Restauracja "Czarna Róża"

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Vivien Nie Lis 23, 2014 9:17 pm

Kiwnęła delikatnie głową, uśmiechając z wdzięcznością na gratulacje kobiety. Nie umknął Vivien fakt, iż ta była z lekka zaskoczona ową informacją, jednakże nie dziwiła jej się. Nie każdy wampir decydował się na założenie rodziny tak wcześnie, choć trudno było poznać tylko z wyglądu ile miało się (w ich przypadku) naprawdę lat. Czerwona również nie planowała zajść w ciążę tak wcześnie, jednak cóż, zdarzyło się. Takie zresztą były uroki małżeństwa, w którym czternaście lat temu również jeszcze nie była. Z pierścionkiem zaręczynowym na palcu czekała z niecierpliwością na odpowiedź rodu jej męża, która na szczęście zgodziła się na ożenek, co w świecie szlachetnokrwistych wampirów było niemal cudem. Zwykła czystokrwista, w dodatku z takim rodowodem... Nie godziło się, choć Eth, jako głowa rodu, mógł więcej i umiejętnie to wykorzystał, wciągając w swoje plany niejako i własnego młodszego brata. Cóż, był to niezwykle pogmatwany układ, o którym nie mówiło się głośno, nawet w kręgu rodzinnym. Najważniejsze, że wszystko ułożyło się po ich myśli, bez nieprzyjemnych następstw.
- Tak się złożyło, ale nie żałuję. Jest naprawdę rozkoszna, choć strasznie nieśmiała. Nie wiem po kim to odziedziczyła. - parsknęła śmiechem, zatrzymując wzrok na zbliżającym się kelnerze, który niósł jej zamówienie. Podziękowała za postawiony przed nią kawałek ciasta oraz kawę, domawiając do tego butelkę czerwonego, słodkiego wina. Odprowadzając mężczyznę wzrokiem, chwyciła za łyżeczkę i zamieszała kawę, aby połączyć warstwy, upijając następnie parę niewielkich łyków, pozostawiając na szkle ciemnoczerwoną szminkę. Shame.
- Taaak... Jednak mam zamiar niebawem "zejść z wybiegu". Stanowczo zbyt długo już na nim jestem, a ani jednej zmarszczki pod okiem. Maluczkich doprowadza to już do spazmów. - zaśmiała się cicho. - Ale robię to stopniowo, po części też zasłaniając się rodzinnymi obowiązkami. Nie chcę potem słyszeć tych ciągłych pytań "dlaczego tak nagle?". Ale to już zachowaj dla siebie! - ostrzegła, choć w jowialny sposób, uśmiechając przy tym kącikiem ust. Doskonale wiedziała jak to jest być dziennikarzem, nawet nie na służbie, dlatego też nauczyła się nie mówić za wiele w miejscach publicznych ani niezbyt zaufanym osobom. Teraz miała jednak przeczucie i nadzieję, że Nadia nie wykorzysta tych informacji w żaden sposób, w końcu nie było to nijak zaplanowane spotkanie, no i rozmawiały na zupełnie innym gruncie niż na tym podczas wywiadów.
Wysłuchała odpowiedzi wampirzycy w skupieniu, nie zwracając nawet najmniejszej uwagi na kelnera, który zjawił się z butelką wina i dwoma kieliszkami, stawiając wszystko na stole naprzeciw kobiet. Tylko raz zerknęła na broszurkę Nadii, którą wcześniej przeglądała, dostrzegając na jej okładce reklamę nowo otwartego klubu, który, dziwnym trafem, należał do Kyubiego.
- "Pierwsze wyjście do centrum"? - powtórzyła, wyciągając rękę po czasopismo, patrząc sugestywnie na wampirzycę czy może je na chwilę wziąć. Jeśli ta się zgodziła, przysunęła magazyn do siebie, wpakowując w międzyczasie do ust kawałek czekoladowego ciasta. Skrzywiła się z niesmakiem.
- Ugh, ohyda! - odsunęła talerzyk od siebie, sącząc wino z kieliszka, aby zbić nieciekawy smak w ustach. - Mam więc propozycję. Mój dawny znajomy organizuje właśnie TERAZ imprezę z okazji otwarcia jego nowego klubu. Jeśli chcesz, możemy się tam wybrać. Oprócz całkiem niezłej zabawy, na pewno znajdziesz tam multum materiału do reportaży i wywiadów, bo Kyubi nie zaprasza byle kogo. - posłała kobiecie znaczący uśmiech, oddając jej również broszurkę. Miały całkiem ciekawą alternatywę, choć jeśli wampirzyca nie byłaby zainteresowana, zawsze mogły po prostu posiedzieć przy butelce wina lub jakiegokolwiek innego trunku, umilającego rozmowę. Noc była jednak młoda, a szkoda marnować życia na siedzenie, jeśli można było się dobrze zabawić, prawda?
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Pon Lis 24, 2014 9:09 pm

Czy wampira trudno upić? Otóż wcale nie! To tak samo jak z ludźmi. Jeżeli masz dużo praktyki to niemal końska dawka nawet Cię nie ruszy. A jeśli pijesz raz na jakiś czas mocniejsze piwo sprawi, że kręci Ci się w głowię. Tak słowem wstępu odnośnie używek wynalezionych przez ludzkość. To działa chyba dosłownie na każdego. Nie ma znaczenia na rasa czy kontynent, alkohol to alkohol. W końcu życia nie należy brać do końca poważnie. Każdemu należy się odprężenie i dawka zabawy.
Z kontekstu zdania wnioskuję, że Twój facet do najgrzeczniejszych nie należy.
Puściła zadziornie oczko wiedząc o co w tym wszystkich chodzi. Chyba większość kobiet woli nieokiełznanych chuliganów od dobrze ułożonych i nieco nudnych, statecznych maminsynków. Chociaż biorąc pod uwagę powiedzenie, że "przeciwieństwa się przyciągają" zawsze obok szalonej panny powinien stać smutny dżentelmen mający w sobie tyle energii co osiemdziesięcioletni emeryt. Świat jest pełny zależności i wyjątków od oklepanych reguł i to chyba było w nim najcudowniejsze.
Zawsze możesz brać udział w zwykłych reklamach gdzie pokażesz nogę w rajstopie lub podasz dłonią proszek do prania. Byle nie pokazywać twarzy!
Roześmiała się widząc oczyma wyobraźni to co przed chwilą opisała. Jakoś trudno było się przyznać do tego, że od czasu do czasu sama korzysta z takich rozwiązań. Powrotu na okładki nie planowała ponieważ upłynęło jeszcze za mało czasu a żyć za coś trzeba. W końcu auto nie zatankuje się samo do pełna a za resztę przyjemności też trzeba płacić.
Vivien możesz być spokojna. Nie mam zamiaru wywlekać Twoich prywatnych spraw. Postaram się również mieć na oku to co piszą inni w redakcji.
Wprawdzie trudno będzie obserwować wszystko i wszystkich ale materiał u naczelnej przy odrobinie szczęścia można podwędzić. Wampirzyca wcale nie była typem grzecznej i ułożonej osoby, która przestrzega wszystkich narzuconych reguł. Wprost przeciwnie, tylko szukała miejsca aby wpiąć szpilę i zrobić komuś na złość. Nie wiadomo dlaczego czerpała z tego chorą satysfakcję. Czyjeś nieszczęście oznaczało zazwyczaj dla drugiej osoby uśmiech losu.
Sama nawet popchnęła czasopismo w stronę rozmówczyni będąc ciekawą co ta ma na myśli. Dopijając ostatni łyk niegazowanej wody oblizała dolną wargę. Baczna obserwacja wyrazu twarzy kobiety nie przyniosła żadnych rezultatów w postaci słusznych wniosków. Dopiero jej słowo rozwiały całą otoczkę tajemnicy. Oczy Nadi wydawały się przez chwilę błyszczeć niezwykłym ożywieniem i zainteresowaniem. Szybko przeanalizowała w głowie plusy i minusy pomysłu (chociaż tych drugich nie było) i z pełnym przekonaniem kiwnęła głową.
Już Cię uwielbiam.
Skwitowała a jakieś pięć minut później obie panie wychodziły już z lokalu. Przy okazji każda niosła po jednej butelce trunku. Na zdrowie!

(z/tx2)
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Nie Lis 30, 2014 6:39 pm

Gerard nie mógł znaleźć Testamenta. Powinien wrócić już jakiś czas temu, ale z powodu stanu przedzawałowego Gerarda, panowie utracili kontakt. Łowca nie wiedział, co się działo z wampirem. Bardzo możliwe, że zgubił gdzieś gpsa, nie wspominając o małej kamerce. Gdy wrócił od Azela do swojego nowo wyremontowanego domu, od razu sprawdził nagrania. Nie był zadowolony. Właściwie to był bardzo zaniepokojony i odczuł ponowny zawód na wampirze. Chyba zaczynał się starzeć, ponieważ pomagał nieraz temu wampirowi. A przecież nie był to byle jaki wampir! Seryjny morderca, kanibal, morderca dzieci, ciemiężyciel niewinnych kobiet. Wiele przymiotników określa tego potwora, ale tylko Gerard dostrzegł w nim zagubienie i przerażenie światem. Wyciągnął do niego dłoń nie pierwszy raz i znów została ona pokąsana, a zaufanie porządnie nadszarpnięte! Biały Wilk mu ufał i wierzył, że jeśli wypuści Testamenta na wolność na jakiś czas, nie będzie bezkarnie mordował ludzi. Najwyraźniej się pomylił. Nie pozostawało mu nic innego, jak oddanie Testamenta w ręce Christiana, który był urodzonym sadystą. Będzie miał niemałą satysfakcję z ukarania wampira, by ostatecznie pozbawić go życia.
Sam Gerard postanowił zrobić sobie dzisiejszego wieczoru małą przerwę. Wizyta w szpitalu oświaty rozleniwiła nieco pracusia. Zresztą ciągle myślał i martwił się losem swoich dzieciach, które siedziały we Włoszech. Zastanawiał się także, jak zdobyć krew od Samuru. Nie będzie to takie łatwe, jak początkowo sobie myślał. Po jego ostatniej wizycie całkowicie stracił nadzieję, że kiedykolwiek ją odzyska. A Zack wciąż się męczył w powłoce wampira. Był dobrym chłopakiem, tylko po prostu znalazł się w nieodpowiednim miejscu… i to z winy Gerarda.
Postanowił udać się do jednej z wampirzych restauracji. Miał nadzieję, że w takim miejscu łatwiej zbierze rozbiegane myśli, które nie dawały mu spokoju. Zajechał na parking swoim wspaniałym oplem. Wiedział, że samochód nadawał się już do kasacji, ale skoro jeszcze jeździł, to nie zamierzał go w tak brutalny sposób zabijać. Wszedł zatem do luksusowej restauracji ubrany dość nieodpowiednio. Czy się przejmował? Gerard, prawdziwy okaz męskiego mężczyzny miał się przejmować takimi błahostkami jak ubiór?! Może jeszcze powinien skoczyć przed przyjściem tutaj do fryzjera i kosmetyczki na depilację woskiem okolic bikini…?
Gdy wszedł pracownicy spoglądali na niego, jak na przybysza z kosmosu. Poprosił o jakiś wolny stolik, co o tej porze było jednak kłopotliwe. Poproszono go zatem, aby zaczekał na stolik. Oparł się zatem w wejściu o framugę drzwi, rozglądając się dookoła, jakby w poszukiwaniu znajomych twarzy. Zastanawiał się także, ile czasu przyjdzie mu tutaj czekać na wolny stolik, by zjeść wielkiego steka i popić piwskiem!
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Nie Lis 30, 2014 7:22 pm

Dzisiejszy wieczór okazał się bardziej owocny od poprzedniego. Do restauracji coraz częściej przychodzili zagraniczni mafiozi, członkowie yakuzy będący chętni na interesy z kobietą biznesu Gabriellą Kuroiashita. Zmysłowa, chętna władzy, majątku i uznania umiała poruszać się w niebezpiecznym świecie z gracją kota i potężnego sprytu. Nie bała się, właściwie nigdy nie odczuwała strachu. W końcu jest kobietą z naprawdę kontrowersyjnego rodu i jej współpracownicy o tym wiedzieli. I właśnie kiedy żegnała się z dwoma starszymi mężczyznami tutejszego gangu narkotykowego, rzucił się w gadzie oczy kobiety mężczyzna zupełnie nie pasujący do tutejszej restauracji. Nie spełniał wymagań wizerunkiem.
- Co ten pan tutaj robi?
Spytała przechodzącego wampirzego kelnera, który miał szansę porozmawiać z owym panem.
- Czeka na wolny stolik.Wyrzucić go?
Odparł wampir czarnowłosej, która ta po krótkim zastanowieniu odmówiła. Miała sama się nim zająć, a kelner miał wrócić do pracy. Gerard mógł wreszcie dostrzec nadchodzącą w jego stronę wysoką, atrakcyjną kobietę ubraną w elegancką, wieczorową czerwoną suknie z wycięciem na nodze. Dekolt spory, opinający biust kobiet. Czarne włosy luźno rozpuszczone na ramiona. Gabriela Kuroiashita we własnej osobie.
- Czeka pan na wolny stolik? Zapraszam.
Wskazała dłonią wysprzątany stolik przy którym niedawno siedziało dwóch mężczyzn, jakich to wampirzyca żegnała. Postanowiła że tą noc wypełni rozrywką, a ten białowłosy pan idealnie się do tego nadawał. Oby tylko Barabal jej nie przyłapał. Gdy tylko ruszy za kobietą, wskaże mu także krzesło.
- Czeka pan na kogoś czy samotny wieczór?
Kolejne pytanie dość podstawowe. Skinęła palce w stronę jednej z kelnerk aby wręczyła czarną oprawioną w skórę (z człowieka) menu. Czy Gerard rozpozna znajome rysy twarzy? Rysy Kanibala oraz Samuru?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Wto Gru 02, 2014 10:52 pm

Gerard doczekał się wreszcie, aż ktoś raczy zwrócić na niego uwagę. Nie sądził jednak, że będzie to sama właścicielka tego uroczego lokalu, pełnego wampirów. Nie bez przyczyny tutaj przyszedł. Gdy tak stał i czekał, rozglądał się uważnie po twarzach zebranych. Wiedział, że byli to wyłącznie wampiry. Rozpoznał je po bladości skóry oraz wyniosłości jaką się pysznili. Starał się zapamiętać jak najwięcej twarzy. Niektóre z nich powiązał ze światem przestępczym, innych z polityką (czyli pieprzonymi złodziejami, a więc, jakby nie patrzeć, również światem przestępczym), znalazł nawet kilku celebrytów. Szkoda, że nie zagościły tutaj gwiazdy porno, zrobiłoby się zamieszanie, z którego mógłby skorzystać.
Zatem Gabriellę i Gerard coś łączyło – brak strachu. Łowca parł na przód nie zważają na konsekwencje i zawsze osiągał swój cel. Jednak największym wyzwaniem dla niego okazał się Samuru, a raczej jego krew. Chyba najszybciej ją zdobędzie poprzez walkę. Czy szlachetny stchórzy i zasłoni się wymówkami, czy też stanie z nim twarzą w twarz?
W zasięgu jego wzroku pojawiła się wampirzyca w ponętnej sukni. Łowca obrzucił ją taksującym spojrzeniem. Pewnie była stara… wyglądała młodo, ale to tylko pozory. Nie wiedział, że jeszcze chwilę wcześniej była skłonna wyrzucić go ze swojego lokalu.
– Nie, czekam na taksówkę.
Burknął, gdy zadała retoryczne pytanie. Stał tutaj sobie od piętnastu minut dla jaj, żeby sobie postać! Czy nawet wampirzyce musiały zadawać takie „logiczne” pytania?
Bez słowa jednak ruszył tuż za nią, lawirując z gracją myśliwego między stolikami. Zerkał bez strachu i żadnej obawy w twarze każdego krwiopijcę. A jeśli którykolwiek pokazał mu kły, Gerard odwzajemnił się tym samym. Cóż z tego, że miał ludzkie zęby? Też pokazał swoje, a co! Nie będzie przecież gorszy.
Usiadł ociężale na stoliku, jaki mu wskazała i spojrzał na wampirzycę. Musiał przyznać, że była piękną kobietą. Ale to przecież tylko powłoka. W środku na pewno była gnijąca. Nigdy nie dał się zwieść żadnej wampirzycy. Znał ich sztuczki. Były niczym succuby. Kusiły i uwodziły ludzkich mężczyzn, by się nimi nakarmić. A gdy ich osuszyły do cna z krwi, po prostu zabijały.
– Prowadzi pani ze mną wywiad, podrywa mnie pani, czy może bada pani grunt?
Odciął się. Tak, w rysach jej twarzy dostrzegł pewne podobieństwa do Testamenta. Nad Samuru się nie zastawiał. Ten wampir w ogóle go nie interesował. Nie znał go tak, jak Testamenta. Nie spędził z nim tyle czasu. Nie pomagał mu. I… nie został zdradzony.
Otrzymał kartę dań. Gdy ją dotknął, aż przeszył go ciarki.
- Zdaje sobie pani sprawę z kim ma doczyniania?
Spytał, odkładając kartę jak najdalej od siebie. Nie zamierzał jej dotykać. Powinni zrobić porządek z tym lokalem, bo wampiry za bardzo się rozpanoszyły po mieście. W dodatku jeszcze ten nowy klub, gdzie wampiry mogą przychodzić z ludźmi i bezkarnie z nich pić!
- Może zechce pani coś polecić?
Rozsiadł się wygodniej na krześle.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sro Gru 03, 2014 7:58 am

Wiele miejsc staje się siedliskiem wampirów i to coraz bardziej znanych. Gabriella właśnie posiadała takich wiele ale do restauracji była przyzwyczajona najbardziej, bowiem tutaj odbywały się ważne spotkania. Ale mniejsza o to, teraz miała naprawdę wykwintnego gościa o dość niewyparzonym języku na który uśmiechnęła się perfidnie. Naprawdę myśli, że rozmawia z jakąś prostą wampirzą wywłoką? Gabriella to wampirza wiedźma, zresztą jak reszta kobiet w rodzie. Kto wie? Może będzie miał szansę dowiedzieć się co nieco o Kuroiashita?
- Niech nie będzie pan taki ironiczny. Nie było zamówionego wcześniej stolika na pańskie nazwisko.
Odbiła, wzruszając niemal niewidocznie białymi ramionami. A gdy ruszyła, Gerard mógł dostrzec jak kobieta kusząco kołysze biodrami, zerknąwszy raz z nad ramienia na jego twarz, posyłając zagadkowy uśmiech. Lubi takich.
- Nie, ustalam czy mam nakazać przygotować stolik dla jednej czy więcej osób.
Ukruci nieco mowę Gerarda? A może sam szuka pocieszenia, mówiąc tak uszczypliwe odpowiedzi? Szuka zaczepki?
Po otrzymaniu karty, dostrzegła niepokój. Czyżby znał materiał? Miała ochotę zaśmiać się krótko, ale na szczęście powstrzymała się w porę. Stała za to jak kat nad głową... łowcy. Tak, wiedziała z kim ma do czynienia.
- Owszem, panie T. Jest pan legendą wśród... swoich. Hiro wiele też o panu wspominał.
Ha, powinien być wdzięczny! Gabriella ukrywała prawdziwą tożsamość mężczyzny, żeby czasem nie zwrócić na siebie i na niego uwagi. No i oczywiście ukuła Gerarda osobą szlachetnego. Wprawdzie nigdy dokładnie nie dowiedziała się co uczynił Białowłosy lecz o Trizgane parę razy mówił, co świadczyło że obu panów coś łączy.
- Dla pana pasuje krwisty stek i zimne piwo, ale skoro oczekuje pan ode mnie rady, to polecam delikatnie pieczonego królika ze śliwkami z winem. Chyba, że pan nie pije...
Tani posiłek co prawda, ale patrząc na samochód. Ten rupieć, wszakże kilku kelnerów dostrzegło owy wóz, a Gabriella słuch ma czuły. Jeśli dokona zamówienia, stojąca kelnerka obok, zapisze wszystko i poda szefowi kuchni.
- Ma pan jakiś cel prawda? Nie przybył pan tutaj na posiłek, wiedząc, że jest wśród nocnych istot.
Zaczęła wreszcie, bezczelnie dosiadając się do stolika łowcy. Ma ku temu prawo, jest właścicielką. I czy Gerard wiedział z kim ma styczność? Jeśli nie, powinien spytać, Gabriella sama pierwsza się rzadko przedstawia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Czw Gru 04, 2014 10:45 pm

Gerardowi nie uszło uwadze, że wampiry rozprzestrzeniły się po całym mieście. Nie tylko zresztą po tym jednym, ale na całym świecie pozwalały sobie na coraz więcej. Bał się tego, co niedługo może wybuchnąć. Co jeśli, jakiś zadufany w sobie wampir wpadnie na pomysł, by ujawnić wampiryzm światu. Wówczas Rada Wampirów na niewiele się zda. Nie odwrócą tego, choćby chcieli. Mogliby jedynie ukarać tego śmiałka.
Łowca nigdy nie powstrzymywał się w mowie. Zawsze mówił to, co mu przyjdzie na język. I wcale nie uważał jej za jakąś tam wywłokę. Była jedną z najsilniejszych i najpiękniejszych wampirzych wywłok, jakie spotkał. Powinna się z tego cieszyć. Biały Wilk nie miał nigdy dobrego zdania na temat wampirów. Sam nie wiedział, dlaczego tak polubił Testamenta. Wręcz się z nim spoufalił, a co najlepsze i czego nigdy w życiu by nie przyznał – uwierzył w przyjaźń wampira z łowcą.
– Zabroni mi pani? Może lepiej proszę nie przebywać w moim towarzystwie.
Posłał jej zdawkowy uśmiech. Skoro przeszkadzało jej chamstwo i ironiczne podejście do życia w wykonaniu Gerarda, wystarczyło jedynie wskazać stolik i odejść. To nie było nic trudnego! Nie zamierzał udawać kogoś, kim nie jest tylko dlatego, że pojawiła się przed nim sarna z piersiami. Wyrósł już z tego sto lat temu. Mimowolnie rzucił jednak spojrzenie na jej kuszące biodra. Tak cudownie pełne, tak cudownie się kołysały. Na pewno była jedną z tych dojrzałych kobiet.
– Pewnie dla dwóch. Dałbym sobie rękę uciąć, że się pani dosiądzie.
Zbyt pewny siebie? Skądże znowu! Po prostu wnioskował z tego, że przyszła do niego sama właścicielka lokalu, a to już pewien prestiż! Pewnie gdyby był przystojniejszy, był wampirem i nie miał narzeczonej, szykowałby się niezły seks, jako uwieńczenie tego wieczoru.
Na dźwięk imienia swego wroga aż drgnął. Może i Hiro okazał się bardzo pomocy, to jednak w połowie osierocił mu dzieci i tego nie mógł mu wybaczyć. Zresztą był jednym z najokrutniejszych wampirów. Potrafił się jedynie kamuflować. Nie odpowiedział zatem nic. Skoro był legendą… to nie miał już co dodawać. Jeszcze zepsuje sobie wizerunek w jej oczach!
– Pani również jest mi znana, pani G.
Stwierdził bez mrugnięcia okiem.
– Nie, nie chcę pasztetu. To dobre dla pedałów. Ja jestem mężczyzną z krwi i kości, o czym może się pani przekonać. Poproszę zatem tego stetka, najlepiej krwistego, i wino. Najdroższe, jakie macie.
Ciekawa mieszanka, aczkolwiek przeczuwał, że kobieta ma go za… biedaka. No i nic dziwnego. Jaki bogacz jeździ starym rzęchem, gdy stać do na maserati albo ferrari? Tylko Gerard…
Spoważniał szybko, gdy wampirzyca zadała bezpośrednie pytanie, uprzednio się dosiadając. To przywitał z nieukrywanym uśmiechem. A przecież mówił, że się dosiądzie! Skurczybyk był jakimś pieprzonym mistykiem albo jasnowidzem.
– Gratuluję spostrzegawczości. Zdaję sobie sprawę, że jedno pani słowo może sprawić, że moja głowa wyląduje na półmisku, oderwana od reszty ciała. Przyszedłem się rozeznać, jak sprawy stoją w mieście. Kto rządzi tym miastem. Ludzie, czy wampiry. Co się dzieje. Jak wampiry zapatrują się na życie u boku ludzi. Cóż, można powiedzieć, że jestem dziś szpiegiem.
Uśmiechnął się nieznacznie, przyglądając się pięknej, idealnej, nieludzkiej twarzy. Naprawdę Testament był podobny do matki.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pią Gru 05, 2014 10:09 am

Możliwe, że po ujawnieniu ich nieśmiertelnej rasy, świat stałby się bardziej jak z koszmarnej wizji przejęcia cudownego świata przez ponure stwory, czyniące z ludzi niewolników. Oczywiście, tak mogłoby być kilkaset lat temu, gdy człowiek żył w ciemności intelektualnej pod władzą Kościoła. A teraz? Teraz człowiek dysponuje potężną siłą, możliwe że nawet porównywalną do tej wampirzej! Szlachetnej! Gerard zapewne o tym doskonale wiedział, jeśli kiedykolwiek bał się ujawnienia przez pyszne wampiry. Gabriella z całą pewnością mogłaby mu przytaknąć, aczkolwiek dla niej rozwój wydarzeń nie miał najmniejszego znaczenia. Byleby ona miała dobrze.
Może i jest piękną, silną i przede wszystkim niezależną kobietą, acz jest naprawdę zwyrodniała, obrzydliwa iście w środku. Zepsuta jak zgniłe mięso i co najgorsze, zdawała sobie z tego sprawę, a Gerard mógł poznać z opowieści Testamenta. O ile ten miał odwagę słusznie oczernić w najgorszy sposób własną matkę.
- Czyżby pan nie lubił wytwornych i dobrze ułożonych kobiet?
Uniósł brew, posyłając iście jadowity uśmiech mężczyźnie. Może jest typem lubującym się w nastolatkach, które za przeproszeniem, mają nasrane w głowach? Żyją imprezami, pustym seksem dla tak zwanego szpanu. Żyją w czasach gdzie modne jest myślenie o zaprzestaniu bycia dziewicą w najmłodszych latach. Chore.
- A nie chciałby pan?
Naprawdę nie chciał towarzystwa starszej z Kuroiashita? Ma przed sobą prawdziwą księgę i to dość szeroko otwartą, wszakże Gabriella uwielbia opowiadać o swoim ponurym rodzie. Wręcz się nim chełpi.
Dostrzegła drgnięcie Gerarda. Czyżby aż tak działał na niego Hiro? Białowłosy wampir o obliczu anioła. Jakże mylne było to określenie, ale na szczęście Trizgane nie da się zmylić i wie jakim naprawdę potworem jest wampir ze starych ziem Italii.
- To dobrze. Oszczędzamy sobie zbędnych przedstawień.
Naprawdę spodobało się, że ten oto człowiek zna jej osobistości. I po prostu nie omieszkała się od tak porzucić tego oto człowieka.
- Jak Pan sobie tego życzy... Słyszałaś. Migiem do kucharza i przy okazji przynieś coś dla mnie w kieliszku.
Pośpieszyła kelnrkę, puszczając jej porozumiewawcze oczko odnośnie napoju. Gerard się domyśli? Na pewno! Toć bystry człowiek o czym Gabriella dobrze wie.
Spoważniał nagle! Z powodu pytania czy towarzystwa przy stoliku? A może z obu na raz?
- I co takiego pan już zdążył wywnioskować?
I ona wbiła żółty wzrok w twarz Gerarda. Ułożyła palce na brzegu stołu, lekko się pochylając tak, żeby jej dekolt stał się bardziej widoczny dla oczy łowcy.
- A jeśli się boisz mówić o tym głośno, zawsze można szepnąć na ucho.
Zaśmiała się cicho jak na prawdziwą damę przystało, powracając do swojej dawnej pozycji, jeśli Trizgane nie chciał nic szepnąć. Chyba, że będzie inaczej?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Nie Gru 07, 2014 7:34 pm

– Uwielbiam takie, dlatego wskaże mi taką pani?
Uśmiechnął się kpiąco. Wiedział przecież doskonale, że opisała siebie, ale łowca był na tyle taktowany, by udać w piękny sposób, że nie chodzi o nią. Jednak ten jadowity uśmiech naprawdę wiele mówił. Pokazywał, jaka jest naprawdę. Nie lubiła być sobą, wolała być wampirzycą na pokaz, aby zrobić na kimś wrażenie. Możliwe, że po bliższym poznaniu wampirzyca zyskiwała w oczach. Ale Gerard był łowcą i nie mógł przecież spoufalać się z wampirzycami, więc niech nie myśli, że jest taka hop do przodu i od razu okręci sobie łowcę wokół malutkiego palca. Może i miał młodą narzeczoną, ale to wcale nie znaczyło, że jest latawicą, jak większość dziewcząt w jej wieku. Zresztą jego córka także nie była latawicą. Nie należy przecież generalizować, bo przegapi się cenny skarb. Trzeba łowić w tym oceanie to, co jest najlepsze i najwartościowsze.
– Skądże. Pani skromna osoba pieści moje oczy.
Położył nacisk na słowie „skromna”. Otaksował ją jednoznacznie wzrokiem, zatrzymując ponownie niebieskie oczy na jej oczach, które znajdowały się przy mostku. Poza tym wiedział doskonale, że tylko skorzysta na tym spotkaniu i wspólnym zjedzeniu kolacji. O ile to on nie zostanie dzisiejszą kolacją Gabrielli. Dowiedziałby się kilku ciekawych rzeczy o planach Kuroiaishita albo też innych wampirach.
– Oboje jesteśmy dość znani w swoich światach, nie uważa tak pani? Nie potrzebne są takie ceregiele z przedstawieniem się.
Ta rozmowa zmierzała w coraz ciekawszą stronę. Wątpił jednak, że uda mu się uśpić jej czujną, by wydobyć z niej „przypadkiem” potrzebne informacje. Głównie interesował go Samuru, jego plany, to, gdzie teraz był oraz krew, jaką musiał zdobyć. Wątpił, aby ta wampirzyca mu w tym świadomie pomogła. Zawsze mógł ją wykorzystać… Wciąż był przecież mężczyzną, który przyciąga damską uwagę. Bił od niego przecież testosteron!
Owszem, domyślił się o jaki napój chodziło. Skrzywił się nieznacznie, odwracając wzrok od wampirzycy. Nie chciał wiedzieć, czy krew pochodzi ze świeżego źródła, ukrytego w piwnicach, czy też z woreczków krwi.
– Jeśli zrobiłbym „nalot” na pani piwnicę, co bym w niej zastał?
Odpowie? I czy szczerze? A może skłamie? Kobiety przecież uwielbiałby te swoje gierki. Spojrzał na wampirzycę przeciągle, jakby w ten sposób zmuszając ją do odpowiedzi.
– Niewiele. Oprócz tego, że w tym lokalu podawana jest ludzka krew. Ciekawi mnie tylko, skąd jest jej źródło.
Wzruszył ramionami, jakby stwierdzał, że ostatnio jego kot miał rozwolnienie. Wzrok mimowolnie mu się „obsunął”, kiedy Czarnowłosa pochyliła się nad stołem. Z wysiłkiem spojrzał w jej źrenice. Był mężczyzną, o bardzo mocnej woli, ale dawno nie miał kobiety… Naprawdę bardzo dawno. A tutaj trafia mu się taka kocica z pazurami ostrymi jak brzytwa! Z prawdziwymi, kobiecymi kształtami.
– Niczego się nie boję. W moim zawodzie strach jest nieopłacalny.
Naprawdę uważała go za trzęsidupę? Przecież biła od niego męskość!
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Czw Gru 11, 2014 12:33 pm

Nie ma bladego pojęcia jak łatwo obrazić Gabrielle. Zatem na słowa mężczyzny poczuła się urażona, co zresztą było widać po jej zmarszczonych brwiach. Oczywiście nie uraczyła mężczyzny żadnym komentarzem. Doigra się w swoim czasie.
- Mam taką nadzieję.
Odparła chłodno, nie przyklejając żadnego uśmiechu na twarz. Nie oczaruje go swoją zmysłowością za karę aczkolwiek pozwoli się na nią napatrzeć. W życiu nie spotka podobnej kobiety do Gabrielli. Jedna jedyna - ach te mniemanie o sobie.
Kwestia przedstawienia się została już odstawiona i zakończona lekkim uśmiechem wampirzycy na ustach. Nie chcieli przecież powiedzieć za dużo. Gerard pewnie przyznałby rację, poza tym przechodzą do naprawy ciekawych tematów.
Uniósł brew odnośnie piwnic i nie mogła powstrzymać krótkiego śmiechu.
- A chce się pan przejść i sprawdzić?
Naprawdę myślał, że Gabriella jest taka głupia i że trzyma niewolników pod restauracją? Raz jeszcze zaśmiała się, machnąwszy teatralnie przed twarzą jakby odganiała łzy.
- To krew z woreczków pochodząca z dobrych i legalnych źródeł.
Uwierzy? Nieważne. Wampirzyca wyraźnie zaczęła się dobrze bawić. Mógłby zrobić nalot na Ratusz, Zamek. Ale nie na bezpieczną restaurację należącą do Kuroiashita. Poza tym nie miał nakazu, a to równało się możliwością wezwania policji w sprawie napaści. Lecz wybaczy mu za to podejrzenie. Jego wzrok wbity w dekolt ocalił mu życie.
- Racja, panie T. Bo każdy strach dla Nas jest jak wisienka na torcie.
Dokończyła, widząc również nadchodzącą kelnerkę w ich stronę. Przy Gerardzie podała talerz z idealnie wysmażonym stekiem i do tego kieliszek z najdroższym winem. Gabriella otrzymała jedynie kielich z krwią, po jaki sięgnęła ostrożnie. Zaczęła delektować się zapachem krwi.
- Utoczona z dziewczej krwi. Rzadkość w tych czasach.
Rzekła nagle, mieszając delikatnymi ruchami ciecz w pucharku. Następnie upiła parę łyków i cicho odłożyła do połowy opróżnione naczynie na stolik. Nie była krwiożercza. Woli się delektować. Spojrzała na Gerarda zagadkowo, posyłając mu również nieokreślony uśmiech. Jakby coś knuła.
I ich rozmowa została przerwana nagłym przyciemnieniem światła. W koło rozległy się nieco głośniejsze rozmowy dotyczące głównie występu jaki miał niedługo się odbyć. Gabriella mimowolnie spojrzała na reakcję Gerarda, wszak akurat trafił na występ. Tyle że nie miała pojęcia jak bardzo się on zmieni. Na scenie, która była nieco bardziej oświetlona, pojawił się mężczyzna odziany w elegancki garnitur, jego długie blond włosy były splecione w kitę i gdy łowca się mu przyjrzy z całą pewnością dostrzeże wampirze cechy chociażby trupio bladą skórę i błysk nienaturalnie zielonych oczu. Mężczyzna zasiadł przy fortepianie i jak zaczął grać powolną, spokojną melodie na sali nastała cisza. Gabriella przyglądała się w skupieniu, mając minę nieco zmieszaną. Czyżby ktoś nie poinformował jej o zmianie artystów? Sięgnęła po kielich, sącząc powoli z niego krew. Na scenie wreszcie pokazała kobieta w czerni. Suknia z mniejszym dekoltem, na szyję zarzucony czarny, puchaty szal. Nie mogli dostrzec jej twarzy, bowiem miała pogrzebową woalkę. A niewielki kapelusik zdobiło parę głowę białych róż. Tak samo białych jak włosy kobiety splecione w kok. Przysiadła na wysokim krześle tuż przed mikrofonem na stojaku. Rozpoczął się koncert. Salę wypełnił kobiecy, czuły głos o najczystszej postaci, aczkolwiek posiadał w sobie nutę upiorności oraz tajemnicy. Niemal jak lekarstwo dla zranionej duszy. Typowe dla wampirzycy manipulującej umysł śpiewem. Możliwe że i od tej pani wzięły się syreny?
Dla publiki występ okazywał się hipnotyczny ale dla Gabrielli. Sama jej mina mówiła o ogarniającej ją wściekłości, jak i zadumy. Ona zna Kobietę w czerni.
- Suka.
Wysyczała, odstawiając puchar z hukiem. Aż się wygiął przy szyjce i niemal wbił w blat stolika. Łowcę taki akt przemocy na martwym przedmiocie poruszy? A może wsłuchał sie w śpiew wampirzycy i poruszająca grę wampira na pianinie? Tak czy siak, występ zmierzał ku końcowi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Nie Gru 14, 2014 12:34 pm

Owszem, nie miał pojęcia. Wiedział, że wiele kobiet łatwo obrazić, jednak rzadko obcował z samicami. Od morderstwa żony nie był z żadną kobietą, choć obecnie miał narzeczoną. Nie miał pojęcia, dlaczego w ogóle porwał się na ten głupi pomysł. Delorie miała przecież dziewiętnaście lat! Czyżby ta samotność dawała o sobie znać w taki mało oczekiwany sposób? Przecież oprócz bycia łowcą był także mężczyzną i temu już nie mógł zaprzeczyć.
- Z chęcią się przejdę w tamte rejony. Oczywiście w pani towarzystwie.
Sądziła, że łowca odmówi? Sądziła, że ma do czynienia z tchórzem, który boi się wszystkiego, co w trawie piszczy? Nie miał pojęcia, gdzie trzymała swoich niewolników, ale skoro krew wciąż była świeża i aromatyczna, to uprowadzeni ludzie musieli być przetrzymywani gdzieś niedaleko. Zamek odpadał. Był zbyt oczywistą twierdzą, poza tym stacjonował za daleko. A co jeśli trafi się wymagającego klienta?
- Gdyby wszystkie wampiry robiły wszystko legalnie, jak pani, my, łowcy, bylibyśmy zbyteczni.
Uśmiechnął się pojednawczo. Nie wierzył, aby była to krew z woreczków. Wampiry nie przepadają za chłodną krwią. Wolą pić prosto z żył lub taką, która niedawno została wytłoczona z żył. Niech się zatem nie dziwi, że Gerard podchodził do tego sceptycznie.
Biały Wilk wyraźnie się ucieszył na widok pięknego, półkrwistego steka. Od razu sięgnął po widelec i już miał go wbijać w mięcho, kiedy się powstrzymał i sięgnął także po nóż. Zerknął na kobietę, która mu towarzyszyła. Nie wypada jeść przecież jak w domu... musiał się zachowywać jak nowoczesny, cywilizowany człowiek i nie mógł jeść łapami. Aż westchnął.
- Mniemam, iż nie jest zatruty, prawda?
Posłał wampirzycy zdziwione spojrzenie, ale nim zdążyła odpowiedzieć, zatopił sztućce w mięsiwie i odkroił sobie wielgachny kawałek, który szybko wepchnął do buzi. Zaprawił to solidnym łykiem drogiego wina.
- Zaiste wyborne. Jak mniemam kucharz jest wampirem?
Spytał swobodnie. Gdyby zaprzeczyła, nie uwierzyłby. Człowiek nie potrafi przyrządzić takiego wyśmienitego mięsa.
Na wzmiankę o dziewiczej krwi nie odezwał się słowem, a jedynie obdarzył wampirzycę zaciekawione spojrzenie.
- Taa, i ta legalna, z woreczków krew, a na dodatek dziewicza.
Nie mógł sobie darować ironii, inaczej nie byłby sobą! Sięgnął po swoje wino, upił kolejne łyki między jednym kęsem steka, a drugim.
- Osobiście wolę spożywać szlachetną krew.
Gerard nie przerwał swojego jedzenia, gdy na sali zrobiło się ciemno. Nie przeszkadzało mu to, bowiem miał wyostrzony wzrok. Może nie tak jak inne, starsze, wyższe krwią wampiry, ale na pewno lepiej, niźli zwykli śmiertelnicy. Obrócił się tylko raz w stronę sceny i to mu wystarczyło. Dostrzegł piękną kobietę, która od razu zwróciła jego uwagę. Jednak nie przerywał swojej kolacji. Cóż, mężczyzna do szczęścia potrzebuję żarcia, wina i kobiet. W tej chwili miał już wszystko, czego potrzebował, zatem mógł się skupić i na pięknej piosenkarce i na Gabrielli i wreszcie na jedzeniu i piciu.
- Kim jest ta zjawiskowa wampirzyca?
Nie miał żadnych złudzeń, że ta "bogini" była wampirzycą. Była zbyt idealna, aby być śmiertelniczką. Mogła mieć dwadzieścia lat, ale równie dobrze mogła mieć półtora tysiąca lat. Z nimi nigdy nic nie wiadomo. Wiedział, że nie należy ulegać zewnętrznemu urokowi, bo wabi jak modliszka. Gdy zaczęła śpiewać, mięśnie Gerarda spięły się. Magia się aktywowała, chroniąc go przed wpływem głosu śpiewaczki.
- Ciekawą ma broń. Tak wykorzystujecie klientów? Ona śpiewa, a klienci zostawiają więcej pieniędzy? Jest niczym syrena. Nawołuje i wzywa biedaków, a potem wysysacie z nich pieniądze do cna?
Nie wiedział, że te panie się nienawidzą. Dowiedział się dopiero po występie, gdy Gabriella rzuciła obelgą w stronę pięknej Syreny. Gerard jedynie zerknął na ofiarę Czarnowłosej - kieliszek. Cóż, za to jeszcze nie zasłużyła na tortury.
- Ktoś tu się nie lubi.
Stwierdził z przekąsem i ponowił swą konsumpcję. Teraz myślał jedynie o tym, by zwiedzić piwnice restauracji. Może znajdzie tam coś ciekawego? Musiał jedynie poczekać, aż występ się zakończy, wampirzyce rzucą się na swe gardła, a on wykorzysta zamieszanie i uda się do piwnicy. Tak! Cycki, póki co oczywiście, były na przegranej pozycji. Tylko ciekawe jakiej pozycji...
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Gru 27, 2014 11:20 am

- Po występie zaprowadzę pana gdzie tylko pan sobie zażyczy.
Odparła na jego słowa, uśmiechając się jadowicie. Była pewna siebie bo przecież w piwnicy i tak nic nie znajdzie. Żadnej żywej, ludzkiej duszy. Ale i tak wampirze piwnice są straszniejsze niż większość z nawiedzonych domów. Mało tego. Nie mógł się dowiedzieć, że Gabriella umowę z dostawcami krwi. Kilka mini-busów jeździ po szpitalach i zabiera krew w ramach fundacji pomocy ludziom trzeciego świata, lecz zamiast do potrzebujących trafia do wampirzej restauracji.
- Niech pan myśli co chce, wszak to pan jest tym kim jest.
Zakończyła dyskusje, bowiem łowca i tak wierzył w swoje słowa i one były słuszne Kobieta jednak nie zamierzała zdradzać się z własnym biznesem. Niech sam do tego dotrze, skoro uważa, że łowcy są potrzebni Gabriella mu nie pomoże.
Kiedy przybył posiłek, Gabriella zaprzestała rozmyślać o rozmowie aby dać szansę Gerardowi rozkoszować się wybornym smakiem mięsa. Acz pytanie jakim rzucił łowca, zmusiło ją do ponownego śmiechu.
- Nie, proszę się nie obawiać. Jest pan zbyt intrygującym towarzyszem rozmów, żeby od razu truć.
Rozbawi go swoim jakże czarnym humorem? Gabriella nie miała jeszcze zamiaru krzywdzić łowcy. A nuż może okaże się ciekawym i wartych każdej uwagi.... kochankiem?
- Jak najbardziej. W dodatku mój sługa.
Domyśli się o co może chodzić kobiecie? O przemienionego człowieka i z jego własnej woli. Powinien wiedzieć, że są ludzie, którzy lgną do wampirów i chcą pozostać ich na zawsze.
- Człowiek chwalący krew? To dopiero ciekawostka.
Odgryzła się na ironię, po czym umilkła skoro zgasły światła. Koncert się rozpoczął, a Gabriella zapaliła wewnętrzną wściekłością. Czy ta kobieta zawsze musi wszystko zrujnować? Teraz nikt nie zwracał uwagi na Gabrielle, a na kobietę o białych włosach! Omamiła wszystkich swoim nieziemskim głosem, zapewne niektórzy już wpadli w jej sidła. Co knuła?
- Wywłoka, panie T.
Ucieła krótko, mrużąc nienawistne oczy. I jeszcze prychnęła, jak Gerard powiedział swoje teorie odnośnie zysku.
- Nie potrzebuję sztuczek żeby mieć zyski. Ta.... kobieta wsadziła nos w dzisiejszy występ. Zapewne zrobiła mi na złość.
Aż jej powieka zadrżała, a dłonie zacisnęła w pięści. Nie powiedziała nic na słowa łowcy, czekała aż się skończy występ.
Gdy dobiegł końca, rozległy się oklaski. Kobieta wstała z krzesła i zgrabnym krokiem opuściła scenę, a zaraz po niej wampir grający na fortepianie. Światło odrobinę zyskało na mocy, przez co w restauracji zrobiło się bardziej nastrojowo i wreszcie na nerwy Gabrielli zaczęła grać cicho orkiestra. Klienci od czasu do czasu spoglądali na scenę, rozmawiając o zjawiskowej kobiecie w czerni. Gabriella miała już coś rzec, gdy jej oczom ukazała się owa Kobieta. Białowłosa rozpuściła luźno włosy, a futerkowy szal zastąpiła szalem z czarnych piór. Podeszła do stolika wampirzycy oraz łowcy na którego od razu zwróciła uwagę.
- Witaj, siostro. Kim jest twój przystojny towarzysz?
Odezwała się pełna dumy, patrząc na Gerarda. Stała tuż obok jego krzesła. Gabriella w odpowiedzi uśmiechnęła się krzywo.
- Nic ci do tego. Odejdź i psuj komuś innemu wieczór.
Syknęła zanim Gerard zdążył cokolwiek powiedzieć, ale najwidoczniej nie zrobiła żadnego wrażenia na... Elvirze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Pon Gru 29, 2014 7:46 pm

- Serdecznie pani dziękuję.
Gerard zaś był pewien, że znajdzie się tam chociaż jedna żywa istota. W końcu on nią będzie, czyż nie? Nie powinna być aż tak pewna siebie, bo to kiedyś i ją zgubi. Gerard miał nosa i potrafił znaleźć nawet szczątkowe ślady, gdy ktoś się sprytnie kamuflował. Przez piwnice mogli przemycać ludzkie istoty, prowadząc je gdzieś indziej, w mroczniejsze, nie dostępniejsze miejsca. Nawet w piwnicach mogły znajdować się tajemnicze krypty, w których przetrzymywani byli ludzie. Zatem piękna Gabriella nie powinna zapominać, że miała do czynienia z łowcą, którego zmysły dorównywały zmysłom wampirów.
- To znaczy kim? Człowiekiem? Bycie człowiekiem nie jest wcale tak umniejszające jak Wam, wampirom, się wydaje.
Nie unosił się, nie obrażał, nie mówił pełen dumy czy ujmy dla wampirzej rasy. Zdążył się już przekonać, że nie wszystkie wampiry zabijają dla przyjemności. Testament zabijał, bo tak zostało mu to wpojone. Nie miał innego wyjścia. Było to silne uzależnienie, za które wysoką cenę płacił nie tylko on.
- Rozumiem, że to był komplement.
Zerknął na nią znad swojego talerza, z którego powoli zniknął krwisty, idealnie wypieczony stek. Testament na pewno byłby obrażony, patrząc na samotnie jedzącego Gerarda. Czyżby Gabriella widziała w łowcy nową ofiarę na kochanka? Gerard był zatwardziałym wdowcem, od piętnastu lat nie miał żadnej kochanki i teraz miałoby się to zmienić? Oczywiście wampirzyca była urokliwie piękną kobietą, jednak pochodziła z rodu, który zamordował jego żonę, a obecnie groził jego dzieciom.
Nie skomentował słów odnośnie do biednego kucharza. Sam nie bardzo mógł zrozumieć, jak można pragnąć być krwiopijcą. Gabriella musiała uwieść biedaka, rozkochać go i sprawić, by zapragnął tego przeklętego losu wampira.
- Wywłoka? Ciekawe imię, o pani.
Zaśmiał się ze swojego małego, suchego dowcipu. Może i był mało zabawny, ale jemu tam bardzo odpowiadał. Nie wtrącał się także w interesy obu pań. Jak dla niego restauracja ta mogłaby splajtować. Choć wówczas wampiry otworzyłyby kolejne miejsce, w którym można swobodnie prowadzić spotkania biznesowe.
Gerard wstał, gdy wampirzyca zbliżyła się do ich stolika. Jeśli tylko skierowała w jego stronę swoją kościstą, martwą, chłodną, wampirzą dłoń, łowca ją uściśnie i złoży drobny, taktowny pocałunek ciepłymi wargami.
- Jestem pan T. Miło mi panią poznać, pani...
Zawiesił głos w odpowiednim momencie, czekając, aż wampirzyca poda swoje imię. Sam zresztą przedstawił się w dość ciekawy sposób. Ale przecież nie można go winić, skoro był łowcą o jednoznacznej sławie!
Gerard zaś zasiadł na swoim krzesełku ponownie po przywitaniu i spałaszował do końca pysznego steka.
Prawda, Gerard nie zdążył zaprosić białowłosej do stolika, kiedy czarnowłosa ją odesłała. Widział, że pałały do siebie silną niechęcią i to go wyraźnie bawiło! Dwie, stare matrony, poważne wampirzyce, które tak silnie za sobą nie przepadały! Jeszcze trochę i zaczną rywalizować o względu biednego Gerarda!
- Ależ proszę się do nas dołączyć i zamówić, co tylko pani zechce. Dziś ja stawiam.
Rzekł nonszalancko, machając na kelnera. Zamówił tym razem to, co Gabriella mu proponowała na samym początku - królika. Poprosił także o dolanie wina.
- Doprawdy było to urocze wystąpienie.
Ach, skomplementował wampirzycę. A co tam! Niech się cieszy!
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Sty 03, 2015 6:52 pm

- Raczej chodziło mi o pański zawód.
Uśmiechnęła się wrednie, poprawiając wcześniejszą swoją wypowiedź. Gerard najwidoczniej źle zrozumiał. No ale to już jego problem. Kobieta nie miała teoretycznie nic do ludzi. W każdym razie było całkiem miło jeśli chodzi o spędzony czas aż do występu Elviry. Trizgane wyraźnie zauważył, że obie panie nie przepadają za sobą. W dodatku są siostrami! O czym jeszcze łowca nie wie, ale oczywiście się dowie.
Wiadomo, że Elvira pozwoliła na tak elegancki gest ze strony łowcy. Uśmiechnęła się również jak na dobrze wychowaną. To naprawdę grzeczne ze strony Trizgane iż ucałował dłoń szlachetnej wampirzycy.
- Pan T. Co za tajemnicze imię. Ja sobie pozwolę zdradzić się całkowicie. Elvira Cynthia Kuroiashita. Siostra tej o to, czarnowłosej piękności złodziejki cudzych narzeczonych.
Puściła oczko w stronę siostry, która ta dosłownie aż paliła się z wściekłości! Oczywiście nie dała po sobie tego poznać, no poza postukaniem pazurami o blat stolika.
- I teraz właśnie do mnie dochodzi, że dużo o panu słyszałam, panie T. Biały Wilk jak mniemam.
Dodała Białowłosa, siadając na wolnym krześle przy Gerardzie. Skoro mężczyzna ją zaprosił. Gabrielli wypada odmówić?
- Dziękuję za komplement. Mam nadzieję, że choć odrobinę swoim śpiewem ukoiłam pańską duszę.
I chciała dodać coś jeszcze, gdyby nie odzew Gabrielli. Kobieta wyraźnie miała dość towarzystwa siostry, którą najchętniej posłałaby do wujka Lucyfera. Do piekła!
- Raczej swoim wyciem męża nie znajdziesz, Elviro. Nawet głuchy i ślepy nie mógłby znieść Twojej obecności.
Mała złośliwość nigdy nie zaszkodzi. A w dodatku rozbawiła samą czarnowłosą. Elv, no cóż, pokręciła z zażenowanien głową, patrząc przepraszająco na Gerarda.
- Naprawdę wytrzymał pan w towarzystwie tej o to wiecznie zazdrosnej i zadumanej kobiecie, która nie potrafi przyjąć do swojej świadomości pewnych informacji o tym jak jest żałosna?
I u niej dało się słyszeć nutę irytacji, acz nie takiej silnej jak u Gabrielli. Zresztą ta oto druga pani prychnęła kpiącym śmiechem.
- Tyle, że to ja zostałam żoną Barabala, a Ty mogłaś tylko na nas patrzeć i marzyć. Odrzucił Cię dla mnie. I kto powinien zazdrość? Ja nie widzę w tobie nic, co mogłoby wprawić mnie o kompleksy.
Niemal klasnęła w dłonie, lecz w porę się powstrzymała. Że też biedny Trizgane musiał słuchać wymiany zdań między siostrami. Ach ta kochająca się mocno rodzina.
- Gabriello, zostałaś jego żoną z litości. Bo ileż mógł patrzeć jak robisz z siebie idiotkę, aby tylko zwrócił na Ciebie uwagę?
Wzruszyła delikatnie ramionami, patrząc czy czasem nie przechodzi kelner. Żona Barabala zgromiła spojrzeniem siostrę, popadając w chwilowe milczenie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Sro Sty 28, 2015 11:11 am

- Zawód jak każdy inny. Żadna praca nie hańbi.
Odpowiedział, zerkając na wampirzycę. Z jego twarzy nie dało się wyczytać niczego. Gerard nie był przewrażliwiony na punkcie swojej rasy ani "zawodu:. Wiedział, czym się zajmuje nie od dziś. Nie raz musiał przecież torturować wampiry, żeby wyciągać z nich niezbędne informację, by później zabić, choć obiecywał wolności. Ale ciężko wypuścić na wolność mordercę seryjnego, który sam torturuje i morduje ludzi. A wampiry są niemalże nieśmiertelne, to i mogą sobie pozwolić na więcej. Żaden człowiek im nie sprosta.
Teraz przejdźmy do milszych konwenansów. Gerard musiał przyznać, że skóra wampirzycy była delikatna i nawet przyjemna w dotyku. Może zbyt często zajmował się torturami i nigdy nie zastanawiał się nad tym, jak delikatna w dotyku może być wampirza skóra, choć tak ciężko ją uszkodzić. Trzeba wiedzieć jak uderzyć, by zrobić jakikolwiek uszczerbek na skórze. Niemalże tytanowa powłoka...
Gerard spoglądał to na jedną to na drugą, doszukując się w ich twarzach podobieństwa. Różniły się jak ogień i woda pod każdym względem, dlatego przestał szukać podobieństw. Tym samy nie skomentował ostrej oceny Elviry względem swej uroczej siostry. Nie zamierzał wtrącać się w nie swoje sprawy, bo jeszcze skończy jako ofiara walki dwóch szlachetnych wampirzyc. A to mogłoby się skończyć dla niego źle. Cóż z tego, że miał doświadczenie w walce, jak dwa szlachetne wampiry to naprawdę spore wyzwanie? Najczęściej kończące się śmiercią dla człowieka...
- Zgadza się.
Przytaknął. Po cóż okłamywać i udawać, że jest inaczej? To on był niemalże legendą, postrachem wampirów, choć wiele stracił, nim zyskał takie miano. Między innymi kochaną żonę. Dało się zresztą zauważyć małe poruszenie wśród wampirzej części gości, a tę przecież stanowiła znaczna większość. Krwiopijcy mają przecież idealny słuch.
- Moją duszę już nic nie ukoi.
Tym samym potwierdził fakt, że jej manipulacja głosem nie na wiele się przydała w jego przypadku. Ale to raczej normalne, bowiem większość łowców ma w sobie zdolność blokowania umysłu. Bardzo przydatna zdolność, nie raz ratująca beznadziejną sytuację łowcy.
Kiedy dwie wampirzyce sprzeczały się między sobą, Gerard wypił swoje wino i zamówił jeszcze jeden kieliszek. Dokończył także danie. Nie bardzo go przecież interesowały kłótnie tego rodu. Udawał oczywiście, że nie przesłuchuje się tej zadziornej wymianie zdań. Już znał ich słaby punkt i nie omieszka tego wykorzystać, kiedy nada się okazja. W końcu nie byłby dobrym łowcą, gdyby nie znał słabości wampirów, prawda?
- Nie interesuje mnie wampirza powierzchowność. Jestem tutaj gościem, więc byłoby to wysokim nietaktem, gdybym odprawił samą właścicielkę. Poza tym miło nacieszyć oczy pięknymi widokami.
Oczywiście chodziło o obie panie, bo teraz i Elvira się dosiadła. Zerknął na zegarek. Nie miał aż tyle czasu, by trwonić go na kłótnie wampirzyc. Już wie, że siebie nienawidzą i pewnie zrobią wszystko, by tylko zrobić sobie na złość i Gerard mógłby to wykorzystać.
- Bardzo ciekawa dyskusja się między paniami rozegrała, ale jako łowca nie mam przed sobą całej wieczności. Czy mogłabyś mi, piękna Gabriello, pokazać te piwnice?
Machnął na kelnera, by uregulować rachunek, co uczynił niemalże od razu. Zapłacił oczywiście platynową kartą... jakżeby inaczej.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Nie Lut 08, 2015 10:38 am

Rozsądne ze strony Gerarda, że nie wtrącał się w sprawy sióstr. Gabriela i Elvira nie przepadały za sobą niemal od początku, a ich stosunki pogorszyły się jeszcze bardziej gdy zawitał Barabal. Ale do rzeczy.
Cała kłótnia zeszła przy obecności łowcy, który zajął się jedzenie, na szczęście przebiegła bez zniszczeń. Kobiety po wymianie zdań uspokoiły się. Dopiero dopuścił się komentarza po zaczepieniu jego osoby. Nie odrzekły nic. Aczkolwiek Gabriela liczyła, że jednak stanie po jej stronie. Elvira natomiast uśmiechnęła się, spoglądając na Trizgane dość tajemniczo. Jednak i owe spotkanie musi się w końcu zakończyć, kiedy łowca zapragnął ujrzenia piwnicy. Nim się jednak odezwała, poczekał aż odprawi kelnera.
- Z przyjemnością zaprezentuję panu kulisy mojej restauracji. Proszę za mną.
Wstała od stolika, czekając na Gerarda, który również powinien wstać. Udali się ku drzwiom, prowadzącymi na zaplecze. Elvira również wstała ale opuściła restaurację.
- W mojej piwnicy nie znajdzie pan nic poza chłodniami, winiarniami i schowkami.
Rzekła, kiedy wstąpili razem na długo korytarz. Na jego końcu znalazły się stalowe drzwi, otwierane poprzez kod cyfrowy. Oczywiście Gerardowi nie ujawniła jego treści. Po otwarciu wstąpiła jako pierwsza, czekając również na towarzysza. Czekały na nich schody prowadzące do piwnic. Kolejny ciemny korytarz, a po jego oni stronach kolejne drzwi oraz dwie pary od dwóch chłodni. Gabriella stanęła przy ścianę, wskazując dłonią pierwsze drzwi. Znajdowały się za nimi winiarnia z dużą ilością beczek oraz regałów z butelkami. Następne były zamknięte. A drzwi prócz chłodni było jeszcze cztery. Zaciekawiony?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Wto Lut 10, 2015 12:01 pm

Gerard po prostu nie chciał wnikać w nie swoje sprawy, ale pozostawał czynnym słuchaczem i zanotował sobie kilka, ciekawych aspektów. Jeśli nie wiesz, o co chodzi, to chodzi albo o pieniądze albo o seks. W tym przypadku ewidentnie chodziło o mężczyznę! Nie wiedział, że Barabal ma w sobie tyle uroku osobistego, że chciały się o niego bić dwie dojrzałe i starsze kobiety, które zapewne dobiegały już tysiąca lat.
Gerard nie zamierzał stawać po niczyjej stronie. Nie upadł jeszcze tak nisko, żeby wspierać jakąkolwiek wampirzycę, nawet jeśli została bogato obdarzona przez naturę. Nie był smarkaczem, któremu staje na samą myśl o wielkim biuście jakiejś pannicy. Był dojrzałym mężczyzną i w takim wieku nie interesował go już rozmiar biustu kobiety, a raczej to, co sobą prezentuje.
Gerard zatem wstał, pierw ocierając brudne kąciki warg serwetką. Nie mógł przecież wyglądać jak pół dupy zza krzaka. Ruszył zatem za wampirzycą, rozglądając się po restauracji. Oczywiście spoglądał po twarzach gości - wampirów, bowiem nic innego go nie interesowało. Gdy zeszli do piwnicy, łowca sięgnął po latarkę, jaką wyjął z kieszeni swoich wojskowych spodni.
- Nie wątpię, Gabriello. Pozwoli pani, że będę mówił po imieniu?
Spytał kurturazyjnie, skoro zostali już sami.
Gerard spostrzegł stalowe drzwi na samym końcu korytarza, którym kroczyli. Wampirzyca oczywiście ominęła je, bo jakżeby inaczej. Pokaże mu przecież tylko to, co sama chce.
- Cóż, to bardzo cwane z pani strony, Gabriello. Pokazujesz mi jedynie "bezpieczne" miejsca, w których nie znajdę nic, co mogłoby Panią obciążyć. Na przykład te stalowe drzwi, na samym końcu. Co w nich takiego jest, że trzeba je zabezpieczyć aż kodem cyfrowym?
Jego ton był bezinteresowny, ale wiedział już, że to właśnie za takimi zamkniętymi drzwiami kryją się tajemnice tej restauracji - ludzie, z których spuszczana jest świeża krew dla klientów, siedzących na górze.
- Czy ja naprawdę wyglądam Pani na idiotę, Gabriello?
Aż westchnął i pokręcił z niedowierzaniem głową.
W każdym razie łowca w końcu musiał udać się do swoich spraw związanych z ujawieniem się wampirów. Opuścił restauracje nie do końca przekonany o prawdomówności wampirzycy. Wiedział, że trzeba tę sprawę zbadać.

zt
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Wrz 19, 2015 8:33 pm

I pora nadeszła na spotkanie z dowódcą Oświaty. Nowa całkowicie twarz. Nieznany osobnik miał zjawić się w restauracji na spotkaniu z Hiro. Przewodniczący Rady wampirów bardzo był ciekaw nowej twarzy obecnego dowódcy i przekonania się z kim ma do czynienia. Czy również będzie tak uparty oraz całkiem mało doświadczony jak Namikaze? A może Trizgane? Szlachetny siedział samotnie przy stoliku dla VIP'ów, popijając krew z kielicha. Obserwował i słuchał też koncertu zespołu klasycznego, wykonującego spokojną oraz melancholijną melodię na skrzypcach. Melodia miała charakter włoski. Owszem, bo białowłosy wampir był w towarzystwie kilku wampirów ze swojej ponurej Rodziny włoskiej, no i przez taki klimat czuł się jak w domu. Nie pozwoli też żeby coś zagrażało jego życiu, chociaż dałby radę sobie sam. Lecz po co się niepotrzebnie narażać? Chociaż z drugiej strony eksperymenty strasznie wymęczyły jego stare ciało, przez co nabierał wątpliwości do pewnych spraw. Ale pomijając słabości, wolał skupić się wreszcie na interesach miasta i swojego podopiecznego Kuroiashita. Młodzieniec po prostu zaczynał gubić się w tym co robi. Szaleństwo brało ponad. Nawet jego sługa Fabio był skłonny do współpracy z łowcami, a Hiro w tym go popierał. Czekał zatem na pojawienie się łowcy, jaki zapewne nie przywita się z okrzykiem, nazywając się na wstępie wodzem wszystkich łowców. Byłoby to nader dziwne i niebezpiecznie, zważywszy że lokal był wypełniony wampirami. Nawet grajkowie oraz pracownicy restauracji. I wszyscy należeli pod władzą rodziny Kuroiashita. Istna mafia. Czy było to dobre dla reszty miasta? Skądże znowu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Grigorij Nie Wrz 20, 2015 1:28 pm

Dostał zaproszenie, w którym za specjalnie nie kryto się dlaczego go zaproszono. Jest nowym Dowódcą i wampir znaczący w wyższych kręgach uprzejmie zaprosił go do rozmowy. Wprawdzie owe zaproszenie Białowłosy traktował  lekką dozą nieufności, jednakże nietaktem byłoby odmówić. Sprawdził uprzednio restaurację i z raportów wynika, iż jest chętnie odwiedzana przez wampiry. Generalnie cieszy się dość dobrą renomą choć nigdy dokładnie nie sprawdzono źródła krwi, która jest podawana krwiożerczej części klienteli. Niemniej to teraz nie była bolączka Vlada. Odpierdolił się niczym stróż w boże ciało. Prócz czerwonej bielizny i czarnych skarpet założył czarne spodnie w kant oraz marynarkę. Prócz tego miał na sobie białą koszulę i czerwony krawat. Nie zapominajmy także o połyskujących skórzanych półbutach, także w kolorze czerni. Niby ubrany jak do szkoły, a jednak nie do końca albowiem to był wyjściowy garnitur zakupiony dwa lata temu i używany zaledwie trzy razy. Vlad nie znał się na modzie, więc zapewne kieszeń na butonierkę, w kolorze krawatu, była zapewne za wąska, stębnowanie na kołnierzu przestarzałe, a grafitowa czerń za mało lub za bardzo antracytowa. Jednakże mimo tej niedoskonałości wyglądał bez dwóch zdań elegancko. Na nos założył okulary zerówki ze stalową, czarną oprawką. Nie były to okulary pokroju hipsterów, bardziej prawnika. Jest to  pierwszy kosmetyczny zabieg, który nieznacznie zmienia wygląd i utrudni rozpoznanie go tym, którzy mogliby to uczynić przypadkiem. Drugim zabiegiem było założenie soczewek koloryzujących jego tęczówki na kolor brązowy. Kolor oczu w połączeniu z okularami może wielu z wypatrujących go wprowadzić w nieznaczne zakłopotanie i wątpliwości. I tyle mu wystarczyło. Nie będzie przecież zakładał peruki bo to już byłoby śmieszne, zwłaszcza dla wampirów, które mogą Cię poznać po zapachu. W związku z tym ostatnim Vlad na jakieś trzy godziny przed spotkaniem wstrzyknął sobie specyficzną mieszankę morfologiczną przygotowaną dla niego przez Esmeraldę. Dobrze jest mieć dziewczynę medyka. Specyfik nie robi niczego szczególnego prócz zmiany ludzkiego zapachu by trudniej go było później wytropić psom gończym bądź wampirom. Dla wzmocnienia działania Vladislau użył wody kolońskiej oraz dezodorantu ze średniowysokiej półki cenowej. Takich, które były miłe dla jego nosa, ale jednak zwykle z nich nie korzystał. Zostały kupione na to spotkanie. Tak przygotowany, z portfelem, jedną kulą koloryzującą i jedną dekoloryzującą, pojedynczą pigułką z morfiną, bransoletą na ręce oraz z okularami na nosie zawitał do restauracji. Kolorystyka jego ubioru pasowała do tego przybytku. Przyszedł sam. Wprawdzie w pobliżu grasowało przerośnięte bydle w postaci Kresa jednakże miał on przykazane przycupnąć i czekać na rozkaz. Jeszcze przed wejściem Vladislau wysłał dwie wiadomości do osób, którym ufał po czym skasował bezpowrotnie wiadomości.  Gdy wszedł w zapiętej marynarce do budynku wyglądał jak dobrze prosperujący biznesman. Jak sto tysięcy dolarów. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zobaczył samotnego mężczyznę z długimi białymi włosami. Charakterystyczna cecha, którą przeczyć ciężej niż jego półdługie włosy ułożone w artystycznym nieładzie. Tym razem jednak były ułożone we fryzurę a'la bułgarski mafiozo. Zaczesane do tyłu i utrzymywane w miejscu za pomocą żelu, który nie należał do tych najtańszych. Vlad wszak nie chciał wyglądać jakby posmarował włosy szmalcem. Podszedł do stolika, przy Którym znajdował się krwiopijca, który go zaprosił.
- Vladislau Darhawk. Jak mniemam to od Pana otrzymałem zaproszenie. - rzekł do mafioza. Był dość chłodny, jak zawsze zresztą. Serdeczność nie była mocną jego stroną. Tym razem dla spotęgowania zmiany w swojej aparycji mówił z delikatnym angielskim akcentem. Trzeci i ostatni akcent jaki znał dobrze i zarazem najrzadziej przez niego używany. Zwykle posługiwał się rosyjskim akcentem bądź... jego brakiem. Jeśli wampir zechce uścisnąć mu dłoń odwzajemni uścisk i usiądzie naprzeciwko niego. Jeśli się przedstawi odpowie "Miło mi." W końcu to on jest gościem i poczeka aż wampir poinformuje go o co konkretnie mu chodzi. Dopiero potem będzie pytał bądź wdawał się w dyskusje. Jednakże zna maniery i miejsce gościa. Trzeba się pewnych zasad dobrego wychowania trzymać. Zwłaszcza wampirzym lokalu. Szczególnie gdy jest się człowiekiem. Nade wszystko gdy jest się prezesem Stowarzyszenia Łowców Wampirów. Wprawdzie Vladislau miał plan B gdyby to miała być pułapka. Gdyby zawiódł wymyśliłby zapewne plany C i D. Niemniej liczył, że jeśli obaj będą się traktować z szacunkiem te, dość destrukcyjne, koncepty nie będą potrzebne.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pon Wrz 21, 2015 9:15 pm

Szlachetny doczekał się swojego zaproszonego gościa. Elegancki jegomość, człowiek. Oczywiście siedzące w koło wampiry przy innych stolikach uważnie przyglądały się nowemu dowódcy łowców. Mógł być spokojny. Dopóki nie dostaną odpowiedniego rozkazu, nie ruszą się z miejsca. Hiro przecież nie szykował żadnej zasadzki, chciał jedynie porozmawiać o aktualnych wydarzeniach, o Oświacie i przede wszystkim dowiedzieć się jak łowca widzi współpracę z Radą wampirów. Chyba wiedział kto zasiada na jej dowodzeniu. Nikt inny jak sam najbliższy druh rodziny Kuroiashita w tym stary mafiozo ze starej Sycylii. Wstał kiedy przybył jegomość, aby uścisnąć dłoń w geście przywitania. Mimo bycia starym wampirem, Hiro nie należał do gburowatych pobratymców, Wręcz przeciwnie. Wzbudzał dobre emocje. Nie żaden strach, jaki wcale nie był potrzebny aktualnie.
- Tak ode mnie. Jestem Hiro Sanguinoso, obecny Przewodniczący Rady.
Zaczął i jak przystało na zapraszającego, kiwnął palcem na kelnerkę. Miała im podać to czego chcieli, przecież nie będą siedzieć o suchych pyskach przy interesach. Hiro zawsze wolał mieć kielich z krwią pod ręką. Wszakże przezorny zawsze ubezpieczony.
- Zaprosiłem Pana, w celu omówienia kilku spraw. Mianowicie, chciałbym przyjrzeć się nowemu zarządzaniu Panu jako nowemu dowódcy Oświaty,. Jak Pan wie, poprzedni trzymał z Radą pokojowe stosunki. Nie wiem jak sytuacja będzie wyglądała teraz.
Pierwsze słowa. Jak odpowie łowca? Szlachetny przestał się uśmiechać, ale jego oblicze nie pogorszyło się. Wręcz przeciwnie, emanował iście dziwaczną łagodnością. Może nawet i lekko przerażającą. W końcu jest wampirem, a te z natury bywają groźne. Nic się nie poradzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Grigorij Pon Wrz 28, 2015 8:30 pm

Zachowali pozory grzeczności. Czyli zrobili coś co zanikało już zarówno pośród wampirów jak i ludzi. Vladislau usiadł naprzeciw Hiro i zamówił wino. Skoro Sanguinoso pił z kielicha Vlad chciał by obaj pili z tegoż samego naczynia. Niby nic, ale gdyby sam miał szklankę czy kufel czuł by pewien dyskomfort.
- Zarządzanie jako takie, jest ściśle poufną sprawą co zapewne Pan wie. Chyba, że mój poprzednik był w tej kwestii bardziej wylewny. Jednakże nie mam zamiaru przerywać pokojowych stosunków z radą. Chyba, że zostanę do tego sprowokowany. Nie widzę celu w walce z wampirami pragnącymi współegzystencji. - odparł zgodnie z prawdą. Nie miał zamiaru kłamać, grozić czy pochlebiać. Stwierdził fakty nie uśmiechając się wcale. W przeciwieństwie do Hiro od niego bił chłód, którego mógł pozazdrościć niejeden wampir. Niemniej ten dystans i obojętność nie były zarezerwowane tylko dla krwiopijców.
- Zakładam, że to jak odnoszę się do wampirów czy rady jest jedynie grzecznym wstępem. Zapewne miał Pan konkretny cel w spotkaniu ze mną. Wobec tego przejdźmy do rzeczy. - przedstawił sprawę bez owijania w bawełnę. Zastanawiało go po co głowa hydry w postaci wampirzej rady go wezwała tak naprawdę. Ciężko było mu uwierzyć, iż była to jedynie kwestia zapoznania się czy miłego spędzenia czasu. Hiro z pewnością miał do niego sprawę. Vlad natomiast chciał wiedzieć jaką. Zapoznać się zdążą w tak zwanym międzyczasie, a owijania w bawełnę Białowłosy za specjalnie nie lubił. Zresztą na pierwszy rzut oka widać było, iż nie jest zbyt socjalną osobą.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pią Paź 02, 2015 10:33 pm

Nie ma co właśnie owijać w bawełnę. Hiro zaprzestał uśmiechu, a spoważniał. Skoro obecny łowca wykazywał się dość specyficznym podejściem, nie ma sensu też spoufalać się, ale dobry kontakt i tak musi być. Upił zaś ze swojego kielicha, oblizując usta z krwi. Czerwone tęczówki spoczęły na postaci łowcy. Palce u dłoni ustawił w tak zwaną piramidkę.
- Żeby nie tracić czasu. Chciałbym tylko przypomnieć, że Samuru nadal jest na wolność i pozostaje nieuchwytny, co mam rozumieć że tutejsza Oświata nie jest jeszcze w stanie się nim zająć. Dlatego postanowiłem Wam pomóc, jeśli tylko się zgodzisz. Lecz mam jeden warunek...
I tutaj przerwał aby chrząknąć i zaś się diabolicznie uśmiechnąć. Już widać, że Głowa Rady ma już coś w planach i to całkiem dotyczących bardziej jego drogi niżeli tu tego łowcy.
- Po złapaniu trafi on do siedziby Rady. Jest wampirem wysokiej rangi, głowa rodu i przede wszystkim typ z którym możecie nie dać sobie rady, mając go nawet pod kluczem. Zatem... Przyjmujesz taki warunek mojej pomocy?
No i pora na decyzję. Było widać, że Hiro niespecjalnie spieszył się. Bardzo mu zależało na tym, aby Samuru trafił pod jego skrzydła, a nie szpony tego o to zimnego typa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Grigorij Nie Paź 04, 2015 5:57 pm

Atmosfera zdawała się być sielankowa… jak na mafijny wygląd całego spotkania. Vlad uśmiechnął się w duchu do samego siebie wyobrażając sobie jakby to wyglądało jako kadr z filmu. Wysłuchał słów wampira  splótł palce kładąc dłonie na stole. Nie uciekał od szkarłatnego spojrzenia Hiro. Nie wyglądał specjalnie niepokojąco, a sam Vladislau nie był bojaźliwy. Zapobiegliwy i nieufny owszem. Niemniej nie bojaźliwy. Na niemalże diaboliczny uśmiech Blondyn nie zareagował.
- Przykro mi, że Oświata tak blado wygląda w oczach postronnych. Niemniej bardzo możliwe, iż zasłużyła sobie na to. Nie wiem jednakże skąd pogląd, że byłaby na tyle zdesperowana by przyjmować tak absurdalny warunek pomocy. - po tych słowach odebrał kielich wina od kelnerki. Zakołysał nim delikatnie i powąchał po czym wypił niewielki łyk. I odstawił go wciąż jednak przytrzymując dłonią. Drugą rękę położył luźno na stoliku.
- To zrozumiałe, że chcielibyście go dla siebie, niezależnie co chcecie z nim uczynić. Jednakże, proszę mnie poprawić jeśli się mylę, miał wcześniej Wasze pełne poparcie. Wierzę w koegzystencję. Pragnę otwartej współpracy na równych warunkach ludzi i wampirów. Jak jednak mogę w dniu dzisiejszym w pełni zaufać radzie i jej członkom? To co czyni Samuru to nie jest zaspokajanie głodu. To nawet nie są morderstwa. To się nawet nie kwalifikuje pod ludobójstwo. I pomimo to mamy pochwyciwszy go oddać jego pobratymcom? Jeśli nie otrzymam lepszej argumentacji będę zmuszony odmówić. - Łowca mówił tonem chłodnym i jednostajnym co być może zmniejszało siłę jego przebicia. Niemniej nie musiał teraz podrywać tłumów. To była zwykła rozmowa pomiędzy osobami, które przez wielu uznane byłyby za szychy. Spokojne i zimne oczy Vlada wyczekiwały na odpowiedź rozmówcy wpatrzone wprost w niego.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Czw Paź 08, 2015 8:14 pm

Czyli nie zechce pomocy na specjalnym warunku? Hiro westchnął, nie mogąc pojąć toku myślenia łowcy. Nie ma co się dziwić, owszem, lecz odmowa pomocy. Czy nie mija się to z celem? Wracając jednak do tematu.
- Poprzedni dowódca zapracował na nieodpowiednią sławę Oświaty. Przed Tobą długa droga do odbudowy jej i jak wiesz, jestem w stanie Wam pomóc. Do informacji także dodam o sojuszu między Łowcami, a członkami Rady.
Odrzekł, samemu pijąc kilka łyków krwi z kielicha. Świeża, ludzka krew. Lepiej nie znać z jakiego źródła ona pochodziła. Przecież obecny łowca nie przybył tutaj na przeszpiegi czy przebadanie terenu w poszukiwaniu podejrzanych rzeczy.
- Możesz mi zaufać, bo jestem jedynym wampirem który jest w stanie powstrzymać Samuru przed zemstą czy innymi występkami. Mam związane ręce przez łowców, nie chcę działać za waszymi plecami dlatego wyciągam pomocną dłoń. Ale Samuru idzie do mnie. Nie mogę się zgodzić na zagłębienie wojaczki między rodem Kuroiashita a łowcami, już zbyt wielu niewinnych wycierpiało, a ród nie pozostanie bierny na porwanie przez naturalnych wrogów ich Głowy Rodu. Proszę się nad tym zastanowić.
Nadal będzie się upierał? Hiro nie chciał aby Samuru trafił w szpony Oświaty, nie tego chciał, nie planował takich akcji. Cały jego misterny plan może ulec zmianie a nawet i zostać zniszczony! Nerwowo ścisnął palce na kielichu, pilnie obserwując łowcę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Grigorij Pią Paź 16, 2015 12:26 pm

Oporom Vladislaua nie ma co się dziwić. Nie był typem usuwającym się w cień bez powodu i jeśli z czymś się nie zgadzał zaciskał zęby jedynie  w ostateczności. Nie był też głupi. Nie zamierzał pozwolić na wykorzystanie Oświaty, a tym bardziej jego samego. Przynajmniej dopóki miał coś do powiedzenia.
- Jeśli mój poprzednik popełnił błędy miał do nich prawo jako istota myśląca i samostanowiąca. Nie popełnia ich nigdy tylko ten co nic nie robi. Na temat jego pracy, przewin i zasług nie będę się wypowiadać. - wprawdzie w mniemaniu Vlada wampir trafił w sedno. Jednakże byli w tej chwili jedynie potencjalnymi partnerami w interesach  i Vladislau przy takowym nie będzie się wypowiadał na temat swoich poprzedników, szczególnie negatywnie. Nie wypada kalać własnego gniazda. Poza tym trzeba mieć trochę klasy.
- Może Pan być jedynym wampirem mogącym powstrzymać Samuru. Jednakże mam na to Pańskie słowo. Aż i jedynie słowo. Ponadto jak wspomniałem uprzednio… Samuru popełnił gwałt na ludzkości. Nie mogę Wam go oddać. Przynajmniej nie tak od razu. Może Oświata nie ma renomy już teraz, ale co by o nas myślano jakbyśmy wroga ludzkości oddali jego pobratymcom bez wymierzenia jakiejkolwiek kary? Uśmiercenie go – owszem mogłoby być kłopotliwe bo za chwilę zapewne znalazłby się członek rodziny bądź fanatyczny zwolennik, który postanowiłby zostać mścicielem. Zróbmy tak… Jeśli uda się pochwycić Samuru przez pierwsze trzy miesiące jest nasz. Potem oddamy go na ręce Rady żywego i w nie najgorszym stanie jak na jego zbrodnie. Oto moja propozycja. - jeśli Sanguinoso sądził, iż Darkhawk zgodzi się ot tak na przekazanie mu Samuru był naiwny albo bardzo pewny siebie. Być może przywykł do większej uległości u poprzednich Prezesów Oświaty. Trudno to określić jednak faktem było, iż wstępna propozycja Hiro była nie do zaakceptowania dla Vlada. Białowłosy uniósł ponownie kielich do ust by zwilżyć usta. Zignorował zaciśnięcie ręki na kielichu. Sugerowało mu to jedynie, iż faktycznie wampir pragnie przejąć Samuru ażeby łowcy go nie uśmiercili. Skądże miał wiedzieć, iż ma on znacznie szerzej zakrawające plany.
- Na poczet współpracy Rada i Oświata mogą wymieniać się ogólnymi informacjami dotyczącymi istotnych poczynań względem pochwycenia Samuru i osłabienia jego wpływów. Uważam, iż byłby to dobry początek budujący zaufanie nie wystawiając na większą szkodę ani łowców ani wampirów sympatyzujących z Radą. Dzięki temu też nie miałby Pan związanych rąk ponieważ nie wchodzilibyśmy sobie w tych, jakże ważnych dla obu stron aspektach, w drogę. - dodał jako swoją propozycję rozwiązania krzyżowań swych dróg. Nie chciał rezygnować z sojuszu czy odrzucać pomoc. Jednakże nie mógł też pozwolić sobie na niefrasobliwe szafowanie reputacją swoją i Oświaty ani na nazbyt silne uzależnienie Stowarzyszenia Łowców od Rady Wampirów. Ponadto uległość nie leżała w jego naturze.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 5 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach