Kawiarnia "Śmietankowo"

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Eleonora Nie Mar 24, 2013 8:58 pm

Tak na całe szczęście nie rozlała swojej gorącej czekolady po całym stoliku tylko go złapała w ostatniej chwili. Faktycznie sama odczuwała, że jej twarz pali się z gorąca, ale miała nadzieję, że zaraz przestanie. Jednak czuła się dobrze w jego towarzystwie nawet bardzo dobrze. Rozmowa z nim była bardzo przyjemna. Elena zaczęła bawić się swoimi kosmykami włosów opadających jej na ramiona z przodu. Słuchając go uważnie nie odwracała od niego wzroku.
- Rozumiem Naven.
Powiedziała uśmiechając się do niego sympatycznie. Tak na pewno był taki w końcu nie popadł na samo dno tylko wspiął się wysoko w górę. Tacy ludzie są doceniani. Upiła łyk gorącej czekolady. Zastanowiła się przez chwilę nad jego pytaniem i stwierdziła, że wizerunek tego świata jest dobry przynajmniej dziękuje za to, że żyje. Popatrzyła mu prosto w oczy z uśmiechem.
- Jestem szczęśliwa. Szczęśliwa że mogę żyć. Cieszę się każdą chwilą, każdymi najdrobniejszymi chwilami. jestem optymistką
Dotknęła dłonią kubek i uśmiechnęła się do niego sympatycznie.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Naven Windwalker Nie Mar 24, 2013 9:15 pm

Trzeba być optymistą, w końcu świat nie jest taki zły, zawsze można znaleźć odrobinkę szczęścia w nim. Patrzmy z podniesionym czołem na świat, nie jest taki zły jak go opisują.
wręcz odwrotnie, znajdujmy w nim dobre rzeczy, dobre strony. Po co żyć ze świadomością że cały świat jest zły, to jest głupie myślenie.
-Mówiłaś, że pracujesz jako kelnerka, da się z tego żyć?
Głupie pytanie, ale ileż można o sobie opowiadać, jeszcze wyjdzie na jakiegoś narcyza, mówi tylko o sobie i o sobie. Teraz zacznijmy jedno, chyba Navenowi spodobała się siedząca przed nim osóbka, oho, czyżby twardzielo zakochał się? od pierwsze wejrzenia? czyżby chciał już się ustatkowywać?. Ahh... ten idiota, ale w końcu, ma już prawie na karku 30 lat, postarał by się w końcu, ciekawe co tylko na to jego kuzyneczka, oho, z nią to pewnie będą kłopoty, bo Ele nie jest łowcą, więc może być temu przeciwna, tak samo on nie powie jej, że jest takim człowiekiem co łapie wampiry, a może ona wcale w nie, nie wierzy? oh jaki to błogi spokój nie wiedzieć co te krwiopijce paskudy mogą robić. Ale, przyglądał się jej, patrzył w oczy, opierał się o krzesło i myślał.
Naven Windwalker

Naven Windwalker
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizny, tatuaże, czerwone oczy.
Zawód : Wolny szczelec
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Gdzieś zniknął jego obserwator.
Magia : Aktywny kamuflaż, Kontrola Trajektorii Lotu Pocisku


https://vampireknight.forumpl.net/t935-naven-windwalker#9120 https://vampireknight.forumpl.net/t937-naven

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Eleonora Nie Mar 24, 2013 9:27 pm

Oczywiście przecież trzeba myśleć optymistycznie świat nie jest aż tak zły. Elena zawsze była optymistką oczywiście miała chwilę załamania jak każdy inny, ale zawsze w tych trudnych chwilach nie traciła wiary i często się uśmiechała bo dla niej najdrobniejsza rzecz czy gest bardzo wiele znaczył. Ale miała tez nadzieję, że jest tutaj wiele osób, które cieszą się każdą chwilą. Zamyśliła się przez chwilę na jego pytanie. Cóż praca kelnerki nie była wcale taka prosta i bardzo dużo czasu spędzała wtedy w pracy gdy mieszkała jeszcze na wsi.
- Tak. Wiązałam jakoś koniec z końcem chociaż pracowałam po godzinach i było ciężko, ale ciężką pracą zapracowałam na swoje i mogłam z tego żyć. Dzięki ciężkiej pracy miałam pieniądze żeby wynająć tu mieszkanie.
Uśmiechała się cały czas, ponieważ jednak ta praca sprawiała jej w sumie przyjemność chociaż wcale nie było tak łatwo. Oj! Ona właśnie z zaciekawieniem słuchała tego co mówił o sobie nawet mu nie przerywała tylko patrzyła na niego uważnie i słuchała go cały czas. El też już ma swoje latka i w sumie chciała by się ustatkować, ale nie było nikogo kto nią się zainteresował. Chociaż Naven wydał się jej bardzo czarujący. Wypiła do końca swoją gorąca czekoladę i zauważyła, że ma na paluszkach trochę tej czekolady więc wzięła ściereczkę żeby wytrzeć łapkę.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Naven Windwalker Pon Mar 25, 2013 9:01 pm

Chwilkę się zastanawiał, spytać się jej czy nie. Tak, Naven chyba się zakochał w tej małej osóbce, czyżby to z fakty pięknej urody i uroczego charakteru jaki ta osoba posiada. Od dłuższego czasu planował się ustatkować, w końcu 29 lat to już chyba odpowiedni wiek. Jednak bał się tego jak przyjmą to inni łowcy, czy zaakceptowali by ten związek, kiedy to chce się on ustatkować z osobą która nie jest łowcą.
-Słuchaj, głupie pytanie ale masz może kogoś?
Zaczerwienił się lekko i z głupim uśmieszkiem patrzył na nią. No trochę nie poręczne pytanie ale jakby inaczej miał się dowiedzieć. Bał się trochę, znał ją może parę godzin nie więcej a tu nagle dostaje nagłego ataku zakochania czy jakby to innego. Złapał się za głowę, zaśmiał.
-Ale głupi jestem.
Jest i co z tego? jest głupi na swój sposób, może i niektórym się to nie podoba ale miał to głęboko wiadomo gdzie. Nieśmiałość?, był troszkę nieśmiały, ale to na swój sposób. I to jest osoba, która potrafi zabić kogoś bez wahania, a boi się rozmawiać z kimś kto mu się spodobał, idiota pełną gębą.
Naven Windwalker

Naven Windwalker
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizny, tatuaże, czerwone oczy.
Zawód : Wolny szczelec
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Gdzieś zniknął jego obserwator.
Magia : Aktywny kamuflaż, Kontrola Trajektorii Lotu Pocisku


https://vampireknight.forumpl.net/t935-naven-windwalker#9120 https://vampireknight.forumpl.net/t937-naven

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Eleonora Pon Mar 25, 2013 9:16 pm

Naven był dla niej miły i sympatyczny polubiła go właściwie spodobał się jej, ale co mogła mu zaoferować? Było tyle ładnych, inteligentniejszych od niej dziewczyn. Może ot był by początek czegoś stałego, trwałego i mocnego uczucia? Ale bała się tego, że raczej nie jest zainteresowany jakaś poznaną dziewczyną i to ze wsi, która ma kiepskie mieszkanie nawet i nie ma pracy. Ale nagle zrobiła się czerwona na twarzy patrząc na niego zdziwiona jego pytaniem i zaskoczona, ale uśmiechnęła się z rumieńcami.
- Nie, nie mam nikogo. Nie miałam powodzenia u facetów...
Powiedziała zawstydzona trochę tym o co ją zapytał. Nasuwało się pytanie czemu chciał to wiedzieć, a może jednak była szansa, że jest zainteresowany. Zaczęła kręcić sobie końcówki włosów wokół palca zarumieniona i uśmiechnięta. Nie wiedziała co ma dalej powiedzieć, co zrobić.
- Nie jesteś głupi.
Odpowiedziała mu nagle i posłała mu ciepły uśmiech. Wcale nie było to głupie pytanie tylko chciał wiedzieć po prostu.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Naven Windwalker Pon Mar 25, 2013 9:33 pm

O tak, jest, jest szansa, może uda się może nie, on się nie podda, teraz po tej informacji nie. Uśmiechnął się tylko, bo sądził, że tak piękna dama, ma kogoś a tu niespodziewanka, nie ma! i co z tego, że ze wsi, chyba ktoś nie dawno powiedział, że liczy się wnętrze tak? no właśnie, uparł się. W jego oczach było widać błysk nadziei, czyżby miłość od pierwszego wejrzenia? no chyba tak,a z resztą, nie ma ryzyka nie ma zabawy.
-Nie no, zdziwiony jestem, tak młoda, piękna dziewczyna z miłym charakterem, nie ma nikogo.
Szok, normalnie szok, czyżby ktoś tam na górze coś mu zostawił? no i dobrze. Przyda się, w końcu ciepły kont, będzie miał do kogo wracać i już może skończą się te samotne noce z samym sobą i sumieniem. Ale teraz nie wolno tego zapeszyć czy popsuć, teraz trzeba się strać, przemyśleć ruchy i spokojnie podchodzić do tego, bez pośpiechu bez nerwów coby było gites.
A z resztą, niech się dziej co chce, niech się wali, niech się pali, nie z takimi wyzwaniami dał sobie radę, więc to będzie jego kolejne!
Naven Windwalker

Naven Windwalker
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizny, tatuaże, czerwone oczy.
Zawód : Wolny szczelec
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Gdzieś zniknął jego obserwator.
Magia : Aktywny kamuflaż, Kontrola Trajektorii Lotu Pocisku


https://vampireknight.forumpl.net/t935-naven-windwalker#9120 https://vampireknight.forumpl.net/t937-naven

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Eleonora Pon Mar 25, 2013 9:41 pm

Elena tak naprawdę nigdy nie miała chłopaka nie wiedziała jak to jest na randkach, na spędzaniu czasu ze sobą, ale nie przejmowała się tym zawsze chociaż czasami też zazdrościła, ale jako młodsza dziewczyna chłopaki nie interesowali się nią nie wiedziała dlaczego. Zawsze woleli jej koleżanki, ale Elena cieszyła się szczęściem innych. Zaśmiała się patrząc na niego sympatycznym wzrokiem. No, ale 24 lata najwyższy czas chyba prawda?
- Nie byli chyba mną zainteresowani...
Powiedziała trochę zawstydzona przed nim i z rumieńcami. Była z nim szczera bo nie ma co kłamać, że miała ich wielu i ma doświadczenie. Nie prawda. Powiedziała mu szczerze, że tak na prawdę żaden jej po prostu chyba nie chciał. Właściwie tak się nad tym zastanawiając to było dziwne w końcu nie była brzydką dziewczyną, a może po prostu inne były tak ładne, że Elena mogła się schować.
- A ty masz kogoś?
Zaczerwieniła się.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Naven Windwalker Pon Mar 25, 2013 10:00 pm

Zaśmiał się, tylko, on czy ma kogoś? chyba tylko swoją broń, jej był wierny i ona mu pomagła, jednak zimna stal to nie to samo co ciepły dotyk kogoś. Eh. brać się za nią czy nie. To było jego pytanie, w końcu, co mu zależy, w końcu podoba mu się ona. Zaczął mącić wzrokiem wszędzie, po stoliku, po ścianach czasami spoglądając jej w oczy, bał się zdradzić w końcu oczy to zwierciadło duszy. Ale zebrał się i spojrzał w jej oczy.
-To musieli być bardzo głupi.
No byli, ale dla niego dobrze, może skorzysta. Dobra, lecąc dalej, spojrzał na telefon, powoli robiło się późno, więc może, czas aby ją odwieźć do domu albo gdzie by chciała. Może przez drogę coś przemyśli, jakiś idealny plan, w końcu jest w tym najlepszy, w planowaniu i strategiach.
-Jestem wolny,a czemu pytasz?
Zaśmiał się, ale nie poczerwieniał. Spojrzał na zegarek w telefonie który miał na stoliku, wyjął z kieszeni portfel, poprosił o rachunek. Zjawiła się kelnerka, wziął rachunek w rękę, zapłacił za niego, a owej pani dał dość spory napiwek, a co tam, niech dziewczę zaszaleje. Wziął, plecak w dłoń, wstał spojrzał na nią.
-Nie chce mi się już tu siedzieć, podrzucić cię do domu?
Spojrzał na nią i uśmiechał się przy okazji do niej.
Naven Windwalker

Naven Windwalker
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizny, tatuaże, czerwone oczy.
Zawód : Wolny szczelec
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Gdzieś zniknął jego obserwator.
Magia : Aktywny kamuflaż, Kontrola Trajektorii Lotu Pocisku


https://vampireknight.forumpl.net/t935-naven-windwalker#9120 https://vampireknight.forumpl.net/t937-naven

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Eleonora Pon Mar 25, 2013 10:11 pm

El raczej nie miała by nic przeciwko gdyby ktoś zechciał się wgl nią zainteresować, a może Naven? Chociaż nie wiedziała czy jest w jego typie. Ah gdyby tak mogła czytać w myślach to by wiedziała chociaż czy jest jakaś szansa. Ale przecież warto ryzykować prawda? Może jednak coś pójdzie do przodu i kto wie? Hmmm oczywiście, że tak! Z oczu można bardzo wiele odczytać czasami nawet odczytać jaka może być ta osoba, ale to nie każdy potrafi robić takie rzeczy. Gdy spojrzał w jej oczy również patrzyła na w jego oczy. Zarumieniła się delikatnie.
- Myślałam, że taki czarujący facet ma u boku jakąś kobietę.
Powiedziała już trochę mocniej czerwona, ale jednak była zadowolona, ze jest sam jest jakaś szansa na coś oh jak bardzo się cieszyła, ale wszystko na spokojnie prawda? Hmmm fakt było już dosyć późno, ale tak miło się rozmawiało, że szkoda było trochę zakończyć to, ale przeczuwała, że to jednak nie koniec dalszego czasu ze sobą. Również wstała i poprawiła swój sweterek.
- Jeżeli możesz to była bym wdzięczna. Powiem Ci po drodze jak dojechać
Powiedziała stając obok niego.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Naven Windwalker Pon Mar 25, 2013 10:20 pm

Uśmiechnął się pod nosem, wziął telefon, schował do kieszeni i wyszedł z tej kawiarenki. Kawa była niezła, więc i humor miał dobry. Podrzuci ją do mieszkania i może powłóczy się po mieście o tak. Doszli do auta, otworzył je kluczami które to wcześniej wyjął z kieszeni. Wyjął paczkę fajek oparł się o maskę i zapalił sobie papierosa. Coś porozmyśla, pomamrotał pod nosem i nie minęła minuta a papieros się spalił. No to rak dokarmiony, teraz nie będzie już szalał, będzie jechał spokojnie i słuchał jak ma jeździć. Wsiadł do samochodu, wrzucił pod nogi Ele swój plecak i wyjechał z parkingu.

[z/t 2]
Naven Windwalker

Naven Windwalker
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizny, tatuaże, czerwone oczy.
Zawód : Wolny szczelec
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Gdzieś zniknął jego obserwator.
Magia : Aktywny kamuflaż, Kontrola Trajektorii Lotu Pocisku


https://vampireknight.forumpl.net/t935-naven-windwalker#9120 https://vampireknight.forumpl.net/t937-naven

Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Sro Kwi 17, 2013 7:06 pm

Było za zimno, po prostu za zimno. Myou, choć nie był nagi, chciał jak najszybciej dostać się do ciepłego pomieszczenia, ponieważ wiatr, tak delikatny wedle mniemania wielu osób, dla niego był niczym wichura drażniąca każdy skrawek skóry, którego nie chronił ubiór. Perspektywa napicia się gorącej kawy napawała go optymizmem; może dostanie kolejne wezwanie i zajmie czymś swe myśli? Ostatnimi czasy bardzo wiele wydarzyło się się w jego życiu, w związku z czym potrzebował pewnego rodzaj odskoczni od przyziemnych spraw. Na imprezowanie nie miał ochoty, nienawidził takiej aktywności, lecz nie pogardziłby ciekawą rozmową lub połataniem zranionego w walce mężczyzny. Większość lekarzy pomagała ludziom tylko po to, by udowodnić im, że z chorobami można wygrać, raka pokonać, a złamaną kość nastawić i wyleczyć. Myou jednak kochał swoją pracę z zupełnie innego powodu. Rany i złamania, ostatnie rozpaczliwe wdechy jego pacjentów przypominały mu o kruchości ludzkiego oraz wampirzego życia. Nieważne, jakimi mocami ktoś władał, jak potężnego zgrywał - i na niego przyjdzie pora. Może nie teraz, nie jutro, nie za kilka lat, ale na pewno umrze z ręki kogoś silniejszego. Chłopak zbyt często słyszał wymijające odpowiedzi typu: "Nie ma takich, jak ja." Wychodził z założenia, że zawsze znajdą się "tacy". Działało to tak samo, jak w przypadku dziewczyn. "Nie jestem taka sama jak inne." - twierdziła każda kobieta.
O czym my tu przynudzamy, proste rozmyślania chłopaka, któremu na dobrą sprawę zależało tylko i wyłącznie na napiciu się gorącej kawy. A więc wszedł do kawiarenki, w lewej dłoni ściskając swój podręczny bagaż pełen medycznego ekwipunku.
- Dobry wieczór - rzucił do uroczej dziewczyny, która obsługiwała zupełnie obcych mu ludzi; dlatego obcych, bo nie byli jego "klientami".
Zignorował mrukliwą odpowiedź nieznajomej, podobnie uczynił w sprawie nieco zbyt ciekawskich spojrzeń kilku klientów. Obrzucił ich za to szybkim spojrzeniem zimnych, zielonych oczu i szybko ocenił sytuację. Kilka grupek chłopaków i dziewczyn rzucających sobie ukradkowe, uwodzicielskie spojrzenia, kilka zakochanych par i on sam. Bez dziewczyny, bez kolegów lub koleżanek, uzależniony od własnej samotności, którą na dobrą sprawę kochał. Wampirzy panowie nie potrafili sprawić, by Myou choć przez chwilę poczuł się chcianym i lubianym. Był narzędziem, pracownikiem, któremu dobrze płacono. I do takiej formy życia już przywykł.
- Poproszę kawę - mruknął dosyć nieuprzejmie, siadając przy jednym ze stolików.
- Rozumiem, jaką? - odpowiedziała kelnerka, wyjmując swój mały notesik.
Myou przewrócił oczami. Jaką? Sam nie wiedział... Czarną?! Dla niego kawa to kawa. Żeby jednak załagodzić "konflikt" wyczuwalny dla każdego, kto dostrzegł jego poirytowaną minę, wskazał palcem na kartę menu, wybierając pierwszą lepszą kawę.
- Tylko z mlekiem i cukrem... poproszę - rzekł, zwieszając głowę i grzebiąc po kieszeniach płaszcza.
Wyjął papierosa i benzynową zapalniczkę zippo. Była czarna i matowa. Jak jego serce. Poczuł, jak po karku pełznie mu malutkie stworzonko o zimnym, delikatnym futerku. Ktoś go obserwował. Poderwał głowę i jego spojrzenie spotkało się ze wzrokiem jakiegoś człowieka w kącie kawiarenki. Tamten pokręcił głową i wskazał na znak zakazu palenia. Myou syknął do siebie, zaklął plugawie i odłożył wszystko na stolik. Zerknął na torbę leżącą przy jego prawej nodze. Czekał na kawę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Sro Kwi 17, 2013 7:28 pm

Dziewczyna, pomimo iż jest wampirem i nie powinna odczuwać aż nad to zimna bądź ciepła, dzisiaj wyjątkowo poczuła na swojej skórze zimny, przeszywający chłód wiatru, jaki panował tej szalonej zimy. Czy ona kiedykolwiek się skończy? Tak lubiła ciepłe dni, chociaż nie mogła wychodzić na słońce pod żadnym warunkiem, gdyż po prostu by spaliła się i pozostałby po niej tylko proch - nie chciała stać się tak szybko kupką popiołu - była zbyt młoda na śmierć, szczególnie na taką błahą i śmieszną śmierć. W końcu była wampirem, nieśmiertelnym prawie że stworzeniem o nadprzyrodzonych zdolnościach, o jakich ludzie się dowiadują z filmów tylko i wyłącznie! No chyba, że któryś z przedstawicieli się przyzna i zaprezentuje swoje moce - niech sobie robi co chce każdy z nich, szczerze mówiąc. Miała to totalnie w poważaniu. Najważniejsze teraz było dla niej trafić do jakiegoś ciepłego i klimatycznego miejsca, gdzie nie sypie i nie wieje aż nadto.
Aż nagle trafiła do pobliskiej kawiarni, której nazwy nie przeczytała, bo każde podniesienie głowy kończyło się jeszcze zimniejszym powietrzem na twarzy i natychmiastowym zsunięciem się kaptura z głowy, nawet jeśli się go mocno trzymało dłońmi, które i one same były przemarznięte.
Otworzyła pospiesznie drzwi do miejsca i natychmiastowo zdjęła kaptur, wkładając dłonie do kieszeń płaszcza. Rozglądała się przy okazji, widząc, że każdy miał jakieś doborowe towarzystwo - mniejsze bądź większe. W końcu wybrała sobie los typowej samotniczki - w takich sytuacjach czuła się dziwnie, nieswojo, ale co z tego? Nie wydawało jej się, aby ktokolwiek zrozumiał jej tok myślenia, jej podglądy i inne rzeczy, które sprawiały, że była totalnie dziwna dla co poniektórych.
Następnie po prostu zaczęła się kierować do baru, siadając na wysokim krześle przy ladzie, widząc nieopodal siebie samotnego chłopaka. Zapewne oczekiwał na swoje zamówienie, w każdym bądź razie - co ją to interesowało? Przyjrzała mu się jeszcze chwilę, zauważyła, że dzieliła ich odległość jednego krzesła, które znajdowało się pomiędzy nimi. Po krótkiej chwili jakaś panienka podeszła po drugiej stronie lady, stając na przeciwko dziewczyny i oczekując jakiegokolwiek zamówienia.
Trudny wybór - co wziąć? Cappuccino? Gorącą czekoladę? I to i to smakowało apetycznie, lecz krew, wiadomo, dla wampira takiego jak ona była najcudowniejszym napojem, którego nie mogła zamówić w takim miejscu - niestety.
- Zamówię czekoladowe cappuccino z mlekiem i trzema łyżeczkami cukru. - przedstawiła czego by z chęcią skosztowała, chociaż tego nie było w zamówieniu, ale przyjęła kelnerka bez problemu jej zachciankę i poinformowała, że niedługo poda. Ile potrwa to niedługo? Ciekawe, bardzo ciekawe... Na razie nie miała co ze sobą zrobić, więc przyglądała się uważnie wszystkiemu, co przykuło jej uwagę w tym miejscu.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Sro Kwi 17, 2013 7:49 pm

Myou drgnął, słysząc otwierane drzwi. Było to o tyle dziwne, że z zainteresowaniem obrócił głowę i zlustrował dziewczynę od stóp do głów. Nie uśmiechnął się, bo po co? Gdyby to była jego koleżanka... No tak. On nie miał znajomych. Mało tego, niespecjalnie ich potrzebował - oczywiście jeśli mowa o codzienności. Zdarzały się chwile, gdy zapijał buzię mocnymi alkoholami, bawił się skalpelem i myślał, jak się zranić. Nieraz myślał o samobójstwie, jednakże nie chciał się do tego przyznawać nawet przed samym sobą. Spotykał się ze śmiercią niemalże codziennie, więc po co mu własna? Choć trzeba przyznać, że perspektywa bezbolesnego rozcięcia sobie rąk od nadgarstka do łokcia była co najmniej kusząca. Niestety, szanse na śmierć były dość niskie. Błyskawiczne wykrwawianie się było wymysłem obecnym w niskolotnych produkcjach filmowych. Poza tym Myou regenerował swoje krwinki, więc potencjalna utrata krwi była dla niego jeszcze mniej szkodliwa niż dla przeciętnego śmiertelnika. Ponadto kilkuletnia służba wampirom, które wypijały jego krew, uodporniła go na widoki ogromnej jej ilości. Zabawne, szybciej rzygał na widok krwi plamiącej usta wampira niż na widok rozciętych zwłok. Zboczenie zawodowe?
Wracając do tematu, chłopak doskonale zdawał sobie sprawę z obecności nieznajomej mu, dosyć atrakcyjnej dziewczyny. Nawet przyjrzał jej się bardzo dokładnie; mogła poczuć na sobie spojrzenie zielonych oczu, w których odbiły się jej pośladki, nogi i dekolt. Oczywiście nie musiał dostrzec skóry ze względu na ubranie dziewczyny, jednakże nie był w stanie walczyć ze swoimi męskimi zapędami. Oczywiście, że nie widział w niej obiektu podrywu, ponieważ nikt nie działał na niego w ten sposób, jednakże nawet aseksualne sposoby mają podobne odruchy. Dziewczyna była niebrzydka, ładna wręcz, atrakcyjna dla zdecydowanej większości mężczyzn. Ciekawe, czy kiedyś ją operował.
Pewnie nie, tryska zdrowiem, pomyślał Myou, spoglądając na swoją zapalniczkę.
Jego wzrok automatycznie przesunął się na torbę. Była otwarta, cholera jasna. Może nie całkowicie, jednakże dało się dostrzec zakrwawiony skalpel. Właściwie "zakrwawiony" to zbyt dużo powiedziane, powiedzmy że były na nim ślady zakrzepniętej, zeschłej krwi, która przybrała już rdzawy odcień. Myou odruchowo pomyślał o krwi na ustach wampira. Jelito nerwowe. W jego brzuchu odezwało się głuche, bardzo nieprzyjemne burczenie słyszalne tylko dla niego. Ponadto poczuł się tak, jakby z jego klatki piersiowej do krocza spłynęła bryła lodu. Oho, zaraz się zacznie, o ile się nie uspokoi. Wstyd przyznać, ale czasami na to chorował. Mało powiedziane, tej choroby nie dało się wyleczyć - można ją było tylko zaleczać. Oczywiście nie było to równie przykre jak kiedyś, ponieważ nauczył się w jakimś stopniu panować nad swoimi nerwami, jednakże stres nie był przyjemny. Dla nikogo.
Myou otrzymał filiżankę kawy. Jasna, gorąca, aromatyczna. Uśmiechnął się w podziękowaniu, po czym wziął małego łyka, ostrożnie sącząc gorący napój. Po chwili miał ochotę uderzyć się w czoło. Mocno. Skalpelem. Kawa. Zawsze działa rozwalniająco, zwłaszcza na pusty żołądek. Czeka go kilkugodzinne obejmowanie kibla, cudownie po prostu. Oczywiście wstrzyma się nawet do rana, lecz będzie to bardzo nieprzyjemne. Chłopak odruchowo rozejrzał się po kawiarence wzrokiem, który nadawał mu aparycji kogoś opanowanego, podchodzącego do wszystkiego z zimną krwią. W rzeczywistości miał nadzieję na to, że nikt nie zauważył grymasu bólu, który przemknął po jego twarzy. Nawet uśmiechnął się kątem oka, widząc jasne włosy Vivianne. Miała piękną, brzoskwiniową cerę. A może to tylko światło?
Odwrócił wzrok, nie chcąc zdradzić swego dosyć nikłego zainteresowania i wrócił do picia kawy. Robił to dość szybko, jakby chciał się stąd szybko ulotnić. Tak, potrzebował ruchu. Żołądek dokuczał mu najmniej podczas spaceru, w domu tylko troszkę, natomiast największy ból pojawiał się w miejscach zatłoczonych. Myou, nie będąc obiektem czyjegokolwiek zainteresowania - przynajmniej tak myślał - zacisnął lewą dłoń i spojrzał na swoją torbę. W prawej dłoni trzymał malutką łyżeczkę i mieszał kawę w zamyśleniu, nie zauważając że cukier już dawno się rozpuścił.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Sro Kwi 17, 2013 8:18 pm

Jej oczom ukazywały się miłosne pary, które kipiały seksem wręcz wobec siebie, które najchętniej by wylądowały w łóżku, ale pewnie nie mają gdzie się wybrać, aby być w samotności totalnej, więc siedzą w kawiarni, gdyż tutaj jakoś mogą się nacieszyć sobą. Ławka w parku w końcu też nie była dobra opcją na obecną porę roku i pogodę, która szaleje za drzwiami. Następnie przesunęła zielone oczy na grupkę młodzieniaszków, pewnie jacyś z pobliskiej szkoły. Czemu jej się wydawało, że to byli chłopcy w stylu pakerzy i sportowcy, a dziewczyny-cheerleaderki oraz córki nadzianych tatusiów bądź też najpopularniejsze w całej szkole? Niewątpliwie - tak to wygląda i wcale by się nie zdziwiła, jakby to okazało się autentykiem. Pokręciła głowę, gdyż z każdym razem, kiedy przemieszczała swoje ślepia na kolejne to grupki ludzi znajdujących się tutaj uzmysłowiła sobie, iż jest tutaj strasznie głośno oraz tłoczno. Nie sądziła, aby kelnerki i właściciele byli przyzwyczajeni do takich ilości, gdyż nie wszyscy posiadają krzesła, bo niektóre dziewczyny siedzą na kolanach chłopaków, lecz także nie nadarzają dziewczyny z zamówieniami, jaki otrzymują. Gdyby nie ta pogoda nie wiadomo, czy byłoby tutaj chociaż połowa osób, które tutaj przybyła w dniu dzisiejszym pod presją śnieżycy i lodowatego mrozu.
Miejsce jednak było przyjemne i co najważniejsze ciepłe. Przynajmniej było miło i nie musiała się siłować z wiatrem, który próbował pozbawić jej uszaki z głowy. A ona tylko czekała i czekała na swoje cappuccino, nie wiedząc nawet kiedy je dostanie. 'Niedługo'... To jest niedługo? Oby szybko dostała, bo opuści lokal bez płacenia, pomimo iż oni może już wykonali zlecenie.
Wyprostowała się i szukała wzrokiem kelnerki, która przyjęła od niej zamówienie. Nie widać ani nie słychać jej nigdzie. Pewnie siedzi na zapleczu. Przewróciła teatralnie oczami, starając się być spokojna i opanowaną. Wspominałam, że Vivianne szybko się denerwowała? Jeśli nie, to teraz o tym nadmienię gdyż to ciekawa kwestia, może przynajmniej tak sobie zajmie czas w oczekiwaniu na ciepły napój. A więc... Gdy coś idzie po nie jej myśli potrafi nawet wpaść w szaleńczy szał, gdyż po prostu była tak 'skonstruowana' pod względem charakteru. No cóż - rodowity choleryk.
Po chwili zastanowienia zorientowała się, że ktoś ją obserwował. Gdy zaczęła szukać po jednej i po drugiej stronie swojej osoby kątem oczu, spostrzegła ukradkowe spojrzenia chłopaka, który jako jedyny, oprócz niej, siedział samotnie. Wiadomo - czuła na sobie więcej ślepi skierowanych na nią, gdy weszła, ale to był po prostu standard - każdy jest zaciekawiony tym, kto obecnie wchodzi do kawiarenki, robiąc z tego miejsca jeszcze bardziej zatłoczone.
Następnie jej zielone tęczówki zostały skierowane na torbę, która znajdowała się obok niego, a dzięki wampirzemu udoskonaleniu zmysłów zauważyła wewnątrz... Skalpel? Nie, nie mogła się pomylić, poza tym było ono brudne zakrzepniętą krwią - wszędzie pozna te plamy, w końcu jest wampirem.
Ale co to ja interesowało? Jedynie ponownie poczuła z jego strony na sobie wzrok chłopaka, który był całkiem całkiem. Człowiek? Tak jej się wydawało, ale nigdy nie można być pewnym - wiele razy jej wampirzy instynkt ją zmylił, więc nie chciała zbytnio mu już wierzyć.
Nareszcie dostała swoje zamówienie. Podziękowała spokojnie za podanie cappuccino i zamieszała otrzymaną łyżeczką wszystko to, co znajdowało się wewnątrz naczynia. Pachniało przecudownie, a ciekawe tylko jak smakowało. Pewnie nie wiele różniło się od tego, co ona pija w domu, lecz nie wiadomo co może się kryć wewnątrz owego napoju.
Przymknęła powieki, upijając pierwszy łyk i czując cudowny zapach w nozdrzach oraz równie przyjemny smak w ustach. Lecz nie chciała szybko zabierać się za 'nektar', jak to niektórzy określają cappuccino bądź kawę. Trzeba się delektować konsystencja i uzyskanym połączeniem, w dodatku pogoda tym bardziej przekonywała, aby pozostać jak najdłużej, kto wie - może opady śniegu przejdą? Stratna wiara w 'cuda'.
Ale wiecznie pić nie mogła. Po chwili chamsko odwróciła twarz w kierunku owego chłopaka, który w tym momencie trzymał swoja torbę, a drugą dłonią powoli upijał, bodajże kawę, lustrując go dosłownie swoimi tęczówkami z barwą hipnotyzującej zieleni. Coś powiedzieć? Nie, na razie nie - poczekajmy na jego reakcję w zaistniałej sytuacji. Jej twarz nic nie przedstawiała, choć można było dostrzec delikatne dołeczki w policzkach zdradzające, że uśmiecha się jakby nieśmiało. Normalnie anielica z wyglądu.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Sro Kwi 17, 2013 8:40 pm

Jego żołądek, po chwili, która dla zwykłego człowieka była kilkoma sekundami, lecz Myou odczuwał ją jako wieczność, uspokoił się. Mało tego, z wdzięcznością przyjął kolejne łyki gorącego napoju. Zaburczał z rozkoszy i pozwolił chłopakowi na to, by ciepło rozlało się po całym ciele. Kolejny problem leżał w tym, że kawiarenka rzeczywiście była zatłoczona, przez co znacznie wzrastała temperatura panująca w pomieszczeniu. Nie trzeba być geniuszem, by zrozumieć, że ciało chłopaka momentalnie pokryło się malutkimi, dosyć przyjemnymi w odczuciu kropelkami potu. Jedne kobiety twierdzą, że zapach ten jest bardzo pociągający, drugie natomiast twierdzą odwrotnie. Myou tłumaczył to prostą chemią, otóż na podstawie związków chemicznych zawartych w wydzielanym pocie i współgraniu z hormonami kobiety, przedstawicielka płci pięknej była w stanie określić atrakcyjność potencjalnego partnera. Podobnie miała się sprawa z pocałunkami; dzięki nim określano możliwości seksualne drugiej osoby i to, czy pobudza nasze ciała do spółkowania. W prostych słowach pocałunki pokazywały, jak bardzo jesteśmy napaleni na partnera lub partnerkę. Czarnowłosy albo cierpiał na brak chemii w swym organizmie, albo zwyczajnie był aseksualny. Może jedno wynikało z drugiego? Z innej strony jednakże psychika mogła być czynnikiem decydującym o braku zainteresowania kobietami - o facetach nie ma co wspominać, ponieważ Myou nie był biseksualistą lub homoseksualistą.
Po raz kolejny wracając do tematu, ponieważ zbyt często od niego odbiegamy, chłopak delikatnie się spocił. Można to raczej porównać do delikatnej rosy, niż do ciężkich kropel kapiących z liści trawy. Tak czy inaczej, westchnął z ulgą, czując satysfakcję z tego, że jego organizm zadziałał w sposób pozytywny, to znaczy nie ignorował zbyt wysokiej temperatury. Ktoś będzie musiał go oduczyć spoglądania na wszystko poprzez pryzmat medycyny i materialności. Myou poczuł na sobie uważne spojrzenie dziewczyny i nerwowym ruchem zasunął torbę. Nie chodziło mu o sam skalpel oraz medyczne utensylia, a fakt, że narzędzie jego pracy było po prostu zakrwawione. Bardzo słaba reklama, prawda? On też tak uważał. Mrucząc coś do siebie, zmrużył oczy i prowokacyjnym, taksującym spojrzeniem zmierzył całą postać Vivianne. Poczuł dosyć przyjemne mrowienie w dole kręgosłupa. Nagle coś mu powiedziało: "Zrób to." Jeśli chodzi o rozmowy, Myou rzadko je rozpoczynał, lecz wychodził także z założenia, że lepiej spróbować od razu, gdy ma się na to ochotę, niż "złapać lęk" przed nieznanym i dokonać upragnionego czynu w jeszcze większym stresie. Jak to się mówi - pierwsza myśl jest prawidłowa. Ach ten lekarz, jedna wielka sprzeczność.
Wykonał ruch, jakby chciał wstać i podejść do dziewczyny. Rzeczywiście chciał to zrobić, lecz powstrzymał się w ostatniej chwili. Dlaczego? A która dziewczyna podeszłaby normalnie do faceta, który jest jej obcy, chodzi z torbą, w której trzyma zakrwawione ostrze i ponadto proponuje wspólne wypicie kawy? No właśnie. Przykro nam, lecz Myou nie był w stanie zagadać do dziewczyny, która notabene jako jedyna była tutaj samotna. Powodem była ta nieszczęsna torba i fakt, iż Viv mogła zlustrować jej zawartość.
- Zapłacę - rzucił do kelnerki, po czym wręczył jej umówioną sumę.
Mimo to, nie ruszał się z miejsca. Po prostu siedział przy stoliku i obserwował pustą filiżankę, jakby było w niej coś wyjątkowo ekscytującego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Sro Kwi 17, 2013 9:08 pm

Pomimo iż patrzyła na niego, piła co jakiś czas małe łyki cappuccino, oblizując za każdym wargi końcówką różowego języka. Co jak co - fizyczność wampirów nie zmieniała się od fizyczności normalnych ludzi i mogło to nawet wyglądać podniecająco. Bądź co bądź - wampirzyce bądź wampiry są o wiele atrakcyjniejsze od zwykłych, najnormalniejszych ludzi, jakich można częściej spotkać na tym świecie od dzieci nocy. Czyżby to zostało wykonane w celu sprowokowania chłopaka do pierwszego kroku? Nie wiedziała już sama - to, że w ogóle odwróciła się w jego stronę i obserwowała go bezczelnie było niecodziennym w jej życiu zjawiskiem, które wykonała w stronę jakiejkolwiek znanej osoby, a co dopiero mówiąc o nieznanych jej ludziach. To był totalnie czysty hardkor z jej strony - powinien poczuć się zaszczycony, że to właśnie do niego się dziewczyna odważyła wykonać takie coś! Historyczna chwila, że aż się łezka kręci w oku, na prawdę.
Ku jej zaskoczeniu on także się jej przyglądał bez skrupułów, ale był to inny wzrok. Taki... Przeszywający? Chciał ją sprowokować do czegokolwiek? Oto jest zagadka!
Jednak nic nie zrobił więcej. A on ją tak zaintrygował! Ten skalpel, te oczy! to musi być ciekawy typ człowieka, którego może warto poznać!
Cholera jasna, co ona gada za głupoty? Czy dobrze zrozumiała swoje myśli, że odczuwała od jego osoby, iż jest dobra partią do poznania? Nie wierzyła w to wszystko, co właśnie jej przyszło do głowy, coś się z nią działo. Chyba jej mózg zamarzł i dlatego takie idiotyzmy pojawiały się w obecnej chwili - najgorsze, że to właśnie przy tym nieszczęśniku. Nie wiedziała jak to się zakończy wszystko, ze względu na to, że owa sytuacja wydarzyła się pierwszy raz, więc nie wie nawet co może poradzić poprzez takie pisanie biednemu przeciwnikowi płci pięknej co ma w tej chwili zrobić. Uciekać, poddawać się działaniom dziewczyny, samemu coś zrobić w kierunku Vivianne? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi! Zaczyna to być doprawdy straszne.
Po chwili usłyszała jego głos - głęboki i przyjemny dla ucha, lecz nie skierowany do jej osoby. Pokręciła aż dyskretnie głową, nie wiedząc jak to skomentować. Pewnie był nieśmiały, choć po wyrazie oczu zbytnio tego nie można było dostrzec - tą skrytość i niepewność. Rzeczywiście - pozory mylą.
Kolejne łyki pysznego napoju trafiły do jej przełyku, przy czym przeszły jej przyjemne ciarki po plecach. Aż przymknęła oczy z ulgi ponownie, jak przy pierwszym skosztowaniu zamówienia, po czym odstawiła naczynie i wstała ze swojego miejsca, podchodząc do niego i stają obok chłopaka, opierając się o ladę. Stała bliżej, więc wyczuwała delikatną woń potu, jaki z siebie wydzielał poprzez wpływ ciepłej cieczy oraz ciepłoty miejsca, w jakim przebywali. Miły zapach, ale nie na tym się skupiajmy. W końcu trzeba zagadać, bo to trochę tak bez sensu stać bez słowa i zastanawiać się co mogłaby w tym momencie powiedzieć. Naważyła tego piwa, to teraz musi je wypić, niestety.
Zaraz zaraz... Czemu ona w ogóle?! W jej głowie wyglądało to inaczej, że to on robi ten pierwszy krok ku poznaniu wzajemnym! Kazał Pan, musiał sam...
- Czyżbyś już miał zamiar wychodzić, że płacisz? - głupie, ale nie miała nic innego na myśli. Jakby nie kontrolowała siebie, ktoś nią sterował i kazał jej to powiedzieć. Brakowało tylko zrobić zażenowanego facepalma.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Sro Kwi 17, 2013 9:23 pm

Drgnął nagle, rozszerzając swoje oczy i podnosząc przy tym głowę. Nawet nie zauważył, kiedy nieznajoma wstała i podeszła do niego. Do niego? Tylko po co, żeby wydać policji? Fakt faktem nie sprawiłoby mu to większych problemów, ponieważ teraz służby porządkowe mają znacznie ważniejsze rzeczy do roboty niż uganianie się za lekarzem, który jest znany w okolicy z tego, że operuje w sposób polowy i nie potrzebuje do zabiegu ośmiu kilometrów kwadratowych sterylnej sali - choć przydałaby mu się taka klitka, nie ma co. Myou, nie wiedząc jak zareagować, wykrzywił swoje wąskie, dosyć ciemne wargi w delikatnym, można rzec nieśmiałym grymasie, który zapewne miał być uśmiechem. Chciał być uprzejmym wobec niej, czyli pragnął za wszelką cenę zachować swój styl bycia. Czy mu się to uda? Przekonamy się w najbliższym czasie.
- Nie dostrzegam innego przeznaczenia kawiarni, chyba że jest ono zwyczajnie przede mną ukryte - odpowiedział uprzejmym, dosyć drażniącym uszy tonem, jakim posługują się urzędnicy.
Był formalny, nawet nie zwrócił na to uwagi. Odstraszy swoją towarzyszkę, czy może jednak nie spędzi tej nocy sam? Oczywiście nie ma mowy o seksie, poprzez towarzystwo na noc rozumiał wspólne rozmowy, może zapicie się do nieprzytomności, załatanie kilku skaleczeń i odprowadzenie nieznajomej do domu. Potem grzecznie pójdzie do siebie i zajmie się sobą. W rzeczywistości po prostu zaśnie w ubraniu.
- Jesteś na tyle znudzona, że poszukujesz towarzystwa w mojej osobie? - zapytał od razu, powolnym ruchem odgarniając kilka nieposłusznych kosmyków włosów, które opadły mu na oczy. - Muszę cię rozczarować, ale nie jestem wyjątkowo interesującą osobą.
Mógł dodać, że jest bogaty, lecz po co mu to? Ta znajomość zapewne zakończy się za kilka minut lub godzin, nikt nie zadzwonił do niego i nikt nie odbierał jego telefonów. Pewnie dlatego jego telefon od dawna leży bezużyteczny. W każdym razie nie należało teraz się tym martwić. Myou westchnął cicho i odsunął na bok filiżankę po kawie, a następnie schował papierosa i zapalniczkę do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Pod pretekstem schłodzenia swojego organizmu "od wewnątrz", zaczerpnął sporej ilości powietrza, zaciągając się nosem. W rzeczywistości wchłonął prowokacyjny zapach nieznajomej dziewczyny i natychmiastowo starał się go określić. Może wanilia, zapach kobiecej skóry? Nutka wydawała się mimo to dosyć... zimna. Jako lekarz przywykł do wyczuwania leków w zapachu oddechu pacjentów, czasami w ich pocie. Od dziewczyny nie wyczuwał zapachu potu, chyba że pachniał on tak samo jak jej ciało. W delikatny, wyjątkowy sposób.
Drgnął po raz kolejny i z zadowoleniem stwierdził, że brzuch mu wcale nie dokucza. Czyżby to przez stworzenie sobie zajęcia, jakim była rozmowa z Vivianne?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Sro Kwi 17, 2013 9:43 pm

Jego reakcja, prawdę mówiąc, nie zaskoczyła ani trochę dziewczynę. Czemu? Uświadomiła sobie, że jednak jest typem nieśmiałego gościa, który nie wie za bardzo jak zagadać do ładnych dziewczyn. Tak, ta wrodzona skromność i określenie siebie, jako ładną. No cóż - miała lustro i oczy, widziała reakcje facetów na swój widok i nie tylko wzrok... ale to mniejsza. W dodatku swoim zachowaniem początkowym po prostu siebie zdradził, iż nie jest mu ona obojętna, jeśli idzie o wygląd. Bądź co bądź - może i jest aseksualny, aspołeczny i wszystko 'a...', ale natury nie oszuka. Jeszcze dodajmy do tego, iż owa osoba, na której przez czas, odkąd znajduje się w kawiarni, skupiał swoją uwagę, właśnie do niego podeszła i zagadała nawet. Pewnie dla niego to również jest coś niespodziewanego, ale powinien się raczej cieszyć, że został zastąpiony przez nią samą w wykonaniu pierwszego kroku. Z racji tego, że to on w takich sytuacjach jak dżentelmen zachować się kulturalnie i zagadać jako pierwszy, nie straciła do niego jakiegoś takiego niesmaku. Po prostu ciekawość wzięła nad nią górę, ot cała historia tego co zapoczątkowało ich zapoznawanie się.
Usłyszał jego całkiem formalny ton głosu, którym odpowiedział na jej pytanie. Pytanie beznadziejne, ale przynajmniej rozpoczęło ono jakąkolwiek konwersację między nimi. Przynajmniej nie wyglądali jak wyrzutki na tle tych wszystkich ludzi, którzy spędzali w gronie znajomych bądź rodziny czas w tym jednak przyjemnym miejscu, chodź wolała bardziej wyludnione i ciemniejsze miejsca, w których można się skryć i pomyśleć o wielu aspektach swojego życia, które przeszła i tego, które jest przed nią.
Następnie do jej uszu dotarło jego pytanie. Przed usłyszeniem go patrzyła przed siebie, na bar, przed którym stała, po czym właśnie zwróciła na niego swoje oczy, przyglądając się jego twarz, jakby chciała wyłapać wszystkie szczegóły, dzięki którym będzie mogła go rozpoznać w przyszłości - o jeśli kiedykolwiek się jeszcze zobaczą, bo nie zauważyła, aby zainteresowany był zanadto jej towarzystwem. Szczególnie tym pytaniem i dalszą informacją potwierdził jej wymyśloną tezę.
- Nie liczę na to, że będziesz iście interesującym towarzyszem, ze względu na to, iż sama nie nalezę do grona "jestem niebywale ważną i ciekawą osoba, którą musisz znać, gdyż bez tego Twoje życie nie będzie miało sensu" jak to co poniektórzy uważają, że tacy są. - odparła swobodnie i spokojnie, nie spuszczając go z oczu. Następnie stanęła bokiem do baru, a przodem do niego, opierając się jedną ręką o ladę, nie spuszczając go z centrum swojego zainteresowania. Przy okazji odpięła płaszcz, ogarniając go na boki - było jej coraz to cieplej, musieli tu nieźle grzać, przy okazji poprawiła czarną koszulę i białą bokserkę, którą miała pod porozpinaną koszulą.
- Zabrzmiało to tak, jakbyś nie chciał rozmawiać - jest tak, czy to tylko moje złudzenia? - po paru chwilach dodała takie pytanie, chcąc podtrzymać konwersację i upewnić się, że jest tak, jak myślała. Najważniejsze to mieć pewność we wszystkim, co ją otaczało.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Czw Kwi 18, 2013 7:52 am

Czy nie miał ochoty z nią rozmawiać? Zastanowienie się zajęło mu zaledwie ułamek sekundy. Do jego głowy nie wkradło się słowo: "Nie", co było równoznaczne z ochotą na rozmowę. Mało tego doskonale zdawał sobie sprawę z własnej nieatrakcyjności, a urok Vivianne tylko komplikował całą sprawę. Ona była naprawdę ładna i cudnie pachniała, z kolei on śmierdział własnym potem. Myou nie był zachwycony z nastroju, który sam stworzył. Powinien ją zaprosić do stolika lub na spacer? A co, jeśli to ona jest "chętna" i będzie musiał się zmierzyć z własną niechęcią do czynności seksualnych? Na pocieszenie powtarzał sobie, że takie kobiety nie istnieją i potrzeby załatwiają poprzez zabawki lub własne palce, oczywiście o ile nie mają partnera.
- Gdybym nie miał ochoty na rozmowę z tobą, dałbym ci to do zrozumienia dobitniej niż możesz to sobie wyobrazić - odpowiedział łagodnie, poprawiając kołnierz swojego płaszcza, który nie wiadomo jak zadarł się do góry i zaczął drażnić jego jabłko Adama.
Przekręcił nieco głowę, wyraźnie obserwując jakąś grupkę młodych ludzi. Przez krótką chwilę zastanawiał się, jak tępym trzeba być, by na miejsce spotkań z większą grupą znajomych wybierać spokojne kawiarenki, które służą ludziom pragnącym odpocząć. Myou starał się zrozumieć ich zachowanie, usprawiedliwiał je zimnem i złą pogodą, jednak prawie od razu do niego dotarło, że istnieje wiele miejsc podobnych do tej kawiarenki, w których te dzieciaki mogłyby się spotykać. Podobnie miała się sprawa z zakochanymi parami. Miłość, pożądanie i zapewne rodzice, którzy uniemożliwiają danie upustu wszystkim uczuciom. Choć wydaje się to typowe dla młodości, Myou niezbyt akceptował tego typu zachowanie. Jeśli ktoś palił papierosy, musiał się liczyć z konsekwencjami, tym bardziej jeśli był osobą niepełnoletnią. Podobnie sprawa miała się z alkoholem i seksem. Uprawiasz seks? Wiek nie ma wielkiego znaczenia, ciąża zawsze może się zdarzyć. Nie wspominając o syfach. Czarnowłosy lekarz zwyczajnie nie tolerował unikania konsekwencji i jednoczesnego udawania dojrzałej osoby.
Spojrzał na Vivianne i wstał, podszedł do niej i odsunął krzesło. Co jak co, ale powinien zachować się jak dżentelmen, zwłaszcza w obliczu tak pięknej kobiety. Dziewczyny? Prawdę powiedziawszy wyglądała na dojrzałą, choć błyskawicznie wyrzucane zdania nadawały jej nieco łobuzerskiego charakteru. Nie była to obelga, lecz komplement.
- Usiądź, proszę - powiedział do białowłosej, uśmiechając się przy tym kącikiem ust. - Oczywiście o ile chcesz.
Idiotyczne zdanie. Gdyby nie chciała z nim rozmawiać, nie podeszłaby. Znowu miał ochotę klepnąć się w czoło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Czw Kwi 18, 2013 8:19 am

Przyglądała mu się uważnie, od stóp do głowy, jak tylko to było możliwe, po czym na chwilę opuściła jego osobę, by zabrać torbę z krzesła i cappuccino, które pewnie już wystygło, choć może dalej było tak cudownie aromatyczne i smaczne, jak jeszcze całkiem niedawno.
Znów stanęła obok niego, tym razem z napojem, upijając z naczynia coraz to większe łyka, aby już dokończyć picie owego zamówienia. W nieskończoność też nie można tego przecież pić, prawda? Całkowicie mogłoby nawet skrzepnąć, pomimo iż jest w pomieszczeniu wręcz diabelsko ciepło. Odstawiła pusty kubek, szklankę czy co to tam było na ladzie, a miła kelnerka zabrała je, wykorzystując okazję do zapłacenia już w tym momencie. Później nie wydawało jej się, aby natrafiła na taką sytuację, gdyż, jak zostało wcześniej wspominane, jest strasznie tłoczno, przez co mają urwanie głów i rąk, szczególnie z dzieciuchami, które pochłaniają hektolitrami napoje. Że tez oni mają takie wytrzymałe pęcherze, to jest wręcz nie możliwe. Nawet dla niej, dla takiego wampira jak ona, która żyje znacznie dłużej niż te gnojki.
Właśnie... Ciekawe jakiej rasy jest owy jej obecny, nowo poznany, towarzysz. Niestety, wampiry nie miały czegoś takiego, jak wyczuwanie swojej aury, mogąc się rozpoznawać bez problemu. To by było bardzo przydatne, szczególnie w niebezpiecznych sytuacjach, jakie mogą mieć miejsce nawet i w tym mieście, które na ogół, pomimo pogody, wydaje się być spokojnie. Mało to szalonych wampirów, chorych na główkę bądź tych tak zwanych "bestii"? Nigdy nie wiadomo jak mogą się skończyć takie wydarzenia, na pewno nie zaliczą się one do miłych doświadczeń Vivianne. Po prostu - nie lubiła walk, chociaż często korzystała zw swoich mocy - ale tylko i wyłącznie do własnych celów. Nie lepiej porozmawiać, wykłócić się o własną rację? Bijatyką się nic nie załatwi, jedynie się można wyżyć, a konflikt i tak będzie wisiał w powietrzu. Właśnie, znajdźcie sens, ludzie i wampiry! Ok, koniec, zaczyna się z tego robić reklama społeczna, wróćmy do zastanawiania się nad tym kim tak na prawdę jest... O, jak on ma w ogóle na imię? Rzeczywiście, dopiero wymienili między sobą parę zdań, więc nie było szans na szybkie i krótkie przedstawienie siebie. Może od tego warto zacząć?
Uprzedził ją, wstając ze swojego miejsca i proponując jej, aby usiadła przy nim na krześle, który był centralnie za nią. Spojrzała następnie na niego, wcześniej mierząc krzesło oraz ilość centymetrów, jaka ją od niej dzieli, z delikatnym uśmiechem, by po chwili siąść na odsuniętym dzięki niemu meblu.
- Dziękuję bardzo. - odpowiedziała na prawdę milutko, jak na nią. Czyżby chciała z siebie zrobić kokietkę, uwieść go i zaciągnąć w wiadomych celach? Szczerze mówiąc nawet o tym nie myślała. Na razie, podkreślmy to, bo nigdy nie wiadomo jak się zmieni przyszłość, widzi go jako kompana do pogawędki. Była nowa w tym mieście, on chyba nie, więc przynajmniej się czegoś może dowie.
Wróćmy do ocenienia jego pochodzenia. Wampir? Człowiek? Na pewno wiadome jest to, że posiada przy sobie skalpel, w dodatku jest on zakrwawiony. Może lekarz? Wampir lekarz, który wysysa ze swoich pacjentów krew, kalecząc ich? Nie, to brzmi rodem z jakiegoś błahego horroru typu "teksańska masakra piłą mechaniczną". Wychodzi na to, że lekarz, według niej oczywiście, to bardziej przyziemny, ludzki zawód. A może jest to seryjny morderca, który uwielbia za pomocą takich małych gówienek zabijać swoje potencjalne i zlecone ofiary, mając z tego czystą satysfakcje, a przy okazji zysk? Hm... Nie wiadomo, gra pozorów może być z jego strony, jak to się parę razy przekonała.
Matko i córko, o czym ona myśli! Miły gość, do którego zagadała, zostaje przez nią praktycznie rzecz ujmując osądzony o to, że zabija na zlecenia. Cóż, realia wampirze ją chyba zaczynają przekraczać, ale na szczęście nie pokazała ze swojej strony żadnych emocji związanych z tymi przemyśleniami, na jej twarzy gościł uśmiech wraz z dołeczkami w policzkach.
- Jestem Vivianne. - przedstawiła się po chwili takiego obserwowania go Wreszcie coś sensownego zrobiłaś, kobieto. Czyżby i przy tym poszerzyła swój uśmiech, jednak nie pokazując swoich kłów? Możliwe.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Czw Kwi 18, 2013 8:44 am

Posądzanie Myou o zabójstwa na zlecenie nie było do końca niezgodne z rzeczywistością. Jako lekarz obcował ze śmiercią i kilkakrotnie, na polecenie swych wampirzych lordów, popełniał "pomyłki" podczas operacji, w wyniku których ofiara umierała. Czy miewał wyrzuty sumienia? Bardzo rzadko. Jako że nie zdarzyło mu się trafić na kogoś bliskiego, czynnikiem pobudzającym sumienie był wiek niektórych z "ofiar". Nieraz zdarzało się, aby Myou uśmiercał kilkunastolatków, którzy nakryli jego pana przy żerowaniu na krwi niewinnych istot i stanowili zagrożenie nie tylko dla niego, ale i dla całej rasy. Z drugiej jednak strony kto uwierzyłyby nastolatkowi w to, że widział wampira? No właśnie, nawet Myou, który doskonale wiedział o ich istnieniu, nie byłby w stanie w to uwierzyć, choć sam był niewiele starszy, gdy poznał pierwszego.
- Myou, miło mi - rzucił krótko, bezczelnie wpatrując się w twarz Vivianne. - Imię to nie jest tutaj powszechne, jesteś stąd?
Dziewczyna nie posiadał typowego japońskiego imienia; choć słowo "typowe" może wydawać się dziwne w ustach kogoś takiego jak Myou, którego imię w skrócie oznaczało mrok, ciemność, coś nieprzyjemnego i nieprzeniknionego. Oczywiście stwierdzono, że owe słowo brzmi oryginalnie, w związku z czym można tak nazwać swojego syna. Ile razy on miał z tego powodu problemy, wystarczyło tylko chwilę porozmawiać z kimś wyjątkowo pobożnym. Równie dobrze mogli go nazwać Szatan i wysłać do spowiedzi u księdza wymagającego przedstawienia się. Dzień dobry, jestem Szatan, chciałbym wyznać swoje grzechy.
On również nie był wybredny w tematach nadających się do rozmowy, wręcz przeciwnie. Poza tym, dopiero co się poznali, trudno więc o nastrój do wypytywania Vivianne o jej rodzinę, historię, osiągnięcia sportowe lub dni, w których miesiączkuje. Może ten wieczór spędzą razem, a może po prostu za pięć minut się pożegnają? Dość gdybania, Myou musi w końcu ruszyć swoje chude dupsko i zacząć żyć w zgodzie ze społeczeństwem. Kilka lat służby u wampirów nauczyły go spoglądać na własnych pobratymców jak na obiekty mające tylko i wyłącznie zaspokoić głód. Ciężko było się od tego odzwyczaić, zwłaszcza że on sam często bywał przekąską. Każdy z poprzednich "właścicieli" chłopaka miał jedną opinię o jego krwi: była bardzo smaczna. Czarnowłosy zrzucał to na wysoki poziom tlenu w krwinkach, przez co mogła się wydawać bardziej "miękka", bez tego wyraźnego żelazistego posmaku. Jeśli Myou miał być szczery, nie rozumiał wampirzej fascynacji krwią, ale fakt faktem każdy miał swoje fetysze - w dodatku jeśli wampiry karmiły się tak, a nie inaczej, dlaczego nie mogłyby polubić pożywienia? Krew żydów musiała być gazowana, mmm.
Dobrze, to było antysemickie.
Była seksowna, poruszała się jak kocica, która w jednej chwili jest salonowym futrzakiem, a w drugiej może stać się tygrysicą. Sposób ten przypominał chłopakowi typ wampira, jednakże istniało prawdopodobieństwo, że Vivianne po prostu nie zdawała sobie sprawy z powabności i własnego seksapilu. Niektóre kobiety uważały się za brzydkie, a gdy Myou rozbierał je do operacji, były tak piękne, że niejeden facet przeleciałby je nawet "na zimno". Myou zmrużył delikatnie oczy, czując jak jej włosy musnęły jego nos. Miał ochotę głośno kichnąć, ale powstrzymał się krótkim podrapaniem po nosie. Już nie uśmiechał się jak nieśmiały chłopiec, nabrał pewności siebie, choć w dalszym ciągu starał się pozostać tajemniczym. Zapewne mu się to nie uda, ponieważ w ciągu kilku minut zapomni o własnych zasadach, lecz nie wybiegajmy zbytnio w przyszłość. Może wyjdą zaraz, a tam Vivianne padnie ofiarą wampira lub sama poderżnie chłopakowi gardło?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Czw Kwi 18, 2013 9:21 am

Gdy usiadła tylko na swoim krześle, poprawiła ubrania oraz położyła torbę na swoich kolanach, aby się nigdzie niepotrzebnie szwendała po podłodze. W dodatku, jak to się mówi, pieniądze uciekają, czy torba z portfelem leży na ziemi. Nie wierzyła w przesądy, ale że była materialistką, jednak tylko w tej sprawie się pilnowała dobitnie. Trzeba być ostrożnym, bo nie wiadomo kiedy może jej dobytek, który posiada przy sobie, zniknąć dzięki pomocy kieszonkowców. Mało tu takich? Gówniarzy jest tu pełno, którzy tylko może czyhają na jakąś odpowiednią okazję. Co z tego, że to kawiarenka, skoro może tu kupić także piwo? A dzieciaczkom szybko uderza alkohol do głowy. że tez w ogóle im sprzedają trunki z procentami jest równe z cudem, jak dla niej.
Założyła następnie nogę na nogę, bacznie go ponownie obserwując, słysząc jak się przedstawia swoim imieniem, dodając na końcu, że 'miło mu jest ją poznać'. Czy to prawda? Bynajmniej, jest, według jej mniemania. Nie bez powodu zaczął z nią konwersację, tak jest, czyż nie? Sam nawet wcześniej nadmienił, iż dałby do zrozumienia, gdyby nie chciał jej towarzystwa przy swojej osobie. Więc to wszystko zobowiązuje, a zarazem daje jej dowody na to, że prawdopodobnie nie okłamuje dziewczyny, co się jednak ceni w życiu i w osobach, które się dopiero co poznaje w obcym mieście, jakim jest właśnie to, do którego nie dawno co trafiła.
- Mi również Ciebie miło poznać. - po imieniu od razu jej się uzmysłowiło, że jest stąd, z tego miasta. Więc może pomoże jej w ogarnięciu tego wszystkiego, co się tu działo? Lubiła i znała Japonię, ale nigdy w niej nie była, to trzeba przyznać. Także nie wiadomo, czy teoria jest równa prawdzie. W końcu wiadomo, że internet lubi koloryzować i przedstawiać niektóre fakty jako nieoczywiste.
Ale co się będziemy rozdrabniać, tutaj jej nowy... kolega? Może go tak określić? Chyba tak, nie wiem. O matko, znowu zaczyna odbieganie od rozmyślań!
A więc zapytał ją nowy kolega o to, czy stąd pochodzi. Wiadomo - jako, że jeszcze pozostawiła w sobie resztki kultury i jakiegoś zachowania poprawnego oraz sawuar wiwru, odpowie na nie tak, jak powinna - pełnym i wyczerpującym zdaniem, które ma potwierdzić lub zaprzeczyć.
- Nie, nie jestem stąd. Przybyłam tu niedawno, ale nie znam jednak tego miasta, a przez ta cudowną pogodę nie mam nawet możliwość do zwiedzenia, choć zawsze chciałam tu kiedykolwiek trafić. - odparła spokojnie, z uśmiechem nie opuszczającym jej powabne usta, kładąc dłonie na torbie, zwanym powszechnie chlebakiem.
- Ale z drugiej strony nie ma to sensu, bo pewnie i tak niedługo stąd zniknę, jak to zawsze bywa z moim losem. - dodała na koniec krótki, kończąc swoją wypowiedź, oczekując jego reakcja na obecne słowa przekazane z dziewczyny miękkim i ciepłym głosem.
Dziwnie nagle złapał ją mały głód. Zupełnie jak w tej reklamie Danio. Tylko, że u niej wyglądał ten stworem jak takie coś dziwnego, co przypominało kroplę krwi. Hm, czyżby to był właśnie ten moment, kiedy zachciało się jej pić krew? Nie, to nie może być to, niedawno przecież piła, a to wystarczało jej na przynajmniej miesiąc! Pewnie zaraz zniknie zupełnie w takim samym czasie jak się pojawiło. Powodem było pewnie to, ze jest pełno apetycznie wyglądających ludzi, którzy beztrosko się bawią, cieszą i nawet sobie nie zdają sprawy, że wśród nich jest chociaż jeden wampir. Bezbronne owieczki... Nie nie nie. Nie mówmy już o tym, jeszcze wszystko w porządku. Skoro nie zmieniła się barwa tęczówek, znaczy, że jest wszystko dobrze.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Czw Kwi 18, 2013 11:39 am

Przygryzł dolną wargę i spojrzał nieco ponad głową Vivianne, na kelnerkę. Uśmiechnął się do niej, a następnie zwrócił wzrok na swoją nowo poznaną koleżankę. Nie była z Japonii, dla niego fakt ten nie był aż tak oczywisty. W tym kraju istniała ogromna fascynacja krajami Zachodu, z kolei w tych drugich interesowano się Japonią.
- W tym mieście jest wiele do roboty, choć ludzie tacy jak ja tego nie dostrzegają - odparował natychmiast, jakby chcąc usprawiedliwić sens istnienia miasteczka, w którym postawiono akademię Cross. - Wyglądasz młodo, przez chwilę zastanawiałem się nawet, czy przypadkiem nie jesteś tutaj, bo masz dość zajęć i nauki.
Umilkł i zamyślił się. W akademii Cross można można robić wszystko poza uczeniem się. Pić krew, dawać ją wampirom, romansować, uciekać z lekcji. Ale uczyć się? Myou niegdyś starał się otrzymać tam posadę medyka szkolnego, jednakże odrzucono jego propozycję, ponieważ posiadano już lekarza. Zapewne był to japoński konował, który nie studiował na Zachodzie, a we własnym kraju i wszystko za niego robiła technologia. Tachibana był zdania, że gdyby tamtejszemu medykowi pokazać lancet i skalpel, byłby przekonany o ich jednakowym użyciu. Mało tego, byłby przekonany że lancet jest skalpelem. Oczywiście dla osoby nieprzyzwyczajonej do medycznego żargonu oraz operacji lub po prostu nie zainteresowanej medycyną nie istniała ta różnica, jednakże Myou bezbłędnie ją dostrzegał. I nigdy nie zdarzyło mu się pomylić lancetu ze skalpelem. Wracając jednak do jego rozmyślań, chłopak nadal rozważał powody, dla których Vivianne mogła zechcieć spędzić tutaj czas; mało tego, ona nie była z Japonii w ogóle. Rozumiejąc prędko, że dziewczyna nie wie, co miał na myśli mówiąc "nauka", splótł dłonie na klatce piersiowej i nieco odchylił się do tyłu, a włosy opadły na jego twarz, grzebiąc pod sobą zielone oczy.
- W mieście znajdziesz akademię Cross, chyba jedyną dobrą szkołę w okolicy - wyjaśnił, wciąż patrząc ponad siebie. - Problem leży jednak w tym, że powinnaś opuścić to miasto natychmiastowo. Nie jest tutaj bezpiecznie. Mnóstwo zniknięć, morderstw, niewytłumaczalne zjawiska i tak dalej.
Chciał ją zniechęcić do miasta. Była dosyć miła, nie powinna robić za pożywienie dla wampira. Atrakcyjna, ciepła dziewczyna była smakowitym kąskiem dla każdego amatora ludzkiej krwi. Myou zawsze zastanawiał się jak to jest; czy wampiry mogły przebierać w smakach, pijąc krew, czy może różnice w smaku były bardzo rzadkie? Był pewien, że jego krew jest bardzo smaczna - przynajmniej w wampirzym mniemaniu. Pito ją jak alkohol. Normalnie czarnowłosy kopnąłby w kalendarz, jednak jego naszyjnik robił swoje.
A skoro mowa o artefakcie, to przesunął się on po kołnierzu i zwisł na lewym ramieniu chłopaka. Szafirowy trójkąt zalśnił w świetle rzucanym przez lampki, a świetlne refleksy zatańczyły na srebrnych ogniwach łańcuszka. Amulet był dosyć ciepły, ponieważ jeszcze rano Myou karmił jednego wampira własną krwią, a następnie odnawiał zapasy krwinek. Ugryzienie wciąż go delikatnie piekło, lecz nie było to coś, co mogło mu szczególnie przeszkadzać w miłym spędzeniu czasu. Zupełnie jak z jego "nerwowym" żołądkiem, który niedawno dał mu spokój.
- Nie warto, abyś ryzykowała - zakończył swój krótki wywód, po czym spojrzał na dziewczynę zza kurtyny czarnych, zadbanych włosów. - Najbezpieczniej jest w centrum, gdzie teraz jesteśmy, a najgorzej na południu miasta, w tamtejszych slamsach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Go?? Czw Kwi 18, 2013 3:04 pm

Uważnie patrzyła na rozmówcę, słuchając jego wypowiedzi. Wiedziała doskonale, że wygląda młodo, ale żeby aż tak? Nie spodziewała się. A to w dodatku, co powiedział doprowadziło do tego, że naturalnie się zaczęła śmiać. Po prostu śmiać, czego najmniej można by się po niej spodziewać. W tym momencie nawet nie przejęła się tym, że można ujrzeć jej kły. Sama nie wiedziała czemu doprowadziła do tego, do takiego zachowania z jej strony, zapominając o tak ważnej rzeczy. Jednak nie chciała, aby pierwsza poznana osoba w tym mieście już wiedziała o jej pochodzeniu. Oczywiście, nie miała na myśli kraju, z jakiego jest, ale o rasie do jakiej przynależy, że tak to określimy.
- Wierz mi, nie chodzę do szkoły już, od... całkiem niedawna. - nawet nie pamiętała kiedy ukończyła swoją szkołę plastyczną. To było tak dawno, że aż czuje się, że to aż staje się nie prawda. Takie smutne, lecz niestety takie prawdziwe. Nic nie poradzi na to, że czas mija nie ubłaganie szybko, choć perspektywa nieskończoności jej życia jest jeszcze milszym uczuciem, z racji tego, iż dopiero żyje na tym świecie niecałe ponad sto lat. Tyle przed nią jest tego wszystkiego, że aż nie miała pojęcia jak przyszłość sobie zaplanować. Mogła zacząć robić cokolwiek tylko sobie zapragnęła. Ale od czego zacząć? Jak rozpocząć swoje plany? Które realizować, a które nie? Tyle pytań, jak na razie brak odpowiedzi na jakiekolwiek zapytanie.
Słuchała o akademii pobliskiej w tym miasteczku, chociaż nie interesowało, nie obejmowało dziewczynę. Ale Akademia? Coś słyszała takiego ciekawe o tej całej szkole, lecz nie wierzyła plotkom. Pogłoski są prawdą? Na to wychodzi.
- No cóż, dziękuję za informację. Może na przyszłość się przyda, chociaż do nauki nie mam zamiaru powracać. - odparła spokojnie, nie spuszczając go ze swoim zielonych oczu. Jednak jej uwagę skupił teraz naszyjnik, który posiadał na łańcuszku. Cóż to było? Lubiła błyskotki, ale takie coś pierwszy raz widziała w życiu. Zaintrygowało ją to, co posiadał na swojej szyi, aż nie wiedziała, czy po prostu nie zapytać o to. Lubiła wszystko wiedzieć, a trzeba korzystać i rozszerzać konwersację.
Jednak zanim w ogóle wtrąciła swoje zdanie, dziewczyna słuchała dalszego wywodu, który miał za zadanie zakończyć całą przemowę na temat sytuacji jakie są w tych okolicach. Powinna się na prawdę bać? Ona? Wampirzyca? Nie sądziła, pewnie sobie poradzi - ma nadprzyrodzone zdolności, zawsze może stać się kotkiem na cały jeden dzień i mieć święty spokój od 'poszukiwaczy'. Istnieją tutaj w ogóle łowcy wampirów? Całkiem możliwe, teraz zauważyła, że ich można wszędzie spotkać, gdzie tylko nie spojrzy i nie znajdzie się. A jeśli on zabija w taki sposób wampiry, bo jest jednym z tępicieli Nocnych Dzieci? Coraz więcej domysłów, coraz bardziej są one straszniejsze jak dla niej. Najśmieszniejsze będzie to, jak okaże się, że jest tylko i wyłącznie wampirem zupełnie jak i białowłosa.
- Jestem już dużą dziewczynką - nie musisz się o mnie martwić, Myou. Poradzę sobie, spokojnie. Jednak jestem dzielna, co chyba nawet udowodniłam, zagadując do nieznajomej osoby, jaką Ty byłeś całkiem niedawno. - odparła szybko, lecz z uśmiechem, lustrując go. Aż żałowała, że czasem nie posiadała mocy hipnotyzowania, bo idealnie by się współgrało z barwą jej oczu.
- Tak odbiegając na chwilę od temu - co to jest, co masz na szyi? - zapytała z nutką ciekawości i zaintrygowania w głosie, gdyż, nie ukrywajmy, coraz bardziej ją to nurtowało. Chyba jak każda dziewczyna bądź kobieta lubi wiedzieć dokładnie wszystko co ją otacza, a że to znalazło się w centrum jej uwagi chociaż na chwilę, to musi zaspokoić ciekawość.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Gość Czw Kwi 18, 2013 5:06 pm

Duża, nie duża. Dla Myou wyglądała bardzo młodo, choć atrakcyjnie, i zarazem dojrzale. Nie spodziewał się, że jest wampirzycą, lecz zaczął nabierać podejrzeć wraz z chwilą, gdy Vivianne się roześmiała. Zmrużył oczy, błyskawicznie łowiąc źrenicami nieco szpiczaste, białe kły nietypowe dla przeciętnego śmiertelnika. Zawsze mogła je spiłować, by udawać fantastyczną postać - wiadomo, co chodzi po głowie ludziom udzielającym się na cosplayach? Vivianne jednak nie wyglądała na psychofankę tego typu aktywności, więc Myou założył, że jest ona wampirzycą. Po prostu. Pomyślał też o tym, że wyczuła w torbie krew i dlatego jej zainteresowanie jego osobą znacznie wzrosło. W tej rozmowie pojawia się wiele sprzeczności. Gdy Myou upewnia się, że Vivianne jest człowiekiem, ta okazuje się być krwiopijcą. Gdy jest przekonany, że zainteresowała się nim ze względu na wygląd, ta wolała zapach krwi. Gdy myślał o tym, że szybko się zniechęci i da mu spokój, ta została na dłużej. Pieprzone sprzeczności.
Przez tyle lat był opanowanym chłopakiem, a wystarczyło, by pojawiła się nieznajoma wampirzyca, by wszystko szlag trafił. Myou za cholerę nie rozumiał fascynacji, którą dziewczyna go darzyła. Nie rozumiał też wpływu jej głosu na jego samopoczucie, które od pewnego czasu było o wiele lepsze niż kiedy przybył do kawiarenki.
- To? - zapytał, siadając prosto i wywieszając przed sobą naszyjnik. - Pamiątka rodzinna. Przekazywana z ojca na syna, z pokolenia na pokolenie i takie tam bzdety. Dostałem to noszę. - zakończył kulawo, zakładając nogę na nogę.
Nie bała się miasta? Oczywiście, że nie. Jeśli naprawdę była wampirzycą, nie miała czego się obawiać, chyba że innych wampirów. Łowcy stali się śmieciami, którzy nie potrafili zawiązać butów bez pomocy ośmiu osób z oddziału, a policja nie znalazłaby Myou nawet gdyby zadźgał kogoś na ulicy, a jego twarz została rozwieszona w każdym pokoju. Innymi słowy "kryminaliści" tacy jak wampiry pozostawali całkowicie bezkarni. Wracając do krwiopijców, chłopak zaczął zastanawiać się, jak poruszyć ten temat i zmusić Vivianne do powiedzenia, kim jest. Postanowił, że coś zrobi. Jeśli ona się nie przyzna lub nie zareaguje w oczywisty dla krwiopijców sposób, da sobie spokój z wywlekaniem tematu pijących krwi istot. Dzieci Nocy? Brzmi bardzo ładnie.
Schylił się bez słowa i zaczął udawać, że szuka czegoś w torbie. W rzeczywistości dotknął skalpelu, a ostrze natychmiastowo, bez problemów weszło w jego dłoń. Żadna tkanka nie mogła stanowić przeszkody na drodze tego medycznego narzędzia. Cięło wszystko, takie było jego przeznaczenie. Myou syknął i wyprostował się. Z teatralną ignorancją względem Vivianne, wolną dłonią wyciągnął wodę utlenioną oraz zwitek bandaży. Skroplił ranę na lewej dłoni, syknął silnie, a następnie zaczął ją bandażować. Silny połączony zapach medykamentu i krwi powinien zadziałać na dziewczynę.
- Jeszcze kilka takich sytuacji, a się zabiję - mruknął z udawaną skromnością, wpatrując się w swoją dłoń, za którą kryła się urocza twarz białowłosej.
Miał doskonały widok na jej twarz.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kawiarnia "Śmietankowo" - Page 3 Empty Re: Kawiarnia "Śmietankowo"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach