Dróżka

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Wto Sie 28, 2018 7:53 pm

Jonatanowi przez konfesjonał przetaczały się naprawdę różne osoby. Skruszeni kochankowie, którzy postanowili zdradzić swoją drugą połówkę i chcieli uzyskać radę oraz szansę boskiego odkupienia. Zdarzały się też ćpuny, które gryzione poczuciem winy wraz ze świadomością w jakie gówno wdepnęli, szukali pomocy w duchownych. Tej drugiej grupie szczególnie to pomagało, bo szczerze to z nałogu mogły wyjść tylko te osoby, które otrzymały jakieś wsparcie. Często ćpały tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę. Takich osób było trochę w tym mieście, a czasami leżeli w parkach na ławce i dogorywali z powodu odstawienia. Taka kuracja była ogromnym obciążeniem dla ciała.
Właśnie taki obrazek widział w mężczyźnie, który siedział na ławeczce. Chociaż nie… od niego czuł coś innego. Dawno nie odczuwał tego czegoś, ale po chwili sobie przypomniał gdzie czuł podobną rzecz w kościach. Było to w Palestynie, gdy przechodzili przez bazar i siedzący na ławce talib się zdetonował. Tylko u niego to było mniej oczywista rządza krwi, którą się czuło będąc doświadczonym żołnierzem. Fanatycy mieli to do siebie, że wierzyli w swoją sprawę i jej nie okazywali, tutaj zaś typek nie dość, że przestraszył Eleonorę to jeszcze w dodatku wyglądał na ćpuna, który mógłby chcieć ich okraść za kolejną działkę.
Kobieta złapała go za ramię, on mocniej ścisnął jej dłoń na znak, że wszystko będzie dobrze. Sięgnął do kieszeni po różaniec i owinął go sobie w drugiej ręce. Strzeżonego Pan Bóg strzeże, a Judasz zawsze mógł posłużyć jako kastet. W formie koralików też był bardzo trudny do uszkodzenia, a kilka wyprowadzonych ciosów potencjalnego napastnika pewnie zwali z nóg. Przejście po łuku od ławek było dobrym pomysłem, ale kobieta się potknęła. Jonatan przykląkł przy niej, tak by mieć siedzącego na ławce na widoku i spojrzał na kostkę. Jak nic, zwichnięcie, ale to powinien móc zaleczyć dosyć szybko.
- Poczekaj chwilę. Zobaczę czy nie jest zwichnięta. Może nic się nie stało. Spójrz mi w oczy Elu – powiedział i pogłaskał ją po policzku, wierzchem dłoni. Natomiast tą, którą trzymał różaniec, przyłożył do kostki kobiety. Pod nosem mruczał sobie modlitwę. Formułkę, której używało się podczas namaszczenia chorych, by zaleczyć zwichnięcie. Oczywiście, by zachować pozory, że tylko sprawdza co z nogą, macał ją. Masował, poruszał na boki lekko. Zarzucił nawet na ramiona kobiety po chwili swoją marynarkę, by nie zmarzła i kontynuował dzieła.
- Idź do domu okrężną drogą. Wygląda na narkomana i może trzeba mu pomóc – powiedział wstając od kobiety, gdy skończył względne zaleczane zwichnięcia. Z ręką w kieszeni skierował się w stronę siedzącego na ławce człowieka. Obserwując go uważnie i będąc w gotowości do zejścia w bok oraz podstawienia mu nogi, by się przewrócił w razie ataku. Nie chciał w to mieszać Eli, dlatego kazał jej iść okrężną drogą. Mała szansa, że na kogoś jeszcze wpadnie.
- Wszystko w porządku? Dobrze się Pan czuje? - zapytał, jeśli atak nie nastąpił. Nie zbliżał się jeszcze do niego. Stał w odległości dwóch metrów. To na pewno nie był talib, który zaraz się wysadzi, ale pewne odruchy z wojska pozostają. Natomiast bycie duchownym obligowało go do niesienia pomocy potrzebującym. Dłonie trzymał wzdłuż ciała, luźno wraz ze zwisającym różańcem oplecionym wokół lewej ręki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Molly Sro Sie 29, 2018 8:58 am

Oczy wygłodniałego napastnika zmieniły się w dwie cienkie kreski dokładnie w momencie, w którym nadchodząca para ze szła z drogi. To już psuło jego szyki, plan, który był przecież idealny w swej prostocie. Zdenerwował się, tak. Od pewnego czasu wszystko co szło nie po jego myśli wywoływało stres. Przekrwione białka i źrenice z odrobiną szaleństwa w swojej niegdyś brązowej barwie, pilnie śledziły podążających piechurów. Drgnął, niemal szarpnął się do przodu w momencie, w którym łania gwałtownie skrzywiła postawę. Zraniła się? Najpewniej tak. W powietrzu nie było jednak zapachu krwi ale jako osłabiona jednostka, ta najsłabsza ze stada, stanowiła łatwiejszy łup.
Wstać czy nie? To odpowiednia chwila? W końcu facet klęknął a to czas na to żeby jego głowa przywitała się ze starym, tępym narzędziem jakie kurczowo dzierżyła dłoń poziomu E. Szybki zryw… tego zabrakło bo nim nerwus zdołał podjąć decyzję o ataku, tamten już wstał. Szlag!
Nerwowy ruch nogą, którą pulsacyjnie i w miarę miarowo poruszał do tej pory, nasilił się,  bowiem para uległa rozdzieleniu. To stanowiło nie lada problem dla logistyki naszego bohatera. Resztki dziurawego niczym ser rozumu, starały się podjąć jakąś decyzję. Nagły zwrot akcji w postaci nadchodzącego Johnatana sprawił, że wampir poczuł zagrożenie.
Cztery, trzy, dwa metry, stop. W chwili kiedy ksiądz stanął w jednym miejscu, ciało krwiożercy powstało do pozycji pionowej. Gwałtowny i chwiejny ruch był chaotyczny, zupełnie nieadekwatny do w miarę spokojnej sytuacji. Stojąc ze spuszczoną głową i jedną dłonią schowaną pod kurtką, bujał się delikatnie to na lewo, to na prawo.
Ja bardzo dobrze bardzo czuje się.
Potok pozbawionych sensu słów wystrzelił z ust nieznajomego niczym karabin maszynowy. Czerwone od zmęczenia i niedożywienia oczy spotkały się ze spojrzeniem duchownego niemal w tej samej sekundzie kiedy z nosa zaczęła broczyć krew.
Czemu zostawiłeś swoją kobietę. Ona nie chce iść, chce zostać.
Kiwając się na boki raz po raz wyglądał zza ramienia Johna spoglądając tym samym na postać kobiety, która najwyraźniej nie miała zamiaru opuszczać tego miejsca.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Eleonora Sro Sie 29, 2018 5:38 pm

Samotny mężczyzna o tej porze siedzący w parku to chyba nie był dobry znak. Wiedziała, że to zbyt ryzykowane, aby przechodzić obok takiej osoby nawet jeśli się szlo w parze. Oczywiście nie musiała mieć wcale racji i mężczyzna mógł okazać się zwykłym człowiekiem, który siedział w samotności. Ale dlaczego jej kobieca intuicja podpowiadała jej inaczej? Może to głupie przeczucie jednak jej nogi zmieniły kierunek marszu wraz z towarzyszem. Na dodatek ten nie fart z z kostką. Tak bardzo skupiła się na oddaleniu ze ścieżki, ze nie zwróciła uwagi i stało się. Ból sprawił, że musiała uklęknąć.
- Jonatan nie dotykaj, może...
Nie dał jej nawet dokończyć gdyż już zabierał się do oględzin jej kostki. Zdjęła buty ze stóp zwłaszcza ostrożnie z tej poszkodowanej co nie było zbyt przyjemne. Ale tak jak ją poprosił spojrzała mu w oczy. Odczuwała ból pomimo lekkiego dotyku z jego strony. I nagle poczuła ulgę? Jej twarz wyrażała zdezorientowanie gdyż zjechała dłonią w dół i dotknęła obolałego miejsca.
- Coś ty... Jak ty...
Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć i nagle kazał jej wracać do domu, a sam skierował się w stronę mężczyzny. Ona natychmiast zaprotestowała, ale już odszedł. Nie podobało jej się to ani trochę. Co powinna zrobić? Iść za nim? Mogła się jak na razie tylko przyglądać. Słyszała jak mówi do niego, ale najbardziej przeraziły ją słowa i w sposób jaki się wyrażał owy nieznajomych.
Powoli i ostrożnie wstała biorąc w dłoń swoje obcasy i powoli się cofała do tyłu. Nie zamierzała zostać chociaż nie chciała zostawiać Jona to jednak nie miała chyba wyboru. Ból zniknął ale ostrożnie stąpała bosymi stopami po ziemi i w końcu odwróciła się by poszukać pomocy. Policja, ktokolwiek mógłby to być. Przyspieszyła znacznie.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Sro Sie 29, 2018 6:08 pm

Zastosowanie tej techniki leczącej wobec Eleonory było czymś koniecznym. W świecie, gdzie istniały wampiry należało dmuchać na zimne, zresztą chciał kobiecie ulżyć trochę w cierpieniu. Zawsze potem może wytłumaczyć, że tylko wbił kość na właściwe miejsce, a adrenalina sprawiła, że nie poczuła przez jakiś czas bólu. Tak jak podczas wypadku samochodowego, gdy ciało ulegnie uszkodzeniu osoba poszkodowana może nawet nie poczuć, że straciła rękę. Szok, adrenalina i takie tam substancje, które produkuje mózg. Nie był tak biegłym medykiem, by wypowiadać się w tych kwestiach, aczkolwiek podstawy pierwszej pomocy miał i to wystarczyło jak na razie.
Tym bardziej nie uwierzył mężczyźnie, że z nim wszystko w porządku. Zachowywał się dosyć nietypowo. Wydawał się przestraszony i zdenerwowany, jakby był pijany. W swoim łowczym życiu Jonatan miał okazję spotkać parę wampirów, które udawały takich meneli i żerowały na poczciwych ludziach. Po co miały się starać, gdy jedzenie przychodziło prosto do nich? Czasami pod postacią dresów, a czasami dobrego samarytanina. Dodatkowo mężczyzna ciągle ukrywał dłoń pod kurtką. Była zraniona? A może miał założony gips? Tylko gdzie wtedy temblak? Gdyby miał jakieś zranienie to opatrzyliby mu to i unieruchomili rękę temblakiem, by nie musiał mieć stale napiętych mięśni.
- Definitywnie? – zapytał sztampowym tekstem jednego z prezenterów. Podejrzenia wzbudziły czerwone oczy, a zaraz po chwili krew cieknąca z nosa. Na dodatek czemu tak bardzo interesował się kobietą? Bał się, że tamta pójdzie po pomoc? Kiedy „menel” kiwał się na boki, by widzieć Eleonorę, Jonatan kiwał się wraz z nim, by zasłonić mu widok sobą.
- Właściwie to nie moją, ale byłbym bardzo niepocieszony gdyby coś jej się stało. Rozumie Pan, przyjaźń damsko-męska i te sprawy – uśmiechnął się i zaczął kręcić sobie różańcem kółeczka na palcu. Niewielkie, które pewnie zwykły człowiek odebrałby jako zabawę symbolami świętymi, ale dla krwiopijców mogło to być naprawdę przerażające, gdy w dłoni śmiertelnika był poświęcony przedmiot z pewną domieszką srebra. To był zresztą bardzo dobry test, który nie wzbudzał podejrzeń wśród zwykłych ludzi, no bo kto się będzie bał krzyża z koralikami?
- Wygląda Pan na głodnego. Krew Panu leci z nosa. Może zadzwonić po pogotowie? – zapytał uważnie obserwując ruchy menela. Równie dobrze to mógł być menel, którego uderzało właśnie odstawienie działki, ale mógł to być też wampir. Decydujące było tu zdanie testu krzyża. Dlatego Jonatan obserwował reakcje mężczyzny i gotował się na najgorsze. Chociaż może to był po prostu narkoman i tą opcję zdecydowanie wolałby. W tej chwili jego priorytetem było sprawdzenie zamiarów mężczyzny oraz jego tożsamości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Molly Czw Sie 30, 2018 10:25 am

Park rozświetlił migoczący blask świateł patrolu policji, który przejeżdżał najbliższą drogą w tylko sobie znanym kierunku. Przez chwilę wszystko co znajdowało się w zasięgu wzroku przez  kilka sekund spowijał niebieski blask koguta  a twarz naszego towarzysza z najmroczniejszych zakamarków Yokohamy zdawała się być w jeszcze gorszym stanie niż do tej pory. Wystarczyła jedna chwila żeby wywołać impuls popychający go do działania. Rozmowa zeszła na dalszy plan bowiem o ile informacja i pytania zadawane przez księdza dotarły do poziomu E, tak jego chory umysł nie umiał ich dostatecznie dobrze przetworzyć. Tym sposobem udzielenie odpowiedzi stało się niemożliwe.
Różaniec wraz z domieszką srebra zadziałał jak płachta na rozwścieczonego byka. Zamiast odstraszał, zachęcał do całkowitej destrukcji. Był niewątpliwą przeszkodą ale i czymś w rodzaju wahadełka, od którego nie można oderwać wzroku. Zmęczony egzystencją ale jednocześnie niezwykle zdeterminowany głodem Akio w końcu przeszedł do czynów. Bez słowa wstępu, jakiegokolwiek znaku do działania, wyciągnął łom i zaczął okładać nim bok, przy którym zwisał prosty talizman. Powietrze przeciął świst wprawianego w ruch narzędzia. Unicestwienie go było punktem honoru. Pierwszym punktem w planie zawierającym całe dwa myślniki : unieszkodliwić, zjeść…  Chciał bić do utraty tchu, czuć krew na sobie i widzieć ją w bladym blasku pobliskiej latarni. Pragnął tego jak niczego innego na świecie. Jego ograniczone zmysłu na chwilę obecną kompletnie odpuściły postać kobiety.
Tak miało wyglądać to ze strony upadłego wampira a jaka będzie reakcja zdrowego, w pełni sił mężczyzny? Przekonamy się niebawem
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Eleonora Czw Sie 30, 2018 4:53 pm

Zostać czy uciekać, zostać czy uciekać? Wahała się patrząc raz w jedną raz w drugą stronę. Przystanęła na moment nie wiedząc czy powinna zostawiać Jonatana samego czy też nie. Co jeśli napastnik zaatakuje go z zimna krwią i skrzywdzi? Nie mogła by spojrzeć na siebie w lustro, że coś mu się stało. Może powinna zostać i uderzyć czymś napastnika? Ale z drugiej strony co mogła wskórać? Jeśli owy nieznajomy był wampirem oboje byli bez szans bo z łatwością dał by radę dwojgu ludzi. Co zrobić co zrobić?
I wtedy ujrzała jak zaatakował. Ela przez chwilkę stała całkowicie przerażona. Przypomniało jej się gdy została zaatakowana i okaleczona. Nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku. Czemu ten wieczór musiał się właśnie skończyć w ten sposób?
I wtedy podjęła decyzję. Impuls, który kazał jej uciekać i sprowadzić pomoc. Na nic by się tu przydała. Odwróciła się i zaczęła biec. A kiedy z daleka ujrzała niebieskie światło to był jak dar z nieba. Oby była to policja, ktokolwiek kto mógłby pomóc. Natychmiast ruszyła w kierunku, z którego dochodziło światło, a gdy ujrzała z daleka radiowóz wyciągnęła ręce do góry. Była jeszcze od nich znacznie daleko więc mogli ją zauważyć lub nie.
- Pomocy! PROSZĘ STÓJCIE!
Krzyczała tak głośno jak tylko mogła. Buty zgubiła gdzieś po drodze i machała rękoma. Modliła się teraz, aby ją zobaczyli. Krzyczała najgłośniej jak się dało. Miała tylko nadzieję, że nie będzie za późno jeśli nie zdąży na czas.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Czw Sie 30, 2018 6:40 pm

Chyba jego rozmówcy zabrakło języka w gardle albo głód do końca przeżarł mu mózg. Stał jak ten kołek, przetwarzając to co się działo wokół niego. Czy słyszał Jonatana? Pewne tak, ale czy rozumiał sens jego słów? Zapewne nie. W najgorszym wypadku będzie musiał go unieszkodliwić, szkoda tylko że na randkę nie wziął ze sobą kajdanek. To miał być taki miły wieczór, więc nie brał ich ze sobą, ale poniekąd miał zamiennik zawsze przy sobie. Mniejsza. Potem się o tym pomyśli.
Na razie musiał mieć pewność, że Eleonora oddali się dostatecznie daleko, by miał pole do działania. Będzie musiał to załatwić szybko, by nikt w parku nie zobaczył cudów, które planował odstawić. W końcu krzyżyk sprowokował wampira. Nie wiedzieć, czy była to prowokacja względem czegoś czego się bał i postanowił zaatakować instynktownie, czy też po prostu irytowało go coś co lata przed oczyma. Skupił uwagę na krzyżyku, a że ruchy Akio miał trochę nieporadne, bo w końcu był głodny i broczył krwią – to Jonatanowi pozostało odskoczyć w tył przed łomem i zejść zaraz po skoku w bok, by móc zataczać koła i tym samym upewnić się, że Eleonora zniknęła z pola widzenia.
- Synu, wybrałeś bardzo złą ofiarę – specjalnie zataczał koła, by nie musieć spuszczać oka z wampira. Gdyby odwrócił głowę, by sprawdzić czy Eleonora uciekła, pewnie oberwałby tym łomem, a tak to mógł jednocześnie mieć kontrolę nad przeciwnikiem i zweryfikować to. Póki co to zauważył, że przeciwnik działa chaotycznie. Atakuje na oślep rękę, w której Jonatan trzymał różaniec. Ksiądz postanowił to wykorzystać. Poczekał na kolejny atak, machając sobie w powietrzu różańcem. Prowokując przeciwnika, do zaatakowania. Nawet jeśli w pełnych siłach mogła być między nimi różnica to powinien pokonać go technicznie i dzięki wyszkoleniu.
Wyczekiwał tego jak przeciwnik przymierzy się do machnięcia łomem. W zasadzie po ułożeniu ręki do zamachu mógł to odczytać. Był już doświadczonym łowcą, więc nie powinno to być problemem. Jeśli atak leciał horyzontalnie, klecha szybko przykucnął pod atakiem, ręką zamachnął się różańcem oplatając go wokół dłoni jak kastet i wyparował prostym podbródkowym w szczękę Akio. Tak dokładnie, tą samą ręką w której trzymał różaniec. Kontakt z symbolem świętym powinien zaboleć wampira. Jeśli natomiast atak poszedł od góry, to Jonatan miał prostszą robotę. Zszedł w prawy bok, by znaleźć się przy ramieniu wampira. Złapał go za przedramię, w którym trzymał łom. Przytrzymał i wjechał z kolanka w łokieć. Najpewniej po takim czymś normalny człowiek miałby złamaną rękę albo wypuściłby łom. Musiał tylko uważać, by tamten nie chciał się zamachnąć z pięści lub próbować gryźć. Przed pięścią by się uchylił, a gryzienie mógłby powstrzymać obracając się wokół wampira z trzymaną ręką i założyć mu od razu dźwignię. W przypadku dźwigni różnica siły nie ma najmniejszego znaczenia. Pozostanie wtedy tylko podciąć wampira i będzie po walce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Molly Pią Sie 31, 2018 5:28 pm

Dwójka policjantów siedzących w pędzącym radiowozie bardzo pilnie wykonywała swoje obowiązki. Kierowca w całości skupił się na prowadzeniu srebrnego auta, zaś pasażer wyższy stopniem, z największą przyjemnością oddawał się właśnie przeglądaniu facebooka. Przeraźliwy dźwięk syreny skutecznie zagłuszał większość innych hałasów. Nic więc dziwnego, że ani jeden ani drugi nie zauważyłby przechodzącego gdzieś z boku słonia a co dopiero biegnącą kobietę. Radiowóz znikł z pola widzenia równie szybko co się w nim pojawił. Chociaż intencje kobiety były słuszne to cały prosty plan nie wypalił. Mało tego, biegnąc zupełnie na bosaka i nie patrząc pod nogi, nadepnęła na sporych rozmiarów szkło, które bezlitośnie wbiło się w okolicę pięty. Tym samym wywołując nieprzyjemny ból ale i uczucie ciepła. To nic innego jak cieknąca ze zranienia krew. Któż by pomyślał, że to miejsce jest tak dobrze unaczynione. A może rana była głębsza niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka?
Jonatan jako prawdziwy mężczyzna postanowił sprostać wyzwaniu jakie postawił przed nim los. Zamiast rzucić wszystko i zabrać nogi za pas, stanął do walki. Z dużą pewnością siebie i orężem w postaci niepozornej biżuterii sprowokował wampira do działania. Nieskomplikowana akcja, w której udział brały dwie jednostki przebiegała szybko i chaotycznie. Pierwszy zamach starego łomu spotkał się z unikiem. Tak jak zostało to przewidziane przez księżulka, drugi cios miał nastąpić od prawa do lewa. Wychudzone ciało wampira niemal zupełnie poddawało się czynności zamachu mało nie tracąc przy tym równowagi. Ponowny unik zgrał się niemal idealnie z momentem, w którym Eleonora nastąpiła na spore szkoło raniąc przy tym delikatną stopę. Dla kogoś w takim stanie zapach krwi był jak porażenie prądem. Szok jakiego doznał poziom E sprawił, że łom, który do tej pory stanowił narzędzie przyszłej zbrodni, wypadł z jego dłoni. W następnym ułamku sekundy pięść i opleciony na niej różaniec spotkały się na żuchwie napastnika. Ten zaś przez drażniący zapach krwi, zdziczał całkowicie. Jego szponiaste palce wczepiły się w ramiona księdza gdy cząstki srebra wypalały skórę pod brodą. Zakotwiczony niemal na dobre w skórze , z pogruchotaną szczęką i ciałem zaczynającym drgać jak przy silnym ataku padaczki,  zwymiotował dużą  ilość płynu wprost na klatkę piersiową niedoszłej ofiary. Prócz krwi, żółci i resztek niestrawionego szczura, wyleciały również trzy zęby jakie zostały wybite przed chwilą. Nie trzeba nawet pisać jak straszny odór stanowiła ta mikstura. Wyglądało na to, że wampirowi nie zostało wiele czasu bowiem organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Pią Sie 31, 2018 7:18 pm

Kimże byłby Jonatan, gdyby teraz uciekł przed wampirem? Zwłaszcza mając przy sobie Eleonorę, którą powinien ochronić. Gdyby dzisiaj z nim nie poszła to pewnie stałaby się obiadem tego tutaj, który wykazywał oznaki wygłodnienia. Zagłodzony wampir był groźny jak kojot albo szakal. Przyparty do muru kąsał oraz wykazywał się większą, niż zazwyczaj walecznością. Krew E była o tyle groźniejsza od reszty wampirów, że była mniej przewidywalna. Mniej można było z nimi rozmawiać i uciekały się do nieszablonowych schematów oraz pierwotnych instynktów. Były bardziej zwierzęce i nie można było przez to zadziałać na ich psychologii w trakcie walki. Nie można było odwołać się do poczucia moralności jakie mieli za człowieka.
Wampir wypuścił łom oraz pochwycił księdza, gdy ten zadał mu tamten cios. Trzeba było szybko coś wymyślić, by sam nie stał się pożywką dla tego krwiopijcy. Teraz przynajmniej na jakiś czas miał problemy z gryzieniem czegokolwiek, ale jednak Jonatan powinien jak najszybciej wyrwać się z objęć niechcianego kochanka.
- Paskudztwo – skomentował, gdy ten go obrzygał. Uraczył go żółcią, której na bank nie spierze żaden proszek, który reklamowali w telewizji, a w dodatku pewnie będzie cuchnął jak menel przez to w trakcie powrotu do domu. Przejdzie tym tapicerka w aucie! Chyba, że wróci na piechotę lub odda koszulę do pralni i na szybko kupi sobie coś nowego. W każdym razie ksiądz nie puszczał różańca. Wiedział, że jeśli wypuści go z rąk teraz to będzie koniec. Skoro wampir trzymał jego ramiona to znaczy, że Joestar miał jeszcze opcję poruszenia samymi rękoma i chociażby sięgnięcia do kieszeni spodni. Temu tutaj nie zostało wiele czasu. Jego ciało rozpadało się w zastraszającym tempie, a Jonatan nie mógł mu pomóc. Nie da się przecież pogryźć wampirowi, byle go uratować. Jeśli teraz by się poświęcił to nie miał gwarancji, że Eleonorze nic się nie stanie. Pozostało tylko unieszkodliwić napastnika, sprawiając mu przy tym jak najmniej bólu, ale najpierw musiał się wyrwać z uścisku.
Jonatan sięgnął do kieszeni, w której miał flakonik z wodą święconą. Palcem odkorkował buteleczkę i chlusnął nią prosto w twarz mężczyzny. Naturalnym odruchem powinno być to, że jeśli coś nas parzy w twarz to złapiemy się za nią i będziemy próbowali zetrzeć z niej szkodliwą substancję. Nie zabijał, ale musiał wyswobodzić ramiona, by spróbować mu pomóc. Miał nawet plan. Bardzo szalony, ale może się udać. Nigdy tego nie próbował wcześniej i może wyjść jako-tako.
Jeśli udało mu się wyswobodzić z uścisku wampira za pomocą wody święconej to podciął go, by obalić go na ziemię. Od razu wtedy na nim usiadł i założył mu dźwignię, inkantując przy tym swoje łańcuchy cierniowe, które miały opleść ciało wampira. Dokładniej przytrzymać jego nogi oraz ręce i korpus. Jeśli natomiast wampir nadal go trzymał to skorzystał z nóg i zasadził mu z kolana prosto między nogi. Był facetem. Dzieci może nie będzie miał z inną wampirzycą, ale to go zaboli i pewnie odruchowo może się złapać.
Tak czy siak druga opcja przewidywała również obalenie wampira, przykucie go łańcuchami do ziemi i przejście do dalszej części planu. Postanowił zaimprowizować. Dokładnie tak jak zrobił to kiedyś, gdy uczył się technik leczących przy użyciu sakramentu namaszczenia chorych, tylko teraz chciał wykorzystać coś innego. Podstawy mogły być te same, ale nie wiedział jak może mu to wyjść finalnie. Na szali miał życie swoje oraz życie tego człowieka. Musiał postawić wszystko na jedną kartę, inaczej nie spojrzałby w swoje odbicie gdyby nie spróbował mu pomóc.
Postanowił spróbować wykorzystać wiedzę egzorcysty, by spróbować oczyścić jego ciało z wampiryzmu. W bibliotece watykańskiej były księgi, które przekazywały taką wiedzę. W zasadzie to musiał improwizować i unieruchomienie przeciwnika było tu kluczowe, by mógł się skupić we właściwy sposób. W dłoni nadal miał różaniec, który musiał wykorzystać jako medium w egzorcyzmie. Miał ze sobą małe pismo święte, ale te konkretne wersety na wypędzanie demona pamiętał. Niektórych z nich używało się też do odganiania złych duchów oraz nieszczęść. Wampira powinny przytrzymać ciernie oraz masa Jonatana, zaś sam ksiądz powinien mieć wolną rękę, by próbować uratować tego człowieka.
- Ojcze nasz… - rozpoczął od gorliwej modlitwy, którą głosił w łacinie. Wyglądało to jak zaklęcie, zaś Jonatan wkładał w to moc magiczną, by nadać swojej wierze mocy sprawczej. Wszystko opierało się o to jak głęboko wierzył w swojego Boga, a ufał, że Pan poprowadzi jego rękę, by jako dobry pasterz uratować tą zbłąkaną owieczkę. Recytował gorliwie modlitwę, przekazując do niej magiczną moc, a dalej kolejną – Wyrzeknij się zła! Wypędzam Cię z tego ciała siło nieczysta – powiedział po odmówionej modlitwie. Głos miał pewny, gniewny, ale zarazem pełny mocy. Wiara dodawała mu skrzydeł, ale nie wiedział na ile się to sprawdzi w praktyce. Musiał ufać swojemu Panu. Postanowił to zrobić, bo w ostateczności będzie musiał uśmiercić tego wampira, a na to nie może sobie pozwolić. Zatem próbował wykonać na wampirze egzorcyzm z użyciem magii. Łącząc mistycyzm z wiedzą, którą przekazali mu w Watykanie. Wielokrotnie po każdej modlitwie i poleceniu, by zło wyszło z mężczyzny, kreślił w powietrzu znak krzyża prawą dłonią, w której miał różaniec. Kluczowy był tutaj symbolizm oraz właściwe dobranie wersetów. To nie był demon, ale wampir i trzeba było to traktować jako zło Judasza. Jednak haczyk był w uwierzeniu, że się uda. Chcieć to móc, a cała magia Jonatana opierała się o jego wiarę. Wierzył, że Bóg wyda sprawiedliwy wyrok.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Eleonora Sob Wrz 01, 2018 12:13 pm

Nie wiedziała co dzieję się z jej towarzyszem i to było niepokojące. Obawiała się, że mężczyzna mógł ucierpieć a co gorsza zginąć! Nie. Nie mogła zakładać, że dał się tak po prostu zabić napastnikowi. Nie wskórała by nic więcej być może nawet była by słabością w tym momencie ponieważ musiał by ochraniać zarówno ją jak i siebie. Ona musiała się skupić na tym by ściągnąć na siebie uwagę.
Machała rękoma i krzyczała by zatrzymali się. Modliła się by chociaż któryś z nich spojrzał się w kierunku kobiety, która tak rozpaczliwie krzyczała o pomoc. Gdy tylko zobaczyła, że radiowóz zaczyna się oddalać jej krzyki i prośby o pomoc stały się głośniejsze. Ale radiowóz odjechał. Tak po prostu cholera odjechał! Jak mogli nie widzieć jej! To policja powinni zawsze mieć oczy dookoła głowy. Kobieta nie mogła uwierzyć, że całkowicie została bez pomocy. Jej towarzysz został tam całkiem sam, a ona? Ona nawet nie mogła mu pomóc czy sprowadzić pomocy.
Faktycznie całkowicie zapomniała o tym, że nie ma butów. Tak bardzo skupiła się na zadaniu odszukania pomocy, że całkowicie zignorowała otoczenie. Dopiero po chwili boleśnie sobie ono przypomniało o niej. Biegnąc nastąpiła na szkło, które wręcz boleśnie oraz zapewne głęboko wbiło się w pietę. Kobieta natychmiast wydała z siebie stłumiony krzyk bólu i upadła na ziemię.
- Cholera. Proszę, nie wbij się głęboko, proszę...
Poczuła łzy w oczach gdyż ból był naprawdę mocny. Siedziała na ziemi z brudną już zapewne sukienką i z pietą do której wbiło się szkło. Ostrożnie przekręciła nogę i nieco dotknęła pięty, ale poczuła kolejną fale bólu. Nie wyglądało to dobrze gdyż szkło wbiło się na tyle głęboko, ze poleciał wodospad krwi. Jej stopa powoli zalewała się czerwienią. Próbowała dotknąć miejsca gdzie się wbiło, ale z powodu bólu każde dotknięcie kończyło się przekleństwem pod nosem.
Została zdana na siebie. Jej dłonie również zabarwiły się na czerwono gdy dotykała zranionego miejsca. Co teraz miała zrobić? Była znacznie dalej od Jonatana więc zniknęła z jego zasięgu wzroku. Została sama w ciemnym parku. Teraz się bała.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Molly Sob Wrz 01, 2018 2:01 pm

Gwałtowna szarpanina z rozwścieczonym poziomem E wydawała się trwać wieki chociaż w rzeczywistości były to zaledwie ułamki sekund. Pomysł z gmeraniem po kieszeniach podczas gdy naprzeciw swojej twarzy ma się paskudny ryj bestii mógł okazać się fatalny w skutkach. Jedna, wolna ręka to zdecydowanie zbyt mało żeby poradzić sobie z zachowaniem jako takiego dystansu. Szaleniec w każdej chwili mógł spróbować ugryźć się w pierwszy napotkany element ciała. Bez różnicy czy byłby to policzek, nos czy broda. Byle zadać ból i upuścić nieco życiodajnej krwi. Ile było szczęścia w tym szaleństwie, będziesz mógł zastanawiać się dopiero później gdyż Akio najzwyczajniej w świecie zaczął tracić przytomność. Wbite do tej pory w ramiona pazurska, nagle ustąpiły. Choć utrata zmysłów była naprawdę chwilowa to udało się ją wykorzystać w 100%. Oręż w postaci wody święconej był strzałem w dziesiątkę. Dodatkowo zamroczony przez ból napastnik dał powalić się na ziemię szybciej niż przypuszczałeś. Bezwładne ciało targane dziwnymi drgawkami, przybite do chłodnej ziemi, było skazane na łaskę księdza, który jako osoba duchowna zaczął odmawiać modlitwy. W gruncie rzeczy wypowiadane słowa nie miały zabić wampira a pomóc mu. Niestety Jon nie mógł wiedzieć, że ta noc jest ostatnią dla grzesznika. Niedożywione, zmęczone ciało pozbawione chęci toczenia żywotu gorszego niż pies, powoli przestawało wykonywać nawet najdrobniejsze ruchy. Korpus na którym siedziałaś zaczął się powoli zapadać aby po chwili zniknąć całkowicie. Kończyny, głowa i wspomniana wcześniej klatka obróciły się w garść popiołu. Wokół znów zapanowała cisza.

Elka-szkło w pięcie. Mocno krwawi
Jon-ślady po pazurach na bicepsach oraz ufajdana koszula.

Dziękuję robaczki.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Nie Wrz 02, 2018 10:15 am

Do obrony przed wampirem zawsze miał krzyż i w ostateczności mógłby go zawsze powiększyć gdyby miał rękę w kieszeni. Szkoda by było wtedy portek, ale przynajmniej siłowo odsunąłby od siebie wampira gdyby zaszła taka potrzeba. Ten jednak był na tyle rozszalały, że nawet nie myślał o gryzieniu go. Szarpał się, podrapał go ale w rzeczywistości nie zrobił większej krzywdy. Gdy na moment pazury ustąpiły, Jonatan użył wody święconej, a napastnik został powalony. Chłopak nie miał zbyt wiele czasu, pozostało tylko udzielić mu w trakcie egzorcyzmu rozgrzeszenia. Kwestia czy był tego świadomy, bo było ono nieważne jeśli ktoś go nie pragnął.
Po chwili Jonatan został z kupką popiołu i ubraniami, które pozostały po wampirze. Przesypał przez palce popiół. Było mu smutno, że nie zdołał mu pomóc, ale modlił się, by Pan okazał temu biednemu człowiekowi łaskę. Niczym nie zasłużył sobie na taki los, by przez resztę życia być zmuszonym do polowania na innych ludzi.
- Z prochu powstałeś, w proch się obróci. Niech Pan Cię sprawiedliwie osądzi synu – powiedział wstając z kupki. Zdjął z siebie cuchnącą wymiocinami koszulę, z której wyjął rzeczy. W zasadzie to jedyne co tam miał to kilka banknotów w kieszonce na piersi, które i tak były w takim stanie, że ubrudzenie koszuli niewiele zmieniło. Oderwał tylko od koszuli rękawy, które powinny być w miarę czyste i sporządził sobie opatrunki na podrapane miejsca. Potem rozejrzał się czy nikt go nie widział. Musiał się upewnić czy Eleonorze nic się nie stało, dlatego zaczął jej szukać. Swoje poszukiwania rozpoczął od kierunku, w którym wcześniej stali. Najprawdopodobniej biegłaby w tamtą stronę. Szedł teraz bez koszulki jak jakiś kibol, pokazując jednocześnie umięśnione ciało. Pewnie mu wlepią mandat za ekshibicjonizm jak go dorwą, ale chyba za brak samej koszuli nie będzie tak źle.
Jeśli biegła prosto przed siebie to prędzej czy później powinien ją znaleźć.

/Również dziena :3
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Eleonora Nie Wrz 02, 2018 11:50 am

Nie miała całkowicie pojęcia co działo się pod jej nieobecność pomiędzy Jonatanem, a napastnikiem. Modliła się tylko o to, aby nic mu się nie stało. Miała też nadzieje, że jednak jakaś pomoc za chwilę tutaj dotrze. Nie mogła uwierzyć, że stróże prawa nawet nie zwrócili na nią uwagi. Czuła ból i złość jednocześnie. Była w kiepskim położeniu, a nigdzie nie widziała swego towarzysza.
- Chyba nie mam wyboru...
Wyszeptała po chwili spoglądając na pietę z której sączyła się krew. Wiedziała, że powinna zatamować krwawienie jednak nie mogła tego zrobić gdy tkwiło w niej szkło. Poczuła się słabo gdy wiedziała już co powinna zrobić. Nigdy tego nie robiła i zapewne sporo ryzykowała, ale musiała. To będzie bolesne jak diabli. Ale jeśli wytrzymała z rozciętą twarzą to chyba i to wytrzyma.
- Spokojnie. Zrobię to szybko...
Dodała po cichu i chwyciła za kawałek szkła. Zamknęła oczy i odliczyła po cichu 1...2...3! Natychmiastowo i mocnym zdecydowanym ruchem ścisnęła mocno szkło, które tkwiło w pięcie. mocnym pociągnięciem dosłownie wyrwała sobie szkło z pięty. Ból był tak okropny i mocny, że w parku rozległ się krzyk kobiety. Poczuła jak łzy spływają po jej policzkach. Rozpłakała się z bólu, ale usunęła kawałek szkła rzucając go na ziemię. Jednak krew z pięty lała się teraz znacznie mocniej, a jej zrobiło się słabo. Musiała coś zrobić. Złapała za kawałek sukienki i podarła ją uzyskując kawałek materiału. Owinęła stopę razem z piętą przeklinając na głos ból, który czuła. Jej dłonie trzęsły się i miała wrażenie, ze zaraz odleci.
Ale udało się obwiązać i ścisnąć ranę na tyle by na chwilę zatamować krwawienie. Ze łzami na twarzy i drżącymi dłońmi udało jej się. Jednak po chwili kobieta dosłownie straciła przytomność osuwając się z pozycji siedzącej do leżącej. Zbyt duża utrata krwi. Jeśli Jonatan ją znajdzie ujrzy leżąca kobietę, która ma dłonie we krwi jak również sama sukienkę została nią ubrudzona. Obwiązany materiał na całą stopę, który już przesiąkał krwią oraz kałuża krwi pod samymi nogami. Mogła wyglądać zapewne jakby dopadł ją ktoś przed księdzem.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Nie Wrz 02, 2018 2:21 pm

Jonatan martwił się o Eleonorę. Mogło się zdarzyć, że ten wampir był zmyłką i miał wspólnika, z którym razem zbierali pożywienie. Zdarzały się czasami takie sytuacje, gdy wampiry polowały w grupach. Czasami wykorzystywały dziecięcy wygląd, by zwabić dorosłego w pułapkę drugiego wampira. Ludzkie ciało miało w sobie na tyle krwi, aby wampirze dziecko się najadło i zostało troszkę dla dorosłego. W najgorszym wypadku mogli dorwać Elę, ale gdyby wampir miał współpracownika to sam nie byłby w takim stanie. Wyglądał na ewidentnie wygłodzonego i bardzo słabego. Chociaż może walczył ze swoim współpracownikiem co poskutkowało takim stopniem przemęczenia i słabości?
W każdym razie póki nie znalazł Eleonory, musiał szukać. Jego własny kodeks jako łowcy mu nie pozwalał, by komukolwiek w pobliżu stała się krzywda z rąk wampira. Szukał po parku, nawołując ją co jakiś czas po imieniu, aż w końcu zauważył leżące ciało. Szybko do niego podbiegł, a okazał się to nikt inny jak Eleonora. W kałuży krwi oraz nieprzytomna. Od razu pierwsze co zrobił to sprawdził jej puls. Zwalniał z powodu wyczerpania, ale jeszcze dało się ją ustabilizować. Najpierw sprawdził szyję czy nie ma ugryzień. Faktycznie ich nie było. Dopiero potem zobaczył ślady krwi na rękach oraz zawiązaną prowizorycznie stopę. Odwinął opatrunek, pod którym było dosyć duże rozcięcie.
Dobrze, że była nieprzytomna. Przynajmniej nie będzie musiał jej odpowiadać na krępujące pytania odnośnie tego jak zatamował krwawienie. Przyłożył rękę do rany, a następnie zaczął ponownie wypowiadać formułki namaszczenia chorych oraz powrotu do zdrowia. Po łacinie i przepuszczając przez dłonie swoją magię leczniczą. Na szybko załatał jej ranę, ale blizna po tym nadal będzie. Ponownie obwiązał kawałkiem sukienki jej zagojoną już stopę, tak jak ją zastał, by nie wzbudzać podejrzeń. Ukucnął obok niej i zaczął ją klepać po twarzy dłonią, by spróbować wybudzić ją.
Jeśli nie reagowała pozostało mu nic innego jak podnieść ją i zanieść na jakąś ławkę. Nie powinna umrzeć z ubytku krwi, bo zatamował krwotok. Ciało powinno niebawem zacząć funkcjonować normalnie, zaś Jonatan tak na wszelki wypadek zastosuje na niej swoją kurację jeszcze kilka razy. Przysiadł na ławce i ułożył kobietę w pozycji bocznej bezpiecznej. Gładził ją po głowie. W międzyczasie musiał zapalić sobie papierosa. To był bardzo stresujący wieczór.
- No już... obudź się królewno - powiedział głaszcząc po głowię kobietę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Eleonora Nie Wrz 02, 2018 4:36 pm

Leżała na zimnej ziemi zakrwawiona i nieprzytomna. Nawet nie wiedziała, że jej towarzysz żyję i na dodatek szukał. Przybył by jej pomóc. Na pewno jego widok sprawił by, że rozpłakała by się ze szczęścia. Oboje przetrwali. Lecz zostali ranni. Kobieta miała kolejną bliznę oraz pamiątkę do kolekcji życia. Dobrze, że jej dzieci nie widziały ją w takim stanie. Zapewne napędziła bym im strachu a co najgorsze mogła by sprawić, że poczuli by ból. Obawę, ze utracą ukochaną matkę.
Nie wiedział gdzie mieszka dlatego też zostało mu tylko zanieść biedną kobietę na ławkę. Gdyby była młodsza jej rany na pewno zagoiły by się znacznie szybciej lecz była w takim wieku gdzie proces był znacznie opóźniony.
Była nieprzytomna jakieś pół godziny, może więcej. Powoli odzyskiwała przytomność czując na sobie czyiś dotyk. Czy ktoś właśnie gładził ją po włosach? Na dodatek czuła zapach papierosa? Powoli Eleonora otworzyła oczy i ujrzała twarz Jonatana.
- Jonatan...
Wyszeptała nieco osłabiona jednak delikatnie się uśmiechnęła. Cieszyła się, że go widzi, a co najważniejsze mężczyzna żył. Był cały. Mógł poczuć jak kobieta ostrożnie przytula go.
- Żyjesz... Bałam się, że zrobił ci krzywdę lub gorzej...
Powiedziała łamiącym się głosem. Po chwili rozpłakała się wtulona w mężczyznę. Była jeszcze roztrzęsiona całą sytuacja, ale również odczuwała tez ból z powodu zadanej rany. Po chwili nieco odsunęła się od niego ocierając łzy.
- Wszystko w porządku?
Zapytała nieco jeszcze osłabiona. Zamiast martwić się o siebie ona martwiła się o niego!
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Nie Wrz 02, 2018 5:07 pm

Są w życiu trzy sytuacje, gdy mamy największe zapędy filozoficzne. Na kibelku, gdy telefon się rozładuje i czytamy już z nudów etykietki sprayów odświeżających powietrza. Drugim takim momentem jest prysznic, gdzie dorwie nas melancholia i rozważamy nad problemami egzystencjalnymi. Udać śmierć we śnie i nie pójść do pracy, a może pójść do pracy by mieć co do lodówki włożyć? Trzecią było oczekiwanie na coś, mając jednocześnie w ustach papierosa. Jonatan nie palił tak dużo, by nabawić się raka płuc ale czy w rzeczywistości to byłby problem? Mając do dyspozycji wszelkie mikstury lecznicze oraz magię czy faktycznie problemem byłoby coś takiego jak rak? Skoro można odtworzyć zniszczone organy lub odcięte palce to czemu miałby nie leczyć raka? Kiedyś jak już będzie stary i stetryczały może pobawi się w takie cuda. Będą do niego przychodziły pielgrzymki wiernych, by mógł wyleczyć ich z różnych chorób. Nie robiłby tego, by samemu zostać bogiem, a by pokazać ludziom, że na świecie nadal istnieje Pan i jest łaskawy, bo zesłał im swojego sługę. Może miałby z tego jakieś swoje korzyści w postaci mieszkania oraz służby, ale to już kwestia drugorzędna. Liczy się chyba to jak wielu osobom pomoże, czyż nie?
Taką właśnie filozoficzną dywagację miał, gdy oczekiwał przebudzenia się Eleonory. Półgodziny potrzebowała, by dojść do siebie. Całkiem niezły wynik jak na jej lata. Charlton zerknął w jej stronę i uśmiechnął się pogodnie – Dzień dobry księżniczko. Jak się spało? – zapytał żartem, jednocześnie obejmując kobietę, gdy ta się do niego tuliła.
- Tylko mnie podrapał i rozerwał mi koszulę. Pewnie ćpun jakich wielu. W każdym mieście takie osoby się znajdą. Uciekł, ale zadzwoniłem już na policję i pewnie go dorwą – uspokoił kobietę tym subtelnym kłamstwem. W końcu nie musiała widzieć tego jak przebiegło starcie oraz zobaczyć rozsypującego się ciała mężczyzny. Kłamstwo dla jej własnego dobra, ale jednak łamało to przykazanie by nie mówić fałszywego świadectwa. Zapewne nie będzie mógł przez jakiś czas użyć Judasza. Gdy tylko rozpłakała się, głaskał ją jeszcze czulej po głowie. Nie miała dużo sił, by samej gdzieś pójść, a ból pewnie nadal migotał w jej głowie. Oznaczało to, że Jonatan miał sposobność do jednej rzeczy, z której wtedy się śmiali.
- W jak najlepszym. Za to ja widzę, że Ty ledwo się trzymasz i już nie wywiniesz się od tego bym Cię zaniósł do domu. Tylko gdzieś zgubiłem Twoje buty. Nie masz mi tego chyba za złe? Odkupie Ci – powiedział i zgasił papierosa o ławkę, a następnie wprawnym ruchem wrzucił go do metalowego kosza na śmieci, który stał nieopodal ławeczki. W zasadzie to buty pewnie leżały tam gdzie były, a może już jakiś bezdomny je zgarnął by sprzedać i mieć na chleb. W każdym razie gdyby chciała to nie ma najmniejszego problemu, bo Jonatan do najbiedniejszych nie należał – Poza tym to ja chyba mam się o Ciebie martwić. Mężczyźni są od tego, by bronić kobiet. Nie na odwrót – powiedział i przestał głaskać Eleonorę, aczkolwiek jeśli jej taki stan rzeczy pasował to mogła się do niego przytulić – To teraz gadaj gdzie mieszkasz i wskakuj na plecy. Wyziębisz się zaraz – powiedział wstając z ławki i kucnął przed nią. Wolał nie ryzykować, że znowu w coś wdepnie albo sama się przewróci i znowu coś sobie zrobi z nogą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Eleonora Pon Wrz 03, 2018 3:54 am

Może i miała swoje lata, ale nie musiała być nie wiadomo jak długo nieprzytomna. Oby tylko nie zachciało jej się znowu stracić przytomność w powrocie do domu. Mężczyzna na całe szczęście dopilnował by kobieta była bezpieczna i pilnował jej. Zaraz po przebudzeniu wtuliła się z płaczem ciesząc się, że go widzi. Dobrze, że teraz nie widzi jej Durzp gdyż mógłby poczuć się zapewne zazdrosny. Pomimo tego, że to był zwykły gest i ten facet uratował jej życie. Zawsze mogła się wykrwawić pozostawiona samej sobie.
- Mocno cię zadrapał? Obejrzę to w domu dobrze? Chociaż tak mogę się odwdzięczyć.
Uspokoiła się odrobinę, że nic mu się takiego nie stało lecz te zadrapania trzeba było natychmiast zdezynfekować i opatrzyć. Zawsze była opcja, że mogło się wdać zakażenie. Oczywiście musiała najpierw sama poczuć się lepiej chociaż to dziwne gdyż nie powinna cierpieć z bólu wiedząc że ma rozerwaną ranę na pięcie dosłownie?
- Moja rana na pięcie...to dziwne, ale nie boli...
Widać było, że zainteresowała się. Spojrzała na nią po chwili i zauważyła, że nie sączy się z niej krew. Owszem materiał był nią przesiąknięty, ale wydawało się jakby żadna nowa krew nie toczyła się z rany. Właściwie nawet nie czuła żeby coś tam było. Odczuwała za to rwanie w tym miejscu więc zapewne będzie problem z chodzeniem.
- Walić buty, kupie sobie drugie!
Dodała po chwili nieco bardziej ożywiona, ale jeszcze czuła się słabo. Roześmiała się i oparła głowę o ramię Jonatana śmiejąc się. Wyglądało na to, że kobieta ze szczęścia, ze wszystko skończyło się dobrze, zareagowała tak, a nie inaczej. Dodatkowo Jonatan martwił się jej butami. Jest niemożliwy! Po chwili mógł poczuć jak kobieta ciągnie go za ucho. Pewnie wyglądało to zabawnie.
- Nigdy więcej nie napędzaj mi strachu, bo oberwiesz!
Dodała na wpół żartem wpół serio. Mógł teraz zobaczyć charakterek Eleonory gdy bywała zmienna jak pogoda.
- Chyba nie mam wyboru.
Dodała i po chwili znalazła się na plecach Jonatana. Wytłumaczyła mu drogę gdzie powinien się skierować. Nazwę ulicy oraz numer domu, który należał do niej. Miała tylko nadzieję, że nie było dzieci w środku. Nie chciała ich martwić.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Pon Wrz 03, 2018 7:03 am

Wykrwawienie się to chyba była jedna z prostszych i mniej bolesnych śmierci. Pomijając oczywiście sam moment otrzymania takiej rany, ale nawet osoby ze słabą krzepliwością od zwykłego zadrapania mogły doprowadzić się do takiego stanu. Krew wtedy kapała i kapała, a osoba traciła jej coraz więcej, zaś z nią odpływały również siły. Oj miałby problem, gdyby luby Eleonory ich teraz zobaczył, ale pewnie zasłoniłby się tym, że tylko jej pomógł i nie jest w mężatki lub raczej przyszłe mężatki. Zdrady akurat nie popierał, bo to jakby nie patrzeć mówienie fałszywego świadectwa oraz pożądanie żony bliźniego swego co jest złamaniem przykazań. Oczywiście o tym mówiącym o niecudzołożeniu często zapominał, ale hej nikt nie jest idealny!
- Tylko trochę, nic wielkiego ale można to zdezynfekować – takie drobne zadrapania zwykle umykały księdzu, bo przecież nawet jakby na coś zachorował to trochę miksturek leczniczych oraz magia załatwią sprawę. Z drugiej strony nie znając jego zawodu, Eleonora miała prawo się o niego niepokoić. Bardzo wartościowa kobieta, która ma na uwadze dobro innych nad swoim. Widać tak ją zmieniło macierzyństwo, bo przejawiała ten instynkt nawet wobec obcych ludzi, których poznała raptem tego wieczora w barze. Łączyła ich pewna nić porozumienia, ale to nie było nic wykraczającego poza przyjaźń. Nie chciał psuć jej związku, który sobie budowała z tą drugą osobą.
- Pewnie jesteś w szoku i adrenalina działa, dlatego nic nie czujesz – usprawiedliwił totalną bujdą ten brak bólu, ale może Eleonora o tym nie pomyśli. Liczył, że będzie na tyle wyczerpana, by nie zawracać sobie głowy takimi detalami. Przynajmniej wzmianka o butach odwróciła jej uwagę, a on mógł oprzeć głowę o głowę Eli.
- Ała, tak się nie nagradza mężczyzny – zaśmiał się trzymając za ucho. Może miała pewne odruchy jak szarpanie własnych pociech za ucho, gdy były niesforne? Tylko dlaczego zastosowała ten sam wymiar kary wobec niego!? Jednak mógł chyba to przeboleć w świetle tego, że wypadałoby teraz Elą zaopiekować się przez jakiś czas. Wziął ją na plecy i przytrzymał sobie pod udami. No miał świetną sposobność odczuć jej kształty oraz nieco sobie pomacać.
- Jesteś leciutka. Na pewno lżejsza niż worki z piaskiem, które służyły nam za okopy – skomentował żartując i niosąc ją w kierunku jej domu – Prześpij się jak chcesz. Obudzę Cię na miejscu tylko się trzymaj – powiedział lekko przygarbiony niosąc kobietę. W ten sposób najpewniej nie zsunie się z jego pleców, a da radę dostarczyć Elę pod wskazany adres. Mogło to dziwnie wyglądać, gdy półnagi mężczyzna niósł na plecach kobietę w porwanej sukience oraz bez butów. Skoro o macaniu mowa to Ela również mogła sobie poużywać i dotykać umięśnionego ciała księdza.
/zt tutaj
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Nie Kwi 07, 2019 11:47 pm

Uczelnia wykończyła ją dzisiaj całkowicie, dlatego z ulgą przyjęła nieco cieplejszą pogodę, dzięki której mogła ze spokojem wrócić do domu spacerem i nieco się rozluźnić.
Wyjątkowo miała wolny wieczór, co zdarzało jej się naprawdę rzadko, dlatego postanowiła chociaż raz nie lecieć na złamanie karku do sióstr, aby zobaczyć, czy się nawzajem nie pozabijały, a zamiast tego obrała okrężną drogę przez park – już dawno tędy nie szła, całe miesiące lub nawet lata, więc nawet nie pamiętała, jak wyglądała ta okolica.
Właściwie wieczór był już prawie nocą, ale pal licho, Kayli to nie przeszkadzało – na badania na uczelni miała czas tylko późnymi popołudniami, dlatego nieraz kończyła pracę po dwudziestej pierwszej czy drugiej, z chwilą, gdy woźny przepędzał już wszystkich biednych i spracowanych doktorantów i kazał im się wynosić. To znaczy – zazwyczaj musiał przepędzać jedynie Kaylę.
Nabrała dużo powietrza, kiedy zawiał delikatny wiatr. Wokół nie było już żywej duszy, ale latarnie wszystko oświetlały, więc się nie bała. Miała nawet ochotę usiąść na ławce i chwilę odetchnąć, ale przypomniała sobie, że któraś z młodych znowu będzie narzekać na jej opóźnienie – więc przyspieszyła kroku. Spacer spacerem, ale wrócić dzisiaj jeszcze musiała. Zeszła na mniejszą dróżkę, wydeptaną przez ludzi i raczej mniej oficjalną, bo stwierdziła, że tędy dotrze szybciej – to był skrót. To znaczy: chyba był. W sumie nie była pewna.
Gdzieś w tle usłyszała szurnięcie, przez co momentalnie napięła wszystkie mięśnie i ścisnęła bardziej torebkę. Wampir? Ułożyła dłoń tak, aby mogła szybko wyjąć paralizator, ale nie przerywała marszu.
Gdyby to był wampir, powinien już ją zaatakować. A tymczasem ten ktoś szedł uporczywie za nią ludzkim tempem – cholera, jeśli to był człowiek, to Kayla nie mogła go potraktować odpowiednią dawką mocy.
Hej, mała – usłyszała w końcu sapnięcie z tyłu, gdy nieznajomy ją dogonił. – Gdzie się tak spieszysz?
Noż, kurwa, czyli jednak: jakiś natarczywy człowiek.
Odwróciła się natychmiast, i tak sięgając do torebki. Zwykłemu facetowi nic by nie zrobiła paralizatorem, ale postraszyć mogła.
Tuż za nią szedł jakiś obleśny, łysy typ ze szramą na mordzie, nieco barczysty, z rękami wysuniętymi tuż przed siebie tak, aby mógł obłapać albo pochwycić Kaylę. Miał na głowie kaptur, przez co nie widziała dokładnie jego twarzy. Zaczęła się od razu cofać ze wzgardą na twarzy.
Czego chcesz? – burknęła. – Zostaw mnie albo pożałujesz.
Rękę zanurzyła w torebce, nadal idąc do tyłu. Zboczeniec tymczasem tylko zarechotał w odpowiedzi i schwycił jej nadgarstek, ewidentnie mając w czterech literach to ostrzeżenie.
Pięknie.
Rozejrzała się ukradkiem – nie mogła walczyć z człowiekiem, nie powinna, ale jeśliby już musiała... to chyba nikt tego nie zauważy, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Nie Kwi 21, 2019 11:01 pm

Niewiele rozmawiał z siostrą, gdy jechali w samochodzie. Czuł się zmęczony i obolały, a i tak w myślach dziękował nowoczesnej medycynie za rewelacyjne tabletki przeciwbólowe. Bez nich pewnie leżałby w łóżku, czekając aż ból pozwoli na trochę o sobie zapomnieć. Minie sporo czasu nim rana po nożu zagoi się całkowicie. Przez prawie całą jazdę próbował choć trochę się zrelaksować, ale nawet zamknięcie oczu nie ułatwiało tego zadania. A wcześniej wydawało mu się, że skoro tak rzadko miał okazję, by porozmawiać z bliźniaczką, zechce bardziej pociągnąć ją za język i spróbować dowiedzieć się nieco więcej na temat niektórych spraw. A jednak teraz w ogóle nie miał na to ochoty. Może później, gdy zaprosi ją na kawę - lub sama się wprosi - atmosfera będzie bardziej sprzyjała beztroskim rozmowom.
Kazał wysadzić się kilka przecznic od mieszkania. Może i marzył o zanurzeniu się w miękkiej pościeli, ale miał nadzieję, że krótki spacer zadziała w orzeźwiający sposób i pozwoli jeszcze raz dokładnie przeanalizować to, co stało się w parku. Napad podczas rozmowy z młodszą siostrą nie dawał mu spokoju, mimo że wszystko na razie wskazywało na to, że oprawca po prostu niewiele myślał, gdy zdecydował się na próbę rabunku w miejscu często uczęszczanym przez różnych ludzi.
Coś takiego mogło być jedynie wynikiem szaleństwa. Nikt normalny i rozsądny nie zaatakowałby pierwszej lepszej osoby, gdy szanse na powodzenia akcji były uzależnione od zbyt wielu rzeczy, na które bandyta nie mógł mieć wpływu. Bo gdyby ktoś wcześniej zdecydował się wezwać pomoc albo odpowiednie służby byłyby już na miejscu, prawdopodobnie napastnik nie uciekłby tak łatwo, a Jamesa ominęłaby ta wątpliwa przyjemność stania się ofiarą.
Odruchowo sięgnął ręką do miejsca, gdzie wcześniej miał wbity nóż, gdy przez moment wydawało mu się, że na nowo zaczyna się rozpalać; na co jeszcze było za wcześnie, biorąc pod uwagę środki jakimi uraczyła go siostra.
Zatrzymał się wpół kroku, widząc niezbyt dobrze prezentującego się mężczyznę idącego w stronę ciemnowłosej kobiety. Paskudny uśmiech nieznajomego i nerwowy krok włączały w umyśle lekarza pierwszy stopień alarmowy. Nieczęsto przyglądał się otaczającym go ludziom, kiedy śpieszył się do domu, ale tym razem zachowanie czujności stanowiło priorytet. W końcu znajdował się blisko miejsca, w którym nie tak dawno pokazano mu, jak nóż gładko wchodzi w ludzkie ciało.
Nie stał daleko, więc usłyszenie rozmowy nie stanowiło większego problemu. Zacisnął zęby, bez większego zastanowienia idąc w kierunku łysola.
Nie słyszał pan? Ta pani wyraźnie prosiła o zostawienie jej w spokoju.
Spokojny i opanowany głos w ogóle nie pasował do obrzydzenia wykrzywiającego rysy twarzy Jamesa. Japoński odpowiednik Sebixa przypominał mu o niedawnych wydarzeniach.
Chciałem tej pani pokazać drogę – warknął, cofając się o krok.
Nie wygląda jakby tego potrzebowała. A nawet jeśli, to pewnie sama potrafiłaby zapytać o kierunek. Przewija się tu sporo ludzi nawet o tej godzinie.
Choć o tej godzinie Dróżka nie była już tak ochoczo odwiedzana przez mieszkańców miasta, to nadal nie mogła narzekać na brak jakichkolwiek odwiedzających. Sporo osób skracała sobie tędy drogę do klubów.
Nieznajomy wzruszył jedynie ramionami, obdarzając kobietę niezadowolonym wzrokiem. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale najwyraźniej postanowił poszukać lepszej zabawy, bez słowa odchodząc od nich.
Ciemnowłosy odwrócił się w kierunku Kayli.
Wszystko w porządku?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Sob Kwi 27, 2019 10:37 pm

Nie miała żadnego planu, jak w odpowiedni, nieinwazyjny sposób pozbyć się natręta, dlatego jej ręka już, już wyciągała paralizator, który przecież nie zrobiłby żadnej krzywdy zwykłemu człowiekowi, ale Kayla miała nadzieję, że go tym po prostu przestraszy.
Bo jeśli nie, byłaby zmuszona użyć paru sztuczek łowieckim na nie-wampirze, co byłoby wbrew zasadom – a tego wolałaby uniknąć.
Odetchnęła jednak z ulgą, gdy usłyszała drugi głos, choć nie straciła na czujności i nadal trzymała w pogotowiu zaciśniętą dłoń na paralizatorze. W końcu to równie dobrze mógłby być wampir, zachęcony łatwą zdobyczą – niemniej wątpiła w to, ponieważ krwiopijca zaatakowałby bez gadania.
Gdy jej wybawiciel wyłonił się zza łysej głowy z kapturem, rozdziawiła usta ze zdziwienia.
O cholera!
Nie była na wizycie u ginekologa od paru miesięcy!
Całkowicie zapomniała, że miała się zapisać na kolejną – jak mogła przeoczyć coś tak istotnego?
Doktorze... – wydukała, gdy w końcu doszło do niej, że sam fakt pojawienia się Jamesa, lekarza, do którego chodziła od jakiegoś czasu, powinien bardziej ją zaabsorbować niż standardowe badania, o których zapomniała.
Spojrzała jeszcze hardo na łysego, z triumfem w oczach, gdy ten warknął w jej stronę, po czym sama wyrwała rękę, bo poczuła, że jego uścisk zelżał. Facet chyba chciał jeszcze jakoś im zagrozić, ale najwyraźniej przekalkulował w swoim móżdżku, że jest na straconej pozycji, i wreszcie sobie poszedł.
Kayla poprawiła na wszelki wypadek ubranie i włosy, po czym zawiesiła wzrok na Jamesie. Trochę minęło, odkąd ostatnio się widzieli.
Tak, dziękuję. Dobrze, że akurat pan przechodził. – Nie dodała, że tak naprawdę niewiele jej groziło – w końcu lekarz nie wiedział o wampirach, łowcach i tak dalej, a już na pewno nie miał pojęcia, kim naprawdę była.
To znaczy – Kayla była przekonana, że nie wiedział.
Co pan tu robi o tej porze? Spacer przed snem? – zapytała uprzejmie, stając obok niego i powoli zaczynając iść przed siebie.
Cóż, to spotkanie było dla niej trochę niezręczne – nawet bardziej od momentów, gdy siedziała przed nim naga i rozkraczona na fotelu.
Podczas wizyt w gabinecie przynajmniej nazywanie go per pan doktor było dla niej normalne – mimo że kiedyś jej wspominał, że może nazywać go po imieniu – a teraz? Jak miała się do niego zwracać, skoro nie rozprawiali o jej macicy, miesiączce czy jajnikach?
Odkaszlnęła więc, wbijając wzrok w ścieżkę przed sobą, i dodała, siląc się na wesołość:
Aż mi pan przypomniał o zaległej wizycie! Będę musiała zadzwonić i się umówić. Jeszcze się okaże, że coś mi się tam psuje. – Spojrzała automatycznie na dół, na swoje podbrzusze, a zaraz po tym niemal palnęła się w łeb.
Kuźwa.
Chciała powiedzieć cokolwiek, co nie nawiązywałoby do jej waginy, skoro byli poza gabinetem, ale jak zwykle poległa w postanowieniu.
Dobra, chyba lepiej będzie, jeśli poprzestanie na tej próbie podtrzymania rozmowy i przekaże pałeczkę Jamesowi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Pon Maj 20, 2019 11:03 pm

"Doktorze..."
Co?
Spojrzał na dziewczynę, próbując dopasować jej twarz do którejś z pacjentek. Tyle kobiet przewijało się przez jego gabinet, że zapamiętanie każdej z nich graniczyłoby z cudem. Często dopiero po zerknięciu do karty pacjenta, był w stanie przypomnieć sobie z czym kto przychodzi. Cóż, teraz był już po dyżurze, więc przez chwile kompletnie nie wiedział dlaczego nieznajoma zwraca się do niego w taki sposób. Dopiero po kilku sekundach połączył elementy układanki, rozpoznając Kaylę.
Człowiek może chcieć zapomnieć o pracy, ale najwyraźniej praca niekoniecznie chciała dać się odesłać w niepamięć.
Koniecznie potrzebował odrobiny L4... A atak nożownika był idealnym pretekstem do uzyskania paru dni wolnego. Tylko jak wytłumaczy to, że zamiast pojechać do szpitala, udał się wraz z nieznajomym mężczyzną do oświaty łowieckiej, by następnie zostać pozszywanym przez własną siostrę? Dla całkiem niewtajemniczonej osoby taka wersja wydarzeń moja wydać się odrobinę zgrzytająca z ogólnie przyjętymi normami. Bo przecież powinien od razu zawiadomić pogotowie i oddać się w ręce normalnych lekarzy, tak by nikt nie miał wątpliwości co do prawdomówności ginekologa. Niby mógł jeszcze posłużyć się Molly jako świadkiem, ale nie bardzo miał ochotę wplątywać ledwo odnalezioną siostrę do swoich spraw.
Nie, właśnie wracałem do domu po spotkaniu rodzinnym... – odpowiedział, nieco naginając prawdę.
Wspominanie o napadzie uważał za całkowicie zbędne, skoro nie była światkiem całego zdarzenia.
Niezręczny uśmiech pojawił się na twarzy ciemnowłosego, kiedy padły kolejne słowa. Litości... Naprawdę musiała wspominać o kolejnej wizycie? Przyzwyczaił się już do tego, że innym wydawało się, iż rozmowa z lekarzem może krążyć jedynie wokół jego pracy, ale miał nadzieję, że chociaż tym razem nastanie wyjątek.
W takim razie będzie pani musiała pójść do kogoś innego upewnić się, że wszystko jest dobrze, bo biorę urlop.
Cóż, naprawdę rzadko pozwalał samemu sobie brać wolne w pracy, ale tym razem nawet nie próbował przekonywać się do zmiany zdania. Postawienie na swoje zdrowie czasami powinno stanowić priorytet.
Daleko pani mieszka? Odprowadzić panią? – zaproponował. – Ten facet może kręcić po okolicy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Pią Cze 14, 2019 11:08 pm

Patrzyła jeszcze za łysym oprawcą, aby się upewnić, że na pewno odejdzie daleko i da im spokój, po czym z roztargnieniem zawiesiła wzrok na Jamesie.
Zdecydowanie nie umiała w rozmowę „po godzinach” z kimś, z kim na co dzień spotykała się tylko w jednym celu, i to zazwyczaj niewymagającym wielu słów.
Dość późne to spotkanie – zauważyła i być może, gdyby ją to odrobinę zainteresowało, jeszcze podrążyłaby temat, ale że niemal od razu przestała sobie zaprzątać tym głowę, porzuciła wątek.
Spotkania rodzinne dla niej to zwykle była mordęga, bo musiała pilnować wszystkich sióstr, nie dała nigdy rady zamienić więcej niż paru słów ze swoim kuzynem czy kimkolwiek innym – dla niej taka impreza oznaczała tylko dodatkowy obowiązek i zmęczenie. Nie chciało jej się jednak dowiadywać, kogo tam w swojej rodzince miał jej niezawodny i zręczny ginekolog – do dzisiaj był dla niej tylko lekarzem i nawet nigdy jej nie przyszło do głowy, że mogli konwersować o czymkolwiek innym niż o jej zdrowiu.
Cóż, tylko że teraz właśnie musiała wysilić swoje antyumiejętności społeczne i spróbować nakierować rozmowę na normalne tory.
Co za pech! – odpowiedziała więc ze smutkiem, trochę wymuszonym, a trochę szczerym. – Ale nie dziwi mnie to, dokto… Jamesie. Mogę tak mówić, prawda? Kiedyś sam pan na to naciskał, to znaczy sam naciskałeś – poprawiła się, próbując sobie przypomnieć, kiedy w sumie to było. W zasadzie to, kuźwa, nie była nawet pewna, czy konkretnie ten lekarz jej to powiedział, ale już pal licho, trzeba dalej brnąć w to bagno. – Nie dziwi mnie to, bo ja sama chętnie bym poszła na urlop. Tylko taki od rodziny i od życia, najlepiej.
Jako życie miała na myśli robotę w Oświacie, której choć ostatnio było sporo, to jednak nie było wśród nich żadnej poważnej misji. Ale o tym, oczywiście, nie mogła mówić. A szkoda – oprócz Molki właściwie nie miała się komu wygadać.
Ach, urlop z polowaniem gdzieś w dalekim mieście na wampiry, z dala od Yokohamy, gdzie mogłaby w końcu w pełni przetestować moc Artefaktu – to byłoby coś!
Nie tak daleko – umilkła, zastanawiając się, ile w sumie zostało jej do domu – albo może trochę. Na pewno więcej niż piętnaście minut. – Wzruszyła ramionami. Nigdy nie wracała tędy pieszo, bo zawsze się spieszyła, więc skąd miała wiedzieć, ile czasu zajmuje powrót? – Jeśli masz czas, pewnie, będę się czuć bezpieczniej. – Uśmiechnęła się do doktora, chociaż nie czuła, że potrzebowała pomocy podczas powrotu.
Ale nie będzie przecież robić z siebie hardej kobitki, której nie przerażają łyse sebki nocą w parkach, prawda? Dlatego ze spokojem zaczęła spacerować przed siebie, pokazując kierunek.
Wyglądasz na zmęczonego. Nie potrzebujesz taksówki? Daleko będziesz musiał stąd iść do siebie? – dopytała, lustrując go wzrokiem. Wolałaby nie być powodem, dla którego to James potem zostanie napadnięty podczas powrotu i pobity, ale… nie chciała też teraz zawracać go do jego mieszkania, skoro już się zgodziła na spacer. – To co, rodzinka dała dzisiaj w kość? Czy może coś po drodze cię poturbowało?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Czw Cze 27, 2019 3:01 pm

Spojrzał na dziewczynę, rozważając w myślach jej słowa. Bardzo rzadko pozwalał kobietom przychodzącym do jego gabinetu na mówienie do siebie po imieniu - w jakiś sposób zacierało to dystans między lekarzem a pacjentką. Jednak tym razem nie miał nic przeciwko temu, by Kayla zwracała się do niego na per "ty". W końcu nie był teraz w pracy, a ona nie przyszła w celu sprawdzenia swojego zdrowia.
Możesz.
Urlop od życia i rodziny... To pierwsze było jak najbardziej do wykonania. Jeżeli chodziło o rodzinę... James już dawno wziął sobie od niej wolne, zrywając większość kontaktów i coraz bardziej zaczynał się zastanawiać, czy tak nie powinno zostać. Ledwie na nowo zaczął rozmawiać ze swoimi siostrami, a już został wplątany w coś, czego kompletnie nie rozumiał. Na dodatek bliźniaczka wspomniała coś o skontaktowaniu się z babką. Absurd. Miał szczerą nadzieję, że Esmeralda nie zrobi niczego za jego plecami. Nie chciałby któregoś dnia otworzyć drzwi swojego mieszkania, by ujrzeć na korytarzu seniorkę. Prawdopodobnie nie potrafiłby od tak zamknąć drzwi przed nosem nieproszonego gościa.
Powinnaś nosić ze sobą paralizator albo chociaż gaz pieprzowy. O tak później porze mogłaś trafić na kogoś gorszego.
Na przykład na wampira albo niezrównoważonego nożownika. No właśnie... Przecież incydent z nieznajomym miłośnikiem noży wydarzył się niedaleko stąd. Co jeżeli facet czaił się w tej dzielnicy i pewnego dnia zaatakuje Kaylę? Wątpił, żeby łowcy tak szybko trafili na jego trop, o ile w ogóle było to możliwe.
Słyszałem, że niedawno został ktoś zaatakowany, podobno w celach rabunkowych, ale świadkowie mówią, że napastnik zachowywał się bardzo dziwne. Jakby był naćpany czy coś takiego? Dlatego tym bardziej powinnaś uważać, gdy idziesz gdzieś sama.
Byłoby szkoda, gdyby coś złego stało się dziewczynie, ale James mógł jedynie ją ostrzec, a o resztę musiała zatroszczyć się sama.
Nie potrzebuję taksówki. Mieszkam niedaleko, parę ulica dalej – powiedział, sięgając ręką do kieszeni. – Rodzina niekoniecznie, ale fakt, ten dzień nie należał do najlepszych. – W jednej chwili pobladł, zatrzymując się w pół kroku. Gorączkowo zaczął przeszukiwać swoje ubranie. – No nie, one muszą tu być – jęknął. – Nie dostanę się do mieszkania, klucze musiały wypaść, kiedy...
Został zaatakowany? W oświacie? Opcji było tak dużo, że rozważanie każdej z nich mijało się z jakimkolwiek celem. Owszem, mógł przeszukać miejsce, w którym spotkał się z najmłodszą siostrą, ale podejrzewał, że wcale tam nie znajdzie swojej zguby.
Miał przy sobie jedynie portfel z małą sumą pieniędzy i telefon. Tylko do kogo miałby zadzwonić w takiej sytuacji? O tej godzinie sprowadzenie ślusarza nie było raczej zbyt możliwe.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Gość Pon Lip 01, 2019 1:20 pm

Kayla serio nie była pewna, czy to James, czy jakiś inny lekarz pozwolił jej na zwracanie się do niego imieniem (chodziła do tylu doktorów, że naprawdę trudno to spamiętać), ale o wiele wygodniej jej było w takiej sytuacji używać imienia ginekologa – już i tak cała ta sytuacja była trochę zawstydzająca, więc przynajmniej w tej kwestii chciała sobie zapewnić swobodę.
Na jego słowa o paralizatorze machnęła ręką i sięgnęła do torebki.
Wyjęła swoją antywampirzą broń, pokazała ją Jamesowi i z dumą powiedziała:
Spokojnie, zawsze przygotowana. Żaden dziwak mi niestraszny.
To znaczy – żaden wampir.
Na zwykłym człowieku broń nie działała. Ale tego przecież Jamesowi nie powie. Zresztą sam fakt, że miała paralizator, mógł działać odstraszająco na różnych zboków. A jeśli nie, to Kayli zawsze pozostawały pięści i nogi – w końcu jako łowca znała niejedną obronną sztuczkę.
Była przekonana, że w kryzysowej sytuacji, gdyby jakiś osiłek faktycznie nie chciał się odczepić, to ona broniłaby Jamesa, a nie on jej. W końcu co biedny, słaby i niewiedzący o istnieniu wampirów lekarz mógłby zrobić?
Zaatakowany? Tutaj, w parku? – Zastanowiła się przez chwilę, próbując sobie przypomnieć, czy Oświata jej coś mówiła.
Kolejne słowa Jamesa spowodowały, że ściągnęła brwi. Oświata nieraz w ten sposób podawała do prasy informacje o grasujących wampirach. Po pierwsze, aby odstraszyć zwykłych ludzi od krążenia po podejrzanych miejscach, po drugie – aby łowcy mieli się na baczności i częściej patrolowali teren.
Rozejrzała się ukradkiem.
Dawno o tym słyszałeś? Cóż, w takim razie ta okolica… faktycznie może być niebezpieczna. Też nie powinieneś tędy chodzić!
Uśmiechnęła się do Jamesa, ale w myślach tylko zastanawiała się, czy gdy już ją odprowadzi, to powinna tutaj wrócić.
Niby Oświata nie wydała jej żadnego rozkazu, ale…
Ale każdy z łowców wiedział, że jeśli tylko istniało zagrożenie, to powinien sam, z własnej woli, zrobić wszystko, aby mu zapobiec i uratować potencjalne ofiary wśród ludzi. Kayla poważnie traktowała takie zadania.
Dopiero po chwili zauważyła, że James zatrzymał się w miejscu. Sama również stanęła i spojrzała na niego pytająco.
Och, klucze? – zapytała, gdy w końcu zrozumiała, o co chodziło. – Nikogo z rodziny nie będzie w mieszkaniu? Może chcesz się wrócić i poszukać, czy gdzieś nie wypadły? – zaproponowała, bo to wydawało jej się w tym momencie najlepszym wyjściem.
Przecież nie zaprosi własnego ginekologa do swojego domu, gdzie czekały na nią trzy młode siksy i pranie w postaci bielizny do zebrania, prawda?
Zresztą, gdyby teraz wrócili po swoich śladach, Kayla mogłaby się jeszcze rozejrzeć po okolicy i… ewentualnie wyczuć ćpuna-wampira.
Chodź – zadecydowała, wymijając Jamesa i idąc w głąb parku. – Ja mam paralizator, ty pięści. Nic nam się nie stanie, nawet gdy ten łysol powróci. Jeśli ich nie znajdziemy, masz opcję zapasową? Kogo tam masz w tej rodzinie?

[Edit za zgodą Jamesa:]

Udało im się znaleźć klucze po drodze, szczęśliwie też nikt ich nie zaatakował, dzięki czemu mogli w spokoju wrócić każdy do swojego domu. Pospacerowali sobie dróżką jeszcze długi czas, pogadali, pośmiali się, aż w końcu w miłej atmosferze każde z nich udało się lulu do domów. Do zobaczenia w gabinecie, James.

Zt. dla obojga.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka - Page 9 Empty Re: Dróżka

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach