Sala Chorych nr1 [parter]

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Adam Sob Paź 27, 2018 8:06 pm

Droga była wyboista, a szalony styl jazdy rzucał pasażerami na lewo i prawo. Adam był wściekły na to, że wampir uciekł nieukarany i bez szwanku... i z jakiegoś powodu był zły na to, że Molly nie odniosła ran.
Jego łowieckie szkolenie i staż w wojsku kazały mu myśleć, że jeśli to on odniósł ranę, a nie ona coś było nie tak. Musiał ją zdyscyplinować i wymyślanie stosownej kary trochę go uspokajało. Czasem po drodze patrzył na nią w lusterku. Nie były to jednak miłe i czarujące spojrzenia. Bardziej ostre i zimne, jak na psa, który pogryzł kapce i teraz będzie musiał nimi dostać w zadek.
Już na trasie wykonał telefon informujący co się stało i za ile będą. Ekipa medyków już czekała na nich, gdy zatrzymał się tuż przed nimi z piskiem opon.
Przyjechali tu najszybciej jak się dało, a medycy zabrali człowieka na noszach, do szpitalnego skrzydła.
Adam wiedział, że jeśli nie teraz to nigdy. Złapał ją za rękę i nie pozwolił jej iść z nimi.
- To specjaliści, ty jesteś rozemocjonowanym dzieckiem. - Warknął na nią i ścisnął ramię dużo mocniej niż powinien, by tylko powstrzymać ją od podążania za lekarzami.
- Co się stało, żołnierzu? - Wycedził przez zęby. - Czemu nie walczyłaś? Czemu zadawałaś się ze zwykłym człowiekiem i nie byłaś w stanie go obronić?
Chciał żeby poczuła poczucie winy, żeby zrozumiała że musi uważać a jakikolwiek trening w rodzinie nie da jej tyle co szkoła życia.
- Mało ci treningu laleczko? - Krzyknął podcinając jej nogi i rzucając ją na ziemię. Chwilę potem przygwoździł ją butem do ziemi napierając na kręgosłup.
- Odpowiadaj i pompuj. Skoro jesteś na tyle słaba, że jakiś chuderlak zbiera za ciebie ciosy, to czas nabrać wigoru.

Rzadko bywał w Oświacie, ale po tym co zobaczył teraz. Po tym co zrobiła ta kadetka musiał zareagować. Jeśli wszyscy nowi są tacy to znaczy, że czas podkręcić im śrubkę.
Adam

Adam
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : blizny, tatuaże
Zawód : Łowca
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : brak
Magia : W KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3225-adas#69072 https://vampireknight.forumpl.net/t3699-adam#80936

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Molly Nie Paź 28, 2018 10:40 am

(Założyłam, że stoimy przed oświatą)

Siedząc na tylnim siedzeniu z bratem starała się podtrzymać go w jednej pozycji tak aby przez przypadek nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, które mogłoby jeszcze bardziej uszkodzić rozdarte tkanki. Co i róż patrzyła na wystającą rękojeść noża, to na jego twarz. Kilka razy zdarzył jej się powiedzieć, że zaraz dojadą, że oświata jest blisko i żeby się trzymał. Raz jedyny jej spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem łowcy, który pojawił się w parku nie wiadomo kiedy i skąd. Co do tej pomocy miała bardzo mieszana uczucia. Z jednej strony gdyby nie ona pewnie rzuciłaby się w pogoń za sprawcą a z drugiej nie miała pewności jak szybko zostałaby wezwana karetka. Roztrząsanie tego nie miało chyba żadnego sensu bo i tak nie była wstanie cofnąć czasu.
Na miejscu pod wejściem do skrzydła szpitalnego czekało już paru mężczyzn z noszami. Pomagając Jamesowi wyjść z auta, ostrożnie ułożyli go na boku zabezpieczając przy okazji zranione plecy. Naturalnym dla Molly było to, że pójdzie razem z nimi. W końcu to jej brat. I gdy już miała wyrwać do przodu w ślad za medykami, została gwałtownie zatrzymana przez wielkie łapsko na swym ramieniu. Szarpnięta gwałtownie, zatrzymała się w miejscu posyłając łowcy pytające i jednocześnie wrogie spojrzenie. Niemal w tej samej chwili mógł odczuć jak jego palce a później całą rękę przeszywa impuls elektryczny. Nie był na tyle silny żeby zranić ale jego intensywność kazała puścić trzymany obiekt.
Puszczaj!
Wyszarpała się stając jakiś metr od niego. W tym samym momencie nosze zniknęły za drzwiami, za które faktycznie nie miała wstępu.
To mój brat.
Warknęła wyszukując nerwowo paczki w kieszeni kurtki. Gdy tylko namierzyła cel, wydobyła jednego papierosa umieszczając go między wargami drżącą dłonią. Jeden pstryk i jej płuca wypełnił kojący nerwy dym. A przynajmniej tak jej się wydawało.
Kolejny raz spojrzała na rosłego faceta mierząc go od góry do dołu.
Miałam ryzykować strzał z odległości metra z nadzieję, że nie poderżnie mu gardła?
Jeśli sądził, że będzie w stanie od tak obalić ją na ziemię i potraktować jak niechcianego kundla, to się grubo mylił. Wystarczył jeden moment, dokładnie ten, w którym Molly zaczęła czuć brak gruntu pod nogami, a Adam został drastycznie potraktowany wyładowaniem elektrycznym, które odrzuciło go na odległość dwóch metrów. To już nie była tak subtelna pieszczota jak przed chwilą. Tym razem oberwał porządnie a wszystko to stało się mimowolnie i niezależnie od totalnie zaskoczonej czarnuli.
Co Ty kurwa wyprawiasz?
Podnosząc się z tyłka, na który upadła, otrzepała spodnie i cofnęła się o dodatkowe trzy kroki. Miała wrażenie, że to jakiś psychol, który się jej uczepił.
Dotknij mnie jeszcze raz wariacie a pożałujesz.
Zagroziła mu nie na żarty. Czuła się przy tym jak w jakiejś ukrytej kamerze. Wszystko było tak absurdalne. Spotkanie w parku po latach, napad nożownika, pojawienie się łowcy i w końcu to co miał zamiar teraz zrobić. Cyrk.
Nic tu po niej. Brat miał dobrą opiekę a ona musiała ratować własną skórę przed jakimś psychopatą. Nim tamten uwziął się za niej całkowicie, czmychnęła.

zt


Ostatnio zmieniony przez Molly dnia Pią Gru 21, 2018 11:25 pm, w całości zmieniany 1 raz
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Pią Gru 07, 2018 12:29 pm

Adam i Molly - jeżeli stoicie przed Oświatą nie róbcie w salach sztucznego tłoku. Wątki do wyboru są Tutaj.



Po przebraniu się jeszcze zajrzała do Anais, którą zostawiła pod opieką pielęgniarki. Była ciekawa czy Naven stanie na wysokości zadania i zjawi się na wezwanie by dotrzymać towarzystwa kobiecie i ich dziecku. Pomimo wielkich chęci nie mogła pozostać w sali dłużej, gdyż naglące obowiązki nie pozwalały na chwilę postoju.
Już od progu została namierzona przez kogoś z personelu i tym samym wręczono jej raport z ostatniego zdarzenia. Ranny cywil i imię jej siostry. No pięknie. Młoda znowu wpakowała się w jakieś kłopoty i jeszcze do tego ucierpiały na tym osoby trzecie. W normalnych warunkach mężczyzna zostałby przewieziony do miejskiego szpitala, jednak wyglądało na to, że sprawa była poważna. Lekarka westchnęła i weszła do sali gdzie leżał ranny.
I szok.
- Co ty tu… - oczy jak pięć złotych świadczyły o fakcie, że kogo jak kogo, ale brata się tutaj nie spodziewała. Ten, który miał niesamowity talent do znikania i zacierania za sobą śladów teraz leżał we krwi i z nożem wbitym prosto w plecy. Nie ma to jak przemiłe rodzinne spotkanie po kilku miesiącach.
- Poproszę o worek krwi grupy 0. - rzuciła do pielęgniarki, na co ta zareagowała skinieniem głowy. Dziewczyna opuściła gabinet, a Esmeralda w tym czasie przysunęła wózek na kółkach gromadząc na nim potrzebne rzeczy. Miała ochotę trzasnąć brata w twarz, jednakże nim do tego dojdzie, należało doprowadzić go chociaż do względnego porządku.
- Wyjaśnisz mi jak to się do cholery stało? Nóż w plecach, serio? W co się znowu wplątałeś? - usiadła obok i zmierzyła mężczyznę spojrzeniem. Zdecydowanie nie tak powinno wyglądać ich spotkanie, ale cóż… sam był sobie winien. Pielęgniarka wróciła i podłączyła mężczyźnie krew.
- Dostaniesz środki przeciwbólowe nim wyciągnę ten nóż. Mam nadzieję, że nie biłeś się z bezdomnymi. - tego by jeszcze brakowało żeby wraz z kawałkiem stali otrzymał jakiegoś syfa i wizję nieciekawej przyszłości. Zrobiła mu zastrzyk żeby się nie rzucał jak ta wsza na grzebieniu i czekała na jakiekolwiek wyjaśnienia.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sob Gru 15, 2018 9:00 pm

 Nie tak miało wyglądać spotkanie najmłodszej siostry po bardzo wielu latach. Kto normalny wpadłby na to, że może dojść do napaści w środku dnia i przy ludziach! Tylko szkoda, że nikt z niech tak naprawdę nie pośpieszył z pomocą, zanim zamaskowany bandyta nie zostawił wątpliwej niespodzianki w postaci noża wbitego głęboko w plecy. James wolałby już zaprosić Molly na kawę albo przynajmniej na jakieś dobre ciastko, żeby mogli na spokojnie porozmawiać, choć prawdopodobnie James zostałby zasypany lawiną pytań. A zdecydowanie nie był dzisiaj przygotowany na improwizowanie i wymyślanie jakichś przekonujących wytłumaczeń. Nawet bez wykrywacza kłamstw młoda mogłaby się szybko domyślić, że coś jest nie tak.
 Bez słowa dał się zaprowadzić do samochodu. Co prawda kolejny nieznajomy także nie wzburzał zbyt wielkiego zaufania, ale przynajmniej tym razem wydawało się, że ten ktoś jednak ma lepsze zamiary i intencje niż właściciel porzuconego noża.
 Droga do oświaty wydawała się dłużyć, jakby ktoś niewidzialną ręką przesuwał skazówki zegara do tyłu. Fatalnie. Jedno było jasne - do szpitala go nie wiedziono. Był on zdecydowanie zbyt blisko jak na tak długi czas jazdy. Może to i lepiej? Nie po to wyszedł z niego po swoim dyżurze, żeby teraz wracać jako pacjent. Zdecydowanie wolał pojawiać się tak jako jeden z pracowników. Chociaż oświatowa sala chorych nie odstawała aż tak od sali przyjęć w miejskim szpitalu. Nawet te same ponure, wysysające z człowieka energie i chęci do życia, kolory zdobiły ściany.
 Poderwał głowę do góry, słysząc dziwnie znajomy, damski głos. O litości, czy to...
 - Esmeralda - wychrypiał.
 Gdyby nie wiedział, że rudowłosa działa wśród tutejszych łowców, uznałby jej widok za pierwsze urojenie wymęczonego mózgu. Jękną cicho, czując, że wpakował się w bagno. Omiótł wzrokiem salę, przyglądając się wchodzącym do sali. Już powoli zaczął się obawiać, że lada moment próg przekroczą jego rodzice i cały obrazek (prawie) szczęśliwej rodzinki zostanie dopełniony.
 - Jakiś świr nas napadł - odpowiedział, jakby to miało wszystko wyjaśnić. Z chęcią opowiedziałby więcej, gdyby ktoś wreszcie łaskawie zajął się ostrzem wystającym z jego ciała. O dziwo ten jeden mały szczegół skutecznie odbierał mu zapał do dalszej rozmowy.
 - Jeszcze tego brakowało, żebym bił się z bezdomnymi - oburzył się. - Nie wiem kim był napastnik, ale raczej nie bezdomnym - burknął.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Czw Gru 20, 2018 12:57 pm

Różnica w wyglądzie nie powalała, ale wyposażenie i stosunek do pacjenta był inny niż w zwykłym miejskim szpitalu. Zacznijmy od tego, że James po przewiezieniu do przybytku łaski najpewniej zostałby spisany na straty, albo od razu posądzony o współudział w jakimś rozboju. Nóż w plecach to jak nic mafia, a skoro oni to gościu miał coś na sumieniu, prawda? Powinien więc być wdzięczny, że w całym tym sajgonie przewieziono go tutaj, nie zaś zostawiono na pastwę losu jak nic nie znaczący element.
Esmeralda.
No tak, a kto? Duch święty? Jakby szanowny braciszek bardziej interesował się rodziną, to nie dziwiłby się na widok rudej. Była na niego zła, że szlaja się po dziwnych miejscach, narażając życie swoje i najmłodszej siostry. Nawet w największych koszmarach nie przewidywała ponownej reaktywacji Samuru i tego, że najprawdopodobniej nie da już jej bliskim spokoju. Młoda również zasługiwała na solidną dawkę pouczenia, lecz po ostatnich traumatycznych zdarzenia zapewne oszczędzi jej dodatkowych stresów.
- Dwójka prawie łowców nie potrafi sobie poradzić z jednym świrem? - rzuciła w formie nieudanego żartu. Skąd mogła wiedzieć, że ten świr mógłby powalić na łopatki nawet jednego z najbardziej zaprawionego w bojach.
- Czego od Was chciał? Był sam?- zagadywała go rozmową, podczas gdy sama zajmowała się nieszczęsną raną. Środki przeciwbólowe zaczęły działać, dlatego lekarka wyciągnęła nóż i zatamowała krwawienie. Rana została dokładnie oczyszczona i po upewnieniu się, że nie doszło do obrażeń wewnętrznych – zszyta.
- Dobra dobra, braciszku. Żartowałam. Przecież nie posądzam Cię o to, że bęcki spuścił Wam zwykły  uliczny żul. Szanujmy się. - chociaż kto go tam wie. Na przestrzeni lat nieco spadła mu forma, więc nic dziwnego, że był dobrym materiałem na ulicznych rozrabiaków.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Czw Gru 27, 2018 9:58 pm

Akurat w tym momencie nie potrafił za bardzo wykrzesać z siebie nawet odrobiny dobrego humoru. Jeszcze nie tak dawno, w parku, może nawet potrafiłby się zaśmiać i rzucić jakimś prawie zabawnym żartem, ale teraz jedynie marzył o chwili odpoczynku i pozbyciu się noża w pleców. Takie rzeczy powinno się trzymać w kuchennej szafce, a nie paradować z tym po mieście, napadając dobrych obywateli.
- Od dawna nie jestem prawie łowcą - sprostował z goryczą w głosie.
Może gdyby faktycznie tych kilka lat temu nie porzucił ścieżki, którą niegdyś wyznaczyli mu rodzice, nie leżałby w oświacie jako cywil, czekając aż ktoś go opatrzy. Dawno nie trenował, co przede wszystkim przełożyło się na zmniejszenie czujności.
- Chciał nas obrabować, a przynajmniej tak powiedział - odpowiedział, patrząc uważnie na Esmeraldę.
Nawet jemu nie do końca pasował motyw sprawcy. Normalny złodziej raczej nie atakuje przechodniów przy innych ludziach. Stanowiłoby to zbyt duże ryzyko niepowodzenia całej akcji. Czy nie powinien zaczaić się na kogoś w nocy, a najlepiej w ciemnym zaułku? Po zmroku łatwiej dopaść potencjalną ofiarę.
Cierpliwie poczekał aż rudowłosa wykona swoją robotę. Gdyby mógł wybrać osobę, która zajęłaby się nim, na pewno nie wybrałby do tego swojej starszej siostry. Takie spotkanie wydawało mu się odrobinę niezręczne. Od zawsze wiedział, że to ona była tą, w której pokładano większe nadzieje. Miał nadzieję, że gdy dorosną ta różnica między nimi przestanie istnieć. Jednak to właśnie on aktualnie leżał na łóżku, jak nieporadne dziecko.
- Powiedz, rodzice wysłali tutaj Lorraine? To miasto nie jest w czołówce najbardziej bezpiecznych miejsc.
Od zawsze wiedział, że ojciec i matka czasami dokonywali dziwnych decyzji, których logika pozostawała głęboko ukryta, jednak posłanie najmłodszej do Yokohamy, to jak pozostawienie osoby nie potrafiącej pływać na środku głębokiego jeziora. Chcieli się jej pozbyć, czy jak?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Pią Sty 04, 2019 12:53 pm

Z nożem w plecach niewielu ludzi skłoniłoby się do większych żartów. To i tak cud, że poza strachem mężczyźnie nie stało się nic poważniejszego. Ale ten typek który ich napadł musiał ponieść karę.
- Co nie znaczy, że facet ma nie znać trików samoobrony. - w sytuacjach zagrożenia nawet zwykły cywil powinien wiedzieć po co ma sierpowe i silne uderzenia dolnych kończyn. Nath gdyby tylko chciał mógłby powrócić do Oświaty, zaś rodzice nie mieliby na to najmniejszego wpływu. W końcu jego też kiedyś szkolono a wiedzy i umiejętności tego typu tak łatwo się nie zapomina.
- Pamiętasz jak wyglądał? - to istotne jeśli sprawca miał zostać ujęty. Kamery tamtejszego monitoringu mogły uchwycić nożownika, ale nim łowcy zdołają zdobyć nagrania, typek może zaatakować po raz drugi. Czy wówczas ofiara będzie miała tyle szczęścia co Molly i James?
- Szczerze mówiąc sama się zdziwiłam. - powiedziała patrząc mu w oczy. Przez krótką chwilę rozważała czy powiedzieć bratu prawdę, ale on jeden jedyny na świecie dokładnie potrafił wyczuć każdy przekręt jaki próbowała mu wcisnąć. Długo się nie widzieli, może nawet za długo. A czas leciał. Życie weryfikowało pewne wybory.
- Rodzice nie chcą się ze mną kontaktować, dlatego ich decyzje są dla mnie jedną wielką niewiadomą. Przez pewien czas obwiniali mnie nawet o to, że Lorri tutaj przyjechała. Jak więc widzisz musisz zapytać małą o szczegóły naszej rodzicielskiej troskliwości. - nie zamierzała powiedzieć więcej niż to konieczne. Przez ostatnie wydarzenia on znów miał szansę stać się dobrym synem i wrócić do łask rodzinnego domowego ogniska.
- Ten typek znał naszą siostrę? - zapytała na wypadek gdyby przyszło mu do głowy podciągnąć wcześniejszy temat i dowiedzieć więcej na temat tego nieoczekiwanego „wydziedziczenia”
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sro Sty 09, 2019 11:03 pm

"Co nie znaczy, że facet ma nie znać trików samoobrony."
Tutaj to prędzej nabawię się trików nerwowych, skwitował kwaśno w myślach.
Westchnął, wyraźnie zmęczony, gdy padło pytanie. Z największą chęcią opisałby sprawcę, gdyby nie to, że twarz nożownika została zasłonięta przez maskę. Ale przynajmniej mógł stwierdzić jeden fakt - napastnik zdecydowanie nie należał do ludzkiej rasy.
- Nie bardzo - odpowiedział. Może Molly potrafiłaby powiedzieć coś więcej? - Pamiętam jedynie ptasią maskę i był wampirem. Człowiek nie mógłby mieć tak mocnego uścisku, chyba że byłby kulturystą - dodał, uświadamiając sobie, że te szczegóły mogłyby choć trochę pomóc w rozwikłaniu zagadki.
Rodzice nie chcieli kontaktować się z Esmeraldą? James spojrzał na siostrę zaskoczony, jakby ta dopiero co oświadczyła mu, że spodziewa się dziecka i żeby zarobić na utrzymanie siebie tańczy na rurze w nocnym klubie przed rozpalonymi mężczyznami. Przecież bliźniaczka była niemal idealną córką, w której pokładano wszelkie nadzieję. To jej w udziale przypadło lepsze panowanie nad magią oraz cały splendor i zainteresowanie rodziny. Co poszło źle?
- Wydziedziczyli cię? Masz narzeczonego wampira czy co?
O ile wcześniej nie był za bardzo rozmowny, o tyle teraz nie darowałby sobie, gdyby pozwolił Esme zamknąć temat. Pozbycie się rudowłosej z rodziny niemal zwiastowało katastrofę na miarę międzynarodową.
- Nie mam pojęcia, czy ją zna - odparł, uśmiechając się jak do małego dziecka. - Kiedyś potrafiłaś wymyślić lepsze tematy dla odwrócenia równowagi. Widać, nie tylko mi spadła forma. Przyznaj się, co nabroiłaś?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Pon Sty 28, 2019 12:18 pm

Ptasia maska była bardzo charakterystycznym elementem. Wszak zwykły uliczny rabuś zwykle nawlekał na twarz kominiarkę, albo całkiem zapominał o tak „zbędnej” rzeczy jak ochrona przed zdemaskowaniem. Rudowłosa podejrzewała, że tamten atakujący miał inny cel niż tylko demonstracja swoich sił i ewentualne ograbienie z dóbr materialnych. Ale by dowiedzieć się czegoś więcej należało wciąć na przesłuchanie siostrę i podjąć pościg za niezidentyfikowanym sprawcą. Wiele masek tłumiło prawdziwy głos, ale często charakterystyczne ruchy danej osoby pozwalały określić z kim miało się do czynienia.
- Mówisz, że to mógłby być wampir… - było wiele osób które pragnęły zemsty, ale żadna z nich nie mogła skojarzyć Esmeraldy z Jamesem. Chyba że… Molly, no tak. Myśl, że tym nożownikiem mógł być Samuru nie dawała rudowłosej spokoju.
- Znajdę go. - nigdy nie składała obietnic bez pokrycia, dlatego Nath mógł być spokojny, że sprawca zostanie odpowiednio ukarany. Pozostawało tylko zgłosić napaść dowódcy i ładnie się uśmiechnąć żeby mężczyzna pożyczył psa, albo sam zaangażował się w poszukiwania.
- Są ważniejsze sprawy niż kwestia mojego nieszczęsnego wydziedziczenia. Znasz rodziców, przejdzie im za jakiś czas. - teraz był najlepszy moment, żeby zaginiony syn wrócił do domu i ponownie wkupił się w łaski rodziców. Znając jednak Jamesa, był on ostatni do tego typu kroków, bo męska dumna nie pozwalała na ponowną próbę kontaktu z rodzicami.
- Zawiodłam ich. Nie jestem idealnie taka jaką sobie wymarzyli. - stwierdziła licząc, że taka argumentacja wystarczy bratu. Ani w tej ani w innej chwili swojego życia nie miała zamiaru wywlekać starych spraw i spowiadać się z faktów których nie dało się już cofnąć.
- A ty? Wrócisz do domu? Mógłbyś też chociaż streścić gdzie się szlajałeś przez te lata. Masz gdzie mieszkać? - natłok pytań nie miał na celu odwrócenia uwagi. No może trochę, jednakże tak długo się nie widzieli, że warto na nowo poznać brata nim znów rozpłynie się w powietrzu.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sro Lut 13, 2019 2:13 pm

”Znasz rodziców...”
Owszem, i dlatego...
”... przejdzie im za jakiś czas.”
… w życiu nie nie spodziewałby się usłyszeć takich bredni z ust siostry. Przebaczenie i zapominanie win nie było mocną stroną żadnego rodzica. Może po kilkudziesięciu tygodniach albo kilkunastu latach potrafiliby spojrzeć na pewne sprawy łagodniejszym okiem, ale wątpił, żeby rozważyli całkowite zapomnienie tego, co okazało się zbyt niewygodne.
Albo przewinienia bliźniaczki faktycznie nie klasyfikowały się do czynów niewybaczalny i, gdy minie złość, matka z ojcem ponownie przyjmą ją w swoje ramiona?
- Veronico, takie rzeczy możesz co najwyżej opowiadać Lorraine.
Mógł zrozumieć to, że rudowłosa nie chciała dzielić się swoimi problemami z pierwszą lepszą osobą, jednak przecież on był jej bratem. Czy nie powinna zaufać najbliższej osobie? Chociaż... Przez te wszystkie lata oddali się od siebie, więc czy teraz nie byli dla siebie prawie jak nieznajomi? Bo ile wiedział o jakiejkolwiek ze sióstr, a ile one o nim? Pojęcie rodziny w tym momencie raczej wychodziło poza ogólnie przyjętą normę.
Omal nie prychnął, słysząc kolejne słowa.
Powrót do domu?
Nie. W ogóle nie wyobrażał sobie takiego momentu. Może kiedyś – kilka miesięcy po wygnaniu – dałby wiele, aby móc skorzystać z takiej okazji i na nowo wkroczyć między rodzinne ściany. Jednak teraz ta wizja wydawała mu się co najmniej absurdalna i wręcz nie na miejscu. Zbyt wiele lat minęło, by zrobienie takiego kroku nie zakończyło się szybkim rozczarowaniem i prawdopodobnie kolejną awanturą. Wcale nie tęsknił za wyrzutami skierowanymi w jego stronę i brakiem zrozumienia.
Samemu żyło mu się o wiele lepiej.
Z dala od sztywnych zasad i robienia tego, co wypada oraz uważania na to, co powiedzą inni. Akurat zdanie postronnych osób interesowało go najmniej.
- Siostra... Czy to nie oczywiste, że mam gdzie mieszkać? Czy ja ci wyglądam na bezdomnego? Wynajmuję mieszkanie w zachodniej dzielnicy. Nie jest duże, ale wystarczające. I za bardzo to nigdzie się nie szlajałem. Dokończyłem studnia, jak pewnie sama wiesz, i teraz pracuję w szpitalu – odpowiedział.
O pewnych sprawach nawet on wolał nie mówić ani słowa. Wiedział, że Esmeralda sama nie należy do grona świętych, ale niektóre informacje nawet ją mogłyby przyprawić o szybsze bicie serca.
- A wracając do tego ataku... – zaczął, gdy pewna niepokojąca myśl uczepiła się jego umysłu, nie pozwalając zostawić zagadki sprawcy z parku bez rozwiązania. - Ten atak był bardzo dziwny i coś mi mówi, że jemu wcale nie chodziło o nasze pieniądze. Takich rabunków nie urządza się w parku pełnym ludzi. Chcę pomóc znaleźć tego faceta i dowiedzieć się o co chodziło. Może to tylko zwykły świr, ale pewności nie mam.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Sro Lut 27, 2019 12:08 pm

Rodzice mieli wiele przywar ale największą z nich bez wątpienia była nadmierna duma. Już pewnie w życiu płodowym zaplanowali dla swoich dzieci wielką karierę pośród grona lekarzy, wynalazców bądź innych światowych sław. W tej wspaniałej opowieści nie było więc miejsca na ludzkie słabości i wybory mogące zaburzyć harmonię. Kochali swoje dzieci ale przebaczenie w ich mniemaniu praktycznie nie istniało.
- Ględzisz jak stary dziad braciszku. Po prostu uznaj tą jedyną i szczerą wersję zdarzeń. - nawet pomimo ich niesamowitej więzi Esmeralda nie mogła zdradzić bratu całej prawdy. Nawet w Oświacie tylko garstka łowców wiedziała o jej przeszłości, a trzeba przyznać, że widywali ją niemal codziennie. Umiejętność kłamstwa szlifowała od długiego czasu i właśnie to dawało możliwość choć częściowego spokoju i unikania kłopotliwych pytań. A rodzice? Naprawdę byli zawiedzeni postawą rudowłosej, która według nich powinna zostać światowej sławy lekarzem, nie zaś samotną matką i figurantką czarnej listy rady wampirów. Poniekąd i w tym kłamstwie znajdowało się ziarno prawdy…
- Wiesz, aktualnie z tym nożem w plecach wyglądasz jak prawdziwy biedak albo żul. Skreśl sobie niepotrzebne. - czy szanujący się lekarz paraduje po szemranych uliczkach i jeszcze zbiera bęcki od podejrzanych typków? No chyba nie do końca. Pytanie rudowłosej wiązało się tylko i wyłącznie z czystą troską o brata. W końcu on jeden miał niesamowitą zdolność przepadania jak kamień w wodę, a potem odnajdywania się w stanie zagrożenia życia.
- Świetnie, chętnie dam się zaprosić by sprawdzić jak się urządziłeś. Powiedz mi tylko... mieszkasz sam czy może przez te lata zdążyłeś się już ustatkować? - trochę wścibskie pytanie, ale lepiej je zadać niż później dziwić się na widok pół-nagiej kobiety albo co gorsza faceta! Co prawda nie podejrzewała brata o skłonności do homoseksualizmu jednak w tych czasach wszystko było możliwe.
- Naprawdę mógłbyś się odezwać do rodziców. Myślę, że tęsknią ale po tym wszystkim wstydzą się odezwać. Babcia wciąż o Ciebie dopytuje. - teraz był najlepszy czas żeby odnowić utracone więzi. Nawet jeśli ciemnowłosy wciąż nie wybaczył rodzicom, pozostawała jeszcze seniorka rodu która nie była niczemu winna i bardzo tęskniła za kompletną rodziną.
- Poznałbyś tego gościa po głosie? - maska utrudniała poznanie tożsamości tego typa, ale zawsze pozostawała barwa głosu która mogła być tylko nieznacznie zmieniona. Skoro typek nie przejmował się parkiem pełnym ludzi, na pewno chciał zwrócić na siebie uwagę. Zrobił to celowo, może w ramach zemsty albo ostrzeżenia. Esmeralda podejrzewała, że Molly mogła poznać sprawcę, ale jeśli tak było… czy zgłosiła to dowódcy?
- Może dla własnego bezpieczeństwa na jakiś czas przeniesiesz się do miasteczka łowieckiego? Dojdziesz tam do pełnej sprawności i będziesz miał pewność, że nie dojdzie do żadnego ataku. - nie proponowała mieszkania u siebie bo po ostatnim numerze odstawionym przez byłego burmistrza wiedziała, że musi się pilnować. Nie mogłaby zostawić tam brata i tym samym ryzykować kolejnych odwiedzin szalonego „kolegi”. Przynajmniej do czasu aż nie zostanie złapany.
Lekarka skończyła opatrywać brata i po upewnieniu się, że jego życiu i zdrowiu nic nie zagraża odstawiła narzędzia i zdjęła rękawiczki. Właśnie w tym czasie z kieszeni fartucha rozległ się żabi dzwonek.
- Przepraszam na chwilę. - wyjęła telefon i z grobową miną nasłuchiwała tego co działo się po drugiej stronie.
Pięknie, wspaniale. Reiji po raz kolejny wpadł w tarapaty.
- Słuchaj, muszę lecieć. Odstawić Cię po drodze do tego miasteczka? - zdjęła fartuch i za kotarą przebrała się w łowiecki strój, przez co niektórych określany jako sado-maso. A wszystko to zostało dopełnione przez torbę medyczną i broń. Esmeralda w biegu wysłała wiadomości i wraz z Nathem zaczęła się zbierać do wyjścia.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Wto Mar 05, 2019 12:08 am

Uparta jak zawsze. Nawet przyciśnięta do muru nie potrafiłaby powiedzieć całej prawdy; formowałaby ją tak długo, aż całkiem zmieniłaby swój kształt. Kłamstwo chyba było już wpisane w jej naturę. Jak długo nie mówiło się o problemach zbyt głośno, tak długo można było udawać, że wszystko jest w porządku. Czy jednak ta zasada mogła naprawdę długo działać? Każdy kiedyś zaczyna czuć się przytłoczony tajemnicami, jakie samemu kładzie sobie na barki. Wygadanie się właściwej osobie częściowo pomagało w pozbyciu się ciężaru. Może kiedyś i Esmeralda zrozumie, że nie warto każdej mniej bezpiecznej informacji trzymać zamkniętej na cztery zamki i słowo honoru.
Zmarszczył brwi, słysząc pytanie siostry. Ustatkowanie się? A brońcie wszyscy święci. Kompletnie nie potrafił wyobrazić sobie przed ołtarzem, składającego przysięgę na śmierć i życie. Raz, że dotrzymywanie długoterminowych zobowiązań w ogóle mu nie wychodziło, a dwa - jeszcze nie spotkał żadnej kobiety, dla której mógłby chociaż rozważyć założenie obrączki na palec.
Zachichotał nerwowo, przyglądając się bliźniaczce.
Mógłby rozwinąć ten temat o parę szczegółów, by potem obserwować narastające zdumienie i konsternację na twarzy rudowłosej, ale będąc pod tymczasową opieką Esme wolał się wstrzymać przed ujawnieniem się. Kto wie, czy przypadkiem nie wbiłaby tego noża jeszcze głębiej, oczywiście tłumacząc to niefortunnym omsknięciem się ręki.
Nikogo nie mam.
Na dłużej.
Klatka piersiowa wyraźnie uniosła się, gdy głośno westchnął, przewracając oczami. Doprawdy, mogłaby już skończyć temat pseudo rodziny. Oboje nie mieli po dziesięć lat, by myśleć, że próba wywołania żalu się powiedzie.
Skończ już. Doskonale pamiętam, jak wtedy nie odezwała się słowem, żeby mnie bronić. Nie próbowała im przemawiać do rozumu, więc nie mam względem niej żadnego długu wdzięczności. Mam nadzieję, że nie masz zamiaru jej nic o mnie mówić.
Jeszcze tego brakowało, żeby siostra radośnie obwieściła seniorce rodu, gdzie to teraz podziewa się jej niewdzięczny wnuk.
Możliwe, ale szybciej poznałabym jego głos, gdyby miał założoną maskę.
Znalezienie nożownika w wielkim mieście mogło okazać się zadaniem na miarę szukania igły w stogu siana. Jeżeli nieznajomy ulotnił się już poza granice miejscowości, wtedy prawdopodobnie nikt nie zdoła go wyśledzić. Chyba że oprawca zechce ponownie zaatakować bez jakiegokolwiek planu.
Naprawdę wątpię, żeby przenosiny były koniecznie. Jeśli zauważę coś niepokojącego, wtedy się tam głoszę, ale na razie wolałbym zostać u siebie. Wpadaj, kiedy chcesz. W samochodzie napiszę ci adres.
Podobno historia lubi się powtarzać, choć James jakoś nie potrafił się przekonać do myśli, by kolejny raz agresor obrał go sobie za cel. Yokohamę zaludniali ludzie, którzy bardziej wyróżniali się z tłumu lub swoim zachowaniem zapraszali kłopoty z otwartymi rękami.
Możesz odstawić mnie do mieszkania, jeżeli masz po drodze.
Cóż, obowiązki wzywały, więc nie zamierzał dłużej męczyć lekarki.

z.t + Esme
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Sorn Wto Kwi 21, 2020 3:45 pm

Ile miesięcy Sorn spędził w szpitalu? Niemal wszyscy zapomnieli o łowcy, który leżał w łóżku jak zombie i gapił się w okno. Nie był zbytnio rozmowny, w zasadzie ciężko było cokolwiek się od niego dowiedzieć. Sam udał się na leczenie i jak się okazało, był marionetką. Oczyszczanie umysłu zajęło mi zbyt dużo czasu i niestety Sorn nie zniósł tego dobrze. Wcześniej faszerowany narkotykami, źle radził sobie ze skutkami odstąpienia. Choć miał w umyśle ogromną lukę, to jednak wciąż przebywał pod obserwacją. Dziwnie się zachowywał, jednak nie był niebezpieczny. Dobrowolnie podpisał wszystkie papiery, licząc, że pewnego dnia wszystko wróci do normy.
Mijały kolejne tygodnie, a łowca stopniowo dochodził do siebie.
Co prawda dalej wydawał się być na wszystkich obrażony, jednak coraz częściej rozmawiał z innymi łowcami, którzy w większości znaleźli się tutaj z powodu jakiś obrażeń. Sorn choć niechętnie, sam wyrażał radość po udanym leczeniu. Mimo to nie chciał jechać do miasta, uznając, że kilka dni pod obserwacją dobrze mu zrobią. I tak mijały tygodnie i miesiące, a łowca dalej czuł się dziwnie.
Kiedy uzyskał pełną diagnozę od lekarza, poczuł złość. Mimo to zgodnie z tym co było napisane, najwyższy czas aby wrócił do pracy. Mężczyzna przebrał się w dres i zaczął pakować swoje rzeczy. Jakże był szczęśliwy, gdy odzyskał swoją broń. Samo dotknięcie rękojeści sprawiło, że poczuł znajomy dreszcz. Ile przeciwników udało mu się pokonać durną maczetą?
Zanim jednak miał opuścić oświatę, musiał go obejrzeć jednych z głównych medyków. Choć miał prawo wyjść, wolał poczekać. Prawdopodobnie Grigorij zabiłby go, gdyby znowu nie wypełnił papierów. A Sorn nie chciał narażać się dłużej dowódcy, który trochę z nim przeżył.
Łysy podrapał się po głowie i zasunął zamek w torbie. Dla niego czas tutaj leciał szybko, nawet nie zdawał sobie sprawy, że był tu dłużej niż powinien być. Wiedział, że jego pamięć została wyczyszczona dla jego własnego dobra. Sam tego chciał, lecz teraz czuł się pusty. Jakie były ostatnie lata? Niewiele pamiętał, ale jeszcze znajdzie sposób aby przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Zadzwonił do niego telefon. Ramuel troszczył się jak mógł, choć musiał wrócić do Meksyku. Tam sprawy miały się nieco inaczej, choć głowa rodu nie była dumna z tego, że ktoś taki jak Sorn przebywał kilka ładnych miesięcy w szpitalu. Wujek nie raz namawiał łysego aby wrócił w rodzinne strony i choć łowca się nad tym zastanawiał, to wiedział, że jego miejsce było tutaj.
Miał wiele spraw do załatwienia.
Po krótkiej rozmowie, rozłączył się i czekał na medyka. Jak zwykle się spóźniał, ale nie odczuwał złości. Łysy nauczył się być cierpliwy.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Sro Kwi 22, 2020 11:59 am

Sorn bardzo długo przebywał w placówce szpitalnej. Przez długi czas walczono aby łowca odzyskał pełną sprawność, nie tylko fizyczną ale i psychiczną. Wiele znaków na niebie i ziemi wskazywało że padł ofiarą okrutnej zabawy jego życiem. Wodzony przez nos przez wampira w pewnym momencie stracił możliwość trzeźwego myślenia, w efekcie czego krwiopijca praktycznie całkowicie opanował jego umysł. Stąd właśnie jego wybuchy złości i próby obrony wampira psychopaty. Żadna normalna jednostka nie celowała w to żeby pozyskać kogoś tylko i wyłącznie dla siebie, izolując go od bliskich, przyjaciół i innych łowców. Zabraniając mu kontaktów i usilnie przedstawiając, że wszyscy wokół poza nim samym są źli i niegodni. Chory wieprz.
Esmeralda sama nadzorowała proces leczenia łowcy ale bardzo rzadko go odwiedziła. Zwykle po silnych lekach kiedy ten już spał, wchodziła po cichu do sali chorych i siedziała. Czasem czytała mu książki czy włączała cichą muzykę. Choć raczej tego nie słyszał nie był do końca sam. Odwiedzali go również inni łowcy, a kilka razy nawet sam dowódca. Powoli wracał do zdrowia nie przypominając już zombie idącego pod gilotynę na rozkaz jakiegoś zjeba.
Łowca był już praktycznie gotowy do wyjścia ale nim przekroczy próg sterylnej sali czekała go ostatnia "kontrola" i krótka rozmowa z lekarzem. Jego ULUBIONYM rzecz jasna. Już chwilę po rozłączeniu rozmowy usłyszał charakterystyczny stukot obcasów, który ucichł centralnie przed drzwiami do jego sali. Widać, że wahała się czy wejść... w końcu jednak nacisnęła klamkę i weszła do środka.
- Jak się czujesz? - zapytała bez zbędnego przywitania. Sorn jej nie znosił więc nie widziała powodu żeby jeszcze bardziej go wkurzać. Miała na sobie krótką kwiecistą sukienkę, biały kitel i czerwone szpilki. Usiadła na przeciw niego odgarniając kosmyki włosów i zaglądając do kartoteki którą ze sobą przyniosła. Wyglądała nawet na mniej wredną niż zazwyczaj ale to może tylko pozory?
- Wykonam tylko kilka badań: zmierzę ciśnienie, temperaturę, zaświecę latarką w oczy. Twoje badania krwi wyszły bardzo dobrze co nas cieszy. - odłożyła dokumenty i naciągnęła na dłonie lateksowe rękawiczki. Zachowywała się dość oficjalnie jednak było widać że los mężczyzny nie jest jej tak do końca obojętny.
- Będziesz chciał żeby Cię odwieźć do domu? Czy może lepiej żebyś zajął jakiś z wolnych pokoi które i tak są przeznaczone dla łowców? - zapytała. Wielu członków Oświaty korzystało z tej możliwości. Było to tanie, wygodne i bardzo bezpieczne.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Sorn Czw Kwi 23, 2020 11:08 am

Dla jego własnego dobra, na początku miał ograniczone kontakty ze wszystkimi. Sorn musiał na nowo nauczyć się wielu rzeczy, gdyż marionetką był naprawdę długi czas. Choć Esmeralda rzadko u niego była, to mężczyzna wydawał się zdawać sobie sprawę z jej obecności. Może dlatego też jego stosunek do niej się nieco zmienił? Niestety łowca obawiał się porozmawiać z dowódcą po tym wszystkim. Wstyd było przyznać, że padł ofiarą wampira i tak go gorliwie bronił. Łysy odwrócił się w jej stronę gdy weszła i nawet się lekko uśmiechnął, a może był to jakiś grymas spowodowany tym, że stanął na zbolałą nogę? Cholera wie.
- Chyba dobrze. - Odpowiedział, wzruszając przy tym barkami. Ton głosu jego nie był jadowity jak wcześniej, wręcz cała ta wrogość do Rudej wydawała się zniknąć. Patrzył jednak na nią niezręcznie, cała ta cisza wydawała się trwać wieki. Pokiwał głową. Nie zamierzał robić problemów, a poza tym sam chciał wiedzieć czy może już wrócić do grona łowców. O dziwo nie miał pojęcia co powiedzieć, lecz na szczęście Esmeralda wyszła z inicjatywą. Łysy zamyślił się na moment i spojrzał na nią.
- Chyba.. chyba na jakiś czas zatrzymam się tutaj. Prawdopodobnie i tak będę sprzedawał swój stary dom. - Dodał, kręcąc lekko dłońmi i z uwagą obserwował co pani lekarz zamierzała mu zrobić. Jego nieufność do medycyny jak była tak i pozostała. Po jego oczach widać było, że jednak wciąż jest zmęczony i trochę otępiały. Nie chcąc jednak czuć na sobie dziwne spojrzenie, lekko położył dłoń na przedramię łowczyni.
- Chciałbym Cię przeprosić. Ostatnio zachowywałem się jak gnojek, a nie zasłużyłaś na to. Odwaliłaś kawał dobrej pracy. - Nie był dobry w okazywaniu skruchy. Wręcz ciężko mu w ogóle rozmawiało się na takie tematy, co widać było po lekkim zdenerwowaniu. Jego ciśnienie na pewno będzie ponad normę, ale co zrobić. Denerwował się! W końcu wiele niemiłych rzeczy od niego usłyszała i wcale nie musiała mu wybaczać. Wierzył jednak, że lepiej teraz to zrobić niż udawać, że to nigdy się nie wydarzyło. Przyjdzie im jeszcze pracować razem, zwłaszcza, że szykowały się zmiany. Nawet Sorn o tym wiedział, choć w ostatnim czasie zachowywał się jak warzywo.
Teraz jednak wracał do gry.
Wziął rękę z jej ramienia i spojrzał gdzieś w ziemię. To było dziwne, lecz inaczej nie potrafił. Jego córka wyjechała bezpiecznie do Meksyku, rodziny łowieckiej Sorna. Może czas ich tutaj zaprosić? Yokohama potrzebowała teraz łowców jak nikt inny, a Noir wydawała się być gotowa do dołączenia.  
Mężczyzna westchnął. Był kiepskim ojcem.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Nie Kwi 26, 2020 10:08 am

Zdając sobie sprawę z tego jak odmienne mają charaktery, Esmeralda była przy łowcy ale po cichu. Za nic w świecie nie chciała osaczać Sorna swoją obecnością i tym samym wystawiać jego i tak kruchej cierpliwości na próbę. Był w dobrych rękach nadzorowany przez najlepszych lekarzy i rehabilitantów dzięki których jego sprawność była bliska do całkowitego odzyskania. Łysy nieźle sobie nagrabił tymi wojażami, wypadkami typu prawie oderwana głowa czy ściana waląca się wprost na jego ciało. Miał naprawdę dużo szczęścia! Dzięki autorskim maściom i ziółkom nawet blizny były mniej widoczne, a gęba łowcy jakby mniej zakazana niż zazwyczaj. Tylko z brakiem owłosienia nie dało się póki co nic zrobić, bo ku zaskoczeniu personelu przez ten cały czas na głowie, twarzy czy ciele Sorna nie wyrósł nawet jeden milimetrowy włosek.
- Cieszę się. - często uciekała wzrokiem, głównie w dokumenty jakie miała przy sobie. Karta się sama nie uzupełni a był to doskonały pretekst by na niego nie patrzeć. Ton głosu łowcy pierwszy raz nie wskazywał na obecną w nim niechęć co po części zaskoczyło lekarkę. Czy trzymały go jeszcze silne leki? Jakieś ogłupiacze? Od dawna nie faszerowano go medykamentami, głównie skupiając się na rehabilitacji, czy jak kto woli pomocy w odzyskaniu dawnej formy.
- Tutaj też znajduje się Twój dom. Jesteś łowcą, zawsze znajdziesz swoje miejsce w Oświacie. Może to i lepiej że go sprzedajesz... czasem warto odciąć się od tego co było.- dom i tak nie należał do najpiękniejszych ale nie to było tutaj istotne. Psychopata z jakim poniekąd związany był Sorn wrył się niemal w każdy centymetr ścian i wyposażenia. Wspomnienia związane z życiem w zniewoleniu nie mogły zadziałać na korzyść łowcy. A ten dom był niczym innym jak jedną wielką przypominajką.
Kiedy dłoń znalazła się na przedramieniu lekarki, ta odruchowo złapała za nadgarstek mężczyzny. Była to bardzo szybka i w pewnym stopniu odruchowa reakcja. W końcu nie raz Sorn wygrażał się rudej, miotając piorunami i sugerując, że zrobi jej krzywdę.
- Przepraszam. - po tym co usłyszała było jej naprawdę głupio. Na pewno wiele kosztowały go te słowa, a ona... od razu założyła, że znowu wejdą na wojenną ścieżkę.
- To Twoja własna zasługa i praca. Gdybyś się nie zgodził na leczenie nie mogłabym Cię przywiązać do krzesła...to znaczy mogłabym. - uśmiechnęła się, wyobrażając sobie tą scenę i łysego jak się miota przeklinając wszystkich świętych. Nie było w tym jednak nic ironicznego tylko szczera i całkiem przyjemna reakcja po tym co było mu dane poznać dotychczas.
- Nie gniewam się ale w ramach rekompensaty proponuję byś wyszedł do ludzi i zrobił coś w końcu dla siebie. Poszedł do kawiarni, na jakąś dyskotekę czy nawet pobiegać w parku za dnia. - nie proponowała mu randki, nie taki był wydźwięk. Po tym wszystkim chciała aby w końcu mógł się skupić na sobie, zrobić coś co lubi bądź czego dawno nie próbował. Po zniewoleniu każda zwykła czynność była dobra. Byle zapomnieć i odciąć się od psychola rodem z sekty zabraniającego mu kontaktów z normalnymi ludźmi.
- Jest coś co Cię trapi? Potrzebujesz jakichś rzeczy albo pomocy? - córka mężczyzny była bezpieczna ale mogły istnieć inne sprawy które zaprzątały głowę łowcy.
- Mogę tutaj przysłać jakiegoś faceta jeśli mnie się wstydzisz. - dodała na wypadek gdyby potrzebował chociażby jakichś ciuchów i nie chciał żeby ruda przypadkiem poznała rozmiar jego gaci (nie żeby nie znała!). W międzyczasie wykonała wszystkie wspomniane wcześniej badania, nie męcząc już łowcy dalszym medycznym bełkotem.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Sorn Pon Maj 11, 2020 2:13 pm

Ich początek znajomości przebiegał bardzo burzliwie, jednak kiedy Sorn udał się na leczenie, stopniowo zaczął zyskiwać coraz większą kontrolę nad swoim życiem, a przy okazji nie był już tak burzliwy. Może leki uspokajające działały, a może po prostu łowca chciał się z Rudą pogodzić. Przecież niczemu nie zawiniła i nigdy nie odmówiła mu pomocy, zwłaszcza kiedy przygniotła go ściana, łeb prawie został oderwany i takie tam. Wiedział, że unikała wzroku kontaktowego. Robił to samo, bo jak tylko odważyła się spojrzeć na mężczyznę, ten szybko wlepiał wzrok w swoje ręce, buty, ścianę.. cokolwiek co nie było żywe.
- Sądzę, że to dobra decyzja. Póki co i tak będę musiał często chodzić na kontrole, więc przynajmniej będę na miejscu. - Dopowiedział. Sprzedaż domu była jednym rozsądnym wyjściem i liczyło się tylko aby zapomnieć o przeszłości. Każdy chciał żyć dalej w spokoju.
Był lekko zaskoczony, gdy pochwyciła jego nadgarstek. Twarz Rudej wyrażała zaniepokojenie. Bała się go? Sądziła, że zrobiłby jej krzywdę? Nic bardziej mylnego. Łysy często dużo mówił, ale nic z tym nie robił. Esmeralda była poza tym jednym z łowców, grali w tej samej drużynie. Nawet jeśli przez chwilę Łysy wydawał się sugerować coś kompletnie innego.
- Nie przypisuj mi tego. Byłem strasznym bucem. To znaczy wciąż jestem, ale mam nadzieję, że trochę mniejszym. - Również się lekko uśmiechnął, a zbyt często to się nie zdarzało. Sorn raczej był typem poważnym, a uśmiech występował u niego raz na kilka tygodni. Pani Lekarz mogła czuć się wręcz zaszczycona! Szybko jednak spoważniał. Dobrze, że nie umiał czytać jej w myślach.
- Hm.. masz rację. Dasz się zaprosić na piwo jakiegoś wieczora? - Zapytał nagle, co z pewnością mogło kobietę zaskoczyć. Kiedy ona mówiła w sposób subtelny, łysy walił prosto z mostu. Nie miałby też jej za złe, gdyby odmówiła. Mimo to warto spróbować. Sorn nie pamiętał kiedy ostatnim razem pił alkohol!
- Niczego nie potrzebuję, ale zastanawiam się nad losem córki. Nie wiem czy powinna żyć jak każda normalna dziewczyna, czy dołączyć do oświaty. - Westchnął przeciągle. Był kiepskim ojcem, nie potrafił zajmować się Noir tak jakby życzyła sobie jej matka. Liczył, że Esmeralda mu trochę w tym wszystkim pomoże. Potem lekko się zaśmiał i spojrzał na Rudą znacząco.
- Cóż, gdyby nie fakt że już widziałaś mnie nago.. to bym się wstydził. - Mrugnął do niej, po czym speszonym wzrokiem uciekł w stronę okna. Nigdy nie rozmawiał z nią tak swobodnie. Dziwnie było czuć, że ma się czas i.. można go spędzić jak się tylko chciało. Rozumiał jednak dobrze, że łowczyni nie miała go tyle co on. Zawsze coś robiła i miała masę pracy.
Łysemu nawet przypomniał się incydent z obrzydliwym pająkiem, który jej uciekł. Doniósł wtedy Dowódcy. Przecież nie mógł powiedzieć, że te stworzenia go przerażały. To mało męskie! Ciekaw był nad czym tak pracowała. Miał nadzieję, że nie szukała jakiegoś lekarstwa na łysinę Sorna. On już tak miał od urodzenia!
- Do Yokohamy przybędzie kilkoro członków mojej rodziny. Są założycielami oświaty z Meksyku, więc domyślam się, że będą chcieli nie tylko tutaj pozwiedzać, ale też pomóc. - Dodał. W końcu Łysy miał całkiem sporą rodzinę. Większość jednak była ciemnej karnacji, więc mężczyzna zawsze trochę się wyróżniał. Mimo to nawet się z tego cieszył, bo przynajmniej nie będzie się nudził. Sorn spojrzał raz jeszcze na Rudą. A co jeśli to wszystko okaże się snem i zaraz się obudzi przypięty do łóżka?
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Wto Maj 12, 2020 5:02 pm

Dbała o wszystkich łowców, niejednokrotnie stosując przy tym dość niekonwencjonalne metody. Sorn nie był jedynym który miał wątpliwości co do sposobu leczenia i wzbraniał się jak tylko mógł przed jej gabinetem. Ale wszystko co robiła miało na celu pomóc, wyleczyć czy wesprzeć. Wcześniej nie dostrzegał dobrej intencji bo każda, nawet najdrobniejsza czynność była negowana przez wampira psychopatę. W Oświacie nie był tajemnicą fakt że Milky najchętniej wskoczyłby na łysego nawet bez wazeliny! Na szczęście wszystkie otwory Sorna przetrwały tą próbę czasu, a dla biednego wampira zostało odejście bez grama chwały.
- Dobrze że w końcu jesteś sobą. - podsumowała. W aktach mężczyzny widniało naprawdę wiele imponujących osiągnięć. Jego ostatnie zachowanie na tle tego wszystkiego było pełne niezgodności i dość dziwne. Już sam fakt że planuje wrócić i w razie czego podjąć się dalszej rekonwalescencji zasługiwało na brawa. Kilka miesięcy temu mógł co najwyżej pokazać środkowy palec bądź łysy zad, a już na pewno nie zgłosić się na ochotnika do leczenia.
- Nie pochwalę dnia przed zachodem. - kolejny uśmiech, tym razem typowy dla niej, zadziorny ale nadal przyjemny dla oka – Ale wiesz co? - widząc że dla niego ta cała sytuacja jest równie krępująca, odruchowo na chwilę położyła dłoń na jego dłoni – Jesteś na dobrej drodze. Takim "bucem" jak teraz możesz być jak najdłużej. - komplement? Szanowała go jako łowcę i cieszyła się że w końcu da się z nim porozmawiać jak człowiek z człowiekiem. Bez niekontrolowanych napadów złości i mantry na bazie sraczki  pod tytułem "chce zobaczyć Milkiego".
Pytanie łysego wbiło ją w podłogę. Całe szczęście, że siedziała!
- Pewnie. Daj tylko znać nieco wcześniej to zarezerwuję sobie wolny wieczór. - odpowiedź przyszła kilku sekundach wstępnego zawahania. Czyż nie sama przed chwilą radziła by zrobił coś dla siebie i wyszedł do ludzi? Wspólne wyjście było idealnym pretekstem do odpoczynku od pracy i bliższym poznaniu osoby którą opiekowała się po cichu przez ostatnie miesiące.
- Przypomnij sobie jak sam kiedyś miałeś te naście lat. Żaden zakaz nie ochroni Twojej córki jeśli jednak będzie chciała iść drogą jaką i ty kroczysz. Możesz jej ułatwić zadanie i pozwolić samodzielnie decydować kim chce zostać. Pokazać jak wygląda jeden i drugi świat, a przy okazji niezależnie od jej wyboru nauczyć się bronić. Wiesz że po świecie chodzą różne dupki i lepiej nie ułatwiać im zadania bezbronnością. - doskonale rozumiała wątpliwości Sorna, wszak sama była matką. Doświadczenie łowcy jednak mówiło, że lepiej dać wybór niż spotkać się później z niezrozumieniem i łamaniem ustalonych wcześniej reguł bezpieczeństwa.
- Jeśli będziesz potrzebował... kobiecej rady to chętnie służę pomocą. - los partnerki Sorna był dla Esmeraldy nieznany a na tym etapie znajomości nie chciała dopytywać o matkę Noir. I tak wyglądał na wystarczająco zagubionego...
- A widzisz, takie są uroki medycyny. - przygryzła wargę w uśmiechu, automatycznie przypominając sobie ich pierwsze spotkanie. To głupie i dziwne, ale z powodzeniem mogła pójść na zakupy i zaopatrzyć każdego członka Oświaty (źle brzmi, wiem) w odpowiedni rozmiar gaci, spodni, a nawet skarpetek bez uprzedniego dopytywania. Była to po prostu i tylko zasługa fotograficznej pamięci do nawet najmniejszych szczegółów.
Sprawy z pająkiem mu nie zapomniała! Niech łysy się tak nad tym nie zastanawia, bo jeszcze od myślenia mu włosy wyrosną!
- Potrzebujesz pomocy w organizacji tego przylotu? Mogę zorganizować transport, jakiś hotel albo nawet tłumacza... - wiedziała jak to jest przyjechać do obcego kraju i nie znać prawie nikogo.
- Już wiadomo kiedy tu będą? - dodała po krótkiej chwili.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Sorn Czw Maj 21, 2020 11:50 am

Dopiero teraz Sorn przejrzał na oczy i zrozumiał jak bardzo był zaślepiony. Uśmiechnął się raz jeszcze, co powinno lekarkę zdziwić. Widać było, że temperament łysego znacznie się poprawił. Nie był już tak wybuchowy i nie doszukiwał się spisku, po prostu był Sornem takim jakim zawsze był. W końcu był sobą i mógł przejrzeć na własne oczy.
- Też się z tego cieszę Esmeraldo. - Powiedział, choć rzadko zwracał się do niej po imieniu, chyba nawet był to pierwszy raz. Zasługuje na kolejne brawa? Po udanym leczeniu, Sorn na nowo czuł chęci do życia. Miał tyle planów, tak wiele chciał jeszcze zobaczyć. Dwukolorowe oczy mężczyzny na dłuższą chwilę zawiesiły się na twarzy łowczyni.
- Dzięki.. ja.. - Przerwał, gdy położyła rękę na jego. A dopiero zaczynało być krępująco! Teraz łowca spojrzał szybko w bok, nie wiedząc co ma zrobić. Od kiedy tak się peszył? Nie chciał by zobaczyła jego zdenerwowanie, ale na to było już chyba za późno. Wypuścił powoli powietrze z ust, widząc jak się waha. Był pewien, że mu odmówi. W końcu nie byli przyjaciółmi, a jednak.. Sorn chciał ją poznać lepiej.
Jednak dopiero teraz Sorn mógł sprawić, że nawet pomimo siedzenia to padnie na podłogę.
- A co myślisz o dzisiaj? Mam ochotę na piwo! Tak, to doskonały pomysł. - Zawtórował samemu sobie, jakby dodawał odwagi. Nie mógł grac przecież tchórza. Poza tym to ona wypadała z tym, żeby wyszedł do ludzi! Łysy był specyficzny i mało rozmowny, więc wiadomo że lepiej czuł się w znanym już towarzystwie. Choć ktoś mógłby powiedzieć, że Ruda była ostatnią, którą wybrałby na swoją towarzyszkę.. to teraz się mylił!
Temat córki nie był łatwy, Sorn kompletnie nie znał się na wychowywaniu butnych nastolatek, które i tak wszystko wiedzą lepiej.
- Ja nie miałem wyboru. Szkolono mnie od najmłodszych lat, przez to że moja rodzina ma pod władzą cały Meksyk i okoliczne tereny. Mój ojciec był głową rodu, teraz jest nim mój wujek. - Powiedział zamyślonym głosem, licząc że Esmeralda nie spyta kiedy jego kolej nastąpi. Sorn nie chciał rządzić tak potężną organizacją, bał się, że nie podoła. Zbyt długo robił wszystko sam i nie potrafił zbyt dobrze działać w grupie. A skąd Sorn wziął się w Yokohamie? Właśnie dlatego, aby uciec przed odpowiedzialnością. Jego córka już dawno powinna być na szkoleniach, lecz Sorn potajemnie ją uczył wszystkiego co niezbędne. Wiedział jednak, że skoro wuj zapowiedział swoją wizytę, to zamierzał wziąć sprawy w swoje ręce.. a Sorn już nigdzie nie ucieknie.
Mimowolnie pojawiła się na jego skórze gęsia skórka.
- Cóż, chyba nawet gdybyś mi doradziła to i tak bym nie zrozumiał. - Zaśmiał się lekko, kierując oczu ku sufitowi. Życie było i  tak skomplikowane, a kobiety tylko pogarszały sytuację! Uśmiechnął się kolejny raz na jej słowa, choć nie wiedział czy powinien się cieszyć czy nie. Ilu mężczyzn mogła widzieć? Ile wyborów i możliwości? Aż się zaśmiał pod nosem. Nad czym on się w ogóle zastanawiał?
- Spokojnie, są dobrze zorganizowani. Kupili już posiadłość, a nawet nauczyli się japońskiego.. domyślam się, że mój wuj będzie miał jakiś interes do naszego Dowódcy. Po co przecież organizowałby coś takiego. - Przewrócił oczami, mając nadzieję, że jego wujek nie zamierza tutaj przyjechać tylko po to, aby dopaść Sorna. Czasami nie można uciec przed wszystkim, jednak nawet teraz łysy nie był gotowy na taką odpowiedzialność.
- A jeżeli zniknę bez słowa to znak, że mnie porwali. - Zaśmiał się nieco sztucznie, bo przecież jego rodzina nie raz go odnajdowała i zabierała z powrotem do Meksyku. W sumie dobrze, że znalazł się w Yokohamie. Taka ciemna opalenizna by do niego nie pasowała!
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Esmeralda Wto Maj 26, 2020 3:24 pm

Uśmiechał się i nie krzyczał. No zupełnie inny facet! Gdyby tylko wcześniej wiedziała o tej niebotycznej zmianie to już dawno walnęłaby go w łeb i zaciągnęła na przymusowe leczenie. Jednak nie był arcydupkiem, mistrzem wkurwiania, władcą wampirzych portek i imperatorem zdrady. Nie zapomniała jak wkopał ją przy dowódcy i jak gdyby nigdy nic powiedział o nowym doświadczalnym obiekcie, jednak w całym tym potoku ich wspólnych "przygód" ostateczne podsumowanie jego osoby zapowiadało się zaskakująco dobrze.
- O proszę, nawet zapamiętałeś moje imię. Myślałam że w Twoich oczach jestem tylko rudą małpą i wredną bądź wściekłą czarownicą. - powiedziała nie kryjąc rozbawienia. W wielu kręgach postrzegano ją jako osobę o zapędach służbisty. Dokładną i konsekwentną w swoim działaniu. Często nie zwracała uwagi na jęki swoich pacjentów bo mało który łowca pozwalał się zbadać i leczyć bez uszczerbku na swojej dumie.
Zauważyła jego zakłopotanie  bardzo dlatego szybko wycofała swoją dłoń.
- Dzi...dzisiaj?- nie, tego nie przewidziała! Łysy jednak tak bardzo zaangażował się w propozycję spotkania że trudno było mu odmówić. Czyż nie chwilę wcześniej sama go zachęcała? Odmowa mogłaby sprawić że momentalnie się zamknie i nici z wyjścia, nici z kontaktów międzyludzkich. Odruchowo sięgnęła po swój kalendarz, otwierając go na dniu dzisiejszym. Był zapełniony do późnych godzin nocnych, jednak nie to było teraz najważniejsze. Rudowłosa bardzo często organizowała sobie dni tak, żeby jak najdłużej pracować. Jeśli nie łowieckie wypady zawsze czekali pacjenci, laboratorium i masa, naprawdę wielka ilość próbówek i odczynników.
- Skoro tak nalegasz... niech będzie! - zamknęła kajet po czym odłożyła go na najbliższą półkę – Tylko jest już dość późno. Potrzebuję chwili na krótką kąpiel i wskoczenie w jakieś luźniejsze ciuchy. - nie pójdzie na piwo w białym kitlu bo prędzej znajdzie kolejne zajęcie niż czegokolwiek się napije. Przez moment zastanawiała się jak to wszystko ogarnąć od strony logistycznej. Co prawda miała w Oświacie jakieś cichy, ale co, pójdzie jak jakiś wypłosz? O nie! Nie co dzień towarzyszy się łysym łowcom w drodze ku powrocie na łono międzyludzkie!
- Najlepiej jeśli zaniesiemy Twoje rzeczy do nowego pokoju i skoczymy na chwilę do mnie żebym mogła zmienić garderobę. Obiecuję że nie będę się pindrzyć godzinami, słowo. -  plan był prosty i bardzo dobrze przemyślany. Dotarcie do greenhalle z jej zamiłowaniem do drogowego piractwa nie powinno zająć dłużej niż kwadrans. No chyba że trafią na jakichś dupków z drogówki albo Sorn poprosi o przystanek z racji na zbierającego się w gardle pawia.
- Jesteś następny w kolejności? - niestety zapytała. Może nie bezpośrednio, jednak rola głowy rodu była bardzo zobowiązująca. W jej własnej rodzinie to ojciec sprawował piecze nad tymi sprawami i póki co nie zapowiadało się, żeby miał zamiar oddać władzę któremuś ze swoich dzieci.
- W razie czego moja propozycja jest aktualna i wiesz gdzie mnie szukać. Twoja rodzina będzie tutaj pod dobrą opieką. - nie dopytywała o sprawy związane z dowódcą, wciąż mając w pamięci jak Sorn ostatnio okrutnie podsumował krążące plotki. Jeśli bliscy łowcy będą potrzebowali czegokolwiek, tutaj w Yokohamie na pewno nie zostaną pozostawieni sami sobie.
- Nie martw się, znajdziemy Cię. - powiedziała i w myślach ugryzła się w język. Jeszcze zaraz zacznie myśleć że ruda smali do niego cholewki albo co gorsza ma pod skórą JAKIŚ CZIP. No kto by podejrzewał o to medyków Oświaty!

Sorn i Esme zt
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 10 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach