Sala Chorych nr1 [parter]

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Czw Gru 05, 2013 12:20 am

Żeby nie pisać w dwóch tematach, opiszę wszystko w jednym.
James z pomocą i wsparciem dwóch łowców, został przeniesiony prosto do gabinetu medycznego, gdzie położono go na kozetce i czekano na przybycie Yutaki, który poinformowany, pojawił się tak szybko jak tylko mógł. Widząc w miarę opatrzonego łowce, nakazał zdjęcia opatrunków i przemycia ran. Pozostałą dwójkę łowców wyprosił, prosząc o poczekanie na zewnątrz. Jack zaś udał się do swoich obowiązków, a Michael został aby dowiedzieć się co ze stanem kolegi.
Doktor Matsushita nakazał wykonanie wszystkich możliwych badań. Tym samym łowcę podłączono od razu do krwi, zauważając iż był od niej osuszony, blady i osłabiony. Co szczerze nic dobrego nie wróżyło. Nieciekawa była rana na lewej nodze, ale i z tym doktor sobie poradził. A mając go teraz jako swojego pacjenta, podjął się zrobienia mu prześwietleń całego ciała, w celu doszukania się "intruza" o którym wspominał Marcus.
Nie mylił się. W karku Jamesa znajdował się czip, który do wyjęcia nie był zaś bardzo prostą metodą. Mimo to, Yutaka postanowił zaryzykować. Przewieziono łowcę do sali operacyjnej, i trwającą ponad godzinnym zabiegiem, udało się chipa wyjąć, lecz bez pomocy i znajomości magii leczniczej, nie byłoby to zbyt proste.
Po wszystkim, James trafił do sali chorych. Podpięty do kroplówki oraz krwi, spał obecnie w łóżku, ubrany w strój szpitalny dla pacjentów i przykryty kołdrą. Na głębszych ranach posiada opatrunki  (nawet na policzkach, w obu stronach) a nogę miał zabandażowaną od kolana do kostki. Zapobiegawczo, gdyby czasem miało coś się stać. Yutaka przeprowadzając badania, doszukał się nieprzyjemnych wyników, choćby gwałtu. Nie mógł nic powiedzieć na temat jego psychiki, ale stawiał podejrzenia, czy nie będzie mu potrzebny psycholog. W najgorszym przypadku - psychiatra. Takie wydarzenie, tortury, nie są przyjemnym przeżyciem, dla kogoś o słabych nerwach czy braku doświadczenia życiowego. W końcu jego mogło to pierwszy raz spotkać. To było co innego, niż odsiadka w więzieniu. Tam traktowano go łagodniej w porównaniu do tego, co zafundował mu Samuru. Informacje o jego stanie, zostały Michaelowi przekazane.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Czw Gru 26, 2013 11:46 pm

James dochodził do siebie powoli. Rana na nodze, goiła się zadowalająco, lecz mimo tego, nie pozwolono mu opuszczać skrzydła szpitalnego. Odzyskał przytomność, ale nie pełnię sił. Brakująca krew uzupełniła jego organizm, więc został od niej odłączony. Matsushita przyszedł do niego, w celu porozmawiania jak z pacjentem.
- Jak się czujesz? - Zapytał spokojnie doktor, przeglądając jego kartę pacjenta.
- Beznadziejnie... - Odpowiedział James, nie patrząc nawet na lekarza. A jedynie w stronę okna. Jakby tam było coś bardziej interesującego. Nie wyglądał tym razem na człowieka, jakie znają jego bliscy. A jedynie takiego, jakby zamordowano kogoś mu najbliższego. Jakby nie potrafił powrócić do siebie.
Yutaka spojrzał na niego.
- Twoja rana goi się bez problemów. Przeprowadziłem także zabieg, usuwając z Twojego ciała czip. Samuru nie będzie już Tobą manipulował.
Liczył, iż ta informacja pocieszy Jamesa. Niestety, ten w tym przypadku nic nie odpowiedział. Ani też nie zaregował. Ten stan, był dla Yutaki trochę niepokojący. Rozumiał, że młody w swoim życiu dużo przeszedł, ale nie potrafił wyobrazić sobie tego, co ten przeszedł kilkadziesiąt godzin temu.
- Przebadałem Cię... Wiem co Cię spotkało. Rozumiem jak może być to dla Ciebie trudne. Wypiszę Ci przymusowy urlop, abyś doszedł do siebie. Tym samym dostaniesz psychologa.
Przy tym słowach, James spojrzał na Yutakę. Informacje jakie mu przekazał, nie do końca go zadowalały.
- Mogę pracować.
- Nie James. Nie, kiedy Twoja psychika jest w takim stanie. Należy Ci się odpoczynek. Marcus pewnie będzie tego samego zdania.
Oznajmił, nie przyjmując protestu pacjenta. Co więcej. James nie tylko miał źle z psychiką, ale i zamartwiał się o Louisę.
Yutaka nie chcąc mu dłużej przeszkadzać w odpoczywaniu, zostawił Jamesa samego w sali. Ten z kolei myślał ciągle o tej, którą zdążył pokochać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Sty 05, 2014 2:34 pm

Louisa po opuszczeniu Zamku, udała się prosto do swojego domu. Nie miała przy sobie niczego, żadnych pieniędzy, dokumentów. Zgubiła gdzieś swoją torebkę we wnętrzu zamczyska, ale nawet nie chciała się po nią ponownie wybierać. Wolała uciec stamtąd jak najdalej. Jak najdalej od tych bestialskich wampirów. Jedyne co miała przy sobie, to klucze od posiadłości. Musiała zatem powiedzieć kierowcy, by zaczekał, aby mogła mu zapłacić. Gdy odjechał, weszła wreszcie do holu, by zdjąć buty oraz płaszcz. Dom był pusty. Nie było w nim ani ojca, ani brata, ani nawet Jamesa. Nie była głodna, za to miała wielką ochotę wziąć prysznic. Chyba udało jej się, póki co, uwolnić spod wpływu uroku wampira.
Znajdując się w łazience, zdjęła z siebie wszystkie ubrania i weszła pod prysznic. Odkręciła kurek do samego końca, a ciało zalała wala gorącej wody. Oparła się dłońmi o ściankę prysznica i spuściła głowę. Nie zwracała uwagi na to, że woda była o wiele za gorąca i niemalże paliła jej ciało. Po kilku minutach była wreszcie zdolna do poruszenia się. Umyła szybko włosy oraz resztę ciała, by wreszcie wyjść i wytrzeć się do sucha. Założyła świeże ubrania, wysuszyła i rozczesała włosy, pozostawiając je rozpuszczone. Przechodząc do swojej sypialni, sięgnęła po telefon, by zadzwonić do Jamesa. Nie odbierał. Albo był zajęty, albo coś się stało. Musiała zatem udać się do Oświaty. Najszybciej tam się czegokolwiek dowie.
Wciąż nie miała ochoty na jedzenie. Napiła się jedynie gorącej kawy przed wyjściem i zadzwoniła po taksówkę, żeby zajechała pod dom. Wsiadła do niej i kazała zawieść się do centrum miasta. Tym razem pieniądze schowała także do kieszeni swojego odzienia, by w razie kolejnego starcia z wampirem, miała za co wrócić do domu.
Po jakichś dwóch godzinach, dotarła w okolice Oświaty, skąd zamierzała pójść już na piechotę. Włożyła dłonie do kieszeni i dziarskim krokiem skierowała się do głównej bramy wejściowej. Wpuszczono ją za okazaniem legitymacji łowieckiej. W sumie nie bardzo wiedziała dokąd powinna się udać. Może Yutaka będzie wiedział, gdzie jest James? Jakoś z tym mężczyzną nawiązała nieco bliższy kontakt, biorąc pod uwagę, że pod jego pilnym okiem doskonaliła się w medycynie.
Zajrzała pierw do sali wykładowej, ale okazało się, że nikogo tam nie ma. Później wchodziła po kolei do każdego gabinetu, oczywiście pierw pukając, żeby czasem w czymś nie przeszkodzić. I tak wreszcie, metodą prób i błędów, dotarła do sali chorych, gdzie leżał Jamesa. Pierw dostrzegła Yutakę, potem dopiero i samego Jamesa. Nie wiedziała, co przeżył, ale wyglądał jakby stracił wszelką radość z życia. Jakby cały ciężar świata spoczął na jego barkach.
– James…?
Spytała, zamykając za sobą drzwi. Nie wiedziała czy łowca chciał ją widzieć, szczególnie po ich ostatniej kłótni, dlatego wolała pierw zwrócić na siebie jego uwagę.
– Panie Matsushita, co się stało? Mogę w czymś pomóc?
Teraz zaś, spojrzała na Jamesa. Wyglądał mizernie. Potrzebował kobiecej ręki, a nie tylko leków i towarzystwa starego dziada, jakim był Yutaka (bez obraz dla lekarza).
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Sty 05, 2014 5:11 pm

Z Jamesem dobrze nie było. Pomimo faktu przykucia do łóżka, z powodu odniesionej rany na nodze, potrzebne mogą być mu terapie aby uleczyć psychikę. Długo może trwać proces powrotu do normalności. Zwłaszcza, że przez ostatnie miesiące, za dużo nieszczęść go spotykało.
Yutaka obejrzał się w stronę przybyłej, niespodziewanie, Louisy. Zerknął na swojego pacjenta, widząc jego reakcję na przybycie koleżanki. James zerknął w jej stronę tylko raz, po czym odwrócił spojrzenie na drugą stronę, patrząc w ścianę. Widocznie nie miał ochoty na gościnność.
Skończywszy zapisywać ważne punkty w jego karcie pacjenta, pozostawił ją a Louisę poprosił na zewnątrz sali.
- Wyjdźmy na chwilę.
Polecił, zostawiając pacjenta samego. Jeżeli Louisa się zgodziła wyjść za drzwi, wtedy też Yutaka udzielił jej odpowiedzi.
- James odniósł obrażenia nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. Wraz z dwoma innymi, prawdopodobnie łowcami, był przetrzymywany w więzieniu i torturowany. I to do takiego stopnia, co widać teraz. Radzę go nie denerwować i nie drażnić.
Patrzył poważnie na twarz swojej uczennicy, nie zabraniając jej odwiedzania pacjenta. Zakładał, że posłuży się tutaj dobrze jako pielęgniarka. W końcu nie jednemu pacjentowi pomagała. A Matsushita był z niej zadowolony.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Pon Sty 06, 2014 3:40 pm

Louisa nie miała pojęcia, co się stało z Jamesem. A raczej co takiego wampiry mu uczyniły. Kiedy weszła do sali, odniosła wrażenie, że mężczyzna wolałby zostać sam i nie widzieć dziewczyny. Czy to dlatego, że wtedy się pokłócili, bo nie umiała porzucić brata? Sam miał siostrę, wiedział jakie to uczucie. Czy potrafiłby wybrać, gdyby musiał między nią, a Louisą? Łowczyni nie wiedziała czego się mogła spodziewać po reakcji Jamesa. Czy tego chciał czy nie, musiała tutaj być i się nim zajmować. Była także pielęgniarką, a on potrzebował pomocy medycznej. Jak mogłaby zostawić na pastwę kogoś, kogo kochała? Kogoś, kogo Barabal chciał skrzywdzić, jeśli i ona będzie zbyt nieposłuszna.
Odwróciła czym prędzej wzrok od Jamesa, wpatrując się w biały punkt na ścianie. Skinęła głową na słowa Yutaki i we dwoje opuścili salę, zamykając za sobą cicho drzwi.
Psychiczne i fizyczne? I tak mało wiedziała o przeszłości Jamesa. Praktycznie tyle co nic. Wiedziała jedynie, że miał siostrę i tyle. Nic więcej. Zupełnie go nie znała. A teraz jeszcze cierpiał psychicznie i nie miała jak mu pomóc. Ciało na pewno powróci w szybkim tempie do normy, gorzej z psychiką.
– Oni też tutaj są? Może potrzebują pomocy?
Nie chciała wypytywać się Yutaki o stan psychiczny Jamesa. Nie wiedziała czy i on sam chciałby, żeby Louisa o tym wiedziała. Zamierzała podejść do tego czysto zawodowo, aby mężczyzna nie musiał się czuć skrępowany bliskością dziewczyny.
– Ma jakąś dietę? Bo póki co wygląda mizernie. Dobre i zdrowe jedzenie w takich chwilach wzmocnią jego ciało. Jeśli powie mi pan, co mu dokładnie jest, mogę przygotować odpowiednią dietę do potrzeb organizmu.
Już zaczęła się zastanawiać, co by pomogło wzmocnić jego ciało. Na pewno potrzebował dużo buraków, żeby unormować jego krwinki czerwone, nawet jeśli cały czas był podłączony do krwi, organizm musiał zacząć pracować poprawnie, otrzymując zastrzyk zdrowych witamin.
– Chciałabym się nim zająć.
No tak, potrzebowała zgody Matsushity. Oczywiście z jej stanem wiedzy, mogła mu służyć jedynie jako pielęgniarka. Ale z czasem, sama zostanie lekarzem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Pon Sty 06, 2014 9:53 pm

Obecne zachowanie Jamesa, nie miało nic wspólnego z ostatnią sytuacją między nim a rodzeństwem Trizgane. Tu po prostu nie chciał, aby Louisa go widziała w takim stanie. Nie chciał, by się znów zamartwiała i przejmowała. Nieważne dla niego było nawet to, że ona tutaj jest pielęgniarką. Po prostu nie chciał jej martwić.
- Nie. Od Marcusa wiem, że zostali wypuszczeni przed Jamesem i zatrzymali się w domu. Najwyraźniej, nie otrzymali poważnych obrażeń.
Szczegółów Marcus nie przekazywał, jeśli chodziło o przemianę Zacka i podjecie działań Gerarda, aby pomóc swemu synowi. Przy tej rozmowie, Yutaka miał niejakie przeczucie, że dziewczyna nie wie, iż jej ojca i brata spotkał także przykry los. A mianowicie, że to oni byli z Jamesem w więzieniu.
- Niedawno się przebudził. Do tej pory karmiony był kroplówką. Jego kartę pacjenta znajdziesz przy łóżku. W skrócie mogę powiedzieć, że odniósł poważną ranę w nodze. Została przebita na wylot i mocno naruszona. Poza tym, ma na ciele cięcia, zadrapania, siniaki i ślady po ugryzieniach.
Więcej szczegółów dziewczyna znajdzie w karcie. Tym samym może zostać opisany jego stan psychiczny, poza fizycznym.
- W porządku. Możesz się nim zaopiekować. Gdyby coś się działo niepokojącego, daj znać.
Zgodził się. Louisie w takich sytuacjach mógł zaufać. Miała dobre podejście do pacjentów i nie jedni tutaj ją wychwalali. Mógłby nawet przypuszczać, że byłaby z niej wspaniała Pani doktor.
Jeżeli dziewczyna nie miała więcej pytań, Yutaka udał się w swoim kierunku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sro Sty 08, 2014 6:36 pm

Louisa chciała zająć się Jamesem. Nie tylko z powodu swojego powołania, jako pielęgniarka, ale także jako osoba nieco bliższa. Musiała się nim zająć, chciała tego. Nie wyobrażała sobie, że on tam leżał na tym łóżku i cierpiał, nie tylko fizycznie, a ona miałaby się w tym czasie świetnie bawić. Podejdzie do tej sprawy w taki sposób, by James nie odczuł że się o niego martwi. Przede wszystkim musiał teraz odpoczywać, a nie zastanawiać się nad tym czy Louisa nie zamartwia się za bardzo.
– To dobrze, że nie ucierpieli tak bardzo.
Nie, nie miała pojęcia co się stało z jej bratem, nie mówiąc już o ojcu. Od tamtego dnia, w którym pokłóciła się z bratem, nie widziała ich obu. Ojciec i tak był bardzo zajęty swoją pracą, więc nie dziwiło jej to. Uznała, że brat wciąż jest na nią zły, dlatego się odzywa. Jednak Louisa nie umiała tak żyć i pewnie niedługo się do niego odezwie.
– Przejrzę kartę pacjenta i ustalę mu odpowiednią dietę. Jeśli rana jest poważna, będzie musiał później przejść przez rehabilitację.
Zauważyła, bardziej mówiąc do siebie niż Yutaki. Łowca zapewne zdawał sobie z tego sprawę, był doświadczonym lekarzem, który potrafił poradzić sobie z niejedną operacją. Choć jeszcze nie wiedziała jak bardzo ta rana była rozległa i czy faktycznie potrzebowali takich ćwiczeń, by noga wróciła do poprzedniej sprawności. Resztę urazów przyjęła do wiadomości, potwierdzając skinięciem głowy.
– Oczywiście, powiadomię pana.
Posłała mężczyźnie lekki uśmiech i zaraz zniknęła za drzwiami do sali Jamesa. Yutaka mógł zatem ze spokojnym sumieniem udać się na odpoczynek albo do innych zajęć.
– Witaj James.
Przywitała się krótko, posyłając i jemu uśmiech. Był bardzo blady, zupełnie pozbawiony wszelkiej radości z życia, jakby ktoś mu zrobił niemałą krzywdę.
– Od teraz będę się Tobą zajmować. Jeśli Twój stan się pogorszy, wezwę doktora Matsushitę.
Na początek kilka informacji dla pacjenta, żeby wiedział, kto się nim będzie opiekował, by wezwać w razie potrzeby odpowiednią osobę. Podeszła do jego łóżka, sięgając po kartę. Przyjrzała się uważnie wszystkim rano, zatrzymując się nieco dłużej nad raną nogi. Dokładnie przestudiowała opis rany, to jak została opatrzona i jak rana była leczona. Następnie przeniosła wzrok na dalszą część karty, docierając do miejsca, które ją mocno zszokowało. Nie powiedziała nic, uznała, że dla Jamesa byłoby lepiej, gdyby tego tematu nie poruszała. Yutaka pewnie samodzielnie zajmie się sprawą psychologa dla Jamesa. To, że go zgwałcili mogła się domyśleć po pewnych diagnozach, jakie zostały tutaj opisane.
– Podam Ci teraz coś na wzmocnienie organizmu. I sprawdzę opatrunek na nodze.
Podeszła do gablotki z różnymi witaminami, by wyjąć niej odpowiedni zestaw. Środki przeciwbólowe pewnie były wprowadzane do jego organizmu przez kroplówkę. Z odpowiednim zasobem witam rozpuszczalnych w szklance z wodą (dla wygodniejszego połykania przez pacjenta) podeszła do niego, by wręczyć mu napój.
– Boli Cię noga?
Spytała, mając zamiar teraz przejść do zbadania jego rany w łydce. Musiała sprawdzić obrzęk wokół rany.
- Cieszę się, że żyjesz.
Powiedziała nagle, zerkając w jego stronę nieśmiało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sro Sty 08, 2014 9:31 pm

Najbliższymi osobami dla Jamesa, w tym kraju, byli tylko Marcus i Louisa. Reszta rodziny przebywała w ojczystym kraju. Przyjaciół tutaj także miał, ale zapewne nie będzie im zezwolono przebywać w tej sali, by dotrzymywać mu towarzystwa i gadać o głupotach, by tylko poprawić mu nastrój.
Yutaka odwzajemnił dziewczynie uśmiech i udał się zaraz do swojego gabinetu, by później poinformować dowódcę i stanie zdrowia Jamesa. I tym samym, zażądać urlopu dla tego młodzieńca.
James wpatrywał się w tę samą ścianę co wcześniej, kiedy pojawiła się Louisa. Nie odpowiedział jej na powitanie. Spojrzał na nią dopiero w momencie, kiedy wspomniała o opiece nad nim i zaczęła przeglądać jego kartę zdrowia. Nie miał teraz ochoty nawet na rozmowę. Wydawać by się mogło, że jest nieobecny. Jakby wszystko dookoła go przestało interesować.
Na kolejne jej słowa, również nie zareagował jakoś zachęcająco. Dopiero przy zadanym przez nią pytaniu, zmusił się do tego, aby udzielić odpowiedzi.
- Nie.
Środki przeciwbólowe jeszcze działały. Dlatego nie czuł niczego. Takie to było przyjemne uczucie, że chętnie by się przespał ponownie. Nie był nawet skłonny przyjąć szklanki z lekami. Zerknął jedynie na naczynie trzymane przez Louisę, by zaraz odwrócić głowę, tym sposobem protestując, że nie chce.
- Wolałbym nie żyć.
Niezbyt pocieszające słowa dla uszu dziewczyny. Lecz James nie zdawał sobie sprawy, że mógłby ją nimi zasmucić. Można mu wybaczyć, ponieważ ostatnio nie przeszedł niczego przyjemnego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sob Sty 11, 2014 1:57 pm

Gdy Louisa przybyła do tego miasta także była sama. Chciała jedynie poznać okolicę, w której wychowywała się matka, a którą straciła będąc małą dziewczynką. Nie znała mordercy, wiedziała jedynie, że to wampir. Wiedzieć zresztą nie chciała. Nie miała pojęcia czy poradziłaby sobie z tą wiedzą. Później pojawił się James, który uratował ją przed wampirem i jakoś tak poszło. Znali się już od jakiegoś czasu, dwa, trzy lata? Niedawno wrócił ojciec i teraz brat. Rodzinę miała na miejscu, więc jakby nie patrzeć, jej położenie było o wiele lepsze niż w przypadku Jamesa. Może powinien wyjechać do tej rodziny i odpocząć? Skoro i tak dostanie przymusowy urlop, to mógłby go spędzić ze swoją rodziną.
Rozumiała łowcę, że w takim stanie nie miał ochoty na rozmowy towarzyskie, więc nie przejmowała się chłodem, jaki od niego bił. Musiał dużo wypoczywać, żeby organizm zregenerował się i mógł wrócić do formy. Skinęła głową na jego słowa, notując coś w karcie zdrowia. Zapisała, ku przypomnieniu, by podać mu nieco później słabszy zastrzyk przeciwbólowy, gdy obecny przestanie działać.
Napuszyła się, gdy mężczyzna odwrócił głowę, nie chcąc wypić witamin. Zmusiła Marcusa, aby był posłusznym pacjentem, więc i zmusi do tego Jamesa.
– Nie bądź dzieckiem, James. Wypij to i będziesz miał z głowy.
Oparła jedną rękę na biodrze i wpatrywała się w niego z uporem maniaka, wyciągając w jego stronę przezroczysty płyn w szklance. Wypije i będzie po wszystkim.
Nie odpowiedziała nic na jego pesymistyczne słowa. Za wcześniej było jeszcze na budowanie jego stanu psychicznego.
– Postaraj się przespać, a ja przygotuję dla Ciebie lekki posiłek.
Jeśli nie będzie chciał jeść z własnej woli, nakarmi go, choćby i siłą. Już ona w trymiga postawi jego ciało na nogi. Zniknęła więc, opuszczając salę i tym samym dając mężczyźnie dobre dwie godziny na sen. Oczywiście zaglądała do niego co jakiś czas, by sprawdzić czy wszystko w porządku. Później wróciła do pomieszczenia z tacą, na której stał talerz ciepłej zupy warzywnej. Była ona lekka oraz pożywna, a nie tylko sama woda.
- Powinieneś teraz coś zjeść.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Sty 12, 2014 1:04 pm

Póki jest w stanie kiepskiej psychiki, nie pomyślałby nawet, aby wrócić do rodzinnego domu. Ale zapewne zostanie mu to zaproponowane. Bo co innego miałby tutaj robić, będąc na przymusowym urlopie? Mógłby się bardziej dołować i przeżywać umysłowe katusze. Cud w tym, że nie jest już marionetką Samuru. O przeprowadzonym zabiegu z wyjęciem chipa, również zostało wspomniane w karcie pacjenta.
Upierał się, że nie wypije. Louisa jednak nie wyglądała na taką, co szybko rezygnuje. Powiedzmy, że wymusiła na nim wypicie lekarstwa i dała spokój, pozwalając się przespać. Zatem łowca skorzystał z dwugodzinnego snu.
Przebudził się na krótko przed tym, jak młoda Trizgane wróciła z tacą z jedzeniem. Co mogła zauważyć? To że James próbował odpiąć od siebie wszelkie kroplówki i inne urządzenia do niego podłączone. Zerknął na nią jakoś tak bez wyraz, jakby zaraz miał planować kolejne samobójstwo. To może mu dane nie będzie, z powodu jej przybycia, ale nie sprawiło to, by przestał próbować się nawet podnieść i kto wie, czy nie wstać. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że jeżeli wstanie to naruszy ranę w nodze i nigdzie szczerze powiedziawszy nie dojdzie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sro Sty 15, 2014 9:39 pm

Louisa spodziewała się, że James będzie się stawiał i robił na przekór. Oczywiście nie robił tego naumyślnie, z premedytacją, po prostu chciał mieć święty spokój, jednak w takim stanie nie mógł go zaznać. Louisa nie ufała mu w tej chwili na tyle, aby mieć pewność, że łowca nie zrobi sobie niczego. Już raz bała się, że odbierze sobie życie. Tym razem zamierzała go pilnować i strzec jak oka w głowie.
Miała nadzieję, że dowódca wyrazi zgodę na wyjazd Jamesa. Dobrze zrobiłby mu pobyt w rodzinnym domu, w towarzystwie siostry, którą tak bardzo kochał. W takiej chwili potrzebował wsparcia najbliższych osób, a Lousia nie wiedziała czy da radę podołać takiemu zadaniu. Odczuwała, że James nie bardzo miał ochotę na rozmowę, nie chciał także by odczuwała w stosunku do niego litość.
Posłusznie wypił lekarstwo, jakie otrzymał. W ogóle nie przejęła się tym, że mógł się skrzywić. Dopiero wówczas pozwoliła mu odpocząć i nawet zażyć nieco snu.
Gdy ponownie wróciła do sali, tym razem chcąc mu podać tacę z jedzeniem, omal jej nie upuściła, gdy ujrzała jak zaczął się odpinać ze wszystkich rurek, do jakich był podłączony. Jeśli w tym stanie podniesie się, nadwyręży nogę i będzie musiał spędzić w łóżku więcej czasu.
– O nie, nie, mój miły. Nie tak prędko. Jeśli nadwyrężysz nogę, skuję Cię, zwiążę i unieruchomię na amen na tym łóżku!
Krzyknęła na niego rozsierdzona jego zachowaniem. Szybko odstawiła tacę na najbliższy stoliczek i podeszła do niego, by ostrożnie ułożyć na łóżku. Poprawiła pod nim poduszki i szybko podłączyła do aparatury, która już piszczała, pokazując że pacjent „nie żyje”. Jeśli nie zaczął się szarpać z uścisku Louisy, przeszła do następnej rzeczy.
– Muszę sprawdzić Twoją nogę czy jej nie uszkodziłeś przez swoją głupotę.
Choć uszkodzona to już była, ale oczywiście chodziło jej o to, żeby nie pogorszyć stanu. Odsunęła więc kołdrę na tyle, by mieć dostęp do poszkodowanej kończyny. Założyła świeże, lekarskie rękawiczki i wzięła srebrną tackę z najpotrzebniejszymi przyrządami. Pierw przecięła opatrunek, by go zdjąć. Przeczyściła ranę i sprawdziła jej obrzęk, nakładając odpowiedni środek, by szyta rana lepiej się goiła. Po chwili przyłożyła swoje dłonie do jego nogi, wokół rany (by jej nie urazić dotykiem) i zamknęła oczy. Spod dłoni wymknęło się jasne, błękitne światło, które wniknęło w skórę łowcy. Na pewno mógł poczuć się nieco silniejszy fizycznie, w dodatku wokół rany zniknęły wszelkie siniaki czy inne obtłuczenia albo obrzęki. Skończywszy podleczanie, starła pot z czoła i założyła nowy opatrunek.
– A teraz zjesz porządny posiłek.
Nakazała głosem nie znoszącym sprzeciwu, podstawiając mu pod nos tacę z jedzeniem. Sama zaś była osłabiona i zmęczona po użyciu magii, ale nie dawała tego po sobie poznać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sro Sty 15, 2014 11:21 pm

Tym razem, to Louisa będzie musiała go bardziej pilnować. Ponieważ nie wiadomo co ludzie po takich przejściach będą planowali zrobić i przede wszystkim, chodzi właśnie o głupstwa, jakich mogliby żałować. James w tym momencie stracił jakoś chęć do życia. Będzie potrzebował dużo czasu, aby wrócić do siebie.
Próba uwolnienia się od tych wszystkich wężyków i kabelków zakończyła się niepowodzeniem. Na pewno się szarpał z Louisą, chcąc odgonić jej dłonie. Nawet groźba na niego nie podziałała, lecz i tak poddał się, kiedy ból przypomniał o sobie. Skrzywił się lekko i opadł na poduszki, zapewne siłą przyciśnięty przez dziewczynę. Poprawiła mu poduszki, a on nawet nie podziękował. Wypalił jedynie:
- Po co to robisz?
Pytanie bez sensu, jakby nie widział jej starań, albo nie chciał by zawracała sobie nim głowę.
- Nie powinnaś pomagać i wspierać brata?
Nie wiedział, czy Louisa wiedziała co stało z Zackiem. Spojrzał na nią, zadając to właśnie pytanie. Zack potrzebował teraz kogoś, kto wie jak sobie radzić po przemianie w wampira. A ona zamiast być teraz przy nim, przebywa tutaj.
Syknął w pewnym momencie, przy oczyszczaniu rany w nodze. Później poczuł już coś innego. Przyjemne ciepło mocy uleczającej bądź wzmacniającej organizm. Po co ona to robiła?
- Przestań. - Teraz on zażądał, aby przestała używać magii. Niech zachowa energię na odpowiedniejsze momenty a nie marnuje przy człowieku, który i tak musi parę dni leżeć w tym skrzydle szpitalnym. Jeżeli go nie posłuchała, to się na siłę próbował, podnieść by ją od tego odciągnąć lub chociaż próbował przesunąć nogę. Stał się teraz tak uparty i mający wszystkiego dość, że ciężko można byłoby z nim w tej chwili wytrzymać.
- Nie chcę. - Odwrócił głowę, kiedy podstawiła mu pod nos tacę z jedzeniem. Nie miał ochoty jeść cokolwiek. Nawet tak pyszne smakołyki przygotowywane przez Louisę. Być może kusił go zapach, ale nie chciał niczego tknąć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Pią Sty 17, 2014 6:18 pm

Louisa musiała użyć niemalże całej swojej siły, żeby zmusić łowcę do ponownego ułożenia się na poduszkach. Na całe szczęście James był teraz nieco osłabiony, więc miała więcej sił niż on. Gdyby nie to, mężczyzna z łatwością zerwałby się z łóżko, jednak zbyt daleko by nie zaszedł. Dziewczyna nie była nawet obrażona, gdy zaczął się z nią szamotać, odtrącając jej dłonie od siebie.
– Po to, żebyś do siebie doszedł i wyzdrowiał.
Odpowiedziała mu krótko. Nie dopowiedziała, że to dlatego, że się o niego martwi i go kocha. W tej chwili takie słowa mogłyby mu się wydać puste albo litościwe. Nie ważne jak często będzie ją odganiał czy mówił przykre słowa i tak się nim zajmie. Kierowała się zarówno swoją lekarską powinnością, jak i uczuciami, jakie do niego żywiła.
Spojrzała na niego zaskoczona, marszcząc brwi. Pomóc bratu i wspierać go? Doskonale sobie radził. Zostawił ją po raz drugi samą, więc pewnie pragnie świętego spokoju.
– Mój brat radzi sobie świetnie sam. Jest dorosły i nie wiedziałam go odkąd się pokłóciliśmy.
Kochała go, ale nie chciała wchodzić z butami w jego życie. Był wolnym wiatrem i bywał tam gdzie chce i kiedy chce. Nigdy nikomu nie udało się go zmusić do usiedzenia dłużej w jednym miejscu. A to wszystko znaczyło, że dziewczyna nie wiedziała, że Zack został zmieniony w wampira.
Nie zareagowała na jego słowa w czasie leczenia. Skupiła się na swej czynności, więc nie słyszała słów Jamesa. Dopiero kiedy ją brutalnie od siebie odsunął, spojrzała na niego zagniewana.
– To Ty przestań James. Utrudniasz pracę medykom.
Skoro nie chciał, by pomagała mu jako wybranka serca, to niech dotrze do niego, że pracuje tutaj jako pielęgniarka oraz przyszła pani doktor. Nie zamierzała pozwolić mu umrzeć.
– Mam Cię nakarmić siłą czy sam zjesz?
Spytała, przybierając znów pozę kobiety, która się nie ugnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Pią Sty 17, 2014 9:33 pm

Osłabienie było największym minusem wszelkich prób, jakie planował wykonać James. Poddał się, kiedy ból w jednym miejscu się nasilił i opadł na poduszki ulegając Louisie. Nie ważne chyba ile będzie próbował ją od siebie odsunąć, ta będzie ciągle przy nim tkwiła. Wywrócił oczami, jakby miał gdzieś fakt wyzdrowienia. Wszystko jedno mu teraz było. Nawet życie.
Spojrzał na nią dopiero wtedy, kiedy odpowiedziała mu odnośnie swojego brata.
- Więc nie wiesz... - Skoro nie widziała Zacka odkąd się pokłócili, to nie wie że oboje razem siedzieli w celi z ich ojcem. Zmarszczył brwi. Nie był pewny czy jej mówić, więc na razie nie do kończył. Spojrzał w sufit, kiedy ta skończyła opatrywać jego ranę i pomęczyła z jego niechęcią udzielenia pomocy i podleczeniu rany na nodze.
- Nie mam apetytu.
Odrzekł nie zamierzając jej w żaden sposób ulec ani też ułatwić pracy. Niestety z tak trudnymi pacjentami też trzeba sobie radzić. Odwrócił spojrzenie w okno, zaciskając tym samym pięści na pościeli. Jakby ciągle przed oczami miał te poniżające jego osobę fragmenty wydarzenia w więzieniu. Jakby wspomnienia z przeszłości, mieszały się z tymi ostatnimi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Sty 19, 2014 12:12 pm

Chyba nie znał zbyt dobrze Louisa, jeśli myślał że słowami czy czynami odgoni ją od siebie. Niech pamięta z kim mieszkała i wyobrazi sobie jak nieznośny czasami bywał Gerard, by miała zająć się jego ranami. Z poważnego i odważnego mężczyzny, który bez wahania eliminował każdego wampira, stawał się marudnym i opychającym starszym panem, ciągle wytykający jakieś błędy zupełnie, jakby się znał na medycynie. Więc taki James był dla niej drobnostką! A w razie czego, poprosi Yutakę o pomoc w przywiązaniu Jamesa do łóżka, jeżeli jeszcze raz będzie chciał z niego wstać. Nie będzie innego sposobu.
– Nie wiem o czym, James?
Spytała, przyglądając mu się uważnie. W życiu nie wpadłaby na pomysł, że ktoś przemienił Zacka w wampira. Znała ten ból, znała tę bestię i wiedziała, jakie to trudne pogodzić się z tym faktem, walczyć z tym, co było wewnątrz. Ale tak naprawdę to Zack sam musiał chcieć zwalczyć w sobie wampira łaknącego krew.
– Nie interesuje mnie to. Twoje ciało jest osłabione, dlatego nie czujesz głodu. Nie pozostawiasz mi zatem wyboru.
Wzruszyła ramionami, nie przejmując się protestami Jamesa. Nakarmi go siłą. Nie miał problemów z przełykiem czy wątrobą, więc jeść mógł, by wzmocnić swój organizm i szybciej wyzdrowieć. Jeśli on tego nie chciał, to Louisy chęci starczą za ich dwoje.
Usiadła na brzegu łóżka i ostrożnie wyciągnęła ku niemu rękę. Jeśli się nie odsunął albo nie wyraził niechęci, dotknęła go ostrożnie i pogłaskała po włosach. Dostrzegła jak wpatrywał się w okno, zupełnie jakby chciał wyjść na świeże powietrze.
– Jeśli odzyskasz więcej sił, wyjdziemy na spacer. Yutaka na pewno ma tutaj jakiś wózek. Pomogę Ci na nim usiąść i pójdziemy na spacer do ogrodów, chcesz?
Zaproponowała, trzymając tacę z jedzeniem na kolanach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Sty 19, 2014 4:47 pm

Gdyby James słyszał od niej czy jej ojca tę historię, to kto wie czy nie poddałby się od razu jej opiece, albo nawymyślał jeszcze gorszych sposobów na utrudnienie jej pracy, byleby być samemu i zrobić jakie głupoty. Nie dość, że jakimś cudem pozbierał się psychicznie po odsiadce w więzieniu, to teraz na nowo przechodzi ten problem.
Tego pytania nie dało się nie usłyszeć z jej ust. Spodziewał się, że będzie chciała wiedzieć o co mu chodzi. Spojrzał na nią dość poważnie, milcząc przez parę sekund, aż w końcu odpowiedział:
- W sumie i tak chyba się dowiesz... W więzieniu siedziałem z Twoim ojcem i bratem. Poddałem się karze, by zostali uwolnieni... Niestety nie udało mi się odwrócić uwagę na siebie i Zack został przemieniony w wampira.
Powiedział prawdę i w sumie nie czekał na jej reakcję. Odwrócił głowę, jakby szukał innego pola do gapienia się. Przynajmniej jest z nią szczery i niczego przed nią nie ukrywa. Ale też nie zrobiło mu dobrze, że o tym powiedział. Wspomnienia do niego powróciły, że  aż miał ochotę się teraz chyba powiesić. Nawet na tych kabelkach.
- Mam to gdzieś. - To była odpowiedź na to, jaki jest stan jego zdrowia i organizmu. Widocznie nie uda mu się nic nie zjeść, skoro na zamierza go siłą nakarmić. Ciekawe jak zamierza to zrobić, kiedy on może nawet wytrącić z jej rąk łyżkę, talerz czy całą tacę? W tej sytuacji jest on zdolny do wszystkiego.
Czując jej dotyk na swojej głowie, przymknął na moment powieki. Nie chodziło mu o wyjście na zewnątrz. Westchnął z rezygnacją nie udzielając na te słowa żadnej odpowiedzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Pon Sty 20, 2014 4:08 pm

Louisa nie miała w zwyczaju opowiadać o sobie, chwalić się czy nawet przechwalać. Wiele rzeczy zachowywała jedynie dla siebie, nie czując żadnej potrzeby podzielenia się nimi. Niezależnie od tego, jak James będzie się zachowywał, Lousia wciąż będzie przy jego boku, zajmując ranami oraz przywrócenia do dawnej sprawności ciała. Umysłem zajmie się jego rodzina, by z czasem wreszcie całkowicie mógł wydobrzeć i może wrócić do Japonii. Louisa nie mogłaby z nim jechać. Po pierwsze była całkowicie obca dla jego rodziny, po drugie nie chciała po raz drugi rozstawać się ze swoją rodziną – ojcem i bratem.
Spoglądała na niego zdezorientowana, gdy zaczął opowiadać o więzieniu. Słyszała od Yutaki, że wraz z Jamesem było jeszcze dwóch innych łowców, ale nie powiedział któż to taki był. Teraz dowiedziała się tego od Jamesa i aż zrobiło jej się niedobrze. Na ojcu wrażenia pewnie nie zrobiło owo więzienie, ale jeśli chodziło o brata… W dodatku został przemieniony w wampira. Uścisk w żołądku znów się pojawił, jakby chciał o sobie przypomnieć. Jeśli Gerard siedział z Zackiem i był świadkiem przemiany syna…
– Ojciec go zabije… Uzna, że to dla niego najlepsze rozwiązanie.
Przeraziła się na samą myśl. Ją także chciał zabić. Czy Zack jeszcze żyje? Gdzie był, jak się czuł i co porabiał? Jak sobie radził z tym przekleństwem? I który wampir go przemienił? Także Ringo? Opadła bezwładnie na łóżko stojące tuż obok tego, na którym spoczywał James. Przez chwilę wpatrywała się w podłogę z nieprzytomnym wyrazem twarzy. Wreszcie sięgnęła po telefon, by zadzwonić do brata. Na chwilę musiała opuścić salę z łowcą. Wróciła po odbyciu rozmowy, by znów zająć się Jamesem.
Skoro nie zamierzał skusić się do zjedzenia, sama go nakarmi. Usiadła na jego łóżku, z tacą na kolanach. Nabrała trochę jedzenia na łyżkę i na siłę zaczęła ją pchać w usta łowcy. Jeśli nadal będzie odmawiał, zrobi mu zastrzyk, który sprawi, że mięśnie szczęki się poluźnią, a wtedy nie będzie miała problemu z otworzeniem mu ust, by nakarmić. Taki duży chłopiec, a zachowywał się jak dziecko. No naprawdę, aż wstyd!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Pon Sty 20, 2014 6:34 pm

James jednego w tym wszystkim nie wiedział. Czy Gerard i Zack zostali wypuszczeni, czy Samuru zabrał ich z celi, by udowodnić dotrzymywanie słowa i mógł ich zamknąć gdzie indziej. Nie pytał o to nikogo a Louisa wyglądała prawie jak blada, po usłyszeniu tego, co sam przeżył i czego był świadkiem. Zerknął na nią, kiedy się odezwała, ale nic nie powiedział. Dziewczyna zaraz wyszła wyjmując telefon i próbowała widocznie nawiązać kontakt z bratem. Miał nadzieję, że nie wróci i pójdzie go szukać. Wtem zamknął oczy, by oddać się snu. Nie na długo. Louisa szybko wróciła a on otworzył powieki by spojrzeć na nią. Milczała. Wzięła tacę z jedzeniem na kolana i najwidoczniej zamierzała go na siłę nakarmić. Wywrócił oczami odwracając głowę. Nic to nie dało. Wcisnęła mi łyżkę do ust a on przełknął, ale jakoś niechętnie. Kaszlnął, jakby się trochę zakrztusił. Jedną łyżkę jakoś przełknął, ale przy drugiej to już złapał ją za rękę.
- Nie zmuszaj mnie do jedzenia. - Ponownie zaczął protestować. Może i zachowywał się jak dziecko, lecz co poradzić? Po prostu nie miał apetytu. Najwyżej padnie z tu głodu i jakoś na nikogo winy zwalać nie będzie.
Wtem do sali wszedł Yutaka, aby sprawdzić, jak Louisa sobie radzi z Jamesem i dowiedzieć, jak z jego psychiką.
- Wszystko w porządku Louiso? - Zapytał pierw swoją uczennicę, po czym przekaże Jamesowi informację o przymusowym urlopie, jaki podpisany został przez dowódcę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Pią Sty 24, 2014 6:40 pm

Louisa będzie chyba musiała zadzwonić do ojca i zapytać się go o stan Zacka, ale w tej chwili zajmowała się Jamesem. Nie potrafiła wybierać między ukochanym a bratem. Był to wręcz niemożliwy wybór i będzie musiała znaleźć tyle czasu, by zająć się nimi na raz. Dobrze, że Zack był aktywny nocą, będzie mogła wówczas mu towarzyszyć. Zaś James nocą powinien spać, nie myśląc o czymś tak głupim jak samobójstwo.
James także byłby blady na wieść, że jego siostra została zmieniona w wampira. Nie życzyła mu tego, nie chciał nawet znać tego uczucia. Zresztą i tak miał już sporo problemów na głowie, szczególnie te dotyczące psychiki. I niestety, tak szybko się jej nie pozbędzie. Musiała go nakarmić i zadbać o to, żeby środki przeciwbólowe wciąż działały.
Przeszła do karmienia mężczyzny. Pierwszy gryz przyjął, ale przy następnym, jaki chciała mu wepchnąć do ust, zaczął grymasić i odwrócił w ostateczności głowę.
– Nie pozwolę Ci umrzeć z głodu.
Zawyrokowała, kierując łyżkę ponownie w stronę jego ust i dosłownie wepchnęła ją na siłę. Nie interesowało Louisę to, że łowca odwrócił głowę, choć skrzywiła się, gdy ją chwycił. Na szczęście uścisk nie był mocny, a więc i nie bolał. Drugą ręką dotknęła jego dłoni na swoim nadgarstku i delikatnie przejechała po jej powierzchni. Pieszczotliwie.
– Zjedz to, James. Nie możesz osłabić organizmu. Jesteś silny i dasz sobie radę, wierzę w Ciebie.
Nachyliła się ostrożnie i powoli w jego stronę, by przyłożyć policzek do jego policzka. Jeśli nie miał na to ochoty i to w jakiś sposób pokazał, oczywiście od razu cofnie się. Nie chciała, żeby miał dodatkowe przykre wspomnienia związane także z nią.
Drzwi się otworzyły i do środka wszedł Yutaka. Dziewczyna drgnęła, jakby została przyłapana na czymś niestosownym i odsunęła się od Jamesa.
– Tak…
Powiedziała niepewnie, zmuszając się na uśmiech. Nie chciała obarczać Yutaki zmartwieniami na tamet brata.
– Właśnie zmuszam Jamesa do jedzenia.
Doskonale wiedziała, że chciał się zagłodzić albo zabić w jakiś inny sposób. Dlatego będzie musiała poprosić Yutakę, na osobności, żeby sprzątnął z pomieszczenia wszelkie ostre narzędzia oraz igły.
– Chciałabym zresztą z panem porozmawiać przez chwilkę. Na osobności.
Poczekała aż doktor wręczył podanie z przymusowym urlopem w ręce Jamesa, żeby się z tym obeznał, po czym razem zapewne opuścili na chwilę salę. Louisa mówiła szeptem tak, by łowca nie słyszał ich rozmowy. Nie chciała, żeby zrobiło mu się przykro albo żeby nie robił czegoś specjalnie i wyjątkowo głupiego.
– Wiem, że jakiś czas temu chciał popełnić samobójstwo. Przed chwilą zamierzał opuścić salę, odpinając od siebie wszystkie igły. A teraz nie chce jeść. Sądzę że…
Nie chciała nawet kończyć, mając nadzieję, że Yutaka sam wpadnie na ostatnie słowa.
– Trzeba usunąć z jego Sali wszelkie ostre narzędzia oraz igły, żeby nie zrobił sobie niczego głupiego.
Aż westchnęła. Nie dopuści, by znów targnął na swoje życie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Pią Sty 24, 2014 9:56 pm

No kurcze. Przechytrzyła go. Zorientowała się, że miał w planie umrzeć z głodu, skoro inaczej nie chcą mu pozwolić "odejść". Nie pojmował, po co go tak ratują? Nie wykonał przecież odpowiednio powierzonego zadania i trafił do więzienia, cierpiąc za wolność rodziny Louisy. Jego umysł miał w głowie bałagan, gdzie w większości przeważały negatywne myśli. I teraz jeszcze go od pracy odciągają. Ojciec jego nie będzie z tego zadowolony. Znów go zawiódł. Tak to zaś odczuwał.
Louisa nie myli się w jednym przypuszczeniu. James na pewno zbladłby na wieść o przemianie swojej siostry w wampira. Póki co, na razie nic takiego miejsca nie miało i lepiej by do tego nie dochodziło.
Nie chciał jeść. Ukrywał w sobie to, że jej zupa jest przepyszna, ale trzymał się tego, by się wykończyć z głodu. Sprawiał jej pewnie przykrość, ale szczerze to miał wszystkiego dość.
Kolejne próby nakarmienia go, też nie przynosiły efektu. Dopiero wciskana łyżka na siłę, zmuszała go przyjęcia posiłku i przełknięcia ale z niechęcią. Jakby na nic nie miał ochoty, siły i chęci. Był prawie wyprany z życia.
Wtedy też Yutaka się pojawił, aby sprawdzić co z Jamesem i przekazać mu pismo z przymusowym urlopem. Nie dał mu tego jeszcze, kiedy Louisa chciała porozmawiać poza salą. Już po niej i zachowaniu Jamesa widział, że coś jest nie tak. Zatem wyszedł ze swoją uczennicą przed salę, wysłuchując jej "raportu".
Informacja o samobójstwie była dla Matsushity zaskoczeniem. Nie ukrywał tego i teraz wyglądał na zastawiającego się nad jego sytuacją, oraz propozycją Louisy.
- Skoro mówisz, że próbował wstać, to uważasz że usunięcie ostrych przedmiotów coś da?
Spojrzał na nią wyczekująco.
- Przy oknach nie mam zamontowanych krat. - Spojrzał uważnie, jakby chciał jej jeszcze o czymś przypomnieć. Póki co, James miał tylko jedną nogę niesprawna tymczasową, więc dojście do okna przy podporach ściany, łóżek i szafek nie sprawi mu problemu, a co potem? Może i nie zabije się, ale umrze w zimnie.
- W ogóle to z tego co mówisz, sytuacja jego stanu psychiki jest niepocieszająca. Zwykle mężczyźni po pierwszym takim przeżyciu się tak nie zachowują, a tym bardziej łowcy. James w przeszłości musiał już tego stanu doświadczyć. Nie mam obecnie tyle pielęgniarek by go pilnowały dwadzieścia cztery godziny. A Ty także potrzebujesz odpoczynku.
Patrzył na nią jeszcze przez chwilę, aż podjął decyzję.
- Nie mam wyboru. Chodź.
Z poważną miną wrócił do sali, papierek składając i chowając do kieszeni białego lekarskiego fartucha. James nawet nie spojrzał na niego.
- Słyszałem że nie jest z Tobą dobrze. Nie chcesz jeść i masz skłonności samobójcze. Tak łatwo chcesz się poddać? Nie pomyślisz o swojej rodzinie?
James nic nie odpowiedział na słowa doktora. Jedynie zacisnął dłonie w pięści i przymknął oczy. Przez te słowa ujrzał twarz swojej siostry.
- Wymagasz stałej obserwacji, więc nie dajesz mi wyboru.
Podszedł bliżej i sięgnął ręką pod łóżko z bocznej strony wyciągając pasy bezpieczeństwa na nadgarstki. To samo zrobił przechodząc na drugą stronę łóżka, na którym leżał James.
Tym samym poprosił Louisę aby podeszła. James obserwował go i szczerze nie pojmował co doktor zamierza. Nieco spanikował, że nawet próbował się podnieść do siadu.
- Co chcesz zrobić? - Rzucił mu ostre pytanie. Na to Yutaka go tylko popchnął i zmusił do położenia się, przytrzymując go w ramionach.
- Louisa, zapnij mu ręce. - Polecenie doktora. Ciągle usypiać Jamesa nie mogą, żeby był spokojny by móc go zostawiać na kilka godzin samego. Jeszcze zbyt duże dawki źle odbiją się na jego organizmie. James w tym momencie próbował się uwolnić, ale Yutaka był w tym momencie od niego silniejszy.
- Zostaw mnie! - W Jamesie zaczynała się chyba budzić agresja i strach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sob Lut 01, 2014 3:25 pm

Niestety, ślepa czy głupia nie była. Nie da się tak łatwo oszukać przez tę grę, jaką James prowadził. Skoro zorientowała się już, że łowca zamierzał popełnić samobójstwo, a teraz odmawiał przyjęcia posiłku, domyśliła się w czym rzecz. Parę razy już powiedział, że wolałby nie żyć. Wystarczyło teraz poskładać wszystko w całość i pojawiły się takie efekty. A gdy mu to zarzuciła, nawet nie zaprzeczył.
Louisa nie dawała po sobie poznać, że ktoś sprawiał jej przykrość. Nie mogła przecież załamywać się z powodu takiego głupstwa. Chciała pomóc Jamesowi, dać mu siłę, by nie popełnił samobójstwa. Miała także nadzieję, że gdy znajdzie się już w rodzinnych stronach, u rodziny, przy swojej ukochanej siostrze, odzyska chęć życia. Miała nadzieję, że siostra odpowiednio zadba o Jamesa. Może nawet lepiej niż sama Louisa i wiele by jej zawdzięczała.
Gdy zanurzała łyżkę po raz kolejny w zupie, Yutaka ich odwiedził. Była mu wdzięczna, że zaszczycił ich swoją obecnością. Nie mogła tego trzymać w sobie, nawet jeśli mężczyzna właśnie oczekiwał tego po Louisie. Nigdy by sobie nie wybaczyły, gdyby z powodu jej milczenia, jego już nie było. Jakby się czuła rodzina i przyjaciele Jamesa? A ona sama?
– Tak, nie będzie myślał o czymś głupim. Póki ma coś pod ręką, będzie kombinował na wszelkie sposoby, by po to sięgnąć. Cokolwiek by to nie było. Jest bardzo zaabsorbowany tym.
Nie chciała posuwać do brutalnych rozwiązać jak związywanie i ciągłe podawanie środków usypiających.
- Dopóki noga sprawia mu ból i nie może chodzić, nie sięgnie do okien.
Tego była pewna. Ale może… może miał w sobie tyle zapału, by znieść ten ból i wyjść na zewnątrz? Ale co by mu to dało? Chciał się zamrozić na śmierć? W tym klimacie i przy takiej zimie było to wręcz niemożliwe.
– Zresztą, co mógłby zrobić na zewnątrz? Wdać by się mogła infekcja do rany. Ktoś z łowców na pewno by go zauważył, a daleko o własnych siłach by nie zaszedł, panie doktorze.
Tłumaczyła mu na spokojnie swój punkt widzenia. Dziewczyna powoli kiwnęła głową. Nie mogła nic więcej powiedzieć, bo nie wiedziała, że James siedział w więzieniu i mógł coś podobnego przeżyć. Wątpiła jednak, by w ciupie był „frajerem”, kimś zdominowanym przez samców alfa, kimś kto był wykorzystywany seksualnie.
– Co pan chce zrobić, panie Matsushita?
Spytała, wchodząc tuż za nim do sali. Przyglądała się to jednemu to drugiemu mężczyźnie, nie bardzo wiedząc, czego mogła się po nich spodziewać. Co zamierzał zrobić doktor? Patrzyła ze zgrozą jak podszedł do łóżka Jamesa i sięga po pas, by go spiąć. Chciała zaprotestować, że to wcale nie pomoże! Że przez takie traktowanie przypomni sobie jedynie czas, jaki spędził w więzieniu. Zrozumiała jednak, że to był jedyny sposób, by uchronić go przed samobójczą próbą. Podeszła do niego, gdy ją o to poprosił. Nie reagowała na krzyki Jamesa i przeszła do zapinania mu dłoni. Zrobiła to w połowie odcinka od nadgarstka do łokcia, dzięki czemu będzie mógł delikatnie poruszyć dłonią, by mu nie zdrętwiała, a także nie zaburzy krążenia krwi w żyłach. Spięła jego dłonie, mocując je do łóżka. Gdy James zaczął się szarpać, Louisa musiała poczekać aż Yutaka dosłownie siłą przykuje go do miękkich poduszek. Lousia nie chciała się z nim tak siłować.
– James, to dla Twojego dobra. Nie zostawiłeś nam wyboru.
W głosie dziewczyny dało się słyszeć ból. Nie chciała mu tego robić i źle się z tym czuła. Miała jedynie nadzieję, że Yutaka wie, co robi i że to nie pogorszy stanu psychicznego Jamesa.
– Zjedz teraz James. Jeśli się nieco uspokoisz, doktor Matsushita na pewno przywróci Ci wolność, prawda?
Skierowała pytanie w stronę Yutaki, licząc na potwierdzenie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Nie Lut 02, 2014 9:58 pm

Yutaka przyjął do swojej informacji wszystko co mu przekazała i zasugerowała Louisa. W drodze do łóżka Jamesa, zdołał jej jeszcze odpowiedzieć
- Miałem już w swoim życiu trudniejszych pacjentów od Jamesa czy Marcusa. Im to jeszcze da się coś do tego łba przemówić, ale są i tacy, do których nic nie dociera.
Przynajmniej tak liczył, że uda mu się do Jamesa dotrzeć. Marcusa wystarczy postraszyć przywiązaniem do łóżka, a już jest posłuszny, przynajmniej na parę długich godzin i nie potrzeba usypiania.
Co zamierzał doktor, nie powiedział dziewczynie. Nakazał jednak aby z nim podeszła do łózka pacjenta a ten przytrzymał młodego łowcę, prosząc, aby jego młoda pielęgniarka zapięła mu pasy. Niestety James nie ułatwiał tej sprawy.
- Puść mnie! - Nie chciał nawet dopuścić do umysłu słów Louisy. Dla jego dobra? Chyba poszaleli!
- James uspokój się! Spójrz na mnie! - Krzyknął na niego ostro Yutaka, a ten ze strachem i paniką spojrzał mu w oczy.
- Nic Ci nie zrobimy. Chcemy abyś wrócił do zdrowia. Nikt Cię tutaj nie skrzywdzi. Jesteś w Oświacie. Louisa się Tobą zaopiekuje. Może Marcus ściągnie tu kogoś z Twojej rodziny. Jest wszystko w porządku. Masz tylko wrócić do zdrowia.
Psychologiem to nie był, ale  częściowo chociaż doktor miał nadzieję dotrzeć do tego człowieka. Poniekąd to pomogło, bowiem James przestał się już rzucać w łóżku i spojrzał na Louisę. Wtedy też Yutaka puścił go prostując się.
- Zjedz. Im szybciej do siebie dojdziesz, tym szybciej opuścisz skrzydło medyczne.  - Doktor potwierdził słowa dziewczyny, również zachęcając Jamesa do jedzenia.
Łowca niechętnie spojrzał na talerz, aż po dłuższej chwili namysłu, pozwolił się nakarmić. Wcześniej próbując nawet sprawdzić, czy da radę odpiąć pasy. Niestety nie. Może i miał jakąś swobodę poruszania rękoma, ale na pewno nie na tyle, aby się z nich uwolnić. Zgodził się więc, aby Louisa go nakarmiła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sro Lut 05, 2014 12:37 pm

Dziewczyna nie miała jeszcze takiego doświadczenia z pacjentami jak Yutaka. Na całe szczęście. Nie lubiła postępować wbrew ich woli, choć w przypadku Jamesa mogło mu to uratować życie. A przynajmniej żywiła taką nadzieję. Powinno się udać, ona i Yutaka postarają się o to.
– Dlatego mam nadzieję, że James sobie poradzi.
Oby tylko doktor podzielał jej myśli. Na pewno się przyjaźnili i chciał dla Jamesa dobrze. Jeszcze przecież nie wiedziała, że zamierzał przywiązał Jamesa do łóżka. Nie wiedziała jak to się odbije na jego kruchej psychice.
Kiedy usłyszała krzyki Jamesa, pokręciła przecząco głową. Nie mogła go puścić i patrzeć jak powoli się marnuje i słabnie.
Dziewczyna potwierdziła słowa doktora kiwnięciami głowy. Na razie nie chciała mu przerywać. Pierw James, a teraz i Zack, o którym dowiedziała się przez przypadek chwilę temu. To naprawdę było ciężkie i jeszcze w ogóle nie chciał z nią rozmawiać. Zupełnie, jakby bestia jaka w nim była, zawładnęła całkowicie jego umysłem i ciałem. Takie myśli rozpraszały ją, ale dla dobra Jamesa, ponownie wróciła do świata rzeczywistego, skupiając się na łowcy.
– James, pomyśl o swojej siostrze. Ona Cię potrzebuje. Chyba nie chcesz jej zasmucić, prawda? Stań się silny dla niej.
Chciała go jakoś zmotywować i wiedziała, że w tej chwili mężczyźnie mogła pomóc jedynie myśl o siostrze. Może to nawet ona by po niego przyleciała? Dobrze by było, stałby się chętny do współpracy. Pewnie nie chciał, by widziała go w tak „opłakanym” stanie, więc Louisa mu pomoże.
Dziewczyna ponownie usidła na skraju łóżka ze srebrną tacą na kolanach. Nabrała trochę zupy na łyżkę i podsunęła ja pod usta Jamesa. Jeśli grzecznie jadł, to wreszcie ją skończył i tacka została odstawiona.
– Może masz na coś ochotę, James?
Zapytała. Zawsze mogła mu zrobić jakieś ciastka. Domowej roboty były o wiele zdrowsze, niż te kupne w sklepie.
– Dasz radę się przespać przez noc? Ja bym odnalazła Zacka w nocy. Rano bym do Ciebie wróciła.
Nie przejmowała się tym, że będzie półprzytomna od niewyspania. A raczej z braku snu. Nie mogła sobie na to teraz pozwolić. Musiała też powiadomić ojca o Zacku. Choć może Gerard o nim wiedział?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Gość Sro Lut 05, 2014 7:14 pm

Wspomnienie o jego siostrze - podziałało. Spojrzał na Louisę, która najwyraźniej mu nie tylko o kimś przypomniała, ale o czymś.
- Lukrecia...
Wypowiedział imię swojej siostry. Dla niej obiecał byś silny i nie poddawać się. Przebywając w więzieniu, kiedy go odwiedzała, zawsze potrafiła go pocieszyć i podtrzymać na duchu, że się nie poddał i dał radę wytrzymać cały wyrok. Teraz jej tutaj nie było, ale za to Luisa jakimś cudem wiedziała jak na niego wpłynąć. Nawet Yutaka był lekko zaskoczony nagłą zmianą w pacjencie.
Matsushita nie odchodził jeszcze. Poczekał aż James zje posiłek, jakby pilnował, czy temu znów nie odbije. Ale jak widać, uspokoił się, że nie trzeba będzie podawać mu środków uspokajających.
Po posiłku. James pokręcił głową na pytanie Louisy. Niczego nie chciał ani też nie potrzebował w tej chwili. Może poza jednym, ale o tym nie chciał mówić.
- Dam radę.
Odpowiedział na jej ostatnie pytanie. Nie chciał aby ślęczała tu przy jego łóżku. Brat jest ważniejszy niż on, więc niech idzie go szukać nim łowcy znajdą go pierwsi, jeżeli ten hasa gdzieś na wolności.
- Jeżeli do jutra się uspokoisz i nie będziesz odwalał głupot, zdejmiemy Ci pasy.
Poinformował go doktor.
- Marcus podpisał urlop dla Ciebie i skontaktuje z Twoją rodziną. Być może ktoś przyleci po Ciebie.
Dodał informacyjnie a dokument owy schował do szuflady w szafce, stojącej obok łóżka Jamesa. Ten z kolei nic nie odpowiedział. Zatem Yutaka spojrzał z lekkim uśmiechem na Louisę i jeżeli nie miała do niego żadnych pytań, opuścił pomieszczenie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Marcus Namikaze Sro Lut 05, 2014 7:22 pm

Przekonany, że dzieciaki są w Oświacie, nie kontrolował ich, ale na pewno nie byłby zadowolony z tego, że Chizuru opuściła miejsce bez jego zgody, narażając się na niebezpieczeństwo. Miała więc szczęście, że się nie spotkali choćby w holu. Zważając na to, że kierowali się zupełnie przeciwnymi kierunkami.
Dowódca zaszedł aż do skrzydła medycznego, co zajęło mu znacznie dłużej niż normalnie, przeklinając na uszkodzone kolano. Mimo tego, dotarł na miejsce. Wyminął się także z Yutaką i wszedł do pomieszczenia, zastając tutaj również i Louisę. Cieszył się, że ją zastał. Będzie mógł podrzucić jej pewną propozycję.
- Witajcie.
Przywitał ich miło, zbliżając się, kulejąc, w ich stronę aż przystanął w pobliżu łóżka przyjaciela. Uśmiech mu zszedł, widząc iż ten jest przywiązany. Najwyraźniej Samuru mocno musiał mu zrypać psychikę.
- Chciałem poinformować Cię James, że Lukrecia przyleci za kilka dni. Także do tego czasu mam nadzieję, że dojdziesz do siebie.
Poniekąd Marcus czuł się odpowiedzialny za jego stan. Że też wcześniej nie był wstanie szybko go odbić. Sytuacja ponownie mu wymknęła się spod kontroli. Nie wszystko jednak da się przewidzieć.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Sala Chorych nr1 [parter] - Page 4 Empty Re: Sala Chorych nr1 [parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach