Restauracja "Czarna Róża"

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pon Sty 25, 2016 6:08 pm

Prowadząc go jeszcze do fury spojrzała na niego i palcem dźgnęła go w odsłonięte żebra.
- taaa.. czołg ci może nic nie zrobi.. ale to już co innego.. chętnie sprawdzę czy faktycznie trochę się twoja kondycja poprawiła.. ile to lat minęło z 10 chyba.. możliwe że się nauczyłeś czegoś przez ten czas ale nie zapominaj że ja w miejscu nie stałam przez ten czas.. nie mniej jednak przyjmuję wyzwanie.. - zaśmiała się wpakowując go do auta od strony pasażera i sama weszła od strony kierowcy. Spojrzała na chłopaka i uważnie się wsłuchiwała w to co mówił.
- dlaczego miałabym się przestraszyć tego że masz żywą zbroję.. hmm Legion tak.. ? - pokierowała luźno dłoń na jego ramię i go lekko poklepała.
- siema Legion.. dzięki że zajmujesz się moim kumplem.. jestem ci coś dłużna.. - powiedziała szczerząc się zadowolona. Nie była wariatką, za to bardzo ufała Vergilowi. Skoro mówił już coś to była to prawda.
- mhm.. znam to miejsce.. kilku klientów tam się lubi kręcić.. możemy podjechać.. miejsce jest całkiem okey.. ale najpierw..- powiedziała z zadowoleniem, wkładając kluczyk do stacyjki. Po czym sięgnęła do schowka przed chłopakiem i wyjęła z niej czarną bandanę z czerwonymi zdobieniami. Rozpięła kurtkę i ostrożnie ją zdjęła rzucając ciuch na tylne siedzenie. Szybko i sprawnie owinęła materiał wokół draśnięcia kilka razy. Złapała w ząbki jeden skrawek i sama sobie zawiązała mocno na supełek dość prowizoryczny opatrunek. Po czym zapięła pasy i odpaliła silnik.
- żeby nie było.. czeka cię dzisiaj zabawa w lekarza.. co prawda to tylko draśnięcie i nie przeszkadza mi aż tak.. ale sam rozumiesz.. - puściła mu oczko i wbijając pierwszy bieg ruszyła z miejsca. Szybko wyjechali ze slumsów aż do dzielnicy rozrywki. Auto zaparkowała pod lokalem i wyszła z niego, zamykając furę dopiero kiedy Ver się wykaraskał z środka. Kiedy weszli do środka, Cherry wyszukała jakieś ustronne miejsce gdzie na luzie mogli sobie pogadać. Po czym złapała go pod rękę i pociągnę w wybrane miejsce. Przy stoliku usiadła sobie wygodnie i na łokciach podparła się splatając paluszki dłoni ze sobą. Oparła podbródek na splecionych dłoniach i wlepiła spojrzenie w niego.
- to co zamawiamy ? - spytała z zaciekawieniem, może chciał coś konkretnego zaproponować. Nie był to przecież zwykły bar gdzie mogli się spić ale może najpierw coś przekąszą i sobie na trzeźwo pogadają a potem ewentualnie zmienią miejscówkę. Przecież noc była jeszcze młoda.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Vergil Sro Sty 27, 2016 3:29 pm

- Legion nie jest zbyt rozmowny, chyba że się wkurzy za bardzo. Wtedy może przejąć kontrolę nad ciałem, ale to się nie zdarza. Bo pożera to dużo mocy jego własnej. Coś za coś. - uśmeichnął się, po czym skrzywił lekko po ukłuciu go przez jej palec.
W zamian uśmiechnął się i wytarmosił jej włosy jedną ręką lekko.
- Już się nauczyłem traktować go jak część siebie samego więc dobrze się dogadujemy. To się nazywa symbioza prawda?
Po tych słowach poczekał aż dziewczyna założy sobie prowizoryczny opatrunek dookoła ramienia. Na słowa o zabawę w lekarza wyszczerzył lekko ząbki.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Myślę że dam radę.
Następnie poczekał aż dojadą do lokalu. W sumie to lubił tą restaurację. Była czynna całą dobę praktycznie więc wampirom pasuje. Na razie nie miał zamiaru mówić Cherry o tym czym się stał. Jeszcze by go znienawidziła, a on w sumie z charakteru się nie zmienił.
Gdy weszli do Czarnej Róży Cherry chwyciła go pod ramię i zaprowadziła do stolika. W sumie nie miał nic przeciw temu. Zawsze to miło poczuć bliskość innej osoby nawet jeśli to przez chwilę.
Gdy usiedli to dziewczyna wlepiła spojrzenie w Vergila, a ten uśmiechnął się tylko słysząc pytanie.
- Widzę że nie możesz się na mnie napatrzeć. Nie ucieknę ci słońce. - Zachichotał- Ja bym zamówił stek z surówką i frytkami. Mają tu bardzo dobre steki więc polecam. - w sumie to Cherry mogła przypomnieć sobie że on zawsze lubił frytki. Niektóre rzeczy się nie zmieniają. - No i zamówimy jakieś dobre wino, jeśli lubisz. Co myślisz o Vina Maipo Protegido? Czerwone wytrawne. Piłem je już kilka razy.
W sumie to on nie miał zbyt wyszukiwanego podniebienia. Zazwyczaj jak jedna rzecz mu zasmakowała to mógł ją jeść bez przerwy. Kij z tym że był wampirem, lubił dobrze zjeść. Miał tylko nadzieję ze głód krwi mu teraz nie dokuczy.
Vergil

Vergil

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji


https://vampireknight.forumpl.net/t886-vergil-startess#7238

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Emmanuel Sro Sty 27, 2016 3:49 pm

Emmanuel wysłuchał słów chłopaka po czym jego uśmiech zgasł. W tej krótkiej chwili gdy był go pozbawiony bardzo przypominał rodzonego brata, a takiej twarzy nie chce się spotykać w ciemnych zaułkach. Ściągnięte, twarde rysy postaci nieszczególnie zachęcały mimo, że pewnego poziomu przystojności nie dało mu się odmawiać. Zdecydowanie nie podzielał opinii młodego wampira. Możliwe, że przez własne przekonania, może jednak było to doświadczenie. Esmmanuel widział poczynania wampirów pokroju Samuru. Widział też co niosła ze sobą wojna.
- Ach tak... Wobec tego należałoby siedzieć zupełnie cicho... Widziałeś nagrania z zeszłorocznej wigilii? Spotkałeś ostatnio prawowitego dyrektora, którego nazwiskiem sygnowana jest Akademia? Niektórzy nie potrzebują pretekstów. Siedzenie cicho dla bezpieczeństwa, czyjegokolwiek jest złe samo w sobie. Jeśli można coś zrobić znaczy, że zrobić to trzeba. - powiedział wpatrując się w nieszczęsnego Shiro gadzim wzrokiem po czym obdarzył go szerokim uśmiechem gdy Nadia wspomniała o przynęcie.
- Nadia tylko żartuje. - rzekł po czym napił się z kielicha niemal go opróżniając. Krew, zdecydowanie ludzka i stosunkowo świeża. Skrzywił się na myśl, że gdzieś w tym miejscu mógłby być przetrzymywany jakiś człowiek niczym bydło. Jego matkę prawdopodobnie byłoby na to stać. Przynajmniej takie o niej zdanie miał. Na zdziwioną minę wampirzycy sam szeroko rozwarł w oczy i przyłożył dłoń do skroni by delikatnie ją potrzeć z przepraszającym uśmiechem.
- Wybacz. Na myśli miałem Dastana, lecz język nie posłuchał umysłu. - odparł po czym delikatnie wzruszył ramionami. W tym momencie do restauracji weszła mieszana para. Kątem oka zaledwie na nich spojrzał i nie obchodziliby go zapewne gdyby jedną z nich nie była Cherry. Jego potencjalna pracownica, która ostatnio widywana była czasem w towarzystwie jego bratanka. Zarejestrował ich obecność i wrócił do rozmowy.
- Dzieje się coś ciekawego w Akademii Cross czy każdy dzień jest taki sam? - zapytał hybrydę, a jego twarz nie zdradzała nic z ponurego wejrzenia, ktore przez kilka sekund zaprezentował jakiś czas temu.
- Przepraszam za przepytywanie, ale wydaje się, iż chwyciła mnie nostalgia. Sam tam uczęszczałem. - sprostował i dopił swoją porcję krwi. Widząc, że większa część posiłków jest zakończona, a i kielichy pustoszeją kelnerka podeszła by zabrać brudne naczynia i zapytać czy coś jeszcze podać.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Sty 27, 2016 8:51 pm

Shiro miał wrażenie, jakby całe jego ciało przeszedł zimny dreszcz w chwili, gdy wampir przestał się uśmiechać, jak również pewnego rodzaju zagrożenie. Nie odwracał wzroku, patrząc na niego swoimi żółtymi oczami. Efekty różnicy zdań... Cóż, zawsze istniały, ale same skutki wypowiedzenia się o tym wszystkim niekiedy były nieprzyjemne i tak było właściwie to chyba wszędzie...
-  Odpowiedzią na oba pytania jest słowo: Nie - odezwał się chłopak. Jego kocie uszy nieco się nastroszyły, ale sam po swojej twarzy nie zdradzał, co czuł aktualnie. - Nasze poglądy się nieco różnią. Ja po prostu staram się patrzeć na to wszystko z własnego punktu widzenia. Nie jestem taki doświadczony, ani mądry. Ryzykowanie jednak, gdy nie ma się szans na zwycięstwo to też nie jest dobre - dodał jeszcze, a jego uszy już oklapły całkowicie. Sam nie był tego wszystkiego pewny, ale wiedział, że nie chciałby, by ktoś cierpiał za jego decyzje. Więc stąd się właśnie brała jego aktualna chęć do bycia biernym. Było wiele osób od niego silniejszych, a on sam nie mógłby nikogo obronić. A przynajmniej teraz tak czuł. Zobaczył ponownie uśmiech na twarzy Emmanuela... Już nawet nie wiedział, co mógłby sądzić o tym wszystkim.
Odwrócił jednak łebek, gdy dotarły do jego uszów słowa wampirzycy. Zamrugał zaskoczony oczami, jak również nieco wystraszony.
- Przynętą? - skojarzyło mu się to z polowaniem lub wędkowaniem. No i niby, jakby chcieli się dać "złapać" na jednego, kociego wampira? Wtedy dowiedział się, że to żart... Ale na pewno? Pogubił się. Więc za to pokiwał głową i skupił się na skończeniu posiłku, aby potem popić to wszystko zwykłym napojem. Nie sięgał teraz do krwi, jakoś nie miał ochoty... No i tak pożywiał się głównie tabletkami.
Nie reagował aż do chwili, gdy znów usłyszał pytanie skierowane do niego. Nawet na przybyłych, którzy i tak byli dla niego obcymi... Nie zaczepiali ich, więc nie skupił się na nich. Ale wracając... Przeniósł wzrok na wampira, odkładając już sztućce. Czuł się najedzony i nieco lepiej. Nie ma to jak ciepły posiłek! Szkoda tylko, że kelnerka nieco dziwnie patrzyła na młodego. A może teraz mu się po tym wszystkim jedynie wydawało?
- Pojawił się nowy dyrektor - odpowiedział mu rudowłosy. - A tak to nic. Nowi uczniowie czy zmiany w personelu - uśmiechnął się nieco blado. - Nic nie szkodzi. Nie przeszkadza mi to - i tyle, jeśli chodziło o wypytywanie Shira. Nie miał nic przeciwko pytaniom, a jeszcze lepiej było dla niego, gdy potrafił odpowiedzieć. A jeśli chodzi o przybyłą, Shiro pokręcił przecząco głową, już nic nie zamawiając dla siebie. Nie specjalnie mu coś przychodziło na myśl, by coś zjeść, czy napić się jeszcze.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Sro Sty 27, 2016 10:58 pm

Słuchając jak Shiro zbiera dyskretny opieprz tylko uśmiechała się pod nosem. Nie był to szczery uśmiech wynikający z zabawnej sytuacji. Raczej pasował do szyderczego i złowieszczego typu okazania fałszywej radości. To takie zachowanie, które często można oglądać w szkole kiedy kolega coś przeskrobie i zostanie na tym przyłapany, co sprawia niesamowitą uciechę reszcie klasy. Klasyczny przykład radości z cudzego małego nieszczęścia. Pasuje to też do opisu osoby starszej, doświadczonej i młodszego podlotka, który jeszcze popełnia wiele błędów nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
Emmanuelu weź pod uwagę jaki on jest młodziutki.
Spojrzała z pewną litością na hybrydę, która niemal cały czas trzymała głowę zwieszoną w dół. Wystawianie kogoś takiego byłoby zwykłym błędem. Jeśli ktoś powinien robić cokolwiek przeciwko Samuru to musiałby to czynić z własnej, nieprzymuszonej woli, poczucia obowiązku, sprzeciwu wobec władzy czy chociażby dla samej zasady buntu. Natomiast jeśli "ktoś" nie czuje się zwyczajnie na siłach, to nie ma do czego go zmuszać. Na wszystko przyjdzie czas i pora. Zarówno Nadia jak i Emman mieli już trochę na karku. Samo doświadczenie życiowe sprawiło, że inaczej postrzegali otaczającą ich rzeczywistości i fakt panującego bezprawia. To powoduje frustrację a ona każde działać cokolwiek to oznacza.
Tak, już widzę jak pędzi mi na ratunek, yhym.
Przytaknęła ironizując. Doskonale zdała sobie sprawę z tego, że Dastan był tylko przygodą. Jego chore stosunki z siostrą, o które podejrzewała mężczyznę, wprawiały ją w odczucie mdłości. Różne dziwactwa i odchyły miała okazję w swym życiu widzieć ale na samą myśl o tym czego wyobrażać sobie nie chciała, dostawała dreszczy. W sumie będzie zmuszona odzyskać swoje rzeczy, które zostawiła w zamku i to w najbliższym czasie.
A kto to ten Hadrian?
Dopytywała z zaciekawieniem. Jeśli ktoś wypowiada się na jakiś temat, zwłaszcza omyłkowo, to znaczy, że o tym kimś myśli. Została niewątpliwie wprawiona w stan namysłu co jeszcze bardziej pogłębiła zjawiająca się nagle para. Do lokalu weszła kobieta wraz z mężczyzną co natychmiast zwróciło uwagę starszego wampira. Do tej pory nie przyglądał się obecnym tu ludziom i nieludziom. Kobiece oko wyłapie każdy detal.
Kto to?
Powoli skierowała spojrzenie na parkę. Ona pachniała niezwykle apetycznie, ludzka kobieta. Odruchowo Nadia odsunęła od siebie wszelkie szkło, które zostało jeszcze na stole.
Rachunek proszę.
Podsumowała po krótkim namyśle choć wcale nie miała zamiaru wstawać i kończyć tak interesującej rozmowy. W końcu dawno nie miała okazji zdobyć tak wielu cennych informacji.
Ty misiaczku musisz być bardziej pewny siebie inaczej to miasto Cię pochłonie
Beznamiętnie zwróciła się do Shiro, który jak zwykle wydawał się być bardziej zawstydzony niż koniecznie. I właśnie wtedy w głowie wampirzycy narodził się pomysł, bardzo brzydki pomysł...
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Emmanuel Pon Lut 01, 2016 11:35 am

No i Shiro przyjął krytykę jak mężczyzna choć zaraz potem uszka mu oklapły co oznaczało, iż czuł się niepewnie. Emmanuel ponownie obdarzył go uśmiechem.
- Zaiste jest młody, ale nie znaczy to, że ma chłonąć propagandę Bumistrza. - odparł na słowa Nadii, której widać żal się zrobiło hybrydy. Jednakże Kuroisashita uważał, że chłopak zasługuje by wiedzieć o pewnych sprawach by samemu móc w przyszłości o sobie stanowić miast biernie poddawać się ciągom zdarzeń.
- Otóż drogi Shiro mój bratanek zabił wielu ludzi gdy chciał oznajmić wszystkim wokół, że jest wampirem. Zrobił z ich ciał ogromną choinkę i wygłosił orędzie w tej sprawie, a wszystko to przed zszokowanymi gośćmi i kamerami telewizyjnymi. Sam dyrektor natomiast zaginął choć to słowo nie oddaje istoty rzeczy. Zaginąć może młode zwierzę, które nie wie jak wrócić do domu. Zaginąć może ktoś z utratą pamięci czy dziecko. On jednak został porwany albo zabity. Jedyną osobą, której mógł wyraźnie wadzić jest właśnie Samuru. - skoro odpowiedzią na oba pytana było słowo nie trzeba było chłopakowi wyjaśnić te kwestie. Może faktycznie nie jest on pewien tego do czego zdolny mógłby być sam Samuru? O wiekopomnej wigilii Emmanuel opowiadał jedynie z bladym cieniem swojego uśmiechu. Zdecydowanie nie bawiła go tamta impreza i cieszył się, że nie był jej bezpośrednim świadkiem.
- Zrozum więc Shiro, że on nie potrzebuje pretekstu. Sam go sobie stworzy jeśli mieć go nie będzie. - dodał ten fakt by mieć pewność, iż rozmówca dobrze go zrozumie.
- Co do jednej rzeczy się zgadzamy. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach nie powinien działać. Już wspomniałem, że motyką Słońca się nie ukruszy. - słowa zrozumienia i pocieszenia zarazem wypowiedział już ciepło się uśmiechając. Przecież nie nawoływał do jawnego buntu. Nie chciał też by ktokolwiek niepewny idei działał bo miało to tyle sensu co pompowanie dziurawego balona.
- Ach... tak źle? - odparł na negatywne informacje w kwestii Dastana wykazując w gadzim spojrzeniu pewną dozę zaniepokojenia. Po prawdzie liczył po prostu na więcej informacji z ciekawości. Sam jegomość w gruncie rzeczy nie interesował go szczególnie. Skoro mógł być księciem, a nie skorzystał to jego strata.
- Hadrian to jeden z moich pracowników. Lubi wino, które pijesz. - odpowiedział na pytanie na tyle oględnie na ile mógł. Nie zwykł rozmawiać otwarcie o swoich współpracownikach gdyż traktował ich niemal jak rodzinę. Poza tym zapewniał im względne bezpieczeństwo. Kimże by był gdyby plotkował na ich temat czy wyjawiał informacje o nich.
- Potencjalny pracownik. - odparł z niewinnym uśmiechem. Wszak potencjalnych pracowników dotyczyła ta sama polityka firmy co osób już zatrudnionych.
- Nie nie. Wybacz Nadio, ale ja poproszę rachunek tego stolika. - choć pierwsze słowa były skierowane do Nadii kolejne padły w kierunku kelnerki do której Emmanuel wyszczerzył zęby, a co za tym idzie i nienaturalnie długie kły.
- Nadia ma trochę racji. Zwykłe zmiany personalne, nic ciekawego powiadasz. To dobrze. Muszę kiedyś odwiedzić szkołę, ale nie wiem czy jest sens. Kadra dydaktyczna się z pewnością zmieniła całkowicie. Mógłbym porozmawiać jedynie z murami. - podsumował ostatnie sowa po czym wytarł delikatnie usta serwetką. Profilaktycznie gdyż nie spodziewał się, żeby miał się szczególnie ubrudzić. Nie chciał jednakże rozmawiać z nimi jak ostatnia fleja bez kultury.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Wto Lut 02, 2016 6:07 pm

Nie przykuwała zbytniej uwagi do otoczenia, była tym razem dla odmiany skupiona na jednej osobie. Tyle lat go nie widziała i nic dziwnego ze nie odrywała od niego wzroku. Nie umiała się napatrzeć jak z małego wystraszonego, wiecznie chorowitego malca wyrósł dość dobrze zbudowany mężczyzna.
- muszę uważać.. bo jak mrugnę to jeszcze bardziej przypakujesz.. co jest oczywiście zbędne - zaśmiała się rozbawiona delikatnie zaistniałą sytuacją. Uśmiechnęła się do niego bardzo przyjaźnie. Na propozycję steka aż ochoczo pokiwała głową.
- haha, wiesz co dobre.. kawał mięcha i te twoje ukochane frytki.. nie ważne ile ich było na talerzu w dzieciństwie zawsze wszystko wpałaszowałeś.. i nawet moje resztki dojadałeś.. nie wiem gdzieś ty to wszystko mieścił Ver.. - oparła policzek na dłoni, przechylając delikatnie główkę w bok.
- co do wina to zdam się na Ciebie, ja nie piję zbytnio.. no dobra.. praktycznie w cale nie piję ale i tak mam lepszą głowę pewnie niż ty.. - wystawiła mu język i puściła mu oczko nie kryjąc rozbawienia wymalowanego na twarzy.
- a tak ogólnie.. co zamierzasz teraz robić.. nie brzmiało żebyś miał jakieś konkretne plany co do swojego życia.. masz się w ogóle gdzie zahaczyć ? - spytała już nieco poważniejąc. Oczywiście pozwoliła w między czasie chłopakowi zamówić jedzonko, sama prosząc o dobrze wypieczony stek dla siebie. Nie była fanką krwawiącego posiłku, a przynajmniej tek okres jej życia uległ zmianie.
- sporo się zmieniło od ostatniego naszego spotkania.. - wlepiła swoje już teraz niebieskie ślepia w jego czerwone.
- nawet nie zauważyłeś różnicy ! - wystawiła mu język ponownie i zmrużyła ślepka nagle.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Lut 03, 2016 7:08 pm

I to wszystko skończyło się dla Shira porządnym kazaniem ze strony starszego wampira. A za wiele nie mógł wtedy powiedzieć, czuł się całkowicie pokonany, jak i zdominowany przez to wszystko. Trochę głupio się czuł z tego powodu, że właściwie odezwał się cokolwiek na ten temat, ale cóż... Mówiło się trudno, skoro i tak się odważył. Pozostawało po prostu zebrać owoce własnego zdania. Tylko dlaczego on był taki straszny, gdy to wypowiadał?! Brr... Aż Shiro poczuł dreszcze na plecach. No i pod koniec wychodziło na to, że wampirek musiał poważnie przemyśleć własne podejście na ten temat.
Wysłuchując tych wszystkich rewelacji poczuł się jedynie gorzej. Naprawdę nie miał pojęcia, że doszło do takich wydarzeń. Co robił w tym czasie? Któż wie... Ale wracając, aż nie wiedział co robić. Nie spodziewał się aż takich wiadomości, które lekko mówiąc go zszokowały. Choinka z ludzkich ciał? W dodatku ogromna? Ile istnień musiało zostać poświęconych dla tego celu? I dyrektor... Eh, przynajmniej miał pewność, że nowopoznany wampir jest spokrewniony z burmistrzem. Pewnie na nic mu ta wiadomość, ale coś tam zawsze można wiedzieć.
No i został uświadomiony... Ale miał wrażenie, że wolałby nie wiedzieć o tych okrucieństwach. To nie było coś dobrego dla kotowatego wampira. Pewnie będzie mieć po tym koszmary, bo wyobraźnia... Cóż, lubi płatać figle.
- Chyba rozumiem... - mruknął w odpowiedzi Shiro, po tym wszystkim, co usłyszał. Szkoda tylko, że czuł się zdołowany, skołowany i inne emocje, które zwykle temu towarzyszują. Za przyjemnie to się nie czuł. Ale cóż, mówi się trudno i żyje się dalej.
No więc, posłuchał trochę tej rozmowy dorosłych i gdy przyszła kwestia płatności, zaczął się zastanawiać, czy miał wystarczająco pieniędzy. Wydawało mu się, że tak, zwłaszcza, że brał je ze sobą. No, ale...
- Nie chcę się tym narzucać, zwłaszcza, że prawie się nie znamy - zwrócił się do Emmanuela. Cóż, to byłoby dziwne, płacić za nieznajomego. A raczej teraz taką myślą kierował się Shiro aktualnie.
- Możliwe, ale nie masz tej pewności, póki nie sprawdzisz - zauważył na to kotowaty, gdy tamten wspomniał coś o odwiedzaniu. No i co do szkoły... Możliwe, że coś się działo, ale to już nie było przeznaczone dla oczów i uszów zwykłych uczniów.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Sro Lut 03, 2016 8:40 pm

Po dłuższej kontemplacji blatu stolika Nadia powoli ale sukcesywnie wyprostowała kręgosłup. Jak dla niej siedzenie w miejscu przez tak długi okres czasu było nieco męczące zwłaszcza, że z natury była dość ruchliwą (nie mylić z ruchawą) istotą. Jeszcze raz zerknęła na Emmanuela oraz Shiro po czym uśmiechnęła się do obojga dodając po chwili:
Tak to już jest. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Przysłowie doskonale tyczyło się zarówno znajomości z Dastanem jak i faktycznej informacji związanej z ludzką choinką. Ha! I to mówi kobieta, która miała genialny plan wybicia całego tabunu ludzi będących świadkiem masakry. Wtedy musiała podejść do tego bardzo emocjonalnie ale z biegiem czasu zdanie zmieniła.
Hadrian, który lubi to samo wino co ja. Zapamiętam.
Chociaż jeden element łączący ją z kimś tam we wszechświecie. Na wieść o tym kim jest "ten nieznajomy" i przybyła dziewczyna, Nadia spoważniała i przybrała bardziej oficjalny ton głosu.
Mój drogi widzę, że jesteś jednym z nielicznych podmiotów, które napędza tutejszą gospodarkę. Gdzie nie spojrzeć tam jakiś pracownik. Tylko co to za branża skoro odnalazło się w niej tak wielu tutejszych. Chyba nie produkcja tabletek krwi, bo biorąc pod uwagę skupienie wampirów na kilometr kwadratowy, to byłby niezwykle dochodowy biznes. Że też ona sama wcześniej na to nie wpadła. Pomysł godny zapamiętania na niedaleką przyszłość. A może się uda, kto wie!
Zatem dziękuję za pyszne wino i... wino.
Dokończyła zgrabnie nie chcąc paplać głośno tego co powinno pozostać słodką tajemnicą aczkolwiek ten jeden kieliszek... co to dla niej jest? Naturalnie sprawił przyjemność ale zamiast załagodzić pragnienie jeszcze bardziej podkręcił ochotę na prawdziwą, ciepłą posokę. Może właśnie dlatego miała tak duży problem z dalszą rozmową i siedzeniem na czterech literach.
Chyba czas uciekać. Odprowadzisz mnie?
Zapytała niespodziewanie hybrydę przy czym puściła ukradkiem oczko do szlachetnego. Czyżby coś jej chodziło po głowie? Jako że szybko otrzymała potwierdzenie bardzo grzecznie pożegnała Emmana i wraz z Shiro opuściła lokal.

z/t + Shiro
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Vergil Czw Lut 04, 2016 7:01 pm

- Przypakować nie planuję, bo nie jestem jednym z tych którzy tylko pakują na siłowni. W sumie to nigdy nie byłem na siłowni mimo tego wyglądu jaki widzisz. - uśmiechnął się delikatnie i sam też nie spuszczał z niej oka.
- Cóż , niektóre rzeczy się nie zmienią. Frytki są o niebo lepsze niz zwykłe ziemniaki. Nie wiem czemu ktoś wolałby jeść cokolwiek innego. A to nie tak że ja jadłem dużo, to ty jadłaś mało. Te wasze diety cud. - mrugnął do niej okiem żartobliwie. - Mówisz że masz lepszą głowę. Czyżby kolejne wyzwanie?

Po tych słowach do ich stolika podeszła młoda kelnerka i z lekkim uśmiechem spytała się o zamówienie. Vergil szybko powiedział to czego oczekiwali od szefa kuchni po czym wrócił wzrokiem do Cherry.
- Hmmm, obecnie żyję chwilą. Nie mam swojego mieszkania, nie mam żadnych perspektyw... Brzmi to jak przegranie życia, ale radzę sobie. Planuję założyć organizację... Ale w sumie to nie wiem od czego zacząć. Podróże nauczyły mnie że albo trzeba być niewyobrażalnie silnym, lub trzymać się w kupie. O dziwno są istoty o wiele silniejsze ode mnie, nawet kiedy noszę zbroję. Skoro nie mam rodziny, to pomyślałem że warto by sobie taką stworzyć. Organizację gdzie każdy sobie pomaga, każdy na tych samych warunkach, nie ważne co by się stało. Homra... Chciałabyś dołączyć? - zachichotał. - Stan członków: Jeden, jak na razie.

Zamyślił się przez chwilę. Tak... Plany były dobre, ale trzeba do tego funduszy, a nawet własnej siedziby. Dodatkowo trzeba znaleźć innych którzy myślą jak on. Ale nie wiedział gdzie i jak. Zamierzał po prostu chodzić po mieście i wyczekiwać okazji.
Na jej zdanie że nie zauwazył różnicy, tylko się zaśmiał.
- Przecież ci powiedziałem że wypiękniałaś. - zażartował. - Komuś się oczęta zmieniły?
Vergil

Vergil

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji


https://vampireknight.forumpl.net/t886-vergil-startess#7238

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Emmanuel Czw Lut 04, 2016 9:41 pm

Spotkanie powoli dobiegało końca. Dało się to wyczuć w powietrzu. Na wzmiankę Nadii o napędzaniu gospodarki Emmanuel ponownie się zaśmiał radośnie.
- Oczywiście, że jestem. Nie sądzę jednak bym był jedyny. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Na swój sposób jego praca wyróżniała się na tle innych i była szczególna jednakże gospodarkę napędzał tak samo jak Han piekarz czy Inya krawiec. Małych i średnich przedsiębiorców było sporo w tym kraju, a w samej Yokohamie to i wielkich firm nie brakło. Na smutne odpowiedzi Shiro wampir jedynie odpowiadał pocieszającym uśmiechem nie mając nic do dodania w tych kwestiach.
- Absolutnie się nie narzucasz. Wszak to ja złożyłem propozycję. Nie obawiaj się, zaszedłem na kraniec tęczy. - odparł grzecznie obdarzając hybrydę przyjaznym uśmiechem, a gdy kotowaty podsumował zamiary Emmanuela dotyczące szkoły ten nie mógł odmówić sensu jego sentencji.
- Masz rację Shiro. - rzekł kiwając głową z przekonaniem. Ciekawy dzieciak. Warto mieć go na uwadze w przyszłości choć jak dla Emmanuela był może zbyt... niewinny? Niestety wampir bardzo często przebywał w towarzystwie osób nie do końca czystych i chyba do niego nawykł. Ot choćby Nadia mająca, zdaje się, nie do końca miłe plany wobec chłopaka. Na oko puszczone przez nią Emmanuel uniósł jedną brew patrząc na nią przez dwie sekundy z dezaprobatą w spojrzeniu i niemalże zanikiem uśmiechu. Nie trwało to jednak długo. Nie jego sprawa, a młodego z pewnością nie skrzywdzi dotkliwie.
- Dziękuję Wam za wspólny posiłek i miłe towarzystwo. Do rychłego zobaczenia. - pożegnał ich i pozostał chwilę sam. Nawet gdy przyniesiono mu rachunek i opłacił go został jeszcze chwilę przy stole korzystając z dobrodziejstwa wampirzych zmysłów. Nie słysząc jednak niczego żywo go interesującego uznał, że inwigilacja na tę chwilę jest zbyteczna. Wstał nieśpiesznie z krzesła i spojrzał się w kierunku Vergila oraz Cherry z radosnym uśmiechem na twarzy i zaciekawieniem gadzich oczu. Jeśli nań spojrzą choć na chwilę nawet się do nich odezwie choć krótko.
- Smacznego. - powie z rozbawieniem w głosie i radością na twarzy po czym skinie im głową i obróci się na pięcie by po chwili opuścić przybytek swojej matki.



[ Emman z / t ]
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pon Lut 15, 2016 5:30 pm

Zaśmiała się rozbawiona wzmianką o siłowni.
- oj wierz mi nie potrzebujesz bardziej przypakować.. jesteś idealny taki jaki jesteś.. więcej mięśni jest równoznaczne z mniejszym mózgiem.. ciekawa zależność.. prawda ? - powiedziała rozbawiona. Po czym odgarniając kosmyk włosów za uszko uważnie się wpatrywała w jego oczka wsłuchując się w jego słowa na temat Homry. Kiwała ze zrozumieniem główką z delikatnym uśmieszkiem na ustach.
- ciekawa koncepcja.. straciłeś rodzinę więc chcesz stworzyć nową.. aby nikt nie cierpiał samotnie tak jak ty.. mam nadzieje że nie dyskryminujesz wampirów.. ale wiesz ze nie musisz mieć organizacji aby mieć mnie po swojej stronie ? - powiedziała łagodnie i sięgnęła dłonią w jego stronę. Położyła swoją ciepłą rączkę na jego własnej obdarowując go łagodnym uśmiechem. Cieszyła się że trafili na siebie po tylu latach, był jej najlepszym przyjacielem z dzieciństwa.
- na prawdę mi ciebie brakowało Ver.. nie martw się.. straciłeś co prawda rodzinę ale nadal masz mnie.. ja cię ochronię.. - powiedziała z zadowoleniem. Na wzmiankę o oczkach kącik ust jej drgnął. Zabrała dłoń i sięgnęła po lampkę z winem które przyniosła kelnerka i umoczyła usta delikatnie. Zamruczała zadowolona i zakręciła kieliszkiem w dłoni wlepiając spojrzenie w ciecz.
- jak miło jest czuć smak wina na nowo.. i wszystkiego innego.. a nie tylko krwi.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Po czym spojrzała na chłopaka.
- teraz są niebieskie.. wolałam jak były złote.. pamiątka po mamie.. - ścisnęła kieliszek nieco mocniej w dłoni i upiła większego łyka odstawiając go na ladę stołu.
- to efekt rytuału odwampirzenia.. zbyt wysoka cena za stanie się na nowo człowiekiem.. - powiedziała za spokojem w głosie. Zupełnie jakby mówiła o najnormalniejszej rzeczy na świecie. Nie dało się wyczuć gniewu, może nieco smutku.
- może gdybym wiedziała ze zmienią się ze złotych na niebieskie to pozostałabym wampirem.. - powiedziała z rozbawieniem dostrzegając kątem oka mężczyznę który się im przyglądał. Gdy Emmanuel życzył smacznego Cherry się jedynie uśmiechnęła unosząc kieliszek w jego stronę w podziękowaniu.
- ale mniejsza o to.. wiesz.. jeśli chcesz to możesz się u mnie zatrzymać.. nie będę się martwić aż tak o ciebie wiedząc gdzie jesteś.. w końcu zawsze wpadałeś w tarapaty.. a będąc ochroniarzem mam lepszą wprawę w chronieniu innych.. nie ważne czy wampir czy człowiek.. - to mówiąc uniosła kieliszek w górę na wzniesienie toastu.
- to za Homrę.. nową rodzinę.. i kolejnego członka.. - powiedziała z uśmieszkiem na ustach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Vergil Nie Lut 21, 2016 3:41 pm

Vergil słuchał uważnie wszystkiego co Cherry mówiła i nawet uśmiechnął się gdy położyła swoją rękę na jego. Odruchowo położył swoją drugą na jej ręce. Była taka ciepła i miła w dotyku. Spojrzał w jej oczy.
-A może tak byśmy ochraniali sie nawzajem? Co o tym myślisz? - rzekł z lekkim uśmieszkiem. - To są w sumie założenia Homry. Że mimo wszystko nie ważne jaką masz pracę, to musisz robić wszystko by ochraniać członka rodziny.
Miał nadzieję że uda mu się coś takiego stworzyć. Uda mu się tylko wtedy jak wszyscy bedą respektowali założenia. Jak to się mówi, pożyją to zobaczą.
- Mi też cię brakowało. Nawet nie wiesz jak bardzo. Chciałem znów poczuć jakieś cieplejsze uczucia do kogoś. Ale w tym świecie ciężko o prawdziwych przyjaciół. - spojrzał ciepło na Cherry.
Gdy ta zabrała dłoń to też wziął kieliszek z winem i napił się sporego łyka czując jak alkohol spływa mu po gardle. Lubił to wino, było miłym dodatkiem do krwi. Oczywiście nie gasiło to pragnienia, bo to mogła zrobić jedynie krew. MImo wszystko alkohol to alkohol.
Gdy usłyszał że była kiedyś wampirem prawie zakrztusił się winem. Nie wiedział o tym nic, ani o tym że istnieje taki rytuał. On w sumie wolał być wampirem niż słabym chłopaczkiem niszczonym przez chorobę. Otarł usta serwetką.
- Byłaś wampirem? - spytał po chwili. - Nie wiedziałem że istnieje coś takiego jak rytuał odwampirzenia.
W tym czasie kelnerka przyniosła im jedzenie. A on wziął sztućce i zatopił zęby w mięsie ze smakiem. Mimo wszystko to też nie miało dla wampira żadnych wartości odżywczych. Ale smak pozostał.
- A co do wampirów to nie mogę ich dyskryminować. Sam jestem jednym z nich. -
W sumie w końcu trzeba było wyłożyć wszystkie karty na stół i pokazał dwa kły. Uważnie przyglądał się jej reakcji. Nie wiedział czy przypadkiem go nie znienawidzi i nie ucieknie po tym ogłoszeniu.
Jeśli jednak nic takiego się nie stanie to też wznosi toast.
Vergil

Vergil

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji


https://vampireknight.forumpl.net/t886-vergil-startess#7238

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sro Mar 16, 2016 9:53 am

Na wzmiankę o wspólnym ochranianiu się kiwnęła potakująco główką z uśmiechem.
- teraz jak masz po swojej stronie Legion to możesz w końcu próbować chronić innych.. - powiedziała rozbawiona wspominając jaki był kiedyś kruchy.
- założenia godne każdej szanującej się sekty.. - zaśmiała się oczami wyobraźni widząc Vergila na tronie z kielichem wina w dłoni i jego wiernymi marionetkami klęczącymi przed nim, modlącymi się do swego założyciela.
- głuuupi nigdy mnie nie straciłeś.. byliśmy tylko nieco dalej od siebie ale zawsze byliśmy przyjaciółmi.. - powiedziała karcąco. Aż się poderwała z krzesła widząc jak ten się zaczyna krztusić. Na szczęście szybko opanował sytuację, co sprawiło że wyraz twarzy wisienki przeszedł z wystraszonego do spokojnego. Wróciła na swoje miejsce i kiwnęła głową w jego stronę upewniając się że już jest z nim okay. Słysząc kolejne słowa aż przyłożyła paluszek do ust przyozdo9bionych tajemniczym uśmieszkiem.
- bo to.. ta-je-mni-ca.. - wyszeptała cichuteńko i puściła mu oczko. Miała nikomu nie mówić ale Vergil był jak rodzina, nie miała zamiaru tego faktu przed nim ukryć. Kiedy przyznał się że sam jest kreaturą mroku uśmiechnęła się dość bezczelnie.
- mhm.. rozumiem.. coś tak czułam że za istnieniem Legionu kryje się jakaś ciekawsza historia.. zbyt wiele miała ostatnio z wampirami do czynienia żeby ten fakt pominąć.. - powiedziała dość spokojnym głosem i zakręciła winem w kieliszku uważnie się przyglądając procentowej cieczy.
- ten stek nie zaspokoi twojego głodu.. coś o tym wiem.. ale nie martw się.. pomogę Ci.. wiem jakie to ciężkie.. choć ty masz moc.. więc jesteś D.. nieco dalej od obłędu.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Upiła większy łyk wina i odstawiła kieliszek na bok mocując się sztućcami ze swoim stekiem.
- tym bardziej nie pozwolę ci się błąkać po okolicy.. zwłaszcza że łowcy polują na takich jak ty.. u mnie będziesz bezpieczny.. w końcu Homra.. trzymamy się razem.. - powiedziała z uśmiechem na ustach. Kątem oka zerknęła na przedramię i westchnęła.
- zapach mojej krwi cię nie męczy czasem ? - spytała ze spokojem w głosie i spojrzała na niego z ciekawością.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Vergil Czw Mar 31, 2016 11:19 am

- Tak. Legion jest dosyć użyteczny. - rzekł z lekkim uśmiechem. - Chociaż dziwne jest dzielić z kimś jedno ciało. A co do Homry to nie nazwałbym tego sektą, ale w sumie zwał jak zwał.
Upił głębszy łyk wina i rozejrzał się po restauracji. Rozmawiali dosyć głośno i nie chciał by ktokolwiek postronny usłyszał o wampirach. O Homrze mogą rozmawiać głośno, bo sam chciał rozgłosu, ale lepiej nie zwracać na siebie uwagi łowców. Przynajmniej na razie.
Gdy puściła mu oczko uśmiechnął się lekko ukazując bezwiednie małe kły.
- Do czasu aż sam nie zostałem wampirem to nie miałem pojęcia o ich istnieniu. Cięzko mi było się w ogóle przestawić. Teraz już jestem ze wszystkim pogodzony. W sumie to nie chciałbym wracać do mojej poprzedniej postaci.
Dojadł swoje jedzenie, mimo iż nie mogło zaspokoić jego głodu to smakowało całkiem nieźle. No i był pół krwisty to trochę krwi mu wpadło do żołądka.
Gdy wspomniała o rangach to Vergil się skrzywił nieco.
- D,C,B... nienawidzę tych podziałów. Sprawiają że ci z większą rangą uważają się za króli i mogą deptać tych mniejszych. Myślą że skoro mają czystszą krew to są bezkarni i cwaniakują. Dlatego też założyłem Homrę. Jest wielu takich jak ja którzy nie chcą być uciskani przez tych "szlachciców".
Szlachcice wkurzali go. Oczywiście nie wszyscy, ale większość. Widział niejednokrotnie jak się zachowują, jak traktują innych. Nie takiej przyszłości chciał. Mógł pracować dla wyższego wampira od siebie, ale wiedział że byłby traktowany jak pies. Jakichś praw wymagał i poszanowania.
- Mówisz że chcesz mnie usidlić? - zachichotał. - Cóż, skoro masz mieszkanie i pozwalasz mi przenocować u siebie to skorzystam z chęcią. No i muszę pomóc ci z tą raną. A co do łowców to o dziwo nie spotkałem jeszcze żadnego z nich. Może to szczęście.
Gdy ona spojrzała na swoje przedramię i on tam spojrzał.
- Trochę, ale na tym etapie jeszcze umiem się kontrolować. Kiedyś byłoby to nie do zniesienia, ale panuję nad sobą. To co ? Pójdziemy do ciebie?
Puścił jej lekko oczko i wstał kiedy i ona dojadła steka. Jeśli wszystko poszło po ich myśli to po chwili zmierzali już do samochodu.
Vergil

Vergil

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji


https://vampireknight.forumpl.net/t886-vergil-startess#7238

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sro Kwi 20, 2016 10:13 pm

Uśmiechnęła się przesłodko na wzmiankę o podziale.
- wiesz.. takie życie.. wampiryzm i hierarchia to dwa nieodłączne pojęcia. To normalne że ci słabsi są gorzej traktowani, przemieniony nie umie się przeciwstawić woli swego pana.. coś o tym wiem.. - powiedziała wzdychając cichuteńko i upiła nieco więcej wina.
- nowa rodzina i nowi członkowie.. zapowiada się ciekawie.. - powiedziała kończąc swój posiłek. Po czym odstawiła talerz na bok i dopiła to co było w kieliszku. Powoli się podnosząc z krzesła złapała za kurtkę i narzuciła ją na siebie.
- no to chodź Ver.. opatrzysz mnie i napijesz się świeżej krwi.. mam jeszcze chyba coś sprzed przemiany.. od znajomego lekarza wampira.. taka kochana istota.. pomógł mi z powrotem do człowieczeństwa.. - powiedziała ostrożnie zakładając ciuch na siebie. Po czym podeszła do niego łapiąc młodzieńca pod ramię i idąc z nim do wyjścia po zapłaceniu rachunku.
- ale uprzedzam mieszkam na obrzeżach.. z dala od cywilizacji.. - zaśmiała się wchodząc do samochodu i czekając aż ten również wejdzie i się zapnie. Po czym ruszyła z piskiem opon w stronę swojej posiadłości.

avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Emmanuel Czw Lip 21, 2016 1:24 pm

< Cherry + Vergil z / t *Ktoś musiał to napisać i padło na mnie* >


Po otrzymaniu SMSa od Nadii przedstawiciel rodziny Kuroiashita mógł zarówno zadawać sobie wiele pytań bez odpowiedzi jak i sporo się domyślać. Jeszcze Morita wskazywało, iż Nadia jest zaręczona i czyni ją to w jakiś sposób nieszczęśliwą. Prostą konkluzją jest wobec tego, iż zmiana stanu cywilnego odbywa się zapewne wbrew jej woli. Nadia Morita to bardzo silna i niezależna kobieta o atrakcyjnej powierzchowności i tajemniczym wnętrzu. Mogłaby mieć niemal każdego na takich warunkach jakie tylko by sobie wymyśliła. Cóż więc zdarzyło się, iż doszło do mariażu, który był jej nie w smak? Liczył, że się dowie.
Do restauracji należącej do jego matki wybrał się niezwłocznie jednocześnie informując swoich ludzi. Przybył wraz z Dużym Johnem, który jak zwykle wyglądał jak skrzyżowanie gangstera charakterystycznego dla lat osiemdziesiątych z poszarzałym Hulkiem. Johny usiadł przy samym barze mając polecone by czekał na podorędziu. Nigdy nie wiadomo czy ktoś nie groził Nadii. Jeśli tak było wsparcie będzie bardziej niż potrzebne. Sam Emmanuel zajął stolik dla dwojga, który zarezerwował przed przybyciem. Był ubrany w brązową szatę wizytową szytą na modłę tradycyjnych strojów japońskich o złotych i zielonych zdobieniach. Jak zwykle obuł się w eleganckie buty za kostkę z wężowej skóry w kolorze ni to czerni ni zieleni. Zamówił bez ogródek krew wysokiej jakości z procentami. Coś dla wampirzych koneserów alkoholi, a jak Emmanuel zauważył takową istotą była Nadia. Kielichy już czekały lecz butelkę z krwią mieli podać na gest wampira albowiem szkoda by było ażeby krew straciła na jakości po przedwczesnym otwarciu butelki tworzącej iluzję, iż zawartość jest zwykłym winem. Gdy tylko Emmanuel ujrzy Nadię uniesie wstanie i uniesie dłoń gestem powitania na co jednocześnie będzie sygnałem by zaraz przynieść butelkę. Sam natomiast odsunie krzesło dla Nadii aby grzecznie potem je przysunąć.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Pią Lip 22, 2016 5:51 pm

„Dzisiejszej nocy tam gdzie spotkało się sześcioro złotych oczu.” Zabierając pod pachę kilka kartek niezwłocznie wpakowała się do Volvo. Treść SMS’a była dla niej jednoznaczna i wskazywała na miejsce spotkania. Rzucając papiery na fotel pasażera ruszyła wyrzucając za tylne opony niewielką ilość drobnych kamyczków, które pokrywały podjazd przed domem. O tej porze w mieście nie było korków dlatego przemieszczenie się z jednego punktu do drugiego zajęło jej niecałe dwadzieścia minut. Choć niebo nad miastem było gwieździste, tak na horyzoncie co jakiś czas widać było pojedyncze błyskawice rozświetlające nadchodzące, burzowe chmury. -„Będzie zawierucha” Pomyślała parkując jakieś dwadzieścia metrów od wejścia do Czarnej Róży. Bliżej nie było wolnego miejsca. Zabierając za sobą telefon, dopiero teraz spostrzegła, że nie wzięła ani prawa jazdy, ani portfela z całą, cenną zawartością. Zbierając porozrzucane papiery, szybko poukładała je w jeden, spójny prostokąt. Nie ważne czy w kolejności, ważne, że chociaż to miała przy sobie. Gdy tylko przekroczyła próg restauracji niemal natychmiast wyczuła obecność wampira. Jej ciało ruszyło w kierunku gdzie się znajdował szybciej, niż wzrok zdołał go dostrzec.  Bez słowa wpadła w jego ramiona… ściskając z dłoni zwój kartek objęła go w pasie opierając głowę na obojczyku mężczyzny. Po chwili oswobodziła zapewne zdziwionego blondyna racząc go spojrzeniem niewiarygodnie smutnych oczu. Zgaszone, mętne tęczówki bez życia, bez nadziei, jak nigdy wcześniej.
Emmanuel. Ja muszę z kimś porozmawiać. Przepraszam, że wyrwałam Cię z obowiązków.
Korzystając z uprzejmości, zasiadła przy stoliku.
Dziękuję.
Szepnęła zakładając ruchem palców część włosów za ucho. Gdy tylko jasnowłosy zasiądzie naprzeciwko, będzie musiała dokonać czegoś w rodzaju spowiedzi. Bez konfesjonału, bez umieszczonej w nim kratki dającej nikłe poczucie anonimowości, bez stuły. Dlaczego wybór padł akurat na niego, przecież równie dobrze mogła zadzwonić do pierwszej lepszej koleżanki. Nie, otóż nie. Są takie osoby na naszej drodze, które sprawiają wrażenie znajomych od dziecka, taki właśnie był Emmanuel. Czuła, że jemu może zaufać i zrobi to zaczynając od wyznania prawdy.
Dwie rzeczy. Jedna gorsza od drugiej.
Zrobiła przerwę aby spuścić głowę. Tak wiele informacji, tak wiele do opowiedzenia, a tak mało słów żeby wyrazić żal i gniew jednocześnie. Przyznawanie się do błędów i słabości wcale nie jest łatwe i wymaga wielkiej odwagi.
Zeszłej nocy przemieniłam człowieka, gorzej, łowcę. Przez pomyłkę. Ja wiem, wiem, że to brzmi niedorzecznie ale ktoś podał mi złe informacje. Ukarałam niewinną osobę i uciekłam... Dalsza część wypowiedzi uwięzła jej w gardle. Musiała czymś przepić rosnącą w przełyku gorycz. Imitacja wina, jedyne słuszne wyjście. Pomogło, odrobinę.
On był naćpany, więc nie trudno domyśleć się, że ja też. Do tego chwilę wcześniej oberwałam nasączoną czymś strzałką. Nie dość, że byłam zmęczona to jeszcze przestałam prawie kontaktować. Sama nie wiem dlaczego wtedy go zostawiłam. Nie panowałam nad sobą.
Wzruszyła ramionami popychając wskazującym palcem kielich po równym blacie stołu. Co jakiś czas jej głos zaczynał drżeć, to zbierała się do kupy i mówiła dalej, a przez ten cały czas nawet nie spojrzała na Emmana. Bała się, że ją osądzi a miał do tego prawo.
Rada mnie osądzi, nie wiem co robić. To jednak nie mój jedyny problem. Jakby tego było mało, z ulicy, ledwo przytomną, zgarnął mnie jakiś mężczyzna.
Otwartą dłonią zasłoniła oczy i przetarła je po części ze zmęczenia, a po części aby przypomnieć sobie jego sylwetkę, twarz, oczy.
Nie stawiałam żadnego oporu. Każdy mógł zrobić ze mną co chciał. Szczęście w nieszczęściu, że odwiózł mnie do domu i poczekał aż oprzytomnieje. Chociaż z perspektywy późniejszych wydarzeń wolałabym się nie obudzić.
Dopiero teraz, pierwszy raz uniosła wysoko głowę i spojrzała gniewnie na wampira. Uczucia jakie targały jej duszą nie miały z nim nic wspólnego. Jak każdy pragnęła wolności. Nawet zamknięty w klatce ptak cierpi niewyobrażalne męki, a co dopiero pozbawiona prawa głosu „ludzka” istota. Przerażenie, gniew, strach. Z tym wszystkim coraz ciężej sobie poradzić, wytłumaczyć i przyswoić.
Kain Asmodey, wspólnik w interesach ojca. Mojego ojca. Zamiast ściągać długi z nieudanego interesu postanowił je darować. Inaczej, wymienić pewną sumę gotówki… na mnie.
Zrobiła przerwę, bardzo długą. Taką, co to mamy wrażenie, że będzie trwać wiecznie. W międzyczasie w jej oczach zebrały się lśniący krople, które za wszelką cenę postanowiły zaznaczyć swym szklistym śladem oba jasne policzki. Tyle, żadnego lamentu, głośnego płaczu. Dwie krople, które szybko otarła, wystarczyły.
Ja, przyszła żona i matka dzieci kogoś z jego rodziny. Dla zachowania czystości krwi. Kupiona za gotówkę. Rozumiesz? Bo ja nie, nie umiem.
Zasłaniając usta dłonią podsunęła na jego stronę stolika dokumenty, a właściwie kilka wydruków z archiwum gazety. Jakieś fotki, wywiad, komentarz. Mniejsza o treść, chodziło o wizerunek.
Czy Ty go znasz? Co mam zrobić?
Zapytała bezradnie. Zupełnie tak jakby Emmanuel znał lekarstwo na całe zło tego świata i umiał naprostować jej skomplikowane życie.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Emmanuel Pon Lip 25, 2016 8:53 am

W końcu nadeszła Nadia, lecz jej zachowanie zupełnie przystawało do dostojnej wampirzycy krwi szlachetnej. Przynajmniej ona nigdy nie sprawiała wrażenia by uważała inaczej zachowując się raczej względem innych dość powściągliwie i dumnie choć oczywiście nie szczędziła przy tym uśmiechów czy żartów. Tym razem było inaczej. Brak żartów, jedynie łzy. Miast pocałunku w policzek przytulenie. Potrzebowała bliskości. Takiej zwykłej. Bez pożądania. Wynikającej jedynie z miłości bądź współczucia. Gdy objęła go w pasie nakrył jej ramiona własną ręką przytulając delikatnie, ciepło do siebie. Gdy gotowa był usiąść tak jak wcześniej planował odsunął krzesło pozwalając jej spocząć.
- Jedynym prawdziwym obowiązkiem jest miłowanie bliźnich. Jeśli mnie potrzebujesz to jestem. - rzekł przysuwając jej krzesło po czym sam usiadł i w tym momencie została wniesiona butelka z krwią symulującą wino. Miała kilka procent niczym wino i na tym polegało jej piękno. Emmanuel nalał od razu zarówno Nadii jak i sobie zapełniając puste dotąd kielichy na wino. Na jego twarzy gościł ciepły delikatny uśmiech. Na pierwsze słowa przytaknął jedynie głową na znak, że słucha. Gdy padły kolejne uśmiech zniknął z jego twarzy.
- W takim razie musimy go odnaleźć i pomóc mu. Jeśli żyje. Jeżeli jest martwy ukryć dowody. Gdzie to było? - zapytał sięgając po komórkę, na której zaczął już komponować wiadomość. Jeśli Nadia odpowie Vlad wyśle odpowiednią wiadomość do jednego ze swych podwładnych. Oczywiście nie podobało mu się to zdarzenie. Liczył na większą powściągliwość po stronie Nadii oraz więcej szacunku do ludzkiego życia. Jednakże był to błąd. Taki, którego szczerze żałowała. Faktycznie było to niczym spowiedź albowiem Emmanuel nie wyczuł w niej ani odrobiny fałszu. Można wręcz rzec, iż nigdy dotąd nie widział jej tak obdartej z publicznych masek. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie gdy głos uwiązł jej w gardle.
- Twój żal jest szczery, więc nie widzę sensu kolejnych kar. Rada Cię nie osądzi jeśli o zajściu się nie dowie. Wystarczy, że wiemy ja i Ty Kanarku. - rzekł wprost. Wprawdzie mógłby tę informację wykorzystywać w przyszłości gdyby chciał. Jednakże nie chciał i dlatego od razu zaangażował się w pomoc. Wszak stawał się współwinnym, więc Nadia powinna czuć się bezpieczna. Lubi ją choć do końca nie wiedział czemu. Była oczywiście atrakcyjna, nie tylko dla niego zapewne. Jednakże to nie było tylko to. Poza tym Emmanuel musiałby mieć bardzo poważne powody by odmówić pomocy gdy ktoś się do niego zwraca bezpośrednio. Gdy Nadia pokazała mu dokumenty wziął je w ręce i przeglądał w milczeniu jakby bardziej go interesowała treść niż zdjęcie.
- Kain Vlad IV Dracula oficjalnie przemianowany na Asmodey wieki temu. Jest głową dawnej rodziny Draculów. Nie wiem o nim jako o osobie wiele. Jest bogaty to rzuca się w oczy. Skoro ta rzecz rzuca się w oczy znaczy, że lubi okazywać wyższość finansową. Skoro lubi okazywać bogactwo jest z pewnością dumny może aż za bardzo. Być może ma szerzej zakrawające potrzeby charakterystyczne dla naszego gatunku. Oczywiście nie muszę mówić, że jako głowa w miarę starego rodu jest też wpływowy. - stwierdził beznamiętnie, lecz na jego twarzy widniał wciąż uśmiech, sardoczniczny, ale jednak uśmiech. gdy spojrzał bezpośrednio na swą rozmówczynię uśmiechnął się do niej pogodnie.
- Nadio... Jest kilka opcji. Nie wszystkie Ci się spodobają. Podejrzewam, że żadna z nich nie przypadnie Ci do gustu. W pierwszej kolejności jednak zachowaj spokój. Nie zostawię Cię samej. Wybierzemy... metodę najmniej krzywdzącą dla Ciebie. - rzekł ciepło i zdecydowanie. Może nie miał lekarstwa na całe zło tego świata, ale miał kilka pomysłów. Testament mógł przypominać węża fizycznie, ale to Emmanuel wykazywał cechy psychiczne wężom przypisywane.
- Zanim jednak przejdziemy do rzeczy. Powiedz co Ty wiesz o nim. Znalazł Cię. Zabrał do domu. Wpadł na Ciebie przypadkiem czy Cię szukał? Ty mu powiedziałaś gdzie mieszkasz czy sam się dowiedział? Jak się zachowywał w rozmowie? Co dokładnie Ci mówił? Jak się do Ciebie odnosił? Jakich gestów używał? Chodzi wyprostowany czy zgarbiony? Z czym kojarzy Ci się jego ton głosu? Wszystko jest dla mnie ważne. - zaczęły się salwy pytań. Były jednak z punktu widzenia przedstawiciela Kuroiashita konieczne. Oczywiście z czasem dowie się o Kainie więcej aniżeli potrzebne, ale to może zająć. Szczególnie jeśli miałby być nie powiązany ze sprawą. Natomiast Nadia, choć może o tym nie wiedziała, posiadała dla Emmanuela bardzo cenne informacje. Wampir sięgnął po swój kielich i upił łyk krwi. Raczej nieczęsto pijał alkohol, dlatego też i tym razem szczędził sobie porcji. Nie o musiał się trochę rozluźnić.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Wto Lip 26, 2016 8:33 pm

Jeżeli łowca zmarł, to nie bezpośrednio z jej winy. Istniała możliwość, że ktoś skuszony zapachem krwi dokończył dzieła. Zostawiła go na pewną przemianę i jeśli ta doszła do skutku to zrodziła poziom E. Najgorszy typ, podklasę i zakałę wampirzego świata. To już nie był człowiek, to zwierze w ludzkiej skórze. Wynaturzony, oszołomiony i pragnący jedynie krwi.
Południowa część miasta, slumsy. Ulicy nie pamiętam ale w tamtych okolicach jest tylko jeden nieczynny szpital. Właśnie tam. Chyba ostatnie piętro, pomieszczenie po starym laboratorium.
Postarała się przypomnieć wszystkie szczegóły i nie było to specjalnie trudne ponieważ tego dnia miała zaplanowaną wycieczkę w tamte rejony więc budynek nie był czystym przypadkiem. Mogła się mylić jedynie co do piętra i pomieszczenia, ale jeśli łowca nadal tam był, to pachniał krwią. Żaden wampir nie będzie miał problemu z odnalezieniem zguby.
Dziękuję.
Już w tej chwili Emman zrobił dla niej więcej niż jej własny ojciec przez całe życie. I jeśli kiedykolwiek miałaby opowiedzieć komuś, czy coś ją wiąże z tym tutaj wampirem, to określiłaby tą relację jako naprawdę przyjacielską. Chociaż w grę wchodził ogromny szacunek, to w obecności mężczyzny czuła się jak pod kloszem, a to coś odrobinę innego. Zupełnie jakby zwierzała się bratu, którego nigdy nie miała, i chociaż nie pochwala zachowania, to i tak pomoże. W duszy dziękowała za dzień, w którym znaleźli się naprzeciwko siebie pierwszy raz. To musiało być zrządzenie losu, a Nadia w takie rzeczy wierzyła.
Tak myślałam chociaż do końca łudziłam się, że powiesz coś innego.
Przeczesała szczupłymi palcami swoje niemal białe włosy odchylając nieco głowę do tyłu. Wypuszczając cichutko powietrze ponownie wzięła się w garść. „Zachowaj spokój” To samo mówił Kain. Pierwsze skojarzenie jakie przyszło jej na myśl po słowach rozmówcy. Skoro druga osoba powtarza to samo, to znak, że właśnie tak powinna zrobić. I ona to doskonale wiedziała, wewnętrznie. Bo targana emocjami nie potrafiła utrzymać ich na wodzy. Jeśli ma się opanować to musi naprawdę nad tym popracować. Wszystko byłoby prostsze gdyby w grę nie wchodziły tak bardzo istotne sprawy.
Kolejne pytania związane z mniej wyraźną przeszłością zmusiły ją do intensywnego skupienia. Ten czas nie był najlepiej przez nią zapamiętany ale dajmy jej chwilę. Wysłuchawszy do końca wszystkich pytań kiwnęła głową i utkwiła wzrok w jednym, martwym punkcie.
To był chyba przypadek. Musiał mnie poznać ale dla pewności sprawdzał dokumenty.
Tak, teraz przypomniała sobie jego wielkie łapy na swoich udach a dokładnie miejscach gdzie były kieszenie. Tego dnia nie miała przy sobie portfela ze wszystkimi papierzyskami ale dowód i świstek z adresem miała pewnie gdzieś schowany. Najwidoczniej na tyle słabo, że bez problemu go odnalazł.
Powiedział, że jest moim nowym właścicielem. To zdenerwowało mnie najbardziej. Potraktował mnie jak rzecz. Drogi przedmiot.
Syknęła pod nosem, a w jej oczętach brąz tęczówek zmieszał się ze szkarłatem. Szybko jednak opanowała emocje popijając niewielki łyk krwi. Proszę bardzo, ćwiczenia z trzymania nerwów na wodzy można uznać za rozpoczęte a to tylko rozmowa!
Szczegóły transakcji zna jego prawnik, mówił też coś o kruczkach. Nie wiem co miał na myśli. Mmmm… powtarzał o czystości krwi. W sumie zero konkretów, tylko powierzchowne informacje, ogóły.
Tyle jeśli chodzi o wszelkie, okrojone wypowiedzi pana A. Ich spotkanie nie było długie a Nadia nie kryła wówczas wzburzenia. Wręcz przeciwnie. Chwyciła się brzytwy za co też dostała, łagodnie mówiąc, skarcona. Tego fragmentu krótkiej historii Emmanowi oszczędzi. Już i tak zrobiła z siebie wystarczającą idiotkę postępując z łowcą jak smarkacz.
Potraktował mnie jak coś, co sporo kosztuje i można się tym pobawić, rozporządzić, ustawić. Zupełnie bez emocji. Poważny, chłodny, zdystansowany i bardzo opanowany. Wygląda na kogoś kto nie uznaje słowa „nie”. Tyle mogę powiedzieć po jednym spotkaniu. Typowe, stare wampirzysko uważające się za pępek świata tylko z tego powodu, że zostało głową rodu. Myśli, że wszystko mu wolno…
Pokiwała głową z dezaprobatą i szczerze mówiąc czekała na to co ma jej do powiedzenia blondyn. Czy w jego głowie zrodził się już jakiś plan, pomysł? Jeśli tak, to najbardziej na świecie pragnęła go poznać.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Emmanuel Czw Lip 28, 2016 9:14 pm

Stary szpital. Zamknięty od długiego okresu. W sumie dobrze by było reaktywować ten budynek, ale to już raczej kwestia rady miasta. W każdym razie w tej chwili miejsce nie należało do najprzyjemniejszych. Stary sprzęt szpitalny. Smród rozkładu pozostawiony przez ludzi z marginesu. Ten szpital jest teraz wymarzonym planem filmowym dla horrorów kategorii B, C i D.
- Jakże urokliwe miejsce. Swego czasu niejeden dał się zabić by się tam dostać. – choć sprawa była bardzo poważna sam Emmanuel nie powstrzymał się przed rozluźniającym żarcikiem wskazującym także na dezaprobatę wobec pozostawienia w takim miejscu świeżo powstałej kategorii D. Nie zamierzał jednak jej strofować. Wszak sama dobrze wiedziała, iż postąpiła niewłaściwie. Gdy zaczęła opowiadać o Kainie Emmanuel słuchał. Przerwał jedynie raz gdy usłyszał o prawniku.
- Podał Ci godność prawnika? Z tego co wiem handel ludźmi czy wampirami nie jest legalny. – orzekł sceptycznie. Nie dodał, iż w szczególności handel członkami Rady Wampirów jest wysoce nie wskazany. Gdy Nadia przeszła do dalszego ciągu sprawozdania z sytuacji Emmanuel stukał delikatnie palcami w blat stołu. Nie robił tego głośno, o nie. Jedynie dawał rozruszać się stawom lewej ręki. W końcu Nadia skończyła i nastała cisza. Kuroiashita upił odrobinę krwi ze swojego kielicha po czym spojrzał w oczy Nadii.
- Nie dziwię mu się. Jesteś niczym brylant Kanarku i nic dziwnego, że bogaty megaloman zapragnął wziąć Cię w posiadanie. Twoja uroda, drapieżny charakter, duma i styl to dla wielu ogromne zalety… Są też wadami jak się okazało. – mówił szczerze choć jak zwykle na okrętkę. Miał jednak plan. Nawet kilka choć większość uważał za mało użyteczne. Jednakże jego rozmówczyni powinna poznać wszystkie alternatywy. Zawsze może mieć inny pogląd na niektóre sprawy niż Emmanuel.
- Nie wszystkie opcje Ci się spodobają. Na razie pomijam kwestię legalności handlu żywym towarem ponieważ nawet jeśli prawnie byśmy wywalczyli dla Ciebie wolność szkodziłby Twojej rodzinie w ramach zemsty. Musiałyby zajść czynniki powstrzymujące go przed represjami. – rzekł uśmiechając się tajemniczo po czym podniósł prawą rękę ukazując jeden wyciągnięty ku górze palec. Czas wyliczyć powstałe możliwości.
- Najprostsza i najtrudniejsza rzecz to pogodzić się z zaistniałą sytuacją. – tu ściszył głos do teatralnego szeptu - Na marginesie: nie polecam. – to była jakaś opcja, lecz nie po to nadia chciała się z nim spotkać i pytała o radę. Prawdopodobnie sama na to wpadła. Byłoby to jednak upokarzające dla wampirzycy, a upokorzenia tego typu Emmanuel chciał dla niej uniknąć. Najwyraźniej w duchu była romantyczką choć chciała uchodzić za pragmatyczkę. Tu nadchodzi opcja numer dwa.
- Można też zaaranżować małżeństwo z kimś wpływowym albo potężnym. Białe małżeństwo albo z miłości…  Mniejsza z tym. Wedy Dracula miałby przeciwko sobie dwie rodziny, a to już  nawet dla protoplasty jego imienia byłoby kłopotliwe. – wypowiedział te słowa unosząc drugi palec. Była to rzecz lepsza zdecydowanie od pogodzenia się z sytuacją. Oczywiście nadal pozostawało ryzyko, iż Kain za nic będzie miał koligacje i będzie chciał mścić się na Nadii i jej partnerze nawet gdyby dla niego mogło się to odbić infamią. Były jednak jeszcze inne opcje i oto Emmanuel podniósł trzeci palec by powiedzieć o kolejnym ze swoich konceptów.
- Jesteś członkinią Rady. Hiro, gdyby mu przedstawić sprawę, zapewne zainteresowałby się  osobą Draculi dużo bliżej. Jednakże wolałbym uniknąć angażowania go. Szczególnie, że rzecz jest dla Ciebie bardzo delikatna Kanarku. – skoro ona była szczera z nim to on z nią. W każdym razie nie kłamał. Z pewnością Rada mogłaby siłą zmusić Kaina do ustąpienia, jednakże oznaczało to angażowanie Hiro, który… był za blisko Kuroiashita. Emmanuel nie widział powodu by jakoś szczególnie mu ufać, szczególnie że ich poglądy zdawały się być dość rozbieżne na pewne tematy. Poza tym faktycznie sprawa była delikatna i mało prawdopodobne by Nadia miała ochotę angażować w nią tak silne społecznie osoby trzecie. Nadszedł więc czas na ulubiony i najbardziej enigmatyczny koncept Emmanuela. Podniósł czwarty palec.
- Najtrudniejsze do wykonania i najprostsze względem wykorzystania niskich pobudek Draculi jest obniżenie Twojej wartości. Jest to trudne choć możliwe. Musiałabyś mi jednak wtedy zaufać. I to bardzo. I wierzyć, że działam dla Twojego dobra nawet jeśli pozory wskazywałyby inaczej. To mogłoby być bardzo trudne. - rzekł wciąż uśmiechając się do niej. Ten plan uważał za najskuteczniejszy i najciekawszy jednakże zarazem byłby dla Nadii i dla niego najtrudniejszy w realizacji. Musiałaby mu zaufać tak naprawdę bardziej niźli ufała sobie, a do tego nie chciał jej zmuszać. Tak jak mówił każda z opcji ma wady i to spore. Sytuacja jest nie do pozazdroszczenia dla Nadii i Emmanuel dobrze o tym wiedział. Jego wężowe oczy wciąż uważnie obserwowały wampirzycę.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Pią Lip 29, 2016 9:48 pm

Urokliwe to może było kiedyś. Teraz to jedno wielkie skupisko starych gazet, śmieci, zardzewiałego, szpitalnego sprzętu i ludzkich odchodów. W zimę stanowi schronienie przed najchłodniejszymi nocami. Pewnie gdzieś w piwnicach plątają się rury ciepłownicze a do nich zawsze lgną szczury i bezdomni.
Zrządzenie losu. Dlaczego nie mógł być to środek parku?
Wzruszyła ramieniem kręcąc jednocześnie delikatnie głową z dezaprobatą. Rzeczywiście środek starego budynku był przerażający i chociaż dla wampirów nie ma rzeczy strasznych to miejsce miało swojego ducha. Całość obiektu z pewnością nie nadawała się do ponownego użytkowania. Wszędzie było dużo dziur, a z sufitu sypał się tynk. Całość groziła zawaleniem i stanowiła jedynie zagrożenie. Miasto nie interesowało się tą zapomnianą dzielnicą tak więc stary szpital stał i niszczał dalej.
Nie, nie wymienił jego imienia i nazwiska ale postaram się dowiedzieć.
Wyciągając z kieszeni niemal rozładowany telefon szybko i sprawnie wystukała krótki tekst. Wystarczyło zaakceptować jego treść i całość poszła w świat. Handel wampirami był tak samo niedozwolony jak i ludźmi. Wszak to „żywy” towar, a podobne czynności podlegają karze. Nie trudno było zgadnąć, że chodziło o coś innego niż artykuły zapisane w kodeksach. Dług został spłacony, przynajmniej w części, a co z resztą? No właśnie. Tego jeszcze nie zdołała się dowiedzieć.
Emmanuelu, w każdej innej sytuacji podziękowałabym za każdy komplement z osobna ale teraz zaczynam się obawiać, że zalety zaczynają przyprawiać mi więcej trosk niżeli uciech.  
Chociaż ponoć została wzięta „w ciemno” bo najważniejsza była krew. Pieprzona ciecz krążąca przez wszystkie żyły i aorty, obmywająca przepełnione złością serce. Kto by przypuszczał, że kilka litrów jest tak cenne. Po stole rozeszła się lekka i szybka wibracja. To wiadomość zwrotna. Nadia odblokowała odciskiem palca ekran i odczytała wiadomość.
Nie powie. Co za kutas. Każe zapytać ojca. Przecież tego nie zrobię. Do końca życia się do niego nie odezwę.
Przekleństwo syknęła pod nosem szybko coś odpisując. Odsuwając telefon dała do zrozumienia, że nie ma zamiaru dalej wymieniać wiadomości z owym osobnikiem. Maltretując zębami dolną wargę wlepiła ciemne oczyska w radosną postać wampira siedzącego naprzeciwko. Swoją drogą, skąd on miał tyle energii i dobrego humoru. Choć może to tylko dobra mina do złej gry. Gdyby oboje siedzieli załamani, zamiast szukania wyjścia z sytuacji, wyszłaby zwykła stypa. Na pierwsze istotne i konkretne słowa Nadia przytaknęła głową. Nie chciała żadnej hańby, ani niczego, co w podobny sposób splamiłoby dobre imię rodu. W końcu gdyby miała inne podejście, wyśmiałaby starego Asmodeya, spakowała rzeczy i wyjechała tam, gdzie jej nie znajdzie. A jednak siedziała cały czas w tym samym mieście.
Propozycja numer jeden spotkała się jedynie z cichym jękiem i wyrazem odrazy na twarzy pomieszanym z niezadowoleniem. Chyba było jasne, że odpada na starcie. Na propozycję numer dwa nie miała czasu zareagować gdyż propozycja numer trzy była tak oczywista, że totalnym nieporozumieniem było ją pominąć. Wszystko przez to, że w związku z nieszczęśliwym wypadkiem w szpitalu, skupiła się jedynie na karze jaka może ją spotkać ze strony Rady. Kompletnie zapomniała, że w pewnym sensie całe zgromadzenie stanowi  całość, a członkowie mają nie tylko obowiązki ale i prawa. Teraz jasnowłosy zaintrygował ją na tyle, że musiała wtrącić szybko zdanie.
Gdybym była jednak zmuszona. Sądzisz, że Hiro pomoże?
Osobiście z przewodniczącym miała przyjemność spotkać się jedynie raz na gruncie prywatnym. Było to bardzo dawno temu ale nie wywarł na niej złego wrażenia. To stary wampir i to, że zajmuje takie stanowisko chyba o czymś świadczy. Choć szanse były pół na pół to zawsze jakaś nadzieja. Po wysłuchaniu ostatnich słów zapadła cisza. Nie trwała długo ale przez ten czas kobieta niemal wwiercała się wzrokiem w twarz przyjaciela.
Emmanuelu co masz na myśli? Twoje słowa brzmią przerażająco. Mam nadzieję, że nie chcesz mi zrobić krzywdy, oszpecić, zdegradować do niższego poziomu w hierarchii kwi albo co gorsza, kazać zrobić sobie dziecko z innym?
Nawet nie śmiała drgnąć, a jej głos był tak cichy, że mówiła prawie szeptem. Po części bała się „ogona” w postaci osób siedzących przy innych stolikach, a i strach robił swoje. Przez tą sytuację wszędzie widziała podstęp i nawet niewinni goście restauracji stanowili dla niej potencjalne zagrożenie. Powiedz o czym myślisz. Nie chce żyć w niepewności. Razem z bezradnością stanowi dla mnie zabójczą mieszankę. Proszę.
Wyciągnęła przed siebie rękę nakrywając nią dłoń mężczyzny. Jej wzrok był niemal błagalny, zdesperowany…
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Emmanuel Nie Sie 07, 2016 10:41 am

Niechętnie, ale żart został przyjęty. Na odpowiedź Nadii Emmanuel jedynie odpowiedział z najwyższa powagą w głosie.
- Nie byłby dość dramatyczny. - był to oczywiście kolejny niewinny żarcik. Ludzie Emmanuela byli już w drodze do tegoż zakazanego miejsca. Wampir żywił nadzieję, iż zastaną nieszczęsnego łowcę z bijącym sercem. Gdy Nadia wspomniała, że nie ma informacji o prawniku Kuroiashita westchnął. Kain Dracula najwyraźniej był doszczętnie skurwiały skoro powiedział o dokumentacji i prawniku, ale nie podał szczegółów. Gdy okazało się, iż na pewno Asmodey nie przekaże personaliów pracownika Nadia naprowadziła Emmanuela na jakże proste rozwiązanie. Wszak głowa rodu Morita musiała podpisać papiery i robiła to właśnie przy wspomnianym prawniku najprawdopodobniej.
- Ty swego Ojca nie zapytasz. Ja jednak mogę rozmawiać z kim zechcę. I tak się składa, że chciałbym z nim chyba porozmawiać na temat tego prawnika. - stwierdził radośnie jakby własnie powiedział, że za nią zapyta o drogę nieznajomego. Nie znał ojca Nadii, jednak nie miał problemów z tym by go poznać. Chciałby zresztą zobaczyć w jego oczach choć cień wstydu za to co uczynił córce. Byłoby to na swój sposób satysfakcjonujące. Z czasem jak rozmowa szła dalej okazało się, iż tonący chwyta się nawet brzytwy i w przeciwieństwie do swojego przyjaciela Nadia skorzystałaby z pomocy Hiro dość chętnie.
- Sądzę, że mógłby to zrobić. Jednak będąc poza rodziną Kuroiashita nie ufałbym mu bardziej niż innym jej członkom. Sam wolałbym zawierzyć mojemu bratu. - odparł bez jakiegokolwiek uśmiechu. Nie chciał teraz tłumaczyć swojego braku zaufania wobec niego. Wystarczyło, że o nim poinformował. Zapytania Nadii na temat ostatniej opcji wywołały u niego mimowolny uśmiech. Czyż nie tłumaczył, że sama nie może wiedzieć wszystkiego ażeby się nie zdradzić? Rozumiał to jednak. Stres.
- Degradacja krwi... To byłoby dobre, ale prawdopodobnie nieodwracalne. Nie podcinam lotek ptakom gdyż wiem, że nie odrosną Kanarku. - odparł z uśmiechem na ten niedorzeczny domysł. Przecież miał świadomość jak dumne są wampiry ze statusu swojej krwi. Nie mógłby jej tego zaproponować. Przecież taka zmiana kogoś takiego jak ona zniszczyłoby psychicznie równie skutecznie co niechciane małżeństwo. Kolejną rzecz, której wszak pod uwagę nie brał zaczął wręcz na głos rozważać kołysząc delikatnie kielichem z krwią.
- Dziecko byłoby całkiem niezłą opcją, ale nastręcza trudności. Musiałabyś go chcieć i mieć kogoś na oku z kim mogłabyś je spłodzić. Poza tym nadal pozostaje okres dziewięciu miesięcy, w którym Kain zrobiłby wiele ażeby zapobiec narodzinom. Zbyt niebezpieczne i czasochłonne. - zakończył upijając kolejny łyk życiodajnego płynu zaprawionego odrobiną promili.
- Myślę o sprawieniu byś była dla niego bezwartościowa w jego mniemaniu. Musiałby w to niemal, a by to sprawić musiałabyś sama być na krawędzi wiary w to. - stwierdził z przyjaznym uśmiechem, którym zresztą często ją obdarzał.
- Czy ja mógłbym Cię skrzywdzić? - dodał na sam koniec wpatrując się w nią wężowymi oczami z zainteresowaniem. Wszak Emmanuel był jednym z najdalszych od przemocy wampirów i miał niskie skłonności sadystyczne. Jeśli nie musiał nie odbierał żyć nikomu ani nie krzywdził nawet nawet braci mniejszych.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Sie 07, 2016 12:19 pm

Rozmowa pomiędzy wampirami została przerwana w chwili, gdy rozległ się dźwięk telefonu należącego do Nadii. Niezależnie od tego, czy odebrała go, czy też dana osoba nagrałaby się na pocztę, wiadomość brzmiałaby tak:
- Witam, nazywam się - tutaj nastąpiło przedstawienie. - Jestem z Policji. Zdzwonię w sprawie pożaru, który wybuchł na terenie Pani posiadłości. Proszę o jak najszybszy powrót do domu, w celu ustalenia niektórych faktów, dotyczących tego zdarzenia. Do widzenia - nie wdawał się w szczegóły, pozostawiając to na chwilę, aż ona miałaby wrócić.


Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Nie Sie 07, 2016 1:05 pm

W przypływie gniewu mogła unieść się na tyle honorem żeby stwierdzić, że ojca nigdy nie miała i nie ma. Jednak prawda była zupełnie inna. On był, mieszkał sobie spokojnie w swojej dużej rezydencji z nową kobietą i rozporządzał życiem córki. Idealny powód do tego żeby zakończyć tą „rodzinną” farsę. Czas na całkowite odcięcie pępowiny. Mentalnie Nadia czuła się pozostawioną samą sobie sierotą. I dobrze, da radę, jak za każdym razem kiedy musi. Wśród wielu znajomych znajdowali się prawdziwi przyjaciele, którzy jak widać znaczyli więcej niż więzy krwi. Takie czasy.
Ojciec nazywa się Isao Morita i mieszka daleko stąd. Podam Ci do niego numer telefonu i adres email. Zapiszesz sobie w telefonie?
Jeśli tylko Emman wyciągnie telefon, Nadia przedyktuje mu numer oraz poda wcześniej wspomniany adres. Za punkt honoru przyjęła sobie zerwanie jakichkolwiek kontaktów ze starym Isao. Nic od niego nie chciała.
Twoja tajemniczość jest przerażająca ale… ufam Ci. Chyba nie mam nic do stracenia.
Jak na samą siebie poddała się dość szybko.  Była nawet odrobinę zdziwiona, że odpuściła drążenie tematu.  O degradacji poziomu krwi nie było mowy. Nigdy nie zajmowała się podobną tematyką i nie znała konsekwencji podobnych machlojek. Skoro ów czary mary były nieodwracalne, to z pewnością pozbyłaby się widma rodu Asmodey ale cena była zbyt wysoka. Nie była gotowa aby ją zapłacić. I pewnie nigdy nie będzie.
Dziecko z konieczności to głupi pomysł. Nie, tak nie może być.
W swym nieokiełznaniu, szaleństwie i odrobinie rozsądku nadal pozostawała skrytą romantyczką, która z czasem pewnie zacznie zastanawiać się nad potomkiem ale nigdy z przymusu. Zraniona przez ojca, wiedziała jakim rodzicem nie należy być. Skoro nieodpowiednie podejście i zachowania były jej dobrze znane, to reszta powinna być łatwizną.
Wierze, że z Twoją pomocą włos mi z głowy nie spadnie.
Już wyciągała dłoń w kierunku kielicha kiedy rozdzwonił się jej telefon. Patrząc na wyświetlacz zmarszczyła brwi.
Numer nieznany… Halo
Słuchając beznamiętnego głosu mężczyzny, na twarzy wampirzycy malowało się lekkie zdziwienie i zmieszanie.
Dobrze, zaraz będę.
Odkładając urządzenie na blat, uraczyła blondyna szerokim, szaleńczym uśmiechem.
To jest nieprawdopodobne. Właśnie pali się mój dom. W takim tempie niefortunnych zdarzeń nie dożyje przyszłego tygodnie. Muszę jechać, policja na mnie czeka.
Uśmiech niedowierzania nie schodził z jej twarzy nawet na chwilę.
Emman co z Ravenem? Daj znać jeśli go odnajdziesz, a w razie problemu odeślij do mnie. Muszę wypić piwo, które naważyłam. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, a teraz muszę iść.
Wymijając stolik nachyliła się nad mężczyzną i musnęła wargami jego chłodny policzek. Nie tylko w podzięce ale także na „do widzenia”. Odwracając się na pięcie niemal wybiegła z restauracji a chwilę później dało się słyszeć pisk opon. Tyle było widać panny przyciągającej do siebie wszelakie nieszczęścia.

z\t
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 7 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach