrał się do niej, oczywiście do kawy, nie do dziewczyny, i upił potężne dwa łyki. Miał właśnie zaproponować przejście do bardziej kameralnego miejsca, jakim byłby jego dom, aby omówić szczegóły jego planu w odkryciu prawdy. Jednak pytanie Beatrice sprawiło, że nie zaproponował tego. Znów wróciła do poprzedniego tematu, jednak tym razem w formie żartobliwej.
– Wiesz, nie jestem Twoim ojcem, by prawić Ci morały na temat potencjalnej wpadki. Jestem jednak przekonany, że jesteś na tyle inteligentną osobą, aby zdawać sobie sprawę z antykoncepcji. Nie żyjemy już w średniowieczu, a wątpię, żebyś chciała się babrać w macierzyństwo w tak młodym wieku. Szczególnie, że przez te pięć lat zżerała Cię ciekawość, co się stało z Twoimi rodzicami, a nie jak wygląda macierzyństwo.
Zerknął na nią bardzo uważnie i kontynuował po tej jakże „dramatycznej” pauzie.
– Chyba nie uważasz, że zostawiłem Cię u obcych ludzi, nie śledząc Twojego życia i Twoich poczynań? Jestem łowcą, komandosem, mam to we krwi, Beatrice.
Wyjaśnił, jeśli miała jeszcze jakieś wątpliwości. Tak, ktoś ją od czasu do czasu śledził. Oczywiście w granicach normy. W życie prywatno-intymne nigdy nie „zaglądał”, ale o potencjalnej ciąży wiedziałby. Chociażby od jej opiekunów.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Wto Lut 23, 2016 9:09 am

Beatrice średnio miała ochotę na włączenie swoich emocji, chociażby na chwilę, bowiem niczego pożytecznego to nie dawało. Wystarczyło, że dopiero od niedawna jej rodzice nie śnili jej się co noc, a każdy, nawet najpiękniejszy sen, kończył się tym morderstwem... A potem musiała zachowywać się jakby nigdy nic, jakby klatka przeszłości nie była ciasna, a metalowa krata nie wbijała się w ciało każdego dnia.
Nie zdziwiła się tym, ile Gerard potrafił nie spać. Pewnie takie maratony miał całkiem regularnie, a ona zaliczała taki jedynie przed egzaminami. Tak jak myslała, był łowcą, którego głównym wątkiem w życiu było łowienie wampirów. Zastanawiała się, czy podobnie było przed żoną. Jeśli tak, to naprawdę musiała być bardzo charyzmatyczna pani. Nie skomentowała też zdania o knuciu wampirów (co było całkiem normalne) ani łowców (co również było całkiem normalne, ale pewnie kiedyś byli po prostu bardziej dyskretni). Kiedyś szeptem mówiło się też o wampirach, teraz w cieniu stali jedynie łowcy. Za dużo Zmierzchu.
Gdy Gerard raczył ją moralizującą gadką, włączając to antykoncepcję w tle, przewróciła oczami na znak no weź się, tato. Chciała zobaczyć jakąś uroczą minkę, albo przynajmniej zaskoczenie, a dostała przemowę dorosłego. Ale zaraz utkwiła te jasne oczka w jasną twarzyczkę naprzeciw, gdy wspomniał o śledzeniu. I to nie przez internet. Na żywo.
- Serio, Gerard? W końcu, o wiele łatwiej było za mną wysłać podejrzanego człowieka, niż po prostu z a p y t a ć, prawda? - powiedziała, szczególny nacisk kładąc na słowo "zapytać". - Uważasz, że o wiele bardziej męskie było śledzenie mnie, niżeli proste pytanie, które wykazałoby zainteresowanie? - zapytała, darując sobie podniesiony ton. Bo to stary zgred, tak? Mógł mieć swoje dziwne przyzwyczajenia. A to była przeszłość i nawet, jakby teraz potrząsnęła jego głową, to nic by nie zmieniło. Była jednak zdziwiona tym, że po prostu nie zapytał. Prosta droga!
Nawet przetarła twarz dłonią. Prawdziwa pogarrrda i politowanie dorastającej kobiety, jak się po tym pozbierasz, Gerard?
W sumie, nie bała się o życie prywatno-intymne, bo jego nie było, więc nawet przez myśl jej nie przeszło. Była bardziej zaniepokojona tym, że bywało, że robiła drobne przysługi nielegalnie i zdecydowanie nielegalne, w oczekiwaniu na szybką gotówkę. Że potrafiła lać się z jakimiś chłopakami, mimo że mieli przewagę. I różne takie! Miała więc nadzieję, że organy śledcze witały ją jedynie, gdy była ubrana w uroczy fartuszek w kawiarence.
I westchnęła ciężko, zakańczając swój komentarz.
- Po następną kawę idziesz sam lub ze mną - stwierdziła po tej krótkiej chwili ciężkiej ciszy... Opanowując kolejne westchnięcie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gerard Sro Lut 24, 2016 11:18 am

– To nie był wcale podejrzany człowiek. Skąd mógłbym wiedzieć, że mordercy Twoich rodziców nie rzucą się i na Ciebie? Mogli chcieć wybić cały ród, a nie tylko tę dwójkę, Beatrice. Ktoś musiał nad Tobą czuwać, kiedy ja osobiście nie mogłem.
To nie miało na celu tylko w śledzeniu jej poczynań, ale także i ochrony. Śledztwo zostało przerwane, nie było wiadome kto stał za podwójnym morderstwem i czy nie zamierzał rzucić się po jakimś czasie na dziewczynę. Wystarczyło odczekać jakiś czas, aby zaatakować Beatrice, kiedy jej czujność zostanie uśpiona. A także czujność Gerarda. Ale był starym wygą i nie dał się wciągnąć w tę pułapkę. Miał już do czynienia z wieloma wampirami i nic nie było w stanie go zaskoczyć.
– Zapytać? Zapytać o co, Beatrice? Zapytać dwunastoletnią, zbuntowaną dziewczynę, która weszła w okres dojrzewania? Jestem łowcą, nie samobójcą. Człowiek, który Cię śledził miał też za zadanie Cię chronić. Czy Ci się to podoba, czy nie. Chciałaś podzielić los rodziców?
Ton głosu Gerard stał się ciężki, jakby znów miał przed sobą wampira, którego należy przesłuchać. Nie spuszczał z niej nawet surowego wzroku. Pozwalał jej na wiele, ale nie pozwoli na brak szacunku.
– Może i nie jesteś moją córką, ale nie zapominaj z kim masz do czynienia. Nie jestem gówniarzem, Beatrice.
Nigdy także nie mówił, że świecił przykładem na bycie ojcem. Uważał, że taka metoda jest najlepsza. Wychowawstwo zostawił rodzinie zastępczej Beatrice, ale całą resztą już sam się zajmował, aby nic się nie stało. Wydawało mu się bardzo dziwne, że śledztwo zostało przerwane. Ktoś musiał maczać w tym palce.
Gerard nie raz widział pogardę i politowanie w oczach swojej córki czy kobiet, z którymi współpracował. Nie wspominając o spojrzeniu Delorie. Delorie, którą wysłała do Francji, mając nadzieję, że chociaż tam pozbiera się po ataku wampira. Tak, Gerard miał talent do ratowania życia innym. I, o ironio losu, głównie życie kobiet. Pieprzony superbohater…
Gerard wiedział niemalże o wszystkich jej wyskokach, ale nie ingerował w te sprawy. Nie był jej ojcem ani matką, nie był organem wychowawczo-społecznym. Oczywiście gdyby te „brudne” sprawki zagrażały jej życiu, „ochroniarz” miał obowiązek wkroczenia do akcji. A tak pozostawał całkowicie poza zasięgiem. Uczestniczyła w życiu tak, jak uważała to za stosowne i jak tego pragnęła.
– Nie chcę kawy. Pojedziemy do mnie i omówimy moją propozycję. Musimy się zastanowić, co zrobić. Ale zanim gdziekolwiek się razem udamy, powinnaś przejść chociaż podstawowy kurs. Bić się umiesz, to wiem. Ale jest to raczej napieprzania na ślepo, niż szukanie słabych punktów przeciwnika. Strzelałaś kiedyś z broni palnej?
Pytania naprawdę proste i oczywiste dla Gerarda. Nie chciał prowadzić tutaj takiej rozmowy.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Sro Lut 24, 2016 11:59 am

-Jedna osoba, Gerard. Nie wiadomo, co się stało z moją mamą. Nie. znaleziono. ciała - stwierdziła, bo najwidoczniej była w nastawieniu no nie przegadasz. Tym bardziej, że nie wierzyła, że osoba trzymająca się z pewnej odległości była w stanie powstrzymać atak wampira, którego nie potrafił jej ojciec.
Jednak, Beatrice była świadoma tego, że prawdopodobnie matka była martwa, ale póki nie znaleziono trupa, widniała jakaś nadzieja, prawda? Chociaż widok trupa pewnie byłby milszy, niż przemienienie w wampira, bo to, że spotkałaby ją zdrową i całą, taką jak zawsze... cóż, to byłby prawdziwy cud. A więc jednak znalazły się jakieś emocje, których tak namiętnie wyrzekała się blondyna - nadzieja... no cóż, pewnie matką głupich. Jednak, nie mogła odpuścić, bo zapewne żałowałaby tego do końca życia.
Zirytowało ją to, jak odnosił się do niej jasnowłosy, którego praca dosłownie pożarła, skoro ponownie czuła, jakby miała wysnięte kły z zamiarem rzucenia się na szyję starego łowcy. Beatrice miała problem z autorytetami, więc naprawdę trudno było jej trzymać język za zębami. Ale powstrzymała go, przynajmniej odrobinę:
- Tak, zapytać, Gerard. Dwunastoletnia dziewczynka to nadal człowiek, a nie zwierzątko, którego trzeba pilnować w dość prymitywny sposób. Pokazanie troski nie równa się samobójstwu i to naprawdę zabawne, że bardziej przeraża cię, och, dziewczynka w okresie buntu, niż stado krwiopijców - powiedziała chłodno i skrzyżowała ręce pod biustem; ewidentna poza zamknięcia w sobie i nawet mimikę twarzy miała bardziej niedostępną, cóż, jak dla każdego innego człowieka.
Jak śmiał pytać, czy chciałaby podzielić los rodziców? Będąc młodsza, nie pragnęła niczego innego, niż dołączyć do nich, jednak los matki nadal widniał pod znakiem zapytania, mimo że większość już go przesądziła. Teraz miała cel znalezienie jej. W sumie, taki cel był od zawsze.
Wysłuchała w milczeniu kolejnych słów Gerarda, który już zakomunikował, że wiedział o jej stylu życiu na miarę chłopaka, a potem uniosła brewkę na to - zdaniem Beatrice - dość absurdalne pytanie, co do broni.
- Oczywiście, że nie - zaprzeczyła, a potem zamilknęła, jedynie przez moment wpatrując się w niego w ciszy. - Okej, to idziemy do ciebie. - Bardziej nakazała, niż poprosiła, ale przecież obaj tego chcieli, prawda?
Pozbierali się i wyszli z kawiarenki, a Beatrice posłusznie szła tam, gdzie prowadził ją Gerard.

[z/t]x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Caterina Czw Paź 20, 2016 5:56 pm

Właściwie wyglądał na prawdę zabawnie gdy tak się rumienił i rozśmieszał nieco swoja towarzyszkę. Potrzebowała nieco pośmiać się i wyjść gdzieś w dobrym towarzystwie. Tak wiele się ostatnio zdarzyło.
- Oh, nie! Wszystko z nim w porządku po prostu ładnie ci z uśmiechem.
Powiedziała ciepło, aby zapewnić go, że wszystko jest jak w najlepszym porządku. Trafił jej się sympatyczny towarzysz mówiąc szczerze. Szkoda tylko, że ma zamiar zostać łowcą. Jednak czy skrzywdził by taka miłą wampirzycę?
- Masz rację.
Uśmiechnęła się do niego i ruszyła za chłopakiem. Za każdym razem gdy na nią spojrzał uśmiechała się do niego. Wampirzyca była nie groźna no bo gdyby taka była już dawno zaatakowała by go od tyłu.
Złapali po drodze taksówkę bo tak było szybciej niż iść na piechotę aż doszli do jednej z tutejszych kawiarni o nazwie ,,Śmietankowo''. Weszli razem do środka i dziewczyna dodała się do jednego ze stolików. Jeśli chłopak dołączył do niej ta spojrzała na niego z uśmiechem.
- Tak dawno już nie wychodziłam. Więc na co masz ochotę?
Widać było, że wampirzyca ożywiła się bardziej jakby cieszyła się, że tu jest. W sumie tak było. Mogła w końcu pośmiać się, porozmawiać z kimś. A co najważniejsze chłopak był dla niej miły. Ostatnio nikt nie był zbyt miły.
Caterina

Caterina

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone oczy, włosy bielsze i cera śnieżno biała. Grube kreski czarne nad oczami. Tatuaż, symbol byka na prawym nadgarstku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Elliot - ?


https://vampireknight.forumpl.net/t1509-caterina-vanos https://vampireknight.forumpl.net/t1523-caterina

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Czw Paź 20, 2016 6:39 pm

Gdy opuścili nieprzyjemne tereny i złapali taksówkę, dostanie do centrum miasta, zajęło im tylko kilka minut. O tej godzinie niewiele było samochodów, toteż zbyt wielkich korków nie uświadczyli. Gdy tak jechali Natsuo niewiele mówił. Z resztą, nie bardzo wiedział co. Ciągle był zawstydzony, a dziewczyna zdawała się mieć z tego ubaw. Gdy znaleźli się pod jakąś kawiarnią, chłopak wyszedł z taksówki, oczywiście płacąc za ich przejażdżkę. Nie chciałby, aby to kobieta za niego płaciła, to karygodne. Wtedy też weszli do środka, gdzie chłopak się rozejrzał. Ów kawiarenka wyglądała na godną, by coś zjeść tutaj. Tak więc razem z wampirzycą ruszył ku jednemu ze stolików. Faktycznie chłopak był miły, a miał powód, by nie być? Osobiście białowłosa niczym mu nie zawiniła, a fakt, że będzie łowcą, nic zmienia. Wszak oświata poluje tylko na tych, co rozrabiają a skoro Cat była grzeczna.. Nie musiała się niczego obawiać ze strony Natsuo czy oświaty. -Cieszy mnie twoja radość, zamawiaj co chcesz. Ja bym zjadł jakiś dobry deser i kawał ciasta tortowego.. Mam dzisiaj łaknienie na cukier.- Przyznał chlopak i wtedy podeszła do nich kelnerka by wziąść zamówienie. Chłopak zaś obserwował, jak dziewczyna się ożywiła, sam też się uśmiechnął. Cieszył się, że sprawił jej radość. Widać było po niej, że pragnie kontaktu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Caterina Czw Paź 20, 2016 8:01 pm

Właściwie milczeli przez całą drogę jakoś tak zapadła nagle głucha cisza. Oczywiście od czasu do czasu Cat odezwała się na jakiś temat, ale tylko na krótko otwierała buzię. Droga nie zajęła im wiele czasu, ale to dobrze bo w kawiarni na pewno będą mieli o czym rozmawiać. Podczas drogi już nie czuła się tak zawstydzona, ale nie śmiała się z chłopaka. Zabawnie tylko wyglądał tak trochę jak się zawstydzał. Nie wiedziała, że jest w stanie sprawić, aby komuś skoczył szkarłatny kolorek na poliki.
Cat była dobra wampirzycą i nie sprawiała kłopotu. Nie chciała aby postrzegano ja jako strasznego krwiopijce, który ma zamiar wyssać każdemu po kolei krew. Starała się nie zrobić nikomu krzywdy. Sama wybrała sobie ten los, ale nie żałuje gdyż wcześniej chorowała. Teraz jest całkowicie zdrowa.
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam ludzkie jedzenie. Chyba zapomniałam jaka można czerpać w tego przyjemność.
Spojrzała mu na moment w oczy z uśmiechem. Żywiła się krwią i już dawno przestała jadać ludzkie jedzenie. Jednak pamiętała ile pysznych rzeczy kiedyś jadła. Właściwie od czasu do czasu nic się nie stanie jak je coś pysznego.
- Zjadła bym kawałek dobrego sernika z truskawkami, napiła się gorącej czekolady, zjadła ciastko z kremem...oh wybacz.
Spojrzała na chłopaka przepraszająco gdyż tak dawno nic słodkiego nie jadła, że aż zapragnęła próbować wszystkiego po trochu. Kelnerka oczywiście wszystko zapisała to co podała Cat.
- Opowiedz coś o sobie. Chciała bym cie poznać.
Spojrzała na niego z łagodnym wyrazem twarzy opierając się łokciami o stoliczek i podpierając swoją głowę o dłonie. Patrzyła na niego cierpliwie czekając.

Po jakimś czasie Cat dostała wiadomość i niestety musiała wyjść już. Spojrzała na chłopaka przepraszającym wzrokiem po czym napisała coś na kartce, a mianowicie dała mu swój numer telefonu. Podała mu go i wstała.
- Przepraszam, ale mam coś do załatwienia. To jest mój numer, możesz zawsze napisać. Trzymaj się.
Podeszła i nagle dała chłopakowi całusa w polik. To było śmiałe, ale chciała podziękować za miłe towarzystwo. Po za tym zaprosił ją do kawiarni więc chociaż tyle mogła dla niego zrobić. Wyszła z kawiarni i poszła w dobrze znanym jej kierunku.

z.t
Caterina

Caterina

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone oczy, włosy bielsze i cera śnieżno biała. Grube kreski czarne nad oczami. Tatuaż, symbol byka na prawym nadgarstku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Elliot - ?


https://vampireknight.forumpl.net/t1509-caterina-vanos https://vampireknight.forumpl.net/t1523-caterina

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Sob Maj 26, 2018 11:47 pm

Kaho po wyjściu stamtąd zostawiła swoje rzeczy w swoim pokoju, żeby nie brać dodatkowych rzeczy tym bardziej są nie pożądane żeby wyszły poza ich mury. Wiedziała doskonale, że będzie musiała porozmawiać z Samanthą o braciszku w dodatku nie wie co naprawdę mogło zajść. Co było wręcz dziwne jak napisał jeden z łowców o jej siostrze. To naprawdę musiało być dziwne, czy naprawdę tylko ją musiało to ominąć, niestety musiała być akurat wtedy na badaniach co ją rozgniewało ale co poradzić. Jeszcze musiała zająć dziećmi głównie córką i synem chcąc wytłumaczyć czemu są u dziadków. Weszła w końcu do kawiarni i zajęła wolne miejsce czekając na siostrzyczkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Sro Maj 30, 2018 1:09 am

Niełatwo było jej tutaj trafić. Mimo wszystko niezbyt znała dobrze okolicę, więc została zmuszona do przepytywania czasem przechodni, jak tutaj dość... Nieco kalekim japońskim. Pierwsze jednakże co rzuciło się w jej oczy, to fakt, że mieszkańcy niezbyt byli chętni do odpowiadania w innym języku niż ojczystym. Oczywiście... Nie sprawiło to, że brunetka czuła się z tego powodu szczęśliwa...
Na szczęście jednak dotarła na miejsce. Usiadła przy jednym ze stolików i skinęła głową na przywitanie.
- Hejo, siostrzyczko - przywitała się, tasując ją zarazem wzrokiem. Ciut zmieniła się od ostatniego spotkania... Przynajmniej według niej. Mimo to, trochę czasu minęło... A Sam patrzyła na nią z ukrytą niepewnością. Nie wiedziała w końcu, jakie nastawienie okaże wobec starszej siostry.
- Zamówimy coś? - zaproponowała jej. - I opowiadaj co tam u ciebie.
Dorzuciła jeszcze, unosząc nieco kąciki ust.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pią Cze 01, 2018 1:27 pm

Kaho w koncu zauważyła swoją kochaną siostrzyczkę aż dawno jej nie widziała, o matko święta pomyslala przez chwilę. Uśmiechnęła się lekko.
- Hej, Samantha - przywitała się, miała uśmiech wciąż na twarzy. Była zadowolona że widzi swoją starszą siostrzyczkę.
- Dawno nie widzieliśmy, ile to czasu było? - spytała się z zaciekawieniem w głosie. W danym miejscu przyszedł kelner chcąc zabrać zamówienia dwójki.
- Może zamówimy dobre ciastko i kawę? - spytała się ze spokojem widząc menu przed sobą. Aż nie wiedziała że jest tak zaciekawiona życiem siostry. Zaśmiała się lekko.
- A u mnie może być, moje dzieci rosną jak na drożdżach. Aż dziwota. A jeśli chodzi o samą mnie to wspaniale, mniej roboty więc mogę w końcu mieć czas dla siebie i dla rodzinki - odpowiedziała radosnym głosem. Aż przypomniał się Leyasu, który zniknął od tak może i miał prawo do prywatności ale coś za długo na to.
- Ja po proszę kawę Latte i tiramisu - odparła krótko do kelnera, a teraz czekała co zamówi jej siostra.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Sro Cze 13, 2018 11:27 pm

- Trochę to tam minęło, ale... Kto by tam właściwie liczył, nie? - wzruszyła lekko ramionami. - Ważniejsze jest to, że widzimy się - nie miała co specjalnie więcej dodawać na ów temat. Po co drążyć, skoro można było właściwie cieszyć się chwilą?
Uśmiechnęła się nieco.
- Niech będzie - zgodziła się na to. - Chociaż... Ja chyba jedynie wezmę kawę - zdecydowała po chwili. Położyła zarazem prawą dłoń na brzuchu i westchnęła cicho. - Boję się, że mogę przytyć - stwierdziła, uśmiechając się łobuzersko. Nietrudno było zauważyć, że żartowała sobie z tego.
Po tych słowach wysłuchała siostry, a potem złożyła własne zamówienie. Zdecydowała się na zwykłą kawę, a gdy kelner odszedł... Skupiła się na młodszej.
- Miło wiedzieć, że wiedzie ci się dobrze, siostrzyczko - powiedziała, przeciągając się lekko. - Aż mnie zastanawia, co u Leyasu. Gadałaś z nim ostatnio? - spytała się jej, prostując się na krześle i patrząc na nią ze spokojem. - Fajnie byłoby spotkać się w trójkę, prawda? - dodała jeszcze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pią Lip 06, 2018 10:18 pm

Po wysłuchaniu słów siostry przytaknęła z uśmiechem na twarzy.
- Tak to jest prawda, bo dawno nie widzieliśmy się - odparła radosnym głosem ją widząc całą i zdrową. Po zachęceniu siostry do ciastka raczej nie udało się, ale dobrze chociaż że kawę wypije w towarzystwie Kaho. Nie wiedziała na razie co z dziećmi jej się dzieje, ale ważne że są u rodziców. Nie chciałaby żeby coś im stało. Po wysłuchaniu słów o przytyciu, lekko zmarszczyła brwi.
- Ty utyć? Oj tam nie zaszkodzi Ci jedno ciastko, a po drugie dużo trenujesz szybko to zgubisz - powiedziała pocieszając swoją starszą siostrę. Gdy zamówili z menu picie i jedzenie wtedy wypowiadała tamte słowa, potem wysłuchała słów siostry.
- Dziękuję siostro, a jak tam twoje plany na przyszłość? - spytała się z ciekawości, bo chciałaby wiedzieć co będzie robiła w przyszłości jej kochana siostrzyczka. Zawsze mogła liczyć na nią w cięzkich chwilach i odwrotnie, więc wspierały się ile mogły w złych i dobrych chwilach.
- A no powiem Ci, że z Leyasu bardzo dawno się nie widziałam. No właśnie nie bo tak wygląda jakby zapadł się pod ziemię, dziwne co nie siostrzyczko? - odparła krótko niestety musiała tutaj lekko skłamać, ponieważ to było dla dobra Samanthy ze względu na jej wymazane wspomnienia z ostatniego wydarzenia o którym bladego pojęcia nie miała. Będzie musiałą popytać w siedzibie o co chodziło tam bo ma prawo wiedzieć. Jest siostrą Samanthy i Leyasu.
- To prawda, chciałabym żeby rodzina była w komplecie oraz dwójka moich dzieci córka i synek - odparła krótko myśląc przez chwilę o nich. Chciała wcześniej ich odwiedzieć ale niestety praca ją przygniotła na tyle, że nie ma na to czasu trochę szkoda.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lip 09, 2018 10:04 pm

- Plany, hm... - odchyliła się do tyłu, zastanawiając się nad odpowiedzią dla siostry. - Sama nie wiem... Byłoby fajnie jakoś przyjemnie spędzić wolny czas... Ale trochę moje założenia nie wychodzą... I przez to ciężko mi sprecyzować co dalej... - zamyśliła się. Nie sądziła, że mogłaby nie natrafić na Leyasu. Jednakże w tym wszystkim, wydawało jej się, że to było nic... Nietrudno było jej zrozumieć, że coś zdecydowanie było nie tak. Tylko... Co?
Westchnęła cicho, stawiając krzesło już normalnie. Oparła łokcie o stolik i ułożyła na nich swoją brodę, wpatrując się w młodszą.
- Heee? - uśmiechnęła się. - Dziwne, nie? Kiedy ostatni raz go widziałaś...? Myślałam, że spędzacie ze sobą nieco więcej czasu - nutka zawiedzenia. - Nudno, siostrzyczko, nudno.
Przeciągnęła się nieco.
- Chyba zacznę go zaraz sama szukać - nachmurzyła się. - Albo coś... - posłała jej zaintrygowane spojrzenie. - Cała rodzinka, hm? Ne, co właściwie myślisz o rodzinie?
Zaczęło ją coś zastanawiać, taka pewna, jedna kwestia...
- Beznadzieja. Czuję się ewidentnie oszukana - żachnęła. - Ne, Kaho, zrób coś z tym. Zwłaszcza z tym, że dziwnie brzmisz - wydawała się być teraz wręcz znużona.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Wto Lip 10, 2018 12:10 pm

Kahori obserwowała błękitnymi oczami skupiając wzrok na siostrę. Nie wiedziała tak naprawdę o czym ona myśli przez ten moment ale co poradzić na to. Wampiry mają niektóre takie możliwości nie to co ludzie.
- Rozumiem, na pewno znajdziesz coś co lubisz - odpowiedziała krótko chcąc wyprostować swój głos na normalny. Na końcu tamtych słów była zamyślona więc pewnie dlatego mogła wyłapać te brzmienie, oby nie. Westchnęła przymrużając oczy ku niezadowoleniu. Kaho spojrzała się poraz drugi na siostrę widząc jej uśmieszek.
- Tak słucham Cię? - spytała się ku zdziwieniu na jej zachowanie teraz nie wiedząc naprawdę co teraz zaczyna myśleć i usłyszała kolejne słowa.
- Hmmm... oj to dobre pytanie jeśli chodzi o to. Strasznie dawno temu. Kurde Leyasu czasami przegina, mam wrażenie że o nas zostawił i jakby odciął się mam do niego wątłe pretensje o to. Ja rozumiem ma swoje prywatne życie i to szanuje w jakiś sposób ale nie powinien o nas zapominać -odparła z pretensją w głosie krzyżując ręce na poziomie swoich piersi.
- Tez tak mysle że jest nudno - odparła krótko na jej słowa. W dodatku usłyszała że sama chce go szukać, no chyba zwariowała nie pozwoli na to żeby coś się stało starszej siostrze.
- Nie ma mowy - odparła krótko dokańczając swą wypowiedz - sama nie idziesz szukać, tylko my we dwoje zaczniemy go szukać - odpowiedziała poważnym głosem. Jest łowcą wampirów, a jeśli coś mu stało złego to nie ręcze za siebie. Teraz musi dbać i jej bezpieczeństwo.
- O rodzinie.... chodzi Ci o naszą rodzinę tu czy moją rodzinę założoną tak jakby? - spytała się nie wiedząc jak jej na to odpowiedz.
- Jeśli chodzi o naszą rodzinę to jest dziwnie trochę, rodzice daleko w tyle. A ogółem rodzina powinna się wspierać tak naprawdę. A nasz Leyasu gdzieś zabunkrował się, a my we dwie polemizujemy gdzie on może ukrywać - odparła mówiąc prawdę jak jest teraz.
- Czasem mam chęć naszemu braciszkowi przyłożyć w łeb żeby mu zahuczało - odpowiedziała mając normalnie ochotę na to, nie wie jak Samantha.
- Jak kto oszukana? nie kumam teraz Ciebie - rzekła zastanawiając się o co jej chodzi teraz. Łowczyni dziwnie brzmi, no nie, będzie musiała znalezc kolejną wymówkę żeby uchronić ją od prawdy.
- Po prostu zamyśliłam się to wszystko i zastanawiałam gdzie nasz braciszek jest teraz - odparła myśląc w skupieniu.
- Masz pomysł, gdzie może być teraz? - spytała się jej, może coś do głowy wpadnie jakiś pomysł.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pon Lip 16, 2018 9:36 am

Bawiła się kosmykiem włosów, zarazem przysłuchując się słowom siostry. Rozmyślała nad tym, co powinna dalej właściwie zrobić. Niełatwo było zdecydować się na to, patrząc całokształtem na ową sytuację. Dodatkowo... Wszystko zaczynało się dziwnie układać.
- Myślisz, że odciąłby się i nie dawał znaku życia? - spytała się jej, poważnie się zastanawiając. Była prawie pewna, że najstarszy nie odważyłby się tego robić... Przynajmniej zbyt długo. Dość dobrze wiedział, na co stać Samanthę, więc brak odzewu po jej spamie wiadomości (raz dostał ponad 100), zapewne dostałby niezapowiedzianą wizytę... Jej i parę pewnych panów w mundurach... Ups.
Brunetka wydała z siebie niemrawe westchnienie, po czym skrzywiła się mimowolnie. Międzyczasie przyszedł kelner z ich zamówieniami. Postawił odpowiednie naczynia przed kobietami, życzył smacznego i odszedł, by zająć się swoją pracą. Sammy odprowadziła go wzrokiem, zanim spojrzała po raz kolejny na Kahori.
- Dlaczego? - spytała się jej. - Czuję się, jakbyś przede mną coś ukrywała, siostrzyczko - wzięła napój i upiła kilka łyków, zanim zdecydowała się kontynuować. - Jeśli chcesz mnie okłamywać, to daruj sobie - uśmiechnęła się smutno. - Nie brzmisz jak ty teraz. Czyli to oznacza, że coś jest nie tak.
Po tych słowach nieco wzruszyła ramionami. Może to strzał na ślepo, może nie... Starsza nie zamierzała ani trochę po sobie zdradzać, co miała na myśli i jak odnosiła sie do własnych słów. Można tutaj uznać, że wystąpiło wszystko, od prowokacji po czysty przypadek. Kto wie, co tak naprawdę Sam chodzi po głowie...
- Nie wiem. Skąd mogę wiedzieć? Mam na telefonie jedynie jakąś durną wiadomość - na jej twarzy pojawił się cień irytacji. - Kahori, nie podoba mi się to.
Odłożyła szklankę, po czym oparła łokcie o stolik, wpatrując się poważnie w nią. Jej oczy wręcz wwiercały się w młodszą. Nie uśmiechała się już.
- Powiem wprost. Obudziłam się w nieznanym miejscu. Najprawdopodobniej umknęły mi parę dni. Mimo to, prawie wszystko próbuje mi wmówić, że jest w porządku  Nie jestem głupia i  wiesz to najlepiej, Kahori. Chcę od ciebie wiedzieć jedno. Jaka istnieje szansa, że do mojej szyi dorwały się wampiry? - krzywy uśmiech zagościł na jej twarzy.

Jednakże widząc brak zapału siostry do czegokolwiek, zdecydowała się niedługo potem pożegnać z nią i opuścić owe miejsce.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Mihail Pon Gru 10, 2018 10:44 pm

Spotkanie z Gabrielem dobiegało końca. Omówili wszystko co było potrzebne, a nawet i dodali od siebie mały bonusik w postaci przekomarzania się nawzajem. Nic więcej zatem nie pozostało, chwilę po czarnowłosym i Mihail podniósł swoje zacne cztery litery z ziemi, a następnie udał się do swojego mieszkania. Wiadomo, podróż trochę zajęła, nawet jeśli minęła nadzwyczaj spokojnie. Wieczorne załatwienie kilku ważnych spraw przez telefon, rozesłanie paru maili i nadszedł czas na szybką kimkę. I tu właśnie dochodzimy do dzisiejszego poranka! Słońce zaczynało delikatnie przebijać się przez okno do jego pokoju, a telefon dawał się we znaki zapętlając uporczywie swój nieznośny alarm. Mihi chwycił go i szybkim ruchem rzucił o ścianę. Rozciągnął się nieco, roztrzepał swoje śnieżnobiałe włosy, zarzucił nowiutki zestaw ubrań na siebie i wyszedł. Tak po prostu, bez śniadania, bez porannej kawy, bez opierdzielenia służby, że nic z tych rzeczy nie zostało przygotowane do łóżka. Nie miał na to czasu. W pełnej irytacji rozwalił sobie telefon, trzeba pojechać po nowy, a drobne pierdoły może załatwić na mieście.
Przedzierał się przez miejską dżunglę paląc papierosa, aby tuż przed kawiarnią przygasić go i wrzucić do kubła na śmieci. Ktoś mu już kiedyś wspominał o tym miejscu. Ponoć mają duży wybór kaw i ciekawych ciast, a i wystrój nie jest najgorszy. Może to właśnie ta chwila, aby wypróbować? Chociaż za cholerę nie mógł sobie przypomnieć kto mu o tym wspominał. Jakby miał swego rodzaju pustkę w głowie i wyrzucił z siebie część wspomnień. No nic, pokręcił głową na boki, coby to "wyrzucić" z siebie negatywne myśli. Przykleił na swoje usta delikatny uśmieszek, podnosząc zaledwie jedną stronę ust. Taki wiecie, nieco zawadiacki aka przystojniak uśmiech.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, aby odnaleźć idealne dla siebie miejsce. Cóż, nie miał zamiaru narzekać dzisiaj. Zajął ostatni wolny stolik, schowany w jednym z rogów, tuż przy oknie. Odwiesił na pobliski wieszak swój beżowy płaszcz, poprawił z lekka marynarkę, krawat i zasiadł przy stole, teraz wyczekując już tylko kelnerki.
Mihail

Mihail

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : 3 kolczyki w lewym uchu. Białe włosy, szare ślepiska.
Zawód : Od groma i ciut, ciut.
Zajęcia : Brak
Moce : Hycel Cienia | Witakineza | Blokada umysłu


https://vampireknight.forumpl.net/t2673-mihai-belial-vlad-v-dracula#57132 https://vampireknight.forumpl.net/t2686-mihail

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Manabi Nie Lut 24, 2019 9:40 pm

Wampirzyca razem z nowym towarzyszem przeszli przez prawie cały rynek w poszukiwaniu odpowiedniej kawiarni w której to zaczną swoje posiedzenie. To zdumiewające, jak na mężczyznę może wpłynąć bolesna, szczera prawda. Ot Manabi naskoczyła na Vito tylko dlatego, że kompletnie nie wiedział co kupić osobie ze swojej rodziny na urodziny, co w jej mniemaniu było szczytem ignorancji. Nie mniej jednak mimo to udało jej się wyrwać faceta na kawkę i ciastko, bowiem zdecydował że dobrym pomysłem jest właśnie wyjście, fundnięcie kawki albo ciacha. Prawdziwy facet, nie?
Po drodze o dziwo nie było tak niezręcznie jak jej się wydawało. Wymienili parę zdać, ba, nawet udało mu się ją rozśmieszyć, więc nie było tak źle. Kiedy weszła powoli do kawiarenki przywitała się z kelnerką i usiadła na przeciwko chłopaka biorąc w łapki kartę.
- Więc, co zamawiamy? Przyznam szczerze, że mam ochotę na krówkowe ciastko i kawę mrożoną.
Powiedziała zaraz ze szczerym, szerokim uśmiechem. Prawdę mówiąc dobrze jej się czas spędzało z tym mężczyzną, nawet się nie spodziewała.
Manabi

Manabi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Albinoska; bunny smile; biała jak mleko skóra.
Zawód : Modelka, prawa ręka Val.
Zajęcia : Brak
Moce : Niewidzialność, Urok, Nocturne.


https://vampireknight.forumpl.net/t1111-mana#15966 https://vampireknight.forumpl.net/t1117-mana#16206

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Pią Mar 08, 2019 1:58 am

Kawiarnia, kawiarnia... gdzieś chyba była, nie? Blondynowi co nie co świtało w głowie, ale najwyraźniej zbyt słabo, skoro przeszli aż tyle! Dlatego też po odnalezieniu miejsca dla owej dwójki, czuł wewnątrz siebie zaskoczenie i zadowolenie. W dodatku nawet to wszystko nie zostało zbytnio źle odebrane. Przynajmniej tak wydawało mu się, gdy widział, że zdołał ją rozbawić w pewnym momencie. Również miał wrażenie, że zaczęło to zmierzać wszystko w dobrym kierunku.
- Ja myślałem nad samą kawą - odparł jej, biorąc do rąk kartę i zaczynając ją przeglądać na spokojnie. - Widzę, że mają tutaj spory wybór.
Przewrócił parę kartek, poświęcając chwilę uwagi na to, co znajdowało się w środku. Chwilkę potem odłożył menu na stoliku.
- Chyba, że polecisz mi jakieś ciasto do spróbowania? - dodał od siebie wampir, kładąc dłonie na kolanach. - Mało mam okazję próbować takich rzeczy - nie żeby specjalnie potrzebował tego do życia. Mimo wszystko, jedynym urozmaiceniem większości posiłków było to, którą grupę krwi mógł wybrać tym razem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 7 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach