Restauracja "Czarna Róża"

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sro Lip 31, 2013 3:54 pm

Dokładnie. To co robi Kanibal, jest wyłącznie jego sprawą. Dobrze, że Mochi to rozumie i toleruje zwyczaje nowego znajomego, choć i Stwór musi także wykazać się tolerancją i przymykać oko na zachowanie gościa. I oczywiście zapadło interesujące pytanie. Zastanowił się przez chwilę, następnie obdarzył uśmiechem wampira, zresztą same jego gadanie, rozbawiło olbrzyma.
- Akurat mój przypadek jest nadzwyczajny: od urodzenia mogę pożywiać się stałym pokarmem. Mam tak silne enzymy, że rozpuszczają niemal każdy przedmiot. Oczywiście nie mogę przesadzać, bądź co bądź, też jestem wampirem.
Zmarszczył brwi na zakończenie słów. Fakt, także po spożyciu dużej ilości mięcha, odczuwał bunt żołądka, który nie jest w stanie tak szybko rozpuścić i cierpi na niestrawność. Choć i tak wszystko kończy się haftowaniem, wiadomo, nadmiar kwasu musi być jakoś usunięty z organizmu. Najczęściej dzieje się to, kiedy kanibal jest pod postacią węża. Mniejsze o to...
Za kasę zrobi wszystko? Jak dobrze, że kanibal o tym nie wie! Z całą pewnością wykorzystałby sobie jakoś Mochi'ego! Nie, nie do seksu. Zapewne posmakowałby jego krwi, wszak to dobry okaz.
Ach, jak widać Mochiemu brak dobrych manier. Spokojnie, kanibal także ich nie posiadał, więc nie miał czelności zwrócić jakiejkolwiek uwagi znajomemu. Niech będzie sobą. Grunt iż pojadł.
- Mówiłem, że Ci posmakuje. Jedz codziennie po trochu, a będziesz podobny do mnie!
Odezwał się wesoło, klaszcząc w dłonie na znak pospieszenia obsługi. Oczywiście zaś podano do stołu, a Mochi dostanie, jeśli tego zapragnie. Nic na siłę. Za to na jego pierwsze żądanie, przyniesiono mu wino. W dzbanie. Postawiono je tuż przed nosem leniwego wampira, kanibala natomiast nakarmiono kolejnym dziecięcym nabytkiem. Gadzi apetyt nie malał.
- Jeśli zechcesz mnie odwiedzić lub braknie dachu nad Twoją głową... Zapraszam do mnie. Wielkie zamczysko za Starym Cmentarzem. Będziesz tam mile widzianym gościem.
Ucieszy się z takich słów potwora, który to zaczął odrywać na żywca kończyny ofiary i łykać je w całości? Wszak ma obrożę, a ona blokuje żeby zjeść całego dzieciaka, awrrr...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Kyubi Sro Lip 31, 2013 4:50 pm

Mochi przecież nie był wcale lepszy od Testaemtna. Zachowywał się ciota i burak, bekał jak wieśniak, który uciekł od Żydów. Wiadomo, jakoś nie w smak mu było zostać obrzezanym. Lubił swoją fujarę, choć rzadko robił z niej jakikolwiek użytek, bo lenistwo go zżerało. Jeszcze trochę, a straci władzę, czucie i zwiotczeje mu Pan Kutasiński we własnej osobie. A potem pójdzie do swojej damy, ona będzie go brała na wszelkie sposoby, a z największej zabawy nici, bo Pan Fujarka przestał fujarzyć. Dość… kudłata czekała go przyszłość.
– O! Masz zajebiście! Może zechciałbyś coś więcej o tym powiedzieć? Nie to, że jestem ciekawski, ale jednak jestem bardzo ciekawski. To poniekąd niesamowite, że wampir może połykać takie ilości żarcia. No bo wiesz, nie możemy się wysrać. Nasze jelita są jakby martwe. Normalnie jakbyśmy mieli korek w dupie, nie? Czasami to mam wrażenie, jakby coś chciało mi stamtąd wyleźć, ale to pewnie jedynie złudzenie. No ale, taki gówniany temat wybrałem.
Tak, doprawy. Mochi jak się rozgada, to Święta Matka z Kalkuty go nawet nie powstrzyma. Chyba, że ktoś wsadzi mu korek w mordę, ale długo to nie będzie skutkować. Wypluje i tyle. Zresztą, jakoś nie pomyślał o tym, że te słowa jakie dobierał mogły obrzydzić kolejnego niemowlaka wampirowi.
Mochi poprawił zad na krześle, wciąż wżynały mu się stringi w dupsko, ale nic na to poradzić nie mógł. Tutaj przynajmniej krzesła były o wiele wygodniejsze. Wiadomo, mógł się oprzeć!
Ach, za kasę naprawdę zrobi wszystko. Testament chciał krwi? Proszę bardzo! Mochi się uwali na jego zajebistych kolanach, odsłoni szyję i ssij ile wlezie, na zdrowie! Wampirzysko nawet nie powstrzyma Kanibala i nie powie „dość”, bo przecież mu się tak bardzo w cholerę nie chce.
Mochi i maniery? No proszę! Już zostało ustalone, że ten obsikałby całe mieszkanie swojej luby, więc gdzie tu mowa o jakichkolwiek manierach. On nie znał tego słowa.
– Ta jest, milordzie! W ogóle, w jakich czasach się urodziłeś?
Zagadnął, bo w sumie nagle zaczęła go interesować przeszłość wampira. Nie, nie chciał tego wykorzystać przeciwko niemu, ale czy Testament by mu uwierzył?
Mochi zrezygnował póki co z niemowlaka. Musiał pożerać je powoli. Nie mógł sobie pozwolić przecież na rzyganie tego, co nie strawił. Żołądek ciężko sobie z tym radził.
Sięgnął po wino, wlał do kieliszka, do połowy, drugą połowę wypełnił krwią. I zamarł! Spojrzał na wampira, zmarszczył brwi, beknął i chyba pierdnął, po czym wyszczerzył się do wampira.
– Ha! Mogę u Ciebie przenocować? Moja panna mnie wyjebała z domu. Mogę Ci robić za zagłówek jeśli chcesz.
Zaproponował wampir z błyskiem w oku.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Czw Sie 01, 2013 8:36 am

Może i byli do siebie podobni, lecz są i różnice. Kanibal z całą pewnością nie zachowuje się jak Mochi... w tej chwili. Oczywiście jego granica cierpliwość kiedyś się kończy, bo właściwie... Stwór nie znosi takiego prostactwa, mimo iż sam jest jak zwierzę. Chrzaknął jedynie, uciekając wzrokiem. I właściwie o czym do niego mówi ten nikczemny fioletowy gad? Dosłownie zatkał wampira tematem. Gapił się na niego w milczeniu przez chwilę i to taką dosyć długotrwała.
- Zwracam kwasy i zwykle poprzez przemianę w węża.
Odpowiedział cicho, jakby to było coś naprawdę wstydliwego. On nikomu nigdy tego nie powiedział, nawet Hachiko! I czemu zaczął tak dosłownie "gówniany" temat, kanibal jakoś nie umie o tym rozmawiać. Ba, przecież jego to nie dotyczy. Wystarczy... Stwór przełknął ślinę, starając się złapać w kły nową dostawę jadła. Nie żeby mu Mochi obrzydził i praktycznie nie da się tego zrobić. Jedząc zwykle zamyka myślenie i zostawia instynkty, żeby szybciej wchłonąć. No i takie tam...
Pytanie odnośnie urodzin przeszło przez wampira jak cios w jego psychikę. Właściwie... to nie wiedział kiedy to się stało, nikt jakoś o tym go nie poinformował. A swoje urodziny obchodził dnia odnalezienia go przez Succubus. Temu też zmarszczył brwi, uśmiechając się krzywo.
- Na pewno nie w tym wieku.
O tak, jedynie co mógł wiedzieć, to że nie jest z XXI wieku. Takie wcześniejsze, może siedemnasty albo osiemnasty? Tak czy inaczej, wiedział że ma koło trzystu lat, więc już taki młody nie jest. I oczywiście nie chciał o tym rozmawiać, co dało się zauważyć po jego ponurej minie.
- Oczywiście, przecież nie dawno sam o tym mówiłem.
Rzekł ze spokojem, choć nie skomentował bycia przez Mochi'ego zagłówkiem. Kanibal ma mnóstwo poduszek, poza tym on do zamku nie ma po co wracać, musi stawić w Katakumbach.
Wreszcie dokończył ostaniego dzieciaka, wycierając usta rękawem koszuli. Był lekko znurzony, jednak nie mógł powiedzieć, że pojadł. Ostrożnie uniósł wzrok na znajomego.
- A wiadomość, jaką dostałeś na telefon. Nie sprawdzisz jej?
Nie ciekawi go, kto tak sumiennie wysłał mu wiadomość? Może ukochana, która rzekomo go wyrzuciła?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Kyubi Czw Sie 01, 2013 10:05 am

Tak naprawdę Mochi uciekł ze wsi, wiadomo, pracował przy kopaniu ziemniaków, buraków i przenoszeniu krowiego łajna, w dłoni dzierżył bardzo nowoczesne widły, choć były już troszkę zardzewiałe i nie wiadomo, kiedy wreszcie pęknął na pół. Nic zatem dziwnego, że wampir zachowywał się jak prostak, gbur i cham. Ale wszystkiego można się nauczyć. Może jego rodzice mieli rację? No, z żoną. Nene na pewno by się nim odpowiednio zajęła, zrobiłaby z niego szlachcica jak trzeba. Nie sikałby już gdzie popadnie, na leżąco, nie dobierałby niewłaściwych tematów do tak wytwornego jedzenia i przestałby bekać przy wszystkich jak świnia. Tak więc cała nadzieja w dobrym wychowaniu Mochiego leżała w tej chwili w łapkach Nene i czy ona coś z tym zrobi? Na pewno! Przecież zawsze biegła z pomocą dla innych.
– Musi to być.. nieprzyjemne uczucie.
Wampir także ściszył głos i mówił całkowicie poważnie, jakby mu współczuł. Wymiotowanie każdego posiłku na pewno nie było czymś przyjemnym. Znając Mochniego jemu by się nie chciało wymiotować. Zapewne musiałby wówczas coś zrobić z taką zawartością podchodząc mu do ust. Lepiej domyśleć się samodzielnie, co ten wampir by zrobił, gdyby musiał, a by mu się nie chciało…
Testament najwyraźniej nie przejmował się faktem, że fioletowowłosy obrzydził mu nieświadomie jedzenie takimi tematami. Zamilkł wreszcie, bo chyba dotarło do niego, że wampir go w ogóle nie słucha. Nie przyszło mu zaś do łba, że tak naprawę obrał bardzo nieprzyjemny i nikomu nie potrzebny temat.
– To wiem. Wyczułem, że jesteś starszy ode mnie, ale nie mam pojęcia jak bardzo.
Stwierdził marszcząc nos, jakby to pomogło mu zwęszyć prawdziwy wiek wampira. Jednak na nic się to zdało. Mochi zdjął wreszcie ze stołu chrystusowe sandały żebraka i postawił je grzecznie na podłodze. Sięgnął po kielich z krwią i winem i upił kilka łyków. Jeszcze nie wiedział do końca, jak się zachowuje gdy wypije za dużo. Jakoś wolał teraz tego nie sprawdzać.
Wiadomość? Jaka wiadomość? Oprócz lenistwa pojawiała się także skleroza? I to w tak młodym wieku! Normalnie szok, co się teraz dzieje z młodzieżą. Nic tylko kręcić z niedowierzaniem głową nad ich biednym, zepsutym losem. Zaraz sobie przypomniał, że faktycznie ktoś do niego pisał, gdy leżał na ławce, z głową na kolanach kanibala. Mochi leniwie sięgnął po swój telefon, odblokował, nacisnął kopertkę i odczytał wiadomość. I nagle nastąpiła w nim zmiania. Zupełnie jakby strzelił w niego kupidyn strzałą! Na mordzie tego buraka ze wsi pojawił się uśmiech. Prawdziwy uśmiech, niekoniecznie dlatego, że może wrócić do domu, ale prędzej dlatego, że może wrócić do Nene.
– To ona. Stwierdza, że mam wracać. Może wlać Ci wina?
Spytał, kiedy szybko odpisał na wiadomość od ukochanej i następnie sięgnął po wielki dzban z winem.
– Jak to jest być takim mordercą jak Ty? No wiesz, ludzie na Twój widok uciekają, bo boją się o życie. A jak na to wszystko patrzą… łowcy?
Był ciekawski, mimo że wcześniej zaprzeczał. Zresztą miał przed sobą ciekawą postać, więc czemu by nie wiedzieć czegoś więcej o swoim nowym przyjacielu?
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Czw Sie 01, 2013 7:51 pm

To już rola jego ukochanej, co już zrobi w kwestii kultury oraz dobrego wychowania Mochi'ego. Kanibal nie zamierza brać w tym udziału, bo przecież sam jest niechlujem i Mochi mógłby przyjąć jego brudne nawyki... I co? Było by jeszcze gorzej, a wtedy ta cała Nene miała by pretensje! A wiadomo, jak straszna była?
- Kwestia przyzwyczajenia.
Rzekł na jego słowa, wzdychając głośno. Był śpiący, ot co... i było to cholernie widać. I nie, nie nudziło go to spotkanie, po prostu to już jego pora snu. Kto wie czy niebawem padnie ryjkiem na stolik, prosto w te brudne talerze krwią oraz resztkami. Ale jeszcze jakoś dawał radę!
Słuchał wampira, tylko nie miał co mu odpowiedzieć. Stwór jak wiadomo do rozmownych nie należy i przede wszystkim brak mu bystrości.
Nosem nie odgadnie ile wampir ma lat... Oczywiście kanibal o tym nie wiedział, bo sam nie raz węszył aby zbadać wiek, czy coś tam. Innymi słowy, dziwak trafił na dziwaka.
Jak widać Mochi całkiem zapomniał o wiadomości jaką dostał na telefon. Ach gdyby nie olbrzym, zapewne by jej nie odczytał albo zrobił to za późno. Skrzywił się w słabym uśmiechu. To miłe, że o Mochim ktoś pamiętał, szkoda że o Kanibalu nikt. Hachiko jakoś nie dawała oznak życia, co oznacza jej foch na jego osobę. A co będzie jak okaże się iż jego małżonka ma jakiegoś kochanka na boku? A Zacisnął pięści.
- Nie chcę, dzięki.
Odmówił wina gdyż nie miał ochoty na alkohol... Zbyt zmęczony na picie i... smutny. Oczywiście nie dał po sobie tego poznać... Co to, to nie.
- A jak myślisz? Na pewno mnie nie dokarmiają...
Odpowiedział chłodno z głupim uśmiechem. Ludzie się go boją, unikają.... a łowcy...
- Zakładam, że gdyby teraz mnie złapano, nie wyszedłbym na wolność. Z całą pewnością zamknięto by mnie na amen albo zabito.
Dodał do swojej odpowiedzi, patrząc na Mochi'ego. Jemu to jeszcze nie grozi, no chyba że jakoś łowca widział jego łowy... to wtedy sam Leniwiec trafi do lochów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Kyubi Pią Sie 02, 2013 10:41 am

Jego ukochanej powinno się płacić za poświęcanie własnego czasu, nerwów i zapewne wielu kłótni, jakie jeszcze ich czekają, aby odpowiednio wychować wampira. Był całkowicie nie okrzesany. Wiedział, że powinien zachowywać się grzecznie, kulturalnie, nie bekać, nie drapać się, ani nie wykonywać innych gestów jak jakiś wieśniak, ale najzwyczajniej w świecie mu się nie chciało! Chyba tutaj był w nim największy problem. Lenistwo. Cholerne, ciężkie, nieuleczalne lenistwo. Nene nie była straszna, była urocza i miała takie śliczne, ludzkie rumieńce. Jako wampir była zarazem bardzo ludzka, ale także przerażająca.
Mochi zastanowił się nad odpowiedzią Testamenta. Sam nie wiedział czy byłby zdolny do przyzwyczajenia się. Wiadomo, jego organizm tego wymaga, więc zapewne bez odpowiedniej ilością mięsa będzie umierał w konwulsjach. Jednak Mochi nie był pewny czy poświęciłby siętak bardzo dla jedzenia mięsa. Jego żołądek wciąż dokazywał.
– Musisz mnie niełatwe życie.
Stwierdził w końcu, ze smutną minką, patrząc prosto w oczy wampira. Tak, ciężki orzech do zgryzienia, jednak później udało im się zmienić ten smutny temat.
Tak, Mochi zapomniał. Oprócz lenistwa, jego cechą okazało być także skleroza, wciąż rozwijająca się. Zatem sporo zawdzięczał Testamentowi, bo wygląda na to, że udało mu się pogodzić z Damą Foch. Są damy Pik, damy Kier, dama Karo, dama Trefl, a teraz doszła jeszcze dama Foch. To taki as w rękawie, niczym zaraz gromi przeciwników.
Fioletowowłosy przyjrzał się uważnie swojemu koledze, marszcząc brwi. Dostrzegł w nim małą zmianę, jakby się złościł albo czymś martwił. Na ogół w takich chwilach chodzi o kobiety, choć Mochi nie miał z nimi wielkiego doświadczenia.
– A Ty… napiszesz do swojej kobiety? No wiesz, czasem dumę warto schować w kieszeń. Może wystarczy pomyśleć ile dla ciebie zrobiła? Wiesz, tak jak moja dla mnie… Może mnie wkurwia swoimi fochami o byle gówno, to i tak poszedłbym za nią w ogień. Nie tęsknisz… za nią?
Mówił całkowicie poważnie, chwyciwszy w swoje palce kieliszek z winem, Upił kilka łyków, odstawił i palcem zaczął jeździć o brzegu kieliszka.
– Jak dajesz sobie z tym radę? Na dobrą sprawę jesteś mordercą, każdy by Cię wydał. Nie czujesz się czasem… samotny?
Nagle ich rozmowa przybrała całkowicie poważny ton. Mochi czuł się czasem samotny, ale odkąd ma Nene, gdzieś to zniknęło, rozpłynęło się całkowicie.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pią Sie 02, 2013 4:17 pm

Przecież nie musi pozbywać się swojego lenistwa, jeśli ta mała laleczka go kocha, to powinna akceptować leserstwo wampira, ot to takie miłe unikaty. Nie robić nic przez wieczność, naprawdę niewielu takich istnieje. Tak samo ma Kanibal, tyle że on ma problem z żarłocznością. Nie umie pokonać swojego głodu, uwielbia się obżerać i nikt tego nie zmieni! Więc niech się Mochi nie da, bo nie wszystko jest do zmiany...
- Każdy ma trudne życie.
Rzekł cicho, mając już ochotę zamknąć ten temat. I na szczęście się tak stało.
Dama Foch? Co za zacny pomysł, szkoda iż nie powiedział tego głośno, wampirek może wreszcie by się uśmiechnął, a tak? Zaś dumał nad własnym, marnym istnieniem, czując się potwornie. Spuścił łeb i odkrył, że wciąż dopisuje mu głód. O tak, inni pili do nieprzytomności, ten będzie tyle żarł i też straci kontakt ze światem. Temu też bez krępacji zażądał kolejnej porcji, jeśli Mochi też coś chce, niech mówi.
- Nie ma sensu pisać do niej. Zaś zacznie rzucać mi kazaniami i zmuszać do jakiś randek. Za stary jestem na nie, chcę spokoju i ciszy. Poza tym już mnie to nie bawi, jak dawniej.
Ach, te nerwy. Nie, na Mochi'ego się nie wkurzył, myśl o Hach! Ona sama milczała, mając zapewne gdzieś swojego męża. Biedny Kanibal, gdyby nie Mochi, chyba by się skurczył z samotności. Bo Gerard na pewno już opuścił katakumby i w dodatku nie miał pojęcia, iż już ten wie o jego drobnych morderstwach... straci kolegę. O rany, jaki on jest nieszczęśliwy. Normalnie słowa wampira gorzej go dobiły.
- Nie można dawać sobie z tym rady. Zabijam, bo taka moja natura. Powinieneś sam to rozumieć, w końcu jesteś wampirem jak ja.
Ależ się zirytował. Rany, jak tak dalej pójdzie, zaś się załamie.
- Owszem, czuję. Kiedy nie atakuje, ludzie i tak schodzą mi z drogi. Ostatnio jeden z łowców chciał mi pomóc i właśnie zdałem sobie sprawę, że go zawiodłem. Jakie to głupie uczucie.
No masz ci los, teraz on się wyżala Mochiemu. Cholera, ten wampir naprawdę wzbudzał w nim pozytywne odczucia. Czuł się taki rozluźniony w jego towarzystwie. Najwidoczniej brakowało mu jakiegoś kolegi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Kyubi Pią Sie 02, 2013 6:59 pm

Mochi jednak nie widział wyjścia, żadnego rozwiązania, które ułatwi mu życie z Nene, jeśli chcą razem żyć. W sumie nie wiedział jak ona sama zapatruje się na to jego lenistwo. Nie rozmawiał z wampirzycą na ten temat, jakby uznał, że słowa są zbędne. Zresztą dziewczyna szybko się wściekała, kiedy nie dostawała tego, czego chciała. Może znał ją krótko, ale wiedział, że nie należy do tych kobiet, które są przekupne. Nie wiedział zatem, jak jej to wszystko wynagrodzić. Tak, poczuwał isę odpowiedzialny za jej fochy, choć to także jje wina. Jednakże nie chciał stracić wampirzycy i zamierzał coś podziałać. Ale… nie wiedział co.
Mochi w zamyśleniu skinął głową. To prawda, nawet on sam ma ciężki los, zwany rodzicami. To był najtrudniejszy kamień do zgryzienia w całym życiu. Trzeba to przeboleć i jak najszybciej uciec z gniazdka. Nawet pod mostem będzie lepiej niż w rodzinnym domu, o czym przekonał się Mochi, choć jego starzy srali dla niego kasą, żeby ten mógł opłacić swoje mieszkanie. Wmówił im, że nadal tam mieszka, acz z niego wypłynął i wprowadził się do Nene.
– Zmuszać do randek? Znudził Cię związek albo kobieta skoro to dla Ciebie przymus? W sumie ja mógłbym się wokół niej zakręcić. No wiesz, na pewno jest piękna i stęskniona męskiego ramienia… i nie tylko. Ja tam bym ją brał… na randki.
Mochi ostatnie słowa wypowiedział już celowo. Dostrzegł, że Testament już skreślił swój związek, więc zamierzał pobudzić w tej bestii ostatnie westchnienia uczuć. O ile oczywiście on coś takiego odczuwał. Jakby się czuł, gdyby zdawał sobie sprawę z realnego konkurenta?
Mochi nic tam nie wiedział o żadnych łowcach i takich gostkach, Skoro czuł się samotny miał przecież do pełnej dyspozycji Mochiego! Ten z chęcią jeszcze się spotka z wampirem i wyskoczy z nim na jakiegoś niemowlaka. Inni szli na piwo, a oni będą szli na niemowlaki.
– Rozumiem doskonale. Nie da się przed tym uciec. To nasza natura, taki nasz urok.
I żeby potwierdzić swoje słowa, jego oczy na chwilę zabłysnęły na czarno.
– Jeśli czujesz się samotny, możesz mieć we mnie towarzysza. Inni chodzą na piwo, my będziemy chodzić na niemowlaki.
Zaproponował wampirowi, nachylając się ku niemu niemalże przez cały stół, jaki ich dzielił. Ach, chciał dostrzec reakcję wampira na te słowa. Będzie się cieszył? Może nawet uda mu się poznać tę jego kobitkę?
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pią Sie 02, 2013 10:17 pm

Rodzice potrafią być naprawdę upierdliwi, choć co tam Kanibal mógł o nich wiedzieć. Nie miał rodziców, przynajmniej duchowo, bo cieleśnie oni istnieli. Tylko jakoś nie obdarzyli pierwszego syna wielką miłością i nie mógł uzyskać od nich jakiejkolwiek rady na życie, wręcz przeciwnie... oni zmuszali go do upadku, głównie matka, bo ojciec karcił kiedy rzekomo mama nie miała już siły. Zatem jeśli Mochi zacząłby opowiadać o rodzicach i o tym, jak mimo wszystko chcieli dla niego dobrze, Stwór nie byłby w stanie nic powiedzieć od siebie. On po prostu tak nie miał, nie ma i mieć nie będzie.
Kręcić się w okół Hachiko? Kanibal zmienił spojrzenie leniwca na dosyć mordercze. Oczywiście nie da jej dotknąć innemu, niech sobie nawet nie żartuje, bo bestię łatwo można zdenerwować.
- Mam nadzieję, że to był żart.
Rzekł chłodno, mrużąc gadzie ślepia. Nie było mu do śmiechu, mimo wszystko Ruda to jego żona, będzie zawsze o nią ostro zazdrosny, a jak ktoś inny położy na nią łapę, odgryzie włącznie z głową.
I dobrze, że nie miał! Łowcy to podłe istoty, czasami nawet i gorsze od samych wampirów, naprawdę. Nie polecał, serio. Lepiej pozostać w ukryciu i zabijać bez świadków! No chyba, że lubi życie pełne zwrotów akcji i kocha władzę (jak Kanibal), to wtedy jak najbardziej skakać prosto pod nóż.
- Właśnie. I odebranie nam zabijania, to jak obciąć skrzydła ptakowi. Tracićmy wiele.
Ach, co za urocze słowa. Wreszcie ziewnął głośno, malaskając językiem. To już stanowczo jego pora, lecz jeszcze koniec nie nadchodził. Mochi wyskoczył z naprawdę ciekawą propozycją, na którą Stwór się roześmiał.
- Z wielką przyjemnością, Mochi. Tak dawno nie rozmawiałem z kimś, jak z Tobą. No i wielkie brawa za spróbowanie niemowlaka.
Oświadczył wesoło, pokazując swoje piękne naturalne uzębienie. No i kolejna porcja niemowlaków dostarczona. Jak się nażre, zapomni o wszelkich smutkach, a po powrocie do katakumbach, nie będzie w stanie słuchać Łowcy i jego kazań. Pełność zatka jego uszy.
- W ogóle to mam ochotę nosić Cię na plecach.
Wypalił nagle, wpychając sobie do ust nóżkę. I powaga, pod tym głupim uśmiechem kryła się najszczersza prawda!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Sob Sie 03, 2013 9:07 am

Kiedy policja wreszcie dała znać łowcy, że znaleźli ślad wampira i jest on w mieście, a dokładniej mówiąc w swojej restauracji, wystartował z domu jak wystrzelony z torpedy. Wsiadł do swojego zdezelowanego opla, który nie chciał mu na złość odpalić. I zaczął w duchu przeklinać wiek tego samochodu i doszedł do wniosku, że chyba czas najwyższy na zmianę samochodu. Miał słabość do szybkich aut, ale czy on się na takie nadawał? Wiadomo, zaczął już o sobie myśleć jak o jakimś starym, zapijaczonym, zboczonym emerycie. Wreszcie samochód odpalił, więc mógł wyruszyć ze wsi do miasta. Oczywiście samochód rzęził, stękał i stękał robią wielkie halo z byle czego. Zamiast zatem dotrzeć na miejsce w godzinę, dotarł w półtorej godziny do miasta. Miał tylko nadzieję, że Testament jeszcze się nie zmył z miejsca zdarzenia. Zaparkował byle jak, byle gdzie pod restauracją, sprawdził swoją broń, magazynki, a nawet czy w pośpiechu nie zapomniał o artefakcie. Nie zdejmuje go nawet w czasie snu, ale ta złośliwa, mała jędz mogła to zrobić za niego. Rękawiczki były jednak na miejscu. Wysiadł z samochodu, w dalszym ciągu nie zdając sobie sprawy ze swoich zacnych "tatuaży" na twarzy i... podbrzuszu. Wszedł do środka, gorączkowo się rozglądając za wampirem. Ktoś chciał go powstrzymać, przecież komicznie wyglądał, jednak okazał swoją fałszywą odznakę i ruszył dalej, na górę, dla miejsca dla vipów. Dostrzegł go!
Ku jego przerażeniu zobaczył także na wpół zaczęte dziecko, które jeszcze kwiliło. Aż zrobiło mu się słabo, gdy zdał sobie sprawę, że Testament zabił i pożarł nie tylko tamtych ludzi, ale także niemowlaki. Szybko policzył ilość talerzy i aż zebrało mu się na wymioty. Zebrał się w sobie, wyjął szybko broń i nim ktoś go dostrzegł oddał dwa strzały w towarzysza wampira. Obie w plecy, żeby go sparaliżować na jakiś czas, zranić, osłabić, a najlepiej zabić.
Ruszył gwałtownie w stronę stolika Testamenta i z kopa go przewrócił, wkładając w to całą swoją złość i gniew. Dopadł od razu do wampira i zacisnął swoją silną łapę na jego krtani, a drugą, gdzie trzymał broń, od razu przystawił do jego serca.
- Ostrzegałem Cię, do cholery! A teraz jeszcze to!
Oczywiście mówił pierw o lodziarzach, a teraz o bogu winnych dzieciach.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Sie 03, 2013 9:35 am

Co za akcja! Nawet nie zdążył powiedzieć, jak bardzo polubił swojego kompana, kiedy ten padł płasko gdzieś tam. Biedny Mochi, został niewinnie postrzelony i za samo siedzenie z kanibalem! No serio, prawie podchodzi pod szpan! Ale do rzeczy...
Stwór nie spodziewał się ataku Gerarda, że wpadnie po bestię na jej teren. Naprawdę odważny, skoro wykonał atak na właścicielu restauracji.
Łowca w gniewie przewrócił stół i dopadł do wampira, łapiąc za szyję i przystawiając broń do jego cielska. Czego chciał łowca? Że Stwór przestanie od tak zabijać? Przecież on się urodził dla śmierci. Jest drapieżnikiem, wampirem. Nie rozdaje nagród pokoju.
I właśnie teraz ujrzał jego pomazaną twarz. Del? Jakieś bazgroły? Nie mógł powstrzymać śmiechu, temu parsknął głośno, wybuchając szaleńczym śmiechem.
- Przeze mnie wyrwałeś się od panny?
Co za żart nie na miejscu, ale spokojnie. Ze śmiechu zrobiło mu się nie dobrze, więc wolnymi łapami odganiał Gerarda z pola rażenia.
- Niedobrze mi.
Burknął cicho, czując jak cała zawartość żołądka pod przełyk. Jeśli się nie odsunie, wampir go zabrudzi. Jak widać, zjadł za dużo słodkich dzieci. I jakieś z zemsty za okrutną śmierć, wzbudziło w nim właśnie takie mdłości. No i szczerze? Zawiódł łowcę, który chciał mu pomóc. I tak na serio, zrobiło mu się głupio... mimo wszystko, chyba nawet zasłużył na karę. Awrrr ♥
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Sob Sie 03, 2013 9:55 am

Gerard rozpoznał w Mochim wampira, w dodatku on także miał przed sobą półmisek z dzieckiem. Martwym, wysuszonym z krwi i powoli gnijącym. Ciałko dziecka zaczęło już sinieć. Niech zatem kanibal się nie wymądrza, bo stary łowca wiedział, co czyni. Co może, a czego nie może i na ile może sobie pozwolić. Miał w nosie czy Mochi przeżyje czy nie. Jak dla niego mógł się swobodnie zaczaćwykrwaiwać, zresztą nie dla niego tutaj przyszedł. Od razu rzucił się przecież w stronę swojego ulubieńca. Dał mu szansę. Zagroził, że jeśli kogoś zabije, Gerard będzie polował dla niego. Nawet pozwolił mu na polowanie! Był przecież wampirem i rozumiał jego potrzeby, ale morderstw na niewinnych ludziach mu nie wybaczy. Wystarczyłoby, żeby wykasował im pamięć i tyle.
Gerard lubił brać z zaskoczenia. Spodziewał się, że Testament nie będzie gotowy na atak w jego restauracji, temu też Gerard tym prędzej tam polazł. Miał w nosie co na to policja. Mógł robić co chciał i tyle. Ścigał przecież przestępcę.
Gerard zmarszczył brwi, zastanawiając się skąd wampir może to wiedzieć. Nie miał pojęcia o tym arcydziele jaki Delorie po sobie pozostawiła. Za te słowa oberwał mocno twarz, z lufy broni. Łowca porządnie się zamachnął i włożył w to trochę sił. Ciekawe czy jakieś zęby wampira na tym ucierpią. Jego to już nie obchodziło.
– Mogłeś nie zabijać tych ludzi. A te niemowlaki…
Nie zdążył nawet dokończyć zdania, bowiem wampir zaraz zaczął rzygać. Łowca zgrabnie usunął się bok, stając za wampirem. Od razu dotknął jego ramienia, wykorzystując jego słabość i dekoncentracje. Łowca zaczął po cichu wypowiadać formułkę magiczną w nieznanym języku. Jeśli wampir mu nie przeszkodzi, a łowca wciąż będzie skupiony, wampir zostanie pozbawiony ponownie wszelkich zmysłów.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Sie 03, 2013 10:33 am

Ale nie powinien do niegk strzelać! Bo co jeśli Mochi uzna, że nie może się widywać z kanibalem, bo to niebezpieczne? Straci kolegę! To takie smutne, naprawdę... A Gerard ma gdzieś uczucia bestii, podły drań, naprawdę. No ale co zrobić, to przecież łowca, oni mają wyjebane na tak zajebiste wampiry.
Ale kanibal jest głupi i nie umie korzystać z usuwania pamięci albo po prostu nie zdąży tego zrobić. Bo na trupie? Nie... na jego resztkach, bo w końcu zjadał swoje ofiary. Ale Gerard tego nie rozumie! I zamiast zrozumieć, woli bić wampira. I za co dostał w pysk? Aż krew wypłynęła z rozwalej wargi, a jeden ząb wyleciał. Łowca nie oszczędzał w sile. Później wiadomo... Kanibal źle się poczuł, a ten cwanie to wykorzystał. Dotknął ramienia wampira i niczym Harry Potter rzucił na niego czar uwodzenia, mianowicie odebrał mu zmysły. Stwór oczywiście wpadł w dziką panikę, bo nie widział, nie słyszał ani nic nie czuł! Zerwał się gwałtownie z krzesła, biorąc zamach swoim łapskiem. Możliwe iż nie trafił, wszak jest ślepy etc jak pantofelek! I co do tych niemowlaków? Phew, smaczne były ale MAŁO!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gerard Sob Sie 03, 2013 4:05 pm

Nie powinien strzelać do morderców, którzy właśnie pozbawili życia kilka osób? Ktoś tutaj był śmieszny. Gerard został łowcą, żeby broń ludzkość przed wampirami, nie mordował już niewinnych wampirów. A przynajmniej już nie teraz. W niedalekiej przeszłości jeszcze z chęcią to robił. Chodził po mieście i wyszukiwał jednostki wampirze, dla zabicia czasu i dla zwykłej rozrywki zabijał wampiry, Ale teraz chciał pomóc Kanibalowi, dopuścił się od jednak zbrodni, która nie zostanie mu wybaczona. Łowca w tej chwili miał gdzieś uczucia wampira, tak jak on miał w nosie uczucia łowcy. Ostrzegał go, nadstawiając własny kark by dać mu szansę. Na dobrą sprawę za taki czyn, za to że z jego winy zginęłi tamci ludzie, a teraz te niemowlęta. Tego było za wiele. Dla niego, dla łowcy które już nie jedno widział w życiu, nadjedzone zwłoki ludzkiego dziecka były nie do zniesienia.
Nie przejął się tym, że wampiry wypluł krew, wraz z zębem. Zasłużył na to, łowca nie zamierzał popełnić po raz drugi tego samego błędu. Wampir, ku jego szczęściu nie odezwał się już. Milczał jak zajęty. Potem już zostały mu odebrane zmysły. Możliwe, że męczył się, nic nie widział, nie słyszał, nie czuł, to jednak zerwał się z miejsca i zaatakował łowcę. Jednak nie trafił w niego, Gerard zdołał się wycofać, tak więc wampir ciął łapami powietrze. Łowca w tym czasie odsapnął i pozwolił opaść trochę nerwom. Zaszedł od tyłu wielkoluda i uderzył go w kark, celując w takie miejsce, by pozbawić go przytomności. Kiedy to się udało, został skuty kajdankami blokującymi moce i wyciągnięty przez łowcę na zewnątrz. Dosłownie wyciągnięty… Kiedy pokazał odznakę jakiemuś kelnerowi, niechętnie mu pomógł. Ciągle go plery bolały, więc wolał się nie nadwyrężać. Testament znów został wrzucony do bagażnika jak worek pyrów. Tam łowcą związał mu nogi i dłonie, umiejscowione na plecach, do tułowia, kończąc pętlą na szyi. Jeśli zacznie się szarpać po przebudzeniu, zacznie się dusić, bo pętla wokół szyi będzie się zaciska.  Łowca zdjął z niego magię, żeby samemu się nie męczyć, wsiadł do samochodu i odjechał, z piskiem opon, po wielu wulgarnych słowach, jakie rzucił pod adresem tego starego gruchota.

[zt x2]
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Sie 03, 2013 6:32 pm

Jak zwykle po fakcie grupa ochronna restauracji dotarła na miejsce porwania. Według świadków kanibala dopadł łowca, który dodatkowo postrzelił fioletowo włosego. Oczywiście ranny leżał w bez ruchu, w końcu był sparalizowany. Biedak pewnie nawet się nie zorientował, kiedy podziurawiono mu plecy.
Fabio i jego reszta kompanii, pozbierali wampira z podłogi i zaprowadzili ostrożnie do samochodu. Tam opatrzono, ale w razie czego zawieźli jeszcze do szpitala, powiadamiając najbliższą jego osobę. W końcu przeszukali go i nawet telefon nie uciekł z pod łap ciekawskich wampirów. Cóż... reszta już w szpitalu.


zt wszyscy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Lis 16, 2013 12:45 pm

Pierwotnym planem Sofy nie było goszczenie się w restauracji babki swojego męża, ba wręcz przeciwnie, powinna teraz siedzieć w studiu i przygotowywać się do wydania następnej płyty. Czemu więc tak nie jest? Czemu blondynka zajmuje grzecznie stoliki tuż obok dużego okna za którego mogła przyglądać się przechodniom? Odpowiedź jest prosta. Zwyczajnie nie chciała przebywać w jednym pomieszczeniu z osobami, które co rusz właziłby jej na głowę zmuszając do tego i tego. Zresztą ciągłe pytanie typu 'czemu nie pójdziesz spotkać się ze swoimi fanami?', 'czemu w końcu nie weźmiesz się porządnie za nową płytę?' skutecznie działały jej na nerwy. Tu już nie chodzi o samo lenistwo Kanapy, a o sam fakt, że już od kilku tygodni myślała nad tym, by nie zrobić sobie dłuższej przerwy. I tak i tak utrzymuje się na rynku już dość długo. Poza tym jej nie przemijająca uroda tylko utrudnia jej pokazywanie się na scenach. W końcu ileż można przypominać raptem osiemnastoletnią dziewczynę, która pierwszy koncert w swoim życiu dała w wieku szesnastu lat na deskach teatru swojej siostry? Od tego momentu minęło już sporo czasu, wiele w życiu Sophie się wydarzyło na dodatek wydała na świat urokliwego syna, co z pewnością powinno odbić na niej jakieś piętno, a tu co? Dziewczyna nadal wydaje się być taka sama. Z wyglądu delikatna, niewinna w praktyce złośliwa i niedostępna. Do tego alkoholiczka pełną gębą.
Wracając jednak do obecnej sytuacji. Sofa westchnęła cicho, zakładając nogę na nogę. Uniosła ze stołu menu, przeglądając je zupełnie przelotnie. Nie jest jakoś strasznie głodna. W gruncie rzeczy nie jest głodna w ogóle, głupio jednak zajmować miejsce w lokalu niczego nie zamawiając. Także chcąc nie chcąc blondynka zamówiła czerwone wino z domieszką krwi i jakąś drobną przystawkę, wlepiając później niebieskie tęczówki w parkę siedzącą nieopodal.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Lis 16, 2013 4:50 pm

Spokojna makówka! Za chwilę nuda Sophie zostanie zamrodowana z zimną krwią i to raz na zawsze. I tak właściwie to kto nadchodził? Ha! Nikt typa nie zna. Koleś z lekko opuszczonymi spodniami w kroku (jak rodowy ziom), bluzka z krótkim rękawem, mimo iż na dworze nie było za ciepło i stanowił zainteresowanie w otoczeniu. Ale kogo to obchodzi! Właśnie szedł za najmilszym dla jego nosa zapachem! Wstąpił grzecznie do środka restauracji, szukając odpowiedniej damy i znalazł... siedziała przy stoliku sama, patrząc na jakąś zakochaną w sobie parkę. Oczywiście nie omieszkał dosiąść się.
- Co tam, Sofa? Siedzisz sama w restauracji?
Uśmiechnął się szeroko, rozsiadając wygodniej na krzeseł. Czwarty we własnej osobie. Zmierzwił blond włosy, po czym grzecznie sięgnął po kartę dań. Również trzeba coś zamówić, choć wiedział, że i tak w tej restauracji mają świadomość obsługiwania wampirów. Nie raz z niej korzystał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Lis 16, 2013 5:12 pm

Czemu Kanapa się z nim zadaje? Szczerze nie wiem. Może dla tego, że jest blondynem? Sophie ma do nich nieukrywaną słabość, przynajmniej w tym przypadku. Zresztą sama jest blondynką, to też jakiś powód. Do tego Czwarty wcale nie jest brzydki, ba! Wręcz przeciwnie! Jest jednym z tych mężczyzn, którzy w przeciągu chwili zdołali omotać szlachetną samym swoim urokiem. Nie zmienia, to jednak faktu, że chłopak jest przesadnie tępy, niechybnie łamie wszystkie reguły dobrego wychowania i na domiar złego w jakimś tam stopniu przyjaźni się właśnie z nią. Do kurwy nędzy, wampirzyca nawet nie pamięta, gdzie oni się tak naprawdę poznali. Wmawia sobie, że musiało, to się stać w jakimś klubie, kiedy była pijana i zupełnie nie zwracała uwagi na to z jakim idiotą przyszło jej rozmawiać. Głupota blondyna, jednak w żadnym wypadku jej nie przeszkadza. Przynajmniej na ogół. Gdyby nie był ładny z pewnością dostałaby przy nim pierdolca. (Owszem, dziewczyna jest egoistką zbyt często zwracającą uwagę na wygląd innych, nic jednak na to nie poradzi.)
Drgnęła lekko, przenosząc wzrok na kumpla, kiedy przysiadł się do stolika. Zmrużyła mimochodem niebieskie tęczówki, robiąc przy okazji obrażoną minę. Kopnęła go nawet w kostkę pod stołem. Dość mocno, żeby się fagas nauczył.
- Nie Ośmiornico, fruwam. Jeszcze nie zauważyłeś? - bąknęła jak gdyby nigdy nic, nachylając się delikatnie nad blatem stołu, by złapać go mocno za marną koszulkę. Zacisnęła na jej materiale pięści, uśmiechając się przy tym - jak zwykle zresztą - niewinnie. Niczym małe dziecko.
- Gdzie kurwa mój buziak na dzień dobry? - rzuciła, dopiero po tych słowach puszczając jego koszulkę, by ponownie delikatnie opaść pośladkami na wygodne krzesło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Nie Lis 17, 2013 1:48 pm

Skąd mógł Czwarty widzieć czemu ta panna o takich samych włosach jak on, a także koloru oczu, będzie się z nim kolegować? Wieszczem to on nie jest! No chyba, że wcześniej naćpa się jakimś gównem, to może normalne robić za jasnowidza, wróżkę i filozofa w jednym. Wszytko widzi, nawet losowania w lotto. Ha! I właśnie może dlatego szlachetna zainteresowała się bystrym inaczej. Umysł w chuja wypalony marychą i innym badziewiem, które sumiennie podkradał swoim rodzicom. Typ dziwny, ot co.
Zasiadł przy stoliku, wlepiając swoje świdrujące oczy, a warto dodać iż soczewki ma białe w czarne kropki. Normalnie jakby ktoś wjebał mu w mózg dalmatyńczyka. Mało tego, psia mina na kopnięcie go w seksowną kostkę.
- A fruwasz?
Zdziwił się mocno, że aż pokręcony facet nachylił się aby zajrzeć pod stół. Zawiódł się okrutnie, wszak ona miała latać, a siedzieć na krześle. Nuda totalna. Ale serio...Czwartemu można wszytko wcisnąć! Jak raz na przykład dowiedział się od znajomego Dlaczego Japończycy mają skośne oczy! Od wybuchu bomby atomowej! I kij z tym, że to suchy kit. George wierzył w to, jak katolik w księdza. Ach... komórek szarych to on już nie ma.
Otworzył szerzej ślepia, widząc jak blondyna nachyla się ku niemu i chwyta za koszulę. Kurwa buziak? O czym ona do niego rozmawia?
- Kurwa buziaki! Nie kojarzę, skarbie! Ale za to mogę dać Ci to...
Przerwał, aby za chwilę wydobyć na świat zewnętrzny wspaniałego skręta! Kij z tym, że nie można tutaj palić. Wepchnął sobie go do ust, podpalił i zaciągnął jak stary weteran. Ktoś ich upomnieni? Oby nie. To był ostatni skręt Czwartego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Nie Lis 17, 2013 2:26 pm

On naprawdę jest głupi. Głupi tak, że Kanapa nawet nie wie, czemu pozwoliła mu się dosiąść do swojego stolika. Skrzywiła się, lustrując go niebieskimi tęczówkami od góry do dołu, by w końcu dosłownie na moment zatrzymać spojrzenie na jego pseudo uroczej buźce. Westchnęła, strzelając przy tym idealnego face palm'a. Serio, kto ją dzisiaj nim pokarał? Póki jest trzeźwa jego zachowanie staje się dla niej z wolna irytujące. Prychnęła, spuszczając wzrok na spódnicę, którą mimochodem poprawiła, wygładzając jej delikatny, czarny materiał. Starzy Czwartego musieli byc nieźle narąbani, kiedy go robili. Ten człowiek ewidentnie poszedł w ich ślady. W końcu gdyby nie poszedł, nie miałby tak bardzo wyjaranego mózgu, zmieniłby imię i ogólnie zachowywałby się względnie normalnie. Bogu dzięki, że Elliot nie jest jeszcze tak bardzo zauroczony alkoholem jak ona. Gdyby tak było, Sophie wyszłaby chyb z siebie, stanęła obok i zeszła na zawał albo zwyczajnie zabiłaby własnego syna tylko po to, żeby nie patrzeć na to jak się stacza i popełnia te same błędy, co ona i jego ojciec. Mówię serio, Sofa nie byłaby w stanie oglądać takiego dramatu. Przerosłoby to ją, bolało bardziej od wszystkich zdrad niewiernego męża.
- Jesteś idiotą. - mruknęła jedynie, unosząc bezradnie jedną brew do góry. Machnęła przy okazji ręką, wołając w ten sposób do siebie kelnera. Domówiła do wina jeszcze wódkę, zdając sobie sprawę z tego, że jeżeli nie napije się czegoś mocniejszego, zwyczajnie przy chłopaku nie wytrzyma. Na stoliku raz dwa pojawiła się butelka czystej i dwa kieliszki. Blondynka mozolnie rozlała alkohol do naczyń, chwilę później dosłownie w moment opróżniając całą zawartość jednego z nich.
- Najpierw buziak, potem blant. - syknęła, wyrywając mu z rąk skręta, zaciągnęła się nim szybko, dym wypuszczając dopiero po dłuższej chwili. Zerknęła przelotnie na chłopaka, raz jeszcze się zaciągając. Zachichotała, oddając mu jego własność. Zatrzepotała kokieteryjnie długimi, ciemnymi rzęsami, nachylając się nad blatem drewnianego stołu. Znowu złapała go za koszulkę, przyciągając bliżej siebie. Złożyła na jego warkach krótki pocałunek, nic więcej nie chciała. Ot, taka zwykła zachcianka, przelotny buziak. Puściła go, wracając na miejsce.
- Coo u Ciebie? - mruknęła, rozglądając się po sali nieco przekrwionymi od zielska tęczówkami.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pią Lis 22, 2013 12:43 pm

Kto wie co wyrabiali rodzice Czwartego podczad kopulacji jego jakże zacnej, przejaranej osoby Może i on urodził się z syndromem wiecznie pijanego i naćpanego? Kto wie... W każdym bądź razie Czwarty zamiast krwi ma whisky z lodem, wymieszaną z amfą. Toć to ciągle ma kaszane w głowie, nawet teraz przy Sophie, mógłby się śmiać z serwetek i kelnera... no i oczywiście tak robił.
- Też Cię kocham.
Zarechotał, w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego co mówi i co robi. Kiedy poszedł do nich kelner z wódką, Czwarty sięgnął do niego swoją chudą łapą i wcisnął mu ją do kieszeni.
- Jestem przekonany, że Ty tam coś ukrywasz.
Odezwał się pijackim głosem, nadal grzebiąc w kieszeni kelnera. Pracownik lokalu grzecznie wyciągnął dłoń wampira, prosząc o zachowanie. Niestety George zareagował na to głupim śmiechem. Odprawiony kelner, zostawił parkę samą. Biedna Sofa musiała aż się napić, a jej towarzyszy oglądał monetę, którą zwinął kelnerowi. Ach, no i przyszła pora na jointa. Szlachetna jako rodowa ćpunka nie mogła się opanować i musiała skosztować. Czwarty zrobił usta w dzióbek jakby conajmniej zapierdoliła mu ostatnie ciastko z talerza. Ale jakoś nie uciekał przed jej buziakiem, wszak dostał od niej swojego skręta, którego oczywiście wypalił już do połowy. Aż oczy mu się zaczerwieniły.
- Wyruszam na podboje plażowych antylop swoim statkiem. Idziesz ze mną panie kapitanie, czy zostajesz na peronie?
Oczywiście. Najarany mózg od urodzenia robi swoje. Czwarty już istniał w swoim kolorowym świecie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Elliot Pon Lis 25, 2013 6:43 pm

Elliot ostatnie kilka godzin przesiedział w slumsach. To ma się czym chwalić, nie? Poznał tam dość fajnych gości. To, że ciągle piją, ćpają lub sprzedają zielsko, nie znaczy nic złego. Srsly. Po prostu nie którym coś nie pykło w życiu i tak się oto stoczyli. Ale to naprawdę spoko ludzie! Także kiedy Elliot porządnie się z nimi zbakał, spojrzał na telefon. Miał tam nieodczytanego sms od matki, która zachęcała go, aby wpadł do restauracji wraz z dokładnym adresem. Czarnowłosy mając nieco zwolniony tryb myślenia, po zielonym, od razu nie zrozumiał przekazu. Jakiś adres, ale o co chodzi? Dopiero po bitych minutach ogarnął, że to adres miejsca do którego ma przyjść. Zaczął się sam z siebie śmiać, aż łzy mu napłynęły do oczu, a w gardle zaczęło suszyć. No tak.. włączyło się ssanie. Szlachetny uniósł swe dupsko z dziurawej kanapy i pożegnał się z kolegami. Idąc zgarbiony zamówił taksówkę, bo nie chciało mu się iść.
Samochód zajechał dokładnie pod drzwi knajpy, więc chłopak nie musiał się męczyć z wyszukaniem lokalu na tej zatłoczonej ulicy. Wszędzie pełno ludzi się kręciło, czy też wampirów. Na szczęście było ciemno, więc wampir nie musiał pilnować unikania słońca, które mimo zimna potrafiło dawać czasem po gałach, a i dopiec skórkę krwiopijcą.
Jednak wracając do teraźniejszości Elliot wszedł do środka chichocząc pod nosem i wywąchał zapach swojej matki. Od razu rozpoznał jej blond czuprynę, ale tego zeschizowanego gostka w ogóle nie kojarzył. Ale no problemo! Ważne, że ten miał wielkiego jointa, którego na moment zabrała mu Sofa. No cała mamuśka. Z przekrwionymi oczyma synalek szlachetnej podszedł do stołu, aby usiąść obok niej, nieco ją przesuwając pod okno [czy też ścianę].
- Siema - przywitał się i zaczął wymachiwać ręką do kelnera, aby zamówić coś do picia. W końcu w dalszym ciągu go suszyło!
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pon Lis 25, 2013 7:32 pm

Nie mijałoby się to z prawdą, gdybym nazwała trójkę szlachetnych wampirów prawdziwą 'bandą zjeba' z blondynami na czele, prawda? Tylko spójrzcie. Czwarty ujarany, Sophie również nie grzeszy aktualnie 'czystością', ba! Nawet jej pierworodny zjawił się w restauracji z przekrwionymi oczami. Co siłą rzeczy świadczy o jednym. Jakoś nie sądzę, by Elliot chodził niewyspany, przepracowany czy też wielce zmęczony. Zjarał się jak świnia i to wszystko. Wracając jednak do momentu przed wtargnięciem najmłodszego z całej trójki do lokalu. Sofa spojrzała pobłażliwie na swojego towarzysza, rozprostowując bezwładnie nogi. Jaka opcja, jaka schiza blondyna nie czuje kolan. Teraz nie wstanie z krzesła! W ogóle nic nie zrobi. No bo jak? Tak bez kolan? Nie da się. Nadęła uroczo poliki, zaraz wydymając dziecinnie wargi. Jaki kurwa kapitan? Jaki peron? Mózg Kanapy właśnie poszedł się jebać. Dosłownie i w przenośni. Dlatego też będąc w stanie totalnego ogłupienia, klasnęła ochoczo w ręce, przystając na propozycję kumpla z miejsca. Bo czemu nie? Pewnie będzie śmiesznie. Zresztą jak zawsze, ha! Love forever.
- Płynę z Tobą! 'Puść sygnał, bo portfel zgubiłam.' - rzuciła, robiąc przy tym głupią minę. Naoglądała się dziewczyna za dużo filmików na sławnym i wielkim youtube, to teraz jej odpierdala. W każdym razie wampirzyca ledwo zdążyła wyjąc papierosa wraz z zapalniczką z torebki, a w restauracji pojawił się Elliot. Z wrażenia, aż podpaliła kiepa z 'dupy strony'.
- Ujarałeś się! Ujarałeś się! Jak mogłeś!? - wypaliła machając rękoma na wszystkie strony.
- Czyś ty oszalał? Nie idź w ślady ojca. Ani tym bardziej nie idź w moje ślady. To najgorsza rzecz jaką w życiu możesz zrobić. - wydukała, starając się skleić zdanie w jedną, logiczną całość. Chodź z drugiej strony po co ma mu prawic, robić wykłady i go przy okazji pouczać? Synuś i tak nic teraz nie ogarnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Wto Lis 26, 2013 4:21 pm

Nie istniał, Czwarty już dawno temu odleciał i teraz trwa w jakimś nieznanym wymiarze, nie kojarząc w ogóle co się dzieje w koło jego osoby. Sofa nabrała jakby bardziej napompowanych cech wyglądu... usta, piersi, powieki... Może jak była mała, wpadła do kociołka pełnego botoksu? Zamrugał parę razy, przetarł oczy i świat wrócił do normy... dosłownie na chwilę. Wszak koło niego przechodziła kobieta z końskim łbem, a stolik obok siedział dwa pojemniki na odpady.
- Portfel jest w tym pojemniku. Sprawdź, szybko! Jestem pewna, że zaraz wezmą policję.
Rzekł poważnie, przekręcając nawet swoją płeć, ba, przejechał dłonią i tak jakby wyrosły mu dwie jędrne piersi. Nieźle... naćpał się, przybył, naćpał się znowu i widzi, jak jakiś jeździec bez rąk podchodzi do ich stolika. Czwarty rozdziawił paszczę, którą bardzo szybko przytkał dłonią.
- Przyszli po mnie, ludzie psy, przyzli. Muszę poszukać piwnicy! Sophie, zejdź na dół.
Rozkazał śmiertelnie poważnym tonem, schodząc z krzesła. Trzeba się rozejrzeć po podłodze, poszukać wejścia. Znalazł kawałek papierka, jaki natychmiast został pokazany Elliotowi.
- Klucz do innego świata jest tu, w moich dłoniach.
Pełny przejęcia, wręczył wampirowi papier. Może uczyni coś z tego dobrego? Nie wiedział. Czwarty jeszcze zajrzał pod stolik, no i już tam pozostał, maltretując stopę Sofy wykałaczką. Wiadomo co on zamiast niej widział?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Elliot Sro Lis 27, 2013 9:04 pm

Elliot nie spodziewał się, że jej mama na niego n a s k o c z y. Zwykle podchodziła do imprezowego podejścia syna z wyjebką. Chociaż ona sama miała je jeszcze bardziej rozrywkowe niż on. Ell jest jeszcze taki młody, więc może sobie zaszaleć! W przyszłości nie będzie na to czasu. Zresztą sam na siebie zarabia, więc i tak wykazuje się dość poważnym tokiem myślenia. A że czasem trzeba się odmóździć to inna bajka...
Spojrzał na blondynkę zdziwiony. Po chwili zaczął się śmiać, a kelner przyniósł mu szklankę wody z cytryną. Nim coś odpowiedział zwilżył usta. Od razu było mu lepiej. Skierował swoje zjarane tęczówki na postać matki, który zaczął się dziwnie zniekształcać. Jakby się rozciągała a z uszu wyrosły jej gałęzie.
- Matula nie sraj żalem. Będzie fajnie. Wtf, czemu wyrastają ci liście z bani? - zapytał zachrypniętym tonem i znów sięgnął po szklankę z wodą. Nie ogarniał całej tej sytuacji, ale i tak miał ubaw po pachy. Nagle Czwarty zaczął odwalać jeszcze większą manianę, więc szlachetny kierując na niego spojrzenie, nie mógł połapać się o co blondynowi chodzi.
- STARY ALE TY MASZ ODJAZD - zagwizdał z podziwem i też wlazł pod stół, aby zaraz przylepić się do jasnowłosego.
- Elaine nie zostawiaj mnie - nagle włączyły mu się miłostki i zamiast chłopaka widział swoją ex narzeczoną. Wtem zaczął całować faceta po szyi. No co, stęsknił się!
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 3 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach