Plac zabaw

Strona 4 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Maj 26, 2013 7:59 pm

Ringo nie przeszkadza, że ma na kolanach Sophie. To taka miła, sympatyczna, przeurocza osóbka o anielskiej buzi. Nic, tylko trzymać na kolanach i łapać śmiało za miękkie uda gotowe do przyjęcia głowy. Wiadomo... uda robią także za poduszkę. No ale dosyć pierdolenia o dupie Maryni, jednooki ma tutaj parę okrągłych koleżanek, na które niemalże ciągle zwracał uwagę - Klatka piersiowa Sophie jest naprawdę bogata, mógłby się z nią nawet zaprzyjaźnić. I nikt by się o tym nie dowiedział, nawet sama jej właścicielka.
W każdym bądź razie dziewczyna usadowiła się wygodniej, a szlachetny nie robił nic w tej sprawie. Marnuje się ona przy Samie, ta laseczka jest taka... nadzwyczajna. Wreszcie po tak długim czasie spojrzał w oczy wampirzycy, choć nic specjalnego dalej nie zrobił, poza trzymaniem łap na jej talii.
No to mają lipe jak nie przeglądają gazet. Muszą czekać na jakieś prawdziwe info, które zdradzi gdzie przebywa Samuru. No ale obecnie gówno wiedzą.
Zaskoczyły słowa? Ringo odkrył słabość szlachetnej! Martwi się o męża! O ja cie proszę....
- Ale ja nie wiem, tylko tak strzelam. - Szybko zamknął mordę. Powód? Piersi Sophie. Grzecznie przyjął jej zaproszenie między koleżanki, że aż łapy zaciśnięły się mocniej na biodrach. Czy ona go naprawdę nie pragnie? Przecież on az bucha seksapilem niczym lokomotywa! Wredna Sofa, wredna!
- No pewnie, że nie dał. On skopał dupy łowcom. - Gadanie. Pocieszenie nic tu nie da, najlepiej jakby razem poszli w kszory, hoho.
Co za przejęcie. Kyu to jej przyjaciel! Nie martwi się? Och, no tak! To jemu Ringo dupe wyruchał. O rany, gejem przecież nie jest. Co za wstyd! Już nie odróżnia mężczyzn od kobiet. Uzależnienie od dziur, ot co.
- Ja tam nie wiem, nie miałem go w łóżko. Ale jeśli chcesz, to wiesz... Mnie możesz też sprawdzić. Wcale się nie obrażę. - Co za niemoralna propozycja! Phew, ona i tak jest za Samem.
Zaraz odkryła jego obrączkę... Niemal zawył pełen rozpaczy, ukrywając twarz tak całkiem niechcący między jej piersi.
- Tak! Mam żonę, to Yuki Sharp. Tylko... tylko ona mnie nie pragnie, rozumiesz?! Nie chce mnie! - Może go pocieszy? Fajnie by było!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Maj 26, 2013 8:33 pm

O widzisz! Sophie może robić za grzeczną, uroczą, śliczną przytulankę Ringo na złe chwile i trudne dni. Kanapa naprawdę spełnia się w takich rolach! Mogłaby na nim wisieć calutki boży dzień, trzymając przy tym gębę na kłódkę. Bo w końcu jej biedny, jasnowłosy wampir jest smutny, oh! W ogóle czaicie to? Sofa chyba jako jedna z niewielu kobiet nie ucieka od jego osoby, ba! Wręcz przeciwnie! Kiedy tylko ma taką okazję przykleja się do niego jak rzep do psiego ogona. A spróbuj tu taką odczepić! Ni cholery, nie da się. Najwyżej kogoś pokopie i pogryzie i tak zostanie przy swoim jednookim zboczeńcu. Yup, szlachetna zaczęła traktować Ringo jako swoją własność, więc wszelkie nieproszone panienki w jej obecności nie mają nawet prawa zbliżyć się do niego na trzy metry, bo zdechną na miejscu. Widzisz jaka ona jest dobra? Widzisz!? Powinieneś ją za to wielbić, serio.
Oh my, kolejny, który twierdzi, że ta mała, wredna wampirzyca marnuje się przy Sam'ie. Właściwie trudno, to stwierdzić. Może i tak, może i nie. Właściwie robi, co tylko chce. Prawdopodobnie, gdyby w przeciągu pięciu minut ubzdurała sobie, że chce się pieprzyć na tej ławce z Ringo, zrobiłaby to nie bacząc na nic. Ot, Samur ma ją w dupie, to co za problem? No wiem. Kanapa wybrała sobie zajebisty sposób na to, by mścić się na burmistrzu, aczkolwiek każde inne przewinienie przeszłoby mu koło dupy.
No proste, że się martwi! A przynajmniej w jakimś tam stopniu. Chociaż obecnie szukała go tylko w jednym celu. Podziwiajmy ją za jej wytrwałość, srsly.
- Ah. Naprawdę? - mruknęła, spoglądając na niego z góry. Wiecie, trzymając jego łepetynę w swoich cyckach mogła się poczuć jak pani sytuacji, fuck yeah. W każdym razie, gdy zacisnął mocniej swoje dłonie na jej biodrach, wampirzyca po raz kolejny wyszczerzyła swoje kiełki w perfidnym uśmiechu, znowuż poruszając się nieznacznie na jego kolanach.
Ofc, że martwi się o stan swojego przyjaciela, ale skoro ten do niej nawet nie zadzwonił, co gorsza nie poinformował nawet o swoim ślubie, to co ma się do niego odzywać? Zresztą, ta cała bójka z pewnością wydarzyła się już jakiś czas temu, a nieszczęsny muzyk zdołał dojść do siebie. W końcu twarda z niego sztuka. Sop wie co mówi, zna go nie od dziś ~
- Myślisz, że dasz mi radę? - wymruczała, zjeżdżając swoimi zimnymi łapami na tors mężczyzny, by później bez większych problemów zatrzymać swoje zwinne dłonie tuż przy rozporku jego spodni. Mały, wyzywający uśmieszek pokazał się na mordce szlachetnej, kiedy tylko zacisnęła mocniej dłoń na kroczu Ringo.
- Nie bądź głupi. Wiesz, że za bardzo k o c h a m Sam'a. Zresztą, coby nie było, masz dziecko z moją siostrą. Czy jakoś tak. - rzuciła, całując go ostatecznie w czoło niczym grzdyla z podstawówki. Ha! Nie ma tak łatwo, yolo.
Nie protestowała, kiedy ponownie schował twarz między jej piersiami. Zaśmiała sie jedynie, widząc jego pseudo zrozpaczoną minę.
- O stary! Nie zmusiłeś jej do tego? Siadło Ci na mózg? - no wiecie, Kanapa była przyzwyczajona do tego, że jak jakaś nie chciała mu dać sama z siebie, to on brał nie pytając o pozwolenie, a tu takie coś. Normalnie szok.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pon Maj 27, 2013 4:12 pm

Nooo, Sofa zostanie wynajęta jako wolne ramię, aby Ringo w każdej chwili mógł się wypłakać, przecież on tak nieszczęśliwy wiecznie jest.
Aż tak zazdrosna jest o szlachetnego. W życiu by o tym nie pomyślał, albo po prostu dziewucha zaś się naćpała i nie wie ci czyni, w dodatku prowokuje jednooki zboka! Zaraz ją zmaca, zgwałci każdą dziurę i na tym wszystko się skończy, no ale ta paskuda taka już jest. Kpi sobie z biednego Ringo, mając w nosie jak ten może się okrutnie męczyć w jej podniecającym towarzystwie.
Szlachetny nie wie jak to jest z tym Samem. Chłopak zwykle nie opowiada o żonie, bo ma zwykle ważniejsze sprawy, a jeśli ta sadzi że ma tak całkiem, całkiem ją w dupie, to chyba się myli... Samuru jak się wścieknie i straci cierpliwość, może biedna panienka ucierpieć, choć... Szkoda takiej ładnej dziewczyny. Może zanim Samur by ja uszkodził, dałby mu się z nią przespać? Kto wie, kto wie...
To że trzymał mordę w jej cycach, nie znaczy że to ona ma prawo uważać się za panią! Szlachetny zaraz ją zaciągnie w najbliższe krzaki i pokaże Pana oraz Władcę, a co! Wredn Sofa wtedy podkuli ten swój malpi ogonek i przestanie gnębić wujaszka Sama.
Co do Kyubiego. Ringo poznał jego inną stronę i do dziś żałuję, ach. Podły świat dla gwalciela.
- Nie za taką kizią jak ty się zabawiałem. - On również nie chciał być gorszy i uśmiechnął się wyjątkowo paskudnie. Jak tylko przyjechała łapkami po jego ciele, zarechotał niczym pirat odnajdujący statek pełen złota! I pomyśleć, że Sophie szybko złapała za maszt szlachetnego. Mało brakło, a by się obleh podniecił.
Kocha Sama? Wolne żarty! Oni się raczej kochają nienawidzić! Mimk wszystko Ringo się wściekł! Tu mu chętke na bara bara robi, a kończy to całusem w czoło.
- A guzik mnie Twoja siostra obchodzi! - Sretere... Ona nie wiem jak to było! Ringo sobie wziął Nadire siła, ha! Normalnie jak rasowy jaskiniowiec!
Cycki Sofy okazały się dobrym bunkrem. Ukrył się w nich, jak zaś dotarło do niego iż Yuki na go w nosie.
- Nie! Z miłości za mnie wyszła! Phew... - O ironio. Oczywiście że kłamał! Zmusił Yuki do ślubu, bo jej własny ojciec przegrał ją w karty.
- Liczyłem na legalny seks. Ale się myliłem! - Rzucił nerwowo, zgarniając z siebie czarnulko blondynkę. Twardym krokiem pognał na metalowe drabinki, by wspiąć się na nie i po prostu przewiesić się przez nie jak dywan na trzepaku. Ringo usechł z rozpaczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Cze 02, 2013 4:58 pm

Phef, wampirzyca jest cholernie zazdrosna o wszystko, co uzna za swoje. Ringo już dawno postanowiła sobie przywłaszczyć. Ba! Dziewucha nie uznaje nawet jego małżeństwa. On jest po prostu jej. Jej i tylko jej. Nie ważne, że w gruncie rzeczy nic ich nie łączy, nie ważne, że między nimi występuje tylko zwykła, platoniczna, rodzinna znajomość. Dla Kanapy i tak i tak, chcą nie chcą jest jej nieszczęsną zabawką. Oh, tylko spojrzeć jak nauczyła się przy mężu traktować innych jak podrzędne pachołki. Mimo, że darzy swego rodzaju sympatią jednookiego przez swój spaczony pogląd na świat na ogół jest w stanie go tylko prowokować tudzież wykorzystywać we własnych celach. To, że dała mu się wypłakać we własne cycki, to już inna sprawa. Na widok jego rozkosznej mordy, po prostu nie mogła przejść obojętnie.
Samur jej nic nie zrobi! Znaczy, pewnie zrobi, aczkolwiek Sofy nie da się tak łatwo pozbyć. Serio! Próba wyrzucenia jej przez okno nic nie dała! A już tego próbował nawet biedny burmistrz. Oh, może czarnulka powinna zachowywać się przy nim mniej dziecinie? Swoje chamskie docinki zostawiać dla siebie i w odpowiednich momentach łapy trzymać przy sobie? Może wtedy byłoby lepiej. O kurcze, szlachetna po raz pierwszy w swoim życiu wpadła na aż tak debilny pomysł, serio. Jeszcze tego brakowało, by płaszczyła się potulnie przed własnym mężem. Oj nie. Nie z nią takie numery, chyba, że naprawdę jakaś lala wejdzie jej w pardę. W końcu wszyscy wiemy, że nie jedna śliniła się już na widok Sam'a.
Japa tam. Jak na razie śmiało może określać się jako Pani. Coby nie było cycki sprawiły, że biedaczek zaczął się jej wyżalać. Jeszcze tak kilka razy, drobne macanki i powie jej wszystko, yolo. Jak dobrze jest być kobietą.
- Oh, kochanie. Jestem prawdopodobnie jedną z niewielu tych lasek, których nie zdążyłeś jeszcze przelecieć. Może nie jesteś tak dobry, co? - mruknęła perfidnie, nie zwracając uwagi na jego obleśny uśmiech. Śmiało nadgryzła płatek jego ucha, bo i co się będzie ograniczać jak ten śmieje się w najlepsze?
Już weź, nie bądź taki okrutny! Jak Kanapa wali prosto z mostu, że kocha Sam'a, to znaczy, że kocha i koniec. To, że swoje uczucia okazuje na swój popieprzony sposób, co tyczy się również burmistrza nie znaczy, że kłamie. Wręcz przeciwnie! Jest pełna prawdy. Jak romantycznie. O kurwa.
Co prawda, to prawda. Sophie jedynie obiło się o uszy, że szlachetny perfidnie wykorzystał jej siostrę. Nigdy jednak w to nie wnikała, bo i po co? Co śmieszniejsze, sama Nadira nigdy nie poruszała tego tematu przy niej. Także ów ciekawostki dowiedziała się bodajże od Naizen'a kiedyś tam, dawno temu w miejskiej kawiarni zaraz po powrocie z Włoch. I pomyśleć, że wampirzyca z chęcią poleciałaby tam na nowo. To był prawdopodobnie najlepszy okres w związku Sam'a i Sop. Wracając jednak do rzeczy. Gdyby szlachetna dowiedziała się wszystkiego od A do B i tak - niestety - nie odsunęłaby się od Ringo. Taki pocieszny z niego stwór, że się wręcz nie da, noo!
- Z miłości? Nie sądzę. - burknęła, zaczesując mu mozolnie jasne włosy do tyłu. Ot, na pociesznie.
Zachichotała bezczelnie na następne jego słowa, podnosząc się z ławki na której ją usadowił. Kiedy zawisł głową w dół na metalowych drabinkach, Sop podeszła bliżej, kucając tuż przy nim. Przechyliła łepetynę nieco na bok, wlepiając wielkie, niebieskie ślepia w twarz mężczyzny.
- Właściwie, czemu akurat ona? Przecież to była żona mojego brata. - zapytała, rysując palcem kółka na piachu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Wto Cze 04, 2013 2:48 pm

Gadanie, sranie. Ringo jest potulny, milutki i w ogóle łagodny, bo jakoś tak polubił Sofe, no i przede wszystkim jest żoną Sama. Temu też gwałt na jej osobie nie był najlepszym pomysłem. Choć z jednej strony szkoda... Szlachetny wielbił macać swoją koleżankę i ciekaw czy ona zdawała sobie sprawę, że każde siadanie na kolanach sprawia mu ogromną przyjemność? Dlatego niech szlachetna ma się na baczność, w końcu stary wampir także może być przebiegłym draniem i wykorzystać ją do swoich niecnych celów.
To czy kocha Sama, to już jej sprawa. Wampir nie zamierza się, jak na razie wtrącać w ich sprawy. On jedynie może potwierdzić, iż Sam to kawał chuja i jej współczuję takiego bezuczuciowego lodowca. No ale kto się czubi, ten się lubi... temu morda w kubeł i klapa na oczy, Ringo nawet nie szczeknie.
Jedyna laska jakiej nie zerżnął? No tak! Jedynie co jej zrobił, to całował i macał. Bo te większe sprawy... mógł jedynie pomarzyć.
- Dołujesz mnie bardziej. - Westchnął cicho, patrząc nie w oczy a na piersi Sophie, jakby właśnie tam miała twarz. Ach te jej zaczepki, szlachetny już nie mógł wyrobić! Sofa to podły stwór i mógł stwierdzić, że jednak pasuje do Samura idealnie!
Parsknął na potwierdzenie zwątpienia Sophie. Yuki nie kocha męża, ba, ona się wręcz go obawia! Zawisł załamany na drabinie, gapiąc się na ziemię. Za chwilę podeszła wampirzyca, nie zwrócił nawet na nią uwagi. Dopiero jak dała głos, oprzytomniał.
- Gdybyś dowiedziała się prawdy... Ech, szkoda gadać. - Westchnął załamany, zerkając na dzieło jakie narysowała na piasku. Teraz do niego dotarło, że nigdy nie zbliży się do swojej młodszej o setki lat małżonki.
- Odmówiła mi nawet nocy poślubnej. - Istna tragedia! I Sofie na szansę ujrzeć Ringo w takim kiepskim stanie. Przykre... Och!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Wto Cze 04, 2013 8:13 pm

Gdyby w stosunku do jej pseudo skromnej osoby na prawdę chciałby być przebiegłym draniem już dawno zrobiłby, to co tak bardzo by chciał. I z pewnością nie zwracałby uwagi na Sam'a. W końcu czy aby przypadkiem ów szlachetny nie jest w stanie powstrzymać się przed gwałtem, kiedy go świerzbi? Pomijając oczywiście sytuacje z Yuki. Ot, Sophie nadal nie może wyjść z podziwu, że jeszcze jej nie wykorzystał. Nie to, żeby szlachetna źle życzyła byłej żonie swojego brata, aczkolwiek doskonale zna zapędy Ringo i no ... Jest to dość dziwne. Zwłaszcza, że staruszek wsadziłby swój instrument nawet w dziurkę od klucza.
- To tak przypadkiem. - burknęła, przywołując na pyzatą gębę wredny uśmieszek. Powiodła mozolnie wzrokiem w dół na swoją klatkę piersiową, gdy tak biedny Ringo spoglądał na jej piersi. Zachichotała bezczelnie, stwierdzając, że wampir zachowuje się jak niewyżyty seksualnie nastolatek. Coby nie było, może i pasuje do burmistrza idealnie, aczkolwiek każdy ma swoje zdanie. Osoba trzecia, gdyby takowa się tu znajdowała, rzuciłaby zapewne, że Samur lepiej spełniłby się w związku ze skała niżeli nią. NO ALE. Kanapa i tak go kocha. Pozdro.
- Jest mi ogromnie przykro, kocie. Niemniej, spieprzam. Mam kilka spraw do załatwienia. - rzuciła, podnosząc się na równe nogi. Pomachała mu niedbale ręką, po czym opuściła plac zabaw, szybko kierując się do swojego auta. Nie minęła nawet chwila, a Sofy już nie było.

[zt]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pią Cze 07, 2013 7:09 am

Sahal przeszedł teraz z zamęczania Hiro, na męczenie służek. Z prostej przyczyny! Szlachetny ostatnimi czasy był ciągle zajęty, rzadko bywał w domu albo zajęty był Słoniem! Chłopiec miał w nosie, że to nie był słoń a wampir tak samo jak on. Jednakże on nie miał pojęcia kim czy czym jest wampir! Żył sobie w swoim małym, dziecięcym świecie, lekko cofnięty w rozwoju co winą na pewno było brak wychowania ze strony matki i trzymanie go z dala od zabaw z rówieśnikami. Chłopiec wyrósł na małego dzikusa, który idealnie by się nadawał na rozmowy i przygody ze zwierzętami. Tak, z nimi dogadywał się świetnie. Nawet rozumiał, co one mówią! Co z tego, że to była jedynie jego wyobraźnia. On z nimi rozmawiał i inaczej nie przetłumaczysz tego chłopcu. Zresztą bardzo kochał zwierzaki i czasami je rysował, choć na obrazku zawsze wychodziły koślawe, bez ucha, łapy czy ogona. Ale nie da się mu przetłumaczyć, że to musi być tak, a nie inaczej! On to widział swoimi oczami artysty i nikt poza nim nie znał się na tym, co on robił.
Kiedy Hiro nie patrzył, Sahal podpierdolił z powrotem zdjęcie swojego ojca. Nie mógł bez niego zasnąć, więc musiał je mieć i tyle. Nie chciał nawet słyszeć sprzeciwów.
Wreszcie Sahal udał się na zwiedzanie Zamku, co trwało dość długo. Uwielbiał przecież włazić w każdą dziurę i raz ugrzęzł pod kanapą w salonie! Z daleka było widać tylko jego srebrzyste źrenice, które odcinały się wyraźnie od półmroku. Nie płakał, nie piskał tylko szarpał się z kanapą, wyzywając ją od jakichś tygrysów, lwów i innych szablozebnych dzikusów. Żałował, że nie miał ze sobą dzidy! Od razu by przebił swojego przeciwnika, który to chciał go pożreć. Na ratunek jednak przyszła mu jakąś niziutka, słodziutka dziewczynka. Nie rozumiał jej w ogóle, ale mu pomogła. Zawył jak tarzan na lianie i zaczął szarpać nogawki i rękawy dziewczyny.
- Bawić się! Do ataaaaaaku!
I zaczął biegać po całym salonie, przewracając wymachiwanymi łapkami wszystko, co się tylko dało. Biedna Serafina spanikowała, bo przecież zostałaby oskarżona o te wszystkie szkody i w popłochu zabrała Sahala na dwór. Nawet i tam, przez całą drogę na plac zabaw, Sahala było wszędzie. Z sekundy na sekundę przemieszczał się jak torpeda. Wpadł nawet do śmietnika, głową w dół, a kiedy służka go wyjęła miał zawieszonego banana na uchu. I dalej biegł z szybkością lamparta, rozszczepił ramiona i wył jak syrena alarmowa, biegnąc przed siebie. Nie wyczuł nawet zapachu swojego ojca. Był tak zajęty bieganiem i uciekaniem przed wyimaginowanymi tygrysami z Afryki, że w pewnym momencie wpadł na Ringo! Oho, chłopak dostanie wciry.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pią Cze 07, 2013 9:04 am

Sophie poszła, Ringo został sam. Wisiał na drabinkach przez dobrą godzinę, gapiąc się pustym wzrokiem w narysowane koła przez wampirzycę. Dopiero właśnie po tak długim czasie znudził się i zszedł, a wtedy w tym samym czasie coś się od niego odbiło. Szybko się odwrócił w stronę dziwnego, nieuważnego zjawiska...
No proszę, proszę. Sahal we własnej osobie! Towarzyszyła mu Serafina. Ta na widok Ringo zrobiła krok w tył. Aż tak miał przybitą minę, że przerażała służkę niemal na śmierć? Westchnął cicho, łapiąc chłopca za rękę jeśli ten zaś miał zamiar w dzikich okrzykach uciec. Tak, tak słyszał te wrzaski, choć nie zwracał na nich uwagi, był zbyt za bardzo pogrążony we własnych dołach. Czyżby już udzielają mu się Yuki?
- No młody, w końcu trafiłeś na prawdziwego tatusia. - Rzekł spokojnie, kucając przy malcu. Jednooki trzymał go dosyć mocno, aby czasem mu się nie wyrwał. Ten chłopiec z urodą wrodził się w rodzinę Kuroiaishita. Tak, pasował do nich i szlachetny aż poczuł w sobie chęć wychowywania dziecka.
- Nazywasz się Tarzan? - Zamilkł. Nawet Serafina złapała się za głowę... No serio, chłopak ma pięć lat, od dłuższego czasu mieszka z nimi, a dalej nie zna jego imienia i ma czelności wymyślać swoje? Ringo nigdy nie będzie przykładnym ojcem.
Wstał, ciągnąc chłopca za rękę w stronę huśtawki. Mina szlachetny była coraz bardziej zdołowana - usta w wąska linie, brwi ściągnięte niby w gniewem. Zacznie kochać swoje dziecko, zostanie samotnym ojcem i nauczy się naszywać łaty na dziurawe spodnie. Zastąpi mu mamusie i tatusia. A Hiro ma się nie wtrącać...
- Pokochają tatusia, tamta białowłosa jest fałszywa. - I tak gadał cicho, aż dotarli do huśtawki. Serafina stała z boku, przyglądając się całej sytuacji. Jeżeli będzie dobrze, zostawi ich w spokoju.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pią Cze 07, 2013 1:21 pm

Malec nie miał pojęcia, że trafi tutaj na swojego ojca. Na ogół był żywiołowy, wszędzie się pchał, wpadał w jakieś dziury, które miał ochotę właśnie pozwiedzać, ale przy tym prawdziwym ojcu od razu stawał się spokojny i grzeczny jak aniołek. Bał się go. Ich pierwsze spotkaniu nie zapadło zbyt pozytywnie we wspomnieniach malca. Zdecydowanie bardziej przypadł mu do gustu Hiro, który był milszy i nie chciał pozbywać się dziecka.
Dzieciak wariując, latając wszędzie dookoła, niemalże co chwila gdzieś się potykając, to wstając i znów biegając przed siebie wpadł wreszcie na schodzącego z drabinek Ringo.Malec nie wiedział nawet, że taki wampir tutaj się znajduje. Nie skupiał się na żadnych zapach, nie rozróżniał wampirów po ich zapachu. Nawet nie wiedział, że jakikolwiek podział istnieje!
Kiedy wreszcie to wielkie COŚ, na co wpadł, odwróciło się w stronę Sahala, a chłopiec go rozpoznał, zakrzyknął zwierzęco i właśnie zamierzał uciec gdzie pieprz rośnie, gdy dłoń szlachetnego go zatrzymała. Białowłosy ukucnął przy chłopcy, który zaraz jednego paluszka wetknął do buzi i zaczął nim jeździć po jamie ustnej w tę i we tę. Drugą ręką, tę którą Ringo wciąż trzymał, wiercił w kieszeni w poszukiwaniu zdjęcia. Wyjął je i przystawił do twarzy Ringo jakby w celach porównawczych.
- Papa!
Oczywiście mówił w swoim dialekcie, innego języka nie znał. I od razu wsadził palucha w usta Ringo, skacząc jak mała piłeczka. Wyjął paluszka i zaczął ciągać białowłosego za włosy, potem dobrał się do ubrania, a na koniec wyswobodził się dzięki swej ruchliwości i żwawości z uścisku szlachetnego i czmychnął mu na plecy, wszczepiając się w jego ciało. Piąstki dzielnie zacisnął i zaczął piszczek jak szczeniaczek z radości na widok swojego wspaniałego pana. I oczywiście ciągał go za długie, jasne włosy!
- Papa! Papa! Papa! Papa!
Usta chłopca niemalże się nie zamykały, wciąż wykrzykując to jedno słowo. Oczywiście olał wcześniejsze pytanie szlachetnego. Nie nazywał się Tarzan, ale nie było to teraz ważne. Chłopiec w tej chwili był tak podekscytowany, że aż zapomniał z tego wszystkiego własnego imienia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pią Cze 07, 2013 8:16 pm

Nie ma co się dziwić, że chłopak bał się wysokiego szlachetnego, w końcu na pierwszym spotkaniu jakoś nie zabłysnął zajebistością, a prostactwem. Wszak odepchnął własne dziecko, krzycząc na nie, jakby wszystkiego było winne. Cóż... Postanowił to naprawić.
Ringo to bardzo stary wampir i ma tą swoją ponad przeciętną wiedzę, nauczy chłopca wszystkiego. Uczyni z niego mężczyznę godnego noszenia nazwiska Kuroiaishita.
Nie przeszkadzały mu specjalnie krzyki chłopca, a nawet nadzwyczajne zachowanie. Hiro wspominał o fakcie cofnięcia się w rozwoju, powodem mogłoby być złe traktowanie i wychowywanie Sahala. I kto wie czy ta właśnie historia nie poruszyła jednookiego, poza tym szlachetny dba o swoją rodzinę, a ten wampirek to rodzina, jego syn.
Oczywiście nie dał mu uciec. Muszą przełamać pierwsze lody, w których Ringo akurat jest na bardzo niskim poziomie. Na szczęście malec okazał się lepszy te klocki. Dzięki zdjęciu rozpoznał ojca, po czym obdarował go palcem, wciskajac do ust strasznego. Szlachetny zmarszczył brwi i już miał zabrać palca Sahala z ust, kiedy ten go wyprzedził i zaczął gnębić, tak jak poprzedni Hiro. No i nie mogło obyć się bez wejścia na plecy Ringo. Skrzywił się lekko, choć nic nie zrobił. Musiał stać tak z malcem na grzbiecie, dopóki nie ruszył w stronę huśtawek, ach no i musiał znieść bolesne ciągnięcie za czuprunę.
- Jak tak dalej będziesz mnie ciagnać, wyrwiesz mi wszystkie włosy. - Oczywiście zachował dialekt chłopca, przecież Ringo jako staruch, musi znać mnóstwo języków, nawet te z przed tysiąca lat.
Zatrzymał się przy huśtawce, licząc że chłopiec zejdzie i przeniesie się na zabawkę, jeśli nie... Ściągnię go siłą i posadzi na huśtawce. Potem co? Zabierze go do miasta.
- Powiesz jak nasz na imię? - mógłby w końcu zdradzić, co? Inaczej Ringo sam jakimś imieniem go ochrzci.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pią Cze 07, 2013 11:13 pm

Dzieciak przede wszystkim bał się krzyku. A że był jeszcze smarkiem, nie bardzo rozumiał co źle robi, że zasługuje na takie zachowanie ze strony ojca. Zresztą chłopiec w tej chwili, jakby o tym wszystkim zapomniał. Teraz miał przed sobą ojca. Nie ważne czy był prawdziwy czy nie, chciał się bawić! A z kim się tu nie bawić jak z własnym papą, którego można zamęczać do woli albo do momentu, w którym chłopiec po prostu przegnie pałę. Sahal będzie się starał jak tylko może, aby zwrócić na siebie uwagę ojca i sprawić, aby ten nie zechciał znów go zostawić. A także, żeby był dumny ze swojego synka! A jakże, już Sahal się o to postara. Możliwe, że będzie stawał na głowie, aby zwrócić na siebie uwagę Ringo. Będzie go naśladował, prześladował, chodził tak samo jak on, mówił, wykonywał podobne gesty i masę innych rzeczy, jakie Ringo wyczynia.
Sahal niestety wymagał sporej cierpliwości, a także wielkiej ilości wiedzy. Nie umiał nawet się podpisać, a gdzie dopiero cała reszta! Jedyne co mu jeszcze w jakiś sposób wychodziło to rysowanie, ale to dlatego, że talent do sztuki odziedziczył po ojcu.
Sahal wierzgał, szarpał się i wyrywał z uścisku ojca, aż wreszcie mu się udało! Wdrapał się na jego plecy nie zwracając w ogóle na nic uwagi. Zachowywał się tak, jakby już nie pamiętał w ogóle owego zajścia z łazienki. Teraz liczyło się zwracanie na siebie uwagi ojca! Nie widział innej możliwości jak uwieszenia się na nim i targanie za włosy. Miał niestety krótsze niż Hiro, więc nie bardzo miał się czym bawić. Był z tego powodu bardzo zawiedziony. Jednak kiedy białowłosy ruszył przed siebie, w stronę huśtawki, niosą małego chłopca na barana, ten od razu zapomniał o długości włosów. Puścił, ignorując całkowicie słowa o ich wyrwaniu czy pozbyciu się ich na amen. Piszczał i krzyczał podniecony faktem takiej przejażdżki na ojcu!
Nawet nie wiecie jak się zasmucił, gdy okazało się iż było to zaledwie kilka kroków! Nie dał się ściągnąć z huśtawki. Gryzł, wierzgał, kopał, byle tylko Ringo nie ściągał go ze swoich pleców. Aż wreszcie Ringo zdjął chłopca z siebie i usadowił na huśtawce. Zaczął płakać! Płakał niemożliwie głośno. Wielkie łzy ciekły po jego karmelowych policzkach, po usta, aż wreszcie opadły wielkimi grochami na ziemię.
Wreszcie zerwał się n równe nogi i stanął butkami na huśtawkę. Bezceremonialnie rozpiął spodnie i spuścił je do kolan, pokazując ojcu swoje zajebiste bokserki!
– Spiderman!
Odpowiedział chłopiec łkając. Chciał na barana! Niech go nosi ojciec, skoro go już sprowadził na ten świat. No i tak, tego pana z bokserek zdążył już poznać z bajek od służek. Musiał pochwalić się tym ojcu. A jak miał na imię? Chłopiec przechylił główkę na bok, nadął policzki jakby się nad czymś zastanawiał, po czym wypalił.
– Sahal!
Płacz już mu przeszedł. Przynajmniej na razie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Sob Cze 08, 2013 2:50 pm

Postara się już na niego nie wrzeszczeć, no chyba że będzie wymagać tego sytuacja, to wtedy Ringo możne się nie pohamować, choć oczywiście chłopca fizycznie nie skrzywdzi. Mimo wszystko to jego dzieciak, musi być odpowiedzialny i co prawda nie przychodzi to łatwo, no ale będą liczyć się starania, co nie?
Wiadomo. Sahal będzie musiał się uczyć od początku, pierw od rozumowania świata adekwatnego na swój wiek, następnie pisanie oraz czytanie. Nie ma co się spieszyć, w końcu ma dopiero pięć lat. A od takiego malca nie będzie wymagać nie wiadomo czego. Wszystko w swoim czasie i na spokojnie, poza tym namówi Hiro aby mu w tym wszystkim pomagał.
Z całą pewnością nie raz pojedzie na grzbiecie ojca, wszak to jego dzieciak i musi się z nim bawić, zajmować się. Ach, jak widać na starość i wampir potrafi się zmienić i chodzi tutaj bardziej o stosunek do dzieci, nie do reszty - reputacji zniszczyć nie może, no i oczywiście nie chciał! Na szczęście opieka nad dziećmi nie jest wliczona w okazywania słabości, wręcz przeciwnie - opieka nad dzieckiem, to kolejne ciężkie wyzwanie. Dzieciak nie może być pipą w dorosłym życiu, to go automatycznie wykreśli z rodziny Kuroiaishita! Dlatego Ringo postara się wychować Sahala na godnego sobie potwora. Ach, nie... jeszcze na gwałty nie jest czas. A może wyspecjalizuje się w czymś innym? Na przykład w okradaniu banków! W każdym bądź razie wszystko przed chłopcem.
No tak, płacz. Wampirek rozpłakał się, kiedy szlachetny ściągnął go z pleców, sadzając na huśtawce. Nie pasowała mu? Przecież to ulubiona zabawka dzieci! I właśnie się zastanowił... Chłopak mógł nawet nie wiedzieć, jak obsługuje się huśtawkę! Ba, dla niego wszystko było jak z kosmosu. Maluch był naprawdę bezbronny w tym świecie rozwiniętej cywilizacji.
- Nie płacz. Mężczyzna nie powinien płakać, powinieneś o tym wiedzieć. - Nie podnosił głosu, mówił to spokojnie, w końcu zaczął już pierwszy etap nauki.
No nie... Po co pokazywał mu Spidermena? W dodatku ścigając spodnie?! Ringo szybko mu je podciągnął i nawet przytrzymał, jakby chłopak ponownie miał się rozebrać... I zapewne zaś wskoczy mu na plecy, miał ku temu dobrą okazję.
- Nie możesz ściągać ubranka w miejscu publicznym, Sahal. - Masz babo placek, chociaż mu imię dzieciak zdradził. Jeśli chłopak nie wskoczy mu na plecy, Ringo poprawi go na huśtawce i zacznie bujać.
Nie ma ruchania ale za to ma wychowywanie syna. Juhuuu...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Sob Cze 08, 2013 6:07 pm

Chłopiec nie rozumiał bardzo wielu rzeczy. Były dla niego nowe, dziwne i w większości uważał je za bardzo niebezpieczne. Potrzebował także kogoś, kto nauczy go posługiwać się japońskim albo angielskim słownictwem, bo w obecnych czasach ciężko będzie mu się porozumiewać z kimkolwiek w dialekcie, który praktycznie już wyginął. Przed chłopcem długa i ciężka droga, jednak chciał dać z siebie wszystko, aby jeden z drugim papciem byli dumni ze swojego pomiotu. Dzieciak nawet nie wiedział czym jest krew i jak właściwe nie umiał jej spożywać. Dostał jedynie trochę od Hiro, czego pewnie nie otrzymał by od tego prawdziwego ojca. Mówi się trudno, rozpaczać nie zamierzał. Więc lista rzeczy, których białowłosy z opaską na oku będzie musiał nauczyć syna z chwili na chwilę wciąż rosła i zmaleć nie chciała.
Jeśli Sahal faktycznie okaże się być pipą, albo co gorsza będzie wolał panów, będzie plamą na honorze Ringo! Na szczęście na ramionach chłopaka nie spoczywał obowiązek przejęcia władzy nad rodem, więc na dobrą sprawę nikt nie będzie się mieszał w jego życie i mówił, co biedak ma robić. Bądź co bądź faktycznie nie mógł wyrosnąć na niemęską niezdarę, ale póki był dzieckiem mógł sobie pozwolić na więcej swobody. Ciekawe jaki będzie, gdy podrośnie. I ciekawe czego oczekiwał po nim sam ojciec. Może w przyszłości odbędą taką rozmowę i oby nie trafili na okres buntu, bo chłopak jeszcze postanowi zostać treserem małp.
On nawet nie wiedział, że to coś nazywa się huśtawką! Takich rzeczy nie było w Afryce. Siadało się tam pupą na ubitej ziemi i gmerało łapami w piachu. O deskach czy ławkach nogli jedynie pomarzyć. Jego największą i najczęstszą zabawą było wspinanie się na drzewa, nie było zatem mowy o żadnych huśtawkach i innych szatańskich wytworach.
Nie płakać? Mężczyzna? Spojrzał na niego, wciskając paluszka do buzi. Jak mógł nie płakać, kiedy ojciec nie chciał nosić go na barana?! Ściągnął brwi, a potem pociągnął głośno nochalem, wciągając z powrotem wszystkie gile do wnętrza.
Sahal ponownie się naburmuszył, kiedy ojciec ponownie naciągnął mu gacie na slipki z super bohaterem. Sahal chciał, żeby ojciec go zobaczył! Chciał się nim pochwalić, a ten jedynie naciągnął spodnie! Wampirek skorzystał zaś z okazji i zgrabnie wspiął się, niczym na drzewo, na plecy szlachetnego, wszczepiając ponownie swoje palce w koszule szlachetnego.
- A czeeeeemu? Czemu? Noooo, zdrać mi, czeeeemu?
Piszczał podekscytowany, czekając aż ojciec zdradzi dlaczegóż to nie wolno zdejmować spodni w "miejscu publicznym"! I, co to miejsce publiczne? Ringo używał zbyt skomplikowanych słów!
- Nie rooozumiem!
Zakrzykiwał, gnieżdżąc się wygodniej do pleców szlachetnego i po chwili się doń przytulił! Wlepił łepek w jego ramię i uspokoił się nagle. Ukradkiem wytarł sobie resztę wiszących glutów o jego koszulę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Cze 09, 2013 7:45 am

Ależ wiadome, że Ringo wiele go nauczy. Od prawidłowego picia krwi po budowanie statków kosmicznych - z plasteliny oczywiście. Szlachetny odnalazł w sobie instynkt rodzica i zamierza się go trzymać na tyle, ile jego natura pozwoli. Przecież ten wampir nie należy do przykładach ojców, zwykle opłacał alimenty czy inne jakieś lewe pieniądze matkom jego dzieci, zwykle po to aby milczały i dały mu żyć w świadomości, że nie musi brać odpowiedzialność za własne potomstwo. Z Sahalem okazało się inaczej.
Malec odnalazł ojca i jak widać, nie zamierza odsunąć się od tatusia, co także ma zamiar uczynić Ringo. Nie opuści chłopca.
Nawet jeśli nie zajmie ważnego statusu w rodzinie, to i tak nie może zostać plamą... Ringo nie będzie wstanie go nawet wybronić, wszak z całym rodem to on sobie rady nie da, poza tym także wolałbym aby chłopak nie wyszedł na... ludzi, jak to robi wiele wampirów. Kuroiaishita nie starał się nigdy upodobaniać do ludzi, zwykle szedł drogą do opanowania świata i gnębienia rasy ludzkiej, jak i wampirzej. Co zresztą idzie zauważyć po wielu z nich. Dlatego Sahal także w przyszłości musi pokazać, jaj bardzo zależy mu na dobru rodziny, a nie na odwrót.
Zapewne Sahal dostanie mnóstwo zabawek, nauczy się bawić i z nich korzystać, Ringo mu w tym pomoże, bo świadomość, jak ten chłopiec musiał żyć u podłej matki - przytłacza go i nie ma jak uciec, choć bardzo by tego pragnął.
Minka chłopca rozbroiła szlachetnego, przecież on nawet nie mógł wiedzieć o co mogło chodzić tatusiowi, lecz szlachetny się tak łatwo nie poddaje i jeśli sprawa wymaga poświęceń, choć i krwawych, Ringo temu podoła.
- Masz być twardzielem. Wiesz co to znaczy twardziel? To jest ktoś taki, kto nie boi się... zwierząt. Dokładnie, stawiasz czoło nawet słoniowi i nie pozwolisz aby mokre łzy spływały po twoich policzkach. Weźmiesz broń i pokażesz jakim jesteś wspaniałym mężczyzną, stawiając się do walki nawet z najgorszymi słoniami i lwami! - Wyjaśnił jak tylko umiał, starając się używać przykładów, jakie zna chłopiec. W końcu żył z takimi zwierzętami i wie jak potrafią być groźne.
No tak, spodni się nie ściąga, to już chyba zrozumiał, ale co to Miejsce Publiczne to już nie. I tak, jak przypuszczał, chłopak skorzystał z okazji i wspiął się na plecy ojca. Trudno, zniesie to jakoś.
- W miejscu publicznym gromadzi się wiele osób i trzeba umieć się zachować, bo chyba nie chcesz aby na ciebie krzyczeli lub się śmiali, prawda? Dlatego nie możesz ściągać spodenek bo to jest brzydkie i denerwuje innych. - Kolejne wyjaśnienie. Oby tylko ten rozumiał, wszak jednooki nie jest dobrym nauczycielem dla dzieci.
Wreszcie ruszyli. Chłopak nagle się uspokoił i najzwyczajniej wtulił w ojca. Ach, nie zdążył wytrzeć nosa, szlachetny wyczuł sprawę i podał mu chusteczkę, a raczej położył pod jego buzię i kiedy ten wytarł, szybko ją wyrzucił.
- Nauczę cię jak korzystać z kiełków, które masz w buzi. Jako prawdziwy wampir - a nim jesteś - musisz nauczyć się podstawowych rzeczy. - Odezwał się spokojnie, zerkając kątem oka na malca. Zapewne zaś rzuci setkę pytań, ale spokojnie, Ringo na wszystkie postara mu się odpowiedzieć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Cze 09, 2013 10:27 am

Sahal może mieć problemy z piciem krwi, ponieważ nie robił jeszcze żadnego użytku z kłów. Nawet nie odkrył swojego pociągu do krwi. Nie wiedział czym są wampiry, więc nawet nie miał pojęcia do czego służą kły. Nie zdawał sobie sprawy, że takowe posiadał, nie wspominając już o umiejętności ich "włączaniu".
A zatem mały chłopiec zostanie Wielkim Konstruktorem i będzie budował i udoskonalał maszyny, którymi następnie będzie dokonywał rabunków na banki czy też sklepy. Szlachetny cel wykorzystania swoich talentów i umiejętności! Sprawi, że ród Kuroiaishita wzbogaci się jeszcze bardziej. Nie to, żeby byli biedni, ale przynajmniej będzie robił coś, żeby zasłużyć na noszenie tego nazwiska. Niestety, co poniektórzy będąc nawet synem głowy rodu, nie nadają się do tej rodziny. Może powinni rozpocząć banicję i wyrzucanie z rodu tych, którzy nie są godni nazwiska?
Sahal nie wiedział czym są zabawki, do czego służą i jak się nimi posługiwać. Umiał już za to siusiać na stojąco! Nie dziwmy się tak, matka naprawdę miała w nosie wychowanie syna, więc ten ciągle robił pod siebie, jak Król Julian! Po prostu stał albo siedział, nieruchomiał i sikał! Było to bardzo nieprzyjemne i trudne, ale cóż poradzić? Nie umiał inaczej i tyle. A matka nawet się nie przejmowała, że jej jedyny syn chodzi brudny, śmierdzący i zasikany. Oddawała go w łapy jakichś murzyńskich matek, które dopiero nauczyły chłopca jak sikać. Było to naprawdę dramatyczne! Żeby obce baby dotykały chłopca tam gdzie nie trzeba.
Chłopiec zamilkł, kiedy ojciec przeszedł do tłumaczenia, czemu nie może płakać! No jak to? Jeśli nie będzie mógł płakać, służki przestaną się nad Sahalem litować i nie będzie już więcej dostawał tego, czego pragnie! Koniec ze słuchaniem bajek, jakie czytała mu Serafina! Zasmucił się bardzo, ale jeśli ojciec od niego tego oczekiwał, to nie miał prawa w ogóle się sprzeciwiać.
Słoń? Testament! On był słoniem! I chłopiec doskonale zrozumiał białowłosego. Więc jeśli spotka znów Testamenta, weźmie dzidę i będzie z nim walczył!
- Będę walczyć ze słonia! Mamy słonia w domu! Wieeeelki! I czarny! Bez trąby!
Chłopiec już przedstawiał swoje plany, chcąc zadowolić ojca. Jak będą już wracać do domu, to znajdzie gdzieś w polu jakąś dzidę, naostrzy ją i będzie atakował Słonia!
Zaraz też ojciec wytłumaczył czym jest "miejsce publiczne". Chłopiec nie chciał, aby ktoś się z niego śmiał. Wystarczająco przykrości w życiu zaznał, więc teraz chciał już jedynie samego szczęścia! Machał zamaszyście główką (cudem chyba mu nie spadła z karku), przytakując słowom Ringo, że się zgadza! Może jeszcze nie do końca to rozumiał, ale w ciemno podążał za własnym ojcem.
Już siedział na jego plecach, do których zaraz się wtulił. Nie narzekał, kiedy został mu wytarty nos, przynajmniej nie musi brudzić koszuli ojca.
Kiełki? Wsadził zaraz palucha do buzi w poszukiwaniu kłów! Nic nie znalazł. Miał tylko swoje ząbki. Może był inny? Może jeszcze ich nie miał? Musiał kogoś przytulić, żeby dostać kły? A może miał je dostać od wróżki zębuszki?
- A skąd kiełki? A co to wampir? Jestem nim? Ktooo to? Tato, kto to?
I już zalał biednego Ringo masą pytań, wciąż przytulając się do wielkiego i potężnie zbudowanego wampira.
- Czy ja też będę kiedyś jak Ty?
Spytał z radością w głosie, klepiąc się po klatce piersiowej jak Tarzan!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Wto Cze 11, 2013 9:48 am

Sahal zdąży się wszystkiego nauczyć, mając takiego ojca jak Ringo, no i drugiego szlachetnego jak Hiro, podoła zadaniom jaka natura wyznaczyła każdemu wampirowi. Moce także będą trenowane, więc nawet malec niech się nie denerwuje.
To kim zostanie zależy tylko od niego samego, co zrobi dobrego dla rodziny, także leży w jego inicjatywie, Ringo jedynie może go pokierować na odpowiednią drogę. I zresztą pomysł na budowanie machin zakłady jest dosyć ciekawym pomysłem! Co do banicji, kto wie czy Samuru niedługo jej nie rozpocznie, przecież już ma na oku kilku niepasujacych wampirów...
Sahal zostanie nauczony najpotrzebniejszych rzeczy! Koniec tematu.
Roześmiał się na słowa chłopaka. Już wiedział kto jest tym wielkim, czarnym słoniem bez trąby! Testament. Z całą pewnością olbrzym padnie ofiarą wszelkich napadów ze strony Sahala i oby nie skończyło się to źle. - Tego słonia staraj się nie atakować za często. - Pouczył chłopca, by zaraz sięgnąć ręką i pogłaskać go po głowie, uroczy chłopiec, serio. Może dzięki niemu uspokoi się jakoś? Bo jakby nie patrzeć zapomniał o Yuki! No i zdał sobie sprawę, że czuł się świetnie w towarzystwie syna. Ach, ojcowski zegar biologiczny bije!
Zerknął kątem oka na Sahala, który to badał swoje uzębienie. No ładnie, nie wiedział iż ma kły! Co robiła jego matka, zamiast nauczyć go jak ma żyć jako wampir? Zmarszczył brwi, po czym skierował się na jakąś ławkę pod wielkim drzewem. Nikogo nie było w pobliżu, co oczywiście szło na korzyść wampirów.
- Tak, jesteś wampirem. Istotą nocną, pijącą krew i posiadająca moce. Na razie o tym nie myśl. Zajmiemy się najpierw podstawą. - Odpowiedział na jego pytania, a na następne jedynie się uśmiechnął. Zaś poklepał go po łebku, po czym zsadził z pleców na ławkę. Nachylił się do malca, po czym ostrożnie otworzył mu usta. Chciał przyjrzeć się jego uzębieniu... Kły ma, ale jeszcze malutkie i nierozwiniętę. Możliwe, że nigdy z nich nie korzystał i dlatego nie rozwijały się prawidłowo. Odruchowo językiem przejechał po swoich wyrośniętych kłach..
- Korzystałeś ze swoich ząbków kiedykolwiek? - Spytał chłopca i w tym samym czasie podwijał rękaw koszuli, co knuł? Ach, nauczy korzystać młodego z kłów!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Wto Cze 11, 2013 4:17 pm

Sahal jeszcze o tym nie wiedział, ale posiadał w sobie niezwykły talent jak i umiejętność szybkiego opanowywania wiedzy. Wiadomo, miał to w genach po ojcu i zapewne chłopiec zostanie kimś wyjątkowym już jako mały szkrab. Takie talenty rodzą się rzadko, ale w tym rodzie, z takimi możliwościami, wszystko nabiera innego wymiaru. Możliwe, że Sahal naprawdę zostanie Wielkim Konstruktorem i będzie zajmował się unowocześnianiem machin albo też wymyślanie nowych urządzeń. Będzie pierwszym, który wymyśli wehikuł czasu i będzie zdzierał na ludziach i wampirach pieniądze i bogacił swój i tak pływający w kasie ród.
Chłopiec nie miał pojęcia, dlaczego ojciec niemalże zabronił mu "zabawy" z tym Słoniem. Sahal chciał. Sahal pragnął. Sahal musiał bawić się ze Słoniem, nawet jeśli Słoń tego nie chciał. Miał silnego ojca, więc ten na pewno obroni go dzidą przed wielkim i drapieżnym Słoniem. Jednakże chłopiec musiał przyznać, że ten zwierz jest jakiś dziwny. Wygląda jak człowiek!
- Ten Słonia jest dziwny... Wygląda jak człowiek! I nie słoni jak słoń!
Oczywiście chodziło mu trąbienie, acz nie znał takiej czynności, więc użył słowa zamiennego.
Gdy tylko Ringo dotarł na ławeczkę, Sahal od razu mu się wyrwał, pierw posyłając ojcu uśmiech i prezentację swojego całego uzębienia, przyjmując także jego pieszczotliwe drapanie. Stanął przed ojcem, przyjął potężną postawę na czworaka i zaczął wydawać dźwięki słonia, machając zabawnie głową na boki, jakby machał trąbą.
- Jestem Słonia!
Zakrzyknął rozradowany, twarzą orząc ziemię, jak słoń trąbą nabiera wody. On także pchał sobie wszytko do buzi.
Potem usiadł tyłkiem na piachu, przed ojcem, słuchając uważnie jego słów. Przechylił zaciekawiony łepek na bok.
- Ty też być wampir! Pachniesz jak mamusia... Ale ona, ona, ona była niedobra. I zła. Ciągle krzyczała na małego Sahala.
Chłopiec skrzywił się jak do płaczu, jednak powstrzymał gorzkie łzy. Nie chciał, żeby ludzie się z niego śmiali. Chciał męski jak tatuś! Więc nie mógł okazać mu słabości, o której wcześniej upominał go Ringo.
- Jakie, jaaakie, jaaaakie moce? Jakie masz Ty? Poookaż!
Chłopiec zerwał się na równe nogi, zapominając o przykrościach jakie zaznał od matki. Podbiegł do ojca i wziął jego morkę w swoje łapki i zaczął zabawnie tarmosić jego policzki, wdrapując się na kolana wampira. Chłopiec chciał wiedzieć jakie moce ma jego papa!
Pokręcił także przeczącą główką, kiedy ten po sprawdzeniu uzębienia syna, spytał czy kiedykolwiek korzystał z kłów. Nigdy tego nie robił, bo o nich nie wiedział!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Czw Cze 13, 2013 8:16 am

Wiadome po kim osiągnął umiejętność szybkiego nauczania - po Ringo oczywiście, bo matka z całą pewnością nie należała do inteligentnych osób, wszak idzie to wywnioskować po tym jak wychowała Sahala. No ale w każdym bądź razie malec już do niej nigdy nie trafi i teraz będzie żył po skrzydłami ojca, jaki to nauczy go wszystkiego co sam wie i umie, a jest tych rzeczy naprawdę mnóstwo, tak więc życie chłopca nabierze innych barw, niż do tej pory znał.
Na pewno ojciec wspomoże syna w jego marzeniach i nawet sam zaingeruje, bo przecież Ringo także zna się na konstruowaniu i kto wie, czy nie zacznie uczyć się tworzenia artefaktów, dopiero wtedy mogliby zarobić niezłą kasę i na pewno wśród klientów znaleźliby się łowcy. No ale tak czy inaczej to tylko plany, teraz musi zająć się odpowiednio Sahalem.
Nie może pozwolić aby chłopak napastował kanibala, nie tylko ten dostawał by nerwicy ale i chłopcu mogło grozić poważne niebezpieczeństwo, wszak bestia uwielbia jeść dzieci.
- Bo to nie jest słoń, Sahal. On jest taki jak my, to wampir. - Wyjaśnił chłopcu,  licząc iż ten zaprzestanie na razie planów co do wojowania z Kanibalem. No i chyba właśnie zwątpi w swoje słowa, widząc co malec robi. Zaskoczył z ławki by zaraz jeździć buzią pi ziemi,  Ringo aż się skrzywił i pokręcił głową. Na szczęście szybko zaprzestał się wygłupiać. Za to usiadł sobie na ziemi i zaś zaczął (chyba) słuchać ojca oraz także odpowiadać. Matka wampirka krzyczała i była zła? Szlachetny zmarszczył brwi,  kucając przy chłopcu. Aż ta wyrodna matka przypominała mu kogoś.
- Teraz nikt nie będzie na ciebie krzyczał. - Rzekł chłodno, unosząc jednak kącik ust. Widok walczącego z płaczem dzieciaka wzbudził w nim niemały podziw. Jak widać malec szybko się uczy i stara być jak tata. To naprawdę dobry znak.
Jakie ma moce?  Jednooki westchnął i wstał na równe nogi.  Rozejrzał się po okolicy i zatrzymał wzrokiem na koszu na śmieci,  obok niego przechodził jakiś zagadany przez telefon mężczyzna. Uśmiechnął się wrednie i skupił się na tyn koszu. Przedmiot podniósł się do góry i wylądował z całą zawartością na głowie mężczyzny. Ten krzyknął i wyzywając zrzucił z siebie kosz, szukając szybko sprawcy kawału. I jak na pecha nikogo nie znalazł w pobliżu. Pełen wsciekłości zawrócił, ścigając z siebie nieczystości z kosza. Ringo na sam widok wybuchł śmiechem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Czw Cze 13, 2013 9:55 am

Matka może i była inteligentną osobą, ale nigdy nie dzieliła się swoją wiedzą z synem. Nienawidziła go tylko dlatego, że był tak uderzająco podobny do swojego ojca. A także sam fakt tego, co Ringo jej uczynił. Oczywiście obwiniała za to syna, to on był winien gwałtu zupełnie jakby go dokonał. Był odpowiedzialny za zniszczenia matce życia, bo mimo wszelkich starań wampirzycy Sahal wciąż żył i gnieździł się w brzuchu. A robiła przecież wszystko, by tylko się pozbyć malucha spod swojego serca! Jednak ten był silniejszy. Wszak płynie w nim krew Ringo, nic więc dziwnego, że nie poddał się tak szybko i wciąż żył. A potem, po narodzinach, płacił za to dzień w dzień. Choć w towarzystwie ojca było mu o wiele lepiej, niż w obecności matki, która zdawała się nie zauważać pierworodnego. Z chęcią się go pozbyła z Afryki.
Sahal zapewne będzie kimś wspaniałym, o bogatych pomysłach, a przy pomocy swoich dwóch, jakże uzdolnionych ojców (nie ważne, że brzmi mi to gejosko) osiągnie naprawdę wiele dla swojego rodu. Może choć w taki sposób podziękuje im za ten cały czas, kiedy się nim opiekowali? Ale póki co, dzieciak nawet nie umiał się myć czy spożywać krew, więc gdzie tu mowa o jakichś wielkich, dalekosiężnych konstrukcjach!
JAK TO NIE BYŁ SŁONIEM?! Sahal w tym momencie zrobił oczy jak pięć złotych i wpatrywał się w Ringo, jakby ten był kosmitą! Rozdziawił usteczka, tworząc zabawne „O”, a jego oczy przypominały już w tej chwili wielkie spodki i powiększały się w miarę upływu kolejnych setnych sekundy. Normalnie go zatkało i zaczął poruszać ustami, jakby chcąc coś powiedzieć, jednak nie wydusił z siebie ani słowa! Nie był w stanie, bowiem taki szok aż go zbił z pantałyku.
– Jak… jak to?! Toooo… nie Słonia?!
Zakrzyknął, jąkając się niczym rasowy nosiciel aparatu dentystycznego, będący przy okazji szykanowanym przez grupę umięśnionych sportowców szkolnych. W dodatku jego Słonia był wampirem?! Nie! To się nie mieściło małemu Sahalowi w głowie! Nie mógł się z tym pogodzić! To dla niego za dużo! Za dużo! Zdecydowanie i nieodwołalnie za dużo.
Sahal po zjedzeniu ziemi, wylądował na kolanach ojca. Ot, miał taką silną potrzebę ponownego przytulenia się, póki jeszcze był mały, a taka oznaka nie była oznaką bycia gejem. Więc chłopiec będzie z tego korzystał do woli, dopóki nie zostanie to odebrane jako zboczenie albo coś niemęskiego!
Sahal po prostu musiał wiedzieć jakie moce ma jego ojciec. Tak naprawdę to Sahal utożsamił go ze Spidermanem, więc Ringo musi umieć wspinać się po ścianach wielkich wieżowców, których tak swoją drogą, dzieciak w życiu na oczy nie widział. Nawet chodnik był dla niego nowością! Zapewne przy najbliższej okazji zasmakuje go swoim wampirzym językiem.
Ojciec zaraz wstał, a Sahal zsunął się z niego i kroczył za nim, dłońmi uczepiwszy się jego nogawek na udach. Nie opuszczał go nawet na krok.
Jakiego szoku doznał, gdy zobaczył jak jakieś wielkie coś (czyt. Kosz na śmieci) unosi się w powietrze i ląduje na mężczyźnie. Chłopiec zapiszczał rozradowany i zaczął klaskać, pląsać, skakać i podrygiwać w rytm wyimaginowanej przez własny umysł muzyki! Puścił się zaraz pędem za mężczyzną, który chciał oddalić z miejsca zdarzenia. Chłopiec go dopadł, wbijając swoje ostre pazurki z skórę uda mężczyzny. Nie zdawał sobie sprawy, że to może boleć.
– Widziałeś?! Widziałeś?!
Zaatakował biednego człowieka swoim afrykańskim dialektem, obskakując go jak małpa banany.

avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pią Cze 14, 2013 9:29 am

No to już wiemy, jak to Ringo zajmie się swoim synkiem i pomoże mu zapomnieć o swojej wyrodnej matce, no i oczywiście szlachetny nauczy malca bycia typowym Kuroiaishita! Pierw nauka picia krwi. Tematu Słonia już nie ruszał, bowiem teraz mają ważniejsze sprawy
Chłopak zaatakował mężczyznę, który to niedawno zaliczył bliskie spotkanie z koszem na śmieci. Facet oczywiście krzyknął z przerażenia, lecz zaraz zaczął klnąć. Próbował strzepać z siebie małego chłopca, nie uda mu się co prawda, bowiem zaraz podszedł do nich jednooki. Mężczyzna zwrócił na niego uwagę, dopiero wtedy gdy Ringo przykleił się do jego drugiej nogi.
- Dobrze, Sahal! Nie możesz puścić swojej ofiary! - Zawołał szlachetny, ciągnąc w swoją stronę biednego człowieka. Ten aż się wywracał! W ogóle pora na tą naukę picia krwi.
- Zejdź synu i popatrz jak twój tata będzie gryzł. - Jeśli Sahal zszedł, wampir przewróci człowieka na chodnik i zaciągnie go ba bok. Chłopiec powinien iść za nim jeżeli chce się nauczyć. W każdym bądź razie przeszedł do nauki. Mężczyzna drżał ze strachu, patrząc wielkimi oczyma na swojego oprawcę. Ten z kolei obnarzył swoje zębiska i nakierował się kłami na jego szyję. Ach, wszytko robił w taki sposób, aby chłopiec mógł wszystko widzieć. Jak to kły jego tatusia wydłużają się, wbijają w ciało ofiary i sączy. No i niestety ten człek stanie się wampirem, jednak żeby nie stresować chłopca, szlachetny zasłonił ręką twarz ofiary i nie pozwalał się jej ruszać. Co do samego wampirka, jego kły już powinny się wysunąć na sam widok spożywania oraz zapachu krwi.
Jak tylko szlachetny przestał pić, zawołał chłopca by zrobił to samo co on.
- Teraz ty Sahalu. Pamiętaj, musisz gryźć w tym miejscu i ssij, jak... jak komar! - Odezwał się, pokazując chłopcu gdzie ma zatopić swoje małe kiełki, jeśli jednak będzie mieć jeszcze trudności w gryzeniu, jednooki powtórzy mu każdą czynność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pią Cze 14, 2013 2:26 pm

Sahal przykuł się pazurami do nogi człowieka. Nie chciał go atakować. Chciał jedynie go zatrzymać i zapytać czy widział, jaki fajny jest jego ojciec. Nie każdy przecież potrafił unieść kosz do góry i sprawić, żeby wylądował on na czyjejś głowie! Sahal był tym bardzo podminowany i radosny! Normalnie, jakby miał długi psi ogon zamachałby nim radośnie z powodu ujrzenia takiej świetnej sztuczki! Sahal też tak chciał! Chciał podnosić kosze na śmieci i rzucać nimi w ludzi!
– Ja też! Ja też! Paaatrz!
Chłopiec nie rozumiał, że jego moce nie uaktywniły się w nim jeszcze. A przecież nie musiał mieć takich samych jak ojciec. Ale nie miał o tym bladego pojęcia! Zatem po dorwaniu mężczyzny, puścił go, kiedy ojciec już przybył. Stanął twardo, spoglądając na kosz na śmieci z takim zapałem, jakby naprawdę zamierzał go podnieść. Uniósł nawet ręce do góry (bo tak robili wioskowi szamanie, kiedy kogoś uleczali!) i zaczął tupać nóżkami, cały podniecony. Jednak kosz na śmieci nie podniósł się, ale za to lekko drgnął. Chłopiec nie był tym faktem pocieszony, a już tym bardziej zadowolony. Nawet nie zauważył, żeby kosz na śmieci drgnął. Chciał go unieść i koniec kropka! Z innych efektów swojej pracy zadowolony nie będzie.
Sahal ze smutną, zbitą w podkówkę minkę wrócił do ojca, który już przytaszczył ofiarę w krzaki. Sahal był tak zasmucony swoim niepowodzeniem, że nawet nie zwrócił uwagi na trzęsącego się ze strachu człowieka. Z zapachu też tego nie wyczuwał, bo nigdy tak do końca nie korzystał z tej wrodzonej umiejętności. Mały wampirek z nieukrywaną satysfakcją podziwiał długie, lśniące i ostre (o czym zaraz się też przekonał) kły. Z niemałym zainteresowanie obserwował jak kły lądują wgłębiają się w szyję ofiary. Czerwona ciecz pociekła po skórze. Sahal poczuł jak jego dziąsła swędzą i po chwili sam doczekał się swoich Wałsnów kłów! Jednak nie były one tak wielkie jak kły ojca. Poszedł w jego ślady, nie spoglądając na twarz mężczyzny. Był tak zafascynowany spływającą krwią z szyi, że sam chciał zatopić kiełki w tętnicy.
Nachylił się nad ofiarą, łapki kładąc na jego szyi, lekko go dusząc. Nie zwracał na to żadnej uwagi. Powoli wbił kły, delektując się delikatnością ludzkiej skóry. Już po chwili pociekły pierwsze krople, a chłopiec przyssał się jak kleszcz. Nacisnął mocniej łapkami na gardle, a krew pociekła z większą intensywnością wprost do jego wnętrza! Spijał i spijał tak długo, póki ojciec go nie odsunął.
Uczucie to było niesamowite! Taka ciepła, soczysta, słodziutka krew, którą wysysał z ciała swojej ofiary. Słyszał jak jego serce cichnie, z każdym następnym łykiem krwi. Wysunął kły, oblizując zachłannie wargi i brodę, spoglądał na Ringo, jakby właśnie wierzący ujrzał Chrystusa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Sob Cze 15, 2013 4:13 pm

Zanim Sahal nauczy się korzystać ze swoich mocy, czeka go spory trening. Oczywiście rozpocznie się on pod stałym nadzorem ojca chłopca, no bo przecież nikt nie chce aby zrobił sobie krzywdy, prawda? Ach, ach no i widział jak chłopak usiłował podnieść kosz swoją siłą woli, lecz jedynie co mu wszytko, iż ten delikatnie zadrżał. Może także ma coś z mocą telekienezy? Kto wie... Na razie teraz my nie o tym.
Chłopak musi nauczyć się korzystać z kłów. Kiedy podszedł bliżej ojca oraz ofiary, jaka juz została osuszona z odrobiny krwi, bowiem to Sahal ma się najeść, no i nauczyć skutecznie gryźć.
Wciąż trzymał poziom E, jaki to już konwulsyjnie drżał, choć nie poruszył się, w końcu stał nad nim jego potężny Pan. Poddawał się wampirkowi, który to zatopił małe kiełki w szyję i zaczął pić krew. O to chodziło, właśnie o to. Ringo pogłaskał malca po głowie, który zrobił niesamowicie wielki krok! Już wiedział, że Sahal ma talent do nauki.
- Bardzo ładnie, synu. Widzisz, jak szybko pojmujesz, to co do Ciebie mówi tatuś. - Szczera pochwała musi być. Chłopak ma czuć się pewnie i śmiało wszystko wykonywać. W końcu ma być potężnym i groźnym wampirem, takim jak tatuś, ot co. I w sumie już jest taki silni, pokazuje to poprzez swoją dziecięcą siłę, determinację, no i wielką bystrość. Ten chłopak to jak zbawienie dla wierzącego... Serio.
- A teraz trzeba się pozbyć zwłok. - Po tych słowach wstał, czekając aż Sahal uczyni to samo. Po czym szlachetny z użyciem telekienezy, rzucił mężczyzna na wystającą gałąź. Nabił się klatką plecami, prosto w serce. I zmarł, zamieniając się w proch... w końcu to był wampir.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Sob Cze 15, 2013 4:39 pm

Sahal chciał odkryć swoje moce już teraz! Chciał takiego same jak ojciec! I też mógłby wtedy płatać innym figle! W jego głowie już pojawiały się ciekawe pomysły na psikusy dla ludzi. Na przykład podsunąłby im pod nogi skórkę po bananach! Jak w bajkach, wówczas na pewno ofiara się przewróci przez poślizgnięcie, a chłopiec mógłby wtedy ją dopaść i wbić kiełki w szyję, by spijać krew. Zasmakował w niej. Była taka smakowita, pożywna i była jak narkotyk. Raz zakosztował i chciał więcej! Nie widział nic poza krwią. A przynajmniej do czasu, dopóki nie odsunął się od mężczyzny. Nie miał pojęcia, że zmieniał się w wampira, a właściwie to już nim był. Nie orientował się w takich rzeczach w ogóle. Jad wampira szlachetnego był dla chłopca całkowitą nowością. Zapewne kiedyś i tę wiedzę pozna, przyda mu się w życiu, jakby nie patrzeć. I wcale nie będzie żałował, że nie odziedziczył statusu krwi po ojcu. Nie potrzebował tego, aby pokazać, że będzie kimś.
Chłopiec wgryzał głębiej kły, czując tę ekscytującą ekstazę. Podobało mu się. Ba, nawet nie wpadł na pomysł, że w ten sposób odebrał komuś ojca, męża czy brata. Trudno. Nie do końca jego dziecięcy umysł zarejestrował umierającego człowieka.
Krwawy uśmiech posłał ojcu po otrzymaniu takiej pochwały. Wstał tak samo jak Ringo i odsunął się trochę, spoglądając na unoszące się w powietrzu zwłoki! Miał zachwycającą minę, kiedy obserwował ową sztuczkę. Następnie ciało wbiło się w gałąź i zmieniło w proch. Sahal rozdziawił buźkę. Ten mężczyzna też umiał sztuczkę! Potrafił znikać! Chłopiec zaczął przebierać nogami w miejscu i machał łapkami w powietrzu, jakby uderzał w niewidzialnego przeciwnika.
- A gdzie ten pan poszedł? On umie znikać! Widziałeś, tato?! On zniknął! On też wampir?
To na pewno była ta moc, o jakiej ojciec mu wcześniej wspominał. Inaczej być przecież nie mogło. Śmierć w Afryce zdarzała się często, ale to wszystko wyglądało całkowicie inaczej. Dzieci nie miały o tym pojęcia, dorośli wszystkim się zajmowali.
- Pobaw się ze mną!
I zapiskał radośnie, obskakując ojca dookoła. Szarpał go za koszulę, w kółko powtarzając, żeby szlachetny się z nim pobawił. Najchętniej to by poznał miasto! Był tam, przecież wylądował na lotnisku! Widział to wielkie miasto, choć jedynie przelotnie. I nie miał pojęcia, że to się nazywa "miasto". Nie potrafiłby użyć takiego wyrazu. Zapewne nazwałby plemieniem! Dużym plemieniem z wielkimi i wysokimi dzidami!
I wiecie co?! TAK! Ringo zabrał syna do miasta! Sahal tak cieszył, że omal nie popuścił w majtki (gdyby był człowiekiem na pewno by to uczynił).

[zt x2]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pią Lip 19, 2013 12:38 pm

Nie ma bata! Nene zdołała wyciągnąć Mochi'ego dalej niż parę centymetrów drogi od Kancelarii! Przecież dla niego to męczarnia udać się do miasta, a co dopiero do parku! Jeżeli jej upad, wampirzyca chwyciła go za nogę i ciągnęła w stronę taksówki, jaką zamówiła. Pan taksówkarz po wysłuchaniu smutnej opowieści o chorym mężczyźnie (Mochim), zgodził się zabrać małą i wampira na Plac zabaw - ostatnie upragnione miejsce jakie miał ujrzeć umierajacy. Nawet nie wziął pieniędzy! No bo jak od takich biedaków żądać pieniędzy? Wstyd! Po zostawieniu parki na miejscu, odjechał.
Nene uśmiechnęła się od ucha do ucha, klepiąc mocno po plecach towarzysza.
- Mochi, spójrz! Tam są jakieś dzieci! - Zawołała uradowana, podskakując w koło leniwca. A wskazywała dwójkę dziesięciolatków. Możliwe że ukrywali się przed rodzicami, bo tak rechotali ukryci między krzakami. Ale czy to ważne? Nene chciała widzieć, jak Mochi ich zabija! Wreszcie zatrzymała się za nim, obejmując w pasie.
- Bierz ich, Romeo! - Syknęła niczym demonica i pchnęła lekko wampira w ich stronę. Miał ich w tej chwili zabić! Lelek się napatrzy i zacznie śmiać jak opętana. Serio, ona nie czuje żadnej litości. Jest jej obca, jak nienawiść do swoich ukochanych pupili.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Kyubi Pią Lip 19, 2013 8:22 pm

Mochi zapewne z czasem zrobi się tak leniwy, że nawet nie będzie chciało mu się myć, czesać, ubierać. Zatem gdyby nie młoda i mała wampirzyca chodziłby brudny, w nieświeżych, podartych, starych ubraniach i w dodatku potargany. A miał przecież długie włosy, więc tym bardziej by mu się plątały gdzieś pod ręką.
Bardzo dobrze, że Nene nie wiedziała, że wampir ani nie znosił, ani nie przyjmował tabletek. Zresztą Nene nie miała o nich pojęcia, więc mógł się czuć na tyle bezpiecznie, że szalona, uroczo sadystyczna dziewczyna nie wpadnie na pomysł, żeby go z tym jeszcze męczyć. Ciekawe czy by to zniósł. Rzadko który wampir jest w stanie strawić sam zapach rozpuszczonych talbetek, a gdzie tam dopiero ich smak.
Skoro nie przeszkadzało wampirzycy lenistwo wampira, to ten zwiąże ją, przykuje łańcuchami, sprawdzi dodatkowo czy na pewno dobrze została zawiązana i pierdolnie się spać obok niej. Na pewno będzie się bulwersowała, ale cóż poradzić, skoro Mochi nie miałby nawet ochoty na seks. Uwaliłby się na dziewczynie i nie miałby w głowie żadnego pchania. Ciekawe czy była miękka tak jak poduszka, z chęciął by to sprawdził.
- Musisz. To Cię zabije...
W jego spojrzeniu można było dostrzec frustracje i zdenerwowanie. Musiała pić krew czy tego chciała czy nie! Nie wyrzeknie się swojego wampiryzmu choćby tego chciała.
Zresztą już po chwili został wciągnięty do taksówki. Na jego ciele nie pozostały już ślady po pazurach dziewczyny. Nie odezwał się także na słowa wampirzycy, że wampir na pewno był chory. Skoro miało jej to pomóc, to Mochi nie będzie się sprzeciwiał. Wykrzywił się do kierowcy, jakby to miało mu pomóc w określeniu symptomów choroby. Dobrze zresztą, że się nad nim zlitowała i wsadziła go do taksówki, inaczej faktycznie musiałaby go ciągnąć za nogę.
W parku Nene przykuła jego uwagę dziećmi. Przyjrzał się nim i podszedł do swojej dziewczyny. Chwycił jej podbródek w swoje palce i uniósł twarzyczkę do góry. Ucałował ją w czoło.
- Patrz i podziwiaj.
Już po chwili w wampirzym tempie znalazł się przy dzieciach. Początkowo nie zwracał na nich uwagi, niby tylko obserwował, jak dziki kot swoje ofiary. Czaił się, obserwował i oceniał. Po chwili doskoczył do jednego dzieciaka, porywając od razu w krzaki. Zasłonił mu buźkę, żeby nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Przydusił go zaraz i zatopił swoje długie kły w szyi. Źrenice wampira zmieniły się w czarny kolor. Warknął przeraźliwie, rozszarpując mocniej skórę na szyi dziecka. Nie czuł żadnej litości, spijał zachłannie krew, rozszarpując jego twarz. Wyskoczył zza krzawków, umorusany we krwi, by dopaść kolejnego gówniarza. Nie patrzył, że trzeci krzyczy. W tej chwili miał to w nosie. Przwrócił swoją ofiarę na brzuch, drapiąc przeraźliwie jego plecy, by wreszcie zatopić kły w tętnicy. Krew trysnęła, a on zaraz zaczął ją spijać niczym komar. Jego pazury stały się dłuższe, podobnie jak kły. Wpadł w swój szał, więc namierzył rozszalałym wzrokiem kolejną, ostatnią ofiarę z tych bachorów. W wampirzym tempie znalazł się tuż przed nim zatrzymując go, poprzez złapanie za ramiona. Wbił głęboko swoje pazury, tworząc spore rany na ciele dziecka. Podniósł go i rzucił nim o drzewo jak szmacianą lalką. Dzieciak odbił się od kory i upadł na ziemię z charakterystyczny chrzęstem kości.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 4 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10, 11, 12  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach