Sala Chorych nr1 [parter]

Strona 5 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Nie Wrz 21, 2014 5:44 pm

Po załatwieniu ważnych spraw, Marcus postanowił odwiedzić Gerarda i pokazać się mu, że jakoś wyszedł cało z jego domu i wampirzego towarzystwa. Zapewne na słowa kogokolwiek nie uwierzy, jeżeli nie zobaczy. Znał go trochę i osobiście chciał go także uspokoić iż jego dzieciom nic się nie stanie.
Zmierzając korytarzem, minął gabinet medyczny i ruszył dalej. Wtem usłyszał dźwięk aparatury, który mu był za bardzo dobrze znany. Jeżeli to byłaby prawda, że ktoś umarł, to miał teraz obawy kto. Azel czy Gerard? Nie zastanawiając się, kulejąc, szybkim krokiem przemierzył dalszą część korytarza i niemal wparował do sali chorych. Prawie pobladł, ale jak zobaczył dwie żywe istoty, to mu mocno ulżyło.
- Pogięło Was? Myślałem że odjechaliście na tamten świat.
Wszedł powoli już pełny wewnętrznego spokoju, że nie będzie musiał na dzień dobry odprawiać pogrzebów. Sam nie znosił być przykutym do łóżka, lecz dla Gerarda było to teraz wskazane. Dzień dwa powinien poleżeć i odpoczywać.
Niezależnie od tego, czy Gerard się opanował i odpowiedział Marcusowi, do sali nagle wbiegł Matabei. Zostawić tego pacjenta na parę godzin przytomnego widocznie nie można. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i czekał na wyjaśnienia.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gerard Nie Paź 05, 2014 11:35 am

Westchnął zrezygnowany. Ten nowy lekarz w Oświacie, nawet jeśli tylko chwilowo tutaj zabawia, jest chyba nieprzekupny. Tak łatwo Gerard nie przekona go chyba o tym, żeby wypisał go ze szpitala i to najlepiej następnego dnia. Dziś jeszcze mógłby sobie pospać i porządnie wreszcie się wyspać. Nie miał przecież na to czasu! Ciągle w tym mieście coś się działo. W ogóle nie zwracał uwagi na to, że jego stan naprawdę jest ciężki. Otarł się o śmierć! A Gerard… cóż, bagatelizował to. Wychodził chyba z założenia, że skoro wampirom nie udało się go dorwać, to nie pokona go nawet zawał serca i Śmierć!
– Czyli nie mogę liczyć na to, że jutro mnie pan stąd wypisze, prawda?
Jęknął i stęknął niezadowolony, poddając się. No, przynajmniej na razie, bo później przecież zacznie kombinować, jak stąd uciec w trybie natychmiastowym! Pożegnał lekarza spojrzeniem, odprowadzającym go aż do samych drzwi, które zamknęły się za nim.
– Utknęliśmy tutaj. Rety, nie drażni Cię leżenie w miejscu i nic nie robienie?
Zapytał młodszego mężczyznę, którego nie znał. Potwierdził nawet jego przypuszczenia, że nie był łowcą. Powinien się cieszyć. Taki zawód jest naprawdę trudny. Nie raz sprawia, że ktoś wyzionie ducha. I to niekoniecznie tylko w przenośni.
– Nie zamierzam tutaj gnić i czekać, aż burmistrz sprawi, że miasto i jego mieszkańcy, padną mu do stóp.
Zatem zaczął się zbierać ze swojego wyrka, choć wcześniej grzecznie udzielił odpowiedzi nie-łowcy. Poniekąd mu zazdrościł, ale nie przyznawał się do tego nawet przed samym sobą. Zerknął na siedzącego Azela i skrzywił się. Ten tym bardziej nie powinien wstawać. Był blady i kruchy tak bardzo, jakby byle podmuch wiatru mógł go zdmuchnąć z powierzchni ziemi!
Gerard przeklął pod nosem, gdy aparatury „zawyły”. Pewnie zaraz ktoś wpadnie do pomieszczenia i tyle będzie z jego ucieczki. Łowca szybko spojrzał na Azela, który trzymał w dłoni pilota i powoli pokręcił przecząco głową. Nie zamierzał używać na nim siły, bo to mogłoby go zabić.
– Te wampiry mogą dorwać się do moich dzieci. Jeśli czegoś nie zrobię…
Tak, tym też musiał się zająć! Bał się, że opiekun-łowca, który pojechał z dzieciakami jego i Marcusa może sobie nie poradzić z Barabalem. A gdyby był z nim jeszcze Samuru, to już w ogóle… Musiał ściągnąć ich z powrotem i to jak najszybciej. A wiadomo, że ojcowie wolą robić wszystko własnoręcznie… Zatem zagrał na uczuciach Azela, o ile ten oczywiście sobie na to pozwolił.
Właśnie w tym momencie pojawił się Marcus! Gerard spojrzał na niego i jeden z ciężkich kamieni spadł mu z serca. Tak, teraz pozostały tylko dzieci i Samuru.
– Pociąg do zaświatów się spóźnia, więc nie mieliśmy okazji do niego wsiąść…
Tak, Gerard i jego poczucie humoru! Zaraz wpadł także Matabei i Gerard nieco podupadł.
– No tak, teraz to już na pewno nigdzie nie pójdę.
Uwalił się na swoim łóżku, potulnie. Jakby czekała go kara śmierci!
– Udało Ci się stamtąd wyjść bez szwanku? Co z Samuru? Teraz to pewnie nie odda tej swojej zawszonej krwi.
Warknął przez zęby, wściekły na siebie, że zasłabł w takim momencie. Dość kluczowym.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Wto Paź 07, 2014 6:50 pm

Matabei nie był przekupny. Może nawet i gorszy od Yutaki, jak to niektórzy mogą ocenić, jeżeli poznali dobrze jednego i drugiego Matsushitę. A nie wiadomo jeszcze jaka jest pozostała część tej rodziny. Tak więc Gerard, nie miał co liczyć na szybsze opuszczenie szpitala. Dopóki jego stan nie będzie bardzo dobry.
- Nie może Pan na to liczyć.
Odpowiedział mu doktor wprost i nie zamierzał z nim prowadzić dalej tej rozmowy. Nie puści go i koniec. Musi leżeć. W dodatku miał problemy z oddychaniem. To jak on chce funkcjonować normalnie i to zaraz po ataku przed zawałowym? Odpoczywać ma!
Gdy został sam z Azelem, mogli trochę porozmawiać. A pytania Gerarda nie były dla niego dziwne.
- Prawie całe moje zycie to szpital. Przywykłem. Zawsze można jakąś książkę poczytać. Czas szybko wtedy upływa.
Odpowiedział ze spokojem, przyglądając się sąsiadowi z łózka obok. To powinno wystarczyć Gerardowi, jakim jest Azel pokrzywdzonym człowiekiem przez los, który chce ukrócić mu życie, kiedy ten chce dalej żyć.
- Dlaczego nie zostawi Pan tego dowódcy albo towarzyszom? Więcej zaufania... Pan nie podoła wszystkiemu sam.
Teraz to i Azel zaczynał się powoli denerwować, widząc co ten mężczyzna wyprawia. Przez to i jego aparatura zaczęła powoli pikać aż na nią spojrzał. Musiał uspokoić nerwy i wziął parę wdechów, co sprawiło że jego aparatura się uspokoiła, ale Gerarda zwiastowała już jego zgon. To już Azel nie musiał używać pilota. Trizgane sam zawołał lekarza. I jak widać, dodatkowo Marcusa. Czerwonowłosy nie odpowiedział Gerardowi, tylko spojrzał na Marcusa a później na doktora. Westchnął i położył się ostrożnie, czując duża ulgę. Leżenie mu jednak służyło i nie szkodziło jego organowi. Tak więc na chwilę obecną wyłączył się z rozmowy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Wto Paź 07, 2014 6:52 pm

Marcusowi to nawet dwa kamienie spadły, kiedy okazało się, że alarm o czyjejś śmierci jest fałszywy. Bo inaczej straciłby kuzyna i albo przyjaciela. A tego nie chciał. I jeden i drugi byli dla niego bliscy. Także żartobliwy komentarz Gerarda uznał jako jego dobry stan zdrowia, przez co się uśmiechnął lekko.
- Widać że już z Tobą dobrze. Ale cyrk to odwaliłeś niezły.
Teraz sobie żartują, ale godziny temu to była niemal tragedia. W dodatku wampiry miały bardzo dobry moment na zlikwidowanie Gerarda i kto wie, czy i nie Marcusa. Nie wspominając też o tym, że na miejscu był James i John.
Marcus podszedł bliżej, lecz stanął za łóżkiem Azela. Musiał i jego zobaczyć, choć ten wyglądał na prawdę słabo. Dopiero co po operacji. Za to Trizgane nie zamykała się gęba. Matabei podszedł do niego i podłączył ponownie do aparatury, żeby przestała piszczeć. Sprawdził jej działanie a po chwili zajrzał do Azela.
- Tak udało. Skończyło się na rozmowie. Gdyby nie było tego... Baribala to Samuru rzuciłby się na mnie.
Trochę przekręcił imię tego starszego szlachetnego, ale to wina tego że tak szybko nie spamiętał. A to tylko jedna literka.
- Jak wyzdrowiejesz, skontaktują się z Tobą. Więc może jest jeszcze szansa.
To musiał mu przekazać, by go uspokoić. A że Gerard był wściekły, Matabei spojrzał na niego ostro.
- Opanuj nerwy, albo ten Twój pociąg przyjedzie szybciej niż myślisz.
Za chwilę spojrzał na Marcusa i podszedł do niego.
- Masz kajdanki? - Zapytał dowódcę.
- Tak, mam. - Nie bardzo wiedział po co ta informacja doktorowi.
- Dawaj. - Matsushita nie żartował. Samym spojrzeniem niemal żądał tych kajdanek. Marcus nie bardzo wiedział po co temu te kajdanki, ale zaczął wyjmować z ekwipunku.
- Mogę wiedzieć po co są doktorowi potrzebne?
Zapytał, ale Matabei nie odpowiedział. Tylko jak zobaczył kajdanki, zabrał Marcusowi i wrócił do Gerarda. Zakuł mu lewą rękę w jedną bransoletę, zaś druga część kajdanek zapięta została przy poręczy łóżka. Takie boczne wystające, co by pacjent nie zleciał z łóżka.
- Jeżeli zobaczę, że go nie ma. Będziesz odpowiadać za jego życie.
Rzekł z surowością Matabei w stronę Marcusa. Bo wiedział, że ten ma kluczyki. I jeżeli uwolni Trizgane, może sam ponieść konsekwencje.
Dla doktora było na tę chwilę wszystko. Gerardowi założył ponownie maskę tlenową, jeżeli miał nadal problemy z oddychaniem. Chyba że jej nie zdejmował, to pewnie planował opuścić skrzydło szpitalne wraz z butlą. Matabei zostawił panów samych w sali.
Marcus nie ukrywał zaskoczenia, widząc co Matabei zrobił. Już współczuł chłopakom, że są pod opieką takiego człowieka.
- Nie chciałbym być na Waszym miejscu. - Skomentował dowódca, kiedy lekarz zostawił ich już samych. Spojrzał na Azela, po czym na Gerarda.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gerard Nie Paź 12, 2014 8:38 pm

Gerard wolał nie oceniać, który jest lepszy, a który gorszy. Wiedział, że obaj wykonują świetnie swoją pracę i to się liczyło dla pacjenta. Dla tych, którzy uczą się pilnym okiem któregoś z Matsushitów, różnicę pewnie to stanowi. Jednak nic nie poradzi na to, że po prostu nienawidził przesiadywać w szpitalu i nie było to coś, do czego byłby w stanie przywyknąć.
Łowca spojrzał na towarzysza szpitalnej niedoli. Większą część życia spędził w szpitalu?! Zamrugał kilkakrotnie powiekami, nie mogąc w to wręcz uwierzyć! Nie mieściło mu się w głowie, jak można wytrzymać w zamknięciu, w budynku, w sztucznym świetle, w jednolitym otoczeniu i w bieli, nie dostając bzika?
– Zwariowałbym. Od małego przywykłem do ciągłego ruchu, treningi, rywalizacja z bratem, towarzyszenie ojcu, uczenie się od starszych i doświadczonych łowców. Więc teraz wizja spędzenia co najmniej tygodnia w szpitalu, w łóżku, doprowadza mnie do szewskiej pasji.
Panowie mieli różne życia. Gerard nudził się przy lekturze, a to dlatego, iż nigdy nie potrafił usiedzieć pięć minut na miejscu. Nie wspominając już o nauce… Czytanie wydawało mu się bezproduktywne i marnujące ludzki, cenny czas.
– Bo obecnemu dowódcy nie ufam. To Marcusowi powierzyłbym z zamkniętymi oczami swoje życie i życie swoich dzieci.
Czy Azel wiedział, że Oświata zmieniła już swojego dowódcę? To właśnie Marcusowi ufał bezgranicznie, a nie Christianowi. Nie miał nic do tego łowcy, bo wykonywał doskonale swoją pracę, ale nie mógł być pewien, co stanowi dla niego priorytet. Garstka dzieciaków czy wymierzenie kary dla winnych wampirów bądź uratowanie innych ludzi. Dlatego chciał jak najszybciej samodzielnie zająć się sprawą swoich dzieci. Oby tylko nie dowiedziały się o jego stanie. Im mniej wiedzą, tym lepiej dla nich. A przecież nie wybierał się jeszcze na tamten świat.
– Chciałem się stąd jedynie wydostać. Nie nadaję się na leżenie w jednym miejscu.
Uskarżył się, rzucając przyjacielowi porozumiewawcze spojrzenie.
Tak, wampiry miały świetną sposobność na zabicie swoich największych wrogów, którzy ciągle im uprzykrzali życie. A mimo tego nie zabili ich. Dlaczego? Możliwe, że taka sposobność już więcej się nie powtórzy. Dlaczego zatem okazali im łaskę?
Gerard musiał się poddać (tymczasowo) i pozwolić lekarzowi na ponowne podpięcie do aparatury. Przyglądał się poczynaniom Matabeja, zastanawiając się, czy udałoby mu się po prostu wyłączyć aparaturę i zwiać ze szpitala!
– Wbrew pozorom Barabal jest rozsądny. Był głową rodu, ale po oddaniu stanowiska Samuru, zniknął. Teraz nagle powrócił. Nie wiem dlaczego. Może przygląda się poczynaniom młodzika? No wiesz, albo go uczy, albo, co lepsze dla nas, chce odebrać mu status głowy rodu i ponownie stanąć na piedestale rodu Kuroiaishita. Nie wiem jednak, który byłby gorszy. Na pewno z Barabalem da się dojść do porozumienia.
Myślał na głos, martwiąc się przyszłością syna oraz całego miasta.
– Ależ doktorze, jestem spokojny, jak babcia na kolecie…
Nie spodobał mu się jednak komentarz odnośnie do kajdanek. Spojrzał to na jednego to na drugiego, poruszywszy się niespokojnie. Jakby przeczuwał, że zaraz zdarzy się coś nieprzyjemnego. I to dla niego! A gdy ten zaczął się przybliżać do Gerarda, łowca usiadł gwałtownie i jeśli doktor nie zatrzyma się, białowłosy po prostu wyskoczy z wyrka, a wszelkie igły wyszarpnie ze swojego ciała.
– Jestem zdrowy na umyśle i nie ma pan żadnego prawa skuć mnie kajdankami! Nie zastępcę dowódcy!
O tak, zasłaniał się wszystkim, co tylko mógł. Ba! Brzmiało to nawet jak rozkaz. Nie da się zakuć dobrowolnie. Po jego trupie, o!
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Sro Paź 15, 2014 6:05 pm

- Też nie lubię leżeć w takim miejscu, ale musiałem to przeżyć. Po zabiegu będzie mnie chyba to czekać...
Czekał go zabieg kolana, aby w końcu móc normalnie chodzić i nie kuleć. W przeciwnym razie nie może wykonywać w pełni swojej pracy i to w patrolu. A teraz jeszcze musi pomagać Emmie, to już w ogóle. Nie chciał być kaleką. Wystarczy mu że oko stracił.
- Sporo o nim wiesz... O tym Barabalu. - Teraz poprawnie wypowiedział owe imię, bowiem Gerard o nim wspomniał w swojej odpowiedzi. Dzięki temu miał już zadanie dla przyjaciela, żeby nie nudził się leżąc tutaj. No ale ten teraz odstawiał w sumie drugi cyrk. Tym razem wyglądało to tak, jakby bał się kajdanek.
Matabei przystanął, kiedy Trizgane podniósł się do siadu a przez jego emocje, czy nerwy, aparatura zaczęła być aktywniejsza niż powinna. Marcus to także zauważył, więc podszedł do doktora.
- Niech Pan odda kajdanki. Dopilnuję by Gerard został tutaj i nigdzie nie wychodził, jeżeli mu nie wolno.
Matabei zerknął na dowódcę, po czym surowo spojrzał na pacjenta.
- Jako lekarz mam większe prawa niż Pan, Panie Trizgane. Ode mnie, zależy życie Was wszystkich.
Oddał kajdanki Marcusowi.
- Wrócę za godzinę. - Oznajmił doktor i opuścił salę chorych. Marcus został z Azelem i Gerardem, chowając zaraz kajdanki do kieszeni.
- Aż mnie ciarki przeszły przy rozmowie z nim. - Skomentował sobie nieco żartobliwie słowa i spojrzenia Matabeia. Ale trzeba teraz wrócić do obecnej sytuacji. Azel leżał, zaś Gerard stał się bardziej aktywny.
- Kładź się. Bo jeszcze ja wylecę z Oświaty. - Trochę postraszył przyjaciela, ale zaraz zamierzał wyjaśnić parę spraw.
- Oddałem stanowisko Christianowi. Od teraz Ty Gerard i on, zarządzacie Oświatą.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sro Paź 15, 2014 6:21 pm

Nic dziwnego, że Gerard źle nosił leżenie w szpitalu. Ciągle praca, aktywność fizyczna i obowiązki. Pewnie rzadko mu się zdarzało przebywać w takim miejscu z poważniejszymi obrażeniami.
- Ja niestety nie miałem innego wyjścia. Urodziłem się z wadą serca, więc jakoś znoszę leżenie w szpitalu. Często jednak bywałem na obserwacjach.
Zdrowy chorego nie zrozumie. Jednakże w tym przypadku, oboje mieli podobne objawy i to dotyczące serca. Azel po przeszczepie, Gerard po wczesnym zawale. Miał w sumie większe szanse na opuszczenie szpitala niż Azel. Ale to wszystko i tak należało do ostatecznej decyzji doktorów Matsushita.
- Przecież Marcus jest dowódcą.
Te słowa Trizgane były dla Azela zaskoczeniem. Nie wiedział o pakcie i planach kuzyna i tego, co obecnie zrobił. Wiedział co prawda o tym, że dzieciaki są we Włoszech. Jako nauczyciel akademii, załatwiał im zwolnienia u Kaiena. Choć tyle zdążył zrobić przed trafieniem tutaj.
Chwilę później, gdy Gerard próbował zwiać, pojawił się Marcus i Matabei. Oboje powstrzymali Trizgane, a już na pewno zrobił to doktor, pragnąc zakuć przykuć do łóżka. Nie udało się i odpuścił. Azel nie mając teraz ochoty na rozmowy i wtrącanie się, po prostu ich słuchał. Z tym, że oświadczenie Marcusa o przekazaniu swojego stanowiska zastępcy, zaskoczyły Azela.
- Oddałeś swoje stanowisko? Dlaczego?
Chciał wiedzieć, co sprawiło że Marcus podjął taką decyzję. Czyż nie pragnął kierować Oświatą tak długo jak żyje? Zmądrzał czy może popełnił głupotę?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gerard Sob Paź 25, 2014 4:00 pm

Gdy Marcus wspomniał o zabiegu, Gerard spojrzał na jego kolano. Od razu domyślił się, że to właśnie z nim miał największe kłopoty. Wciąż zresztą kulał, co obniżało jego koordynację ruchową. Właściwie to już był kaleką, ze względu na utratę oka. Choć obecnie wspomina się o niepełnosprawnych, by nie urazić niczyich uczuć. Można przecież otrzymać niezłą karę finansową z sądu za wyrażanie na głos prawdy.
– Owszem.
I tyle. Znacząco spojrzał na Azela i pokręcił przecząco głową. Nie chciał poruszać takich spraw przy obcych. Nie miał nic do Azela i wiedział, że trzymałby język za zębami, jednakże wampiry mogłyby wyegzekwować od niego tę wiedzę, jaką by posiadł. Mógłby się znaleźć w niebezpieczeństwie, tak jak jego żona. Nie chciał już wciągać do porachunków rodowych więcej ludzi niż to potrzebne.
– Nie sądzę, doktorze Matabei. Oświata zatrudnia i zwalnia lekarzy w tutejszym szpitalu
Groził? Skądże! Po prostu nie chciał, żeby ktokolwiek zakuwał go w kajdany. Uniemożliwią mu w ten sposób poruszanie się. Nie znosił być przykuty do jednego miejsca, a teraz byłoby to dosłowne. Nie bał się kajdanek, nie raz był w nie spętany, nie znosił po prostu marnować w tak bezproduktywny sposób cenny czas.
– To na pewno sadysta…
Powiedział cicho, jakby do siebie, ale na tyle głośno, żeby towarzysze mogli usłyszeć. To także była prawda! Facet lubił chyba zabawy sado-maso.
– Już dopilnuję, żebyś nie wyleciał. Ale na pewno weźmiesz urlop dziewięciomiesięczny i zajmiesz się swoimi prywatnymi sprawami.
Stwierdził kategorycznie i lepiej, żeby mu się nie sprzeciwiał. Spojrzał tym samym na Azela, który nie wiedział jeszcze o decyzji Marcusa. Sam był zresztą w niemałym szoku! Pozwolił Marcusowi odpowiedzieć na zadane pytanie. Właściwie to bardziej z przyzwyczajenia, że jest dowódcą. Nie będzie mu łatwo się przestawić, że teraz ma niejaką „władzę” nad przyjacielem.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Czw Lis 06, 2014 11:33 am

Zgadza się, Marcus jest kaleką, ale nie mówi tak o sobie. I nawet by tego sobie nie życzył. Dla niego kaleka jest osobą bezużyteczną, która nie jest wstanie zrobić nic, z powodu nieciekawej sytuacji swojego organizmu czy ciała. Utrata oka nigdy nie zwalniała go od zadań i bycia łowcą dalej. Póki miał jedno jeszcze sprawne i bardzo dobre oko, mógł być łowcą dalej. Ale z tym kolanem, miał ograniczone pole popisu. Siedzenie w jednym miejscu w papierach, go dosłownie dobijało. Gerard wiedział coś o tym. Dlatego na swojego zastępcę, Marcus wyznaczył Christiana, który dodatkowo będzie i Gerarda wyręczał w papierach. Ale teraz to on zarządzać będzie Oświatą i wydawać polecenia. Najmniej będzie się wychylał i istniało małe prawdopodobieństwo, że oberwie od wampirów.
Matabei nim wyszedł, obdarzył Trizgane dość surowym spojrzeniem, żeby nawet nie próbował kombinować ze zwalnianiem. Rodzina Matsushita potrafi się za taki czyn nieźle odwdzięczyć. Takie ostrzeżenia dostawał Marcus. Pomagać, pomagają. Stawiają łowców na nogi żeby mogli dalej wypełniać swoją pracę, bo gdzie indziej dostaną takich medyków? W zamian oczekując dostarczenia wampirów na eksperymenty. Co tym samym pomagają się ich pozbywać, jeżeli eksperymenty zawiodą. Tak działa polityka.
Po wyjściu Matsushity, łowcy zostali sami z Azelem, który nie ukrywał szoku po wieści kuzyna.
- Tak, oddałem. Muszę na jakiś czas odciąć się od tego wszystkiego żeby działać wbrew Samuru.
Odpowiedział Azelowi, ale nie był z tego zadowolony. Przywykł do tej posady, ale niestety, ostatnio kiepsko zarządzał oświatą. Czas by ochłonąć i przekazać pałeczkę komu innemu.
Słowa Gerarda go normalnie strzeliły jak piorun.
- Oszalałeś? Dziewięciomiesięczny? Dwa trzy miesiące starczą ale nie prawie cały rok.
Nie no, tu Marcus się zgadzał. Normalnie zaprotestował!


/ pomijamy Azela /
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gerard Sob Lis 08, 2014 10:36 am

Marcus nie był jeszcze niedojdą, za jakiego się uważał. To, że nie miał oka nie znaczy, że stał się całkowicie bezużyteczny! Był doświadczonym, świetnym łowcą, który potrafił trzeźwo myśleć. Czasami jednak nienawiść do krwiopijców go zaślepiała, ale Gerard w ogóle się nie dziwił. Gdyby mógł, własnoręcznie zamordowałby Samuru. Wiedział jednak, że nie mógł tego zrobić. Nie chciał mieć Rady Wampirów na karku. Pół biedy, gdyby chodziło tylko o niego, ale miał przecież jeszcze swoje dzieci, do których mogliby się dobrać.
Faktycznie, gdy w grę wchodziło kulenie, robiło się już niebezpiecznie. W walce, gdy obciąży tę nogę, mógł go przeszyć ostry ból, który spowoduje, że się zdekoncentruje i mógłby wówczas porządnie oberwać od wampira. Dopiero wówczas może zrobić się naprawdę nieciekawie.
Gerard nie da się zastraszyć żadnemu z Matsushitów. Nie mieli prawa mścić się za decyzje zarządu. Jeśli będą w taki sposób traktować każdego pacjenta, to szybko Matabei skończy tutaj pracę. Zdecydowanie większą sympatią darzył Yutakę. Świetnie także prowadził młodych adiutantów, których wprowadzał w medyczny świat. Widział, jak Louisa cieszyła się z ich współpracy.
Zerknął na przyjaciela i wyszczerzył się w uśmiechu.
– Nie, Marcusie. Zajmiesz się swoim kolanem, a także nową rodziną. Dobrze Ci to zrobi. Będzie na bieżąco informowany we wszystkich sprawach. Jeśli zajdzie potrzeba, wierz mi, wezwę Cię do pomocy. Yutaka także przyzna Ci dziewięć miesięcy.
Koniec. Gerard nie da się przekupić niczym. Marcus jeszcze nie wiedział, że tyle czasu dla nowej kobiety oraz ich dziecka na pewno się przyda. Poznają siebie oraz własne uczucia. Niech to doceni i spędzi wolny czas z dziećmi. Gerard był za głupi, żeby skorzystać z takiej sytuacji i jego syna, Zack, odsunął się od niego. W dodatku obwiniał go o śmierć Michiru i może nie bez podstawnie.
– Marcusie, nie popełniaj moich błędów. Rodzina dla łowcy nie jest słabością, ale siłą. Zrozumiałem to za późno.
Zamknął oczy i nawet nie wiedział, kiedy ponownie odpłynął w krainę snu. Potrzebował odpoczynku, organizm był wymęczony. Oby tylko Marcus się nie obraził i zrozumiał, że Gerard wcale go nie olał, zasypiając. Było to silniejsze od niego.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Nie Lis 09, 2014 1:24 pm

Co miał zrobić? Gerard nie odpuścił i postawił na swoim. Dziewięć miesięcy nie brzmiało dla Namikaze zbyt dobrze. Jakby ostatni z tych miesięcy miał się dla niego kazać koszmarem. Ale tak przecież być nie musi. Westchnął spuszczając głowę w rezygnacji. Przegrał i dostał długi urlop. Może faktycznie mu się przyda i poświęci teraz czas dla rodziny. Oderwie się od pracy, która była i jest jego życiem.
- W porząąąądku...
Odpowiedział przeciągając słowo, nie bardzo chcąc się na to zgodzić. Ale nie będzie tutaj się teraz wykłócał. Azel był w sumie tego samego zdania. Ale nie odpowiedział już. Zasnął widocznie szybciej od Gerarda.
Ostrzeżenie, jakie Trizgane powiedział, Marcus postanowił wziąć do serca. Nie uznał, że Ger go olał, kiedy nagle zasnął. Zmęczenie zrobiło swoje. Z Azelem przecież mieli teraz problemy z sercem i musieli odpoczywać. Nie zamierzając im przeszkadzać, opuścił salę kulejąc. Na korytarzu zatrzymał się jednak i spojrzał na swoje kolano. Odezwało się. Za dużo chyba się nachodził, że zaczęło boleć. Rzadko się to zdarzało, ale teraz się powtórzyło. Ruszył jednak dalej, ignorując ból. Pojechał do Emmy, by zobaczyć jak sobie radzi...

Tydzień później.
Yutaka z Matabei'em na zmianę nadzorowali stan zdrowia jednego i drugiego pacjenta. Mimo protestów i marudzenia Gerarda, częściej ze środkami wzmacniającymi, dostawał środek lekko nasenny. Nie powodował on co prawda zasypianie, nie chcąc by zapadł w śpiączkę, ale bywał zmęczony i senny. Tylko tyle. Jakby nic mu się nie chciało. Ale dzięki temu częściej monitorowali jego stan serca, które z każdym dniem nabierało siły aż mogli wspólnie zadecydować o wypisaniu Trizgane.
W przypadku Azela, sytuacja była dużo łatwiejsza. Namikaze nie wykazywał chęci "ucieczki" i stosował się do ich zaleceń. Przeszczep się przyjął. Ale bez leków utrzymujących stan zdrowia po operacyjnego, się nie obejdzie. Przez parę miesięcy będzie zażywał specjalne leki. Obaj Panowie zostali wypisani tego samego dnia. Jednak nakazana została im opieka. Z tym akurat problemu nie było. Marcus który przyjechał po Azela, zabrał nie tylko kuzyna ale i przyjaciela. W trasie na wioskę, zaproponował wspólne zamieszkanie u Azela, przynajmniej na jakiś czas. Wszystko jednak omówione zostanie na miejscu.


[z/t wszyscy]
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Blair Sob Lis 21, 2015 6:09 pm

Blair czuła się błogo. Przez jakiś czas nic nie zaprzątało jej myśli. O nic nie musiała się martwić. Nad niczym się nie zastanawiała, o nikogo nie troszczyła. Była tylko ona. Po raz pierwszy od wielu tygodni mogła pobyć sama ze sobą. Po raz pierwszy żadne zbędne myśli, wspomnienia, uczucia nie zalegały jej w głowie. Przez chwilę ciemność okalała ją niczym cieplusieńki kocyk. Cisza brzmiała w jej uszach niczym najwspanialsza melodia wygrywana na skrzypcach. W pewnym momencie coś zaczęło ją wypychać z tego ciepłego zakątka. Coś ciągnęło ją w stronę oślepiającego, jaskrawego światła. Wolała zostać jeszcze chwilkę w tej kojącej ciemności, ale światło zbyt mocno ją przyciągało. Nie mogła mu się oprzeć, choć próbowała. Ciemność koiła, a światło przynosiło ból. Wyrywało ją z objęć upragnionego spokoju, by przenieść ją do zwariowanego, wciąż jeszcze rozkołysanego świata. Wreszcie ciężkie powieki uniosły się. Słyszała głosy, ale były one przytłumione. Obraz przed oczyma rozmazywał się. Uniosła lekko drżącą rękę i przetarła nią oczy, ale to ani trochę nie poprawiło jej wzroku. Pochyliła głowę w dół i odczekała chwilę. Wreszcie wszystko przestało wyglądać jak rozmazana plama, a zaczęło nabierać kształtów. Leżała na strasznie nie wygodnym łóżku, podobnym do takich jakie są w szpitalach, a w okół niej pozawieszane były kotary. Nie czuła się najlepiej we wszelkiego rodzaju punktach medycznych. Od zapachu leków i krwi robiło jej się niedobrze. Musiała stąd wyjść, ale przede wszystkim musiała znaleźć Rosę i upewnić się, że wszystko z nią w porządku i to jak najszybciej. Wstała pospiesznie i... to zdecydowanie nie był dobry pomysł. Zachwiała się. Przed jej oczami pojawiły się mroczki i ponownie opadła na łóżko.
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sob Lis 21, 2015 7:58 pm

Niewiele zdążyła zrobić. Do Rosy szła równie nieprzytomnie jak zmierzający ku dziewczynie Cornelius, co mogło wyglądać na małą obławę zombie, a mimo upadku większego z nich, Ptaszynka doszła tam później. - M-mogę pomóc? - Zająknęła się i klęknęła, po czym usiadła w typowo japońskim siadzie. Zupełnie nie mogła ustać. Chwiała się, a jej oczy zachodziły mgłą. Zrozumiała też, że od jakiegoś czasu trzyma się za dłoń, przyciskając palce do mocno piekącej rany, z której nietypowo długo sączyła się krew. Było jej gorąco i czuła, przez to, utratę krwi i wysiłek, pragnienie, chociaż bardziej doskwierał jej rwący ból całego ciała i mroczki, coraz gęstsze na oczach.
Nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi od opatrującego Rosę Corneliusa, bo do środka wpadli jacyś ludzie. W pierwszym odczuciu wyglądało to dla niej nieco jak atak terrorystyczny. Jakoś tak się jej skojarzyło. Wzdrygnęła się i chciała poderwać, ale jej nie wyszło. Zrozumiała tylko, że opiera się bokiem o ścianę, a jej głowa opada na ramię przyjaciółki. Po tym, Kotori pamiętała tylko, że jakiś obcy człowiek odsunął ją od Rose, by ktoś inny mógł zabrać ją na noszach, a potem wziął ją za ramiona i potrząsnął, zawołał, ale nie potrafiła odpowiedzieć. Powieki zamknęły się jej same i straciła przytomność.
Już od chwili wszystko widziała jak przez mgłę, zamroczone czarnymi plamkami, dźwięki dochodziły do niej z daleka. Grigorij obudził ją tylko na chwilę, zebrała się w sobie i poszła, choć dawno już przeciążyła swoje ciało i chwiała się tuż poza limitem własnej wytrzymałości. Przyszła pomoc i była tego świadoma. Zapewne to spadek adrenaliny przyczynił się do obecnego stanu rzeczy.
~*~
Ocknęła się w szpitalnym łóżku. Po prostu otworzyła oczy i spojrzała bezmyślnie w lampę na suficie. Co się stało...? W czasie, w którym przewożono ją do szpitala doznała swoistego szoku, ostatnie wydarzenia nieco się jej zamgliły w umyśle, więc była zdezorientowana. Czuła się osłabiona i obolała. Czemu boli mnie każdy mięsień... i głowa...? Jakbym ze schód spadła... Nawet nie próbowała się podnieść, poczuła, że to zły pomysł. Co się wydarzyło...? Rosa chyba gdzieś się przebierała... chciałam pójść za nią? Po co...? Na szatańskie obrzędy? Co za głupi sen. Uśmiechnęła się lekko, doprawdy nie dowierzając, jak wybujała jest jej wyobraźnia. Rosa księżniczką, pielęgniarka przywódcą krwawego rytuału zmieniającego Wampiry w Ludzi, nauczyciel biologii przywódcą łowców wampirów. Ha! Co jeszcze? Może chrześcijańscy księża trzymają pod ołtarzem srebrną broń? Daj spokój
Zamknęła oczy i zasnęła na jeszcze jakiś czas. Była przemęczona, nawet nie zauważyła, że tych kilka godzin to nie było pięć minut. Podniosła lewą rękę, wpierw dostrzegła szpitalną piżamę, a potem zobaczyła plaster na spodzie dłoni. Jak ja to zrobiłam...? Mam nadzieję, że nie uszkodziłam poręczy w akademiku. Do prawej dłoni miała podłączoną kroplówkę. Coś jest nie tak. Czemu jestem aż tak obolała? Popękały mi kości? Czy to sól fizjologiczna? W co ja palnęłam...? Zdecydowała się zaczekać na pielęgniarkę, by zapytać o swój stan. Z drugiej strony głupio było jej powiedzieć, że nie pamięta dnia, w którym wydarzył się wypadek, chociaż było to dość popularne zachowanie osób przeżywających takie incydenty.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 22, 2015 6:23 pm

Zespół medyczny oświaty owijał się jak w ukropie, żeby stanąć na wysokości bieżących zadań. Przygotowanie dawno nie używanych medycznych sal, zapewnienie dobrych, sterylnych i BEZPIECZNYCH warunków stało się priorytetowymi wyznacznikami ich działań. Już od długiego czasu nie używano naraz wszystkich ośmiu łóżek, dlatego gdy do oświaty wnoszono kolejne ofiary działań w kościele, lekarze z najwyższą dbałością zajmowali się pacjentami, nie zapominając o  szczegółach.  Gdy wszyscy pacjenci zostali doprowadzeni do względnie dobrego stanu, grupka trzech lekarzy pogrążyła się w konspiracyjnej rozmowie nieopodal drzwi.
- Jakie są wytyczne od szefa? - jasnowłosy łowca w okularach wyglądał na osobę młodą, lecz mimo wszystko bardzo kompetentną. Nie do końca rozumiał tą całą konspirację, jednak z najwyższą powagą starał się dorównać pozostałym członkom załogi.
- Wszystkich „ nie z oświaty” mamy przetrzymać – wysoki i barczysty blondyn bardziej mógł uchodzić za ochroniarza niż lekarza. Jako jedyny zdołał wcześniej wyjść z medycznej sali i odebrać odpowiednie instrukcje od dowódcy oświaty. Mężczyzna założył ręce na piersiach i przelotnie spojrzał w stronę łóżek.
- Oho… Panowie, ja nie wiem jak my to zrobimy – wyglądający najmłodziej ciemnowłosy i o dość ciemnej karnacji mężczyzna uśmiechnął się.
- Spokojnie. Szef powiedział, że jak ktoś zwieje to nam nogi z dupy powyrywa – barczysty spojrzał wymownie na młodego, a w jego oczach pojawił się ledwo widoczny cień uśmiechu.
- Ja w to wierzę – ciemnowłosy natychmiast zrozumiał aluzję, dlatego meldując się wymownym gestem, powoli zaczął zbierać się do pacjentów.
- Ja też…
- No właśnie. Więc w razie czego łgajcie ile wlezie.
- Szkoda, że ruda jest wyłączona z gry. W razie czego szybko by ich postawiła do pionu.
Cichy śmiech rozległ się po sali, kiedy to mężczyźni zaobserwowali ruchy pierwszego wybudzenia.
- Dobra chłopaki, koniec przerwy. Robota czeka.

Blair

Ciemnowłosy mężczyzna o oczach koloru orzechów laskowych natychmiast zbliżył się do łóżka pacjentki. Energicznie chwycił za kartę na której postawił kilka znaczków, nie spuszczając oczu z Blair.
- Spokojnie panno White – uśmiechnął się i sprawdził czy dziewczyna poprzez swój niekontrolowany ruch nie wyrwała sobie przypadkiem kaniuli. Celowo użył jej imienia, żeby zaznaczyć, iż dziewczyna znajduje się w znajomym miejscu i we względnie dobrych rękach – Jak się czujesz? Coś się śniło? - zapytał, przysiadając na krzesełku obok. Był młody. Sądząc po wyglądzie mężczyzny, nie miał on nawet trzydziestu lat.


Ptaszyna

Barczysty lekarz spojrzał na swojego kolegę po fachu i było wiadome, że to on właśnie zajmie się pacjentką. Personel został poinformowany przez Vlada dość dobitnie jak mają postępować, dlatego Pan barczysty zbliżył się do dziewczyny i z zainteresowaniem zaczął przeglądać jej kartę.
Zaprawdę interesujące.
Widząc, że dziewczyna jest już w miarę przytomna, lekarz odchrząknął próbując tym samym zwrócić na siebie jej uwagę.
- Dzień dobry. Jak się czujesz Kotori? - zapytał, nie próbując nawet bawić się w podchody czy tony serwowane dla dzieci czy też osób o względnie niskim poziomie inteligencji. Był oficjalny, ale jednocześnie uprzejmy. Kompetentny buc. Ot co.


Kolejność jest dowolna
Dziewczyny nie słyszały szeptów lekarzy, a łóżka pacjentek są oddzielone kotarami więc się wzajemnie nie widzą.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Blair Nie Lis 22, 2015 7:26 pm

Ciemnowłosy mężczyzna, prawdopodobnie lekarz  podszedł do niej i zaczął coś do niej mówić. Z trudem rozróżniała słowa, ale jakoś dała radę. Prychnęła jak kotka na jego wypowiedź.
-Nie będę spokojna dopóki stąd nie wyjdę- odparowała Blair tonem, którego często używała jej matka, gdy jakaś sprawa zupełnie nie podlegała dyskusji.
Nie cierpiała szpitali odkąd jej ciotka umarła. Nie znosiła woni chorych i rannych ludzi. Sama unikała szpitali jak tylko mogła,  więc pobyt w tym przybytku był dla niej nie lada szokiem Zmierzyła lekarza wzrokiem i warknęła:
-Czuję się wyśmienicie. Chcę stąd do cholery wyjść! - celowo zignorowała pytanie o sen. Uznała je za głupie i bezsensowne. Od wielu lat nie śniła. Zapadała w tak zwany sen bez snów.  
Czuła się jak mała dziewczynka, której "milutki" lekarz tłumaczy, że potrzebuje wycięcia migdałków, i że będzie potem mogła jeść lody kiedy tylko będzie chciała.
-Chcę wiedzieć co z Rosą- wypowiadała kolejne żądania w międzyczasie gdy zbierała się do  wstania z tego pieprzonego łóżka. Plecy bolały ją niemiłosiernie, a przed oczami miała mroczki, ale za nic w świecie nie zostanie tu ani minuty dłużej. Usiadła na brzegu materaca i powoli podniosła się.  Kolana ugięły się pod nią. Była słaba, ale to nie był powód by przetrzymywać ją wbrew woli w jakimkolwiek miejscu, a zwłaszcza w szpitalu lub w czymś w podobie
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 22, 2015 7:47 pm

Widząc, że argumenty w postaci uprzejmości  zostały potraktowane równie czule co zeszłoroczny śnieg, lekarz tylko westchnął. Ambitny plan zaproponowania pacjentce śniadania i krótkich wyjaśnień spełzły na niczym. A szkoda.
- Młoda damo. Po pierwsze to nie szpital tylko sala medyczna Oświaty- wstał z krzesła i założył ręce na piersiach w zamkniętym, dość władczym geście – Po drugie, to że czujesz się lepiej nie uprawnia, abyś darła się na cały regulator i przeszkadzała innym pacjentom. Nie wstyd Ci, Panno White? - zirytowała go. Głos lekarza stał się dość dobitny i pozbawiony zbędnych nakładów uprzejmości. Mało brakło, a użyłby bardziej dobitnego określenia, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język.
- Wszyscy odpoczywają. Panna Valentine również – poinformował – Możesz zachowywać się jak należy, albo zgrywać bohatera i zostać tu dłużej niż jest to konieczne. Wszelkie odruchy wulgarności i agresji nie są tu mile widziane.
Lekarz naturalnie nie pozwolił wstać dziewczynie z łóżka. Nie posiadał może ciała i mięśni atlety, ale był wystarczająco silny, żeby stawić czoło nastolatce, dorosłemu, czy nawet wampirowi. Był w końcu łowcą.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Serafiel Nie Lis 22, 2015 8:04 pm

To czas, by i pewna ruda maruda się ocknęła. Tak, tym razem było dane Serafielowi się obudzić. Na początku odczuł skołowanie. Nie wiedział, gdzie się znajdował... Tak, po raz pierwszy był w tej części Oświaty. Mimo wszystko, nie specjalnie mu się podobało, że tutaj tkwił... I nie potrafił sobie przypomnieć, skąd się wziął. Wymusił na swojej pamięci, by wróciła do poprzedniego wydarzenia. Pamiętał, że rzucił zaklęcie na rudowłosą łowczynię... Potem senność zawładnęła nim. Choroba czy wyczerpanie? Mógł jedynie zgadywać.
Przeciągnął się lekko, po czym skrzywił się. Powinien tutaj być? Chyba tak, skoro go tutaj raczyli przynieść. Odczuwał również zmęczenie i senność. Pewnie efekty tego, że odleciał tak nagle. No i jego pomarańczowe tęczówki rozglądały się wokół... Zapach panujący tutaj nie przeszkadzał mu, bardziej nie podobał mu się fakt, że tutaj był. I tak można uznać, że wzięcie udziału w rytuale dla tego łowcy to był cud. Nie nadawał się na kontakty z innymi ludźmi.
Syknął cicho, gdy przypomniał sobie o rytuale właśnie. Tajemne głosy, przyciąganie. Aż uniósł dłonie do uszów, by sprawdzić, w jakim są stanie - był prawie pewien, że wtedy czuł krew wypływającą z nich. Iluzja? Rzeczywistość? No i też... Do kogo się zwrócić, by wiedzieć, czy mógł iść sobie? Dziwne. To wszystko było prawdę dziwne - pomyślał jedynie, mrużąc nieco powieki. Nie ma co więcej się rozpisywać, trzeba poczekać, aż ktoś tutaj przybędzie, albo sam ruszy stąd tyłek.

*Sorka za słaby początek*
Serafiel

Serafiel
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Pomarańczowe oczy z pionowymi źrenicami, tatuaż na prawym ramieniu
Zawód : Kapłan i łowca. No i ma ukończone studia medyczne, więc chyba lekarz.
Zajęcia : Brak
Magia : Aura: Leczenie,niewrażliwość, światło


https://vampireknight.forumpl.net/t1954-serafiel-tsuda#41612 https://vampireknight.forumpl.net/t1957-serafiel#41704 https://vampireknight.forumpl.net/t1956-biedne-mieszkanie-w-srednioladnym-blokowisku

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Blair Nie Lis 22, 2015 8:30 pm

Czuła się jak mała dziewczynka, którą ojciec gani za złe zachowanie, nie żeby coś takiego jej się wcześniej zdarzało. Szpital, punkt medyczny jedno i to samo. Nie chciała być nie grzeczna, ale wszelkie ośrodki zdrowia były jej największym koszmarem.
-Nie jest mi wstyd - powiedziała - duszę się tu - wyznała, a w jej oczach pojawiły się łzy.
Naturalnie nie pozwoliła by którakolwiek z łez popłynęła, ale jej oczy były równie szklane jak oczy porcelanowej lalki. Bała się. Doznała czegoś w rodzaju wstrząsu anafilaktycznego i po prostu zaczęła się trząść. Powracały do niej wszelkie koszmarne wydarzenia, które miały miejsca w podobnych przybytkach. Tu nigdy nie działo się nic dobrego. Czuła się pusta, ale nie wyprana z emocji. Emanowała z niej desperacja. Objęła się ramionami. Ciężko jej się oddychało, cała zaczynała się pocić, choć było jej zimno. Wbiła paznokcie w ramiona i kołysała się powoli. Czuła się jak wariatka z niskobudżetowego filmu obyczajowego.
-Wypuśćcie mnie, błagam - wyszeptała.
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Pon Lis 23, 2015 8:28 pm


Blair

Zachowanie dziewczyny zaniepokoiło lekarza, który wciąż mierzył ją czujnym spojrzeniem. Młody doktor skierował wzrok w stronę kolegów, ale każdy z nich zajęty był swoimi obowiązkami. Szlag. Wytyczne były proste, dlatego usilnie starając się nie paść ofiarą współczucia, mężczyzna postanowił zrobić kolejną próbę co do niesfornej pacjentki. Istniały różne strachy. Jedni bali się clownów, myszy, inni.. lekarzy. Ciemnowłosy westchnął i wyjął z kieszeni białego fartucha strzykawkę. Nie wbił jej bezpośrednio do żyły Blair, lecz do woreczka, znajdującego się na stojaku tuż obok łóżka dziewczyny.
- Wszystko w porządku Panno White. Za chwilę poczujesz się lepiej – powiedział spokojnym tonem, po czym usiadł na wcześniejszym miejscu, przeklinając w duchu, że dane mu jest pracować z nastolatką.
Po może pięciu minutach przerwał niezręczną ciszę i ponownie skierował w stronę Blair orzechowe spojrzenie.
- Jak się czujesz? - w dłoniach trzymał kartę pacjenta, gdzie ponownie nakreślił jakieś zapiski. W końcu nie miał złych zamiarów.

Blair – został Ci zaaplikowany środek uspokajający.


Serafiel

Jasnowłosy doktor z uwagą przyglądał się kroplówce, kiedy jego pacjent wydał z siebie charakterystyczny syk.  Poprawił okulary na nosie i zmierzył go spojrzeniem, jakby w poszukiwaniu dodatkowych obrażeń, które w pierwszej chwili nie ujawniły swej natury.
Boli? Ojej. Straszna to rzecz.
- Dzień dobry – uśmiech od ucha  do ucha pojawił się na jego twarzy kiedy zagadnął do pacjenta. Doktor śmieszek, obrońca smutnych pacjentów i jeden z dwóch naczelnych „ rozśmieszaczy” drużyny Esmeraldy.
- Jak się czujemy? - zapytał i zachowując się jak pozostali, chwycił za kartę pacjenta .  Również i Serafiel był podłączony do kroplówki. Przeźroczysty płyn powoli spływał do żyły mężczyzny, dzięki czemu wyrównał poziom elektrolitów i nawodnienia organizmu. Lekarz nie był w żaden sposób nachalny. Zwykły uprzejmy gość z dużymi pinglami na nosie.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Serafiel Wto Lis 24, 2015 5:31 am

Doktor może i był wesołym, i miłym człowiekiem... Ale sam Serafiel niekoniecznie. Jakkolwiek było wcześniej, to nadal jednak istniało coś takiego, co sprawiało, że nie umiał dogadać się z innymi. Dlatego też spoglądał na nieznajomego mu człowieka z ukrywaną niechęcią, jak również już mniej skrywaną nieufnością.
Oczywiście było mu dane, by zauważyć kroplówkę, na której widok lekko zmarszczył brwi, lecz nie skomentował. Za to jego pomarańczowe tęczówki skupiły się właśnie na przybyłym.
- Dzień dobry - przywitał się niechętnie. Kto to był tak właściwie? Nie, rudowłosy nie dawał rady, by być miłym od tak. Niestety, ale to dla niego najwyraźniej było za dużo. Przynajmniej na teraz, skoro dopiero co się ocknął.
Pytanie? Westchnął cicho, zanim odpowiedział.
- Obolały, zmęczony, śpiący i zniechęcony do wszystkiego - w kilku słowach opisał swój własny stan. Nie widział akurat jakiegoś sensu ukrywania się z tym, bo po co to byłoby? Wojowniczego nastroju też nie miał ten łowca.
- Kiedy będę mógł opuścić to miejsce? - tym razem to on zadał pytanie. To było akurat coś, co go ciekawiło. Może przy okazji się dowie, jaki jest jego stan i jakie są obrażenia? Albo cokolwiek innego... Zanim zacznie sam sobie to sprawdzać, co tylko by pogorszyło jego humor.
Bądź co bądź lekarz niekoniecznie musiał mieć teraz łatwą rozmowę, bo pacjentowi było coraz trudniej ukrywać własny nastrój, który jedynie się pogarszał, gdy w myślach podsumowywał to wszystko, co się działo tutaj... I jak również przypominał sobie wcześniejsze wydarzenia... Po których po prostu na początku stwierdzić, że to cud, że przeżył, zwłaszcza, gdy przypominał sobie z niechęcią, co było przez ten cały czas.
Serafiel

Serafiel
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Pomarańczowe oczy z pionowymi źrenicami, tatuaż na prawym ramieniu
Zawód : Kapłan i łowca. No i ma ukończone studia medyczne, więc chyba lekarz.
Zajęcia : Brak
Magia : Aura: Leczenie,niewrażliwość, światło


https://vampireknight.forumpl.net/t1954-serafiel-tsuda#41612 https://vampireknight.forumpl.net/t1957-serafiel#41704 https://vampireknight.forumpl.net/t1956-biedne-mieszkanie-w-srednioladnym-blokowisku

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Wto Lis 24, 2015 3:26 pm

Z drugiej strony... Powinna chyba powiedzieć, co pamięta, a co nie. Jeżeli stało się coś poważnego, mogła mieć coś z głową, a wtedy lepiej tego nie zatajać. Czekała spokojnie, nie ruszając się z miejsca, a tylko kręcąc od czasu do czasu głową, aby dokładnie przyjrzeć się ścianie, kotarom, stolikowi, suficie, lampie. Chłonęła wszelkie szczegóły będące w tej sali. Zawsze lubiła być w miejscach, które zna, czy rozpoznaje. Często wstrzymując odruch ucieczki i tak czuła się lepiej, gdy wiedziała, że pod ręką jest czym rzucić i znała drogę, którą mogła wykorzystać.
Modły się spełniły i do sali wpadł lekarz. Cóż, miała nadzieję, że będzie to pielęgniarka, bo na widok takiego faceta aż robiło się jej niedobrze, zwłaszcza, ze leżała obolała. Ale no. To lekarz, więc wszystko w porządku. Przyglądała mu się, kiedy podniósł jej kartę i zaczął odczytywać różne rzeczy. Wydawał się nią zaabsorbowany i zainteresowany. Może to jest normalne? Mimo wszystko coraz bardziej zaczęła obawiać się o swoje zdrowie. Czekała, aż sam się do niej odezwie, co nastąpiło już wkrótce. Odchrząknął, kiedy jej wzrok zaczął znów przesuwać się po pomieszczeniu i zapytał o nią, używając jej imienia. Szpital jak szpital. Czemu miałaby nie zaufać lekarzowi ze szpitala?
- Jestem tylko obolała. I niewyspana. Jakbym spadła ze schód, skarpy albo potrącił mnie samochód, ale zupełnie tego nie pamiętam. - Głos jak zwykle miała cichy. Wyglądała na zamyśloną i zmartwioną. - Boli mnie też głowa. Nie pamiętam dnia, w którym zdarzyło mi się to... coś. Nie wiem nawet, jak się tu znalazłam. Zatarła mi się granica między prawdziwymi wydarzeniami a snami, jakie miałam nim się obudziłam. - Mówiła tyle, bo z doświadczenia wiedziała, że lekarz powinien takie pierdoły wiedzieć. Nawet jakby nie powiedziała, pewnie o coś z tych rzeczy by dopytał, a jeśli nie, to może mógłby stracić jakąś ważną wskazówkę co do tego, co się z nią dzieje? Najprawdopodobniej tylko kotarę dalej odezwała się jakaś głośna pacjentka. Nie kojarzyła jej głosu. W kościele nie odezwały się do siebie ani razu, a Kotori nie przysłuchiwała się jej rozmowie z Rosą. Uznała ten wybryk za nieco głupi od strony pacjentki. W zasadzie nie zrozumiała wielu słów przez Blair wypowiedzianych, dlatego je zignorowała. Czasem zdarzają się i tacy poszkodowani.
- Powie mi pan, co się stało? Czuję, że to dziwne, że tylko rękę mam rozciętą. - Mówiąc starała się zachowywać uprzejmy ton, niekoniecznie pospieszny, żeby mężczyzna zrozumiał wszystko i nie musiał się dopytywać. Poza tym, po całej wypowiedzianej kwestii dialogowej, można było poznać w głosie Ptaszynki zmęczenie i lekkie otumanienie oraz niewielką nutę niepewności. Ale chyba każdy by tak się zachowywał, gdyby ból ogarniał jego głowę i całą resztę ciała, a w dodatku nie pamiętał przynajmniej paru godzin swojego życia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pią Lis 27, 2015 4:32 pm

Cornelius kiedy tylko padł na ziemie, w opuszczonym kościele, zapadł w sen. Był wycieńczony, więc nawet nie poczuł, że podczas upadku, stracił cześć swego uzębienia. Zapewne tego też nie wiedzieli Ci, którzy go zabrali stamtąd, bo pewnie się nie spodziewali tego.
Położony pewnie na łóżku, które pewnie było osłonięte kotarą, zaczął się w końcu budzić, jednak jeśli jego ząb nie został wyjęty mu z ust, zwyczajnie zaczął kaszleć, czując go w gardle. Automatycznie przechyli go na prawy bok, by w końcu wypluć to co go drażni. Kiedy tylko udało mu się wypluć nieznany mu obiekt, zerknął na niego i wywalił gały, nie mogąc w to uwierzyć, po czym szybko językiem, zaczął badać dziąsła.
-Noż kurwa mać... Takie rzeczy tylko ja potrafię zrobić... Sam sobie, wybić zęba... Geniusz...- Warknął cicho, i położył się zaś na łóżku, będąc jeszcze osłabionym, jak i obolałym. Kładąc się na łózko, zaczął analizować co się działo przed jego snem.
Przez co nie poleżał długo, bo z impet usiadł, wiedząc jedno! Musi znaleźć Esme. Dlatego zamierzał mimo bólu głowy wstać i jej poszukać. Miał wyjebane na swój stan. Musiał znaleźć kobietę, która zapewne najgorzej ucierpiała.
Mimo to szkoda zęba, którego podniósł z ziemi i zaczął oglądać, na tą chwile. Mimo straty opłacała się... Pomógł na tyle ile zdołał i to było najważniejsze, a nie jakiś tam ząb. Zawsze można sobie wstawić. Co prawda, nie będzie on taki jak naturalny, no ale cel uśmierza środki.
-Przepraszam...- Mruknął mimo wszystko na początku zdecydował pozaglądać, kto tu jest i czy ktoś mu pomoże z tą głową.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Blair Sob Lis 28, 2015 12:00 am

Igła zdążyła ledwie błgsnąć jej przed oczami, a już czuła bolesne ukłucie. Lekarz coś jej wstrzyknął, a ona miała wielką ochotę go za to spoliczkować. Po chwili jednak coś zaczęło się zmieniać. Myśli nadchodziły coraz wolniej. Ciężko jej było wyłapać własne myśli i emocje. Widziała i słyszała wszystko.w zwolnionym tempie. Miała bolesne odczucie, że coś jest nie tak. Nurtowało ją jedno pytanie. Czemu jej serce bije tak boleśnie wolno, a oddech jest co raz to.cięższy? Gdy zobaczyła igłę w dłoni lekarza, miała zamiar coś mu powiedzieć. Wiedziała, że było to szalenie ważne, ale za nic w świecie nie mogła sobie tego przypomnieć. Coś dziwnego działo się z jej ciałem. Czuła się jak nadmuchany do granic możliwości balon. Nie mogła zaczerpnąć tchu. Przed oczami robiło jej się ciemno, a głowa ciążyła jej co raz bardziej. Ciągle wertowała swój umysł, by przypomnieć sobie tę ważną informację, ale ona wciąż umykała. Była na samym krańcu jej mózgu, w tej szufladce, do której potrzeba kluczyka. Tracąc świadomość zyskała odpowiedź. Miała powiedzieć, że jest silnie uczulona na składniki niektórych leków, a w tym środka uspokajającego.
Blair

Blair

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Ma na prawym policzku niewielką bliznę, którą zasłania włosami oraz tatuaż na biodrze.
Zawód : Barmanka w klubie gogo / studentka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : pfff
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2041-blair#43529 https://vampireknight.forumpl.net/t2049-blair

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Sob Lis 28, 2015 1:43 pm

Seraf :

Lekarz uśmiechnął się na słowa pacjenta i dodał kilka zakreśleń na karcie, nim odłożył ją na właściwie miejsce.
- Prawie jak smerf Maruda! - roześmiał się, jakby właśnie opowiedział przedni żart. W przeciwieństwie do leżącego na łóżku Serafa, doktor był prawdziwym uosobieniem radości i dobrego humoru. Drzwi sali medycznej znowu się otworzyły i weszła przez nie młoda dziewczyna prowadząca przed sobą wózek z… no właśnie.
- O, w dobrym momencie – doktor odwrócił się i posłał młodej piegowatej blondynce rozbrajające spojrzenie,żeby za chwilę znowu wrócić wzrokiem do Serafiela.
- Fizycznie nie masz żadnych obrażeń, dlatego po odpoczynku zostaniesz wypisany do domu. Prosiłbym, żebyś na razie nie brał udziału w żadnych sprintach. Dostaniesz również coś na wzmocnienie łącznie z instrukcją stosowania. Wszystko jest już przygotowane i leży na stoliku obok. Gdy tylko poczujesz się lepiej, możesz opuścić placówkę – wskazał dłonią na szafkę, gdzie leżała biała papierowa torebka, z wspomnianymi przez doktora środkami wzmacniającymi. Stan Serafiela był na tyle dobry, że nie wymagał on dłuższej hospitalizacji.
- Odłączymy już kroplówkę, bo nie będzie Ci już potrzebna. Zostawiam Cię pod opieką Ruby. Pomoże z jedzeniem i ubraniem się. W razie czego będę tuż obok – stwierdził i powierzając Serafiela pod opiekę blondynki, poszedł do kolejnych pacjentów.
- Dzień dobry – przywitała się i przysiadła na krzesełku przy łóżku. W dłoniach trzymała szklankę z buro-szarą papką i łyżkę – To tylko tak wygląda proszę Pana. Tak naprawdę jest bardzo smaczne – wyjaśniła speszona i nabrała łyżką trochę papki. Łyżkę skierowała w stronę ust Serafiela.
- Proszę jeść proszę Pana. Odzyska Pan siły i będzie można wypisać do domu – trzymała łyżkę w powietrzu licząc, że Pan Maruda okaże się dobrym pacjentem.


Cornelius:


Mężczyzna podobnie jak wszyscy inni obudził się w sali medycznej oświaty. Nagi tors okryto białą kołdrą. Był umyty, a zatem na ciele nie została nawet najmniejsza plamka krwi którą został oblany przez runę. Wbrew wszelkim przypuszczeniom medycy dobrze zajęli się pacjentami, dlatego Cornelius nie znalazł zęba, a nawet jego pozostałości.
- Proszę proszę, a kto to się obudził – jasnowłosy lekarz w pinglach na nosie wychylił się zza zasłony – Jak się czujesz Corneliusie? - jak gdyby nigdy nic podszedł i ściągnął z łóżka kartę, którą pośpiesznie przejrzał. Wyglądał na miłego i kompetentnego gościa. Cornelius żył i nie zagrażało mu żadne niebezpieczeństwo.
- Nie wykonuj gwałtownych ruchów. Zostałeś podłączony do kroplówki dla wzmocnienia organizmu – rzucił wesoło i stanął obok stojaka z wspomnianą cieczą.


Ptaszyna

Kotori sprawiała wrażenie nie do końca świadomej tego co się stało, co znacząco utrudniało sprawę. Lekarz nie do końca wiedział jak ma się zachować. Może to i lepiej, że idąc metodą sprawiedliwego przydziału, to właśnie on dostał pieczę nad tą pacjentką. Śledził każdy ruch dziewczyny i dokładnie przysłuchiwał się jej słowom. Odchrząknął, jakby słowa które chciał wypowiedzieć stały się niebezpiecznie ciążące.
- Straciłaś dużo krwi, stąd te bóle głowy. Podłączyłem kroplówkę żeby wyrównać poziom elektrolitów. Miałaś dużo szczęścia, Kotori – lekarz stanął obok i ze świadomością czynienia dalszych powinności usiadł na krześle obok jej łóżka.
- Znajdujesz się w Oświacie łowieckiej. Dokładniej rzecz ujmując w sali medycznej – powiedział spokojnie– Poza Tobą jest tutaj jeszcze kilka innych osób. Jest wśród nich Twoja przyjaciółka Rosa – informację tą uznał za niezbędną, dlatego bez wahania wyjawił ją nastolatce – Nikomu nic nie się nie stało. Wszyscy są cali, choć większość jeszcze śpi. Musisz odpocząć, Kotori. Ktoś chciałby z Tobą porozmawiać – miał na myśli oczywiście dowódcę, który jak na złość w tej chwili był poza budynkiem oświaty.


Blair:

Lekarz nie wstrzyknął środka uspokajającego bezpośrednio w żyłę, lecz do woreczka z kroplówką. Podłączona do żyły kaniula dostarczała substancję z wyznaczoną częstotliwością. Ze względu na obecność igły w żyle lekarz zalecił szczególną ostrożność i zakazał wykonywania nagłych ruchów. Kiedy użył środka, Blair poczuła pewną ulgę. Środek nie zawierał substancji opartych na owadach, dlatego jego działanie w żadnym stopniu nie mogło zaszkodzić dziewczynie. Lekarze mieli karty pacjentów, dlatego żaden z nich nie podałby wątpliwego środka pacjentowi.
- Czujesz się na siłach, żeby coś zjeść? Czy może wolałabyś się jeszcze chwilę przespać? - lekarz zmierzył dziewczynę spojrzeniem, a igła której niedawno użył pośpiesznie została zabezpieczona i  wyrzucona.

Blair: Jesteś świadoma i znacznie spokojniejsza.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sob Lis 28, 2015 7:06 pm

W takim razie zapomnijmy o sprawie z zębem, ale mimo to, łowca czuł ten ubytek... Jego język mimo wszystko badał miejsce, gdzie, jeszcze do nie dawna był ząb. Niestety, to ze grzebał tam językiem, nie oznaczało, że ząb tam się pojawi, jak niczym za pomocą magicznej różdżki. Niestety, nie wszystko jest takie piękne, a każda nasza decyzja ciągnie za sobą konsekwencje.  Raz są one dobre, a raz złe, jednak w tym przypadku Cornelius stracił tylko zęba, jednak dlaczego? Bo pragnął pomóc rannej. Ratowanie życia, jest  wiele ważniejsze niż jakiś ząb, bo tego można sobie wstawić, a życia nie.
Był czysty i to było przyjemne uczucie. Brak tego smrodu, krwi, którą nawet zdążył nie chętnie posmakować... Usiadł an łóżku, mając wyrąbane, na to że jest podłączony, no ale skoro był w pomieszczeniu, które wyglądało jak sala szpitalna, to chyba nie musiał zrywać z siebie sprzętu. Zaczął się rozglądać, no i nie ujrzał wiele, bo kotarę.
Jak widać nie musiał długo czekać, bo po chwili obok niego pojawił się Lekarz, stażysta, chuj wie, kto, ale zapewne osoba, która ma uprawnienia lekarskie. Spojrzał obojętnie, bez żadnych emocji na chłopaka i westchnął na jego pytanie.
-Nie wiem, czy stwierdzenie "Chujowo" Ci pomoże... Ale jest dobrze, w porównaniu z tym co było przedtem. A teraz daj mi to. - Odparł widząc, że ma kartę, po którą sięgnął. Chciał zobaczyć ją, jednocześnie dowiedzieć się o swoim dokładnym stanie. Chyba mógł zobaczyć. Kiedy, ją będzie miał w rękach, rzuci na nią okiem. Po dłuższej chwili ją odda chłopakowi, nie komentując swojej karty.
-Nie robię przecież. Wiec nie mów mi co mam robić, bo doskonale wiem, a teraz odpowiedz na moje pytanie, skro ja odpowiedziałem na Twoje. Co z resztą osób?- Zapytał, czekając spokojnie na odpowiedz. Chciał wiedzieć czy wszyscy są cali. Nie był niemiły dla chłopaka, po postu nie miał powodów by się uśmiechać tak samo jak on. Wolał swoją twarz bez uczuć.
Mimo czekania na odpowiedz, zaczął się rozglądać za swoimi rzeczami. Szukał telefonu, musiał sprawdzić, która godzina, czy nikt się nie dobijał, jak i sprawdzić co jest z jego oczkiem w głowie. Po prostu musiał.
-Musze stąd wyjść, jak najszybciej- Odparł nie zależnie czy znalazł telefon czy nie. Nie obchodził go swój stan zdrowia, skoro był dobry, a jego mała siostra. Nie jego wina, że był taki opiekuńczy. Przeczesał swoje włosy spokojnie, wracając wzrokiem na lekarza i mimo wszystko położył się po chwili na łóżku.
-Mogę prosić jakiś środek na ból głowy?- Zapytał zaś, chcąc się pozbyć bólu, bo to może on wpływał na jego chłodne zachowanie wobec lekarza.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 6 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach