Sala Chorych nr1 [parter]

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Los Sro Gru 12, 2012 10:50 pm

Masz ci los, jak to się mówi. Nasza paczka łowców w tym jeden wampir nie mógł się spodziewać okrutnego Pana Szczęścia i Pecha. Ale czy życie nie lubi zaskakiwać? No właśnie, to odwieczne pytanie na które niemal każdy zna odpowiedź. Los zapragnął aby właśnie obok tej sali przechodził młody łowca. Lekko garbaty, chudy, zapewne zajmował się prostymi sprawami lub równie dobrze mógł trafić do Oświaty dzięki swojej rodzinie podchodzącej z bogatego rodu łowieckiego. Te szczegóły nie są ważne. Rudy chłopak z okularami jak denkami od słoika zatrzymał się przy sali. Przyłożył ucho, chcąc podsłuchać bardziej i co? Co oni tam mają? Więc to stąd te przeraźliwe krzyki? Wszedł gwałtownie do środka, szukając źródła rozmów. Ujrzał rannego dowódcę, medyków i tą związaną do łóżka dziewczynę. Przerażony popatrzył po twarzach zebranych, zatrzymując głównie wzrok na Marcusie
- Ty... - drżącym głosem zaczął, łkając niemal przy tym jak dziecko. Ponoć nie wolno trzymać tu wampirów! Kłamał! A te w lochach? Torturowane! Nigdy nie mógł znieść widoku przemocy - Ty... kłamco! Wampirom nie wolno przebywać w Oświacie! Dowódca nie zna regulaminu?! Każdy przemieniony ma zginąć! - dokończył, krzycząc i z wściekłością otwierał i zamykał palce w pięści.
Zaraz popatrzył po wszystkich pozostałych z ogromnym wyrzutem. Więc Łowcy spiskują z wampirami? Niemal splunął pod nogi Yutaki - A te w podziemiach gniją. Walę tą pracę! Rozpowiem jak szufladkujecie sobie pijawki! - I tyle. Rudzielec pociągnął nosem, uciekając z sali chorych. Nie na jego głowę takie sprawy, poza tym jak Namikaze Marcus mógł okazać się takim zdrajcą?! Powinien zabić poziom E, a nie jeszcze jej pomagać. Cały jego autorytet legł w gruzach.
Los

Los
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Czw Gru 13, 2012 12:26 pm

Chizuru bardzo przypominała z wyglądu swoją matkę. Dlatego też w Marcusie mogło się obudzić dawne uczucie, choć nie zastąpiłoby tego co teraz czuje do własnej siostry. Gdyby Haruka żyła, na pewno zechciałby się z nią spotkać. Trochę by się posprzeczali, bo na bank byłby zły za to że nie powiedziała mu o dziecku. No ale nie ma takiej możliwości. Dobrze choć że Chizuru ten atak przeżyła i była w stanie odnaleźć ojca.
Kajdanki założone na jej rękach były dla bezpieczeństwa jej i otoczenia. Spokojnie wypiła krew z udzieloną pomocą doktora. Nie ukrywał jednak zdziwienia, kiedy po opróżnieniu woreczka stwierdziła że z żył jest lepsza. Również i Marcusa to zaskoczyło. Czyżby Samuru kazał jej gryźć człowieka? Marcus szczerze to gryzł już ludzi. Raz oberwało mu się za to od matki, dwa od ataku na ochroniarza uratował go Isao. Nie jest to nic przyjemnego. Im szybciej Chizuru trafi do Kaiena tym lepiej.
Dziewczyna zaraz przyznała że jednak nie piła krwi prosto z żyły. Uspokoiło to obu panów, ale nie na długo póki ta jeszcze jest w powłoce wampirzej.
Yutaka pomógł usiąść wampirzycy, mimo iż miała ręce przykute do bocznej poręczy łóżka, nie sprawiało to problemu by się podnieść. Wtedy i również Marcus mógł ujrzeć twarz swojego dziecka.
Cóż. Bardzo by chciał ją zawieźć i być przy niej, bo wiedział jak taki rytuał wygląda i ile bólu zadaje cofnięcie przemiany. W dodatku czasami taki rytuał pozostawia po sobie skutki uboczne. Pokręcił więc głową, że nie pojedzie z nią. A kłócić się z siostrą i przyjacielem nie będzie.
- Niestety nie. Chciałbym Cię tam zawieźć i być przy Tobie, ale oni mnie nie wypuszczą. Azel powinien się Tobą zająć na miejscu. - Wspomniał o kuzynie, choć nie proponował ściągnięcie go tutaj. Nie przyjechałby z wiadomego powodu. Dlatego też ktoś z Oświaty musi dziewczynę dostarczyć do placówki Crossa.
I wtedy Chizuru dostrzegła zabandażowane jego oko. Nie dokończyła pytania, ale dowódca wiedział o co jej chodzi.
- Tak... On to zrobił. Nie masz się czym przejmować. Przez dwadzieścia lat żyłem z jednym okiem to szybko się przyzwyczaję. - I tu uśmiechnął się ze spokojem by i ją uspokoić. Zaczął mu dopisywać humor, ale nie na długo.
Niespodziewanie do pomieszczenia wszedł nieznany mu łowca, ale z widzenia może go widywał w budynku. Nie spodziewał się jednego, że ten zacznie mu wytykać łamanie regulaminu i przetrzymywanie wampira w tym miejscu. Nic nie odpowiedział. Gdy łowca wyszedł, spojrzał na obecne tu osoby, jakby czuł się temu wszystkiemu winny.
Yutaka w między czasie spoglądał na Mad to na Chizuru i mógłby wywnioskować z obserwacji, że dziewczyny są do siebie w zbliżonym wieku. W koszuli szpitalnej dziewczyny tam nie zabierze. Zatem zwrócił się więc do swojej uczennicy.
- Madeline. Miałabyś coś do ubrania dla Chizuru? Odwiozę ją do Akademii osobiście i przy okazji porozmawiam z Azelem. - Rzucił pewną decyzję, że weźmie pod swoją opiekę na ten czas córkę dowódcy. On niech odpoczywa. Z Azelem miał nie tylko do omówienia sprawię Chizuru ale i jego zdrowia. Madeline mogłaby się domyśleć w jakim celu Yutaka zechce z nim rozmawiać.
- Zgoda. - Westchnął ale zgodził się. Z komórki nie będzie już korzystał. Stracił na wszystko chęci oraz siły. Teraz to już wolałby się chyba przespać. Wyciągnął dłoń w stronę siostry oddając jej telefon by położyła go na szafkę.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Czw Gru 13, 2012 4:15 pm

Po wymienieniu kroplówki Chizuru, Maddie stanęła niedaleko łóżka brata, coby go powstrzymać, gdyby znów zechciał wstać. Rozumiała, albo przynajmniej wyobrażała sobie, jaka ciężka to dla niego sytuacja, zwłaszcza, że sam doskonale wiedział, co w tej chwili przeżywa jego córka. Ale i tak była pod najlepszą możliwą opieką, więc większa krzywda się jej nie stanie.
Nie po raz pierwszy już zastanowiła się nad matkami dwójki dzieci Marcusa. Jakimi były kobietami? Czy też parały się łowiectwem, czy raczej żyły w błogiej nieświadomości? I co się właściwie stało, że z żadną z nich dowódca nie został na tyle długo, by dowiedzieć się o dziecku. Coś jej tam wprawdzie wspominał, niedługo po tym jak wrócili z cmentarza. Ale Mad była wówczas zmęczona część faktów jej pewnie uciekła, a i Marcus nie wdawał się w szczegóły. Swoją drogą, kiedy już odwampirzą Chizuru, a ta się trochę pozbiera, byłoby to naprawdę dobrą okazją do zorganizowania spotkania rodzinnego, o którym złotooka myślała już jakiś czas. Poznałaby lepiej siostrzenicę, zaprosiliby matkę, żeby wreszcie zażegnać kłótnie i daj Boże żadne niespodziewane wydarzenia im nie przeszkodzą, jak w zeszłym roku. Znaczy, no, wiadomo o co chodzi.
Z tego zamyślenia wyrwały ją słowa wampirzycy, która dorwawszy się do woreczka z krwią momentalnie ją skrytykowała. Madeline uniosła brwi i wzdrygnęła się nieznacznie. Zerknęła na Marcusa, ale widząc zaskoczenie malujące się na jego twarzy, uznała, iż też nie wiedział, czy jego córka kosztowała posoki prosto ze źródła. Wiadomo, poziomowi E jest trudno się powstrzymać, niemniej dziewczyna z pewnością długo pamiętałaby ten fakt i w przyszłości mogłaby sobie to wyrzucać.
Po raz kolejny myśli medyczki odpłynęły z dala od sali chorych, do czasu kiedy ona sama (wedle wszelkiego prawdopodobieństwa) pozostawała krwiopijcą. Czy zabiła kogoś, skrzywdziła? Nie, to zbyt przerażające, by się nad tym zastanawiać.
Nagle drzwi się otwarły i Mad, spodziewająca się ujrzeć w nich jedną z pielęgniarek, zdziwiła się na widok dość dziwnego i zdecydowanie zbyt zdenerwowanego łowcy. Może przyszedł tu po coś na uspokojenie? Trójka ludzi i wampirzyca obserwowali rudzielca i słuchali jego tyrady. Gdy zniknął z sali, Maddie prychnęła cicho, krzywiąc się z niesmakiem. Od zawsze była przeciwna nietolerancji łowców względem krwiopijców i tylko u Marcusa jakoś mogła to ścierpieć. Acz i on pewnie zmienił nieco stosunek po tym, jak on sam przeżył przemianę, a teraz spotkało to jego córę. Lekko ścisnęła dłoń brata. Współczuła mu, jakoś wszystko waliło się na jego głowę, a ten był jeszcze unieruchomiony do łóżka.
Odłożyła komórkę dowódcy na szafkę i uniosła głowę, napotykając spojrzenie Yutaki, gdy się do niej zwrócił. Przeniosła na chwilę wzrok na Chizuru. Była niższa od Mad, ale z kolei blondynka była bardzo drobna, toteż jej ubrania powinny mniej więcej pasować.
- Jasne, znajdzie się coś - odparła. - Potrzebuje pan ich teraz?
Otrzymawszy bez wątpienia odpowiedź twierdzącą, wyszła ponownie z pomieszczenia, uśmiechając się lekko do Chizu, jeśli ta w ogóle to zarejestrowała. Skierowała się szybko do własnego pokoju. Wyszukała jakieś dżinsy i bluzkę, a po namyśle chwyciła też w dłoń niedługi płaszczyk. Może Chizuru nie odczuwa w tej chwili zimna, ale przecież do Oświaty powinna już wrócić jako człowiek. A na zewnątrz zimna trwała w najlepsze.
Wróciła z ubraniami do sali, podając je doktorowi.
- Chce pan, żebym jechała? - spytała, gdyby potrzebował towarzystwa, lub jakiejś pomocy. Ale z drugiej strony wiedziała, że powinna zostać. Mimo że chętnie zobaczyłaby się z Azelem, to mógłby być dla niego zbyt wielki szok. Poza tym - zostawić Marcusa pod opieką pielęgniarek? Zwiałby stąd przy pierwszej okazji!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Chizuru Czw Gru 13, 2012 9:23 pm

No tak, Marcus miał przesrane w życiu odkąd pokochał swoją własną siostrę jak mężczyzna kobietę. No bo jak to, Mad zapewne kogoś sobie znajdzie i wyjdzie za mąż, Chizuru też przecież nie będzie wiecznie mieszkać z ojcem i takim oto sposobem na starość zostanie sam. A tak to miałby żonę a jak nie, to chociaż partnerkę. Miejmy nadzieję, że na tym polu Chizu nie wdała się w ojca i nie zakocha się w jakimś członku rodziny. W ogóle miejmy nadzieję, że nigdy się nie zakocha. Znaczy, tego właśnie chciała najmłodsza Namikaze. Twierdziła, że jest samowystarczalna i facet jej nie potrzebny. A jeśli już jakimś cudem zmieni zdanie, to żadnych dzieci! Nie i koniec. Marcus mógł pożegnać się z chęcią posiadania wnucząt, jeśli taka kiedyś go nadejdzie. Przynajmniej ze strony Chizuru, nie wiem jakie plany ma jej młodszy brat.
Jeśli zaś chodzi o jej matkę, to gdyby żyła z pewnością w końcu doszłoby do spotkania Haruki z Marcusem, ponieważ Chizu zwyczajnie by to na niej wymusiła. Na sto procent by się pokłócili, bo przecież kobieta była dosyć kłótliwa i niecierpliwa. Tylko wobec swojego jedynego dziecka potrafiła ukazać iście anielskie pokłady cierpliwości i miłości. I oczywiście, że Madeline i Chizuru musiały się lepiej poznać! Wtedy blondynka z pewnością dowie się więcej nie tylko o samej bratanicy, lecz także o jej matce i w ogóle będzie pięknie. Najpierw jednak Chizuru musiała ogarnąć, że jej ciotka jednak żyje.
No mówiłam, że jak Chizu coś palnie to pojedzie po całości? Tak właściwie to słowa same wymsknęły się jej z ust, co zdarzało się dosyć często. Tak jak wtedy w wesołym miasteczku, kiedy tak chamsko odezwała się do chłopaka, który nie chciał wpuścić jej na młota. Trzeba przyznać, że czasem naprawdę aż wstyd gdziekolwiek się z nią pokazywać. Prawie zaczęła się śmiać, widząc miny ojca, Mad i doktora. Zamiast tego na jej twarzy pojawił się szeroki banan, jakby właśnie usłyszała żart stulecia.
Na wszystkie informacje, jakie przekazał jej Marcus tylko pokiwała głową, że rozumie. Słysząc potwierdzenie swojego wcześniejszego pytania, spojrzała w dół i zacisnęła usta w wąską wargę. Znów musiała patrzeć jak jej ojciec cierpi i to znowu przez nią. Zaczęła się zastanawiać, czy takie nagłe pojawienie się w jego życiu nie było czasem błędem, jednak prawdę mówiąc nie miała dokąd iść.
- Mówiłam ci przecież, że masz sobie pójść i niczego nie robić. Dałabym sobie radę sama. - powiedziała, ostatnie słowa wypowiadając trochę płaczliwym tonem. Wtedy do sali wpadł jakiś koleś, najpewniej łowca, który widząc ją nagle zaczął oskarżać Marcusa o pomaganie wampirom takim jak ona. Chizuru patrzyła na chłopaka szeroko otwartymi oczami, najwyraźniej przestraszona. A jeśli on naprawdę rozpowie wszystkim o tym, co zobaczył. Inni łowcy na pewno nie będą się słuchać kogoś, kto dla swoich własnych potrzeb łamie regulamin. A jeśli zaczną żądać, żeby Chizu zginęła? Matko, co za skomplikowana sytuacja. Jak najszybciej należało ją odwampirzyć, żeby chłopak nie miał dowodów na potwierdzenie swoich słów.
- To w porządku tak po prostu go puścić? - spytała, patrząc po wszystkich zebranych. Tak, nawet Madeline zaszczyciła swoim spojrzeniem. Więcej! Odwzajemniła uśmiech, kiedy blondynka wychodziła z pomieszczenia i dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, jak Yukata zwrócił się do dziewczyny. Zmarszczyła lekko brwi. Madeline? Czyżby to była TA Madeline? To niemożliwe, przecież ona nie żyje. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć lub o coś zapytać, ale rozmyśliła się. Sprawę powstałej z martwych Mad chciała zostawić na później, kiedy będzie spokojniejsza.
- Boli? To całe odwampirzanie czy co tam macie zamiar mi zrobić. - spytała. Skoro już miała przechodzić przez to właściwie sama, to chciała wiedzieć co ją czeka.
Kiedy Mad wróciła ze swoimi ubraniami, Chizuru kompletnie je olała, natomiast teraz całą swoją uwagę skupiła na dziewczynie. Rzeczywiście miała coś w sobie z Namikaze, była podobna do Marcusa no i te czułe gesty. Chizu wpadła trochę w szok, więc palnęła pierwsze lepsze, co przyszło jej do głowy.
- Nie powinnaś być czasem martwa? - spytała przechylając głowę w prawą stronę. Ach ta Chizu i jej wrażliwość. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała. Jej duże, czekoladowe oczy zrobiły się okrągłe z przerażenia, a twarz cała czerwona. Gdyby mogła, zakryłaby sobie buzię rękami, żeby nic już więcej nie mówić. Zarówno Marcus jak i doktor Matshushita powinni zgodnie palnął się teraz w łeb.
- Znaczy... No bo... Ty jesteś Madeline, moja ciotka, zgadza się? Tata mówił, że nie żyjesz, a ty tak nagle o, stoisz sobie i przynosisz mi swoje ubrania i tego, no... Właśnie. - ostatnie słowa wymamrotała cicho pod nosem.
Chizuru

Chizuru

Krew : Ludzka A
Pan/i | Sługa : Nołp
Magia : Aura heal- poziom podstawowy


https://vampireknight.forumpl.net/t167-chizuru-namikaze#189 https://vampireknight.forumpl.net/t170-chizuru#193

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Czw Gru 13, 2012 10:35 pm

Tym razem Marcus sobie odpuścił kolejnych prób podnoszenia się, bowiem poczuł jakie to dla niego męczące po operacji. W prawdzie to nie pierwszy raz jest składany i zszywany. Wcześniejsze próby go wymęczyły już na dobre, że wolałby już leżeć.
O matkach swoich dzieci na pewno kiedyś opowie Madeline tyle, ile sam wiedział. Resztę, jak dzieciaki były wychowywane, to one same wiedzą, nie on. Nie było nawet przy ich narodzinach. Nie wiedział o ich istnieniu, co go w pewnym sensie zabolało iż obie kobiety ukryły przed nim ten fakt. Z matką syna udało mu się dogadać, z trudem ale jednak. Równie jak Haruka chroniła swoje dziecko byleby nie padło ofiarą wampirów. Tylko zaniepokoił go sposób wychowywania chłopaka. Dał mu pieniądze i odesłał do domu. Harukę musi sam wychowywać. A jego obecne poświęcenie chyba dużo mówi iż zależy mu na córce.
- Nie dałabyś sobie rady. Wiem co to jest być wampirem. Wiem jak wygląda służba u Samuru. Wierz mi, nie chciałabyś zostać jego marionetką. - Odpowiedział Marcus córce dość poważnie. Dając jej do zrozumienia, że sam był wampirem. Przy czym i Madeline mógł tymi słowami odświeżyć pamięć. Yutaka milczał, nie wtrącając się w sprawę rodzinną.
- Sama wiesz jak Cię traktował. - Dokończył, przypominając jej ten występ w klubie, który musiała odwalić. Nie było to nic przyjemnego. Chizuru powinna być dumna mając takiego ojca, który nie tyle co się poświęcił ale i uratował ją, podpisując z wampirem umowę. Nikomu o tych papierach jeszcze nie wspomniał.
Nagłe pojawienie się łowcy zaskoczyło zapewne wszystkich. Ale Marcusowi zwalił się kolejny problem na głowę. Gdyby Chizuru nie była jego dzieckiem, na pewno by nie kazał jej tutaj sprowadzać. Mimo to, wielu łowców było po jego stronie, więc za bardzo się tym faktem nie przejmował.
- Wątpię by go posłuchali... Ratuje Cię fakt, że jesteś moją córką. Więc nic Ci nie zrobią. - Dobrze czasami mieć w rodzinie kogoś na tak wysokim stanowisku. Chizuru nie musiała obawiać się wyroku śmierci. Yutaka sam oznajmił iż zawiezie ją niebawem do Akademii, także jeden problem będzie tu z głowy.
Nienawiść Marcusa do wampirów nadal drzemała w jego sercu. Inaczej był w stanie podejść do jednej osoby - Isao. Ten akurat wykazywał cechy ludzkie mimo bycia jednym z krwiopijców. Przypadki w rodzinie to już inna sprawa. Czując słoń Madeline, spojrzał na nią i odwzajemnił uścisk. Jej obecność, koiła jego nerwy.
- Tak. - Rzekł Yutaka w odpowiedzi na pytanie Madeline odnośnie ubrań dla Chizuru. Jakieś dresy nawet by wystarczyły. Cokolwiek Madeline znajdzie w swojej szafie.
- Tylko dyrektor Cross posiada zdolności cofania przemiany. Boli strasznie. Skoro doktor Matsushita będzie z Tobą, pewnie postara się by mnie bolało. - Na pytanie córki odpowiedział oczywiście tatuś. Marcus jako chyba jedyny z tu obecnych to przeszedł, to wiedział jakie to piekło. Lecz sam nie potrafił określić które gorsze. Przemiana w wampira czy odwampirzenie. Oba były bolesne. O skutkach ubocznych nic nie mówił, nie chcąc straszyć własnej córki. Bowiem on te skutki w sobie posiada.
Kiedy Madeline wróciła, Matsushita uwolnił ręce wampirzycy i pozwolił jej za kotarą następnego łózka udać się przebrać. Przynajmniej on i Marcus nie będą jej podglądali. Lecz nim ta się tam udała, całą swoją uwagę zwróciła na... ciotkę.
Palnięte przez nią słowa, doprowadziły do zrobienia facepalma u dwóch panów. Z tym, że Marcusowi się zrobiło aż głupio. Mógł już wcześniej Chizuru wtajemniczyć w tę sprawę. A teraz widać co wyszło. Dziewczyna jednak zauważyła że się spaliła.
- Mad, wybacz za nią. Nie powiedziałem jej jeszcze o tym. - Przeprosił siostrę w imieniu córki, która to w późniejszych swoich słowach próbowała się jakoś wytłumaczyć. Zatem w całą rozmowę wtrącił się Yutaka.
- Nie chcę przerywać ale czas goni. Słońce niebawem się pojawi a to dla Ciebie nie będzie korzystne Chizuru. Mad, zostaniesz. Ktoś musi go pilnować. - Gestem głowy wskazał na Marcusa, co było chyba wszystko jasne, że samego nie można go zostawić.
W tym czasie Marcus poczuł znów mdłości. Przymknął oko i zakrył usta dłonią. Znów chyba będzie wymiotował. Yutaka w oczekiwaniu aż Chizuru się przebierze, obserwował dowódcę uważnie. Nie wymiotował jeszcze po narkozie?
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Pią Gru 14, 2012 10:27 pm

Więc nawet po tym wszystkim, co go spotkało, Marcus wciąż był w stanie zaakceptować tylko jednego wampira? No, nie licząc Chizuru, ofc. Najwyraźniej pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Mad wciąż pamiętała, jak na jednym z takich spotkań, gdzie zbierali się wszyscy łowcy, dowódca potraktował Fumę. To nie było w porządku i tak jak wtedy Maddie tego nie rozumiała, tak do dzisiaj nie potrafiła pojąć tamtego zachowania u brata. Fakt, wiele przeszedł, doznał sporo krzywd ze strony wampirów. Ale sam też przez jakiś czas jednym z nich był, więc może zasługiwały na odrobinę więcej tolerancji? To jednak były prywatne przemyślenia panny Namikaze, z którymi ta bynajmniej nie planowała się z bratem dzielić. Pewnie tylko by się zdenerwował. Jego poglądy się nie zmienią, grunt, że przynajmniej tolerował jednego z nich, którym z Mad spędzał ostatnio sporo czasu.
Bądź, co bądź, kiedy jasnowłosa udała się do swojego pokoju, jak zawsze zbierając po drodze trochę zaciekawionych, trochę jakby zaniepokojonych spojrzeń, starała się przysłuchiwać rozmowom łowców, by wywnioskować, czy tamten nadpobudliwy rudzielec zachwiał autorytetem Marcusa. Nic na to jednak nie wskazywało, przynajmniej na razie. Większość mieszkańców Oświaty pewnie wiedziała o córce dowódcy, więc nie powinni mieć nic aż tak przeciwko. Zwłaszcza, jeśli ta wkrótce znowu stanie się człowiekiem.
Po powrocie do sali czekała ją niemiła niespodzianka. Nie dość, że już wcześniej zdenerwowały ją reakcje ludzi na jej widok, tak teraz jeszcze Chizuru, najwyraźniej wcale bystra, domyśliła się kim jest złotooka łowczyni. Madeline podała ubrania doktorowi, ale zamarła w bezruchu, gdy bratanica zadała dość bezpośrednie pytanie. Zacisnęła zęby, przymykając powieki, bo zwyczajnie ją to ubodło. To nie było specjalnie miłe. Ani uprzejme. Ani w ogóle, do cholery, na miejscu! Może wszyscy wreszcie by się ogarnęli i przestali jej wypominać, że powróciła zza światów!
Takie przynajmniej myśli pojawiły się w pierwszej chwili w głowie Maddie, której cisnęło się na język kilka mniej lub bardziej ciętych ripost. I nie powstrzymałaby się, gdyby to nie była rodzina, córka Marcusa i w dodatku pacjentka. Spojrzała zatem na Chizu i przywołała na usta uśmiech bez cienia rozbawienia.
- Nie, w porządku - odpowiedziała cicho bratu, odsuwając się od łóżka wampirzycy i stając na powrót niedaleko niego. - To zrozumiała reakcja. Później to sobie wyjaśnimy.
Na kolejne słowa Chizuru nie odpowiedziała już nic. To niestety był dla niej drażliwy temat, poza tym była zmęczona po długiej operacji, a nie wyspała się porządnie chyba od dwudziestu czterech godzin, wszak tej krótkiej drzemki tu, na sali, nie można było zaliczyć do odpoczynku. Dlatego też wolała nie wracać chwilowo do tego tematu. Jeszcze powiedziałaby coś, czego potem będzie żałować, albo po prostu poczuła się gorzej, ciągnąc ten nieprzyjemny dla niej wątek. W końcu każdy ma jakąś granicę cierpliwości, a rozprawienie ciągle o własnej rzekomej śmierci znacząco ją u Mad naruszyło.
- Dobrze. I tak wolałabym nie zostawiać go samego. - Bez problemu zgodziła się z Yutaką, przenosząc spojrzenie na Marcusa, akurat by zauważyć, iż zbiera mu się na wymioty. Odruchowo niemalże powtórzyła swoje wcześniejsze czynności. Jedna ręka z miską, podsunięta mu by nie musiał się w razie czego podnosić. Druga na ramię, skąd zaraz wystrzeliła drobna wiązka leczniczej magii. Wystarczył kontakt fizyczny, by powstrzymać nudności, nie miało znaczenia miejsce, w którym dłoń Mad stykała się z bratem, przynajmniej w tym przypadku.
- Czy to nie dziwne, że tyle wymiotuje? - spytała lekarza. - To będzie już z trzeci raz. Poza tym skarżył się na zawroty głowy.
Sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Pacjenci zwykle nie reagowali aż tak nasilonymi objawami ubocznymi. Chyba, że dowódca miał po prostu wyjątkowo słaby żołądek i nie należało doszukiwać się innych przyczyn.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Chizuru Pią Gru 14, 2012 11:41 pm

Chizuru przez chwilę to zamykała to otwierała usta, najwyraźniej chcąc się z ojcem sprzeczać i pokazać, że to ona ma rację. Jak widać przegrała, bo po kilku minutach stwierdziła, że Marcus chyba jednak ma rację. Tak bardzo starała się wymyślić jakiś argument obalający jego zdanie, że dopiero po chwili ogarnęła, co tak właściwie do niej powiedział. Marcus wampirem? Wow, aż wybałuszyła oczy na tą rewelację. Natomiast na przypomnienie tańców, jakie odstawiała w klubie wampirzego burmistrza, lekko się zaczerwieniła. Oj, zapłaci jej za to Samuru, zapłaci. Nie wiedziała jeszcze jak, ale z pewnością coś wymyśli. Jeśli zaś chodzi o tolerancję wobec wampirów, Chizuru podzielała zdanie ojca i chociaż wcześniej nie miała powodów do tego, żeby ich nienawidzić, wszystko zmieniło się wraz z dniem, w którym zginęła jej matka. Tak więc, jeśli kiedyś przyjdzie jej poznać Isao, na początku może nie być nastawiona do niego przyjaźnie. Chizu należała do osób, których nie obchodziło to, że ktoś z tego samego środowiska co krzywdząca osoba może nie być niczemu winny. Serio, nie obchodziło jej to, że tutejsze wampiry nie miały absolutnie nic wspólnego z rzezią, jaką londyńscy krwiopijcy urządzili sobie na rodzinie jej matki. Wszystkie były złe i już. Osłowi nie wytłumaczysz. Na temat odnośnie tego, czy rudy łowca rozpowie wszystkim co tutaj zobaczył i czy ktoś mu uwierzył, tylko pokiwała głową, że rozumie, chociaż nadal nie była przekonana. Nie wiem, może to takie przewrażliwienie na punkcie własnego bezpieczeństwa? Nie chciała zamieniać się we własną matkę! Nerwowo zagryzła dolną wargę, gdy Marcus zaczął opowiadać o odwampirzeniu. Pocieszające słowa, nie ma co. Teraz to już w ogóle była śmiertelnie przerażona. Nie dość, że ojca z nią nie będzie, to jeszcze ból miał być porównywalny z tym przy przemianie. Świetnie, Chizu, po prostu świetnie. Najlepiej idź sobie kupić nowy mózg, chociaż raczej ci nie pomoże.
No co mogę powiedzieć na usprawiedliwienie najmłodszej Namikaze? Chizu taka już była. Paplała co jej ślina na język przyniesie, nie zastanawiając się czy kogoś tym zrani czy nie. Zresztą, nawet jeśli kogoś bolały słowa nastolatki, nie robiła tego przecież świadomie. Nigdy nie zastanawiała się nad tym, co chciała powiedzieć tylko po prostu to mówiła. Ostrzegałam jaka prawdopodobnie będzie jej reakcja i o. Chociaż prawdę mówiąc, Chizuru bardzo zawstydziła się swoich słów, co zdarzyło jej się po raz pierwszy. Może zaważył fakt, że Madeline nie była kimś obcym, ale rodziną? Z drugiej strony, kiedy Chizu była wkurzona potrafiła powiedzieć Johnowi dużo gorsze rzeczy i nie miała po tym żadnych wyrzutów sumienia, a mogła go traktować jak członka rodziny, w końcu on też w jakiś sposób ją wychował. W każdym razie, jeśli już muszą razem żyć musieli pójść na kompromis. Chizuru obieca, że postara się zapanować nad swoim niemyśleniem, co będzie piekielnie trudne do zrealizowania, ale za to Marcus i Madeline muszą po prostu nauczyć się tolerować dziewczynę taką jaka jest i na przyszłość nie zwracać uwagi na to, co nieprzemyślanego mówi.
- Prze... Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć. To tak, puf, samo wyszło. - powiedziała, unosząc ręce do góry, bo wreszcie pozbawiono ją kajdanek. Tak, jej zawsze wszystko samo wychodzi.
- Jak byłam młodsza i przychodzi do nas goście, mama zawsze kazała mi siedzieć w pokoju, bo bała się, że coś takiego może mi się wymsknąć. Ale ty tego nie rób, nie mam już pięciu lat i potrafię nad tym panować. Chyba. - powiedziała, kiwając palcem wskazującym w stronę Marcusa, po czym po słowach doktora Matsushity zabrała rzeczy przyniesione przez Mad i udała się za kotarę sąsiedniego łóżka, żeby móc się przebrać. Zanim jednak za tą kotarą zniknęła, odwróciła się w stronę ciotki, wbijając w nią swoje ciemne tęczówki i bezgłośnie wypowiedziała słowo 'dziękuję'. Nie, nigdy nie potrafiła ukrywać faktu, że jest jej z jakiegoś powodu głupio. Miała tylko nadzieję, że Mad nie będzie wiecznie na nią zła, bo przecież nie chciała sprawić jej przykrości. Gdyby to był ktoś obcy, jakaś jej koleżanka, Chizu kompletnie by się tym nie przejęła. Ale to była siostra jej ojca i z tego, co zdążyła zauważyć byli w bardzo dobrych, bliskich stosunkach.
Przebierała się po cichutku za kotarą, mrucząc do siebie coraz to nowe pomysły, co zrobi burmistrzowi, kiedy po raz kolejny go spotka. Ach, ta jej wyobraźnia! No i kiedy już się w końcu przebrała to wyszła zza tej kotary, odkładając szpitalną piżamę na łóżko.
Chizuru

Chizuru

Krew : Ludzka A
Pan/i | Sługa : Nołp
Magia : Aura heal- poziom podstawowy


https://vampireknight.forumpl.net/t167-chizuru-namikaze#189 https://vampireknight.forumpl.net/t170-chizuru#193

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Sob Gru 15, 2012 12:58 am

Było widać po Madeline jak dotknęły ją słowa Chizuru. Marcus to zauważył,, dlatego też przeprosił siostrę. Szczerze. Powinien od razu każdego z rodziny powiadomić o jej istnieniu by nie musiała ponownie borykać się z tym problemem. Tak, twierdzenie "czy nie powinnaś być martwa" było bardzo bolesne i raniące, jakby ktoś nie bardzo cieszył się czyimś żywotem. Jednak to tylko mogły być myśli kogoś innego. Chizuru pierwszy raz widzi swoją ciotkę ze strony ojca. Także Marcus będzie musiał małą nieźle wychować w zachowaniu wobec innych osób. Słysząc jak Haruka w takich sytuacjach sobie radziła z ich córką, aż miał ochotę to przetestować, czy się sprawdza.
- Mam swoje metody. Choć bywają bolesne. - Nie powie jej jakie, ale niech się trochę obawia tych jego metod. Twardy z niego facet, więc Chizuru może nie mieć łatwo z tatusiem. A już raz przekonała się jak ją ukarał, mówiąc ze spokojem i uświadamiając ją o konsekwencjach na przyszłość. Tu może być podobnie. Madeline mogła nie być w to wtajemniczona, ale jak już sobie przypomniała, pamiętała jak potraktował Fumę. To chyba cud, że tak nie potraktował własnego dziecka.
Yutaka był zadowolony z Mad, że postanowiła zostać. Kiedy Chizuru polazła się przebrać, oboje lekarze zwrócili na Marcusa swoją uwagę, bowiem odczuwał mdłości. Słysząc pytanie Madeline, już wiedział co jest grane. Odpowiedzi udzielił jak Marcus jednak tym razem zwymiotował do miski. A niemal wykończony położył się ponownie.
- Odwrócenie przemiany pozostawiło w nim skutki uboczne. Jednym z nich jest osłabienie żołądka. Także do końca dnia może się jeszcze z tym męczyć. Daj mu coś na wzmocnienie organizmu i na żołądek. Jeżeli nie będzie żadnej poprawy, użyj eliksiru uleczającego. Znajdziesz w moim gabinecie. - Tu akurat wyjął mały plik kluczy i wręczył uczennicy, dając tym samym dostęp do swojego laboratorium. Tam znajdzie co potrzeba. Nie ma sensu marnować swojej energii skoro są na to także inne sposoby.
- A my idziemy. - Rzekł do Chizuru z lekkim uśmiechem pocieszenia. Objął ją ramieniem gdzie razem opuścili pomieszczenie a także budynek. Wsiedli do jego srebrnej toyoty i odjechali w stronę Akademii Cross.


[z/t Yutaka + Chizuru]



Przyspieszając trochę akcję. Madeline wypoczęła i zaopiekowała się bratem jak najlepiej potrafiła. Podane leki pomogły jego żołądkowi, że skończyło się w sumie na pięciu wymiotach. Potem spał spokojnie i przez kilka dni jego stan się znacznie poprawiał. Jednakże dwa razy prosił ją o krew wampirzą, z powodu dziwnego odczucia w gardle. Powodem mogło być działanie w jego żyłach eliksiru czarnego raka. Wersja wzmocniona miała także i takie słabości. Tego jednak jej nie zdradzał. Mogła w sumie stwierdzić, że jako łowca zaczynał do tej krwi się uzależniać przedłużając sobie życie i zachowując wygląd.
Tak więc po tych około trzech dniach leżenia i opieki, Marcus został wypisany. A w dniu zebrania, wraz z siostrą udał się swoim samochodem na wyznaczone miejsce.


[z/t Marcus + Madeline]
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sob Lip 20, 2013 9:50 pm

Drzwiczki zostały powoli otwarte przez przypadkowego łowcę, który akurat był w Oświacie. Adam wprowadził Marcus'a na łóżku, które służyło jako miejsce gdzie można było nieco podleczyć łowcę. Podwiózł go na kolejne łóżeczko, które właśnie zawsze się tu znajduje. Na takim najwięcej łowców leżało, w końcu sala chorych... Przeniósł go delikatnie i położył, przykrył kołderką. Zawiózł wcześniejsze łóżeczko do gabinetu, podskoczył do sali obok i cały wynik prześwietleń schował do koperty, zaszedł do Yutaki po czym mu to dał do ręki. Sam zaś wrócił do Marcus'a, usiadł przy nim. Tak na wypadek gdyby miał jeszcze jakieś życzenie, lub Yutaka coś zechce. Potem pewnie się zwinie do Leośka i Eiza na kolejną robótkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Sob Lip 20, 2013 10:19 pm

Na słowa Adama, Marcus już tylko westchnął. Nie chciał dopuścić do siebie po raz kolejny faktu, że przegrał i to z dwoma lekarzami. Oboje mieli rację. Ten czas teraz powinien poświęcić na regenerację i odpoczynek. A mógł nie rzucać się w ogień do paszczy Kuroiaishity. Mógł nie ufać temu co napisał mu Samuru a wtedy by tak nie skończył. Pogodził się z utratą oka, ale ciężko będzie z kontuzją kolana. Dał się zawieźć do pomieszczenia, gdzie przeprowadzono prześwietlenia ciała. Nie stawiał się a grzecznie wykonywał polecenia. Później dostał koszulę szpitalną, która okryła jego nagie ciało. A potem przetransportowany został do sali chorych. Znów to pomieszczenie. Znów nuda i nic nie robienie. Nie spojrzał na Adama a przeniósł wzrok jedynego oka w stronę okna.
Yutaka po otrzymaniu zdjęć, przestudiował je i widział dokładniej uszkodzenia w kolanach i innych miejscach. Na szczęście aż tak tragicznie nie było i dowódca się z tego wyliże, poza jedynie jednym kolanem. Odłożył zdjęcia i przygotował płyn przepłukujący wnętrze, które ma pomóc dowódcy wypróżnić trociny. Z tym zaś pojawił się w sali chorych, stawiając napój w szklance na stoliku.
- Przygotowałem Ci mocną substancję oczyszczającą. Będziesz dostawał ją co godzinę. Pomoże Ci szybko się wypróżnić.
Już nie wspomniał z czego bo było to wiadome. Wtem spojrzał na Adama.
- Jeżeli nie masz nic pilnego, to zostań z nim. Będzie trzeba pomóc mu podstawić nocnik by się wysrał... Poza tym przejrzałem zdjęcia i stwierdzam, że przeprowadzimy operację. Zobaczymy na ile uratujemy kolana. - Tu zerknął juz na Marcusa, który co prawda wyglądał na wykończonego i chętnie by się teraz przespał. Nim jednak to zrobił, Yutaka wymusił na nim wypicie teraz tej substancji. Jak było można zauważyć, Marcus się skrzywił z powodu nieprzyjemnego smaku tego czegoś. Ale wypił do dna, kierując się tym że pozbędzie się tego dyskomfortu w tyłku.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Lip 21, 2013 8:47 am

Zostać jednak z Namikaze? No cóż... Sprawy przebiegły inaczej niż tego cała trójka chciała, ale dobrze. Adam po raz kolejny kiwnął głowę, że zostanie. W tym czasie wyciągnął telefon i napisał sms'a szybko do kumpli, żeby nie czekali na niego tylko pojechali. No i tak się stało. Wrócili do Jeep'a i sobie gdzieś pojechali. Został sam z ludźmi których niestety nie poznał...
Operację? No tak... Trzeba mu ogarnąć te kolanka. Ahh... Biedaczysko... Tak dać się urządzić, w ogóle pójście samemu do wampirów jest porąbanym pomysłem! Nie ważne jak silnym by się było, nie wypada samemu! Mógł chociaż jednego łowcę z sobą wziąć, może wtedy by się to nie wydarzyło. Możliwe, że by tak nie było. Nic nie jest pewne czy przypadkiem wtedy dwóch by tak nie urządzili.
Gdy Marcus pił tą jakże dziwną substancję, Adam skoczył już po nocnik. Gdy wrócił wszystko szybko z nim załatwił tak, żeby Marcus mógł spokojnie zacząć wypróżniać trociny.






z.t Leander i Eizo
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Nie Lip 21, 2013 2:08 pm

Yutaka miał inne obowiązki i musiał jeszcze sporządzić raport odnośnie obrażeń Marcusa i wpisać je także do kartoteki. Tym samym potrzebna będzie mu do operacji pomoc paru osób, więc musiał kontakty uruchomić. Także spotkanie z Christianem go czekało, aby przekazać mu co najważniejsze dotyczące stanu dowódcy i jak długo nie będzie mógł sprawować swoich obowiązków. Dlatego też na ten czas chciał, aby Adam dotrzymał Marcusowi towarzystwa i jednocześnie przypilnował go, aby nie zwiał z sali chorych, nawet jeżeli chodzić nie może, to zawsze może wypełznąć.
Marcus niezbyt był zadowolony ze swojej sytuacji i był chyba świecie przekonany, że jego rany jak i kolana, medycy raz dwa wyleczą. Przeliczył się, nie znając na medycynie i budowie człowieka. Teraz musi to przeżyć i pogodzić z faktem, że nawet patrole zostaną mu z grafiku usunięte.
Po długich paru minutach musiał się wypróżnić. Powiedział o tym Adamowi, to ten powinien mu w tym pomóc. Opisywać tego nie trzeba, gdyż każdy sobie wyobrazić może daną sytuację.
Po tym wszystkim, Namikaze spojrzał na medyka, którego w sumie tego dnia miał okazję poznać.
- Zakładam że jesteś znajomym Leandra... Możesz go tu wezwać?
Poprosił, chcąc z nim pogadać. Tym samym spojrzał na stolik, nie dostrzegając swoich rzeczy jakie jego uczeń trzymał. Broń stała obok stolika, byleby Marcus jej nie dosięgnął. Sprytne ze strony Matsushity. Dał mu pewność, że broń jest w zasięgu wzroku ale wziąć jej sobie od tak nie może. Musiałby wstać z tego łóżka.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Jacob Namikaze Nie Lip 21, 2013 2:15 pm

Wieści w oświacie, o znalezieniu dowódcy szybko się rozeszły. Doszły także do młodego chłopaka imieniem Jacob. Gdy tylko dowiedział się iż ojciec jest w budynku, chciał się z nim natychmiast zobaczyć. Kij z tym, że był podobno ranny i przebywa teraz w gabinecie medycznym. Pewnie jakieś zadrapania i takie tam. Chciał wiedzieć, czy ojcu udało się odnaleźć tę dobrą i wredną dziewczynę, która była jego siostrą. Chizuru.
Jako że budynek był zbyt wielki a chłopak miał jeszcze problem ze znalezieniem odpowiednich pomieszczeń w danym skrzydle, dzięki wskazówką zaczepianiu innych, dotarł do gabinetu medycznego. Tam doktor Matsushita, skierował go do sali chorych. Chłopaka to zdziwiło, ale poszedł w danym kierunku bojąc się ujrzeć kawałki ojca. Wszedł powoli tak jak kultura nakazywała zachować się odpowiednio w szpitalu. Omiótł spojrzeniem salę znajdując ojca w towarzystwie jakiegoś lekarza, zakładając iż miał on na sobie biały kitel.
- Tato! - Od razu pognał w stronę łóżka ojca i stanął przed nim przyglądając się jego ciału, gdzie część była przykryta kołdrą.
- Co Ci się stało? Znalazłeś Chizuru?  
Wypalił z pytaniami, patrząc ponownie na jego twarz. Nie miał on opaski na oku ale opatrunek. To także go zastanawiało czemu. Ale pierw oczekiwał odpowiedzi na te dwa ważne pytania. Ujął nawet jego dłoń będąc troche przejęty tą sytuacją. Nie miał do tego czasu ojca. Wychowywał się bez niego. A teraz gdy go odnalazł, mógł go stracić.
Jacob Namikaze

Jacob Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Zawód : Uczeń, szkolony także na łowcę pod okiem ojca.


https://vampireknight.forumpl.net/t1045-jacob-namikaze#13452

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Lip 21, 2013 3:53 pm

Załatwić Leandra? Musi go cofnąć tutaj... No cóż, na razie nic nie odpowiedział. Szybko wyciągnął telefon z kieszeni i napisał sms'a do Leośka. Ot, żeby się cofnął. Szybko razem z czerwonowłosym zawrócili w stronę Oświaty, tym samym Leander zapisał nr Kuroiaishity na swój telefon i skasował sms'a którego wysłał oraz odebrał z telefonu Marcus'a. Załatwi to swoim telefonem dalej, jeśli burmistrz się połasi trochę na informacje. No cóż... Jakoś trzeba pracować. Adam po wysłaniu i odebraniu, że są już ponownie w drodze, schował komóreczkę do kieszonki i postanowił teraz odpowiedzieć dowódcy.
-Zaraz tu wróci z Eizo, bo pojechali do miasta, ale spokojnie. Zawracają. I tak, jestem jego dobrym znajomym. Nie wiem czy mnie kojarzysz, jestem lekarzem w Oświacie we Włoszech.
Jako, że Adam jest dosyć pozytywną istotką to uśmiechnął się miło w kierunku Namikaze. Ot tak, niech wie, że jest w dobrych rękach.
A tu nagle jebudubudubu! Jakiś bachor wparował do sali, wręcz rzucił się na Marcus'a, od razu zadając pytania. Lekarz jedynie się uśmiechnął na jego widok. Czemuż to? Taki to mały bachorek dowódcy! Ha! Dobrze, że Leander nie sprawił sobie jeszcze potomka, bo wychowywanie go Adamowi by nie pasowało. Właśnie! Pewnie by na Rousse wszystko zrzucił i tyle z tego by było. Przeklęty de Arcano...
No tak! Wcale długo to nie zajęło, jakieś pare minutek po przyjściu małego wparował równie energicznie Leander wraz z czerwonowłosym. Obydwoje zadyszani, zmęczeni. Zostawili samochód przed bramą i biegli ile sił w nogach! Pomyśleli, że coś się stało. Dlaczego? Otóż Adasiek napisał coś w stylu "Zawróćcie szybko, coś jest z Marcus'em!".
A to żartowniś!
-Co się dzieje?
Były to słowa Leandra, rzucone od razu gdy wbiegł do sali. Przetarł czoło ręką z potu i swoje czarne ślepia wbił w Namikaze. Adama opieprzy później, najpierw niech jego nauczyciel mu wszystko wyjaśni. Coś na pewno musiał chcieć, skoro nic ważnego mu się najwyraźniej nie dzieje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Nie Lip 21, 2013 6:55 pm

Marcus nie wiedział, że Leander i Eizo wyjechali z Oświaty załatwić jakieś sprawy na mieście. Gdyby Adam mu o tym powiedział, dowódca zrozumiałby i poczekał aż Ci dwaj wrócą. Tym samym w oczekiwaniu na przybycie swojego ucznia, przyjrzał się Adamowi, teraz go jakoś lepiej kojarząc.
- Tak... Pamiętam Cię. - Uśmiechnął się słabo. Skojarzył go dopiero teraz. Trzeba mu to wybaczyć, z powodu otrzymanych obrażeń i słabego myślenia.
Zamiast Leandra, do pomieszczenia wparował chłopiec. Marcus uniósł głowę na tyle ile mógł ale zaraz opadł nią na poduszkę.
- Ekiguchi... - Niezbyt przyjemny widok dla jego dziecka i chyba nawet o tym nie pomyślał, że jeżeli nie Chizuru to jego syn może go takiego widzieć. Co miał mu odpowiedzieć? Prawdę? Wypadałoby.
- Miałem starcie z porywaczami. Udałem się do miejsca, gdzie powinna być przetrzymywana. Ale niestety jej tam nie było.
Nie chciał się przyznać do porażki, więc o tym nic nie wspomniał. Miał nadzieję, że młody nie będzie o nic więcej pytał.
Wtem wparowały kolejne i oczekiwane osoby. Jednak widok ich zadyszanych nieco zaskoczył dowódcę.
- Co Wy tacy zadyszani? - Zdziwił się zadając pytanie, ale postanowił to teraz olać.
- Nie ważne. Mam do Was prośbę. A raczej do Ciebie Eizo.
Zwrócił się do czerwonowłosego, ujmując dłoń syna, który ją dotknął.

- Zgaduję, że Twoje umiejętności pomogły Wam mnie odnaleźć, za co Wam dziękuję... Chciałbym Cię prosić o pomoc w znalezieniu dziewczyny imieniem Chizuru. Jej dane znajdziesz w aktach w Akademii Cross... Ewentualnie możesz podpytać Ekiguchiego.
Tu spojrzał na swojego syna, jakoby o niego chodziło, że może znać osobę swojej siostry. Co prawda tylko widzenia, ale fakt. Z aurą może być ciężko, jeżeli się jej nie zna. Mimo to Marcus zaryzykował prośbę, kierując ją do swojego przyjaciela. Skoro Eizo tu był, to Leandrowi nie będzie dokładał roboty. Ma on już swoje zadanie.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Jacob Namikaze Nie Lip 21, 2013 7:05 pm

Nie znalazł Chizuru. Buźka mu posmutniała trochę. Dopiero co poznał siostrę i ojcu nie udało się jej odzyskać. Na dodatek skończył jak uliczny chłopak.
- Podobno praca jaką wykonujesz jest niebezpieczna. Nic Ci nie będzie? Wyzdrowiejesz prawda?
Swoje oczy skierował zaraz na Adama.
- Nic mu poważnego nie dolega, prawda? Wyjdzie z tego?
Chciał to wiedzieć, chciał mieć pewność, że tata znów będzie z nim chodził na zakupy. Chciał znać prawdę i nie być oszukiwanym.
Nim otrzymał odpowiedź, czy nawet po niej, spojrzał w stronę obcych panów a raczej pana i jakiegoś młodego chłopaka. Ojciec widocznie ich wezwał po to aby wypełnili jego prośbę. Tak, Jacob wiedział jak poważne stanowisko zajmuje ojciec, że to on tutaj dowodzi ludźmi zwanymi "łowcami". Na razie nie wtrącał się a tylko przyglądał i przysłuchiwał rozmowie.
Jacob Namikaze

Jacob Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Zawód : Uczeń, szkolony także na łowcę pod okiem ojca.


https://vampireknight.forumpl.net/t1045-jacob-namikaze#13452

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Lip 21, 2013 7:31 pm

Gdy tylko młodzieniec skierował słowa na Adama, ten od razu odpowiedział. Nie miał zamiaru go oszukiwać, jest rodziną dowódcy, więc należy mu się nawet najgorsza prawda.
-Wyliże się. Jest jedynie problem, że może kuleć na jedną nogę, ale wiesz. Laska w łapę i do przodu.
Tak mu odpowiedział. Taka prawda... Jest jedynie problem, że nie będzie tak sprawny fizycznie jak był do tej pory, ale może sobie poradzić nawet z rozwaloną nogą. Wszystko to kwestia przyzwyczajenia, dowódcą będzie mógł być nadal. Wystarczy, że Marcus będzie chciał walczyć, że nie podda się mimo chodzenia z laską. Ot co!
Wracając jednak do Leośka i Eiza. Pierwszy odpowiedział Leander na temat ich zadyszki.
-Bo ten debil napisał, że coś się z tobą dzieje i biegliśmy ile sił w nogach cholero jasna! Pojechaliśmy do miasta chcąc załatwić jeszcze jedną sprawę, a przynajmniej spróbować!
Mówiąc pierwsze zdanie wskazał paluchem na lekarza. A co będzie przebierał w słowach! Zdenerwował się i tyle! Eizo w tym czasie wyciągnął z kieszonki piersiówkę, jak można się domyślić była napełniona wódeczką, a nie zwyczajną wodą. Łyknął sobie i schował ją. Machnął delikatnie głową na boki, troszkę mu skrzywiło morduchnę.
-Chętnie się tym zajmę. Problemem może być fakt, że nie znam jej aury tak jak już miałem okazję widzieć twoją. Moje poszukiwania będą zawężone do poziomu nędznego łowczyny, ale spróbuję. Wydaje mi się, że namierzenie porywacza nie musi być wcale wielkim problemem dla jednego z Crossów.
Delikatnie się uśmiechnął. Zaczyna się jadka! Cross tak sobie pomyślał, że gdyby wpadł w wir walki z Kuroiaishitą... Ah! Co za uczucie, jak dobrze by było rozprostować nogi w walce ze szlachetnym. W końcu zadziałoby się coś ciekawszego niż zwykła, szara monotonia życia takiego staruszka, który to wędruje z baru do baru i chleje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Nie Lip 21, 2013 8:43 pm

Wieść pocieszająca o chodzeniu z laską, dla niego nie była. Nie potrafił sobie tego wyobrazić, by w tym wieku podpierać się o to coś. Dziadkiem nie był, ale tutaj raczej chodziło o kontuzję kolana jakiej się dorobił. Że też Ringo musiał mu akurat tam strzelić i porządnie rozwalić rzepki. Cieszyć się powinien z tego, że to tylko jedno kolano i nie zostanie dosłownie wykluczony ze sprawności chodzenia.
Adam udzielił odpowiedzi jego synowi, więc nie dodawał niczego. Jedynie trzymał go za dłoń, jakoby bał się teraz jego puścić i stracić.  Nie mógł myśleć o utracie Chizuru. Tym razem więcej tego błędu nie popełni. Nie wyśle jej już tam, gdzie jest niebezpiecznie.
Słysząc odpowiedź Leandra na swoje pytanie, zdziwił się informacją Adama jaką im przesłał, przez co się lekko uśmiechnął, ale słabo.
- Adam... Mogłeś powiedzieć że wyjechali. Poczekałbym na ich powrót. - Zwrócił się do medyka, zwracając mu uwagę na szczegół. Przecież nic pilnego od swojego ucznia nie chciał. Jedynie poprosić o pomoc w znalezieniu córki.
Przedstawiając swoją prośbę Eizo, rozumiał że mogą być problemy, ale na pewno niezbyt wielkie.
- Zdaje mi się że nie powinno być problemu. Znasz moją aurę, więc i dziewczyny też rozpoznasz. To moja córka. W jej żyłach płynie moja krew. Szukając po po jej aurze, wyczujesz może ją. Nie wiem czy ta informacja Ci pomoże, ale na pewno może okazać się przydatna.
Teraz problemu z jej znalezieniem być nie powinno, jeżeli Eizo będzie kierował się "zapachem" Marcusa to i może szybko znajdzie Chizuru. Ich aury mogą być do siebie podobne, jako iż dziewczyna ma za ojca obecnego tu dowódcę.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Jacob Namikaze Nie Lip 21, 2013 8:50 pm

Więc tata się z tych ran wyliże, ale w pełni sprawny nie będzie z powodu nogi. Przykre ale ważne że żyje. Chłopak spojrzał na ojca się zaraz pochyli, przytulając do niego. Potrzebował tej bliskości rodzica. Z matką miał ciężko, za to ojciec go nie odtrącił. Jedyny którego chciał bardzo dobrze poznać. Jak będzie trzeba, to mu pomoże! Stanie się takim człowiekiem jakiego on będzie chciał! Będzie mu pomagał i wspierał w trudnych sytuacjach.
Dalej się nie odzywał, nie chcąc przerywać rozmowę ojca z obcymi dla niego ludźmi. Odkleił się od taty i stał z boku przyglądając się każdemu i przysłuchując rozmowie. Gdyby tylko posiadał komórkę, chętnie by na pisał do siostry, mając nadzieję że odbierze i napisze iż u niej wszystko jest w porządku. Jednak skoro została porwana, to pewnie by mu nie odpisała. Tak stał i rozmyślał szukając w głowie jakiegoś rozwiązania.
Jacob Namikaze

Jacob Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Zawód : Uczeń, szkolony także na łowcę pod okiem ojca.


https://vampireknight.forumpl.net/t1045-jacob-namikaze#13452

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Lip 21, 2013 9:02 pm

Adam bystrym wzrokiem akurat jako jedyny z tej wesołej trójeczki zauważył ten delikatny uśmiech dowódcy. Aż miło mu się w serduchu zrobiło. Najwyraźniej musiało to oznaczać coś w stylu śmiechu z tych przygłupów. Bo inaczej ich nazwać nie można. Jeden, drugiego delikatnie okłamie, ale za to szybko potrafią się zorganizować. To trzeba im przyznać. Nie są najnormalniejszymi ludźmi, ale dobry jest fakt, że łączy ich w sumie przyjaźń. Prawdziwa przyjaźń, a Adama i Eiza oddanie połączone z lojalnością wobec de Arcano. Dobrze mieć takich współpracowników.
-Na nich nie trzeba czekać, szybko się zorganizują i zrobią dwa zadania pod rząd jak się uda. Z tym nie ma problemu.
To właśnie powiedział lekarz do Marcus'a. Słowa były wyszeptane na tyle, żeby usłyszał tylko on z tutaj obecnych. Tamci oczywiście widzieli jak porusza ustami, więc się nieco zdenerwowali, ale dobra. Już go zlali.
Następnym, który zabrał głos był oczywiście Eizo.
-Masz może jakieś jej zdjęcie? Tak, żebym był w stu procentach pewien również patrząc na wygląd młodej...
No właśnie. Na samej aurze by miał ten problem, cholera wie czy Marcus się nie nabawił przypadkiem nieco większej ilości potomków i Eizo nie przyprowadzi następnego bachorka jego. Haha! Wszystko jest możliwe moi drodzy. Lepiej, żeby miał już jej fotkę, żeby wiedział jak ona wygląda. Albo niech chociaż jej ją troche opiszą. Kolor włosów, oczu... Długość włosów również może być przydatny. Ba! Nawet styl ubierania mu się może przydać, wszystko!
A co zrobił ogólnie teraz? Dwójka łowców, Leoś i Eizo jak zwykle pomyśleli o tym samym. Również i Adam. Tak, żeby nie smrodzić im w sali chorych wybrali najdalsze okno od Marcus'a, otworzyli je i stanęli w nim we trzech. Każdy wyciągnął swoją paczkę fajek, odpalił i równocześnie zaciągneli się dymem. W tym samym czasie wypuszczając szare kółko, które po chwili się ulotniło z pomieszczenia. Wyglądało to jakby trenowali taką akcję latami! A to akuku! Tak wyszło...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Pon Lip 22, 2013 9:50 pm

Widocznie Marcus chciał okazać wyrozumiałość i zwrócić uwagę, że  Adam trochę przesadził, ale w duszy mu dziękował, że takim sposobem tę dwójkę ściągnął tutaj.
- Dzięki... - Tyle odpowiedział Adamowi z wdzięcznością, zaraz po tym jak Adam mu przedstawił sprawę z ich organizacją. Miłe co prawda z jego strony, dlatego też podziękował mu również z tym słabym i lekkim uśmiechem.
- Powinno być w moim telefonie... - I tu zerknął na stolik, ale jej nie było, więc spojrzał na Leandra.
- Gdzie zostawiłeś moje rzeczy? - Zapytał nim chłopak polazł z pozostałymi zapalić pod okno. Jeżeli chodzi o posiadanie potomków, to Namikaze miał wielką nadzieje, że na tych dwóch się skończyło. Na Chizuru i Ekiguchim, którego prawdziwego imienia jeszcze nie znał.
Panowie poleźli zapalić a w tym czasie do sali wszedł Yutaka trzymając dwa woreczki w dłoni, wężyki i opakowania z zawartością igieł i opatrunków, dzięki którym może podłączyć łowcę do kroplówek. Czując dym i widząc zgraję towarzystwa, od razu się wkurzył.
- Palenie w skrzydle szpitalnym jest zabronione. Wypad mi stąd.
Rzekł dość poważnie, czekając aż cała trójka wyjdzie. Zerknął także na chłopca, który raczej na spokojnego wyglądał i chyba nie chciał zostawić Marcusa.
Matsushita powiesił woreczek z krwią i podpiął go do prawej ręki Marcusa w łokciu. Specjalnie obrał to miejsce, by Namikaze nie mógł swobodnie machać ręką ani ją zginać. Do tego podłączył go do kroplówki, nie zamierzając mu podawać normalnego jedzenia, skoro zmuszony jest do przeczyszczenia porządnie swojego organizmu z trocin, zalegających jeszcze w tyłku.
- Radzę Ci się przespać i odpocząć. Inaczej szybko tego pomieszczenia nie opuścisz. - Polecił Marcusowi i spojrzał na trójkę "dziwaków" nie potrafiących się zachować. Nawet Adama. Medyk i zasad nie zna.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Jacob Namikaze Pon Lip 22, 2013 9:57 pm

Nie ładnie jest palić w pomieszczeniu gdzie to jego ojciec potrzebuje spokoju i czystego powietrza. No ale jeżeli zwróci tym panom uwagę, wyśmieją go. Tak jak Ci na ulicy łamiący zakazy palenia. Więc wolał się nie odzywać. Tak samo w przypadku opisywania wyglądu siostry. Skoro ojciec mówił że ma jej zdjęcie w swojej komórce, to powinna być wystarczająca informacja dla tego pana w czerwonym ubraniu.
Później pojawił się ten lekarz, którego pytał o przebywanie taty. Wymienili spojrzenie i poczuł ulgę, nie będąc zmuszanym do opuszczenia tej sali. Jednakże powinien dać tacie możliwość odpoczynku bo tego teraz potrzebował.
- To ja też pójdę... Odpoczywaj, nie przemęczaj się. Postaram się być na bieżąco w sprawie Chizuru.
Zapewnił ojca i nim wyszedł, dał mu buziaka w policzek, jakoby to miało pomóc mu odzyskać siły. Skinął głową lekarzowi i tym tam trzem po czym ulotnił się z sali i całego skrzydła do holu. Dalej nie wiedząc gdzie się udać. Więc poszedł na spacer po Oświacie.


[z/t]
Jacob Namikaze

Jacob Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Zawód : Uczeń, szkolony także na łowcę pod okiem ojca.


https://vampireknight.forumpl.net/t1045-jacob-namikaze#13452

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Sob Sie 03, 2013 7:19 pm

Dajemy na to, że panowie od Leandra, wraz z nim oczywiście, opuścili salę chorych. Marcus został sam i zapadł w sen. W tym czasie Matsushita przewiózł go na salę operacyjną i dokonał porządnej operacji kolan. Uśpił dodatkowo narkozą Marcusa, co by mu się nie przebudził podczas poważnego zabiegu. Prawe kolano udało się poskładać, gorzej było z lewym. Pocisk porządnie rozwalił rzepkę i dodatkowo staw kolanowy. Operacja całej wymiany na protezę zajęła dużo czasu, nim nawet ją odszukał. Wcześniej zadbawszy o to, by Namikaze mu się nie wykrwawił i nie doszło do żadnego zakażenia.
Po całym zabiegu Marcus wrócił w łóżku do sali chorych. Prawe kolano z mocą magii Yutaki miał wyleczone, że żadnego cięcia operacyjnego nie było widać. Mógł normalnie zginać. Natomiast lewe miał w gipsie, by nie zaginał i nie uszkodził sobie stawu za bardzo. i tak już wyglądało beznadziejnie.
Kiedy Namikaze się przebudził, odwiedziła go Mei, przekazując bardzo istotną dla niego informację.
- Azel dzwonił i prosił przekazać, że Chizuru jest u niego. Cała i zdrowa.
Na te słowa Marcus aż się podniósł do siadu. Niepotrzebnie, bo zaczęło go mdlić, że aż wyrzygał się w bok. Narkoza zrobiła swoje. Wytarł usta i spojrzał ponownie na sekretarkę.
- Kiedy dzwonił? Gdzie teraz są? - Zaczął zadawać pytania, zamiast odpoczywać.
- Jest pod jego opieką. Nie przejmuj się i możesz być spokojny. Poinformowałam pozostałych by wstrzymali poszukiwania, skoro jest u Azela. A teraz leż. Kładę tutaj ostatnie raporty chłopaków.
Położyła parę teczek na szafce obok i zmusiła dowódcę do położenia się, po czym wyszła z sali.

Marcus westchnął i wysłał wiadomość do Eizo by już nie szukał dziewczyny. W między czasie dostał wiadomość od Gerarda, co go nieźle zaskoczyło. Starzy znajomy wracają. Więc i jemu odpisał. Jak bardzo żałował, że nie może się ruszyć z tego łóżka. Bardziej się zdołował po ujrzeniu nogi w gipsie.


[z/t dla Leandra i jego NPCy.]
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sob Sie 03, 2013 8:29 pm

Jamesa zabrano z lochów prosto do gabinetu medycznego, gdzie został opatrzony przez Matsushitę. Uderzenie w głowę musiało być mocne, skoro do tej pory się nie przebudził. Zatem Yutaka zdecydował się, aby przenieść go do sali chorych i obserwować jego stan zdrowia. W między czasie przeprowadził na nim badania, posługując się informacjami od Shuna i Tima, dotyczących zachowania wampira, który zaatakował Arkwrighta. Chciał się upewnić, czy wyniki będą pozytywne i okaże się że James nie został dotknięty zarazą jaka panuje w mieście. Mimo iż nie miał kontaktu z ranami blondwłosego wampira, nie wiadomo czy inną metodą go nie dotknęła.
Zatem w obecnej chwili został przeniesiony do Marcusa, łóżko obok. Dowódca zapewne nie ukrywał zdziwienia obecnością swojego przyjaciela. Jednakże na jego pytania, nie zechciano odpowiedzieć, by go bardziej nie niepokoić. Christian zapewne zadba o porządek i ma wszystko pod kontrolą.
James leżał w łóżku nieprzytomny. Broń jaką przy sobie posiadał, położono w pobliżu jego łóżka. Na razie pozostawał na obserwacji, lecz powoli dochodził do siebie. Stopniowo odzyskiwał przytomność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Sie 04, 2013 2:42 pm

Dziewczyna postanowiła udać się za radą dyrektora i wstąpić do Oświaty na rutynowe badanie kontrolne czy przemiana z wampira w człowieka zakończyła się powodzeniem. I tak była bardzo szczęśliwa, że okres bycia wampirem ma za sobą. Ku swemu niewielkiemu zdumieniu odkryła, że wcale nie tęskniła za dawną sobą. Przez większą część życia była jednak człowiekiem, nie wampirem, więc nie żegnała z przykrością wampirze natury.
Udała się zatem do Oświaty, taksówką i jak miała już w swoim zwyczaju, zatrzymywała kierowcę w takim miejscu, żeby nikt nie dowiedział się, gdzie dokładnie oświata się znajduje. Choć w sumie na zdjęciach satelitarnych na pewno była, a więc każdy kto posiadał internet mógł to sprawdzić. Chyba była jakaś bariera, co raczej wątpliwe. Satelitę nie tak łatwo oszukać. Ale nie zastanawiała się nad tym zbyt długo i ostatnie metry pokonała na piechotę. Oczywiście od razu skierowała swe kroki do skrzydła szpitalnego, gdzie poszukiwała Matsushitę. Chciał go poprosić o przebadanie, ale nigdzie nie mogła go znaleźć, więc zaczęła zaglądać do każdej sali i wreszcie go znalazła w sali chorych! Uśmiechnęła się, jeszcze nie zdając sobie sprawy z obecności dowódcy czy też Jamesa.
- Panie Matsushita, dyrektor mi zalecił, aby przepadała się w Oświacie czy moja przemiana przebiegła prawidłowo...
Dostrzegła wreszcie dowódcę i zmarszczyła brwi. Ciekawe co się stało. Jednak otworzyła szerzej oczy, kiedy zobaczyła nieprzytomnego Jamesa. A właściwie to powoli się wybudzał. Pohamowała się, aby od razu do niego nie popędzić. Wiedziała, że w takich chwilach potrzebny był spokój i cisza, aby mógł dojść do siebie. Zatem powoli do niego podeszła, chcąc mu pomóc. Miała nawet jak. Przyłożyła swoje dłonie do jego ciała i "wypuściła" jasne światło z dłoni. Powinien poczuć przypływ sił, witalności i energii, w ogóle powinien poczuć się znacznie lepiej, a ból jeśli taki odczuwał został zażegnany. Póki co, tylko na tyle ją było stać. Pogłaskała go po głowie i posłała blady uśmiech. Nie wiedziała, co mu było i co tutaj robił.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 2 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach