Restauracja "Czarna Róża"

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Czw Lis 28, 2013 7:52 pm

Ustalmy jedno, Sophie totalnie przestała ogarniać. T o t a l n i e, naprawdę! Nie trafiały do niej słowa i Czwartego i Elliot'a. Ba! Ell'a nie rozumiała zupełnie, natomiast swojego kochanego blondyna po części. Jego fazy po ziole zawsze były, są i będą dziwne, kwestia przyzwyczajenia. Z kolei swojego syna Kanapa nigdy nie widziała ujaranego, jedynie pijanego. Także dzisiaj będąc w tak ogromnym szoku zwyczajnie się zawiesiła, wlepiając przymglone tęczówki w widelec, bo przecież przyjaciel dosadnie wytłumaczył jej, że znajdzie portfel w pojemniku na odpady. Nie ważne, że widelec z pewnością nim jest. Ważne, że dla Sofy aktualnie nim był, o. Wydęła rozkosznie wargi, smętnie przenosząc wzrok ze sztućca na syna. Uniosła nieznacznie jedną brew do góry, wbijając mimowolnie widelec w blat stołu. Warknęła cicho, kij wie w sumie czemu.
- Wpierdziel chcesz? No chcesz? Wpierdol albo kasa, wyskakuj z pięciu telefonów. - burknęła, przechodząc na tryb wkurwionego dresa. Demonstracyjnie wyciągnęła nawet w jego kierunku dłonie, ponaglając go nieznacznym ruchem ręki. Hajs musi się zgadzać, nie? Sophie jest skąpa, właśnie odbiera sobie za kieszonkowe Elliot'a telefonami, które opierdoli za pierwszym zakrętem. Albo wymieni się na kawałek sera i szynki, bo wiecie. Zakupy do domu, Samur pewnie głodny.
No i w ten, tak totalnie z dupy, jej słodki syn wylądował pod stołem razem z durnym Czwartym. Początkowo szlachetna zupełnie to olała, słysząc jednak, co wyczynia tam czarnowłosy, poderwała się jak poparzona z krzesła. Wyciągnęła blondasa za nogę spod stołu, stawiając go zaraz do pionu. Przykleiła się do niego, ba! Zawisła wręcz na nim jak chorągiewka na maszcie. Wiecie no, wampirzyca nie dzieli się znajomymi, zresztą Ell publicznie się pedalił, czego osobiście Sofa nie zniesie. No nigdy, nigdy.
- Czwarty jest mój. MÓJ, MÓJ, MÓJ. - wymamrotała, demonstracyjnie obdarowując swojego przyjaciela pocałunkiem. Niech ma, niech się cieszy, a Elliot niech się nauczy, że nawet na fazie winien rozróżniać chłopaka od dziewczyny, bo inaczej jego matce pierdolnie serce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Lis 30, 2013 10:13 am

Róbcie co chcecie, Czwarty był teraz kamieniem. Siedział pod stołem, licząc kropki na stole i właśnie wtedy został napadnięty przez szalonego bobra! Nie obyło sie bez krzyków! Molestowany przez brutalnego siekacza, chciał uciec oknem z rękoma. Oknem była Sophie. Ocalony stanął równo, zasalutował i znalazł serwetkę na stole.
- Dzisiejszego dnia znaleźliśmy chorągiew. Ustawie ją na maszcie i zaśpiewajmy hymn.
Zawołał uroczyście, trzymając serwetkę ku górze. Oczyma zaćpanymi od trawy widział jak faluje na wietrze przy pięknym, jasnym słońcu. W sumie nie reagował na małpiatkę, która to wspięła się na jego piękne, liściaste gałęzie.
- I wtedy z naszego łona natury urodził się przepiękny opos. Oposie, podaj mi swoje dzieci. Są na kamieniu obok twego ogona.
Nie patrząc na Elliota, skierował się ku niemu, wyciągając dłoń. Czekał na wizje, żeby móc zostać waleczną dziewicą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Elliot Wto Gru 03, 2013 2:53 pm

Elliot wyśmiał groźny matki. Od kiedy ona stara się być surową matką? Przecież tak, jak było wcześniej [w ich relacjach], było o wiele lepiej! Dobrze się dogadywali i te sprawy. Po co miało się to teraz zepsuć? Temu szlachetny pogłaskał tylko blondynkę po główce, z durnym uśmiechem na ustach.
- Przecież nie mam pięciu telefonów. Wystarcza mi jeden. Który sam sobie opłacam, matulu - rzekł powoli i dosadnie, aby rodzicielka nie miała problemów ze zrozumieniem Ella. Wiecie.. jakby Sofa była małym dzieckiem, któremu wszystko trzeba tłumaczyć, bo nie ogarnie.
Hahaha, Sophie i zakupy do domu! Dobre sobie. Czy ONA kiedykolwiek robiła obiad? Ell nie przypomina sobie. I tak wszyscy z jego rodziny głównie pili krew. Rzadkością było normalne jedzenie, które albo się konsumowało z nudów, albo dlatego aby się nie zepsuło. Bo przecież szkoda hajsu, który na to szedł, nie? Zwłaszcza, że jak już Kanapa powiedziała należała ona do ludzi skąpych. Jak wszyscy w tej rodzinie.
Jednak czarnowłosy przestał zwracać na nią uwagę i skupił się na Czwartym, który był dzisiaj bardzo atrakcyjną nastolatką w oczach Elliota. On nigdy by się facetem nie zainteresował! On woli tylko i wyłącznie kobiety. Nie jego wina, że halucynacje mu się włączyły. Widocznie w tym zielsku ktoś zmielił grzybki halucynki. Bajera na całego.
Niestety młoda musiała przywłaszczyć sobie znajomego i Elliot został pod stołem sam, jak palec. Warknął pod nosem widząc Sofę, jako jakiegoś pajaca, który dopiero się do jego narzeczonej. Wiecie, urażona męska duma i te sprawy.
Szlachetny szybko chciał wyjść spod mebla, ale uderzył o niego głową klnąć głośno, jak szewc. Ból rozszedł się po całej czaszce.
Wtedy też halucynacje nabrały na sile i chłopak poprawił się wyrywając Czwartego matce.
- ONA jest moja! - powiedział pewnie nastolatek i prychnął pod nosem.
- Po za tym czemu mówisz o Elainie, jak o facecie? - spytał zdegustowany - Nie jestem pedałem! Zobacz sobie, że to kobieta - Elliot zupełnie ignorując dziwne zachowanie blondyna [tj. jego majaki i wyciągniętą rękę], skupił się na tym co mu w głowie siedziało. Złapał wampira za rozporek, aby następnie zacisnąć na nim rękę. Gdy ogarnął, że poczuł tam sami wiecie co , odskoczył jak poparzony. Nie spodziewał się, że Elaine ma kikuta!
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sro Gru 04, 2013 11:38 am

Analizując, streszczając i w ogóle wszystko na raz, Sophie wypuściła z objęć gadającego o chorągiewkach Czwartego, odsuwając się przy okazji kilka kroków do tyłu. Wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem, wyjmując nie wiadomo skąd telefon. Odczytała kilka wiadomości, schowała go na miejsce, po czym obdarzyła panów znudzonym spojrzeniem. Westchnęła nawet z politowaniem, podchodząc do Elliot'a, by złapać go za kołnierz od jeansowej koszuli.
- Idziesz ze mną. Mamusia niedługo wyjeżdża, wpadniemy jeszcze w kilka miejsc, a później odprowadzisz swoją słodką Kanape na lotnisko. Fajnie, nie? - bąknęła, nawet nie pytając się o to czy on w ogóle chce gdziekolwiek z nią iść. Po co? Ell od zawsze wykazywał cechy maminsynka, taka prawda, zresztą Sofa nie jest gorsza. Rozpuszczała go jak cholera od samego początku, nawet teraz jak chleje i jara nie jest w stanie tak naprawdę wydrzeć na niego mordy, by przestał to robić, ba! Sama daje mu zły przykład i niekiedy do tego zachęca. Zła matka, zła. Pójdzie na jakieś zajęcia wyrównawcze. Coś w stylu 'wychowanie do życia w rodzinie' albo co. W każdym razie wiedziała, że szlachetny i tak i tak odprowadziłby ją na lotnisko, czy gdziekolwiek indziej, bo tak po prostu wypada, a Elliot w przeciwieństwie do swojego ojca, zachować się umie, o.
I tyle by po nich było! Wampirzyca wepchnęła swojego syna do auta, zaparkowanego pod restauracją, po czym sama się do niego władowała z piskiem opon ruszając w tylko sobie znanym kierunku.

[ztx2]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sro Kwi 16, 2014 1:54 pm

Kotori nie do końca wiedziała, co ją podkusiło, żeby postanowić się spotkać z osobą, którą widziała jeden raz w życiu.
Całkiem możliwe, że miała już powoli dosyć tego, że gdzie nie pójdzie wampiry są wszędzie. Nie przepadała za nimi już od samego początku, gdy tylko dowiedziała się, że istnieją. Początkowa nie chęć tylko się pogłębiła po wydarzeniach, które miały miejsce później.
Wyjaśnieniem może też być fakt, że zaczynała się powoli dusić w Akademii i potrzebowała świeżego powietrza. Czegoś, co nie będzie jej wiecznie kojarzyło się z istotami czającymi się na krew. Ich miała za ścianą, a nawet mijała na korytarzu.
Ostatnimi czasy, Kotori, zauważyła, że ona sama nieco się zmieniła. Już nie do końca była taką wielką optymistką, jak kiedyś. Teraz bliżej jej było do stania się pesymistką. Nie straciła tego swojego optymizmu całkowicie, ale też nie patrzyła na świat tak jak kiedyś.
Dawna Kotori nie robiła by wielu rzeczy, które robiła teraz.
W każdym razie dziewczyna opuściła szkołę i przemierzała miasto w celu dotarcia do Czarnej Róży. W mieście bywała rzadko od czasu ataku. Trzymała się szkoły, która dawała złudne poczucie bezpieczeństwa. Z tym, że już nawet tego Kotori nie czuła.
Czuła się za bardzo przytłoczona nieustannym pilnowaniem się, czy gdzie czasami nie czai się wampir. Tego było dla niej za dużo, w tak krótkim czasie.
Nawet teraz rozglądała się, gdy szła. Ot taki nowo nabyty nawyk.
Dotarłszy na miejsce, Akiyama, zajęła miejsce na parterze. Co do wystroju jakoś nie specjalnie przypadł jej do gustu, ale nie było co narzekać. Będzie pamiętała, żeby tu nie zaglądać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Irasuto Sro Kwi 16, 2014 3:48 pm

Wysiadając z auta przypomniał sobie miejsce wybrane na spotkanie, restaurację którą zapamiętał, prawdopodobnie mijając ją kiedyś. Z zewnątrz prezentowała się dosyć bogato, niestety. Z niechęcią do zaistniałej sytuacji, ruszył powoli ku wejściu do wnętrza budynku. Przekraczając próg drzwi, Irasuto wzrokiem obiegł mimochodem wnętrze, szukając jednocześnie dziewczyny, którą spotkał kiedyś przypadkiem. Naturalnie zastanawiało go, jaką sprawę mogła mieć do niego dziewczyna, która widziała go raz na oczy. Od razu dostrzegł ją za jednym z licznych stolików, toteż ruszył ku niej, uważnie obserwując kątem oka wszystkie elementy knajpy. Wnętrze restauracji, śmierdziało wampirami o wiele bardziej niż gargulce na zewnątrz, jak widać najbezpieczniej byłoby spotkać się przy budce z hot-dogami, urok życia wśród robactwa.
- Witaj. - rzekł dosiadając się do dziewczyny - Coś ważnego? - rzucił patrząc badawczo w oczy Kotori, możliwe że potrzebowała pomocy, w końcu by nie była pierwszą uczennicą tej chorej akademii, której byłaby ona potrzebna. Za każdym razem gdy o tym myślał, zadziwiała go głupota i lekkomyślność Crossa, urzeczywistniającego swą wizję braterstwa z tym robactwem kosztem niewinnych dzieciaków. A w praniu i tak zamiast łączyć dwa wrogie odłamy, zakrawa na restaurację całodobową dla wampirów, tylko ktoś chory trwa w czymś, co już dawno utraciło swój przewodni cel.
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Kwi 19, 2014 10:07 pm

Kotori nie musiała długo czekać. Chociaż ona sama przyszła nieco wcześniej, bowiem nie lubiła się spóźniać. To była jedna z niewielu rzeczy, jakie nie uległy zmianie pod wpływem minionych tygodni.
Spoglądając na Irasuto, Kotori zapomniała już jaki był wysoki w porównaniu z nią. Musiał mieć dobre dwadzieścia jak nie więcej centymetrów więcej niż ona.
- Witaj. Dziękuje, że przyszedłeś - dziewczyna usadowiła się nieco wygodniej na krześle. Nie mniej jednak nie rozluźniła się całkowicie. W obecnych czasach nie dało się całkowicie rozluźnić i cieszyć się życiem wiedząc, że w każdej chwili można skończyć jako przekąska dla wampira. - Nic się nie stało. - zapewniła.
W sumie do końca sama nie wiedziała czego oczekuje od tego spotkania. Po co fatygowała tu Irasuto, skoro nie znała go wcale. Wiedziała tylko jak ma na imię i że nie przepada za wampirami, jak ona.
- Chciałam się po porostu spotkać i porozmawiać. Nie musisz zostawać, jeśli nie masz ochoty. Ale po prostu potrzebowałam wyrwać się z Akademii. Spotkać się z człowiekiem. Chociaż są uczniowie z dziennej klasy, ale to nie to samo, co ktoś z zewnątrz.
Wypowiedź była może i nie składna, ale Kotori nie wiedziała jak i co właściwie ma powiedzieć. Sama do końca nie potrafiła tego określić, więc tym bardziej trudno było jej to wyrazić słowami.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Irasuto Nie Kwi 20, 2014 2:21 pm

Wyglądało na to że Kotori zrozumiała z czasem, że popełniła błąd wybierając akademię Crossa, lepiej wcześniej... niż w ogóle. Bez problemu Knashimi dostrzegł co siedziało w dziewczynie, oczy zdradzały napięcie i czające się w głębi, znoszone od dawna nerwy. Ale równie dobrze mógł po prostu zdać się na słowa nastolatki, wyjaśniającej wszystko czego domyślał się Irasuto.
Samotność Kotori w akademii, jeśli tak to można określić, była całkowicie zrozumiała. Niewiele osób znających prawdę o wampirach decyduje się wstąpić do tego przybytku. Co za tym idzie, niewiele osób może cię wesprzeć, nieświadomie egzystując w otoczeniu wampirów, zaś ty musisz żyć z świadomością czających się w mroku bestii.
- Nie masz żadnej rodziny? - Przecież musiała zdawać sobie sprawę, jako prefekt, że wampiry są realnym zagrożeniem, i nie wolno im ufać. - Radzę ci odejść z akademii, bo tam, nic nie chroni was przed wampirami. - Mówił jak zwykle beznamiętnie, mając nadzieję że jego słowa dotrą do Kotori. Nie była pierwszą osobą której starał się pomóc, i sytuacja niewiele różniła się od poprzednich.
- Będę z tobą szczery, znałem dwie dziewczyny, gdy jeszcze uczyłem się tam gdzie ty. Obie chciały stawić czoła wampirom, pierwszej nie dało się niemal zidentyfikować, była prefektem jak ty... druga stała się sługą wampira, zastraszył ją i poranił, żałuję że wtedy ją zostawiłem... Nie poradzisz sobie z tym, radzę ci wyjechać, jeśli możesz.
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Nie Kwi 20, 2014 11:12 pm

- To rodzice wysłali mnie do Akademii dwa lata temu mimo, że usilnie nie chciałam przenosić się z Tokio. Ale jak widzisz moje słowa nic nie dały. Opcja z powrotem też odpada. Rodzice są w rozjazdach. A reszta rodziny po za granicami Japonii..
Jeszcze w zeszłym roku szkolnym miała możliwość powrotu do domu. Ale wtedy jeszcze łudziła się, że może jeszcze raz uda jej się spotkać brata. Kanji bowiem był wampirem i powiedział o tym tylko jej. Tak dla hecy, żeby jeszcze bardziej przysporzyć siostrze cierpienia. Rodzice nie musieli o tym wiedzieć, ale ona tak.
Kotori uważnie wysłuchała słów Irasuto.
Czyli nie była pierwszą i za pewne nie ostatnią osobą, która pod wpływem chwili uznała, że skoro została skrzywdzona przez te potwory powinna starać się chronić przed nimi innych. Z takim nastawieniem Kotori poszła do Crossa i została prefektem, chociaż nie do końca jeszcze przeszkolonym. Z tym, że z czasem jej nastawienie się nieco zmieniło. Teraz martwiła się głownie o siebie.
- Nie wiem, czy gdziekolwiek na dobrą sprawę będę potrafiła zachowywać się tak, jak kiedyś. Zanim wampiry wdarły się do mojego życia
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Irasuto Pon Kwi 21, 2014 10:36 pm

Naturalnie Irasuto w zupełności rozumiał dziewczynę, ktoś kto doświadczał ciągłego napięcia, i strachu przez dość długi czas, nigdy tak na prawdę nie będzie w stanie odnaleźć spokoju. Nawet jeśli to brzmi nieprawdopodobnie bajecznie, czarnowłosy także go odczuwał, jednak głęboko za grubymi drzwiami ze stali, w sejfie spoczywającym gdzieś na dnie bezdennej toni oceanu. Nie był w stanie nadal zrozumieć, dlaczego Bóg rzucał mu pod nogi, wciąż ten sam tym ludzi, pokrzywdzone przez los, niewinne dziewczyny, starające się sprostać czemuś, co przekraczało ich najśmielsze oczekiwania. Wciąż musiał spoglądać na obraz zmasakrowanego ciała Asoke, nadpalonej i obitej skóry Louisy, w bezsilności i pokerowej twarzy kryjąc madejowe łoże, w którego pieleszach spoczywało jego oziębłe serce.
- Jeśli nadal zechcesz brnąć w ten zaułek, nim się spostrzeżesz okaże się drogą bez wyjścia. - Powiedział wyciągając z kieszeni spodni paczkę papierosów, nie był pewien czy w lokalu obowiązuje zakaz palenia, ale miał to głęboko w dupie. Beznamiętnie odpalając papierosa, Kanashimi zaciągnął się do samych płuc puchatym dymem.
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Wto Kwi 22, 2014 9:55 am

Kotori siedziała przez dłuższą chwilę w milczeniu.
Jej umysł starał się jakoś ogarnąć ten cały chaos jaki ostatnim czasy w nim panował. Chwila to jednak stanowczo za mało, aby wszystko od tak sobie przyjąć do wiadomości. Jedyne, co przyswoiła, ale nie potrafiła zaakceptować to tego, że jej bratu zachciało się być wampirem przez co skazał całą rodzinę na wiele ciężkich chwil, w rezultacie czego Kotori wylądowała tu i wpadła w jeszcze większe bagno. Chociaż podobno Kanji nie kontaktował się z nią, po za tym jednym razem, żeby była bezpieczna. Tylko, że wcale nie była.
- Nie chcę dalej w to brnąć - powiedziała, co było zgodne z prawdą i dało się wyodrębnić z chaosu jej umysłu. - Jednakże na chwilę obecną Akademia jest jedynym miejscem, gdzie mogę się podziać. Nie chcę dodatkowo wciągać rodziców w ten mój chory świat.
Nie zamierzała wciągać rodziców w świat, w jakim ona teraz się znajdowała. Trzyma się do nich z daleka na chwilę obecną uznawała za jedyne rozsądne wyjście, aby nie ściągnąć na nich wampirów.
Świat był ogromny i nawet oni nieświadomie mogli natknąć się na wampiry, gdy jej z nimi nie było. Na razie miała jeszcze to pechowe szczęście, że żadna bliska jej osoba nie zginęła z ich ręki. Matka i ojciec byli w rozjazdach, a Kanji był już wampirem więc jeśli nie zrobi nic głupiego to śmierć mu nie grozi. Chyba.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Irasuto Sob Kwi 26, 2014 2:49 pm

Dziewczyna znalazła się w niezbyt komfortowej sytuacji, tak daleko od rodziców, całkowicie osamotniona, nękana obliczem wampirów, w dodatku jej brat był wampirem, o czym na szczęście nie wiedział Irasuto, nie wiadomo jak by zareagował na tę wiadomość, choć możliwe że w ogóle by go to nie ruszyło. Całe szczęście, restauracyjka okazała się niezbyt popularną, bo choć minęło już trochę czasu, nadal nikt nie zjawiał się w jej drzwiach, to niwelowało nieco początkowo nieprzychylne wrażenie. Niestety, Kanashimi na problemy Kotori nie mógł nic poradzić, choć zapraszając go bardzo możliwe, że oczekiwała od niego jakiegokolwiek wsparcia, on mógł jej dać jedynie radę, jak widać niezbyt przydatną.
Mężczyzna nic nie mówiąc wziął delikatny wdech, czując wzbierającą w nim niechęć do tego miejsca, świata, okoliczności, i właściwie wszystkiego z czym kiedykolwiek miał styczność, tyle dobrych ludzi odchodziło raz za razem, czyjeś historie dobiegały końca, a jego nudny i nieciekawie neutralny film parł na przód, tracąc dawno swą młodość, jeśli kiedyś ją przeszedł.
Wiedział że powinien coś powiedzieć, przecież tego od niego oczekiwała, a na tyle, było go jeszcze stać.
- Musi ci być naprawdę ciężko, skoro chcąc spotkać się z kimś z zewnątrz, pomyślałaś mnie.
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Sob Kwi 26, 2014 7:15 pm

Kotori nie oczekiwała wsparcia ani niczego takiego. Przynajmniej tak jej się wydawało. Jak było naprawdę, trudno stwierdzić. Chociaż nie cierpiała Akademii i wampirów to jednak nawet lubiła jej dyrektora. Miał on swoje marzenia, ale nie udało się mu ich zrealizować. Jego wizja świata, gdzie ludzie i wampiry żyją razem w zgodzie i harmonii raczej się nie iszczą.
Dziewczyna i tak miała za sobą wiele nieprzyjemnych sytuacji. I tak na dobrą sprawę na chwilę obecną nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić.
Nie miała dokąd pójść, a rodziców nie zamierzała świadomie narażać. Już wystarczyło jej, że ona sama parę razy znalazła się na celowniku wampirów.
W Akademii trzymało ją jeszcze to, że znajdowała się w trakcie szkolenia, a tego nie zamierzała zaprzepaścić, bowiem taka okazja mogła się nie powtórzyć.
- Owszem jest ciężko – przyznała. Skoro sam doszedł do takiego wniosku nie widziała sensu kłamać. - Padło na ciebie, bo jesteś jedyną osobą z poza Akademii, którą znam w tym mieście. I sam wiesz jak wygląda sytuacja na mieście i w szkole.
Różowy świat dawnej Kotori już nie istniał i nie wróci nie ważne jakby tego chciała. A czasami rozmowa bywa oczyszczająca. Nawet jeśli się rozmawia z kimś, kogo tak naprawdę się nie zna. Czasami jednak właśnie rozmowa z kimś takim potrafi sprawić, że człowiek spojrzy na pewne sprawy z innej perspektywy.
Chociaż na dobrą sprawę, Kotori nie wierzyła, że cokolwiek jest w stanie w najbliższej przyszłości sprawić, że będzie bardziej bliska tego, jaka była kiedyś.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Irasuto Czw Maj 01, 2014 2:26 pm

Tak, Irasuto doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak miała się sytuacja w środowisku życia wśród wampirów, wiedział również że prędzej czy później nastąpi przełom, a konflikt ten przybierze oblicze wojny, była to tylko kwestia czasu, nim zwykli ludzie otworzą oczy, i wyruszą naprzeciw krwiopijcom. Dlatego każdy kto zna prawdę, według niego, powinien się sposobić do tego starcia, nim będzie za późno, a ludzkość poniesie klęskę. Łowcy w ogóle już niemal w ogóle nie wypełniają swej powinności, są raczej sztuczną tarczom, przeciw realnemu zagrożeniu, nic nie robiących sobie z Oświaty wampirów. Powinna powstać prawdziwa organizacja, która by położyła kres, swobodnym napadom i mordom na ludziach, jednak stworzenie takiej grupy, nie było rzeczą najprostszą, ponieważ ludzi znających prawdę, i mogących rywalizować siłowo z ponadprzeciętnie uzdolnionymi niekiedy wampirami, było zaiste niewielu.
- Tak, wiem. - Irasuto nie do końca wiedział, na czym powinna skończyć się ta rozmowa, i do czego dąży, jak ON mógł ją pocieszyć? sam nigdy nie był w stanie wybaczyć sobie tak wielu niepowodzeń, więc jak mógłby ją zrozumieć?
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pon Maj 05, 2014 10:14 pm

- Całkiem możliwe, że po prostu musiałam porozmawiać. Chociaż właściwe wyżalić się.
Całą sytuacja w jakiej Kotori tkwiła byłą chora i nie normalna. Nic więc dziwnego, że dziewczyna potrzebowała chwili wytchnienia. Chociaż na dorbą sprawę nie było mowy o wytchnieniu.
Wampir nie będzie czekał i się pytał, czy może cię zaatakować. A Kotori im bardziej w to brnęła tym mocniej się gubiła.
Nuby miała świadomość, że nie chce dalej tkwić w zaistniałej sytuacji, ale powiedzmy sobie szczerze. Nie miała dokąd pójść, nie wiedziała tak na dobrą sprawę, co ze sobą zrobić.
- Może coś zamówimy? - zaproponowała.
Kotori potrzebowała, bardziej niż była skłonna się do tego przyznać, namiastki normalnego świata. Tego, który się dla niej skończył wraz z listem od brata dwa lata temu.
Dziewczyna rozejrzała się za jakąś obsługą, ale takowej nigdzie nie widziała. Gości też wiele nie było.
Zastanawiające jak lokale mogą prosperować w tym mieście? Chyba że to biznes jakiegoś wampira. Kotori nie miała pojęcia, ale chciała i nie zamarzła się w to zagłębiać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Irasuto Sro Maj 07, 2014 3:09 pm

Doskonale rozumiał to, co czuła Kotori, ktoś w jej sytuacji i osobowości zwyczajnej nastolatki, nie może być przygotowanym na to, co jej zgotował los.
- Wybacz, wolałbym nic tutaj nie zamawiać. - Odpowiedział, jako że swoimi spostrzeżeniami, dostatecznie zniechęcił się do swobodniejszej gościny, w tak podejrzanym miejscu.
Czas dłużył się niezmiernie, zaś sama rozmowa, jak dało się już zauważyć, powoli traciła na stabilności, tak jak samo życie Irasuto. Po powrocie, patrząc na swe poczynania z boku, mógł dostrzec to samo, nic godnego uwagi, jedynie zaciętość względem wampirów, która zakrawała bardziej na starczą zgryźliwość, niż walkę. Musiał coś uczynić ze swym życiem, nadać mu jakiś cel, całe życie wszak poświęcił ochronie innych, gdy zaś tych także zabrakło, padł gdzieś w kąt, niczym nie potrzebna zabawka. Miał poczucie że się starzeje, podczas gdy wszyscy odchodzą młodo, a on pozostaje sam w tym pomieszczeniu pełnym pustki i mroku, żyjąc jedynie wspomnieniami, powodującymi jeszcze większy ból, i jeszcze większą pustkę.
Tak, musiał działać, skupić się na czymś by wyjść na zewnątrz, przecież musiał się jeszcze komuś przydać, być czyjąś tarczą.
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Gość Pią Maj 09, 2014 10:24 am

Ta rozmowa prowadziła donikąd i Kotori zaczynała do dostrzegać.
Całkiem możliwe, że oczekiwała, że to chłopak rozwiąże za nią jej problemy, ale prawda była taka, że to było nie do zrobienia. Ona sama musiała się uporać ze swoimi problemami i nie szukać rozwiązań nie tam, gdzie trzeba.
Ważne, że powoli dorastała do świadomości, że idąc dalej tą samą ścieżką daleko nie zajedzie. Może skończyć jako przekaska dla wampira, albo też zginąć.
Znalazła się w nieciekawym położeniu. Musiałaby znaleźć rozwiązanie, ale na siłę nic z tego by jej nie wyszło. Dlatego też musiała sama znaleźć odpowiedzi.
- Będę się powoli zbierała. Nie ma sensu faktycznie nic tu zamawiać. Dziękuje, że poświęciłeś mi chwilę czasu na rozmowę.
Dalsze siedzenie w Czarnej Różny nie miało sensu. Rozmowa się nie kleiła. A do tego Kotori wolała nie wracać po ciemku do szkoły. Nie była jeszcze w pełni wyszkolnoa, dlatego też wolała zachować ostrożność.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Irasuto Nie Cze 22, 2014 10:19 pm

Czas umykał nieubłaganie, i choć czarnowłosy nie miał potrzeby pośpiechu, czuł że wraz z mijającym czasem, znika coś ku czemu powinien dążyć. Kotori dość szybko zwinęła się, naprędce rzucając jedynie kilka słów na pożegnanie. Być może wyczuła jego zdenerwowanie, poczytując je sobie jako brak zainteresowania, lub niechęć do dalszej rozmowy. Tak, to była jego wina, jednak dobrze że tak się stało, dalsze słowa nie mogły przynieść nic pożytecznego, a im szybciej dziewczyna zrozumie że czcze słowa nic jej nie przyniosą, a tylko działanie i rozsądek.
Siedząc jeszcze przez moment po raz kolejny przebywając w tej restauracji, rozejrzał się ukradkiem po otoczeniu, emanującym wręcz wampiryzmem. Odczuwając coraz mocniej wzrastającą w nim chęć opuszczenia tego miejsca, wstając pozostawił na blacie należność rachunku za siebie i Kotori, po czym skierował się ku wyjściu. Wychodząc na zewnątrz, przez moment poczuł ulgę, oraz wyparowującą z niego duszność. Biorąc głęboki wdech, poszukał wzrokiem swego czarnego BMW, i skierował się ku niemu. Wyjeżdżając z parkingu, przyspieszył nieco, napawając się dźwiękiem sunącego ulicą auta, to go rozluźniało, tak jak widok gwiazd nocą. To spotkanie z Kotori zbudziło tkwiące w nim wspomnienia, tak jak wiele rzeczy, wciąż żył przeszłością, kroczącą za nim krok za krokiem, i zawsze gdy odwracał głowę, widział ją, wraz z jej przytłaczającym bagażem. Zaczynał żałować że tak po prostu pozwolił odejść Louisie, kto wie czy jeszcze w ogóle żyje, ostatnio gdy się spotkali, wspominała o problemach Oświaty, i tym robalu - Testamencie. Tak, to było bardzo dawno, czuł się okropnie stary, jakby wszystko co kolorowe już przeminęło, a on pozostał sam, patrząc źrenicami wyblakłymi ze starości na obrazy tych lepszych od niego, którzy wiedzieli kiedy odejść, choć sam Irasuto wiedział że przeminęli zbyt wcześnie. Nigdy nie wybaczy sobie że Asoke zginęła, a on nadal błąka się jak pies po bezdrożach, wciąż szukając swego pana, nie potrafiąc bez niego funkcjonować, lecz ten już nie żyje.
Z wyrazem twarzy jak zwykle wyuczonym i pozbawionym emocji, docisnął nieco mocniej pedał gazu, nieznacznie zaciskając zęby, rysujące się ledwo zauważalnym napięciem mimiki.

(z/t)
Irasuto

Irasuto

Krew : Ludzka 0
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t587-irasuto-kanashimi https://vampireknight.forumpl.net/t894-irasuto#7504

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Sro Lis 19, 2014 9:02 pm

Środa, godziny wieczorne. O tej porze nietrudno znaleźć miejsce parkingowe szczególnie w środku roboczego tygodnia. Inaczej sytuacja wyglądałaby pewnie w weekend chociaż kto przyjeżdża na imprezę własnym samochodem? Jako świeżo upieczony mieszkaniec tego wielkiego miasta, Nadia zupełnie nie miała orientacji w panujących zasadach.
Wcześniejsze zakupy w galerii przysporzyły jej, jak każdej kobiecie radości chociaż specjalnie się z tym nie obnosiła na lewo czy prawo. Przy okazji miała możliwość pozbierania kilku broszur zawierających nadchodzące kolekcje. Opisy wyrobów, fotografie, ceny i dostępne kolory. Chociaż do wcześniejszego zawodu modelki wampirzyca nie była mocno przywiązana to chęć odpowiedniego wyglądu pozostała. Rozciągnięty dres i ubłocone adidasy to coś na widok czego dostawała istnych spazm. Posiadając odpowiednio ułożony już gust nie musiała spędzać całego dnia na grzebaniu pomiędzy wieszakami, przymierzaniu ciuchów i gdybaniu "to czy tamto". Wchodząc do sklepu oferującego daną markę odzieżową wiedziała dokładnie czego potrzebuje i o co ewentualnie ma pytać oszczędzając tym samym swój oraz ekspedientki czas. Po władowaniu kilku papierowych torebek na tylne siedzenie jeepa nadszedł czas na chwilę oddechu. Z tego też powodu bohaterka odwiedziła tą restauracje. Nie zwracając uwagi na walory estetyczne miejsca, ilość zajętych krzeseł ani ceny w karcie rozsiadła się wygodnie przy stoliku usytuowanym w prawym rogu. Zwykły traf, przypadek, który przyczynił się do wzrokowego zwiedzenia pierwszej restauracji w tym mieście sprawił, że Nadia doszła do jednego wniosku. Pomimo pierwszego zachwytu musiała stwierdzić, że to co ją otaczało kompletnie nie było w jej stylu. Ona zrobiłaby to inaczej i prawdopodobnie lepiej. Teraz, gdy wysokie czarnoskóry kelner zapytał o zamówienie klamka zapadła. Nie było odwrotu a i nie należy popadać w paranoję. Do wypicia szklanki wody nie potrzeba blasku marmurów.
Poproszę szklankę wody niegazowanej. Na chwilę obecną tylko tyle.
Odprowadziła mężczyznę wzrokiem po czym przeszła do czynności z myślą, o której tu trafiła. Z niewielkiej torby na ramię wydobywała cienką książeczkę grubości szesnastokartkowego zeszytu i umieściła ją centralnie przed sobą na stoliku. Cała lektura od A do Z zawierała zbiór butów na zimę 2014/2015. Były to przede wszystkim kozaki w ciemnych kolorach. Będąc gdzieś na trzeciej kartce Nadia usłyszała dźwięk swego telefonu. Wyjmując go pospiesznie z torebki omal nie upuściła urządzenia na płytki co mogła skończyć się fatalnie. Strata byłaby o tyle duża, że winowajcą całego zamieszania okazał się zwykły spam od operatora. Zniesmaczona porą jaką automatyczna sekretarka przerywa jej odpoczynek cisnęła iPhonem znów do torebki i wróciła do nużącej czynności, która wyzwalała w niej tyle spokoju.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Vivien Sro Lis 19, 2014 9:45 pm

- Nie, nie przyjmę tego kontraktu. Co? Nie, powiedziałam absolutnie nie, Lance! Jestem już wystarczająco za długo w blasku fleszy, ludzie mogą... - rozejrzała się dookoła w obawie, że ktoś może ją podsłuchiwać. Była jednak we własnym samochodzie, stojąc w kilometrowym korku do centrum i ryzyko jakichkolwiek podejrzeń było... zerowe. Głupia. Ściszyła jednak machinalnie głos o pół tonu. - Ludzie mogą zacząć coś podejrzewać. Ile można wyglądać młodo w ludzkim świecie? Nawet tłumaczenie operacjami plastycznymi nie pomoże, zresztą, to idiotyczne. Dlatego grzecznie odmów temu panu i życz miłego dnia. Na razie. - cisnęła telefon do torebki i potarła skronie, zastygając w tej pozycji przez krótki moment, wystarczająco jednak długi, by ktoś stojący za nią nacisnął klakson, zbudzając ją z chwilowego letargu. Warknęła pod nosem, jeszcze bardziej rozeźlona, i z rozmachem wrzuciła jedynkę. Nienawidziła tej pory dnia, najbardziej prawdopodobnej do utknięcia w gigantycznym korku przez wracających z pracy ludzi, których NAGLE było tak wielu. Musiała wyjechać poza teren miasta w celach (nadal) służbowych, żałując tej decyzji z całego martwego serca właśnie teraz, gapiąc się kolejną długą minutę na tył jadącej przed nią Toyoty. Zdążyła już nawet policzyć wszystkie rysy na jego karoserii, odróżnić plamę od wgniecenia i zapamiętać sto razy rejestrację, a poruszyła się w tym czasie tylko o paręnaście metrów... Jęknęła w bezsilności, a głowa opadła jej bezwładnie na zagłówek. Nic, tylko sczeznąć.
Po dobrej godzinie w końcu dotarła do centrum. Planowo miała jechać prosto do domu, jednakże jej podirytowanie sięgnęło zenitu i uznała, że musi się rozluźnić... Najlepiej przy lampce wina. Albo dwóch. Ewentualnie pięciu. Nie martwiła się o fakt pozostawienia samochodu pod domniemanym lokalem, gdyż od czego miało się lokaja? Jeden telefon i było po kłopocie. Nikle pocieszona chociaż tą myślą, zajechała pod jedną z restauracji, o której już słyszała co nieco, jednak nigdy nie miała okazji tutaj zawitać. Zaparkowała więc na opustoszałym nieco, co dziwne, parkingu i zgarniając torebkę z siedzenia pasażera, zamknęła wóz i weszła do środka, rozglądając dookoła niepostrzeżenie zza przyciemnionych okularów. Cóż za konspira! Szukając wolnego miejsca, minęła stolik przy którym siedziała całkiem urodziwa blondynka, przeglądająca jakiś magazyn. Ukradkiem spojrzała na treść czasopisma, a gdy zobaczyła jego zawartość, uśmiechnęła się kącikiem ust. Ni stąd ni zowąd, wskazała palcem na jedną parę butów u szczytu strony.
- Te będą absolutnym hitem. Nie polecam tych. - przesunęła palec kawałek w prawo, stukając cicho krwistoczerwonym paznokciem na kolejny obrazek. - Niewygodne i niepraktyczne. - uśmiechnęła się do kobiety delikatnie, niewymuszenie, zasiadając niemal naprzeciwko, nieopodal niej. Cóż, jej zachowanie mogło wydawać się co najmniej obcesowe, jednak naprawdę nie miała złych intencji. Skoro się znała, dlaczego nie mogła komuś pomóc? Zdjęła okulary, wtykając je w czereśniowe włosy i biorąc kartę do ręki. Może powinna skusić się jeszcze na jakiś deser?
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Sro Lis 19, 2014 11:02 pm

Nie minęło pół minuty a dobrze zbudowany kelner powrócił niosąc w dłoni wysoką szklankę wypełniona zwykłą wodą mineralną. Stawiając naczynie na stoliku z niewyjaśnionych przyczyn rozlał niemal całą zawartość niszcząc panującą wokół harmonię. Nadia z refleksem godnym dziecka nocy schwyciła swą broszurkę i odsunęła się z krzesłem na tyle, na ile było to możliwe. Kilka kropel zdążyło znaleźć wartką ścieżkę prowadzącą na podłogę po idealnie płaskiej powierzchni. Z tego też powodu w nieznacznym stopniu ucierpiały czarne spodnie bohaterki. Na udzie widniała plama, która tak naprawdę nie była niczym poważnym. Wampirzyca spojrzała na nogę czując lekki chłód oraz wilgoć. Następnie przeniosła wzrok na kelnera zaaferowanego jednoczesnym sprzątaniem po sobie i przepraszaniem. Trwając w bezruchu jedynie przycisnęła magazyn do piersi oczekując finału zdarzenia.
Nic się nie stało, nie trzeba.
Tłumaczyła się gęsto wypierając jednocześnie trunek w fikuśnej buteleczce. "Na koszt firmy, proszę przyjąć". Tłumaczył się pewny siebie pracownik restauracji. Dając za wygraną kobieta postawiła zamkniętą butelkę obok siebie i wróciła do przeglądania butów. Mimowolnie zerknęła raz czy dwa na nowy obiekt. W końcu musiała się poddać i dać dojść do głosu swojemu natręctwu jakim było czytanie etykiet. Bez względu czy był to proszek do prania, wino czy pudło zawierające w sobie jakiś przedmiot zawsze to samo. Nieodparta chęć zapoznania się z "treścią ulotki dołączonej do opakowania" zmusiła ją do chwycenia za szklaną szyjkę. Szybko przyswoiła zawarte informacje stwierdzając przy tym, że już kiedyś miała do czynienia z czymś podobnym. Absynt-bo taka nazwa widniała na alkoholu należał do wódek smakowych. Jego spożywanie nie ograniczało się jedynie do drinka "wódką z kieliszkiem" lecz wymagało przygotowania. Co do dokładnych wytycznych należało poszperać w internecie gdyż Nadia nie była fankom zapamiętywania rzeczy zbędnych. Przyswajała jedynie wiedzę, potrzebną oraz tą, którą może kiedyś wykorzystać z pozytywnym skutkiem. Picie tego rodzaju alkoholu widocznie nie należało do podanej kategorii.
Wracając do czynności jaką zaplanowała dobre kilkanaście minut temu, puściła w niepamięć minione wydarzenie. Zwilżając usta łykiem chłodnej wody pozostawiła na skraju szklanki delikatny zarys szminki. Robiła to dosłownie wszędzie, zarówno w domu, restauracji czy pracy. Jeżeli naczynie miało na sobie czerwony ślad, winowajca był doskonale znany otoczeniu. Przerzucając kartkę po karce wampirzyca natknęła się na coś co zwróciło jej szczególną uwagę. Był to mianowicie palec zakończony dobrze pomalowanym paznokciem. Wskazywał jedną z par butów, która znajdowała się na stronie nr.8. Głos z góry sugerował dokonanie celnego wyboru. Nie było to jednak sumienie bohaterki lecz sugestia kobiety, która ni stąd ni zowąd znalazła się za jej plecami.
Wygodnie będę miała na starość. Zacytowała stare powiedzenie, które niestety wielokrotnie już w swym życiu przetestowała. Skupiając wzrok na siadającej obok istocie pospiesznie dodała:
Ale dziękuję za cenną radę. Każdy w życiu tak miał, że patrząc na kogoś ogarniało go dziwne przeczucie. Mianowicie dotyczyło ono znajomości drugiej osoby. Czy może gdzieś, kiedyś już się widziałyśmy? A może to tylko zbieg okoliczności i rozum płata figle próbując zmusić swą właścicielkę do zbłaźnienia się. Szybka analiza, moment zadumy i bingo! Tak, to nie jej wyobraźnia.
Fashion week 2000 Londyn. Rzuciła z kamienną twarzą patrząc wprost na obiekt swego zainteresowania. Wystarczyło tylko aby jej domysły potwierdziły się. Wprawdzie zawsze istnieje możliwość wyjścia na kretynkę, która mówi od rzeczy o datach i wydarzeniach. Przeciętny zjadacz chleba nie ma pojęcia kiedy i gdzie organizowane są jedne z ważniejszych pokazów. Osoby zainteresowane mają grafiki w jednym palcu. Zwłaszcza Nad, która kiedyś trochę się w to bawiła a poza tym na ten czas pisała artykuły do szuflady. Wtedy, w Londynie poznała bardzo podobną dziewczynę, przeprowadziła z nią nawet mały wywiad dla sprawdzenia samej siebie ale później kontakt się urwał. Nigdy nie próbowała odnowić znajomości bo w zawodzie, w którym raz na miesiąc zmieniasz miasto a nawet kraj jest to niezwykle trudne.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Vivien Sob Lis 22, 2014 3:21 pm

Wzruszyła delikatnie ramionami na wzmiankę o wygodzie, choć wątpliwe, by kobieta zauważyła ten ruch. W sumie kryła się za tym jakaś logika... Jednakże patrząc na długość egzystencji wampirów, taki moment nie przyjdzie szybko. Jako modelka zmuszona była do noszenia za ciasnych (oraz za dużych) butów i niedokładnie wymierzonych ubrań, że z przyzwyczajenia mogłaby już takie kupować. Kto jednak patrzy na nią z taką dokładnością w domu lub gdy wychodzi po przysłowiowe mleko? Ceniła sobie wygodę, a zaciskanie zębów z bólu przy chodzeniu tolerowała jedynie w pracy, na wybiegu. Po części była nawet zadowolona, iż przyjdzie jej za niedługo kończyć karierę. Wszystkie wyrzeczenia, których musiała przestrzegać, w końcu przestaną ją obowiązywać. Jej życie dopiero niedawno, porównując je chociażby z ilością przeżytych lat jej męża, się rozpoczęło, dlatego nie martwiła się o ewentualny brak rozrywek czy brak perspektyw na długą przyszłość. Wampir może więcej.
- Nie ma problemu. - odpowiedziała, zagłębiając się w lekturę karty dań. Każde kolejne zdjęcie coraz bardziej wykwintniejszych deserów kusiło Vivien niepowstrzymanie tym bardziej, iż ostatnio nie raczyła się zbytnio ludzkim jedzeniem, a zwłaszcza słodkościami. Och, pamiętała gdy jeszcze w ludzkiej młodości była niemal ich koneserem, wybrednym krytykiem, któremu smakowało naprawdę niewiele. Teraz natomiast była w stanie zjeść dosłownie wszystko, co tylko ładnie wyglądało. Wieloletni post, choć na dobrą sprawę był jej całkowicie zbędny, zobojętnił jej wymagania i kubki smakowe, przez co obecnie smakowały jej nawet kaszki Nestlé dla dzieci. Przywołała czym prędzej ruchem ręki kelnera, który uśmiechając się od ucha do ucha doradził jej, o ironio, węgierski tort czekoladowy z bitą śmietaną. No, Vivien, pokaż jak znasz się na swoich rodzinnych smakołykach. Zamówiła więc deser, wliczając w to latte macchiato, i gdy oddawała już kartę mężczyźnie, blondwłosa kobieta zwróciła się znów do niej, przywołując wspomnienia dawno odbytego pokazu. Vivien, nieco zaskoczona, skontrowała badawcze spojrzenie wampirzycy, szybko analizując w głowie czemu wydaje się ona Czerwonej tak... dziwnie znajoma. Jeszcze chwila, jeszcze moment, jeszcze ostatnie delikatne zmarszczenie brwi... Mózgownica pracuje, wszystkie przewody znów zaczęły być aktywne, cud, że z uszu nie zaczęła jej buchać para z przepracowania. Nim jednak to się stało, Vivien zaczerpnęła nagle powietrza przez usta, otwierając szerzej oczy, oświecona wspomnieniami, które w końcu zobrazowały jej tamten dzień i tamtą kobietę, którą wówczas spotkała i z którą tak dobrze jej się rozmawiało.
- Przeprowadzałaś wtedy ze mną wywiad! - wyrwało jej się głośniej niż zamierzała. Zgarbiła się nieco, czysto automatycznie, rozglądając ukradkiem na boki, lecz nikt nie zwrócił na nią większej uwagi. Wow. - Oh my, nie sądziłam że jeszcze się spotkamy! Pokazy to skupisko mas ludzi, w których każdy wygląda tak samo i których nigdy nie widzi się drugi raz. N... Nadia, dobrze pamiętam? - zwróciła się już do kobiety zdecydowanie ciszej niż przed chwilą, posyłając jej rozweselony uśmiech. Nie przyznała się kobiecie, że zwyczajnie zgubiła dane kontaktowe, którymi wtedy się wymieniły, pro forma. Wyszłaby na jeszcze większą gapę, niż którą była w rzeczywistości.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Sob Lis 22, 2014 4:09 pm

Ludzi i wampiry dzieliło kilka wyraźnych różnic. Najbardziej charakterystyczną cechą jednego jak i drugiego gatunku był pokarm jaki osobniki spożywały by przetrwać. Układ trawienny śmiertlenych był bardziej podobny do tego jaki posiadają zwierzęta roślinożerne. W rzeczywistości jednak rasa ludzka była jak odkurzacz. Mięso, rośliny, ich przetwory a nawet bakalie. Wszystko to chłonęli z największą radością dodatkowo urozmaicając sobie niemal każde kolejne danie. Odpowiednie połączenie smaków, niekiedy nie pasujących do siebie na pierwszy rzut oka przynosiło wspaniałe rezultaty. Orgasm na podniebieniu gwarantowany. Inaczej sprawa ma się w przypadku dzieci nocy. Te za główny pokarm przyjmowały krew. Najlepiej wprost z szyi żywiciela a dawcą powinna być niewinna, młoda kobieta (ponoć takie smakują najlepiej). Co mogłoby zaskoczyć niejednego fascynata wampiryzmu, pijawki również mogły żywić się ludzkim pokarmem. Dla większości miał on ten sam smak jaki odczuwają ludzie. Do kwestii jedzenia trzeba podejść ostrożnie i z pewnością indywidualnie ponieważ nie każdy był zafascynowany tym co mają do zaproponowania najwięksi kucharze tego świata. Bywa i tak, że wampir pije tylko i wyłącznie krew swych ofiar, innemu wystarczy woreczek z banku a kolejnemu nowoczesna tabletka, która zaspakaja głód i hamuje żądze polowania. Czasami można spotkać również zainteresowanych tym co po ofiarach pozostaje-mięsem. Historia zwykła ich nazywać krótko i treściwie-kanibale. Nadia miała mniejszą i większą przyjemność kosztować wszystkich z wyżej wymienionych specjałów. Z całą pewnością nie była fankom ludzkiego jedzenia. Owszem, gdy wychodzi się do restauracji należałoby chociaż dla niepoznaki czegoś uczknąć ale to w drodze wyjątku. Tabletka to jedyny specyfik, który do dnia dzisiejszego był jej zupełnie obcy i nieszczególnie paliła się do zgłębienia cudownych właściwości. Gdy mieszkała w małej chatce pośrodku lasu niejednokrotnie próbowała wycinać różne fragmenty z zakatowanych ofiar. Smaczne, jeżeli tak to można określić były policzki. Smakowały podobnie do drobiu. Reszta w zależności od miejsca położenia oferowała całą paletę smaków. Każdy wybredny na pewno znajdzie coś dla siebie. Trzeba tylko odrobinę chęci i samozaparcia w ćwiartowaniu zwłok.
Panująca ciszę, która trwała wieki a przynajmniej tak się wydawało bohaterce, przerwał głośny okrzyk. W obliczu spokoju jaki panował wokół tych dwóch stolików głos Vivien miał potężne pole rażenia. Wewnętrznie zmieszana Nadia podążyła przez sale wzrokiem zachowując kamienną twarz. Najwyraźniej nikt nie był poruszony tym co przed chwilą miało miejsce co zadowoliło chyba obie panie.
Tak, wszystko się zgadza. Kobieta potwierdziła przedstawioną wersję wydarzeń po czym dodała.
Czekasz na kogoś czy mogę się dosiąść?
Nawet przez chwilę nie przeszło jej przez myśl, że mogłaby wstać i usadowić tyłek przy stoliku swojej rozmówczyni bez wcześniejszego pytania. Z jej doświadczenia i tego co można nierzadko zauważyć gołym okiem, starsze wampiry posiadają więcej kultury i ogłady. Dobre wychowanie i maniery to jedne z cech, które zacierają się w miarę postępu. Kolejny dowód na to, że "kiedyś było lepiej".
Jeśli czerwonowłosa nie będzie miała nic przeciwko wampirzyca dosiądzie się do jej stolika zabierając ze starego miejsca wszystkie swoje rzeczy. Przeniesienie broszurki, butelki i szklanki to żadna filozofia zwłaszcza, że można sobie dodatkowo pomóc. Ze zwykłego przyzwyczajenia oraz roztargnienia związanego z rozpoznaniem znajomej twarzy w nowym mieście Nadia popełniła małe wykroczenie. Mianowicie pokonując krótką trasę z jednego krzesła na drugie w prawą dłoń chwyciła książeczkę, w lewą butelkę zaś szklanka niczym "zaczarowana" sama powędrowała obok niej. Dopiero gdy szkło delikatnie osiadło na blacie stolika Nad rozejrzała się zasłaniając wolną już ręką usta.
Cholera, przepraszam. Głupi nawyk.
W domu niemal na każdym kroku używała telekinezy aby coś przesunąć dlatego zrobiła to teraz całkowicie instynktownie i co trzeba dodać-bez namysłu. Z tego co szybko zauważyła, chyba znów cała reszta była pochłonięta sobą. Kamień z serca...
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Vivien Sob Lis 22, 2014 11:28 pm

Vivien nigdy nie spróbowałaby ludzkiego mięsa. N-I-G-D-Y. Sama ona była dość specyficznym rodzajem wampira, zbyt delikatnym jak na jej rasę i zbyt wrażliwym na ludzkie krzywdy. Nie miała w sobie takiego pokładu "zwierzęcości" jak inni, a do kwestii picia krwi nadal podchodziła z rezerwą. Oczywiście, przez tyle lat od przemienienia jej pragnienie zakosztowania posoki zamiast kotleta schabowego wzmagało się z każdym dniem, jednakże starała się unikać zabijania ludzi... którym kiedyś też była. Z sentymentu czy zwykłej dobroci, nie potrafiła tego stwierdzić, choć wiele razy powracała myślą do dawnych dni, kiedy wszystko wydawało jej się o wiele prostsze, a każdy dzień był ekscytującą przygodą zamiast kolejną nudną godziną egzystencji. W czasie swojej ciąży wypijała niewyobrażalne ilości krwi, również ze względu na szybko rozwijający się płód w jej łonie, ale również ze zwykłej, czystej przyjemności. Smakowała wówczas inaczej, stawała się bardziej pociągająca, a sama wampirzyca nie czuła przy tym żadnego poczucia winy, niepokoju lub jeszcze bardziej irracjonalnego zamartwiania się czy śmiertelnik żyje. Była głodna, a jej myśli krążyły tylko wokół potrzeby zaspokojenia swojego głodu. Gdy wszystko wróciło do normy i gdy urodziła szczęśliwie śliczną córkę, jej dawna niechęć do kosztowania ludzkiej posoki dziwnie się zmniejszyła. Nie miała już tak wielkich oporów do pożywania się krwią jak na początku i do, hm, wyrządzania ludziom krzywdy, jednakże nie przeszłoby jej przez myśl, aby zakosztować i w człowieczym mięsie. Cóż, może to i lepiej - stwierdzenie, że "nie wszystko wszystkim smakuje" było w tej sytuacji całkiem adekwatne.
Zamachała przed nosem dłonią, jak gdyby odganiała się od muchy na stwierdzenie czy na kogoś czeka. Co prawda w ogóle nie powinno jej tu teraz być, gdyż Elyse wystarczająco długo obcowała dziś z nianią, niemniej wizja wypicia lampki wina była po tylu godzinach stania w korku całkiem kusząca, a przy dziecku... No, nie wypada.
- Skąd, siadaj śmiało. - odpowiedziała, przesuwając torebkę i rzuconą w międzyczasie kurtkę wraz z chustą obok siebie tak, aby Nadia miała miejsce, by bez krępacji zasiąść przy stoliku Czerwonej. Utkwiła wzrok w wampirzycy, a gdy zobaczyła "zaczarowaną" szklankę lecącą obok niej, zaśmiała się cicho pod nosem.
- Mnie to nie przeszkadza, telekineza faktycznie jest całkiem przydatna, kiedy nie ma się rąk. Przy dziecku jest to szczególne błogosławieństwo, uwierz mi. - dodała z przekonaniem, zakładając pod stolikiem nogę na nogę. Wyjęła jeszcze szybko komórkę z torebki, sprawdziła godzinę, ewentualne wiadomości i połączenia (których, na szczęście, nie było), po czym wróciła wzrokiem do kobiety, a naprawdę rozradowany uśmiech nie schodził jej niemal na chwilę z twarzy - znak rozpoznawczy Vivien.
- Świat jest naprawdę mały, w tym mieście co rusz można spotkać same znajome twarze! Gdybym dostawała jena za każdą osobę, którą kiedyś poznałam i którą spotkałam właśnie tu, nie musiałabym w ogóle pracować. Co cię tutaj sprowadziło? No i co u ciebie? Och, zapomniałam zamówić wina, cholera, KELNER! - no tak, gadulstwo czerwonowłosej ujawniło się z wyjątkowym rozmachem, nie oznaczało to jednak, że nie potrafiła słuchać! Co to to nie, była naprawdę doskonałym słuchaczem, jednak wpierw sama musiała się odpowiednio wygadać, a przynajmniej zazwyczaj to robiła. W gronie nowo poznanych nie pokazywała po sobie, iż kryje się w niej niemal dziecko. Na dobrą sprawę Nadii również nie znała zbyt dobrze, bo co można wywnioskować po osobie, z którą rozmawiało się zaledwie raz, jednakże dobrze to wspominała i uznała, że nie ma po co udawać zimną i niedostępną. Na dłuższą metę stawało się to męczące...
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Nadia Nie Lis 23, 2014 1:26 pm

Przenosząc ostatecznie swoje wszystkie drobiazgi do stolika obok, zasiadła na chłodnym krześle. Jednym ruchem założyła za ucho niesforny kosmyk, który jakimś cudem wydostał się z upiętego koka. Opierając obie ręce o blat przeniosła spojrzenie na twarz Vivien, która ponownie, tak jak wtedy wydała jej się bardzo sympatyczna. Czasami spotykając nową osobę wyczuwamy, że coś nas z nią łączy. Obie kobiety jeszcze nie zdawały sobie sprawy ile mają za sobą wspólnego.
Masz córeczkę? gratulację.
Lekkie zdziwienie wymalowało się na twarzy Nadii. Jeszcze 14 lat temu podczas wywiadu, kiedy jako dziennikarka zadawała mnóstwo pytań, padło i to dotyczące rodziny. Jeśli wierzyć niezawodnej pamięci wampirzycy jeszcze wtedy w życiu modelki nie było żadnego dziecka. Od tamtej pory minęło trochę czasu i najwyraźniej kilka kwestii uległo zmianie.
Ponad 200 lat jakie przyszło spędzić na tej ziemi naszej bohaterce przyniosło jej wiele doświadczeń, przemyśleń oraz podjętych decyzji. Przez cały ten okres nigdy nawet nie przeszło jej przez myśl aby zakładać rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Ba, nawet związki na dłuższą metę stawały się męczące i tłamsiły osobowość blondynki do tego stopnia, że zazwyczaj wszystko kończyło się powszechnie znanym cytatem "zostańmy przyjaciółmi". Takich przyjaciół miała wielu choć dziwnym trafem, żaden nie utrzymywał z nią bliższych kontaktów. Dopiero teraz dotarło do niej, że ich zgoda i chwilowy zachwyt takim stanem rzeczy był niczym innym jak dobrą, aktorską grą. Faceci byli jak większe dzieci, którym trzeba dogadzać i pilnować ale w taki sposób aby tego nie zauważyli. Związki a przede wszystkim trwanie w nich, umiejętność pójścia na kompromis itp. Wynosi się z domu. Przykład idzie z góry-przynajmniej tak podchodziła do tego Nadia. Jej ojciec był słabym mężem i tatą. Być może dlatego perspektywa małżeństwa wzbudzała w niej w jakiś sposób odrazę i niechęć. Może kiedyś spotka na swej drodze kogoś, kto zawróci jej w głowie i nie będzie umiała mu odmówić.
W takim razie musisz być rozchwytywana. Spotkania, wywiady, rodzina i mnóstwo znajomych. Chyba niełatwo to wszystko pogodzić. Bo kontynuujesz karierę, prawda?
Nadia nie miała bladego pojęcia, że jej rozmówczyni przechodzi właśnie to co ona sama kilkanaście lat temu kiedy musiała skończyć karierę i zniknąć. W końcu jak można wytłumaczyć wieczną młodość, brak zmarszczek, doskonałą figurę i mnóstwo wigoru na każdym zdjęciu? Jeżeli wampir podejmuje pracę gdzie jest wystawiony na baczny wzrok setek ludzi to nadchodzi moment gdy trzeba schować się za kurtynę. W grę wchodzi jeszcze zmiana rysów twarzy, operację plastyczne itp. Niewątpliwie jest grupa osobników, która lubi się w to bawić ale nie Nad. W odpowiedzi na pytania postanowiła mówić całkowitą prawdę. Przecież nie miała nic przerażającego do ukrycia.
Po skończeniu studiów wróciłam do domu. Tam miałam nadzieję zastać ojca ale po śmierci matki okazało się, że przygruchał sobie nową kobietę. Nie mogłam na to patrzeć, męczyłam się i chyba to było głównym powodem mojej przeprowadzki. Składałam kilka CV w różnych miastach i traf chciał, że właśnie tutaj dostałam pracę. Kilka dni temu wynajęłam dom i oto jestem. Tak naprawdę to moje pierwsze wyjście do centrum i tym bardziej się cieszę, że trafiłam na kogoś znajomego.
W wielkim skrócie streściła to co przygnało ją do stolicy. Do opowiadania miała znacznie więcej ale to nie miejsce ani pora aby rozprawiać o tym co przydarzyło jej się na "wygnaniu" w małej leśnej chatce kilkaset kilometrów stąd.  Gdy rozmówczyni zamówiła wino, wampirzyca odruchowo upiła ponownie łyk niegazowanej wody. Chyba nawet zaczęła żałować, że przyjechała tutaj własnym samochodem. Przewidywanie przyszłości byłoby cennym darem dla każdej kobiety.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Restauracja "Czarna Róża" - Page 4 Empty Re: Restauracja "Czarna Róża"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach